TWÓJ KOKPIT
0

Plotki :: Newsy

NEWSY (1223) TEKSTY (1)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

N’Sync w „Ataku klonów” – nowe fakty

2012-11-20 21:13:41 OMF Facts

Niedawno pisaliśmy o plotkach i pogłoskach nt. klasycznej trylogii (więcej), które kiedyś napędzały dyskusje fanów. Dziś wrócimy do pewnej plotki z czasów prequeli, która jak się okazuje nadal żyje...

Początek roku 2002 to nie tylko czekanie na premierę „Ataku klonów”, ale też czas kiedy większość fandomu nagle się zjednoczyła. Otóż zaczęło się od małego spoilera, że zespół N’Sync zagra w Epizodzie II. Oczywiście wywołało to całkiem niezłe oburzenie w światku fanowskim, a oliwy do ognia dodały informacje, że córki Lucasa są wielkimi fankami tego boysbandu. Członkowie zespołu mieli grać rycerzy Jedi grupujących się do wylotu na Geonosis. Kilka dni później plotkę zdementowano, ku uciesze fanów. Joey Fatone z tegoż zespołu powiedział, że nie będzie ich w filmie, ale niedługo potem Lynne Hale ówczesna rzecznik Lucasfilmu stwierdziła, że film nie jest skończony, więc jeszcze wszystko jest możliwe. N’Sync stał się źródłem wielu żartów w 2002, nawet z okazji Prima Aprilis TheForce.Net zmienił swoją nazwę, na taką która zawierała N’Sync. No, ale potem była premiera kinowa, DVD, a nawet Blu-ray i nikt w „Ataku klonów” N’Sync nie wypatrzył. Wydawało się, że plotka umarła, a AOTC pozostało wolne ot tego boysbandu. Jakiś czas temu w Internecie pojawiła się fotka, przedstawiająca chłopaków z N’Sync na planie w stroju Jedi. Oczywiście może to być fotomontaż, ale na razie nikt tego nie zdementował. Wygląda na to, że George Lucas faktycznie planował ich dołączyć do filmu, lecz gdy nie spodobali się fanom, po cichu ich wycięto. Na koniec wspomniana fotka.



Update A jednak plotka okazała się fakiem. Pochodzi z programu HBO First Look: Star Wars Episode II: Attack of the Clones features N*Sync, a potem znów żyła własnym życiem.
KOMENTARZE (8)

Wielki kosmiczny pudel: czy Obama wygrał przez nieporozumienie?

2012-11-17 20:09:45

Zostajemy na razie przy politycznych tematach. Ostatnio zastanawialiśmy się, co kto wygra w wyborach w Ameryce, wygrał Barack Obama, jakby komuś to przez przypadek umknęło. Wiemy, że przez nieporozumienie. Otóż podobno Barack Obama powiedział tuż przed wyborami: „Joss Whedon tworzy serial SHIELD, no i nadchodzi nowa trylogia Gwiezdnych Wojen. Mamy na co czekać w Ameryce”. Jak widać, niektórzy niedoinformowani potraktowali to jako obietnicę wyborczą, na szczęście Republikanie nie próbują tym razem podważać wyniku, może też im się podobają takie obietnice wyborcze.

Tymczasem w Polsce nasz prezydent, pan Bronisław Komorowski zapracował na to by w końcu wylądować w Okruchach. Komu służy naprawdę Komorowski? Tego, nie wiemy, ale ostatnio pan prezydent wysłał list do przedsiębiorców z Krzemowej Doliny. Cały list można przeczytać tutaj, natomiast znalazł się tam pewien interesujący adresat:



Oby pierwsza strzelba RP nie skończył jak przywódcy Konfederacji, niebezpiecznie jest się zadawać z Lordami Sithów. A poważnie, firma do której wysłano list właśnie nazywa się Dave McClure, Founding Partner & Sith Lord, stąd całe to zamieszanie. Tym razem w pałacu prezydenckim nikt nie nawalił.

Natomiast mamy też dobrą wiadomość dla wolnych pań, otóż Liam Neeson jest znowu do wzięcia. Aktor w 2009 stracił w wypadku ukochaną żonę Natashę Richardson i potem przez pewien czas się miotał, nie wiedząc co właściwie chce dalej zrobić z własnym życiem. Od pewnego czasu był związany z Freyą St. Johnston, pracującą w agencji PRowej, jednak obecnie aktor postanowił zakończyć ten związek. Twierdzi, że chce się skoncentrować na wychowaniu dwójki swoich synów i pracy. Więc jak któraś z fanek jest zainteresowana Liamem, może warto spróbować. Na pewno trzeba się jednak liczyć z tym, że może mu przeszkadzać kariera przyszłej partnerki.

Zresztą jeśli chodzi o fanki, to Liam Neeson cały czas jest rozchwytywany, dostaje mnóstwo listów, a w tym roku został nawet poproszony o nagranie powitalnej wiadomości na telefonie swojej fanki. I to nie byle jakiej, kobieta ta bowiem ubóstwia Neesona od dziesięcioleci i jest autorką pierwszego fanowskiego listu, jaki dostał aktor. Więc każda potencjalna partnerka Neesona musi być wyrozumiała. A na koniec filmik przedstawiający spotkanie Neesona ze swoją „pierwszą” fanką.



Ostatnio mogliśmy oglądać Neesona w kinach w „Uprowadzonej 2”.
KOMENTARZE (6)

Spoilery nt. klasycznej trylogii z gazet

2012-11-14 21:08:49 Huffington Post

Zanim pojawił się Internet i praktycznie codzienne spoilery, szalone spekulacje fanów były nakręcały przez magazyny. To właśnie tam, zarówno w tych oficjalnych (ogólno filmowych lub fantastycznych), jak i fanzinach publikowane różnej masy przecieki i niesprawdzone informacje. Oto kilka przykładów tego, co wypisywała prasa na przełomie lat 70. i 80. nakręcając atmosferę wokół „Imperium kontratakuje” i „Powrotu Jedi”. Zwłaszcza, że przez brak internetewego medium nie można było tego łatwo zdementować. Plotki więc żyły własnym życiem. Mike Ryan z Huffington Post przygotował listę kilku najdziwniejszych spoilerów. Większość z nich pochodzi z magazynu „Starlog”. Dziś można je przeczytać z przymrużeniem oka, ale warto zauważyć, że dokładnie to samo, tylko na inną skalę już się dzieje z trylogią sequeli, więc mamy dobre porównanie jak czytać obecne doniesienia.

Han Solo skrzyżuje miecz świetlny z Darthem Vaderem. Co z tego, że Han nie wie jak walczyć tą bronią, ale i tak radzi sobie całkiem dobrze. Walka jest tak zażarta, że miecze trzeszczą i obaj wpadają w tarapaty. Luke zaś stoi przed dylematem, może uratować przyjaciela lub zabić Vadera, ale w tym drugim przypadku może zabić też przyjaciela. Spoiler ten jak widać jest bardzo odległy od tego, co znamy filmu, choć zawiera cała masę właściwych informacji, tylko źle pozbieranych w całość. Han rzeczywiście używał miecza świetlnego (jeszcze na Hoth). Próbował też mierzyć się z Vaderem na Bespinie, nawet strzelił do niego. Luke zaś musiał wybierać między dalszym szkoleniem (i przygotowaniem się do pojedynku z Vaderem), a życiem swoich przyjaciół. Szczegóły się zgadzają, ale ogólna informacja już nie.

Luke i C-3PO zostają pojmani przez horrendalnego obcego (animacja stop-motion), który ich wrzuca do więzienia (trochę w stylu cysterny), wypełnionego jakąś cieczą w której da się oddychać. Obcego nie da się zabić w sposób inny niż wbicie mu kawałka metalu w serce (ukłon w kierunku Drakuli). No a ponieważ wokół nie ma nic metalowego, Luke używa droida jako broni... Tego nawet nie da się wytłumaczyć. Czasem wyobraźnia piszących naprawdę bywa duża. Owszem można połączyć to choćby z „Powrotem Jedi”, pojmaniem Luke’a i mieczem świetlnym ukrytym w R2-D2, ale trzeba mieć dużo dobrej woli.

Księżniczka Leia została pojmana przez szturmowców i dostarczona Darthowi Vaderowi. Ten używając mocy postanawia ją uwieść i skłonić by zdradziła Luke’a i Hana, donosiły gazety. Znów motyw trochę przewija się przez „Powrót Jedi”. Tam Vader nawet twierdzi wprost, że jeśli nie uda się skusić Luke’a na Ciemną Stronę to spróbuje z jego siostrą. No i jeszcze użycie angielskiego słówka seduce, które może oznaczać zarówno skuszenie jak i uwiedzenie, chyba tu najwięcej namieszało.

Następny jest jeszcze lepszy. Han Solo i Chewie lądują na pustynnej planecie i spotykają tam ludzi z Ziemii z XIII wieku (podróże w czasie?), którzy walczą ze szturmowcami używając łuków i katapult. Skończyło się na Ewokach, broń się zgadza, podróży w czasie na razie w filmach nie ma.

Sokół Millennium wpada w zakrzywienie czasoprzestenne, więc Luke, Han i Chewbacca lądują w samym środku Wojen klonów i walczą ramię w ramię z ojcem Luke’a i Obi-Wan Kenobim. Tego lepiej nie komentować, a nuż jeszcze Filoni lub ktoś z jego zespołu to wykorzysta.

Jest też jeden o ojcu księżniczki Lei. Okazuje się, że nie jest on wcale ukrytym przywódcą Rebelii, a podwójnym agentem i siostrzeńcem Imperatora. Uciekł z Alderaanu zanim Gwiazda Śmierci go zniszczyła, a następnie zasiadał na dworze Imperatora i doradzał mu.

Faktem jest, że niektóre spoilery bardzo dobrze się sprawdziły. Choćby ten z Vaderem, pojedynkiem z Obi-Wanem i lawą, który pojawił się w Starlog w marcu 1978. Niewiele się to różniło od tego, co zobaczyliśmy ostatecznie, przynajmniej z pewnego punktu widzenia. Natomiast sama informacja pojawiła się w ramach cyklu dyskusyjnego (listowego) w ramach magazynu. Taki poprzednik forum dyskusyjnego.

Część informacji dotyczyła także produkcji (i takie teraz mamy o nowych epizodach). Nie wszystkie były prawdziwe. Na przykład we wrześniu 1978 „Starlog” ujawnił szokującą prawdę, że Spotkanie na Mimban wcale nie będzie kręcone jako drugi film, ale może kiedyś zostanie zekranizowane jako jeden z 9 planowanych.

W październiku 1978 pisano nawet, że George Lucas podobno w sekrecie nakręcił już całą trylogię i podzielił ją na trzy części.

Czasem ciekawostki zdarzają się też w wywiadach. Choćby w grudniu 1978 Gary Kurtz wypowiadał się o „Star Wars II”, mówiąc, że nie używają takiego nazewnictwa. Dla niego i Lucasa to miał być od początku „Imperium kontratakuje”. Kurz mówił nawet, że nie chcą numerować filmów, bo gdyby tak zrobili, to musieli by TESB nazwać Epizodem V, a ANH IV, co by zmyliło ludzi. Tę numerację uznano za żart.

Pojawiły się też informacje, że Mick Jagger skomponuje muzykę.

W czerwcu 1979, cytując Davida Prowse'a, padła informacja o 12 epizodach, które miałyby być marzeniem Lucasa (24 godziny „Gwiezdnych Wojen”). Prowse żałował, że miał być tylko w 3 lub 4 filmach. W tym samym miesiącu pojawiły się też informacje, że Han Solo umrze w „Imperium kontratakuje” (okazało się, że został zamrożony w karbonicie) i że Boba Fett będzie głównym pomagierem Vadera.

Kwestia śmierci Hana Solo ciągnęła się jeszcze przez miesiące. Mówiono o tym, że ma zginąć ratując Luke’a a nawet, że zginie wraz z Lukiem.

W październiku 1979 spekulowano o roli Aleca Guinnessa w filmie. Wiadomo było, że w nim nie wystąpi, ale może się pojawić. Po co? Spodziewano się nawet jakiejś retrospekcji bądź przypomnienia tego, co się działo w poprzednim epizodzie na samym początku filmu.

W lutym 1980 pojawiają się spoilery, że na Hoth szturmowcy ogłuszą i pojmą Chewbaccę. Leia będzie nalegała, że ratowanie Wookiego musi zaczekać, ale Han będzie miał to gdzieś i weźmie Sokoła i poleci ratować przyjaciela.

Potem spekulowano o ojcu Luke’a od tego, że Vader jest jego ojcem (uznano za bzdurną spekulację), po to, że Ben Kenobi był ojcem, lub że Kenobi zabił ojca Luke’a.

Sugerowano, że Luke i Han będą szukać sojuszników wśród obcych na planecie dżungli i zobaczą tam dziwne stwory przypominające wiewiórki. Skończyło się na Ewokach.
Inne informacje mówiły, że Luke, Han i reszta zmierzą się z kobiecym szwarccharakterem zwanym Królową Kosmosu. Na razie w filmach brakuje nam dobrego kobiecego czarnego charakteru. Może w nowej trylogii?

Tak to wyglądało w latach 70. i 80. Dziś możemy się tylko z tego śmiać. Natomiast za parę lat będziemy się śmiać z tego, co dziś jest wypisywane o trzeciej trylogii.
KOMENTARZE (15)

Kolejny reżyser do EVII i Carrie Fisher

2012-11-09 07:03:17

Zaledwie kilka dni temu informowaliśmy o Matthew Vaughnie jako potencjalnym reżyserze kolejnego epizodu „Gwiezdnych Wojen”, a już ta informacja jest nieaktualna. Vaughn miał wyreżyserować kolejny sequel „X-Menów”, jednak kilka dni temu zrezygnował z projektu. Zbiegło się to w czasie z ogłoszeniem nowych „Gwiezdnych Wojen”, stąd pewnie plotki. Okazuje się, że Vaughn zajął się projektem „Secret Service”, który jest adaptacją komiksu Marka Millara. Prace nad „Secret Service” musiały nabrać tempa, gdyż po Hollywood krążą bardzo podobne scenariusze, będące swoistymi plagiatami pomysłu Millara (przynajmniej jego zdaniem).

Za to na liście potencjalnych reżyserów znalazł się nowy kandydat. Colin Trevorrow, twórca niezależnego filmu „Na własne ryzyko” (Safety Not Guaranteed), będącego jego debiutem reżyserskim. Film ten będzie można obejrzeć w przyszłym tygodniu w ramach odbywającego się we Wrocławiu American Film Festival, natomiast wątpliwe, by trafił do szerszej dystrybucji. Sam film bardzo spodobał się George’owi Lucasowi. Podobno spotkał się on nawet z młodym reżyserem kilka miesięcy temu, ale oficjalnie nie wiadomo o czym rozmawiali. Być może jak w przypadku Vaughna brakuje nam na razie jakiejś ważnej informacji. Na razie Trevorrow jest na liście potencjalnych reżyserów, a przemawia za nim kilka faktów, raz jest wolny (nie ma planów zawodowych na najbliższe lata), dwa jest młody i jeszcze niezbyt znany.


Colin Trevorrow

Brad Bird
Z drugiej strony po części wraca kwestia filmu „1952” o której informowaliśmy. Brad Bird, który ma reżyserować ten film, mówi też głośno, że chciałby wyreżyserować także „Epizod VII” (zatem prawdopodobnie „1952” tak jak się spodziewaliśmy to nie jest nowa cześć sagi). Dodatkowo pojawiła się w sieci kampania na rzecz Brada Birda jako reżysera nowej części sagi. Można ich szukać na Twitterze a także obejrzeć filmik, który prezentuje dokonania Birda.



A teraz druga sprawa, czyli aktorzy. Obecność oryginalnej obsady na ekranie jest coraz bardziej realna, zwłaszcza, że Mark Hamill i Harrison Ford już wyrazili zainteresowanie. Dołącza do nich Carrie Fisher, która zapytana o chęć powtórzenia roli księżniczki Lei odparła:
- Tak, oczywiście! Kto by nie chciał?
Wypowiedź oczywiście była ironiczna jak to u Fisher, jednak machina spekulacyjna ruszyła.

Poza Fisher o nowych „Gwiezdnych Wojnach” mówią też inni aktorzy. Próbują wykorzystać casus Samuela L. Jacksona, który głośno krzyczał w mediach, że chce grać i w końcu dostał rolę. Pierwsza z tych gwiazd to Russel Brand, aktor komediowy znany choćby z nowej wersji „Arthura”, „Idol z piekła rodem” czy „Hop”, no i tabloidów. Sam aktor stwierdził, że chciałby zagrać Jedi. Drugą gwiazdą jest Anna Kendrick (saga „Zmierzch”, „W chmurach” czy „Pół na pół”), która kryje się za niezdefiniowaną dokładnie grupą fanów, którzy rzekomo widzieliby ją w roli Lei. Ale jak widać rola ta jest zajęta przez prawdziwą księżniczkę.


Anna Kendrick

Russel Brand
Na razie nie ma żadnych oficjalnych informacji nt. zatrudnienia kogokolwiek do prac przy nowej części „Gwiezdnych Wojen”, dlatego wszystkie doniesienia należy traktować z odpowiednim dystansem.
KOMENTARZE (23)

Willard Mitt Romney vs Barack Hussein Obama II

2012-11-06 17:21:08

Już dziś odbywają się wybory prezydenckie w USA. Właściwie niewiele nas to by obchodziło, gdyby nie to, że duża część Starwarsówka mieszka w Stanach i mocno się przejmuje tymi wyborami. Przez to w kampanii zdarzyło się kilka incydentów o których warto wspomnieć.

Kto wygra? Czy będzie to marna podróbka Landa, koleś, który całą wiedzę militarną czerpie z „Ataku klonów”, człowiek tak pokojowo nastawiony, że dostał nagrodę Nobla za to, że nim na dobre dorwał się do atomowej walizeczki nie wywołał jeszcze żadnej wojny ani nie rozpoczął Armagedonu? Czy może raczej podstarzały Han Solo, żywcem wyjęty z karbonitu, wielki przyjaciel zwierząt, który woził swojego psa na dachu samochodu, gdyż myślał, że ma tam wieżyczkę strzelnicą? Na początek facjaty obu panów, w wersji takiej jakiej widzą ich fani Star Wars.



System amerykański jest tak skonstruowany, że choć nie wiemy, kto na kogo głosował, to można się dowiedzieć (oczywiście po jakimś czasie), kto wsparł finansowo danego kandydata. System finansowania partii i kandydatów jest bardziej przejrzysty, więc zarówno partie jak i kandydaci organizują składki na swoją kampanię. Wszystko jest zapisane a potem rozliczone. Dodatkowo organizowane są składki celowe, które nie dotyczą bezpośrednio spraw wyborczych (np. na rzecz demokratyzacji itp.). Takie składki również są podliczane i publikowane. Na razie oczywiście nie mamy jeszcze informacji o tym, jak wygląda obecna kampania prezydencka, ale mamy już komplet informacji sprzed 4 lat i to na nich głównie będziemy się opierać.

George Lucas należy do ludzi którzy raczej nie zajmują się polityką. Przez całe życie ten wielki filantrop na dotacje polityczne przeznaczył w sumie 69900 USD, z tego aż 33100 dostał w ostatnich wyborach komitet Baracka Obamy, którego Lucas zna osobiście. Część z pozostałych pieniędzy niekoniecznie wspierała kandydatów Demokratów, a raczej akcje polityczne. Obamę aktywnie wspiera, nie tylko finansowo, partnerka życiowa Lucasa Mellody Hobson.

Steven Spielberg, pomocnik reżysera w ROTS, zazwyczaj popiera Demokratów i jest znany ze swojej hojności. Na różne kampanie polityczne wydał już ponad milion dolarów, z tego tylko 1000 USD trafiło na konta Republikanów. W obecnych wyborach wsparł Obamę kwotą 35000 USD w 2011 (kwota rozliczona). W kampanii w 2008 wydał na Obamę 30800 USD. Dodatkowo Demokratów i Baracka Obamę wspierała też żona Stevena Kate Capshaw (znana z roli Willie Scott w filmie „Indiana Jones i Świątynia Zagłady”).

Demokratów popiera finansowo też przyjaciel Spielberga i Lucasa – Francis Ford Coppola, acz on nie przeznaczył ani centa by wesprzeć Obamę. Za to Baracka wsparła jego córka Sofia Coppola (dworka Saché w TPM), kwotą 500 USD. Przeznaczyła też 2750 USD na inne cele polityczne.

Lawrence Kasdan (scenarzysta TESB i ROTJ) również finansowo woli wspierać Demokratów, acz nie tak hojnie jak Spielberg. W poprzedniej kampanii wsparł urzędującego obecnie prezydenta kwotą 4800 USD.

Jimmy Smits jest dość mocno zaangażowany w obóz Demokratów, czasem można go nawet zobaczyć na konwencjach politycznych. Działa, ale pieniędzy nie daje zbyt dużo, w sumie 9400 USD (z tego po 2300 dostali Barack Obama i Hilary Clinton jak jeszcze rywalizowali ze sobą).

Harrison Ford to ciekawy przypadek, gdyż można by go trochę określić mianem swing state. Wychowany w demokratycznym duchu, żartował sobie nawet, że jego religia to Demokraci, przyjaźnił się z Billem Clintonem, ale jednocześnie w ostatnich wyborach finansowo wsparł obu kandydatów – Baracka Obamę i Johna McCaina.

Carrie Fisher choć wpierała Demokratów, zazwyczaj wolała wydawać na inne rzeczy. Dlatego wspomagała polityków niewielkimi sumkami i raczej rzadko. Uzbierało się tego 13750 USD. Barackowi pieniędzy nie powierzyła.

John Williams wspierał finansowo Demokratów (w sumie na kwotę 8500 USD), z tego aż 6000 poszło na konta Johna Kerry’ego w różnych kampaniach. Williams dał też 2000 USD na inne cele.

John Ratzenberger (major Derlin z TESB), należy do niewielkiego grona w Starwarsówku, które raczej popiera Republikanów. Zdarzyły mu się Demokratyczne „wpadki”, ale to już zamierzchła historia. Wsparł Johna McCaina kwotą 3000 USD. W sumie na polityków dał 9525 USD.

James Earl Jones również raz w życiu wsparł Demokratów sumą 599 USD, ale było to w 1993.


Sam Obama zaczął swoją kampanię w 2010, kiedy na wiecu w Ohio (jeden z tak zwanych swing states, czyli stanów w których wygrywają i Republikanie i Demokraci), przestrzegał swoich zwolenników przed kontratakującym Imperium, czyli Republikanami.

Kampania amerykańska składa się z dwóch części, wyłaniania głównych kandydatów w obu obozach. Tym razem Demokraci mieli łatwiej, bo Barack Obama był ich naturalnym kandydatem. Za to poważne przymiarki w obozie Republikanów zaczęły się jeszcze na samym początku 2011. Michael Huckabee, były gubernator Arkansas i były kandydat na republikańskiego kandydata na prezydenta (przegrał z Johnem McCainem), próbował wysondować swoje szanse. No i uznał, że musi jakoś pojawić się w mediach. Akurat Natalie Portman spodziewała się dziecka, więc zaatakował gwiazdę (znaną z popierania Demokratów), że promuje nieodpowiedzialny model rodziny. Dla przypomnienia, Portman wówczas była jeszcze samotną przyszłą matką, choć ślub i tak był w planach. Mike Huckabee swoim wybrykiem zdołał się przebić do różnych mediów, w tym do programu Stephena Colberta, który nabijał się z polityka, twierdząc, że skoro jest przeciw matce Luke’a Skywalkera, to z pewnością współdziała z Imperium. Koniec końców, Huckabee nawet nie liczył się w republikańskim peletonie.

Skoro przy Natalie Portman jesteśmy, to ona nie wspierała wcześniej finansowo Demokratów, ale im sprzyjała. Uczestniczyła też w ruchu „Kobiety dla Obamy”. Na spotkaniu w Las Vegas podkreślała, że mimo iż sama jest szczęśliwą matką, pochwala konsekwentną politykę pro-choice, propagowaną przez prezydenta. Wymieniała także jego rozliczne zasługi i osiągnięcia. No i pozowała z plakietką wspierającą Obamę.

Wróćmy jednak jeszcze do początków kampanii. Inny republikański kandydat, Rick Santorum wpadł na genialny pomysł walki z trawiącą Amerykę epidemią pornografii, która jego zdaniem przyczynia się do mizoginii oraz przemocy wobec kobiet, a także wzrostu prostytucji i handlu żywym towarem. Przemysł pornograficzny postanowił nieoczekiwanie poprzeć tego kandydata, po to by w prawdziwych wyborach mógł przegrać z Barackiem Obamą. Nakręcono nawet reklamówkę, w której gwiazdy filmów dla dorosłych „popierają” w żartobliwy sposób Santoruma. Jedną z gwiazd była Allie Haze, czyli księżniczka Leia w „Star Wars XXX: A Porn Parody”. Krótko potem ośmieszony Santorum wycofał się z wyborów, główną przyczyną były fundusze i małe szanse na zwycięstwo. Sam filmik można obejrzeć tutaj:



Niektórzy jak George Lucas, przyjaźnią się prywatnie z Obamą. Inni bardzo bali się wygranej Republikanów. Jednym z takich gagatków, jest Mark Hamill. Ten nawet przy okazji Comic Conu mówił o polityce. Wyznał, że jeśli nie głosuje się na Baracka Obamę jest się szalonym. Dodał też, że może i Romney jest miłym facetem, ale nie jest... człowiekiem. Jest czymś co tylko imituje ludzkie zachowanie. Potem jeszcze parę razy wypowiadał się na temat Romneya, którego po pierwszej debacie (wygranej przez Romneya) opisał jako wrednego sprzedawcę, któremu nie można ufać w ani jedno słowo. Natomiast później w innym wywiadzie porównał Obamę do Obi-Wana Kenobiego, twierdząc, że obecny prezydent jest bardzo mądry. Może nie tak jak Obi-Wan, ale jest kimś między Kenobim, a Yodą. Na pewno nie jest Lukiem Skywalkerem, żartował Hamill, nie ta liga. Hamill należy do grona osób głośno popierających Demokratów, acz niekoniecznie ich wpierających finansowo.

Inny mocno zaangażowany zwolennik Demokratów to Samuel L. Jackson. Ten przyznawał się zarówno do tego, że jest rasistą i głosował na Obamę, bo ten jest czarny. Potem wściekał się na Boga, że huragan Isaac nie zmiótł Republikanów. Akurat gdy huragan atakował w tym roku Florydę, w Tampie odbywała się konwencja Republikanów. Isaac zakręcił i zaatakował Luizjanę, co wg Jacksona było bardzo niesprawiedliwe. Finansowo wsparł w poprzednich wyborach Baraka Obamę sumą 2300 USD. W życiu wydał na polityków jeszcze 1000 USD, ale czuje się mocno zaangażowany w sprawę. Ostatnio ząś Jackson wystąpił w reklamówce, która ma zachęcać do głosowania na Obamę. Uwaga, Sam wypowiada się tam po swojemu, czyli miejscami jest to język dość niecenzuralny.


KOMENTARZE (10)

Harrison Ford walczy z rakiem

2012-11-04 09:47:39

Tym razem wyjątkowo będzie całkowicie poważnie. Otóż okazuje się, że Harrison Ford ostatnio musiał zmierzyć się z nowotworem. O wszystkim poinformował niedawno amerykański tabloid „National Enquirer”. Według gazety Harrison Ford ma mieć na nosie sporą narośl o złośliwym charakterze. Informacja ta przeraziła fanów, tym bardziej, że sama gazeta już parę razy zasłynęła z łamania tajemnicy lekarskiej (np. pierwsi podali informacje o chorobie Particka Swayze). Według gazety narośl to prawdopodobnie rak podstawnokomórkowy, ale nie zagraża życiu aktora! Gazeta informowała, że Harrison Ford będzie musiał się poddać operacji. Podano także, że żona Forda Calista Flockhart bardzo przeżywa całą sprawę, acz trzyma się nieźle.

Sprawa była na tyle poważna, że na kilka godzin po publikacji menedżer aktora w wydanym specjalnie oświadczeniu poinformował, że Harrison faktycznie miał guza, ale przeszedł już operację. Złośliwe komórki zostały usunięte i nie ma powodów do zmartwień. Wszystko jest pod kontrolą.



Obecnie powstają trzy filmy z Harrisonem Fordem – „Gra Endera”, „42” i „Paranoia” (do której zgolił głowę, co jednak nie ma nic wspólnego z jego stanem zdrowia). Wszystkie te filmy pojawią się na ekranach kin w roku 2013. Gdyby sprawa raka była poważna, udział Forda w tych produkcjach stałby pod znakiem zapytania. Nie znamy dalszych planów Harrisona, zwłaszcza tych, które mogłyby dotyczyć powrotu do ról Hana Solo w siódmym epizodzie Gwiezdnych Wojen, czy Indiany Jonesa. Przyszłość tej ostatniej jest jednak dość niepewna dlatego, że część praw dotyczących dystrybucji wciąż należy do firmy Paramount, a nie do Disneya, który niedawno przejął Lucasfilm. Brak uregulowania tych kwestii może wiązać się z tym, że film ten nigdy nie powstanie, co sugerował całkiem niedawno Frank Marshall.
KOMENTARZE (12)

Jak nas ściemniano o trzeciej trylogii

2012-10-31 16:00:45

George Lucas (i nie tylko) przez wiele lat ściemniał nam o tym, że nowej trylogii nie będzie. Natomiast wiewiórki mówiły trochę coś innego. Informacje o tym, że trzecia trylogia się pojawi, wracały co pewien czas jak boomerang. Wczoraj Jonathan W. Rinzler przedstawił początek plotkowej historii trzeciej trylogii, dziś zajmiemy się jej końcem.

W roku 2010 zapowiadano, że saga wróci w 3D do kin koło 2015-2016 roku, a potem będziemy mieć trzecią trylogię. Klasycznej trylogii co prawda nie ogłoszono jeszcze, ale wiele wskazuje na to, że zobaczymy ją w 2014. „Atak klonów” i „Zemstę Sithów” w 3D zobaczymy już w przyszłym roku. Daty udało się w pewnym przybliżeniu trafić. 3D, na razie niepotwierdzone, ale pewnie też. Tamta pogłoska mówiła też o tym, że filmy mogą dziać się nawet 1000 lat po „Powrocie Jedi”, na te informacje jednak musimy poczekać.

W roku 2009 pogłoska nt. kolejnego filmu. Zdementowano ją twierdząc, że chodziło o serial, nie film. Kolejny wniosek jest taki, że przygotowanie serialu aktorskiego i filmu były w pewien sposób ze sobą skorelowane. Lucasfilmu nie stać było na serial więc ostatecznie wybrano film. Nie wiadomo kiedy ruszą pracę nad serialem.

Także w 2009 pojawiły się informacje, że trzecia trylogia będzie kręcona w 3D. Dodatkowo Lucas jakoby namawiał Francisa Forda Coppolę i Stevena Spielberga by zajęli się reżyserią. Na razie informacji o reżyserach i scenarzystach nie mamy. Plotkę jak zwykle zdementowano.

W 2005 chodziły plotki o tak zwanym Epizodzie 0, dziejącym się przed prequelami, który mógł dotyczyć Yody. To właśnie do tych plotek odwoływał się niedawno Frank Oz mówiąc, że jest gotowy do roli Yody.

W 2004 w ILM podpisano lojalki z klauzulą o Epizodach VII-IX. W 2003 nawet w ogłoszeniach o prace w ILM znalazły się „możliwe Epizody VII-IX”. Oczywiście wszystkie prace miały być tajne. Były też plotki o Peterze Mayhew, który miał mieć kontrakt na VII-IX Epizod, oraz Ahmedzie Beście, który w kontrakcie miał zakaz wypowiadania się o tych filmach.

Także w 2003 George Lucas w jednym z wywiadów nie ugryzł się w język i mówił, że robi 9 dwugodzinnych filmów. Potem to prostowano, że chodziło o 6.

W 2002 Steve Sanseet zastanawiał się nawet czy Lucas miał pomysły na trzecią trylogię. Świetnie to się komponuje z rozpisem 12 epizodów, który niedawno pokazał światu J.W. Rinzler.

O trzeciej trylogii wypowiadali się także Mark Hamill, Harrison Ford, Gary Kurtz, Carrie Fisher. Mieliśmy też swój własny polski wkład w historię plotkowania w postaci Jacka Rozenka.

Jednak i tak najciekawsze wypowiedzi miał w tym roku sam George Lucas, który dwukrotnie zaprzeczał planom kolejnych filmów. W styczniu George Lucas był w Daily Show u Jona Stewarta. Panowie znają się i lubią, zresztą to na cześć Stewarta powstała planeta Stewjon, z której pochodzi Obi-Wan Kenobi. I tym razem nie zabrakło żartów o sadze.
Jon Stewart zapytał Lucasa o to, czy możemy się spodziewać sequelu „Red Tails”. Lucas zaś odparł, że do tego jest nawet bliżej niż do siódmej części „Gwiezdnych Wojen”. Co oczywiście było żartem.

Potem przy innych wywiadach, przy okazji „Red Tails” Lucas wspomniał, o emeryturze i o tym jak odbierają go fani. Być może właśnie w tym tkwi niechęć twórcy do trzeciej trylogii. Sam żart na temat sequeli „Red Tails” został uznany za poważne oświadczenie np. przez dziennikarzy polskiego „Newseeka”.

Jednak najbardziej stanowcze stwierdzenie Lucasa o trzeciej trylogii padło w marcu, kiedy to George’a dopadli fani i pytali o trzecią trylogię.



George tylko stwierdził: „Nigdy. Jestem na emeryturze.” Gwiezdne Wojny są martwe. Ale to już nieaktualne! Tak niby brzmiało oficjalnie ostatnie zaprzeczenie, ale jak to mówią nigdy nie mów nigdy.

Wokół prequeli narosło tyle oczekiwań, że sam George nie mógł im sprostać. Podobnie zresztą jest z trzecią trylogią, wielu fanów ma bardzo dualną naturę, bo z jednej strony są źli, że prequele czy „Wojny klonów” nie są tym, czym chcieliby było. Z drugiej zaś chcą kolejnych filmów. To było świetnie widać na Celebration VI, gdy jak tylko pojawił się Lucas padło pytanie o trzecią trylogię. Pytanie, które pozostawało bez odpowiedzi. Aż do teraz. Teraz cała historia plotek i niedomówień dobiegła końca. Epizod VII, VIII i IX powoli stają się faktem. Czeka nas wiele miesięcy oczekiwania i cała masa kolejnych plotek i pogłosek. Owszem pewne kontrowersje budzi fakt, że Lucasfilm został przejęty przez Disneya, ale po pierwsze George, choć przeszedł na emeryturę pozostanie konsultantem serii. Obecnie pracuje nad treatmentem (zarys scenariusza) kolejnych epizodów. Po drugie Lucasfilm będzie miał wolną rękę, tak jak obecnie mają inne firmy należące do stajni Disneya – Pixar czy Marvel. Siódmą część sagi zobaczymy już w 2015 roku, a kolejne co dwa-trzy lata.

Temat na forum o przyszłości Lucasfilm
Temat na forum o Epizodzie VII
KOMENTARZE (13)

Kim jest pani Lucas? Cała naga prawda...

2012-10-27 09:17:33

I wcale nie chodzi o Marcię Lucas, a o Mellody Hobson, obecną towarzyszkę życia George'a Lucasa, czyli aktualną panią Lucas omc (o mało co). Jak wszyscy dobrze wiemy, jeszcze w czasach klasycznej trylogii rozpadło się burzliwe małżeństwo George'a z Marcią Lucas, a następnie ten genialny filmowiec i znany filantrop (za obydwa te osiągnięcia dostał nawet nagrodę od księcia Monako) zajął się wychowaniem adoptowanych dzieci. Pewne romanse mu się zdarzały, ale prasa plotkarska niewiele miała z tego pożytku, choć może kiedyś do niektórych z nich wrócimy (np. romansu z Amy Allen). Od 2006 u boku George'a zaczęła się pojawiać właśnie Mellody Hobson. Dziś ją trochę prześwietlimy.

W przypadku Mellody jedno jest pewne, nie poleciała na Lucasa ze względu na kasę, sama jest multilionerką, więc może to George poleciał na kasę? Hobson urodziła się w Chicago w 3 kwietnia 1969, jako najmłodsza z szóstki rodzeństwa. Wychowywała ich samotnie matka, która zarabiała kupując i remontując stare domy, a następnie odsprzedając je z zyskiem. Młoda Mellody uczyła się głównie w szkółce parafialnej, potem jednak zaczęła studiować w Princeton, gdzie spotkała Johna W. Rogersa Jr. To spotkanie stało się dla niej trampoliną do sukcesu, Rogers bowiem jest obecnie przewodniczącym rady nadzorczej i CEO Ariel Investments, Hobson zaś jest prezesem tej firmy, oboje zaś są wspólnikami i głównymi udziałowcami. Ariel Investments zajmuje się głównie inwestowaniem w inne firmy, skupowaniem akcji, przejmowaniem, sprzedawaniem firm i konsumowaniem dywidend. Właśnie przez to Mellody zasiada w kilku radach nadzorczych, w tym w Estree Lauder, DreamWorks, Starbucks czy Grouponie (tylko te największe i najbardziej znane). Poza tym wspiera i działa w Instytucie Sundance, pojawia się często w ABC, gdzie pełni rolę komentatora, tak spraw gospodarczych jak i politycznych. No i skoro jesteśmy przy polityce, to jest w nią dość zaangażowana, choćby przez aktywne wspieranie Barracka Obamy, gdy kandydował na prezydenta w 2008. Podobnie jest teraz. Zresztą Obamę wspierała wraz ze swoją przyjaciółką, którą jest Oprah Winfrey. Zresztą to właśnie Mellody poznała osobiście George’a Lucasa z Barrackiem Obamą. Prawdopodobnie miała też duży wpływ na twórczość George’a w ostatnich latach, mowa tu o „Red Tails”, filmu, który ze względu na udział Afro-Amerykanów, jest bardzo bliski sercu pani „Lucas”/Hobson.

Więc na koniec pamiętajcie, idąc na film DreamWorks, pijąc kawę w Starbuksie bądź kupując coś na Grouponie, dokładacie się do prezentów gwiazdkowych dla George'a.
KOMENTARZE (6)

Wspaniała antydieta Carrie Fisher

2012-10-13 08:54:51

Carrie Fisher po tym jak zrzuciła kilka kilogramów w zeszłym roku nabrała teraz wiatru w skrzydła. W tym roku udało się jej dotrzeć na swój panel na Celebration VI, na którym pojawiła się razem ze swoim pieskiem Garym, z którym obecnie jeździ po Stanach, pokazując mu jak najwięcej. Ostatnio wraz Sharon Stone i Sethem Greenem wzięła też udział w programie „Roast”, gdzie nabijała się z aktorki Roseanne Barr (obecnie również kandydatki na prezydenta USA). Program „Roast” to autorski pomysł stacji Comedy Central, który polega na tym, że przez godzinę znajomi gościa specjalnego (w tym odcinku Barr), bezlitośnie się z niego kpią, dosłownie linczując go na ekranie.

Po Celebration VI, na którym Carrie Fisher pokazała Garemu ocean, aktorka (księżniczka Leia, a także głos Mon Mothmy w „Family Guy: It’s a Trap!”) poleciała brylować do Nowego Jorku. Paparazzi ją uchwycili, Gary'ego też. Niestety jak widać na zdjęciach, program odchudzania Carrie się posypał i znów jej sylwetka nie przypomina już tej sprzed roku. Być może to efekt specyficznej diety, w której Fisher nie żałuje sobie ulubionych lodów firmy Skinny Cow Cookies’n’Cream oraz puddingu ryżowego firmy Kozy Shack, papierosów czy Coli. Ostatnie ze zdjęć pochodzi sprzed roku, gdy Carrie chwaliła się nową wagą, dzięki której może w końcu spojrzeć w lustro, zostało tu załączone dla porównania. Jak widać nawet księżniczka nie ustrzegła się efektu jojo, ale z drugiej strony w Nowym Jorku wszystko jest duże.


KOMENTARZE (9)

Prywatne fotki blond Natalie Portman

2012-09-29 09:08:36 Paparazzi

Czy Natalie Portman sprawdza się jako matka? Tego nie wiemy, ale wiemy tylko, że przez dłuższy czas starała się chronić swojego synka Alepha przez natrętnymi fotografami. Na szczęście paparazzi poświęcają swój cenny czas i skutecznie polują na celebrytów oraz ich dzieci. Po roku zdjęć Alepha Millepieda w sieci jest już całkiem sporo, czas więc pokazać jedno z nowszych, z lipca 2012, kiedy Natalie cieszyła się ostatnimi chwilami stanu wolnego, a także już z wyjazdu poślubnego, na który pani Millepied udała się już z całą rodziną.



Skoro jednak już przy Natalie i dzieciach jesteśmy, aktorka ostatnio stwierdziła, że na razie nie zamierza mieć więcej dzieci, gdyż zajmują one za dużo czasu, a ona chciałaby się skupić na karierze aktorskiej. Żeby było ciekawiej, kilka dni później stwierdziła, że wiele się dla niej zmieniło odkąd urodziła syna i że jest szczęśliwą matką i żoną, więc zamierza ograniczyć trochę aktorstwo. Jak widać Natalie zmienną jest, ale do tego jeszcze wrócimy.

Dodatkowo wychodzi także coraz więcej ciekawostek na temat ślubu Natalie i Benjamina. Otóż okazało się, że goście zostali uraczeni głównie wegańskim menu, bo tak chciała pani młoda. Nie było też tortu, zamiast tego były makaroniki, francuskie ciasteczka z białek jaj i mielonych migdałów. Benjamin, mąż Natalie, pochodzi z Francji, pewnie dlatego. Nikt oficjalnie nie skomentował (skrytykował) menu, ale jeśli pamiętacie ostatnie zdjęcia skacowanego i zmarnowanego Macaulaya Culkina („Kevin sam w domu”), to podobno wracał on właśnie z tamtego wesela. Może się nie najadł, ale napił na pewno, więc było ostro. Wesele odbyło się w zamkniętym ośrodku, by nikt postronny się nie dostał, więc Culkin raczej do spożywczaka nie wyskoczył. Z weselem jest tylko ten problem, że niestety nawalili tam paparazzi, ale może za jakiś czas ujrzymy więcej ciekawych zdjęć zrobionych przez różnych gości.

Za to sama Natalie nie przestaje nas szokować kolejnymi zmianami i decyzjami, jak ostatnie rozebranie się do reklamy Diora. Tym razem grając w nowym filmie Terrence’a Mallicka „King of Cups” (tytuł roboczy) przefarbowała włosy. Portman nie pierwszy raz zmienia fryzurę na potrzeby filmu, warto przypomnieć choćby „V jak Vendetta”, gdzie zgoliła się na łyso. Swoją drogą ciekawe tylko jak długo pozostanie blondynką. Dla porównania zdjęcie przed i po przefarbowaniu.



Ale i tak mistrzem zmian fryzur wraz z kolejnymi rolami w Starwarsówku wciąż pozostaje Samuel L. Jackson.
KOMENTARZE (15)

Plotki o "The Clone Wars" #32

2012-09-26 09:35:01 Różne

Premiera nowego sezonu TCW już w sobotę, a kampania reklamowa nie ustaje. Po filmiku sprzed kilku dni przyszedł czas na kolejny, tym razem z Darthem Maulem i Czarnym Słońcem w roli głównej. Inne klipy, z nadchodzącego odcinka "Revival", możecie znaleźć na naszym forum. Jeśli zaś jesteście ciekawi jak przebiegała premiera dwóch pierwszych epizodów - "Revival" i "A War on Two Fronts" - w Lucasfilmie, to tutaj znajduje się post na oficjalnym blogu, a w tym miejscu wrażenia jednego z fanów.



W ramach promocji sezonu reżyser Dave Filoni powrócił do odpowiadania na pytania fanów w formie wideo. W chwili obecnej nie wiadomo, czy jeszcze można zapytać go o coś, ale warto spróbować na jego Facebooku lub fanpage'u The Clone Wars. Pierwsze pytanie dotyczy pobocznych Jedi pojawiających się w serialu i tu, niestety, odpowiedź brzmi: nie zobaczymy więcej odcinków, w których głównymi bohaterem będą Kit Fisto lub Luminara Unduli. Kolejne filmy są już mniej udane, bowiem pytania brzmią: "Jak zakończy się historia kpt. Reksa?" i "Czy zobaczymy więcej Ahsoki i Luksa?" Na pierwsze oczywiście reżyser nie może odpowiedzieć, a drugie jest dość oczywiste. Tym niemniej, zapraszamy do oglądania.







Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (8)

Bai Ling pokazała...

2012-09-22 08:33:23

Bai Ling może być słabo kojarzona przez fanów Gwiezdnych Wojen, zwłaszcza tych, którzy nie śledzili newsów podczas premiery Zemsty Sithów. Ta celebrytka, bo trudno czasem określać ją mianem aktorki, stała i przechadzała się po planie jako pani senator Bana Breemu, jednej z członkiń Delegacji 2000. I wszystko byłoby dobrze, gdyby pani Ling nie postanowiła wykorzystać swojego występu (w trzecioplanowej roli), do autopromocji. Tuż przed premierą Zemsty Sithów rozebrała się dla Playboya, co trochę zirytowało George’a Lucasa i ten wyciął ją z filmu, o czym oczywiście pisaliśmy. Właściwie można ją tylko oglądać w wyciętych scenach i nigdy nie jest zapraszana na różne imprezy około gwiezdno-wojenne, choćby takie jak Star Wars Celebration. Zresztą nie wiadomo, czy chce. Sytuację próbował załagodzić trochę Rick McCallum stwierdzając, że wycięcie wątku z Delegacją nie miało nic wspólnego z rozbieraną sesją Bai Ling. Prawdy pewnie nigdy się nie dowiemy.

Aktorce to zupełnie nie przeszkadza, gdyż stara się zajmować tym, by pisały o niej plotkarskie media. Jej przypadek (i inne podobne), czasem są określane jako fame whore, czyli kobiety, które dla pięciu minut sławy są gotowe zrobić właściwie wszystko. Bai Ling niedawno skończyła 46 lat, a wciąż jednak zachowuje się jak u nas Doda. A to pojawi się w dziwnym i kiczowatym stroju, a to pokaże mediom kawałek swojego niezbyt skrywanego ciała. Gdy to nie pomaga utrzymać zainteresowania prasy, Bai potrafi na lotnisku ukraść baterie i dać się złapać, w końcu nawet mały proces i wzmianka w mediach to też sława. Teraz przy okazji urodzin, artystka pojawiła się na Hawajach na plaży Waikiki w samym tylko bikini i niesamowitych botkach z ćwiekami, czym oczywiście znów zrobiła medialny szum. Oficjalnie kręci tam serial „Hawaii 5-0”, nieoficjalnie szuka fotoreporterów. Teraz Bai Ling ma powody do dumy, plotkarskie media od pewnego czasu chwalą jej figurę, więc by kuć żelazo póki gorące, Chinka pokazała się ze swoją mamą, by pokazać po kim odziedziczyła linię.



Polscy widzowie (a właściwie telewidzowie) mogą kojarzyć Bail Ling z serialu „Lost – zagubieni”, gdzie wcieliła się w rolę Achary. Jak zwykle mała rólka, w dodatku wymagająca eksponowania ciała, w czym ta celebrytka z pewnością jest świetna. My jednak poczekamy, kiedy znów coś ukradnie.
KOMENTARZE (11)

Frywolna Keira związana

2012-09-08 12:23:30 Paparazzi

Keirę Knightley z „Mrocznego widma” kojarzą tylko wytrawni fani, w końcu nawet mama Natalie Portman pomyliła ją ze swoją córką na planie. Jednak kariera Keiry, naszej bastionowej królowej plotek, rozbłysła dopiero po „Mrocznym widmie”, a sama aktorka stała się obiektem westchnień wielu fanów. Niedawno wyglądało, że znów jest wolna, ale niestety, zła wiadomość dla pragnących ją usidlić. Od lutego zeszłego roku, Keira spotyka się z Jamesem Rightonem, klawiszowcem zespołu Klaxons. Bulwarówka rozpisywała się już o rzekomym rozpadzie związku, a tu jednak, James postanowił usidlić brytyjską aktorkę i się jej oświadczył. Panna Knightley oświadczyny przyjęła i jak widać na zdjęciach paparazzich jest bardzo z tego powodu szczęśliwa. Oficjalne para zamierza wejść w związek małżeński w przyszłym roku. Za to można już podziwiać pierścionek zaręczynowy jak i samych narzeczonych.



Wiele wskazuje na to, że tym razem Keira jest związana na stałe. Niektóre media plotkarskie nawet wspominały o tym, że panna Knightley jest w ciąży. Sama to zdementowała.

- Ludzie wciąż insynuują, że jestem w ciąży! Nie jestem na to gotowa. - Przyznała zirytowana takimi pytaniami gwiazda. - Owszem, chciałabym kiedyś założyć rodzinę, ale nie w najbliższym czasie, więc przestańcie mówić o moich kolejnych fikcyjnych ciążach. Ostatnio pytano mnie chyba cztery albo pięć razy, czy spodziewam się dziecka. Zaczęłam więc się zastanawiać "czy ja wyglądam, jakbym była w ciąży...?" Jestem bardzo szczupła i to na pewno nie mój wygląd jest źródłem tych spekulacji. To pierścionek na moim palcu!

No cóż, na małe Keirzątko przyjdzie nam pewnie jeszcze trochę poczekać, za to szykuje się najbardziej gorący ślub w 2013.
KOMENTARZE (21)

Spin-off o Yodzie? Jest chętny

2012-09-06 17:33:21

Ponad rok temu Joe Johnston i Jeremy Bulloch mówili, że chcieliby nakręcono spin-off "Gwiezdnych Wojen" koncentrujący się na Boba Fetcie. Tymczasem w jednym z ostatnio udzielonych wywiadów inny aktor, Frank Oz, również napomniał o potencjalnym spin-offie, który chciałby nakręcić. Tym razem dotyczącym pochodzenia Yody.



Oz wypowiadał się bardzo ciepło o pracy nad "Gwiezdnymi Wojnami", o tym, że czuje że ekipa z Lucasfilmu to jego druga rodzina. Mówił też, że gdy tworzył Yodę, spisał sobie wszystko, co o nim wiedział i czego nie wiedział, oraz na tej podstawie stworzył jego nieautoryzowaną biografię. Następnie przyznał, że chętnie przerobiłby ją na scenariusz filmu, który mógłby nakręcić. Choć z drugiej strony dodał też, że jest to raczej takie marzenie o którym się opowiada, a nie realizuje. Może liczy na to, że zadziała tu precedens Samuela L. Jacksona, który opowiadał w mediach, że chciałby zagrać w "Gwiezdnych Wojnach" i tak dostał rolę Mace’a Windu? Z drugiej jednak strony temat tak zwanego "Epizodu Zero", czyli filmu przed prequelami o Yodzie był już przedmiotem spekulacji w 2005. Oczywiście wtedy Lucas kategorycznie odciął się od tego pomysłu.
KOMENTARZE (20)

Naga Natalie Portman

2012-09-01 23:02:39 Interia

Dużo się dzieje ostatnio w życiu Natalie Portman, a to dziecko, a to ślub (o jednym i drugim napiszemy trochę więcej niebawem), ale jest jeszcze wieloletnia współpraca z firmą Dior. I teraz Natalie Hershlag-Millepied znana nam jako Natalie Portman wystąpi w kolejnej reklamie, na zdjęciach promujących nową szminkę. I tu uwaga. Na tych zdjęciach Natalie nie ma na sobie nic, poza szminką. Jak widać, Natalie Portman od teraz nie jest tylko twarzą kosmetyków Diora, ale także ciałem. I tu uwaga, ta nowa szminka należy do linii kosmetyków o nazwie Diorskin Nude Skin-Glowing, nic dziwnego, że spece od PRu właśnie tak chcieli zaprezentować aktorkę. Portman pojawia się w uwodzicielskiej pozie. Podobno sama wybrała odcień szminki, jest to Grege 169.

Natalie Portman została twarzą Diora w roku 2010, jednak współpraca ustała w marcu 2011, za sprawą afery związanej z Johnem Galliano, projektantem, który zasłynął z antysemickich komentarzy. Natalie Portman, jako osoba żydowskiego pochodzenia poczuła się tym urażona i zerwała współpracę z firmą. Dior długo zabiegał, by ponownie przyjęła ich ofertę. Wynegocjowała, że część wpływów z reklamowanych przez nią produktów zasili konto fundacji Free The Children, której jest ambasadorką. Wróciła do reklamowania kosmetyków w sierpniu 2011, jednak ze względu na sprawy osobiste (narodziny Alepha a teraz ślub) nie mogła zbytnio poświęcić się reklamom. Teraz to nadrobiła i to w jaki sposób. No i na koniec oczywiście zdjęcie reklamowe Diora.


KOMENTARZE (38)

Samuel L. Jackson o polityce i huraganie

2012-08-29 15:45:15

Samuel L. Jackson znany jest ze swojego ciętego języka, a także wypisywania głupot w Internecie. Może nie na forach internetowych, a z pewnością na Tweeterze. I tym razem Samuel zaskoczył wszystkich, nawiązując do konwencji Partii Republikańskiej, która zaczęła się w poniedziałek (właściwie to we wtorek) w Tampie na Florydzie. Na Florydę zbliżał się huragan Isaac, acz ostatecznie zmienił trochę kierunek, oszczędził Florydę, ale zagraża innym stanom.

Jackson napisał, że jest to nie fair, że nie rozumie Boskiego Planu, który oszczędził Republikanów.

Jak łatwo się domyśleć, ta wypowiedź wywoła małą burzę w Stanach, no i w oryginale była zdecydowanie bardziej wulgarna.

Keira Knightley bała się wyjść z domu.

Ostatnio Keira znów zagościła na naszych ekranach, choć w mniej spektakularnej roli i spokojniejszej opowieści. Zresztą stroni ostatnio od blockbusterów. Dlaczego? Otóż sama aktorka chętnie o tym opowiada.

- W pewnej chwili zaczęłam się zastanawiać, w jakich filmach powinnam grać, bym mogła normalnie żyć. - Mówi Keira. - Wiedziałam, że musiałam zrezygnować z wysokobdużetowych hitów. Byłam świadoma, że cały czas narzekam na swój los, a jednocześnie występuję w filmach, które budzą największe zainteresowanie. Musiałam z tym skończyć. Naprawdę uwielbiam wysokobudżetowe produkcje, ale niestety wiąże się z nimi wiele niedogodności, z którymi nie umiem sobie radzić. Czasami paparazzi byli tak natarczywi, że bałam się wyjść z domu.

Sama aktorka zwraca uwagę głównie na paparazzich, ale przypomnijmy jeszcze jeden incydent o stalkerze, nękającym gwiazdę. Owszem stanął przed sądem, ale niestety dla nas, ów stalker był Polakiem. Jedno jest pewne, w rubryce plotkarskiej Keiry jest już zdecydowanie mniej niż kiedyś i nie ma jej kto zastąpić.
KOMENTARZE (0)
Loading..