TWÓJ KOKPIT
0

Plotki :: Newsy

NEWSY (1223) TEKSTY (1)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Banery i wywiady

2015-11-10 07:22:58

Na początek mamy trzy nowe bannery, które powoli pojawiają się w kinach w USA, oczywiście oprócz plakatów. Jeden jest z Rey, drugi z Kylo Renem a trzeci z Finnem.

Z plotek mamy dwie. Otóż w 2014 pojawiła się informacja, że Judi Dench może zagrać Mon Mothmę w „Przebudzeniu Mocy”. Nic takiego nie ma miejsca. Ostatnio aktorka to potwierdziła i dodała, że nawet nie widziała „Gwiezdnych Wojen”. Żadnej z części.

Bob Iger natomiast wypowiedział się na temat Luke’a Skywalkera. Otóż szef Disneya potwierdza, Luke jest w filmie. Nie ma się co martwić.



Powoli pojawia się coraz więcej wywiadów z twórcami filmu. Pierwszy z nich przeprowadzono z J.J. Abramsem, można go przeczytać tutaj.
Abrams zapytany o to jak się ma fabuła „Przebudzenia Mocy” względem pozostałych filmów, przyznał, że zależało im na tym, by opowiedzieć jedną, zwartą historię, która ma swój początek, rozwinięcie i koniec. Ma też swoją historię do której nawiązuje, a jednocześnie pozostawia pewne wątki, które można kontynuować, zupełnie tak jak to miało miejsce w „Nowej nadziei”. Chodzi o możliwości. W pierwszym filmie Luke niekoniecznie był synem Vadera i bratem Lei, ale jednocześnie nie było to niemożliwe.

Abrams dobrze też ocenia współpracę z Lawrencem Kasdanem. Twierdzi, że właśnie wspólne działanie uczy najwięcej przy opowiadaniu historii. Reżyser jest też wdzięczny Disneyowi, w szczególności Bobowi Igerowi i Alanowi Hornowi, za to jak obeszli się z marketingiem. Bał się, że Disney będzie chciał pokazać i zdradzić za dużo, ale oni szanują wizję dzieloną przez Lucasfilm, by ten film poznać dopiero w kinie. Tyle, że ciężko jest też znaleźć równowagę, bo jeśli pokaże się za dużo, można zniszczyć komuś przyjemność z oglądania filmu, natomiast gdy się pokazuje za mało, mogą cię uznać, za napuszonego palanta. A gdzie jest ta granica? Abrams twierdzi, że na to pytanie muszą sobie odpowiadać przy każdym konwencie i każdej możliwej promocji filmu.

O Epizodzie VIII Abrams powiedział, że scenariusz jest już skończony. Co nie znaczy, że nie będzie wciąż poprawiany, bo to zawsze ma miejsce. W każdym razie mieli spotkania z Rianem Johnsonem i Ramem Bergmanem, pokazywali im zdjęcia, prawie dzień po dniu, gdy kręcono film. Byli częścią procesu powstawania, jako obserwatorzy, co wpływało też na Riana tworzącego scenariusz kolejnego filmu. Oczywiście pewne elementy zostały już wcześniej ustalone, choćby przez Kasdana, takie jak pewne relacje, pewne konflikty czy pytania na które należy odpowiedzieć. Abramsowi zależy na tym, by Epizod VIII był bardzo dobrym filmem, w końcu jest jego producentem wykonawczym, stąd względem Riana Johnsona i jego ekipy zachowano pełną transparentność działań. Johnson natomiast poprosił o uwzględnienie kilku rzeczy w scenariuszu, które przydadzą się potem do jego filmu. Zresztą ten scenariusz dość mocno jest zbieżny z kierunkiem, który wyznaczono „Przebudzeniem Mocy”. Choć to wciąż jest film Riana Johnsona i Abrams nie musi twórcy prowadzić za rączkę czy nadzorować.

Praca nad Epizodem VII nie może być oderwana od pozostałych filmów. To jest siódmy film z dziewięciu (przynajmniej na razie). Ważny przy tym jest tu kanon, który tworzą, co trzeba szanować. Ten film choć opowiada własną historię, nie jest wyjęty z kontekstu.

Początkowo Abrams pracował w z Michaelem Arndtem nad scenariuszem. Mówi, że szybko zdecydowali się do tych sesji dołączyć Ricka Cartera, by projektował wszystko o czym mówią. Wtedy też rodziły się takie pomysły jak choćby nowa ręka C-3PO i tak dalej. Potem, gdy przepisywał scenariusz z Lawrencem Kasdanem, więcej zastanawiali się nad tym jak nakręcić „Gwiezdne Wojny”, nie kolejny film, ale „Gwiezdne Wojny”. Jakie sceny chcą. Chcieli choćby Hana Solo w kostiumie, szturmowca, TIE Fightery. To wszystko wplatali w scenariusz.

J.J. jest też podekscytowany pracą z Johnem Williamsem. On wciąż komponuje używając ołówka, zapisując wszystko na kartce. Potem jedzie się do niego, a on gra melodie na pianinie. Robi to tak, że w głowie człowiekowi wydaje się jakby słyszał całą orkiestrę.

Abrams chwali też swoją obsadę, czyli głównie Daisy Ridley, Johna Boyegę, Oscara Isaaca i Adama Drivera. Jak mówi, od razu angażowano ich do trzech filmów, co najmniej trzech. Czyli po raz drugi nie wprost sugeruje w jednym wywiadzie Epizod X i kolejne.



John Boyega natomiast udzielił wywiadu Hollywood Reporter i Cnet. Aktor patrzy na „Przebudzenie Mocy” jako na swoją szansę. Zdaje sobie sprawę, że te filmy pomogły niektórym aktorom (jak Harrison Ford czy Carrie Fisher, która jednak ostatecznie tę szansę zmarnowała), innym przeszkodziły, ale jakoś wyszli na prostą (jak Ewan McGregor czy Natalie Portman), a jeszcze innym zakończyły (jak Jake Lloyd czy Hayden Christensen). Samego siebie Boyega określa mianem fana, nie tylko filmów ale przede wszystkim gier i Expanded Universe. Dodaje też, że podoba mu się postać Finna i jej rozwój. To szturmowiec, czyli ktoś kto nie powinien pożyć zbyt długo. Niewiele wiemy o przeszłości tego bohatera, ale ciekawe są wybory przed którymi staje i to kim się staje. Zapytany o bojkot „Gwiezdnych Wojen” przez to, że jego postać jest czarna, odparł tylko, że liczby mówią same za siebie. Skoro sprzedaż biletów jest tak fenomenalna, to bojkot chyba nie ma najmniejszego znaczenia. Rodzice Boyegi nie za bardzo znali i rozumieli „Gwiezdne Wojny”. Dla nich najważniejsze było to, że ich syn tam teraz gra.

Sam Boyega przyznaje, że zaczął oglądanie filmów od „Mrocznego widma” i wielce zaintrygował go wówczas Darth Maul. Jednak same prequele, choć mu się podobały, nie wciągnęły go aż tak bardzo. Dopiero gdy zobaczył klasyczną trylogię powiedział sobie „Wow”. Dla niego kwintesencją „Gwiezdnych Wojen” jest humor sytuacyjny. Choćby scena w której Han i Luke odbijają Leię z więzienia, a Han prowadzi rozmowę przez interkom. John uwielbia ten moment.

Mówił też, że Finn ma bardzo dużo wewnętrznej charyzmy, ale nie widać tego od początku. Gdy był przesłuchiwany do „Przebudzenia Mocy” John początkowo odgrywał rolę dramatyczną. Tego wymagał tekst. Jednak potem doszedł do wniosku, że coś jest nie tak. To przecież „Gwiezdne Wojny” i tu trzeba czegoś innego. Wrócił do domu, pooglądał sobie na YouTubie filmiki z castingów Marka Hamilla czy Harrisona Forda, co go zainspirowało.

John twierdzi też, że „Przebudzenie Mocy” jest najbardziej bliskie właśnie do „Nowej nadziei”, ze względu na ton, rytm, ale też dialogi, zwłaszcza te Hana i Luke’a. John sugerował też, że kurtka którą nosił na planie ma jakiś sekret i to nie przypadek, że nosił ją także Poe Dameron (Oscar Isaac). Oczywiście nic więcej nie zdradził.

W przeciwieństwie do Samuela L. Jakcsona Boyega nie mógł wybrać koloru miecza świetlnego. Abrams zrobił to za niego. Sam John żartowałby, że wybrałby czarny. Dodał też, że w tym filmie będzie dużo pościgów, zwłaszcza gonienia za Finnem.

„Przebudzenie Mocy” będzie jego pierwszym filmem „Star Wars”, który zobaczy na wielkim ekranie.

W innym wywiadzie natomiast bardzo się cieszył z tego, że Finn będzie miał swój własny temat muzyczny.



Daisy Ridley także odpowiedziała na kilka pytań Hollywood Reporter, w tym samym wywiadzie. Aktorka wspomina, że już samo dostanie roli Rey było dość ciężkie. Przez siedem miesięcy miała cztery czy pięć przesłuchań i co tu dużo mówić, zwłaszcza te pierwsze nie poszły jej najlepiej. Ale miała w sobie jakieś przeczucie, iż musi ten tekst przeczytać. A gdy już dostała rolę, to przez trzy miesiące musiała milczeć. Przyznała się w domu rodzicom i siostrze, ale na tym koniec. Miała też dużą ochotę, by wcześniej obwieścić światu, ze gra w sadze, ale mama ją przytemperowała. Mówiła, że to trochę jak z ciążą. Trzeba to przejść i przeczekać. Rey jej zdaniem jest przede wszystkim normalną dziewczyną, nie jakąś superbohaterką. Główna różnica między Ridley a Rey polega na tym, że Ridley zna swoją rodzinę i jest z nią blisko.

Przez te trzy miesiące Daisy musiała nabrać krzepy, ale też przytyć do roli.

Na planie Daisy trochę się bała rozmawiać z Markiem, Harrisonem czy Carrie zwłaszcza o klasycznej trylogii. Trochę ją to krępowało. Johna nie, od niego dowiadywała się potem ciekawostek. Za to najwięcej na planie rozmawiała z córką Carrie Fisher, czyli Billie Lourd, która jest w podobnym wieku. Daisy przyznaje, że Billie nie gra młodszej wersji Lei, oraz że nie było w ogóle potrzeby by kogokolwiek obsadzać do tej roli. Jedna Leia wystarczy.

Obiecała też, że dowiemy się kim są rodzice Rey. Oczywiście z filmu.

Daisy przyznaje, że na planie sobie śpiewała i nuciła. I że czasem to przeszkadza innym ludziom. J.J. Abrams zaproponował więc jej zakład, że wytrzyma jeden dzień bez śpiewu.
KOMENTARZE (17)

Kim jest Felicity Jones? Kolejny strzał

2015-11-05 07:24:46

Na początek zaczynamy od pewnej informacji. Brian Muir, rzeźbiarz tworzący rekwizyty, maski czy filmowe stwory dołączył do ekipy „Rogue One”. 2 listopada 2015 oficjalnie rozpoczął pracę nad pierwszą „Antologią” o czym poinformował wszystkich na swoim facebooku. Podobnie uczynił w lipcu 2014, gdy zaczął pracować nad Przebudzeniem Mocy. Muir tworzy obecnie w Pinewood. Rzemieślnik ma na swoim koncie wiele wspaniałych, klasycznych filmów, takich jak choćby „Poszukiwacze zaginionej arki”, „Willow”, czy „Obcy”, ale też popularnych, nowszych produkcji jak „Harry Potter” czy marvelowscy „Strażnicy galaktyki”. Ale dla nas ważna jest też jego praca nad „Nową nadzieją”. Był jednym z twórców oryginalnej maski Dartha Vadera, zbroi szturmowców ale też to on kończył kostium C-3PO. Niestety nie wiemy czym dokładniej zajmuje się w „Rogue One”, ale plotki o pojawieniu się Vadera rzucają nam pewne światło. Zobaczymy, czy prawdziwe.



Pojawiają się kolejne spekulację na temat tego, kogo mogłaby zagrać Felicity Jones. Miała być już księżniczką LeiąSabine Wren, córką Boby Fetta czy doktor Aphrą. Tym razem niektórzy insynuują, że będzie Sharą Bey. Shara Bey to postać z komiksów „Star Wars: Shattered Empire”. Jest pilotką myśliwca i porucznikiem Sojuszu, a co ważniejsze jest też matką Poe Damerona (postać Oscara Isaaca z „Przebudzenia Mocy”). Czy tym razem będzie to dobry strzał? Zobaczymy.



A tak idąc tropem Shary, to może się okazać, iż Diego Luna zagrałby jej przyszłego męża, czyli Kesa Damerona. Wcześniej medialnie „obsadzano” go w roli Biggsa Darklightera.

Na razie wszyscy liczymy, że wraz z premierą „Przebudzenia Mocy” dostaniemy teaser „Rogue One”. Natomiast patrząc na machinę promocyjną Disneya, informacje o filmie Garetha Edwardsa powinny zacząć się pojawiać dopiero w lutym/marcu. Cóż zobaczymy na ile się to sprawdzi. Sam reżyser ostatnio jest aktywny w mediach, jednak słowa nie pisnął na temat swojego filmu. Zdjęcia prawdopodobnie wciąż trwają.
KOMENTARZE (3)

Nagrywanie muzyki i inne plotki

2015-11-03 07:19:59

Zwiastun i plakat już za nami, a tymczasem niedawno wykopano informację, że mieliśmy dostać przed premierą trzy rzeczy. Dwie już są. Jaka jest trzecia? Źródło sugeruje, że może zobaczymy a raczej usłyszymy jeden utwór, tak jak to było w prequelach. Cóż na razie chyba trzeba to traktować w kategorii chcenia, a nie informacji.

Mamy małe potwierdzenie informacji sprzed tygodnia. Pisaliśmy wtedy, że John Williams będzie miał jeszcze jedną sesję nagraniową i tym razem będzie na niej obecny. Jak się okazało miał tam też dwoje wyjątkowych gości - Johna Boyegę i Daisy Ridley. Oboje wrzucili dowód na Istagram. Tak więc wygląda na to, że muzyka do „Przebudzenia Mocy” chyba już jest nagrana w całości.



„Przebudzenie Mocy” będzie w USA pokazywane też w wersji z taśmy 70mm. Tylko w ograniczonej liczbie 11 kin. To tak w ramach ciekawoski.

Z dziwnych informacji o fabule pojawiły się dwie ploty. Pierwsza jest taka, że podobno przy dubbingu filmu ktoś dostrzegł Yodę. W jakiej formie, czy to rzeźba, hologram czy duch, nie wiadomo. Info poszło w świat, więc dziwne plotki krążą po mediach. Druga kwestia jest jeszcze ciekawsza, otóż niektóre źródła sugerują, że BB-8 jest droidem płci żeńskiej. Ciekawe, czy R2-D2 będzie się do niej przystawiał.

Kevin Smith widział już pewne fragmenty filmu. Cóż dobrze się przyjaźnić z J.J. Abramsem. Smith stwierdził, że film jest czarodziejski. Że to jak wyprawa do źródła młodości. Uczucie podobne do tego, które miał w 1977 gdy po raz pierwszy widział „Nową nadzieję”. Więcej nie chciał niestety zdradzić.

A teraz czas na aktorskie pogaduszki. Peter Mayhew dotychczas niewiele mówił na temat nowego filmu, ale powoli nadrabia zaległości. Po pierwsze wspomniał o Star Wars Celebration w Anaheim. Gdy już puszczono drugi zwiastun zajawkowy, aktor stał na scenie i obserwował publiczność. Piasek i takie tam, nic się nie dzieje, ale gdy tylko pojawił się Han i Chewie, reakcja była tak żywiołowa, że Mayhew wierzy w sukces tego filmu. Skoro taki kawałek potrafił wywołać takie emocje wśród 7000 osób, z pewnością to będzie hit. Ba jak dodał, nawet Kathleen Kennedy się wzruszyła w tym momencie. Peter mówił też o pracy na planie i relacjach z innymi aktorami. Oczywiście jest zaprzyjaźniony z Harrisonem Fordem, co więcej ceni sobie pracowanie z nim, ale Mayhew wspomniał także o młodych odtwórcach. John Boyega zdaniem Petera umie reagować w każdej sytuacji. Ma ciekawą osobowość, ale też duże poczucie humoru. Daisy natomiast jest w jego odczuciu bardziej ułożona, podobnie jak Natalie Portman w prequelach. Jest spokojniejsza, bardziej zwraca uwagę na szczegóły i dopiero nauczy się czerpać przyjemność z tej pracy, jak wszystko pozna. Na Celebration nie zachowywała się naturalnie, prawdopodobnie jej agent kazał przyjąć jej pozę, która wymaga dużo więcej pewności siebie. Ale nawet wtedy Ridley radzi sobie całkiem dobrze.

Daisy zaś odpowiedziała na pytania Carrie Fisher. Cały wywiad znajduje się tutaj i jak to w przypadku Carrie bywa, fajnie się to czyta, ale niekoniecznie dużo nowego się dowiadujemy. Jednym z ciekawszych pytań jest to o aktorki inspirujące Ridley (oczywiście poza Fisher). Znalazły się tam Carey Mulligan i Felicity Jones. No i nie zobaczymy Daisy w złotym bikini. Ridley była przesłuchiwana do roli w filmie kilka razy. Według Carrie pięć, ale to Carrie podała tę liczbę, więc może być ona nieprawdziwa.

Gwendoline Christie powiedziała, że jest dumna ze swojej postaci, bo kapitan Phasma to pierwszy kobiecy czarny charakter w filmach z cyklu. Nie chciała odpowiedzieć wprost, czy zdejmuje hełm w filmie, czy nie. Zapytano więc ją o to, czy gra tylko szyją, odparła wymijająco, że także częściami ciała poniżej. Pewnie ręce, nogi i tak dalej. Ale ma być to postać w stylu Boby Fetta, czyli pewnie niewiele jej zobaczymy na ekranie.

O powrocie Tima Rose’a jako Ackbara pisaliśmy tutaj, ale ostatnio aktor i operator kukiełek miał okazję wypowiedzieć się trochę dłużej. Przyznał, że zaangażowano go w dość intrygujący sposób. Był na konwencie w Australii, dostał mejla od kogoś, kogo zna, zaczął go otwierać, ale wpierw musiał wysłać podpisane certyfikaty o poufności. Od razu wiedział, że chodzi o „Gwiezdne Wojny”.

Powoli pojawiają się kolejne zdjęcia z różnych płatków i innych produktów. Oto kilka z nich.



Na koniec jedno ogłoszenie. Jeśli ktoś wybiera się w kostiumie na premierę, to powinien się zapoznać z obostrzeniami. W niektórych kinach w Stanach już zaczęto kampanię informacyjną. Nie wolno wchodzić w maskach zakrywających twarz uniemożliwiających identyfikację, nie wolno też mieć broni, w tym mieczy świetlnych i blasterów. Pewnie też kuszy Chewbbacy. Dotyczy to zarówno replik i imitacji, jak i działającej broni. Zobaczymy jak to wyjdzie w Polsce. Do premiery pozostało już mniej niż 45 dni.
KOMENTARZE (8)

Jacob Tremblay w Epizodzie IX?

2015-10-30 07:19:57

Colin Trevorrow intensywnie pracuje nad swoim kolejnym filmem pt. „The Book of Henry”. Jedną z ról w tym obrazie gra dziewięcioletni Jacob Tremblay. Młody aktor niedawno promował w Toronto swój najnowszy film – „Pokój”. Dziennikarze nie do końca wiedzieli jak podejść do chłopca, pytali go między innymi o to, czy zamierza kontynuować swoją karierę. Jacob odparł rezolutnie: „Tak, ale jeśli nie dostanę szansy to zamierzam być Jedi”. Zapytany za kogo by walczył, odparł tylko za Kanadę.

Sam wywiad właściwie nic nie znaczy. Znamy bowiem wielu aktorów, którzy chcieliby pojawić się w sadze, a z różnych przyczyn nie wyszło. W tym przypadku jednak Tremblay współpracuje obecnie z Trevorrowem, a on będzie miał swój wkład w IX Epizod. Dziennikarze postanowili zapytać Colina o szansę Jacoba na pojawienie się w kolejnych „Gwiezdnych Wojnach”. Reżyser odparł tylko:
- To możliwe. To naprawdę możliwe. To jest ogromnie możliwe.

Ale zanim to nastąpi minie jeszcze dużo czasu, więc wiele może się zmienić. Początek zdjęć do Epizodu IX jest spodziewany na pierwszą połowę 2018. Premiera filmu najprawdopodobniej nastąpi w maju 2019. Dokładniej to 24 jeśli Disney będzie kontynuować obecną politykę wydawania filmów z sagi.
KOMENTARZE (13)

Nowy scenarzysta do „Rogue One”?

2015-10-29 07:07:49

Według serwisu Latino Review scenariusz pierwszej „Antologii” był poprawiany przez jeszcze jedną osobę. Otóż jest nią Christopher McQuarrie. W swoim pisarskim dorobku ma takie filmy jak „Turysta”, „Walkiria”, „Jack Reacher: Jednym strzałem”, „Jack: pogromca olbrzymów”, „Mission: Impossible – Rogue Nation”, „Na skraju jutra”, „Desperaci” czy „Podejrzani”. Za ten ostatni dostał Oskara. McQuarrie jest też reżyserem trzech filmów, „Desperatów”, „Jacka Reachera” i ostatniej „Mission: Impossible”. Podobno McQuarrie zajmował się scenariuszem „Rogue One” przez dwa tygodnie. Nie wiadomo tylko kiedy, czy jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć, czy już w trakcie. Zdaniem Latino Review to właśnie on naniósł ostatnie poprawki i wygładził scenariusz.

Sam pomysł na „Rogue One” pochodzi od Johna Knolla. Nad scenariuszem pracował pierwotnie Gary Whitta, którego następnie zastąpił Chris Weitz. Obaj współpracowali z Garethem Edwardsem, reżyserem filmu.


Christopher McQuarrie

Tony Pankhurst


Powoli poznajemy też kolejnych członków obsady pierwszego spin-offa. Podobno dołączył do niej Tony Pankhurst, który zagra generała. Tony pracował wcześniej przy „Przebudzeniu Mocy” jako dubler Hana Solo. Swoją drogą przy okazji wyszło, że fasadowa firemka Lucasfilmu pod którą produkowany jest „Rogue One” to Lunak Heavy Industries. Pisaliśmy o niej ponad rok temu, wtedy jednak jeszcze nie widzieliśmy, którego filmu dotyczyła.

Niewiele wiemy na temat aktualnego statusu prac nad „Rogue One”, ale niektórzy szacują, że zdjęcia powinny się zakończyć mniej więcej w ciągu miesiąca.
KOMENTARZE (8)

Abrams o statusie filmu i tym gdzie jest Luke

2015-10-27 17:58:29

Zwiastun za nami. Wciąż niewiele zdradza na temat filmu, ale stawia też nowe pytania. W tym jedno bardzo ważne. Gdzie jest Luke? The Assiociated Press zadało to pytanie reżyserowi i współscenarzyście, czyli J.J. Abramsowi. Odparł tylko, że to nie jest przypadek. To zdaniem reżysera bardzo dobre pytanie i nie może się doczekać chwili, gdy poznamy na nie odpowiedź.

Abrams zdradził też aktualny status prac nad filmem. „Przebudzenie Mocy” nie jest jeszcze skończone. Prace nad efektami specjalnymi się przeciągają i powinny potrwać jeszcze z trzy lub cztery tygodnie. I to mimo, że montaż jest już praktycznie zakończony. Dodatkowo zaplanowana jest jeszcze jedna sesja nagraniowa z Johnem Williamsem.



Pytanie o Luke’a Skywalkera pojawiło się w różnych miejscach w sieci. Wraz z odpowiedziami. Można się nawet natknąć na taką, że to Mark Hamill gra Kylo Rena. Przypominamy, że postać tę gra Adam Driver. Natomiast plotkę o tym, że Luke będzie tym złym podkręca dawny wywiad z Markiem, w którym aktor stwierdził, iż uatrakcyjniłoby to jego rolę.

Nie tylko Ackbar wraca. W „Przebudzeniu Mocy” pojawi się Nien Numb, którego ponownie będzie animował Mike Quinn. Lalkarz pracował przy „Powrocie Jedi”, poza Sullustianinem operował między innymi częściowo Jabbę, Sy Snootles, trochę Yodę, trochę Ackbara oraz dziecko Ewoków.

Przeciwnicy koloru skóry Johna Boyegi powoli rosną w siłę. Mają nawet własny hasztag. #BoycottStarWarsVII. Choć obecnie więcej o nich piszą inni.

Swoją drogą, choć film nie jest jeszcze skończony, nie miał swojej premiery, to już zaczynają się podchody o to, która firma dostanie prawa do wersji streamingowej. W teorii wydaje się, że powinien być to Netflix. Od 1 stycznia 2016 mają oni wyłączność na produkcje Disneya. Tyle, że „Przebudzenie Mocy” pojawi się w Stanach jeszcze w 2015. Do tego czasu sieć Starz ma prawa do tych filmów Disneya. Teraz rozmowy odbywają się z udziałem prawników, którzy mają wyjaśnić, jak zinterpretować tę datę 1 stycznia. Na razie wygląda na to, że firmy się podzielą. Netflix będzie mógł puszczać „Przebudzenie Mocy” w Kanadzie, a Starz w USA. Kolejne filmy z cyklu Netflix dostanie na wyłączność.
KOMENTARZE (20)

Co tam z „Rogue One”?

2015-10-18 06:56:31

„Rogue One” póki co kręcone jest w wielkiej tajemnicy. Wpierw ze względu na „Rogue Nation” i umowę z Paramountem, a teraz oczy świata mają być zwrócone na „Przebudzenie Mocy”. Jednak od czasu do czasu twórcy o sobie delikatnie przypominają, choćby przy jakiejś okazji. Alan Tudyk niedawno zaczął promować swój serial „Con Man”, na który uzbierał fundusze przy wsparciu ofiarodawców. Właśnie wtedy wspomniał też o swojej roli w „Rogue One”. Otóż, gdy Gareth Edwards oferował mu rolę, wszystko wydawało się takie surrealistyczne i nierealne. Wtedy też aktor nagle zdał sobie sprawę, że w czerwcu będzie kręcił „Con Mana”. Gdyby był tylko aktorem, może by podjął inną decyzję, ale on jest twórcą tego serialu. Nawet nie wiedział jak zmienić harmonogram, by się wpasować w „Gwiezdne Wojny”. Był już przekonany, że będzie musiał odrzucić tę rolę. Edwards jednak powiedział mu, że nie będzie musiał tego robić, bo na razie nie potrzebuje go w Pinewood. Więc, gdy okazało się, że terminy pasują obu, szczęśliwy Alan dołączył do obsady.

Samą pracę na planie Tudyk ocenia bardzo dobrze, twierdzi, że to film, który daje mu dużo zabawy i satysfakcji. Coś czego od dawna nie miał podczas kręcenia w takich ilościach. Właściwie nie wiedział, czego się spodziewać. Przyznał, że głównie grał sceny z Felicity Jones i Diego Luną. Wiemy też, że jego postać będzie wygenerowana komputerowo dzięki wykorzystaniu techniki mo-cap.

Alan potwierdził także używanie praktycznych efektów na planie. Stwory są stworami, światy światami, a nawet jeśli czegoś nie ma na planie to jest to w innym miejscu.

Pojawiają się też różne plotki i chciejstwa na temat „Rogue One”. Na przykład Dave Filoni twierdził niedawno, że fajnie byłoby w tym filmie zobaczyć Ahsokę (więcej). Coś wie, czy może coś chciał nam przekazać?

W podobnym tonie wypowiedział się też Stephen Stanton, który podkładał głos Tarkina w „Wojnach klonów”. Zresztą pojawił się parę razy także w stroju wielkiego moffa przy różnych okazjach. Aktor wyznał, że byłby gotowy wcielić się w tę rolę, a przynajmniej podłożyć głos. Z tym drugim ma jeszcze szansę, bo skoro dotychczas nie pojawił się na planie raczej już Tarkinem z krwi i kości nie zostanie.

Disney natomiast powoli zaczyna też promować „Rogue One” jako pierwszy niezależny film z serii. Zapomnieli chyba o filmach o „Ewokach”. Choć te były bardziej produkcjami telewizyjnymi, które w swej historii także zahaczyły o kino. Wśród plotek o promocji jest też jedna. Podobno w przyszłym roku pojawi się DLC do „Battlefronta” związane z „Rogue One”. Takie małe wprowadzenie.

Warto dodać, że zakończenie zdjęć do „Rogue One” jest już bliżej niż dalej. Ciekawe, czy po zakończeniu zdjęć coś nam powiedzą?
KOMENTARZE (8)

Prawie naga Bai Ling i życiowe problemy Spielberga

2015-10-15 07:54:35

Trochę nazbierało się różnych dziwnych plotek. Zaczynamy od Bai Ling. Ta wraca jak bumerang. Jej oszałamiającą karierę w „Zemście Sithów” przerwał George Lucas, który wyciął wszystkie sceny z aktorką, po tym jak pozowała do „Playboya”. Oczywiście jako kosmiczna piękność. Teraz ani w „Gwiezdnych Wojnach” jej nie ma (nie licząc wyciętych scen na dodatkach), ani do „Playboya” nie ma co wracać, bo teraz tam już tylko ubrane panie będą pozowały. Cóż, rozbierać przed kamerami trzeba się gdzieś indziej. Na przykład na premierze swego najnowszego filmu „Samurai Cop 2: Deadly Vengeance”. O filmie mało kto słyszał, o roli Bai Ling jeszcze mniej, ale jej strój zachwycił plotkarskie media. Warto dodać, ze aktorka niedawno obchodziła swoje 49 urodziny.



Natalie Portman zawitała do Polski. Przyleciała na zaproszenie Sławomira Idziaka, o czym pisaliśmy tutaj. Niestety zachowała się nieprzyzwoicie grzecznie. Żadnego pokazywania tyłków czy paradowania bez stanika, aż nie ma o czym pisać. Oficjalnie jesteśmy rozczarowani i zniesmaczeni. Dobrze, że Bai Ling o sobie przypomniała.

Keira Knightley urodziła, o czym już wiemy. Teraz dowiedzieliśmy się jak nazwała córeczkę. Otóż ta ma na imię Edie. To skrót od Edith, a nie Edward, a przynajmniej tak myślimy. Póki co, Keira zajmuje się dzieckiem sama, czasem pomaga jej mąż, ewentualnie jej rodzice, jak Keira z mężem muszą gdzieś wyskoczyć. Pewnie na jakieś piwo, no bo już może.

Steven Spielberg ma nie liche problemy. Otóż okazało się, że jego jacht, mający zaledwie 86 metrów, okazał się zbyt mały. Ledwo mieszczą się tam sypialnie dla 12 osób, basen, salon masażu, SPA, siłownia, sala kinowa i lądowisko dla helikopterów. Ponieważ żeglowanie ze znajomymi tak się spodobało reżyserowi, musiał sprzedać „Siedem mórz”. Wcześniej próbował go wynajmować za 300 tysięcy dolarów tygodniowo, ale jakoś się to nie kalkulowało. Steven wypatrzył sobie już nowy jacht, ale kosztuje on 250 milionów USD. Swoją drogą ciekawe, czy Spielberg ma już patent sternika lub chociaż żeglarza?

Daisy Ridley ma się czym pochwalić. Była na lotnisku. I zrobiono jej zdjęcie. Nie żeby coś kradła jak kiedyś Bai Ling. Po prostu paparazzi zaczęli się za nią oglądać. Niech się przyzwyczaja. Na razie jest miło, ale potem...

Liam Neeson schudł. I to dość mocno. Rzecznik aktora twierdzi, że Neeson jest nigdy nie był zdrowszy. Na wszelki wypadek życzymy, by była to prawda.



A teraz przechodzimy do Polski i okolic. Otóż najnowszy numer tygodnika „Wprost” ma dość ciekawą okładkę. „Putin Wars: Imperium Zła Kontratakuje” oraz Władymir P. z hełmem Vadera na głowie. Co dziwi, po tej publikacji nikt do redakcji „Wprost” nie zapukał. Mają chyba szczęście.

Za to szczęścia nie ma Grzegorz Braun. Próbował zarejestrować swój komitet „Szczęść Boże” w wyborach. Niestety we Wrocławiu odbył się seans nienawiści. Braun miał przemawiać w auli Papieskiego Wydziału Teologicznego, ale w ostatniej chwili odmówiono wypożyczenia sali. Cóż, Braun poszedł ze swoimi zwolennikami pod katedrę i tam mówił o duchownych, którzy ulegli dyktatowi Gwiazdy Śmierci. Trochę nas to niepokoi, gdyż wg tej interpretacji Gwiazdą Śmierci byłaby Gazeta Wyborcza, a to kompletnie nie trzyma się kupy z autorską interpretacją sagi Grzegorza Brauna, gdzie Yoda był szefem Ubecji. Może śladem Lucasa Braun ma teraz wersję specjalną swojej interpretacji?

Na koniec coś o naszych celebrytach. Otóż okazuje się, że oni także kupują w Lidlu albo w Biedronce. Choćby taka pani jak Karolina Malinowska (żona Oliviera Janiaka). W sumie nie za bardzo wiadomo kim oni są, bo z sagą nic wspólnego nie mają, ale skoro na Plotku o nich piszą, więc na pewno jakieś medialne szychy, VIPy i w ogóle. Otóż gdy do Lidla rzucono plecaczki z Vaderem, pani Karolina wpadła na pomysł, by pojechać tam o 6:25 rano. W końcu zawsze warto być pierwszym. Była trzecia. Stały już tam dwie inne panie, jak się okazało również mamy polujące na plecaki z Vaderem dla swoich pociech. No i warto było przyjechać wcześniej, bo po 7:15 plecaczków już nie było. A mówią, że to emeryci wszystko wykupują, a jak widać to celebryci. Przynajmniej jak starwarsy rzucą.
KOMENTARZE (5)

Czarny Boba Fett?

2015-10-13 07:25:04

W weekend w podcaście Meet The Movie Press podano wiadomość, że w „Antologii” Simona Kinberga Bobę Fetta może zagrać czarnoskóry aktor. Trudno stwierdzić jaką faktycznie wiarygodność ma to źródło.

Otóż twórcy podcastu (a raczej videocastu) twierdzą, że rozmawiali z reżyserem F. Garym Grayem, który niedawno mógł się poszczycić sukcesem kasowym filmu „Straight Outta Compton”. Filmowiec sugerował, że rozmawiał w San Francisco na temat zastąpienia Josha Tranka na stanowisku reżysera filmu o Bobie Fetcie. Na razie nie wiemy na czym skończyły się rozmowy, choć F. Gary Gray dostał już kontrakt na „Szybkich i wściekłych 8” i podobno ma szansę wyreżyserować jeszcze film ze studia Marvela – „Black Panther”. W sam raz mógłby się potem zająć „Gwiezdnymi Wojnami”. W każdym razie Gray podobno dowiedział się, że Bobę Fetta mógłby zagrać czarnoskóry aktor i w Lucasfilmie widzą w tej roli Michaela B. Jordana. Aktor ten grał zarówno w „Red Tails” jak i „Kronice” Josha Tranka oraz „Fantastycznej czwórce” Tranka (wyprodukowanej przez Kinberga). Może to Trank próbował wciągnąć aktora do filmu? Swoją drogą warto przypomnieć, że Michaela rozważano także do jednej z ról w „Przebudzeniu Mocy” (więcej). Czyli wraca na casting lecz do innej roli, zupełnie jak Tatiana Maslany.

Doniesienia o zmianie koloru skóry Fetta budzą pewne kontrowersje. Bez hełmu w tę postać wcielali się dotychczas maoryscy aktorzy. Ale zawsze przecież ktoś inny mógłby przejąć zbroję i tożsamość Fetta (takie plotki też były).

Na ile te informacje są wiarygodne, nie wiadomo. Film Kinberga prawdopodobnie będzie mieć swoją premierę w 2020, to sporo czasu na znalezienie głównego aktora. Chyba, że potwierdza się wcześniejsze plotki, iż obraz ten będzie w jakiś sposób powiązany z „Antologią” o Hanie Solo. Natomiast po sieci krążą informacje, że Temuerę Morrisona zaangażowano do nagrania głosu Boby Fetta w nowym „Battlefroncie”. Może więc Jordan wcale nie ma grać Fetta a kogoś innego? Póki co doniesienia te należy traktować jako plotki.
KOMENTARZE (20)

Premiera, zwiastun i zamek Disneya

2015-10-10 08:17:13

Zaczynamy od tragicznej dla niektórych wiadomości. Bob Iger przyznał niedawno, że na początku „Przebudzenia Mocy” nie zobaczymy logo Disneya z charakterystycznym zameczkiem. Prawdopodobnie od razu będzie logo Lucasfilmu, tak jak miało miejsce w cyfrowym wydaniu sagi. Praktyka ta nie jest żadnym novum, logo Disneya nie pojawia się też w filmach Marvela. Obie firmy należą do Disneya, więc nie było potrzeby dodatkowego przypominania o tym. Pytanie czy zobaczymy w filmie logo Bad Robot? To się jeszcze okaże.

Tymczasem poznaliśmy już datę oficjalnej premiery VII Epizodu. Odbędzie się ona 14 grudnia 2015 w Los Angeles. Znając życie będzie to Chinese Theater, ale tego jeszcze nie potwierdzono. Druga premiera odbędzie się w Londynie jakiś czas później, prawdopodobnie 15 (data jeszcze nie potwierdzona). Na razie nie wiemy, kto dokładnie pojawi się na czerwonym dywanie, ale media spodziewają się J.J. Abramsa, Kathleen Kennedy, Harrisona Forda, Carrie Fisher, Marka Hamilla, Daisy Ridley, Johna Boyegi i Oscara Isaaca, a także Domhnalla Gleesona, Adama Drivera i Gwendoline Christie, czyli ekipy z Comic-Conu. Prasa wysoko też ocenia szanse pojawienia się tam Maxa von Sydowa i Lupity Nyong’o. Do szerokiej dystrybucji film trafi 16 grudnia we Francji, 17 w Wielkiej Brytanii, a 18 w USA czy Polsce.

19 października zaś powinien się pojawić pełny zwiastun. I to w kinach IMAX. Podobno to już pewna i sprawdzona wiadomość. Kina dostaną parę dni wcześniej zaszyfrowane dyski, a dopiero około 19 października Disney dostarczy im klucze (swoją drogą tego dnia w USA rusza sprzedaż biletów, o czym pisaliśmy tutaj. Wcześniej zwiastun najprawdopodobniej zadebiutuje on-line. Niektórzy mówią o czwartku, piątku lub następnym weekendzie. Wiemy na pewno, że zwiastun jest już skończony od przynajmniej tygodnia i został pokazany zarządowi Disneya. Przygotowano też kilka spotów telewizyjnych. Niestety będzie to ostatni zwiastun filmu, nic więcej nie zobaczymy przed premierą, nie liczac oczywiście reklam telewizyjnych.

A teraz zwierzenia tworców. Adam Driver uważa, że aktorzy są zepsuci przez blockbustery, co może być dziwne, gdyż gra w jednym z nich. Jednak zdaniem odtwórcy Kylo Rena w tym wypadku jest inaczej, ze względu na podejście J.J. Abramsa. Praca na planie najbardziej przypominała mu tę z filmu „To nasza młodość”, gdzie zagrał jedną z ról. Choć to diametralnie odmienne obrazy, jednak to co je łączy to dyskusja z reżyserem o samej postaci. W tej rozmowie, od której wszystko się zaczęło, nie było miejsca na efekty specjalne czy omawianie spektakularnych scen, chodziło raczej o charakter Kylo Rena.

Domhnall Gleeson natomiast wyraził obawę, że niektórzy fani mogą nie być w pełni usatysfakcjonowani tym, co zobaczą. Ale taka jest prawda, niezależnie od tego ile serca i wysiłku włożono w ten film.

John Boyega powiedział, że bardzo mu się podoba wewnętrzny konflikt Finna, który ma problemy nie tylko z samym sobą, ale też z mocami. To powoduje, że narracja tej postaci w filmie jest bardzo unikalna, to coś czego jeszcze nie widzieliśmy w sadze. Aktor skomentował też fakt, że pokazano nam Finna zarówno w stroju szturmowca jak i jeszcze innym. Twierdzi, że na razie jeszcze nie mamy pojęcia, o co w tym chodzi, a ci którzy się domyślają pewnych rzeczy mogą się jeszcze zdziwić.

Abrams zaś zdradził, że „Gwiezdne Wojny” to coś co go dużo kosztowało, przede wszystkim nerwów. Odrzucił początkowo propozycję reżyserowania, bo wolał oglądać ten film jako widz w kinie. Nie czuł się na siłach, by sprostać zadaniu. Zresztą nerwy zjadają go cały czas. Po wypadku Forda nie przespał nocy. Teraz też czuje się podenerwowany, bo choć film jest już praktycznie skończony to jeszcze czeka ich premiera i dopiero teraz wszystko zaczyna być prawdziwe. Przestaje być zabawą i marzeniem. To coś z czym reżyser musi się mierzyć. Zwłaszcza, że zdaje sobie sprawę, iż saga dla niektórych to coś bardzo ważnego, to prawie religia. Dodał też, że praca twórcza była pozbawiona wpływu Disneya. Obserwowali, ale nie wtrącali się.

Na koniec garść obrazków promocyjnych, które między innymi na NYCC przygotował Paul Shipper.


KOMENTARZE (43)

Rian znowu ćwierka

2015-10-08 07:23:52

Zaczynamy nietypowo bo od „Battlefronta” i beta testów. Otóż Germain Lussier, dziennikarz io9 ogłosił mały konkurs na twitterze w którym nagrodami były kody do betatestów na PS4. Wystarczyło wysłać na twitterze coś fajnego ze swojej kolekcji „Gwiezdnych Wojen”, coś co innych zaskoczy. Wśród odpowiadających znalazł się Rian Johnson, który wysłał pierwszą stronę scenariusza do Epizodu VIII.



Zabiło to dziennikarza. Mamy nadzieję, że Rian nie straci pracy przez gry komputerowe, bo dostęp do gry mu się jak najbardziej należy. Swoją drogą warto przypomnieć, że w zeszłym roku Gary Whitta w podobny sposób pokazał pierwszą stronę z Rogue One. Zresztą scenariusz Epizodu VIII też już widzieliśmy wcześniej.

Powoli zaczynamy też poznawać kolejnych twórców Epizodu VIII. Otóż za koncepty artystyczne odpowiada niejaki Jock. Artysta może się pochwalić pracami nad takimi filmami jak „Ludzkie dzieci”, trylogia „Batmana” Christophera Nolana, „Iron Man 3”, „Ex Machina” czy „Diuna” Petera Berga (film nie został ostatecznie zrealizowany). Teraz pracuje nad „Gwiezdnymi Wojnami”. Przykładowe prace artysty możecie zobaczyć na jego stronie.

Benicio Del Toro nadal promuje swój film „Sicario”. Przy okazji odpowiada też na pytania o Epizod VIII. Otóż aktor twierdzi, że bardzo wierzy w Riana Johnsona, bardzo podobał mu się „Looper: Pętla czasu”. Liczy, że reżyser i scenarzysta doda sadze nowe sterydy, a przy okazji wniesie realizm SF.



W innym wywiadzie Del Toro przyznał, że Rian ściągnął go do ekipy rozmawiając o opowieści, o postaci i jej miejscu w całej historii. Dla Benicio ważne jest to, że taka rozmowa z reżyserem się odbywa i że on chce uwzględnić spostrzeżenia aktora. Zapytany o kolor swojego miecza świetlnego zażartował, że jest różowy lub purpurowy.

Chodzą słuchy, że Gugu Mbatha-Raw dołączy do obsady Epizodu VIII. O aktorce pisaliśmy niedawno. Na razie jeszcze jednak kontraktu nie podpisała, ale podobno trwają już negocjacje. W lutym tego roku Rian Johnson bardzo dobrze wypowiadał się o filmie „Beyond the Lights” w którym Guru grała. Może to zdecydowało? Wciąż jednak musimy poczekać na oficjalne oświadczenie Disneya/Lucasfilmu.

Zatem o drugą rolę żeńską walczą jeszcze Gina Rodriguez i Tatiana Maslany. Ta druga negocjuje rolę w filmie „Stronger” w którym gra Jake Gyllenhaal. Jednak tam zdjęcia raczej się nie zaczną na początku 2016, więc może być jeszcze w naszej grze.
KOMENTARZE (14)

Jest jeszcze jeden Skywalker

2015-10-05 07:20:56

Zaczynamy od niedawnej wypowiedzi Kathleen Kennedy. Otóż w jednym z wywiadów powiedziała, że produkowane filmy są podzielone na dwa rodzaje. Antologię, która koncentruje się na świeżych pomysłach i postaciach, składać się będzie też z różnych gatunków filmowych, oraz Sagę poświęconą rodowi Skywalkerów. „Przebudzenie Mocy” jest połączone z „Powrotem Jedi”, kontynuuje historię kolejnego pokolenia. Tak więc to już pewne, mamy nowego Skywalkera w rodzinie.

Kim zatem jest ten nowy Skywalker. Oczywiście nadal nie powiedziano. Ale parę dni temu na Instagramie odbyła się bardzo ciekawa wymiana informacji między Johnem Boyegą i Daisy Ridley. John dopytywał o nazwisko Rey. Nic nie zostało oczywiście ujawnione, ale sugestie pozostały. Zbieg okoliczności? Niebawem się przekonamy.



Swoją drogą w dyskusji Daisy i Johna padły też sugestie na temat pełnego zwiastuna. Umberto Gonzalez twierdzi, że jego zdaniem powinien on się pojawić w ciągu dwóch tygodni, o ile nic się nie zmieni. Pojawiają się też sceptyczne źródła każące nam czekać na listopad. W tym przypadku zauważa się, że wtedy powinno się odbyć zamknięcie kwartału Disneya i znów Bob Iger i reszta będą robić różne prezentacje i pokazy dla najważniejszych akcjonariuszy. W sam raz by pokazać im nowy zwiastun.

Tymczasem Disney powoli zaczyna przygotowywać fanów na „Przebudzenie Mocy”. 7 października w Amsterdamie odbędzie się specjalny pokaz, na którym zostanie zaprezentowany dokument, który ujrzeliśmy przy okazji Comic-Conu. Niestety żadnych nowych ujęć.

Chodzą też słuchy, że Disney i Lucasfilm zorganizują w październiku pokazy „Przebudzenia Mocy”, ale dla bardzo ograniczonej liczby odbiorców. Prawdopodobnie chodzi głównie o członków zarządu Disneya i kilka innych kluczowych osób z Lucasfilmu. Może nawet zaproszą George’a Lucasa? O tym, że pewne pokazy dla osób zajmujących się licencjami były już robione, wiemy choćby z wypowiedzi dyrektora z Hasbro. Oni jednak nie widzieli jeszcze w pełni ukończonego filmu, acz niewiele im brakowało. W każdym razie te informacje wskazują na to, że Epizod VII jest już bliski ukończenia. Pewnie jeszcze przez miesiąc czy dwa Abrams będzie jeszcze wprowadzał poprawki, ale są one już raczej minimalne. Prace są już zamykane. Może nawet już są zamknięte?

Tu warto sobie zadać kolejne pytanie. Czego fani oczekują po nowym filmie? Variety przeprowadziło ankietę pytając fanów czy Epizod VII będzie najlepszym z serii i dlaczego? Aż 63 % z nich uważa, że tak będzie. 15% z nich twierdzi, że to dzięki reżyserowi - J.J. Abramsowi. 36% wierzy w nowe efekty specjalne w szczególności w bardziej zaawansowane CGI, co jest o tyle ciekawe, że przecież film jest bardziej reklamowany praktycznymi efektami. 24% twierdzi, że film będzie mieć lepszą historię. 14% zaś stawia na obsadę. 25% uważa, iż Epizod VII będzie bardziej wierny oryginalnym „Gwiezdnym Wojnom” (może tu są fani praktycznych efektów?).
KOMENTARZE (17)

Rian nadal szuka dziewczyny

2015-10-03 08:43:14

Wygląda na to, że do castingu na nową rolę żeńską w Epizodzie VIII dołączyła kolejna aktorka. Jest nią Brytyjka o zuluskich korzeniach Gugu Mbatha-Raw. Na razie najlepiej jest kojarzona z filmów „Jupiter: Intronizacja” i „Belle”. Informacje o niej podało Latino Review, jednak ani Disney, ani agencja reprezentująca aktorkę nie chciały się na ten temat wypowiadać. Według Latino Review Lucasfilm szuka nie jednej, a dwóch odtwórczyń nowych istotnych postaci kobiecych. Ponoć Tatiana Maslany, Gina Rodriguez i Olivia Cooke nadal są w grze. Choć w przypadku tej ostatniej nie jest to już pewne. Niektóre źródła sugerują, że Mbatha-Raw zastąpiła Cooke, która znalazła sobie rolę u Stevena Spielberga.

Inne plotki na temat Epizodu VIII sugerują, że twórcy jeszcze nie skończyli zdjęć na Skellig Michael. Podobno zaczęli się ubiegać o możliwość dodatkowych w terminie styczeń – maj 2015. Co ciekawe według irlandzkich źródeł mowa jest o sequelach „Przebudzenia Mocy”, więc kto wie, może i IX Epizod również będzie tam w jakiejś części kręcony.

Rian Johnson natomiast powiedział jedną ciekawą rzecz. Otóż jak twierdzi, nie ma żadnych oporów by w swoim filmie nawiązywać do prequeli. Zobaczymy co przez to rozumie.

Na koniec jeszcze nowa wersja plotki sprzed roku. Joseph Gordon-Levitt, z którym Rian Johnson dość często współpracuje, był na festiwalu filmowym w Nowym Jorku. Tam zapytano go o występ w filmie Riana. Aktor od razu odpowiedział, żartem: „oczywiście, że jestem”. Dodał też, że dopytywał o to dzień w dzień. Potem w tej samej wypowiedzi oznajmił, że naprawdę to chciałby być w tym filmie. Niestety jak to w sieci bywa, część serwisów cytowała tylko pierwszą część odpowiedzi i tym samym pojawiło się „potwierdzenie”.
KOMENTARZE (8)

Łachudry na Islandii

2015-09-30 07:22:06

„Rogue One” jeszcze kręcą. Choć niewiele o tym filmie wiadomo, to jednak prace ciągle trwają, mało tego film dostał niedawno własną podstronę na oficjalnej. Na razie nie ma tam nic nowego, ale może za jakiś czas coś się pokaże.

Ekipa filmowa przeniosła się ostatnio do Islandii (przynajmniej w jakiejś części), tak jak wcześniej sugerował Mads Mikelsen. Swoją drogą to właśnie on był jedynym członkiem obsady, którego dostrzegły lokalne media w jednej z restauracji w Rejkiawiku. Według prasy islandzkiej ekipa filmowa przebywała w okolicach plaży Mýrdalssandur, a także gór Hjörleifshöfði i Hafursey nieopodal wiosko Vík. Dziennikarzom nie udało się właściwie dowiedzieć, co to za film, gdyż ekipa filmowa zachowywała dużą dyskrecję i nadzwyczajne środki ostrożności. Więc prawdopodobnie były to „Gwiezdne Wojny”. Poniżej kilka zdjęć z tej okolicy.



Kolejna plaża? Zobaczymy. Jako ciekawostkę warto dodać, że ekipa EA szykując nowego „Battlefronta” odwiedziła tę okolicę szukając miejsc, które zainspirowały Sullust.

Swoją drogą pojawiło się też kolejne zdjęcie z Bovingdon Airfield. Jest ono o tyle ciekawe, że widać na nim Alana Tudyka w „kostiumie” do mo-cap.



Film Garetha Edwardsa był ostatnio trochę zepchnięty na bok, ze względu na zdjęcia na lokacji do Epizodu VIII. Warto więc przypomnieć dwie rzeczy, które pojawiły się przy innych filmach. Po pierwsze znów wróciła plotka o udziale Haydena Christensena w roli Vadera. Źródła informujące, że Hayden trenuje, sugerowały, że chodzi o Epizod VIII, ale równie dobrze może chodzić o „Rogue One”.

Druga sprawa to potencjalna scena po napisach „Przebudzenia Mocy”. Niektórzy sugerują, że może to być teaser „Rogue One”. Być może zostanie on pokazany przed Epizodem VII, a nie po. Zobaczymy.
KOMENTARZE (8)

Ackbar wraca w klasycznej formie

2015-09-29 07:21:06

Chyba mamy kolejną z obsadowych niespodzianek J.J. Abramsa. W „Przebudzeniu Mocy” wystąpił Tim Rose. Aktor specjalnie kojarzony nie jest, ale warto dodać, że w „Powrocie Jedi” operował admirałem Ackbarem. W VII Epizodzie ponownie wcieli się w tę rolę. Tim przyznał, że fakt, iż musi wszystko zachować w takiej sekretności jest bardzo frustrujący dla niego. Dla niego przygoda z „Gwiezdnymi Wojnami” zaczęła się 35 lat temu i trwa do dziś. Niestety nie mógł za wiele powiedzieć na temat swojej roli.

John Boyega twierdzi, że płakał czytając scenariusz do „Przebudzenia Mocy”. Aktor zapewnia, że nie wzrusza się łatwo. Zwierzył się mediom także z tego, iż przesłuchania do roli Finna trwały w jego przypadku długo, przeciągały się przez siedem miesięcy. Przypominało mu to trochę „X Factor”, ale bez telewizyjnego szału wokół castingu. To było ciężkie i intensywne przeżycie. Bardzo podoba mu się jego rola, jest uzależniająca. Według Johna historia Finna jest nowa, ale w pewien sposób nawiązuje do opowieści o Luke’u Skywalkerze i Hanie Solo. Aktor żartował sobie też na temat mieczy i biegania w pełnym ekwipunku, twierdzi, że powinni zrobić program odchudzający Star Wars, bo tak to wyglądało.

Zaś Domhnall Gleeson wypowiedział się na temat swojej roli, czyli generała Huxa. Już po samym wyglądzie widać, ze to czarny charakter, a jakby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, to powinien posłuchać jego brytyjskiego akcentu. Nie ma szans, by był dobry, żartuje aktor. Gleeson dodał, że J.J. Abrams określił Huxa mianem „bezlitosnego”. Aktor twierdzi, że bardzo mu się podobała praca na planie „Gwiezdnych Wojen”. Jeszcze nigdy wcześniej nie grał takiej postaci jak ta.

Pojawiły się plotki na temat imienia jakie ma nosić postać, którą zagra Max von Sydow. Na wszelki wypadek jako spoiler, bo to wciąż informacja niepotwierdzona spoiler: Lor San Tekka(koniec spoilera).

Variety zleciło ankietę na najbardziej oczekiwany film końcówki tego roku. Mamy tu wielką niespodziankę, bowiem „Przebudzenie Mocy” nie zajęło pierwszego miejsca. Wygrały czwarte „Igrzyska śmierci”. Wynik Epizodu VII jest dobry, ale warto zauważyć jeszcze jedną rzecz. Badania te trwają już cyklicznie od pięciu lat i nie licząc czwartych „Igrzysk” od „Gwiezdnych Wojen” nieznacznie lepiej wypadli drudzy „Avengersi”.

Steve Evans, który zajmuje się projektowaniem zabawek w Hasbro zdradził jedną ciekawostkę. Otóż obecnie zabawki dostępne na rynku praktycznie całkowicie reprezentują pierwszy akt filmu (z trzech). No i z rzeczy ważnych nie ukazują nic, czego nie byłoby w zwiastunach.

Nie tylko fanom zaczyna przeszkadzać atmosfera tajemniczego pudełka Abramsa. Niektóre media spekulują, czy przypadkiem nie zabije to filmu. Jedną z największych trudności przy nowych filmach z cyklu są oczekiwania fanów. To właśnie one zabiły prequele, w szczególności „Mroczne widmo”. Ludzie chcieli czegoś więcej, czegoś innego, Lucas nie zdradzając za wiele wpuścił widzów w swój świat. Widzowie się tego nie spodziewali, prawdę mówiąc nawet nie chcieli tego oglądać, liczyli na coś innego. W przypadku dwóch kolejnych filmów było już łatwiej, mniej więcej wiadomo było czego się spodziewać. Jeśli chodzi o„Przebudzenie Mocy”, a nawet całą nowej trylogii, czy wszystkie filmów Disneya, znów znajdujemy się w miejscu, w którym nie za bardzo wiemy, co dostaniemy. Abrams z jednej strony był kontrowersyjnym wyborem, zwłaszcza jeśli chodzi o „Star Trek”. Wiemy, że zmienił tam formułę cyklu, zamiast filmu dla fanów stworzył obraz dla młodszego widza, dla kolejnego pokolenia. Odniósł tym sukces, ale też narobił sobie wrogów w fandomie. Z drugiej strony J.J. jest twórcą, który nieustannie pracuje nad fantastyką. Niezależnie czy są to „Star Treki”, „Super 8” czy „Lost – Zagubieni”. Dużo bardziej czuje ten klimat. Dodatkowo dystansując się w pewien sposób od prequeli, zwłaszcza nadmiaru CGI, Abrams zdobywał uznanie wśród bardziej oddanych fanów oryginalnych „Gwiezdnych Wojen”. Oczywiście idąc w klasyczne technologie, nie zapomina o CGI. Ono będzie, ale głównym priorytetem nie jest tworzenie fantastycznych światów, a coś co wygląda realnie. Nawet jeśli nie da się wszystkiego stworzyć za pomocą rekwizytów i praktycznych efektów, to ma to wyglądać prawdziwie. To oczywiście plusy reżysera. Pytanie jednak jest takie, czy te nawet zdawkowe obietnice, bez dużej ilości zwiastunów i informacji na temat filmu nie sprawią, że oczekiwania wobec filmu będą wygórowane? Że znów fani dostaną obraz, którego się nie spodziewali, który nie spełni ich oczekiwań. Nie mówiąc wiele o filmie pozwalamy wyobraźni działać i… właśnie. A to prowadzi nas do innej analizy. A mianowicie, zwiastun powinien być na horyzoncie. W sieci zauważono, że ostateczne zwiastuny prequeli pojawiały się około 70 dni przed premierą. Czyli wyszłoby, że jeszcze z tydzień lub dwa czekania? Nowe plotki mówią o 16 października. Zobaczymy. W każdym razie zwiastuna nie pokażą przed „Marsjaninem”.
KOMENTARZE (50)

Hayden, Benicio, Skellig i inne ploty

2015-09-24 07:19:59



Zaczynamy od dość dziwnej plotki. Ponoć w Wielkiej Brytanii trenuje już Hayden Christensen, który miałby pojawić się w Epizodzie VIII, oczywiście jako Darth Vader. Pojawienie się Vadera w retrospekcji, jako ducha czy nawet w hologramie nie powinno wymagać od aktora specjalnej tężyzny. Skoro jednak trenuje, może kryje się za tym coś więcej? Niektóre źródła sugerują, że Christensen miałby się pojawić w kolejnych filmach (dwóch?). Więc być może chodzi o Epizod VIII i IX, ale równie dobrze może chodzić o Antologię, zarówno „Rogue One” jak i może którąś z kolejnych. Oczywiście jak to z plotkami bywa, trzeba poczekać, aż poznamy prawdę. O możliwym występie Haydena w „Rogue One” pisaliśmy w lipcu. Szybko powstają też szalone teorie. Na wszelki wypadek jedną z nich podamy jako Spoiler Podobno rycerze Ren mieliby wskrzesić/sklonować Dartha Vadera.(koniec spoilera). Cóż, warto poczekać na oficjalne wieści w tej sprawie.

Benicio Del Toro po raz kolejny wypowiedział się o swojej roli w Epizodzie VIII. Stwierdził, że nie wie, czy jego postać to szwarccharakter. Dodał też, że ludzie tak mówią, ale chyba czytali inny scenariusz niż on. Potem oznajmił, iż fajnie jest trzymać ludzi w pewnej niepewności, więc jeśli ktoś chce wierzyć, że Del Toro gra czarny charakter, to dobrze. Może zatem gra jakiegoś łotra?

Być może przerwa w zdjęciach nad Epizodem VIII potrwa krócej niż się spodziewaliśmy. Przed zimą warto zrobić jeszcze jedną lokację, znaną z „Przebudzenia Mocy”, czyli Greenham Commons. Podobno zaczęły się tam jakieś prace. W zeszłym roku tu ze swoją ekipą był J.J. Abrams, więc kto wie, może to samo miejsce wróci do Epizodu VIII. Oczywiście wciąż w grze może być „Rogue One”, ale znów chyba bardziej chodzi o Epizod VIII. Widać kręcenie dwóch filmów na raz może być dość mylące. Poniżej nowe zdjęcia z Greenham Commons, coś się tam działo, ale co?



Wyszło jeszcze kilka spraw z ustaleń w sprawie kręcenia na Skellig Michael. Otóż, jak łatwo jest się domyślić, zarobki obserwatorów pokrywa Disney/Lucasfilm. Cała ekipa Riana Johnsona na wyspie została ograniczona do maksymalnie 180 osób (wraz z wszystkimi innymi osobami, w tym obserwatorami). Mogli oni pojawić się tam dopiero o godzinie 7:00 rano, i musieli zniknąć przed 20:00. Wyjątkiem była ekipa kręcąca nocne zdjęcia, ci mogli pozostać na Skellig Michael do 21:00 (pozwolenie tylko dla 15 osób). Helikoptery miały być używane tylko transportu, zaś zdjęcia z powietrza ograniczono do sumarycznie 45 minut dziennie. Przeloty też ograniczono, do 4 dziennie i 16 w ciągu trzech tygodni, podczas których miały trwać zdjęcia.

Z poprzednich newsów wiemy, że na pewno na wyspie pojawili się Rian Johnson, Ram Bergman (producent), Steve Yedlin (operator), Mark Hamill i Daisy Ridley.
KOMENTARZE (8)
Loading..