W czwartek mogliśmy zobaczyć po raz pierwszy na własne oczy finalny zwiastun do
Łotra 1. Jeśli jakimś cudem jeszcze ktoś go nie widział to zapraszamy
w to miejsce >>>
Redakcja Bastionu przygotowała kilka słów opisujących nasze wrażenia po obejrzeniu wspomnianego wcześniej zwiastuna, które możecie przeczytać poniżej. Serdecznie zapraszamy was do lektury i przypominamy o tym, że wy również możecie podzielić się z innymi swoją opinią na naszym forum.
Komisarz Sev: Mam mieszane uczucia. Mieszane, jednak nie w dosłownym znaczeniu tego powiedzenia. Jak bowiem określić fakt, iż z jednej strony niemal bezgraniczna i czysto dziecięca radość wiruje w mej głowie, a z drugiej strony, w głębi duszy fana, rodzi się lek, że moje oczekiwania, chęci, okażą się o wiele za duże. Coś takiego we mnie pozostawił najnowszy trailer
Rogue One.
Muszę przyznać, iż jest on mocno spoilerowy, jak na dotychczasowe kampanie promocyjne od Disney, głównie przy okazji
The Force Awakens. W ostatecznym filmiku promocyjnym mamy bowiem zaprezentowane oczywiście kluczowy aspekt filmu: główny wątek ratowania ojca i planów Gwiazdy Śmierci, ale również kilka ujęć i wskazówek, które mocno sugerują, jak potoczą się losy niektórych postaci. Mam tutaj na myśli głównie Bodhi Rook i Saw Gerrera. Analizując kampanię reklamową i porównując do innych, podobnych filmów, można dojść do podobnego wniosku: Bodhi Rook przeżyje odkupienie i odnajdzie odwagę lub całkowicie się załamie lub zdradzi przyjaciół w sobie w środku bitwy, wysadzając wahadłowiec Krennica, a Saw Gerrera zginie, prawdopodobnie na skutek próbnego strzału Gwiazdy Śmierci. Można powiedzieć, że postacie drugoplanowe, ale jednak nadal to nieco przeszkadza, iż na podstawie trailera takie założenia, podparte dość mocnymi dowodami, są nam prezentowane.
Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy, to scena retrospekcji lub snu Jyn, która wspomina prawdopodobnie swoje ostatnie chwile z ojcem, który jest zabierany przez Dyrektora Krennica. A raczej oficera, który co widać po pagonach, nie osiągnął jeszcze swojej pozycji wojskowej widocznej do tej pory w materiałach promocyjnych. Jest to o tyle zaskakujące, iż jest to pierwszy taki zabieg w filmach SW, nie licząc wizji Mocy Anakina czy Rey. Następnie ujęcie ucieczki z więzienia i przedstawienie głównego problemu fabularnego to niejako muss w takim trailerze. Podczas spotkania Galena i Orsona w deszczu widać, iż oboje nie przepadają za sobą, a dyrektor trzyma naukowaca tylko z powodu budowy Gwiazdy Śmierci. Czyżbyśmy dostali scenę śmierci niepotrzebnego Galena, co sugeruje jedno z końcowych ujęć trailera? Czas pokaże.
Trailer ostatecznie pokazuje nam główne planety, na których odbywać się będzie akcja filmu: rodzinna planeta Jyn, księżyc Jedha, zalaną deszczem planetę, na której zobaczymy bombardowanie dywanowe powierzchni, oraz tropikalną planetę Scarif, na powierzchni której znajduje się placówka Imperium. Do tego dochodzi Yavin 4, czyli znana baza Rebelii z Nowej Nadziei. Ilość lokacji jest duża, co jednocześnie jednak może budzić podejrzenie: czy aby nie za duża? Ogólnie trailer sprawia wrażenie, że film będzie całkowicie napakowany akcją i podróżami między jednym a drugim system. Oby nie okazało się, że zawartości jest więcej, niż taśmy filmowej i nie dostali ucinek lub nielogiczności podobnych do ostatniego, podobnego dość, blockbustera,
Suicide Squad. Podobnie można mieć obawy co do ilości bohaterów na ekranie. Ze smutkiem również trzeba zaznaczyć, iż ponownie ilość obcych na pierwszym planie jest niemal zerowa. Boli to co nieco, biorąc pod uwagę, iż w końcu jedna z kultowych postaci tej Sagi jest przedstawicielem innej, futrzanej, rasy. Oby pełny film to wynagrodził.
W trakcie oglądania trailera uderzyła mnie jedna rzecz: poziom władzy i kompetencji Krennica. Widzimy bowiem scenę, gdzie niemal na równi rozmawia z Lordem Vaderem oraz do tego sporo ujęć, w których jest prezentowany jako główny dowódca i osoba odpowiedzialna za cały projekt. Co w takim razie z Tarkinem? W jaki sposób zostanie to wyjaśnione, aby łączyło się sensownie przede wszystkim z Nową Nadzieją, ale równie innymi źródłami, jak na przykład książka
Tarkin. Liczę, iż na tym polu twórcy nie dadzą plamy. Wsadzanie sporych niespójności w oficjalnym kanonie nie będzie dobrym sygnałem na przyszłość dla fanów.
Ale mimo to, tego wszystkich obaw, jestem zachwycony, głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, aspekt militarny. Walki naziemne prezentują się pięknie gdy obserwuje się rebeliantów w prawdziwie wojskowych mundurach, ba, nawet w amerykańskich hełmach i stylu wzorowanym na Wietnamie! Do tego pojazdy naziemne Imperium, które ostatni raz mogliśmy oglądać w Powrocie Jedi. W końcu jest szansa na ujrzenie prawdziwej potęgi Imperium i ukazanie jego przewagi liczebnej i technologicznej. Ale czym były by Gwiezdne Wojny bez przecudnych sceny batalistyczne w kosmosie? Nalot dywanowy Y-wingów czy okręty Nebulon-B lub HammerHead na orbicie wystarczą, aby każdy fan odpłynął z radości. Sama możliwość ponownego ujrzenia “starych” X-wingów czy Y-wingów na dużym ekranie w nowoczesnej technologi sprawia, że od razu przypomina mi się pierwszy seans
Nowej nadziei, gdy miałem może z 6 lat. I właśnie te piękne maszyny, mknące po powierzchni Gwiazdy Śmierci, rozbudziły moją miłość do SW.
Po drugie, atmosfera filmu. Ogólne poczucie, iż Galaktyka nie jest zawsze i wszędzie idealnym i sterylnym miejscem, tylko zbiorowiskiem wszelkiego dobra, zła, lecz głównie szarości i brudnej codzienności. Do tego dochodzi poczucie desperackiej walki garstki, gdzie Rebelia jest wątłym płomykiem, który lada chwile może zgasnąć pod oddechem złowieszczego Imperium, nadaje na razie niesamowity ton tego filmu. Bo tak właśnie powinien wyglądać ten okres historii Gwiezdnych Wojen: desperacja walka, na granicy szaleństwa, z niemal niepokonanym wrogiem. Z dopiero nadciągającą nową nadzieją dla Galaktyki, która otworzy nowy rozdział historii Gwiezdnych Wojen.
Mimo kilku wad czy uwag wobec ostatecznego trailera
Rogue One, jestem zachwycony. Moje wewnętrzne dziecko i fan zostali zaspokojeni i teraz z niecierpliwością czekają na więcej.. Oczywiście, ocena ostateczna nastąpi dopiero po premierze, a w najgorszym wypadku cały film może się okazać niewypałem.Ale z takimi wnioskami poczekajmy do 17 grudnia, bardzo Was proszę.I chociaż przez chwilę, przez ten krótki moment, bądźmy po prostu fanami Star Wars. I oby
Rogue One był początkiem czegoś przewspaniałego w naszych życiach :)
Rusis: Pierwszy trailer
Rogue One, który widzieliśmy dwa miesiące temu rozbudzał zainteresowanie i grał na emocjach, pokazując chociażby Dartha Vadera. Do drugiego trailera podszedłem już trochę bardziej na spokojnie, wiedząc czego można się spodziewać. I faktycznie, nie niesie on już takiego ładunku emocjonalnego, ale pozwala dokładniej się zapoznać z historią nadchodzącego filmu.
Nowy trailer pokazuje, że film będzie miał inny klimat niż epizody (i tak jak w wielu filmach wojennych jest tu wiele patosu), ale jednocześnie wciąż czuć, że są to Gwiezdne Wojny. I to jest to czego oczekuję od spin-offów, wchodzenie w różne konwencje. To co jednak mnie najbardziej urzekło w nim to zdjęcia lokacji. Po Epizodzie VII, który pod tym kątem był lekkim zawodem tu widać, że dostaniemy kilka kompletnie różnych lokacji filmowych z wieloma smaczkami (jak przewrócony posąg Jedi/Sitha).
Jestem naprawdę zadowolony, pozostaje tylko czekać na efekt końcowy do grudnia.
Master: Wreszcie jakiś trailer, którego celem nie była epickość, a wprowadzenie do filmu i nakreślenie ogólnej ramy fabuły. To nie jest tak, że nie lubię epickich zwiastunów, ale te już nie raz dostawaliśmy, więc trailer #2
Rogue One jest miłą odskocznią.
Bardzo podobała mi się praca kamerzysty. Wiele ujęć zostało świetnie zaprojektowanych i jeśli sam film będzie stał na tym samym poziomie wizualnym co zwiastun, będzie bardzo dobrze. Muzyka również została dobrze dopasowana. Co do całej reszty - gry aktorskiej, fabuły i klimatu filmu - na razie nie chcę się odnosić, bo mamy zdecydowanie za mało materiału. Na pewno jestem dobrej myśli i musimy poczekać do grudniowej premiery. Pamiętajmy, że nie jeden dobry zwiastun zapowiadał słaby film. Mam nadzieję, że w tym przypadku tak nie będzie. Czas pokaże, do zobaczenia 15. grudnia w kinach!
Redaktor ogór: Dwie poprzednie zajawki
Łotra 1 podobały mi się, ale po jakimś czasie zaczynały mnie nudzić. Myślałem tutaj, że dla mnie osobiście to mogą same grafiki czy zdjęcia z planu wrzucać - i tak wiem o czym jest ten film. Bo przecież od początku produkcji, wszyscy wiemy, że będzie to historia o tym jak grupka nic nie znaczących Rebeliantów ukradnie plany wielkiej stacji bojowej o mocy potrafiącej niszczyć całe planety. No wielkie emocje, nie powiem, że nie..
Ale to co zobaczyłem w najnowszym trailerze utwierdziło mnie w przekonaniu jak bardzo się myliłem. Oczekiwałem kolejnej przygody w odległej galaktyce, której koniec znam bardzo dobrze, chociażby z napisów początkowych do
Nowej nadziei, no ale to co zobaczyłem - coś pięknego i.. bardzo nieoczywistego.
Mogę tutaj zażartować, że przecież każdy film z serii jest filmem wojennym bo przecież to są Gwiezdne
WOJNY, ale to co zobaczyłem utwierdziło mnie w przekonaniu, że projekt spin-offów może naprawdę sporo namieszać i to pozytywnie. Epizody to raczej historie typowo baśniowe, dzięki spin-offom możemy dostać praktycznie każdy gatunek filmowy umiejscowiony w naszej ukochanej galaktyce. Brzmi co najmniej kurcze epicko! (parafrazując mojego redakcyjne kolegę ;) ).
Jasne, przeszkadzają mi trochę te podniosłe dialogi czy wszechobecne wybuchy w stylu Michaela Baya, ale jestem w końcu podekscytowany tym filmem i nie mogę się doczekać grudnia.
Nild: Wojna, wojna nigdy się nie...chwilka, nie to nie ta bajka. Chociaż bez wątpienia to galaktyczny konflikt jest przewodnim tematem nowego trailera
Rogue One. Odcina się on jeszcze bardziej od klimatu klasycznych epizodów i miejmy nadzieję, że faktycznie zapowiada bardziej "wojenną" historię.
Wprowadzenie, obok wariacji muzycznej na temat Gwiezdnych Wojen, wita nas surowymi pejzażami i kolejnym kawałkiem uzupełniającym dla nas fabułę filmu. Prawdę mówiąc, po obejrzeniu obydwu trailerów i innych materiałów promocyjnych naprawdę można się zastanawiać, czy warto iść do kina po te parę brakujących elementów. Wracając jeszcze na chwilę do pejzaży - w tym ponad dwu minutowym filmiku jest ich jeszcze parę i każde jest po prostu przepiękne. Wizualnie, znajdziemy sporo nawiązań do klasycznej trylogii, niemniej całość jest bardziej przygaszona aby jeszcze bardziej podkreślić wydźwięk tego trailera - ocieka on desperacją.
Parę przedstawionych punktów zwróciło szczególnie moją uwagę. Przede wszystkim powód, dla którego Jyn staje się częścią Rebelii. Chociaż nie wydaje się być do tego przymuszona, to jednak cały ten motyw nieco kala nieskazitelnie biały wizerunek Rebelii. Pasuje to do jej ostatnich przedstawień, a na pewno do tego jak twórcy starają się nam sprzedać ten film.
Kolejnym mocnym punktem jest Dyrektor Krennic, który kupił mnie jednym zdaniem wypowiedzianym tak, że mogę je zapętlać w nieskończoność. Skoro zresztą o głosach mowa, jest to pierwszy trailer gdzie nie drażni mnie pretensjonalność Jyn Erso. Może się przyzwyczaiłem, a może wreszcie ktoś uznał że jej postać nie powinna wypowiadać jednolinijkowych kwestii w dość szczególny sposób w każdym materiale promocyjnym jaki wypuszczają.
Nie można nie wspomnieć też o końcówce, krótkiej bitwie wokół czegoś co wygląda jak stacja kosmiczna, albo stocznia. W tle widać sporą flotę Rebelii, co jeszcze bardziej wspiera nową wizję tej grupy jaka powstaje w serialu animowanym Rebelianci.
Cały trailer kupuje mnie i póki co uspokaja względem całej tej produkcji, chociaż oczywiście ostatecznie i tak dowiemy się co z tego wyszło dopiero w kinach. Niemniej, jeśli faktycznie są on zgodny z duchem filmu, to ja jestem jak najbardziej za. Przeszkadza mi tylko jeden drobiazg - ktoś dość nachalnie wrzucił wytłumaczenie tytułu do tego trailera. Taka scena moim zdaniem powinna zostać ujawniona dopiero podczas seansu, ale widać świat nadal ma problemy z ogarnięciem znaczenia
Rogue One. Tak czy siak, byle do grudnia!
Temat na forum
KOMENTARZE (6)