TWÓJ KOKPIT
0

Chris Weitz :: Newsy

NEWSY (43) TEKSTY (1)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

O kulisach „Łotra 1” raz jeszcze

2017-04-06 18:18:06

Wraz z premierą na DVD/BD w USA pojawiają się nowe artykuły ukazujące kulisy powstawania „Łotra 1”.



Jedną z pierwszych trudności z filmem zdaniem reżysera, Garetha Edwardsa było to, co chcieli w nim zawrzeć. Nie chodzi już o „Nową nadzieję”, a o nowe rzeczy. Ilość pomysłów była ogromna. On sam przeglądał wiele książek i albumów ze zdjęciami i konceptami i dorzucał kolejne elementy do listy tego, co chciałby by znalazło się ostatecznie w „Łotrze 1”. Reżyser samodzielnie stworzył plik PDF z tysiącami takich obrazków. To były różne pomysły, patrzyli na Wietnam, Nepal, Buddyzm i egzotyczny, Daleki Wschód wraz z całą jego mistyką. To rzeczy z których Lucas czerpał, ale nie wykorzystał ich w filmie, nie kręciła tam zdjęć. Z drugiej strony spoglądali w kierunku kina. „Cienka czerwona linia”, „Łowca androidów” czy „Obcy” to oczywiście obok oryginalnej trylogii największe źródło inspiracji.

Mając już wiele pomysłów zaczęto rozmowy ze scenarzystami. Wtedy następuje etap w którym trzeba zacząć się ograniczać i wybrać to co najistotniejsze. Lub też najłatwiejsze do zrealizowania niewielkim kosztem.

Wyzwaniem było też napisanie scenariusza. Zazwyczaj jest tak, że ma się pomysł na film i trzeba wymyślić dobre zakończenie. Tu koniec był znany od samego początku, trzeba było resztę powiązać i dobrze przemyśleć. Oczywiście jednym z problemów był los głównych bohaterów, których potem nie ma w trylogii. Najbardziej logicznie i najlepiej byłoby, gdyby zginęli poświęcając się dla misji. Ale na wszelki wypadek w pierwszej wersji uratowano Cassiana i Jyn. Pokazano ten tekst Kathleen Kennedy, ta zaś patrząc na nic powiedziała, że oni chyba powinni zginąć. Jak już się sama zgodziła, to nie było odwrotu.

Dla Edwardsa wielkim przeżyciem było grzebanie w archiwach Lucasfilmu, zwłaszcza w poszukiwaniu fragmentów „Nowej nadziei”, które nie zostały wykorzystane w ostatecznym filmie i dałoby się je użyć w „Łotrze 1”. To był kosztowny proces, jak się okazało ILM musiało się natrudzić nie tylko z transferem, ale przede wszystkim dostosowaniem wyglądu X-wingów.



Zastanawiali się też nad głównym antagonistą. Problem z Vaderem i Tarkinem był taki, że wiedzieli, iż nie mogą zabić tych postaci. Z drugiej strony przy Tarkinie zastanawiali się też czy obsadzić w tej roli innego aktora (w miejsce Petera Cushinga), czy zrobić coś innego. W „Nowej nadziei” Imperator jest wspominany, ale nieobecny. To mogło być rozwiązanie problemu Tarkina, zwłaszcza jak pojawił się nowy szwarccharakter, którego można skrzywdzić, czyli Krennic (Ben Mendelsohn). W „Łotrze 1” zależało im by wszelkie postaci miały jakieś konflikty z kimś, kto jest po tej samej stronie. Tarkin wydawał się więc idealną przeciwwagą dla Orsona. Tak więc wrócił do gry.

Nad cyfrowym Tarkinem i Leią pracował ILM. Ta technologia miała pewne wady, o czym filmowcy zdawali sobie sprawę. Sami nie byli pewni, czy to się sprawdzi. Spece od efektów starali się jak mogli, ale filmowcom to nie odpowiadało. Dopiero jeden z asystentów Kathleen Kennedy, który nie był zaangażowany w cały proces, zapytał dlaczego się czepiają tak tego aktora. Zupełnie nie zdawał sobie sprawy, że to była postać stworzona za pomocą CGI. To im uświadomiło jak blisko byli efektu, który naprawdę chcieli osiągnąć.

Edwards wspominał też jak wielkim przeżyciem dla niego jako fana, było spotkanie Carrie Fisher. Zobaczył ją na żywo jeszcze na planie Epizodu VII. Reżyser boleje nad stratą aktorki, zwłaszcza, że niefortunnie się to złożyło z jej odmłodzoną, komputerową wersją w „Łotrze 1”. Sporo o cyfrowych postaciach pisaliśmy tutaj.



Gareth jest także bardzo wdzięczny za to, że w Lucasfilmie dostał możliwość nakręcenia tak dużych zmian. Jego zdaniem to często za bardzo ogranicza produkcje filmowe, bo zostaje tam już tylko montaż. Tu nakręcenie nowego materiału, było drogie, ale jego zdaniem pozwoliło nadać temu filmowi, w szczególności końcówce taki kształt jaki powinna mieć.

Natomiast Gary Whitta wspomina proces swego zatrudnienia. Otóż, gdy ogłoszono, że będą nowe, niezależne filmy Star Wars, zadzwonił do swojego agenta i powiedział mu, że musi być jakiś sposób, by pogadać z kimś z Lucasfilmu i go wkręcić. Wiedział, że wielu scenarzystów na pewno ma podobne marzenia, ale jak się okazało nie tak wielu chwyciło za telefon i na serio zaczęło działać.

Jego pierwsze spotkanie w LFL było niczym wizyta w CIA. Nikt mu nic nie powiedział, tylko go prześwietlano. Nawet nie zasugerowano o czym miałby być film. Jednocześnie obowiązywała pełna sekretność i o samym spotkaniu nikt nie mógł wiedzieć. Dowiedział się tego później, z notatki i szkicu Johna Knolla. Pomysł bardzo się spodobał Gary’emu, od razu go kupił. Był genialny, ale Knoll nie był scenarzystą, więc nie potrafił sobie poradzić z resztą.

Na drugim spotkaniu po tym jak już przeczytał notatkę, Whitta zasugerował, że trochę mu to przypomina „Wroga nr 1”, gdzie była silna postać kobieta, strefa działań wojennych. Knollowi ten pomysł się bardzo spodobał. Gary jeszcze nie wiedział dlaczego, ale jak już go zatrudniono dostał do wglądu prezentację w PowerPoincie, którą przygotował Knoll lobbując za tym filmem. Było tam bardzo wiele ujęć i z „Wroga nr 1”. Dobrze więc trafił, gdyż jego pomysł był bardzo zbieżny z wizją Johna.

Whitta skomentował też fakt, że jest wymieniany jako twórca historii, nie scenariusza. Dla niego ten film przypominał wyścig sztafetowy. Pierwszy wystartował John, potem przekazał pałeczkę Gary’emu. Ten wykonał kawał wyczerpującej pracy, którą przejął Chris Weitz. Ten stworzył między innymi Chirruta, Baze’a, Bodhiego, a następnie swój wkład przekazał Tony’emu Gilroyowi, który tą sztafetę doprowadził do końca. Obecnie mało kto wie, co kto stworzył. Są tylko cztery nazwiska w napisach końcowych.



Jedną z ciekawostek podczas pisania scenariusza było to, że John Knoll kazał im tylko naszkicować bitwę nad Scarif. Stwierdził, że w czasie normalnych zdjęć nie będą mieli czasu się nią zająć, więc cała bitwa w kosmosie została stworzona od początku już w czasie postprodukcji. Nie chodzi tylko o jej nagranie czy efekty, a o całe wymyślenie. Zresztą praktycznie tworzyli ją prawie do samego końca, z czym także musieli się uporać montażyści, którzy długo nie dostali materiału.

Takim przykładem niezdecydowania się było choćby przybycie floty nad bramę nad Scarif. Zamiast pisać scenariusz wprost, eksperymentowano wizualnie. Już wcześniej były podobne doniesienia.

Knollowi bardzo też się podobał pomysł z łamaczem blokady, który pcha jeden niszczyciel na drugi. Bardzo chciał zobaczyć mechaniczne zniszczenia. To miało być coś spektakularnego i coś, czego jeszcze nie pokazali na ekranie.
KOMENTARZE (16)

Steelbook w Polsce, nagrody oraz zdjęcia z wyciętej sceny

2017-03-06 18:12:23

Na początek małe uzupełnienie polskich wydań, o których pisaliśmy tutaj. Po pierwsze Galapagos przygotowało także wydanie „Łotra 1” w steelbook. Steelbook według aktualnych wieści, będzie analogiczny do wydania składającego się z 3 płyt BD (jedna z filmem 2D, jedna z dodatkami i jedna w wersji 3D). Wydanie podstawowe będzie się składać z dwóch płyt (z filmem 2D i z płyty z dodatkami). Orientacyjna cena wydania podstawowego to jakieś 100 PLN. Wydania 3D – 120 PLN, zaś steelbook ma kosztować ok. 140 PLN. Wszystkie wydania ukażą się 26 kwietnia.



Nie udało się z Oskarami, „Łotr 1” nie zdobył ani jednego, ale za to są szanse na Saturny. Tam film Garetha Edwardsa dostał aż 11 nominacji. W tym:
  1. Najlepszy film SF
  2. Najlepsza aktorka - Felicity Jones
  3. Najlepszy aktor drugoplanowy - Diego Luna
  4. Najlepszy reżyser – Gareth Ewdars. Kontrkandydat - Stepven Spielberg za „BFG”
  5. Najlepszy scenariusz - Tony Gilroy, Chris Weitz
  6. Najlepszy montaż - John Gilroy, Colin Goudie, Jabez Olssen
  7. Najlepsza scenografia - Doug Chiang, Neil Lamont. Kontrkandydat Rick Carter za „BFG”
  8. Najlepsza muzyka - Michael Giacchino. Kontrkandydaci to John Williams za „BFG” i sam Giacchino za „Star Trek”
  9. Najlepsze kostiumy - David Crossman, Glyn Dilloin
  10. Najlepsza charakteryzacja - Amy Byrne
  11. Najlepsze efekty specjalne - John Knoll, Mohen Leo, Hal Hickel, Neil Corbould
Dodatkowo w kategorii najlepszy serial animowany nominowano „Rebeliantów”. Pełną listę nominacji znajdziecie tutaj.

Donnie Yen natomiast opublikował w sieci zdjęcie z jednej z wyciętych scen z filmu.



A tak przy okazji, to „Łotr 1”, zarobił już na całym świecie ponad 1 miliard i 53 tysiące dolarów. Ponad połowę z tego w USA.
KOMENTARZE (23)

Ciekawostki z łotrowej nowelizacji

2017-01-10 06:42:56

Alexander Freed jest autorem adaptacji powieściowej „Łotra 1”. Książka oczywiście bazuje na scenariuszu napisanym przez Tony’ego Gilroya i Chrisa Weitza na podstawie pomysłu Johna Knolla i Gary’ego Whitty. Jak to bywa w przypadku takich pozycji, zawiera ona trochę więcej informacji niż w filmie, rozwijając go. Oto kilka kwestii lepiej naświetlonych w nowelizacji. Uwaga, jak ktoś nie czytał to będą to pewne spoilery.

Scena z prologu jest trochę dłuższa. Po śmierci Lyry, Krennic już w swoim promie informuje Galena, że jego żona zostanie pochowana z honorami, pomimo jej zdrady. Galen lamentuje nad ciałem żony, a Krennic grozi mu obiecując, że znajdzie jego córkę i sprawi, że będzie współpracował. Pod koniec sceny Galen zgadza się służyć Krennicowi.

Felicity Jones wspominała o swoim posiadającym macki na twarzy przyjacielu. Pewnie nakręcono więcej niż było w filmie. W powieści rola tego stwora została rozwinięta. Nazywa się Nail, choć inni określają ją mianem Kennel. Kennel nie ma zamiaru wchodzić w bliskie relacje z Jyn. Daje jej nawet ostrzeżenie, że jak będą kiedyś sami razem, to ją zabije.

Jyn została skazana na dwadzieścia lat pracy w obozie na Wobani. Właściwie każdy wyrok powyżej pięciu lat uznawano za wyrok śmierci, ze względu na ciężkie warunki. Zresztą już nawet Kennel chciała zabić Jyn, więc kto wie ile by przetrwała gdyby nie rebelianci.

Z filmu wiemy, że Jyn używała imienia Liana Hallik. W powieści zdradzono dwa jeszcze inne: Tanith Ponta i Kestrel Dawn.

Powieść zdradza też, że zabawkowy szturmowiec, którego podnoszą szturmowcy śmierci na Lah’mu nazywa się „Stormy” (lub „Szturmuś” w polskim tłumaczeniu przewodnika). Inne zabawki także mają imiona. Jedna z nich to „Hazz Obluebitt”, imię zainspirowane przemytnikiem z Catalyst Jamesa Luceno, który nazywał się Has Obitt.



Jyn miała osiem lat, gdy jej matka została zabita na Lah’mu. Reszta filmu dzieje się jakieś 13 lat później, gdy Jyn ma 21 lat. Urodziła się w czasie Wojen Klonów (o czym mowa jest także w „Catalyst”). Była niemowlęciem, gdy zakończył się ten konflikt i rozpoczęła czystka Jedi.

Jedna ze scen dość mocno nakłada się na „Catalyst”. Co prawda to znów retrospekcja w postaci snu, z punktu widzenia 5-letniej Jyn. Jeszcze mieszkała na Coruscant, kładła się do łóżka spać, podczas gdy jej rodzice rozmawiali z Krennicem o zwalczaniu Separatystów. Bardzo podobna rozmowa jest w powieści Luceno.

Cassian Andor pochodził ze światów Separatystów. Miał sześć lat, gdy jego planeta walczyła przeciw Republice, stąd potem naturalnie przeszedł na stronę Rebelii walczącej z Imperium. Gdy dorastał widział Jedi bardzo negatywnie, jako wrogów.

W książce jest też cały segment który pokazuje życie tuż przed zniszczeniem NiJedhy, czyli Świętego Miasta. Pokazana jest starsza religijna kobieta imieniem Meggone, czy dziewczynka, którą uratowała Jyn – Pendra, no i jeden ze szturmowców. Ukazane są ich ostatnie chwile.

Także w powieści wspomniany jest Chopper, ale bez nazwy. Wymieniony został jako jeden z droidów z serii C1. Oczywiście chodziło o C1-10P.

Alexander Freed zamieścił nawiązania do swojej powieści Battlefront: Kompania Zmierzch. Tak dla uważnego czytelnika, raczej nie miało to nic wspólnego ze scenariuszem filmowym.

Jest też scena w której Galen Erso rozmawia z menadżerem operacyjnym Gwiazdy Śmierci, Shaithem Vodranem. Rozmawiają o kwestii kanału wentylacyjnego, która okazała się być konieczna. Projekt jest już opóźniony, więc ostatecznie zmiana zostaje zatwierdzona, gdyż alternatywy wymagają więcej czasu i pieniędzy.

Wciąż niewiele wiemy o samych Strażnikach Whillsów, choć powieść trochę lepiej ich obrazuje. Chirrut i Baze byli kiedyś obrońcami Świątyni Kyber na Jedhie, ale co dokładniej robili, nie wiadomo. Wiemy za to, że ich punkt widzenia na Moc jest inny, niż dogmatyczny i wąski sposób Jedi. Whillsowie to też jeden z tematów, który przewijał się przez pierwsze wersje scenariusza Lucasa. Poniekąd podobnie jest z kryształami Kyber. W pierwotnej wersji scenariusza „Zemsty Sithów” także pojawił się „Szaman Whillsów”, od którego Qui-Gon miał nauczyć się nieśmiertelności. Potem zmieniono to oczywiście w „Wojnach klonów”. „Dziennik Whillsów” pojawia się także w adaptacji Przebudzenia Mocy pióra Alana Deana Fostera.

Książka rozmywa natomiast kwestię podatności na Moc Chirruta. Wiadomo, że nie jest on Jedi. Za to jest wyćwiczony w sztuce walki zamo-shiwo, która sprawia, że fakt iż jest niewidomy nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Choć oczywiście wszystko nadal wskazuje na to, że ma pewną znajomość Mocy.

Krennic nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, kim jest Vader. Wydaje mu się, że skoro senator z Naboo (Palpatine) okiełznał go, to dyrektorowi też pójdzie łatwo. No ale jak to mówią, udławił się własnymi aspiracjami.
KOMENTARZE (16)

Premiera „Łotra 1” i nasze recenzje

2016-12-14 17:19:06

Ten dzień długo będą pamiętać. Dzień zgładzenia Kenobiego i wkrótce zdławienia Rebelii.

Darth Vader, „Nowa nadzieja”



To już dziś. Bez oficjalnej polskiej premiery, do kin wchodzi „Łotr 1 – Gwiezdne Wojny Historie”. Pierwszy wysokobudżetowy spin-off gwiezdnej sagi. Seanse w większości kin zaczną się między 19 a 20. Nie trzeba czekać do północy. Jutro zaś film będzie normalnie w repertuarze. Od dziś jednak każdy będzie mógł go zobaczyć i samemu ocenić.

Część z nas miała już okazję zobaczyć go rano.

Lord Sidious :
Rick McCallum obiecywał nam, że następna produkcja będzie mroczna, brutalna i intensywna, czyli ogólnie mocna. Ricka już w Lucasfilmie nie ma, w kwestii mroku jeszcze jest duże pole do popisu, ale pozostałe rzeczy w „Łotrze 1” są. To nie jest film dla dzieci, to nie jest film bazujący na nostalgii, ale na pewnych marzeniach fanów i je spełnia w dużo większym stopniu niż się spodziewałem. To zupełnie inne „Gwiezdne Wojny” niż epizody.

Freed :
Jako wieloletni fan Gwiezdnych Wojen mogę z pewnością stwierdzić, iż podoba mi się kierunek, w jakim poszedł pierwszy ze spin-offów. Nie chcę w żaden sposób porównywać go do "Przebudzenia Mocy", gdyż są to dwa bardzo różne filmy jeśli chodzi o klimat i sposób opowiadania historii, jednak z całą pewnością mogę powiedzieć, iż dostaliśmy jeden z najlepszych produktów od czasu premiery "Imperium kontratakuje". "Łotr 1" w całości spełnił moje oczekiwania i z czystym sumieniem mogę polecić go każdemu, kto kiedykolwiek w życiu miał choćby minimalny kontakt z tym uniwersum. Osobiście będę z pewnością jeszcze wielokrotnym gościem kin na seansach tegoż filmu.

ogór :
“Łotr 1” bez wątpienia jest filmem, z którym wiele osób wiązało wielkie nadzieje. O ile Epizod VII spotkał się z mieszanym odbiorem, to i tak większość fanów po seansie wyszła zadowolonych. Film Garetha Edwardsa miał być jednak tym czymś, co wniesie powiew świeżości do filmowego świata Gwiezdnych Wojen. Trzeba przyznać, że twórcom udało się zrobić film tak mocno zakorzeniony w mitologii odległej galaktyki a zarazem tak inny stylistycznie, że z nadzieją czekam na kolejne spin-offy. Edwards i spółka zrobiła film pełny emocji, przygody, wybuchów, humoru.. i oczywiście klimatu, którego tak wielu brakowało po seansie “Przebudzenia Mocy”. Oczywiście są pewne mankamenty czy też rzeczy, które mogą się nie podobać, ale to tylko fragmenty, które nie psują ogólnego odbioru całego filmu.



Całe nasze recenzje przeczytacie tutaj. Niebawem dojdą tam także kolejne. Uwaga zawierają one pewne spoilery.

„Łotr 1” to pierwszy film z cyklu „Gwiezdne Wojny Historie”, zwanego czasem też „Antologiami”. W przeciwieństwie do filmów sagi, nie zaczyna się od żółtych napisów początkowych, nie koncentruje na rodzie Skywalkerów, ale też nie przedstawia części większej historii. To samodzielna opowieść lepiej ukazująca świat „Gwiezdnych Wojen”.

„Łotr 1” opowiada o grupie Rebeliantów, którzy odpowiadają za wykradzenie planów pierwszej Gwiazdy Śmierci. To film, który przedstawia to, o czym czytaliśmy w napisach początkowych „Nowej nadziei”, czyli o pierwszym zwycięstwie Sojuszu Rebeliantów i szpiegach, którym udało się wykraść wiadome plany. Dziś poznamy odpowiedź w jaki sposób tego dokonali i z jakim poświęceniem.

"Łotr 1"
czas trwania: 2 h 13 min

Reżyseria: Gareth Edwards

Produkcja: Kathleen Kennedy, Allison Shearmur , Simon Emanuel, Jason McGatlin, Kiri Hart, John Knoll

Scenariusz: Gary Whita, Chris Weitz, Tony Gilroy na podstawie pomysłu Johna Knolla

Muzyka: Michael Giacchino

Zdjęcia: Greg Fraser

Scenografia: Neil Lamont, Doug Chiang

Kostiumy: David Crossman, Glyn Dillon

Efekty specjalne: Neil Corbould

Dźwięk: Matthew Wood, David Acord

Aktorzy: Felicity Jones, Riz Ahmed, Diego Luna, Alan Tudyk, Ben Mendelsohn, Mads Mikkelsen, Forest Whitaker, Donnie Yen, Jiang Wen, James Earl Jones, Jimmy Smits, Warwick Davies, Genevieve O'Reilly, Alistair Petrie, Stephen Stanton, Ian McElhinney



Zapraszamy po obejrzeniu do komentowania filmu pod newsami lub na forum..
KOMENTARZE (108)

O Łotrowych dokrętkach słów parę

2016-06-03 07:17:04

Na MakingStarWars pojawiły się nowe informacje o dokrętkach „Łotra Jeden”. Potrwają one dużo dłużej niż wcześniej podano. Podobno zdjęcia mają trwać przez 6 dni w tygodniu przez 8 kolejnych tygodni. Planują na nowo nakręcić 40% filmu. Odtworzono 32 scenografie.

Co ciekawsze, źródła sugerują, że Gareth Edwards jednak będzie miał mniej do powiedzenia niż wcześniej sądzono. Po pierwsze dostanie partnera, a jest nim Christohper McQuarrie, który wcześniej poprawiał scenariusz. Chris nakręcił też ostatnią „Mission: Impossible – Rogue Nation”. Tam nad McQuarriem czuwał J.J. Abrams, który tym razem także ma nadzorować dokrętki.

Podobno McQuarrie ma dopilnować, by film był bliski zmianom, które naniósł on w scenariuszu. Niestety Chris zaczął pracę na tyle późno, że nie wszystkie zmiany uwzględniono. Część ujęć ekipa nakręciła według pierwotnych założeń. Wizja McQuarriego ma być teraz obowiązująca. W obronie Edwardsa można powiedzieć tylko, że decyzja o nie trzymaniu się scenariusza wynikała w dużej mierze z presji czasowej. Inne źródła sugerują, że Edwardsowi także ograniczono budżet, więc trzymanie się pierwotnych pomysłów zdawało się być rozsądne. Teraz nie oszczędzają na kosztach, więc pierwotny budżet ma zostać przywrócony. Pewnie nawet przekroczony.

Z innych źródeł wiemy, że Disneyowi bardzo zależy na tym, by film był bardzo dobry. Chcą by spin-offy od samego początku zaczęły się równie mocnym uderzeniem jak nowe epizody. Na razie nie ma zagrożenia, że premiera się opóźni.

Co ciekawe, niektórzy członkowie ekipy żartują sobie, że teraz będą kręcić na nowo cały film. Dokrętki były planowane wcześniej, ale jeśli te informacje są prawdziwe, to będą dużo bardziej intensywne, niż pierwotnie zakładano.

Natomiast z ciekawostek wyszło, że „Łotr” miał jeszcze jednego scenarzystę. Gary Whitta napisał pierwszą wersję. Kolejną Chris Weitz. Dalej poprawkami zajął się Scott Z. Burns („Ultimatum Bourne’a”, „Panaceum”, „Contagion – epidemia strachu”). Dopiero na końcu tekst poprawiał Chris McQuarrie.

Sam McQuarrie zdążył zaprzeczyć na twitterze tym pogłoskom.

Wcześniej o dokrętkach pisaliśmy tutaj.
KOMENTARZE (26)

Plany Starwarsówka [Update - Indiana Jones 5]

2016-03-15 17:13:17

Zaczynamy od nominacji do nagród MTV. „Przebudzenie Mocy” ma szansę na wielki tryumf jako najlepszy film, obsada i walka (Ren kontra Rey). Dodatkowo nominowani są Daisy Ridley (najlepsza aktorka, bohater i przełom aktorski), John Boyega (przełom aktorski i występ w filmie akcji), Lupita Nyong’o (występ wirtualny), Andy Serkis (występ wirtualny), Adam Driver (złoczyńca) i Samuel L. Jackson (jako złoczyńca w „Kingsman: Tajne służby”).

Daisy Ridley tymczasem jest jedną z kandydatek do roli tytułowej w reboocie „Tomb Ridera”. Czy Daisy zastąpi Angelinę Jolie? Zobaczymy.

Lupita Nyong’o znów zagra kosmitkę. Mowa o filmie „Intelligent Life”, który wyreżyseruje Ava DuVernay („Selma”). Scenariusz napisali Derek Connolly i Colin Trevorrow, którzy obecnie pracują nad IX Epizodzem. Film będzie opowieścią SF o specjalnej jednostce ONZ odpowiedzialnej za pierwszy kontakt z kosmitami. Niestety główny bohater, pracownik tej jednostki, zakochuje się w tajemniczej kobiecie, która okaże się kosmitką.
W kwietniu na nasze ekran wchodzi „Księga dżungli” Jona Favreau, Lupita w oryginale podkłada głos Rakshy.

Laura Dern, poza tym, że wystąpi w VIII Epizodzie, będzie produkować serial dla HBO, którego ma być też gwiazdą. Zagra rolę psychologa sądowego, który musi określać poczytalność osób znajdujących się w celi śmierci. Laura pojawi się także w nowym „Twin Peaks”.

Benicio Del Toro po Epizodzie VIII wraca do twardszych filmów. „The Trap” to thriller kryminalny o zemście gangsterów za grzechy sprzed lat. Występują James Franco, Al Pacino i Robert Pattinson. Premiera w przyszłym roku. Alan Tudyk dołączył do obsady serialu „Powerless”. Będzie to sitcom telewizji NBC osadzony w realiach superbohaterów DC.
Tudyk wraz z Markiem Hamillem będzie podkładał też głos w grze komputerowej „Master of Orion: Conquer the Stars”. Na Steamie jest już dostępna wersja testowa, pełna premiera niebawem.

Chris Weitz jest ostatnio rozchwytywany. Pracuje obecnie przy scenariuszu filmu „21 Years to Midnight”. Będzie to opowieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, a dokładniej batalią sądową jaką przez długie lata prowadzili Jim Obergefell i John Arthur pragnący zawrzeć małżeństwo. Ich działalność jest jednym z kamieni milowych odpowiedzialnych za legalizację małżeństw jednopłciowych w USA. Jednocześnie Weitz prowadzi negocjacje by wyreżyserować film o wytropieniu i złapaniu zbrodniarza hitlerowskiego, Adolfa Eichmanna. Scenariusz napisał Matthew Orton.

Diego Luna zagra jedną z głównych ról w remake’u „Linii życia”. Oryginał opowiadał historię studentów, którzy w ramach eksperymentów wprowadzali się w stan śmierci klinicznej. Reżyseruje Neils Arden Oplev („Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”). Scenariusz napisał Ben Ripley („Kod nieśmiertelności”).

Samuel L. Jackson wystąpi w filmie „Hitman’s Bodygourd”. Jackson zagra mordercę do wynajęcia, który postanawia zostawić za sobą kryminalną przeszłość. Będzie przez pewien czas potrzebował ochroniarza (w tej roli Ryan Reynolds), tyle, że z nim miał już wcześniej na pieńku. Reżyseruje Patrick Hughes. Występują Gary Oldman, Salma Hayek i Elodie Yung.
Jackson ma też pojawić się w „Przebudzeniu” na podstawie powieści Stephena Kinga. Zagra czarny charakter – wielebnego Charlesa Jacobsa. Dodatkowo wróci też w „xXx 3: Return of Xander Cage”, gdzie wystąpi ponownie u boku Vina Diesela, ale dołączy do nich też Donnie Yen. Chińczyk zagra głównego przeciwnika Diesela. Premiera latem 2017.

Jeśli chodzi o Harrisona Forda to w lipcu pojawi się on na planie drugiego „Łowcy androidów”. Premiera przewidziana jest na styczeń 2018. Na razie Ford zajął się innym filmem. „Official Secrets” będzie opowieścią o wycieku informacji na temat szpiegowania obywateli przez NSA. Oprócz Forda wystąpią tam Natalie Dormer, Gillian Anderson, Martin Freeman, Paul Bettany i Anthony Hopkins.

Liam Neeson w tym roku pojawi się w dwóch nietypowych rolach, a przynajmniej zdecydowanie innych od tego, co nam ostatnio prezentuje.

Pierwszy film to „Milczenie Boga” Martina Scorsese. Tam Neeson gra wychudzonego zakonnika. Jednym z ekranowych partnerów jest Adam Driver. Film powinien pojawić się w kinach jeszcze w tym roku, ale daty nie ustalono.


Drugi film to „A Monster Calls”, o którym także już pisaliśmy. Na razie nie wiemy jeszcze jak będzie wyglądał tam Neeson, ale już ujawniono jego rękę (trzymającą chłopca). W roli matki dziecka zobaczmy Felicity Jones.

Keira Knightley wraca do grania po ciąży. Negocjuje obecnie rolę w filmie „Colette”, będącego biografią słynnej, francuskojęzycznej pisarki Sidonie-Gabrielle Colette. Na podstawie prozy Colette powstały filmy „Gigi” i „Cheri”. Ale to nie jedyny potencjalny projekt. Jest szansa, że Keira zostanie carycą Katarzyną w filmie „Catherine the Great”. Obraz ten reżyseruje Barbara Streisand. To plany, tymczasem Keira kręci się już film „Collateral Beauty” Davida Frankela. Będzie to opowieść o mężczyźnie pracującym w nowojorskiej agencji reklamowej, któremu świat zaczyna się walić. Poza Keirą występują Kate Winslet, Will Smith, Edward Norton, Helen Mirren i Naomi Harris. Premiera w USA 16 grudnia, czyli film będzie bezpośrednio konkurował z „Rogue One”.

Natalie Portman po średnio udanych finansowo eksperymentach producenckich wraca do grania. Dołączyła do obsady filmu „The Death And Life of John F. Donovan”. Będzie to opowieść o hollywoodzkim gwiazdorze, który potajemnie prowadzi korespondencję z brytyjskim jedenastolatkiem. Ale do listów dobierają się brukowce... Reżyseruje Xavier Dolan. W pozostałych rolach występują: Kit Harington, Jessica Chastain, Nicholas Hout, Thandie Newton i Susan Sarandon.
Pierwszego kwietnia zobaczymy debiut reżyserski Portman w naszych kinach. „Opowieść o miłości i mroku” produkuje Ram Bergman.

Simon Kinberg świętuje sukces „Deadpoola”. Jako opiekun uniwersum w Foxie ma teraz jeszcze większą swobodę. „Deadpool 2” został już zapowiedziany na 2017, potem pewnie przyjdzie czas na większą współpracę tego bohatera z X-Menami. Niestety nie wiadomo jak rozwijające się uniwersum mutantów wpłynie na plany star-warsowe Kinberga.

A na koniec jeszcze trzeci „Star Trek”. Właśnie ruszyły dokrętki, premiera nie jest opóźniona. Współautorem scenariusza jest Simon Pegg, a za produkcję ponownie odpowiadają J.J. Abrams i Bryan Burk.

Update i jeszcze świeża nowa informacja. Indiana Jones wraca po raz 5. Disney, Lucasfilm i Paramount dogadały się. Premiera 19 lipca 2019. Harrison Ford powróci jako Indy, Steven Spielberg wyreżyseruje, produkują Frank Marshall i Kathleen Kennedy.
KOMENTARZE (9)

„Kanalia” skończona?

2016-01-28 17:36:52

Wygląda na to, że zdjęcia do „Rogue One” dobiegły końca. Oczywiście oficjalnie nie ma żadnych informacji na ten temat. W teorii możliwe jest, że jeszcze trwają jakieś prace lub coś istotnego do nakręcenia zostało za jakiś czas. Jednak wszystko wskazuje na to, że weszliśmy już w fazę postprodukcji. Ciekawe, czy w związku z tym oficjalna zacznie zdradzać nam jakieś informacje? Czy jeszcze musimy poczekać?

Swoją drogą kostiumy z „Rogue One” wystawiono przy okazji targów Toy Fair w Norymberdze w Niemczech. Poza tymi strojami nie pojawiło się tam nic związanego z nowym filmem.



Za to zaczynają się pojawiać różne plotki, stare i nowe. Na razie zaczął Donnie Yen (choć głównie się powtarzał). Dobiera on sobie bardzo starannie hollywoodzkie filmy. Odrzucił rolę w „Niezniszczalnych 2”, ale filmu Garetha Edwardsa nie potrafił skreślić. Co więcej Yen twierdzi, że gra ważną rolę.

Potwierdzają się doniesienia, że scenariusz „Rogue One” wymagał doszlifowania. I faktycznie jeszcze przed zdjęciami zajął się nim Chrstopher McQuarrie. Nie jako pełnoprawny scenarzysta, ale jako tak zwany script-doctor. Dlatego może nie być wymieniony w napisach. McQuarrie jest autorem lub współautorem takich filmów jak „Podejrzani”, „Na skraju jutra”, „Walkiria”, „Desperaci” czy „Mission: Impossible - Rogue Nation”. Prace nad „Gwiezdnymi Wojnami” zajęły mu kilka tygodni. Wcześniej scenariusz pisali Gary Whitta i Chris Weitz. Nie wiemy jak duże zmiany wprowadził McQuarrie, ale niektóre źródła wskazują, że „uratował” on film.

Neal Scanlan, który promuje swoje stwory z „Przebudzenia Mocy”, pracuje też nad kolejnymi filmami. Opowiedział też, że praca nad obcymi w „Rogue One” wygląda trochę inaczej. W Epizodzie VII bardziej zależało twórcom na odtworzeniu kantyny pełnej obcych, tak jak to miało miejsce w „Nowej nadziei”. By była to niesamowita mieszanka. W przypadku „Rogue One” twórcy postawili sobie inny cel. Chodziło o to, by pokazać obcych, którzy są integralną częścią ludzkiego świata. Są więc zdecydowanie bardziej realistyczni. Ruszają się realistyczniej, wyrażają więcej emocji. Mają też mieć większą rolę w opowieści, a mniejszą jako tło świata.

Scanlan nie chce w ten sposób jakoś deprecjonować Epizodu VII. Sam mówi, że tam powstała ponad setka obcych czy droidów. Jednak wiele z nich pojawia się na ekranie przez kilka sekund, więc zarówno projekt, jak i wykonanie zostało w ich przypadkach mocno uproszczone.

Scanlan wspominał też o możliwości pojawienia się Jabby w którymś z kolejnych filmów. Podobno nad nim pracują. Nie wiemy tylko, czy chodziło o „Rogue One” czy może film o młodym Solo? Możliwe, że Solo także pojawi się na chwile w tym filmie, ale to póki co chyba pobożne życzenia. Wcześniej sugerowano, że w „Rogue One” pojawi się też Vader i ta plotka znów wróciła, ale o niej zaraz.

Serwis Joblo dotarł także do kilku informacji na temat „Rogue One”. To raczej niewielkie spoilery. Rozwijają one kilka rzeczy o których już czytaliśmy.

Pojawią się szturmowcy w czarnych zbrojach. Podobno są określani mianem Death Troopers. O maskach tych szturmowców pisaliśmy tutaj.
Jednym z bohaterów filmu jest droid, który podobno ma kraść sceny. Będzie on współpracował z grupą Felicity Jones. Początkowo był to droid imperialny, ale obecnie pracuje dla Sojuszu. Ma dwie nogi, długie ramiona, jest czarny albo ciemny szary (źródła nie widziały dokładnie). Nie będzie z pewnością wyglądać jak C-3PO. Być może to jego zagra właśnie Alan Tudyk, który gra postać realizowaną w technice motion capture.

W filmie pojawia się nazwa „Cashen” (lub jakoś tak, pisownia nie jest pewna). Nie wiadomo tylko, czy odnosi się to do postaci, czy do np. planety, albo czegoś innego, ale ma mieć kluczowe znaczenie.

W „Rogue One” pojawią się nowe TIE Fightery i AT-AT.

Vadera podobno w filmie jest więcej niż donosiły inne źródła. Co do Vadera od razu odezwała się MakingStarWars. Podobno zbudowano kilka wersji stroju Dartha Vadera, w tym jedną, która ma być wierną kopią jego kostiumu z „Nowej nadziei”. Samego Vadera podobno zobaczymy w akcji. Na scenopisach jakoby widać rebeliantów pozbawionych głów, nabitych na miecz, lewitujące ciała. Jeśli to pozostanie tak przedstawione w filmie, to Vader będzie brutalniejszy niż to co dotychczas widzieliśmy na ekranie. Podobno jego pojawienie się w „Rogue One” nada innego znaczenia kwestii „Tym razem nikt nas nie powstrzyma”. No i wygląda na to, że zobaczymy też grupę pościgową, lub kogoś podległego Vaderowi. Wraca też plotka o moffie Tarkinie. Ten też ma być w filmie i zarządzać. Nadal nie wiemy w jaki sposób zostanie on zagrany/zanimowany. Pierwsze doniesienia o Tarkinie pojawiły się w sierpniu.
KOMENTARZE (20)

Oscarowe przebudzenie

2016-01-14 17:06:46



Zaczynamy od smutnej wiadomości. 25 grudnia 2015, w wieku 95 lat zmarł Jason Wingreen. To człowiek, który był oryginalnym głosem Boby Fetta, jednak przez wiele lat nie mówiono o tym. W klasycznej trylogii Fetta grał Jeremy Bulloch i tylko o nim wiedzieliśmy. Dopiero, gdy zmieniono głos przy okazji wydania DVD (użyczył go tym razem Temuera Morrison), ujawniono wkład Wingreena. Jason wystąpił w wielu filmach i serialach w mniejszych rolach. Pojawił się choćby w „Szpitalu miejskim”, „Kojaku” czy „Czy leci z nami pilot?”

Dziś jednak tematem numer jeden w świecie filmowym są Oscary. No i oczywiście Złote Maliny. Tam się poszczęściło naszym. Dokładniej to duetowi Simon Kinberg i Josh Trank. Ich „Fantastyczna czwórka” jest nominowana jako najgorszy film, najgorszy remake, najgorszy zestaw ekranowy, najgorsza reżyseria i najgorszy scenariusz.

Z Oscarami sprawa wygląda trochę inaczej. „Przebudzenie Mocy” dostało pięć nominacji.
Za montaż - Maryann Brandon i Mary Jo Markey.
Za muzykę - John Williams.
Za miksowanie dźwięków - Andy Nelson, Christopher Scarabosio, Stuart Wilson. Swoją drogą Andy Nelson i Gary Rydstrom są też nominowani w tej kategorii za „Most szpiegów”.
Za montaż dźwięków - Matthew Wood i David Acord.
Za efekty specjalne - Roger Guyett, Pat Tubach, Neal Scanlan i Chris Corbould.

Poza tym w kategorii najlepszy film nominowano producentów: Stevena Spielberga („Most szpiegów”) i Simona Kinberga („Marsjanin”).

A teraz przechodzimy do normalności. Pojawiły się pierwsze zdjęcia z „Inferno” Rona Howarda z Felicity Jones. Premiera filmu w połowie października, w sam raz by zobaczyć Jones w kinie przed „Rogue One”.

Tymczasem jeden z scenarzystów „Rogue One”, Chris Weitz zabrał się za przygodowy romans. „The Mountain Between Us” jest ekranizacją książki Charlesa Martina. Opowiada o dwojgu ludzi, Ashley, która leci na swój ślub i Benie, lekarzu wracającym z konferencji medycznej. Ich samolot zostaje odwołany, a oni wynajmują mały czarter. Tyle, że podczas lotu pilot dostaje zawału, a maszyna rozbija się na odludziu. Ashley i Ben są zdani tylko na siebie. Weitz, podobnie jak to miało w przypadku „Rogue One” zajmie się poprawianiem scenariusza. Reżyseruje Hany Abu-Assad.

Pierwszy scenarzysta „Rogue One” też nie próżnuje. Gary Whitta poprawił scenariusz filmu „The War Magician”. Opowiada on historię Jaspera Maskelyne’a, iluzjonisty, który podczas II wojny światowej pomagał Brytyjczykom w walce z Niemcami. Wykorzystywał sztuczki, by zmylić wrogów. Reżyseruje Marc Foster, a główną rolę zagra Benedict Cumberbatch.

Ben Mendelsohn jeszcze nie wypłynął dzięki „Rogue One” a już jest rozchwytywany. I to jako złoczyńca. Jest szansa, że zagra jednego w „Dark Universe”. Tam miałby wcielić się w postać Arcane’a i ma walczyć z Constantinem. Czarny charakter ma też zagrać w „Ready Player One” Stevena Spielberga. W filmie ma też zagrać Olivia Cooke, premiera w grudniu 2017.

Adam Driver zagra u Jima Jarmuscha w filmie „Patterson”. Ma być to historia kierowcy autobusów z małego miasteczka Patterson w New Jersey.

Oscar Isaac negocjuje rolę w thrillerze politycznym „The Foreigner”. Będzie to adaptacja artykułu prasowego Davida Granna, gdzie opisano historię biznesmena zajmującego walką z przestępczością w Gwatemali. Reżyseruje Alfonso Gomez-Rejon. Temat jest o tyle bliski Isaacowi, że jest on Gwatemalczykiem.
Swoją drogą, Isaac dostał ostatnio Złotego Globa w kategorii najlepszy aktor w serialu limitowanym lub filmie telewizyjnym za „Kto się odważy”. Pokonał tam między innymi Davida Oyelowo, czyli głos agenta Kallusa.

David ma szansę zagrać w filmie Nasha Edgertona (kaskader z prequeli i brat Joela Edgertona). „American Express” dostał już zielone światło i trwa casting. Na pewno wystąpi Joel. Podobno także Amanda Seyfried. Producentką jest między innymi Charlize Theron.

Jesteśmy obecnie świadkami przedziwnego pojedynku między Harrisonem Fordem a Samuelem L. Jacksonem. Ten pierwszy właśnie został najbardziej kasowym aktorem wszech czasów. Znaczy to tyle, że filmy z jego udziałem zarobiły najwięcej. Oczywiście „Przebudzenie Mocy” jest tu wliczone. 41 filmów z Fordem zarobiło ponad 4,7 miliarda USD, podczas gdy filmy Jacksona przyniosły jedynie póki co 4,626 miliarda USD. Walka jednak będzie trwać dalej. Zwłaszcza, że Jackson ma powrócić w kolejnym „xXx”, co niedawno potwierdził Vin Diesel. Forda być może zobaczymy w kolejnym „Indiana Jonesie” oraz może Epizodzie VIII.

Skoro jesteśmy przy Fordzie, to wygląda na to, że powrót Indiany Jonesa nabiera coraz bardziej realnego kształtu. Scenariusz powstaje, pisze go David Koepp. Steven zaś ma nadzieję, że uda się wszystko zrealizować zanim Ford dobije do 80. Fakt prac nad filmem potwierdza też Bob Iger. Konkretów na razie nie ma, ale temat ruszyli na poważnie.

Ewan McGregor prowadzi negocjacje z Disneyem. Rola na razie nie znana. Obstawiane są dwie możliwości. Albo trafi do świata Marvela, albo wróci jako Obi-Wan Kenobi.

Sofia Coppola chyba zabiera się w końcu za kolejny film. Niestety nie wiemy wciąż co to ma być, ale Kirsten Dunst pochwaliła się niedawno, że będzie z reżyserką współpracować po raz trzeci. No i że efekt ich pracy zobaczymy w 2016.

Andy Serkis intensywnie pracuje. Trwają zdjęcia do „War for the Planet of Apes” gdzie po raz kolejny wciela się w postać Cezara. Cały czas trwają prace nad jego „Jungle Book: Origins”. Ale nie wiemy, co będzie jego kolejnym projektem reżyserskim. Wcześniej była mowa o „Folwarku zwierzęcym”, teraz podobno jest to „Rumplestiltskin”, rewizjonistyczna wersja baśni braci Grimm, zachowana w klimatach „Królewny Śnieżki i Łowcy”.
KOMENTARZE (22)

Dokładnie rok do premiery „Rogue One”

2015-12-16 07:36:51

Do premiery „Rogue One” dzieli nas dokładnie rok. Podobnie jak to zrobiliśmy w przypadku Przebudzenia Mocy, tak i dziś pozwolimy sobie na małe podsumowanie.



Po sprzedaży Lucasfilmu Disneyowi zaczęto dość szybko mówić nie tylko o trzeciej trylogii, ale też spin-offach, samodzielnych, niezależnych filmach. Dziś noszą one nazwę „Antologii” bądź „Opowieści”. Lucasfilm używa zamiennie obu tych nazw, pierwsza bardziej dotyczy serii, druga jest prawdopodobnie odpowiednikiem słowa „Epizod”. Cóż, pewnie za jakiś czas się to wyklaruje. W każdym razie pojawiały się plotki na temat nowych, niezależnych filmów, a już w lutym 2013 oficjalnie je potwierdzono. Początkowo dwa, mieli za nie odpowiadać Lawrence Kasdan i Simon Kinberg. Obaj znajdowali się w małej grupie osób, które planowały wszystkie nowe filmy, włącznie z trzecią trylogią.

Warto przypomnieć, że George Lucas zostawiał w Lucasfilmie szkice co najmniej kilku takich filmów.

Pierwszy na tapecie był film Kasdana. Jak wiemy już oficjalnie, jego głównym bohaterem będzie młody Han Solo. Temat ten wybrany z puli Lucasa. To właśnie ten film był początkowo planowany na rok 2016. Obraz Kinberga zaplanowano na 2018 i jak przypuszczamy, jego bohaterem może być Boba Fett. W momencie przejęcia przed Disneya Lucasfilmu planowano pięć filmów, nie sześć.

Nie wiemy dokładnie w którym momencie do Kathleen Kennedy przyszedł ze swoim pomysłem na film John Knoll. Prawdopodobnie wtedy, gdy już było pewne, że spin-offy powstają i prace nad nimi się rozpoczęły. John Knoll chciał nakręcić obraz o tym jak Rebelianci zdobywają plany Gwiazdy Śmierci. Kathleen początkowo jedynie kurtuazyjnie wysłuchała jego pomysłu, ale im dłużej mówił, tym bardziej jej się to podobało. Jak sama wspomina, chciała się zgodzić już w połowie, ale jedyne co ją przerażało to fakt, że inni pracownicy Lucasfilmu będą przychodzić do niej w podobnych sprawach. Zgodziła się ostatecznie, a jak się okazało wielu pomysłów na film na razie nie dostała.

John Knoll był nie tylko pomysłodawcą tego, co stało się „Rogue One”, ale też został jego głównym producentem. Oczywiście za kwestie techniczne i logistyczne odpowiadał Jason McGatlin, szef produkcji filmowej Lucasfilmu. Jednak w rozwoju tej „Antologii” istotną rolę odegrała Kiri Hart, prawdopodobnie większą niż przy pozostałych filmach. W Lucasfilmie to ona nadzoruje wszystkie opowiadane historie i tym razem mogła się tym zająć, bez Abramsa, Kasdana, Kinberga, Arndta czy notatek Lucasa nad sobą. Szybko stało się jasne, że „Rogue One” stanie się trzecim spin-offem, a jego premiera była planowana na rok 2020. Dużo czasu by się nim zająć. No a wieść o tym, że są trzy filmy w produkcji rozniosła się po świecie. Warto podkreślić, że będzie to pierwszy film z cyklu, do którego nie dołoży swojej cegiełki George Lucas. To w całości autorski pomysł Lucasfilmu.

W połowie roku 2013 Lawrence Kasdan musiał się bardziej zaangażować w „Przebudzenie Mocy”. To właśnie on razem z J.J. Abramsem przepisywali scenariusz, w miejsce Michaela Arndta. Było jasne, że Larry nie jest w stanie pracować jednocześnie nad dwoma filmami. Co prawda do pisania scenariusza zaangażował swojego syna, Jona, ale spin-off o Hanie Solo musiał zostać przesunięty. Informacja o tym wypłynęła w sieci kilka miesięcy później, bo dopiero w lutym 2014. Wtedy jednak był już opracowany plan B. Najłatwiej byłoby zamienić film Kinberga i Kasdana miejscami, ale Simon mając też inne projekty w innych uniwersach nie mógł się „streścić”. Najłatwiej więc było zamienić „Rogue One” z filmem o Hanie Solo. I tak też zrobiono. Tak na marginesie, potem jeszcze po odejściu Josha Tranka zamieniono kolejnością film Kasdana i Kinberga, ale to już inna historia.

John Knoll miał pomysł na film, ale on jest specem od efektów specjalnych, a nie scenarzystą. Dlatego scenariusz był rozwijany pod czujnym okiem Kiri Hart. To ona zajęła się szukaniem scenarzystów i reżysera. Działo się to na przełomie roku 2013 i 2014.

W maju 2014 prace nad „Rogue One” są już na tyle zaawansowane, że można pochwalić się tym światu. Wpierw Bob Iger już oficjalnie mówi, że trzy spin-offy są w produkcji. Potem następuje wyciek planów Disneya (starych na tamten czas), gdzie trzeci spin-off jest oznaczony jako „Red Five”. Następnie Lucasfilm ogłasza, że zaangażowano Garetha Edwardsa jako reżysera oraz Gary’ego Whittę jako scenarzystę. Obaj de facto pracowali dla Lucasfilmu od przynajmniej od początku 2014. Angaż i rozmowy musiały trwać wcześniej. Ci młodzi twórcy rozwijali scenariusz i pomysły na film, a także brali udział w lekcjach. Te polegają na tym, że filmowcy oglądają klasyki kina, by podpatrzeć pewne techniki. Robił tak Abrams, robił tak Lucas. Edwardsowi, ale też Joshowi Trankowi i Rianowi Johnsonowi „zorganizowano” takie pokazy w Lucasfilmie.



Moment ogłoszenia Edwardsa i Whitty jest starannie dobrany. „Godzilla” Edwardsa weszła właśnie na ekrany, reżyser kończył promocję tego filmu, więc mógł łatwo omijać niewygodne pytania. Zwłaszcza wspominając coś o „Godzilli 2”. Sam Edwards opowiadał potem na Celebration, że o swoim angażu wiedział jeszcze przed gwiazdką 2013. Dostał nawet prezenty związane z sagą od rodziców, ale nie mógł im nic powiedzieć. Wszystko było tajne. Dopiero tuż przed oficjalnym ogłoszeniem, dostał wiadomość z Lucasfilmu, że może zadzwonić do najbliższych, by dowiedzieli się o tym od niego, a nie z mediów. Co zresztą uczynił. Na Celebration pokazywał też film z reakcją jego mamy na jego wielkie szczęście.

Edwards był zafascynowany „Gwiezdnymi Wojnami”. Dla niego ten film to spełnienie marzeń. I pomyśleć, że gdy na 30 urodziny postanowił pojechać ze swoją dziewczyną do Tunezji, by odwiedzić lokacje, myślał, że to największa gwiezdno-wojenna przygoda jego życia. To również jemu przypisuje się pomysł, by kręcić część zdjęć w Meksyku. Tam powstały zdjęcia do jego debiutanckiego filmu „Strefy X”. O Meksyku wspominano wiele razy przy tym filmie, ostatecznie niedawno Kathleen Kennedy przyznała, że faktycznie powstaną tam jakieś zdjęcia.

Z drugiej strony dostaliśmy Gary’ego Whittę. On również nie ma zbyt udanego dorobku filmowego („1000 lat po Ziemi”, „Księga ocalenia”), ale dość dużo udzielał się w sieci, gdzie hejtował prequele, Lucasa czy „Wojny klonów”. Gdy dostał angaż do filmu zaczął usuwać niewygodne wpisy, czym się tylko ośmieszył.

Razem z oficjalną zapowiedzą podano też datę premiery. 16 grudnia 2016. Nie powiedziano jednak o czym będzie to film. Nic dziwnego, że większość informacji dalej się nam zlewała. Były głosy, że to film o Solo, ale też, że to film o Bobie. Źródła przypisywały produkcję filmu Kinbergowi lub Kasdanowi. Nikt nie wspominał o Knollu.

Kolejne miesiące nie przyniosły żadnej naprawdę nowej informacji. Były tylko spekulacje na temat Fetta i Solo i tyle. Tuż po premierze „Strażników Galaktyki” Gary Whitta oficjalnie podziękował twórcom tego filmu, że utrudnili mu pracę. Opublikował też pierwszy fragment scenariusza. Oczywiście nic nie ujawniający, poza jedną drobną kwestią. Film zacznie się od napisu „Dawno temu, w odległej galaktyce” - więcej.

Bliżej końca roku 2014 Gareth Edwards zaczął już zbierać swoją ekipę. Pierwszą osobą o której się dowiedzieliśmy był operator - Greig Fraser. Jego angaż zdradził kierunek jakim podążali twórcy. Szukali ludzi pracujących przy filmach wojennych. Klimat „Rogue One” ma być cięższy.

W listopadzie 2014 pojawiła się informacja, że spin-off może być o łowcach nagród wynajętych przez Sojusz Rebeliantów w celu wykradnięcia planów Gwiazdy Śmierci. Z końcem roku poznaliśmy nazwę kodową filmu – „Los Alamos”. To nawiązanie do „Projektu Manhattan” i miejsca w którym rozpoczęto budowę bomby atomowej. Aluzja do Gwiazdy Śmierci jest dość czytelna. Oczywiście brakowało oficjalnych potwierdzeń.

W kolejnych miesiącach historia medialna o łowcach rozwija się. Są w nią zaangażowani albo Fett, albo Solo, albo nawet obaj jednocześnie. Łowcy mogą być piratami. Praktycznie nikt nie zauważa, że Gary Whitta wrzucił na swoim twitterze największy spoiler. Swoje zdjęcie w stroju rebelianckiego pilota. Wygląda na to, ze cieszy się sagą, a nie, że bawi się z fanami.

Jednocześnie Whitta kończy pracę nad scenariuszem. W jego miejsce z początkiem roku 2015 wchodzi Chris Weitz („American Pie”, „Złoty kompas”). Wcześniej sugerowano, że może zajmie się tym Kinberg, ale nie. Nie dokładnie wiemy też, dlaczego Whittę zamieniono na Weitza. Z jednej strony miał inne projekty. Z drugiej pojawiły się wieści, że Lucasfilm nie jest zadowolony ze scenariusza. Z trzeciej zaś takie, ze Whitta zaszalał i to co chciał zrobić przekroczyłoby budżet. W każdym razie Weitz odpowiadał za kolejna iterację.

W tym czasie ruszyły też poszukiwania aktorów, a przede wszystkim aktorki. Wymieniano się dwie główne kandydatki - Tatianę Maslany i Rooney Marę. Jednocześnie źródła wskazywały, że w Lucasfilmie najbardziej chcieliby w tej roli widzieć Felicity Jones. W pewnym momencie wyglądało już na to, że obsadzono Tatianę Maslany, jednak ostatecznie okazuje się, że podpisano kontrakt z Jones. To był dla niej dobry okres, właśnie dostała nominacje do Oskara za rolę w „Teorii wszystkiego”, a także miała angaż w „Inferno”. Felicity jest na fali.



Punktem zwrotnym w tym, co wiemy o spin-offie był 12 marca 2015. Wtedy to na spotkaniu udziałowców Disneya Bob Iger zdradził tytuł – „Rogue One”. Potwierdził udział Felicity Jones już oficjalnie, a także wymienił trzech kolejnych producentów - Tony’ego To, Johna Swartza i Simona Emanuela. Było też już jasne, że nie będzie to spin-off ani Kasdana, ani Kinberga. Ujawniono też kluczowy udział Johna Knolla.

Nagle rozwiązały się też języki twórców. Okazuje się, że muzykę skomponuje Alexandre Desplat (co do dziś nie zostało oficjalnie potwierdzone). Gary Whitta stwierdza, że to on jest autorem tytułu. I coraz mocniej akcentowani są Rebelianci, piloci i tak dalej. Brakuje tylko jednej rzeczy, powiązania z Gwiazdą Śmierci. O tym jakby zapominamy na jakiś czas. Wręcz przeciwnie wszyscy nastawiają się na „Top Gun” w wersji „Star Wars”. Powoli jednak zmienił się ton. Od tego momentu sugeruje się, że film będzie mroczniejszy, bardziej wojenny.

Jednocześnie dowiedzieliśmy się, że twórcy mają na oku Bena Mendelsohna. Ale też szybko stało się jasne, iż niewiele będą nam mówić o „Rogue One”. Tym razem to nie tylko kwestia tajemniczego pudełka, ale też porozumienia z Paramountem. Ze względu na podobieństwo tytułu do „Rogue Nation” Disney i Lucasfilm obiecały, że nie będą reklamować nowego filmu do czasu premiery nowego „Mission: Impossible”. Jedynym wyjątkiem było Star Wars Celebration. Tam gośćmi byli i John Knoll, i Gareth Edwards, i Kiri Hart. No i oczywiście Kathleen Kennedy. Pojawiły się informacje, że film ma dotyczyć wykradzenia planów Gwiazdy Śmierci. Pokazano też teaser i zdradzono kolejnych członków ekipy. To co się działo na panelu możecie przeczytać tutaj. Warto zwrócić uwagę na to, że teaser powstał jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć i nie został potem nigdzie więcej oficjalnie pokazany. W sieci pojawiły się jedynie pirackie nagrania.

Kolejnym aktorem, o którym mowa, a którego potem zaangażowano w filmie jest Riz Ahmed. Po nim mowa jest o Diego Lunie i Forescie Whitakerze. Precyzują się wówczas porównania filmu. To już nie „Top Gun”, a „Hamburger Hill” spotykający „Gwiezdne Wojny”.

W międzyczasie pojawiały się plotki o udziale Lei, Baila Organy (powrót Jimmy’ego Smitsa), Vadera (powrót Haydena Christensena), no i gdzieś tam ew. powrót Imperatora (Ian McDiarmid), czy droidów R2-D2 i C-3PO. Żadna z tych wieści nie została w żaden sposób potwierdzona.

W lipcu wyglądało na to, że zaczęto zdjęcia. Brak informacji tworzył zamieszanie. Dziś wygląda na to, że zwyczajnie trwały już prace w Pinewood i tyle. Zresztą wiele osób pracujących wcześniej przy „Przebudzeniu Mocy” przeskoczyło do nowego projektu. W tym oczywiście Neal Scanlan czy fani odpowiedzialni za nowego R2-D2 Oliver Steeples i Lee Towersey. Krążą też plotki o zatrudnieniu Donniego Yena, a także Benicio Del Toro. Problemem jest to, że trwa już casting do Epizodu VIII i zaczynały się nakładać wieści. Del Toro ostatecznie trafił do Epizodu. A co ważniejsze zaczęliśmy poznawać lokacje. Pierwsza z nich to Cardington i dawna baza RAFu, w której prawdopodobnie odbudowano Yavin 4.

W sierpniu ruszyły zdjęcia. „Sun” publikuje zdjęcia z Bovingdon Airfield, znajdującego się niedaleko Pinewood. Co ciekawe stworzono tam jakąś „rajską” wyspę.



Przy okazji D-23 Expo oficjalnie poznajemy obsadę. Dołączają do niej Mads Mikkelsen, Alan Tudyk i Jiang Wen. Dowiedzieliśmy się też, że Tony’ego To zastąpiła Allison Shearmur. No i najważniejsze, mamy pierwsze (i na razie jedyne) oficjalne zdjęcie.

Znów rozwiązały się języki. Alan Tudyk ma zagrać postać motion-capture. Mads Mikkelsen mówił o lokacjach w Wielkiej Brytanii i Islandii. Pojawiają się też plotki o komputerowym wskrzeszeniu Petera Cushinga w roli Tarkina. Gdzieś po drodze sugerowano, że Felicity Jones zagra albo Sabine z „Rebeliantów” lub córkę Boby Fetta. Jednak plotki te wydają się być mocno chybione.

Z końcem września ekipa wylądowała na Islandii. Dostrzeżono tam między innymi Madsa Mikkelsena. Dodatkowo podobno film dostał trzeciego scenarzystę. Christopher McQuarrie miałby poprawiać film po Weitzu.

Najnowsze wieści mówią, że ekipa „Rogue One” pojawiła się na Malediwach, no i że jeszcze został im Meksyk do odwiedzenia. Promocja filmu powinna niebawem nabrać tempa, wtedy dowiemy się pewnie czegoś więcej.
KOMENTARZE (6)

Nowy scenarzysta do „Rogue One”?

2015-10-29 07:07:49

Według serwisu Latino Review scenariusz pierwszej „Antologii” był poprawiany przez jeszcze jedną osobę. Otóż jest nią Christopher McQuarrie. W swoim pisarskim dorobku ma takie filmy jak „Turysta”, „Walkiria”, „Jack Reacher: Jednym strzałem”, „Jack: pogromca olbrzymów”, „Mission: Impossible – Rogue Nation”, „Na skraju jutra”, „Desperaci” czy „Podejrzani”. Za ten ostatni dostał Oskara. McQuarrie jest też reżyserem trzech filmów, „Desperatów”, „Jacka Reachera” i ostatniej „Mission: Impossible”. Podobno McQuarrie zajmował się scenariuszem „Rogue One” przez dwa tygodnie. Nie wiadomo tylko kiedy, czy jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć, czy już w trakcie. Zdaniem Latino Review to właśnie on naniósł ostatnie poprawki i wygładził scenariusz.

Sam pomysł na „Rogue One” pochodzi od Johna Knolla. Nad scenariuszem pracował pierwotnie Gary Whitta, którego następnie zastąpił Chris Weitz. Obaj współpracowali z Garethem Edwardsem, reżyserem filmu.


Christopher McQuarrie

Tony Pankhurst


Powoli poznajemy też kolejnych członków obsady pierwszego spin-offa. Podobno dołączył do niej Tony Pankhurst, który zagra generała. Tony pracował wcześniej przy „Przebudzeniu Mocy” jako dubler Hana Solo. Swoją drogą przy okazji wyszło, że fasadowa firemka Lucasfilmu pod którą produkowany jest „Rogue One” to Lunak Heavy Industries. Pisaliśmy o niej ponad rok temu, wtedy jednak jeszcze nie widzieliśmy, którego filmu dotyczyła.

Niewiele wiemy na temat aktualnego statusu prac nad „Rogue One”, ale niektórzy szacują, że zdjęcia powinny się zakończyć mniej więcej w ciągu miesiąca.
KOMENTARZE (8)

Mads Mikkelsen zdradza imię swojej postaci?

2015-09-09 07:23:14

Wygląda na to, że znamy już imię jednej z postaci z filmu „Rogue One”. Otóż Mads Mikkelsen rozdając autografy zdradził prawdopodobnie imię swojego bohatera. Podpisał się jako Galen. Dotychczas nie grał żadnego innego Galena, ale kolejnym tropem są też okoliczności. Aktor brał udział w nagraniu podcastu Rebel Force Radio, na koniec podpisał się pod pamiątkowym plakatem. W tym samym miejscu, inny aktor Zac Jensen pod swoim imieniem i nazwiskiem zaznaczył jaką rolę gra (Kit Fisto). Widać Mads postanowił, że nie może być gorszy.

Galen oczywiście kojarzy się większości fanów z Galenem Marekiem czyli Starkillerem, głównym bohaterem gry The Force Unleashed, ale mało prawdopodobne by te postaci w jakiś sposób były powiązane. Zresztą imię to pojawiało się kilka razy w EU (choćby w „The Old Republic”, ale też jeden z rebeliantów stojących na ceremonii pod koniec „Nowej nadziei” nosi to samo imię – Galen Torg). Prawdopodobnie będzie to tylko zbieżność nazwisk.

Skoro już jesteśmy przy spekulacjach, to po zdjęciach Felicity Jones niektórzy fani zaczęli się zastanawiać, czy nie wcieli się ona w znaną z komiksów Marvela z cyklu „Darth Vader” doktor Aphrę. Była ona archeologiem i łotrem, tyle, że po bitwie o Yavin współpracowała z Vaderem i prawdopodobnie to jest największy mankament tego tropu. Spodziewamy się, że postać Jones ubrudzi sobie ręce, ale na tym koniec.

Gary Whitta niedawno zmienił swoje zdjęcie profilowe na twitterze. Tym razem wstawił tam Niena Numba. Pytanie, czy to przypadek, czy znów nam daje znać o „Rogue One”?

Wygląda na to, że do obsady „Rogue One” dołączył też Regé-Jean Page. Jego udział został wychwycony na serwisie Spotlight (nie raz o nim wspominaliśmy, ostatnio choćby przy Jonathanie Arisie). Oczywiście niestety nie wiemy kogo mógłby grać i jak duża będzie to rola.

Chris Weitz zajął się promowaniem „Kopciuszka” na DVD i Blu-ray, ale przy okazji mógł też odpowiedzieć na pytanie o „Rogue One”. Przyznał, że choć podchodzi do tego filmu z pewną czcią, w końcu ta saga wpłynęła na całe pokolenie, w tym także jego, to jednak samo pisanie nie różni się niczym od innych filmów. Dodał także, że pracuje to do ostatniej chwili szlifując dialogi.

Ostatnio w sieci pojawiły się informacje o tym, iż „Rogue One” jest kręcony na taśmie analogowej w formacie 70mm. Przypominamy, że Greig Fraser, czyli operator faktycznie zabiegał o to by ją wykorzystać, ale jednocześnie nie jest to jedyny format w którym będzie nagrywany film. Fraser podkreślał, że zamierza używać różnych technologii do różnych scen.
KOMENTARZE (1)

Pisarze i śpiewacy, czyli filmowcy po godzinach

2015-08-11 07:20:01

Dziś zaczniemy nietypowo. Zazwyczaj nie informujemy o tym, co się dzieje na rynku wydawniczym okołostarwarsowym w USA, ale czasem warto zrobić wyjątek. Gdyż niedawno pojawiły się tam książki dwóch autorów, którzy nie są kojarzeni jako pisarze. To dwaj scenarzyści „Rogue One”.

„Abomination” to debiutancka powieść Gary’ego Whitty. Została jednocześnie wydana zarówno w miękkiej jak i twardej okładce. Jest to fantasy, połączona trochę z romansem.

On jest najwspanialszym rycerzem Anglii, tym który ocalił Alfreda Wielkiego i całe królestwo przed inwazją Wikingów. Tym razem musi walczyć z plagą potworów zwanych abominacjami, ale spotyka go los gorszy niż śmierć. Życie w cierpieniu, samotności i pełne wyrzutów sumienia.
Ona jest młodą i zadziorną wojowniczką, wychowaną przez elitę rycerstwa. Kierowana mrocznym sekretem z przeszłości, sprzeciwia się ojcu i wyrusza w niebezpieczną przygodę, by znaleźć i zbić abominacje. Samotnie.
Ale gdy zrządzenie losu sprawi, że się spotkają, będą mogli odnaleźć siłę odkupienia, miłości i przebaczenia…

Żeby było ciekawiej, to drugi scenarzysta, Chris Weitz wydał na dniach swoją drugą powieść. „The New Order” to środkowy tom trylogii Young World. W zeszłym roku debiutował „The Young World”. Cały cykl wpisuje się w popularną ostatnio młodzieżową postapokalispę. Drugi tom jest dostępny obecnie tylko w twardej okładce.

„The Young World” wprowadza nas w świat opowieści. Po tym jak tajemnicza choroba zebrała ponure żniwo, resztki ludzkości, głównie młodzi ocaleni zebrali się w małe koczujące plemiona. Jefferson, to zdolny przywódca plemienia z Washington Square, a Donna to dziewczyna w której potajemnie się kocha. Daje to nadzieję, na jakąś egzystencję w tym chaosie. Jednak gdy inny członek plemienia odkrywa coś, co mogłoby pokonać tajemniczą chorobę, pięcioro nastolatków wyrusza w niebezpieczną drogę, walcząc z wrogimi gangami, uciekając przed milicją czy jakimiś kultystami, mierząc się z niebezpieczeństwami ukrytymi w metrze, wszystko po to by ocalić ludzkość.



Drugi tom, „The New Order”, opowiada o dalszych losach Jeffersona i Donny, którzy zostali rozdzieleni. Jefferson powraca do Nowego Jorku z lekarstwem na chorobę, a tymczasem Donna ląduje w Anglii, gdzie odkrywa nowy świat jakiego nawet sobie nie wyobrażała. Tym razem dwójka bohaterów będzie musiała nie tylko znaleźć sposób by do siebie powrócić, ale też muszą powstrzymać niebezpieczeństwo dużo większe niż tajemnicza choroba…

Skoro już przy książkach i filmowcach jesteśmy, warto wspomnieć jeszcze o jednej powieści. J.J. Abrams wydał ich całkiem sporo, choć raczej są one firmowane jego nazwiskiem niż pisane. Bazują głównie na filmach i serialach, które współtworzył. Ale jest jedna szczególna, również nie napisana do końca przez Abramsa, jednak przede wszystkim nie jest filmowa. Wraz Dougiem Dorstem J.J. przygotował powieść o intrygującym tytule „S.”.

Jest to historia młodej kobiety, która podnosi książkę zostawioną przez nieznajomego. W środku znajduje jego notatki na marginesach, na które odpowiada, a następnie pozostawia książkę nieznajomemu. Tak rozpoczyna się przedziwna konwersacja.

Całość jest zrobiona w formacie przypominającym choćby The Jedi Path. W środku znajdziemy fikcyjną powieść „Ship of Theseus”, na marginesach której zapisano inną historię. Póki co wydano to także tylko i wyłącznie w twardej oprawie.

Zróbmy sobie chwilę odpoczynku od literatury. Ewan McGregor postanowił ponownie spróbować swoich sił w śpiewaniu. Słyszeliśmy go w „Moulin Rouge”, teraz aktor nagrał cover zespołu „Catfish And The Bottleman”. Teledysk do utworu „Hourglass” można obejrzeć poniżej.



Przechodzimy do wieści wydawniczych z Polski. Ci, którzy czekają na drugi tom „Mongoliady”, której jednym ze współautorów jest Greg Bear muszą uzbroić się w cierpliwość. MAG przesunął ją na przyszły rok. Na razie nie wiadomo dokładnie na kiedy.

Za to Rebis wydał kolejną pozycję około Diunową. „Droga do Diuny” (The Road to Dune) to wspólne dzieło Briana Herberta, Kevina J. Andersona i Franka Herberta. Zawiera notatki i uwagi oryginalnego autora i ukazuje proces powstawania cyklu. Nie jest to pozycja nowa, w Stanach wyszła w 2005, ale jest to pierwsze polskie wydanie. Podobnie jak pozostałe książki z tego cyklu wydane przez Rebis, tak i tu mamy ilustracje Wojciecha Siudymaka. Tłumaczył Marek Michowski. Cena to 54,90 PLN.

"Diuna" Franka Herberta jest bestsellerową fantastyczno – naukową powieścią wszechczasów. Ten oto fascynujący tom rzuca światło na godny uwagi rozwój owego przełomowego dzieła.

Miliony fanów Diuny na całym świecie mogą teraz przeczytać niepublikowane rozdziały i sceny z Diuny i z Mesjasza Diuny, a także korespondencję Franka Herberta ze sławnym wydawcą Johnem Campbellem Młodszym.

"Droga do Diuny" przedstawia także nowoodkryte dokumenty i rękopisy Franka Herberta, artykuł, który był inspiracją do napisania Diuny oraz Planetę Przyprawy, powieść Briana Herberta i Kevina J. Andersona opartą na szczegółowym zarysie pozostawionym przez Franka Herberta. Ta kolekcja istnych skarbów: esejów, artykułów i utworów beletrystycznych powinna się znaleźć na każdej półce z książkami.


Na sam koniec jeszcze jedna ciekawostka. Na Comic-Conie w San Diego pojawił się zwiastun serialu „The Shannara Chronicles”, który wyprodukuje MTV na podstawie cyklu powieści Terry’ego Brooksa. Czyli powieściopisarz wchodzący w telewizję.


KOMENTARZE (0)

Ekipa „Rogue One”: Christopher John Weitz

2015-07-28 07:25:44

Chris Weitz urodził się w Nowym Jorku 30 listopada 1969. Jest producentem filmowym, scenarzystą, reżyserem a okazyjnie także aktorem. Rodzina ma dość mocno związaną ze światem filmowym. Jego matką jest aktorka Susan Kohner („Imitacja życia”, „Doktor Freud”), a ojcem John Weitz (właściwie to Hans Werner Weitz), projektant ubrań i pisarz. Jego dziadkowie to Paul Kohner, producent filmowy oraz Lupita Tovar, meksykańska aktorka. Ma też brata Paula Weitza, z którym nie raz współpracował w kinie.

Dom Weitzów był domem niereligijnym, głównie z powodu różnych, wymieszanych korzeni, w tym żydowskich i katolickich. Sam Weitz określa siebie mianem „wygasłego katolika i krypto buddysty”. Tematy religijne jednak są w pewien sposób mu bliskie, co miało istotny wpływ na jego późniejsze filmy, zwłaszcza jeden.

Chris kształcił się w Wielkiej Brytanii, ukończył Cambridge. Ma żonę o pochodzeniu kubańsko-meksykańskim, Mercedez Martines, z którą ma jednego syna.

Karierę filmową zaczął jako scenarzysta. Wraz z bratem Paulem oraz Toddem Alcottem napisali scenariusz do „Mrówki Z” (1998), jednej z pierwszy animacji studia Dreamworks Animation (należącego w pewnej części do Stevena Spielberga). Potem zajął się dwoma projektami, nie tylko jako scenarzysta, ale też jako producent. Pierwszy z nich to serial „Fantasy Island”, który jednak został zamknięty po pierwszym sezonie. Drugi film to istotny przełom w karierze Weitza, a właściwie braci Weitzów. Mowa tu o „American Pie” (1999), którego Christopher był współproducentem oraz współreżyserem. Oficjalnie reżyserował jego brat Paul. Chrisa nie wymieniono nawet w czołówce jako reżysera, ani też aktora. Gra tam tylko głosem. Męskie głosy z filmów pornograficznych widzianych/słyszanych w tle to właśnie jego debiut aktorski. „American Pie” zdobył przede wszystkim uznanie publiczności, zarabiając sporo pieniędzy. W efekcie Weitz wyprodukował jeszcze dwa kinowe sequele, a potem też część produkcji przewidzianych na rynek domowy.

Sukces „American Pie” otworzył przed nim drogę do kariery. Następny scenariusz, który napisał z bratem to „Gruby i chudszy II: Rodzina Klumpów” (2000). Obaj wyreżyserowali też film z Chrisem Rockiem pt. „Spadaj na ziemię” (2001). Bracia stworzyli także serial „Off Center”, który utrzymał się dwa sezony.

W tym czasie Christopher próbował też swoich sił jako aktor, w tym w filmie „Chuck & Buck” (2000), oraz w kilku mniejszych epizodycznych rolach. Później pojawił się choćby w „Mr. & Mrs. Smith” na podstawie scenariusza Simona Kinberga. To jego dwie najbardziej znane i właściwie jedyne większe role.

Kolejnym przełomem był film „Był sobie chłopiec” (2002) na motywach powieści Nicka Hornby’ego. Znów duet Weitzów zabrał się za scenariusz i reżyserię. Obraz został bardzo dobrze przyjęty zarówno przez krytyków jak i odbiorców, braci nominowano między innymi do Oskara za najlepszy scenariusz. Na podstawie tego filmu nakręcono później też serial, ale Weitzowie nie brali większego udziału w jego produkcji.

Po tym sukcesie drogi twórcze braci trochę się rozeszły. Chris co prawda wciąż był współproducentem filmów Paula – „W doborowym towarzystwie” czy „Jak zostać gwiazdą”, ale zaczął też koncentrować się nad własnymi filmami. W 2003 podpisał kontrakt na „Złoty kompas” na podstawie serii „Mroczne materie” Philipa Pullmana. Weitzowi bardzo zależało na realizacji tej ekranizacji, przekonał New Line do wyprodukowania tego na podstawie starannie opracowanego, 40-stronicowego treatmentu. To miało być wielkie kino, kolejny „Władca Pierścieni”. Chris w tym czasie odwiedzał też parokrotnie plan „King Konga” Petera Jacksona, by podszkolić swój warsztat i obserwować. W 2005 jednak zrezygnował z projektu, który wydawał mu się za trudny do ogarnięcia logistycznie. Bał się też reakcji tak fanów, jak i hejterów kontrowersyjnej książki. Nowy reżyser, Anand Tucker jednak w 2006 zrezygnował z tej roli i New Line ponownie dogadało się z Weitzem. Dużą rolę odegrał w tym sam Philip Pullman, który napisał list do Chrisa. Weitz nakręcił film, ale New Line zdecydowało, że jego wizje i pomysły religijne są zbyt odważne i kontrowersyjne, więc odsunięto go od montażu i filmu. Chris publicznie się zdystansował od obrazu, twierdząc, że studio wycięło wszystko, na czym mu zależało, by stworzyć film, który nie będzie tylko kolejnym, letnim blockbusterem. Ostatecznie „Złoty kompas” został nieprzychylnie przyjęty. Pojawiły się protesty, zarówno grup religijnych, jak i oddanych fanów oryginału. Produkcja się zwróciła, ale nie na tyle, by rozważane kontynuacje doszły do skutku. Warto jednak zauważyć, że po raz pierwszy współpracował tu także z Alexandre Desplatem.

Następny projekt Weitza to „Saga Zmierzch: Księżyc w nowiu” (2009). Był to drugi film z cyklu, ale został bardzo dobrze przyjęty przez fanów jak i rynek. Umocniło to pozycję Weitza. Chris wyprodukował też film „Samotny mężczyzna” (2009) z Colinem Firthem i Julianne Moore, a także wyreżyserował „Lepsze życie” (2011) . Zajął się także produkcją filmów dokumentalnych. Wrócił też do pisania scenariuszy. W 2015 na ekranach kin pojawił się „Kopciuszek” w aktorskiej wersji, stworzony dla Disneya.

Na początku 2015 ogłoszono, że Gary Whitta skończył swoją pracę nad scenariuszem do „Rogue One”, pierwszej „Antologii”. Do pracy nad nową wersją scenariusza zatrudniono właśnie Chrisa Weitza.

Poza pisaniem scenariuszy, Weitz jest też autorem dwóch powieści. O nich jednak napiszemy niebawem.

Poniżej zdjęcia z wybranych ról Chrisa Weitza:


Jako Martin Coleman w „Mr. & Mrs. Smith”


Jako Charlie Sitter w „Chuck & Buck”

Dotychczas z ekipy „Rogue One” prezentowaliśmy sylwetki:
Gareth Edwards - reżyser
Gary Whitta - pierwszy scenarzysta
Felicity Jones - aktorka
Jason McGatlin - producent
Kathleen Kennedy - producentka
KOMENTARZE (0)

Co tam z tymi zdjęciami do „Rogue One”?

2015-07-09 07:25:20

Zaczynamy od najważniejszego, czyli wciąż oficjalnie nie wiadomo, czy zdjęcia do „Rogue One” w ogóle się zaczęły. Wątpliwość numer jeden to Felicity Jones, która dopiero co skończyła swą pracę na planie „Inferno” Rona Howarda (na podstawie powieści Dana Browna). Pisaliśmy o tym tutaj. W każdym razie w zeszłą sobotę (4 lipca) inny aktor – Irrfan Khan opublikował zdjęcie z ostatniego dnia Felicity na planie tej produkcji. Oczywiście mógł się trochę spóźnić, ale zazwyczaj takie zdjęcia wrzuca się góra następnego dnia, a nie po paru tygodniach. Czy to oznacza, ze Felicity nie była już na planie „Rogue One”? Bynajmniej. Nawet mając swój terminarz zdjęciowy, mogła mieć tam pewne przerwy i to w ich trakcie pojawić się na planie „Gwiezdnych Wojen”. I tu mamy ciekawą konkluzję, bo aktorka niekoniecznie będzie mieć tę samą fryzurę w obu filmach, więc w scenach nagranych do „Rogue One” mogła grać np. w hełmie. A to prowadzi nas do tego, że zdjęcia pierwszej ekipy niekoniecznie się już rozpoczęły. Może zatem mamy sytuację analogiczną jak przy „Przebudzeniu Mocy”. Tam na początku kwietnia 2014 Alan Horn potwierdził, iż zdjęcia pewnych sekwencji się zaczęły. Potem okazało się dokładnie, że pracowała druga ekipa, prace pierwszej ruszyły dopiero w połowie maja, czyli jakiś miesiąc i pół później.

O tym, że pierwsza ekipa jeszcze nie pracuje, sugerować mogą też informacje castingowe Jiny Jay (o ile są prawdziwe). Podobno casting nadal trwa, a zdjęcia mają ruszyć dopiero w sierpniu, szukane są zarówno osoby do głównych ról jak i do drugoplanowych. Wspomina się o pracy w Londynie oraz na lokacjach w Wielkiej Brytanii i Meksyku. Tu ciekawostka, bo „Strefa X”, czyli pierwszy film Garetha Edwardsa był kręcony właśnie na lokacjach w Meksyku (a także Belize czy Gwatemali, Kostaryce oraz w Teksasie). W informacji jest napisane, że Felicity Jones zagra członkinię Eskadry Łotrów. Wezwanie potwierdza także udział innych wybranych już aktorów czyli Bena Mendelsohna, Riza Ahmeda, Diego Luny i Foresta Whitakera. Reszta informacji bez nowych wieści. Potwierdzono Chrisa Weitza jako scenarzystę, Johna Knolla jako pomysłodawcę i producentów: Kathleen Kennedy, Tony’ego To, Johna Swartza, Johna Knolla, Simona Emaunela i Jasona D. McGatlina.

Swoją drogą być może informacje o zatrudnieniu Donnie Yena, który miałby rozpocząć zdjęcia w sierpniu na planie „Gwiezdnych Wojen” mogą faktycznie dotyczyć „Rogue One”. Podobno szukają jeszcze Azjatów do ról w tym filmie. Zatem być może istotnie pierwszy oficjalny klaps na planie „Star Wars Anthology: Rogue One” padnie dopiero w sierpniu.

Na koniec jeszcze jedna sugestia. Otóż aktor Aaron Paul pochwalił się, iż konto Star Wars na Istagarmie zaczęło go obserwować. Czyżby zatem też dostał angaż?

Z ciekawostek mamy jeszcze dwie. Pierwsza z nich to udział Olivera Steeplesa i Lee Towerseya w pracach nad „Rogue One”. Obu dobrze pamiętamy, gdyż to fani tworzący własne modele R2-D2, którzy zostali zatrudnieni do pracy na planie Epizodu VII. Teraz dostali kolejne zadanie i budują nowe droidy.

Druga ciekawostka dotyczy fabuły. Ostatnio wspominaliśmy o tym, że Darth Vader mógłby się pojawić w filmie. Teraz różne media donoszą szczegóły na temat jego ewentualnej roli. Miałaby ona bardziej przypominać Imperatora w „Imperium kontratakuje”. Czyli ktoś inny byłby głównym złym, natomiast Vader pociągałby za wszystkie sznurki. Na ekranie mielibyśmy go zobaczyć albo na jakimś ekranie, albo jako hologram.

Natomiast według innych plotek, Ben Medelsohn miałby zagrać nowego moffa, który będzie głównym szwarccharakterem (to akurat już słyszeliśmy). Gdy zorientuje się, że ukradziono plany Gwiazdy Śmierci do pomocy ma zatrudnić sobie łowców nagród, w tym Bobę Fetta, Bosska, Zuckussa, 4LOMa, Dengara, IG-88 i Cada Bane’a. Pewnie też jacyś nowi się pojawią. Vader miałby też mieć jakąś rolę w tym pościgu. Cóż zobaczymy na ile w tym spekulacji, być może wraca tu plotka o tym, że film miał być o łowcach nagród.

Na koniec jeszcze jedna rzecz o San Diego Comic-Con. Oficjalnie tam nic na temat „Rogue One” nie będzie. Ale nieoficjalnie możemy się spodziewać jakiś wieści. Na różnych panelach gośćmi będą Gary Whitta i Chris Weitz. Zobaczymy, czy coś gdzieś zasugerują. A może zgodnie z sugestią z wczoraj, dowiemy się czegoś o planach Lucasfilmu? Jak nie to zaczekamy na D 23 Expo.
KOMENTARZE (11)

Plotki o „Rogue One”

2015-06-08 17:05:21



Zdjęcia mają ruszyć latem, a o „Rogue One” nawet plotek nie mamy. Owszem Disney zobowiązał się nie reklamować tego widowiska jeszcze przez najbliższe miesiące, ale obecnie mamy prawie kompletną ciszę informacyjną. Złamał ją trochę Chris Weitz, który obecnie pracuje nad scenariuszem filmu. Otóż za pośrednictwem twittera poprosił on znanego astrofizyka Neila deGrasse Tysona o pomoc. Wygląda zatem, że w pierwszej „Antologii” przyłożą się trochę bardziej do części SF niż było to dotychczas w sadze. Pytań jakie chciał przekazać Weitz nie znamy, Tyson obiecał pomóc, a prócz niego zgłosiło się jeszcze kilku innych astronomów i fizyków chętnych do odpowiedzenia na pytania scenarzysty.

Wnioski z tego mamy dwa. Realizm w tym filmie będzie dotyczył nie tylko tematów militarnych, ale też nauki, przynajmniej w pewnym stopniu. Drugi, scenariusz wciąż nie jest skończony, Weitz nadal go poprawia i weryfikuje szczegóły techniczne. Wiemy, że jedyna oficjalnie potwierdzona członkini obsady, czyli Felicity Jones wciąż jest zajęta na planie „Inferno” Rona Howarda (na podstawie powieści Dana Browna). Zatem od rozpoczęcia zdjęć wciąż dzieli nas kilka tygodni jeśli nie miesięcy.

Dla przypomnienia, Chris Weitz przejął rolę scenarzysty „Rogue One” po Garym Whitcie. Ten ostatni natomiast zajął się ostatnio pisaniem scenariusza do odcinka serialu „Rebelianci” (więcej). Zobaczymy, czy znajdzie się tam jakieś wprowadzenie i nawiązanie do pierwszej „Antologii”.

Kolejna sprawa dotycząca pierwszej „Antologii” to kwestia produktów i zabawek. Wygląda na to, że prace w temacie trwają. Obecny plan jest taki, by produktów powiązanych było nie mniej niż przy „Przebudzeniu Mocy”, oczywiście ze względów wiadomych na razie rynek ma się skoncentrować na VII Epizodzie. Z tym, że Disney i Lucasfilm zastrzegają sobie możliwości zmian w planach marketingowych już po „Przebudzeniu Mocy”. Zobaczą pewnie jak to wszystko wyszło. W każdym razie atak produktów związanych z tym filmem zapewne czeka nas we wrześniu 2016.
KOMENTARZE (10)

Tydzień „Zemsty Sithów”: Lokacje

2015-05-25 17:04:22



Epizod III uchodzi za pierwszy (i jedyny) film sagi kręcony bez lokacji, w całości w studiach. Coś w tym jest. Jednak to nie znaczy, że tych lokacji w tym filmie nie ma. Zajmijmy się jednak wpierw studiami, bo ich tym razem było kilka.



Najważniejsze studio to oczywiście Fox Studios w Moore Park w Sydney w Australii. To samo gdzie kręcono wcześniej „Atak klonów”. Tam nakręcono wszystkie zdjęcia bez dokrętek i części ujęć do efektów specjalnych. Dokrętki postanowiono kręcić w Wielkiej Brytanii, by nawiązać do tradycji. Ekipa George’a Lucasa zatem zawitała do studia Elstree oraz Shepperton, ale już na bardzo krótko. Tam zdjęcia trwały zaledwie klika dni.

Jedyne prawdziwe zdjęcia na lokacji powstały jednak podczas kręcenia „Ataku klonów”. Chodzi o ujęcia domostwa Larsów na Tatooine, czyli Chott el Djerid w Nefcie w Tunezji. Miejsce to było już znane wcześniej fanom „Gwiezdnych Wojen”, gdyż tam też kręcono „Nową nadzieję”. Znajduje się ono w miejscu okresowego jeziora na pustyni niedaleko miejscowości Nefta. Sam plan niestety regularnie bywa zalewany, po tym jak pojawiają się deszcze i niejednokrotnie był potem naprawiany przez fanów. Więcej na temat samej Tunezji i lokacji w niej przeczytacie tutaj. Jednocześnie sceny z udziałem aktorów i tak nakręcono w studiu.



Chyba najbardziej znana lokacja z „Zemsty Sithów” jest w filmie praktycznie niewidoczna. Można ją wręcz uznać za honorową lokację. Chodzi oczywiście o wulkan Etna nieopodal Katanii na Sycylii we Włoszech. Podczas prac nad Epizodem III zdarzyło się tak, że Etna ponownie wybuchła, więc George Lucas wysłał minimalną ekipę by zrobiła parę zdjęć. To nie góra i okolice znalazły się w centrum zainteresowań, a tylko i wyłącznie o lawa i sam wybuch. Ten następnie poddano komputerowej obróbce, połączono z makietą i animacją i właściwie do dziś nie wiadomo, które elementy Mustafar bazują na prawdziwych zdjęciach, a które nie.
Etna nie raz była wykorzystywana przez filmowców. Chyba najbardziej znany film, który tu kręcono to „Barabasz”. Jest to też znane miejsce turystyczne i swoista atrakcja Sycylii.



Pomijając oczywiście Tatooine najlepiej widocznym planem są Aply. Dokładniej widoki kręcone w miejscowości Grindelwald w Kantonie Berneńskim w Szwajcarii. Na tą lokację zostali wysłani członkowie drugiej ekipy, zdjęcia zaś posłużyły za tło Alderaanu, oczywiście zostały też poddane komputerowej obróbce.
Kręcono tu także między innymi „Złoty kompas” Chrisa Weitza czy „W tajnej służbie jej królewskiej mości” z bondowskiego cyklu. Znów jest to miejscowość bardziej turystyczna, ludzie przyjeżdżają tu zjeżdżać na nartach, więc stosunkowo łatwo dotrzeć do tego miejsca.


Phuket, Tajlandia


Guilin, Chiny


Również Kashyyyk bazuje na prawdziwych lokacjach. Tam także wysłano drugą ekipę, ale tym razem Lucas zrobił bardzo podobną rzecz jak w przypadku Etny. Dość ciężko rozpoznać oryginalną lokację, bo jest ona złożeniem dwóch istniejących miejsc. O ile całkiem naturalne jest to, że w filmie wiele lokacji, często oddalonych od siebie o setki jak nie tysiące kilometrów, gra jedno miejsce widziane z różnych perspektyw, o tyle tu mamy pewien ewenement. Tym razem Lucas postanowił nałożyć komputerowo na siebie dwa miejsca, tworząc unikalny krajobraz Kashyyyku, w którego skład wchodzą też zarówno makiety jak i animacja komputerowa. W dodatku oryginalne krajobrazy wybranych lokacji w pewnym sensie są całkiem podobne. Pierwsze z nich to ujęcia z miejscowości Guilin w Chinach, drugie zaś z wyspy Phuket w Tajlandii. Tajlandię trochę łatwiej dostrzec ze względu na plażę i piasek. Niestety góry w tle pochodzą zarówno z Guilin jak i Phuketu, a dodatkowo są komputerowo poprawione, więc trudno znaleźć co jest co. Choć podobno i tak jest to łatwiejsze niż rozpoznanie elementów po Etnie.
Swoją drogą Puket to jedna z tych lokacji, które kochają filmowcy. Kręcono tam między innymi „Niebiańską plażę”, „Jutro nie umiera nigdy”, „Człowieka ze złotym pistoletem” czy „Good Morning, Vietnam”. Wykorzystano ją także jako jedną z lokacji do „Przygód młodego Indiany Jonesa”. Plaże wyspy Puket stanowią jedną z największych atrakcji turystycznych Tajlandii, nic dziwnego, że miejsce to jest tak często obecne w kinie.
Trochę inaczej jest z Guilin w Chinach. Państwo Środka otwiera się coraz bardziej na turystykę, ale posiadają mnóstwo innych atrakcji, więc miejscowość ta ze swoimi wspaniałymi naturalnymi formacjami pozostaje trochę mało eksploatowana turystycznie, acz nawet z Polski są organizowane wycieczki objazdowe, po południowych Chinach, gdzie Guilin jest jednym z punktów programu. Zresztą okolice Guilin są właśnie zwiedzane ze względu na te interesujące formacje skalne. Miasto to znajduje się między Hong Kongiem a Szanghajem.

Wszystkie atrakcje tygodnia „Zemsty Sithów” będą dostępne w tym miejscu.
KOMENTARZE (3)
Loading..