TWÓJ KOKPIT
0

Epizod IV: Nowa nadzieja :: Newsy

NEWSY (745) TEKSTY (44)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Plotki o "Rebels" #36

2015-06-29 22:18:28 Różne



Ostatnimi dniami pojawiło się sporo plotek po "The Siege of Lothal" - w związku z tym uwaga na spoilery. Ale zacznijmy od powyższego baneru. Pochodzi on z angielskiej strony Disney XD i informuje, że "Rebeliantów" można oglądać w soboty. Jeszcze nie wiadomo czy oznacza to, że drugi sezon przeniesie się z poniedziałku na szósty dzień tygodnia, ale to byłyby dobra wiadomość. W sobotę emituje się popularniejsze seriale, gdyż większość osób ma wówczas wolne.



Ekipa z The Wolfpack Podcast nie próżnowała i przeprowadziła kilka wywiadów. Taylor Gray powiedział parę słów o swojej postaci, Ezrze. W drugim sezonie chłopak od razu dogada się z Reksem, bo będzie mu bardzo zależało na znalezieniu nowych sojuszników dla rebelii, co zresztą widać już w "The Siege of Lothal". Problem stanowić będzie Kanan, który, jak już wiemy, niekoniecznie darzy sympatią klony. Powstanie zatem dziwny trójkącik, bo Bridger polubi Reksa, ale będzie musiał okazywać szacunek mistrzowi. Dynamika pomiędzy tymi postaciami zmieni się w późniejszych odcinkach. Aktor potwierdził też, że wcielił się w Ezrę w Disney Infinity, gdzie w przeciągu pięciu godzin przeczytał setki linijek tekstu.



Ashley Eckstein nie powiedziała wiele, poza tym, że po raz kolejny podkreśliła, że "Rebelianci" to nie serial o Ahsoce, dlatego nie będziemy widzieć ją często i nie dowiemy się wiele o jej przeszłości, tylko to, co robi teraz, czyli pomaganie rebeliantom. Ona również brała udział w nagraniach do Infinity.



Freddie Prinze Jr. powiedział jednak co innego - wedle niego Tano i Vader pojawiają się w wielu odcinkach - nie wszystkich, ale w wielu. Ale ponieważ nie będziemy widzieć ich w każdym epizodzie, dzięki temu oboje wydają się potężniejszymi bohaterami. Ich obecność zawsze jest jednak uzasadniona z punktu widzenia historii. Zapewnił też, że Vader nie stanie się "generałem Grievousem »Rebeliantów«" - tu jednocześnie zaznaczył, że w pełni solidaryzuje się z fanami, którym nie podobało się przedstawienie cyborga w TCW. Dodał też, że po Celebration, na którym pokazano plakat z pojedynkiem Taogrutanki i lorda, Disney pokazałby "największy środkowy palec", gdyby do walki nie doszło. Kanan będzie miał ślad po uderzeniu Vadera, ale wedle aktora to dobrze, że serial pokazuje przegrane tych dobrych, bo współcześnie wiele kreskówek zawsze szczęśliwie się kończy, a to nie uczy dzieci życia.

Nagrania drugiego sezonu jeszcze się nie skończyły. W kolejnych odcinkach zobaczymy jeszcze Kanana przebranego za szturmowca i to nie raz. Nie chciał powiedzieć ile razy, ale jeden z owych epizodów jest "najfajniejszy do tej pory". Nie mroczny, nie intensywny, a właśnie fajny. A wedle Freddy'ego "fajny" jest na przykład Lando. Prinze dodał też, że konflikt z Inkwizytorem pokazał dojrzewanie Jarrusa jako Jedi, choć powiedział, że jako szermierz nie równa się z Vaderem, ani nawet z Ahsoką. Tutaj przeszedł na Luke'a i powiedział, że to właśnie Skywalker jest najgorszym wojownikiem w historii, który "przegrałby nawet z Threepio", ale nie o to tu chodzi, bo jego siłą jest powstrzymywanie się od walki, niczym Mahatma Gandhi. I o ile Luke i Vader są niczym Edyp i Lajos, bo syn ma zabić ojca, o tyle właśnie współczucie młodego Jedi sprawia, że nie dochodzi do morderstwa. A Ahsoka, w przeciwieństwie do niego, jest dla Vadera nicią łączącą go z dobrą przeszłością, czyli czymś, co Darth chciałby wymazać.

Było też parę wypowiedzi na temat klonów. Rex będzie superpoważny i stanie się dla Ezry niczym dziadek i drugi mistrz. Będzie go uczył między innymi o bitwach. Gregor z kolei będzie prawdziwym świrem - innymi słowy, im niebezpieczniej, tym większa jego radocha. Zapytany o blizny żołnierzy - co fani już zauważyli - powiedział, że to dobry trop.

Filoni z kolei wyjaśnił parę spraw w radiu 1138. "The Siege of Lothal" zaczyna się in medias res, bo pomiędzy sezonami minął miesiąc lub dwa - dlatego też widać, że ekipa "Ghosta" już dobrze się dogaduje z eskadrą Feniks. Każdy sezon to mniej więcej rok z życia Ezry (choć niektóre będą dłuższe), więc wiadomo, że przed "Nową nadzieją" parę sezonów nam zostało (czyli w teorii jeszcze trzy-cztery, ale to tylko spekulacje). Mówiąc o bohaterach, reżyser zaznaczył, że Cham Syndulla na pewno jest rebeliantem, ale Luksa Bonteriego na razie nie zobaczymy. W dialogach pomiędzy Reksem a Ahsoką dowiemy się co nieco co Togrutanka robiła pomiędzy serialami, ale bez konkretów. Spora część ekipy nie ma pojęcia co się miało dziać w TCW w odcinkach z jej udziałem, ale Dave wie to, podobnie jak Hidalgo, dlatego razem pisali owe dialogi. Nie zobaczymy też w jaki sposób Gregor przetrwał wybuch. Producent zdradził, że pierwotnie w miejsce Vizaga miał się pojawić Hondo, ale stwierdzono, że pirat nie jest do końca złą postacią - znaczy się, Cikatra też nie można nazwać do końca złym, ale również i nie dobrym, jest bardziej jak mafijny boss. Dlatego też Ohnaka, który ma słaby punkt w postaci dzieci oraz czasem kieruje się honorem, nie pasował do roli. A poza tym twórcy nie chcieli, by mylono "Rebeliantów" z "The Clone Wars".

Sabine ma teraz nieco zmodyfikowaną zbroję, bo w drugim sezonie zacznie się robić bardziej militarnie. Spotkanie z Vaderem zainspiruje ją do przemalowania pancerza i włosów. Ezrze też zmieniono parę szczegółów; Dave wyjaśnił też w końcu co oznacza logo na jego kurtce - jest to zmodyfikowana wersja tego ze Skywalker Sound. Miał mieć tam wilka, ale Filoni stwierdził, że znowu wstawiałby do serialu coś, co służy jemu samemu (mężczyzna kocha te zwierzęta), więc zrezygnował.

Na koniec ciekawostka: obiecano nam wielokrotnie, że w "Rebeliantach" dostaniemy nawiązanie do "Przebudzenia Mocy", no i mamy, choć trochę innego rodzaju: podczas dokowania w statku-bazie rebeliantów Hera używa kodu bezpieczeństwa 1-2-1-8-1-5. Biorąc pod uwagę, że Amerykanie najpierw zapisują miesiąc, sprawa robi się jasna - to data premiery Epizodu VII. Miejmy nadzieję, że zobaczymy też aluzje in-universe.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (5)

"Rebels Recon" - "The Siege of Lothal"

2015-06-21 12:09:10 YouTube

Ponieważ do właściwej premiery drugiego sezonu "Rebeliantów" jeszcze trochę, prezentujemy dziś najnowszy "Rebels Recon" z wyemitowanego wczoraj odcinka "The Siege of Lothal". Twórcy opowiadają w nim o najnowszym epizodzie i trochę o tym, co czeka nas w przyszłych. Dalej uwaga na drobne spoilery, jeśli jeszcze nie oglądaliście filmu.



Przede wszystkim: mimo że ekipa "Ghosta" dołącza do eskadry Feniks, to jeszcze nie można mówić o Sojuszu znanym choćby z "Nowej nadziei". Owszem, są liczne komórki rebelii na różnych planetach, ale nie mają one ze sobą kontaktu. Temat następnie zszedł na Ahsokę: o ile nie da się "wyciąć" z niej charakterystycznej osobowości jej aktorki, Ashley Eckstein, o tyle kobieta będzie o wiele poważniejsza, niż w "The Clone Wars". Tano jest zagrożeniem dla Vadera, bo w tym odcinku odkrywa jego tożsamość i stanowi dla niego symbol przeszłości - dlatego Darth umieszcza ją wysoko na swojej liście osób do zabicia.

Ponieważ przed nami spora przerwa, tym razem Pablo odpowiedział na dwa fanowskie pytania. Po pierwsze: czy Ezra urodził się w tym samym dniu, co Luke i Leia? Odpowiedź brzmi: nie, bo jego urodziny wypadają w Dzień Imperium, czyli rocznicę proklamowania nowego rządu przez Imperatora, a wtedy Padme była obecna na sesji Senatu. Twórcy obliczyli, że mija od tego momentu około dwóch dni do narodzin bliźniaków. Pytanie drugie: czy zobaczymy "fazy" zbroi szturmowców, jak w przypadku klonów? Tutaj też Hidalgo odpowiedział "nie", bo pancerz, który widzimy w serialu, to nieco stylizowana wersja oryginalnego. I choć między "Nową nadzieją" a "Powrotem Jedi" faktycznie widać zmiany, to jest to spowodowane przyczynami technicznymi, aniżeli czymś, co wydarzyło się in-universe. Pamiętajcie, że możecie sami wysyłać swoje pytania do ekipy, wystarczy napisać je na Twitterze i opatrzyć hasztagiem #RebelsRecon.

Mniej więcej w drugiej połowie filmu prowadząca Andi pyta się Filoniego co takiego zobaczymy w drugim sezonie. Tu niestety reżyser nie daje konkretnej odpowiedzi, poza tym, że zobaczymy nowych inkwizytorów (mamy więc pierwsze oficjalne potwierdzenie, że postaci z czerwonymi mieczami ze zwiastuna piastują tę funkcję), a białe ostrza Ahsoki wyglądają lepiej, niż się spodziewał. Mamy też kolejną aluzję do nieuniknionego starcia pomiędzy nią a Vaderem. Pod koniec mamy zapowiedź pierwszego właściwego odcinka drugiego sezonu - "The Lost Commanders". Niestety nie jest ona nowa, gdyż pokazano ją na Celebration, ale teraz przynajmniej możemy zobaczyć ją w dobrej jakości. Brak również informacji kiedy odcinek zadebiutuje, poza tym, że stanie się to "jesienią". Zapewne więcej wieści czeka na nas na lipcowym Comic Conie.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (7)

Scenariusz „Nowej nadziei” znaleziony w bibliotece

2015-06-17 22:04:04

Czego to ludzie nie znajdują w bibliotekach? Otóż pewien Kanadyjczyk, Kristian Brown, prywatnie wielki fan literatury SF, bibliotekarz pracujący na Uniwersystecie New Brunswick od lutego zajął się katalogowaniem zbiorów. Dokładnie książek i magazynów SF. Znalazł tam jednak coś, czego się nie spodziewał - to jedna z wcześniejszych wersji scenariusza „Nowej nadziei” oznaczona datą 15 marca 1976. (Dla przypomnienia pierwszy dzień zdjęć miał miejsce 22 marca 1976). Podobno jest to scenariusz według którego kręcono zdjęcia. Są wszystkie loga i pieczątki Lucafilmu, ale nie wszystko się tam zgadza. Luke Skywalker wciąż jest jeszcze określany tu mianem Luke’a Starkillera, za to w tej wersji nie ma żadnych wątpliwości, że to Han strzela pierwszy. Najlepsze jest to, że Kristian szukał tam pewnego egzemplarza komiksu, a znalazł to. Nie wiadomo w jaki sposób ten scenariusz znalazł się w posiadaniu biblioteki. Na razie też nie ma planów, by go sprzedawać czy wystawiać.




KOMENTARZE (2)

Premiera „Gwiezdnych Wojen” w Chinach

2015-06-04 08:02:05

Są takie kraje do których „Gwiezdne Wojny” jeszcze nie dotarły. Jednym z nich są Chiny, obecnie dla filmowców to jeden z najważniejszych rynków, jednak saga jest tam w praktyce nieobecna. Owszem prequele weszły tam na wielkie ekrany, jednak nie cieszyły się nigdy dużym zainteresowaniem. Najwięcej zarobiła tam „Zemsta Sithów”, ale to nadal jest tylko niecałe 10 milionów USD. Dla porównania największy obecnie hit tego roku – „Szybcy i wściekli 7” w Kraju Środka zarobiło jakieś 390 milionów USD. Różnica jest zauważalna także dla Disneya, który chce by „Przebudzenie Mocy” także w tym kraju zarobiło krocie.



Przyczyn słabego zainteresowania „Gwiezdnymi Wojnami” w Chinach jest kilka. Pierwszy, z pewnością najważniejszy, jest taki, że klasyczna trylogia nigdy nie trafiła tam do legalnego obiegu. Owszem pojawiła się w drugim, ba znamy też przykłady chińskich bootlegów, ale filmy nie trafiły do mas. Przez to szaleństwo związane z prequelami właściwie nie zaistniało, bo było to niezrozumiałe zjawisko. Co prawda „Zemsta” nawet ma chińskie lokacje, ale niewiele to pomogło. Ludzie nie czuli tu sagi.

Innym problemem było to, że Chiny jeszcze całkiem niedawno starannie wybierały listę filmów zagranicznych, które mogą trafić do szerokiej dystrybucji. W dodatku ograniczały tę liczbę ilościowo, więc studia się przepychały. Efekt był taki, że nawet prequele nie dotarły tam do szerokiej publiczności. To dla Disneya jest spory problem, ale z drugiej strony Kraj Środka liberalizuje się w wielu miejscach, więc obecnie wprowadzenie „Przebudzenia Mocy” na chińskie ekrany jest pewne. Dziś Chiny są jednym z największych filmowych rynków. W dodatku premiera będzie 18 grudnia (czyli tydzień przed polską). Trzeba jednak w jakiś sposób ludzi do tych „Gwiezdnych Wojen” przyciągnąć.

Disney znalazł na to pomysł. Sześć epizodów „Gwiezdnych Wojen” wejdzie na chińskie ekrany, niestety w bardzo ograniczonym zakresie, bo w ramach Szanghajskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego, który odbędzie się w połowie czerwca. Tym samym nie tylko klasyczna trylogia po raz pierwszy trafi na chińskie ekrany, ale też Chińczycy będą mieć unikalną okazję zobaczyć cała istniejącą sagę w kinach. Zobaczymy na ile to pomoże w promowaniu VII Epizodu (a co za tym idzie także kolejnych filmów).
KOMENTARZE (8)

P&O 124: W czym Epizod III przypomina I i II, a w czym Epizody IV-VI?

2015-05-24 07:41:32



Dziś pytanie na które odpowiada Ryan Church, artysta koncepcyjny z „Zemsty Sithów”.

P: Pod jakim względem Epizod III przypomina Epizod I i II, a pod jakim Epizody IV-VI?

O: Epizod III jest unikalny w całej serii, jest bowiem mostem, który łączy oryginalną trylogię z prequelami. Choć początkowo może się to wydawać ograniczeniem, naprawdę służy nam to jako inspiracja, a także wyznacznik, który wymaga dostosowanie pomysłów i projektów do pewnego kontekstu. Gdy projektuje się cały świat od początku, taki kontekst to bardzo cenna rzecz. Przyglądamy się przedmiotom i obiektom różnych kultur z oryginalnej trylogii, ale nie z perspektywy punktu startowego, a końcowego. Potem staramy się dojść czym były te projekty wcześniej, zanim stały się tym, co znamy. W wielu miejscach Epizod III wizualnie łączy się z Epizodem IV, ale z drugiej strony pozwala samej historii wejść w pewien kontrast z wyglądem „Nowej nadziei”.
KOMENTARZE (4)

P&O 123: Czym są Droidy Gwiazdy Śmierci?

2015-05-17 08:45:59



Dziś kolejne pytanie o rzeczy z tła z „Nowej nadziei”.

P: Jakie są najważniejsze droidy Gwiazdy Śmierci? Jakie pełnią one rolę w utrzymaniu stacji?

O: Sam termin droid Gwiazdy Śmierci to raczej nazwa zwyczajowa lub przezwisko, bo nie ma żadnych specjalnie zaprojektowanych dla potrzeb Gwiazdy Śmierci droidów, raczej to Imperium przydzieliło tyle różnych modeli i jednostek na jej pokład, że stały się one z nią kojarzone.

Choćby RA-7 firmy Arakyd Industries to był doskonały przykład osobistego droida sekretarza dla imperialnych oficerów. Miał funkcje droida protokolarnego, pracował jako tłumacz i doradca w sprawach etykiety, pomagał oficerom odpowiedzialnym za kontakty z innymi kulturami. Dodatkowo pilnował planu dnia, gotował jedzenie, prowadził speeder czy wszystko, czego imperialny oficer mógłby chcieć od służącego.

Ale miał jeszcze jedną, tajną funkcję. RA-7 w swoim oprogramowaniu został wyposażony przez Arakyd Industries na zlecenie zawsze ogarniętego paranoją Imperialnego Biura Bezpieczeństwa w dodatki, które pozwoliły być droidom szpiegami i mieć oko na imperialnych oficerów czy notabli. Droidy te mogły się kontaktować z IBB (w oryginale ISB od Imperial Seciurity Bureau) i przesyłać zakodowane transmisje.

Ta pogłoska na temat prawdziwych celów droidów spowodowała, że wielu oficerów nauczyło się gubić ich roboty. Jeden z nich znajduje się w piaskoczołgu, w którym widzimy Artoo i Threepio.

Gdy Gwiazda Śmierci wybuchła nad Yavinem, wiele RA-7 zostało zniszczonych, psując przy tym efekty pracy całego IBB.
KOMENTARZE (3)

P&O 120: Dlaczego w wielu produktach Vader ma czerwone oczy?

2015-04-26 08:31:15



Dzisiejsze pytanie bardziej dotyczy produktów kolekcjonerskich, ale nie tylko. Pytanie pochodzi jeszcze sprzed premiery „Zemsty Sithów”.

P: W powieści Nowa Nadzieja autorstwa George’a Lucasa znalazłem następujący fragment:
Ponad nią wznosiła się groźna sylwetka Dartha Vadera. Czerwone oczy lśniły za straszną maską oddechową.*
Ale to jeszcze nic w Insiderze #76, zauważyłem dwie rzeczy, na jednej z ilustracji Vader ma czerwone oczy, tak samo jak na jednej z prezentowanych figurek. Czy coś mnie ominęło? Czy będzie wprowadzona jakaś zmiana na wydaniu DVD [tego z roku 2004]? To jakiś zabieg marketingowy?

O: Nie jest to ani żaden chwyt marketingowy, co więcej ani twoje oczy, ani Vadera, nie oszukują cię. To swoiste nawiązanie do oryginalnej trylogii, a z pewnością czerwone oczy ujrzymy jeszcze nie raz. Głównie dlatego, że oczy Vadera były już czerwone w 1977. Przez lata kostium Vadera zmieniał się i byli fani, którzy potrafili to wychwycić, ale oczy Vadera już w „Nowej nadziei” były czerwone, mimo, że trudno było to zauważyć. Raczej wydawały się mieć w niektórych ujęciach czerwony odcień.
Ale najwięcej zamieszania było jednak z produktami powiązanymi z sagą. W niektórych komiksach wydawanych przez Marvel w latach 70. i 80. Vader ma wiśniowe oczy, w innych używa się ciemno niebieskiego koloru.
Natomiast Hasbro specjalnie przypomniało o tej dziwnej cesze, chcąc podkreślić, że to są figurki z Części IV. W innych epizodach Vader miał czarne soczewki.

K: Tu należy dodać jedną rzecz, czerwone soczewki w masce Vadera z „Nowej nadziei” to nie jest żadna ideologia, a czysty pragmatyzm. Po pierwsze odcień czerwieni w kinie, przy jakości sprzed prawie 30 lat, na prawdę było trudno dostrzec, zwłaszcza przy zużytych taśmach. Dopiero na wersji DVD z 2004 widać w pełni czerwony kolor. Druga sprawa to ograniczenia technologiczne, nie było wtedy na rynku czarnych soczewek, przez które aktor by widział. I to tak na prawdę przesądziło sprawę, natomiast czerwone oczy w książce Alana Dean Fostera (który napisał ją pod dyktando Geogre’a Lucasa), prawdopodobnie pochodzą z tego, że autor widział wcześniej zarówno zdjęcia jak i fragmenty filmu, w wersji z pewnością lepszej niż większość widzów w kinach. Zanotował ten fakt i wykorzystał. Warto też dodać, że Lucas w „Zemście Sithów” nawiązał do czerwonych oczu maski Vadera, gdy jest ona mu nakładana i widzimy ją od środka.



* „Nowa Nadzieja” Alan Dean Foster, tłumaczył Piotr W. Cholewa.
KOMENTARZE (5)

Pierwszy dzień zdjęć: Nowa nadzieja

2015-04-13 16:03:34 oficjalna

Premiera „Przebudzenie Mocy” coraz bliżej, a niebawem zaczną się zdjęcia do kolejnego filmu „Star Wars”. Na oficjalnej pojawił się jakiś czas temu pojawiły się artykuły ukazujące pierwsze dni zdjęciowe dotychczasowych filmów. Dziś prezentujemy IV Epizod.



Zdjęcia do „Nowej nadziei”, czy wtedy raczej jeszcze „Gwiezdnych wojen” rozpoczęły się 22 marca 1976. Preprodukcja była dość ciężka i skomplikowana, trwała prawie trzy lata, było wiele batalii o ostateczny kształt filmu i to, kto zajmie się ostatecznie jego tworzeniem. Mało tego, w momencie, gdy zaczęto zdjęcia, nie wszystkie przygotowania były skończone. Raczkujące ILM dalej walczyło z technologiami do efektów specjalnych, zbroje szturmowców i C-3PO nie były jeszcze ukończone. Nie można było jednak dłużej czekać i wstrzymywać pracę, więc ekipa poleciała na Dżerbę. W hotelu było pełno niemieckich turystów, którzy nie mogli znaleźć swoich pokoi, przez to ciężko się spało ekipie, ciągle ktoś się mylił, hałasował. O szóstej rano była pobudka, a następnie sześciogodzinna jazda do Tozuer. Jazda początkowo też nie należała do najprzyjemniejszych, bo póki słońce nie wstało to ciężko jest dostrzec ubranych na czarno Berberów. W Tozeur okazało się, że hotel, w którym miała spać ekipa, poszedł do renowacji, oczywiście nikogo nie poinformowano o tym. Dodatkowo w tym mieście przebywała ekipa miniserialu „Jezus z Nazaretu” (co ciekawe, grał w nim James Earl Jones, który wówczas nie był jeszcze członkiem ekipy „Gwiezdnych Wojen”), więc okazało się, że nie ma wystarczającej liczby alternatywnych pokoi w odpowiednim standardzie. Dodatkowo nie można było też liczyć zbytnio na lokalnych techników czy taksówkarzy, bo już byli wynajęci w większości. Skończyło się tym, że obsada i ekipa wylądowała w podrzędnych hotelach, często w pokojach dwu lub trzy osobowych. Sam Gary Kurtz, producent wspomina, że to jeszcze dało się znieść przez dwa tygodnie, ale gdyby sytuacja miała potrwać dłużej, to pewnie miałby strajk.

No i nastał 22 marca, wielki dzień. Zaplanowano nakręcić wówczas część scen z R2-D2 i C-3PO kupowanych przez Larsów oraz część scen z Lukiem oglądającym zachód słońc na Tatooine. Obie sceny kręcono w Chott el Jerid niedaleko Nerfy, w basenie wyschniętego jeziora okresowego. Tam też zbudowano przypominające igloo domostwo Larsów. Zdjęcia zaczęły się o 6:30 rano, co dla Anthony’ego Danielsa było mordęgą, bo nie wyspał się wcześniej na Dżerbie, no a teraz jeszcze założenie kostiumu zajmowało mu dwie godziny. Jako profesjonalista jednak nie narzekał. Za to Mark Hamill był bardzo zadowolony ze swojej roli, więc ciepło wspomina pierwszy dzień. Ekipa zaś przygotowała fragment piaskoczołgu.



Ale problemów było mnóstwo. Nieskończony kostium C-3PO właściwie kaleczył Danielsa przy każdym ruchu. System zdalnego sterowania astromechami nie działał, baterie się wyczerpywały, a wysadzanie głowy R5-D4 wiązało się z brakiem sterowalności droida. George Lucas spokojnie uznał, że można go ciągnąć na sznurku, tylko kręcić zdjęcia tak, by nie było go widać. Wymagało to oczywiście większej ilości ujęć i dubli.

Zdjęcia skończono o 19:20. Ostatnią sceną tego dnia była wieczorna rozmowa Luke’a i Threepio na temat tego, że Artoo uciekł.

Niestety część z nakręconych zdjęć, w tym oglądanie przez Luke’a bliźniaczych słońc, nie zostało wykorzystanych z powodów złych warunków atmosferycznych. Zbierało się na burzę, która miała być dopiero początkiem prawdziwych problemów. Samą wspomnianą cenę nakręcono dopiero 29 marca.



Więcej na temat samych tunezyjskich lokacji przeczytacie tutaj. Samo domostwo Larsów jest zatapiane regularnie przez okresowe jezioro i niszczeje. Co parę lat organizuje się grupa fanów, która restauruje to miejsce. O wyprawie z 2012 pisaliśmy tutaj.
KOMENTARZE (5)

Saga w wersji cyfrowej [Update 2]

2015-04-07 17:53:31 oficjalna

10 kwietnia na kilku różnych platformach streamingowych, w tym VUDU, Amazon, iTunes, Google Play, XBOX Video, Sony Playstation Store i innych, będzie można kupić i ściągnąć cyfrową wersję sagi „Gwiezdnych Wojen”. Pakiet sześciu filmów w wersji HD ma kosztować 99,99 USD. Będzie można też kupić każdy z osobna za 19,99 USD.



O cyfrowej dystrybucji słyszeliśmy już wiele razy, w końcu jednak Disney, Lucasfilm i 20th Century Fox się dogadały. Warto zauważyć, że filmy są już reklamowane po nowemu, bez trzonu z numerem części w tytule.

- Jesteśmy podekscytowani tym, że fani będą mogli się cieszyć sagą Gwiezdnych Wojen na cyfrowych nośnikach gdziekolwiek tylko pojadą – mówi Kathleen Kennedy.

Są też reklamy zarówno całego pakietu jak i każdego filmu z osobna.



Mroczne widmo
Dodatki – „The Beginning”, scena sekwencji pościgu podracerów – wersja kinowa, osiem skasowanych scen, konwersacja z Dougiem Chiangiem oraz modele i miniatury.







Atak klonów
Dodatki: „ From Puppets To Pixels: Digital Characters In Episode II”, „State Of The Art: The Previsualization Of Episode II”, „ Films Are Not Released, They Escape”, sześć usuniętych scen, przełomy w efektach – montaż, rozmowa „Sounds in Space” oraz kostiumy.



Zemsta Sithów
Dodatki: „Within A Minute: The Making Of Episode III”, „The Journey Part 1”, „The Journey Part 2”, sześć usuniętych scen, Hologramy i wpadki, rozmowa „The Star Wars That Almost Was”.



Nowa nadzieja
Dodatki: „Anatomy Of A Dewback”; pierwszy zwiastun, osoiem usuniętych scen, broń i pierwszy miecz świetlny, rozmowa „Creating A Universe”.



Imperium kontratakuje
Dodatki: „A Conversation With The Masters” (2010), „ Dennis Muren: How Walkers Walk”, „George Lucas On Editing The Empire Strikes Back 1979”, „ George Lucas On The Force: 2010”, sześć usuniętych scen, obrazy z tła, rozmowa „The Lost Interviews”.



Powrót Jedi
Dodatki: „Classic Creatures: Return Of The Jedi”, zwiastun „Revenge Of The Jedi”, zwiastun „Return Of The Jedi”, spot TV „ It Began” oraz „Climactic Chapter”, pięć usuniętych scen, dźwięki Bena Burtta, rozmowa o efektach.



Na razie nic nie wiadomo o dostępności tego pakietu w Polsce.

Update: wg profilu StarWars na Facebooku, w Polsce filmy będą dostępne na platformach Chili.TV, Google Play i iTunes.

Update 2, 10 kwietnia
Od dziś można już kupować także w Polsce filmy. Kosztują one od 44,90 do 59,90 PLN pojedyncze filmy. Cena waha się nie tylko w zależności od sklepu, ale też od jakości. W niektórych sklepach jest sprzedawana tylko wersja z dubbingiem. Cały pakiet kosztuje około 300 PLN. Filmy są w wersji znanej z Blu-ray. Wszystkie plotki o tym, że Han znów strzela pierwszy, to ściemy. Jedyna zmiana dokonała się w epizodach I, II, III, V i VI, gdzie nie ma już fanfar 20th Century Fox, a jedynie nowe fanfary Lucasfilmu. W przypadku „Nowej nadziej” prawdopodobnie pozostaną, gdyż to jedyny film, który nie był w całości wyprodukowany przez Lucasa.


KOMENTARZE (27)

Klasyczna trylogia Legendami [Prima Aprilis]

2015-04-01 06:06:48

Okazuje się Disneyowi nie w smak klasyczna trylogia, bo nie pasuje do uniwersum stworzonego w serialu „Rebelianci”, a także coraz bardziej kłóci się z nowymi książkami i komiksami. Bob Iger i cała reszta zarządu zdaje sobie sprawę z tego, że te filmy z jednej strony są bardzo ważne dla milionów ludzi na całym świecie, są podstawą sagi, ale też że starzeją się i nie pasują już do współczesnego świata nie tylko wizualnie. Więc niebawem klasyczna trylogia dostanie status „Legends” i dołączy do innych filmów - jak „Star Wars Holiday Special”, czy obie części „Ewoków” i nie będzie już kanoniczna.



Disney nie zamierza jednak wyrzucać klasycznej trylogii w całości do kosza, pozostanie ona kanoniczna tam gdzie pasuje do współczesnej wizji i nie kłóci się z nowymi filmami i innymi dziełami, które sygnuje Story Group. To ostatnie stwierdzenie będzie dotyczyć także pewnych elementów prequeli. Disney jak tylko w latach 20. przejmie prawa do trylogii od Foxa zamierza wypuścić nową, kanoniczną wersję klasycznych sześciu epizodów (przy okazji premiery wszystkich filmów w 3D, acz możliwa jest jedynie wcześniej nowa edycja Blu-ray lub w innym formacie), która lepiej będzie odpowiadać polityce firmy i realiom współczesności, a także poprawności politycznej, która jest dla firmy bardzo istotna. Lista zmian nie jest póki co znana, chodzą różne plotki, można więc gdybać, ale z pewnością zabraknie w niej kazirodczych pocałunków (Luke’a i Lei), karykaturalnego pokazywania starszych (niegodne zachowanie Yody na Dagobah), czy nieobyczajnego zachowania Luke’a wobec ojca. W poprawionej wersji pojedynku Luke będzie się zwracał do Vadera z większym szacunkiem, zwłaszcza, że obecnie nie będzie to już ich pierwszy pojedynek, a jeden z bardzo wielu, które stoczyli.

Warto wspomnieć, że obecnie pierwszy ma miejsce jakieś 2 tygodnie po „Nowej nadziei”, w komiksie Marvela Star Wars #2. Story Group zastrzegło sobie możliwość zmiany dokładnej daty. Alternatywny pojedynek zostanie także ukazany w książkach, o czym pisaliśmy tutaj, choć w przypadku powieści Jasona Fry’a nieokniecznie Luke musi walczyć z Vaderem. Szczegółów na razie nie zdradzono.

Disney nie tylko chce wycinać i przemontowywać pewne sceny, informatorzy Latino Review twierdzą, że komputerowo zostaną poprawione pewne bardzo klasyczne elementy. Bikini Lei zostanie przykryte prześwitującą tuniką, bo jej roznegliżowane ciało nie licuje z rodzinną rozrywką jaką mają być „Gwiezdne Wojny”. Obi-Wan nie odetnie dłoni Pondowi Babie, tylko kawałek ubrania. W nowej wersji Han także nie będzie strzelać pierwszy. W prequelach na pewno zniknie scena w której Elian oferuje Obi-Wanowi narkotyki. Disney zrewiduje też scenę w kantynie, w której widać elementy palenia. Nowa polityka filmy dopuszcza palenie tylko w przypadku postaci historycznych (pisaliśmy o niej tutaj). Mówi się też o dodaniu kilku scen z Ahsoką do „Zemsty Sithów”, na przykład zamiast scen z ciałami pomordowanych młodych padawanów. Chodzi o to, by jak film wrócił do kin miał już rating PG, a nie PG-13. Dla Disney liczą się przede wszystkim zyski, a powrót do kin „Mrocznego widma” w 3D nie był satysfakcjonujący, więc nie można ograniczać sobie docelowej widowni.

Dobra wiadomość jest taka, że będzie można sobie jeszcze kupić legendarną wersję klasycznej trylogii. Nie wiadomo, czy będzie to wersja znana z BD czy może od dawna wyczekiwana oryginalna wersja kinowa w jakiejś oczyszczonej wersji. Disney nadal zamierza zarabiać na marce, nawet jeśli niektóre z jej elementów są już dziś niekanoniczne. Powtarzają to bardzo często, fakt że coś jest niekanoniczne nie powinien nikomu odbierać radości z tego dzieła, nie ograniczy też dostępu do niego.

– Chodzi o to by mieć coś na kształt dwóch uniwersów – tłumaczy Bob Iger. – Jedno Legendarne gdzie upchniemy wszystko, włącznie z klasycznymi, starymi filmami, bo na to jest popyt na rynku. Zresztą te filmy są ważnym elementem współczesnej kultury. I drugie to prawdziwe, wielkie i spójne, które budujemy dla prawdziwie oddanych fanów.

– Wszyscy kochamy klasyczną trylogię, to filmy, które zmieniły nas, zmieniły świat – dodaje Kiri Hart, szefowa Story Group, współautorka pierwszej wersji scenariusza „Opowieści z Narnii: Lwa, Czarownicy i starej szafy”. – Ale „Gwiezdne Wojny” to już nie jest tylko kino rozrywkowe, to fenomen, który rozpala wyobraźnię młodych i bardzo młodych widzów. Za tym idzie ogromna odpowiedzialność. Nie jesteśmy HBO, a „Gwiezdne Wojny” to nie jakaś chora „Gra o tron” pełna przemocy i seksu, także tego w zdeprawowanym wydaniu. Zrobimy wszystko, by saga George’a Lucasa lśniła przez długie lata najczystszym blaskiem, nawet jeśli oznacza to zmiany w jego filmach. Dla Story Group liczy się to, by kanoniczna spuścizna „Gwiezdnych Wojen” nie budziła żadnych kontrowersji. By nie tylko bawiła, ale też uczyła przyszłe pokolenia, tego co w oryginalnych filmach, jak i filmach Disneya było najważniejsze, czyli walki ze złem.

Update: Prima Aprilis. Ten news jest oczywiście żartem, cytowane wypowiedzi nie padły, nikt też nie mówi o legendarnym wydaniu klasycznych filmów.
KOMENTARZE (39)

P&O 115: Jak C-3PO może zamarznąć na Tatooine?

2015-03-22 08:25:23



Dziś pytanie o logikę dialogów, zwłaszcza gdy ktoś traktuje je zbyt dosłownie.

P: W „Nowej nadziei”, tuż po lądowaniu C-3PO i R2-D2 na Tatooine w kapsule ratunkowej, C-3PO mówi, że musi odpocząć, zanim się rozleci i że jego części prawie zamarzły. Że co zamrożone? Jak to możliwe by na pustyni z dwoma słońcami, coś mogło zamarzać!? Może C-3PO się coś pomieszało w tych jego ponad sześciu milionach form komunikacji?

O: Gramatycy, językoznawcy i droidy protokolarne z kompleksową bazą języka powiedzą ci, że słowo „zamarzać” ma tu kilka znaczeń. W tym przypadku znaczy tyle, że coś musi być naprawione, bo się zacięło, czyli przestało funkcjonować właściwie. To nie ma nic wspólnego z temperaturą Tatooine, a następna linia C-3PO, w której wspomina o tym, że pył ogranicza jego ruch i widzimy to na ekranie, doskonale to tłumaczy.

A co do samego Anthony’ego Danielsa, i jego stroju, to wspomina on, że dzień, gdy kręcili tę scenę, nie był bardzo „tatooiński”.
– Było mi zimno – wspominał Daniels podczas spotkania z fanami na Dragon*Con, kilkanaście lat temu. - Kiedy się patrzyło na ciepło ubraną ekipę, a samemu marzło, okropność. Ale najdziwniejsze jest to, że w scenariuszu jest napisane „Moje części prawie zamarzły!”. George [Lucas] musiał to sobie z pewnością zaplanować – dodaje Daniels.
KOMENTARZE (3)

Data premiery Epizodu VIII

2015-03-12 18:25:52 StarWars.Com



Rian Johnson potwierdził w rozmowie telefonicznej z udziałowcami Disneya datę premiery Epizodu VIII. Będzie to 26 maja 2017 roku, prawie dokładnie 40 lat po premierze „Nowej nadziei” (ta miała miejsce 25 maja 1977, więc wychodzi 40 lat i jeden dzień). Odbyło się to w San Francisco, a imprezę prowadził Bob Iger, który oficjalnie potwierdził udział Johnsona w „Gwiezdnych Wojnach”. Epizod VIII będzie oczywiście kontynuował wątki „Przebudzenia Mocy”.

Majowa premiera wymusza trochę inny harmonogram prac niż ten z Epizodu VII, potwierdza to też poprzednie plotki o tym, że niebawem ekipa filmu Johnsona powoli zacznie pracować w Pinewood (więcej).

O Epizodzie VIII wiemy też, że za scenariusz i reżyserię odpowiada Rian Johnson. Film produkują Ram Bergman, Kathleen Kennedy i J.J. Abrams, dodatkowo prawdopodobnie, acz nie jest to jeszcze potwierdzone, także Bryan Burk i Jason McGatlin. Na Celebration Europe II Kathleen wspominała, że muzykę skomponuje John Williams, acz to także nie jest oficjalnie potwierdzone. Prawdopodobnie duża część głównej obsady powróci.

O udziale Riana Johnsona i Rama Bergmana wiemy już nieoficjalnie prawie od roku. J.J. Abrams w lutym wspomniał, że Rian przejmie pałeczkę, teraz dostaliśmy już ostateczne potwierdzenie.
KOMENTARZE (16)

Wywiady z Filonim o "Rebeliantach"

2015-03-08 16:13:02 Różne

W ostatnim tygodniu reżyser i producent "Rebeliantów", Dave Filoni, całkiem sporo się produkował - zwłaszcza, że finał sezonu był całkiem dla niego znaczący. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji obejrzeć ostatniego odcinka, to uważajcie na spoilery.

Zacznijmy jednak od drugiej części wywiadu na Oficjalnej, która ukazała się jeszcze przed premierą "Fire Across the Galaxy" (omówienie pierwszej tutaj). Reżyser twierdzi w nim, że fani "tylko tak mówią", że lubią mroczne historie, a tak naprawdę podobają im się te ze szczęśliwym zakończeniem, na przykład jak ta, gdy Luke wysadził Gwiazdę Śmierci. Bo o ile "The Clone Wars" stopniowo zmierzało ku upadkowi (zapewne chodzi mu o koniec wojny), o tyle w członkach rebelii wciąż tli się nadzieja. Padło pytanie o różne zwierzaki występujące w tym sezonie - najpierw o fyrnocki. Dave powiedział, że planeta Fort Anaxes, na której żyją, to niewykorzystany zasób z "The Clone Wars". W chwili, gdy Ezra przyzywa fyrnockową mamę, ekipa chciała pokazać, że chłopak nie był sobą, jakby był opętany. Filoni nazwał to "ważną chwilą, która demonstruje jego połączenie z Żywą Mocą", lecz Bridger nie rozumie w pełni owego połączenia. Dlatego właśnie nie ma pełni władzy nad stworem, którego przyzwał z gniewu i strachu, dlatego też Kanan opowiada mu o ciemnej stronie i martwi się, że chłopiec czyni postępy zbyt szybko. Dave przyznał, że w relacji ludzie-zwierzęta twórcy inspirowali się "Atakiem klonów", lecz nie jest tak, że Ezra może im rozkazywać, to bardziej sztuczka umysłowa, do której Bridger ma ogromny talent. To czyni go odmiennym od Luke'a, ale nie jest to jego jakaś supermoc, bo najlepszą manifestacją Mocy nie są umiejętności władania mieczem, lecz połączenie ze wszystkim, co żyje. Rozmowa zeszła na prawdziwe życie i Dave opowiada tu, że ludzie i zwierzęta też potrafią wzajem wyczuwać swoje nastroje.

Dan Brooks zapytał się też o strach na twarzy Inkwizytora, gdy zobaczył panią fyrnockową, a Filoni powiedział to, co powtarza w wielu rozmowach: że przerażenie steruje większością czarnych charakterów, są oni nim otoczeni. Następnie wywiad zszedł na temat Hery, która to jest faktyczną przywódczynią grupy, a nie, jak większość przypuszczała, Kanan. Takie jest zresztą jego zadanie, być niczym generał dowodzący oddziałami na polu bitwy, a ona jest mózgiem całej operacji. Twi'lekanka ma swoje wady i są rzeczy, które ją martwią; w drugim sezonie jej postać ma być mniej jednowymiarowa.

Następnie opowieść zeszła na temat zdobywania miecza świetlnego przez Ezrę. Ekipa nie zdecydowała się na podróż na Ilum, bo nie chcieli powtarzać historii młodzików z "The Clone Wars". Oczywiście przeprowadzono dyskusję nad tym czy świątynia na Lothalu jest wiarygodna i producent zasugerował, że może istnieje połączenie między tym, że Bridger żyje na takiej planecie i jest jednocześnie wrażliwy na Moc. Wnętrze budynku to ponownie użyte pomieszczenia z Ilum (lód przemalowano na kamień), dzięki czemu uzyskano wrażenie symetrii. Dave zaznaczył, że jest to wyjątkowo stara świątynia, opuszczona tysiące lat temu. Ale ponieważ jest to jednocześnie miejsce skupienia Mocy, Yoda był w stanie wyczuć rzeczy się tam dziejące. Mistrz stara się przeciwstawić Palpatine'owi, ale nie robi tego w aktywny sposób, lecz doradza Kananowi, a szczególnie jest zainteresowany Ezrą. W pierwotnej wersji scenariusza Jarrus od razu mówił uczniowi, że ich celem jest zdobycie miecza, ale uznano, że nie będzie to zbyt dobre rozwiązanie.

Pod koniec tego wywiadu pada chyba najważniejsze pytanie: jak się mają słowa Yody kierowane do Luke'a ("Gdy odejdę, ostatnim z Jedi będziesz") do dalszych losów Kanana i Ezry? Filoni twierdzi, że "to wcale nie jest wyzwanie, bo jest to coś, co Sithowie zwą absolutem". Obi-Wan mówi młodemu Skywalkerowi, że jego ojciec był najlepszym pilotem w galaktyce, ale nie jest to niezaprzeczalna prawda, tylko coś, co mówi się dziecku, by się dobrze poczuło. Wedle reżysera powiedzenie, że Luke to ostatni Jedi to jedno, a "ostatni z grupy", to co innego. Można to zinterpretować w ten sposób, że Skywalker jest ostatnią osobą śledzącą reguły zakonu, który znamy, a Jedi to nie jedyna ścieżka jasnej strony. Nie trzeba być też Sithem, by używać ciemnej, czego przykładem jest Inkwizytor.



Po premierze ostatniego odcinka reżyser podziękował fanom za gorące przyjęcie Ahsoki i narysował jej portret (po prawej). Następnie udzielił wywiadu dla IGN-u, w którym zdradził więcej szczegółów. Mówiąc o Tano, powiedział jak bardzo zmieniła się reakcja widzów na nią, którzy początkowo zwali ją "najgorszą postacią od czasów Jar Jara", a teraz darzą ją sympatią. Dave oczywiście nie chciał narzucać reszcie nowej ekipy używania swoich postaci, zresztą są bardzo ostrożni w braniu bohaterów z TCW, bo boją się, że ktoś pomyli seriale. Zapytany o historię Togrutanki po "The Clone Wars" odparł, że po kasacji było ogromne zainteresowanie tą postacią, ale nie chciał, aby przedstawiano opowieść o niej za szybko, bo według niego czekanie jest elementem magii "Gwiezdnych Wojen". W drugim sezonie Ahsoka ma mówić słowa, w których ma czynić aluzje do różnych rzeczy, o których fani nie będą mieli pojęcia, dzięki czemu widzowie "oszaleją z ciekawości" (w dobrym znaczeniu tego słowa). Filoni jednak jeszcze nie wie w jakim medium zostaną przedstawione jej dzieje, ale ma nadzieję, że tak się stanie. Padło pytanie o starcie pomiędzy nią a Vaderem, a reżyser odparł, że nie może odpowiedzieć "tak" lub "nie", ale wydaje się, że to nieuniknione. Możemy w przyszłości poznać odpowiedzi na pytanie między innymi jak oceniają siebie nawzajem. Mężczyzna zaznaczył jednocześnie, że Ahsoka nie dostanie kajuty na "Ghoście", a raczej będzie się pojawiać od czasu do czasu - nadal jako wojowniczka (która wszakże z rozwagą sięga po miecze), lecz przede wszystkim mentorka. Kończąc temat, Dave wyznał, że uwielbia Tano we wszystkich typach mediów, ale bardzo chciałby kiedyś ją zobaczyć w wersji filmowej. Padło też pytanie co się stało z jej lekku pod kapturem, gdy widzimy ją w formie hologramu. Są dwie odpowiedzi: out-universe twórcy nie mieli odpowiedniego modelu. In-universe reżyser pokazał na przykładzie Biba Fortuny, że lekku są bardzo elastyczne i można było je owinąć wokół szyi. Tu jednak warto skomentować, że o ile faktycznie togrutańskie i twi'lekańskie głowoogony takie były, o tyle montrale, czyli "rogi" tej pierwszej rasy, już nie, przynajmniej w starym kanonie, a i w żadnym z kanonicznych źródeł nie wyglądają na takie (przykład Ahsoki w kapturze). Mężczyzna mówi wszakże, że istnieje wiele odpowiedzi na to pytanie (część fanów sugerowała użycie przez nią droida, jak to uczyniła Padme w "The Clone Wars").

Rozmowa następnie przechodzi na temat Inkwizytora i IGN pyta czy zabijanie go nie było zbyt pochopne. Filoni przyznaje, że trochę było szkoda to zrobić, bo Jason Isaacs był świetny w tej roli, ale trzeba było zamknąć pewien rozdział w życiu bohaterów - tak jak pierwszy sezon przypominał "Nową nadzieję", tak drugi ma być jak "Imperium kontratakuje" - czyli będzie więcej przygód i mroku. Wracając do tematu Inkwizytora, producent powiedział, że ten świadomie puszcza krawędź i podejmuje decyzję o śmierci, bo nie jest Sithem - dla tych nie ma nic gorszego niż zgon, dlatego też Palpatine ma obsesję na punkcie przedłużania sobie życia. Pau'anin mówi, że są istnieją rzeczy gorsze i mamy się pozastanawiać co to znaczy. Podobno sposób jego śmierci jest istotny (bo umarł naprawdę).



Redaktor IGN-u zauważa, że Tarkin i Vader są "najgorszymi ze złych" i ekipa powinna ukazać ich jako realne zagrożenie. Filoni przyznaje, że lord jest wyzwaniem, bo nie powinno się mieszać z jego charakterem. Reżyser mówi, że przed dowiedzeniem się, że syn żyje, nie ma w tej postaci niczego, co mogłoby budzić współczucie, bo jest pełen gniewu, nienawiści i żalu. Zaznaczył jednocześnie, czyniąc aluzję RPG-ową, że dla Vadera nasi rebelianci nie byliby żadnym wyzwaniem, bo są na poziomie 3, a on na 80 i "nawet nie rzucają tej samej liczby kostek". Mówiąc o kolejnym sezonie, Dave powiedział, że, jak by nie patrzeć, pierwsza seria służyła zbudowaniu biblioteki modeli, pewnych podstaw, które posłużą do opowiedzenia większych historii, a tak jak każdy sezon TCW był inny i się rozwijał, tak samo będzie w przypadku "Rebelsów". W drugiej serii zmieni się trochę dynamika głównej grupy, a inni rebelianci będą wprowadzani stopniowo. Jeśli chodzi zaś o załogę "Ghosta", to w tych pierwszych odcinkach dowiedzieliśmy się mniej więcej kim są, natomiast teraz będziemy bardziej zagłębiać się w ich przeszłość.

W trzeciej części wywiadu pada wiele podobnych pytań, co w IGN-ie, ale odpowiedzi są momentami inne. Rozmowa zaczyna się od Inkwizytora i Dan Brooks sugeruje, że Pau'anin umarł w podobny sposób, co Jedi. Filoni odpowiada, że tak naprawdę łowca Jedi bał się tego, co mogłoby spotkać go z rąk Vadera, dlatego mówi, że "są rzeczy gorsze niż śmierć". Nie jest to jednak tak poetyczne jak odejście Obi-Wana. W pierwotnej wersji scenariusza Kanan miał wyciągnąć dłoń i spróbować go uratować, ale im bardziej reżyser myślał, tym mniej wydawało się to prawdopodobne, bo Pau'anin zapewne by przyjął pomoc, a potem go zabił. Gdyby to Jarrus miał pozbawić go życia, to mogłoby to mieć złe konsekwencje - tak samo jak na przykład Windu zdecydował się uderzyć na Palpatine'a, co ostatecznie doprowadziło Anakina do takiej a nie innej decyzji. Dave zaznaczył tajemniczo, że wraz z odejściem Inkwizytora jego wpływ na Kanana się nie skończył.

Rozmowa zeszła na temat Tarkina, który wedle producenta jest tak straszny, ponieważ jest przywódcą (co pokazuje po przybyciu na Lothal i rozstawia po kątach niekompetentnych pracowników) i nawet Vader musi przed nim odpowiadać. Początkowo Wilhuff nie przybywał w promie, tylko wchodził do pokoju, nie nakazywał też egzekucji Areski i Grinta, ale dzięki zmianom przestawiono go w odpowiedni sposób. I choć to Tarkin jest najbardziej zły, to Vader jest chodzącą inkarnacją strachu i niezdolności do ruszenia dalej. Filoni zaznacza, że w serialu nie będą opowiadać jego historii. Załoga "Ghosta" nie ma pojęcia o jego istnieniu, a większość imperialnych nawet go nie spotkała. Obywateli Imperium zazwyczaj nie obchodzi (lub nie wiedzą), że Palpatine to Sith, bo "pociągi nadal jeżdżą". Dave powtarza to, co powiedział wyżej: Darth jest wypełniony nienawiścią (do czasów spotkania Luke'a) i obwinia wszystkich o zdradę - Republikę, Padme i Obi-Wana. Nienawidzi też siebie za to, że nie był dość silny, by wszystkiemu zapobiec. Dla niego Ahsoka jest żywym wspomnieniem tego, kim był, zwłaszcza dobrą osobą i nie chce takiego wspomnienia. W pewien sposób jest na nią zły i uważa ją za swojego Wroga Numer Dwa (pierwszym jest Obi-Wan).

Pierwotnie w sezonie piątym TCW Tano miała wrócić do zakonu, ale reżyser zasugerował, aby tak się nie stało. Powiedział, że wie co się z nią stało po 6 sezonie serialu, ma też parę pomysłów co było po wojnach klonów. Wedle niego dobra byłaby opowieść jak została Fulcrum. Na koniec Brooks ma swoje własne pytanie: czy jest szansa na bestię zillo? Filoni twierdzi, że stworzenie takiego potwora byłoby zbyt wielkim wyzwaniem dla tej produkcji, więc można byłoby co najwyżej pokazać wersję młodocianą. Poza tym, to Imperium musiałoby ją powstrzymać.

Po wywiadach możemy przejść do dwóch aktorskich plotek, które ukazały się w ostatnim tygodniu. Po pierwsze znów pojawiła się plotka o udziale Sama Witwera (pierwsza była tutaj). Wedle MSW, miałby on grać w pewnym sensie nową postać: (Spoiler):Imperatora. W pewnym sensie, bo to nowy bohater dla "Rebeliantów", ale Sam już przemawiał głosem tej postaci w "The Force Unleashed" (próbki głosu można posłuchać tutaj). I wpasowuje się to w inną rewelację tej strony, jakby w pierwszym odcinku mielibyśmy ujrzeć Sheeva, Vadera i Ahsokę.(Koniec Spoilera) Po drugie, strona Star Wars Time twierdzi, że wie z tajemniczego źródła w kogo wcieli się Sarah Michelle Gellar: (Spoiler):w panią inkwizytor o imieniu Aileen Zahn, która jednocześnie udaje rebeliantkę. Jeśli jej nazwisko wydaje się komuś znajome - tak, to aluzja do Timonthy'ego Zahna, a sama Aileen miałby być oparta na postaci Mary Jade, którą pisarz stworzył.(Koniec Spoilera) Jest jednak wielce prawdopodobne, że ta informacja jest nieprawdziwa. Na stronie parę dni temu znajdowały się informacje o spin-offie z Bobą Fettem (pisaliśmy o tym tutaj) i o pewnej słynnej już chyba plotce dotyczącej retconu jego historii. Lucasfilm jednak wypisał już dawno temu kilka dobrych powodów dlaczego nie jest to prawda, a sam news zniknął ze Star Wars Time. Club Jade również twierdzi, że powyższa plotka jest nieprawdziwa.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (16)

Fanarty z klasycznej trylogii

2015-02-27 17:06:53

Artysta Kevin M. Wilson stworzył kilka prac zainspirowanych klasyczną trylogią. Trzy z nich to seria „A Knight’s Tale” koncentrująca się na ważnych momentach w historii Luke’a Skywalkera. W „A Journey Begins” widzimy Luke’a w kantynie w Mos Eisley („Nowa nadzieja”), w „A Perilous Quest” widzimy go w jaskini wampy w „Imperium kontratakuje”, natomiast „The Dragon’s Den” to pałac Jabby („Powrót Jedi”). Pewnym uzupełnieniem tych prac jest jeszcze jedna „Going Somewhere Solo?”. Wszystkie można kupić na stronie autora. Znajdują się tam też inne jego prace inspirowane choćby „Parkiem Jurajskim” czy innymi filmami.


KOMENTARZE (4)

„Przeminęło z wiatrem”... i Star Wars

2015-02-14 07:33:27 oficjalna



Dziś Walentynki, czyli popkulturowe święto zakochanych, które pod pseudochrześcijańskim charakterem (św. Walenty to patron nerwowo chorych, epileptyków i innych osób z problemami umysłowymi, a także obecnie zakochanych) poniekąd kontynuuje tradycję rzymskich Luperkaliów, czyli święta ku czci Junony, patronki kobiet i małżeństwa, czyli w tamtejszej tradycji także i zakochanych. Tym, którzy nie mają dziś jeszcze planów na wieczór, polecamy dziś seans „Przeminęło z wiatrem”, jednego z największych klasycznych melodramatów wszechczasów. Bryan Young dopatrzył się kilku analogii między tym obrazem a „Gwiezdnymi Wojnami”.

Rok 1939 jest uznawany przez wielu za jedno z najlepszych filmowych lat jakie Hollywood miało. Tak więc po Gunga Dinie tym razem zajmiemy się tym jaki wpływ na „Gwiezdne Wojny” wywarł Najlepszy Film z tego roku. Na pierwszy rzut oka może się wydawać bowiem, że „Przeminęło z wiatrem” nie ma wiele wspólnego z „Gwiezdnymi Wojnami”.

Dobra, może jest ich tam więcej niż zgadliśmy. Dla tych, którzy nie znają „Przeminęło z wiatrem”, jest to opowieść o młodej dziewczynie imieniem Scarlet O’Hara, wybucha wojna secesyjna a ona musi robić wiele rzeczy, by przetrwać. Film równoważy elementy komediowe, romantyczne, sceny akcji i w pewien sposób dokumentuje czas który teraz jest „jak zapamiętany sen. Cywilizacja, która przeminęła z wiatrem”.

„Gwiezdne wojny” to film tego samego typu w wielu względach, gdzie akcja, przygoda, romans i komedia są wymieszane w jednym, gotującym, niesamowitym garze. Nieprzypadkowa oba te filmy zawierają czarującego łotra czy to w formie Rhetta Butlera czy Hana Solo. Jest też silna kobieta, która robi to, w co wierzy i to co trzeba zrobić, czyli Scarllet O’Hara i księżniczka Leia. Han i Rhett są bystrymi łotrzykami, przemytnikami i lekkoduchami. Rhett zarobił fortunę na blokadach i okazało się, że ma złote serce, a Han Solo wciąż próbuje się dorobić. Han jednak także okazuje się bohaterem.

Rhett i Scarlett mają między sobą bardzo podobny typ relacji co Han i Leia. Nie ma możliwości, by nie zauważyć tonu między przyszłymi kochankami rozpoczętego w „Przeminęło z wiatrem” i wspaniale pociągniętego w „Imperium kontratakuje”. Myślę o scenie, w której Han i Leia po raz pierwszy całują się na pokładzie „Sokoła Millennium” i porównuję to z Rhettem mówiącym Scarllet:
- Nie, nie pocałuję cię. Ale to ci potrzebne. I to bardzo. Ktoś powinien cię całować. Ktoś, kto to potrafi.
A w dalszej części rozmowy Scarlett nazywa Rhetta:
- Zarozumiały, niecny łajdak!
Trudno tego słuchać nie słysząc słów Lei
- Zarozumiały, odpychający nefopas!

Nie powinno też być niespodzianką, że plakat zrobiony dla „Imperium kontratakuje” jest w gruncie rzeczy, niebieską, przesiąkniętą Hoth, wersją Hana i Lei całujących się, co odwzorowuje czerwono-żółty plakat „Przeminęło z wiatrem”, z płonącą Atlantą w tle i Rhettem który ma zaraz pocałować Scarlett, znajdujących się prawie w tej samej pozie. Nawet sam plakat często jest określany jako „Przeminęło z wiatrem”.

Jest też wiele podobieństw, które można znaleźć. Choćby stracenie przez Scarlett swojej posiadłości, Tary, co jest analogią do Lei tracącej Alderaan. Inni mogliby się kłócić, czy Luke Skywalker nie jest odpowiednikiem postaci Asleya Wilkesa, czyli trzecią osobą w tym miłosnym trójkącie, który nie może jednak być z główną kobiecą bohaterką.

Ale może największe podobieństwo między cyklem „Gwiezdne Wojny” a „Przeminęło z wiatrem” jest to, że są to filmy o niesamowitych efektach specjalnych, które przekraczały bariery tego, co można pokazać na ekranie w różnych erach. Nakładanie obrazów i obrazy tła były użyte prawie po raz pierwszy w kolorze właśnie w „Przeminęło z wiatrem”, a techniki te dopracowano w „Gwiezdnych Wojnach”. W obu przypadkach bariery były łamane, a nad wszystkim czuwał jeden człowiek (David O. Selznick i George Lucas), zdeterminowany by opowiedzieć tę historię we własny sposób.

Dla tych, którzy chcieliby obejrzeć „Przeminęło z wiatrem” sugeruję zarezerwować sobie z jakieś pięć godziny w sobotnie popołudnie, lub podzielić ten film na dwie noce (po przerwie). To film który wciąż się dobrze trzyma i zadziwiające jest to, jak dobrze jest zrobiony. Żarty wciąż są śmieszne, dialogi wciąć mocne, a powieść wciąż mądrze skonstruowana nawet jak na dzisiejsze standardy. To film, który także zapiera dech w piersiach. Przemówienie Hattie McDaniela w drugiej połowie tego filmu uderza mnie prawie tak mocno jak oglądanie rozkazu 66.

Jeśli chcecie oglądać to z dziećmi sugeruję rozbicie na dwie noce. MPAA oceniło film ratingiem G, czyli jest odpowiedni dla wszystkich, ale sugerowałbym przygotować dzieci i porozmawiać z nimi o wojnie secesyjnej, niewolnictwie i rasizmie. Jeśli wytrzymają siedzieć i oglądać tak długo, to sam film powinien być dla nich wystarczającą nagrodą. To coś co oglądałem z moimi dziećmi i były zadowolone zarówno z filmu jak i rozmowy, którą spowodował.

A i jeszcze jedno, jeśli uwzględni się inflację to wciąż najbardziej dochodowy film wszechczasów, który pokonałby „Gwiezdne wojny” o 200 milionów. To po prostu wspaniały film.



A jakby tych kilku godzin komuś było mało, to zostaje jeszcze Casablanca, która także ma gwiezdno-wojenne konotacje.

Tłumaczenia kwestii filmowych za WikiCytaty.
KOMENTARZE (5)

10 najlepszych chwil z Hanem i Leią

2015-02-13 09:23:57 YouTube

Przed nami walentynki, a ekipa z oficjalnej znowu postanowiła wykorzystać tę okazję i zaprezentowała kolejną listę z serii "Starwars.com 10", ponownie skupiającą się na najlepszych momentach z jedną z najlepszych par w "Gwiezdnych Wojnach" - Hanie i Lei. W przeciwieństwie jednak do zeszłorocznej edycji, poniższe zestawienie ma inną kolejność. Zapraszamy do oglądania.



A jakie chwile z przemytnikiem i księżniczką Wy lubicie najbardziej?
KOMENTARZE (3)
Loading..