TWÓJ KOKPIT
0

Epizod IV: Nowa nadzieja :: Newsy

NEWSY (745) TEKSTY (44)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Złote bikini sprzedane

2015-10-17 09:04:10

Co jakiś czas na aukcjach pojawiają się oryginalne kostiumy czy rekwizyty z filmów. Niedawno na aukcję Profiles in History 2 października 2015 trafiło złote bikini Lei z „Powrotu Jedi”. Kostium ten sprzedano za 96 tysięcy USD.



Nie jest to jedyny rekwizyt z „Gwiezdnych Wojen” wystawiony na tej aukcji. Sprzedano tam także model okrętu „Tantive IV” z „Nowej nadziei”. Cena wywoławcza to 200 tysięcy USD, sprzedano go jednak za 450 tysięcy USD.

Na razie wciąż najdroższą rzeczą związaną z sagą, którą udało się sprzedać na aukcji, pozostaje kamera Panavision, którą kręcono „Nową nadzieję”. Kosztowała nabywcę 625 tysięcy USD, o czym pisaliśmy tutaj.
KOMENTARZE (5)

P&O 144: Dlaczego nie pozwala się wchodzić droidom do kantyny?

2015-10-11 08:45:46



Tym razem pytanie zadał obrońca praw droidów.

P: Dlaczego nie pozwala się droidom wchodzić do kantyny Wuhera?

O: Jest wiele powodów do uprzedzeń przeciw droidom w galaktyce, a nie wszystkie z nich są usprawiedliwione. Wuher jest nadęty, zatem nie wygląda aby miał coś szczególnie przeciwko droidom. W galaktyce wiele droidów zajmuje ciężkie prace, którymi zajmowały się istoty organiczne. Niektórzy obywatele mają jeszcze w pamięci wspomnienia z wojen klonów, kiedy to armie droidów powodowały śmierć i zniszczenie. No i są jeszcze tacy, którzy nie ufają mechanicznym osiągnięciom, uważając, że ich przytłaczają.

A z praktycznego punktu widzenia, zarząd Kantyny Mos Eisley nie chce w niej droidów, bo to nie są klienci, którzy kupują. Wuher wolałby mieć raczej spragnionego klienta nawet siedzącego na barze, niż kantynę okupowaną przez droidy protokolarne bądź astromechy.
KOMENTARZE (4)

Sony Classical wznawia ścieżki dźwiękowe

2015-09-25 19:12:45 oficjalna

Wraz z premierą nowych „Gwiezdnych Wojen” na rynek trafi wiele innych produktów, by fani mieli większy wybór w sklepach. Sony Classical wyda po raz kolejny muzykę z sześciu poprzednich filmów w trzech nowych kolekcjach. Wszystkie pojawią się 8 stycznia 2016. Muzykę oczywiście skomponował maestro John Williams.



„Star Wars: The Ultimate Vinyl Collection” będzie zawierało ścieżki dźwiękowe z sześciu filmów specjalnej kolekcji płyt winylowych, z okładkami będącymi reedycją oryginałów. Dlatego „Nowa nadzieja”, „Imperium kontratakuje” czy „Powrót Jedi” nawet graficznie będą się mocno różniły od „Mrocznego widma”, „Ataku klonów” czy „Zemsty Sithów”. Okładki prequeli bazowały na plakatach. Zestaw ma kosztować 229,98 USD.



„Star Wars: The Ultimate Soundtrack Edition” będzie zawierać mini albumy z sześciu filmów, plus dodatkową płytę CD z wywiadami z Harrisonem Fordem i Johnem Williamsem. Dodatkowo zostanie dołączona do tego płyta DVD z „Star Wars: A Musical Journey”, specjalnym nagraniem zawierającym najważniejsze tematy i kluczowe sekwencje (było to dołożone do oryginalnego CD z muzyką z „Zemsty Sithów”). Dodatkowo w zestawie znajdzie się plakat. Zestaw w sumie będzie się składał z 10 CD i jednej płyty DVD. Kosztować będzie 74,98 USD.

„Star Wars: The Ultimate Digital Collection” będzie zawierać ścieżki dźwiękowe z sześciu oryginalnych filmów z możliwością do ściągnięcia. Po raz pierwszy zostanie pliki zostaną udostępnione w wersji HD.



Warto przypomnieć, że 18 grudnia 2015 pojawi się ścieżka dźwiękowa z „Przebudzenia Mocy”. Na razie jest już robocza okładka. CD ma kosztować 12,99 USD. Tytuły utworów nie zostały podane. Płyta zostanie wydana przez wydawnictwo Disneya.
KOMENTARZE (7)

Kolejny odcinek serii "LEGO Star Wars: Droid Tales" w Anglii

2015-09-21 17:38:07

Jakiś czas temu amerykańscy widzowie mogli obejrzeć trzeci odcinek serii "LEGO Star Wars: Droid Tales" pt. "Mission to Mos Eisley". Dnia 3. października zobaczą go widzowie w Wielkiej Brytanii. Poniżej preview:



Kilka dni później, 5. października, w USA zadebiutuje kolejna, przedostatnia część, zatytułowana "Flight of the Falcon".

Przypomnijmy: seria koncentruje się na przygodach C-3PO i Artoo, którzy opowiadają swoje perypetie od "Mrocznego Widma", poprzez seriale "The Clone Wars" i "Rebelianci" do "Powrotu Jedi" zgromadzonym na Endorze Rebeliantom.

Temat na forum.
KOMENTARZE (0)

Starwarsowa jesień na AXN-ie

2015-09-11 22:08:46 AXN



Fani "Gwiezdnych Wojen" na pewno nie będą się nudzić w oczekiwaniu na "Przebudzenie Mocy". Kanał AXN ogłosił, że tej jesieni czeka nas całe mnóstwo atrakcji związanych z gwiezdną Sagą.

Na początku października przyjdzie nam zobaczyć nową trylogię, czyli "Mroczne widmo" (1 dnia miesiąca), "Atak klonów" i "Zemstę Sithów". Z kolei na przełomie października i listopada na ekranach zagości oryginalna trylogia: "Nowa nadzieja", "Imperium kontratakuje" i "Powrót Jedi". Wniosek z tego taki, że epizody prawdopodobnie będą puszczane co tydzień. AXN planuje też urządzić jednodniowy maraton ze wszystkimi filmami.

Prócz wszystkich epizodów Sagi będziemy mogli zobaczyć też produkcje animowane - serial "Rebelianci" oraz niewyświetlany dotąd w Polsce szósty sezon (tzw. "Lost Missions") "The Clone Wars". Dodatkowo pokazane zostaną filmy dokumentalne związane z "Gwiezdnymi Wojnami". Większej ilości szczegółów zapewne dowiemy się niebawem.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (27)

Porównanie scen ze starej i nowej trylogii

2015-09-11 15:56:01 vimeo

Niejaki Pablo Fernandez Eyre stworzył krótki film, przedstawiający podobieństwa między starą a nową trylogią. Są to ujęcia, które pokazują, jak Lucas czerpał inspiracje do epizodów I-III z ich "starszych braci". Muzyka to utwór "Experience" autorstwa Ludovicio Einaudiego.

Star Wars Poetry from whoispablo on Vimeo.




KOMENTARZE (13)

P&O 136: Czy kapitan Antilles i Wedge Antilles są spokrewnieni?

2015-08-16 06:55:45



Kiedyś już było pytanie o zależność między Bailem Organą a Antillesem. Dziś podobne pytanie.

P: Czy kapitan Antilles i Wedge Antilles są spokrewnieni? Jeżeli tak, to czy Wedge wie o istnieniu droidów (C-3PO i R2-D2)?

O: Nie, nie są, ale nikt ci nie zarzuci pomyłki. To dość często popełniana pomyłka, tylko dlatego, że w „Gwiezdnych Wojnach” pojawiają się co najmniej trzy postacie o nazwisku Antilles, a żadna z nich nie jest ze sobą spokrewniona. Nawet autorzy w EU starają się propagować tezę, że nazwisko Antilles jest bardzo popularne w odległej galaktyce, jak u nas „Smith” czy „Jones”. W komiksach z serii Republic (dokładniej w Polu rażenia) pojawia się tajemniczy Jedi znany jako Jon Antilles (to właściwie tylko przykrywka). A w podręcznikach do RPG wydanych przez West End Games pojawia się postać Corelii Antilles, która jest swoistym nawiązaniem do pewnego ziemskiego archeologa.

A wracając do tematu, kapitan Antilles jest Alderaaninem, a Wedge Antilles Korelianinem. Nie ma pomiędzy nimi bezpośrednich więzów krwi. Ale podczas castingu do „Zemsty Sithów”, Christne King, dyrektorka, szukała kogoś do roli Antillesa w III Epizodzie, kto byłby podobny do Dennisa Lawsona, czyli oryginalnego Wedge’a. Ponoć, zanim rozpoczęły się zdjęcia, George’a Lucasa bawił pomysł, by obsadzić Lawsona jako Antillesa, nie zważając na to, jakie zamieszanie mógłby tym wywołać we wszystkich spin-offach, które powstały przez lata. W sprawę wdał się Ewan McGregor, którego wujkiem jest Lawson, i rozpoczęła się dyskusją, lecz ostatecznie Dennis odrzucił tę rolę, a dostał ją mieszkający w Sydney Rohan Nichols, który był pierwszym wyborem pani King.

K: Tu ograniczono sobie trochę klan Antillesów z Alderaanu, a on jest większy. Nestor rodu to Bail Antilles – senator z Alderaanu w „Mrocznym Widmie”. Miał go zagrać Adrian Dunbar, lecz sceny z nim ostatecznie wycięto, jednak nazwisko jak najbardziej pada w filmie (i adaptacji powieściowej). Bail Antilles jest ojcem Brehy, królowej Alderaanu i żony Baila Organy. Bail Organa zresztą zastąpił Baila Antillesa na stanowisku senatora Alderaanu. Bail Antilles jest także ojcem Raymusa Antillesa, kapitana „Tantive IV”.

A żeby było jeszcze ciekawiej, to w adaptacji Nowej nadziei napisanej przez Alana Deana Fostera jest pewna nieścisłość. W miejsce kapitana Antillesa pojawia się kapitan Colton. Stąd potem pojawił się w niektórych źródłach niejaki Colton Antilles. Ale Raymus Antilles i Jeremoch Colton to dwie różne osoby. Ten drugi pojawia się także w „Zemście Sithów” i gra go Jeremy Bulloch.


Bail Antilles

Bail Organa

Wedge Antilles

Breha Antilles

Raymus Antilles

Jeremoch Colton

Dr Henrietya „Corelia” Antilles

KOMENTARZE (5)

Walki myśliwców z II wojny światowej

2015-08-12 07:22:26 oficjalna



Cole Horton w kolejnym artykule o II wojnie światowej nie koncentruje się na niej, co raczej na zdjęciach archiwalnych oraz filmach o tym konflikcie i ich wpływie na produkcję „Nowej nadziei”. Tym razem ujęcie jest trochę inne niż te, które prezentuje Bryan Young.



Zanim „Gwiezdne Wojny” stały się blockbusterem, był to zaledwie pomysł filmowca George’a Lucasa. By urzeczywistnić swoją wizję, Lucas zatrudnił utalentowanych artystów i twórców filmowych, którzy potrafili przedstawić jego historię tak, by ożyła. Więc gdy przyszło do dopracowania jego wizji kosmicznych bitew Lucas spojrzał w przeszłość. Filmy wojenne oraz archiwalne zdjęcia walk myśliwskich z II wojny światowej stały się inspiracją dla ekscytujących bitew kosmicznych, takich jakich publiczność jeszcze nie widziała wcześniej.

Od bitew nad Gwiazdą Śmierci po bohaterów „Rebeliantów” uciekających imperialnej blokadzie, bitwy okrętów gwiezdnych są jednym z najbardziej ekscytujących momentów w każdej opowieści „Star Wars”.
– Jedną z przyczyn dla których zacząłem pisać „Gwiezdne Wojny” było to, że chciałem zobaczyć statki gwiezdne w niesamowitych bitwach w kosmosie – mówi George Lucas podczas archiwalnego wywiadu z Jonathanem Rinzlerem dla „The Making of Star Wars (Enhanced Edition)”. – Gdy byłem dzieckiem, kochałem seriale „Flash Gordon” i „Buck Rodgers”, ale myślałem by stworzyć doświadczenie bliższe oglądaniu walk myśliwców z filmów o II wojnie światowej, z okrętami nurkującymi i wznoszącymi się w realistyczny sposób.

Ten realistyczny styl kosmicznych bitew to coś ustaliły „Gwiezdne Wojny”. Lucas wyjaśnia:
– Jedną z kluczowych wizji jaką miałem na ten film, gdy zaczynałem, były walki w kosmosie ze statkami – dwoma okrętami latającymi przez przestrzeń i strzelającymi do siebie. To był mój oryginalny pomysł. Powiedziałem sobie „chcę zrobić taki film. Chcę to zobaczyć”. W „Star Treku” okręt zawsze stał i strzelał do innego stojącego okrętu, strzelały do siebie laserami i jeden z nich znikał. To nie były walki myśliwskie, w których ścigaliby się podczas strzelania w kosmosie.

Podczas gdy ta wizja wydawała się jasna Lucasowi, znalazł on kreatywny sposób by podzielić się z nią z członkami ekipy pracującymi nad „Gwiezdnymi Wojnami”. Zmontował on własną kompilację scen bitewnych zarówno z archiwalnych ujęć, dokumentów jak i filmów wojennych.

– Za każdym razem, gdy w telewizji był film wojenny taki jak „Mosty Toko-Ri” (The Bridges of Toko-Ri, 1954), oglądałem je, a gdy były tam walki myśliwców, nagrywałem je na wideo. Potem przetransferowałem to na taśmę 16mm i zmontowałem tak by pasowało do mojej wizji „Gwiezdnych Wojen”. To był naprawdę mój sposób by ukazać ruch okrętów kosmicznych. Ostateczny rezultat był całkiem spory, bo jak dalej pisze Jonathan Riznler w The Making of Star Wars:
– W pewnym momencie miałem 20 do 25 godzin zmontowanych kaset – wspomina Lucas.

W kwietniu 1975 Lucas spotkał się z Johnem Dykstrą, który został potem nadzorującym wizualne efekty specjalne pierwszego filmu z cyklu „Gwiezdne Wojny”. By zrealizować swoją wizję, Lucas podzielił się swoim projektem, który stworzył dwa lata wcześniej, już zmontowanymi bitwami powietrznymi. Ekipa Industrial Light & Magic używała ich przez cały czas trwania produkcji.

– Zaprojektowano cały system kamer dla „Gwiezdnych Wojen” – wspomina kamerzysta ILM Richard Edlund w jednym z archiwalnych wywiadów, opowiadając o tym jak projektowano i kręcono ujęcia. – Wszystkie kompromisy które musieliśmy wypracować opierały się na tym filmie, który dał nam George, montażu klipów z II wojny światowej na taśmie 16mm, które ukazywały nam dynamikę, montaż sekwencji i sposób w jaki okręty mają się poruszać. Wiedzieliśmy jakiego rodzaju ujęć on oczekiwał, to była nieoceniona pomóc w utrzymaniu tego, co mogło się stać niesamowitym miszmaszem.

Doświadczony twórca modeli i efektów wizualnych Paul Huston wspomina swoje początki w ILM, gdy firma wciąż była bardzo młoda. W książce Star Wars Storyboards: The Original Trilogy jest cytowany:
– … spędziliśmy wspaniały czas w tym dziale, z jego żużlowymi ścianami, sklejką na podłodze, kanałowych drzwiach na kozłach dla stołów z rysunkami na stołach, oraz Movieolą z czarno-białymi montażami George’a przedstawiającymi atak na Gwiazdę Śmierci zrobiony ze starych zdjęć filmowych z II wojny światowej. Joe pokazał mi ujęcie japońskiego Zero lecącego z lewej do prawej, mijającego wieżyczkę lotniskowca i powiedział „ten lotniskowiec to Gwiazda Śmierci, Zero to X-Wing. Resztę zrób w ten sposób”.



Joe Viskocil, artysta zajmujący się efektami pirotechnicznymi, także inspirował się zdjęciami z II wojny światowej, powiedział w wywiadzie w 1978 na potrzeby materiałów marketingowych i promocyjnych wiceprezesowi Lucasfilmu Charlesowi Lippincottowi: – George chciał zobaczyć efekt kuli ognia, w zdjęciach z II wojny światowej widzieliśmy okręt rozrywany i zmieniający się w wielką kulę ognia. Jedną z rzeczy, za którą jestem wdzięczny George’owi to fakt, że dał mi wolna rękę w tym co chciałem robić. Dał mi zamysł tego, co chciał zobaczyć, a ja to rozwinąłem.

Gdy zakończono zdjęcia i rozpoczęła się postprodukcja, George Lucas nie był zadowolony z pierwszego montażu filmu i ostatecznie zatrudnił nowych montażystów. Nie chcąc wpłynąć na ekipę nowych montażystów „Nowej nadziei” zabronił im oglądania oryginalnego montażu „Gwiezdnych wojen”, jak wspomina montażysta Richard Chew.
– Jedyną wskazówką jaką George mógł mi dać to były czarno-białe montaże walk myśliwskich z II wojny światowej.

Nawet projektant dźwięków Ben Burtt pracował na filmach wojennych, przynajmniej zgodnie z wywiadem zawartym w „The Making of Star Wars”. – – W tamtym czasie ukończono bardzo niewiele ujęć bitwy końcowej, ale pracowaliśmy nad roboczą wersją bazującą na filmach z II wojny światowej. Więc tam podgrywałem dźwięki okrętów kosmicznych i laserów. Mieliśmy Spitfirey lecąc i brzmiące jak statki kosmiczne, mieliśmy dźwięki laserów wystrzeliwane z Messerschmittów. To było względnie szalone.

Chociaż montaż i praca nad dźwiękiem czy efektami wizualnymi z ILM trwały dłużej niż planowano i nie wszystko było ukończone, Lucas zaprosił kilku swoich przyjaciół i znajomych, by zobaczyli wczesną wersję montażu filmu w lutym 1977. Willard Huyck był tam i wspomina odbiór publiczności
– Obejrzeyliśmy film, napisy przeleciały, tam były tony informacji, a potem ujrzeliśmy ten okręt i Dartha Vadera – wspomina Huyck w wywiadzie z 1997. – Problemem było to, że prawie żadne efekty zostały skończone, a w ich miejsce George wmontował walki myśliwskie z II wojny światowej, więc w jednej sekundzie widzisz Wookiego na okręcie, a potem lecą nagle „Mosty Toko-Ri”. Tak to wyglądało. „George o co chodzi?”

Francis Ford Coppola także zobaczył film i powiedział:
– Trudno było to oceniać. To wciąż sprawiało wrażenie poskładanego ze sznurków, brakowało ujęć, a japońskie myśliwce nurkowały… Nie wiedziałem jak do tego podejść. Myślałem, że to jakieś przedziwne powtórzenia.

Steven Spielberg też znalazł się wśród przyjaciół, którzy widzieli wersję roboczą, wspomina o tym „The Making of Star Wars”:
– Ten film nie był do końca gotowy, by w ogóle go pokazać komukolwiek. Miał tylko z kilkanaście ukończonych scen z efektami, większość z nich stanowiły zdjęcia z II wojny światowej. Więc trudno było zrozumieć to czym ten film się stanie. Kochałem to, ponieważ pokochałem historię i postaci. Ale reakcja nie była dobra. Prawdopodobnie byłem jedynym, któremu się to podobało I powiedziałem George’owi jak bardzo to kocham.

Latem 1977 ujęcia z efektami nie tylko były już ukończone, ale też okazały się być rewolucyjne. Publiczność sprawiła, że film ten pobił rekordy oglądalności, rozhulała się franczyza silnie działająca przez 40 kolejnych lat. A zwykłe ujęcia filmowe z II wojny światowej stały się przodkami nowoczesnych technik prewizualizacji, rozwiniętych w filmach „Gwiezdne Wojny” i obecnie powszechnie wykorzystywanych w przemyśle filmowym. Najlepsze w tym wszystkim, że inspirowane II wojną światową zdjęcia stają się podstawą dla bitew kosmicznych w „Gwiezdnych Wojnach” które dopiero nadejdą!


KOMENTARZE (0)

Nowy Blu-ray steelbook sagi w wersji limitowanej [Update]

2015-08-06 07:15:01 oficjalna

Na jesieni czeka nas kolejne wydanie sagi na blu-ray. Tym razem będą to limitowane steelbooki, wydane zarówno pojedynczo jak i zbiorczo. Nowe będą przede wszystkim okładki, a na nich nowe oznaczenia filmów, czyli bez epizod z numerkiem w tytule. Na okładce „Mrocznego widma” będzie Darth Maul, „Ataku klonów” Yoda, „Zemsty Sithów” generał Grievous, „Nowej nadziei” Darth Vader, „Imperium kontratakuje” szturmowiec” a „Powrotu Jedi” imperator. Nowe wydania będą dostępne od 10 listopada, ale zamawiać je już będzie można od piątku 7 sierpnia. Standardowym dodatkiem będą oczywiście komentarze George'a Lucasa i innych członków ekipy.

Poza pojedynczymi epizodami wyjdzie też nowa wersja „Star Wars: The Complete Saga”, zawierająca sześć filmów oraz trzy płyty z dodatkami. Tu na okładce także zobaczymy Dartha Vadera. Wydanie to pojawi się kilka dni później, 13 listopada.

W obu przypadkach jeszcze nie ma podanych cen. Nie wiadomo także, czy nowe wersje trafią na polski rynek. Warto zauważyć jednak, że tu dystrybutorem wciąż jest Fox.



Update Znana jest już cena wydania amerykańskiego osobnych filmów. Wynosi ona 24,99 USD.
KOMENTARZE (29)

Jak praca kamery zmienia odbiór świata

2015-08-05 10:43:37 Na Gałęzi

Marcin Łukański na swoim kanele na YouTubie pod nazwą Na Gałęzi przygląda się filmom i serialom, recenzuje je, wytyka błędy, analizuje produkcję. W kolejnych odcinkach swojego wideobloga zajmuje się często techniczną stroną produkcji: efektami, pracą kamery, oświetleniem. Jeden z takich filmów poświęcił Gwiezdnym Wojnom, a dokładnie rzecz biorąc porównał "Nową nadzieję" z "Powrotem Jedi". Poniżej możecie przekonać się do jakich doszedł wniosków.



Autora powyższego filmu znajdziecie m.in. w następujących miejscach: YouTube, Facebook, Twitter.
KOMENTARZE (4)

Carrie Fisher napisze książkę o „Gwiezdnych Wojnach”?

2015-08-04 07:16:28

Carrie Fisher znamy przede wszystkim jako odtwórczynię roli księżniczki Lei, ale warto pamiętać, że aktorka jest także utalentowaną i docenianą pisarką. Na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim dwie quasi-biograficzne pozycje, czyli „Pocztówki znad krawędzi” oraz „Wishful Drinking”. Ta pierwsza powieść została nawet zekranizowana z Meryl Streep w roli głównej (alter ego Carrie) i Shirley McLane (odpowiednik Debbie Reynolds, matki Carrie). Pikanterii tej książce dodał medialny konflikt między Debbie i Carrie. Druga książka została między innymi zaadaptowana na Broadwayu. Wygląda na to, że wraz z „Przebudzeniem Mocy” Carrie nabrała na nowo wiatru w żagle i zamierza napisać kolejną książkę. Tym razem o „Gwiezdnych Wojnach”.

Pisać to może dużo słowo. Lepszym byłoby przepisać i zredagować, bowiem Fisher już zaczęła robić pewne przygotowania. Po pierwsze odnalazła swoje stare pamiętniki, które spisywała w 1976 na planie „Nowej nadziei”. Nazwała je „Blue Diary”. Podobno ma tam zanotowane dużo ciekawostek i zawierają one wszystko, co aktorka zapamiętała. To ostanie stwierdzenie może być tu kluczowe. Carrie ma pomysł na nową książkę, chce nadać jej trochę satyryczny wydźwięk.



Zapewne aktorka będzie musiała jeszcze te kwestie uzgodnić z Disneyem i Lucasfilmem. Spekuluje się również, że może tu umieścić także coś o pracach nad trzecią trylogią. Może poznamy jej wersję wypadku Harrisona Forda?

Swoją drogą warto wspomnieć, że kilka ładnych lat temu pojawiła się plotka o tym, iż Fisher napisze książkę związaną z „Gwiezdnymi Wojnami”. Ówczesna redaktorka Lucas Licensing, czyli Sue Rostoni szybko zdementowała tamte doniesienia. Na razie poza tym, co Carrie opublikowała na Twitterze, nie wiemy nic. Zobaczymy, czy tym razem książka Carrie o „Gwiezdnych Wojnach” dojdzie do skutku.
KOMENTARZE (5)

P&O 133: Czy Dash Rendar pojawia się w Epizodzie II?

2015-07-26 07:19:18



Niektóre pozycje z Expanded Universe, czyli obecnych Legend mocno rozpalały wyobraźnię fanów i zapadały im w pamięć. Stąd pojawiały się czasem dziwne plotki o obecności postaci w prequelach, oraz inne niedopowiedzenia. To jedno z takich pytań.

P: Czy Dash Rendar naprawdę umiera w Cieniach Imperium? Czy pojawi się w Epizodzie II?

O: Chociaż w powieści „Cienie Imperium” jest napisane, że to okręt Dasha Rendara „Outrider” zostaje zniszczony, gra komputerowa ukazuje jego los w inny sposób. To była tylko sztuczka ze zgraniem czasu i perspektywą. „Outrider” przetrwał finalną bitwę nad Coruscant i Dash uciekł. Przycichł na pewien czas, a potem pojawił się dopiero w w komiksach Shadows of the Empire: Evolution.
A z pewnością Dasha Rendara nie ma w Epizodzie II.

K: Na koniec warto dodać, że wznowienie komiksowej wersji Cieni Imperium ukaże się u nas w sierpniu.
Przypominamy też, że „Outrider” pojawia się w filmach. Dokładniej w „Nowej nadziei”, gdzie został dodany jeszcze w 1997 przy okazji „Wersji specjalnej”. Może stąd wzięła się plotka.


KOMENTARZE (3)

Nowe adaptacje klasycznej trylogii

2015-07-17 07:13:26 oficjalna +

Dawno temu w odległej galaktyce....
Tak to się zaczęło. I takoż też trwa. Z okazji zbliżającej się premiery "Przebudzenia Mocy" Disney-Lucasfilm Press postanowiło przygotować nowe wydanie adaptacji książkowych klasycznej trylogii w wersji młodzieżowej. Specjalnie, by nowe pokolenie czytelników lepiej mogło się wczuć w książki dobrano popularnych autorów, którzy czują się jak ryby w wodzie, zarówno w „Gwiezdnych Wojnach” jak i przy powieściach młodzieżowych. Każdy z nich znalazł swój własny, unikalny sposób, by na nowo opowiedzieć wydarzenia klasycznej trylogii. Trzy książeczki ukażą się w USA już 22 września. Każda z nich zostanie wydana w twardej okładce. Wszystkie mają kosztować 17,99 i mieć po 336 stron (z wyjątkiem adaptacji „Powrotu Jedi”, która będzie dłuższa i ma mieć 432 strony, cena zachowana).



Pierwsza z książek to „Star Wars: A New Hope – The Princess, The Scoundrel, and The Farm Boy”, której autorką jest Alexandra Bracken („Mroczne umysły”). Początkowo Disney-Lucasfilm Press zapowiadał, że tę książkę napisze R.J. Palacio, ale jak widać się zmieniło.

„Star Wars: The Empire Strikes Back – So You Want to Be a Jedi” napisze Adam Gidwitz, zaś „Star Wars: Return of the Jedi – Beware the Power of the Dark Side!” Tom Angleberger.

Te książki to coś więcej niż tylko kolejne opowiedzenie znanej historii. To świeża interpretacja, wierna filmom, acz przefiltrowana przez wizję każdego z autorów, którzy wchodzą w głowy postaci i opowiadają nam co się dzieje między scenami, a czasem nawet uczą jak być Jedi. Wszystkie mają też jednorodne stylistycznie okładki.

Na koniec jeszcze kilka informacji o nowych książkach Del Reya. Po pierwsze sam kontrakt między Lucas Licensing a Del Reyem obecnie nie obejmuje już pozycji nie fabularnych. Zatem nawet jeśli „Making of The Force Awakens” obecnie powstaje, w Del Reyu nikt o tym nie wie. A już na pewno nie mają takiej pozycji w planach wydawniczych na najbliższe parę lat. Warto dodać też, że adaptację powieściową „Przebudzenia Mocy” napisze Alan Dean Foster. To nazwisko znane już fanom „Gwiezdnych Wojen”, a w Stanach darzone szczególną estymą za Spotkanie na Mimban, czyli pierwszą powieść z cyklu Expanded Universe. Napisał także Nadchodzącą burzę oraz jest ghostwriterem adaptacji Nowej nadziei. Obecnie książka jest zapowiedziana na 5 stycznia 2016. Będzie wydana w twardej okładce, ma mieć 320 stron i kosztować 28 USD. Wcześniej ma być wydana w formie e-booka.

Druga wiadomość dotyczy powieści „Aftermath”. Chuck Wendig podpisał kontrakt na dwa kolejne tomy, zatem dostaniemy pierwszą nowokanoniczną trylogię. Na razie nie wiadomo kiedy zobaczymy te książki. Fragmenty pierwszej powieści Wendiga można przeczytać choćby tutaj lub tutaj.

3 listopada zaś zobaczymy jeszcze jedną powieść. „Battlefront: Twilight Company” Alexandra Freeda jak wskazuje sam tytuł będzie powiązana z grą. A raczej inspirowana. Będziemy tam śledzić losy grupki żołnierzy w czasie galaktycznej wojny. Szczegóły fabularne na razie nie są znane. Wiemy tylko, że książka zostanie wydana w twardej oprawie i ma kosztować 28 USD oraz liczyć sobie jakieś 400 stron. Freed jest już znany fanom, głównie jednak jako autor komiksów a także scenariuszy do „The Old Republic”. W październiku zaś w „Insiderze” zobaczymy opowiadanie Janine K. Spendlove, które będzie powiązane z tą powieścią. Poniżej robocza okładka powieści związanej z „Battlefrontem” oraz obecna chronologia kanonicznych powieści.


KOMENTARZE (18)

Han Solo i pierwsze ploty za płoty

2015-07-15 07:33:45



Zaledwie w tamtym tygodniu poznaliśmy pomysł na drugą „Antologię”, czyli film o Hanie Solo, a już zaczynają się pojawiać pierwsze plotki i spekulacje. Niektóre serwisy mają wciąż nadzieję, że w rolę słynnego przemytnika znów wcieli się Harrison Ford, ale obsadzenie w tej roli innego aktora zdaje się być jednak nieuniknione.

Dwa lata temu pojawiła się plotka, że młodego Solo mógłby grać Josh Holloway, czyli Saywer z serialu „Lost – Zagubieni”. Aktor niedawno przyznał, że bardzo byłby tą rolą zainteresowany, ale problemem jest jego wiek. Ma on bowiem obecnie jakieś 46 lat. Innymi medialnymi kandydatami są też Aaron Paul i Taron Egerton. O obu sugerowano wcześniej, że mogliby się wcielić w Hana Solo jeszcze zanim ogłoszono, że pierwsza „Antologia” to „Rogue One”. Więc póki, co stare plotki wracają. Pierwszy z aktorów ma 36 lat, drugi 26.

Oficjalnie wiemy, że film o Hanie Solo opowie nam o tym jak młody Han Solo stał się przemytnikiem, złodziejem i łotrem, którego po raz pierwszy spotkali Luke Skywalker i Obi-Wan Kenobi w kantynie Mos Eisley.

I to właśnie to ostatnie stwierdzenie jest punktem wyjścia dla wszelakich spekulacji. Bazują one często na tym, co już wiemy, albo wiedzieliśmy o Hanie Solo z różnych źródeł. Zarówno kanonicznych, jak i już nie kanonicznych. Poniżej kompilacja kilku rozważań.

Przede wszystkim warto się zastanowić kiedy będzie dziać się spin-off. W „Nowej nadziei” Harrison Ford miał 33 lata. Z czasem jednak, przy okazji „Zemsty Sithów” ustalono, że Han miał wtedy 29 lat. Był pomysł by dziesięcioletni Solo pojawił się w III Epizodzie, ale ostatecznie to zarzucono. Prawie pewne jest to, że „Antologia” będzie się dziać między III i IV Epizodem, ale chyba najbezpieczniej byłoby przypuszczać, że poznamy Hana gdzieś około dwudziestego roku życia. W sam raz mniej więcej koło 10 roku przed bitwą o Yavin. To prawdopodobnie dałoby twórcą największą swobodę, a jednocześnie zbudować kolejny most między różnymi filmami.

Oczywiście warto tu przypomnieć, że nie będzie się to zbytnio zgadzać z trylogią Ann C. Crispin (Świt Rebelii, Gambit Huttów i Rajska pułapka). Ale to nie znaczy, że pewne elementy z niej nie pojawią się. Zwłaszcza, że Crispin opisała kilka istotnych wydarzeń z życia Solo, o których wiedzieliśmy już wcześniej. Ona nadała im pewien kształt. Porównania więc pewnie będą nieuniknione.

Co zatem możemy zobaczyć w filmie?
Strzał pierwszy: wookieech. U Crispin Han Solo był wychowywany przez Dewlannę, dlatego znał język wookieech. Z drugiej strony w porzuconej scenie do „Zemsty Sithów” był obecny na Kashyyyku, gdzie dorastał wśród wookieech. Niezależnie od drogi jaką podejmą Kasdanowie, w obu przypadkach mamy dobre wyjaśnienie skąd Solo znał język i zwyczaje wookieech.



Strzał drugi: Chewbaccę i dług życia. A raczej pierwsze spotkanie dwóch przyjaciół. Tu sytuacja jest o tyle ciekawa, że u Crispin znów zostało to naszkicowane. Han był młodym oficerem Imperium, który ukończył akademię, a Chewie niewolnikiem. Ratując go Solo przekreślił swoją karierę w marynarce Imperium, a Chewbacca miał dług życia do spłacenia. Sam motyw wookieech niewolników istnieje też w nowym kanonie, choćby w serialu „Rebelianci”. Oczywiście wookiee może zyskać dług życia w zupełnie inny sposób.

Strzał trzeci: Han Solo, oficer Imperium. Poniekąd bardzo powiązany z drugim strzałem. Ukazałby nam drogę do nawrócenia. Choć w przypadku Hana Solo nie będzie ona jeszcze ukończona, ale moglibyśmy ujrzeć jak z tego złego przechodzi do półświatka. Natomiast ukazanie Hana na początku filmu jako lojalnego oficera walczącego i wierzącego w Imperium, pozwoliłoby inaczej ukazać tę postać. Znów jednak kłania nam się Crispin i Solo w akademii.



Strzał czwarty: jak Han stał się galaktycznym ateistą. Pamiętamy jak nabijał się z Mocy i tak dalej. Z czegoś to musi wynikać. U Crispin zostało to bardzo dobrze wytłumaczone, gdy młody Solo obserwował kapłanów lewego kultu na Ilezji. To jedno z możliwych wytłumaczeń. Ale dlaczego Han Solo nie wierzy w Moc? Czy tylko dlatego, że jej nie widział? A może właśnie się zawiódł?

Strzał piąty: początki przemytnictwa i kariery przestępczej. To musi nastąpić, zresztą to też zapowiada oficjalna. Pytanie tylko jak. Znów u Crispin przez pewien czas Han dorastał w półświatku, zajmował się między innymi doliniarstwem, wyścigami. Można to pociągnąć. Równie dobrze można też pokazać jak młody Solo upada i staje się przestępcą. Lub jeszcze bardziej życie go do tego zmusza. Tu też moglibyśmy poznać historię skrytek przemytniczych na „Sokole”.

Strzał szósty, znów powiązany. Od zera do bohatera, tylko że w drugą stronę. Tym razem to nie pomysł Crispin, a taki który wprowadził do dawnego EU Dave Wolverton w Ślubie księżniczki Lei. A co by było, gdyby Han był jakimś potomkiem króla Korelii? Albo bogatego rodu. Rozpieszczonym dzieciakiem, który wszystko traci i musi odnaleźć się w nowej sytuacji. I wybiera drogę szybszą i łatwiejszą?

Strzał siódmy: „Sokoł Millennium”. A raczej jak ten okręt wpadł w ręce Hana. Wiemy, że wygrał go od Landa. Czy zobaczymy to w filmie? Widzieliśmy u Crispin.

Strzał ósmy: Lando. A raczej historia ich niezwykłej przyjaźni, poznania, a kto wie czy nie poróżnienia. Znów prawie wszystko widzieliśmy u Crispin.

Strzał dziewiąty: problemy z Huttami. Czyli wyrzucenie przyprawy, choć akurat to nie jest dobry pomysł na pierwszy spin-off o Hanie Solo. Ale początek współpracy z Huttami? Czemu nie.

Strzał dziesiąty: trasa na Kessel i słynne 12 parseków. Udało mu się to w ogóle zrobić? A może tylko tak twierdzi. Czy to będzie wyścig, rajd przemytniczy, czy coś jeszcze innego?

Strzał jedenasty: Greedo. Raczej nie temat na cały film, a na drobny smaczek. Pierwsze spotkanie Greedo i Hana.



Strzał dwunasty: blastery. Z jakiegoś powodu Han bardziej im ufa niż mieczom świetlnym. Może z tego samego powodu, co nie wierzy w Moc?

Strzał trzynasty: romanse Hana Solo. To znów było u Crispin, gdzie pojawiła się Bria Tharen. W wyciętej scenie z „Nowej nadziei” Han też jest w objęciach kobiety. Ale teraz mamy jeszcze Sanę Solo z komiksów Marvela, która z jakiegoś powodu twierdzi, że jest jego żoną. Może pojawi się ten motyw też w filmie. Lub podobny. Zresztą trudno sobie wyobrazić, by Han Solo stronił od płci pięknej.

Przed Jonem i Larrym Kasdanami stoi bardzo trudne wyzwanie. Będą bowiem opowiadać historię już dość powszechnie znaną przez fanów, w dodatku raz napisaną na tyle dobrze, że wbiła się w pamięć. Na ile to będzie zbieżne z tym, co stworzyła Ann C. Crispin? To się jeszcze okaże. W wielu miejscach z pewnością poznamy Hana na nowo.

Druga „Antologia” jeszcze nie ma oficjalnego tytułu. W USA zadebiutuje 25 maja 2018. Reżyserują Christoper Miller i Phil Lord.

Zobaczymy też, jakie będzie powiązanie tego filmu z trzecią „Antologią”. Może tam też pojawi się Han Solo, ale bardziej gościnnie.
KOMENTARZE (19)

John Ford, John Wayne i „Gwiezdne Wojny”

2015-07-14 07:19:13 oficjalna



O kolejnym filmie opisywanym przez Bryana Younga zrobiło się głośno ostatnio przy okazji Celebration w Anaheim, gdzie w kilku miejscach wspominano jedno z arcydzieł Johna Forda „Poszukiwaczy” (The Searchers).

John Ford to ten typ filmowca, który spędził swoją całą karierę, kręcąc filmy inspirujące innych filmowców. Wszyscy, od Orsona Wellesa i Akirę Kurosawę do Stevena Spielberga i George’a Lucasa, twierdzą, że Ford wywarł na nich istotny wpływ. Tym razem w ramach cyklu o wpływach innych filmów na „Gwiezdne Wojny” zajmiemy się obrazem Johna Forda z 1956 pt. „Poszukiwicze” powszechnie uznawanego za jeden z jego najwspanialszych filmów.

W „Poszukiwaczach” John Wayne gra Ethana Edwarsa, weterana przegranej strony wojny secesyjnej, który przyjeżdża na ranczo brata do jedynej rodziny jaką zna. Niespodziewany atak Komanczów odciąga mężczyzn z ich domów, podczas gdy atakujący mordują pozostawione kobiety i dzieci. Ale nie wszystkie kobiety i dzieci zostają zabite, niektóre z nich zaledwie porwano. Ethan i jego bratem wyruszają na polowanie, chcą zarówno ocalić dziewczyny, jeśli one jeszcze żyją, jak i pomścić swoich martwych. Wyprawa trwa latami a ich ostateczny wynik nie jest najszczęśliwszy dla postaci, ale to jednocześnie jeden z najbardziej emocjonalnie naładowanych filmów jakie kiedykolwiek postały.

Kręcony na rzadkich pustyniach Monument Valley, film jest gorący i ciężki zupełnie jak bliźniacze słońca Tatooine, a sceny z „Gwiezdnych Wojen”, które rozgrywają się na Tatooine czerpią inspirację z opus magnum Johna Forda.

Zaczynając od „Nowej nadziei”, krajobrazy otaczające domostwo Larsów od razu przypominają samotne domostwa w „Poszukiwaczach”. Hodowcy bydła w filmie Forda są równie samotni co farmerzy wilgoci na krańcach pustyni Jundland, żyją też w podobnym strachu przed rdzenną populacją. Zamieszkujący pustynie Jeźdźcy Tusken są oczywistą paralelą do anachronicznego już dziś ukazywania rdzennych Amerykanów, ukazując dokładnie ten sam strach.

Gdy Luke wraca do domu po tym jak odkrył, że Imperialni mogli go zaatakować, scena która ukazuje się jego oczom, z płonącym domem i ciałami ciotki i wuja, bardzo przypomina scenę z Johnem Waynem wracającym do domu po tym jak został wywabiony przez bandę Komanczów. Ale gdy to rozpoczyna drogę Luke'a, by zostać Jedi, Ethan Edwards wyrusza w poszukiwaniu zemsty na tych, którzy go skrzywdzili.

Jest też wiele podobieństw w „Ataku klonów”. Podobnie jak postać Natalie Wood – Debbie została zabrana przez Komanczów, tak Shmi Skywalker zostaje pojmana przez ludzi pustyni, a jej mąż, Cliegg Lars prowadzi grupę poszukiwawczą. Jak pierwsza grupa ratunkowa w „Poszukiwaczach”, Lars i jego pomocnicy wracają z niczym. To tylko kilka linii dialogowych Jacka Thompsona, w których George Lucas potrafi streścić dużą część fabuły „Poszukiwaczy” i przenieść ją na grunt „Gwiezdnych Wojen”. Cliegg i jego grupa nie są w stanie uratować jego żony, wielu zginęło, a on sam stracił nogę.

Więc dopiero gdy Anakin Skywalker powraca do domostwa po długiej nieobecności, zjada wspólny posiłek z rodziną (tak jak Ethan na początku „Poszukiwaczy”) wtedy też poszukiwanie zaczyna się na nowo. Anakin poszukuje swojej matki z tą samą gorliwością co Ethan Edwards, no i mamy wiele ująć bardzo podobnych. W sumie to nawet montaż Anakina przeszukującego obóz Tuskenów jest bardzo zbliżony ujęcie po ujęciu do tego z „Poszukiwaczy”.

Punkt kulminacyjny „Poszukiwaczy” wygląda bardzo podobnie jak scena w której Anakin dokonuje zniszczenia obozowiska Tuskenów. W sumie scena, w której Anakin przecina człowieka pustyni, przypomina reakcję Ethana Edwardsa skalującego złego Bliznę.

George Lucas ukazał swój geniusz pokazując, że potrafi skompresować cały film taki jak „Poszukiwacze” w zaledwie kilku minutach „Gwiezdnych Wojen”.

„Poszukiwacze” nie byli nominowani do choćby jednej nagrody Akademii, ale i tak zostali okrzyknięci arcydziełem, a w 1989 Biblioteka Kongresu wybrała ten film, by go zachować. Ten film wciąż jest odpowiedni dla współczesnej widowni w każdym wieku. Dzieją się tu rzeczy przerażające, ale żadne z nich nie są bardziej intensywne niż to co widzimy w „Ataku klonów”.

Na koniec warto dodać o czym mówiono na Celebration na temat tego filmu. George Lucas zaproponował, by odtworzyć jego klimat w odcinkach o Boba Fecie i Cadzie Banie w „Wojnach klonów”, co zresztą Dave Filoni zrobił. Niestety te odcinki nigdy nie zostały ukończone, gdyż serial skasowano. Ich robocze fragmenty można było oglądać na konwencie. Natomiast przy pracach nad „Przebudzeniem Mocy” o „Poszukiwaczach” wspominano w kontekście planety Jakku. Podobno J.J. Abrams bardzo chciał dostać coś w stylu ujęć Forda. Jedno z pierwszych ujęć drugiego zwiastuna zajawkowego to właśnie takie nawiązanie w wykonaniu Dana Mindela. Zresztą Doug Chiang także o nim wspominał, jako pewnym źródle inspiracji.

Zaś o inspiracjach spaghetti westernami pisaliśmy tutaj.
KOMENTARZE (0)

Ray Harryhausen i „Gwiezdne Wojny”

2015-06-30 07:19:52 oficjalna



Tym razem Bryan Young zajął się filmem „Siódma podróż Sindbada” (The 7th Voyage of Sindbad) Nathana Jurada. Dziś ten film jednak jest najbardziej pamiętany zupełnie z innego względu. Miał on bardzo istotny wpływ na historię efektów specjalnych i uchodzi za jedno z najważniejszych dzieł Raya Harryhausena. I to właśnie jego wpływem na sagę dziś się zajmiemy.

Dla wielu filmowców Ray Harryhausen to jedno z najważniejszych nazwisk w przemyśle filmowym. Był on pionierem poklatkowych efektów specjalnych, przez co zajmuje szczególnie miejsce w historii inspiracji „Gwiezdnych Wojen”. Był znany z wielu filmów, ale prawdopodobnie najważniejszy to pochodzący z 1958 „Siódma podróż Sinbada”, pierwszy film w którym użyto poklatkowych efektów specjalnych, nakręcony w kolorze.

Wiedziałem, że ten film jest ważny dla historii kina, ale nie zdawałem sobie sprawy z jego wagi dla „Gwiezdnych Wojen” aż do wywiadu który przeprowadziłem z Philem Tippettem na potrzeby podcastu „Full of Sith”. To był film, który zainspirował Tippetta, by wszedł w biznes filmowy, a jego wkładu w „Gwiezdne Wojny” nie można pominąć. Phil był jednym z kluczowych artystów, którzy stworzyli holoszachy widziane w „Nowej nadziei”. On był człowiekiem stojącym za techniką poklatkową, która przywołała do życia tauntauny i AT-AT w „Imperium kontratakuje”. On też sterował głową rancora w „Powrocie Jedi”.



Nic z tego by nie powstało, gdyby nie poszedł obejrzeć w 1958 klasycznej „Siódmej podróży Sindbada”. Ten obraz opowiada historię Sindbada żeglarza. Zmierzał do Bagdadu, by ożenić się z księżniczką Parissą, która została zmniejszona przez złego czarnoksiężnika imieniem Sokurah. Sokurah mówi Sindbadowi, że jeśli ten będzie towarzyszył mu w wyprawie na zamieszkałą przez potwory wyspę Colossa, odzyska swoją magiczną lampę i będzie w stanie przywrócić księżniczce jej normalną wielkość. Na Colossie Sindbad i jego załoga walczą z cyklopowymi bestiami, Rokiem, Smokiem, szkieletami i cała masą innych potworów stworzonych w technice poklatkowej.

To była wspaniała zawadiacka przygoda w duchu „Flasha Gordona” czy „Robin Hooda” z fantastycznymi efektami, w dodatku w kolorze. Nic dziwnego, ze zainspirowało to siedmioletniego Phila Tippetta, by zainteresować się tworzeniem animacji poklatkowych, a to postawiło go na drodze by zostać w 1975 zatrudnionym przez George’a Lucasa do stworzenia figur na planszy do dejarika.

Zarówno technika animacji poklatkowej jak i gigantyczne potwory „Siódmej podróży Sindbada” stanowiły bezpośrednią inspirację dla „Gwiezdnych Wojen” w kliku miejscach. Podobieństwa są widoczne zarówno w potworach w „Powrocie Jedi” czy „Ataku klonów” (w szczególności reek), a monstrami w klasyce Harryhausena.

Muzykę filmu prześlicznie skomponował Bernad Herrman, który przepełnił filmową fantastykę klasyką, tym typem emocji muzyki filmowej który mógłby zainspirować George’a Lucasa, by znaleźć Johna Williamsa. John Williams wiele razy ciepło wypowiadał się o dziełach Herrmana i wiele razy dyrygował niektóre z jego najbardziej znanych utworów na koncertach.

Ale oglądając ten film i nawet ignorując potwory jak i walki na miecze, fani „Star Wars” znaleźliby jeszcze jedno nawiązanie, zapożyczone przez odległa galaktykę. Po tym jak Sindbad walczy ze szkieletami na wierzchołku okrągłych schodów prowadzących donikąd, jest w stanie uciec wraz z księżniczką. Nieszczęśliwie dla niego zły Sokurah używa swojej magii i niszczy most którym mogliby uciec. Dżin z magicznej lampy, który się pojawia, daje Sindbadowi sznur. Z księżniczką przytuloną do niego Sindbad przelatuje nad przepaścią w podobny sposób jak Luke z Leią na Gwieździe śmierci.

Dla tych, których zainteresował ten film, to ma on rating G, czyli nadaje się dla wszystkich. Obejrzałem go ponownie z moim 12-letnim synem specjalnie na potrzeby tego artykułu, syna zachwyciły efekty specjalne jak tylko się dowiedział kiedy film stworzono. Z pewnością jest odpowiedni dla całej rodziny.

Można go znaleźć na DVD czy Blu-ray, a także na Amazonie, Vudu czy Google Play. Film ma efekty w technikolorze, ale z pewnością warto obejrzeć wersję zremasterowaną na potrzeby Blu-ray.



Dwa pozostałe najbardziej znane filmy Raya Harryhausena to „Jason i Argonauci” (1963) oraz „Zmierzch Tytanów” (1981). Dzieła Raya za inspirujące uznał nie tylko Lucas, ale też James Cameron i Peter Jackson. Harryahusen zmarł ponad dwa lata temu.

W tekście Bryana Younga znajduje się sugestia, że ten film zainspirował muzycznie George’a Lucasa, by znalazł Johna Williamsa. Oczywiście nie da się tego wykluczyć, ale warto przypomnieć sobie o tym, iż o wiele bardziej w tej materii George’a zainspirował Stanley Kubrick ze swoją „2001: Odyseją kosmiczną”. Lucas miał kilka pomysłów na muzykę, przez pewien czas myślał nad klasyką. Część znajomych sugerowała mu nowoczesny i kosmiczny wówczas heavy metal, natomiast Steven Spielberg właśnie zaproponował Williamsa.
A na koniec warto dodać, że Phil Tippett pracuje też przy Epizodzie VII.
KOMENTARZE (0)
Loading..