TWÓJ KOKPIT
0

Michael Arndt :: Newsy

NEWSY (60) TEKSTY (2)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Zapowiedź polskiego wydania Blu-ray 3D

2016-10-19 07:33:51



3 listopada 2016 ruszy w Polsce sprzedaż wydania 3D „Przebudzenia Mocy”. „Gwiezdne Wojny : Przebudzenie Mocy (3BD 3-D) Edycja Kolekcjonerska” składać się będzie z blu-raya 3D, kilku nowych dodatków oraz dołączonego wydania podstawowego. Polskim dystrybutorem Disneya jest firma Galapagos.

Kilka informacji o polskim wydaniu:

Reżyser: J.J. Abrams
Scenariusz: Lawrence Kasdan, J.J. Abrams, Michael Arndt
Występują: Harrison Ford, Mark Hamill, Carrie Fisher, Daisy Ridley, Oscar Isaac, John Boyega, Adam Driver
Producent wykonawczy: JJ.Abrams, K.Kennedy
Muzyka: John Williams



Opis filmu: Nowość! Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy teraz dostępne w wydaniu kolekcjonerskim na Blu-ray™ 3D! Kylo Ren i i złowieszczy Najwyższy Porządek rosną w siłę, a Luke Skywalker przepadł bez wieści w chwili, gdy galaktyka potrzebuje go najbardziej. Rey i Finn łączą siły z Hanem Solo i Chewbaccą w poszukiwaniu ostatniej nadziei na przywrócenie pokoju w galaktyce. Wydanie specjalne zawiera film w wersjach Blu-ray 3D oraz Blu-ray 2D i dysk Blu-ray 2D z dodatkami w wersji rozszerzonej w tym z nowymi materiałami jak Brzmienia Gwiezdnych Wojen, Wizyta w zbrojowni, Komentarz audio reżysera J.J.Abramsa i inne.

Rok produkcji: 2016
Kraj produkcji: USA
Czas trwania filmu: 132 min.
Wersja wydania: 1
Wersje językowe filmu: polska, angielska, niemiecka
Dźwięk wersji oryginalnej filmu: 5.1 Dolby Digital polski dubbing, 7.1 DTS-HDHR angielski, 5.1 DTS-HDMA niemiecki
Napisy: polskie, niemieckie, angielskie dla niesłyszących
Wersja dla niesłyszących: angielskie
Licencja: film do sprzedaży detalicznej bez licencji do wypożyczania
Dodatki:
Komentarz audio reżysera J.J.Abramsa• Sceny niewykorzystane• Opowieść o mocy dzwięków• Brzmienia Gwiezdnych Wojen• Galaktyczna moda• Wizyta w zbrojowni• Złomiarka i Szturmowiec – Daisy Ridley i John Boyega• Za kulisami Przebudzenia Mocy: filmowa podróż• Moc zmian• Przebudzenie scenariusza: ekipa czyta skrypt• Budowa BB-8• Ożywianie filmowych stworów• Scenariusz walki: epicki pojedynek• John Williams: wyzwania kompozytora• ILM: magia efektów specjalnych

W niektórych sklepach ruszyła już przedsprzedaż. Wydanie to to wydatek rzędu 150 PLN.
KOMENTARZE (35)

„Przebudzenie Mocy” w HBO

2016-07-05 16:57:31



„Przebudzenie Mocy” trafia do HBO. Pierwsza emisja będzie mieć miejsce 7 sierpnia o 20:10. Potem film będzie powtarzany parę razy. Dokładniej:
  • 8 sierpnia o 15:30
  • 10 sierpnia o 20:10
  • 11 sierpnia o 12:10
  • 13 sierpnia o 12:55 i 21:10

I to pewnie nie koniec.

Film J.J. Abramsa jest już skończony, my czekamy na kolejne, ale to nie oznacza, że nie budzi emocji i wszystko o nim wiemy. Niedawno ocenił go publicznie James Cameron, autor „Avatara”, „Terminatora” i „Titanica”. James stwierdził, że zdecydowanie bardziej podobają mu się filmy George’a Lucasa, czyli obie poprzednie trylogię. Raz fabularnie, ten nowy obraz był bardziej odtwórczy. Ale to co najbardziej boli Camerona to fakt, że wszystkie filmy sygnowane przez Lucasa były przełomowe. Pchały technikę do przodu. Epizod VII nawet nie jest zachowawczy, w wielu aspektach to nawet krok wstecz. Zmarnowana okazja patrząc na to jak technika idzie do przodu.

Języki się rozwiązują i część twórców zaczyna opowiadać o nowej trylogii. Wśród nich był goszczący w Nowej Zelandii Iain McCaig, czyli artysta koncepcyjny. Wspomniał, że początkowo Lucas faktycznie nie chciał mieć już nic wspólnego z „Gwiezdnymi Wojnami”, ale jednocześnie dał zielone światło na nową trylogię. Gdy prace powoli ruszyły, zdecydował się, że sam nada kształt scenariuszowi i tym samym zaproszono do współpracy McCaiga i Douga Chianga. Scenariusz jednak nie został zrealizowany. Disney po kupnie Lucasfilmu chciał odciąć się od prequeli. Twórcy dostali zakaz używania lokacji, czy postaci związanych z drugą trylogią. Może nie było to jakoś sformalizowane, ale jednak coś takiego dało się odczuć. Nie oznacza to jednak, że Lucas nie miał wpływu na film. McCaig nie chciał mówić tego wprost, ale Michael Arndt, Lawrence Kasdan i J.J. Abrams w jakimś stopniu bazowali na pomysłach Lucasa.

Disneyowi nie podobało się także to, że początkowo nowa trójka była biała. To J.J. Abrams wciągnął Johna Boyegę, tworząc większą mieszaninę rasową. Swoją drogą McCaig przyznał, że jeszcze za czasów Lucasa nie było z tym problemów, a on sam tworząc koncepty Rey najczęściej przedstawiał ją jako Azjatkę.

Iain McCaig przygotował też koncept ducha Vadera. Podobno miało to być coś, co nawet spodobałoby się ludziom niechętnym prequelom. Duch miał w jakiś sposób pomagać Luke’owi, prowadzić go, ale jednocześnie wciąż byłby w nim konflikt między jasną a ciemną stroną. Dave Filoni twierdzi, ze Lucas dokładnie wiedział dlaczego Anakin pojawia się jako duch w „Powrocie Jedi”. Być może ten temat chciał eksplorować. McCaig prawie potwierdził, że Rey jest kolejnym Skywalkerem. Choć niekoniecznie musi być córką Luke’a Skywalkera. Jednym z pomysłów rozważanych był romans między Qui-Gonem a Shmi. Efektem tego romansu mogło być dziecko, które byłoby ojcem/matką Rey. Oczywiście ze względu na niechęć do prequeli raczej ten pomysł by nie przeszedł. Natomiast warto przypomnieć, że to właśnie McCaig jako pierwszy publicznie zasugerował, że zobaczymy kobietę z mieczem świetlnym. Zrobił to na Celebration Europe w Essen. Kto wie, może pewne pomysły zostaną wykorzystane w kolejnych Epizodach?

McCaig potwierdził też informację, że Larry Kasdan pierwotnie zajął się filmem o Hanie Solo, dopiero potem odstawił go na półkę i pomógł przy Epizodzie VII.
KOMENTARZE (32)

8 Złotych Saturnów

2016-06-24 22:08:37

42 raz w historii Akademia Science Fiction, Fantasy i Horroru przyznała swoje nagrody zwane Złotymi Saturnami. „Przebudzenie Mocy” zostało nagrodzone aż 8 statuetkami w następujących kategoriach:
  • najlepszy film SF
  • najlepszy aktor: Harrison Ford
  • najlepszy aktor drugoplanowy: Adam Driver
  • najlepszy scenariusz: J.J. Abrams, Lawrence Kasdan i Michael Arndt
  • najlepszy montaż: Maryann Brandon i Mary Jo Markey
  • najlepsza muzyka: John Williams
  • najlepsza charakteryzacja: Neal Scanlan
  • najlepsze efekty specjalne: Roger Guyett, Patrick Tubach, Neal Scanlan, Chris Corbould

Dodatkowo nagrodę specjalną imienia George’a Pala dostał Simon Kinberg.
KOMENTARZE (30)

Kasdan o swoim spin-offie

2016-06-02 07:24:57

Lawrence Kasdan niedawno wypowiedział się na temat filmu o Hanie Solo. Nie chciał nic mówić o fabule, z wyjątkiem tego, że zobaczymy młodszego Solo, ale przyznał, że zdjęcia rozpoczną się już w styczniu. Wcześniej sugerowano tę datę, teraz Kasdan ją potwierdził. Oczywiście o ile nic się nie przesunie. Dodał także, że Chris Miller i Phil Lord powoli przygotowują się do przeprowadzki do Londynu. O reżyserach mówi, że są bardzo pomysłowi i zabawni, no i że pracując razem dobrze się bawili.



Kasdan twierdzi też, że pisanie scenariusza jest bardzo wyczerpującym zajęciem. Teraz po prawie czterdziestu latach odkąd zajął się „Gwiezdnymi Wojnami” chce z nimi skończyć i skoncentrować na czymś innym, przede wszystkim reżyserią. „Gwiezdne Wojny” są jego zdaniem dość specyficzne, z jednej strony dostarczają wiele zabawy, świetnie się to pisze, ale z drugiej bardzo trudno się to zaczyna. Dopiero jak się wejdzie mocno w scenariusz, czuje się go, ale to trwa. No i nie zmieniło się to przez te czterdzieści lat.

Kasdan dodał także, że film o Hanie Solo ma mieć premierę w maju w przeciwieństwie do „Łotra Jeden” i Epizodu IX. Nie wiadomo, czy celowo mówił o IX, czy zwyczajnie się pomylił myśląc o VIII. Na razie nie zapowiedziano jeszcze dokładnej daty premiery Epizodu IX. Przy okazji nowej trylogii, zapytano Kasdana o udział w niej. Odpowiedział tylko, że początkowo miał napisać film o Hanie, bo to jego ulubiona postać. Dodatkowo znalazł się w grupie opowieści odpowiedzialnej za kolejne filmy. Gdy okazało się, że scenarzysta Michael Arndt ma problem z dotrzymaniem terminów, Kasdan wraz z Abramsem zastąpili go. Oczywiście Larry ma też wkład w kolejne Epizody, ale mniejszy. Twierdzi, że dobrze zna się z Rianem Johnsonem i powoli zapoznaje z Colinem Trevorrowem. Zatem mimo, że po filmie o Hanie Solo oficjalnie skończy z „Gwiezdnymi Wojnami” będzie dalej w nie jeszcze zaangażowany.

Swoją drogą ciekawe, czy twórcy tego filmu pojawią się w Londynie na Celebration?
KOMENTARZE (1)

Montażystka o produkcji Epizodu VII

2016-05-18 19:41:54

Maryann Brandon, jedna z dwóch montażystek „Przebudzenia Mocy” ostatnio wypowiedziała się o produkcji filmu. Jedna z pierwszych okazji, by przeczytać coś o produkcji filmu, bez całej PRowej otoczki.



Na pytanie o to kim jest matka Rey, powiedziała, że nie wie. Maryann dodała, że nie jest pewna, czy J.J. Abrams i Lawrence Kasdan to wiedzą. Nie rozmawiali z nią na ten temat, a patrząc na to ile szczegółów takiego filmu zmienia się w trakcie prac, nie jest pewna czy to w ogóle ostatecznie ustalono. Obecnie może co najwyżej strzelać.

Wspominała też, że jak dostała scenariusz do przeczytania, to pomijając fakt, że był on wydrukowany na czerwonych stronach, by nie dało się go łatwo skopiować, oraz to, że każda kopia miała wydrukowane imię osoby, której to udostępniono, to kazano jej czytać scenariusz w zamkniętym, monitorowanym pomieszczeniu. Czytanie z czerwonych kartek 140 stron jest męczące, więc ostatecznie udało się jej namówić Abramsa, by pozwolił wziąć jej scenariusz do domu.

Potwierdziła za to, że na początku filmu mieliśmy zobaczyć rękę Luke’a z mieczem świetlnym. Główną przyczyną, by zmienić rozpoczęcie filmu było jednak to, iż większość widzów mogła nie znać oryginalnej trylogii. Druga montażystka, Mary Jo Markey nawet nie widziała tych filmów. Uznano więc, że mogło by to być za bardzo mylące. Przerobiono więc początek. W trakcie dokrętek dodano też humorystyczne kwestie Poe, w tym wymianę zdań z Kylo Renem. Chciano w ten sposób rozładować trochę cięższy ton związany z masakrą mieszkańców wioski na Jakku.

Zastanawiano się także jak wprowadzić Rey. Czy powinno być o niej w napisach początkowych, czy jeszcze w jakiś inny sposób. Ostatecznie postanowiono podkreślić jej samotność, a także po wysłuchaniu tematu Johna Williamsa, uznano, iż zostanie wprowadzona bez żadnych słów. Po prostu pojawia się na ekranie.

Początkowo Kylo Ren miał wcześniej pojawić się bez maski. Także w trakcie pierwszej rozmowy ze Snokiem. Uznano jednak, że dłużej powinien być bardziej przerażający, więc postanowiono mu dodać maskę. W tamtej scenie skorzystano z grafiki komputerowej, nie kręcono dubli. Scena, gdy Kylo Ren spogląda na maskę Vadera i ma wątpliwości początkowo znalazła się w dużo wcześniejszej części filmu. Zdecydowano jednak, że lepiej ją opóźnić i tym samym zbudować większe wątpliwości, co do decyzji Rena w starciu z Hanem Solo.

Maz Kanata była bardzo istotna dla całej opowieści. Początkowo miała być Jedi, albo mieć jakieś inne magiczne moce. Miała też się skoncentrować na Rey, ale ostatecznie uznano, że lepiej będzie jak przyjrzy się Finnowi, z prostego względu. Miało to sprawić, że widzowie nie znienawidzą dezertera, gdy ten ponownie zrejterował i zostawił bohaterów.

Scena z wizją Mocy, nie była inspirowana tą z Dagobah. Tam Luke się czegoś nauczył. Tu więcej dzieje się z Rey, bo z jednej strony mamy wrażenie, że miecz ją wzywa, ale z drugiej strony to ona sprowadza tą wizję, nie miecz. Zresztą scena tej wizji nawet nie była kręcona tak jak wygląda. Planowano to zupełnie inaczej. Choćby na Bespin Rey miała zobaczyć Snoke’a z małym chłopcem. Wiele z tych wizji uznano za nielogiczne i wycięto, zostawiając małe fragmenty. Jednym z pomysłów na tą wizję było też przypomnienie całej historii „Gwiezdnych Wojen”, ale to jeszcze w czasach, gdy za scenariusz odpowiadał w dużej mierze Michael Arndt.

Zdaniem Maryann śmieć Hana Solo jest ważna. Śmierć silnych postaci jest w filmie o tyle istotna, że robią w ten sposób miejsce dla nowych bohaterów.

Ciekawostką jest też to, że gdy jeszcze George Lucas był zainteresowany projektem, powiedział J.J. Abramsowi, że Jedi mają różne Moce i różne poziomy jej używania. I co ważniejsze, Obi-Wan wg Lucasa był takim mocno przeciętnym Jedi, jeśli chodzi o umiejętności władania Mocy.

Montażystka odniosła się też do sceny, którą Abrams uznał za błąd. Czyli tej w której Chewie nie uściskał Lei po śmierci Hana. Maryann twierdzi, że w dużej mierze wynika to ze zmian w scenariuszu. Wcześniej Leia dokładnie wiedziała kim jest Rey, więc miało to inne znaczenie. Potem uznano, że nie będą zdradzać kim właściwie Rey jest, więc ta scena ma jeszcze mniej logiki.
KOMENTARZE (35)

Rey, chleb, zdrajca, nagrody i zyski

2016-01-21 07:30:16



Zaczynamy od części biznesowej. „Przebudzenie Mocy” traci już swój impet, ale wciąż jeszcze trzyma się dobrze. W weekend w USA zarobiło kolejne 26 milionów USD (lub 33 jeśli podliczmy przedłużony weekend), co daje nam sumarycznie kwotę 861 milionów USD (stan na wtorek). Bariera 900 milionów powinna być pokonana bez problemu. Miliarda USD z samych USA? Będzie ciężko, chyba, że Disney coś zrobi. Choćby zachęci ludzi by poszli ponownie do kina i przy okazji zobaczyli zwiastun „Rogue One”. Może pomogą też Oskary?
Poza Stanami film już przekroczył magiczną kwotę miliarda USD. Na całym świecie wciąż Epizod VII ściga „Titanica”. W Chinach udało się filmowi Abramsa utrzymać na pierwszym miejscu przez drugi weekend. Chiny już są 4 najlepszym rynkiem (po USA, Wielkiej Brytanii i Niemczech), ale pną się w górę.
W Polsce w poprzedni weekend Epizod VII obejrzało 110 tysięcy osób, co zagwarantowało filmowi drugie miejsce. „Moje córki krowy” zgromadziło 112 tysięcy widzów. W ten weekend zaś „Przebudzenie Mocy” spadło na trzecie miejsce (72 tysiące widzów). Poza „Moimi córkami krowami” (1 miejsce), „Gwiezdne Wojny” wyprzedził też Tarantino. Na razie „Przebudzenie Mocy” obejrzało w Polsce 2,691 miliona osób.

Tak swoją drogą jeśli amerykańskie zarobki „Przebudzenia Mocy” porównamy z rocznym produktem krajowym brutto niektórych krajów (za rok 2014), to otrzymamy dość interesujące dane. W tym zestawieniu Epizod VII zarobił więcej niż Vanuatu, Samoa, Tongo, Komory czy Dominika. Światowy dochód zaś przekroczył PKB Gambii, Belize czy Republiki Środkowej Afryki. Pełna lista PKB jest do obejrzenia tutaj.

O nominacjach oskarowych wspominaliśmy, ale też pisaliśmy tutaj. Przypominamy, Epizod VII dostał 5 nominacji.
Za montaż - Maryann Brandon i Mary Jo Markey.
Za muzykę - John Williams.
Za miksowanie dźwięków - Andy Nelson, Christopher Scarabosio, Stuart Wilson.
Za montaż dźwięków - Matthew Wood i David Acord.
Za efekty specjalne - Roger Guyett, Pat Tubach, Neal Scanlan i Chris Corbould.

Ale to nie jedyne nominacje. Do nagród BAFTA Epizod VII dostał 4 nominacje:
Za scenografię - Rick Carter, Darren Gilford, Lee Sandales
Za muzykę - John Williams
Za dźwięk - Andy Nelson, Christopher Scarabosio, Stuart Wilson, Matthew Wood i David Acord.
Za efekty specjalne - Roger Guyett, Pat Tubach, Neal Scanlan, Paul Kavanagh i Chris Corbould.

Stowarzyszenie kobiecych dziennikarek nominowało Daisy Ridley zarówno w kategorii najlepsza aktorka jak i przełom w karierze.
Amerykańscy montażyści nominowali Maryann Brandon i Mary Jo Markey, a scenografowie Ricka Cartera i Darrena Gilforda, zaś kostiumolodzy Michaela Kaplana. Tyle jeśli chodzi o branżowe nominacje.



Przejdźmy jednak do samego filmu. Cailey Fleming, która zagrała młodą Rey w wizji, opowiedziała o swojej pracy na planie. Choć zdjęcia do filmu skończyły się w listopadzie 2014, sceny z dziewczynką nagrywano w czerwcu 2015. Początkowo młoda aktorka nie wiedziała w jakim filmie ją zaangażowano. Przyjechała do siedziby Bad Robot, gdzie ubrano ją w strój i zabrano na dach. Ten udekorowano tak by przypominał pustynię. Po wszystkim J.J. Abrams wysłał dziewczynkę do Disneylandu. A po każdej przerwie, gdy mówił „cięcie” dawał jej truskawki. Cailey niedawno miała okazję obejrzeć film. Jest nim zachwycona, a także tym, że wpierw usłyszała swój głos, a dopiero potem zobaczyła się na ekranie.



W internecie szał zrobił jeden ze szturmowców Najwyższego Porządku, określany często jako TR-8R lub TR8-T0R. To ten, który krzyczy do Finna „Zdrajca”. Oficjalna postanowiła o nim napisać kilka słów. To FN-2199 zwany także „Nines”. Więcej na jego temat napisał Greg Rucka w „Before the Awakening”. Tam FN-2199 służył razem z Finnem, co tłumaczy czemu się tak na niego irytował.

Chris Corbould w MTV powiedział natomiast, że pewnie zdziwi to wiele osób, ale efekt chleba Rey nie jest komputerowy. Jest jak najbardziej fizyczny, może trochę też chemiczny. Pomysł by pojawiła się taka scena i trwała 2-3 sekundy pochodzi od Abramsa. Ale wykonanie jej zajęło bardzo długo. Mechanika była bardzo prosta, chleb miał rosnąć, ciecz zanikać. To się łatwo dało osiągnąć, ale problemem okazały się szczegóły, kolory i wygląd. Praca nad tym zajęła jakieś trzy miesiące zanim osiągnięto ostateczny efekt. Oczywiście finalny produkt z pewnością nie jest jadalny.

Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Jak twierdzi Michael Arndt fakt, że Rey ma być zbieraczką złomu na pustynnej planecie został ustanowiony na bardzo wczesnym etapie pisania scenariusza. Więcej zmian było z Finnem. Nie do końca wiedzieli, kogo chcą. Raz miał być piratem, raz kimś innym. To Lawrence Kasdan wpadł na pomysł by zrobić z niego szturmowca dezertera. I tak zostało.
KOMENTARZE (17)

J. J. Abrams wyjaśnia zachowanie R2-D2

2015-12-21 22:29:52

W wywiadzie dla Entertainment Weekly J. J. Abrams wraz z Lawrencem Kasdanem i Michaelem Arndtem wyjaśniają kilka kwestii związanych z fabułą "Przebudzenia Mocy". Tym, którzy jeszcze nie widzieli filmu, radzimy wrócić do tego newsa dopiero po wizycie w kinie.



Wiele osób zastanawiało się dlaczego R2-D2 nagle obudził się pod koniec filmu i dlaczego przez większość filmu był wyłączony. Twórcy chcieli dla każdej z postaci (i nie tylko postaci) przygotować specjalne wejście. Wg Arndta "Cały film jest serią wprowadzeń postaci. Chcesz, żeby każda z nich miała specjalne wejście, miała swój moment. Nawet Sokół Millenium. To był pomysł Bryana Burke'a - biegną do statku, który wybucha, obracają się i jest Sokół.". Arndt pierwotnie napisał scenariusz tak, że C-3PO i R2-D2 od początku są razem, ale Kasdan zasugerował właśnie, aby jak najdłużej ich trzymać osobno. Pojawienie się R2-D2 miało być pewnego rodzaju nagrodą, dla oczekującej widowni. Próba umiejscowienia R2-D2 wiązała się z też z jeszcze jednym problemem, kiedy pokazać Luke'a. Arndt wspomina, że "Za każdym razem gdy go wprowadzaliśmy Luke przejmował film. Nagle nie interesują Cię główni bohaterowie bo 'O cholera, tu jest Luke Skywalker. Chcę zobaczyć co on zrobi'". Stąd też ostatecznie zdecydowano się, że Luke będzie MacGuffinem Epizodu VII i w filmie pojawi się tylko na chwilę. Myśląc nad losami R2 twórcy powrócili do wydarzeń z "Nowej nadziei" - jest tam scena, w której na pokładzie pierwszej Gwiazdy Śmierci R2-D2 podłącza się do niej. Wg ich pomysłu ściągnął wtedy kompletną mapę galaktyki z Imperialnej bazy danych. Abrams nie chciał tego wspominać w filmie, bowiem nie chciał wracać na ekranie bezpośrednio do wydarzeń sprzed ponad 30. lat, wolał zostawić niedopowiedzenie. Jak twierdzi J. J. "BB-8 się pojawia i mówi coś do niego, co mniej więcej oznacza 'Mam kawałek mapy, masz może resztę?'. R2, który przemierzył całą galaktykę jest uśpiony, ale wciąż słyszy co się dzieje. I to sprawia, że się zaczyna wybudzać. Może się to wydawać kompletnie przypadkowe, ale w tym momencie w filmie, gdy straciłeś kogoś a inna osoba o którą się troszczysz jest w śpiączce, chcesz aby ktoś powrócił. ". Dlaczego R2 nie obudził się od razu gdy podszedł do niego BB-8? To stara jednostka, potrzebuje trochę czasu na rozruch..
KOMENTARZE (35)

Rekord otwarcia i tajemnicze głosy

2015-12-20 19:23:44

„Przebudzenie Mocy” idzie jak burza. Według pierwszych szacunków w ten weekend w Stanach zarobiło 238 milionów USD, czyli jakieś 30 milionów USD więcej niż „Jurassic World” w analogicznym okresie. Dodatkowo film poza USA zarobił już jakieś 280 milionów USD, więc Disney ma już ponad pół miliarda, w trzy dni od premiery. Nie wszystkie rekordy jednak zostaną pobite. Gigantyczne otwarcie spotkało się też ze sporymi spadkami. Epizod VII nie pobije raczej rekordów kasowych pierwszej soboty i pierwszej niedzieli wyświetlania w USA. Tam „Jurassic World” się obronił. Jeśli dane się potwierdzą, to w sobotę o milion USD, ale w niedzielę już różnica wynosi dziewięć milionów na korzyść dinozaurów. Kompletne dane pojawią się pewnie w połowie tygodnia. W trzy dni „Przebudzenie Mocy” pokonało zarobek oryginalnego „Imperium kontratakuje”. V Epizod jeszcze ratuje się Wersją specjalną. Ale niedługo.



Tymczasem dalej szukamy ciekawostek w filmie. James Arnold Taylor stwierdził, że nagrywał głos Obi-Wana do filmu, ale go wycięto. Zastąpił go Ewan Jakiśtam, jak sobie żartował Taylor. Ale to nic, wczoraj J.J. Abrams wraz z współscenarzystami - Lawrencem Kasdanem i Michaelem Arndtem był obecny na specjalnym pokazie dla amerykańskiej gildii scenarzystów. Tam reżyser potwierdził doniesienia Jamesa Arnolda Taylora, ale dodał jeszcze więcej smaczków. Okazuje się, że twórcy chcieli by w filmie powrócili w jakiś sposób Yoda i Obi-Wan, no i Luke. Nie pojawiają się (z wyjątkiem Luke’a), ale ich głosy są słyszalne (w scenie wizji). Głosy Marka Hamilla, Franka Oza, Ewana McGregora i... Aleca Guinnessa. Oz przyjechał do studia Bad Robot i nagrywał wiele kwestii udając Yodę. Ewan nagrał tylko jedną kwestię, a potem odjechał na swoim motorze. Za to za powrót Guinnessa odpowiada Bryan Burk. On był pomysłodawcą, by wykorzystać fragment z „Nowej nadziei” w którym Alec wypowiada słowo afraid. Wycięto środek, zostało „Rey”.
KOMENTARZE (61)

Dokładnie rok do premiery „Rogue One”

2015-12-16 07:36:51

Do premiery „Rogue One” dzieli nas dokładnie rok. Podobnie jak to zrobiliśmy w przypadku Przebudzenia Mocy, tak i dziś pozwolimy sobie na małe podsumowanie.



Po sprzedaży Lucasfilmu Disneyowi zaczęto dość szybko mówić nie tylko o trzeciej trylogii, ale też spin-offach, samodzielnych, niezależnych filmach. Dziś noszą one nazwę „Antologii” bądź „Opowieści”. Lucasfilm używa zamiennie obu tych nazw, pierwsza bardziej dotyczy serii, druga jest prawdopodobnie odpowiednikiem słowa „Epizod”. Cóż, pewnie za jakiś czas się to wyklaruje. W każdym razie pojawiały się plotki na temat nowych, niezależnych filmów, a już w lutym 2013 oficjalnie je potwierdzono. Początkowo dwa, mieli za nie odpowiadać Lawrence Kasdan i Simon Kinberg. Obaj znajdowali się w małej grupie osób, które planowały wszystkie nowe filmy, włącznie z trzecią trylogią.

Warto przypomnieć, że George Lucas zostawiał w Lucasfilmie szkice co najmniej kilku takich filmów.

Pierwszy na tapecie był film Kasdana. Jak wiemy już oficjalnie, jego głównym bohaterem będzie młody Han Solo. Temat ten wybrany z puli Lucasa. To właśnie ten film był początkowo planowany na rok 2016. Obraz Kinberga zaplanowano na 2018 i jak przypuszczamy, jego bohaterem może być Boba Fett. W momencie przejęcia przed Disneya Lucasfilmu planowano pięć filmów, nie sześć.

Nie wiemy dokładnie w którym momencie do Kathleen Kennedy przyszedł ze swoim pomysłem na film John Knoll. Prawdopodobnie wtedy, gdy już było pewne, że spin-offy powstają i prace nad nimi się rozpoczęły. John Knoll chciał nakręcić obraz o tym jak Rebelianci zdobywają plany Gwiazdy Śmierci. Kathleen początkowo jedynie kurtuazyjnie wysłuchała jego pomysłu, ale im dłużej mówił, tym bardziej jej się to podobało. Jak sama wspomina, chciała się zgodzić już w połowie, ale jedyne co ją przerażało to fakt, że inni pracownicy Lucasfilmu będą przychodzić do niej w podobnych sprawach. Zgodziła się ostatecznie, a jak się okazało wielu pomysłów na film na razie nie dostała.

John Knoll był nie tylko pomysłodawcą tego, co stało się „Rogue One”, ale też został jego głównym producentem. Oczywiście za kwestie techniczne i logistyczne odpowiadał Jason McGatlin, szef produkcji filmowej Lucasfilmu. Jednak w rozwoju tej „Antologii” istotną rolę odegrała Kiri Hart, prawdopodobnie większą niż przy pozostałych filmach. W Lucasfilmie to ona nadzoruje wszystkie opowiadane historie i tym razem mogła się tym zająć, bez Abramsa, Kasdana, Kinberga, Arndta czy notatek Lucasa nad sobą. Szybko stało się jasne, że „Rogue One” stanie się trzecim spin-offem, a jego premiera była planowana na rok 2020. Dużo czasu by się nim zająć. No a wieść o tym, że są trzy filmy w produkcji rozniosła się po świecie. Warto podkreślić, że będzie to pierwszy film z cyklu, do którego nie dołoży swojej cegiełki George Lucas. To w całości autorski pomysł Lucasfilmu.

W połowie roku 2013 Lawrence Kasdan musiał się bardziej zaangażować w „Przebudzenie Mocy”. To właśnie on razem z J.J. Abramsem przepisywali scenariusz, w miejsce Michaela Arndta. Było jasne, że Larry nie jest w stanie pracować jednocześnie nad dwoma filmami. Co prawda do pisania scenariusza zaangażował swojego syna, Jona, ale spin-off o Hanie Solo musiał zostać przesunięty. Informacja o tym wypłynęła w sieci kilka miesięcy później, bo dopiero w lutym 2014. Wtedy jednak był już opracowany plan B. Najłatwiej byłoby zamienić film Kinberga i Kasdana miejscami, ale Simon mając też inne projekty w innych uniwersach nie mógł się „streścić”. Najłatwiej więc było zamienić „Rogue One” z filmem o Hanie Solo. I tak też zrobiono. Tak na marginesie, potem jeszcze po odejściu Josha Tranka zamieniono kolejnością film Kasdana i Kinberga, ale to już inna historia.

John Knoll miał pomysł na film, ale on jest specem od efektów specjalnych, a nie scenarzystą. Dlatego scenariusz był rozwijany pod czujnym okiem Kiri Hart. To ona zajęła się szukaniem scenarzystów i reżysera. Działo się to na przełomie roku 2013 i 2014.

W maju 2014 prace nad „Rogue One” są już na tyle zaawansowane, że można pochwalić się tym światu. Wpierw Bob Iger już oficjalnie mówi, że trzy spin-offy są w produkcji. Potem następuje wyciek planów Disneya (starych na tamten czas), gdzie trzeci spin-off jest oznaczony jako „Red Five”. Następnie Lucasfilm ogłasza, że zaangażowano Garetha Edwardsa jako reżysera oraz Gary’ego Whittę jako scenarzystę. Obaj de facto pracowali dla Lucasfilmu od przynajmniej od początku 2014. Angaż i rozmowy musiały trwać wcześniej. Ci młodzi twórcy rozwijali scenariusz i pomysły na film, a także brali udział w lekcjach. Te polegają na tym, że filmowcy oglądają klasyki kina, by podpatrzeć pewne techniki. Robił tak Abrams, robił tak Lucas. Edwardsowi, ale też Joshowi Trankowi i Rianowi Johnsonowi „zorganizowano” takie pokazy w Lucasfilmie.



Moment ogłoszenia Edwardsa i Whitty jest starannie dobrany. „Godzilla” Edwardsa weszła właśnie na ekrany, reżyser kończył promocję tego filmu, więc mógł łatwo omijać niewygodne pytania. Zwłaszcza wspominając coś o „Godzilli 2”. Sam Edwards opowiadał potem na Celebration, że o swoim angażu wiedział jeszcze przed gwiazdką 2013. Dostał nawet prezenty związane z sagą od rodziców, ale nie mógł im nic powiedzieć. Wszystko było tajne. Dopiero tuż przed oficjalnym ogłoszeniem, dostał wiadomość z Lucasfilmu, że może zadzwonić do najbliższych, by dowiedzieli się o tym od niego, a nie z mediów. Co zresztą uczynił. Na Celebration pokazywał też film z reakcją jego mamy na jego wielkie szczęście.

Edwards był zafascynowany „Gwiezdnymi Wojnami”. Dla niego ten film to spełnienie marzeń. I pomyśleć, że gdy na 30 urodziny postanowił pojechać ze swoją dziewczyną do Tunezji, by odwiedzić lokacje, myślał, że to największa gwiezdno-wojenna przygoda jego życia. To również jemu przypisuje się pomysł, by kręcić część zdjęć w Meksyku. Tam powstały zdjęcia do jego debiutanckiego filmu „Strefy X”. O Meksyku wspominano wiele razy przy tym filmie, ostatecznie niedawno Kathleen Kennedy przyznała, że faktycznie powstaną tam jakieś zdjęcia.

Z drugiej strony dostaliśmy Gary’ego Whittę. On również nie ma zbyt udanego dorobku filmowego („1000 lat po Ziemi”, „Księga ocalenia”), ale dość dużo udzielał się w sieci, gdzie hejtował prequele, Lucasa czy „Wojny klonów”. Gdy dostał angaż do filmu zaczął usuwać niewygodne wpisy, czym się tylko ośmieszył.

Razem z oficjalną zapowiedzą podano też datę premiery. 16 grudnia 2016. Nie powiedziano jednak o czym będzie to film. Nic dziwnego, że większość informacji dalej się nam zlewała. Były głosy, że to film o Solo, ale też, że to film o Bobie. Źródła przypisywały produkcję filmu Kinbergowi lub Kasdanowi. Nikt nie wspominał o Knollu.

Kolejne miesiące nie przyniosły żadnej naprawdę nowej informacji. Były tylko spekulacje na temat Fetta i Solo i tyle. Tuż po premierze „Strażników Galaktyki” Gary Whitta oficjalnie podziękował twórcom tego filmu, że utrudnili mu pracę. Opublikował też pierwszy fragment scenariusza. Oczywiście nic nie ujawniający, poza jedną drobną kwestią. Film zacznie się od napisu „Dawno temu, w odległej galaktyce” - więcej.

Bliżej końca roku 2014 Gareth Edwards zaczął już zbierać swoją ekipę. Pierwszą osobą o której się dowiedzieliśmy był operator - Greig Fraser. Jego angaż zdradził kierunek jakim podążali twórcy. Szukali ludzi pracujących przy filmach wojennych. Klimat „Rogue One” ma być cięższy.

W listopadzie 2014 pojawiła się informacja, że spin-off może być o łowcach nagród wynajętych przez Sojusz Rebeliantów w celu wykradnięcia planów Gwiazdy Śmierci. Z końcem roku poznaliśmy nazwę kodową filmu – „Los Alamos”. To nawiązanie do „Projektu Manhattan” i miejsca w którym rozpoczęto budowę bomby atomowej. Aluzja do Gwiazdy Śmierci jest dość czytelna. Oczywiście brakowało oficjalnych potwierdzeń.

W kolejnych miesiącach historia medialna o łowcach rozwija się. Są w nią zaangażowani albo Fett, albo Solo, albo nawet obaj jednocześnie. Łowcy mogą być piratami. Praktycznie nikt nie zauważa, że Gary Whitta wrzucił na swoim twitterze największy spoiler. Swoje zdjęcie w stroju rebelianckiego pilota. Wygląda na to, ze cieszy się sagą, a nie, że bawi się z fanami.

Jednocześnie Whitta kończy pracę nad scenariuszem. W jego miejsce z początkiem roku 2015 wchodzi Chris Weitz („American Pie”, „Złoty kompas”). Wcześniej sugerowano, że może zajmie się tym Kinberg, ale nie. Nie dokładnie wiemy też, dlaczego Whittę zamieniono na Weitza. Z jednej strony miał inne projekty. Z drugiej pojawiły się wieści, że Lucasfilm nie jest zadowolony ze scenariusza. Z trzeciej zaś takie, ze Whitta zaszalał i to co chciał zrobić przekroczyłoby budżet. W każdym razie Weitz odpowiadał za kolejna iterację.

W tym czasie ruszyły też poszukiwania aktorów, a przede wszystkim aktorki. Wymieniano się dwie główne kandydatki - Tatianę Maslany i Rooney Marę. Jednocześnie źródła wskazywały, że w Lucasfilmie najbardziej chcieliby w tej roli widzieć Felicity Jones. W pewnym momencie wyglądało już na to, że obsadzono Tatianę Maslany, jednak ostatecznie okazuje się, że podpisano kontrakt z Jones. To był dla niej dobry okres, właśnie dostała nominacje do Oskara za rolę w „Teorii wszystkiego”, a także miała angaż w „Inferno”. Felicity jest na fali.



Punktem zwrotnym w tym, co wiemy o spin-offie był 12 marca 2015. Wtedy to na spotkaniu udziałowców Disneya Bob Iger zdradził tytuł – „Rogue One”. Potwierdził udział Felicity Jones już oficjalnie, a także wymienił trzech kolejnych producentów - Tony’ego To, Johna Swartza i Simona Emanuela. Było też już jasne, że nie będzie to spin-off ani Kasdana, ani Kinberga. Ujawniono też kluczowy udział Johna Knolla.

Nagle rozwiązały się też języki twórców. Okazuje się, że muzykę skomponuje Alexandre Desplat (co do dziś nie zostało oficjalnie potwierdzone). Gary Whitta stwierdza, że to on jest autorem tytułu. I coraz mocniej akcentowani są Rebelianci, piloci i tak dalej. Brakuje tylko jednej rzeczy, powiązania z Gwiazdą Śmierci. O tym jakby zapominamy na jakiś czas. Wręcz przeciwnie wszyscy nastawiają się na „Top Gun” w wersji „Star Wars”. Powoli jednak zmienił się ton. Od tego momentu sugeruje się, że film będzie mroczniejszy, bardziej wojenny.

Jednocześnie dowiedzieliśmy się, że twórcy mają na oku Bena Mendelsohna. Ale też szybko stało się jasne, iż niewiele będą nam mówić o „Rogue One”. Tym razem to nie tylko kwestia tajemniczego pudełka, ale też porozumienia z Paramountem. Ze względu na podobieństwo tytułu do „Rogue Nation” Disney i Lucasfilm obiecały, że nie będą reklamować nowego filmu do czasu premiery nowego „Mission: Impossible”. Jedynym wyjątkiem było Star Wars Celebration. Tam gośćmi byli i John Knoll, i Gareth Edwards, i Kiri Hart. No i oczywiście Kathleen Kennedy. Pojawiły się informacje, że film ma dotyczyć wykradzenia planów Gwiazdy Śmierci. Pokazano też teaser i zdradzono kolejnych członków ekipy. To co się działo na panelu możecie przeczytać tutaj. Warto zwrócić uwagę na to, że teaser powstał jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć i nie został potem nigdzie więcej oficjalnie pokazany. W sieci pojawiły się jedynie pirackie nagrania.

Kolejnym aktorem, o którym mowa, a którego potem zaangażowano w filmie jest Riz Ahmed. Po nim mowa jest o Diego Lunie i Forescie Whitakerze. Precyzują się wówczas porównania filmu. To już nie „Top Gun”, a „Hamburger Hill” spotykający „Gwiezdne Wojny”.

W międzyczasie pojawiały się plotki o udziale Lei, Baila Organy (powrót Jimmy’ego Smitsa), Vadera (powrót Haydena Christensena), no i gdzieś tam ew. powrót Imperatora (Ian McDiarmid), czy droidów R2-D2 i C-3PO. Żadna z tych wieści nie została w żaden sposób potwierdzona.

W lipcu wyglądało na to, że zaczęto zdjęcia. Brak informacji tworzył zamieszanie. Dziś wygląda na to, że zwyczajnie trwały już prace w Pinewood i tyle. Zresztą wiele osób pracujących wcześniej przy „Przebudzeniu Mocy” przeskoczyło do nowego projektu. W tym oczywiście Neal Scanlan czy fani odpowiedzialni za nowego R2-D2 Oliver Steeples i Lee Towersey. Krążą też plotki o zatrudnieniu Donniego Yena, a także Benicio Del Toro. Problemem jest to, że trwa już casting do Epizodu VIII i zaczynały się nakładać wieści. Del Toro ostatecznie trafił do Epizodu. A co ważniejsze zaczęliśmy poznawać lokacje. Pierwsza z nich to Cardington i dawna baza RAFu, w której prawdopodobnie odbudowano Yavin 4.

W sierpniu ruszyły zdjęcia. „Sun” publikuje zdjęcia z Bovingdon Airfield, znajdującego się niedaleko Pinewood. Co ciekawe stworzono tam jakąś „rajską” wyspę.



Przy okazji D-23 Expo oficjalnie poznajemy obsadę. Dołączają do niej Mads Mikkelsen, Alan Tudyk i Jiang Wen. Dowiedzieliśmy się też, że Tony’ego To zastąpiła Allison Shearmur. No i najważniejsze, mamy pierwsze (i na razie jedyne) oficjalne zdjęcie.

Znów rozwiązały się języki. Alan Tudyk ma zagrać postać motion-capture. Mads Mikkelsen mówił o lokacjach w Wielkiej Brytanii i Islandii. Pojawiają się też plotki o komputerowym wskrzeszeniu Petera Cushinga w roli Tarkina. Gdzieś po drodze sugerowano, że Felicity Jones zagra albo Sabine z „Rebeliantów” lub córkę Boby Fetta. Jednak plotki te wydają się być mocno chybione.

Z końcem września ekipa wylądowała na Islandii. Dostrzeżono tam między innymi Madsa Mikkelsena. Dodatkowo podobno film dostał trzeciego scenarzystę. Christopher McQuarrie miałby poprawiać film po Weitzu.

Najnowsze wieści mówią, że ekipa „Rogue One” pojawiła się na Malediwach, no i że jeszcze został im Meksyk do odwiedzenia. Promocja filmu powinna niebawem nabrać tempa, wtedy dowiemy się pewnie czegoś więcej.
KOMENTARZE (6)

Banery i wywiady

2015-11-10 07:22:58

Na początek mamy trzy nowe bannery, które powoli pojawiają się w kinach w USA, oczywiście oprócz plakatów. Jeden jest z Rey, drugi z Kylo Renem a trzeci z Finnem.

Z plotek mamy dwie. Otóż w 2014 pojawiła się informacja, że Judi Dench może zagrać Mon Mothmę w „Przebudzeniu Mocy”. Nic takiego nie ma miejsca. Ostatnio aktorka to potwierdziła i dodała, że nawet nie widziała „Gwiezdnych Wojen”. Żadnej z części.

Bob Iger natomiast wypowiedział się na temat Luke’a Skywalkera. Otóż szef Disneya potwierdza, Luke jest w filmie. Nie ma się co martwić.



Powoli pojawia się coraz więcej wywiadów z twórcami filmu. Pierwszy z nich przeprowadzono z J.J. Abramsem, można go przeczytać tutaj.
Abrams zapytany o to jak się ma fabuła „Przebudzenia Mocy” względem pozostałych filmów, przyznał, że zależało im na tym, by opowiedzieć jedną, zwartą historię, która ma swój początek, rozwinięcie i koniec. Ma też swoją historię do której nawiązuje, a jednocześnie pozostawia pewne wątki, które można kontynuować, zupełnie tak jak to miało miejsce w „Nowej nadziei”. Chodzi o możliwości. W pierwszym filmie Luke niekoniecznie był synem Vadera i bratem Lei, ale jednocześnie nie było to niemożliwe.

Abrams dobrze też ocenia współpracę z Lawrencem Kasdanem. Twierdzi, że właśnie wspólne działanie uczy najwięcej przy opowiadaniu historii. Reżyser jest też wdzięczny Disneyowi, w szczególności Bobowi Igerowi i Alanowi Hornowi, za to jak obeszli się z marketingiem. Bał się, że Disney będzie chciał pokazać i zdradzić za dużo, ale oni szanują wizję dzieloną przez Lucasfilm, by ten film poznać dopiero w kinie. Tyle, że ciężko jest też znaleźć równowagę, bo jeśli pokaże się za dużo, można zniszczyć komuś przyjemność z oglądania filmu, natomiast gdy się pokazuje za mało, mogą cię uznać, za napuszonego palanta. A gdzie jest ta granica? Abrams twierdzi, że na to pytanie muszą sobie odpowiadać przy każdym konwencie i każdej możliwej promocji filmu.

O Epizodzie VIII Abrams powiedział, że scenariusz jest już skończony. Co nie znaczy, że nie będzie wciąż poprawiany, bo to zawsze ma miejsce. W każdym razie mieli spotkania z Rianem Johnsonem i Ramem Bergmanem, pokazywali im zdjęcia, prawie dzień po dniu, gdy kręcono film. Byli częścią procesu powstawania, jako obserwatorzy, co wpływało też na Riana tworzącego scenariusz kolejnego filmu. Oczywiście pewne elementy zostały już wcześniej ustalone, choćby przez Kasdana, takie jak pewne relacje, pewne konflikty czy pytania na które należy odpowiedzieć. Abramsowi zależy na tym, by Epizod VIII był bardzo dobrym filmem, w końcu jest jego producentem wykonawczym, stąd względem Riana Johnsona i jego ekipy zachowano pełną transparentność działań. Johnson natomiast poprosił o uwzględnienie kilku rzeczy w scenariuszu, które przydadzą się potem do jego filmu. Zresztą ten scenariusz dość mocno jest zbieżny z kierunkiem, który wyznaczono „Przebudzeniem Mocy”. Choć to wciąż jest film Riana Johnsona i Abrams nie musi twórcy prowadzić za rączkę czy nadzorować.

Praca nad Epizodem VII nie może być oderwana od pozostałych filmów. To jest siódmy film z dziewięciu (przynajmniej na razie). Ważny przy tym jest tu kanon, który tworzą, co trzeba szanować. Ten film choć opowiada własną historię, nie jest wyjęty z kontekstu.

Początkowo Abrams pracował w z Michaelem Arndtem nad scenariuszem. Mówi, że szybko zdecydowali się do tych sesji dołączyć Ricka Cartera, by projektował wszystko o czym mówią. Wtedy też rodziły się takie pomysły jak choćby nowa ręka C-3PO i tak dalej. Potem, gdy przepisywał scenariusz z Lawrencem Kasdanem, więcej zastanawiali się nad tym jak nakręcić „Gwiezdne Wojny”, nie kolejny film, ale „Gwiezdne Wojny”. Jakie sceny chcą. Chcieli choćby Hana Solo w kostiumie, szturmowca, TIE Fightery. To wszystko wplatali w scenariusz.

J.J. jest też podekscytowany pracą z Johnem Williamsem. On wciąż komponuje używając ołówka, zapisując wszystko na kartce. Potem jedzie się do niego, a on gra melodie na pianinie. Robi to tak, że w głowie człowiekowi wydaje się jakby słyszał całą orkiestrę.

Abrams chwali też swoją obsadę, czyli głównie Daisy Ridley, Johna Boyegę, Oscara Isaaca i Adama Drivera. Jak mówi, od razu angażowano ich do trzech filmów, co najmniej trzech. Czyli po raz drugi nie wprost sugeruje w jednym wywiadzie Epizod X i kolejne.



John Boyega natomiast udzielił wywiadu Hollywood Reporter i Cnet. Aktor patrzy na „Przebudzenie Mocy” jako na swoją szansę. Zdaje sobie sprawę, że te filmy pomogły niektórym aktorom (jak Harrison Ford czy Carrie Fisher, która jednak ostatecznie tę szansę zmarnowała), innym przeszkodziły, ale jakoś wyszli na prostą (jak Ewan McGregor czy Natalie Portman), a jeszcze innym zakończyły (jak Jake Lloyd czy Hayden Christensen). Samego siebie Boyega określa mianem fana, nie tylko filmów ale przede wszystkim gier i Expanded Universe. Dodaje też, że podoba mu się postać Finna i jej rozwój. To szturmowiec, czyli ktoś kto nie powinien pożyć zbyt długo. Niewiele wiemy o przeszłości tego bohatera, ale ciekawe są wybory przed którymi staje i to kim się staje. Zapytany o bojkot „Gwiezdnych Wojen” przez to, że jego postać jest czarna, odparł tylko, że liczby mówią same za siebie. Skoro sprzedaż biletów jest tak fenomenalna, to bojkot chyba nie ma najmniejszego znaczenia. Rodzice Boyegi nie za bardzo znali i rozumieli „Gwiezdne Wojny”. Dla nich najważniejsze było to, że ich syn tam teraz gra.

Sam Boyega przyznaje, że zaczął oglądanie filmów od „Mrocznego widma” i wielce zaintrygował go wówczas Darth Maul. Jednak same prequele, choć mu się podobały, nie wciągnęły go aż tak bardzo. Dopiero gdy zobaczył klasyczną trylogię powiedział sobie „Wow”. Dla niego kwintesencją „Gwiezdnych Wojen” jest humor sytuacyjny. Choćby scena w której Han i Luke odbijają Leię z więzienia, a Han prowadzi rozmowę przez interkom. John uwielbia ten moment.

Mówił też, że Finn ma bardzo dużo wewnętrznej charyzmy, ale nie widać tego od początku. Gdy był przesłuchiwany do „Przebudzenia Mocy” John początkowo odgrywał rolę dramatyczną. Tego wymagał tekst. Jednak potem doszedł do wniosku, że coś jest nie tak. To przecież „Gwiezdne Wojny” i tu trzeba czegoś innego. Wrócił do domu, pooglądał sobie na YouTubie filmiki z castingów Marka Hamilla czy Harrisona Forda, co go zainspirowało.

John twierdzi też, że „Przebudzenie Mocy” jest najbardziej bliskie właśnie do „Nowej nadziei”, ze względu na ton, rytm, ale też dialogi, zwłaszcza te Hana i Luke’a. John sugerował też, że kurtka którą nosił na planie ma jakiś sekret i to nie przypadek, że nosił ją także Poe Dameron (Oscar Isaac). Oczywiście nic więcej nie zdradził.

W przeciwieństwie do Samuela L. Jakcsona Boyega nie mógł wybrać koloru miecza świetlnego. Abrams zrobił to za niego. Sam John żartowałby, że wybrałby czarny. Dodał też, że w tym filmie będzie dużo pościgów, zwłaszcza gonienia za Finnem.

„Przebudzenie Mocy” będzie jego pierwszym filmem „Star Wars”, który zobaczy na wielkim ekranie.

W innym wywiadzie natomiast bardzo się cieszył z tego, że Finn będzie miał swój własny temat muzyczny.



Daisy Ridley także odpowiedziała na kilka pytań Hollywood Reporter, w tym samym wywiadzie. Aktorka wspomina, że już samo dostanie roli Rey było dość ciężkie. Przez siedem miesięcy miała cztery czy pięć przesłuchań i co tu dużo mówić, zwłaszcza te pierwsze nie poszły jej najlepiej. Ale miała w sobie jakieś przeczucie, iż musi ten tekst przeczytać. A gdy już dostała rolę, to przez trzy miesiące musiała milczeć. Przyznała się w domu rodzicom i siostrze, ale na tym koniec. Miała też dużą ochotę, by wcześniej obwieścić światu, ze gra w sadze, ale mama ją przytemperowała. Mówiła, że to trochę jak z ciążą. Trzeba to przejść i przeczekać. Rey jej zdaniem jest przede wszystkim normalną dziewczyną, nie jakąś superbohaterką. Główna różnica między Ridley a Rey polega na tym, że Ridley zna swoją rodzinę i jest z nią blisko.

Przez te trzy miesiące Daisy musiała nabrać krzepy, ale też przytyć do roli.

Na planie Daisy trochę się bała rozmawiać z Markiem, Harrisonem czy Carrie zwłaszcza o klasycznej trylogii. Trochę ją to krępowało. Johna nie, od niego dowiadywała się potem ciekawostek. Za to najwięcej na planie rozmawiała z córką Carrie Fisher, czyli Billie Lourd, która jest w podobnym wieku. Daisy przyznaje, że Billie nie gra młodszej wersji Lei, oraz że nie było w ogóle potrzeby by kogokolwiek obsadzać do tej roli. Jedna Leia wystarczy.

Obiecała też, że dowiemy się kim są rodzice Rey. Oczywiście z filmu.

Daisy przyznaje, że na planie sobie śpiewała i nuciła. I że czasem to przeszkadza innym ludziom. J.J. Abrams zaproponował więc jej zakład, że wytrzyma jeden dzień bez śpiewu.
KOMENTARZE (17)

Prace nad Epizodem IX oficjalnie rozpoczęte

2015-09-09 17:08:38

Colin Trevorrow na swoim twitterze wrzucił zdjęcie notatnika Lucasfilmu.



Podpisał go także „Powrót do szkoły #IX”.
Tym samym reżyser, mający na swoim koncie dwa pełnometrażowe filmy fabularne („Jurassic World” oraz niezależny „Na własne ryzyko”) potwierdził, że zaczął pracować nad Epizodem IX.

Nie wiemy tylko, co ma znaczyć tajemniczy „Powrót do szkoły”. Są dwa możliwe rozwiązania, albo zabrał się za zaznajamianie materiałów dotyczących całej trylogii, albo podobnie jak wcześniej Rian Johnson, Josh Trank i Gareth Edwards będzie w Lucasfilmie oglądał wiele klasycznych filmów, by poprawić swój warsztat. Możliwe też, że robi jedno i drugie.

Na razie nie wiadomo, kto napisze scenariusz do IX Epizodu. Zarys całej trylogii na podstawie pomysłu George’a Lucasa stworzyli Michael Arndt, Lawrence Kasdan, Simon Kinberg i w od pewnego momentu także J.J. Abrams. Z pewnością Rian Johnson także ma swój wkład. Trevorrow z pewnością wszystko przeanalizuje i naniesie swoje uwagi. Miejmy nadzieję, że dzięki twitterowi będziemy dostawać więcej oficjalnych wieści niż było to przy „Przebudzeniu Mocy”.

Epizod IX powinien się ukazać w maju 2019, zdjęcia zatem powinny się zacząć gdzieś w 2018.
KOMENTARZE (7)

Scenariusz do filmu o Hanie Solo ukończony?

2015-08-24 07:19:43

„Entertainment Weekly” opublikowało ostatnio kilka artykułów, głównie koncentrujących się na „Przebudzeniu Mocy” (więcej), ale znalazły się tam także informacje na temat spin-offów, w tym przełożonego filmu Kinberga, jak i „Antologii o Hanie Solo”. Część informacji o tym drugim obrazie podaliśmy już tutaj, dziś druga porcja.

Jak wspomina Kathleen Kennedy pomysł na pojedyncze filmy zwane teraz „Antologiami” (choć ostatnio z tą nazwą są problemy, ale „Entertainment Weekly” wciąż ich używa) pochodzi jeszcze sprzed czasu sprzedaży Lucasfilmu. George Lucas usiadł z nią i opowiadał jej o tych filmach, miały one rozwijać poszczególne postaci i ich historie. Sugerował jej też o czym dokładnie mogłyby być. Potem musiała się zastanowić nad tym, kto by ten film zrobił. Lawrence Kasdan miał u George’a szczególne przywileje, mógł wrócić do każdego filmu z cyklu, jeśli tylko by chciał. W przypadku prequeli nie chciał. Kathleen spotkała się z nim. Kasdan powiedział jej, że tamtą erą po prostu nie był zainteresowany, że chciałby stworzyć bardziej coś bliższego temu co robił wcześniej, a jego ulubioną postacią zawsze był Han Solo. Kennedy właściwie chciała mu dać możliwość stworzenia dowolnego filmu, jaki by tylko sobie wymyślił, ale padło na Hana.

I to miała być pierwsza „Antologia”. Jednak z czasem „Przebudzenie Mocy” wymagało większego zaangażowania ze strony Lawrence’a Kasdana, który pomagał rozwijać scenariusz Michaelowi Arndtowi i J.J. Abramsowi (ostatecznie z tym drugim go przejął). To spowodowało, że film o Hanie Solo trzeba było przełożyć trochę w czasie. Larry jednak nie zamierzał go tak odstawić, wciągnął w pracę swojego syna Jona Kasdana. To on kontynuował dzieło pod czujnym okiem ojca, a teraz gdy „Przebudzenie Mocy” zeszło na drugi plan, Larry mógł wrócić do tego filmu. Mniej więcej w tym samym czasie Simon Kinberg pracował nad swoim filmem, przewidzianym na 2018, a John Knoll promował swój pomysł na „Rogue One”. Więc Han Solo z „Rouge One” zamienili się miejscami.

Pracę nad filmem jednak musiały ostatnio przyśpieszyć, z powodu problemów z „Antologią” Josha Tranka i Kinberga. Szczęśliwie scenariusz był na takim etapie, iż było to możliwe. Tym samym to właśnie film o Solo został po raz drugi przesunięty w czasie, tym razem na rok 2018.

Na razie nie wybrano żadnego aktora, który miałby wcielić się w Hana Solo czy inne postaci. Wiemy tylko, że Larry Kasdan mówi o pisaniu scenariusza obecnie zawsze w czasie przeszłym. Więc może faktycznie jest już napisany, przynajmniej w jakiejś wersji? Za pewne młodzi reżyserzy również będą mieli swój wkład w ten film, ale to Lawrence rozdaje karty.



Jeden z reżyserów, Chris Miller również miał okazję wypowiedzieć się na temat filmu o Solo. Zadano mu dwa pytania. Pierwsze dotyczyło wyzwania jakim będzie ten obraz.
- To olbrzymie ciśnienie. Zawsze staramy się znaleźć coś co sprawi, że zapłonie w nas ogień wiary i że zrobimy naprawdę dobrą robotę. Przy tym jest uczucie olbrzymiej presji by tego nie schrzanić. Więc mamy swoją motywację, a reszta to postarać się dać widzą świeże doświadczenie, które nie będzie przypominało odhaczania kolejnych pozycji na liście oczekiwań, a sprawi, że ludzie poczują tu coś nowego i ekscytującego, ale jednocześnie jest to sposób na uczczenie tej wspaniałej postaci.

Drugie pytanie dotyczyło uznania wobec postaci Hana Solo.
- Mógłbym cały dzień mówić dlaczego jest on tak doskonałą mieszaniną łotrowskiego kowboja… Moralnie niejednoznacznego, ale jednocześnie posiadającego wyraźny moralny kompas. Jest zabawny, spontaniczny… Gdy byłem dzieckiem to na dworze biliśmy się o to kto ma grać Hana Solo. To najlepsza postać jaką kiedykolwiek stworzono.

Film obecnie znajduje się we wczesnej fazie preprodukcji. Zdjęcia powinny się rozpocząć gdzieś blisko początku roku 2017.
KOMENTARZE (2)

„Entertainment Weekly” znowu nadaje

2015-08-20 07:15:54

Na początek jeszcze jedno zdjęcie z D23 Expo. Zorganizowano tam wystawę, podobną do tej z Celebration, gdzie zaprezentowano kostiumy z Epizodu VII. W tym jeden nowy należący do kapitan Phasmy (Gwendoline Christie), swoją drogą jak się ostatnio ukazało jest to ulubiona nowa postać J.J. Abramsa.



W zeszłym tygodniu „Entertainment Weekly” opublikowało kilka artykułów o „Przebudzeniu Mocy”. Pierwszą część z nich możecie przeczytać tutaj. Dziś druga partia.

Pierwszym dniem Harrisona Forda na planie, wcale nie było nagrywanie kwestii „Chewie, jesteśmy w domu”. Jednak wiele osób to właśnie czuło. Kathleen Kennedy wspomina, że Pinewood wybrano w dużej mierze ze względu na profesjonalizm tamtejszej ekipy. To ludzie, którzy pracowali przy przygodach Jamesa Bonda czy późniejszych filmach z cyklu o Harrym Potterze. Zawodowcy, więc była zdumiona ich reakcją. Ci ludzie po prostu się wpatrywali w Forda i Chewbaccę (akurat tego dnia nie wcielał się w tę rolę Peter Mayhew), którzy wchodzili do „Sokoła”, lub spoglądali na monitory. I stali w milczeniu. Kennedy mówi, że nawet nie zdawała sobie sprawy ile osób się zgromadziło. Byli tak cicho, w sumie stało tam z 200 osób. Zdaniem Lawrence’a Kasdana to było surrealistyczne, to nie był tylko Ford, czy Han i Chewie, ale to było to coś.
– A teraz, gdy już napisałem film o młodym Hanie Solo, „Sokół” ma dla mnie olbrzymie znaczenie. I nie wiem, czy jesteście sobie w stanie wyobrazić jak to jest być na planie i kręcić to z tymi ludźmi – dodaje.

Harrison Ford nie raz nieprzychylnie wypowiadał się o Hanie Solo. Nazwał go „głupim i upartym”. A po zakończeniu „Powrotu Jedi” nawet powiedział w jednym z wywiadów, że wspaniale jest zobaczyć ten kostium po raz ostatni. Zdaniem Kathleen Kennedy Ford jednak przeszedł bardzo długą drogę. Solo bez wątpienia to ważna część jego samego i jego aktorskiej kariery. Więc gdy w końcu wrócił prawie wszyscy na planie chcieli krzyczeć „O Boże, on wrócił!”.

Z Fordem i „Przebudzeniem Mocy” wiąże się też wypadek o którym nie raz pisaliśmy. W którym poza Harrisonem jak się okazało poszkodowany został także J.J. Abrams.
– To bez wątpienia było straszne wydarzenie i chciałbym, by nigdy się nie wydarzyło z przyczyn oczywistych – wspomina Abrams. – Ale prawda jest taka, że gdy już wiedzieliśmy, iż Harrison wraca do siebie, zrozumieliśmy że to był największy dar dla filmu i sądzę, że każdy filmowiec mógłby powiedzieć: „gdybym tylko mógł zrobić przerwę po miesiącu kręcenia na kilka tygodni i się zrekalibrować, wziąłbym ją”.

Abrams i Kasdan dostali czas, by przepisać kilka scen, a także nakręcić jeszcze raz te sceny z innymi aktorami, które im się nie spodobały. Pozostali odtwórcy mogli w tym czasie naładować swoje baterie.

Początkowo Abrams myślał czy nie przepisać scenariusza tak, by Harrison Ford miał więcej scen siedzących. Wtedy nie wiedzieli jak będzie przebiegać rekonwalescencja. Zwłaszcza, że miał mieć więcej scen akcji niż przed wypadkiem. Obecnie jednak w filmie nie widać tego, żeby aktor miał jakieś problemy.

Zresztą nie tylko Ford mógł mieć problemy z chodzeniem. Peter Mayhew, czyli Chewbacca, nie tylko miał w 2013 operację na kolana, ale też normalnie porusza się o lasce w kształcie miecza świetlnego. Szybkie ruchy bez niej są dla niego już zbyt trudne. Dlatego inny aktor wcielił się w rolę Chewiego w scenach akcji, ale tam gdzie to tylko było możliwe Abrams i Kennedy preferowali Petera. (Prawdopodobnie jest to Ian Whyte o którym pisaliśmy tutaj).

Kennedy wspomina także obiad, który jadła ekipa przed rozpoczęciem zdjęć. Tam sobie uświadomiła jak bliska jest więź między Peterem a Harrisonem. Peter siedział już przy stole, gdy wszedł Ford. Ten podszedł do niego i uściskał go, jak nikogo innego w sali.

Gdy Ford wrócił na plan wszyscy na chwilę się zatrzymali, on jednak był pogodny i żartował sobie, no i bardzo pomagał młodszym aktorom.

Kennedy wspomina, że zanim sfinalizowano sprzedaż Lucasfilmu, powrót Marka Hamilla, Carrie Fisher i Harrisona Forda był już pewny. No i wcale tego ostatniego nie było go tak trudno przekonać. Być może faktycznie nie czuje się emocjonalnie związany z tą rolą, może skusił go Abrams, albo młodsi aktorzy? Ale z pewnością był zachwycony, gdy przeczytał pierwszą wersję scenariusza i zobaczył do czego zmierzają. Od razu powiedział tak, porozmawiał z Abramsem o szczegółach.

Okazuje się także, że udział Simona Pegga w „Przebudzeniu Mocy” jest trochę większy niż się spodziewaliśmy. I to wcale nie chodzi o granie. Będzie w masce, więc go nie rozpoznamy tak łatwo. Ale jak twierdzi Abrams, wsparcie i przyjaźń Pegga odbiły swoje piętno na tym filmie. Reżyser twierdzi, że Pegg pomagał mu rozwijać tę historię, głównie zadając wiele pytań, które wspomagały proces twórczy. Był z jednej strony doświadczonym scenarzystą, z drugiej fanem także krytycznym a z trzeciej przyjacielem. To sprawiało, że ma swój własny punkt widzenia i świeże pomysły.

Abrams skomentował też plotki o udziale Daniela Craiga w filmie, mówiąc, że Służby Jej Królewskiej Mości zabroniły mu się wypowiadać na ten temat.

Wpływ Ralpha McQuarriego na „Gwiezdne Wojny” trudno jest przecenić. Nic dziwnego, że J.J. Abrams zabierając się za „Przebudzenie Mocy” postawił sobie pytanie kim właściwie był Ralph McQuarrie. I znaleźć kogoś kto by go zastąpił. Tym kimś stał się Rick Carter, doświadczony scenograf, wieloletni współpracownik Stevena Spielberga czy Roberta Zemeckisa. Twórca takich filmów jak „Park jurajski”, „Powrót do przyszłości”, „A.I. Sztuczna inteligencja” czy „Avatar”. Nigdy wcześniej nie pracował z Abramsem, ale przy tym filmie stał się jego McQuarriem. Został wciągnięty w produkcję filmu na bardzo wczesnym etapie, gdy J.J. pracował nad scenariuszem jeszcze z Michaelem Arndtem. Abrams zapraszał Cartera na swoje sesje z Arndtem, co jest raczej nietypowe dla pracy scenografa. Ale J.J. twierdzi, że Rick jest marzycielem i geniuszem.

Wpływ McQuarriego na nowy film jednak pozostał. Twórcy zastanawiali się, czy nie pójść inną ścieżką, ale to Ralph stworzył estetykę „Gwiezdnych Wojen”. Zależało im jednak by zatrzymać dziedzictwo i historię tego, co stworzono, by pokazać że jest to kontynuacja.

J.J. Abrams wypowiedział się też na temat swojego tajemniczego pudełka. Przyznał, że z natury ujawniłby jeszcze mniej niż dotychczas powiedziano o tym filmie, ale zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo fani czekają na Epizod VII i jak istotne dla nich są pewne szczegóły. Nie chcieli więc całkowicie się zamknąć przed nimi. Ale to nie oznacza, że zamierzają powiedzieć wszystko. Trzeba znaleźć równowagę. Zwłaszcza, że o ile część fanów łaknie każdej informacji, istnieje część, która nie chce, by jej cokolwiek spoilerowano. Przyznał też, że oba zwiastuny zajawkowe, dokument czy zdjęcia z planu są specjalnie wybrane, są elementem pewnej gry polegającej na powolnym składaniu układanki. Więc jest jeszcze wiele rzeczy, których póki co nie rozumiemy. Wszystko jednak przyjdzie z czasem, pewnie też już po premierze.

Za to reżyser pochwalił swoją ekipę od dźwięków. Nie chciał mówić czym dokładnie zajmuje się Ben Burtt, ale pracował z nim przy „Super 8” czy obu „Star Trekach”, więc to sprawdzony układ. Dodatkowo wspomagają go Matthew Wood i Gary Rydstorm. Jest jednak wiele efektów jak dźwięki TIE Fighterów, miecza świetlnego czy droidów, które są swoistym testamentem Bena Burtta. Zarówno tego, co zrobił kiedyś, jak i tworzy obecnie.

Abrams nie chciał wypowiadać się o postaci Snoke’a, ale przyznał, że Andy Serkis zrobił na nim wielkie wrażenie. Nie tylko jako osoba czy wybitny aktor, ale też człowiek, który w dużej mierze rozwinął technologię motion-capture. Profesjonalista w każdym calu.

Pełne artykuły możecie przeczytać w oryginale tutaj:

Han Solo
Simon Pegg
Ralph McQuarrie
Zagrywki Abramsa

Wraz z nowymi produktami pojawiają się też kolejne zdjęcia z filmu, niestety najczęściej słabej jakości. Na obu widać Daisy Ridley (Rey) w „Sokole”.



Na koniec zaś jeszcze kilka nowych konceptów, które niedawno zaprezentowało IndieRevolver. Są to Maz Kanata (postać Lupity Nyong’o) oraz wizje rycerzy Ren, a także wczesne koncepty Kylo Rena. Akurat te dwa ostatnie dość mocno się zazębiają.



Swoją drogą sama Lupita niedawno przyznała, że myśli, iż nie zobaczymy jej postaci przed premierą filmu. Więc faktycznie zostają nam tylko koncepty.
KOMENTARZE (8)

„Entertainment Weekly” o siódmym epizodzie

2015-08-13 17:02:44

Już jutro zaczyna się D23 Expo w Anaheim. Niestety nie mamy dobrych wieści. J.J. Abrams zapowiedział, że nie będzie tam ani nowych klipów filmowych, ani nowych dokumentów. Ci, którzy chcą zobaczyć nowe fragmenty muszą więc czekać do jesieni na zwiastun. Czy to oznacza, że nic nie zobaczymy? Niekoniecznie. Disney zapowiadając panel Alana Horna mocno podkreślał obecność „Przebudzenia Mocy”. Więc może w końcu dostaniemy choć plakat, zapewne też zobaczymy jakieś wystawy. Z drugiej strony panel ten dotyczy wszystkich filmów Disneya, więc dużo czasu na Epizod VII tam nie będzie. Chyba wszyscy bardziej liczą na jakieś konkrety o „Rogue One”, jak choćby o obsadę. A co do zwiastuna „Przebudzenia Mocy” to powinien się on ukazać we wrześniu lub październiku. Niektórzy sugerują, że dobrym momentem byłyby okolice 3 września tuż przed „Piątkiem Mocy”. Warto jednak uzbroić się w cierpliwość, a także w przygotować na to, że po zwiastunie do grudnia znów nic nowego nie zobaczymy.

Najwyższy Porządek – tak po polsku będzie brzmiało tłumaczenie First Order. To oficjalna nazwa, potwierdzona przez Disneya w Polsce. Przy okazji upubliczniono kadr z nowej sceny, która znalazła się w koreańskim spocie telewizyjnym. Scena ta była widoczna już na drugim zwiastunie, ale z innej perspektywy. Tu lepiej widzimy generała Huxa (Domhnall Gleeson) przemawiającego do sił zbrojnych, różnych rodzajów szturmowców, ale też oficerów czy pilotów. Za Huxem stoi kilka postaci, jedna z nich to zapewne kapitan Phasma (Gwendoline Christie) – postawna w chromowanym hełmie. Sporo kontrowersji wzbudziły też transportowce, widziane w tle przed TIE Fighterami. Początkowo fani myśleli, że to jakieś maszyny kroczące, jednak na zdjęciu lepszej jakości widać, że to ten sam lądownik, który jest obecnie używany przy „Rogue One” (można go zobaczyć na zdjęciach z planu). Swoją drogą nie wiadomo też, czy przypadkiem to miejsce nie jest osławioną bazą Starkiller. Jak zwykle więcej pytań niż odpowiedzi.




Scena ta też dość mocno przypomina końcową scenę „Ataku klonów” na Coruscant, gdzie Palpatine z senatorami obserwuje armię wyruszającą na bój, ale widać tu także historyczne inspiracje. Jedni doszukują się tu nawiązań do III Rzeszy, lub parad na Kremlu, inni także do klasycznych przedstawień filmowych rzymskich legionów.

Tymczasem w sieci pojawiła się kolejna wątpliwość/kontrowersja. Czy Yavin wróci? Na niektórych produktach pojawiła się czerwona planeta, ale rosyjski odpowiednik StarWars.Com nie pozostawia wątpliwości. Jakku widziane z kosmosu jest czerwone, więc to pewnie tę planetę wykorzystują w materiałach marketingowych.



W sieci także pojawiło się krótkie sprawozdanie z tego, jak wyglądają sesje nagraniowe muzyki do „Przebudzenia Mocy”. Osoba, która je pisała, miała okazje uczestniczyć w jednej z nich jeszcze w czerwcu. Twierdzi, że to było muzyczne doświadczenie jej życia. To prawdziwy zamykający się krąg, a John Williams zrobił więcej dla propagowania muzyki niż ktokolwiek inny na tej planecie. W każdym razie osoba ta była bardzo podekscytowana.

Na koniec najważniejsze. „Entertainment Weekly” opublikowało kilka artykułów na temat produkcji filmu. Poniżej najważniejsze informacje tam zawarte. Miejscami zdradzają one nowe rzeczy, także fabularnie, ale bardziej na zasadzie przedstawienia świata i stawiania kolejnych pytań niż konkretnego spoilerowania.

Kathleen Kennedy wspominała jak wyglądało rekrutowanie Abramsa. Początkowo reżyser powiedział jej wprost, że nie jest zainteresowany, nigdy do tego nie dołączy, bo chce się zająć oryginalnymi projektami. Cóż, niestrudzona producentka nie dała za wygraną. Wzięła go podstępem. Zadała mu pytanie kim właściwie jest Luke Skywalker? Abrams myślał chwilę, a potem odpowiedział, że wchodzi w to. To wersja Kathleen, ale wątpliwości przed finalną decyzją było oczywiście więcej. J.J. wspomina także istotny wpływ jego żony na to, że podjął się tego projektu. Reżyser się wahał, a ona mu powiedziała, że to film taki jaki zawsze chciał zobaczyć i jeśli tę propozycję odrzuci, będzie tego żałował do końca swych dni. Ostatecznie wziął to na swoje barki.

Gdy Abrams podpisał kontrakt historia nie była jeszcze skończona. Wciąż rozważano różne wersje, a Lawrence Kasdan pisał już scenariusz do filmu o młodym Hanie Solo (ogłoszono go stosunkowo niedawno). Ale też pomagał rozwijać tę opowieść Michaelowi Arndtowi i Simonowi Kinbergowi. Gdy J.J. zobaczył jak to wygląda trochę się zląkł. Oni wciąż rozważali różne możliwości, ale wciąż brakowało historii. To było dla niego godne wyzwanie, ale jednocześnie ilość dróg które mogli podjąć była bardzo duża, co utrudniało wybór. Dyskusje były żywiołowe, gorące a czasem frustrujące, ale najważniejsze, że czuli tam ducha „Gwiezdnych Wojen”.

Ważne jest też to, że już wtedy mieli zapewniony powrót Marka Hamilla, Carrie Fisher i Harrisona Forda. Choć warto zauważyć, że wojna zmieniła te postaci, to był Luke, Leia i Han, ale nie tacy sami jak w oryginalnej trylogii, starsi z bagażem doświadczeń. Kolejnym istotnym pytaniem było to w jakim stanie znajduje się galaktyka. Dobrej historii potrzebny jest konflikt, więc wśród gwiazd nie mogło być pokoju. Nie zdradzając za dużo, Imperium wyewoluowało w juntę znaną jako Najwyższy Porządek. Przeciw nim walczą X-Wingi grupy odszczepieńców zwanej Oporem (nazwa polska nie jest potwierdzona). Księżniczka Leia weszła w posiadanie miecza świetlnego swojego ojca, który Luke zgubił w „Imperium kontratakuje”. W tamtym czasie jeszcze nie wiedzieli ile czasu na ekranie będą bliźnięta, za to Han Solo miał być jedną z głównych postaci i pilotować wraz z Chewbaccą (Peter Mayhew) „Sokoła Millennium”. Wśród nowych postaci pojawiła się zbieraczka złomu Rey (Daisy Ridley) oraz szturmowiec-dezerter Finn (John Boyega), którzy starają się przeżyć wraz z BB-8. W końcu cała piątka spotyka się na znanym statku kosmicznym.

Po stronie złych stoi Kylo Ren (Adam Driver) ogarnięty obsesją na temat Dartha Vadera, bezlitosny generał Hux oraz kapitan Phasma.

Wciąż jednak nie wiedzieli kim właściwie jest Luke. A odpowiedź mogła nie tylko zmienić postrzeganie klasycznej trylogii, ale też wpłynąć na pięć kolejnych planowanych filmów. Kennedy wspomina, że zastanawiali się nad tym i inspirowali postaciami zawieszonymi między dobrem a złem. Po części wpływ na to miał też George Lucas, który wiele razy powtarzał, że łatwiej jest być złym niż dobrym. Ale problemem jest też to, że czasem trudno rozróżnić co jest dobre a co złe. Więc to jest jeden z kluczowych tematów poruszanych przez „Przebudzenie Mocy”. To właśnie coś, co pozostawił im po sobie Lucas. Ludzie zastanawiają się jaki jest jego wkład w nowe filmy, on wciąż je inspiruje, niekoniecznie fizycznie.

Tworząc ten film J.J. Abrams bardzo polegał na Lawrencie Kasdanie. Ten był takim jego Hanem Solo, starszym i bardziej doświadczonym kolegą, który zresztą miał duży wpływ na klasyczną trylogię. I to jej głównie się przyglądali. Zrezygnowano wówczas już z trzydziestoletniego dorobku tak zwanego Expanded Universe, więc kanonem były jedynie filmy, a oni tworzyli nowy kanon, rozwijali go.

Kasdan wspomina, że Lucas proponował mu pracę przy prequelach, ale wtedy miał rozterki podobne jak Abrams, i się nie zdecydował. Półtorej dekady później znów do niego zwrócono się z podobnym pytaniem i znów kluczem okazało się to kim właściwie jest Luke Skywalker. Larry zastanawiał się jak inaczej spojrzeć na tę postać, jak dodać jej z wiekiem doświadczenia, choć niekoniecznie wiedzy. Razem z Abramsem przeprowadzili bardzo dużo sesji, gdzie nagrywali wszystko. Abrams wspomina, że był tymczasowym kapitanem okrętu George’a Lucasa.

Dowiedzieliśmy się też czegoś o historii imion nowych postaci.



W przypadku Finna i Rey Abrams mówi, że utajnienie ich nazwisk jest celowe. Nie chciał się na ich temat wypowiadać, ze względu na spoilery. Zatem mamy pełne pole do spekulacji. Za to dostaliśmy opis zdjęcia powyżej. BB-8 został pojmany przez gburowatego Teedo, mieszkańca Jakku i złomiarza, jeżdżącego na stworze zwanym luggabeast. W przypadku Teedo także nie znamy jego nazwiska, ale tu raczej potencjalnych spoilerów nie ma. Gra go Kiran Shah. Niewielki kenijsko-hinduski aktor mający 58 lat i w dorobku kilka ciekawych ról, także jako kaskader. Grał Ewoka w „Powrocie Jedi”, we „Władcy Pierścieni” w scenach, gdzie Frodo rozmawiał z Gandalfem, dublował Elijah Wooda, tak by ten wyglądał na niższego. Pojawił się też w „Narnii” (jako Ginaarbrik), „Poszukiwaczach Zaginionej Arki” (jako Abu), a także w „Supermanie” z 1978, gdzie w pewnych scenach oczywiście widzianych z perspektywy, był dublerem Christophera Reeve’a.

Imię Poe Dameron, w którego wciela się Oscar Isaac, faktycznie pochodzi od asystentki Abramsa Morgan Dameron o której pisaliśmy tutaj. J.J. wspomina, że to imię znał i jakoś mu pasowało w tym kontekście, a dodatkowo wiedział, że Morgan się zarumieni. Uradowało ją to. Początkowo myśleli, że to raczej robocza nazwa, ale przyzwyczaili się do niej i tak zostało. Imię Poe pochodzi od pluszowego, polarnego misia córki Abramsa, właśnie nazywanego Poe lub Po’. W tym imieniu jest coś uroczego, co urzekło reżysera.

BB-8 – oficjalna wersja brzmi, że BB to sposób na uhonorowanie Bryana Burka przyjaciela i współpracownika Abramsa, a także współproducenta „Przebudzenia Mocy”. Prawda jest jednak taka, że tu chodziło o onomatopeję, zwłaszcza, że droid wygląda trochę jak 8 lub dwie literki B. Wiele pierwszych imion zostało zmienionych i przypadło, w tym jednak wypadku BB-8 się nie zmieniło.

Nie wiadomo dokładnie też skąd się wzięła nazwa Hux. Powstała gdzieś podczas rozmów Abramsa i Kasdana w studiach Bad Robot. Być może fakt, że w sąsiedztwie Santa Monica znajduje się Hux miał na to jakiś wpływ?

Kapitan Phasma to złożenie dwóch rzeczy. Po pierwsze kostiumu chromowego szturmowca, który zaprojektował Michael Kaplan. Po drugie Abrams wcześniej obejrzał film „Mordercze kuleczki” (Phantasm) z 1978. To horror, w którym istotną rolę odgrywały błyszczące kule. Samo więc tak wyszło. Phasma zaś brzmiało na tyle dobrze, że zostało.

Na koniec dowiedzieliśmy się też trochę o samym głównym złoczyńcy, czyli Kylo Renie. Jest on ogarnięty obsesją na temat Dartha Vadera, ale i Sithów, którzy wyginęli zanim Kylo się urodził. W filmie dowiemy się skąd pochodzi jego maska i jak powstała, pewne nawiązania do Dartha Vadera są tu celowe. Ren doskonale zdaje sobie sprawę z tego co się wydarzyło, a to będzie część filmu. Kylo zbudował też samodzielnie swój miecz świetlny, jest taki a nie inny, bo lepiej oddaje jego trudny charakter. To nie jest jakiś starożytny artefakt, to własnoręcznie „wykuta” broń. Ren jest pewnym odbiciem Luke’a Skywalkera. Ten drugi był bohaterem, który wziął się znikąd, Kylo jest szwarccharakterem początkowo bez znaczenia, który się rozwija. Są dwie strony Mocy i każda chciałaby mieć swojego bohatera, tak właśnie jest tu. Zobaczymy kolejne kroki Kylo Rena. On nie jest Darthem Vaderem, ukształtowanym już w klasycznej trylogii, Kylo na swój sposób będzie dorastał. No i oczywiście nie jest to jego prawdziwe imię. W sumie to nawet Ren nie jest imieniem, bardziej czymś w stylu „Darth”, czyli formą tytułu lub imienia tytularnego. Postać ta przyłączyła się do Rycerzy Ren (Knights of Ren), ale kim oni są, dowiemy się 18 grudnia.

Kasdan dodaje, że ta postać jest targana emocjami. Adam Driver dał z siebie wszystko i wczuł się w tę rolę. To zupełnie z pewnością nie jest typowy, niewiele znaczący czarny charakter.

Pełne artykuły z „Entertainment Weekly” można przeczytać tutaj:
Ogólny artykuł
Znaczenie imion
Kylo Ren
zdjęcia
KOMENTARZE (5)

J.J. Abrams nie wyreżyseruje IX Epizodu

2015-08-12 20:35:53

W najnowszym wydaniu magazynu „Entertainment Weekly” tematem numeru jest „Przebudzenie Mocy”. W środku znajdziemy między innymi artykuł-wywiad z J.J. Abramsem i Lawrencem Kasdanem, a w nim kilka istotnych informacji także o przyszłych filmach.

Po pierwsze J.J. Abrams zapytany o szansę wyreżyserowania Epizodu IX powiedział wprost:
- Nie wyreżyseruję Epizodu IX, choć bardzo mocno zazdroszczę każdemu, kto będzie pracował z grupą tych ludzi przy przyszłych filmach.

Czy to znaczy, że Abrams nie będzie miał wpływu na dwa kolejne filmy trylogii? Bynajmniej. Sam określił się, że będzie teraz bardziej jak duch Obi-Wana w „Imperium kontratakuje” i „Powrocie Jedi”. W lutym sam poinformował, że zajmie się produkcją dwóch kolejnych części trylogii.

Dowiedzieliśmy się także, że zarys całej trylogii istniał zanim Rian Johnson przystąpił do pracy. Sam film oczywiście będzie ewoluował, Johnson przy Epizodzie VIII zaczął od miejsca, w którym skończono „Przebudzenie Mocy”. Kierunek jednak pozostanie zachowany. Mało tego ostatnio pojawiły się też plotki, że ten główny zarys ma w sobie dużo elementów napisanych jeszcze przez Michaela Arndta.

Wygląda na to, że nie tylko Abrams nie wróci na fotel reżyserski przy Epizodzie IX. Małe szanse na to ma także Rian Johnson. Na razie nie wiadomo, kto mógłby przejąć pałeczkę. Oczywiście w mediach wspomina się dość mocno Colina Trevorrowa, którego kandydatura wypłynęła przy okazji Comic-Conu w San Diego. Jednak tu należy zwrócić uwagę, że źródłem informacji jest Umberto Gonzalez, czyli El Mayimbe. Wrzuca on do sieci różne przecieki, ale też masę bzdur. Natomiast wycwanił się w trollowaniu mediów, swoje rewelacje upublicznia w takim momencie, że czasem trudno je zdementować. Tak jak to było ostatnio z Felicity Jones w roli córki Boby Fetta. Umberto w dzień panelu o „Gwiezdnych Wojnach” na Comic-Conie ogłosił, że w trakcie prezentacji wyjdzie Colin Trevorrow i zostanie przedstawiony jako reżyser IX Epizodu. Poszło to w świat. Tuż przed panelem sam zdementował wieść o tym, że Trevorrow się pojawi. Faktycznie nie przyszedł, ale sprawa reżyserii pozostała otwarta. Potem już bez medialnego rozgłosu przyznał, że informację tą dostał od pracownika Lucasfilmu, któremu podobno załatwiał VIPowskie wejściówki na Comic-Con. Zobaczymy zatem, czy przy D23 Expo zostanie ogłoszony kolejny reżyser.
KOMENTARZE (11)

O długości filmu, pracy Daisy i kilku innych kwestiach

2015-05-22 20:11:20

Zaczynamy od plakatu. Wciąż nie ma oficjalnego plakatu promującego film, ale w USA zaczynają się pojawiać zastępcze, jak ten widoczny obok. Warto dodać, że podobne w Japonii pojawiły się na początku tego roku.

Druga nowa plota mówi, że trzeci zwiastun „Przebudzenia Mocy” ma się pojawić przy okazji premiery „W głowie się nie mieści” Pixara. Film wchodzi do kin w Stanach w połowie czerwca, w Polsce na początku lipca. Na razie pisało o tym tylko jedno źródło, nikt inny nie potwierdził tej informacji, a osoba która wrzuciła tę wiadomość na twittera usunęła konto. Więc duża szansa, że to zmyłka.

Dosyć dużo nowych informacji o „Przebudzeniu Mocy” pojawiło się w wywiadach dla „Vanity Fair”. Jeden z nich przeprowadzono z Lawrencem Kasdanem, współscenarzystą filmu. Kasdan wspominał o tym jak Lucas wciągnął go w „Gwiezdne Wojny”. Pracował już dla niego nad scenariuszem do „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”, gdy Leigh Brackett zmarła. Lucas zaprosił Larry’ego na lunch, scenarzysta wziął ze sobą „Poszukiwaczy”, a George poprosił go by dokończył mu „Imperium kontratakuje”. Kasdan zdziwił się, bo Flanelowiec nawet nie zajrzał do scenariusza Indiego. Powiedział mu to. Lucas stwierdził tylko, iż przeczyta to wieczorem, jak mu się nie spodoba to rano odwoła swoją ofertę. Ale się spodobało. To rozpoczęło ich bliską współpracę przez kilka lat. Nie tylko przy „Indianie Jonesie”, czy potem także „Powrocie Jedi”, ale też przy debiucie reżyserskim Kasdana – „Żarze ciała”. Larry bardzo dobrze wspomina Lucasa z tamtego okresu, co pomogło mu w pracy nad VII Epizodem. Bawi go też, że jest w podobnym wieku co Mark Hamill i Carrie Fisher, więc te 30 lat zmieniło go w takim samym stopniu jak ich. W tym przemijaniu ukazanym w filmie nie ma więc sztuczności. Kasdan jest bardzo zachwycony nowym epizodem. Jego zdaniem J.J. Abrams wyreżyserował go w sposób przepiękny. To wielki film, pełen wspaniałych postaci, sekwencji, żartów czy efektów. Jednocześnie nie jest tak długi jak większość współczesnych blockbusterów. Zdaniem Lawrence’a, te filmy mają ten problem, że przez 20 ostatnich minut człowiek czeka już na koniec. Nie chcieli takiego efektu, wręcz czegoś przeciwnego, by widz oglądając „Przebudzenie Mocy” pod koniec pytał siebie „To już wszystko?” i chciał więcej. Łatwo oczywiście mówi się o uzyskaniu takiego efektu, trudniej to osiągnąć. Więc spędzili wiele czasu przeglądając każdą scenę i zastanawiając się czy jest ona potrzebna i czy nie można jej zastąpić czymś lepszym.

„Vanity Fair” wspomina także o powodach odejścia Michaela Arndta. Scenarzysta pracował przy nowej trylogii jeszcze pod okiem George’a Lucasa, co mu szło dobrze. Jednak gdy Kathy dobrała już ekipę, w tym Kasdana i Abramsa, oraz całą masę innych pomocników, zmieniono trochę koncepcję filmu. Postarzono nowe postaci, nie były one już nastolatkami tak jak chciał George (więcej), jednocześnie ciągle pojawiały się nowe pomysły. Disney chciał koniecznie mieć premierę latem 2015, a proces twórczy wymagał wielu zmian w scenariuszu, Arndt nie wyrabiał. Dlatego mu podziękowano, zaś Kasdan i Abrams zaczęli pracę prawie od początku, bazując na tym, co już wymyślono, lecz pisząc scenariusz od nowa. Kiedy w styczniu zeszłego roku Abrams oznajmił, iż scenariusz jest ukończony mówił o jednej z jego wersji. Skończonej fabularnie, ale wciąż udoskonalanej.

O tym, że Apple zainspirowało trochę Abramsa, pisaliśmy już wcześniej. Do tematu trochę wrócił Michael Kaplan, projektant kostiumów. Ten wspomniał także, iż praca nad „Przebudzeniem Mocy” przypominała mu też to co robił w „Łowcy androidów”. Tam używano wiele starych wojskowych mundurów czy masek gazowych i tu też znaleziono miejsce dla takich rzeczy. Oczywiście przerobionych. Natomiast nie używali starych kostiumów z „Gwiezdnych Wojen”, choć te bardzo dokładnie zbadali i obejrzeli. Dodał także, że zależało mu aby kostiumy First Order i Oporu kolorystycznie różniły się bardziej niż Imperium i Rebelii. Zwłaszcza jeśli chodzi o khaki czy oliwkowy, występujące w oryginalnych filmach po obu stronach. Za to choć pokusa była, to w przypadku klasycznych postaci mocno trzymano się sposobu w jaki się ubierały w trylogii. Przy okazji kostiumów warto wspomnieć o kolejnym zdjęciu z produkcji, które krąży ostatnio po sieci, przedstawiającym Oscara Isaaca.



Szefowa Lucasfilmu także jest bardzo zajęta udzielaniem wywiadów i promocją. Kathleen Kennedy wspomniała, iż praca twórców, w tym jej samej, bardzo często polega na podążanie śladami George’a Lucasa. Muszą więc często odtwarzać jego poszukiwania, wiele czasu spędzili na oglądaniu rekwizytów zgromadzonych w archiwach Lucasfilmu, czy analizowaniu prac Ralpha McQuarriego. Producentka dodała także, że przez następne pół roku będą powoli ukazywać elementy nowego filmu, zdradzać je krok po kroku. Jeżdżą po konwentach, ale nie tylko tam będą się pojawiać nowe informacje. Zdaniem Kennedy te filmy są zawsze bardzo osobiste. Tak miał z nimi George Lucas, ale też w ten sposób działa J.J. Abrams. Nawet Rian Johnson podchodzi do tego bardzo osobiście (pisze scenariusz do Epizodu VIII, który także wyreżyseruje).

Daisy Ridley była wraz z Kathleen Kennedy w Japonii, o czym pisaliśmy, gdzie udzieliła kilku wywiadów. Dowiedzieliśmy się między innymi tego, że praca i przygotowania do roli wymagały od niej intensywnych ćwiczeń fizycznych. Musiała podnosić 70 kilogramową sztangę. Sama lubi uprawiać sport w szczególności pływanie, a także grać w badmintona czy ping-ponga.
Daisy wchodząc w postać Rey nie musiała robić dużych poszukiwań, natomiast przede wszystkim koncentrowała się na swojej kondycji fizycznej. Nauczyła się między innymi Bōjutsu, a trenował ją choreograf z „Gry o tron”. Bōjutsu to japońska sztuka walki polegająca na użyciu długiego kija, czegoś bardzo podobnego do jej broni widzianej na zwiastunach. Obecnie zdaniem Kennedy Daisy jest w tym tak dobra, że nawet postawni mężczyźni na planie się jej bali.
Daisy powiedziała też coś o sobie. Jej ulubiona postać z „Gwiezdnych Wojen” to Luke Skywalker, natomiast pierwszy film z cyklu który widziała to „Mroczne widmo”. Obejrzała je na VHS gdy miała 5 lat. Jej tata zaś jest wielkim fanem „Star Treka”. Próbowano ją też dopytywać o to czy jest Jedi, ale tu nie podała jednoznacznej odpowiedzi.
W innym wywiadzie natomiast zapytano wprost, czy jest córką Hana i Leii. Odparła, że nigdy nie słyszała takiej plotki, po czym zaczęła się śmiać, zapewniając że wszystkiego dowiemy się we właściwym czasie. Można to zobaczyć na tym filmiku.



O Epizodzie VII wypowiedział się też John Williams, który już widział fragmenty i to co zobaczył bardzo mu się podoba. Jego zdaniem to doskonałe rozszerzenie mitologii stworzonej przez Lucasa. Podobno też praca z Abramsem, czyli bardzo młodym człowiekiem z punktu widzenia kompozytora, przypomina mocno relację z Lucasem. Maestro dostaje wolną rękę, bo zna się na swojej pracy. Obecnie widział już 3/4 filmu.

Pip Anderson także wypowiedział się o swojej roli w filmie. Wspomniał, że głównie pracował z Harrisonem Fordem, a także Daisy Ridley i Johnem Boyegą i że przykro mu, ale na planie nie spotkał się z Markiem Hamillem.

Na sam koniec jeszcze jedna rzecz, właściwie to odgrzebana. Otóż Simon Pegg w jednym z wywiadów został zapytany o „Przebudzenie Mocy”. Dziennikarz zastosował pewien fortel i zapytał aktora, czy ten gra może szturmowca. Pegg dał się nabrać i odpowiedział:
– Nie byłem szturmowcem. Daniel Craig był szturmowcem – zamyślił się na chwilę i dodał. – Nie powinienem był tego mówić.
Potem oczywiście tłumaczył, że to plotki, które gdzieś zasłyszał. O tym, że Craig, czyli James Bond, gra szturmowca pisaliśmy już w styczniu, a pierwsze doniesienia o Craigu i jego roli pochodzą jeszcze z września ubiegłego roku. Wiemy na pewno, że aktualny odtwórca roli agenta Jej Królewskiej Mości na pewno na planie był i nie tylko dlatego, że w Pinewood trwały przygotowania do „S.P.E.C.T.R.E.”.
KOMENTARZE (6)
Loading..