TWÓJ KOKPIT
0

Epizod IX: Skywalker. Odrodzenie :: Newsy

NEWSY (457) TEKSTY (16)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Wyrocznia ze „Skywalker. Odrodzenie”

2022-11-08 03:27:34

Na wydaniu blu-ray IX Epizodu brakowało jednego istotnego dodatku. Scen wyciętych. Jak wiemy z plotek na początku filmu J.J. Abramsa na Mustafar, Kylo Ren miał się spotkać z dziwnym stworem – Wyrocznią. Jak się okazuje, Wyrocznie zbudowano na planie. Zdjęcie makiety zamieści Adam Frazier ze /Film na swoim koncie twitterowym.



Ciekawe, czy kiedyś będziemy mogli zobaczyć te wycięte sceny ze “Skywalker. Odrodzenie”.
KOMENTARZE (9)

Komiksowy EIX w listopadowych nowościach

2022-11-06 22:10:35 Story House Egmont

W przyszłym tygodniu do sprzedaży trafi komiksowa adaptacja Epizodu IX. To już ostatnia część zilustrowanej sagi Skywalkerów, której brakowało na naszym rynku. "Skywalker. Odrodzenie" będzie dostępny od 9 listopada.

Star Wars Film: Skywalker. Odrodzenie

Wojna między światłem a ciemnością dobiega końca. Kylo Ren, nowy Naczelny Wódz Najwyższego Porządku, udaje się do Nieznanych Regionów w poszukiwaniu tajemniczej istoty, która może dać mu siłę do zniszczenia Ruchu Oporu. Generał Leia Organa i jej sojusznicy usiłują zbudować flotę zdolną mu się przeciwstawić. Pośrodku stoi Rey – przyszłość rycerzy Jedi – nawiedzana przez mroczne wizje i prawdę, z którą nie może się pogodzić…

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie nakładem wydawnictwa IDW Publishing w komiksie The Rise of Skywalker Graphic Novel Adaptation.
Scenariusz Alessandro Ferrari, ilustracje Igor Chimisso, okładka . Przekład: Maciej Drewnowski. Cena 29,99 zł, 80 stron. Premiera: 9 listopad 2022 r.



KOMENTARZE (5)

10 lat z Disneyem: 10 największych minusów Disneya

2022-11-05 03:15:09

Były plusy, pora na plusy ujemne, czyli minusy. Nie wszystko przez tą dekadę z „My$zatym” się udało perfekcyjnie. Są rzeczy, które Lucasfilm mógł rozegrać lepiej, albo które zwyczajnie zwalił. I to nasza, krótka lista win Disneya/Lucasfilmu.

1. Rozjuszenie fanów

Lord Sidious: Jakby nie oceniać „Ostatniego Jedi”, jedno jest pewne. Lucasfilm nie poradził sobie z tym, co się wydarzyło wokół filmu. Na ile krytyka jest zasłużona, to kwestia dyskusyjna, tu pewnie każdy ma swoje zdanie. Ale zwalczanie wszelkiej krytyki, wrzucanie wszystkich do worka mizoginów, botów, rosyjskich trolli to już coś nie tak. Zwłaszcza, gdy oliwy do ognia dolewają ludzie związani z LFL (jak trollujący Rian J.). Z filmu, który części osób się nie podszedł, zrobił się ferment i dżihad. I za to winę już ponosi LFL, bo brak reakcji, brak odcięcia się od toksycznej dyskusji narobił mnóstwo szkód. Nie potrafili tego naprawić, a jeszcze gorzej, że „Skywalker. Odrodzenie” wyalienował część fanów, którym akurat podobał się „Ostatni Jedi”. Zarządzając marką trzeba znaleźć kompromis między dopieszczeniem fanów, a swobodą twórczą. Trzeba też umieć podejść do krytyki. Lucasfilm tego nie potrafi, udało im się za to zantagonizować sporą grupę fanów przeciw Gwiezdnym Wojnom. I to jest zdecydowanie największa porażka 10-lecia. Do tego dochodzą problemy komunikacyjne, ale to już inny problem, bo to irytuje wciąż wiernym ich fanów.
Mossar: Ja za to pamiętam jak z Rusisem czekaliśmy na Disney+ Day, które było zapowiadane jako ważny dzień dla fanów SW. Godziny czekania i jedno wielkie nic. Potem kilkukrotnie przeżywaliśmy podobny zawód podczas innych imprez, gdzie pokazywano materiały zgromadzonym na miejscu widzom, a reszta musiała się zadowolić tajniackimi filmami z telefonu.
Rusis: Disney pod kątem fanów miał ciężki orzech do zgryzienia na początku i bardzo utrudniony start. Decyzja o skasowaniu dotychczasowego EU była trudna, ale z ich perspektywy konieczna aby umożliwić łatwiejszą produkcję filmów. Na tym etapie, pomimo sporego niezadowolenia części osób wydaje się, że sobie jeszcze poradzili - potrafili decyzję wytłumaczyć sensownie i złożyć obietnice lepszej przyszłości. Niestety im dalej w las tym było gorzej, a apogeum nastąpiło gdy wypuścili Epizod VIII i następnie Epizod IX. Oba filmy miały olbrzymie grono widzów, którzy byli z nich niezadowoleni - o gustach można dyskutować, ale większość niezadowolonych wrzucać do jednego wora trolli i następnie nie kontrolować spójności komunikatów wypuszczanych do fanów tylko pozwalać na zaognianie konfliktu to nie jest droga, którą korporacja powinna obierać. W ten sposób część osób prawdopodobnie bezpowrotnie się od sagi odwróciła, a internet wrzał od negatywnych dyskusji.
Do tego dochodzą jeszcze mniejsze elementy, o których na przykład wspomniał powyżej Mossar - wykorzystywano niejednokrotnie media społecznościowe związane z Gwiezdnymi Wojnami do promowania wydarzeń na których jak się okazywało większość atrakcji była kierowana do fanów Marvela, a fani Star Wars musieli się obejść smakiem.
Kasis: To mnie autentycznie boli. Zawsze były podziały w fandomie Star Wars, zawsze byli fani niezadowoleni z różnych elementów, ale natężenie tego wszystkiego w tych ostatnich latach jest przykre.

2. Reakcyjność i brak spójnej wizji nowej trylogii

Lord Sidious: Nową trylogię naszkicował Arndt z Lucasem, potem wyrzucono to do kosza i na nowo zrobili to J.J. Abrams i Lawrence Kasdan. Nakręcili film, pomysł na kontynuację wyrzucono do kosza, bo wydawał się zbyt zachowawczy. Drugi film to nowy kierunek i nowe rozdanie. Też nie pyknęło, więc trzeci to z kolei wyjmowanie pomysłów z kosza (bo drugi nie podszedł) i kapelusza (by zrobić fanservice). Do tego presja czasowa i korpo zarządzenie. W ten sposób utopiono najważniejszy projekt LFL.
Mossar: Bardzo długo wierzyłem, że to co zobaczyliśmy w „Ostatnim Jedi” to wciąż część większego planu. Że Abrams i Johnson współpracowali, ustalili jakiś szkielet całości i na nim bazowali. Teraz wiemy, że nic takiego nie miało miejsca, a jedyna postać która mogła być przemyślana choć trochę bardziej to Ben Solo.
Rusis: Kupujesz wielką markę, wiesz od początku, że chcesz wydać trylogię i co robisz? Zamiast budować plan na całość i go zrealizować to tworzysz trzy kompletnie różne produkcje i mówisz, że tak miało być. Plan na sukces? Jak widać nie. To był największy projekt jaki stał przed Disneyem po zakupie Gwiezdnych Wojen i nie rozumiem jak można było się nie przyłożyć do porządnego jego zaplanowania i realizacji.
Kasis: Nie potrafię tego zrozumieć. Zwłaszcza, że jeśli popatrzy się na produkcje marvelowskie to od razu widać lepszą spójność, jakiś ogólny plan. Tam mogli, a przy Gwiezdnych Wojnach już nie?

3. Problemy z produkcją filmów – chaos

Lord Sidious: O ile brak wizji można jeszcze od biedy zrozumieć. Do tego trzeba znaleźć naprawdę kogoś z głową. O tyle chaos na planie, reżyserzy rzucający film lub wyrzucani, to już problem z zarządzaniem. Na 5 filmów, w dwóch reżyser zmienił się oficjalnie, w jednym nieoficjalnie („Łotr 1” i Tony Gilroy), zaś w jednym reżyser rzucił film, ale potem zarząd Disneya go przebłagał by wrócił. I mowa tu tylko o filmach, które powstały. Lista zapowiedzianych, a porzuconych bądź wstrzymanych projektów też jest spora. Być może Lucasfilm i Disney robią wszystko zbyt szybko, trochę na łapu capu, a potem wychodzi, co wychodzi. Ale wciąż zarządzanie polega na tym, by tego typu problemy ograniczać, nie mnożyć. Zaś o niezrealizowanych projektach chyba najlepiej świadczą słowa Boba Chapeka, który prosił Kathleen Kennedy by nie ogłaszać projektów, dopóki ich realizacja nie jest pewna. Nawet tam to widzą (to akurat plus Disneya).
Rusis: Wydawać by się mogło, że duże korporacje mogą mieć problem z brakiem wizji, skostniałymi strukturami, ale chociaż zarzązanie i procesy są dosyć stabilnie ustalone. Jak pokazuje tworzenie nowych filmów ze świata Gwiezdnych Wojen to bardziej przypomina start-upy niż korporacje. Każdy idzie w swoim kierunku, robi co chce, ludzie przychodzą, odchodzą, są zwalniani. Projekty są ogłaszane, wstrzymywane, porzucane. Nie widzę nikogo kto by nad tym panował, a z tych informacji które do nas docierają wyłania się obraz chaosu. Niestety jeśli ktoś nad tym chaosem nie zapanuje to sukcesów filmowych w tym uniwersum jeszcze długo nie zobaczymy.

4. Położenie „Hana Solo”

Lord Sidious: To punkt, który mnie szczególnie boli, bowiem produkcyjnie wyszło bardzo dobrze. Ron Howard spiął ten film, nie widać w nim problemów z czasów produkcji. Ale wyniku nie zrobił. Znów to kwestia złego zarządzania. Ludzie nie czekali na Hana Solo, zwłaszcza z nowym aktorem. Natomiast, gdy film wchodzi w momencie, gdy smród po „Ostatnim Jedi” jeszcze nie wywietrzał, jednocześnie, gdy reklamuje się superprodukcje Marvela i nie tylko i z nimi trzeba konkurować. A jeszcze skąpimy na reklamie, pomimo rozdymanego budżetu przez dokrętki, to prosimy się o katastrofę. Sporo osób nawet nie zauważyło, że ten film wszedł do kin. Wiele niespecjalnie chciało na niego pójść. Efekt to przychód na poziomie 37% przychodu „Łotra 1”. Miał być samograj, wyszła klapa, niestety.
Rusis: Disney sam nie wierzył w sukces „Hana Solo”, a jak nie wierzysz w to co robisz to ciężko oczekiwać, żeby się udało. Marketing zredukowano do minimum, wiele osób, które interesują się popkulturą, a z którymi rozmawiałem wówczas nawet nie wiedziało, że taki film wychodzi. Szkoda, bo wydaje się, że w ten sposób pogrzebano na dłuższy czas koncepcję spin-offów.
Mister S.: Święta prawda. Parę miesięcy temu pokazałem „Hana Solo” znajomemu, który pomimo sporego przywiązania do Gwiezdnych Wojen nigdy wcześniej go nie widział. Efekt był piorunujący, zwłaszcza w świetle Epizodu IX). Wielka szkoda, że brak adekwatnej promocji i kontrowersje wokół „Ostatniego Jedi” pogrzebały świetny film, który mógł być przecież podwaliną pod kolejne spin-offy i seriale.

5. Sposób oficjalnej komunikacji z fanami (PR)

Lord Sidious: Lucasfilm nie przejmuje się informacjami oficjalnymi, których najczęściej nie ma. Już przez 10 lat przywykłem, że standardu Lucasfilmu z czasów prequeli nie będzie. Ale nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego czasem potrafią oznajmić, że zaczęli serial i podać główną obsadę (jak w przypadku „Obi-Wana Kenobiego”), a innym razem przy okazji dowiadujemy się, że kręca już „Skeleton Crew” od jakiegoś czasu i podają jedną osobę. Ta komunikacja sprawia wrażenie wymuszonej i ograniczonej do reklam tuż przed emisją. A oczywiście wisienka na torcie są pompowane wydarzenia na których mają być zapowiedzi… a potem prawie nic nie ma.
Mossar: Ja spojrzę na to z trochę innej strony — wielokrotnie komunikowałem się na Twitterze z autorami komiksów i książek. W przypadku takich autorów jak Freed, Scott, Soule czy Christopher komunikacja była wręcz perfekcyjna - zarówno pod kątem uzyskiwania informacji jak i zwykłego gwiezdno-wojennego small talku.
Rusis: Sposób komunikacji z fanami, a raczej jego brak wydaje się dla mnie swoistym nieporozumieniem. Rozumiem, że czasy się zmieniają, podejście do budowania marki również, ale tu wygląda to jakby Lucasfilm wyszedł z założenia, że lepiej w sumie nic nie mówić niż przekazać o jedno słowo za dużo. Przy tylu jednoczesnych produkcjach (wcześniej filmowych, teraz serialowych) nie mamy prawie żadnego stałego dopływu informacji na temat tego co się dzieje - co jest produkowane, kto został zaangażowany. Nie mówię już nawet o powrocie do czasów produkcji prequeli, gdy oficjalnie publikowano prawie codziennie zdjęcia i ciekawostki z planu, ale chociaż o informowaniu o angażach. Prawie wszystko obecnie się opiera na plotkach, przeciekach i wywiadach udzielonych różnym mediom, z których ciężko czasem skleić jedną spójną wizję.
Wyglądało to może i ciekawie w przypadku „Przebudzenia Mocy” gdy twórcy mówili o tym, że chcą utrzymać wszystko w tajemnicy, ale Epizod VII był samonakręcającą się machiną z uwagi na to, że był pierwszy od Disneya. W przypadku pozostałych pozycji dla mnie gra to niestety na ich niekorzyść. Zainteresowanie fanów też trzeba pobudzać i podtrzymywać, a nie liczyć na to, że marka sama się sprzeda.

6. Brak celebracji twórczej filmów (skasowane Makingi itp.)

Lord Sidious: Kolejny punkt, który mnie boli. Bo w miejsce małego Lucasfilmu, który pchał sztukę kinową do przodu, starając się wyznaczać standardy, ale jednocześnie był otwarty na promocję nie siebie, a kina, mamy dział w korporacji, który niespecjalnie jest zainteresowany pokazaniem swojego Know how. Raczej skupia się na promocji produktu i to na krótko przed premiera. Bardzo brakuje mi Makingów, bardzo brakuje mi paneli na Celebration, które ukazywały więcej niuansów zza kulis. Obecnie nie spodziewam się, że historia sequeli zostanie oficjalnie opowiedziana, tak jak była.
Rusis: Zawsze byłem żywo zainteresowany tym jak wyglądała produkcja kolejnych filmów ze świata Gwiezdnych Wojen. Zarówno podczas ich tworzenia, jak i już miesiące po - mogąc poczytać wspomnienia, relacje z planu, przejrzeć koncepty. Obecnie tego prawie nie dostajemy. Pozycje typu „Making of.. „ przestały być produkowane, na konwentach opowiadają o ogólnikach. Żałuję, że dostajemy tak mało informacji. Mam wrażenie, że trochę wynika to z problemów związanych z produkcją - wolą nie mówić w ogóle niż wejść w niewygodne dla nich tematy.
Kasis: Strasznie żałuję, że tak to wygląda. Pamiętam jak ogłoszono nowe epizody i zaczęłam myśleć o tych nowych materiałach zza kulis, które dostaniemy. Marzyło mi się, że będą co najmniej takie jak przy Prequelach, a nawet jak w przypadku tolkienowskich produkcji Petera Jacksona. Dla mnie to było duże rozczarowanie.

7. Ustąpienie miejsca Marvelowi - tak w wynikach finansowych jak i sercu popkultury

Lord Sidious: Prequele konkurowały z „Harrym Potterem”, „Władcą Pierścieni” czy „Spider-Manem” i ostatecznie wychodziły z tego obronną ręką. Nawet bez filmów a z serialami jak „Wojny klonów”, „Gwiezdne Wojny” znajdowały się w centrum popkultury. Dziś nadal są ważną globalną marką, ale palmę pierwszeństwa dzierżą superbohaterowie (i głównie Marvel). Kradną serca fanów, ale też dzieci. Patrząc przez pryzmat tych 10 lat, to nie jest tylko kwestia ilości filmów, w końcu w „Gwiezdnych Wojnach” się coś ruszyło. Ale tego, że „Gwiezdne Wojny” Disneya coś straciły ze swojej świeżości i atrakcyjności.
No i marek liczących się jest więcej, „Gwiezdne Wojny” są wciąż w czołówce, ale walka o podium zdaje się być dla nich coraz trudniejsza. Niestety.
Inną ciekawostką jest to, że Disney zapłacił za Lucasfilm 4 miliardy USD. Produkcja 5 filmów kosztowała 1,3 miliarda USD. Nie są tu uwzględnione koszty reklam. Sumaryczny zarobek to 5,9 miliarda USD. Tyle, że to zarobek globalny, bez podatków, procentów dla dystrybutorów, kin i tak dalej. Disney z tych niecałych 6 miliardów dostał ok. połowy. Analitycy liczyli, że transakcja kupna Lucasfilmu zwróci się samą nową trylogią, która miała zarobić 2 miliardy (część I i to się udało), 2,5 miliarda (część druga, wyszło 67% wyniku części pierwszej) i 3 miliardy (część trzecia, wyszło 80% części drugiej i 52% części pierwszej). Co prawda ta kalkulacja nie uwzględnia zysku ze sprzedaży produktów licencjonowanych, ani tym bardziej seriali na Disney+. Niemniej jednak coś, poszło nie tak. Tak finansowo, jak i popkulturowo. Co nie znaczy, że jest źle, tylko, że mogło być lepiej.
Rusis: Samo ustąpienie miejsca Marvelowi mnie aż tak nie martwi, jak to w jaki sposób to zrobiono - czyli zmarnowano potencjał na rozkręcenie marki i sprowadzono ją do poziomu jednej z wielu podobnych.
Kasis: Właśnie – jedna z wielu. Może nie jestem obiektywna, ale przez lata żywiłam przekonanie o pewnej wyjątkowej pozycji Star Wars w świecie popkultury. Nie tylko w kwestii finansowych wyników. Może utrata tego statusu i tak by nastąpiła, ale trudno nie zauważyć, że Disney nad tym nieźle pracował.

8. Skasowanie EU i nie zastąpienie go lepszym produktem, przy jednoczesnym odgrzebywaniu pomysłów

Mossar: Dalej twierdzę, że jeśli chcieli startować z nowymi filmami będącymi bezpośrednią kontynuacją Starej Trylogii to kasacja EU była konieczna. A to jak to wszystko wyszło, czy mamy w rezultacie lepszy czy gorszy produkt, to już zupełnie inna historia.
Lord Sidious: Na skasowanie EU cieniem kładą się inne problemy. Choćby właśnie to, że część książek ze starego kanonu jest włożona do nowego (jak Dziedzic Jedi). Zresetowano to, głośno było o Story Group, natomiast w gruncie rzeczy dostaliśmy poziom podobny, zaś filmy i seriale dalej mogą nadpisywać resztę. A do tego wygrzebywanie pomysłów. Można to było zrobić lepiej ucząc się na błędach, wybrano opcję zrobienia drugi raz to samo.
Rusis: O ile rozumiem powód to wciąż uważam, że można było to lepiej zrobić powodując mniejsze zawirowania w Mocy. Wiadomo było, że będzie to decyzja bolesna dla wielu hardkorowych fanów, ale sposób jej przeprowadzenia i to co dano w zamian nie pomagało jeśli chodzi o jej złagodzenie.
Kasis: Znam osoby, które z tego powodu porzuciły Gwiezdne Wojny prawie całkiem. I to jest przykre. Rozumiem, że musieli to zrobić ze względu na filmy, ale uważam, że nie było potrzeby kasowania wszystkich okresów od razu i mogli dać coś lepszego w zamian. Zbyt wiele obietnic Disneya okazało się pustych.

9. Skasowanie edycji 3D filmów, „Detours” i „Underworld”

Lord Sidious: Znów niestety mamy do czynienia z korporacyjnym zarządzaniem, które miejscami ciężko jest pojąć. „Atak klonów” (widziałem go na Celebration) i „Zemsta Sithów” (tej mi się nie udało zobaczyć) w 3D zostały skończone. Czy naprawdę nie można było tego wypuścić w kinach przed premierą VII Epizodu? Właśnie jako ciekawostkę i promocję. Odpowiedź - problemem był Fox i podział zysków (a przynajmniej tak chcę myśleć). Czy można to było wypuścić później, można, ale… chyba już szał na konwersje 3D przeminął. Czemu nie dało się „Detours” wrzucić na Disney+? „Underworld” rozumiem, że był poza zasięgiem wówczas, szkoda, że nie wrócono do tego pomysłu przy Disney+.
Rusis: Kompletnie niezrozumiałe jest dla mnie chowanie do szafy praktycznie gotowych projektów, tylko dlatego, że nie wpasowują się w nową wizję firmy. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę inne punkty z tej listy - bo można było je wykorzystać do nawiązania porozumienia ze starymi fanami, nie odcinając się od wszystkiego. Ale tu chyba znowu mocno wchodzi w grę to, że Lucasfilm obecnie nie czuje tego jak sensownie prowadzić relacje z fanami.

10. Słabe zarządzanie grami Star Wars

Lord Sidious: Chyba błędem było danie wolnej ręki EA, przy jednoczesnym zagwarantowaniu im wyłączności, ale bez rozliczania ich. Szczęśliwie, w tym wypadku chyba już poszli po rozum do głowy.
Rusis: Dziesięć lat minęło, a dalej nie mamy pozycji w grach Star Wars na miarę produkcji sprzed ery Disneya (czy w tym wypadku bardziej EA). Błędem było oddanie tego jednej firmie zamiast licencjonowania konkretnych tytułów i kontrolowania kiedy one wyjdą.

I na koniec znów pytanie do Was. Jak wy z perspektywy dekady widzicie Lucasfilm pod Disneyem? Co wypadło źle, co było najgorsze, jakie dostrzegacie minusy?
KOMENTARZE (40)

10 lat z Disneyem: Technologiczny przełom

2022-11-02 04:38:10

Choć „Gwiezdne Wojny” George’a Lucasa, przynajmniej kinowe, zawsze wiązały się z mniejszym bądź większym pchnięciem technologii do przodu, zmiany sposobu robienia filmów (jak cyfrowy montaż), czy nawet działania biznesu (jak ogólnoświatowe premiery), to jest to jeden z tych aspektów, których obecnemu Lucasfilmowi brakuje. Palmę pierwszeństwa dziś w tej dziedzinie dzierży James Cameron, który potrafi czekać, ze swoimi sequelami „Avatara”, aż dopracuje technologię, której będzie chciał użyć.

Tymczasem „Gwiezdne Wojny” i Lucasfilm poszły drogą nostalgii. J.J. Abrams kręcąc „Przebudzenie Mocy” postawił na praktyczne efekty i taśmę filmową. Nie jest to zła droga, ale dotychczas „Gwiezdne Wojny” raczej były bardziej do przodu, wyznaczały nowe standardy, zamiast trzymać się bezpiecznie sprawdzonych ścieżek. Natomiast nawet przy tym, można powiedzieć, iż przynajmniej w dwóch aspektach, przez te 10 lat, także dzięki „Gwiezdnym Wojnom”, udało się zmienić świat filmu.

StageCraft

Oczywiście najważniejsza zmiana to StageCraft, czyli Volume. Technologicznie nie jest to, aż tak przełomowe dzieło. Kino od dziesięcioleci używało dorysówek i obrazów tła, by zakryć to czego na planie nie było. Wiele starych filmów kręcono na namalowanym tle, zupełnie jak to miało miejsce w teatrze. Wyświetlanie obrazu i nagrywanie go ponownie drugą kamerą, dodając do niego jeszcze jedną warstwę, to także trik doskonale znany przez choćby twórców efektów specjalnych.

Pod tym względem StageCraft to tylko kwestia zmiany skali. Ale dla filmowców, to naprawdę duży postęp. Po raz pierwszy użyto go w sposób produkcyjny na planie „The Mandalorian”, pod czujnym okiem Jona Favreau. W skrócie, zamiast kręcić wszystko na niebieskim czy zielonym ekranie, aktorzy znajdują się przed ekranem, który wyświetla tło. Oczywiście technologia jest bardziej skomplikowana, dzięki komputerom tło jest generowane pod ułożenie kamery, można zarządzać wieloma aspektami. A przede wszystkim zarówno aktorzy widzą od razu wszystko i nie muszą sobie tego wyobrażać, podobnie z pozostałymi filmowcami. Nagrany materiał można natychmiast przeglądać i właściwie nadaje się on już do montażu. Jak pamiętamy, to jest coś, co marzyło się George’owi Lucasowi przy prequelach. On używając Video Village, był w stanie oglądać materiał, który nagrał i wykorzystać go do przygotowania dubli. Tu twórcy nie muszą zastanawiać się nad tłem i efektami. Po nagraniu sceny, mają praktycznie gotowy produkt. Owszem, trochę pewnie się poprawia komputerowo, dodając dodatkową animację. Ale oszczędność czasu, pieniędzy i wygoda jest zauważalna.

StageCraft nie wziął się jednak z powietrza. Przy okazji „Łotra 1” używano już ekranów na których znajdował się wyświetlany obraz (choćby ujęć Jedhy widzianej z góry), a Gareth Edwards i Greig Fraser mogli eksperymentować z ujęciami. Szukać tego, co najlepsze, właściwie dostając gotowy efekt od razu. StageCraft daje podobną swobodę. Fraser eksperymentował także z ekranami LEDowymi, które miały wspomóc, zastąpić dekorację. I właśnie to, sprawiło, że ILM postanowił pochylić się nad tymi rozwiązaniami, co skończyło się powstaniem Volume.

Oczywiście ILM nie przygotował wszystkiego. Używali silnika Unreal Engine firmy Epic Games, posiłkowali się też oprogramowaniem FuseFX, Lux Machina, Profile Studios, Nvidia, czy ARRI.

Deepfake i Respeecher

To nie jest technologia stworzona przez Lucasfilm, czy ILM, ale wykorzystana przez nich. Początkowo na potrzeby „Łotra 1”, gdzie postanowiono stworzyć komputerowego Tarkina i młodą Leię, starając się wykorzystać zapis twarzy oryginalnych aktorów - Petera Cushinga i Carrie Fisher. Oczywiście na planie, bohaterów tych grały inne osoby, odpowiednio Guy Henry i Ingvild Deila, wykorzystano klasyczne podejście, jakie stosuje się w animacji, czujniki, które rejestrowały ruch. Na to nałożono twarze oryginalnych aktorów. Choć „Łotr 1” nie był pierwszym filmem, w którym coś takiego wykorzystano (odmładzanie cyfrowe, czyli deaging robi się modne), o tyle było o tym głośno za sprawą ożywiania zmarłych aktorów. Carrie Fisher odeszła krótko przed premierą pierwszego spin-offa, więc jej odmłodzona wersja wywołała wiele emocji.

Dziś można dyskutować na ile ta technologia wtedy się sprawdziła. Ale ważne jest to, że Deepfake się rozwinął. Choć trzeba pamiętać, że lata 2017 – 2019 to bardziej było narzędzie wykorzystywane choćby do tworzenia pornografii internetowej z niekoniecznie zaangażowanymi w nią ludźmi. Ofiarą takich fake’ów stała się choćby Daisy Ridley.

Technologia była potem użyta, choćby w „Skywalker. Odrodzenie”, gdzie znów widzieliśmy odmłodzoną Leię i Luke’a, ale też w „The Mandalorian” i „Księdze Boby Fetta”. Jon Favreau chciał pokazać młodego Marka Hamilla, więc komputerowy deaging był jedyną opcją (pomijając recasting). Jak pamiętamy, to co zaprezentowano w drugim sezonie wciąż było dalekie od doskonałości, do tego stopnia, że fanowski depefake wypadł lepiej. Lucasfilm zadziałał i zatrudnił artystę, twórcę fanowskiego deepfake’a, by pomógł im przy kolejnych produkcjach.

Cała technologia polega na nałożeniu obrazów na siebie z wykorzystaniem sieci neuronowej. Dzięki czemu całość ma wyglądać w miarę naturalnie, a praca nie jest żmudna. W podobny sposób działa inna technologia, czyli oprogramowanie firmy Respeecher, które potrafi odtworzyć głos. Ostatnio słyszeliśmy w ten sposób Jamesa Earla Jonesa w „Obi-Wanie Kenobim”, a wcześniej Marka Hamilla w „Księdze Boby Fetta”. W obu przypadkach wykorzystano oryginalne nagrania, na podstawie których oprogramowanie odtworzyło głos bliski oryginałowi.

Disney+

Ostatnią ważną zmianą, jest coś, za co nie odpowiada Lucasfilm, a Disney. Co więcej pomysł wcale nie był nowy. Gdy w 2007 Netflix założył serwis streamingowy, wprowadzając możliwość oglądania filmów na życzenie w Internecie, musieli wymyślić cały biznes i przekonać do tego ludzi na całym świecie. Z czasem znaleźli naśladowców.

Biznes okazał się być intratny, więc zainteresowali się nim duzi gracze, w tym Disney. Swoje pierwsze próby z platformą streamingową Disney zaczął w 2015, ale realne plany, czyli platforma Disney+ została ogłoszona dopiero w 2018. Zadebiutowała rok później (12 lat po Netflixie). Faktem jest, że mieli też udziały w Hulu, która działała zdecydowanie dłużej i była jednym z pierwszych konkurentów Netflixa, ale właściwie do drugiej połowy poprzedniej dekady Disney niespecjalnie był zainteresowany tą technologią.

Dziś żyjemy w świecie, gdzie Disney+ jest już powszechne. Od kilku miesięcy także i w Polsce. A podstawowa zmiana dotyczy zawartości i kontentu, którą doskonale widzimy. Miejsce filmów kinowych, z różnych powodów, COVID-19 także ma tu swoje zasługi, zajęły seriale. Zmienił się dostęp do treści, ale też sposób w jaki się ją produkuje. Kolejne odcinki mają globalny zasięg, a dyskusje i nich, czy spoilery błyskawicznie rozchodzą się w Internecie. Jednocześnie nikt nie wie, jaka będzie żywotność tych produkcji. Niemniej jednak Disney+ to kolejna zmiana oblicza naszego świata, mimo, że z wszystkich wymienionych najbardziej odtwórcza, to jednocześnie dotykająca nas, czyli odbiorców i widzów.
KOMENTARZE (6)

10 lat z Disneyem: 10 najciekawszych nowych postaci

2022-11-01 03:05:58

W ramach podsumowania dekady „Gwiezdnych Wojen” z Disneyem, przygotowaliśmy ranking 10 nowych najlepszych i najciekawszych postaci, wprowadzonych w naszym uniwersum. Oczywiście lista jest subiektywna i jest wynikiem naszych wewnętrznych kompromisów.

1. Tobias Beckett


Lord Sidious: Mentor Hana Solo to zupełnie nowa postać, doskonale zagrana i wykreowana przez Woody’ego Harrelsona. To łotr w stylu Solo, ale jednocześnie mimo wielu podobieństw udało się uzyskać unikalność tej postaci, nadać jej życia, humoru i naznaczyć tragedią.
Rusis: Bardzo mi się podobało to, że Tobias był postacią niejednoznaczną. Idealnie pasował do młodości Hana Solo, pozwalając uzyskać postać od której Han mógł się uczyć i od której mógł się odróżnić.
Mossar: Bardzo fajna i dobrze zagrana postać. Uwielbiam „Solo”, a Tobias jest jedną z ciekawszych postaci tego filmu. Szkoda, że jego postać dostała tak słaby komiks.

2. Dryden Vos


Lord Sidious: W wersji Paula Bettany’ego to właściwie dość późny dodatek do filmu. Jednocześnie niesamowicie zaskoczył, świetnie zagrany i napisany. Przerysowany, ale nie w sposób karykaturalny. Bardzo chętnie zobaczyłbym jego i Becketta jeszcze raz na ekranie w prequelu „Hana Solo”.
Ponda: Na myśl o Drydenie Vosie przychodzą mi do głowy filmowi mafiosi z międzywojnia. Postać Paula Bettany’ego świetnie sprawdziła się jako główny antagonista filmu i chętnie ponownie zobaczyłbym aktora w tej roli – może znajdzie się dla niego miejsce w „Andorze”?

3. Qi’ra


Lord Sidious: I obiektem westchnień Hana Solo została sama Khaleesi. Dobrze obsadzona Emilia Clarke, a rola też ciekawie napisana. Stworzyli mocno stąpającą po Ziemi, zdecydowaną, czasem wręcz niebezpieczną kobietę, która jest piękną przeciwwagą dla niepoprawnego marzyciela i optymisty jakim jest Han Solo.
Rusis: Świetnie rozpisana postać, która doświadczona życiem potrafiła dążyć do własnych celów. Qi’ra bardzo dużo zyskiwała również dzięki temu co LS powyżej napisał, byciu swoistą przeciwwagą dla Hana Solo. Obie postacie dzięki temu się lepiej oglądało.

4. Orson Krennic


Mossar: Dla mnie jeden z najjaśniejszych punktów „Łotra 1”. Świetnie zagrany przez Mendelsohna i fabularnie będący idealną kontrą dla statecznego i zrównoważonego Tarkina.
Lord Sidious: Też bardzo lubię dyrektora Krennica, ale właśnie za to, że wykreował maniaka technologicznego, mającego świra na punkcie swojej broni. Te komentarze o tym jak pięknie niszczona jest Jedha doskonale ukazują tę postać. A przy tym nie jest to wariat, to bardzo kompetentny imperialny, próbujący piąć się po szczeblach drabiny. Dobrze obrazuje to biurokratyczny charakter Imperium.
Rusis: Jak zobaczyłem pierwszy raz Krennica to pomyślałem o Tarkinie i bardzo mi pasowało, podobnie jak Mossarowi, że okazał się swoistą kontrą do niego. Jest to jak dla mnie chyba najlepiej wykreowany nowy czarny charakter ze wszystkich filmów od Disneya.

5. Din Djarin


Lord Sidious: Din to przede wszystkim nowokanoniczne wyobrażenie o starokanonicznym Bobie Fetcie. Bezwzględny łowca nagród, przyszły Mandalor (przynajmniej tak to wygląda), a jednocześnie bohater pełen odcieni szarości, czyli taki, których się lubi.

6. Poe Dameron


Lord Sidious: Narwany, zbyt pewny siebie, wręcz kłótliwy i problemowy, a przy tym mający w sobie jakąś magię Oscara Isaaca. W IX Epizodzie przechodzi fajną przemianę, gdzie tak naprawdę zaczyna rozumieć, że siła jego przywództwa nie polega na tym, co zrobi, a w tym co zrobią razem z przyjaciółmi. No i ma świetne interakcje z Finnem czy Rey, nie mówiąc już o niezdrowym zainteresowaniu BB-8.
Rusis: Postać niezwykle energetyczna, narwana, posiadająca poczucie humoru ale i olbrzymie serce dla przyjaciół. Jak dla mnie najlepiej rozpisany nowy pozytywny bohater z filmów Disneya.

7. Kylo Ren/Ben Solo


Lord Sidious: O ile Kylo Ren jest postacią nietypową, zwracającą na siebie uwagę, o tyle… te kilka minut z Benem Solo to zdecydowanie najlepszy występ w całej nowej trylogii. Adam Driver w tej roli jest fenomenalny, świetnie imituje tam gdzie trzeba Harrisona Forda. Dopiero w roli Bena zrozumiałem jak trafną decyzją było obsadzenie go w tej roli.
Mossar: Adam Driver i jego Kylo Ren to mój ulubiony element całej trylogii sequeli. Wiem, że wielu fanów było oburzonych już na etapie pierwszego filmu, z powodu jego płaczliwej natury i niezrównoważenia. Dla mnie to właśnie powodowało, że był ciekawszym rozwiązaniem niż klasyczny Sithowy villain rodem z „The Old Republic”.
Rusis: Kolejna postać niedwuznaczna, rozdarta wewnętrznie i miotająca się w wielu miejscach. Bardzo dużo dobrego zrobił tu Adam Driver, który świetnie był w stanie to wszystko zagrać.

8. BB-8


Lord Sidious: Pierwszy z nabytków gadżetowych w Disney Star Wars. Tam gdzie jest to kukiełka, czyli przede wszystkim w VII i IX Epizodzie, udało się stworzyć miłego, droida z charakterem, ale świadomego swoich ograniczeń. Te sceny, gdy BB-8 chowa się przed rathtarem i trzęsie ze strachu są świetne. Co tu dużo mówić, w niejednym filmie żywi aktorzy wypadli gorzej.
Rusis: Uwielbiam to, że dzięki BB-8 można było do filmu wprowadzić sporo niewymuszonego humoru. Wiadomym było, że nowe Gwiezdne Wojny muszą mieć swoje droidy, ale bałem się czy to wyjdzie dobrze. Może to co powiem nie będzie zbyt popularne, ale jak dla mnie BB-8 wypadł nawet lepiej niż R2-D2, on był swoistym połączeniem najlepszych cech R2-D2 i C-3PO.

9. Babu Frik


Lord Sidious: Babu Frik to istny fenomen. O bohaterze niewiele wiadomo, mało go w filmie, a jednocześnie potrafił stać się ulubieńcem fanów. Jego pojawienie się na Exagol zawsze bardzo mnie raduje, widząc, że uniknął losu Kijimi.

10. Grogu


Lord Sidious: To bohater, który zdobył internet, który stał się ikoną, memem, rozbudził zainteresowanie, nawet wśród osób ledwo kojarzących „The Mandalorian”. Brzdąc niby sam w sobie mało ciekawy, ale jednocześnie potrafił zaistnieć jako bohater.
Rusis: A mnie Grogu nie kupił. Może dlatego, że miałem w pewnym momencie poczucie, że gdy otworzę lodówkę to on z niej wyskoczy. Byłem nim po prostu w pewnym momencie zmęczony.
Mossar: Mnie kupił w pełni. Ale muszę przyznać, że jak go zobaczyłem ostatnim razem przy okazji innego serialu niż „The Mandalorian” to zacząłem sądzić, że Grogu może się stać elementem blokującym dalszy rozwój tego serialu. Na podobnej zasadzie jak Ahsoka w produkcjach Filoniego, ale na dużo większą skalę.
I jak zwykle w podsumowaniach pytanie do Was. Który nowi bohaterowie Wam najbardziej podpasowali?
KOMENTARZE (24)

10 lat z Disneyem: Filmy Star Wars

2022-10-31 09:32:26

Odkąd 30 października 2012 ogłoszono, że Disney kupi Lucasfilm (wraz z prawami do marki Star Wars) rozpoczęła się istna karuzela plotek i przecieków, przeplatanych oficjalnymi informacjami na temat produkcji kolejnych filmów. W tym czasie dyskusje w internecie rozgrzewane były dziesiątkami nazwisk i tematów wokół których filmy miałyby krążyć. Poniżej chcemy się skupić jednak na tym bardziej oficjalnym aspekcie, który dało się zweryfikować i przypomnieć jakie były plany oraz co zrealizowano.



Tego samego dnia w którym ogłoszono przejęcie zapowiedziano również powstanie nowej trylogii Star Wars. Epizod VII miał być we wczesnej fazie powstawania, z premierą zaplanowaną na 2015 rok, a kolejne epizody miały wychodzić co 2-3 lata. Szczegółowo zaplanowana trylogia była częścią umowy pomiędzy Disneyem a Georgem Lucasem. Kilka dni później potwierdzono, że Michael Arndt będzie scenarzystą Epizodu VII i posiada już napisane około 40 stron scenariusza, jeszcze dwa miesiące musieliśmy czekać na potwierdzenie, że J.J. Abrams będzie reżyserem. Zdjęcia do filmu rozpoczęły się w maju 2014 roku, a na ekrany kin trafił 18 grudnia 2015 pod tytułem "Przebudzenie Mocy". Film okazał się olbrzymim sukcesem i pobił sporo rekordów - w tym rekordy otwarcia w USA i na świecie. Rekordowo szybko, bo w 12 dni, przekroczył również kwotę miliarda dolarów wpływu z biletów. Jeśli chodzi o oceny to wśród całej trylogii sequeli jest najlepiej ocenianym filmem na Bastionie ze średnią 6,54.



Jeszcze przed premierą Epizodu VII, bowiem w marcu 2015, ogłoszono nazwisko reżysera kolejnego epizodu - został nim Rian Johnson. Premierę filmu zaplanowano na 26 maja 2017 roku. Produkcja nie szła jednak tak jak zaplanowano, zdjęcia do filmu miały się rozpocząć w styczniu 2016 roku, ale z uwagi na przeciągającą się pracę nad scenariuszem musiano je przesunąć o miesiąc. Same zdjęcia, gdy już ruszyły, również łapały momentami opóźnienia z uwagi na zmienne warunki pogodowe. Ostatecznie premierę przełożono na 15 grudnia 2017. "Ostatni Jedi" finansowo film wypadł słabiej niż Epizod VII, ale wciąż był to bardzo dobry wynik (w wielu kategoriach pobity wówczas tylko przez poprzednią część). Jeśli chodzi o ocenę Bastionowiczów to plasuje się w środku trylogii ze średnią 6,27.



W sierpniu 2015 roku poznaliśmy również reżysera Epizodu IX, został nim Colin Trevorrow. O ile produkcja Epizodu VIII miała problemy i przesunięcia, to dopiero przy IX skala problemów zaczęła narastać. Różnice w wizji filmu pomiędzy Colinem i producentami spowodowały, że jego drogi z Lucasfilmem się rozeszły. We wrześniu 2017 roku zastąpił go w tej roli J.J. Abrams. Film swoją premierę miał 19 grudnia 2019 rok. Jeśli chodzi o wynik finansowy to "Skywalker. Odrodzenie" wypadł najsłabiej z całej trylogii, wciąż był to dobry wynik na tle wielu innych produkcji ale jednak rozczarowujący jak na epizody. W kwestii ocen Bastionowiczów również miał najniższą średnią - 4,98.

Od ogłoszenia przejęcia do wypuszczenia Epizodu IX minęło siedem lat. Produkcja trylogii okazała się jednak dla Disneya trochę bardziej kłopotliwa niż przypuszczali. Bardzo szybko porzucono plany jakie miał Lucas i nie zaangażowano go do pracy kreatywnej. Starano się znaleźć sposób na dotarcie do fanów oryginalnej trylogii i przypodobanie im się. W efekcie Epizod VII mimo iż okazał się olbrzymim sukcesem spotkał się z zarzutami o zbyt zachowawczy i wtórny scenariusz. Reagując na te zarzuty postanowiono przerobić scenariusz kolejnej części, co zaowocowało wypuszczeniem Epizodu VIII, który był mocno odmiennym od poprzednika filmem. To również spotkało się z krytyką, ale była ona dużo większa niż poprzednio. Wokół "Ostatniego Jedi" powstało spore zamieszanie w internecie wraz z akcjami dotyczącymi bojkotu czy masowego wystawiania jak najniższych ocen. Disney nie potrafił tu skutecznie zareagować, wychodząc na przeciw krytyce, a przez długi czas dolewał oliwy do ognia tłumacząc to działaniem farm trolli. Mimo wszystko wyciągnęli pewne wnioski i Epizod IX znowu zrealizowali w inny sposób. W efekcie i tym razem spotkali się z krytyką, szczególnie dotyczącą braku spójności. Niestety cały proces pokazał, że od początku nie było spójnej wizji na trylogię, której by się trzymano. Obecnie nie wiadomo czy i kiedy powstanie kolejna trylogia.

Na początku lutego 2013 roku zapowiedziano, że epizody nie będą jedynymi filmami ze świata Gwiezdnych Wojen - zobaczyć mieliśmy również spin-offy. Miały to być filmy, które nie będą częścią filmowej sagi, nie będą miały swojego numerka, ale będą osadzone w uniwersum i będą kręcić się wokół konkretnej postaci. Na początku zapowiedziano dwa filmy, później ogłoszono również powstanie trzeciego spin-offa. Ponad rok przyszło nam czekać jeszcze na nazwiska reżyserów, 23 maja 2014 reżyserem pierwszego spin-offa został ogłoszony Gareth Edwards. Niedługo później, bowiem 04 czerwca 2013 ogłoszono również nazwisko reżysera drugiego spin-offa, został nim Josh Trank. Dużo czasu nie minęło gdy pojawiły się pierwsze problemy, podczas Celebration Anaheim Josh Trank nie dotarł na panel na którym miał opowiadać o filmie, a 02 maja 2015 wydał oficjalne oświadczenie w którym ogłosił swoje odejście od projektu. Niedługo później film został przesunięty, a ostatecznie nigdy nie powstał (miał się skupiać na postaci Boby Fetta, dostaliśmy zamiast tego serial). 07 lipca 2015 roku zostali oficjalnie ogłoszeni reżyserzy kolejnego spin-offu - Christopher Miller i Phil Lord - mieli oni zrobić film o Hanie Solo. Mieliśmy zatem w produkcji dwa spin-offy.

Zdjęcia do filmu Garetha Edwardsa rozpoczęły się latem 2015 roku, a tytuł filmu brzmiał "Łotr 1". Produkcja każdego filmu podzielona jest na wiele etapów, a jednym z nich są dokrętki do ostatecznej wersji. Wstępnie planowano je na wiosnę 2016 roku, ale ostatecznie odbyły się kilka miesięcy później. Ten dodatkowy czas miał służyć ekipie na lepsze przemyślenie tego co chcą osiągnąć. Jak się okazało oficjalnie jako kolejny scenarzysta został zatrudniony Tony Gilroy, trochę mniej oficjalnie jednak miał zadanie przemontowania filmu i doprowadzenia go do odpowiedniej wersji. Wprowadzane zmiany wymagały zatem czasu i zdecydowanie dłuższych niż zazwyczaj dokrętek. Film swoją premierę miał u nas 15 grudnia 2016, a fanom na Bastionie bardzo przypadł do gustu osiągając średnią ocen 8,04. Jeśli chodzi o wyniki finansowe to film osiągnął spory sukces, mimo iż zarobił mniej niż epizody to wciąż był jednym z nielicznych wówczas filmów w historii kina, które przebiły kwotę miliarda dolarów wpływów z biletów.

W tym czasie rozkręcała się produkcja drugiego ze spin-offów, filmu o "Hanie Solo". Zdjęcia do niego rozpoczęły się w styczniu 2017 roku i wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. 21 czerwca 2017 świat obiegła wiadomość o tym, że Christopher Miller i Phil Lord zostali zwolnieni w trybie natychmiastowym w środku trwania produkcji. Decyzję podjęła Kathleen Kennedy z uwagi na to, że była niezadowolona ze sposobu w jaki realizowali nowy film. Z późniejszych informacji wynikało, że młodzi twórcy realizowali film w sporym oderwaniu od wizji jaka była uzgodniona i oczekiwana od nich. Na stanowisku reżysera zastąpił ich Ron Howard. Zmiana niosła ze sobą poważne konsekwencje, jak się okazało bowiem wymuszała spore dokrętki i przemontowanie znacznej części filmu. W efekcie budżet na produkcję się rozrósł, co poskutkowało obcięciem budżetu na marketing. Film trafił na ekrany u nas 25 maja 2018 roku, a wśród Bastionowiczów zebrał dosyć pochlebne opinie i ma średnią ocen 7,47. Niestety wyniki finansowe były rozczarowujące, co skończyło się bardzo szybką decyzją Lucasfilmu o ograniczeniu produkcji - stwierdzono, że nie będą wypuszczać filmów w tak krótkim okresie czasu (Han Solo miał premierę zaledwie 5 miesięcy po Epizodzie VIII), a później zamrożono całkowicie produkcję spin-offów.

Trzy zrealizowane epizody i dwa spin-offy (plus jeden z którego zrezygnowano) to nie koniec oficjalnych planów filmowych Disneya jeśli o Gwiezdne Wojny chodzi. 09 listopada 2017 ogłoszono powstanie kolejnej trylogii Star Wars, jej reżyserem miał być Rian Johnson. Był to przejaw dużego zaufania do Riana, jako, że nie znano jeszcze reakcji fanów na "Ostatniego Jedi" i jego wyników finansowych. Trylogoa Johnsona miała być niezwiązana bezpośrednio z sagą Skywalkerów i opowiadać calkowicie nową historię. Oficjalnie tego projektu nigdy nie skasowano, ale też i nie wydaje się, aby cokolwiek wokół niego się działo.

Inny los czekał kolejne oficjalne ogłoszenie - 06 lutego 2018 poinformowano, że David Benioff i D.B. Weiss, czyli ludzie odpowiedzialni za serialową „Grę o Tron” dołączą do świata Gwiezdnych Wojen. Dostali za zadanie stworzenie całej nowej serii filmów Star Wars. Ich przygoda ze światem Gwiezdnych Wojen trwała niewiele ponad półtora roku, bowiem 29 października 2019 oficjalnie zrezygnowali z tego projektu. Tym razem znamy więc zakończenie.

W maju 2019 roku pojawił się nowy kalendarz premier Disneya, uwzględniający filmy ze świata Gwiezdnych Wojen. Zgodnie z nim kolejne premiery miały nastąpić: 16.12.2022, 20.12.2024 i 18.12.2026. Jak wiemy pierwsza z tych dat jest już nierealna, druga również wydaje się wątpliwa. 04 maja 2020 roku ogłoszono powstawanie kolejnego filmu, tym razem reżyserem miał być Taika Waititi. 26 września 2019 ogłoszono natomiast, że jeden z filmów wyprodukuje Kevin Feige. Oba projekty, tak samo jak filmy Riana Johnsona, znajdują się obecnie w sferze niezrealizowanych, ale jeszcze nieskasowanych produkcji.

Najnowszym zapowiedzianym oficjalnie filmem był „Star Wars: Rogue Squadron”, który miała wyreżyserować Patty Jenkins. Ogłoszono to 11 grudnia 2020 roku, a po długim okresie braku informacji usunięto pozycję z kalendarza premier we wrześniu 2022 roku.

Powyżej skupiliśmy się na oficjalnych informacjach. Poza nimi jest mnóstwo mniej lub bardziej wiarygodnych przecieków, które tę listę mogłyby rozwinąć - jak chociażby najnowsze o filmie Damona Lindelofa. Nie zmienia to faktu jednak, że oficjalnie niewiele wiemy, a produkcja filmowych Gwiezdnych Wojen jak pokazała ostatnia dekada wcale nie jest prosta.
KOMENTARZE (12)

Michelle Rejwan ustępuje z roli starszego wiceprezesa Lucasfilmu

2022-10-21 19:22:39

Zmiany w zarządzie Lucasfilmu są dość regularne, ale rzadko dotyczą istotnych dla produkcji filmów czy seriali stanowisk. Michelle Rejwan, która była starszym wiceprezesem odpowiedzialnym za produkcję podjęła decyzję, że ustąpi z tej roli. Jednocześnie pozostanie producentem współpracującym z Lucasfilmem, ale też jego macierzystą firmą, czyli Disneyem. Wypływa więc na szerokie wody i choć nowe stanowisko nie będzie miało takiej magii w nazwie, to mimo wszystko dla niej to forma awansu.



Co więcej, Rejwan nadal pozostanie zaangażowana w produkcje Lucasfilmu. Michelle współpracowała wcześniej z J.J. Abramsem i to on ściągnął ją do „Przebudzenia Mocy”, którego była koproducentem. Jej pierwszą pełnometrażową produkcją w roli pełnoprawnego producenta było „Skywalker. Odrodzenie”. W 2019 dołączyła do zarządu Lucasfilmu. W ostatnim czasie w Lucasfilmie zajmowała się powstającymi serialami – „Obi-Wan Kenobi”, „Andor” i „Willow”, a także serialu dokumentalnego Lawrenca Kasdana - „Light & Magic”. Jest też zaangażowana w powstający film Taiki Waititiego. Spora szansa, że w nowej roli dalej aktywnie będzie wspierać Lucasfilm.

Na razie nie ma informacji, kto (i czy w ogóle) ją zastąpi.
KOMENTARZE (3)

James Earl Jones żegna się z Vaderem

2022-10-14 17:04:25

W rozmowie z Vanity Fair, Matthew Wood zdradził, iż 91-letni aktor, James Earl Jones postanowił rozstać się z rolą Dartha Vadera. Nie będzie już dłużej podkładał pod niego głos. Właściwie nie jest to żadna nowość, bowiem ostatni raz nagrał jedną linię w „Skywalker. Odrodzenie”. Vader w serialu „Obi-Wan Kenobi” został udźwiękowiony dzięki wykorzystaniu oprogramowania firmy Respeecher, o którym pisaliśmy tutaj.

Jak donosi Wood, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Takie były ustalenia między aktorem a Lucasfilmem. Choć fizycznie James Earl Jones przejdzie na emeryturę, jego cyfrowy, odtworzony dzięki sztucznej inteligencji głos, będzie nadal głosem Dartha Vadera.

Jak się okazuje, wkład Jamesa Earla Jonesa w „Obi-Wana Kenobiego” był trochę większy, niż nagrane, archiwalne dialogi. Aktorowi pokazano, a raczej odegrano rezultat i był on krytycznym recenzentem, doradzającym im pewne rzeczy.

Tak więc o przyszłość możemy być spokojni. Głos Vadera pozostanie z nami bardzo długo, a James Earl Jones będzie mógł się rozkoszować swoją emeryturą.
KOMENTARZE (9)

Dominic Monaghan o „Skywalker. Odrodzenie”

2022-09-30 02:35:09

Opinie na temat „Skywalker. Odrodzenie” są podzielone, także wśród aktorów, którzy zagrali w tym filmie. Jednym z tych zadowolonych ze swojego występu i udziału jest Dominic Monaghan. Jego postać to Beaumont Kin, czyli jeden z członków Ruchu Oporu.

Jak pamiętamy aktor ten był bardzo zainteresowany zagraniem w „Gwiezdnych Wojnach”, jeszcze gdy J.J. Abrams przygotowywał „Przebudzenie Mocy”. Udało mu się dopiąć celu dopiero przy IX Epizodzie.



Jego zdaniem, „Gwiezdne Wojny” miały przeogromny wpływ na kino, w szczególności w kulturze zachodniej. Prawdę mówiąc to była jedna z przyczyn, dla których został aktorem, więc wystąpienie w IX Epizodzie to dla niego zamknięcie pewnego kręgu, ważny kamień milowy w życiu.

Jak przyznał, zna się z Abramsem od dawna (współpracowali przy serialu „Lost – Zagubieni”), no i naciskał na Abramsa by dał mu tę rolę. W końcu się udało. Jak twierdzi praca na planie to było dla niego niezwykłe przeżycie, zwłaszcza z tymi ikonicznymi aktorami. I jak twierdzi, zawsze wspiera Abramsa, który jest bardzo utalentowanym reżyserem.

Teraz Monagham jeździ po konwentach i przyznaje, że jego apetyt na gwiezdno-wojenne role rośnie. Owszem wie, że dziś „Gwiezdne Wojny” koncentrują się na opowieściach o kobietach i mniejszościach etnicznych, ale gdyby chcieli wykorzystać, 40-letniego, białego faceta, to on jest do dyspozycji. Zwłaszcza, że Beaumont pojawia się gdzieś w komiksach, czy książkach. Aktor jest jak najbardziej otwarty na powrót do roli.
KOMENTARZE (14)

Alternatywne ćwiczenia Luke’a i Lei...

2022-08-16 05:57:20

Wciąż mało wiemy na temat filmów Disneya, brakuje przewodników ukazujących kulisy produkcji i zmiany przez jakie przechodziły filmy. A nawet jak już są, jak w przypadku „Hana Solo” i Making Solo: A Star Wars Story, to nie ukazują one dokładnie wielu aspektów, lub je pomijają. Na szczęście artyści koncepcyjni czasem coś wrzucą do sieci, co rzuca nowe światło na powstawanie filmu.

Zmiana jaką pokazał artysta Adam Brockbank jest stosunkowo niewielka. Chodzi o kolor miecza Lei. Ten wg pierwszych pomysłów miał być purpurowy.





Tu warto dodać, że Carrie Fisher stwierdziła kiedyś, że chciałaby aby Leia miała właśnie purpurowy miecz. Jednak ostatecznie zdecydowano, że pozostaną przy niebieskim.
KOMENTARZE (7)

Daisy Ridley załatwiła rolę swojemu ojcu

2022-07-27 20:33:44

Ciekawe fakty wychodzą po latach, jeśli chodzi o „Skywalker. Odrodzenie”. Wiele różnych historii słyszeliśmy, ale wciąż daleko nam do tego, by wszystko wiedzieć o tym filmie i wyłapać najdrobniejsze szczegóły.

Daisy Ridley niedawno opublikowała wpis na swoim Instagramie, wraz ze zdjęciem z czerwonego dywanu podczas ceremonii rozdawania Oskarów. Towarzyszył jej ojciec, który aktorem nie jest, ale może się poszczycić w hicie z listy filmów z miliardem USD. Jak się okazuje, tata Daisy zagrał w IX Epizodzie małą rólkę, jednego z pilotów. Więcej niestety aktorka nie zdradziała.



Nie wiadomo też w jaki sposób dostał on rolę, ale prawdopodobnie pomogła w tym sama Ridley. Pozostaje więc obejrzeć IX Epizod ponownie i znaleźć ojca Daisy.
KOMENTARZE (14)

Colin Trevorrow o „Gwiezdnych Wojnach”

2022-06-16 07:17:02

Colin Trevorrow, który właśnie promuje swój najnowszy film – „Jurassic World: Dominion” w rozmowie z Uproxx poruszył delikatnie temat „Gwiezdnych Wojen” i IX Epizodu. Jak pamiętamy, Trevorrow był pierwszym scenarzystą (wraz ze swoim stałym współpracownikiem Derekiem Connollym i reżyserem ostatniej części trylogii sequeli, ale potem sprawy się skomplikowały. Do sieci wyciekł też jego scenariusz „Duel of the Fates”, który był alternatywą wobec „Skywalker. Odrodzenie”.



Oczywiście dużo nie może powiedzieć na temat, tego co zaszło. Ale stwierdził, że z perspektywy czasu, w roku 2022 jest wdzięczny Kathleen Kennedy za to, że dała mu do zrozumienia, iż nie zrobią tego filmu w taki sposób, by oboje byli z niego zadowoleni. Natomiast rozeszli się w przyjacielskich stosunkach. Colin nadal współpracuje z Frankiem Marshallem, mężem Kathleen, właśnie choćby przy „Jurassic World”. Jest zadowolony, że mógł spróbować, pracować nad „Gwiezdnymi Wojnami”, ale też, że został wyrwany z tego snu. Był zbyt skupiony na historii, którą chciał opowiedzieć, by zrozumieć jaką historię chcą, by zrobił.

Natomiast o samym wycieku i pozytywnej reakcji, Trevorrow jest z tego zadowolony, ale nie chciał nic komentować.
KOMENTARZE (7)

Film Taiki Waititiego w 2023?

2022-05-30 17:27:02

Kilka dni temu pojawił się artykuł z „Vanity Fair”, w którym Katlheen Kennedy mówiła krótko o przyszłości „Gwiezdnych Wojen”, wliczając w to także filmy. Padła tam ważna rzecz, kolejnym filmem będzie nie „Rogue Squadron” jak wcześniej oczekiwaliśmy, ale film w reżyserii Taiki Waititiego. Wcześniej spodziewaliśmy się tego filmu w 2025 roku. W rozmowie z „Total Film”, którą przytacza Game Radar, Kennedy odnosi się do tego tematu.



Po pierwsze potwierdza, że kolejny kinowy film to faktycznie produkcja Taiki. Po drugie, wciąż w grze pozostaje data 2023, mówi ona o późnym 2023. Czy dalej w grze jest grudzień? Tu Kathleen odparła, że jeszcze nic nie jest zaklepane.

Powrót do kin „Gwiezdnych Wojen” jest bardzo ważny dla Lucasfilmu. Kathleen zapowiada, że tworzą zupełnie nową sagę, nowe doświadczenie dla kolejnego pokolenia.

Wypowiedź o tym, że obsadzenie Aldena Ehrenreicha w roli Hana Solo było błędem, wywołało w sieci burzę. Zwłaszcza w kontekście, że nie będzie recastingów znanych postaci, co w przypadku choćby najnowszego serialu na Disney+ może okazać się „kłopotliwe”. Kathleen sprostowała tą wypowiedź, mówiąc, że nigdy nie mówi się nigdy, ale na razie nie mają intencji obsadzania na nowo Luke’a czy Lei, niemniej jednak zawsze o tym będzie decydować historia, którą opowiadają. Dodatkowo jest przecież Lando w którego wciela się Donald Glover (i serial z nim na który czekamy). Zapytana o przyszłość „Hana Solo” powiedziała, że zawsze jest przyszłość dla Solo.

Kolejny fragment informacji pochodzi z Empire Online. Tam Kathleen powiedziała, że ruszą okres po sequelach, to miejsce w którym chcą osadzić kolejne filmy. Nie sprecyzowała czy wszystkie. Wygląda na to, że w przypadku „Rogue Squadron” sprawa jest raczej jasna, tam jedną z opcji było sadzenie go po IX Epizodzue. Jak to będzie w przypadku filmu Taiki? Zobaczymy, wcześniejsze plotki sugerowały, że może on się dziać w odległej przeszłości.

Taika Waititi kończy obecnie dwa filmy. „Thor: Miłość i grom” pojawi się w lipcu, „Next Goal Wins” w drugiej połowie roku. Nad filmem gwiezdno-wojennym, jak słyszeliśmy wcześniej od samego reżysera pracę trwają. Scenariusz pisze razem z Krysty Wilson-Cairns. Oczekiwana premiera to późny 2023.
KOMENTARZE (8)

Sequele i spin-offy na Blu-ray i DVD

2022-04-27 16:28:07

Dziś nakładem dystrybutora Galapagos na rynku pojawiło się nowe wydanie „Gwiezdnych Wojen” od Disneya, na Blu-ray i DVD. Niestety brak polskich Blu-ray 4K. Same wydanie nie jest nowe, nie zawiera żadnych unikalnych dodatków, zaś wersje z tymi okładkami pojawiły się na zachodzie w 2020, wraz z wydaniem Blu-ray 4k. „Gwiezdne Wojny” Disneya obejrzało w Polsce ponad 9 milionów widzów.

Filmy „Łotr 1”, „Han Solo”, „Przebudzenie Mocy”, „Ostatni Jedi” i „Skywalker. Odrodzenie” można kupić osobno (każdy z nich kosztuje koło 70 PLN za BD), zaś trylogię sequeli również w pakiecie (ok. 190 PLN za pakiet BD).



GWIEZDNE WOJNY: TRYLOGIA. EPIZODY 7-9
Pakiet trzech filmów, obejmujący epizody 7-9 kultowej sagi wszech czasów. Gwiezdne Wojny, to porywająca historia, która ukształtowała całe pokolenia! Prześledź losy najmłodszego pokolenia Skywalkerów i bądź świadkiem walki o pokonanie ciemnej strony Mocy i przywrócenie pokoju w galaktyce. Saga dobiegnie końca, lecz opowieść będzie żyć wiecznie.



Przebudzenie Mocy
Reżyser wizjoner J.J. Abrams prezentuje filmowe wydarzenie pokolenia! Kylo Ren i odrodzony z popiołów Imperium złowieszczy Najwyższy Porządek rosną w siłę, a Luke Skywalker przepadł bez wieści w chwili, gdy galaktyka potrzebuje go najbardziej. Rey, pustynna zbieraczka złomu, oraz Finn, dezerter z oddziału szturmowców, łączą siły z Hanem Solo i Chewbaccą w poszukiwaniu ostatniej nadziei na przywrócenie pokoju w galaktyce.



Ostatni Jedi
W produkcji Lucasfilm „Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi” bohaterowie „Przebudzenia Mocy” wraz z legendarnymi postaciami gwiezdnego uniwersum odkrywają zaskakujące sekrety przeszłości i niezgłębione dotąd tajemnice Mocy…



Skywalker. Odrodzenie
Lucasfilm i reżyser J.J. Abrams ponownie łączą siły, aby zabrać widzów w spektakularną podróż do odległej galaktyki. Film „Gwiezdne Wojny: Skywalker”. Odrodzenie to fascynujące zakończenie sagi Skywalkerów – narodzą się nowe legendy i ostatecznie zostanie rozstrzygnięta bitwa o wolność.



Łotr 1
Lucasfilm przedstawia epicką przygodę: „Łotr 1. Gwiezdne Wojny – Historie”. W czasach wielkiego galaktycznego konfliktu grupa bohaterów pod wodzą zbiegłej buntowniczki Jyn Erso oraz szpiega Rebelii Cassiana Andora, podejmuje się desperackiej misji, by wykraść plany Gwiazdy Śmierci, najpotężniejszej broni Imperium.



Han Solo
Wejdź na pokład Sokoła Millennium i przeżyj wyjątkową przygodę z filmem „Han Solo: Gwiezdne Wojny – historie”. W trakcie serii śmiałych eskapad w głąb przestępczego półświatka, Han Solo zaprzyjaźnia się ze swoim przyszłym drugim pilotem Chewbaccą i spotyka osławionego hazardzistę Lando Calrissiana.
KOMENTARZE (8)

Koncepty ze „Skywalker. Odrodzenie”

2022-03-26 09:31:50

W sieci wysypało szkicami koncepcyjnymi z IX Epizodu. Całkiem spora ich liczba powędrowała na stronę domową Jona McCoya. Umieścił on tam prawie 150 swoich prac, często z opisami. Kilka przykładowych możecie obejrzeć poniżej, reszta jest tutaj.













Ponadto w sieci pojawił się jeszcze koncept Phila Saundersa ukazujący alternatywną śmierć Lei.


KOMENTARZE (5)

„Przebudzenie Mocy” jutro w Polsacie

2022-03-05 10:32:53



Już jutro (niedziela, 6 marca) o 23:10 Polsat wyemituje „Przebudzenie Mocy”. Film ponadto będą także wyświetlany w tym samym czasie na Polsat HD.



„Gwiezdne Wojny: Część VII - Przebudzenie mocy” J.J. Abramsa to tryumfalny powrót do świata „Gwiezdnych Wojen”, pierwszy film od 2005 a zarazem pierwszy, który powstał po sprzedaniu przez George’a Lucasa Lucasfilmu Disneyowi. Choć twórca sagi początkowo naszkicował wstępną wersję tego filmu, jest to w całości nowe otwarcie.

Kylo Ren i odrodzony z popiołów Imperium złowieszczy Najwyższy Porządek rosną w siłę, a Luke Skywalker przepadł bez wieści w chwili, gdy galaktyka potrzebuje go najbardziej. Rey, pustynna zbieraczka złomu, oraz Finn, dezerter z oddziału szturmowców, łączą siły z Hanem Solo i Chewbaccą w poszukiwaniu ostatniej nadziei na przywrócenie pokoju w galaktyce.

Scenariusz to dzieło J.J. Abramsa, Lawrence’a Kasdana i Michaela Arndta. Występują: Harrison Ford, Carrie Fisher, Mark Hamill, Daisy Ridley, Oscar Isaac, John Boyega, Lupita Nyong'o, Domhnall Gleeson, Anthony Daniels, Max von Sydow, Andy Serkis, Gwendoline Christie, Simon Pegg, Peter Mayhew i Joonas Suotamo. Muzykę skomponował John Williams, za zdjęcia odpowiada Dan Mindel. Głównymi producentami są J.J. Abrams, Bryan Burk i Kathleen Kennedy.

Za tydzień powtórka „Skywalker. Odrodzenie”, o czym pisaliśmy tutaj.
KOMENTARZE (8)
Loading..