TWÓJ KOKPIT
0

Kathleen Kennedy :: Newsy

NEWSY (484) TEKSTY (0)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Kulisy zamieszania wokół serialu „Lando”

2023-08-02 17:30:34

Jeśli ktoś liczył, że Lucasfilm problemy producenckie ma już za sobą, to będzie zdziwiony. Otóż w przypadku serialu „Lando” zarząd wprowadził znów sporo niepotrzebnego zamieszania. Głównie chodzi o Justina Simiena.



Otóż Justin Simien pracował nad serialem „Lando” od dłuższego czasu. Jak sam twierdził, mieli pewne zgrzyty z Lucasfilmem, ale prace nad serialem uśpiono. Jedną z faktycznych przyczyn, nie tylko oficjalnych, były zobowiązania Donalda Glovera, więc projekt się przesuwał. Simien w międzyczasie zajął się „Nawiedzonym dworem”, który niedawno zadebiutował w kinach, przez to również nie miał czasu dla „Lando”.

Na Celebration Kathleen Kennedy powiedziała, że prace nad serialem są zawieszone, bo czekają, aż Glover będzie miał na niego czas. Simien niczego nie podejrzewał, pracował nad swoim filmem. Okazało się, że Lucasfilm prowadził negocjacje z Gloverem, w efekcie których podpisano kontrakt z nim i jego bratem, Stephenem, by napisali scenariusz do serialu. Sfinalizowano to przed strajkiem scenarzystów. To, że nie podano tej informacji publicznie, to jedno. Nie chciano szkodzić „Nawiedzonemu dworowi” w żaden sposób (to też produkcja Disneya). Problem w tym, że zapomniano poinformować samego Simiena. Ten o tym, że został wyrzucony z projektu, dowiedział się jak wszyscy inni, z mediów. W dodatku w gorącym okresie premiery „Nawiedzonego domu”. Nie jest to najlepszy sposób komunikacji takich rzeczy.

„Nawiedzony dom” zawiódł oczekiwania Disneya, uchodzi raczej za porażkę finansową. W sieci pojawiły się plotki, że w Lucasfilmie widząc mniej więcej, co można się spodziewać po tym filmie, zdecydowano rozwiązać kontrakt z Simienem. Lucasfilm już wcześniej potrafił pożegnać się z reżyserami, którym powinęła się noga. Jednak jak twierdzi Jeff Sneider, tym razem nie chodziło o to, a faktycznie zaangażowanie. Drogi Lucasfilmu i Simiena rozeszły się, gdy ten zajął się „Nawiedzonym dworem”. Simien nie miał wówczas czasu na wykorzystanie okienek w harmonogramie Donalda Glovera, więc poszukano innego rozwiązania.

Na chwilę obecną nie wiadomo kiedy ruszy produkcja „Landa”, z powodu strajku scenarzystów i aktorów.
KOMENTARZE (4)

Justin Simien o serialu „Lando”

2023-07-18 17:06:23

O serialu „Lando” nie słyszeliśmy od bardzo dawna. Pomijając oczywiście wypowiedź Kathleen Kennedy na tegorocznym Celebration, gdzie potwierdziła, że serial wciąż ma się wydarzyć. Bez żadnych konkretów i szczegółów, ale nie jest skasowany.



Tymczasem Justin Simien promuje swój najnowszy film – „Nawiedzony dwór”, którego jest reżyserem. Simien miał być głównym scenarzystą serialu „Lando”. Przy okazji promocji nowego dzieła Disneya, Justin został zapytany serial „Lando”.

Przyznał, że spędził sporo czasu z Lucasfilmem pracując nad scenariuszem serialu, w który włożył mnóstwo serca. Jego zdaniem efekt jest taki, że wszyscy kochają to co stworzyli i są z tego bardzo zadowoleni. Jednocześnie gdzieś koło 2020 poproszono go o to aby odłożyć pracę na później z powodu konfliktu harmonogramów. Tyle, że od tego czasu nic się nie wydarzyło. Justin Simen przyznaje, że nie wie jaki jest naprawdę status tego projektu.

Warto przypomnieć, że Donald Glover jeszcze przed Celebration wspominał, że wypłata dla niego nie jest najważniejsza, więc musiałby mieć odpowiedni powód, by wrócić do Landa. Pewne dyskusje się toczyły, ale niewiele się działo.

Pozostaje więc czekać na dalsze szczegóły. Niestety na tę chwilę, Bob Iger, któremu właśnie przedłużono kontrakt w Disneyu, zapowiedział, że chce ograniczenia nowych produkcji, w tym Marvela i „Gwiezdnych Wojen”, by zredukować koszta. Jednocześnie nie wyklucza, że Disney może też zacząć produkować kontent dla innych serwisów streamingowych niż Disney+. Na chwilę obecną jednak nie wróży to serialowi „Lando” zbyt dobrze.
KOMENTARZE (7)

O powiązaniu filmu o nowych Jedi z filmem Jamesa Mangolda

2023-07-07 18:07:23

Kathleen Kennedy niedawno udzieliła wywiadu Gamesradar, gdzie mówiła trochę o filmie o Rey. Stwierdziła, że „Gwiezdne Wojny” to wielka galaktyka, skończyliśmy wojnę z Najwyższym Porządkiem, która także kończy sagę Lucasa. Rey zaś złożyła obietnicę Luke’owi i to jest sedno, do którego zmierzają. Daje im przy tym niesamowitą możliwość wprowadzenia nowych postaci, ale też zrobić coś świeżego. To będzie nowy rozdział.

Nad dalszą historią zastanawiali się dość długo. Wierzą, że istnieje na nią zapotrzebowanie. Jednocześnie będzie to w pewien sposób powiązane z filmem Jamesa Mangolda. Tu Rey musi stworzyć nowy zakon Jedi, by poprowadzić go ku światłej przyszłości, natomiast w filmie Mangolda zobaczymy jak pierwsi Jedi zaczynali i kim byli. To zestawienie może być bardzo ciekawe.



Tymczasem LRM Online sugeruje, że trwają jakieś dyskusje z Johnem Boyegą na temat tego, żeby wrócił do roli Finna. LRM jednak podaje, że to nic pewnego i oficjalnego. Prawdopodobnie tylko powtarzają plotkę o tym, że on się pojawi, która krąży już od kilku miesięcy. W kwietniu potwierdził to Jeff Sneider, który jak na razie może poszczycić się bardzo dobrymi źródłami.

Choć film o Rey powinien trafić do kin w maju 2026, wszystko jest w ruchu. Strajk scenarzystów dalej trwa, nikt nie wie w którym kierunku rozwinie się sytuacja w Hollywood. Na razie wiemy, że film ma wyreżyserować Sharmeen Obaid-Chinoy na podstawie scenariusza Stevena Knighta. Potwierdzono też udział Daisy Ridley.
KOMENTARZE (4)

James Mangold o swojej wersji Boby Fetta

2023-07-03 19:00:30

Jak dobrze pamiętamy, zanim powstała „Księga Boby Fetta”, czy nawet „The Mandalorian”, Simon Kinberg pracował nad scenariuszem do spin-offu o Bobie. Film nie miał szczęścia. Początkowo wydawało się, że będzie to drugi spin-off po „Łotrze 1”, który tak naprawdę pojawił się w grze jako trzeci. Jakiś czas po ogłoszeniu nowych filmów zapowiedziano spin-offy Lawrence’a Kasdana („Han Solo”) i właśnie Kinberga. Jednak, gdy „Łotr 1” wszedł do gry, szybko zajął pierwsze miejsce, jako produkcja, która trafi najszybciej do realizacji. Film o Bobie i „Łotr 1” miały mieć oficjalne zapowiedzi na Celebration w Anaheim w 2015. Tyle, że rozpoczęła się jazda z Joshem Trankiem, reżyserem filmu. W efekcie film o Bobie spadł na trzecie miejsce w kolejce.



Jego nowym reżyserem miał zostać James Mangold, który ostatecznie nigdy nie został oficjalnie ogłoszony. Teraz, gdy film „Indiana Jones i Artefakt Przeznaczenia” pojawił się w kinach, reżyser promując swój najnowszy obraz mówi także o „Gwiezdnych Wojnach”, w tym o filmie o Bobie.

Mangold powiedział, że w czasie, gdy pracował nad filmem o Bobą, było to coś zupełnie innego. Bliskie kategorii R (czyli dla dorosłych). Dodaje, że prawdopodobnie wystraszył swoim pomysłem wszystkich (producentów?) na śmierć. To jednak wciąż miał być spaghetti western w duchu Sergio Leone, dziejący się na jednej planecie. Tyle, że to nie był świat, który mógłby przyjąć Baby Yodę. On totalnie nie pasował do świata, który Mangold sobie wyobraził. Tyle, że jak to bywa w korporacjach, w związku z zamieszaniem z zarobkami „Hana Solo”, studio zrezygnowało z filmów i poszło w streaming.

Niemniej jednak Mangold wspomina ten okres bardzo dobrze. Twierdzi, że słuchał wówczas muzyki Ennio Morricone.

Trochę się to kłóci z tym, co powiedziała Kathleen Kennedy jesienią 2021. Stwierdziła wówczas, że Trank właściwie nie zrobił wiele jeśli chodzi o ten film, więc musieli i tak by zaczynać właściwie od początku. Zaś jej zdaniem Mangold nigdy nie był zaangażowany w projekt. Mangold pytany o to, zaczął się trochę wycofywać i mówić o flircie z Lucasfilmem. Dalej niestety rozmowa przeszła na inne tory.

„Księga Boby Fett” poszła w zupełnie innym kierunku, to wręcz rodzinna rozrywka. Serial na razie jednak nie doczeka się drugiego sezonu.
KOMENTARZE (4)

Indiana Jones i twój Asteroid Flash z Niebios

2023-06-30 16:03:09

Dziś na naszych ekranach zadebiutował film „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” (Indiana Jones and the Dial of Destiny), którego reżyserem jest James Mangold. To pierwsza nowa produkcja Lucasfilmu, która trafia do kin od czasu premiery „Skywalker. Odrodzenie” cztery lata temu. Co ważniejsze po raz kolejny wracamy do przygód najsłynniejszego archeologa. Scenariusz napisali: Jez Butterworth, John-Henry Butterworth, David Koepp i James Mangold. W rolach głównych występują: Harrison Ford, Phoebe Waller-Bridge, Mads Mikkelsen, Antonio Banderas, John Rhys-Davies, Toby Jones i Karen Allen. Wśród producentów znaleźli się Kathleen Kennedy, Steven Spielberg, Simon Emanuel, George Lucas i Frank Marshall. Za muzykę ponownie odpowiada John Williams.

1969. Apogeum wyścigu kosmicznego między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim. Jones jest zdeterminowany, aby wyjawić nikczemną działalność nazistowskich naukowców licznie stojących za programami kosmicznymi.



To nie jedyna pozycja z udziałem Starwarsówka, którą można zobaczyć w kinach. „Flash” w reżyserii Andy’ego Muschietti to kolejna propozycja dla fanów komiksów. Scenariusz napisali: Joby Harold („Obi-Wan Kenobi”), Christina Hodson, John Francis Daley, Jonathan Goldstein. Występują: Ezra Miller, Michael Keaton, Sasha Calle, Michael Shannon, Jeremy Irons i Temuera Morrison.

Ezra Miller powraca w roli Barry’ego Allena w widowisku DC, w którym po raz pierwszy to on jest głównym bohaterem. Barry używa swojej mocy do podróży w czasie, żeby zmienić wydarzenia z przeszłości. Kiedy jednak próbuje ocalić rodzinę, mimowolnie zmienia przyszłość. Barry zostaje więźniem rzeczywistości, w której generał Zod powraca i grozi powszechnym zniszczeniem. W tym świecie nie ma jednak żadnych superbohaterów, do których można by się zwrócić. Chyba że Barry przekona do przerwania emerytury zupełnie innego Batmana i uratuje uwięzionego Supermana, również nie takiego, jakiego się spodziewa. Jedyną nadzieją Barry’ego na uratowanie świata, w którym przebywa i na powrót do przyszłości, którą zna, pozostaje wyścig o życie. Tylko czy ostateczne poświęcenie wystarczy do przywrócenia dawnego biegu wydarzeń?



Fani Wesa Andersona będą zachwyceni jego najnowszym filmem w iście gwiazdorskiej obsadzie. „Asteroid City” do którego scenariusz napisał Anderson i Roman Coppola całkiem nieźle radzi sobie w kinach, patrząc przede wszystkim na zarobki per ekran. I choć w Stanach w zeszły weekend (pierwszy szerokiej dystrybucji), pozycja miała zaledwie 6 miejsce, to jednak jak się popatrzy na skuteczność na kopię, film pobił największe hity. Także za sprawą obsady. Bryan Cranston, Edward Norton, Jason Schwartzman, Scarlett Johansson, Rupert Friend (Wielki Inkwizytor), Jeffrey Wright, Liev Schreiber, Sophia Lillis, Tom Hanks, Matt Dillon, Steve Carell, Tilda Swinton, Jeff Goldblum, Adrien Brody, Willem Dafoe, Margot Robbie. Za muzykę odpowiada Alexandre Desplat.

Harmonogram konwencji Junior Stargazer zostaje spektakularnie zakłócony przez wydarzenia, które zmieniają bieg historii.



Okazuje się, że Starwarsówek grywa nie tylko w filmach anglojęzycznych. „Chłopiec z niebios” ( Walad min al-Janna) Tarika Saleha to ciekawy thriller osadzony w Egipcie. Jedną z głównych ról gra Fares Fares, który grał senatora Vaspara w „Łotrze 1”. W pozostałych rolach: Tawfeek Barhom, Mohammad Bakri i Makram Khoury.

Adam, chłopak z małej rybackiej wioski, przyjeżdża na prestiżowe stypendium do Kairu. Gdy staje się świadkiem tajemniczego zabójstwa kolegi, zostaje wplątany w śmiertelnie niebezpieczną intrygę. Zmuszony do współpracy, zgadza się przeniknąć do Bractwa Muzułmańskiego — jednej z najpotężniejszych organizacji islamu, która nie zawaha się przed niczym, żeby chronić swoje tajemnice. Aby przeżyć, Adam bardzo szybko będzie musiał opanować reguły gry niezwykle brutalnego świata, wkraczając na ścieżkę, z której nie ma już powrotu.



Na koniec coś lżejszego. „Wszystko o moim starym” (About my Father). Reżyseria: Laura Terruso. Scneriusz napisali: Austen Earl i Sebestian Maniscalco. Występują: Robert de Niro, Sebastian Maniscalco, Kim Cattrall i Leslie Bibb. Wśród producentów znalazł się Chris Weitz (“Łotr 1”).

„Wszystko o moim starym” to opowieść o przygotowaniach do ślubu, który stanie pod znakiem zapytania, gdy senior rodu zapragnie lepiej poznać przyszłą synową oraz jej rodziców w trakcie wspólnego weekendu. Prostolinijny włoski imigrant o południowym temperamencie kontra rodzina konserwatywnych bogaczy, którzy na wszystkich patrzą z góry. Co może pójść nie tak?


KOMENTARZE (4)

Kolejne plotki o „The Acolyte”

2023-06-27 20:19:42

Powoli zbliżamy się do momentu, w którym więcej uwagi będziemy poświęcać „The Acolyte”. To też okres, w którym zaczną pojawiać się spekulacje, czy w innych materiałach kanonicznych szykują nas do nowego serialu. W 35 numerze komiksu „Star Wars”, którego autorem jest Charle Soule pojawił się wątek Sithów. Bez w chodzenia w zbędne szczegóły, jak ktoś chce może sięgnąć po materiał źródłowy, chodzi tam o możliwość uleczenia z Ciemnej Strony. Odpowiedź jest negatywna, osobnik tłumaczy, że dobrze mu z Ciemną Stroną. I tu pytanie, czy w nowym kanonie nie będzie ona miała jakiegoś uzależniającego wpływu. Zobaczymy jak to ukażą w „The Acolyte”.

Wbrew temu, co można przeczytać w sieci, „The Acolyte” nie został skasowany. Niektóre media, goniąc za sensacjami, zaczęły potwierdzać doniesienia Overlorda DVD Doomcocka. Tego pana już dobrze znamy z siania zamętu o Lucasfilmie i póki, co jakoś nic z tego nie wynikło. Niemniej jednak teza, że Leslye Headland już nie pracuje z Lucasfilmem i że w ramach oszczędności nie będzie zwiększania budżetu dla „The Acolyte” (co oznacza zatrzymanie projektu) poszła w świat. Tym razem Doomcockowi wtóruje też Kamran Pasha, który twierdzi, iż Leslye została wyrzucona, a projekt trafił na półkę. W przypadku doniesień Pashy jest trochę lepiej, bo faktycznie zapowiedział zwolnienia w Disneyu. Natomiast główne doniesienie, o emeryturze Kathleen Kennedy czeka na weryfikację. Zostało jeszcze z 6 miesięcy zanim powinna odejść. Zobaczymy. Na razie jednak nic nie wskazuje, by serial był zagrożony.

Tymczasem wyjawiono, że w serialu gra Abigail Thorn („The Prince”, „Django”) i wciela się w postać, która została określona mianem chorąży Erus. Żadnych więcej szczegółów.

Lee Jung-jae mówił o swojej pracy w serialu. Przyznał, że było to dla niego bardzo ważne doświadczenie. Trudnością dla koreańskiego aktora było wiele kwestii, które musiał wymówić po angielsku, ale jak twierdzi ekipa na planie była dla niego cierpliwa i pomocna. Potwierdził też, że skończył swoje zdjęcia w maju. To mniej więcej czas, w którym w ogóle kończyły się zdjęcia.

Na premierę „The Acolyte” musimy poczekać do przyszłego roku.
KOMENTARZE (15)

Vivien Lyra Blair o drugim sezonie serialu „Obi-Wan Kenobi”

2023-06-22 21:38:20

W rozmowie z The Direct, aktorka Vivien Lyra Blair, która wcieliła się w młodą księżniczkę Leię w serialu „Obi-Wan Kenobi” powiedziała trochę o tym, co myśli o przyszłości. Warto pamiętać, że młodziutka aktorka raczej mówi, co myśli i widzi, nie prezentuje tym samym oficjalnych stanowisk, czy planów Lucasfilmu.

Po pierwsze przyznała, że wiele osób pyta ją o drugi sezon „Obi-Wana Kenobiego”. Odparła, że szczerze myśli, iż to może się wydarzyć. Jako powód podała, że Ewan McGregor wręcz błaga o drugi sezon. Jednocześnie jest tym podekscytowany.



Drugie pytanie dotyczyło tego, czy ona wróciłaby do drugiego sezonu. Odparła, że bardzo by chciała, ale sama nie ma pojęcia jak w ogóle miało by to się wpasować w historię. Rezolutna dziewczynka zaczęła jednak grać na siebie i powiedziała, że ma nadzieję wrócić do roli Lei i myśli, że fajnie by było, gdyby ta dostała własny serial. Jej zdaniem to mogłoby się udać.

Niedawno na temat drugiego sezonu wypowiedziała się reżyser Deborah Chow. Z jednej strony potwierdza, to co mówiła wcześniej Kathleen Kennedy. To od początku miał być limitowany serial i opowiedzieli jedną wielką historię. Na tym skoczyli. Nie ma planów by ciągnąć to dalej. Ale z drugiej strony, to nie oznacza, że przez 10 kolejnych lat nic się nie działo z Obi-Wanem Kenobi, więc „nigdy nie mów nigdy”.

Pomijając bezpośrednią kontynuację, „Obi-Wan Kenobi” zostawia przestrzeń na opowiedzenie innych historii. Takich jak choćby coś o młodej Lei, albo kontynuację losów Revy. Niemniej jednak na razie to tylko i wyłącznie kwestia spekulacji, bowiem poza tym, że Ewan stara się forsować kolejny sezon, nic konkretnego się nie dzieje.
KOMENTARZE (8)

Był drugi scenarzysta „Rogue Squadron”

2023-06-21 17:08:30

Wygląda na to, że z „Rogue Squadron” działo się więcej niż myśleliśmy. Lucasfilm jednak chyba trochę się nauczył trzymać język za zębami i całkowicie ominęła nas kwestia zmiany scenarzysty tej produkcji.



Jak pamiętamy, najpierw ogłoszono, że Patty Jenkins wyreżyseruje „Rogue Squadron” (grudzień 2020). Pół roku później „Hollywood Reporter” podał informację, że scenarzystą projektu jest Matthew Robinson. Potem sprawa rozwlekła się w czasie, przycichła, została zapomniana. Aż w końcu Kathleen Kennedy zapytana o to co jest z tym projektem, powiedziała, że kiedyś chcą do niego wrócić, być może w formie serialu na Disney+. Konkretów jednak brak.

Słyszeliśmy, że zaiskrzyło na linii Jenkins – Lucasfilm, przede wszystkim na etapie wizji i scenariusza. W końcu dali sobie czas i zajęli innymi projektami. Ile w tym prawdy nie wiadomo. Natomiast Bespin Bulletin ma jeszcze jedną ciekawą historię, która uzupełnia ten obraz. Otóż ich zdaniem film miał dwóch scenarzystów.



Tym drugim (lub pierwszym) miał być Sam Sheridan. Problem w tym, że nie on dużego doświadczenia w pisaniu scenariuszy. Napisał zaledwie kilka odcinków seriali „I am the Night” (był też twórcą tego serialu) i pomagał pisać scenariusze do serialu „SEAL Team”. To wszystko. Jako producent również nie wsławił się dużo lepiej, acz odpowiada za serial „Jack Ryan”, jako producent konsultujący. Miał też dwie niewielkie role w filmach „Wojownik” i „Wonder Woman 1984”. Czyli raczej zajmował się serialami akcji. Natomiast jest też mężem Patty Jenkins i ewidentnie pomagał jej w projekcie. Podobno napisał on jedną z wersji scenariusza (wstępną). Bespin Bulletin nie jest pewien, czy jego wersja powstała zanim Robinson zabrał się za scenariusz (i była jego podstawą), czy może było to drugie podejście. Jak donosi Jeff Sneider, w Lucasfilmie uważano, że scenariusz Robinsona to bajzel. Niezależnie czy było to pierwsze czy drugie podejście, tekst Sheridana również chyba się nie spodobał.

Na chwilę obecną przyszłość projektu „Rogue Squadron” pozostaje pod dużym znakiem zapytania. Wygląda jednak na to, że Patty dużo mocniej walczyła o realizację tego filmu, niż nam się to wydawało.
KOMENTARZE (8)

Jakoś Palpatine nie wróci, ale zdjęcia już w przyszłym roku

2023-06-17 08:21:55

Jak donosi nasz ulubiony informator Jeff Sneider, zdjęcia do filmu o Rey powinny rozpocząć się już w kwietniu (2024). I tu nie ma żadnych opóźnień, wszystko idzie zgodnie z planem. Zauważa on, że data została zmieniona, ale jak twierdzi priorytetem tutaj jest „Avatar”. To on potrzebował miejsca w grudniu 2025, więc „Gwiezdne Wojny” przesunięto. Tym razem nie ma żadnego prawdziwego, czy domniemanego lucasfilmowego dramatu w tle, a Kathleen Kennedy wciąż pracuje nad tym obrazem jako producentka. Natomiast poza teoriami w grę wchodził też scenariusz Stevena Knighta, który mógłby być wstrzymany z powodu strajku. Nie mamy informacji, czy udało mu się go skończyć wcześniej, ale wygląda na to, że Lucasfilm jest zadowolony z tego, co dostał, nawet jeśli będzie trzeba wprowadzić pewne poprawki po strajku.



To dobry moment by przejść do plotek i potwierdzeń. Na razie słyszeliśmy o tym, że mogą wrócić pewni bohaterowie – Rey (Daisy Ridley) na pewno, Finn (John Boyega) bardzo prawdopodobnie. Ale jeden z aktorów powiedział, że nie wróci. To Ian McDiarmid. Aktor jest oczywiście otwarty, by Palpatine mógł jakoś powrócić ponownie, ale powiedział wprost, że nie dostał propozycji i nie prowadzi żadnych rozmów na ten temat. Mark Hamill także raczej się dystansuje od projektu. Wpierw mówił, o tym, że nie ma nic przeciwko, by Luke’a zagrał inny aktor, teraz dodaje, że w „Gwiezdnych Wojnach” jest wiele bohaterów, wiele opowieści i nie ma potrzeby wracać do Luke’a (zwłaszcza starego). Dodał też, że jego przygoda z „Gwiezdnymi Wojnami” raczej dobiegła końca i jest zadowolony z tego, co zrobili. Czas iść dalej.

W sieci pojawiły się też plotki, że szwarccharakter filmu ma zagrać Idris Elba. Źródłem tej informacji było Giant Freakin’ Robot, więc od razu można niby przejść dalej. Niemniej jednak pewne media podchwyciły tę informację i się pod nią podpięły, twierdząc, że ich informatorzy potwierdzają tę historię. Jeff Sneider zdementował udział Elby. Może będzie, zawsze jest jakieś prawdopodobieństwo, ale na tę chwilę rozmów czy decyzji brak. Sneider przypomniał, że szukanie aktorów raczej nie zacznie się przed sierpniem.

Z jeszcze większych bzdur warto wspomnieć o Marze Jade. Otóż na twitterze pojawiła się wiadomość, że Kim Kardashian zagra Marę Jade w filmie Feige’ego. Oczywiście miał być to żart, ale jak to bywa w takich sytuacjach, pomylono filmy, wzięto to na poważnie i poszło w sieć. Mara Jade w filmie o Rey. Znów może tak będzie, ale na razie nic na to nie wskazuje.

Wiele wskazuje na to, że zdjęcia do filmu o Nowej Erze Jedi będą kręcone w Wielkiej Brytanii (Pinewood), acz potwierdzeń brak.
KOMENTARZE (13)

„Świt Jedi” może być bez Jedi, czyli Mangold o swoim filmie

2023-06-15 18:35:10

James Mangold promuje swój najnowszy film, czyli „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia”, który w kinach pojawi się pod koniec miesiąca. Przy tej okazji pojawia się w mediach, udziela wywiadów, a w nich także pytają pytania o przyszłe projekty. Nas interesuje szczególnie jeden, ten dotyczący Świtu Jedi.



W rozmowie z Gizmodo, reżyser zdradził kilka interesujących szczegółów. Otóż po pierwsze, w filmie możemy nie zobaczyć w ogóle Jedi.

Mangold wspomniał, że ma kilku przyjaciół pracujących nad „Gwiezdnymi Wojnami” i sam już wcześniej, krótko, pracował przy jednym projekcie. Chodzi o film o Bobie Fetcie, który miał wyprodukować i napisać Simon Kinberg. Pierwotnie reżyserem był Josh Trank, ale okoliczności sprawiły, że rozstał się z projektem. Spin-off o Bobie zaczynał na nowo nabierać kształtów w okolicach premiery „Hana Solo”, wtedy właśnie do gry dołączył Mangold. Jednak wyniki finansowe filmu sprawiły, że wstrzymano kolejne spin-offy, a Mangold i Kinberg wylądowali na bruku.

Niemniej jednak Mangold nauczył się czegoś z tamtej lekcji. Stwierdził, że Lucasfilm bardzo jest zainteresowany opowiadaniem historii dalej, pchaniem jej do przodu, więc on zaproponował Kathleen Kennedy zupełnie coś odwrotnego. Pójść na sam początek. Spodobało się im. Mangold stwierdził, że chciał być częścią sagi, ale nie chciał by ustalone historie i kanon wpływały mocno na jego film i ograniczały to, co chce powiedzieć. Potrzebował przestrzeni dla opowieści. Zaproponował jej, żeby zrobili „Dziesięcioro przykazań” tylko o Mocy. Chodzi o historię, w której Moc dopiero jest odkrywana i poznawana. Czyli historię poprzedzającą powstanie zakonu Jedi.

Na razie Mangold oficjalnie nie zajmuje się pracą nad „Gwiezdnymi Wojnami”, nie tylko z powodu strajku scenarzystów. 7 sierpnia wchodzi na plan filmu „A Complete Unknown”, jest to historia Boba Dylana. Zdjęcia są planowane do 17 października i mniej więcej po zakończeniu zdjęć Mangold zamierza usiąść do pisania scenariusza. Premiera filmu nazywanego roboczo „Dawn of the Jedi” powinna nastąpić w grudniu 2026 lub 2027.
KOMENTARZE (7)

Natalie Portman otwarta na powrót do „Gwiezdnych Wojen”

2023-05-26 18:31:43

Wszyscy wracają, więc czemu i nie Natalie Portman. Tak mniej więcej wyszło w czasie rozmowy z GQ. Zapytano ją o taką możliwość, odpowiedziała wprost, że nie ma żadnych informacji. Nikt jej nie zaproponował powrotu, ale ona jest bardzo otwarta na taką propozycję.

W chwili obecnej trudno sobie wyobrazić projekt, w którym Padme mogła by wrócić. Uniwersum związane z „The Mandalorian” dzieje się po klasycznej trylogii, „Andor” po prequelach, gdzie Padme spotkał smutny koniec. Zaś „The Acolyte” dzieje się sporo wcześniej. Jedyną opcją właściwie byłby „Obi-Wan Kenobi”, gdzie wrócili Hayden Christensen, Liam Neeson, Joel Edgerton, Bonnie Piesse, Jimmy Smits, Temuera Morrison, Ian McDiarmid oraz oczywiście Ewan McGregor. Portman ewidentnie zabrakło. Może drugi sezon mógłby to naprawić.



Tymczasem Joel Edgerton niedawno mówił w NME na temat „Gwiezdnych Wojen” i serialu. Wspomniał, że dzięki George’owi Lucasowi tak naprawdę rozkręciła się jego kariera. Mimo, że zagrał niewielką rolę w „Ataku klonów” drzwi się otworzyły. Mówił też, że początkowo niechętnie podchodził do pomysłu powrotu do tej roli w serialu. Sam uznaje, że Owen jest jedną z najbardziej nudnych postaci w całym uniwersum. Ale pomyślał też, że jest to pewne wyzwanie, by dodać coś do tej postaci, by ludzie polubili ją ciut bardziej. Zapytał nawet, czy może dostałby jakąś walkę i dostał. W sumie jest z tego zadowolony, bo jak mówi, nie dość, że nigdy wcześniej na ekranie nie walczył z kobietą, to tu jeszcze musiał przegrać.

Mówił też, że nie śpieszy się do powrotu do drugiego sezonu. Jego zdaniem wpierw musieliby znaleźć powód, tak by dodać coś do tej historii. Nie ważne, czy będzie to zatoczenie kręgu, czy jakieś uzupełnienie, ale żeby miało to sens.

Tu warto przypomnieć, że Kathleen Kennedy wprost powiedziała, że „Obi-Wan Kenobi” to był limitowany serial. Nic w tym temacie nie znajduje się w aktywnej preprodukcji. Więcej o tym tutaj.
KOMENTARZE (12)

Jednak nie „Dziedzic Imperium”

2023-05-25 16:44:11



Ostatnio pisaliśmy, że tutuł filmu Dave’a Filoniego to „Heir to the Empire”. Jednak wygląda na to, że jest to nieprawda. Tym razem odniosło się do tego wiarygodne źródło, czyli Jeff Sneider.

Potwierdził to ze swoimi wtykami w Lucasfilmie. Ich zdaniem tytuł filmu to nie „Dziedzic Imperium”. Tak więc, była to tylko i wyłącznie plotka.

Zresztą już wcześniej wskazywaliśmy, że nikt nie podał dowodów wiarygodnych przecieków tamtego źródła. Niektórzy komentatorzy sugerowali, że może tak naprawdę chodziło o tytuł roboczy, ale prawdopodobnie Sneider o tym by wiedział. Może Dave nas jeszcze zaskoczy.

W każdym razie prace nad filmem na razie się raczej nie toczą, z prostej przyczyny jaką jest strajk scenarzystów. Nie wiadomo jak długo on potrwa i jak będzie rozwijać się sytuacja w Hollywood. Na razie raczej zacieśniają szyki. Lucasfilm prawdopodobnie przeczeka tę sytuację, a jak sama Kathleen Kennedy mówiła, w chwili obecnej nie przywiązują się do dat. Film pojawi się jak będzie gotowy, nie zamierzają się spinać.
KOMENTARZE (7)

Strajki w Hollywood mogą opóźnić czwarty sezon „The Mandalorian”

2023-05-20 11:11:25

Mamy już wyniki oglądalności po premierze finałowego odcinka „The Mandalorian”. Serial pozostaje flagową produkcją Disney+, w tygodniu 17 – 23 kwietnia znalazł się na trzeciej pozycji, właściwie nieznacznie wyprzedziły go dwie pozycje Netflixa. Przygody Dina i Grogu wyświetlono w 1012 milionów minut (w USA). Tydzień wcześniej znalazł się na czwartej pozycji, acz oglądalność była trochę większa – 1025 milionów minut.

Z innych ciekawostek. „Disney Gallery: The Mandalorian” wróci ze specjalnym odcinkiem o trzecim sezonie. Na Disney+ pojawi się on 28 czerwca.



Wygląda na to, że prace nad czwartym sezonem mogą się opóźnić. Winny za to jest strajk scenarzystów (i całkiem możliwe, że kolejne w Hollywood). Jak donosi Deadline, choć początkowo planowano by ruszyć z pracami we wrześniu, obecnie nie jest to już takie pewne. Wszyscy patrzą na sytuację w Hollywood. Choć scenariusze są napisane, gildia scenarzystów wywiera naciski, by jej członkowie nie wykonywali także innych prac, więc Jon Favreau jako showrunner raczej nie będzie pracował. Do tego dochodzą pikiety, które utrudniają innym członkom ekipy wejście na plan. Zdjęcia do „The Mandalorian” powstają w Kalifornii, więc strajkującym dość łatwo jest przyblokować produkcję. Wygląda na to, że Lucasfilm nie jest przekonany, czy sytuacja wyklaruje się przed wrześniem.

Tymczasem w Cannes promując film „Indiana Jones i Artefakt Przeznaczenia”, Kathleen Kennedy powiedziała, że popiera żądania scenarzystów. Mówiła też jak ważne są dobre scenariusze.



Trzeci sezon można już oglądać na Disney+.
KOMENTARZE (8)

Dave Filoni o swoim filmie

2023-05-12 06:42:18

Na chwilę obecną o filmie Dave’a Filoniego nie wiadomo zbyt wiele, pomijając to, że ma się dziać w okresie „The Mandalorian” i być z nim w jakiś sposób związany. Dave rozmawiał z Entertainment Weekly i rzucił na jego temat kilka uwag.

Jego zdaniem mnóstwo bohaterów będzie krzyczeć i zwracać na siebie uwagę, byle tylko znaleźć się w tym filmie. To coś, co Dave wraz z Jonem Favreau starają się ustalić.

O tym, że postaci są ważne mówił Filoni z własnego doświadczenia. Gdy był młody, nie było tylu filmów czy seriali, ale było Expanded Universe (obecnie Legendy) i mnóstwo komiksów. W nich opowiadano historie, które miały ze sobą jakoś zgrywać. W przypadku Mandoverse jest podobnie i tu jedną z najważniejszych rzeczy są bohaterowie. To oni napędzają tę historię.

Dlatego właśnie wykorzystują postacie z książek, komiksów, gier czy innych seriali. Dave żartuje sobie, że dla niego i Jona to właściwie taka zabawa figurkami. Coś w co bawili się, będąc dziećmi.

Sam Favreau trochę dodaje, że jest w tym coś więcej, bo muszą dodać głębię i rozwój bohaterów. I tu dodaje, że mocno czerpią inspirację od George’a Lucasa i jego dzieł. Ten jak wiadomo był wielkim uczniem Johna Campbella i jego monomitu. To jest esencja „Gwiezdnych Wojen” i tu chcą podążać. Tyle, że mają więcej postaci, które mogłyby mieć własną drogę niż czasu ekranowego.

Oficjalny opis filmu mówi, że Dave Filoni ukaże nam w nim eskalującą wojnę między Resztkami Imperium a raczkującą Nową Republiką. Razem z producentem Jonem Favreau połączą wiele wątków ze swoich seriali w kinowym wydarzeniu.

Nigdzie nie jest powiedziane, że będzie to wydarzenie zamykające tę serię, co najwyżej kulminacja. Zobaczymy, czy będą potem kolejne.

Filoni jedynie sugeruje pewne rzeczy. A to powiedział, że Thrawn będzie głównym szwarccharakterem w tym okresie. Czy dotyczy to tylko serialu „Ahsoka”, czy też jego filmu (filmów?), nie wiadomo.

Mówił też, że to Kathleen Kennedy zaproponowała mu wyreżyserowanie tego filmu. Czuje się w ten sposób bardzo doceniony i wspierany. Niektórzy komentatorzy twierdzą, że widzi ona w Filonim nowego Lucasa.
KOMENTARZE (8)

Tak nie każe obyczaj, czyli problemy trzeciego sezonu „The Mandalorian”

2023-05-10 20:02:27



Po sześciu odcinkach oglądalność „The Mandalorian” się poprawiła. W ratingu Nielsena za okres 3 kwietnia – 9 kwietnia, serial wrócił na trzecią pozycję z 1031 milionami obejrzanych minut. Znów jest to niekwestionowany numer jeden na Disney+, a wyprzedzają go jedynie dwie produkcje Netflixa. Zobaczymy jak wyjdzie finał, na razie Samba TV ma swoje przecieki. Ich zdaniem oglądalność finału przebije drugi sezon, ale będzie mniejsza od finałów „Obi-Wana Kenobiego” i „Księgi Boby Fetta”. Zobaczymy.

Oglądalność wzrosła, ale zadowolenie widzów niekoniecznie. Pisze o tym między innymi Hollywood Reporter, które mówi, że serial chyba obecnie przechodzi przez kryzys tożsamości. Zaś odcinek z Jackiem Blackiem, Christopherem Lloydem i Lizzo z dziwnymi bohaterami bardziej przypomina „Holiday Special”. Inne media sugerują, że problemem jest także to, że Din Djarin i Grogu schodzą na drugi plan, a główna historia koncentruje się na odbijaniu Mandalory. O tym pisze także Variety, ukazując, że trzeci sezon jest trochę wymęczony i dzieli fanów. Podali przypadki tych, którym się nie podoba, bo jest za mało Grogu i Dina, a to oni byli główną wartością sezonu i tych, którzy są zadowoleni z większego czasu ekranowego Bo-Katan. Szczęśliwie te podziały nie antagonizują mocno fanów.

Jeff Sneider z kolei przyznał, że według jego wiedzy większy wpływ na trzeci sezon miała Kathleen Kennedy. Pewnie stąd wzięły się plotki o tym, że Jon Favreau może porzucić „Gwiezdne Wojny”. Natomiast według Sneidera to Kathleen chciała najbardziej by Grogu wrócił do Dina. Czy to prawda, nie wiadomo. Natomiast dziennikarz sugeruje też, że kwestia promowania Bo-Katan (Katee Sackhoff jest wymieniana w ramach głównej obsady serialu) wynika z innych zleceń Pedro Pascala, który ma coraz mniej czasu na „The Mandalorian”. Możliwe, zatem, że twórcy faktycznie przygotowują się na scenariusz w którym Pedro rzuci „Gwiezdne Wojny”.

Niestety problemy najlepiej widać na Rotten Tomatoes. O ile oceny krytyków są niewiele niższe (pierwszy i drugi sezon miały po 93%, trzeci ma 85%), o tyle oceny widzów już są mocno rozbieżne. Pierwszy sezon widzowie ocenili pozytywnie w 92%, drugi w 91%, trzeci w 50%. Przez to cały serial ma obecnie rating 78%. Z produkcji Disneya wyprzedzają go „Łotr 1” (87%), „Andor” (86%), „Skywalker. Odrodzenie” (86%) i „Przebudzenie Mocy” (85%). Gorzej niż sam trzeci sezon wypada jedynie „Ostatni Jedi” (42%). To niestety jest spory spadek dla produkcji Disneya, która dotychczas miała największe noty wśród fanów.

Giancarlo Esposito tymczasem umieścił zdjęcia z wyciętych scen z jego udziałem. Wygląda na to, że moff Gideon miał zobaczyć swoje klony.



Cześć fanów spodziewała się trochę więcej finezji po scenariuszu „The Mandalorian” i tego, że Zbrojmistrzyni okaże się być kimś innym niż myślimy. Po sieci krążyły teorie. Twórca jednej z nich nawet przeprosił aktorkę Emilly Swallow, że wątpił w lojalność zbrojmistrzyni. Ta odparła, że nie jest o to wściekła, tylko rozczarowana. Wielu fanów szybko jej odpowiedziało, że nigdy nie wątpili w Zbrojmistrzynię.



Zdjęcia do czwartego sezonu powinny ruszyć jeszcze w tym roku. Zobaczymy na ile wpłynie na nie strajk scenarzystów.
KOMENTARZE (21)

„Skeleton Crew” to właściwie „Andor” widziany oczyma dzieci

2023-05-08 18:00:25

Christopher Ford, jeden z twórców serialu „Skeleton Crew” rozmawiał o nim z Empire Online. Choć nie zdradził szczegółów, rzucił pewne światło na ten serial.



Powiedział, że Kathleen Kennedy tłumaczyła im stare filmy wytwórni Amblin, przy tworzeniu których nigdy nie myślano o nich jako filmach dla dzieci. Po prostu tak się złożyło, że grały w nim dzieci. Stawka jest wysoka, realistyczna i wszystko jest możliwe, więc dzieciaki myślą, że są w „Andorze” – twierdzi Ford.

Wtóruje mu Jude Law, który mówi, że te dzieciaki są narażone na niebezpieczeństwo, potrzebują przewodnika i tak przez cały czas. Zaś ludzie których spotykają po drodze, cóż będziemy kwestionować ich intencje. Nie wypowiedział się, czy jego bohater jest miły czy nie. Stwierdził tylko, że będziemy chcieli by dzieciaki dotarły do domu i nic im się nie stało, ale jak się zna prace Chrisa i Jona Wattsa, to się będzie wiedzieć, że dzieciaki nie będą bezpieczne.

Law dodaje, że będziemy oglądać galaktykę z jej podziałami, bohaterami, czy niebezpieczeństwami oczyma dzieci. I jego zdaniem to jest genialne.

Z kolei Jon Favreau powiedział, że bardzo mu się podobało oglądać reakcję Kathleen Kenendy na propozycję, jaką składali Watts i Ford.

Powiedział także, że każdy odcinek będzie mieć inny ton. Już ćwiczyli to w „The Mandalorian”, gdzie reżyserzy nadawali klimat swoim odcinkom. Zaś ekipa, którą zgromadzili Watts i Ford jest jeszcze bardziej zróżnicowana artystycznie. Każdy z odcinków ma swój własny styl.

Dla Favreau „Gwiezdne Wojny” to nie jest jeden gatunek, w końcu Lucas sam korzystał zarówno z westernów, filmów o II wojnie światowej czy filmów o samurajach. „Wojny klonów” jeszcze częściej sięgały po inny rodzaj kina. Favreu mówi, że to jest jedna z tych rzeczy, które go trzymają przy serialach gwiezdno-wojennych, fakt, iż może próbować ciągle nowych rzeczy. A on nie lubi rutyny.

Dodał także, że póki coś ma estetykę „Gwiezdnych Wojen” może eksplorować przeróżne kierunki. I to doskonale było widać na panelu na Celebration, gdzie pokazano wszystkie zwiastuny, tak różniące się od siebie. W serialu występują: Ravi Cabot-Conyers, Kyriana Kratter, Ryan Keira i Robert Timothy Smith. Bespin Bulletin twierdzi, że pojawi się tam także Marti Matulis, który zagrał wcześniej pirata Vane’a w trzecim sezonie „The Mandalorian”. Podobno ma wrócić do swojej postaci.

Bespin dodaje też, że w roli rodziców dzieciaków, wystąpią Tunde Adebimpe („Rachel wychodzi za mąż”, „Perry Mason”) oraz Kerry Condon („Rzym”, „Duchy Inisherin” za które była nominowana do Oskara). Oboje mieli też rólki w „Spider-man: Homecoming” Wattsa. Ich postacie mają szukać dzieci na własną rękę.

Serial zadebiutuje na Disney+ jeszcze w tym roku.
KOMENTARZE (7)
Loading..