TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Literatura światowa

Co ostatnio czytaliście VII

Kasis 2019-02-05 11:41:04

Kasis

avek

Rejestracja: 2005-09-08

Ostatnia wizyta: 2025-01-18

Skąd: Rzeszów

Miałam się dorzucić do starego wątku, ale już całkiem spore rozmiary osiągnął, na dodatek mamy nowy rok, to można równie dobrze nowy temat założyć.

Ostatnio, jak ostatnio, ale grunt, że przeczytałam

Wklejam tu fragmenty swojego wpisu na blogu o czytaniu książek (/Forum/Temat/23420). Piszę tam nie tylko o poszczególnych tytułach, ale też m.in. o tym jak dziecko wpłynęło na moje czytelnictwo i wychowywaniu małego czytelnika.

W każdym razie poniżej kilka zdań o części z książek, które przeczytałam w ostatnich 4 latach.
„(…) sięgnęłam po wiele książek, które od laaaat planowałam przeczytać. I tak na mojej liście przeczytanych książek znalazły się m.in.: „Spotkanie z Ramą” – Arthur C. Clarke, „Buszujący w zbożu” – J.D. Salinger, „Duma i uprzedzenie” oraz „Rozważna i romantyczna” – Jane Austen, „Niezwyciężony” - Stanisław Lem, „Nowy wspaniały świat” - Aldous Huxley, „Dobry omen” - Terry Pratchett oraz Neil Gaiman, „Arsène Lupin” - Maurice Leblanc, „Władca much” - Wiliam Golding.
I właściwie wszystkie spełniły moje oczekiwania, podobały mi się, nie raz pomyślałam „ekstra”. Lem świetny, Huxley nadal niesamowicie aktualny, „Spotkanie z Ramą” takie wciągające spokojne s-f, do którego faktycznie pasuje recenzja, na którą natrafiłam – „Nie strzelają się, ale i tak jest fajnie”.
Jane Austen pyszna, te książki to o wiele więcej niż tylko miłosne historyjki, kapitalny zmysł obserwacji i opisy ludzi. Naprawdę praktycznie wszystkie te klasyki bardzo dobrze mi się czytało.
Rozczarował mnie tylko „Dobry omen”. Jakoś mnie nie porwał, było OK, zabawnie, ale bez szału, którego spodziewałam się po tych autorach. Chyba przez lata moje oczekiwania bardzo narosły.
Byłam też chyba już za stara na to, żeby dać się porwać „Buszującemu…”. Za to główny bohater trafił na moją listę „Top 5 najbardziej irytujących bohaterów książek”. Przy czym uważam, że został świetnie napisany i to IMO obrazuje geniusz autora

„W ostatnich czterech latach z SW przeczytałam tylko: „Nowy świt” i „Tarkin”. Nie było źle, ale szału też nie było. Jak to zwykle przy SW. Świat przedstawiony w obu wydawał mi się uboższy i mniejszy niż galaktyka znana z Legend, ale może to tylko sugestia. Chyba Tarkin podobał mi się bardziej. Do gwiezdnowojennych tematów można jeszcze ewentualnie zaliczyć dwie książki Carrie Fisher: „Księżniczka po przejściach. Nie tylko o Gwiezdnych Wojnach” i „Pamiętnik księżniczki”. Obie czytało mi się świetnie, były z jednej strony zabawne, ale z drugiej w moim odczuciu jednak smutne.

Kolejny raz przekonałam się, że czytanie książek znanych autorów najlepiej zaczynać od ich najbardziej znanych i najwyżej ocenianych pozycji. A ja znów na zasadzie „było pod ręką” zrobiłam inaczej i się trochę zraziłam. „Władcy niebios” Franka Herberta byli dużym rozczarowaniem, zaczęło się nawet ok, jak takie mało oryginalne, ale bezpieczne s-f, ale potem zrobił się z tego pseudofilozoficzny bełkot. Meh. Przeczytałam też „Małego przyjaciela” Donny Tartt. Celowałam w „Tajemną historię” lub „Szczygła”, ale były akurat wypożyczone. Mam bardzo mieszane uczucia do tej książki. Z jednej strony pod wieloma względami zachwyca. Taki np. prolog był fenomenalny, to oddanie atmosfery, to operowanie słowem, wszystko takie plastyczne, byłam pod dużym wrażeniem. W ogóle muszę przyznać, że jeśli chodzi o opisy to autorka jest świetna. Czasami czytałam jakieś zdanie więcej razy, ponieważ tak mnie zachwyciło. Świetnie buduje atmosferę, wszystko jest takie żywe i prawdziwe w tych jej opisach. Tylko niestety to jest opasłe tomisko i po jakimś czasie, momentami chciałoby się, żeby jednak akcja poszła do przodu, a nie czytać kolejny opis. Myślę, że moje częściowe rozczarowanie wynika troszkę z zawiedzionych nadziei. To książka o dziewczynce próbującej rozwikłać zagadkę niewyjaśnionego morderstwa jej starszego brata. Bardzo lubię historie o rozwiązywaniu tajemnic sprzed lat. (Duży spoiler dot. zakończenia) początek spoilera Ale koniec końców to nie było najważniejsze w tej książce i choć bardziej realne, ale jednak dla mnie rozczarowujące było zakończenie, w którym zagadka nie zostaje rozwiązana koniec spoilera. I w ten sposób mój zapał, żeby sięgnąć po kolejne książki tych autorów wyraźnie zmalał. Niestety.

Jakie jeszcze książki chciałabym wymienić?
„Talking as fast as I can” – Lauren Graham – gratka dla fanów Gilmore Girls, ale w sumie nie tylko. Bardzo lekko i przyjemnie czytało mi się te felietony Graham.
„Moja kuzynka Rachela” – Daphne du Maurier – druga po czytanej lata temu „Rebece” książka tej autorki. Du Maurier zgrabnie tworzy klimat i cały czas wodzi nas za nos odnośnie tytułowej kuzynki – niewinny anioł czy niebezpieczna kobieta? Akcja posuwa się do przodu powoli, ale w tego typu książce to nie przeszkadza. Oczywiście jeśli ktoś lubi takie tematy. Miłość, zazdrość, nienawiść, tajemnice, ale bynajmniej nie w formie jakiegoś romansidła. Ciekawa jestem adaptacji z Rachel Weisz, trzeba będzie obejrzeć.
„Fangirl” - Rainbow Rowell – czy można nie mieć frajdy z czytania książki o autorce poczytnych slashowych fanfików? Pewnie można, ale ja osobiście miałam ubaw po pachy. A pomijając tematykę, to książka zgrabnie napisana i gładko wchodziła. Przyjemne czytadło dla wszystkich, którzy piszą/czytają fanfiki (i nie tylko).
„Wojna Zombie” – Max Brooks – w końcu przeczytałam. Niestety kiedy mój syn miał jakieś 3 miesiące i choć czytanie przy marnym świetle w środku nocy dodawało tej lekturze klimatu, to widzę, że wiele szczegółów czy motywów zatarło się już w mojej pamięci. Ale książka bardzo mi się podobała. Przypadła mi do gustu forma (przywodziła na myśl niektóre prace H.G. Wellsa) i w ogóle ta bardzo dokładna i doprecyzowana w każdym detalu wizja wojny z zombie. Od samego początku po koniec. Zachwyciło mnie mnóstwo różnych rozwiązań czy pomysłów, z którymi nie spotkałam się jeszcze w przypadku historii o zombie (które zwykle pokazują jedynie wycinek całej opowieści w okolicach początku epidemii i próbę przetrwania kilku osób).
„Imię Wiatru” - Patrick Rothfuss – pozytywnie oceniane fantasy, które stało na półce bo małżonek kiedyś wygrał na konwencie, więc sięgnęłam. Tomisko opasłe i dość dobrze się czytało, ale po tych pozytywnych reckach liczyłam na więcej. Bohater troszkę za bardzo Mary Sue. I całość tej opowieści z przeszłości jednak chyba trochę za bardzo rozwlekła i szczegółowa jak na mój gust. O wiele bardziej od opowieści z przeszłości interesowała mnie teraźniejszość, o której dowiadywaliśmy się malutko z krótkich fragmentów pomiędzy właściwą historią. W tych kawałkach był fajny klimacik. Ogólnie nawet ciekawie stworzony świat i pewnie kiedyś przeczytam ciąg dalszy, ale liczyłam na trochę więcej.
Po latach dokończyłam też trylogię Stiega Larssona, czyli przeczytałam „Millenium: Dziewczyna, która igrała z ogniem” i „Millenium: Zamek z piasku, który runął”. Niestety nie bawiłam się już tak dobrze, jak przy pierwszej części. Może to kwestia tematyki, pierwszy tom z zagadką sprzed lat i swoim klimatem trafił w moje gusta. A dwa następne troszkę mnie już zmęczyły. Autor przesadzał z drobiazgowością opisów (nie muszę wiedzieć o każdym podkoszulku i posiłku), miejscami czułam skrzywienie dziennikarskie w informacyjnych fragmentach, które były niczym artykuły, wykłady. OK, za wiele można podziwiać te książki, ale zdecydowanie gorzej czytało mi się te tomy w porównaniu z pierwszym, który bardzo mi się podobał.”

LINK
  • Ja natomiast

    cwany-lis 2019-02-15 23:00:15

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    w 2019 cofnąłem się w czasie i wróciłem do tytułów w których zaczytywałem się w czasach gimnazjalno- licealnych - stare powieści z Warhammera, Dragon Lance, Forgotten Realms, oczywiście gwiezdne wojny - tu również nowy jak i stary kanon, do tego nowości z serii "Herezja Horusa" - masa czytadeł lepszych i gorszych, które dosłownie pożerałem w liczbie 2-3 na tydzień. Zeszły rok wymęczył mnie lekturą publikacji historycznych, klasyków i wychwalanych laureatów rozmaitych nagród literackich. Tym samym jeszcze do końca miesiąca zamierzam brnąć w lekko grafomańską momentami prozę - aczkolwiek kilka powieści z wspomnianej Herezji to zgrabnie napisane perełki. Nowy kanon SW też zaskakuje momentami jakością ("Utracone Gwiazdy" Claudii Gray).

    LINK
  • Czasem się zdarzy

    Mossar 2019-12-28 12:38:53

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Star Warsowe książki i komiksy zajmują naprawdę sporo czasu. Jak się dorzuci do tego jeszcze czytanie Legend to naprawdę mało czasu jest na ksiażki spoza tego świata. Ale w ostatnich miesiącach udało mi się parę takich książek zaliczyć.

    Pomniejsze bóstwa - Terry Pratchett
    Świat Dysku czytam juz od gimnazjum z różnymi przerwami, ale jakiś czas temu wzięło mnie na tą serię znowu. Tym razem wybór padł na książkę, która z typowym dla Terry`ego humorem opisuje świat bogów oraz rozterki z jakimi bogowie muszą się mierzyć poprzez historię jed(y)nego z wyznawców i Oma, który okazuje się być nie do końca tym kogo można by się spodziewać. To też jedna z tych książek, w których Pratchett bardzo często i trafnie odnosi się do prawdziwego świata, co raczej nie powinno nikogo dziwić. Temat religii i wiary to na pewno temat, na którym można budować tego typu historie. Nie jest to moze moja ulubiona pozycja z tego uniwersum, ale na pewno ustawiłbym ją wysoko w rankingu. Świetny humor, interesująca fabuła i postacie i mnóstwo trafnych odniesień do dzisiejszych czasów. A właściwie jedno podstawowe odniesienie, na którym Pratchett opiera całą narrację. 9/10

    Cisza przed burzą - Christie Golden
    Nie wiem dlaczego wzięło mnie na tą książkę. W WoWa nie grałem już dawno, poza jakimś krótkim epizodem rok temu. Ale zainteresował mnie akurat ten tytuł, więc nie myśląc zbyt długo kupiłem książkę i zabrałem się za jej czytanie. Jest to prequel dodatku Battle For Azeroth opowiadający głównie o Sylvanie będącej liderem Hordy. Po drugiej stronie barykady mamy Anduina Wrynna, który ma również swoje rozterki, ale zabijcie mnie, nic już z tego nie pamiętam. Generalnie mało pamiętam, co nie świadczy zbyt dobrze o tej książce. Jest tu jeden naprawdę fajny motyw, którym Golden fajnie się bawi czyli kwestie równouprawnienia Nieumarłych i tego czy dalej można traktować ich jako członków swoich rodzin. Ciekawy wątek, który spowodował, że sam zacząłem się zastanawiać jak można by podchodzić do takich "ludzi". Niestety poza tym jednym ciekawym wątkiem to dalej taka typowa WoWowa ksiażka zrobiona na potrzeby dodatku. 6/10

    Poza tym przeczytałem jeszcze z dwie wcześniejsze książki ze ŚD. Jedna była bardzo dobra, coś o powstaniu Hordy i to zdecydowanie książka, którą mógłbym polecić fanom Warcrafta. Ale nie pamiętam nazwy

    Aktualnie zabieram się za cykl o wiedźmach Świata Dysku, bo z jakiegoś powodu wcześniej go olewałem.

    LINK
  • Stendhal

    cwany-lis 2019-12-28 18:02:23

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Pustelnia Parmeńska Stendhala - pierwsze sto stron to istne złoto, młody bohater zafascynowany Napoleonem rusza pod Waterloo, jest świadkiem chaosu bitewnego, popada w niewolę, bierze udział w chaotycznych potyczkach wycofujących się oddziałów, widzi i uczestniczy w wielu absurdalnych sytuacjach, jakie może wykreować tylko wojna. Te pierwsze 100 stron sprzed 150 lat zainspirowało dziesiątki innych pisarzy, którzy zaczęli opisywać konflikty i starcia bez cienia patosu i nierealistycznej pompy. Jednym z nich był Tołstoj, którego bitwy w "Wojnie i Pokoju" są klasykami.

    "Niestety" książka nie składa się z samej tylko przygody na froncie, młody bohater wraca do rodziny i na przestrzeni lat miesza się w liczne romanse, irracjonalne z punktu widzenia współczesnego czytelnika, ryzykuje życiem swoim, bliskich i dziesiątków prostaczków bez ładu i składu - 400 stron ckliwych romansów. Wiem, że rzesze krytyków literackich potrafią dorobić ideologię i docenić kunszt całej historii. Wierzę im na słowo. Miałem momentami olbrzymie problemy by przebrnąć przez momenty, gdzie bohater/bohaterka przez kilka stron ckliwie rozpamiętują uczucia i emocje, często banalne i płytkie. Oczywiście bez podstawowej znajomości zależności klasowych na początku XIX wieku lektura staje się jeszcze bardziej irytująca i niemożliwa.

    Mam mieszane odczucia, "Czerwone i Czarne" było bardziej zjadliwe, albo może to i moja tolerancja na klasyki literatury maleje.

    LINK
  • można podsumować rok

    bartoszcze 2019-12-31 16:40:10

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Jeden z Wszechświatów

    1. Donna Leon - Woda wiecznej młodości
    2. Aleksandra Marinina - Niebezpieczna sekwencja
    3. Paula Hawkins - Dziewczyna z pociągu
    4. Philip K. Dick - Człowiek z Wysokiego Zamku
    5. Dorota Masłowska - Kochanie, zabiłam nasze koty
    6. Fernando Vallejo - Matka Boska Płatnych Morderców
    7. John Green - Gwiazd naszych wina
    8. Mika Waltari - Tak mówią gwiazdy, panie komisarzu
    9. Marek Krajewski - Śmierć w Breslau
    10. Evzen Bocek - Arystokratka i fala przestępstw na zamku Kostka
    11. Gabriel Garcia Marquez - Opowiadania [nie zanotowałem dokładnego tytułu opasłego tomu]
    12. Frederick Forsyth - FOX
    13. Ferdinand von Schirach - Wina
    14. Anne Tyler - Taniec zegara
    15. Hendrik Groen - Żyj i pozwól żyć
    16. Nic Pizzolatto - Galveston
    17. Lee Child - Jutro możesz zniknąć
    18. Aleksandra Marinina - Sprawiedliwy oprawca
    19. Jan Karon - Powrót do Holly Springs
    20. Aldous Huxley - Nowy wspaniały świat
    21. Carlos Maria Dominguez - Dom z papieru
    22. Vladimir Paral - Katapulta
    23. Andrea Camillieri - Wiek wątpliwości
    24. Błażej Dzikowski - Brokat w oku

    Nr 1 to Dom z papieru, całkowite zaskoczenie, książka wzięta z półki przypadkiem, ale bardzo smakowity drobiazg.
    Dicka nie trzeba przedstawiać, Groen nie tak dobry jak w opowieściach z domu starców, Masło bez pomysłu na coś większego.
    Z bogato reprezentowanej sekcji kryminalno-sensacyjnej oczywiście Pizzolato, bdb też opowiadanka von Schiracha. Zachwytów nad Krajewskim nigdy nie pojmę, dawno nie czytałem czegoś tak słabego z takim hajpem, chyba od czasów Larssona.

    Nie był to rok wybitnych lektur, ale też nowego Sołtysa odłożyłem już na 2020...

    LINK
  • 2020

    cwany-lis 2020-01-14 18:07:56

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Gracz Dostojewskiego - krótka nowelka o uzależnieniu od hazardu, jakże bliskie samemu pisarzowi. Istny kocioł, gdzie bohaterowie na przemian wygrywają po kilkadziesiąt tysięcy rubli i tracą ostatni grosz. Pięknie opisane stadium uzależnienia od samej gry, gdzie możliwe do wygrania bogactwo nie ma żadnego znaczenia. Aktualne wczoraj, dziś i jutro. Literacko bardzo przypadł mi do gustu opis gry głównego bohatera, jego styl gry i coraz większe stawki, do tego majaczący w tle wątek miłosny (ale nie do końca) i te 180 stron czyta się w amoku, jak nałogowy pasjonat ruletki.

    Świat jest teatrem Borisa Akunina - ostatni jak mi został do przeczytania tom kryminalnych przygód Erasta Fandorina, jedyny nie wznowiony jeszcze przez "świat książki", toteż musiałem na razie zadowolić się wersją cyfrową. To ciekawy numer w całej serii, który mocno dzieli fanów - "znawcy" twórczości Akunina uznają go za moment, gdzie jakość cyklu zaniża formę. Ja tego nie odczułem, aczkolwiek faktem jest, że główny bohater podobnie jaki sam pisarz przechodzą tu kryzys wieku średniego. Ten stan umysłu jest tu osią napędową całej historii, tłumaczyć ma on też spore gafy, jakie popełnia detektyw. A szczubacka miłość w sidła, której wpada sprawia, że daje się wodzić za nos przez prawie całą kryminalną intrygę. No tego to się nie spodziewałem, znając pozostałe fabuły z cyklu. Ale Akunin poniżej dobrego warsztatu pisarskiego nie schodzi, powieść nadal wciąga się po 100-200 stron na dwa wdechy, sam pół nocy zarwałem by ją przeczytać.

    LINK
  • styczeń-luty-marzec

    cwany-lis 2020-03-15 10:43:23

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Młokos Dostojewskiego - trochę mniej przystępna lektura niż poprzednie tego autora, które miałem okazję czytać. Ale historia nadal potrafi zaabsorbować, tylko wymaga momentami większej uwagi i znajomości realiów. Tytułowy młody bohater, mający za sobą już smutne, pełne samotności dzieciństwo pomału wchodzi w świat dorosłych, próbuje dojrzeć na różne sposoby, ale co chwilę popełnia błędy, gafy i życiowe porażki. Ma kilka pomysłów na życie, zmienia je co chwilę, w dodatku ulega kobiecemu urokowi nieraz, nie dwa, nie trzy. Jakby tego było mało to jeszcze próbuje rozszyfrować swego biologicznego ojca, przez całą powieść nie może się zdecydować czy go nienawidzić czy podziwiać.

    Mamy tu ładnie zarysowaną historię dojrzewania, portret podupadłej rodziny średniego szczebla w Carskiej Rosji, w drugiej połowie XIX wieku, wraca też ulubiony wątek pisarza w postaci hazardowego nałogu. Mamy intrygę, dużo gotówki i złe kobiety. Lektura dała mi dużo satysfakcji.

    Niebezpieczne związki Laclosa - odbiłem się, jak wystrzelony z procy, narracja w formie korespondencji listownej, między XVIII wiecznymi, zblazowanymi francuskimi lowelasami a równie zepsutymi i znudzonymi damami wykańcza mą cierpliwość i tolerancję na klasykę. Te wszystkie uprzejmości, prawienie komplementów aż do przesady i roztrząsanie nieistotnych i trywialnych - z punktu widzenia człowieka współczesnego - spraw czyni powieść nie strawną. Jak garkuchnia przed gesslerowską rewolucją - irytuje, budzi niesmak, niestrawności i zatwardzenie. Jeden z tych klasyków co nie przetrwał próby czasu.

    Zbrodnia i Kara Dostojewski - zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie, niż te kilkanaście lat temu. Przepiękne opisane stadium idei w formie konceptu, próby zastosowania jej w praktycznej formie, zawód i wyrzuty sumienia na przemian z obłędem po nieudanej próbie. Raskolnikow na przemian irytuje swą dzikością i brakiem zdecydowania, po czym szlachetnieje godząc się z konsekwencjami swych decyzji. Ale w powieści najbardziej błyszczy śledczy Porfiry - jego podchody z głównym bohaterem i moment, gdzie niemalże wyciska z niego zeznanie to literacka platyna. To również "wspaniała" książka o biedzie w carskiej Rosji - miłośnicy mitycznej belle epoque, dorożek i brukowanych uliczek dostaną obuchem w łeb czytając o przesiąkniętych wilgocią, starych i obskurnych kamienicach, pełnych dziki lokatorów, opitych polaczków i zdymisjonowanych urzędnikach alkoholikach. Córki zmuszone do prostytucji przez ojców i matki, nastolatki sprzedane 50 letnim arystokratom za żony, molestowane na oczach rodzicieli przeliczających rubelki od dobrego pana, upadli studenci i "szlachcice" fałszujący obligacje, tanie damy i nie damy bez żółtej karty, bieda, samogon, nędza, śmierć - witamy w Petersburgu Zapomniałem, jak wiele tu opisanej społecznej niedoli, to chyba najdosadniejsza panorama społeczna Dostojewskiego.

    Wilk Stepowy Herman Hesse - być może mając tyle lat co bohater powieści inaczej bym ją ocenił, ale wątpię bym za 20 lat sięgnął po nią ponownie :olo: gdybym był złośliwy to sprowadziłbym cały morał powieści do jednej porady "masz kryzys wieku średniego, znajdź sobie dużo młodszą kochankę, trochę kokainy i jeszcze więcej płatnych panien do towarzystwa". Autor poza tym na kilku stronach umieszcza ciekawe spostrzeżenia odnośnie nadchodzącej kolejnej wojny (powieść pisana w 1925), niemieckim militaryźmie, samotności i pojmowaniu szeroko rozumianej wolności. Ale to wszytko ginie w zalewie egzystencjalnych wynurzeń, te na szczęście szybko się kończą, bo książka ma zaledwie 360 stron, ale w finale jeszcze raczeni jesteśmy mocnym narkotykowym delirium, któremu ulega alter-ego pisarza. To podręcznikowy przykład dzieła, które nie trafi do każdego. Ja nie miałem siły na interpretowanie tego co pisarz miał na myśli.

    LINK
  • Ogień i krew

    SW-Yogurt 2020-05-09 20:18:54

    SW-Yogurt

    avek

    Rejestracja: 2011-05-19

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocek

    Naprawdę nikomu nie chciało się skrobnąć słowa?

    Pierwsza część kronik rodu Targaryenów od Aegona I Zdobywcy, który podbił Westeros, a przynajmniej 6 królestw, do chwili przejęcia władzy przez Aegona III, Złamanego Króla, Zguby Smoków. W ciągu tych 131 lat całkiem sporo się działo. ~

    Warto przeczytać (czyta się świetnie), choć książka (dwa tomy) ma dwa minusy:
    1. Nie jest wyczekiwanym zakończeniem "Pieśni lodu i ognia", ani nawet kontynuacją przygód Dunka i Jaja.
    2. Wcale nie jest jasne, czy kiedykolwiek dostaniemy dalszą część kroniki od Aegona III do Aerysa II...

    LINK
    • Re: Ogień i krew

      Asfo 2020-05-09 23:30:21

      Asfo

      avek

      Rejestracja: 2016-03-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Bo ja wiem czy się świetnie czyta? Utknęłam w połowie drugiego tomu. WG. mnie pozycja przede wszystkich dla zaangażowanych fanów.

      LINK
    • Re: Ogień i krew

      cwany-lis 2020-05-10 10:09:11

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      Czytałem w styczniu oba tomy - interesuję się historią i nie miałem problemu z taką formą opowieści, wprost przeciwnie - "poczet" Królów Siedmiu Królestw jest niczym znakomita publikacja historyczna. Pełna rozmachu, interesujących postaci i wiarygodnie przedstawionych konfliktów - sam Taniec Smoków to materiał na kolejną kilku tomową sagę. Osobiście byłem bardzo zadowolony z obu tomów, ale rozumiem, że nie każdemu pasuje taka kronikarska (?) forma lektury.

      LINK
  • MOBY DICK

    cwany-lis 2020-05-14 17:54:10

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Moby Dick - 850 stron o polowaniu na wieloryby ... tak można złośliwie streścić tego klasyka. I nie będzie to szczególnie duże nadużycie, ponieważ 3/4 powieści to rozdziały pełne szczegółowych opisów fachu wielorybnika, sprzętu jakiego używa, klasyfikacji gatunków na które poluje, kultury pracy na statku i łodziach, specyfice samego zawodu i jego trudu. Autor bardzo oszczędnie dawkuje nam samą historię polowania na tytułowego białego wieloryba, postacie są bardzo charakterystyczne, cudownie opisane przy pomocy niezwykle eleganckiego stylu, ale sama przygoda jest skąpa i mocno przeplatana rozdziałami rodem z jakiegoś reportażu. To połączenie kilku stylów te 170 lat temu okazało się na tyle nowoczesnym, że aż odpychającym czytelnika od lektury - Moby Dick został źle przyjęty przez krytyków, źle się sprzedał i przyczynił się do upadku samego pisarza. Doceniono go dopiero po jakiś 80 latach, gdy takie gatunkowe połączenia okazały się czymś interesującym i czytelnym. Ale do dzisiaj krytycy nie potrafią do końca zrozumieć treści powieści, do dzisiaj niektóre rozdziały są drogą przez mękę dla czytelnika tak jak i w XIX I XX wieku. Miano klasyka Moby Dick dostał za nowatorskie połączenie kilku form literackich a nie za samą treść - a ta jest momentami ciężkostrawna. No chyba, że interesuje was wielorybnictwo i spermacet/olbrot.

    LINK
    • Re: MOBY DICK

      Kasis 2020-05-15 10:01:26

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Rzeszów

      Zawsze myślałam, że akurat za tego klasyka to nie będę się brała. Niedawno obejrzałam "W samym sercu morza" i zaczęłam się zastanawiać, że może jednak. Ale teraz wracam do pierwotnego postanowienia Dzięki!

      LINK
  • Re: Co ostatnio czytaliście VII

    Rzodkiewka 2020-05-24 11:18:06

    Rzodkiewka

    avek

    Rejestracja: 2016-02-28

    Ostatnia wizyta: 2023-02-07

    Skąd:

    Zachwyciła mnie ostatnio (po raz kolejny) Catherynn M. Valente w "Domostwie błogosławionych". Ależ ona cudnie pisze! Piękny, nastrojowy klimat, literacki język - uwielbiam. Już poetycko - erotyczny "Palimpsest" zrobił na mnie duże wrażenie, ale "Domostwo błogosławionych" wciągnęło mnie chyba bardziej. Bardzo ciekawa przeróbka średniowiecznej legendy o Janie Prezbiterze.

    Czytam też "Religie dawnych Słowian" Dariusza Sikorskiego i wciągnęło mnie po same uszy. Świetna pozycja dla osób zaczynających przygodę ze słowiańskimi wierzeniami i dla tych, którzy chcą tę wiedzę uporządkować. Autor w przystępny sposób zapoznaje czytelnika ze szczegółami pracy historyka i wyjaśnia, dla czego o Słowianach wiemy tak mało, właściwie prawie nic.

    LINK
  • Siedem lat w Tybecie

    AJ73 2020-05-24 12:40:02

    AJ73

    avek

    Rejestracja: 2017-10-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Ponda EVIL Tower

    Znów. Często wracam do tej książki. Zwyczajnie lubię.
    Film był bardzo dobry, ale jednak książka o szalonej do granic ucieczce i wyprawie austriackiego alpinisty, Heinrich`a Harrer`a jest opowieścią do której wracam.
    Jeśli filmu nie widzieliście - co jest niemożliwe, oczywiście , to bardzo polecam obejrzeć. Ale najbardziej właśnie książkę.
    Przeczytać, oczywiście

    LINK
  • Parę nowych

    Mossar 2020-06-26 12:37:59

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    W tym roku chyba challenge`u na 52 ksiązki nie ukończę, ale i tak jest całkiem akceptowalnie. Aktualnie czytam 17 i 18 książkę z tego roku z czego 8 jest niestarwarsowych, a to spory sukces.

    Równoumagicznienie - Terry Pratchett
    Imo jedna z gorszych książek Pratchetta jakie czytałem, ale to wciąż Pratchett. Zgadzam się z opinią, że Pratchett rozwijał się w Świecie Dysku w raz z pisaniem kolejnych książek, a pierwsze książki to było trochę takie przetarcie. Zresztą potem już miał cały wachlarz możliwości, odniesień i żartów wynikających z poprzednich książek. Tu są całkiem ciekawe postacie, fajny motyw konfliktu między Magami i Czarownicami, ale poza tym tak trochę nudnawo.

    Trzy Wiedźmy - Terry Pratchett
    Pratchetta mi się zawsze dobrze czyta. Tu też było fajnie, klimatycznie. Fabularnie może nie był to jakiś wybitny szał w stylu Pomniejszych Bóstw czy chociażby cyklu o Śmierci, ale było ciekawie i czytało mi się je bardzo dobrze. Nawet wspomnienie Trzech Wiedźm znalazło się w ulubionej piosence mojego syna:
    https://www.youtube.com/watch?v=qVm_XtRKwFo

    Ruchome Obrazki - Terry Pratchett
    Znowu powtórzę się, że solidny Pratchett na poziomie Trzech Wiedźm, ale troche zabrakło do tych najlepszych pozycji. Mimo to Ankh-Morpork zawsze mnie cieszy. Rola Dibblera w tej książce to majstersztyk. Fajne były też nawiązania do realnego świata filmu choć przyznam, że przejrzałem potem pełną listę i niestety rozpoznałem tylko kilka z nich.

    Solaris - Stanisław Lem
    Jak mi się to podobało... Serio. Właściwie od początku wkręciłem się w tej dziwny, lekko przerażający klimat. Opisy Lema są świetne, jeszcze lepsze są jego rozważania na tematy wszelakie. To co na pewno moze być ciężkie w odbiorze to długie naukowe opisy, ale w Solaris bardzo mi to spasowało. Ta cała historia poznawania "rozumnego" oceanu była dla mnie pasjonująca i świetnie było obserwować jak postacie z tej książki zabierały się do opisywania różnych jego zachowań. Jednocześnie genialny był sceptycyzm głównego bohatera odnośnie opisywania tego tworu. No i oczywiście główny motyw, czyli to jak książka bawi się z czytelnikiem i zmusza go do zastanowienia się nad tym czy można pokochać coś/kogoś kto jest niemal identyczny z osobą, którą się kochało, ale wiemy, że nie jest to prawdziwa osoba. A może właśnie jest? Najbardziej chyba ruszyło mnie, kiedy już zaakceptowałem, że bohater będzie sobie żył ze swoja miłością na tej stacji i wtedy Snaut sarkastycznie zwrócił mu (i nam) uwagę, że po orbicie lata druga Harey i co, jeśli kiedyś wróci, to Kris będzie sobie żył z jedną i drugą? I wtedy wszystko wydaje się ponownie chore i popieprzone.

    Diuna - Frank Herbert
    No i kolejny klasyk, który bardzo mi się podobał. Jak już pisałem w głównym temacie - Herbert wykreował tu bardzo oryginalny, dziwny i zaskakująco aktualny świat. Chciałbym zwrócić uwagę na słowo "oryginalny", bo chyba nigdy nie widziałem tak specyficznego podejścia do nazewnictwa - raz brał nazwy chyba z hebrajskiego, raz z hiszpańskiego a raz z jakiegoś germańskiego języka (tak strzelam). I ostatecznie jakoś to pasowało i tworzyło spójną całość. Zresztą wszelkie religie, organizacje, kwestie polityczne w tej powieści też bardzo mnie ciekawiły, co się nie zdarza często, bo zwykle trochę przysypiam na takich tematach. Żeby nie było tak kolorowo - nie jest to moim zdaniem książka na 10/10. Albo może jest, gdybym miał oceniać pod kątem oryginalności i tego jak ciekawy i nietypowy świat został tu wykreowany. Ale czasami Herbert pisze w bardzo specyficzny sposób, postacie reagują w sposób, który nie jest dla mnie zbyt racjonalny, no i generalnie niewiele postaci da się lubić. Czy to jakaś wielka wada? Nie. Polubiłem Stilgara, Chani, Duncana czy Gurneya, Paula i Jessikę już mniej, ale Paul raczej nie miał być typowym bohaterem, z którym się identyfikujemy. To tak jakbyśmy czytali Biblię i stwierdzili, że nie lubimy Jezusa, bo mamy problem się z nim utożsamić xD Trochę boję się sięgać po 2 tom. Boję się, że czar pryśnie, a świat Diuny nie ma już dla mnie nic ciekawego do zaoferowania. Ale Mesjasza i tak przeczytam, bo po prostu jestem ciekawy co Herbert chciał czytelnikom przekazać po wydarzeniach z 1 tomu. Z niecierpliwością czekam na film, bo imo Villeneuve + Herbert to musi być coś dobrego.

    Spod zmarzniętych powiek - Adam Bielecki
    No Adam wybitnym pisarzem nie jest, ale nie szkodzi i tak opowieści himalajskiego Bieleckiego były dla mnie wystarczająco ciekawe. Szczególnie opis wejścia, kiedy zmarł Kowalski i Berbeka i wszelkie jego wspomnienia związane z Denisem Urubko. Fajne dla kogoś kto interesuję się tym tematem.

    LINK
    • Re: Parę nowych

      Karaś 2020-06-26 14:57:55

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      Czytasz podobne rzeczy co ja. Czytałeś "Gniazdo Światów" Huberatha? Jeśli nie, to polecam. Całkowita dekonstrukcja, świetnie przemyślane, wielowątkowe, czyste złoto, generalnie jedna z najlepszych polskich powieści "około s-f" w historii i nie tylko polskich.

      LINK
      • Re: Parę nowych

        Mossar 2020-07-02 14:50:24

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Jeszcze nie, ale już zapisuję do przeczytania

        LINK
  • Czerwiec

    cwany-lis 2020-06-28 22:23:17

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Lato w Baden Cypkina - mam od kilku lat, ale przeczytałem dopiero po przerobieniu twórczości Dostojewskiego. Tylko 150 stron o tytułowym pobycie pisarza na wywczasie wraz z świeżo co poślubioną nastoletnią małżonką ... bardzo emocjonalna, intensywna i trochę męcząca lektura. Autor uwielbia kwieciste paralele, w dodatku potrafi tak umiejętnie nakreślić dramat uzależnienia od hazardu, że aż strach. Nie powinienem był czytać tej książeczki, ponieważ w bardzo elegancki sposób strąca z piedestału tego legendarnego autora co boli, zwłaszcza jak zna się i ceni jego dorobek. Mimo, że wiedziałem o jego przebojach z ruletką to dopiero kunszt literacki Cypkina mocno oparty na faktach obrazuje jak mocno można się zeszmacić dla hazardu. Aż wierzyć się nie chce, że autor "Biesów" potrafi dać w zastaw ostatnią suknię małżonki, ostatnie rubelki jej matki byle by to stracić w 5 minut źle obstawiwszy numer. Na kilku stronach wyczynia tyle żałosnych akcji, że nie mam słów.

    Czerwone Żniwa -Wcale dobra powieść wojenna - alternatywna historia zimnej wojny, która w latach 60-tych przekształciła się w otwarty konflikt. Śledzimy losy oddziału specjalnego Układu Warszawskiego i agentów wywiadu brytyjskiego i amerykańskiego - również polskiego pochodzenia. Podobnie jak w czasie I Wojny Światowej są zmuszeni walczyć z rodakami ze względu na politykę zaborczych mocarstw, III Wojna dodatkowo dzieli poglądami ideologicznymi, które zdążyły już mocno zindoktrynować polaków pod żelazną kurtyną. Ciężko tu kibicować jednej stronie, postacie są wyraziście nakreślone, zabijają profesjonalnie, ale potrafią mieć wyrzuty sumienia i chwile refleksji. Akcja pędzi jak szalona, sceny akcji, sabotażu i dywersji jak w jakimś call of duty, są nawet wybuchające samochody, autorów ze dwa razy trochę za mocno poniosło z filmowością niektórych scen, klimat bliższy jest powieści przygodowej aniżeli wojennej, ale czyta się to niezwykle przyjemnie i historia pękła mi w niespełna 4 godziny. Brakowało mi szczegółowych opisów głównego frontu, który jest tu tylko tłem. Autorzy też mimochodem nawiązują do pewnych postaci i wydarzeń historycznych, zakładając, że czytelnik ma w nich chociaż minimalne rozeznanie, jako ktoś nie lubił historii to może momentami czuć się zdezorientowany. I trochę niepokoi mnie wątek kradzionych dzieł sztuki, napędza on fabułę powieści i zapowiada jakieś motywy paranormalne w tomie drugim. Ale jestem również zaintrygowany. Podsumowując dobre czytadło wojenno-przygodowe bawiące się historią, do poduszki i kotleta.

    LINK
  • [`]

    cwany-lis 2020-09-19 15:05:19

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Wczoraj zmarł Terry Goodkind - mam wszystkie książki jego autorstwa wydane w Polsce, ale żadnej nie czytałem. Pisał niezwykle dużo, a czy dobrze? Podobno nie, ale miał swoich zagorzałych fanów a tom pierwszy jego sagi doczekał się ekranizacji w postaci serialu, który kiedyś obejrzałem bez bólu. O zmarłych nie powinno się źle mówić, ale był to buc niesamowity, kiedyś czytałem cały artykuł mu poświęcony - Sapkowski przy nim to pełen pokory, mały wiedźminek. Jego ego było wielkości Gwiazdy Śmierci, gardził gatunkiem fantasy, uważał się za wysublimowanego pisarza, mimo, że jego twórczość jest pełna klisz gatunkowych i motywów wybrańca. Niech spoczywa w pokoju, te grube, piękne białe tomy od wydawnictwa Rebis na zawsze pozostaną w mym sercu.

    https://i.imged.pl/pierwsze-prawo-magii-kamien-lez-itd-terry-goodkind-miecz-prawdy-31102749.jpg

    LINK
  • Expanse I i II

    cwany-lis 2020-10-20 20:41:42

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Czyli "Przebudzenie Lewiatana" i "Wojna Kalibana" - po sporym rozczarowaniu tomem pierwszym w kwietniu postanowiłem ponownie dać szansę serii i ... rozczarowałem się po raz wtóry. A w zasadzie zrozumiałem czym seria Expanse jest a czym nigdy nie była i nie będzie.

    Liczyłem na Grę o Tron w kosmosie - spotkałem się z takim określeniem tej sagi, w dodatku masa osób zachwala serial. Podejrzewam, że sam serial bazuje na książkach i ma mocno przeredagowane dialogi. Te w obu tomach są drętwe, obok Martina nawet nie stały, momentami mamy teksty z kina akcji klasy B albo mocno przeciętnego romansidła. Narracja to faktycznie kopia Pieśni i Lodu - tu jednak ograniczona do dwóch, trzech postaci na tom. Są to postacie dosyć schematyczne, bez wyrazistej cechy, jakiejś ułomności czy wyjątkowej cechy. W dodatku autorzy uparli się obdarzyć obu męskich bohaterów wątkami miłosnymi, które są naiwne i niczemu nie służą w pierwszym tomie a zaczęły mnie męczyć w drugim.

    Świat przedstawiony jest ciekawy - dopracowany w detalach, mamy dużo ekspozycji, podanej w umiejętny sposób, nie przytłacza to i nie męczy. Niestety całej historii brakuje jakiegoś pazura, brutalności czy szerszej perspektywy. Śledzimy ją z punku widzenia osób, które nie mają wpływu na cały narastający konflikt, wojnę obserwujemy z dystansu. To największy mój zarzut, który mocno zniechęca mnie do dalszych tomów. Bohaterowie są bohaterami z przypadku, którzy znaleźli się w danym miejscu nie z własnej woli. Brakuje im często kompetencji by prawidłowo ocenić sytuację a sporo decyzji podejmują pod wpływem emocji - może dzięki temu są bardziej ludzcy, może taki był zamysł pisarzy i może komuś to przypaść do gustu. Ja byłem przez większość czasu poirytowany bo to nie decyzje bohaterów nadają dynamiki całej historii, są zbyt niekompetentni i nie mają środków by jakoś wpłynąć na narastający konflikt. Ten toczy się w tle poza ich zasięgiem i wiedzą czytelnika a powinien być na pierwszym planie przy tak szczegółowo zaprojektowanym uniwersum!

    Taka na przykład trylogia Inkwizytora Eisenhorna z Warhammera 40 000 również traktuje o epickich wydarzeniach, gdzie ważą się losy całych sektorów planetarnych i miliardów istnień ludzkich. Ale tu śledzimy losy PROFESJONALISTY - Inkwizytora z wieloletnim stażem, mającym wpływy, autorytet, doświadczenie w prowadzeniu śledztwa, przesłuchiwaniu jak i w samej brutalnej walce. Ma on personel liczący kilkadziesiąt doświadczonych najemników i specjalistów, współpracuje z armiami i siłami militarnymi etc. Do czego zmierzam, otóż konflikt galaktyczny z perspektywy profesjonalisty śledzi się z przyjemnością bo to on swoimi decyzjami nadaje bieg całej historii.

    A cykl Expanse tego nie posiada, przynajmniej w dwóch pierwszych tomach. Już w drugim autorzy świadomi tego, że ich bohaterowie są nikim próbują w żenujący sposób naprowadzić wszystkich na wspólny wątek zarazy z "Przebudzenia Lewiatana". Jak to robią? Otóż zupełnie przypadkiem pewien naukowiec rozpoznaje postać Holdena na którego natrafia również przypadkiem na stacji załadunkowej. Stacji zaludnionej przez miliony kolonistów, pełnej lądowisk i hangarów ...

    Pomijam już sam wątek główny, niestety autorzy (dwóch pisarzy tworzy serię pod pseudonimem) zamiast dopracować przyziemną konstrukcję całego konfliktu uciekają w mocno klasyczne SF a widmo zagrożenia w postaci protogenu to również motyw, którego się nie spodziewałem i który mnie zniechęcił do śledzenia dalszej historii. Aczkolwiek kiedyś po dalsze tomy sięgnę, może jak zapoznam się z serialem.

    LINK
    • Re: Expanse I i II

      bartoszcze 2020-10-20 20:59:10

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Dwa pierwsze tomy to chyba dwa i pół sezonu serialu #taktylko

      LINK
    • Re: Expanse I i II

      Shedao Shai 2020-10-21 10:15:41

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      Nie czytałem książek. Zbieram je sobie na półce, ale czekam z lekturą aż skończy się serial. Czemu? Bo nie chcę go sobie spoilerować. Serial jest doskonały, a do tego dobry serial sci-fi to mega rzadkość, podczas gdy dobrych książek sci-fi jest na pęczki. Toteż serial ma u mnie większą wagę, szczególnie że wieść gminna niesie, że książki są okej, ale też nie jest to nic wybitnego. Więc podejrzewam, że mamy tu do czynienia z rzadkim przypadkiem, gdzie ekranizacja jest lepsza od literackiego pierwowzoru.

      W każdym razie - oglądaj serial, to naprawdę świetna rzecz!

      LINK
      • Re: Expanse I i II

        Lord Sidious 2020-10-21 17:51:41

        Lord Sidious

        avek

        Rejestracja: 2001-09-05

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wrocław

        nie wiem jak będzie dalej, bo dotarłem do III tomu dopiero, ale póki co serial wypada korzystniej, przede wszystkim ze względu na narrację. Twórcy serialu mają pełen ogląd sytuacji, mogą się bawić w ustawienie pewnych rzeczy, które będą istotne w kolejnym bądź jeszcze następnym sezonie. I to jakoś działa do trzeciego sezonu, czwarty jest trochę inny. Nie wiem jeszcze czy wypadł lepiej niż książkowy, więc zostańmy przy pierwszych trzech.

        Narracyjnie skupiając się na punkcie widzenia kilku bohaterów, gubi się resztę. Martin też to robił, ale mam wrażenie, że bardziej umiejętnie, choćby dozując nam bitwy itp. W książkach przez to, że jest jeden punkt widzenia często mam wrażenie, że to jakieś Deus ex Machina. Potem się to niby składa. Z drugiej strony, chcąc uniknąć tego, cała zagrywka z Melbą jest wyjaśniona zanim można było mieć punkt zwrotny w fabule. Stąd mam wrażenie, że w sezonach I-III dużo lepiej poradzili sobie z tym, co należy wprowadzić i z tym, co ma zaskoczyć widza.

        Zaś same książki, cóż przyjemne czytadło, ale wkręcił mnie serial. Może po kolejnych tomach zmienię zdanie.

        LINK
        • Re: Expanse I i II

          cwany-lis 2020-10-21 18:29:56

          cwany-lis

          avek

          Rejestracja: 2003-07-31

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd: Sopot

          U Martina odmienne punkty widzenia sprawiały, że każdy bohater widział i wiedział swoje, co momentami niezwykle ubarwiało historię. To czytelnik musiał połączyć różne detale z wątków różnych postaci we fragment większej intrygi. Taki Littlefinger - Arya go widziała z mocodawcą Danerys, Catelyn Stark wspominała jego miłosny zawód, Sansa usłyszała, że to on nakłonił żonę namiestnika do podłożenia trucizny itp. Pomijam już fakt, że większość bohaterów Pieśni Lod u i Ognia miała o klasę lepiej rozplanowane "przygody" a większość brała istotny i czynny udział w walce o tron.

          LINK
          • Re: Expanse I i II

            Lord Sidious 2020-10-21 18:53:07

            Lord Sidious

            avek

            Rejestracja: 2001-09-05

            Ostatnia wizyta: 2025-01-18

            Skąd: Wrocław

            a tu już mówisz o poziomie o którym nie wspominałem. Bo trochę trudno mówić o wyraźnie różnych perspektywach, jak masz wszystkich (4) bohaterów razem na Rosynancie (np. w "Wojnie Kalibana") i generalnie pomimo różnic są po tej samej stronie.

            Myślę, że podejście w stylu "Diuny" Herberta lepiej by się tu sprawdziło. Wówczas przynajmniej nie byłoby problemu, że akcja koncentruje się w jednym miejscu, nie ukazując tego, co robią przeciwnicy.

            LINK
        • Re: Expanse I i II

          Shedao Shai 2020-10-22 10:46:40

          Shedao Shai

          avek

          Rejestracja: 2003-02-18

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

          Co do 4 sezonu/książki, to słyszałem, że 4 tom jest najsłabszym z serii, takim przejściowym między pierwszym storyarkiem (tomy 1-3) i drugim (tom 5 wzwyż). I że twórcy serialu wycisnęli z niego ile się dało, i ogólnie ludzie byli zaskoczeni, bo spodziewali się, że będzie słabiej niż wyszło.

          LINK
  • Mag Bitewny

    cwany-lis 2020-10-29 10:57:35

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Mag Bitewny - Peter A. Flannery - byłem o krok od zakupu tej książki w empiku, zachwycony jej przepięknym wydaniem i ilustracjami. Sugerując się nimi liczyłem na ciężkie, militarne fantasy pełne rycerstwa w zbrojach płytowych, dzikich orków i smoków. Coś mnie jednak tknęło i postanowiłem zapoznać się w pierwszej kolejności z wersją cyfrową. Me przeczucia okazały się słuszne - to sprytnie zakamuflowana, generyczna powieść fantasy spisana według praw szeroko rozumianego gatunku "young adult".

    Mamy młodych bohaterów i ich rozterki, problemy z akceptacją i wyborem własnej ścieżki itp. Książka powiela również klasyczne dla przeciętnego fantasy błędy gatunkowe - nazwy miejsc i postaci nie mają wspólnego pochodzenia, są jak z generatora przygód rpg - mamy Thalizjańczyków, Kohinirów, Falko, Miko, Duncanów i typ podobne pomieszane z poplątaniem. Dialogi czasem zawierają jakieś archaiczne słowa (może to inwencja tłumacza), by w następnym zdaniu postacie używały zwrotów, które nie mają odniesienia w ich realiach. To klasyczny grzech przeciętnych, mało rozgarniętych pisarzy - kreujesz krainę opartą na pseudo feudalizmie, pełną wiosek, zamków i gospodarstw, po czym jej mieszkańcy prawią o "diagnozach", "antybiotykach". Autor na wstępie dziękuje Tolkienowi za inspiracje, niestety nauka poszła w las.

    Sam świat przedstawiony to tragiczny kolaż - mamy "klasyczne" rycerstwo - wszyscy w pełnych zbrojach płytowych rodem z końca XV wieku, dwie setki chłopa z własną konnicą, z miasta mającego jednego, jedynego kowala. Konflikt opiera się na walce z klasycznym, ale takim standardowym do bólu Demonie/Aniele - autor używa naprzemiennie kilku określeń. Demon ten wskrzesza zabitych z czeluści Hadesu(!) i wzywa pomniejsze demony nazywające się jak włoski kupiec z epoki renesansu(!). Tytułowy Mag Bitewny to z kolei ostatnia nadzieja ludzi zamieszkałych w Siedmiu Królestwach (!?), potrafi przywołać smoka z dalekich krain, oby nie czarnego, te są przeklęte i szalone. Mamy i klasyczny motyw wybrańca i mocno powielany wątek przyjaźni słabeusza i mięśniaka.

    W Polsce wydano tytuł w dwóch tomach - dodatkowo każdy tom podzielony jest na dwie części, swą przygodę zakończyłem na pierwszej.

    Po pierwsze to nie wiedziałem, że nadal się takie potworki gatunkowe pisze i w dodatku wydaje.

    Po drugie, wspomniane przepiękne wydanie zasługuje na lepszą historię.

    Po trzecie nie warto kupować, nie warto tego czytać, jestem koszmarnie zawiedziony. 3/10. Tolkien zapłakałby gorzkimi łzami.

    LINK
  • Sz. Jadczak - Wisła w ogniu

    Hialv Rabos 2020-11-22 16:09:35

    Hialv Rabos

    avek

    Rejestracja: 2005-10-30

    Ostatnia wizyta: 2025-01-13

    Skąd:

    Reporterskie śledztwo w sprawie wzrostu, potęgi i upadku Wisła Sharks Hooligans (WSH), kierowanej przez Pawła M. "Miśka" - tego samego od noża w głowie Dino Baggio, a dziś świadka koronnego, nie tylko w sprawie przejęcia władzy w Wiśle, ale przede wszystkim w ramach śledztw prowadzonych wokół biznesu narkotykowego na terenie Małopolski i Górnego Śląska.

    Książka porywająca, szokująca, odsłaniająca nie tylko kulisy bandytyzmu chuliganów, ale i nieudolności krakowskiej prokuratury, mętnej sieci powiązań świata przestępczego z światem biznesu i organów ścigania. Czasami włos na głowie się jeżył, innymi razy pojawiał się uśmiech politowania, szczególnie tam gdzie była mowa o aparacie państwa i jego roli w całym zamieszaniu. Szymon Jadczak pokazuje też, jak wiele zależy od przypadku i jak bardzo iluzoryczne są sny o honorze liderów ruchu kibicowskiego, jak i tych, którzy winni stać na straży bezpieczeństwa publicznego. Autor odmalował gorzki obraz całych sfer społeczeństwa, albo trafniej - opisał co zastał, zabierając się za ten temat. Na wyróżnienie zasługuje opis źródła konfliktu kibicowskiego na linii Cracovia - Wisła lat 90. XX w., i jak wielkie znaczenie ma sympatia do jednego z tych klubów na najwyższych szczytach władzy w Krakowie. Lekkie pióro dziennikarza, sprzyja szybkiemu czytaniu.

    Z wad, chciałbym wyróżnić chaos fabularny. Zbyt dużo dygresji, które odbiegają od głównego wątku i gubią myśl przewodnią. Po jakimś czasie dziennikarz wraca na główny tor powieści, ale dla mnie było już po wszystkim, gdyż zostałem wybity z rytmu. Kolejny minus, to zdecydowana demagogia rac na stadionach. Rozumiem, że jednym odpowiadają innym nie, ale wylewanie żali w zakresie flar, gdy rozmawiamy o zorganizowanej grupie przestępczej, jest trochę śmieszne. Ostatnia wada, do której chciałem się przyczepić, to dość skąpe i potraktowane po macoszemu tematu rozpadu zgody Lechia - Śląsk - Wisła (TKWM) i zawiązania nowej z Ruchem, Widzewem i Elaną (WRWE). Czepiam się, bo to kluczowy wątek całego reportażu. To na skutek współpracy liderów Ruchu z policją dobrano się do skóry WSH. Doszło tam też do zaburzenia chronologii tego wydarzenia, aczkolwiek to tylko szczegół.

    Książka warta polecenia, ale nie bez wad. Silne 8/10 dla reporterskiej relacji Jadczaka.

    LINK
  • "Cuda Polski" reprint

    cwany-lis 2020-12-09 22:21:36

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Przeczytałem ostatnio kilka przewodników retro po miastach II RP - pisane w latach 1920-38 - seria "Cuda Polski" - istna propaganda, podniosły ton, pełen pompy i kwiecistego zadęcia - aż co chwilę czytelnik przewraca oczami, co wrażliwsi na losy naszej ojczyzny mogą dostać wrzodów żołądka wiedząc dokąd to wszystko zmierzyło. Ale z tego napuszonego opisu bije też i duma, coś czego nam brakuje. Duma i samoświadomość, wiara w siłę swego narodu i jego znaczenie w Europie. Nie wiem na ile to odzwierciedla ówczesny stan umysłu polskiego społeczeństwa a ile z tego stanowi frazy "ku pokrzepieniu serc" ale całość jest spisana przepiękną polszczyzną.

    Pozycja o Gdańsku Jana Kilarskiego to najmocniejszy przykład polskiego ducha - pełno w niej żądań granicznych i uzasadnień terytorialnych, wybiórczych przykładów z historii miasta, oczywiście tylko tych najkorzystniejszych dla polskości Danzigu. Aczkolwiek autor uczciwie też wspomina o niezależności gdańszczan i kilku buntach ich autorstwa wobec polskich króli. M.in. zablokowali raz Elbląg spalonymi statkami by pozbyć się konkurencji a Król Polski kiwnął na to ręką podpisując nowe statuty dla miasta. Cały ton książki jest pisany z punktu wyższości moralnej i intelektualnej nad Niemiecką Rzeszą, brakuje tylko drwin z kartonowych czołgów, momentami czuć tego ducha epoki II RP, który w brutalny sposób skonfrontowany został z ponurą rzeczywistością w 1939 ...

    Morze i Pomorze Jerzego Smoleńskiego to z kolei krótka wycieczka po korytarzu polskim z dostępem do morza, co ciekawa za pomorze uchodziły wtedy okolice Brodnicy, Torunia i Grudziądza - skrótowe opisy tych miast również znalazły się w przewodniku. Dużo tu opisów kaszubskiej kultury i życia rybaków, trochę ciekawostek o morskim handlu, Gdyni i statystyk.

    Warszawa Aleksandra Janowskiego - 3/4 przewodnika to historia miasta, kilka zarzutów odnośnie żydowskich machinacji i wpływów, oraz nieznośny momentami monolog o wielkości Polski i jej wielkim potencjale, o tym, że Warszawa to serce Europy na którą z niepokojem spoglądają oczy zachodu i wschodu, że będzie największa i najsilniejsza etc. To momentami śmiech przez łzy, mając na uwadze fakt, iż pierwotne wydanie ukazało się po raz pierwszy w 1937 ...

    LINK
  • W stalowych burzach

    cwany-lis 2021-01-07 19:17:21

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -W stalowych burzach - Ernst Jünger - wspomnienia z frontu I Wojny Światowej, wspomnienia o tyle ciekawe, że dotyczą praktycznie całego okresu konfliktu - Junger należał do tego 0.1% walczących, którzy spędzili ponad 4 lata na froncie. Był wielokrotnie ranny, cudem przeżył kilka akcji i dwie duże kampanie, kilkanaście razy otarł się o śmierć, kilka miesięcy spędził w lazaretach, szpitalach i na zwyczajnych urlopach i kursach oficerskich. Wspomnienia są pełne szczegółów i autentyczne, mówią tym konflikcie więcej niż niejedna opasła monografia historyka. Autor ma do siebie dystans i akceptuje wojnę taką jaką jest - nie koloryzuje swych czynów, za akt odwagi często uznaje samo przeżycie nawały artyleryjskiej, sam oddaje strzał dopiero w drugim roku wojny. Na co dzień boryka się z logistyką armii, zamętem na pierwszych liniach i chaosem w czasie zmasowanych ostrzałów, które zmieniły zupełnie dynamikę bitew zakorzenionych w XIX wieku. Dużo tu szczerych opowieści np. w czasie jednego z wypadu za linie wroga Ernst razem z kamratami napadł na wrogi patrol, wywiązała się walka wręcz, obrzucanie granatami i ostrzał artylerii, jego pierwszy strzał wysadził magazynek, ale nie zauważył tego i nabuzowany adrenaliną i strachem ciągle "strzelał" do pojmanych anglików, jednego z nich pchnął na drut kolczasty i uciekł gdy ogień wroga się nasilił. On i towarzyszący mu żołnierze zgubili się na polu niczyim i kilka godzin spędzili w lejach po pocisku by uspokoić się bo dosłownie oszaleli od nadmiaru wrażeń. Dużo tu tego typu historii, bardzo naturalnej i przemawiającego do czytelnika wspomnianym autentyzmem.

    Nie czytałem niczego lepszego z tematyki Wielkiej Wojny (a czytałem sporo) i polecam z całego serca. Remarque co prawda napisał fenomenalne "Na zachodzenie bez zmian" ale to już prędzej poetycka nagana wojny, której autor był zaledwie miesiąc jej uczestnikiem.

    LINK
  • NĘDZNICY

    cwany-lis 2021-01-10 23:21:26

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Les Miserables Victora Hugo - jeden z ostatnich klasyków jakie miałem na półce do skończenia, ten cierpliwie czekał prawie 4 lata ... no porwała mnie historia niesamowicie wręcz momentami. Jaki tu rozmach! Mamy na przeszło 2000 stron losy kilu bohaterów będących przekrojem społecznym Francji pierwszej połowy XIX wieku, już po upadku Napoleona. Myślą przewodnią autora jest bieda, która prowadzi do nędzy, desperacji i ostatecznie do kryminału. Mamy tu pełną panoramę społeczną, pełną ludzi szlachetnych, zepsutych, zdegenerowanych jak i szaleńczo i ślepo oddanych idei. Bohaterowie są dosyć komiksowi, momentami ciężko uwierzyć w decyzje jakie podejmują tzn. narażają się na olbrzymie niebezpieczeństwo albo totalny upadek i utratę majątku z powodu wewnętrznych przekonań. Dzisiejszemu czytelnikowi ciężko zaakceptować taką naiwność i poświęcenie - w XXI stuleciu jak i XIX nie istnieli ludzie tak cnotliwi, pełni poświęcenia, pełni olbrzymiego i komicznego wręcz samokrytycyzmu i surowości. W zasadzie fabułę napędza gorliwość bohaterów w ich kurczowym trzymaniu się zasad, niezależnie od sytuacji. Nikt normalny nie odrzuca prosperującego biznesu, nie przyznaje się do winy z powodu błahego przestępstwa jakie popełnił w młodości, nikt też nie pogrąża się świadomie w coraz to większe długi i nędzę, nikt nie jest i nie był tak bujającym w obłokach jak bohaterowie wykreowani przez Hugo.



    Ale pisarzowi udaje się tak przerysowanych bohaterów umieścić w ramy historyczne, niezwykle rozbudowaną historię, która jak już pisałem porywa i wciąga. Główny wątek co ważne jest pełen naiwnych splotów okoliczności i wygodnych dla piszącego uproszczeń fabularnych - postacie ważne tu dla rozwoju fabuły doskonale odnajdują się, wpadają na siebie a nawet są sąsiadami w mieście liczącym wtedy ponad milion mieszkańców. Kunszt autora polega na tym, że nie zwracamy za często na to uwagi w czasie lektury. Właśnie te skrajności w charakterach, niezwykłe zbiegi okoliczności są tu doskonale wykorzystane i nadają olbrzymiej dynamiki historii byłego galernika, cnotliwego studenta i jeszcze bardziej cnotliwej naiwnej panny oraz sporej ilości łotrów mniejszych i większych.



    Trzeba też wspomnieć o dodatkowych rozdziałach - zwykle "Nędznicy" w polskim wydaniu liczą sobie w dwóch tomach 500-600 stron, obecnie tylko wydawnictwo Bellona wydało pełną edycję zawierającą suplementy, coś w rodzaju rozdziałów będących rozwinięciem jakiego motywu z głównego wątku, są też i dygresje autora odnośnie nędzy, klasztorów, ówczesnego panującego Księcia ... i taki poświęcony paryskiej kanalizacji i wykorzystania ludzkich odchodów jako nawozu.



    Szczerze nie wyobrażam sobie lektury powieści bez tych dodatków, znakomicie uzupełniają rys historyczny i dają nam wgląd w ówczesny stan umysłu, dole i niedole klas społecznych itp. Ale nie każdy rozdział może okazać się ciekawy, niektórych może też totalnie zdezorientować gdy np. po sporym zwrocie akcji raczeni jesteśmy liczącą ponad 100 stron analizą bitwy pod Waterloo - jest fantastycznie napisana, chyba najlepsza relacja jaką czytałem, ale nie każdy będzie zainteresowany taką mini-monografią w samym środku powieści. Autor też aż nadto rozpisuje się o walorach klasztorów jako takich przez bite 50 stron, gdy główny bohater ukrywa się w jednym z nich a tuż po wielkim finale a przez epilogiem jesteśmy raczeni kolejnymi 50 stronami o wspomnianych kanałach i merde. Ale to tylko suplement, można go ominąć albo pobieżnie przejrzeć bez wpływu na fabułę.



    Wady? Ależ są, bardzo proszę - wątek miłosny - typowy dla tej epoki ckliwy aż do szaleństwa, pełen umizgów, czułości i naiwnej kokieterii od której może rozboleć głowa. Zwłaszcza, że para zakochanych jest u mocno naiwna i przejawia skrajnie nieodpowiedzialną głupotę na granicy lekkiej nerwicy. Ale takie to były czasy. Dzisiejszy kawaler śledzący w parku przez kilka miesięcy dzień w dzień obiekt swych westchnień zostałby pozwany za stalking. Za ckliwie listy wrzucane do ogrodu lubej i skakanie po dachu jej domu również dostałby zakaz zbliżania się, takie to były czasy piękny kawalerze! Autor nas nie oszczędza i serwuje takie hiperbole i kwieciste opisy ich uczucia, że zależnie od naszej cierpliwości skwitujemy je śmiechem, przekleństwem, w najgorszym przypadku ominiemy kilka stron dla własnego zdrowia.



    I mimo mocno przeciąganego finału o bite 200 stron była to znakomita wyprawa czytelnicza. Pełna znakomitych przemyśleń i wniosków, archetypów postaci, które mimo przerysowania są żywe i wiarygodne, mamy tu też coś w stylu dynamicznego reportażu z powstania, fantastyczne opisy bitew i walk ulicznych, dużo informacji na temat Paryskiego kryminalnego światka, pełno szczegółów i detali odnośnie życia w XIX wieku. Fantastyczna książka, wciągała 140 lat temu, 100 lat temu, 50, teraz i wciągnie czytelnika za kolejne 50, 100 i 200.

    LINK
  • `JAK PISAĆ` S. Kinga

    Adam Skywalker 2021-01-16 12:53:30

    Adam Skywalker

    avek

    Rejestracja: 2014-08-04

    Ostatnia wizyta: 2024-12-23

    Skąd: Gdańsk

    Co ciekawe, jest to pierwsza książka tego autora, którą czytałem.

    Autor zwraca uwagę na kwestie, które mogą być ważne także w kontekście dyskusji o nowych Gwiezdnych wojnach.

    Przede wszystkim pisze, że nie można oczekiwać od twórcy, by swoją historię planował. Owszem - każdy kto tworzy, ma w głowie pewien pomysł - ale historia powinna powstawać naturalnie wraz z rozwojem opowieści.

    Druga kwestia to informacje. King twierdzi, że jeżeli oczekuje się od autora, by przekazał nam konkretne fakty na temat świata czy bohatera, to powinno się w ogóle przestać zajmować fikcją. Ważne są tylko te informacje, które wpływają na rozwój opowieści.

    Także nikt nie powinien się burzyć, że Rian nie wyjaśnił w EVIII, jakie były wcześniejsze losy Snoke`a.

    Oczywiście można się z Kingiem nie zgadzać, ale zawsze cenię perspektywę ludzi, którzy zawodowo się czymś zajmują i osiągnęli w tym sukcesy.

    LINK
    • Re: `JAK PISAĆ` S. Kinga

      cwany-lis 2021-01-18 21:23:39

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      To tylko punkt widzenia Kinga - ten autobiograficzny poradnik, też był dla mnie jak dotąd jedyną przeczytaną książką tego pisarza. (Nie licząc "Długiego Marszu", które jest całkiem dobrym dłuższym opowiadaniem).

      Co ciekawe czytałem też poradniki pisarskie Umberto Eco, Murakamiego, Bondy i Mroza - oczywiście jeden zaprzecza drugiemu, porada tego pisarza wyklucza tamtą i zaprzecza złotej myśli innego autora, ot King ma swoje porady rzemieślnika, jak ktoś lubi jego twórczość to już wie co stanowi jej fundamenty.

      Ale przy budowaniu fikcyjnego świata przedstawionego jednak trzeba trochę ekspozycji nadużyć momentami - tylko od pisarza zależy, czy będzie to ekspozycja znośna dla czytelnika, czy też zniechęcająca do lektury. Tolkienowi ta sztuka się udała, Martin również sprostał zadaniu, bo podobnie jak autor "Władcy Pierścieni" zaczynał od małego planu by stopniowo podawać czytelnikowi coraz większą panoramę opowiadanej historii.

      LINK
  • Dziennik Anne Frank lekturą na czas pandemii

    Kasis 2021-01-27 13:50:53

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Rzeszów

    Od dawna miałam przeczytać Dziennik - Anne Frank i kiedy go pożyczałam z biblioteki, to w sumie nie przyszło mi do głowy, że wybieram świetną lekturę na rok 2020. Bo IMO tak jest. Ja sama na kwarantannie nie siedziałam, ale wszyscy wiemy, że nawet bez przymusowej kwarantanny to ubiegły rok dla wielu oznaczał więcej siedzenia we własnych czterech ścianach. Dużo słyszałam narzekania z tego tytułu. A tu proszę prawdziwa historia 8 osób zamkniętych na ponad 2 lata na niewielkiej przestrzeni. Bez internetu czy tv! I z jakim zagrożeniem. Bardzo pomaga nabrać dystansu do wielu utrudnień wynikających z pandemii. Zwłaszcza jak przeczyta się o kłopotach z lekarskimi teleporadami (!). Tak jest, w 1944 roku.

    Anne była bardzo dojrzałą i inteligentną dziewczyną. Obok czasami klasycznych nastoletnich haseł pisała bardzo ciekawe i postępowe rzeczy. Była świetną obserwatorką i miała poczucie humoru, dzięki czemu ten wydawałoby się monotonny opis historii ukrywających się Żydów czyta się bardzo dobrze, miejscami zabawnie. Jej nastoletnie pamiętniki zawstydzają moje spisane kiedy byłam w podobnym wieku

    Dla mnie to była bardzo ciekawa lektura, nawet (a może czasami zwłaszcza) te bardzo przyziemne sprawy były zajmujące. Dzięki jej drobiazgowym opisom bardzo dużo można się dowiedzieć o realiach tego ukrywania się (jedzenie, nuda, konflikty, nawet toaletowe sprawy). Często jest to też oczywiście smutna i gorzka lektura, zwłaszcza gdy Anne pisze o swoich planach na przyszłość czy żywi nadzieję na szybki powrót do szkoły.

    Wydaje mi się, że to nigdy nie była u nas lektura szkolna. Przynajmniej nie kojarzę, a szkoda. Moim zdaniem świetnie się nadaje na pierwszy kontakt dla dzieciaków z literaturą z II WŚ. Nie ma tam epatowania drastycznymi obrazami, ale już dużo mogą z tego wyciągnąć. Zwłaszcza jeśli opowiada to ich rówieśniczka. Przynajmniej jakieś fragmenty można by omawiać w szkole.

    Szkoda, że Anne nie miała okazji spełnić swoich marzeń… Wydaje mi się, że naprawdę warto przeczytać i teraz jest rzeczywiście dobry czas. Raz ze względu na te kwarantannowe perypetie, a dwa jako kolejne (nadal bardzo potrzebne) przypomnienie tego, do czego prowadzi nienawiść do jakiejś grupy ludzi.

    O kilku innych książkach, wpływie pandemii na czytanie i innych takich napisałam też na blogu, o tu:
    /Forum/Temat/24243

    LINK
    • Re: Dziennik Anne Frank lekturą na czas pandemii

      Finster Vater 2021-01-27 17:54:16

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      To jest lektura na każde czasy, choć faktycznie w warunkach pandemii jest ważne szczególnie, żeby nie zatracić odpowiednich proporcji i nie narzekać "jak to my mamy źle". Bo fakt, 2020 był nie najlepszy, ale 1920 był o wiele gorszy, a lata 1939-45 to już w ogóle szkoda z naszymi czasami porównywać.

      I, wydaje mi się, że książka była na liście lektur uzupełniających w liceum. No ale to dawno było, jakieś 10 lat temu. Ale zdecydowanie być powinna. literacko, wiadomo, to jednak rzecz pisana przez nastolatkę, ale jest to jedno z najbardziej autentycznych świadectw swojego czasu. Straszne, że to całe zło wydaje się takie zwyczajne, i jak szybko się do takiej sytuacji człowiek adaptuje. Wstrząsające tym bardziej, że wiemy jak się to skończyło, bo przecież trzeba zamordować kilka milionów "podludzi" żeby żywności starczyło dla "rasy panów" (i, zadziwiające, jak socjalizmy nie umieją w wyżywienie obywateli, niezależnie od miejsca i czasu).

      W sumie czytałem tak dawno, że z chęcią wrócę, więc dzięki za przypomnienie i dobrą sugestię

      LINK
  • TERROR

    cwany-lis 2021-02-02 19:35:20

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Terror - Dan Simmons - bazująca mocno na faktach historia tragicznej wyprawy badawczej Marynarki Brytyjskiego Imperium. Autor korzysta z "materiału dowodowego" jaki odnaleziono na przestrzeni prawie 150 lat (los części załogi został potwierdzony dopiero w 1994 a wraki okrętów znaleziono w 2014 i 2016), bazuje na wynikach toczonego potem śledztwa i raportów ekip ratunkowych i pogłoskach krążących wśród plemion Eskimosów. W swej powieści umieszcza też fragmenty mitologii Inuitów - rdzennych mieszkańców obszarów arktycznych.

    Taka mieszanka to dobrze napisana powieść grozy - nie jest to może znakomita lektura, ale fani Lovecrafta będą bardzo ukontentowani. Załoga zmaga się przede wszystkich z naturą, zimowym piekłem, gdzie temperatury sięgają -60 stopni, noc trwa kilka miesięcy a w ciągu pory dnia można oślepnąć od śnieżnej bieli. Do tego dochodzą problemy z aprowizacją - zapasy zakupione w wyniku trefnego przetargu gniją a puszkowana żywność zawiera trujące bakterie co wykańcza ludzi na równi z "klasycznym" szkorbutem. Do tego mężczyźni stopniowo popadają w depresję, nerwicę, mają halucynacje z niedożywienia, dochodzi do niejednego buntu i szaleństwa. Krwiożercy niedźwiedź jest tylko uwerturą całej historii aczkolwiek wielce ciekawą i intrygującą ... do pewnego momentu.

    O ile serial zinterpretował bestię na własny ekranowy sposób to w powieści jest ona budzącą przerażenie, olbrzymią maszyną do zabijania, w dodatku pełną tajemnic. Simmons opisuje ją niejednoznacznie, czasem mocno umownie podchodząc do jej zachowania, rozmiarów czy wyglądu.

    Dlatego zupełnie niezrozumiała jest dla mnie decyzja autora by w jednym z ostatnich rozdziałów przedstawić jedyną słuszną wizję tej istoty. Dostajemy nagle mnóstwo nawiązań do mitologii i legend tubylców, które psują całą aurę tajemniczości, mało tego nachalnie tłumaczą sporo wydarzeń z książki, które mogły pozostać niedopowiedziane. Może to mocno czytelnika rozczarować ale nie musi. Osobiście uważam, że to czytelnik powinien sam zadecydować, czy był to po prostu duży polarny niedźwiedź ... czy coś innego. A tego wyboru zostaje pozbawiony.

    Niemniej, lektura była dobra, mocno satysfakcjonująca - jak już pisałem - dla miłośników Lovecrafta jest to pozycja obowiązkowa.

    LINK
    • Re: TERROR

      Lord Sidious 2021-02-02 19:42:02

      Lord Sidious

      avek

      Rejestracja: 2001-09-05

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocław

      Ja tam łykam Simmonsa praktycznie wszystko i czekam na kolejne tomy. "Terror" to doskonały przykład mojej, specyficznej relacji z tym autorem. Simmons często ma ciężki styl (bo "Abominacja" mi dość dobrze weszła). "Terror" to chyba idealny przykład. Męczyłem się z tą książką, nużyła mnie... źle mi się ją czytało, odkładałem ją... i wracałem, bo jednak wciąga. A potem z perspektywy czasu wspomina się to lepiej i faktycznie, tu się zgadzam, bardzo satysfakcjonująca lektura. Taka która zostawia coś w głowie, wymaga ode mnie bym jeszcze poszukał dodatkowych informacji. Simmons jest mistrzem jeśli chodzi o kłamanie, sprawdza mnóstwo rzeczy i do tego, coś tam sobie dodaje.

      A do tego jest to piękne podróżniczo. Choćby opisy Australii. Inspirujące.

      LINK
      • Re: TERROR

        cwany-lis 2021-02-02 20:00:30

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        To moja pierwsza powieść Simmonsa, wiem o "legendarnym" w pewnych kręgach Hyperionie, który czeka do przeczytania już od kilku dobrych lat. A z tego co widzę autor napisał jeszcze kilka ciekawych i obszernych powieści m.in. "Drood" którego chciałem już przeczytać z 10 lat temu, gdy fascynowała mnie twórczość Dickensa. Prędzej czy później nadrobię zaległości.

        LINK
        • Re: TERROR

          Lord Sidious 2021-02-02 20:41:07

          Lord Sidious

          avek

          Rejestracja: 2001-09-05

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Wrocław

          To polecam, może się wciągniesz. Prawdę mówiąc chyba najmniej podszedł mi "Illion" z kontynuacją. "Hyperion" to znów wymagające dzieło. Dobrze znać Johna Keatsa... czyli dla mnie za trudne... ale jak już doszedłem do "Endymiona" to inaczej patrzę na całość. Obecnie u mnie Simmons to autor z priorytetem. Jak kupię coś nowego to idzie na początek kolejki .

          LINK
  • Into the wild

    AJ73 2021-02-02 20:23:54

    AJ73

    avek

    Rejestracja: 2017-10-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Ponda EVIL Tower

    które swego czasu pięknie nakręcił na podstawie książki, Sean Penn. "Wszystko za życie" jest jeszcze bardziej aktualne w tych ponurych czasach, kiedy krok już dzieli od zaczipowania ludzkości i wycofania fizycznego pieniądza z obiegu .
    Książka piękna, film także. No i oczywiście nie sposób nie wspomnieć o soundtracku, wiadomo kogo. Jak tu :

    - https://youtu.be/ABsslEoL0-c

    LINK
    • Re: Into the wild

      cwany-lis 2021-02-02 20:54:16

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      Czytałem zaraz po obejrzeniu filmu, który na mnie zrobił kolosalne wrażenie ... ten reportaż był niczym kubeł zimnej wody. Autor dokumentnie pogrzebał mój zachwyt romantyczną postawą głównego bohatera, punktując po kolei jego brak przygotowania do tak niebezpiecznej podróży. Magia kina.

      Co mnie szczególnie jeszcze zainteresowało to opis kilku podobnych przypadków młodych mężczyzn, którzy wybrali się w świat i podzielili los McCandlessa. Jeden tragiczniejszy od drugiego.

      Ale film wspaniały.

      LINK
  • Czerwony Sztorm

    cwany-lis 2021-02-04 21:37:27

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Czerwony Sztorm Toma Clancy`ego - czyli historia trzeciej wojny światowej toczącej się pomiędzy NATO a Układem Warszawskim w Europie i na Atlantyku w połowie lat 80.

    Pierwsze 20% książki (% bo czytałem na kindlu) to dobrze opisane następstwa ataku terrorystycznego, jego skutki i następstwa, debaty radzieckich ministrów, szarych eminencji wywiadu, przygotowania do manewrów i akcje kgb typu "inside job". Ładnie nam to rozrysowuje konflikt, prezentuje bohaterów (jest kilku głównych, ale skaczemy też po krótkich rozdziałach prezentujących drugo i trzecio planowych uczestników konfliktu jak w jakimś Call of Duty, fajna sprawa, lubię taką narrację) i nakreśla wagę dramatu.

    Jednakże, gdy już wojna wybucha to okazuje się, że jest ona ... zwyczajnie nudna momentami. Autor operuje - ku memu wielkiemu zaskoczeniu - bardzo prostym językiem, jego styl jest pozbawiony wszelkich barwnych opisów i detali. O ile w przypadku potyczek na morzu potrafi zarzucić czytelnika masą żargonu technicznego to już opisując zmagania wojsk naziemnych ogranicza się do zdawkowych "czołg wystrzelił, wybuchł, piechota przeszła do frontalnego ataku" - byłem totalnie zawiedziony, nie czuć żadnej grozy wojny i dynamizmu nowoczesnego starcia. Taki Dan Abnett opisując działania z poziomu plutonu/kompanii Imperialnej Gwardii zjada Clancy`ego stylem na śniadanie. To zupełnie inna klasa literacka i totalna niesprawiedliwość, że ktoś pisząc tak przeciętnie odniósł o wiele większy sukces wydawniczy.

    Muszę przyznać, że autor ma sporą wiedzę techniczną, jest znany ze swego riserdżu na potrzeby pisanych powieści, ale ma braki warsztatowe i nie potrafi nakreślić sensownej historii. Mnóstwo stron poświęca na walki toczone przez łodzie podwodne, ale w praktyce czytelnik śledzi dialogi oficerów zgadujących co może ich trafić, albo jaki to manewr przeprowadzi wrogi rosyjski kapitan. Masa powielanych komend i rozkazów w dialogach nudzi i irytuje. Ponadto jeden z głównych wątków na lądzie to losy kilku żołnierzy idących pieszo przez Islandię, pełnią rolę obserwatorów ... i tyle. Autor też wprowadza maksymalnie żenujący wątek romantyczny (PO CO? w powieści militarnej?), nie mogę uwierzyć w to, że dorosły mężczyzna mógł wykreować taki koszmarek rodem z kiczowatych filmów akcji z lat 70. Żenujące, powtarzam, dorosły mężczyzna.

    Sama III Wojna Światowa jest nudna - samoloty wystrzeliwują rakiety z odległości setek kilometrów, komputery i radary namierzają wszystko i decyduje praktycznie to, kto prędzej naciśnie guzik. Wojna na ziemi grzęźnie kilkanaście kilometrów za granicą Berlina Zachodniego i prowadzi donikąd. Niby to realistyczne założenia, taki i w obecnych czasach, ale można było to opisać lepiej, pokusić się o bardziej ciekawe założenia fabularne, które dałyby pretekst to globalnej strzelaniny rodem z Modern Warfare 3. Autor trochę sam się poddaje pod koniec i serwuje dosyć sztampowy finał z dobrymi ruskimi i wyrozumiałymi amerykanami (o, jak w MW3 właśnie), pełen naiwnej moralności.

    To moja pierwsza powieść Toma Clancy`ego - nie była zła, nie była też dobra, pewnie sięgnę kiedyś po inne książki autora, ta stanowiła ciekawa doświadczenie i dała minimalne wyobrażenie o tym, jak może wyglądać współczesny globalny konflikt.

    LINK
    • Re: Czerwony Sztorm

      AJ73 2021-02-04 22:01:08

      AJ73

      avek

      Rejestracja: 2017-10-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Ponda EVIL Tower

      Hehe, on (Clancy) tak ma, znaczy,
      Wiedza nie przekłada się za bardzo na story, które próbuje opowiedzieć .
      "Polowanie na Czerwony Październik" to chyba najlepiej napisana jego książka. Tak, tak, ten film powstał na podstawie jego książki. Jeśli nie oglądałeś - pozycja obowiązkowa !.
      A jeśli masz hopla (ja kiedyś miałem ) na punkcie okrętów podwodnych, to śmiało sięgaj po "Atomowe okręty podwodne" . Bardziej jako przewodnik po tym, jak wygląda to "od środka", ale napisane w taki sposób, że nie można się od czytania oderwać. Szczególnie, że duża część z misji tam opisywanych, zdarzyła się naprawdę.
      Po takiej lekturze spokojnie możesz objąć dowództwo nad myśliwskim SSN

      LINK
  • Cosmere, Pratchett i SW

    Mossar 2021-02-12 19:29:05

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Tak mnie naszło, żeby napisac o czymś innym niz Gina Carano, a jakoś o SW nie bardzo chce mi się tutaj dyskutować.

    Ten rok zacząłem rekordowo, sam nie wiem jak to sie stało, ale już mam za sobą 11 książek. Głowna w tym zasługa uniwersum Cosmere polecone mi przez mkna. Wkręciłem się na maksa. Myślę, że aktualnie bardziej mnie to jara niz Star Warsy. W styczniu machnąłem sobie świetną trylogie "Z mgły zrodzony", do tego "Rozjemce" i najlepsze z tego wszystkiego, czyli "Drogę Królow". To wszystko są książki po 600 stron i więcej ("Droga.." ma 1170!), ale czyta sie jednym tchem. Wciąż mam jeszcze sporo przed sobą, ale już mi smutno, że za pare miesiecy dojde do końca i będę musiał czekać na kolejne premiery.

    Z SW oczywiście "Light of the Jedi" i poza tym legendarny "Szlak przeznaczenia". Może kiedyś napisze o tym więcej, ale akurat ta część NEJ niezbyt mi podeszła.

    Poza tym zawsze wplatam sobie sobie od Pratchetta na rozluźnienie. Tym razem "Zbrojni" w ramach odświezania serii o Straży i odreagowania po pierwszych 10 minutach serialu "The Watch". I "Panowie i Damy" - coraz bardziej lubię ta serię. Uwielbiam Nianię Ogg i jej rodzinkę panoszaca sie po Świecie Dysku.

    Co dalej? Cosmere do końca. Aktualnie czytam "Stop prawa". Reszta pewnie wejdzie do kwietnia. Powoli sobie kompletuję Pratchetty, może sprobuję coś spoza ŚD (w pierwszej kolejności "Długa Ziemia"). Z SW na pewno regularnie to co będzie wychodzić - HR, Alphabet 3, Chiss Ascendancy 2, itd. Myślę, że na Legendy może mi braknąć czasu.

    LINK
    • Re: Cosmere, Pratchett i SW

      Burzol 2021-02-12 20:10:37

      Burzol

      avek

      Rejestracja: 2003-10-14

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Poznań

      Zaintrygowałeś, czy możesz coś więcej o tym Cosmere? Z czym się to je?

      LINK
      • Re: Cosmere, Pratchett i SW

        Mossar 2021-02-12 20:19:14

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Tworzy je Brandon Sanderson. Póki co mamy chyba 4 główne serie, każda ma od 1 do kilku książek i dzieje się na innej planecie, jednakże wszystko dzieje się w jednym uniwersum Cosmere. Wytrawne oko cosmerowicza jest w stanie wychwytywać różne ciekawe nawiązania pomiędzy tymi seriami, które wskazują na to, ze to rzeczywiście jedno uniwersum. Ale równie dobrze mozna do tego podchodzić jak do dobrych zupełnie niezależnych książek.

        Każda z serii ma inny ciekawy system magii unikalny dla danej serii. Ale to nie sam system magii jest dla mnie tą najciekawszą cześcią tych ksiazek. Uważam, że Sanderson tworzy świetne postacie, relacje między nimi i światy, ktore opisuje są bardzo ciekawe i oryginalne.

        Trzeba mieć jednak na uwadze, że to fantasy. Jak ktoś nie lubi magii, specyficznych stworów to raczej nie ma tu czego szukac. Ale polecam spróbowac. Dla mnie najlepsza jest, póki co, "Droga Królow", ale chyba powinno się zacząć od poczatku czyli "Elantris" albo ewentualnie "Z mgły zrodzony".

        Moze mkn dorzuci parę slów od siebie

        LINK
        • Re: Cosmere, Pratchett i SW

          Shedao Shai 2021-02-15 08:39:55

          Shedao Shai

          avek

          Rejestracja: 2003-02-18

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

          Jak ktoś, kto jest na świeżo po pierwszej trylogii Mistborna, potrafi powiedzieć, że Sanderson tworzy świetne postacie, to wiedz, że coś się dzieje

          Brandon sam mówił, że literacko wiele mu dała praca nad finalnymi tomami Koła Czasu, bardzo się wówczas rozwinął jako pisarz. I ja to widzę, ja się z tym zgadzam, jego bibliografię można mniej więcej podzielić na książki "przed" i "po". Oczywiście nie jest to podział ścisły, ani nie oznacza to, że te "przed" są jakieś okropne - nie są. Po prostu widać postęp - np. pierwsza era Mistborna (podobała mi się, ciekawa, epicka, ale z drugiej strony - miejscami, szczególnie w drugim tomie, ogromne dłużyzny, a Vin czy Elend byli dla mnie nie do zniesienia), a druga era Mistborna, która literacko jest już o klasę wyżej - zwięźlejsza, a postacie to prawdziwy czad (kto nie lubi Waxa i Wayne`a, no kto?!).

          Ze swojej strony dopowiem tylko, że jak już nadgonisz Cosmere, to warto się zainteresować jego twórczością non-Cosmere: mówię tu o książkach wydanych przez MAGa. "Legion" to trzy fajne nowelki, "Idealny stan" to takie coś na jedno posiedzenie, ale z bdb pomysłem, "Rytmatysta"... mi osobiście średnio podszedł, ale komuś innemu może bardziej itd. I wydawana przez Zysk seria zaczynająca się od "Do gwiazd" - sam nie czytałem, ale to space opera, więc fan SW mógłby chcieć rzucić okiem

          LINK
          • Re: Cosmere, Pratchett i SW

            Mossar 2021-02-15 08:44:57

            Mossar

            avek

            Rejestracja: 2015-06-12

            Ostatnia wizyta: 2025-01-17

            Skąd:

            Przeczytałem pierwszy tom Wax&Wayne kilka dni temu. Co prawda historia jest króciutka i wprowadzająca, ale, no zgadzam się. Nie da sie nie lubić Waxa i Wayne`a A klimat jest boski. Chyba lepszy niż ten z pierwszej trylogii.

            Generalnie, póki co, największe wrażenie zrobiła na mnie "Droga Królow".

            LINK
            • Re: Cosmere, Pratchett i SW

              mkn 2021-02-15 10:13:22

              mkn

              avek

              Rejestracja: 2015-12-26

              Ostatnia wizyta: 2024-10-17

              Skąd: Wlkp

              Oj panowie, bluźnicie
              1. Setting pierwszej ery Misborn >>> drugiej. Cały ten mrok, mgły i popiół z nieba, Luthadel!!! <3 inkwizytorzy, Ostatni Imperator it. Dla mnie nie do przebicia przez drugą.
              2. No tak, W&W nie da się nie lubić, ale pierwsza trylogia to nie tylko Elend i Vin (która imho jest bardzo spoko postacią). Kelsier, Sazed czy ten kandra - ich też nie da się nie lubić!

              Mistbotn I era + Stormlight >>> inne rzeczy z Cosmere > Elantris > White Sand. Rzekłem.

              Za to zgadzam się, że Studnia Wstąpienia miejscami zamula i zasysa, ale buduje jest potrzebna i buduje rzeczy pod finałowy tom.

              Z tym zamulaniem to jest ogólnie cecha książek Sandersona. Zamula, usypia uwagę, żeby za chwilę przyspieszyć, przyłożyć i zbieramy szczenę z podłogi. W&W to jedyna seria gdzie się streszcza.

              LINK
              • Re: Cosmere, Pratchett i SW

                Mossar 2021-02-15 10:28:52

                Mossar

                avek

                Rejestracja: 2015-06-12

                Ostatnia wizyta: 2025-01-17

                Skąd:

                Mi się oba settingi Mistborn bardzo podobają. I zgadzam się Elend i Vin swoją drogą ale ta historię robił Kelsier, Sazed, Imperator, w pewnym momencie też Marsh czy TenSoon.

                Do Elantris mam duży sentyment. Od niego zacząłem i mimo, że teraz czuję, że Brandon był jeszcze wtedy płotką to kurczę wsiąkłem wtedy. I mam miejsce w sercu dla tej historii.

                Co do tego zamulania to zależy. W Studni Wstąpienia rzeczywiście trochę tak było, ale np. w Drodze Królów już tego nie czułem, bo od samego poczatku fascynowal mnie Kaladin i historia Mostu 4.

                LINK
              • Re: Cosmere, Pratchett i SW

                Shedao Shai 2021-02-16 07:57:48

                Shedao Shai

                avek

                Rejestracja: 2003-02-18

                Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

                Żeby nie było, to nie tak, że ja jakoś mocno krytykuję pierwszą erę Mistborna - tak nie jest, lubię ją. Tylko z zastrzeżeniami. Zgadzam się, że setting jest świetny. Aczkolwiek! Mi jeszcze bardziej podchodzi setting ery drugiej, ponieważ jest to coś świeżego - świat PO erze epickiej walki o przetrwanie z Wielkim Złem, świat który się rozwinął technologicznie, a przy okazji jego fundamentalne podstawy rodem z fantasy pozostały. To jest super. Nie mogę się doczekać ery kosmicznej.

                LINK
                • Re: Cosmere, Pratchett i SW

                  Mossar 2021-02-16 11:50:51

                  Mossar

                  avek

                  Rejestracja: 2015-06-12

                  Ostatnia wizyta: 2025-01-17

                  Skąd:

                  Póki co mam za sobą tylko "Stop prawa", który jest chyba najkrótszy i zwykle najgorzej oceniany (wg redditowców), ale już mogę powiedzieć co nieco o tej erze. Setting jest świetny. Alomancja zorientowana wokół postępu technologicznego (broni palnej, pojazdów, jakiś sztuczek z nabojami) działa chyba jeszcze lepiej niż ta "surowa" z pierwszej trylogii. Klimacik jest świetny, sam w sobie, ale zmierzam do tego, że dużo zawdzięcza pierwszej erze. Przykładowo świetna robotę robią wszelkiego rodzaju wierzenia i religie, ale to jest spuścizna I Ery. Połączenia początek spoilera Feruchemii i Allomancji koniec spoilera jako coś dosyć powszechnego (i wynikające z tego ciekawe połączenia jak u Milesa) to też spuścizna I Ery.

                  Z drugiej strony niewprawiony autor mógł to zmascić. A Sanderson zgrabnie zrobił coś nowego, ciekawego dajacego nowe możliwości jednocześnie mocno czerpiąc z wcześniejszej trylogii.

                  Mowisz, że nie możesz sie doczekac ery kosmicznej. Z tego co kojarzę to Sanderson na końcu nazwał to "erą futurystyczną".

                  LINK
          • Re: Cosmere, Pratchett i SW

            Mossar 2021-03-21 09:05:05

            Mossar

            avek

            Rejestracja: 2015-06-12

            Ostatnia wizyta: 2025-01-17

            Skąd:

            Trudno mi ocenić czy wolę erę 1 czy 2 Mistborn. Z jednej strony zgadzam się - postacie w W&W są świetne, dialogi między nimi jeszcze lepsze. Ty mowisz "kto nie lubi Waxa i Wayne`a" a ja powiem "kogo nie urzekła Steris?". Tak czy inaczej mam problem.

            W pierwszej erze był Kelsier. Pierwsza cześć to było coś pięknego. Zbieranie ekipy do osiągnięcia czegoś niemożliwego. Z gorzkim plot twistem na temat Imperatora i w ogole calej tej sytuacji. Waxy czyta się genialnie. Krociutkie, ale wypełnione akcją, humorem, klimatem i ciekawymi postaciami. I interesujacymi skutkami tego co wydarzyło się w 1 erze. Ale czy uznałbym je za lepsze od 1 ery? Może od Studni Wstąpienia. Ale reszty nawet nie podejmuje się porownywać. Inna skala konfliktu, inny styl pisania. I to i to świetne.

            A poza tym, Sanderson, dej mie dalszy ciąg historii Vashera. I z Trenu też bym coś chciał. Ten leśno-horrorowy świat ma potencjał.

            LINK
    • OT

      bartoszcze 2021-02-12 20:25:55

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      taki zły ten serial? bo nie pamiętam żebyś coś pisał w wątku serialowym

      LINK
      • ...

        X-Yuri 2021-02-12 20:41:35

        X-Yuri

        avek

        Rejestracja: 2004-12-22

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Nie ma takiego serialu.

        Nie ma.

        LINK
        • Re: ...

          Mossar 2021-02-12 20:47:47

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd:

          Potwierdzam. A przynajmniej nie w tej rzeczywistości. Po prostu ktoś nie upilnował Tancerzy i sie ten serial wkradł do naszej rzeczywistości.. na chwilę. Ale już go nie ma.

          LINK
  • Herezja Horusa

    cwany-lis 2021-02-15 23:09:14

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    W zeszłym tygodniu skończyłem 27 bodajże tom tego kolosalnego cyklu (na chwilę obecną liczy sobie 56 tomów + uwertura w postaci 8 powieści o finalnej kampanii w Układzie Słonecznym ...) - o Warhammerze 40K nie będę się rozpisywał, chyba każdy kojarzy ogólny zarys grim darku, entropii, totalitaryzmu i fatalizmu tego uniwersum.

    Sama Herezja to taki "prequel" do czterdziestki, ponieważ traktuje o tytułowym upadku synów Imperatora Ludzkości, który ma miejsce w 30 millennium. Jest epicko, EPICKO, posępnie, ponuro i krwawo. Giną miliardy, systemy gwiezdne płoną, walczą miliony a bitwy mają rozmach godny walki bogów. Największe starcia z wojen gwiezdnych przypominają skromne ustawki kibiców, gdzieś w lesie a nie kosmiczne bitwy.

    Do tego warsztatowo to uniwersum stoi na wysokim poziomie, większość pisarzy to Anglicy co od razu rzutuje na bogatym słownictwie, udanie tłumaczonym na polski. Praktycznie każdy ma jakieś wyobrażenie o bitwach na ziemi i w powietrzu, zna podstawowe formacje, taktyki i specyfikę logistyki, kultury wojny etc. przez co i opisywane starcia mają odpowiedni rozmach i potrafią być wiarygodnie i rzetelnie opisane (na niedobór czego od lat cierpią gwiezdne wojny właśnie ...).

    Kocham to uniwersum bezkrytycznie, uwielbiam ten posępny, pełen śmiertelnej powagi nastrój walki do upadłego, pełen porażek konflikt, wielowątkową, rozdmuchaną aż do przesady historię wojny domowej Prymarchów - redaktorsko bardzo przemyślaną i fantastycznie zrealizowaną od strony narracyjnej. Mógłbym z detalami się rozpisywać o poszczególnych kampaniach i wątkach, materiał na kilkanaście osobnych esejów, przemyśleń i tematów. Marzyłem kiedyś aby gwiezdne wojny miały taki wojenny "feeling", albo taki rozbudowany i przemyślany cykl książkowy osadzony w czasach Wojen Klonów. Ale star wars to totalnie inna bajka, pogodziłem się z tym i odpuściłem sobie czepianie się EU za to czym nie jest, nigdy nie było i nigdy nie będzie. Warhammer 30K i 40K to najlepsze powieści wojennego SF jakie miałem przyjemność czytać.

    LINK
  • ...

    Melethron 2021-02-21 13:39:13

    Melethron

    avek

    Rejestracja: 2009-02-16

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Court of Gods

    Dzisiaj rano skończyłem czytać książkę Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie autorstwa Frédérica Martela. Zdziwiłem się trochę, że na forum nie znalazłem żadnej wzmianki o tej pozycji dlatego postanowiłem o niej wspomnieć, a nuż rozwinie się jakaś ciekawa dyskusja. Według mnie pozycja jest absolutną obowiązkową pozycją dla każdego Polaka. Biorąc pod uwagę jak bardzo Polska jest zacofana pod względem religii, jest to idealne narzędzie na zobrazowanie tradycjonalistom i konserwatystom prawdziwych realiów ich wiary. Hipokryzja największych "dostojników" kościoła katolickiego jest delikatnie mówiąc żenująca. Gdyby tylko ci zgrzybiali starcy zgodzili się na reformy i poszli z duchem czasu z pewnością odzyskaliby część wiernych, czuliby się szczęśliwszy, żyli w zgodzie z własną naturą, a i zyskali nowe nabytki do swojej organizacji. Jestem przekonany, że książka jest kolejną cegiełką, która przyczyni się do, i tak już długo opóźniającego się, upadku kościoła katolickiego.

    Czy któryś z forumowiczów czytał reportaż Martela, a jeśli tak to jakie macie na ten temat opinie?

    LINK
    • Re: ...

      cwany-lis 2021-02-21 19:31:25

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      Tego typu literatura była dosyć popularna w naszym kraju kilkanaście lat temu - "Kod Da Vinci" i "Anioły i Demony" rozkręciły bardzo dobrą koniunkturę na teorie spiskowe, spopularyzowały krytykę instytucji kościelnych i przy okazji przyczyniły się do wydania kilku reportaży dot. bardziej przyziemnych grzechów Kościoła, również kilka publikacji historycznych doczekało się wznowień w krzykliwej oprawie, by zachęcić fanów twórczości Dana Browna.

      Teraz mam wrażenie, że temat wrócił głównie za sprawą dokumentów braci Sekielksich i filmu "Kler". Ostnie sensacje z Janem Pawłem II również dolały cysternę oliwy do ognia. I tak się dzieje cyklicznie co kilka lat.

      LINK
      • Re: ...

        Melethron 2021-02-21 21:20:46

        Melethron

        avek

        Rejestracja: 2009-02-16

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Court of Gods

        Oczywiście wszyscy pamiętają zamieszanie jakie wybuchło przy publikacji słynnej książki Dana Browna, a także gwałtowną reakcję kościoła katolickiego, który ostro krytykował przedstawione w niej treści. Zarówno Kod Da Vinci, jak i pozostałe książki z serii o Robercie Langdonie to jednak fikcja autora, który wykorzystał istniejące instytucje kościelne oraz rzeczywistą sztukę. Kler również wzbudził niemałe zamieszanie, ale to również jednak fikcja. Sodoma, czy wspomniane przez Ciebie dokumenty Sekielskich to niestety fakty i to na nich społeczeństwo powinno skupić swoją uwagę.

        LINK
  • Doktor Żywago

    cwany-lis 2021-02-21 19:50:40

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Doktor Żywago Borisa Pasternaka to klasyk o bardzo nietypowej konstrukcji fabularnej. 1/4 powieści to krótkie rozdziały poświęcone bohaterom pierwszo i drugoplanowych, bez kontekstu zaglądamy w ich perypetie, dole i niedole na przestrzeni niespokojny lat 1905-1917 - autor skacze po wątkach jak dziki zając, trzeba samemu sobie dopowiadać wydarzenia o których nie raczył nam wspomnieć albo zrobił to w mocno zawoalowany sposób.

    Gdy wybucha Rewolucja Rosyjska to samo tempo fabuły zwalnia i przez następne 200 stron jesteśmy świadkami wielkiej podróży koleją na wschód. Ostatnie 100 stron to wielkie rozterki emocjonalne głównego bohaterka, pełne patosu i wydumania rodem z XIX wiecznych rosyjskich klasyków. I nieco przeciągnięty epilog.

    Sama fabuła nie powala, styl pisarza może zauroczyć, ale i zniechęcić, jeżeli ktoś nie trawi barokowych opisów natury i scenerii. Osobiście mam mieszane odczucia, pewne decyzje głównego bohatera, jego niemrawość i brak zaradności irytują bo nie dają w zamian jakiegoś satysfakcjonującego wniosku.

    Ale już samo tło fabularne i opis wojny domowej, walk bolszewików, białych, partyzantów i głodnych mas ludzi w Rosji, przemiany kulturalne i społeczne, ogrom zbrodni i gwałtów jakie przeszły przez ten rozległy kraj robią wrażenie - tu literacko Pasternak błyszczy - Związek Radziecki wymusił nawet na pisarzu nie przyjęcie literackiej nagrody nobla.

    Na koniec mój ulubiony cytat z powieści:

    "To tylko w złych powieściach ludzie są podzieleni na dwa obozy i nie stykają się ze sobą. A w rzeczywistości wszystko się ze sobą przeplata! Jakimiż trzeba być niepoprawnym zerem, żeby grać w życiu tylko jedną rolę, znaczyć zawsze jedno i to samo."

    LINK
  • Portret Doriana Graya

    Kasis 2021-02-26 13:03:12

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Rzeszów

    W ramach “zaliczania” klasyków oraz pozycji z listy Rory Gilmore (na którą czasami zerkam szukając lektur, będąc fanką Gilmore Girls) sięgnęłam po „Portret Doriana Graya” Oscara Wilde’a.

    Ciekawie napisana książka, studium narcyza i upadku. Z jednej strony o ewidentnym wydźwięku moralizatorskim, a z drugiej kwestionująca wiele ogólnie przyjętych opinii na temat moralności czy tego jak należy żyć. Nie wiem czy spotkałam w literaturze większego cynika niż Lord Henry.
    Książka jest w wielu miejscach zachwycająca jeśli chodzi o język, styl. Niektóre sentencje są tak świetnie napisane, że nie ma znaczenia czy się z nimi zgadzamy, człowiek i tak się uśmiecha. Bardzo dużo chwytliwych cytatów. Bardzo spodobało mi się stwierdzenie, że człowiek ma przodków nie tylko w rodzinie, ale też w literaturze.
    Może tylko z 2-3 fragmenty trochę mi się dłużyły, gdy akcja nie posuwała się do przodu, ale ogólnie mi się podobało.

    LINK
    • Re: Portret Doriana Graya

      Finster Vater 2021-02-26 14:53:51

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Fajnie wiedzieć, że ktoś jeszcze czyta książki z najlepszego okresu literatury

      Fun fact - powieść była publikowana w gazecie w odcinkach (jak sporo powieści tamtego czasu, w tym nasza "Trylogia"), na kolejną cześć czekało się miesiąc, czyli była odpowiednikiem seriali (toutes proportion gardees, bylo tego jednak mniej i stało to na dużo większym poziomie) w dzisiejszych czasach. I, tak jak dziś, wtedy też ludzie w salonach czy między znajomymi dyskutowali nad tym co przeczytali oraz starali się przewidzieć, co będzie dalej i jak to się zakończy

      Jak coś mogę polecić z klasyki, to "Człowieka śmiechu" Victora Hugo.

      LINK
  • Kosmiczne bobry, w końcu rozmiar nie ma znaczenia

    Mistrz Seller 2021-03-15 21:58:52

    Mistrz Seller

    avek

    Rejestracja: 2006-11-24

    Ostatnia wizyta: 2022-02-10

    Skąd: Skierniewice

    -Kosmiczne bobry i zemsta księżycowej szarańczy

    Nowe części Gwiezdnych wojen to przy tym fanfik gimnazjalisty. Kosmiczne bobry mają w sobie znacznie więcej tego czego oczekiwałbym po SW niż cały nowy kanon. I ta duma, że czytasz książkę polskiego autora, którego nawet kiedyś spotkałeś i widzisz, że odwalił kawał świetnej roboty.

    Fabuła to kawał świetnej przygodowej space opery, która jednak nie jest prostą komedyjką, a pełnoprawną przygodową opowieścią z zarówno wesołymi jak i smutnym momentami. Widać tu czerpanie garściami z popkultury, ale każdy ten motyw ma sens i wnosi coś do opowieści.

    Pierwszy tom w dość przystępny sposób przy okazji wielkiej przygody pokazuje nam niezwykły świat i zamieszkane przez niego rasy. I to wszystko jest niezwykle kreatywne, świat żyje, a relacje między różnymi narodami są ważną częścią tej opowieści.
    Uwielbiam zwłaszcza te cytaty na początku każdego rozdziału, co jest zabiegiem jaki kojarzy mi się z Andromedą i niektórymi książkami Star Wars. I tu podobnie jak tam dobrze buduje to świat przedstawiony.

    Postaci są raczej charakterystyczne. Nie są może jakoś mocno rozbudowane, ale są pokazane na tyle ile potrzeba czytelnikowi.
    Kolejna świetna rzecz to super tytuł. Po prostu od razu kojarzy się z czymś fajnym i jak tylko usłyszałem w 2018, że autor nad tym pracuje byłem ciekaw co z tego wyjdzie.

    Zdecydowanym plusem jest tu brak wszelkiego rzucania na siłę kontrowersyjnymi wątkami by zgrywać "wielkie i poważne dzieło artysty" jak to się zdarza co niektórym pisarzom. I w Bobrach nie ma żadnych gwałtów, kanibalizmu, ani innych drażliwych motywów.

    Co do wad to trochę na początku brakuje jakiegoś mocniejszego akcentu, o czym sam autor wspominał kiedyś na YT. Chociaż z drugiej strony zapewne ciężko byłoby te wszystkie elementy wprowadzać tak mocno pospiesznie w rozdziale gdzie sporo się dzieje.

    Kolejna wada to trochę za dużo wątków tła, przez co trochę można się w nich czasami gubić, ale z drugiej strony każdy buduje jakoś nasze spojrzenie na ten świat.

    I najważniejsza, którą ponoć autor uwzględnił pisząc kolejne tomy (tak przynajmniej mówił na YT), czyli brak postaci żeńskich. Ogólnie jednak nie jest to aż taki minus by psuł czytanie.

    Ostatnia wada tyczy się wydania na Legimi (na pewno kupię fizyczny egzemplarz bo książka jest super). Nie ma w nim ilustracji jakie są w fizycznym wydaniu. I to ani przy e-booku, ani gdy słuchamy jako audiobooka niestety nie możemy ich ujrzeć. Dlatego najlepiej kupić własny egzemplarz bo książka jest tego warta.

    Dziwnym jest też, że końcowych podziękowań nie ma na audiobooku. Dotąd we wszystkich przypadkach gdy słuchałem audiobooka, takowe też były nagrane. Zarówno było tak przy Cinder, Hardej królowej i wielu innych słuchanych przeze mnie.

    Zdecydowanie jest to coś, co wartego przeczytania

    LINK
  • Prus - śledztwo biograficzne

    cwany-lis 2021-03-20 23:49:37

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Trochę rozczarowała mnie ta "biografia" Prusa - autorka skupia się na sferze emocjonalnej pisarza, wszystko utrzymane w sferze domysłów i sugestii, że skoro w swej powieści jego bohater zrobił to i owo to i sam autor mógł coś takiego przeżyć. Nie podoba mi się taki zamysł, za dużo przypuszczeń. Tytuł ratują ciekawostki z życia w XIX wieku - a żyło się źle i biednie, kilka ciekawostek o Powstaniu Styczniowym to również złoto. I tyle.

    LINK
  • Pratchett

    Karaś 2021-03-27 13:15:55

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    A propos Pratchetta - które polecacie?

    Próbowałem przebrnąć przez kilka i chociaż doceniam wyobraźnię i satyrę, to tak naprawdę dobrze się bawiłem póki co tylko przy Morcie. Reszty nie dałem rady skończyć. Aktualnie jestem w połowie czegoś tam o bibliotece.

    LINK
  • Pierwszy kwartał 2021

    Rusis 2021-04-19 18:50:19

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    Pod koniec zeszłego roku swoim postem podsumowującym przeczytane książki Kasis zmotywowała mnie do stworzenia listy książek z 2020. W tym roku obiecałem sobie, że będę się dzielił przeczytanymi pozycjami trochę częściej - tak jest zdecydowanie łatwiej zebrać tytuły, które się przeczytało. Poniżej pozycje z początkowych miesięcy 2021 roku. Wychodzi kwartał plus kilkanaście dni

    Jak na razie w tym roku przeczytałem 10 książek, co biorąc pod uwagę, że w całym poprzednim roku przeczytałem 21 jest wynikiem dosyć dobrym. Podzielone standardowo na kategorie.

    Fantastyka / s-f:
    "Wędrująca Ziemia" - Cixin Liu
    Tym razem jest to zbiór opowiadań chińskiego autora. Poziom ich jest mocno nierówny i tak na prawdę tylko 3 chyba mi podeszły. Mam wrażenie, że Cixin miał w tej formule za mało miejsca na rozpędzenie się - autor zdecydowanie lepiej sprawdza się w dłuższych formach.

    "Trzynastka" - Richard Morgan
    Kolejna świetna powieść Richarda Morgana. Autor zdecydowanie dobrze oddaje lekko cyberpunkowy, pełen korporacji świat przyszłości. Tym razem miałem wrażenie jakbym czytał coś co mogłoby być prequelem do "Modyfikowanego węgla" z uwagi na obecność modyfikacji ludzkich.

    Cykl Wojna.pl - Wojtek Miłoszewski
    "Inwazja", tom 1
    "Farba", tom 2
    "Kontra", tom 3
    A to Polska fantastyka z typu "alternate-fiction". Czyli jakby potoczyły się losy naszego kraju i świata, gdyby Rosja po zajęciu Krymu się nie zatrzymała i ruszyła dalej na Ukrainę, a później Polskę. Powieści dosyć lekkie do czytania, z historią im dalej idącą tym bardziej oderwaną od rzeczywistości. O ile lubię od czasu do czasu historie alternatywne, to dobrze by było aby były realistyczne, a tu autor momentami mocno odjeżdżał. Ale czytało się przyjemnie.

    "Virion. Zamek" - Andrzej Ziemiański
    Znowu Polska - tym razem pierwszy tom kolejnej serii Ziemiańskiego o Virionie. Podejrzewam, że na tej serii się moja przygoda z tym tematem skończy, bo wtórność zaczyna męczyć.

    "Nasze imię Legion, nasze imię Bob" - Dennis E. Taylor
    Bardzo pozytywne zaskoczenie. Lekkie, przyjemne s-f poruszające tematykę eksploracji kosmosu, AI, przenoszenia świadomości i kilka innych technicznych zagadnień. Napisane przy tym z pewną dozą humoru, która w takiej tematyce aż tak częsta nie jest. Jest to pierwszy tom serii, kolejne muszę jeszcze nabyć.

    Horror:
    "Chodź ze mną" - Konrad Możdżeń
    Jeden z lepszych horrorów jakie czytałem w ostatnich latach. Zdecydowanym plusem dla mnie, że akcja dzieje się we Wrocławiu w miejscach które sam znam dosyć dobrze. Przy okazji zakupu tej książki poznałem wydawnictwo Vesper, które mnie zafascynowało jakością swoich wydań - na półce już czekają na przeczytanie kolejne ich książki.

    Reportaże / podróże:
    "Jasne słońce o brzasku. Birma" - Kacper Soszka
    Ta książka jest bardziej zapisem wybranego wycinka podróży autora niż pogłębionym reportażem z Birmy, ale wciąż autor stara się przemycić w niej trochę informacji o kraju i jego historii. Było to dla mnie o tyle ciekawe, że jego podróż po Birmie od mojej dzieliło zaledwie parę lat, a wydawało się z opisu, że kraj się w tym czasie zmienił dosyć mocno.

    Inne:
    "Jeszcze krótsza historia czasu" - Stephen Hawking, Leonard Mlodinow
    Tu mam mieszane odczucia. Z jednej strony autorzy w przystępny sposób opisują wiele zagadnień fizycznych (niejeden nauczyciel mógłby się od nich tego nauczyć) z drugiej książka jak dla mnie poruszała te zagadnienia zbyt pobieżnie. Liczyłem chyba na coś więcej w tym przypadku, zbyt duża część przekazywanej wiedzy była dla mnie tu oczywista.

    Kolejna lista pewnie gdzieś pod koniec lata

    LINK
  • 2021

    Karaś 2021-04-24 15:30:52

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Z zaskoczeniem odkryłem ostatnio, że w zeszłym roku przeczytałem tylko kilka książek (wobec tych średnio jednej na tydzień normalnie). Niby lockdown, pandemia, więcej czasu w domu, ale wszystko poszło na seriale

    Niedawno w końcu się zabrałem za długo odkładany Paragraf 22. Spodziewałem się raczej powieści typowo wojennej, otrzymałem wspaniałą satyrę. A że gdzieś po drodze przypomniałem sobie o wspaniałych Syrenach z Tytana (zazdroszczę, jeśli ktoś nie czytał, bo to znaczy, że przed nim jeszcze szansa na przeczytanie tego cuda po raz pierwszy!) to wziąłem się za Vonneguta i jego Rzeźnię numer pięć oraz Matkę noc. Tematycznie zbliżone, także z Paragrafem, a że czytałem ciągiem i na czytniku, to nie wiem do końca co w której było. Nie no, ale tłumacz też odwalił kawał dobrej roboty - udało mu się zachować specyficzną nonszalancką lekkość Vonneguta (chyba w obu był ten sam tłumacz). Nie wiem czy Rzeźnia to już postmodernizm, bo sama nielinearność o tym nie przesądza (bo ciężko uznać np. Ismaila Kadarego za postmodernistę, choćby częściowego, mimo że też fruwał sobie po czasie), ale te wszystkie pseudopodróże w czasie dawały dość humorystyczny koloryt powieści opowiadającej o wcale humorystycznych czasach. Główny bohater Matki Noc przypominał mi z kolei Smitha z serialowego Człowieka z wysokiego zamku. I Urbana.

    I coś tam jeszcze Pratchetta powoli odkrywam. Piekło Pocztowe tak mnie wynudziło, że myślałem że nie dam rady tego skończyć. Te całe sekary były spoko, takie creepy vibe`y dawały, niektóre fajne momenty wyśmiewające knagę i cwaniactwo Vetinariego też nie dały rady jej uratować. Za to następna Ciekawe czasy to już czyste złoto, bawiłem się świetnie przez całą książkę, czysty absurd i chaos.

    LINK
    • Re: 2021

      Mossar 2021-04-24 17:12:33

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      No to generalnie dwa typy Pratchettów. Jeszcze do tego dochodza "Pomniejsze Bostwa" i "Piramidy", ktore traktują o religii i są chyba moimi ulubionymi tworami Prachetta. Ale "Piekło.." to nie za dobry (raczej) wybór na początek.

      LINK
    • Re: 2021

      ShaakTi1138 2021-04-24 18:40:36

      ShaakTi1138

      avek

      Rejestracja: 2009-06-02

      Ostatnia wizyta: 2025-01-13

      Skąd: Biała Podlaska

      Ja mam tak samo z czytaniem, jakiś mam detoks - normalnie faktycznie szły 1-2 książki na tydzień.

      Teraz przygotowuję się na wrześniową premierę growego "Gamedeca", jestem przy drugim tomie .

      LINK
      • Re: 2021

        Mossar 2021-04-24 19:03:45

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Ja mam totalnie odwrotnie. 2019 jeszcze był taki sobie książkowo, pandemiczny 2020 już ponad 40 książek, a teraz w 2021 pogrzało mnie - 28 książkę dzisiaj kończę.

        Tylko, że nie bardzo mam alternatywę. W gry nie mam kiedy grać, a nie lubię siadać na 15 min na szybciocha. Seriale sobie oglądamy wieczorem z żona, ale to tak na koniec dnia 1-2 odcinki. Trochę mnie ciagnie do rysowania, ale kurczę przy malym dziecku to już w ogóle ciężko o ciche 1.5h na porysowanie.

        LINK
        • Re: 2021

          Finster Vater 2021-04-24 20:03:55

          Finster Vater

          avek

          Rejestracja: 2016-04-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-25

          Skąd: Kazamaty Alkazaru

          Daj też dziecku kredki i nie kontroluj. Ty masz spokój i czas, dzieciak szczęśliwy, żonie kup ladne kolczyki i wszyscy zadowoleni.

          LINK
          • Re: 2021

            Mossar 2021-04-24 20:13:34

            Mossar

            avek

            Rejestracja: 2015-06-12

            Ostatnia wizyta: 2025-01-17

            Skąd:

            To nie ten egzamplarz Przynajmniej na razie. Na razie to on chce latać cały dzień. Jego ulubiona zabawa to 4h biegania po trawniku z jak największą ilością różnych krzewów, krawęzników i psów.

            LINK
  • Pierwsza połowa za mną

    Mossar 2021-05-07 12:43:04

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Dobra, dobiłem do 30 książki tego roku to robię małe podsumowanie pierwszej połowy roku.

    1. Z mgły zrodzony - B. Sanderson
    Uwielbiam tą serię, nie tak jak Archiwum Burzowego Światła, ale w tym wiktoriańskim settingu również się zakochałem i chyba na tym etapie Sanderson kupił mnie prawie zupełnie.
    2. Zbrojni - T. Pratchett
    3. Światło Jedi - C. Soule
    Moim zdaniem świetny start High Republic. Więcej w temacie o Świetle Jedi.
    4. Studnia wstąpienia - B. Sanderson
    5. Próba odwagi - J. Ireland
    6. Słuchając psa
    7. Bohater wieków - B. Sanderson
    8. NEJ: Szlak przeznaczenia - W. J. Williams
    9. Rozjemca - B. Sanderson
    Kolejny świat z cosmere i kolejna świetna książka. Must read jeśli chce się dalej czytać Archiwum Burzowego Światła.
    10. Droga Królów - B. Sanderson
    No cóż, chyba moja ulubiona książka z cosmere. Kolejne tomy też są świetne, ale do tej mam przeogromny sentyment. Tak jak wcześniej polecałem na start Elantris, Duszę Cesarza czy Zrodzonego, tak teraz zastanawiam się czy nie najlepiej zacząć z grubej rury, czyli od Drogi.
    11. Panowie i damy - T. Pratchett
    12. Stop prawa - B. Sanderson
    13. Na glinianych nogach - T. Pratchett
    Jak widać kolejny Świat Dysku. Co jakiś czas czytam, bo ŚD mi daje dużo pozytywnej energii i uwielbiam spojrzenie Pratchetta na świat.
    14. W ciemność - C. Gray
    Kurde delikatny zawód, ale to wciaż Claudia i przyjemne czytadło.
    15. Słowa światłości - B. Sanderson
    16. Długa ziemia - Pratchett, Baxter
    Koncept jest zarąbisty. Póki co przeczytałem tylko jeden tom, ale w przyszłości na pewno będę kontynuował.
    17. Victory`s price - A. Freed
    18. Cienie tożsamości - B. Sanderson
    19. Żałobne opaski - B. Sanderson
    20. Bezkres magii - B. Sanderson
    KONIECZNIE jak ktoś już jest wkręcony w cosmere, ale trzeba uważać na spoilery. Tzn. trzeba czytać w odpowiednim momencie.
    21. Komandosi Republiki: Rozkaz 66 - K. Traviss
    Jeronie, jak ja lubię tą serię. Jedna z moich ukochanych legendarnych serii i tutaj "finał" też wybitny.
    22. Dawca przysięgi I - B. Sanderson
    23. Dawca przysięgi II - B. Sanderson
    24. NEJ: Ruiny imperium - WIlliams, Dix
    25. NEJ: Uchodźca- WIlliams, Dix
    26. NEJ: Spotkanie po latach - WIlliams, Dix
    Matko jaka ta trylogia była słaba.
    27. Dzienniki gwiazdowe - S. Lem
    Moja druga publikacja Lema i znowu zachwyt. Może nawet większy niż przy Solaris.
    28. Odprysk świtu - B. Sanderson
    29. Rytm wojny I - B. Sanderson
    30. NEJ: Ostatnie proroctwo - G. Keyes

    Aż 14 Sandersonów, 4 kanoniczne SW, 6 legendarnych SW, 4 Pratchetty. Generalnie bardzo udany okres, dużo świetnych ksiązek na poziomie 9-10/10 różnego typu i tylko kilka paździerzy.

    Co teraz? Kolejną, mam nadzieję, trzydziestkę zaczynam od pierwszego tomu Malazańskiej Księgi Poległych. Jestem po pierwszych stronach i totalnie nie wiem o co chodzi. Natłok słów, miejsc, imion, ale już mnie przestrzegali przed tym, więc byłem gotowy, że łatwo nie będzie. Ktoś mi powiedział na Twitterze: "Bentley wśród książek fantasy". Potem Światło Jedi po polsku, trochę Pratchettów klasycznie, kolejny rzut HR, druga część Rytmu Wojny. A dalej? Kurczę nie wiem. Trochę się wyprztykałem z Sandersonów. W Polsce nic więcej nie wyjdzie z cosmere do przełomu 2022/2023. Może Malazańska mnie zainteresuje, a jak nie to sobie będę czytał spokojniej w mniejszej ilości i może nadrobię gry?

    LINK
    • Re: Pierwsza połowa za mną

      rebelyell 2021-05-08 00:18:43

      rebelyell

      avek

      Rejestracja: 2009-12-01

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Kovir

      Kocham "Dzienniki gwiazdowe" - dla mnie to top topów. Całkowicie odmienne od chociażby - również świetnego, ale na inny sposób - "Niezwyciężonego". Bliżej im do "Bajek robotów" niż "Solaris", ale Lem to mistrz o tyle

      LINK
  • Burton & Swinburne

    cwany-lis 2021-05-17 21:35:06

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -seria Burton & Swinburne
    W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka
    Zdumiewająca sprawa Nakręcanego Człowieka
    Wyprawa w Góry Księżycowe


    Bardzo poczytna seria, gdzie epoka wiktoriańska miesza się ze steampunkiem i motywami z powieści Wellsa i Verne. Tytułowy duet to prawdziwe postacie historyczne, tu na skutek ingerencji człowieka z przyszłości ich losy ulegają zmianie. Co ciekawe bohaterowie są tego świadomi, cały główny wątek traktuje o tym, jak to niepochamowany rozwój technologii destruktywnie wpływa na niedojrzałą do tego cywilizację.

    Akcja jest wartka i bardzo dobrze napisana, tylko zachęca do sprawdzania na wikipedii postaci dramatu - tych autentycznych przewija się tu sporo, autor bardzo dobrze bawi się motywem z historią alternatywną, ma sporo ciekawych pomysłów i potrafi dobrze wyważyć wątki kryminalne z wojennymi, przeplatanymi motywem podróży, romansu, śledztwa, oraz prawienia morałów i krytyki kolonializmu Imperium Brytyjskiego.

    Pierwsze trzy tomy z sześciu stanowią bardzo solidnie rozpisaną trylogię, gdzie każda część traktuje o osobnej przygodzie. Jednakże tom drugi ukazuje pewne wydarzenia z tomu pierwszego w zupełnie innym świetle, dodaje nowe wątki, to samo trzeci czyni z drugim - czytając co chwila nam coś "klika" w głównym wątku, dostajemy kolejną część układanki a najważniejsze wydarzenia są spięte w bardzo profesjonalnie sprezentowaną klamrę kompozycyjną - już dawno nie czytałem, tak dobrze rozpisanej historii przygodowej.

    Ale mam jedno, poważne zastrzeżenie (mały spoiler)

    początek spoilera Dlatego byłem bardzo zdziwiony dosyć tanim zwrotem akcji w samym finale - zupełnie, jakby autor na sam koniec zdecydował się na napisanie kolejnej trylogii - co rzeczywiście uczynił! Nie wydano jej po polsku, może to i lepiej, ponieważ trzy pierwsze tomy dają razem bardzo satysfakcjonującą opowieść, którą ciężko rozwinąć. Zwłaszcza, że fabuła dosyć mocno opiera się o podróże w czasie, przez co znamy już przyszłość tego uniwersum, jak i przeszłość oraz bazowy start całej fabuły. Pisarz sam sobie trochę strzelił w kolano, zwłaszcza, że tom trzeci jest tak skonstruowany, że od połowy bardzo sumiennie zamyka wszystkie wątki, daje do zrozumienia czytelnikowi, że przygoda zmierza do końca, trup ściele się gęsto a całość jest dosyć smutna, bo walka toczy się o wszystko a stawka jest niebotycznie wysoka.

    A tu nagle puff! Jak w jakimś komiksie marvela, dostajemy zapowiedź kolejnej, jeszcze jednej alternatywnej linii historii. Może dalsze tomy są równie ciekawe, ale w moim odczuciu będą, tylko stanowić wariację już raz opowiedzianych przygód bohaterów.
    koniec spoilera

    Nie zmienia to faktu, że to pierwsze trzy tomy dały mi dużo satysfakcji i mogę je polecić, kto wie, może autorowi udała się sztuka dwa razy i części 4-6 są równie udane (wg. recenzji w sieci niekoniecznie, ale i niema tragedii).

    LINK
  • Co przeczytać?

    Mossar 2021-05-26 12:26:28

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Ja tym razem nie "co przeczytałem" a " co mam zamiar przeczytać". Kurczę, jak wyswobodziłem się z podejścia pt. "Tylko i wyłącznie SW" to okazało się, że książek jest pełno, a czasu jakoś za mało na tyle książek. Nie będę wspominał o tym, że HR, że Sanderson, że Pratchetty, ale bardziej o jakichś dla mnie nowych rzeczach. które wydają mi się ciekawe.

    Trylogia Wojen Makowych - R. Kuang
    Słucham sobie na Storytel i wchodzi naprawdę nieźle. Jeśli druga połowa książki będzie tak samo fajna to myślę, że przeczytam całość. Myślę, że dobry wybór jak ktoś lubi azjatyckie/samurajskie/mnisie klimaty, ale bardziej z perspektywy młodzieży. Tylko, że kurczę właśnie to nie jest do końca młodzieżowa książka. Trudno mi to nawet ocenić pod tym kątem, bo raz ma się odczucia jak przy Harrym Potterze, a raz jak przy Wiedźminie (przekleństwa, trupy, brutalność, trudne tematy, np. początek spoilera usuwanie macicy koniec spoilera). Dziwne połączenie, ale imo działa.

    Trylogia Licaniusa - J. Islington
    Słyszałem masę dobrych opinii o tej serii fantasy, ale przekonałem się dopiero w Empiku. Okładka jak okładka, ale w środku cudo. Zarąbista mapka i co chwile klimatyczne ilustracje Dominika Brońka. Moim zdaniem do zakupu tylko w wersji papierowej, bo dużo się straci np w formie audiobooka. Ale to samo się chyba tyczy Wojen Makowych. Ja słucham, ale widziałem w sklepie, że też są co ileś stron ilustracje, a na początku jest mapka, która dużo rozjaśnia.

    Malazańska Księga Poległych - S. Erikson
    Pierwszy tom za mną, drugi stoi na półce i na spokojnie zabieram się za niego za parę dni. Fajnie, bo MAG ma wydawać regularnie po 2 kolejne powieści w twardej oprawie. Chyba najlepszy moment, żeby spróbować.

    The House in the Cerulean Sea - T. J. Klune
    Nie mam pojęcia co to jest, ale wygrywa konkursy, a poza tym ma 4.53/5 na goodreads (co jest szalenie wysoką oceną jak na 100 tysięcy ocen)

    Powiernik Światła - B. Weeks
    Tu znowu totalnie nic nie wiem, ale masa ludzi poleca na reddicie od Sandersona. Wszystkie tomy po >4.2/5. Pewnie nie na ten rok, ale będę o tej serii pamiętać.

    Stasiu Lem
    No cóż. Mam za sobą Solaris i Dzienniki Gwiazdowe I. I jedno i drugie genialnie. Czas trochę podgonić

    LINK
  • Wojna Makowa

    Mossar 2021-06-01 13:39:33

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Cóż, kolejna ciekawa seria fantasy i kolejne ciekawe uniwersum. Właściwie nawet nie mogę powiedzieć o czym to było, żeby nie zdradzać rzeczy, które mogą pozytywnie zaskoczyć. Te elementy, które miały być fabularnymi twistami, mnie osobiście nie zaskoczyły, raczej się ich spodziewałem. To co mnie totalnie zaskoczyło to plot twisty związane z czym innym.. dobra więcej nie będę mówił, żeby nie pozbawiać innych szoku. Świat "Wojen Majowych" jest bardzo fajnie przemyślany, właściwie najgorzej w tym wszystkim wypada główna bohaterka. Jest denerwująca i trudno ją w pełni polubić, ale to wbrew pozorom nie jest aż taka wada.

    Największym minusem jest styl pisania autorki. Ma taką manierę zbyt patetycznego opisywania przemyśleń bohaterów. Oczywiście niektórym to może pasować, to też nie jest tak, że korzysta z tej maniery cały czas, ale często jak dana postać jest w emocjach albo dzieje się coś istotnego to R. Kuang popada w przesadny patos. Bywało tak, że bohater "w głowie" wymieniał dlaczego coś zrobił, a ja się prawie zupełnie wyłączałem. Poza tym w tym samym czasie czytam też Malazańską, a tam Erikson zupełnie nic nie wyjaśnia. Jak się coś dzieje to się dzieje i musisz się sam domyślić dlaczego i co kto sobie o tym myśli. Kontrast był ogromny i akurat w tej kwestii wolę podejście Eriksona. Zobrazuję to w ten sposób:

    Erikson: "Mossar wzruszył ramionami. - Mylisz się."
    Kuang: "Mossar wzburzony wzruszył ramionami, nie wierząc w to co słyszy. Dlaczego oni w taki sposób mówią o Wielkiej Republice? Przecież to seria, która może wprowadzić gwiezdnowojenne książki na nowe, lepsze tory. Przecież to historia pełna ciekawych bohaterów. To coś co może odwrócić losy tego uniwersum. Nikt nie powinien wyrażać się w taki sposób o czymś co może naprawić błędy przeszłości. Mossar zaczerpnął tchu zanim odpowiedział. - Mylisz się."

    Trochę pół żartem, pół serio, ale myślę, że rozumiecie na czym polega różnica Tak czy inaczej książka zrobiła na mnie duże wrażenie, ale dopiero później. Najpierw po prostu była przyjemną lekturą i tyle.

    LINK
    • Re: Wojna Makowa

      Shedao Shai 2021-06-02 07:53:15

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      Zauważyłem, że to przypadłość często trawiąca współcześnie pisane książki. Rozwleczenie. Podejście pt. po co napisać coś w 5 słowach, jeśli można w 50. Łączy się to z czymś, co lubię nazywać przepsychologizowaniem postaci - nieustanny wgląd w jej myśli, całe akapity, paragrafy poświęcone wgłębianiu się w jej emocje i rozkminy. Dokładnie przeanalizowane i wyjaśnione motywacje postaci, rozpisane jej toki myślowe. Nie lubię tego - to zamula narrację, a i nie uważam, żeby takie wykładanie kawy na ławę było potrzebne. Ostatnio coś takiego miałem w "Gorejącej bieli" Weeksa - ostatniej książce naprawdę dobrej serii, no ale właśnie - przepsychologizowanej. Jest akcja, jest epicko, rozwija się... a tu stop! czas na introspekcję, zobaczmy co o tym myśli nasz bohater i jak dochodzi do kolejnych wniosków. No ch**, za przeproszeniem, mnie to interesowało

      LINK
      • Re: Wojna Makowa

        cwany-lis 2021-06-02 23:45:33

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        Takie rozwlekłe opisy przemyśleń, odczuć i emocji zauważyłem przede wszystkim w powieściach pisanych przez kobiety. Może to zbieg okoliczności, ale, gdy po raz piąty męczyłem się z literaturą kryminalno/przygodowo/historyczną z powodu wspomnianego "lania wody" to zacząłem zwracać uwagę na autora. I zawsze okazywał się być autorką ... PRZYPADEK?

        Aczkolwiek właśnie skończyłem "Mapę Nieba" - drugi tom trylogii Wiktoriańskiej Felixa J. Palmy - powieść z 2011, napisana przez "chłopa", ale dobrze wpisuje się w wymienione przez ciebie trendy. Nie ma reguły, są tylko źle dobrane lektury.

        ALE!

        Nie polecam powieści historycznych pisanych przez kobiety! Są pewnie wyjątki (na pewno Pani Cherezińska), ale zbyt często pisarki skupiają się na opisie emocji i wątku miłosnego kosztem tła historycznego. Moim "faworytem" jest trylogia "Kogo śmierć nie sięgnie" Hilary Mantel.

        LINK
        • Re: Wojna Makowa

          Finster Vater 2021-06-03 00:48:01

          Finster Vater

          avek

          Rejestracja: 2016-04-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-25

          Skąd: Kazamaty Alkazaru

          No ale trylogia "Krzyżowcowa" Kossak-Szczuckiej jest bardzo fajna, nie można uogólniać. Wieloksiąg cyklu "Outlander" też jest fajny.

          No i z drugiej strony mamy "W Poszukiwaniu straconego czasu" Prousta, gdzie sugestywnie przez wiele stron facet się przewraca w łóżku z boku na bok (ale to jest tak napisane, że fajnie się czyta)

          LINK
        • Re: Wojna Makowa

          Mossar 2021-06-03 06:57:50

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd:

          Historycznie Kuang jest świetna, a wątku miłosnego praktycznie nie ma. Mój zarzut dotyczy tylko tej formy opisu, ale możliwe, że przesadzam. Naprawdę, "Wojna Makowa" w drugiej połowie robi wrażenie. Jest zaskakująca, mimo, że z początku wydaje się, że nie będzie w tym nic zaskakujacego.

          LINK
        • Re: Wojna Makowa

          Rzodkiewka 2021-10-11 19:38:09

          Rzodkiewka

          avek

          Rejestracja: 2016-02-28

          Ostatnia wizyta: 2023-02-07

          Skąd:

          Nie pisz tak, bo jeszcze ktoś w to uwierzy :/ Tak jak piszesz, nie ma reguły, kiepskie pisanie nie zależy od płci.
          Cherezińska wyjątkiem, serio?! To kiepska pisarka. I ma te wady, które wymieniłeś.
          Co do rozwleczenia - gdzieś czytałam, że to wydawnictwa naciskają na sztuczne pompowanie treści, bo chcą mieć jak najgrubsze, rzucające się w oczy książki...

          LINK
    • Re: Wojna Makowa

      Finster Vater 2021-06-02 15:40:35

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Trochę za dużo "Mossarów" w wypowiedzi , ale chyba styl Kuang bardziej mi odpowiada

      LINK
      • Re: Wojna Makowa

        Mossar 2021-06-02 16:28:57

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Właśnie chyba cały mój problem tkwi w formie. Wojnę Makową słuchałem, a lektor czyta na głos wolniej niż gdybym ja czytał w głowie. Czytając na papierze/czytniku mogę sobie w określonych momentach przyspieszyć albo zwolnić, a lektor czyta raczej równym tempem. Poza tym do takich fragmentów dodaje często jakąś swoją lekko zabarwioną emocjami manierę. Strzelam, że te opisy wewnętrznych rozterek bohaterów przeszkadzałyby mi mniej gdybym czytał, a nie słuchał.

        LINK
  • Co starego i coś nowego czyli Bradbury i Rowling

    Kasis 2021-06-08 13:47:27

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Rzeszów

    -K jak kosmos – Ray Bradbury
    To moja pierwsza styczność z tym autorem (bo ekranizacja się chyba nie liczy ) i całkiem pozytywna. Co prawda opowiadania w tym zbiorze są zróżnicowane nie tylko pod względem tematyki, ale też poziomu, to jednak całość oceniam dobrze. Zbiór był pierwszy raz wydany w 1966 roku, ale niektóre teksty są nadal na czasie, np. „Samotny przechodzień” o człowieku bez telewizora – teraz to nawet bardziej niż dawniej.
    Niektóre z nich miały świetny klimat np. „Wycieczka na milion lat” (przyprawiła mnie o ciary) czy „Godzina zero” (świetnie łączyła humor z niepokojem). Niekiedy fabuła jest może przewidywalna (np. w „Uśmiechu”, gdzie tytuł zdradza sporo), ale i tak większość czyta się z zaciekawieniem. Bradbury wielokrotnie bardzo plastycznie i nastrojowo opisuje miejsca i akcję, łatwo można się w takie historie wczuć. Jak ktoś, tak jak ja, lubi zaliczać klasykę fantastyki to może spokojnie sięgnąć.


    Niespokojna krew – Robert Galbraith (czyli J.K. Rowling)
    Piąty tom serii o detektywie Cormoranie Strike’u. Ponad 900 stron. Czytałam w trakcie mega przeziębienia dzieci i swojego, często musiałam walczyć, żeby dokończyć rozdział kiedy oczy mi się zamykały po kolejnej nieprzespanej nocy. Wielokrotnie czytałam zamiast położyć się spać jak nakazywał zdrowy rozsądek, ale i tak zajęło mi to prawie 2 tygodnie… masakra. Ale przynajmniej czułam się zassana przez książkę, a to zawsze jest fajne. Lubię takie nieśpieszne kryminały i uwielbiam historie o rozwiązywaniu zagadek z przeszłości, dlatego podszedł mi ten tom. Nie wiem czy nie najbardziej ze wszystkich dotychczasowych. Myślę, że dla niektórych może być zbyt przegadany, rozwlekły czy za spokojny, ale mi odpowiadał klimat. A wątki obyczajowe również oceniam na plus. Rowling kolejny raz pokazała, że potrafi nawymyślać Skonstruować taką fabułę, a potem w odpowiedni sposób ją stopniowo przedstawiać to jest IMO nie lada wyczyn.

    Ale generalnie z czytaniem jest u mnie nędza w tym roku. Mamy już czerwiec, a ja przeczytałam tylko 3 książki i mam 2 rozpoczęte.

    LINK
  • Trylogia Wiktoriańska

    cwany-lis 2021-06-21 20:37:58

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    - Mapa Czasu
    - Mapa Nieba
    - Mapa Chaosu

    Każdy tom inspirowany jest inną powieścią H.G. Wellsa, sam pisarz jest tu nawet jednym z głównych bohaterów ...

    Dziwna sprawa, każdy tom to osobna historia, niby jest zachowana jakaś ciągłość fabularna, ale nie ma ona z pewnego względu znaczenia - sam autor, poprzez swą narrację burząc czwartą ścianę zachęca czytelnika do lektury każdej części - zachęca, lecz nie zmusza.

    W Europie zachodniej kilka lat temu był to spory hit wydawniczy, ale nie mam pojęcia, gdzie tkwi przyczyna sukcesu.
    To trochę dziwny kolaż gatunkowy. "Mapa Nieba" inspirowana "Wehikułem Czasu" do połowy jest przewidywalną opowiastką przygodową, stylizowaną na groszowe opowiastki z minionej epoki. Jednakże autor wywraca wszystko do góry nogami i serwuje ciekawy zwrot akcji rodem z klasyki SF ... po czym skupia się na kryzysie małżeńskim Wellsa. Tu daje o sobie znać maniera autora to drobiazgowego opisywania tego co dana postać ma na myśli, analizie jej postrzegania świata, poprzez szczegółowe, łopatologiczne wręcz tłumaczenie - KOGO to obchodzi!? Czyny, nie słowa!

    "Mapa Nieba" to z kolei wariacja na temat "Wojny Światów" - znów mamy wątek romansowy, dosyć rozwleczony, i to na samym początku historii, potem szkatułkowe opowiadanie MOCNO zainspirowane "Terrorem" Simmonsa i ... bardzo ciekawy wątek walki z Marsjanami ... który ze względu na pewne decyzje autorskie mocno rozczarowuje i zniechęca do lektury ... przynajmniej mnie. Dosyć mocny spoiler:

    początek spoilera Otóż ludzkość przegrywa walkę z obcymi, nie zabijają ich bakterie, jak w oryginale Wellsa. Główni bohaterowie przez kilka lat toczą beznadziejną walkę, są więzieni w obozach, wykorzystywani, jako baterie i seksualne niewolnice, giną, jeden po drugim - historia przytłacza i robi wrażenie ... ale potem autor wyskakuje ze światem alternatywnym, podróżą w czasie i odkręca całą dramaturgię, przez co zostajemy z niczym, a właściwie w punkcie wyjście - identyczny, rozczarowujący zwrot akcji zastosował autor serii Burton & Swinburne, która również rozgrywa się w epoce Wiktoriańskiej i wykorzystuje wiele wspólnych motywów, podróże w czasie - najgorsze deus ex machina koniec spoilera

    "Mapa Chaosu" to rozwinięcie wątku światów alternatywnych i multiwersum z poprzednich tomów - osobiście nigdy nie lubiłem takich rozwiązań, rodem z komiksów DC i Marvel, niszczą całe napięcie i dramaturgię, nic nie ma znaczenia itp. Tu autor już maksymalnie udziwnia całą historię, ale i dosyć umiejętnie spaja wątki z poprzednich tomów. Przez całą trylogię dobrze bawi się motywami z klasyki literatury XIX wieku, trochę też wykorzystuje klisze z klasyki kina SF z lat 90-tych ... i tyle. Osobiście czytałem to bez bólu, ale brakowało mi klimatu tytułowej epoki. Cała historia jest zbyt udziwniona i do końca nie wiem komu mógłbym ją polecić. Być może miłośnikom twórczości Wellsa i steampunka.

    LINK
  • Wojna.pl

    cwany-lis 2021-07-05 21:48:01

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Trylogia Wojna.pl

    - Inwazja

    - Farba

    - Kontra



    W skrócie - Federacja Rosyjska dokonuje zbrojnej agresji na Polskę. Trylogia opowiada kolejno o przebiegu kampanii (autor skupia się na walkach toczonych w stolicy i w Katowicach), rodzącym się ruchu oporu i okupacji Radzieckiej oraz eskalacji konfliktu. Co ciekawe wątek militarny jest tu potraktowany dosyć po macoszemu, nie stanowi głównej treści książek, nacisk kładziony jest na losy poszczególnych bohaterów i ich perypetie na tle wojny. To istny kolaż życiowych niepowodzeń rodem z "Ukrytej Prawdy", brutalności i patologii z filmów Patyka Vegi i krawych walk piechoty i sił specjalnych. Jeden z bohaterów to były nauczyciel historii, 40-latek, łysawy z brzuszkiem, który traci pracę w call center, okłamuje nieogarniętą żonę i pożycza pieniądze od kogo się da by zrobić zakupy w lidlu. Byłem ciekaw, jak potoczą się jego nędzne losy, a tu jak na złość wybucha tytułowa wojna! Sam przebieg konflikt jest mocno naciągany, sceny z autentycznymi politykami mocno, ale to mocno przerysowane, jak w jakimś "Uchu Prezesa" albo filmach Vegi właśnie. Co nie zmienia faktu, że czyta się to znakomicie w ramach czytadła. Ponadto autor mimo mało wiarygodnego konfliktu stara się poruszyć wiele ciekawych i nurtujących zagadnień - zwłaszcza w drugim tomie, poświęconym kolaboracji i okupacji. Widać, że mocno przemyślał sprawę, dużo czytał materiałów z historii o takiej tematyce. Udało mu się dzięki temu nakreślić mocno sugestywną wizję Polskiej Republiki Ludowej XXI wieku, która u czytelnika pozostawia niesmak i gorycz. Można autentycznie popaść w zadumę, nad losem naszego kraju - czy nowoczesne, demokratyczne społeczeństwo upadłoby tak szybko mentalnie? Jak daleko wówczas może się posunąć partyzantka walcząc o ojczyznę? Ta immersja polskiego czytelnika z akcją powieści, która rozgrywa się na ulicach polskich miast, pełnych polskich detali i polskiego bagna to kolejna fantastyczna rzecz, mocno wpływająca na wrażenia z lektury - sam co chwila zaglądałem do google maps, by sprawdzać ulice, na których toczone są walki. Coś pięknego.

    Najgorzej wypada tom trzeci - autor pewne wątki ucina niedbale, na kilka nie ma zupełnie pomysłu, przestaje też udawać, że nie jest fanem Call of Duty - kilka akcji to ewidentny ukłon stronę tej serii. W dodatku zostawia furtkę pod kolejne części, które może kiedyś powstaną ...

    Czytało się znakomicie i w sumie polecam, konflikt tu opisany jest sugestywny, ale dosyć nierealny - autor co prawda w posłowiu dziękuje konsultantom wojskowym, których nie może wymienić z nazwiska, bo ponoć jeszcze służą w armii, ale mam wrażenie, że jego konsultanci prędzej pochodzą z grupy dyskusyjnej Modern Warfare właśnie. Autor ma też słabość do chadów i złych kobiet, ale dosyć szybko nadrabia to stylem i masą ciekawych pomysłów. Postacie są wyraziste, jest krwawo i niezwykle brutalnie, wojna jest tu przerażająca, czyli taka, jaka ma być - losy cywilów, korupcja i bezwzględna walka o żywność, do tego dużo lekkiej i przystępnej ekspozycji. Bardzo dobre czytadło, deklasujące przereklamowanego Toma Clancy.

    LINK
    • Re: Wojna.pl

      Rusis 2021-07-06 17:41:43

      Rusis

      avek

      Rejestracja: 2004-02-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocław

      cwany-lis napisał:
      Najgorzej wypada tom trzeci - autor pewne wątki ucina niedbale, na kilka nie ma zupełnie pomysłu, przestaje też udawać, że nie jest fanem Call of Duty - kilka akcji to ewidentny ukłon stronę tej serii. W dodatku zostawia furtkę pod kolejne części, które może kiedyś powstaną ...

      Czytało się znakomicie i w sumie polecam, konflikt tu opisany jest sugestywny, ale dosyć nierealny

      -----------------------

      Ja w ogóle mam wrażenie, że w tej serii poziom spadał wraz z każdym tomem. Całość co prawda czytało mi się bardzo dobrze, ale o ile pierwszy tom mnie na prawdę wciągnął i zaciekawił i tyle drugi zaczynał mnie męczyć, a trzeci faktycznie był najsłabszy. Mam wrażenie, że największą "zasługę" w tym ma właśnie brak realizmu. Jasne, jest to fantastyka i nie można oczekiwać pełnego realizmu, ale liczba sytuacji w których na usta pchało się "wtf" była na tyle duża, że czasami jak napisałem mnie to zaczynało męczyć. Książka, nawet w przypadku fantastyki jak dla mnie powinna się umieć trzymać logiki i praw świata przedstawionego. Więc w tym przypadku realizm powinien być dosyć duży - a tak nie było, zarówno pod kątem przeżyć pojedynczych osób i całej masy "przypadków" jakie się im trafiały, jak i kwestii militarnych (i to bolało mnie chyba najbardziej).

      Z takimi historiami alternatywnymi moim zdaniem zdecydowanie lepiej sobie poradził Marcin Ciszewski ze swoim cyklem WWW. Tam zdecydowanie więcej wydarzeń z książek miało jakieś uzasadnienie militarne - oczywiście biorąc pod uwagę, że to też jest fantastyka i główne założenie serii jest nierealne.

      LINK
      • Re: Wojna.pl

        cwany-lis 2021-07-06 21:38:27

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        Zbiegi okoliczności w tomie I i II jeszcze ujdą, ale to spotkanie w Moskwie, miłosny trójkąt, jakieś niepotrzebne wątki z pedofilami trzymającymi dzieci w piwnicy, wątek Magdy i córki Michała ucięty w żenujący sposób, cały wątek z CIA i awarią GPS - jestem niezmiernie ciekaw, czy na prawdę to taki kluczowy aspekt dla współczesnych rakiet i myśliwców - mam uwierzyć, że najbardziej zaawansowane armię na świecie nie mają czegoś w zapasie? Trochę żenująca jest też olbrzymia niechęć do partii rządzącej, jaka wylewa się z książki - ok, autor ma swoje poglądy, ale wplata je w powieść na zasadzie farsy - wszyscy Polscy politycy są tu niekompetentni i durni a dialogi z ich udziałem przypominają skecze z kabaretu. Przez co cała trylogia traci na wiarygodności i immersji czytelniczej - autor nie mógł najwidoczniej odżałować sobie złośliwości, zamiast skupić się na dopracowaniu fabuły.

        A sama kampania w Polsce trwa prawie dwa miesiące - i znów - z kim autor konsultował taki scenariusz? Rosjanie mając przewagę 20:1 i to tylko w pierwszy rzucie męczą się, tylko i wyłącznie z polskimi siłami zbrojnymi przez ponad 6 tygodni?


        LINK
  • Kolejne 10

    Mossar 2021-07-06 09:27:51

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Od ostatniego posta wskoczyło kolejne dziesięć, a jako, że oficjalnie zakończyłem uniwersum Cosmere to parę słów ode mnie.

    Jednocząca Moc - James Luceno - 7.5/10
    Nie jestem hejterem NEJ. W sumie była to nawet ciekawa przygoda, choć w wielu momentach byłem znużony. Jednakże NEJ ma kilka mocnych punktów. Ma "Zdrajcę", ma "Gwiazdę po Gwieździe", ma wątek Vuy Rapuunga i Nen Yim. Niestety "Jednocząca Moc", w moim odczuciu, nie jest mocnym punktem tej serii. To taki finał, który w miarę dobrze wybrzmiewa, bo po prostu zamykają się główne wątki, ale nie mogę powiedzieć, żebym był zachwycony.

    Wojna Makowa - Rebecca Kuang - 8.5/10

    Światło Jedi - Charles Soule - 8.5/10
    Przeczytałem po raz drugi, tym razem po polsku. W styczniu po przeczytaniu dałem 9/10. Teoretycznie mógłbym utrzymać tą ocenę, ale jeśli mam być zgodny z tym jak oceniam Legendy i jak oceniam inne książki to myślę, że 8.5 jest bardziej adekwatne. Zresztą, gdybym miał na to patrzeć czysto matematycznie to przy cosmerowych 10/10, malazańskich 9/10, "Światło.." musiało być dostać 7/10, "Jednocząca Moc" 6/10, a "Heretyk Mocy" chyba z 3/10. Zastanawiałem się kiedyś nad tym jak do tego podchodzić i myślę, że jednak nie mogę uznawać, że "to zasługa SW i klimatu tego uniwersum, a nie autora". To nie ma znaczenia. Oceniasz książkę, to jak się przy niej bawiłeś, jakie miałeś doświadczenie fabularne, a nie to czy ktoś miał trudno, bo tworzył nowe uniwersum lub miał łatwo, bo tworzył już w tym kultowym. A przy "Świetle ..." bawiłem się bardzo fajnie. Nawet jeśli fabuła nie porywa aż tak jak inne książki fantasy czy scifi, które czytałem w tym roku.

    Bogowie, Honor i Ankh-Morpork - Terry Pratchett - 8.5/10
    Zawsze mam problem z ocenianiem Świata Dysku. Rzadko kiedy daje najwyższą ocenę, praktycznie nigdy nie daje oceny niższej niż 8. I tak się kręcę pomiędzy 8 a 9, ale w rzeczywistości to ta ocena nie ma większego znaczenia. Każda książka z tego świata daje mi bardzo dużo radości, ciągle uśmiecham się z żartów Pratchetta, wysyłam screenshoty do paru osób na Discordzie i mam po prostu przy tym świetną zabawę. A Świat Dysku jest wyjątkowy. Im więcej masz tych książek za sobą, tym bardziej czujesz jakby to był Twój drugi dom.

    Bramy Domu Umarłych - Steven Erikson - 9/10
    https://star-wars.pl/Forum/Temat/24326#797583

    Prawda - Terry Pratchett - 9/10
    Jedna z tych mocniejszych książek ŚD z perspektywy opowiadanej historii. Tu praktycznie wszystko gra. Interesujące i zabawne postacie, fajny motyw przewodni, trochę dreszczyku, trochę humoru, trochę historii i oczywiście pełno analogii do świata rzeczywistego.

    Droga Zagłady - Drew Karpyshyn - 9/10
    Trylogia Bane`a pojawiła się na pierwszym miejscu mojego rankingu książek SW wszechczasów ( https://star-wars.pl/Forum/Temat/1001#797243 ), ale z jakiegoś powodu nie mogę dać tej książce 10/10. To i tak jest wielki sukces, że wracam do niej po ~8 latach i wciąż mi się podoba na 9/10. Trylogia Thrawna przy drugim czytaniu w ~2019 zupełnie mnie nie zachwyciła, a tu ten zachwyt pozostał. Zresztą, ten ranking był typowy z perspektywy SW i nawet jeśli to nie jest książka, która zachwyca mnie na czystą dziesiątkę to jest czymś czego SW potrzebowało wtedy i potrzebuje teraz. Takich historii, takiego przedstawiania Jedi i Sithów, takich postaci jak Bane po prostu brakuje.

    Maskarada - Terry Pratchett - 9/10
    To jest śmieszna książka, bo jeśli ktoś zna "Upiora w Operze" to automatycznie ma przy tej książce o wiele większą zabawę niż jeśli go nie zna. Dawno w ŚD nie śmiałem się aż tak z nawiązań do jakiegoś konkretnego, jednego dzieła. Nie wiem nawet czy jest jakaś inna książka ŚD, która nawiązuje głównie do jednej pozycji, a nie do wielu jak to miał w zwyczaju robić Pratchett. Tak czy inaczej jest to moja ulubiona książka z serii o Wiedźmach i jak tylko skończę inne książki to kupuję "Carpe Jugulum".

    Rytm Wojny - Brandon Sanderson - 9.5/10
    Co prawda u nas w Polsce książka podzielona jest na dwa tomy, ale nie lubię oceniać połowy książki skoro autor oryginalnie wydał te ~1300 stron w jednym tomie. "Elantris" mi się podobało, ale było dosyć prostą historią. Trylogia "Zrodzony z mgły" jest bardzo klimatyczna, ale to jeszcze nie jest ten poziom. "Rozjemca" to też świetna książka.. ale kurczę "Archiwum Burzowego Światła" to jest zupełnie inny level high fantasy. Wszystkie 4 części zrobiły na mnie takie wrażenie jak żadna książka od czasów, w sumie nie wiem od jakich czasów.. Już sama fabuła jest naprawdę bardzo ciekawa i wciągająca, a jeszcze jak połączyć to z tym jak Sanderson misternie plecie to całe cosmere to wychodzi coś naprawdę epickiego. Niestety do ostatniego, finałowego tomu jeszcze conajmniej 2.5 roku. Przed tym jeszcze "Wax&Wayne" 4, który prawie na 100% będzie w jakimś stopniu powiązany z tym co się dzieje teraz w ABŚ. Teraz tylko muszę wytrzymać te 1-1.5 roku. Ale mam co czytać. Cała Malazańska przede mną, sporo Pratchettów, a może i SW zarzuci czymś ciekawym.

    LINK
    • Re: Kolejne 10

      mkn 2021-07-06 14:51:41

      mkn

      avek

      Rejestracja: 2015-12-26

      Ostatnia wizyta: 2024-10-17

      Skąd: Wlkp

      Bramy i Rytm taka sama ocena jak grafomania Karpyshyna?! No f***ing way!!!!111!1

      LINK
      • Re: Kolejne 10

        Mossar 2021-07-06 14:57:08

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Rytm minimalnie wyżej

        Ale to jest właśnie problem tych ocen. Droga Zagłady to jedno z najlepszych SW ever (moim zdaniem), ale gdybym miał podejść do tego matematycznie to dostałoby w najlepszym razie 7.5. Z drugiej strony w jakiś tam sposób kocham* SW i trudno mi przyznać, że najlepsza książka SW zasługuje tylko na 7.5/10. Stąd pewne pobłażanie dla tych książek

        * Po tych prawie 10 latach ciężko mi jednoznacznie powiedzieć "kocham SW". Kocham i nienawidzę na tak wielu płaszczyznach, że aż trudno mi się połapać co czuję do tego uniwersum.

        LINK
  • 2017: Wojna z Rosją

    cwany-lis 2021-07-06 21:40:36

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    2017: Wojna z Rosją - książka wstrzeliła się w dobry moment promocyjny (wydana w 2016), w dodatku napisana przez byłego wojskowego - na ile prezentowany tu konflikt jest wiarygodny, nie mnie oceniać. Autor co prawda popełnia podstawowe błędy warsztatowe (nadmierna ekspozycja, oklepany wątek romansowy, jeszcze więcej ekspozycji itp.) ale czyta się to nieźle. Polskiego czytelnika z pewnością zainteresuje kilka miłych dla nas akcentów, a co bardziej ciekawskich trochę rozczarują niecelne sformułowania typu "Polska poparła Francję, od czasów II Wojny wiernego sojusznika" XD

    Sceny walk są obrazowo napisane, bez fajerwerków, uzależnione od polityki i wizerunku, faktycznie to co tu się wyprawia jest momentami kuriozalne, ale jednocześnie czynniki jakie miały wpływ na pewne decyzje wojskowych są tu przekonująco uzasadnione. Minusem i to sporym jest prywata autora, która burzy momentami odbiór lektury - autor nie znosi Putina - spotkał się z nim osobiście na oficjalnych spotkaniach, może tkwi w tym ziarno prawdy, ale nie wierzę, by człowiek władający Federacją Rosyjską tak łatwo unosił się dumą i popełniał tak nietrafione decyzje. Zwłaszcza, że to właśnie pewien kaprys Putina wpływa w sposób decydujący na całe starcie. W dodatku autor ma kiepskie zdanie o Flocie Brytyjskiej i koniecznie chce o tym powiedzieć czytelnikowi, właściwie zmusza go do czytania swego expose, które wplótł na siłę w postać jednego z bohaterów - jak już pisałem za dużo ekspozycji. Aczkolwiek to nie musi uchodzić za wadę - dla kogoś kto interesuje się współczesną wojną, będzie to kopalnia ciekawostek i informacji.

    W sumie polecam bo to dobre czytadło. Do kupienia za kilka złotych.

    LINK
  • Kolejna część 2021

    Rusis 2021-07-10 10:08:28

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    Kilka miesięcy minęło, więc małe podsumowanie kolejnego "kwartału" czytelniczego z mojego 2021 roku. Tym razem tylko 7 pozycji.

    Fantastyka / s-f:

    "Rzadkie powietrze" - Richard Morgan
    Kolejna książka Richarda Morgana, której akcja dzieje się w przyszłości pełnej korporacji i organizacji walczących między sobą o wpływy w rozszerzającym się powoli świecie. Książka napisana w tym samym uniwersum co "Trzynastka", którą czytałem kilka miesięcy temu, ale w przeciwieństwie do niej cała akcja dzieje się na Marsie. Zdecydowanie warta polecenia porządna pozycja z fantastyki. Równie dobra i wciągająca jak pozostałe pozycje tego autora, więc jak ktoś go lubi to polecam a jak nie miał jeszcze kontaktu to warto się zapoznać.

    "Gdyż jest nas wielu" - Dennis E. Taylor
    "Wszystkie te światy" - Dennis E. Taylor
    Drugi i trzeci tom trylogii Bobiverse. Tym razem nasi główni bohaterowie mają już świat w miarę ułożony w którym muszą mierzyć się z zarówno istniejącymi jak i czasem pojawiającymi się nowymi problemami. Przez większość czasu przychodzi obserwować tak na prawdę rozwój akcji, która była zasygnalizowana w pierwszym tomie. I mimo iż całą trylogię czytało mi się bardzo dobrze to jest to jej najsłabszy element - o ile pierwszy tom mnie mega wciągnął i zainteresował swoją świeżością, o tyle w kolejnych tego zabrakło, wydawały się już lekko odtwórcze gdy autor naszkicował cały nowy świat. Wciąż są to ciekawe pozycje z gatunku s-f, a z uwagi na to, że cała trylogia jest dosyć krótka to czyta się je błyskawicznie.

    "Outpost" - Dmitry Glukhovsky
    Nowa książka Glukhovskiego dziejąca w Jarosławie, będącym punktem granicznym istniejącego w postapokaliptycznej rzeczywistości świata z punktu widzenia Rosji. Fajny klimat zagrożenia, poozostawienia samym sobie i beznadziei. Problem w tym, że poza klimatem niewiele w tej książce jest. Krótkie czytadełko, w którym sensownej akcji zebrało się może na 100 stron. W porównaniu do Metra zdecydowany spadek jakości jak dla mnie.

    Horror / powieść grozy:

    "Manuskrypt" - Wojciech Uszok
    Polski horror dziejący się na przestrzeni kilku wieków, w którym trwa pogoń za pewnym manuskryptem. Całkiem fajnie nakreślone realia i postacie, ich historie. Jednak poza klimatem i rzeczywistością stworzoną przez autora jest to krótka, dosyć prosta historia nie wzbudzająca większych emocji - jak na książkę z tego gatunku trochę za mało.

    "Dunkel" - Jakub Bielawski
    Z tą pozycją miałem olbrzymi problem. Reklamowana jako horror w rzeczywistości jak dla mnie znajduje się dosyć daleko od tego gatunku. Ta książka to historia ludzi i ludzkich problemów jakie mieli w powojennej rzeczywistości. Ciężka, brudna, mroczna historia jakie się zdarzały. Klimatem świetnie oddająca temat, ale jak wspomniałem w całości nijak nie będąca horrorem. Odcinając więc tę mylną reklamę wydawnictwa jest to na prawdę dobra historia. Z tym, że sposób jej napisania sprawia, że przynajmniej mi powieść czytało się bardzo ciężko. Na pewno nie jest to książka do relaksu na wieczór po trudnym dniu.

    Reportaże:

    "Wróżąc z fusów. Reportaże z Turcji" - Marcelina Szumer-Brysz
    Zbiór reportaży z Turcji w którym autorka przeplata tematy związane ze współczesną Turcją (Erdogan, Kurdowie, religia, mniejszości) z historiami indywidualnych osób. Te drugie czasami są wstępem tylko do danego reportażu, czasami zajmują całą jego treść przedstawiając w ten sposób problemy trapiące Tureckie społeczeństwo. Jak na mój gust zdecydowanie bardziej wolałbym skupić się na tematach ogólnych, mniej miejsca poświęcając pojedynczym historiom - stąd całość wypadła dla mnie przeciętnie.

    LINK
  • czytelniczy 2021

    cwany-lis 2021-07-10 11:57:57

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Też coś napiszę - nie licząc wielu powieści z serii Warhammer 40K i czytania chronologicznie Legend w ostatnich miesiącach czytałem:

    "Sposób na Alcybiadesa" Nizurskiego - jeden z moich ulubionych filmów z dzieciństwa, jak się okazuje, bardzo wierny powieści - lekka, obyczajówka o szkolnych perypetiach kilku uczniów w Polsce lat 60-tych.

    Trylogia Wiktoriańska - pisałem wcześniej, przekombinowana, momentami męcząca rozdmuchanym stylem autora, momentami czerpać przyjemność z lektury, lecz niekoniecznie, tylko dla fanatyków Wellsa.

    Trylogia Burton & Swinburne- jak wyżej, wątek z podróżami w czasie i alternatywnymi światami sprawia, że sama historia jest przekombinowana, z czasem traci na dramaturgii i rozczarowuje czytelnika.

    Wehikuł Czasu i Wojna Światów - klasyki, bardzo solidne pod względem warsztatu pisarskiego, ciągle mogą zaskoczyć swą aktualnością. Satysfakcjonujące.

    Wojna.pl - jak pisałem trochę wcześniej - dobre czytadło, ale momentami przekombinowane, za dużo wycieczek politycznych, żenującej prywaty autora i naciąganych scen. Ale poczytać do kotleta, jak najbardziej.

    Smoki Letniego Płomienia (Dragon Lance) - raz na kilka miesięcy mam ochotę na klasyczne fantasy z lat 90. Tym razem padło na epickie zwieńczenie pierwszego cyklu o Wojnach Lancy. Tom czwarty, napisany po latach, jako zwieńczenie popularnej trylogii swą konstrukcją przypomina sequele Disney`a. Dzieje się dużo, aż za dużo, ale dopisano do tego tytułu masę spin-offów. Fajne czytadło, jeżeli ktoś ma sentyment do tego typu literatury z dzieciństwa.

    "World War Z" - fantastycznie się to czyta, zwłaszcza teraz - Chiny siedliskiem zarazy, bezrozumny exodus cywilów, chaos informacyjny, cenzura, fałszywe szczepionki, durni celebryci i "ogarnięty" Izrael.

    "Ballada o wzgardliwym wisielcu" Stanisława Rembka - na podstawie tej powieści powstał znakomity film "Szwadron" - polecam zarówno ekranizację, jak i lekturę - Powstanie Styczniowe z perspektywy Polaków służących w armii Rosyjskiej. Znakomite dialogi, realia historyczne i złożoność historii, która ukazuje złożone relacje na terenie naszego kraju pod zaborami. Daje do myślenia, przeczytałem "na jedno posiedzenie".

    LINK
  • Literatura faktu cz.I

    Finster Vater 2021-07-11 22:14:47

    Finster Vater

    avek

    Rejestracja: 2016-04-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-25

    Skąd: Kazamaty Alkazaru


    Dwa tomy "Fortyfikacji Alp Północnych" - część rzeczy do odświeżenia i przypomnienia sobie (jak podróż sentymentalna), część do planowania kolejnych wyjazdów.Tom pierwszy zawiera informacje o ewolucji górskiego budownictwa obronnego, stosowanego uzbrojenia i taktyki oraz opisuje wznoszone na tym terenie umocnienia od czasów starożytnych do początków XIX wieku. Oryginalne plany, rekonstrukcje, fotografie archiwalne i współczesne, historie oblężeń i ciekawostki, w tym np. o włoskim alter ego Pana Wołodyjowskiego, co się wysadził wraz napastnikami w czasie obrony Turynu. Tom drugi Tom II to umocnienia z XIX i XX wieku. Forty artyleryjskie i pancerne, grupy warowne i bunkry. Linia Maginota, Vallo Alpino, umocnienia Szwajcarii (część z nich aktywna do dzisiaj), wszystko pięknie ilustrowane, również z dużą ilością archiwalnych map i planów. Tutaj nacisk położona na walki w 1940. gdy nieliczne francuski oddziały górskie odparły atak wielokrotnie silniejszych wojsk włoskich.

    Tom 1: https://www.instagram.com/p/CJwzaYihdrn/
    Tom 2: https://www.instagram.com/p/CJzQz97hQ7z/

    "Racing the Sunrise" - "Zdążyć przed Wschodem Słońca" - Książka poświęcona wysiłkowi wzmacniania wysuniętych baz Stanów Zjednoczonych na Pacyfiku w obliczu zagrożenia japońską inwazją w latach 1941-42, budowie nowych placówek, próbie wzmacniania sojuszników już po rozpoczęciu konfliktu. Wysiłkowi, dodajmy, w większości spóźnionemu i skutkującemu jedyni stratą ludzi i sprzętu. Dodatkowo takie trudne do znalezienia ciekawostki jak próba ewakuacji oddziałów Marines z placówek w Chinach czy zapomniany zupełnie epizod, który mógł całkowicie zmienić losy wojny na Pacyfiku.

    https://www.instagram.com/p/CK8_PUkBrzm/

    "Bomber Command. Reflections of War" Martina W. Bowmana. 5 tomowa kronika brytyjskich nalotów na Niemcy, od pierwszych dni wojny po jej koniec, ale nie w postaci suchych danych, tylko bezpośrednich relacji pilotów, spisywanych na gorąco, zaraz po ukończeniu misji. Wojna która zmienia ludzi, gdzie nie ma bohaterów, gdzie każdy chce po prostu przeżyć, choć wie że szanse i statystyka są przeciw niemu. Zamiast wstępu są rewelacyjne wspomnienia dziewczyny, a później żony jednego z pilotów, z czodziennym strachem, obawami, "kradzeniem" wspólnych chwil wyrwanych wojnie.

    https://www.instagram.com/p/CIrLKdAh5yg/

    Batman na wojnie! Reprint 20 komiksów z lat 1939-45 z archiwów DC, pięknie wydany w 2015 roku w dużym formacie i twardej oprawi. Wśród historii mroczna wizja okupacji Gotham przez wojska niemiecko - japońskie czy też... Jerzy Waszyngton walczący z... U-bootem w 1943 r.

    https://www.instagram.com/p/CLS4GVDBX1P/

    "Pustynna Linia Maginota" autorstwa J-J Moulinsa i P. Truttmanna. Opisuje ona dzieje linii Mareth, wybudowanej na terenie Tunezji przez Francuzów w okresie międzywojennym, przeciwko siłom włoskim w Libii. Znajdziemy tu informacje o przebiegu głównej linii obrony, pozycjach wysuniętych jak Tatahouine (tak, to samo), elementach obrony wybrzeża oraz dane dotyczące garnizonów i uzbrojenia. Opisano też historię umocnień w czasie II wojny światowej, ze szczególnym uwzględnieniem działań z roku 1943, gdy, ironią historii, broniły się tutaj oddziały włoskie i niemieckie przeciw atakującym wojskom brytyjskim i francuskim.

    https://www.instagram.com/p/CPS0IZ1BDwR/

    Blimpy i U-booty. Sterowce US Navy w bitwie o Atlantyk autorstwa J. Gordona Vaetha. Pierwsza książka przedstawiająca w wyczerpujący sposób trudną do przecenienia, choć zapomnianą rolę amerykańskich sterowców w II wojnie światowej. Z pewnych względów sentymentalna, choć czasy gdy pisałem artykuły o sterowcach są raczej minione Po części znalazłem ją szukając informacji o jedynej zachowanej hali sterowcowej z okresu II wojny, znajdującej się całkiem blisko miejsca gdzie teraz mieszkam. Znajdziemy tutaj omówienie genezy ich powstania, organizację, typy wykorzystywanych maszyn, informację o bazach, działaniach wojennych, wypadkach, udziale w akcjach ratunkowych na frontach II wojny światowej - były to na tyle ważna broń, że w trakcie wojny kolejne jednostki wysyłano do Brazylii, Francji i Włoch. Każda z ponad 150 maszyn miała na pokładzie detektor anomalii magnetycznych, i pełniła w systemie wykrywania okrętów podwodnych tę samo rolę co współcześnie śmigłowce. I był to jeden z nielicznych rodzajów uzbrojenia, którego dostarczenia odmówiono Związkowi Radzieckiemu w ramach "Lend Lease".

    https://www.instagram.com/p/CPveCoaBp3v/



    LINK
    • Re: Literatura faktu cz.I

      cwany-lis 2021-07-12 21:31:32

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      Widzę mocno specjalistyczne tytuły. Sam przez kilka lat zaczytywałem się w publikacjach poświęconych I, II Wojnie, Napoleonowi, Krucjatom oraz większym i mniejszym konfliktom XIX wieku. Obecnie na warsztacie mam "kultową" w pewnych kręgach "Wielką Grę" Hopkirka - opracowanie dot. walki Rosji i Imperium Brytyjskiego o panowanie nad Azją Środkową i Bliskim Wschodem. Potem w planach mam zabrać się w końcu za kilka publikacji poświęconych Powstaniu Styczniowemu (Przyborowski) oraz Listopadowemu (Tokarz) - czytałem kiedyś ogólne opracowanie, pora na coś bardziej szczegółowego, ponieważ to arcy-ciekawe tragedie narodowe, niestety "dobre bo polskie".

      LINK
  • Oko Świata & Wielkie Polowanie

    Mossar 2021-09-04 15:51:55

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    https://www.youtube.com/watch?v=3Fus4Xb_TLg

    Już za niedługo Amazon startuje z serialem "Wheel o Time", a ja, jak już gdzieś pisałem, postanowiłem poznać tą historię przed premierą. Z tego co powiedzieli twórcy to większość pierwszego sezonu to pierwszy tom, ale będzie też trochę z drugiego tomu, a i nawet ponoć z trzeciego coś się znajdzie. Ubiegając trochę ewentualne komentarze, zwiastun trochę sugeruje kolejną produkcję z gatunku "powerful women", ale (bazując na książkach) ta historia nie do końca na tym polega. Rzeczywiście jest pewna istotna grupa kobiet, które są potężne i pełnią ważną rolę w tym świecie, ale fabularnie jest to zupełnie sensowne. Nie zmienia to faktu, że głównym bohaterem jest Rand Al`Thor. Poza tym jest też dwóch jego kolegów (widać na zwiastunie na początku), którzy są bardzo istotnymi bohaterami drugiego planu. Jeśli chodzi o kobiety to mamy tu powiedzmy trzy bardzo istotne bohaterki drugiego planu i w cholerę innych kobiet, ale te już uznawałbym za bohatera zbiorowego.

    Po co to piszę? Żeby się na dzień dobry nie zrażać, że to nie będzie miało fabuły, bo ktoś sobie wymyślił, że wszystko się będzie kręcić wokół potężnych kobiet i facetów słabeuszy. Nie. Przynajmniej według książek ma to dużo sensu i stanowi ciekawy, dosyć nietypowy konflikt między kobietami i mężczyznami na skalę całego świata tego uniwersum.

    Dobra, to teraz trochę o książkach po tym przydługim wstępie..

    Oko Świata - R. Jordan
    Wielkie Polowanie - R.Jordan

    Ocenię to zbiorczo, bo też nie byłoby sensu tego rozdzielać. Obie książki są na bardzo podobnym poziomie i często widzę je w rankingach na reddicie zaraz obok siebie gdzieś w środku stawki z wszystkich książek tego uniwersum. Obu dałem 4/5 na goodreads, choć uważam, że są lepsze niż niektóre Star Warsy, którym dawałem 4/5. Ale co seria to mam inne podejście do oceny. Tu daje 4/5, bo czuję, że jeszcze czegoś brakuje, że można jeszcze z tego wyciągnąć więcej i wtedy, jak będę zadowolony w pełni z tego co przeczytałem, dam 5/5.

    Świat jest interesujący choć po połowie Oka Świata uważałem, że nudnawy, pusty i zbyt zbliżony do LotRa. Pod kątem terenów, zabudowań, ubioru rzeczywiście jak takie klasyczne fantasy, ale mam wrażenie, że Jordan im dalej w las, tym bardziej stwarza ten świat czymś swoim i odrębnym od klasycznego fantasy. To nie jest ten poziom nietypowości, oryginalności, który obserwuję np. w Malazańskiej i na 100% mogę powiedzieć, że nie będzie, ale po tych dwóch tomach czuję już, że to coś odrębnego - jest tu jakiś pomysł i mam ochotę dowiadywać się co dalej.

    Podobnie jak świat, postacie też z początku wydawały mi się niezbyt interesujące. Jordan ma taki dosyć wolny styl opisywania, który trzeba polubić, żeby w ogóle być w stanie czytać te książki, ale z czasem bohaterowie zaczynają być ciekawi, niektórych lubimy, inni nas intrygują, a jeszcze inni to szuje, które mamy ochotę wrzucić do lawy czy czegoś w tym rodzaju. Z mojej strony mogę powiedzieć, że lubię cały core tej serii, czyli początek spoilera Randa, Perrina, Matta, Nynaeve i Egwene koniec spoilera. Ta przedostatnia wydawała mi się kijowa na początku, ale w drugim tomie mocno zyskuje. A, jakby kogoś interesowało to te dwie ostatnie widać na początku zwiastuna i nie mam bladego pojęcia co to jest za moment w fabule. Chyba coś dodali po prostu po swojemu albo rzeczywiście to jest dopiero z 3 tomu.

    Najśmieszniejsze jest to, że trudno mi sklecić jakieś sensowne komplementy, bo właściwie nie do końca wiem co mi się tu w ogóle podoba, ale z jakiegoś powodu nie potrafiłem odłożyć tych książek na miejsce. Czytałem sporo przez ostatnie kilka dni. Niby powinno mnie nudzić, a nie nudziło. To chyba najlepsze podsumowanie

    LINK
    • Re: Oko Świata & Wielkie Polowanie

      Buszmen 2021-09-04 22:30:27

      Buszmen

      avek

      Rejestracja: 2003-12-15

      Ostatnia wizyta: 2023-05-04

      Skąd: Jasło

      Miałem podobne odczucia czytając tę serię. Czytałem jedną książkę za drugą, ale żeby powiedzieć co mi się w niej szczególnie podobało to chyba nie jestem w stanie powiedzieć. Elementy zazębiają się, a w dalszych częściach dochodzą kolejne ciekawe postacie a główni bohaterowie się rozwijają. Ja z czystym sercem mogę tę serię polecić fanom fantasy.
      Co do głównych bohaterów to gdzieś czytałem, że Nynaeve była wzorowana na żonie Jordana. Musiał mieć ciekawie w domu

      LINK
    • Re: Oko Świata & Wielkie Polowanie

      mkn 2021-10-15 07:57:22

      mkn

      avek

      Rejestracja: 2015-12-26

      Ostatnia wizyta: 2024-10-17

      Skąd: Wlkp

      Przesłuchałem 2 pierwsze tomy, zacząłem słychać 3 no nie jestem zachwycony. W sumie to chyba do dalszego słuchania popycha mnie tylko nadchodzący serial, Mossar coraz bardziej zachwalający tą serię oraz fakt, że to kultowa klasyka, która jakoś mnie wcześniej ominęła, a trochę głupio nie znać.

      Co zgrzyta:
      - Pierwsza połowa Oka daje poczucie, że czytamy jakieś nędzne popłuczyny po Tolkienie, zdecydowanie za dużo zapożyczeń
      - Bohaterowie - tak pierdołowatych, płaskich, nieautentycznych i niedających się lubić postaci dawno nie spotkałem
      - Problemy z tempem - dokładne opisy kto za kim jedzie po raz n-ty, wielokrotne opisy drobnych, nic nie wnoszących czynności. Przez cały pierwszy tom autor dokładnie wszystko opisuje i przeciąga by finałowe wydarzenia streścić w 3 rozdziałach, trochę po łebkach, gdzie zupełnie nie czuć wagi wydarzeń, co przekłada się na bardzo rozczarowującą i niesatysfakcjonującą końcówkę
      - Przewidywalność - początek spoilera Ingtar czy Padan Fine okazuje się sługą ciemności? Selene = Landfear? Rand potrafi przenosić Moc? Połowa ekipy to wybrańcy losu(koła)? koniec spoilera Przez 2 tomy ani jednego, najmniejszego zaskoczenia
      - Ograne i leniwe rozwiązania - Główny bohater okazuje się być początek spoilera adoptowany i nie jest zwykłym wieśniakiem tylko !uwaga, uwaga! wybrańcem, smokiem odrodzonym, który uratuje świat. Wow! Dziewczyna, w której się kocha oczywiście ma potencjał nabycie potężną czarodziejką. Nie mogą być razem. Tajemniczy strażnik to oczywiście spadkobierca upadłego królestwa. Cała ekipa jest super-specjalna, wszystko się wokół nich obraca, bo ta`veren i Koło/Mocy tka losy świata wokół wybrańca. koniec spoilera itd. itd.

      Co daje radę:
      - Worlbuilding - historia, krainy, ludy - dokładnie opisane i tutaj pojawiają się fajne pomysły, widzę spory potencjał
      - Klimat przygody - autor często przeciąga i przynudza, ale miejscami potrafi fajnie i klimatycznie prowadzić opowieść niczym bajanie przy ognisku
      - Rozwój - bohaterowie się rozwijają. Po dwóch tomach nie są specjalnie mniej wkurzający i nadal nikogo się na da zbytnio polubić, ale może jeszcze kilka tomów i nabiorą trochę autentyczności i będzie się można z nimi odrobinę zżyć.

      Ogólnie po 2 tomach naciągane 3/5. Gdybym czytał już dawno bym to pierdzielnął, ale jako audiobook słuchany na szybkości x1.6 może być, super na usypianie.

      LINK
      • Re: Oko Świata & Wielkie Polowanie

        Shedao Shai 2021-10-15 11:50:34

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        mkn napisał:
        Przesłuchałem 2 pierwsze tomy, zacząłem słychać 3 no nie jestem zachwycony. W sumie to chyba do dalszego słuchania popycha mnie tylko nadchodzący serial, Mossar coraz bardziej zachwalający tą serię oraz fakt, że to kultowa klasyka, która jakoś mnie wcześniej ominęła, a trochę głupio nie znać.
        -----------------------

        Poczekaj do tomu 9, będziesz słuchał na przyspieszeniu chyba x5 żeby przez to przebrnąć xDD

        LINK
  • Koło czasu 4/14

    Mossar 2021-10-10 15:21:16

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Dawno nie miałem takiej relacji z jakąś serią książkową.

    Po "Oku Świata" miałem takie "meh, średniawa seria, średniawi bohaterowie", ale z jakiegoś powodu sięgnąłem po kolejny tom. Zresztą pisałem o tym post wyżej. I "Wielkie Polowanie" podobało mi się już bardziej, ale wciąż bez szału. Potem przyszedł czas na "Smoka Odrodzonego" i ponownie podobało mi się bardziej niż drugi tom, ale wciąż bez efektu totalnego wsiąknięcia i zakochania się w serii.

    Teraz jestem po 4 tomie, "Wschodzącym Cieniu". Jest to książka, moim zdaniem, dużo lepsza niż pozostałe trzy, ale wydaje mi się, że ten taki postępujący progres wynika nie z jakości tych poszczególnych książek, a tego, że Jordan bardzo wolno rozwija ten świat i bohaterów. Zwykle po pierwszym tomie jakiejś serii jest już jakiś ugruntowany główny bohater, które się lubi bądź nie, a w "Kole Czasu" po pierwszym tomie cała, powiedzmy, 6 głównych bohaterów to takie totalne leluje. Drugi tom niewiele w tej kwestii zmienia, a Jordan zamiast mocno popychać fabułę do przodu to skupia się na opisie wszystkiego co się da. No i na etapie 4 tomu jest już sporo ciekawych wątków, które naprawdę mi się podobają. Wciąż jest dużo zamulazy, czasem drętwych dialogów, ale kurczę coś mnie trzyma przy tej serii. Jak tylko odłożyłem "Cień.." to próbowałem sięgnąć po "Revana" Karpyshyna i po 20 stronach odłożyłem, bo nie byłem zupełnie zaangażowany w czytanie. Mam jeszcze do przeczytania (ponownego) "Morta" od Pratchetta, a naprawdę uwielbiam Świat Dysku, ale jakoś nie umiem się zabrać. Korci mnie jak nie wiem, żeby podjechać do jakiejś księgarni i kupić "Ognie Niebios" i czytać dalej.

    A jeśli chodzi o fabułę.. początek spoilera Najbardziej do mnie przemawia, po raz kolejny, wątek Perrina. Jego powrót do Dwóch Rzek jest bardzo fajnie ograny. Dodatkowo pasuje mi bardzo jego relacja z Faile, wątek Loiala, Aielów, którzy się przy nim znajdują, Oprawcy, Luca, właściwie wszystko tu gra. Podobnie jest w wątku Randa, który jest w końcu bardzo interesujący - aczkolwiek to głównie zasługa opisu kultury Aielów. Myślałem, że wątek na Tanchico jest najgorszy i możliwe, że rzeczywiście jest, ale końcówka wynagrodziła. Egeanin jest intrygującym dodatkiem, a walka Nynaeve i Moghedien to był chyba najlepszy pojedynek od początku serii. Zresztą Przeklęci w końcu stali się interesującym elementem historii, bo wcześniej ani mnie ziębili ani grzali. Teraz wydaje się, że Przeklęci mocno napędzają tą serię. koniec spoilera

    Dałem po raz pierwszy w przypadku tej serii 5/5 na goodreads. Nie jest to pewnie 10/10, ale już takie solidne 9/10. BTW czytanie książki >1200 stron to jest fizycznie ciężkie doświadczenie

    LINK
  • ..

    Karaś 2021-11-07 13:58:54

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Pandemia i praca zdalna to dla mnie nadal bardziej seriale niż książki, ale ostatnio znowu coś mnie wzięło na czytanie.

    Harry Potter i Zakon Feniksa
    A bo jakoś tak mi się przypomniało. Za gówniaka było fajne, teraz jeszcze lepsze. Styl co prawda czasem sprawia, że zęby zgrzytają, ale fabularnie sztos. Chyba najdojrzalsza z serii (choć może gdybym wrócił do reszty, to też bym coś odkrył), niemal dystopijna, ale ta totalniacka rzeczywistość została w ramach szkoły i lore. Generalnie, walka z knagą, czyli to co tygryski lubią najbardziej, prawie libertariańska i z ciekawości aż sprawdziłem - była nominowana do Nagrody Prometeusza właśnie za to. 9/10



    Luna - Nów

    Lubię lunarne scifi, a tego pełno na półkach to i przeczytałem. Wyczuwalna inspiracją Diuną, Luną to surowa pani Heinleina i może nawet Atlasem Ayn Rand, ale nie ma tu niczego ani odkrywczego ani wciągającego. W sumie tylko brutalna rzeczywistość kosmosu, jak w Marsjaninie, zwraca uwagę, o reszcie szybko zapomnę. Już nawet nie pamiętam szczegółów poza pokazem mąk kolonizatorów. 5/10

    Thrawn Ascendancy Chaos Rising
    Zaskakująco dobra jak na Star Warsy. Bez tego durnego motywu narastania przez 350 stron fabuły do konkluzji w Wielkiej Bitwie na ostatnich trzydziestu stronach. Akcja toczy się powoli, ale jest przemyślana i wciągająca. Trochę niepotrzebna Postać tam z tą tarczą, ale poza tym spoko. Czytałem na plaży w Burgas, więc tym milej wspominam.

    Bogowie, honor, Ankh Morpork
    Fajna satyra na wojnę i politykę. Przemyślana. Ale męcząca. Takie 6/10, ale było kilka fajnych motywów i uwag, więc 7.

    Niven - Pierścień

    Kolejny klasyk, który gdzieś mnie tam ominął, ale to dobrze, bo mogę przeczytać po raz pierwszy. Fajne, klasyczne sf ze wszystkimi jego zaletami i wadami.

    Wielka Republika Światło Jedi
    Dobry wstęp do ery, jako one-shot mniej, ale dobrze zarysowuje sytuację w tamtych latach i na tym sie głównie skupia, wyszło ok. Nie nudziłem się, choć trochę boli powrót do koncepcji "350 stron trzech wątków z kulminacja w bitwie", no 150 takich książek było. 6/10

    Fundacja
    Odświeżenie z okazji serialu i kolejny przykład jak powieść zapamiętana jako dobra po latach jeszcze zyskuje. Wspaniała i fenomenalna na wielu poziomach. 10/10

    Vandermeer - Zrodzony
    Ciekawe spojrzenie, trochę Metro bez metra. Raczej fantasy niż scifi, czary i kocopoły, ale biotechnoapokalipsa jest względnie rzadkim motywem, a Zrodzony jest uroczy.

    Kosik - Różaniec
    O, to było dobre. Połączenie polityki, science fiction i paru innych gatunków. Mocna inspiracja Nivenem, z resztą wprost wspomnianym. Młot na socjalistyczne pomysły i prztyczki do polskiej rzeczywistości. Nie jest może jakoś szczególnie fikuśne fikumiku, raczej mocno klasyczne dystopijne sf, ale spokojnie może stać obok Zajdla i Wnuk Lipińskiego. Trochę uwierają niektóre błędy np. niby nigdzie nie ma zwierząt i nie wiedzą co to, ale sąsiadka psa na spacer to już wyprowadzała, i parę innych zgrzytów też, ale nadal wysokiej klasy scifi. 9/10

    Silverberg - Skrzydła nocy
    Szybko się czyta, niektóre motywy fajne. Z językowego punktu widzenia cieszyło zachowanie sensowności przeinaczeń topograficznych (Tybr - Tyvr, Stambuł - Stanbool itd, b często przechodzi w w np, Babilon:Vavilon, m w n np. medved niedźwiedź itd). Trochę baśniowe, znów raczej fantasy, gorzka refleksja nad ludzkością a raczej nad rozumnymi gatunkami per se z czasów, gdy socjosf jeszcze raczkowało. 7/10

    Watts - Slepowidzenie
    Latami jakoś ją omijałem. Nie żałuję, bo dzięki temu mogłem ją przeczytać po raz pierwszy właśnie teraz.
    . Biosf w kosmosie, ale bez żadnych pleśni i innych takich, które mnie nudzą, ale postawienie na statki kosmiczne i naukę. Niesamowicie ambitna z dziesiątkami przypisów, dużo refleksji lingwistycznych i antropologicznych.

    LINK
  • Red Rising

    Karaś 2021-11-11 10:36:25

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Dość mało znana w Polsce seria. Na Goodreads seria zdobywa jakieś awardy, autor też był chyba nominowany do Prometeusza, ale zupełnie mnie to ominęło lub nie zwracałem uwagi. Coś tam na lubimyczytać przefiltrowałem, mignął mi trzeci tom, okładka jak z lat `90 i myślę sobie ee znowu jakieś okołomilitarne pierdoły z robakami, ile tego już było (Wieczna Wojna, Kawaleria Kosmosu, Gra Endera...) no i skrolowałem dalej. Potem mi mignęło przy okazji jakiegoś artykułu o ekranizacji Fundacji, a potem po raz trzeci i to wszystko w ciągu dwóch dni, no to sobie myślę że kurde cholibka może jednak warto spróbować.

    Na razie przeczytałem pierwszy tom - Złota Krew.

    Wybitna powieść. Wybitna historia.

    Po pierwszych rozdziałach obawiałem się, że to kolejna klisza, ale moment, który zazwyczaj kończy tego rodzaju powieści tutaj dopiero ją otwiera. To było świeże. Lubię też motywy vendetty, Goliath, Law Abiding Citizen, tutaj podsycone mitologią, ale nie, to nie jest jakiś Ilion, że o Hellenici w Kosmosie, to ma uzasadnienie w tym zaślepieniu, pysze, upadku, ostatnim podrygu upadającej cywilizacji.

    Z powieści da się wyłuskać zdecydowanie więcej niż tylko Hogwart. Masa motywów ukryta między wierszami.

    Nie wiadomo, w którą stronę pójdzie fabuła. Jedynie twist ten pod koniec dało się uznać za oklepany i przewidywalny, ale autor dawał tak jednoznaczne hinty, że chyba nawet chodziło mu o rozbrojenie tego plot twistu, by nie sprawiał wrażenie oklepanego

    Generalnie cieszę się, że to dopiero pierwszy tom. Tydzień temu nie wiedziałem o tej serii, a chyba będzie jedną z ulubionych.

    LINK
    • Re: Red Rising

      Mossar 2021-11-11 10:44:50

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Zaintrygowałeś. Zapisuję sobie na goodreads na przyszłość

      LINK
    • Re: Red Rising

      Karaś 2021-11-13 12:09:29

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      Drugi tom też świetny jakby co już bardziej wojna i space opera, ale nadal.

      LINK
      • Re: Red Rising

        Kathi Langley 2021-11-14 12:12:14

        Kathi Langley

        avek

        Rejestracja: 2003-12-28

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Poznań

        Poważnie? ja odpadłam na drugim tomie bo mnie zmęczyłą banalność i sztucznie budowana drama Dzwoni za blisko Igrzysk Śmierci, a świat przedstawiony wydaje mi się jeszcze bardziej wysilony. Zgodzę się że punkt wyjścia jest interesujący, ale wg mnie im dalej tym bardziej po sztampie.

        LINK
        • Re: Red Rising

          Karaś 2021-11-14 14:48:13

          Karaś

          avek

          Rejestracja: 2007-01-24

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: София

          No, początek spoilera familijne rody i imperator który się sprzymierzył z jednym z nich by wytłuc drugi koniec spoilera to przecież główna oś Diuny a sam Darrow to znów oklepany mit campbelliański, droga, Ares jako mędrzec-drogowskaz, a artefaktem jest tym razem początek spoilera całe jego ciało koniec spoilera a nie jakiś przedmiot.

          Ciężko dzis o niesztampowość, ale kreacja świata, przemycanie fajnych motywów politycznych, brak jednoznacznego moralnego protagonisty, ogólnie tempo i sposób akcji sprawia mi ogromna frajdę, daleko do kiczu, sporo zapożyczeń i bajkowość, taki miszmasz, science fictionowy Shrek

          LINK
  • Hyperion

    Mossar 2021-11-13 11:42:43

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Slavek na Discordzie hajpował Hyperiona już od jakiegoś czasu. Miałem zamiar go przeczytać, ale raczej później, moze za rok, może za dwa. Tak wyszło, że trochę się zmęczyłem tymi wszystkimi długimi cyklami fantasy i postanowiłem wziąć coś z SF. Padło na Hyperiona.

    Świetne. 9/10.

    Jeśli miałbym za coś odjąć ten punkcik to ewentualnie za to, że na koniec w epilogu trochę się avengerowo zrobiło, ale poza tym te wszystkie historie pielgrzymów bardzo do mnie przemówiły. Każdą zaczynałem z myślą "Ta będzie gorsza, czuję, że to już nie będzie tak dobre jak poprzednie" i właściwie każda mnie z tego błędu wyprowadzała. Poza sam treścią i przesłaniem tych opowieści podobała mi się też zmienna forma. SIlenus opowiadający swoją historię trochę jak obłąkaniec, trochę jak artysta, Kassad, u którego czuć było ten wojenny vibe, itd. Ale ostatecznie największe wrażenie na mnie zrobiło to jak te opowieści jedna po drugiej rozwijały ten świat. Bez pośpiechu pokazywały jak wygląda świat Hegemonii, TechnoJądra czy Wygnańców.

    Jest tu sporo koncepcji, które moim zdaniem mogą wypaść świetnie w zapowiadanym filmie. Chociażby w historii Lamii mamy ogromny potencjał na pokazanie tego świata początek spoilera cybrydów, infowymiaru, cyberśmieci koniec spoilera w taki odjechany, wciągający sposób. Generalnie ta koncepcja przyszłości jest bardzo interesująca. Czasem przesadzona, ale tak akceptowalnie przesadzona. Najbardziej mi chyba odpowiada to co się w tej serii dzieje z czasem. Widać, że Simmons się tym bawi, używa tego do postawiania bohaterów w sytuacjach moralnych/etycznych, które w naszym świecie nie są możliwe.

    Także kolejny tom przeczytam na pewno. Pewnie nie w tym roku, ale jestem ciekawy co dalej.

    P.S. Co do samych opowieści to oczywiście niektóre podobały mi się bardziej, niektóre mniej (mimo, że wszystkie są bardzo fajne). Uszeregowałbym je tak:
    Weitraub > Konsul > Lamia > SIlenus > Kassad > Hoyt

    LINK
    • Re: Hyperion

      Mossar 2021-11-14 15:07:12

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Nikt się tu nie odniósł do mojej opinii o Hajperionie. Jest mi smutno

      LINK
    • Re: Hyperion

      Adakus 2021-11-14 16:53:43

      Adakus

      avek

      Rejestracja: 2007-11-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Silesia

      Czytałem lata temu, fajna .

      LINK
    • Re: Hyperion

      Shedao Shai 2021-11-14 17:17:19

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      Hyperion to dla mnie powieść, od której symbolicznie zaczęła się dla mnie przygoda z dobrą literaturą. Wcześniej czytywałem głównie Star Warsy i Fabrykę Słów, aż tu dostałem tę oto powieść, kręciłem nosem, po czym wciągnąłem ją jednym tchem i pobiegłem po kontynuacje. I zacząłem dobierać lektury wg. nieco innego klucza. Więc miejsce w moim serduszku ma specjalne. Całą tetralogię uważam za wybitną i zajmuje u mnie na półce honorowe miejsce.

      Ogólnie polecam twórczość Dana Simmonsa, dylogia Ilion/Olimp jest prawie tak dobra jak Hyperiony (i też w mojej ocenie 10/10), "Wydrążony człowiek" też, a i reszta jego twórczości to poziom co najmniej bardzo dobry: "Drood", "Terror", "Pieśń bogini Kali", "Abominacja". Najsłabiej oceniam stricte horrorową "Letnią noc", ale to też dobra lektura, z mocnym To/Stranger Things vibe.

      LINK
    • Re: Hyperion

      Slavek_8 2021-11-14 23:38:51

      Slavek_8

      avek

      Rejestracja: 2010-06-25

      Ostatnia wizyta: 2024-12-08

      Skąd:

      Mossar napisał:

      Weitraub > Konsul > Lamia > SIlenus > Kassad > Hoyt

      -----------------------

      Wow, oryginalnie. Mi chyba właśnie historie Kassada i Hoyta podobały się najbardziej, chociaż właściwie po prostu chciałem poznać tę "główną" historię. Ciekaw jestem czy po przeczytaniu pozostałych tomów będziesz coraz bardziej zachwycony (jak ja), czy coraz bardziej rozczarowany (jak niektórzy inni xD ).

      LINK
      • Re: Hyperion

        Mossar 2021-11-15 18:52:12

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Może po prostu z czasem się bardziej wkręcałem? Ta kolejność to niemal odwrócona kolejność opowiadania

        Poza Weitraubem, bo ta historia mnie po prostu najmocniej dotknęła jako kogoś kto jest tatą.

        LINK
  • coś tam czytam

    cwany-lis 2021-11-14 18:16:34

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Nie ruszyłem jeszcze z "trylogią Koreliańską" - chronologiczne czytanie EU nie zając, nie ucieknie, musi mnie najść olbrzymia ochota na SW, by czytać takie "perełki"

    Przeczytałem za to znowu kilkanaście powieści z uniwersum Warhammera 30K/40K/41K - wszystkie zaliczają się gatunkowo do militarnych, mrocznych i krwawych powieści wojennych. Warsztatowo stoją na wysokim poziomie, zaskakująco wysokim, może to kwestia tego, że są pisane przez fanów, w dodatku posługujących się klasycznym angielskim, bogatszym o słowa i określenia, które amerykańskim grafomanom są obce.

    Poza tym:

    Tamte dni, tamte noce - mocno letnia, wakacyjna lektura o romansie między dwoma chłopakami we Włoszech w latach 80-tych. Ma swój sty i urok, całokształt psuje tylko maniera autora do bardzo obrazowych i szczegółowo opisanych scen łóżkowych, które budzą niesmak, albo są momentami żenujące. Psuje to mój odbiór lektury, która mogłaby być jedną z lepszych wakacyjnych powieści. Ma potencjał, jest dobrze napisana, ale raczej do niej nie wrócę, pewnych fantazji z powieści nie odzobaczę (morele ...).

    Magic the Gathering: Bratobójcza Wojna - jestem zaskoczony jakością tej książki - napisał ją "nasz" Jeff Grubb - autor m.in. "Plagi" ze starego kanonu i "Cormyru" z Forgotten Realms. Niby pierwszy tom z czterech, ale stanowi też zamkniętą całość - to historia z początków tworzenia się "lore" gry karcianej, opartej o konflikt dwóch braci. Co ciekawe początek MTG to moment, gdy magia i podróże po różnych sferach są nieznane, tym samym świat przedstawiony w tej powieści jest dosyć przyziemny. Dopiero, gdy bracia odkrywają artefakty pradawnej rasy sprawa nabiera tępa. Mamy tu sensownie rozrysowany epicki konflikt, trwający kilkadziesiąt lat, pełen krwawych i wyniszczających konfliktów. Co zaskakujące autor dużą wagę przykłada to detali nadających wiarygodności wielkiej wojnie - poruszane są tu tematy zaopatrzenia, dostaw surowców, przestawienia gospodarki na cele militarne, ciągły rozwój technologii kosztem życia niewolników i naturalnych surowców .... jak na powieść stricte zarobkową, pisaną na zlecenie jest bardzo solidnie przygotowana i przemyślana. Sanderson mógłby się pod nią podpisać i żaden z jego ultra-fanów nie zauważyłby różnicy.

    Tytułowi bracia to również ciekawy wątek książki - autor oparł narrację w kilku momentach na kronikarskim stylu, gdzie powołuje się na niepewne źródła historyczne. Tym samym, pewne wydarzenia, kluczowe dla całej wojny niejednoznacznie opisują decyzje, jakie podjęli Urza i Mishra - to czytelnik może sam zadecydować, kierując się swych kompasem moralnym i sumieniem kto bardziej zawinił. Bardzo fajna sprawa i zamysł pisarski, tak rzadko spotykany w fantastyce. Kolejne tomy tomy są już pisane przez innych pisarzy, w pełnie też wykorzystują potencjał MTG i podróżowanie po sferach co klasyfikuje się już mocno do super-heroic-fantasy - pierwszy tom jest zupełnie inny, jego lektura daje dużo satysfakcji. Polecam.

    Expanse 03 - Wrota Abaddona - pierwszy tom całkowicie rozminął się z moimi oczekiwaniami (niech przeklęci będą ci wszyscy book`tuberzy określający ten cykl, jako "Grę o Tron w kosmosie"), drugi jeszcze mocniej mnie utwierdził w tych różnicach ... ale minął rok i naszła mnie ochota na lekko naukową space operę. Za trzecim razem wiedziałem co dostanę i jak to będzie napisane - tym razem poznanie dalszych losóch Holdena, Amosa i reszty sprawiło mi satysfakcję z lektury. Opisana tu historia dokądś zmierza, autorzy zdają się mieć wszstko ładnie rozplanowane. Po kolejny tom sięgnę może za pół roku ...

    Jedyne co nadal mnie irytuje to maniera pisarska polegająca na skrupulatnym opisywaniu myśli poszczególnych bohaterów - co często przeczy ich czynom - czytam przez dwie, trzy strony dywagacje po czym można je wyrzucić na śmietnik, ponieważ okoliczności zmuszają postać do podjęcia zupełnie innych decyzji. Śmieszy mnie też ciągłe tłumaczeni "amoralności" niektórych postaci, zupełnie jakby autorzy tłumaczyli się "ta bohaterka zabiła tysiące, ale ma traumę z dzieciństwa, jest w gruncie dobrą osobą, skrzywdzoną przez świat". Dialogi nadal kuleją, postacie ciosane momentami z drewna, ale jest to znośna lektura.

    LINK
  • Problem Trzech Ciał

    cwany-lis 2021-11-15 21:19:51

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Chińskie SF, obsypane nagrodami etc. - rzecz traktuje o kontakcie z obcą cywilizacją - co prawda bohaterami są chińscy naukowcy, część historii rozgrywa się podczas wielkiej rewolucji kulturalnej, ale zaskakująco mało tu orientu. Akcja powieści mogłaby się równie dobrze dziać w Polsce, czy w Strefie 51 i w żaden sposób nie wpłynęłoby to na całokształt. Niektóre recenzje, które czytałem mocno przesadzały z tym unikalnym punktem widzenia i azjatycką, unikalną perspektywą.

    Pomijając ten przereklamowany orient pozostaje nam solidna i wciągająca powieść. Nie przepadam za naukową SF, ale autor przez większą część lektury potrafi bardzo przystępnie wyjaśnić i opisać wiele naukowych zagadnień. Wyjątek stanowi ostatnie 10% powieści, gdzie dosłownie przerzuca się rozmaitymi teoriami i doświadczeniami, jedno bardziej abstrakcyjne od drugiego. Także kilka pomysłów w samej historii jest albo pretekstowych i działa "bo tak" , albo z lekka ociera się o krindż i SF rodem z lat 80-tych.

    Najbardziej rozczarowują początek spoilera obcy najeźdźcy, których autor szybko obdziera z aury tajemnicy i opisuje w bardzo bliski człowiekowi sposób, przez co stają się trochę bardziej zdyscyplinowanymi humanoidami koniec spoilera

    Nie po drodze mi z naukową SF, wolę jednak bardziej przyziemne historie, ale była to miła odskocznia, trochę przereklamowana ale przeczytałem z uwagą na dwa posiedzenia.

    LINK
    • Re: Problem Trzech Ciał

      Karaś 2021-11-15 21:23:07

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      CISZEJ BO NAS USŁYSZĄ

      Generalnie tom pierwszy jest super, ale jak przeczytasz następne dwa to jeszcze tylko zyska

      LINK
    • Re: Problem Trzech Ciał

      Smok Eustachy 2021-11-15 23:01:51

      Smok Eustachy

      avek

      Rejestracja: 2017-02-13

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Oxenfurt

      Pojechał trochę z tymi trzema ciałami bo Proxima jest za mała i za daleko żeby coś namieszać:
      https://www.salon24.pl/u/smocze-opary/1117029,trzy-ciala-i-potwory-spoiler
      Aby usłyszeć Ziemię z układu Centaura Alfy nie potrzeba żadnych cyrków. Przez radioteleskopy powinna być słyszalna. Coś się mię tak wydaje.

      LINK
    • Re: Problem Trzech Ciał

      Rusis 2021-12-27 14:54:23

      Rusis

      avek

      Rejestracja: 2004-02-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocław

      cwany-lis napisał:
      Chińskie SF, obsypane nagrodami etc. - rzecz traktuje o kontakcie z obcą cywilizacją - co prawda bohaterami są chińscy naukowcy, część historii rozgrywa się podczas wielkiej rewolucji kulturalnej, ale zaskakująco mało tu orientu. Akcja powieści mogłaby się równie dobrze dziać w Polsce, czy w Strefie 51 i w żaden sposób nie wpłynęłoby to na całokształt. Niektóre recenzje, które czytałem mocno przesadzały z tym unikalnym punktem widzenia i azjatycką, unikalną perspektywą.
      -----------------------

      Jasne to co najważniejsze w tej książce byłbyś w stanie wyjąć z Chin i przenieść w dowolne inne miejsce, nie jest to niewykonalne ani nawet bardzo trudne. Ale wciąż w całości da się bardzo mocno odczuć te motywy Chińskie, które tam po prostu są jako mocne tło. Sprawia to, że mi się książkę czytało z większą ciekawością niż kolejną książkę osadzoną w Polsce czy Strefie 51. Szczególnie mi przypadła do gustu w tym kontekście właśnie pierwsza część książki, w której jeszcze za bardzo nie zajmujemy się samym s-f ale przechodzimy przez historie z rewolucji kulturalnej. Czasy wpływają też na brak takiego typowego orientu - mamy szarość komunizmu, a bohaterami są raczej ludzie których życie nie toczyło się wokół tematów typowo "orientalnych".

      LINK
  • Pohl Fryderyk: Gateway. Brama do gwiazd

    Smok Eustachy 2021-11-25 00:05:49

    Smok Eustachy

    avek

    Rejestracja: 2017-02-13

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Oxenfurt

    Gateway postrzegam przez pryzmat chłamu którym zostaliśmy zasypani przez te wszystkie lata. Czy grafomany od Another Life nie mogły się na tym wzorować?
    Ale ad rem:
    1. Nie ma wampirów w kosmosie i w czaszkach złom nie grzechocze.
    2. Autor stara się przedstawić kompletną i spójną wersję świata przedstawionego. Co teraz jest rzadkością.
    3. Jest seks i romans, Horubała będzie zadowolony.
    4. Ciężko nie walić spoilerami ale:
    początek spoilera
    Sama koncepcja resztek obcej cywilizacji z których możemy korzystać ale ich nie rozumiemy jest ciekawa. Dodatkowo eksploracji dokonują jakieś ignoranty za pieniądze. U nas by byli profesorowie, akademicy by byli. Dysertacje, konferencje naukowe a tam pełna komercha. Inne spojrzenie.
    5. Nie wiem czy gościu ogarniał że możemy przyswajać białka, cukry, węglowodany witaminy i inne badziewie organiczne a przekształcanie ropy czy komety w odpowiednie związki to skomplikowana sprawa. Ale niech ma.

    Jestem po pierwszym tomie dopiero i tu jest problem Pohla podstawowy, ze następne pozycje cyklu są już słabsze. Czy na pewno ogarnął problematykę zachowania w pobliżu czarnej dziury? Promieniowanie i grawitacja? Przez pół miliona lat położenie obiektów w kosmosie zmieni się więc trafienie jest obarczone błędem pewnym. To się może wyjaśnić.
    Premiera to rok 1977 i trzyma się to dobrze, jak już pisałem w porównaniu z badziewiem którym jesteśmy zasypywani teraz jest OK.
    koniec spoilera

    LINK
    • Re: Pohl Fryderyk: Gateway. Brama do gwiazd

      Finster Vater 2021-11-25 21:07:26

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Normalnie to złota łopata się należy, za odkopanie tego starocia (czyli gdzieś przełom 80/90). Gateway to jedna z moich ulubionych SF, i podoba mi się jak Pohl budował świat, relacje bohaterów i, oczywiście tych nieznanych "obcych" (o których więcej będzie w kolejnych tomach).

      Ale, czy te badania z korporacyjnego punktu widzenia są takie dziwne? Wszak i Kolumb, i Magellan i cała reszta to też byli wynajęci najemnicy, w których ktoś zainwestował, by przynieśli profit. Sobie i inwestorowi. Nihil novi sub sol.

      LINK
    • Re: Pohl Fryderyk: Gateway. Brama do gwiazd

      Karaś 2021-12-23 20:42:54

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      Też to ostatnio czytałem. Na razie pierwszy tom. Klasyczny niedosyt i zaintrygowanie, jak po chyba każdej sf z tamtych lat. Pewnie sięgnę po następne tym bardziej, że czyta się szybko. I super, że korpo - orzeźwiające w zalewie wszechobecnych bzdetów, że "gdyby nie partia to ludzie by niczego nie osiągnęli bo są zbyt chciwi i głupi".

      LINK
  • o Polsce w reportażu i sensacyjne

    cwany-lis 2021-12-04 23:44:52

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Przedwojnie - dosyć ciekawa wizja Polski 2030 - autor to ponoć znany, lewicowy komentator, ale przez 90% opowiadanej historii zdaje się pamiętać, że pisze powieść właśnie. A pisze bardzo przyzwoicie, czyta się bez bólu. Perypetie pierdołowatego trzydziestoparolatka, będącego na utrzymaniu żony, przemierzającego Warszawę targaną manifestami i strajkami, pełną nierówności społecznych i kryzysów gospodarczych są ciekawe. W tej wersji historii prawicowe rządy znowu są pod kreską a u władzy jest szeroko pojęta lewica. Kilka pomysłów na problemy, z jakimi borykać się może nasz piękny kraj za 10 lat są sensownie przedstawione i wiarygodne, albo przynajmniej sugestywne (mikro-płatności za korzystanie z usług publicznych, parków, stref osiedlowych itp., wymarłe małe miasteczka, upadłe biznesy wokół odgrodzonych, drogich autostrad, bajońskie opłaty za wywóz śmieci prowadzące do wzrostu nielegalnych wysypisk, drony obserwujące obywateli i automatyczne mandaty kasujące należność wprost z konta). W opowiadanej historii brakuje wycieczek osobistych, jakiś politycznych złośliwości, obie strony konfliktu obrywają po równo, autor stara się też ukazać różne interpretacje miłości do ojczyzny i stanu umysłu rodaków. Wyszło fajne czytadło "do kotleta", które wciągnąłem praktycznie na jednym posiedzeniu.

    Zapaść. reportaże z mniejszych miast - rzadko czytam reportaże, ale po tej pozycji zdecydowanie częściej sięgnę po taką lekturę. Opowiadane tu historie mocno zagrały mi na emocjach, sam pochodzę z małego miasta i borykałem się z wieloma podobnymi problemami co bohaterowie poszczególnych rozdziałów. Czego tu nie ma - upadki wielkich firm zatrudniających połowę mieszkańców, hałas, bezrobocie, brak perspektyw, brak lekarzy, układy i znajomości, smog, wycinka drzew i betonowe rynki - czyta się to znakomicie, ale co wrażliwszy czytelnik może nie strawić takiej dawki polskiego narzekania i dojmującego pesymizmu. Ale z drugiej strony, po takiej dawce życiorysów Polaków starszych i młodszych jeszcze mocniej doceniam posiadanie własnego skromnego mieszkania z widokiem na las w bardzo dobrej lokalizacji i pracę w budżetówce :uff: Fantastyczna lektura.

    LINK
  • Podsumowanie 2021

    Mossar 2021-12-23 17:37:36

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Klasycznie książkowe podsumowanie roku ode mnie. Tym razem weszły 64 książki, aktualnie czytam 65, ale jakoś mi idzie słabo, a do przeczytania 1200 stron, więc chyba się nie uda.

    Najważniejszym wydarzeniem książkowym tego roku było dla mnie przeczytanie całego Cosmere, czyli bodajże 14 książek, bo Elantris czytałem w ubiegłe święta. Zacząłem w grudniu, skończyłem w czerwcu i ta seria stała się moją ukochaną serią. Aktualnie Cosmere liczy się dla mnie najbardziej, nawet SW zeszło na dalszy plan. Czekam na Wax&Wayne 4 w przyszłym roku.. no i chyba będę musiał je machnąć w oryginale. No chyba że MAG wyda maximum w marcu 2023.

    Druga seria, która mnie bardzo wciągnęła i zaintrygowała to Malazańska Księga Poległych. Mam za sobą 6 tomów + 1 tom innego autora tego uniwersum. Brutalnie. Mrocznie. Ciężko. Ale też śmiesznie i emocjonalnie. Kocham i nienawidzę tą serię Nie no. Może nie nienawidzę, ale czasem mnie denerwuje, ale plusy są zdecydowanie większe niż minusy.

    Świat Dysku. Machnąłem sobie prawie cały cykl o Wiedźmach, potem większość o Straży. I wtedy zaczęli wydawać nowe wydanie kioskowe, więc aktualnie zbieram kolejne tomy i czekam na kolejny do przeczytania, którego nigdy nie czytałem (takich zostało mało) albo czytałem dawno.

    Z SW w sumie głównie Wielka Republika. Niektóre czytane i po angielsku i potem po polsku. Poza tym powtórzyłem Alfabecik i machnąłem trochę Legend, żeby skończyć w końcu tą NEJkę. Co z SW w tym roku było najgorsze? Zdecydowanie Mroczne Gniazdo. Z kanonu chyba Race to Crashpoint Tower. A najlepsze? W sumie to nic nie było jakieś wybitne, więc chyba Rozkaz 66 i Światło Jedi.

    No i Koło Czasu. Przed serialem miałem hype i też do 5 roku coraz bardziej mi się podobało. Teraz czytam tom 6 i kurczę jakoś idzie jak krew z nosa. Zobaczymy co będzie dalej z tą serią.

    Na wzmiankę też zasługuje świetny Hyperion i Dzienniki Gwiazdowe Lema (chyba nawet lepsze niż Hyperion). Dobry, udany książkowo rok. Teraz trochę boję się, że w przyszłym roku będzie gorzej, bo się trochę wyprztykałem z książek, które wiedziałem że będą dobre. Na pewno w styczniu zacznę od HR, potem pewnie Upadek Hyperiona, MAG dalej wyda Malazańską, więc czeka mnie przynajmniej 5 kolejnych tomów. Nie wiem w sumie czy będzie mi się dalej chciało czytać Koło Czasu. Myślę też że zacznę coś nowego - Czarną Kompanię Cooka, coś od Brenta Weeksa albo Meekhańskie Pogranicze Wegnera.

    LINK
  • Druga połowa i podsumowanie 2021

    Rusis 2021-12-27 14:37:46

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    Miałem w tym roku co kwartał wrzucać książki, które przeczytałem. Dobrze szło przez pierwsze dwa kwartały, po trzecim nie mogłem się zebrać do napisania tego więc teraz lista z ostatniego półrocza i podsumowanie całego roku.

    Najpierw drugie półrocze 2021:

    Kryminały:

    "Miasto szpiegów" - Marek Krajewski
    Tym razem autor w swojej powieści przenosi nas do przedwojennego Gdańska i okolic. Pod względem oddawania realiów historycznych (miejsc, nastrojów społecznych, wydarzeń w tle) jak zwykle trzyma poziom. Pod względem samej przedstawionej historii już jest trochę gorzej. Mam wrażenie, że Krajewski zaczyna się powtarzać z wykorzystywaniem pewnych motywów - jasne, przy tylu książkach to było nieuniknione ale zaczynają tracić przez to na ciekawości. Tu na dodatek autorowi nie udało się zawrzeć całej historii w naturalny sposób, tylko pod koniec wyraźnie przyspieszył wyłuskując czytelnikowi co miał na myśli. Czytało się dobrze, ale jak na Krajewskiego powieść raczej przeciętna.

    "Księżniczka z lodu" - Camilla Lackberg
    "Kaznodzieja" - Camilla Lackberg
    Czyli pierwsze dwa tomy kryminałów z serii "Saga o Fjällbace". Klimaty skandynawskie, przestępstwa sprzed lat, które z różnych powodów zaczynają wypływać na światło dzienne. To co mi mega przypadło do gustu to nieszablonowe podejście do głównych bohaterów. W większości kryminałów główny bohater to stróż prawa/dziennikarz z problemami alkoholowymi i rozbitą rodziną, który zatraca się w łapaniu przestępców. Tu mamy policjana i pisarkę - oboje bez żadnych większych problemów życiowych, ot zwykli ludzie, których los związał z tymi sprawami. Miłe odstępstwo od standardu. Reszta już trochę bardziej typowa dla kryminałów skandynawskich - ale jeśli komuś przypadają one do gustu to i ta saga powinna.

    "Kastor" - Wojtek Miłoszewski
    Kryminał dziejący się w 1990 roku. Całkiem ciekawie oddany klimat przemiany ustrojowej - szybkie bogacenie się niektórych grup, problemy strukturalne, rozliczanie z przeszłością i SBcją. Do tego kryminał w którym przez długi czas nie jest w cale takie oczywiste kto i dlaczego jest mordercą. Choć czasem miałem wrażenie, że same wątki kryminalne schodziły na drugi plan i były pretekstem do tego aby autor mógł się pobawić w opis Polski z tego okresu.

    "Bez reszty" - Wojtek Miłoszewski
    Kontynuacja Kastora, utrzymana w podobnych klimatach co pierwszy tom. Tu już było "więcej kryminału w kryminale", a trochę mniej opisów samej Polski - choć lata akcji wciąż odgrywają bardzo ważną rolę i w każdym momencie daje się odczuć, że powieść jest osadzona na początku lat dziewięćdziesiątych. Oba tomy to całkiem przyjemne pozycje, oderwane trochę od standardowego kanonu "kryminałów".

    Fantastyka:

    "Piorun kulisty" - Cixin Liu
    Kolejna powieść Cixin Liu - czyli forma literacka, w której ten autor jak dla mnie sprawdza się najlepiej. Znowu mamy mocne osadzenie w Chinach i nauce, tym razem skupiając się już tylko na ludzkości. Jeśli komuś spodobał się cykl "Wspomnienie o przeszłości Ziemi" to i ta pozycja przypadnie do gustu. Czytając jednak zaczynam zauważać tendencję, że zdecydowanie bardziej mi się w jego przypadku podoba pierwsze 3/4 książki niż samo zakończenie - mam wrażenie, że przez większość czasu Cixin stara się trzymać zarysowanej przez siebie historii i ograniczeniom, aby na koniec oderwać kompletnie od wszystkiego. I ten schemat wypada na minus, ale wciąż jest to minus akceptowalny biorąc pod uwagę poziom całości.

    "Mrok nad Tokyoramą" - Robert J. Szmidt
    Lekka fantastyka dziejąca się w przyszłości rządzonej przez wielkie korporacje. Ciekawy klimat miast, które są praktycznie niezależnymi enklawami. Temat powtarzany wielokrotnie u różnych twórców, ale wciąż sprawdza się dobrze.

    "Ostateczne Rozwiązanie" - Robert J. Szmidt
    Kolejna książka z typu historii alternatywnych. Wyjściem do niej jest zamach na Hitlera w 1939, który kończy się sukcesem a władzę w Rzeszy przejmuje Himmler. Tym samym mamy alternatywne spojrzenie na to jak by mogła potoczyć się druga wojna światowa. Pomysł dobry, problem mam z wykonaniem. Autor mam wrażenie miał pomysł na wizję świata, ale nie potrafił rozpisać szczegółów. W rezultacie dostajemy ciekawy wstęp i zakończenie - w obu możemy skupić się na tym "co by było gdyby". Środek książki jednakże zabiera czytelnika w wątek rozgrywający się w zdecydowanie mniejszej skali, który jest stworzyny na motywach wydarzeń z czasów II wojny dostosowanych do historii alternatywnej. W efekcie na długo zamiast zastanawiać się w jakim kierunku pójdzie świat obserwujemy przygody dwójki bohaterów działających jako agenci na terenie wroga. Sprawia to, że czułem niedosyt z niewykorzystanego potencjału powieści. Przyznaję jednak, że całość napisana jest jak na tego typu historie w miarę spójnie.

    Horrory:

    "Inkub" - Artur Urbanowicz
    Horror dziejący się na suwalszczyźnie w małej wiosce. Autor wykorzystał dosyć popularny motyw odległej wioski z małą społecznością w której dochodzi do niewytłumaczalnych wydarzeń. Trochę jak klimat z powieści Dardy (fani horrorów zapewne kojarzą). Ważniejsze nie tyle są tu wydarzenia co samo budowanie klimatu i tajemnicy wokół nich. Stary, sprawdzony i wielokrotnie wykorzystywany sposób pisania horrorów, ale osadzenie go w Polsce - wykorzystanie rodzimych motywów - sprawia, że czyta się bardzo przyjemnie i nie męczy wtórnością.

    Inne:

    "Zrozumieć Japonię" - Dorota Ugorowska
    Książka poświęcona współczesnej Japonii, ludziom w niej żyjących, ich tradycjom, przyzwyczajeniom i zwyczajom. Napisana przez autorkę, która przez wiele lat mieszkała w niej. Każdy rozdział skupia się na innym zagadnieniu jak np. natura, religia, praca, kultura itd. Nie jest to typowa książka podróżnicza czy cykl reportaży, a sam sposób napisania z uwagi na brak historii przewodniej jaką takowe posiadają może odrzucać. Poszczególne rozdziały mają bardzo nierówny poziom, niektóre wciągają będąc świetnie przemyślaną opowieścią, inne zdają się wręcz zbiorem luźnych - źle zedytowanych notatek. Niemniej jednak całość w dosyć ciekawy sposób pokazuje współczesną Japonię, starając się dotrzeć do źródeł określonych zachowań i rozprawić z niektórymi stereotypami.

    "Czarne dziury" - Stephen Hawking
    Książka będąca zapisem dwóch wykładów słynnego fizyka na temat czarnych dziur. Pierwszy z nich był dosyć oczywisty, nie wnoszący specjalnie nic do wiedzy zapamiętanej sprzed X lat. Drugi natomiast przedstawiał współczesne teorie dotyczące ich badania, pozostałości po cząstkach które w nie wpadły. To już dla mnie była swoista nowość. Jest to bardziej broszurka niż książka, którą czyta się błyskawicznie.

    Łącznie w 2021 udało mi się przeczytać 28 książek. Trochę lepiej niż rok wcześniej. Patrząc się na gatunki to wciąż (tak jak od prawie zawsze) najwięcej czytam fantastyki i kryminałów, ale na trzecią pozycję zaskakująco zaczynają się wybijać horrory i wiem, że tendencja ta raczej się w kolejnym roku utrzyma.
    Fantastyka / s-f: 14
    Kryminały: 5
    Horrory / powieści grozy: 4
    Reportaże: 3
    Inne: 2

    Zakupy na najbliższe miesiące zrobione, paczka z książkami przyszła niedawno tak więc czas będzie zacząć czytać na poczet 2022

    LINK
  • Podsumowanie roku 2021

    Melethron 2021-12-31 14:06:41

    Melethron

    avek

    Rejestracja: 2009-02-16

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Court of Gods

    Kolejny rok dobiega końca, więc tutaj moje pytanie: jak tam u was liczbowo z przeczytanymi książkami?

    Osobiście, przeczytałem w tym roku 57 pozycji co dla mnie jest bardzo dobrym wynikiem, jednym z najlepszych w życiu. Wszystko dzięki końcówce zeszłego roku gdzie spojrzałem na to na czym skupiałem się przez ostatnie lata i postanowiłem trochę zmienić styl życia i powrócić do regularnego czytania. Mam nadzieję, że nadchodzący 2022 rok będzie równie dobry w liczbach, a nawet lepszy, bo książek przecież nigdy za dużo.

    Z tych 57 pozycji:

    - Star Wars (kanon): 33
    - Inne: 17
    - Cosmere: 4
    - Star Wars (Legendy): 3

    LINK
  • Podsumowanie czytelnicze 2021

    Shedao Shai 2021-12-31 14:57:44

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    W 2021 roku przeczytałem równe 100 książek, co jest moim rekordem życiowym, i to takim konkretnym, bo poprawionym aż o 25 (w stosunku do poprzedniego roku rekordowego, czyli 2020 - więc jak widać mam dobrą passę czytelniczą). Jestem bardzo, bardzo zadowolony.

    Nadrobiłem dwie serie klasyków, czyli MAGowe Artefakty i Rebisowy Wehikuł Czasu. Rzeczy w większości bardzo warte uwagi, szczególnie wśród Artefaktów.
    Poczytałem trochę polskiej grozy, znajdując kilka perełek (Gunia, Staniszek, Urbanowicz), choć sądzę, że w przyszłości będę chciał ten segment nieco ograniczyć. Trochę przeszarżowałem ilościowo.
    Zacząłem Kroniki Thomasa Covenanta, czyli drugą po Czarnej Kompanii inspiracji dla Stevena Eriksona, mojego ulubionego pisarza. Jestem po sześciu (z dziesięciu) tomach, w trakcie siódmego. Rzecz dobra, acz nie wybitna. Szkoda, że w Polsce olana.
    Zaliczyłem trochę lekkiego, przygodowego sajfaj: trylogia o upadającym imperium Scalziego, serię o Bobie Taylora czy sześcioksiąg o Black Jacku Campbella. Rzeczy niezbyt wymagające, ale przyjemne.
    W końcu udało mi się czytać conieco na bieżąco, niedługo po premierze, a nie "odkładam na za kilka lat". To miłe uczucie. A jednocześnie ponadrabiałem trochę rzeczy czekających.

    Najlepszą książką, jaką przeczytałem w 2021 jest Great North Road Petera F. Hamiltona. Napisałem o niej kiedyś kilka słów, muszę to kiedyś wkleić na Bastion. Niesamowita rzecz.

    Zdecydowanie warte wspomnienia wśród top of the top są też:
    Słoneczne wino - Ray Bradbury
    Powrót - Wojciech Gunia
    Ostatni brzeg - Nevil Shute
    Wieczna wojna - Joe Haldeman
    Pętla - Kamil Staniszek

    Trochę nowości, trochę klasyki, ale literacko to ekstraklasa i za każdą z ww. pozycji twardo obstaję.

    Z rzeczy na minus, trafiłem na dużo niewypałów z całkiem renomowanego wydawnictwa Powergraph: mianowicie trzy książki C. Zbierzchowskiego i cztery A. Kańtoch. Źle wydane pieniądze. To trochę nadwątpliło moją wiarę w Powergrapha.
    Przemęczyłem też kolejną powieść Cixina Liu - Piorun kulisty - i na nim chyba skończę swoją znajomosć z tym panem. Po trylogii trzech ciał on już nie ma nic do zaoferowania.
    Niezbyt pozytywne emocje dostarczyło mi też kilka pozycji z Biblioteki Grozy od C&T - klasyka sprzed stulecia obecnie niezbyt dobrze się już sprawdza. Sto stron czyta się jak czterysta czegoś innego, ciekawszego.

    Plany na 2022? Zwolnić ilościowo, za to przekopać się przez kilka "kloców" których się nieco boję. Po pierwsze, dokończyć Covenanta - tomy 7-10 są grubsze, a już poprzednie zajmowały mi sporo czasu. Po drugie, chcę przyatakować czwarty omnibus Le Guin - "Wracać wciąż do domu". 1184 stron małej czcionki mnie przeraża, ale w końcu trzeba się przez to przebić. Po trzecie, re-read Malazańskiej - nadciągał latami, a teraz, w momencie kiedy tyle rzeczy nadrobiłem i mogę sobie pozwolić na nieco re-readowania. A Malaz jest pierwszy na liście, bo od mojej pierwszej rundy minęło sporo czasu, trochę pozapominałem, a chciałbym lepiej móc dyskutować z forumowiczami. No i premiera "Boga..." w czerwcu to też dobra motywacja.

    LINK
    • Re: Podsumowanie czytelnicze 2021

      Mossar 2021-12-31 15:09:58

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Wow. A myślałem że ja rozbiłem bank tym 65

      LINK
      • Re: Podsumowanie czytelnicze 2021

        bartoszcze 2021-12-31 15:20:55

        bartoszcze

        avek

        Rejestracja: 2015-12-19

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Jeden z Wszechświatów

        Zerkam do swoich notatek, widzę tylko 8 ukończonych pozycji, o czym ja tu będę gadał
        (jak kiedyś uczestniczyłem w czelendżu to skończyłem na 78, a przedtem... nigdy nie liczyłem)

        LINK
    • Re: Podsumowanie czytelnicze 2021

      Rusis 2021-12-31 16:39:34

      Rusis

      avek

      Rejestracja: 2004-02-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocław

      Cóż.. "Powrót" i "Pętla" dodane w takim razie do koszyka do następnego zamówienia

      LINK
      • Re: Podsumowanie czytelnicze 2021

        Shedao Shai 2022-01-05 11:50:49

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        To dobrze, ale chciałbym ostrzec, że obie książki to specyficzna proza, kompletnie inna od np. "Inkuba" - nastawiona na klimat a nie fabułę. Nie oczekuj porywającej historii z mnóstwem twistów itd., bo się rozczarujesz. Czasem, szczególnie u Staniszka, wręcz domyślasz się jak to się skończy i o co chodzi. Tu ważna jest sama podróż, a nie osiągnięcie celu końcowego. Daj znać jak przeczytasz, ciekawy jestem jak to odbierzesz

        LINK
        • Re: Podsumowanie czytelnicze 2021

          Rusis 2022-01-05 20:32:35

          Rusis

          avek

          Rejestracja: 2004-02-28

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Wrocław

          Nie przeszkadza mi to. W "Inkubie" też bardziej mnie klimat niż akcja interesował - bo sama akcja mimo iż była ok, to nie była specjalnie odkrywcza, a twisty tam... cóż, jakby ich nie było to by książka na tym niespecjalnie straciła .

          LINK
  • IV RP

    cwany-lis 2022-01-03 21:58:29

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Nadchodzi III Wojna Światowa - zła książka, ale dobrze się czyta, to po prostu zredagowane, spisane rozmowy z kanału na youtube, pełne uproszczeń i prostego słownictwa. Spodziewałem się o wiele, wiele więcej merytorycznej wiedzy i informacji. Z racji tego, że dyskusje były prowadzone w różnych odstępach czasu, poruszane było kilka różnych tematów to i tak autorzy często wracają do swoich koników i ulubionych tez. Bartosiak forsuje swój autorski startup "Armię Nowego Wzoru" w każdym rozdziale, niezależnie od tego czy poświęcony jest upadkowi Izraela czy też kampanii w 1939. Zychowicz sypie anegdotami i ciekawymi lekturami, jak już wspomniałem lektura wciąga, jest przyjemna i miła, ale brakuje tu konkretów. Bartosiak co rusz rzuca pustymi sloganami, że polskim siłom zbrojnym potrzeba "dynamicznego rozwoju, odwagi, kreatywności i niezależności" a Polska myśl ma być pełna "rozmachu, wigoru i wiary we własne siły". Momentami dyskusja przypomina wygodne mądrzenie się lwów salonowych, wybierających wygodne dla siebie argumenty, ignorując przy tym masę zaprzeczających im faktów. Polecam książkę wypożyczyć z biblioteki, czytać ją podczas jedzenia bigosu i tłustymi paluchami zaznaczać interesujące nas fakty dla przyszłych czytelników! Bardzo niesympatyczny skok na kasę.

    Polska 2.0 Jacka Inglota - autor w posłowiu bardzo poważnie podchodzi do wykreowanych przez siebie dwóch wizji Polski 2022-38. A są to losy Polski pod władzą nowego Piłsudskiego i współczesnej koncepcji federacyjnej - to ta bardziej optymistyczna alternatywa, chociaż z dużą dozą cynizmu i dziegciu. Druga wersja to już totalny upadek Ojczyzny i klimaty rodem z Bioshocka. W posłowiu autor bardzo poważnie podchodzi do swych wykreowanych historii, uznając je za dosyć wiarygodne, co bardzo mnie rozbawiło bo bliżej im do SF aniżeli czegoś do potraktowania na serio. Ale to dobrze napisane nieco dłuższe opowiadania. W sumie mogę polecić miłośnikom alternatywnej historii i wizji przyszłości.

    LINK
    • Re: IV RP

      Finster Vater 2022-01-05 21:56:11

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Ja Zychowicza od czasów jego pierwszej książki omijam z daleka. no bo tego, nawet bajkopisarstwo powinno trzymać jakiś poziom

      LINK
      • Re: IV RP

        cwany-lis 2022-01-06 08:01:12

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        "Pakt Ribbentrop-Beck" to nawet fajna "alternatywka" do poczytania przy kawie. Bardzo mi się podobała taka wizja sprytnej elity II RP co to z III Rzeszą niszczą Związek Radziecki a potem z aliantami zadają cios w plecy diabolicznym siłom Hitlera. Brakowało już tylko cwałującej po Berlińskim bruku husarskiej roty śpiewającej "Bogu Rodzica". Ponownie muszę przyznać, że czytało się to bez bólu, aczkolwiek od samego początku irytowały mnie pewne naciągane założenia takiej wizji historii. Autor nadużywa zwrotów typu "na pewno", "z pewnością by tak było", co zawodowemu historykowi nie wypada.

        Z książek Zychowicza czytałem jeszcze "Żydów" ale to w zasadzie zbiór wywiadów i felietonów o mniej lub bardziej kontrowersyjnych tematach, może przeczytam kiedyś coś jeszcze, ale tylko jak będzie w wyprzedaży.

        LINK
  • Podsumowanie czytelnicze 2021

    cwany-lis 2022-01-03 22:12:27

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    85 - dobry wynik, zwłaszcza, że przeczytałem Nędzników (1800 stron) i Drogę Królów (1100?), która trochę mnie rozczarowała, ale i zarazem dała dużo satysfakcji. W tym roku na samym początku dokończyłem kilka klasyków literatury a potem to już górki - same miłe czytadła, sensacje, SF i fantastyką. Dokończyłem kilka cyklów zaczętych 5-10 lat temu, zabrałem się za kilka pozycji, które chciałem przeczytać od lat kilku itp. Statystycznie wygląda to mniej więcej następująco:

    Warhammer 40K/41K/Herezja Horusa - ok. 25 tytułów

    Gwiezdne Wojny - 25

    Inne: Fantasy/SF - około 10

    Reszta, czyli historia, reportaż, akcja i obyczajówki - 25.

    Pod koniec 2021 odkryłem reportaże, zwłaszcza te poświęcone Polsce mnie zafascynowały i w 2022 zamierzam przeczytać wszystko co udało mi się skompletować z tej tematyki - na razie mam około 15 tytułów. Poza tym nadal walka z re-readem starego kanonu chronologicznie - trochę mi siadło po czarnej serii najgorszych tytułów z lat 90-tych, ale na pewno w tym roku dojadę do Nowej Ery Jedi, której ponowna lektura jawi mi się, jako coś fantastycznego.

    Do tego, wiadomka - jeszcze więcej Warhammera i dużo publikacji historycznych - te ostatnio zaniedbałem, ale mam już na półkach skompletowane wszystkie interesujące mnie tytuły - w listopadzie-grudniu kupiłem ponad 40 tytułów i mam już wszystko co chciałem(?). Chciałbym też w końcu przeczytać całą Diunę - klasyka czytałem już dwa razy, ale chcę "ogarnąć" 6 tomów serii i większość tych tytułów syna i Andersona. Koło Czasu też bym chętnie połknął, i ponownie skonfrontował się z Malazańską. Ale to już pewnie 2023 ...

    LINK
  • Koło Czasu 6

    Mossar 2022-01-05 12:30:35

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Z żadną serią nie mam aż takiego love-hate jak z Kołem Czasu. Pierwsze tomy jeszcze były dosyć proste - oceniałem na takie 3-4/5, ale każdy tom uznawałem za interesujące fantasy i na fali serialu chciałem czytać dalej. Z tomem 4 i 5 zaczęły się naprawdę grube tomiszcza po ~1200 stron, z których przynajmniej 30% mogłoby być usunięte, ale akceptowałem to, bo te dwa tomy naprawdę mi spasowały i świetnie się przy nich bawiłem.

    Problem pojawił się przy "Triumfie Chaosu" — szóstym tomie serii. Nie pamiętam dokładnie ile, ale książka ma chyba 1240 stron. W moim przypadku to absolutny rekord, bo nawet Archiwum Burzowego Światła, mimo podobnej objętności, czytałem od MAGU w podziale na dwa tomy.

    Po pierwszych 300 stronach zastanawiałem się czy Jordan w ogóle rozpocznie fabułę. Tu Gawyn, tu jedna Aes Sedai, tu druga, tu pięćdziesiąta, tu jeden Przeklęty, tu drugi, tu ósmy. Tu jedna armia, tu druga. Raz arystokraci z Cairhen, raz z Caemlyn, raz ze Łzy, raz z Saldei, raz z Amadicii. W międzyczasie oczywiście pojawiały się fajne wątki jak np. początek spoilera powstawanie asha`manów Randa i Taima albo uleczenie Logaina, Suan i Leane przez Nynaeve koniec spoilera, ale to zwykle było 50 świetnych stron po 300 stronach jakichś smętów. Może i klimatycznych smętów, ale jednak smętów.

    Potem znowu zaczęła się brazylijska telenowela. Wątki miłosne początek spoilera Aviendhy i Randa, Min i Randa, Elayne i Randa, Egwene i Gawyna, Suan i Garetha, Perrina i Faile, Perrina i Berelain koniec spoilera. Masakra. Część z nich nawet była niezła, chociażby ten wątek zazdrości u Perrina, ale panie Jordan, ile można. Pan chyba na to kolejne 300 stron przepierdzielił. Będąc na ~800-900 stronie myślałem sobie: "Mossar, tu będzie 3/5 jak nic. Pewnie na koniec się coś fajnego wydarzy, ale i tak tyle smętów nie zasługuje na więcej niż ocenę 3/5."

    I wtedy zaczęła się końcówka.

    początek spoilera Rand uciekł z Caemlyn do Cairhen i się zaczęło. Sedai posłużyły się fortelem i udało im się pojmać Randa. Już same sceny z tym jak go katują, jak Rand zawiązuje sojusz z Lewsem robią wrażenie, ale potem zaczyna się rozdział "Studnie Dumai" i mamy finał 10/10 na miarę najlepszego fantasy. Czytałem z zapartym tchem. Syn akurat wyciągnął jakieś pieczątki i zaczął nimi upiększać dom, ale ja miałem to gdzieś, bo to co się działo przy tych Studniach Dumai to było czyste złoto. koniec spoilera

    No i co ja mam zrobić? Po takim finale daje 4/5 i czekam na kolejny tom. Niby wiem, że teraz już się zaczyna kijowizna, bo wszyscy narzekają na te tomy 7-10, ale i tak wrócił mi zapał do tej serii, a myślałem, że już zakończę tą przygodę.

    LINK
    • Re: Koło Czasu 6

      Shedao Shai 2022-01-05 12:43:36

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      -początek spoilera Studnie Dumai to ogień, miałem nawet przez jakiś czas cytat z tamtego rozdziału w sygnaturce na Bastionie xD no i to też taki punkt zwrotny w serii, wchodzimy na wyższe obroty. koniec spoilera

      I nie tomy 7-10, a 9-11. 7-8 są w porządku. Chłosta jest potem xD

      LINK
  • 2022

    Karaś 2022-01-08 00:02:06

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    -Hail Mary

    Chyba Weir lubi takie samotnicze klimaty. Fajna, w stylu pierwszego kontaktu z drugiej połowy XX wieku. Kilka ciekawych momentów, pomysł ok, zahacza miejscami o lingwistykę, takie raczej soft science fiction bardziej w stylu Interstellar niż Wattsa z jego setką przypisów - niby ok tu i tamto, dobre wplecenie ale w praktyce bzdury lub popnauka w stylu Focusa. Ale i tak dobre.

    Hyperion

    Mieszanka romansu, kryminału, science fiction i fantasy. Generalnie zbiór opowiadań mniej lub bardziej się zazębiających. Dość ambitna i raczej literatura piękna niż typowe fantasy. Sięgnę po drugi tom, bo zakończył się w kulminacyjnym momencie.

    LINK
    • Re: 2022

      darth_numbers 2022-01-08 09:53:57

      darth_numbers

      avek

      Rejestracja: 2004-08-03

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd:

      Karaś napisał:
      Hyperion

      Mieszanka romansu, kryminału, science fiction i fantasy. Generalnie zbiór opowiadań mniej lub bardziej się zazębiających. Dość ambitna i raczej literatura piękna niż typowe fantasy. Sięgnę po drugi tom, bo zakończył się w kulminacyjnym momencie.

      -----------------------

      Od razu ostrzegam, że kolejne 3 części nie mają prawie nic wspólnego z pierwszą. Jedyne, co część pierwsza robi, to w pewnym sensie buduje zarys świata Hyperiona, ale nie do końca i tak jakby bardzo zgrubnie. Akcja zaczyna się (również nie w pełni) w drugim tomie, "jedynka" służy jako klimatyczne wprowadzenie. Radził bym też poczytać coś jako lektura uzupełniająca przed rozpoczęciem następnych części, szczególnie o buddyźmie, filozofii nauki, różnicach w podejściu Wschodu i Zachodu do racjonalizmu, bo inaczej bardzo trudno zrozumieć o co tam chodzi. Generalnie ciężka rzecz, przeczytać warto ale moim zdaniem całościowo dziwnie zbliża się w stonę manifestu ideologicznego czy nawet propagandy.

      LINK
  • Trylogia "Trzech Ciał" Cixin Liu

    darth_numbers 2022-01-08 09:45:27

    darth_numbers

    avek

    Rejestracja: 2004-08-03

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd:

    Faktycznie niesamowicie imponujące. Z pozoru HARD-SF, a tak naprawdę... no właśnie. Jestem w trakcie czytania trzeciego tomu. Recenzja nadchodzi - ale już teraz mogę powiedzieć, że POLECAM.

    LINK
    • Re: Trylogia "Trzech Ciał" Cixin Liu

      darth_numbers 2022-01-15 18:37:07

      darth_numbers

      avek

      Rejestracja: 2004-08-03

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd:

      Chyba najgłośniejsze SF (czy może HARD-SF) ostatnich lat, obecnie wzięte na warsztat przez tzw Dedeki, czyli duet David Benioff i D.B. Weiss. Podobno adapacja Netfliksowa nadchodzi - i moim zdaniem, jeżeli znajdą odpowiedni klucz, żeby przełożyć te trzy książki na język serialu TV, to może być dzieło ich życia. Tak więc na samym początku od razu mówię: POLECAM. Warto jest to przeczytać, chociażby po to, żeby w czasach spektakularnego sukcesu serialu ze znudzoną miną konesera mówić: "czytałem zanim się pokazało w TV". A tak poważnie, to mamy do czynienia z naprawdę niezłym kawałkiem literatury, po który powinni sięgnąć wszyscy fani SF, HARD-SF, czytelnicy książek popularno-naukowych z obszaru fizyki i kosmologii, wielbiciele i znawcy chińskiej historii i kultury, fanatycy polityki, militariów i teorii gier, i w końcu też wszyscy, którzy chcą się chwalić przeczytaniem grubej cegły, momentami dość trudnej i wypełnionej "naukowo-technologicznym" żargonem.
      Autor trylogii (oficjalnie znanej pod tytułem "Wspomnienie o przeszłości Ziemi") Cixin Liu pod względem stylu i poruszanych w tych trzech książkach tematów znajduje się gdzieś w trójkącie Stanisław Lem - Frederick Pohl - Dan Simmons przez co sam staje się w pewnym sensie obiektem skomplikowanej gry grawitacyjnej wymienionych oddziaływań, i porusza się po torze, który jest zupełnie nieprzewidywalny i "chaotyczny" w popularnym rozumieniu tego słowa. Moim pierwszym wrażeniem podczas lektury było: "chińska odpowiedź na Hyperiona" i po skończeniu cyklu muszę powiedzieć, że to wrażenie się utrzymało, chociaż oczywiście jest to bardzo uproszczona interpretacja. Zarówno Cixin Liu jak i Dan Simmons najwyraźniej dzielą przekonanie, że Wszechświat i jego prawa są zależne od życia, czy może od woli człowieka, który uczestniczy w ich kształtowaniu. Czytałem kiedyś artykuł, w którym było ładnie wykazane, że ta koncepcja leży u podstaw Wschodniej wizji świata i człowieka, i jest głównym punktem różnicy w stosunku do tzw racjonalizmu i jedną z przyczyn, dla których Oświecenie i rewolucja naukowa wybuchła w Europie, a nie w Chinach. Niestety, za Chiny Ludowe (he, he) nie jestem w stanie owego artykułu odnaleźć a więc musicie wierzyć mi na słowo (he, he). Obaj autorzy jak się wydaje zgadzają się co do konsekwencji takiego działania Wszechświata, natomiast różnią co do diagnozy: Simmons promuje tezę, że moralność Wschodu jest kluczem do zamknięcia tej Puszki Pandory, natomiast Cixin Liu bardzo szybko rozprawia się z tym złudzeniem: mentalność i moralność Wschodu nie jest odpowiedzią na zagrożenie jakie niesie ze sobą sam fakt istnienia Umysłu, a tylko przeszkodą w szybkim zrozumieniu tajemnic Wszechświata. A szybkość, jak się okazuje, może być kluczowa.
      Cixin Liu jest swego rodzaju chińskim odpowiednikiem Stanisława Lema pod tym względem, że obaj tworzyli i żyli (w wypadku CL w czasie teraźniejszym) pod rządami, jakby nie patrzeć, totalitarnymi. Stąd twórczość obu jest zbudowana na rdzeniu filozoficzno-politycznym, i mimo że Cixin Liu zaprzecza i odżegnuje się od tej interpretacji swojej twórczości, moim zdaniem jest to niezaprzeczalny fakt. Co nieco z biografii Cixil Liu: urodzony w 1963 roku, dorastał w Chinach w strasznych czasach Rewolucji Kulturalnej, jest inżynierem i najwyraźniej politycznie w pewnym sensie "hardlinerem" - popiera prezydenta Xi Jinpinga, w tym jego kontrowersyjne działania dotyczące Ujgurów. CL nie jest zwolennikiem luzowania systemu w Chinach ani entuzjastą wprowadzenia tam demokracji, i wszystkie te poglądy przenikają do Trylogii. Autor twierdzi z uporem maniaka, że SF jest czystym eskapizmem, ale moim zdaniem jest to zwykłe "pójście w zaparte": sam umieszcza w swojej opowieści trzy "Bajki" wyjawiające ważne prawdy, i punktem kluczowym jest znalezienie właściwego systemu interpretacji metafor w nich zawartych. Tak więc jego słowa o Trylogii "Trzech Ciał" w których twierdzi o niezwiązaniu swojego dzieła ze światem nas otaczającym, można włożyć między - nomen omen - bajki.
      Wizja Cixina Liu jako "hardlinera" zawiera się w słowach "Might Makes Right". Lepiej być potężnym, Mądrość jest kluczem do Potęgi, tylko ludzie wychowani w trudnych czasach są zdolni do osiągnięcia Mądrości i Potęgi. Dobrobyt jest drogą do Słabości, zaciera różnice i kontrasty będące istotą życia i jego sensem. Ten, kto dzierży Miecz, tworzy Prawo, i ów metaforyczny miecz zawsze istnieje, i zawsze ktoś musi go trzymać. I lepiej by było, żeby trzymał go ktoś, kto jest Mądry i Potężny, niż ktoś miękki i pełny współczucia. Współczucie jest Słabością i mimo pozornej wyższości moralnej, prowadzi do katastrofy. Wielka Odpowiedzialność może zrządzeniem losu spaść na każdego, ale lepiej, żeby trafiła na Mądrego i Potężnego. Co prawda autor próbuje tę filozofię w drugiej połowie "Końca Śmierci" jakoś odkręcić, ale wychodzi to zupełnie nieprzekonywująco.
      Smok Eustachy zapytał w jednym ze swoich postów "gdzie indziej możesz poczytać o Rewolucji Kulturalnej?" i miał rację. W pierwszej części cyklu można dowiedzieć się coś niecoś o tych nieludzkich czasach i czytelnicy w Polsce pamiętający czasy Komuny będą mieli momentami gęsią skórkę.
      Pod względem stricte literackim, jest to napisane bardzo dobrze, i podobnie jak było to u Stanisława Lema, każda część sprawia wrażenie, jakby była napisana przez kogoś innego. Być może jest to spowodowane faktem, że pierwszą część tłumaczył ktoś inny, niż dwie następne (czytałem wersję angielską). Zastanawiam się, ile z tzw drugiego dna nie dotrze do zachodnich czytelników, ponieważ (szczególnie w części pierwszej) książka obfituje w odniesienia do chińskiej kultury i historii. Obawiam się że częściowo jest to dla nas bariera nie do przebicia. Czuc również bogactwo języka oryginału, i próby tłumaczy do zachowania jego stylu i charakteru (co sami potwierdzają w posłowiach).
      Książka momentami może być nieco trudna dla osób nieobeznanych z fizyką. Nie trzeba mieć oczywiście doktoratu, ale w pewnych momentach pojawiają się pewne niecodzienne koncepcje jak masa relatywistyczna czy promień Schwarzschilda, i co więcej mają one mocny związek z fabułą. Jeżeli więc ktoś nie bardzo rozumie znaczenie owych terminów, może pojawić się moment "CO?", i mimo że takich fragmentów dużo nie ma, niektórych czytelników może to frustrować. Z drugiej strony może to być zachętą do sięgnięcia po literaturę popularno-naukową i poszerzenia swojej wiedzy. To się chwali. Pod tym względem Cixin Liu zasługuje na nienaciąganą "piątkę".
      Trylogia nie jest bardzo długa, ale nie jest również bardzo krótka: po angielsku mamy po kolei 300, 400, 500 stron. Niestety w trakcie podróży z opowieścią, autor porzuca niektórych bohaterów i koncepcje, sugestie co do kierunku, w którym pójdzie fabuła okazują się być zupełnie fałszywe. Ale być może było to zamierzone, i jak już pisałem, przypomina chaotyczne i nieprzewidywalne tory oddziaływujących grawitacyjnie Trzech Ciał. Całość trzyma w niesamowitym napięciu, stawka o którą toczy się gra jest gigantyczna. Niestety w połowie trzeciej części napięcie siada, a autor znowu obiera inny kurs, który prowadzi już do zakończenia (nie bez niespodzianek po drodze). Ja osobiście byłem już trochę znudzony, ale z tego co słyszałem większość czytelników jest tymi fragmentami zachwyconych ("epickie!") więc to tylko moje zdanie. Zakończenie jest satysfakcjonujące.
      Cała trylogia jest dość zaskakująca, i najlepiej przystępując do czytania nie wiedzieć NIC, dlatego celowo nie wspominam o fabule, każdy najmniejszy spoiler może po prostu zepsuć zabawę. Ja niestety zaczynając lekturę wiedziałem dokładnie co się wydarzy, i część zabawy mnie ominęła, ale mimo wszystko całość dała mi dużą satysfakcję, ale również pewien przesyt SF. Oczywiście jak pisałem to jest SF, ale tylko powierzchownie, tak naprawdę mamy do czynienia z manifestem społeczno-politycznym ubranym w szaty SF. Ale tak robili najlepsi giganci, w tym nasz Mistrz Stanisław Lem więc nie jest to powód do wstydu. Polecam gorąco, brać i czytać.

      LINK
  • Dcf

    Karaś 2022-01-22 16:47:39

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Kosmiczne postapo sci-fi - ludzkość walczącą o przetrwanie w taki czy inny sposób po takiej czy innej katastrofie. Jak Battlestar Galactica, Skyward, Bobiverse - co tam jeszcze jest podobnego?

    LINK
  • 2022

    Karaś 2022-01-30 09:53:13

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    -Wśród gwiazd - Skyward 2 - Brandon Sanderson

    Między innymi przez tę powieść wyżej pytałem o kosmiczne postapo świetna kontynuacja pierwszej części. Nie wiem czemu, ale zauważam o wiele wyższy odsetek dobrych powieści wśród tych oznakowanych jako Young Adults. Może dlatego, że ze względu na specyfikę okresu dorastania i młodej dorosłości immanentnie wpisuje się w ten okres życia jakiś element przemiany, więc stanowi najwygodniejszą i najefektywniejszą kanwę wokół której można osnuć klasyczne motywy baśniowe. Może.
    Jestem prawie pewien, że za kilka lat zleje mi się to z Red Rising - mimo, że są zupełnie inne - to ten ogólny motyw kłamstwa, buntu, przebieranek nadal tu się znajduje. Trzeci tom już jest, ale pewnie sięgnę po angielsku, bo nie wiadomo kiedy w Polsce, tak samo jak i Red Rising nie wiadomo nic o wydaniu czwartego i piątego w Polscu, a tu już szósty za winklem.

    No, ale, bawiłem się dobrze, początek spoilera motyw ludzkości jako zarazy odseparowanej od cywilizowanego świata BARDZO mi się spodobał, bo jest jednak dość rzadki i tutaj był dobrze przedstawiony, jak tacy galaktyczni Rosjanie lub Niemcy którzy co kilka pokoleń muszą wszystko podpalić xD koniec spoilera

    No i drugi tom to też już mniej YA, ale zupełne przerzucenie w inne miejsca, porządna przygodówka z elementami polityki.

    Nasze imię Legion, nasze imię Bob - Bobiverse 1 - Dennis E. Taylor
    Czytam hybrydowo, raz na czytniku, raz na papierze, nawet jak mam możliwość ebooka to wywalam czasem pieniądze na papier. No, nie takie czasem... Korzystając z okazji, że Empik dowozi do Bułgarii - a także, że spędziłem kilka tygodni w Polsce - nakupowałem sobie trochę książek (71 z tego co liczyłem na szybko w Bułgarii, kolejnych 20-30 do dosłania jakoś na wiosnę), z czego całkiem niemała część to pierwsze tomy różnych serii. Ot, bo tak, bo chcę sobie popoznawać różne serie, a niekoniecznie od razu czytać sześć tomów, które może wcale nie będą tak fajne, no nic. Jedną z nich jest pierwszy tom Bobiverse. Nie wiedziałem, czego się spodziewać, bo po prostu wchodziłem w kategorię science-fiction i w szukajce pisałem "Tom 1" więc Moc jedna wie co tam się czai na półce. Tę akurat kojarzyłem po okładce z księgarni, dość często się przewija, zdaje się być popularna.

    Iiiii no - wyszło dobrze.
    początek spoilera pomysł samoreplikujących się sond von Neumanna będącymi jednocześnie emulacją umysłu dawno zmarłej osoby, która tym samym przy okazji klonuje sama siebie, ale każdy jest inny, zwariowani Brazylijczycy koniec spoilera a przede wszystkim lekkość i umiejętność wykorzystania dobrego pomysłu na dobrą powieść, plus odkrywanie kosmosu i różne wyzwania - no sięgnę po pozostałe trzy tomy na pewno.

    Awangarda - Narodziny Floty 1 - Jack Campbell
    Geneza zakupu jak wyżej. Pierwszy tom prequelowej serii do serii o Flocie Campbella, też gdzieś mam, ale nie miałem nigdy styczności, więc zacząłem i tak od tej. Nie wiem o czym była. Military space opera, ale tak bezpłciowa, jak tylko może być. Kojarzę jakieś nieliczne motywy o babeczce z innej planety, ktoś tam się z kimś pokłócił, kolonizacja, cośtamcośtam, nie no przesadzam, pamiętam o czym była, ale była tak bardzo o niczym, że mógłbym nie pamiętać

    [b]Głos Pana - Stanisław Lem[b]
    Wolę Zajdla i Wnuk-Lipińskiego od Lema, ale od czasu do czasu i po Stanisława sięgam, bo tyle tego napłodził, że czemu nie. Dość wymagajaca lektura, przede wszystkim ze względu na kunszt literacki autora, znacie ten sposób pisania, mówienia, jak w starszych kreskówkach, słowa po sobie następujące do niczego niepodobne, tak że po latach gdy oglądać dany odcinek w końcu odkrywacie, co oni tam bełkotali skomplikowanego, no skomplikowane, skaczące w oddal fonetyczne konstrukcje, rozumiecie? Takie wykuwanie zdań, każde zdanie inne, o w ten deseń. Ale to dobrze, to jest na plus, sama idea chyba po raz pierwszy się pojawiła, niesamowity umysł, ale tak przegadana bezsensownie, dłużyzny, jak w polskim filmie, po co?

    Poklatkowa rewolucja - Peter Watts
    Nowela raczej niż powieść i całe szczęście, najgorsze co może zrobić autor to wymyślić historię na 150 stron i rozwlec ją na 600, a to nierzadkie, powszechne wręcz. Zamysł był pewnie taki by, nomen omen, jak w jakimś stroboskopie pokazać klatka po klatkę na przestrzeni tysiacleci pewną historię, ale zabrakło, no zabrakło tego tła tam tle, by te zmiany faktycznie uchwycić, dynamiki też zabrakło, rozjechało się, choć i tak dobrze, że przeczytałem, bo lubię takie historie, że robot cośtam cośtam makiawielistyczno utylitarny i w ogóle drama.

    Straż! Straż! - Terry Pratchett
    Pierwszy tom prenumeraty, kolejność chyba jest losowa względem chronologii i wydawania świata dysku, ale wszystko jedno. Ogólnie z Pratchettem mam taki problem, że albo napisze coś świetnego (Ciekawe Czasy, Kosiarz) albo tak piekielnie męczącego (Piekło pocztowe), że nie wiem co myśleć. Straż Straż to takie pół na pół, powiedziałbym że pierwsze 1/4 książki świetne, potem 2/4 meeeeh, i ostatnie 1/4 znowu super. Ale tak sobie myślę, że to kwestia jak z Kiepskimi może, czy w ogóle z komediami itd, że trzeba mieć na to dzień i to samo jednego dnia jest wooooow a drugiego być brrrrr, może tak, może nie, ale na pewno się zniechęcę łatwo, skoro jeszcze 40 tomów mi przyjdzie...

    LINK
    • Re: 2022

      Mossar 2022-01-30 10:30:09

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Ja jestem total fanem Sandersona. Mam za sobą całe Cosmere i czytam Koło Czasu, żeby dotrwać do finału napisanego przez Brandona. Jeśli chodzi o Skyward to przeczytałem na razie Do Gwiazd i mimo że nie jara mnie aż tak jak cosmere to świetnie się bawiłem. Fajny dosyć nietypowy pomysł na kreacje świata, jak zwykle u Sandersona jakaś tajemnica rozwijana przez całą książkę i mocny koniec. Poza tym to jest dla mnie taki idealny poziom YA - nie za dziecinne, nie za brutalne, nie za przeintelektualizowane. Sandersona czyta się po prostu bardzo łatwo i przyjemnie. To nie jest artystyczne, nie jest filozoficzne jak np Erikson, po prostu dobrze się to czyta.

      Czekam tylko na drugi tom w twardej oprawie od Zysku. Powinien być niebawem. A potem już Cytonic, ale to pewnie w drugiej połowie roku. A Brandon już chyba napisał Skyward 4.

      LINK
      • Re: 2022

        Karaś 2022-01-30 15:40:23

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: София

        No właśnie bardzo przyjemne ma pióro, ale z tego co widzę to para się głównie fantastyką. No ok, Skyward to też bardziej fantasy niż sf, ale jednak historie o królach, smokach, orkach i rycerzach mnie pierońsko nudzą mam Drogę Królów gdzieś 80 na liście, więc prędzej czy później i do tego dotrę, a w międzyczasie - napisal coś jeszcze godnego uwagi z pominięciem w/w klimatów?

        LINK
        • Re: 2022

          Shedao Shai 2022-01-31 15:11:45

          Shedao Shai

          avek

          Rejestracja: 2003-02-18

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

          Krótsza forma: Legion: Wiele żywotów Stephena Leedsa i Idealny stan. Fajne pomysły, no i szybkie do łyknięcia.

          LINK
        • Re: 2022

          Mossar 2022-01-31 16:07:57

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd:

          Miej na uwadze że spora część cosmere jest raczej daleka od takiego klasycznego fantasy. W Mistborn jest stylistyka pseudo-wiktorianska, sypiący się z nieba popiół i magia oparta na metalach. Więcej nie zdradzam. Za to Droga Królów to, jak sama nazwa wskazuje, w pewnym stopniu królowie, rycerze, ale smoków, orków, elfów nie ma. W ogóle książka i cała seria jest długa i w peirwszym tomie tej magii prawie że nie ma. To jest bardziej książka o podróży, o odkupieniu, kontrastach społecznych. Do Drogi Królów zawsze zachęcam, bo to chyba moja ulubiona książka ever.

          Aaaaale nie zachęcam na siłę. Sam mam odwrotnie niż Ty. Tzn. zwykle czytam fantasy, a po SF sięgam rzadziej, bo się dosyć szybko nudzę SF, a w fantasy się zawsze czuję "jak w domu".

          LINK
    • Re: 2022

      darth_numbers 2022-01-30 12:57:45

      darth_numbers

      avek

      Rejestracja: 2004-08-03

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd:

      Karaś napisał:
      Ale to dobrze, to jest na plus, sama idea chyba po raz pierwszy się pojawiła, niesamowity umysł, ale tak przegadana bezsensownie, dłużyzny, jak w polskim filmie, po co?
      -----------------------

      Ja tutaj tylko tego Lema sprostuję i trochę wytłumaczę. Nie przegadane ani nie dłużyzny, tylko po prostu nie wyłapałeś aluzji i prawdopodobnie nie zrozumiałeś o co tam chodzi. Żadne słowo u Lema nie jest zbędne. Tylko faktycznie Głos Pana jest dość ciężki bo to utwór "przejściowy" kiedy Lem już się czystą fantastyką trochę znudził. Niestety ta książka jest nie do rozszyfrowania w pojedynkę, tam jest bardzo dużo aluzji do świata naukowego, polityki PRL-u i sytuacji na świecie w czasach kiedy powstawała. Tak więc to nie Twoja wina że nie wiesz o co chodzi. Coś niecoś wyjaśnia to Wojciech Orliński w "Co to są sepulki? Wszystko o Lemie". Np Koordynator Projektu, Wilhelm Eeney, to karykatura i szyderstwo z Janusza Wilhelmiego, krytyka literackiego i polityka komunistycznego (późniejszego wiceministra kultury), przed którym trzęśli gaciami wszyscy pisarze w latach rządów Gomułki. Gomułka sam nie móg nazwiska WIlhelmiego zapamiętać i przekręcał je na "WIlhelmini" stąd nazwisko bohatera. Takich zakodowanych znaczeń jest w Głosie Pana dużo, od historii przypdakowych odkryć naukowych do doktryny odstraszania, więc jak nie jesteś jakimś ekspertem od spraw PRL-u, historii nauki etc to nie ma szans tego w pojedynkę rozwikłać. Tak to niestety u Lema bywa, że trzeba mieć klucz do pełnego odczytania jego twórczości.

      LINK
    • Re: 2022

      Kathi Langley 2022-01-31 15:08:06

      Kathi Langley

      avek

      Rejestracja: 2003-12-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Poznań

      Karaś napisał:
      Wolę Zajdla i Wnuk-Lipińskiego od Lema
      -----------------------
      friendship with Karaś has ended
      ;(

      LINK
  • Styczeń 2022

    Mossar 2022-01-30 11:34:02

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Postanowiłem publikować takie wrzutki raz na miesiąc. Dzięki temu będzie to w miarę zwięźle i będę mógł spojrzeć na to co udało mi się przeczytać.

    Styczeń 2022

    Triumf Chaosu - R. Jordan
    O tej książce pisałem już wcześniej. Generalnie troszkę mnie zawiodła, ale finał był absolutnie epicki. Jedna z najlepszych finałowych scen fantasy. 8/10

    The Fallen Star - C. Gray
    Też pisałem w odpowiednim temacie. Jako SW i kolejna część HR dałem 9/10. Gdybym miał oceniać obiektywniej bez kontekstu SW to powiedziałbym, że to udana historia o katastrofie, która się bardzo fajnie rozwijała do połowy, a potem trochę siadła. Bez jakichś ultra ciekawych twistów i rozwoju postaci (poza jedną), ale przyjemna. W skali pozastarwarsowej takie 7/10.

    Urodzeni biegacze - C. McDougall
    Książka niby o bieganiu, ale mocno fabularna. Sporo o plemieniu Tarahumara, Scott`cie Jurku i bieganiu naturalnym. Może przesadzam z oceną, ale naprawdę świetnie mi się to czytało. 8.5/10

    Upadek Hyperiona - D. Simmons
    Gorsze niż pierwszy tom, ale wciąż bardzo dobra książka. Świetnie pociągnięte wątki głównych bohaterów, ale i tak najlepiej wypadł pewien twist, którego nie zdradzę, a który wyniósł ta historię na wyższy poziom. 8.5/10

    Mission to Disaster - J. Ireland
    Prosta książka middle grade z HR. Całkiem sympatyczna, ale jednak ta prostota trochę mnie razi. Wiadomo, taka ma być książka dla młodszego czytelnika, dlatego troszkę podnoszę ocenę. Na plus na pewno podkład pod przyszłe historie. I to taki solidny podkład. 6/10

    Szef wymagający i zrozumiały - K. Scott
    Takie coś dostałem do przeczytania. Nie mój typ lektury, ale co nieco z tego wyciągnalem. Dużo gadania o tym samym, ale też trochę ciekawych sugestii.

    Spellsinger - A. D. Foster
    Książka, która została mi polecona i którą z różnych powodów musiałem przeczytać po angielsku. W sumie jest dosyć trudna językowo, przez co zajęła mi dobry tydzień albo i dłużej mimo tylko 250 stron do przeczytania. Ale było warto. Świat jest bardzo ciekawy, nietypowy i śmieszny, a jednocześnie są już pewne fajne zalążki trochę poważniejszych tematów. Na pewno największym plusem jest lekko pratchettowy humor i, co rzadko się zdarza, w większości ten humor naprawdę mnie śmieszy. Ciekawy jest też system magii, choć chyba bardziej mnie fascynuje sam świat, pomysł na pewne grupy społeczne i ich motywacje. Jest sporo przyciągających, trochę przerysowanych postaci. Główny wątek fabularny jest chyba najsłabszą strona tej książki, ale on nie musiał być jakiś wyszukany, bo cała zabawa w doświadczaniu podróży bohaterów i poznawaniu kolejnych nietuzinkowych postaci i obszarów tego specyficznego świata. Zupełnie mi tu nie jest potrzebna jakaś skomplikowana fabuła pełna plot twistów. Ocena najwyższa w tym miesiącu, bo to pierwszy tom serii i w takiej sytuacji zwykle oceniam pomysł na świat, postacie, a to wypada tu genialnie. 9/10

    LINK
  • Styczeń 2022

    Shedao Shai 2022-01-31 10:09:53

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Nie deklaruję uzupełniania co miesiąc, ale tak się fajnie zgrało, że akurat zrealizowałem sobie to, co na styczeń sobie zamierzyłem, więc fajnie się zgrało i chcę to opisać.

    W styczniu przeczytałem cztery książki składające się na Ostatnie Kroniki Thomasa Covenanta:
    The Runes of the Earth
    Fatal Revenant
    Against All Things Ending
    The Last Dark

    I kilka słów podsumowania całych Kronik, czyli dziesięciotomowej sagi fantasy.

    Czy warto przeczytać Kroniki Thomasa Covenanta? Tak. To dobra opowieść. Mocno klasyczna w warstwie fabularnej, mocno niestandardowa w warstwie kreacji bohaterów, która to jest największą siłą tej sagi. Thomas Covenant to jedna z najciekawszych postaci literackich, jakie poznałem, a Linden Avery jest niewiele w tyle. Droga jaką przebywają na przestrzeni dziesięciu/siedmiu tomów jest naprawdę imponująca. Bo o tym tak naprawdę są Kroniki: o walce z własnymi słabościami, ograniczeniami, ułomnościami. Dotyczy to nawet drugiego planu, który choć słabiej rozpisany, również ewoluuje z książki na książkę.

    Bardzo chętnie postawiłbym na półce polskie wydanie tych książek i uważam, że nasz rynek fantasy sporo traci na braku Covenanta. Ale z drugiej strony, rozumiem to - dziesięć tomów to już na wstępie ilość odrzucająca dla części elektoratu , plus jest to lektura niełatwa i nie za przyjemna; głównych bohaterów raczej się nie lubi. Szanuje się jak są napisani, ale nie budzą zbytniej sympatii w czytelniku. Plus dłużyzny o których wspominałem, choć to akurat dla współczesnego czytelnika raczej nie jest problemem, patrząc na to jak rozdmuchane dzieła gromadzą legiony fanów. Tyle, że tu prócz rozdmuchania mamy też zawiły język. Przebijanie się przez tę serię w oryginale było dość ciężkie, popatrzcie choćby na ten fragment:

    And these were only the nearest entrancements. Other sights abounded: grand statues of water; a pool with its surface woven like an arras; shrubs which flowed through a myriad elegant forms; catenulate sequences of marble, draped from nowhere to nowhere; animals that leaped into the air as birds and drifted down again as snow; swept-wing shapes of malachite flying in gracile curves; sunflowers the size of Giants, with imbricated ophite petals. And everywhere rang the music of bells — cymbals in carillon, chimes wefted into tapestries of tinkling, tones scattered on all sides — the metal-and-crystal language of Elemesnedene.

    I tak przez x-set stron razy dziesięć Ostatnie Kroniki zajęły mi równo miesiąc i jestem dość zmęczony, choć również usatysfakcjonowany. Tak czy siak, wracając do tematu: potencjał sprzedażowy Covenanta raczej nie jest specjalnie imponujący, więc nie dziwię się, że nikt w to nie chce wejść.

    Kroniki to dobre, czasami nawet bardzo dobre fantasy. Raczej nigdy nie sięgają wybitności, ale też nie schodzą poniżej pewnego, całkiem wysokiego poziomu. Niewielu sagom, szczególnie tak opasłym, to się udaje. Moja ocena całości waha się gdzieś między 7 a 8 na 10 (chyba bliżej siódemki). Znam kilka lepszych, ale jednak wciąż, Covenantowi blisko do topki. To była dobra przygoda i być może kiedyś do niej wrócę. Tak za 25 lat.

    LINK
    • Re: Styczeń 2022

      Mossar 2022-01-31 12:51:17

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Wpadłeś na to po moim poście czy tak nas obu równolegle naszło w ramach nowego roku ?

      LINK
    • Re: Styczeń 2022

      cwany-lis 2022-02-05 15:17:08

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      To jest ten cykl, gdzie chory na trąd pisarz zostaje przeniesiony do świata fantasy w ciało chada wojownika? I na dzień dobry wykorzystuje seksualnie jakąś napotkaną niewiastę? Sapkowski wspominał o tym w swoim wywiadzie-rzeka sprzed wielu, wielu lat, mam na kindlu 6 pierwszym tomów tego cyklu po polsku i prędzej, czy później go przeczytam.

      LINK
      • Re: Styczeń 2022

        Shedao Shai 2022-02-28 11:29:28

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        I tak, i nie.

        "To jest ten cykl, gdzie chory na trąd pisarz zostaje przeniesiony do świata fantasy" - tak,
        "w ciało chada wojownika?" - nie xD, właśnie to co jest m. in. ciekawe w Covenancie, to fakt, że jest cherlawy, schorowany (trąd), co wpływa na to jak postrzega siebie, no i oczywiście na jego możliwości fizyczne. Nie ma w nim nic z chada.

        Polecam poczytać, to jedna z ważniejszych sag fantasy, a sam Covenant praktycznie nie ma sobie równych jeśli chodzi o kreację postaci.

        LINK
  • Luty 2022

    Mossar 2022-02-17 12:58:28

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Przede mną jeszcze Silmarillion w lutym, ale to chyba osobny post pójdzie, bo już o samym Licaniusie sporo napisałem.

    Cień Utraconego Świata (Trylogia Licaniusa #1) - James Islington
    Od roku widzę piękne wydania tej serii od Fabryki Słów i przyznam, że to był główny powód zakupu. Słyszałem też sporo dobrego na temat tej debiutanckiej trylogii fantasy Islingtona. Jednym zdaniem trudno pisać co sądzę na temat tej serii - na pewno autor ma spory potencjał i będę mocno śledził jego dalsze twory (tym bardziej, że aktualnie pracuje nad nową serią Hierarchy), ale niestety widać w tej serii pewne problemy. Po pierwsze, postacie i ich imiona. Taeris, Torin, Davian, Iselth, Elocien, Ashalia - pełno imion, które mi osobiście w ogóle nie zostają w głowie i bardzo ciężko było mi zapamiętać kto jest kim. Nie pomaga też to, że Islington słabo różnicuje postacie pod kątem wyglądu. Właściwie sam nie wiem jak wyglądają główni bohaterowie. Mam wrażenie, że Erran, Davian, Tori, Caeden, itd wszyscy wyglądają tak samo, czyli są chłopakami 1.8m bez zarostu i krótką fryzurą. To samo z starszymi postaciami - odbiór jest taki, ze ci starsi bohaterowie wyglądają tak samo.

    Drugi problem to sporo zapożyczeń z innych serii (uwaga tu będzie trochę spoilerów z początków książki). Nie przepadam za tym, żeby komuś wypunktowywać co od kogo zerżnął, ale tu się dużo rzeczy rzuca w oczy. Najpierw pierdółka - Harry Potter. W pewnym momencie pojawia się pewna księga baśni, w której bohater ma odnaleźć prawdę o pewnej tajemniczej postaci. Cały schemat tego jak bohater wątpi w to, że znajdzie tam coś istotnego, a potem czyta opowieść o trzech zadaniach bardzo mocno przypomina sytuację z trzema braćmi i Insygniami. Drugie podobieństwo - Archiwum Burzowego Światła. Seria ma fajny zarys historyczny związany z ludźmi obdarzonymi Mocą, którzy niegdyś rządzili, a teraz ponoć ich nie ma, wyginęli, a większość świata nimi gardzi albo boi się ich powrotu. Tu też wygląda to jak zapożyczenie od Sandersona, Islington nawet chwali się tym, że do napisania tej powieści zainspirowała go twórczość Sandersona. LotR? Na początku zmuszenie dwóch chłopaków do ucieczki przed atakiem dziwnych zjaw. Koło? Niemal identyczny pomysł na prolog + zostanie Cieniem jest bardzo podobne do ujarzmienia jak w Kole Czasu (w pewnym momencie nawet jest to nazwane ujarzmieniem).

    Niemniej jednak czytało mi się to bardzo szybko (150-200 stron dziennie) i przyjemnie. Konstrukcja jest takim zbitkiem zapożyczeń, a może po prostu na tyle dużo już przeczytałem, że teraz zawsze będę miał takie odczucia, jednakże świat jest ciekawy, jest sporo interesujących pomysłów, a Islington potrafi ciekawie prowadzić fabułę. Zobaczymy czy 2 i 3 tom pociągną tą serię trochę bardziej w swoim, indywidualnym kierunku i co ten autor napisze w przyszłości. Na ten moment nie bardzo mam ochotę sięgać po drugim tom, ale zapewne kiedyś przeczytam. Autor na pewno ma potencjał. Na ten moment ode mnie 7/10.

    Godzina Próby (Spellsinger #2) - Alan D. Foster
    W styczniu czytałem pierwszy tom i się zachwyciłem unikalnością tego świata, teraz sięgnąłem po drugi tom. Nie jestem już aż tak zachwycony, bo sama historia nie wciągnęła mnie aż tak jak to co było w tomie pierwszym. Różnica polega na tym, że pierwszy tom był mimo wszystko bardziej przyziemny, poznawało się mieszkańców tego ludzko-zwierzęcego świata, poznawało tajniki specyficznej magii. Tu już to wszystko było znane, a przygoda bohaterów była bardziej odjechana, a byty które spotykali bardziej starożytnie, nietypowe. I generalnie cała ta podróż w nieznane i rasy, które spotykali mi się podobały, ale nie fascynowało mnie to już aż tak jak poprzednio. Na duży plus jednak w dalszym ciągu zasługuje unikalność tego świata i fajny humor, co jeszcze mocniej odczułem sięgając po Trylogię Licaniusa, która już zdecydowanie nie jest tak nietypowa i unikalna jak Spellsinger. Także jestem bardzo zadowolony, że poznałem ten świat. Tym razem takie 7.5/10.

    Midnight Horizon (The High Republic) - Daniel J. Older
    Recka w temacie z tej książki.

    Eskadra Alfabet. Puste Słońce - Alexander Freed<
    Recka w temacie z tej książki. To był właściwie reread i mimo, że to najgorszy z trzech tomów Alfabetu to wciąż jedna z moich ukochanych serii SW.

    LINK
    • Re: Luty 2022

      Mossar 2022-02-28 10:38:45

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      No i poza SIlmarillionem weszło jeszcze:

      Skywalker Odrodzenie - Rae Carson
      Cóż.

      Beren i Luthien - J. R. R. Tolkien
      Nie spodziewałem się takiej formy. Myślałem, że to jest od początku do końca pieśń, a w rzeczywistości to są trzy (a może nawet 4) różne wersje tej opowieści w różnej formie okraszone komentarzami Christophera Tolkiena. Mimo wszystko interesująca forma, byłem ciekawy jak to się wszystko zmieniało w czasie, a samą historię Berena i Luthien fajnie było przeczytać w rozszerzonej wersji. Na pewno najbardziej mi się podobała pieśń, świetnie się to czytało i szacunek dla tłumaczki. Na minus król kotów Tevildo, ale na szczęście Tolkien później z niego zrezygnował i zastąpił go Sauronem + nawet w tej pierwszej wersji określił Tevilda wróżem, więc można z tego wysnuwać wniosek, że te wszystkie koty to pewnego rodzaju magia, urok.

      Dzieci Hurina - J. R. R. Tolkien
      Tu już w formie ciągłej opowieści. Przyznam, że fabularnie wolę historię Berena i Luthien, ale historię Turina czyta się łatwiej. Dramat jego rodu jest przejmujący (chyba najbardziej początek spoilera moment, w którym zabija Belega koniec spoilera), ale trudno mi się jakoś utożsamiać z Turinem. Jego decyzje od początku wydają się może nie tyle głupie co strasznie narwane. Ciągle się na kogoś obraża, ciągle się układa z jakimiś gnidami. Tak czy inaczej bardzo przyjemna lektura.

      Teraz powinienem wziąć się za Upadek Gondolinu, ale nie ma w sklepach. Poza tym słyszałem, że ponoć najgorzej wypada z tych trzech Opowieści z Dawnych Dni. Szkoda, bo w samym Silmarillionie to była jedna z najciekawszych historii - szczególnie jeśli zaliczyć do tego też dalszy ciąg, czyli ucieczkę Earendila i jego dalsze losy. Tak czy inaczej Upadek Gondolinu to jest chyba najciekawszy motyw do ogarnięcia w jakiejś hipotetycznej ekranizacji Pierwszej Ery. Imo historia Turina jest trochę zbyt specyficzna, ta od Berena i Luthien już może bardziej, ale prawdziwie epicką historię widziałbym właśnie w zwiazku z Gondolinem. Mamy tu wszystko - wspaniałe ukryte królestwo, tajemnicę, wielkich wojów, zdradę, bohaterstwo.

      LINK
  • Silmarillion

    Mossar 2022-02-21 18:36:49

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    To na koniec lutego jeszcze...

    Silmarillion
    Fascynujące. To chyba najlepiej oddaje to co we mnie siedzi po lekturze i to co siedziało podczas. Duża w tym zasługa pięknego wydania ZYSKu z ilustracjami i mapą Zachodu Śródziemia z 1&2 ery. Mimo, że doświadczanie tej pozycji może być trudne, bo autor czasem w jednym akapicie potrafi wymienić 20 postaci i 10 lokacji to jak urzeczony szukałem ich na mapie.

    Najbardziej fascynowało mnie chyba to, że właśnie poznaję tą niezwykle bogatą historię Ardy, Śródziemia i świadomość, że doświadczanie książkowego czy filmowego Władcy już nigdy nie będzie takie samo. To jest naprawdę niebywałe jak wiarygodny i bogaty świat stworzył Tolkien. I ta wiarygodność nie tylko objawia się w samym świecie i jego historiach, ale też w nazewnictwie i języku. Setki postaci, miejsc, gór, jezior, ale Tolkien tak sprawnie wykreował językowo ten świat, że jako czytelnik wierzę w te imiona i nazwy i widzę w nich pewne reguły.

    No i wiadomo, coś najbardziej oczywistego, ale poznanie przeszłości Gil-Galada, Elronda i Elrosa, Galadrieli czy choćby Balrogów jest samo w sobie fascynujące. Ale te postacie które we Władcy pojawiają się tylko jako wzmianka też otrzymują szalenie interesujące historie. Sam nie wiem, która podobała mi się najbardziej. Czy była to historia miłości Berena i Luthien? Czy wyprawa Earendila? Czy może rola psa Huana lub rola Silmarilów jako całość Quenta Silmarillon. A może los Gondolinu na przestrzeni całej historii? Masa świetnych, dosyć krótkich opowieści, a każda fascynująca.

    Po Silmarillionie jestem strasznie na fali Śródziemia i chyba sobie na razie oleję inne serie. Teraz czekam na paczkę z Beren & Luthien i Dzieci Hurina i czytam dalej. I tak do Powrotu Króla.. przynajmniej taki jest plan.

    LINK
    • Re: Silmarillion

      Finster Vater 2022-02-21 18:45:07

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru



      Witamy na pokładzie

      LINK
    • Re: Silmarillion

      AJ73 2022-02-21 19:25:16

      AJ73

      avek

      Rejestracja: 2017-10-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Ponda EVIL Tower

      #teamprzerażeni wita !

      LINK
      • Re: Silmarillion

        Mossar 2022-02-21 19:37:40

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Nie no, ja w temacie z serialu tylko broniłem jednego, konkretnego aspektu tego serialu, ale tak poza tym to jestem #teamprzerazeni, bo to można okrutnie skopać i na razie nic nie wskazuje na to, żeby miało być przeciwnie.

        Ale ja jestem z natury marzycielem, więc liczę że jednak jakąś przyjemność ta produkcja będzie dawać. Choć nie wiem jak można opowiedzieć historię o pierścieniach bez licencji na historię pierścieni/Isildura/Saurona z końcówki Silmarillionu. Chyba że ten tytuł to tak dla zmyłki.

        Ale nie spamujmy tu. Mamy do tego temat

        LINK
    • Re: Silmarillion

      rebelyell 2022-02-21 21:13:04

      rebelyell

      avek

      Rejestracja: 2009-12-01

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Kovir

      Mossar napisał:
      Mimo, że doświadczanie tej pozycji może być trudne, bo autor czasem w jednym akapicie potrafi wymienić 20 postaci i 10 lokacji to jak urzeczony szukałem ich na mapie.
      -----------------------

      Wiem że dla wielu osób, które lubią LotRa Silmarillion był ciężki do przełknięcia, ale do mnie taka format idealnie trafia i daje niesamowicie dużo miejsca dla wyobraźni czytelnika. M.in. dlatego obawiałem się już wcześniej przeniesienia tego na ekran - gdy jeszcze myślałem, że mają do niego prawa - bo przypuszczałem, że spłycą to, co sobie w wyobraźni ładnie rozwinąłem. Dla mnie format mitologii zaś jest idealny, ba, jedną z moich pierwszych ulubionych książek w życiu była Mitologia grecka, w której zaczytywałem się wiele razy w pierwszej połowie podstawówki. W sumie Gwiezdne wojny to też w moim mniemaniu takie uniwersum pozostawiające duże pole wyobraźni, w przeciwieństwie do takich, z których mam wrażenie, że autor wycisnął wszystko, co najlepsze w danym utworze.


      Mossar napisał:
      To jest naprawdę niebywałe jak wiarygodny i bogaty świat stworzył Tolkien. I ta wiarygodność nie tylko objawia się w samym świecie i jego historiach, ale też w nazewnictwie i języku. Setki postaci, miejsc, gór, jezior, ale Tolkien tak sprawnie wykreował językowo ten świat, że jako czytelnik wierzę w te imiona i nazwy i widzę w nich pewne reguły.
      -----------------------

      O to to. Jakby się czytało legendy z zamierzchłych czasów, które miały miejsce naprawdę.

      LINK
  • Pamięć zwana Imperium

    cwany-lis 2022-02-21 19:28:39

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Laureat nagród SF, Hugo, coś tam jeszcze, "udany debiut" etc. Zwykle takie pozycje mnie rozczarowują, padają ofiarą klasycznego "hype", tym razem było podobnie, ale w przyjemny sposób. Mamy ciekawie zarysowane uniwersum - alternatywna historia, gdzie Imperium Majów (?) najpierw podbiło świat a potem galaktykę - książka ma tylko i aż 540 stron, tym samym dostajemy zaledwie zalążek potencjału fabularnego. Ale jest to solidnie przygotowana, samodzielna historia, bardzo zręcznie spisana. Trochę to taki kryminał, thriller polityczny, cieszy mnie fakt, że główna bohaterka jest ambasadorką i przez całą powieść korzysta ze swego stanowiska. Autorka nie przymusza jej do strzelanin i pościgów, jak ś.p. Tom Clancy pewnego analityka. Po prostu udziela się na bankietach, przyjmuje gości i bierze udział w negocjacjach. I jest to dosyć ciekawe, zwłaszcza, że całość śledzimy tylko i wyłącznie z punktu widzenia jedynej protagonistki. Dzieje się tu sporo i z rozmachem, aż się prosi o szerzej nakreślony wątek Imperium, innych bohaterów, ale potrzeba by conajmniej trylogii. Zamiast tego dostajemy dosyć poczytną powieść z gatunku lekkiego SF, na pograniczu "young adult", nie zapadła mi mocno w pamięci, ot, dobre czytadło, jak niejeden laureat hugo/nebuli. Prawicowych czytelników uczulam, że autorka ma żonę i wplata wątek lesbijski w książkę, ale robi to w umiejętny, nienachalny sposób, autorzy chcący przemycać treści lgbt+ mogliby brać z niej przykład. Możliwe, że będzie kontynuacja.

    LINK
    • Re: Pamięć zwana Imperium

      Shedao Shai 2022-02-22 10:21:47

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      A nawet już jest (tylko jeszcze nie u nas): "A Desolation Called Peace". O samej książce nie wypowiadam się, bo nie czytałem.

      Nagrody światka fantastycznego (Hugo, Nebula itd.) mają to do siebie, że od niecałej dekady przyznawane są w ramach kampanii afirmacyjnej różnorodności, a nie pod kątem rzeczywistej jakości tekstu. Tym większe szanse masz jeśli jesteś: kobietą, lesbijką, trans, koloru skóry innego niż biały itd. Polecam sobie popatrzeć na listy nominowanych, bo to niezła beka - wychodzi z nich, że mężczyźni już praktycznie dobrze nie piszą, a tacy biali i hetero to w ogóle Toteż jeśli coś jest reklamowane jako "laureat Hugo/etc" to warto patrzeć z którego roku. Bo z drugiej strony laureaci z lat 50-00 to najczęściej naprawdę solidne lektury.

      LINK
  • Expanse

    Rusis 2022-02-27 21:19:11

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    Stało się, w ten weekend skończyłem cykl Expanse. Od czasu zakończenia mojej przygody z książkowym SW nie zacząłem czytać żadnej serii, która miałaby więcej niż 3-4 tomy ściśle ze sobą powiązane. Mogłem kontynuować już rozpoczęte serie lub też czytać pozycje które mają wiele tomów, ale każdy z nich jest "jednostrzałowcem" i tylko nazwiska bohaterów je wiążą. Expanse było pierwszą taką pozycją od lat i jestem mega zadowolony.

    Początek serii mi najbardziej chyba przypadł do gustu - świat jaki już kilkukrotnie widzieliśmy (Ziemia vs Mars + asteroidy), ale jednak w tym przypadku wyszedł ciekawiej. Tarcia pomiędzy frakcjami, do tego okraszone czynnikiem zewnętrznym, który nie wiadomo jaki będzie miał wpływ na całą serię. I prawdę mówiąc w kontekście całości przyjemnie byłem zaskoczony jak duży plan mieli autorzy na rozbudowanie go i przechodzenie od jednego wątku głównego do drugiego. Całość podzielona jest na trzy trylogie, po zakończeniu każdej z nich miałem wrażenie, że byłbym usatysfakcjonowany gdyby nie było nic dalej - a tu się okazywało, że można fabułę przekształcić w kolejne interesujące wątki. Historia wciągała, zarówno właśnie w kontekście problemów z naszego systemu jak i zewnętrznych.

    Z tych trzech trylogii najlepiej dla mnie wypadła pierwsza - gdy poznajemy jeszcze świat, wszystkie pionki są ustawiane na planszy i czeka nas sporo zaskoczeń. Najsłabiej chyba bawiłem się w drugiej trylogii - choć mam wrażenie, że to nie kwestia samego pomysłu na nią co natężenie "family drama" w niej.

    Najsilniejszym elementem całości są jednak dla mnie bohaterowie. Zarówno Ci pierwszoplanowi jak i przede wszystkim drugoplanowi - rzadko się zdarza w seriach książkowych, żebym tak dużą uwagę przykuwał do postaci drugoplanowych, a tu miałem wrażenie, że zapadały w pamięć bardziej niż w niejednej książce główne postacie. I to w każdej z trylogii, czasem przechodziły one dalej, czasem widzieliśmy je tylko w jednej książce ale były ważnymi elementami historii a nie tylko dodatkami. Wyraziste, dobrze napisane postacie drugoplanowe wspierające całą akcję.

    Śmiało mogę powiedzieć, że była to najlepsza seria fantastyczna jaką czytałem od lat. Czytałem lepsze pojedyncze tytuły czy trylogie, ale nie dłuższe serie. Jak jeszcze nie mieliście kontaktu to nie wiem na co marnujecie czas, ale lećcie kupować i czytać

    LINK
    • Re: Expanse

      bartoszcze 2022-02-27 21:29:04

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Rusis napisał:
      Najsłabiej chyba bawiłem się w drugiej trylogii - choć mam wrażenie, że to nie kwestia samego pomysłu na nią co natężenie "family drama" w niej.
      -----------------------

      Czyli wniosek, że sezony 4-6 były słabsze z powodu słabszego materiału źródłowego, nie był nieuzasadniony

      LINK
      • Re: Expanse

        Rusis 2022-02-27 21:39:21

        Rusis

        avek

        Rejestracja: 2004-02-28

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wrocław

        Trochę tak, ale tylko trochę.
        Czwarty tom był jak dla mnie najsłabszy z całej serii, ale z piątego i szczególnie szóstego wydaje mi się, że dałoby się dużo więcej wyciągnąć. Oglądając serial miałem wrażenie, że trochę poszli na skróty, poprzesuwali ciężar akcji i to nie wyszło na dobre.

        LINK
  • Luty

    Karaś 2022-02-27 21:49:54

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    -451° Fahrenheita
    Ray Bradbury

    Lem krytykował za infantylność, faktycznie taki kwik, że telewizja bad, cionszki spoko gdzieniegdzie się wyłania, ale to co w 2022 roku szczególnie zwraca uwagę, to fakt, że w 1953 roku autorowi, mimowolnie raczej, udało się przewidzieć cancel culture, autocenzurę, nie będąca wcale nowym wynalazkiem, bo od lat towarzyszącym różnym totalitarnym i pretotalitarnym trendom, ale w tej dekadzie przez ten aspekt 451 Fahrenheita zyskuje na aktualności

    Wzlot i upadek D.O.D.O.
    Neal Stephenson, Nicole Galland

    Jedna z tych książek, które odkrywa się zupełnym przypadkiem, a które zachwycają i zostawiają ślad w pamięci. Świetnie skonstruowana, przemyślana, starcie fantasy i scifi, efekt motyka, fizyka kwantowa, podróże w czasie, tajne organizacje, no super, kac książkowy trzymał.

    Obcy w obcym kraju
    Robert A. Heinlein

    Grokuję.

    W sumie dopiero tutaj widzę jak wtórny był Zrodzony Vandermeera.

    Wojna Kalibana
    James S.A. Corey

    Pierwszy tom ledwo zmęczyłem i nic z niego nie pamiętałem. Może nie miałem na niego nastroju. Drugi tom był świetny. Kawał fantastycznej, klimatycznej space opery z elementami polityki, bez niepotrzebnego rozwlekania i militaryzacji. Lekki język, szybko się czyta, trzeci w marcu.

    Modyfikowany węgiel
    Richard Morgan

    Oś fabularna to typowy sokół maltański, sama powieść też stanowi połączenie klasycznego kryminału noir z cyberpunkiem. Świat przedstawiony ani postacie jakoś szczególnie nie porywają, ale dość przyjemnie się czytało, taka przygodówka.

    Zorza polarna
    Philip Pullman

    Taka bajeczka o dziewczynie z misją i gadających misiach, coś pomiędzy Narnią a Serią Niefortunnych Zdarzeń plus hormon monsters z Big Mouth.

    LINK
  • Luty 2022: miesiąc Wolfe`a

    Shedao Shai 2022-02-28 11:26:39

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Tak jak styczeń był u mnie miesiącem Stephena Donaldsona, tak luty to miesiąc Gene`a Wolfe`a. Od lat uważałem słabą (praktycznie żadną) znajomość twórczości tego autora za jeden z większych braków w mojej edukacji fantastycznej. Czytałem tylko genialny, fenomenalny "Pokój". Do tego zbieram cykl Solarny od MAGa, ale jesteśmy na 4/12 z piątym tomem zapowiedzianym na połowę tego roku, a kolejnymi "na pewno nie w 2022", więc... lata czekania. Spokojnie, poczekam. To magnum opus Wolfe`a, ale przecież napisał on też inne, często mocno uznane książki. I to nimi postanowiłem się zainteresować. W lutym przeczytałem:

    Nowojorskie odloty
    Piąta głowa Cerbera
    Pandora, By Holly Hollander
    There Are Doors
    Żołnierz z mgły
    The Devil in a Forest
    Rycerz
    Operation ARES

    Obecnie czytam jeszcze "Miasteczko Castleview" (luty się jeszcze nie skończył! xD) i na tym planuję poprzestać, będę miał przeczytane wszystkie powieści Wolfe``a od 1970 roku do 2007 (z wyłączeniem cyklu Solarnego, oczywiście). Trochę się już zmęczyłem, a jego późniejsze dzieła ponoć są już na niższym poziomie. Kiedyś. Póki co - nadrobiłem satysfakcjonująco.

    Co charakteryzuje twórczość Wolfe`a, to częste stosowanie zabiegu nierzetelnego narratora. Nigdy nie można być pewnym, czy to, co nam opowiada nasz bohater jest prawdą - z różnych powodów. Protagoniści "Pandory" i "Rycerza" są młodzi i naiwni, "There Are Doors" - mało inteligentny, a "Żołnierza z mgły" - cierpi na powracającą amnezję i musi polegać na swoich zapiskach. I oczywiście "Pokój", gdzie narrator bezczelnie nas okłamuje, mąci, dywaguje, niby opowiada nam historię, ale jednocześnie robi co może, żeby ukryć przed nami prawdę. Taki zabieg niesamowicie mi się podoba, bo nadaje książkom wielowymiarowości. Trzeba czytać uważnie, kombinować, łączyć A z B i z C, cały czas być czujnym i zastanawiać się nie nad tym, co nam mówią, ale nad tym czego nam NIE mówią. Można przeczytać książkę i bez tego i wziąć to, co leży na jej powierzchni, albo wgryźć się i odkryć drugie dno, którego poszukiwania są nadzwyczaj satysfakcjonujące. Jak rozkminiłem o co chodzi w "Piątej głowie Cerbera", to prawie eksplodował mi mózg.

    Gdzieś czytałem, że Wolfe liczy na inteligencję swoich czytelników i podaje im sporo informacji na tacy, ale tylko raz i niekoniecznie w wyeksponowanej formie. Zatem trzeba być uważnym, albo można przegapić jakiś element zmieniający percepcję fabuły. Po większości z wymienionych wyżej książek spędziłem sporo czasu na internecie doczytując recenzje i interpertacje, bo oczywiście nawet wiedząc jak czytać Wolfe`a i przykładając się do lektury, przegapiłem niemało.

    Oczywiście, to nie tak, że wszystko z powyższej listy jest genialne i wielopoziomowe. "The Devil in a Forest" to opowiastka historyczna której największą zaletą jest, że jest krótka. "Rycerz" to klasyczne fantasy, które mnie dość mocno zmęczyło i jego kontynuacji - "Czarnoksiężnika" - nie planuję. Tak samo z "Żołnierzem z mgły", który ma dwie kolejne części, ale... no nie. Ale z drugiej strony mamy fenomenalnego "Cerbera", psychodeliczne "There Are Doors" , sympatyczną "Pandorę" czy wreszcie "Nowojorskie odloty", które w ostatnich 5% książki robią taką rewoltę, że nic, tylko siąść i czytać od nowa z nabytą już wiedzą.

    Podsumowując: świetny autor, bardzo trudny, ale wynagradzający. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomu cyklu Solarnego, bo czuję że tam to będzie ogień, a tymczasem kończę "Castleview", pozostałe książki autora odkładam na potem, i już planuję sobie marzec, który ma nie być w założeniu miesiącem jednego autora, tylko miesiącem nadrabiania nowości (z MAGa, nowego Wehikułu czasu, coś tam z Vespera).

    LINK
    • Re: Luty 2022: miesiąc Wolfe`a

      cwany-lis 2022-02-28 19:40:40

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      Wolfe to mój ulubiony pisarz w ogóle, kiedyś się o nim rozpisywałem, chyba i na Bastionie. Przypomina mi trochę Prousta, ale jest bardziej przystępny.

      Księga Nowego/Długiego/Słońca - małe arcydzieła, czytałem po 4 razy, może w tym roku zrobię kolejny reread. Dziwny to twór literacki, powieść drogi, pełna mądrości, rozważań i sentencji, świat przedstawiony raz mocno przyziemny, czasem na pograniczu jawy i snu. Faktycznie dużo jest ukryte między wierszami i ponowna lektura daje jeszcze więcej satysfakcji, jak podczas kolejnego seansu Tenet można co chwilę wyłapać zasadność pewnych wydarzeń. Do tego znakomicie napisane dialogi i postacie.

      LINK
  • Marzec

    Karaś 2022-03-21 08:30:06

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    -Aurora CV-01
    Ryk Brown
    Cykl:
    The Frontiers Saga (tom 1)

    Lekka, fajna i przyjemna. Porządna space opera z delikatnie zakreślonym backstory, kliszami i choć jest bardzo łatwa w odbiorze i czyta się błyskawicznie, nie jest prymitywna. Raczej się zaprzyjaźnię z tą serią.

    Gdyż jest nas wielu
    Dennis E. Taylor
    Cykl:
    Bobiverse (tom 2)

    Udana kontynuacja. Brakowało mi serii nastawionej na eksplorację kosmosu. Ciekawy motyw Innych.

    Pamięć zwana Imperium
    Arkady Martine
    Cykl:
    Teixcalaan (tom 1)

    Nie wiem która to już powieść okołofantastyczna, w której sokolem maltańskim jest jakieś śledztwo kryminalne... Modyfikowany Węgiel, Przebudzenie Lewiatana i z tuzin innych. W tamtych jednak w miarę się to wpasowało, tutaj średnio. Uniwersum niczym się nie wyróżnia poza wyjątkowo męczącymi nazwami i imionami, sposób pisania oparty na kilkunastokrotnym powtarzaniu jakiejś frazy jest wyjątkowo meczący. Po Hugo spodziewałem się czegoś więcej niż young adult na poziomie poniżej przeciętnej.

    LINK
    • Re: Marzec

      Shedao Shai 2022-03-21 08:40:08

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      Ziomek, marzec jeszcze się nie skończył!

      Prawilnie przypominam, że po nagrodach fantastycznych przyznanych w ciągu ostatniej dekady nie należy się za wiele spodziewać; wręcz przeciwnie - raczej omijać takie książki szerokim łukiem.

      LINK
      • Re: Marzec

        Karaś 2022-03-21 11:56:47

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: София

        Ale się przeprowadzam i raczej nic już nie przeczytam

        Z nagród polecam twórczość lauretów Nagrody Prometeusza - http://lfs.org/awards.shtml

        LINK
        • Re: Marzec

          Shedao Shai 2022-03-21 12:08:08

          Shedao Shai

          avek

          Rejestracja: 2003-02-18

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

          O, tej to nie znałem. Wygląda spoko. Trzeba będzie poobczajać.

          LINK
        • Re: Marzec

          Mossar 2022-03-21 13:23:46

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd:

          Właśnie, ja sobie czasem przeglądam jakieś polecane na świecie nowinki fantasy/SF i zastanawiam się czy warto. Jakiś czas temu w necie królował ten Problem Trzech Ciał - sporo z Was go czytało, większości się chyba podobało, ale widziałem też parę zawodów. Natomiast jeśli chodzi o inne rzeczy to skompletowałem sobie taką listę:

          To Sleep in a Sea of Stars - Paolini
          The House in the Cerulean Sea - T.J. Klune
          Hail Mary - Andy Weir
          Klara and the Sun - Ishiguro
          Trylogia Licaniusa - Islington

          Z tej listy sprawdziłem tylko tego Licaniusa i raczej określiłbym jako średniawe fantasy. Na grupach FB się jarają, czekają na kolejny tom, wielbią, że najlepsze fantasy ever.. no nie. Dla mnie zdecydowanie nie, choć jest parę ciekawych pomysłów. Ktoś z Was czytał coś z tych pozostałych czterech?

          Co do marca to mam jakiś rekord chyba. Na dziś dzień przeczytałem 7 książek, a pewnie jeszcze z dwie wpadną. Duża zasługa w tym Tolkiena, bo po kilkunastu latach zrobiłem re-read z uprzednim przeczytaniem Silmarillionu i wsiąknąłem zupełnie. Ale o tym pod koniec marca napiszę

          LINK
          • Re: Marzec

            Karaś 2022-03-21 13:44:55

            Karaś

            avek

            Rejestracja: 2007-01-24

            Ostatnia wizyta: 2025-01-18

            Skąd: София

            Czytałem Hail Mary. Lekkie sci-fi na podobnej kanwie co Marsjanin, czyli typ sam w kosmosie. Taki bardziej Interstellar niż Watts czy Stephenson, popscifi oparte raczej na artykułach z Focusa niż researchu. Miejscami zahaczało o lingwistykę, trochę surwiwalowa przygodówka, no mi się podobało, bo czyta się szybko i przyjemnie, ale no jak wyżej, to raczej czytadło dla frajdy między jednym a drugim bardziej treściwym niż pełnokrwiste sci-fi

            Nie żałuję, że przeczytałem, miło wspominam, ale do zachwytów daleko.

            A jeśli z Trylogią Trzech Ciał nie miałeś jeszcze do czynienia to zazdroszczę, to jedna z tych serii którą chciałoby się raz jeszcze przeczytać po raz pierwszy

            LINK
          • Re: Marzec

            Shedao Shai 2022-03-21 14:18:41

            Shedao Shai

            avek

            Rejestracja: 2003-02-18

            Ostatnia wizyta: 2025-01-18

            Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

            Akurat "Klara and the Sun" nie czytałem, ale Ishiguro to autor z topowej półki więc nie wahałbym się chociaż spróbować. Paoliniego omijam z zasady, więc nie wiem nic o tej akurat książce, może mu się udało napisać coś dobrego, ale osobiście uważam, że życie jest za krótkie, żeby je marnować na dawanie szans takim książkom. Klune - nie znam. Weir wydaje mi się takim sci-fi dla normików, swoją przygodę z nim zacząłem i skończyłem na seansie "Marsjanina" , i czytając opinie o jego książkach uważam, że miałem rację. Islington to taki typowy średniak, stwierdziłem że również szkoda mi czasu na próbowanie.

            Grupy FB to zdecydowanie nie miejsce, gdzie szukałbym rekomendacji literatury. Zbyt duża losowość, zazwyczaj nie zna się osób polecających, a więc i ciężko wiedzieć, czy im można ufać, czy raczej to ktoś świeży w temacie, który przeczytał takiego Islingtona i teraz wychwala pod niebiosa, bo nie zna jeszcze lepszych od niego.

            Zatem jak filtrować? Może nie jestem najlepszą osobą od tego, bo w nowościach nie siedzę jakoś mocno, wciąż staram się nadrabiać klasyki (i końca nie widać). A więc nie poszukuję aktywnie tego, co obecnie wyszło a jest warte lektury. Takie rzeczy najczęściej spadają mi same na kolana. Jak?

            Po pierwsze, BARDZO warto śledzić ofertę MAGa, bo to wydawca który od lat konsekwentnie trzyma poziom i oferuje nam fantastykę z najwyższej półki (albo i niższej, ale wciąż dzięki jakimś aspektom wartej uwagi). Seria Uczta Wyobraźni - tam się kieruj, niektóre książki z tej serii nienawidzę, a niektóre kocham. Takiej różnorodności gdzie indziej ze świecą szukać, nikomu nie podejdzie wszystko co oferują, ale to intrygujące pozycje. Ostatnio zamówiłem z niej dwie nowości: "Ptaki, które zniknęły " Simona Jimeneza (space opera z 2020, więc nowość), i "W Kalabrii" Petera Beagle`a (nowela z 2017). Sądzę, że będzie bardzo dobrze.
            Do tego np. seria Terra Ignota Ady Palmer, lata 2016-2021, więc nie wiem czy się łapie na nowinki, ale zbiera świetne recenzje wśród ludzi, którym gustom ufam. W tym półroczu MAG wyda ostatni tom, wtedy wezmę się za lekturę.
            Poza UW też ukazują się godne uwagi nowinki*. Zeszłoroczne "Piranesi" Susanny Clarke to prawdziwy sztos - i pod tym stwierdzeniem już podpisuję się własnym nazwiskiem. Seria Taylora też jest warta uwagi. I tak dalej.

            *Trzeba tylko selekcjonować to, co wygląda dobrze, od sztampowego fantasy które sprzedaje się dobrze, więc ma swoje miejsce w MAGu: mówię tu np. o takich nazwiskach jak Ryan, Gwynne czy Kristoff.

            Ogólnie dobieranie wg. wydawnictw jest całkiem udanym kluczem. MAGowi warto się przyglądać, a czasem nawet zaufać w ciemno, a z drugiej stronie np. Fabryce Słów warto nie ufać nigdy. FS wydaje w najlepszym przypadku średniaki, a do tego ma sporą armię kultystów którzy mdleją z zachwytu na informację o każdej kolejnej premierze, więc dobrą praktyką jest ich ofertę po prostu omijać szerokim łukiem.

            Innym filtrem, który mi działa zaskakująco dobrze, są okresowe prośby o polecanki rzucane przez ludzi na grupie Malazan Empire. Pomyślałby, że fani mojej ulubionej serii będą mieli też inne ciekawe polecanki - i tak właśnie jest xD

            LINK
            • Re: Marzec

              Mossar 2022-03-21 14:58:50

              Mossar

              avek

              Rejestracja: 2015-06-12

              Ostatnia wizyta: 2025-01-17

              Skąd:

              Dobrz, dzięki za obszerna odpowiedź (i polecajkę PTC od Karasia). Rzeczywiście Fabryka Słów wydaje same średniaki, choć trochę mnie nurtuje Feliks Kres.

              Zainteresuje się tą Ucztą Wyobraźni.

              LINK
              • Ale zagiou, ale zaorau

                Shedao Shai 2022-03-25 11:23:14

                Shedao Shai

                avek

                Rejestracja: 2003-02-18

                Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

                I to nawet nieświadomie

                Traktuj Kresa jako wyjątek potwierdzający regułę. Bo tak z nim właśnie jest, jakościowo to (rzekomo) ekstraklasa polskiego fantasy. Czekam sobie aż wyjdzie całość, bo autor słynie z tego, że jakoś dekadę temu oznajmił, że się wypalił literacko i więcej pisał nie będzie. Więc jego saga została nieukończona. Teraz wrócił, wydaje, rzekomo ma być całość. Zobaczymy. Jak tak będzie, to biorę się za lekturę. W każdym razie, jak coś od Fabryki, to właśnie jego. Tylko on też nie do końca taki "Fabryczny", bo trzon swojej sagi napisał, kiedy FS jeszcze nie istniała.

                LINK
                • Re: Ale zagiou, ale zaorau

                  Mossar 2022-03-25 11:27:50

                  Mossar

                  avek

                  Rejestracja: 2015-06-12

                  Ostatnia wizyta: 2025-01-17

                  Skąd:

                  No jeśli chodzi o polskie fantasy to jakoś nie bardzo mnie ciągnie do Grzędowicza, Pilipiuka czy Piekary (czuję, że to nie dla mnie), a ten Kres jakoś tak z tyłu głowy siedzi. Rzeczywiście zwykle go widzę jako takiego topowego pisarza fantasy w Polsce.

                  LINK
  • Książki historyczne

    Mossar 2022-03-25 10:51:26

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Mam jedno pytanie, bo jestem w tej kwestii totalnym laikiem. Jak taki typowy ignorant olewałem historię w szkole* i ostatecznie skończyłem jako osoba, która nie wie prawie nic - ani o historii Polski ani świata. W tym miesiącu postanowiłem coś z tym zrobić i zacząłem czytać "Europa walczy" Daviesa. Wybór padł na tą książkę, bo chciałem przekrojowo dowiedzieć się jaki był przebieg WW2. Wstyd pewnie przyznać, ale moja wiedza ograniczała się do znajomości przedziału czasowego i tego, że "z lewej hitlerowcy, z prawej ruscy". Poza tym nie znałem kontekstu związanego ze Stanami, GB, Włochami czy choćby Afryką Północną.

    Zamierzam sobie czasem wrzucić na ruszt jakąś historyczną książkę, żeby się trochę dokształcić. No i w związku z tym mam dwa pytania. Z tego co widzę paru z Was czyta regularnie historyczne książki, więc może będziecie w stanie pomóc.

    1. Co takiego przekrojowego warto przeczytać w związku WW1 i Zimną Wojną? I jeden i drugi okres by mi się przydał, żeby mieć w miarę pełny obraz tego co się działo w XX wieku. Z góry mówię, że to nie może być póki co coś w stylu "W stalowych burzach", bo na ten moment potrzebuję po prostu przekrojowej wiedzy. Na ten moment wiem tylko, że Niemcy i Austro-Węgry walczyły z resztą - nie bardzo nawet ogarniam jak to się wszystko skończyło.
    2. Co warto przeczytać z okresu WW2? Tu już po "Europa walczy" mam podstawy, więc może to być coś bardziej konkretnego.

    * bo program był słaby, nauczyciele jeszcze gorsi, a w ogóle na przełomie wieków wydawało się, że jakieś wojenki to co najwyżej daleko daleko od nas.

    LINK
    • Re: Książki historyczne

      cwany-lis 2022-03-26 12:13:27

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      Bardzo miłe w odbiorze jest "Samobójstwo Europy" Chwalby - Wielka Wojna w pigułce, może pewne tematy są ledwie zarysowane, sam autor podobno też narzuca swoje interpretacje, ale literacko to bardzo dobra pozycja. Bardzo miłe ją wspominam, mimo że była to któraś z kolei monografia I Wojny którą czytałem. Podobno klasyk Janusza Pajewskiego jest równie udany.

      LINK
      • WW2

        cwany-lis 2022-03-26 12:22:27

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        Mam sentyment do "Europa Walczy" - to również była moja pierwsza książka o tym konflikcie. Ale dużo lepszą, jeżeli chodzi o taką przekrojową lekturę jest "I rozpętało się piekło" Maxa Hastingsa - to dziennikarz, ma znakomity styl, nie męczy suchymi opisami raportu z frontu, te 1200 stron jest pełne ciekawostek, barwnych opisów, wspomnień cywilów, żołnierzy i polityków. Jest i miejsce na mocno orientalne fronty Azji i jakiś Chińskich peryferii, o których mało co wydano w Polsce. Dużo tu też goryczy i krytyki Brytyjskiego Imperium, niekompetencji aliantów itp. Fajna sprawa i dla "nowego", jak i miłośnika tematu.

        LINK
        • Re: WW2

          Mossar 2022-03-26 12:36:25

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd:

          Dzięki! Mnie korci "Długi Marsz", o tym jeńcu, który uciekał przez Himalaje. No ale to już bardziej taki "spin-off". Dzięki za polecenie "I rozpętało się piekło".

          No i może to już nie jest czysto historyczna książka, ale w końcu będę musiał też nadrobić 1984 Orwella. Tym bardziej że Rebis właśnie zapowiedział nowe ciekawe twardookladkowe wydanie.

          LINK
    • Re: Książki historyczne

      Finster Vater 2022-04-09 19:14:30

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Na "Europa Walczy" trzeba jednak patrzeć z ostrożnością. Podstawową, choć dosyć ciężką lekturą zaś jest "Wages of destruction", też ma slabsze momenty, e generalnie jest to świetna synteza, o ile pamięta się slowa Napokeona że do prowadzenia wojny potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i przede wszystkim pieniędzy.

      A co do pierwszej, to dobry jest Pajewski, ale też warto polecić Barbarę Tuchman i jej "Wyniosłą Wieżę" oraz "Sierpniowe Salwy".

      LINK
      • Re: Książki historyczne

        Mossar 2022-04-09 19:32:21

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Co do WW1 to póki co całkiem nieźle się sprawdza ta od Chwalby. Z historycznych zamierzam w przyszłym miesiącu na chwilę odpocząć od XX wieku i sobie przeczytać "Heroje Północy" o Wikingach, a potem już będę chyba chciał coś konkretniejszego z Drugiej Wojny.

        No i tu nie wiem. Ciekawi mnie Monte Cassino, lądowanie w Normandii jest często opisywane, ale nie w sumie czy tu jest materiał na coś więcej ciekawego. Aktualnie już mam trochę rosyjski przesyt (bo ich jest kurde dużo w każdym konflikcie, czy to potem o Zimnej Wojnie coś słuchałem czy o Murze Berlińskim bezpośrednio to wszedzie ZSSR) i chyba wolałbym coś mniej o Rosji (czyli odpada Kursk, Stalingrad itd).

        Dlatego też zainteresował mnie ten "Długi Marsz" bo to się wydaje ciekawa historia z zupełnie innego punktu widzenia.

        LINK
        • Re: Książki historyczne

          Finster Vater 2022-04-10 17:52:12

          Finster Vater

          avek

          Rejestracja: 2016-04-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-25

          Skąd: Kazamaty Alkazaru

          Z takich "kampanijnych" to bardzo dobre są " Case White" (p wrześniu 1939, chyb najlepsza synteza na ten temat) i "Case Red" o kampanii francuskiej (tu znowu najlepsza anglojęzyczna pozycja w temacie) Roberta Forczyka.


          LINK
      • Re: Książki historyczne

        cwany-lis 2022-04-09 20:02:14

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        Tylko, że Tuchman skupia się wyłącznie na pierwszych miesiącach wojny na froncie zachodnim. Pisze lekko, ale kilka rozdziałów to ciężka lektura o pułkach, flankach i roszadach na mapie sztabowej. Chociaż, czytałem to z 10 lat temu, teraz łatwiej przychodzi mi zobrazowanie sobie opisu frontu w takich monografiach.

        I znakomitym "prequelem" do Wielkiej Wojny jest "Dreadnought" Massiego. Pełna anegdot panorama historyczna kilku dekad poprzedzających ten konflikt. Czyta się, jak znakomity reportaż.

        LINK
        • Re: Książki historyczne

          Finster Vater 2022-04-10 17:55:15

          Finster Vater

          avek

          Rejestracja: 2016-04-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-25

          Skąd: Kazamaty Alkazaru

          W "Wyniosłej Wieży" rysuje tło jakie doprowadziło do konfliktu, mamy też przyczynek w "Sierpniowych salwach" - przy czym też nie bez wad, bo nie było w opisywanym okresie wojsk CK w Belgii (bo jeszcze wtedy panstwa te nie były w stanie wojny)

          LINK
    • Re: Książki historyczne - lotnictwo

      Mossar 2022-04-11 16:09:31

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Dobra, okazuje się że tak jak w SW mam słabość do książek o pilotach eskadr (seria X-Wing, Alfabety) tak i w przypadku prawdziwej historii ciekawią mnie losy, przemyślenia pilotów i przebieg operacji lotniczych. No i tu jakoś trudno doszukać się jakichś polecanych książek - może ktoś z Was coś zna?

      LINK
      • Re: Książki historyczne - lotnictwo

        Finster Vater 2022-04-11 17:25:23

        Finster Vater

        avek

        Rejestracja: 2016-04-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-25

        Skąd: Kazamaty Alkazaru

        Jeszcze powiedz, jaki teatr działań Cię interesuje.

        Z takich to przede wszystkim "klasyka" czyli "Czarne krzyże nad Polską" Stanisława Skalskiego, czyli sporo o wrześniu 1939 z naszej perspektywy.

        Świetna seria o brytyjskich (czyli też polskich, australijskich, kanadyjskich etc.) pilotach bombowców, z mocną relacją małżonki jednego z nich na początku i cała masą wspomnień i opisanego kontekstu w pięciu tomach o tych dzielnych ludziach, którzy złamali kręgosłup tysiącletniej.

        https://www.instagram.com/p/CIrLKdAh5yg/

        Z japońskiego teatru - "podstawka"

        Masatake Okumiya, Jiro Horikoshi & Martin Kaidin - "Zero"

        Saburo Sakai - "Samuraj" - najskuteczniejszy japoński pilot, który przeżył

        Mori Juzo " The miraculous torpedo squadron" - Wojna w Chinach, Pearl Harbor, Midway i Guadalcanal z perspektywy japońskiego pilota

        I taka ciekawostka - o amerykańskich sterowcach i ich użyciu w II wojnie światowej - mało kto wie, a ich rola była niezwykle istotna

        https://www.instagram.com/p/CPveCoaBp3v/

        Zaś z I wojny na przykład:

        Eddie Rickenbacker "Fighting the Flying circus"

        Taki wybór z 1001 nocy

        LINK
        • Re: Książki historyczne - lotnictwo

          Finster Vater 2022-04-11 17:28:15

          Finster Vater

          avek

          Rejestracja: 2016-04-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-25

          Skąd: Kazamaty Alkazaru

          A, no i oczywiście zapomniałem, creme de la creme, czyli Zbigniew Neugebauer "Wracajcie szczęśliwie do bazy" - o lotnikach, którzy też chodzą po ziemi. Absolutne "must read"

          https://lubimyczytac.pl/ksiazka/263145/wracajcie-szczesliwie-do-bazy

          LINK
        • Re: Książki historyczne - lotnictwo

          bartoszcze 2022-04-11 17:48:10

          bartoszcze

          avek

          Rejestracja: 2015-12-19

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Jeden z Wszechświatów

          no przecież Arcta całego

          LINK
        • Re: Książki historyczne - lotnictwo

          Mossar 2022-04-11 20:48:37

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd:

          O kurcze tyle pisaliście, będę musiał to wszystko przeanalizować. Myślę że na pierwszy ogień jednak coś z Japonii będzie dobrym wyborem. Po pierwsze "Europa Walczy" pokrywa ten temat bardzo pobieżnie i niewiele wiem. Po drugie, może nie akurat ta z XX wieku, ale bardzo lubię japońską mentalność. "Lubię" to może złe słowo, ale w pewnym stopniu podziwiam. Podobnie mam z Wikingami i Indianami (dlatego też następne w kolejności "Heroje Północy" a kiedyś też coś o Indianach - myślę o tej trylogii Szklarskich, ale póki co nie robiłem researchu).

          LINK
          • Re: Książki historyczne - lotnictwo

            cwany-lis 2022-04-11 21:35:44

            cwany-lis

            avek

            Rejestracja: 2003-07-31

            Ostatnia wizyta: 2025-01-17

            Skąd: Sopot

            Co czytałeś/ oglądałeś, że ich mentalność zrobiła na tobie takie wrażenie? Osobiście jestem trochę zniechęcony orientem, przez historię właśnie. Japońska "mentalność" jest mocno przereklamowana, Samuraje byli takimi samymi "draniami" jak europejskie rycerstwo a to co Japończycy wyprawiali w Azji w latach trzydziestych i jak mocno ich zbrodnie są tematem tabu w dzisiejszym społeczeństwie to nie mam słów. Ale z drugiej strony dole i niedole toego narodu to niesamowicie ciekawa historia, pełna gęstych intryg, niezdrowego połączenia profesjonalizmu ze ślepym fanatyzmem i kosmiczną wręcz ignorancją oraz hartem ducha godnym lepszej sprawy. Polecam gorąco dwutomowe "Wschodzące Słońce" Johna Tolanda o Cesarstwie z lat 1936-45 właśnie.

            LINK
            • Re: Książki historyczne - lotnictwo

              Mossar 2022-04-12 08:08:27

              Mossar

              avek

              Rejestracja: 2015-06-12

              Ostatnia wizyta: 2025-01-17

              Skąd:

              Myślę że jeśli chodzi o samurajów (bo jestem fanem filmów o nich + trenowałem jakiś czas Aikido) to padłem ofiarą takiego wyidealizowanego wizerunku samuraja. Honorowego, stonowanego i pełnego finezji. Ponadto stylowo wyglądającego Pewnie gdybym zaczął się interesować realną historią Japończyków to by mi mina zrzędła. No i to też sugeruję, że w tym umiłowaniu chodzi mi o starsze czasy, nie o tych japońcow z czasów WW2 (choć po prostu jestem ciekawy tego teatru).

              Najbliżej mi do Indian. Tu sporo zależało od szczepu (chociażby w samym Winnetou były szczepy bardzo brutalne i takie które były przyjazne i wyrozumiałe), ale generalnie trafiają do mnie ich wierzenia, umiłowanie natury, szacunek do zwierząt, styl życia, ubiór. Tzn. z tymi wierzeniami na spokojnie, bo oni tam mieli ostre odpały w stylu "trzeba go zabić, bo bogowie poprzez ogień powiedzieli że to konieczne", ale z drugiej strony z prawie każdą wiarą tak jest. Nie chcę tu wchodzić w jakąś zażartą dyskusje na ten temat, ale i w katolicyzmie niektórzy mocno naruszają życie niewierzących ze względu na własne przekonania. Inne czasy, ale zasada podobna.

              LINK
      • Re: Książki historyczne - lotnictwo

        AJ73 2022-04-11 21:00:47

        AJ73

        avek

        Rejestracja: 2017-10-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Ponda EVIL Tower

        To jeszcze ja
        Jeśli mowa o operacjach lotniczych, to polecam Jerzego Gotowałę, który niemal filmowo przybliża i opisuje działania lotnictwa na polu walki w ostatnich dekadach. Co prawda, nie jest to styl Clancy`ego, który pisał gotowe scenariusze filmowe, bo Gotowała zdecydowanie skupia się na realiach, taktyce, i nie leje wody jak Clancy . Ale jak bum cyk cyk przyznam, że smykałkę do opisywania w przystępny, ciekawy, wręcz wciągający sposób, ma.
        Pierwsze z brzegu (patrzę na półkę), które lata temu mnie kiedyś wessały w tematykę, to "Najkrócej żyją motyle" i "Splątane wiraże". Ale generalnie, to polecam wszystkie jego książki

        LINK
  • Marzec - Tolkien, Lem i WW2

    Mossar 2022-03-29 14:54:57

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    -Hobbit, Upadek Gondolinu, Władca Pierścieni - J. R. Tolkien
    Piec pozycji od Tolkiena, nie będę tego rozdzielał, bo by wyszło za długo. To była świetna przygoda wrócić po tylu latach do Śródziemia - tym razem po Silmarillionie. A po Silm doświadczenie WP jest o wiele lepsze, pełniejsze. Sceny, dialogi które wcześniej były dla mnie zbitkiem ładnie brzmiących słów teraz są w pełni zrozumiałe i nie raz wzruszające, nakłaniające do refleksji. Uwielbiam Władcę, pewnie jeszcze za parę lat zrobię kolejny reread. Nawet nie wiem co więcej napisać - chyba nic. Liczę na to, że serial da mi choć namiastkę tego co czuje podczas czytania historii ze Śródziemia. Nie oczekuje wiele.

    Blask Fantastyczny - T. Pratchett
    Te dwa pierwsze tomy i generalnie historia Rincewinda nie należą do moich ulubionych że Świata Dysku, ale po raz kolejny bardzo miło spędziłem czas przy ŚD. Co bym nie czytał to najbardziej zrelaksowany się czuje właśnie podczas czytania historii ze Świata Dysku.

    Kongres Futurologiczny - S. Lem
    Na początku nie bardzo umiałem się wciągnąć, ale potem jak zacząłem czaić konstrukcję tej pozycji to byłem coraz bardziej zafascynowany. Zarówno kreatywnością Lema jeśli chodzi o antyutopiine pomysły na przyszłość, jego słowotwórstwem i humorem, który w przypadku Tichy`ego idealnie do mnie trafia. A końcówka to już genialne zwieńczenie tej historii.

    Bajki Robotów - S. Lem
    Zabawne. Mam za sobą cztery pozycje Lema i to właśnie ta cenię najmniej. Nie dlatego że jest słaba, bo jest bardzo fajna, ale pozostałe trzy były genialne. Tutaj mamy opowiadania/bajki, które są wybitne (Jak ocalał świat czy chociażby ta o bladawcu), większość jest bardzo udana, ale jest też parę takich które mnie zupełnie nie ruszyły. Jaram się na kolejną Cyberiadę, bo z tego co rozumiem tam nacisk będzie na Trurla i Klapeucjusza, a ci są przegenialni.

    Europa Walczy - N. Davies
    Tak jak pisałem wcześniej, chciałem przekrojowo poznać historię Drugiej Wojny Światowej. Pierwsze rozdziały dały mi to w 100% i byłem wtedy bardzo zadowolony z lektury. Niestety później książka przechodzi w bardziej encyklopedyczny format i raz po razie czytamy o więzieniach, przesiedleniach, deportacjach, wywłaszczeniach - na początku mi to nawet pasowało, ale trzeciego dnia już chciałem jak najszybciej skończyć tę książkę. Tak czy siak dobrze, że w końcu nadrobiłem braki i mam podstawowa wiedzę na temat WW2. "Samobójstwo Europy" o WW1 już zamówione i pewnie jakoś w kwietniu się zabiorę za tą książkę.

    Co w tym miesiącu odbieram najbardziej pozytywnie? Dwie Wieże. Uwielbiam wątek w Rohanie, za to historia w lesie Fangorn niesamowicie zyskuje jak się zna miejsca i wydarzenia z Pierwszej Ery. Na koniec mamy jeszcze moja ulubiona postać, Faramira i przepięknie opisane Ithilien oraz świetne nawiązania do Numenoru.

    Co w kwietniu? Samobójstwo Europy, myślę że z dwa Pratchetta, 7 tom Koła Czasu i na koniec chyba wielki powrót do Malazanu. Ale nie wiem jak to wszystko wyjdzie, bo korcą mnie jeszcze Niedokończone Opowieści Śródziemia i Numenoru i Cyberiada Lema.

    LINK
  • Ok

    Karaś 2022-03-29 22:34:24

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Udało mi się jeszcze dwie w marcu łyknąć.

    Stephenson - Śnieżyca

    Raczej zmęczyłem niż przeczytałem. Super pomysł z Sumerami, rzadki przykład lingwistycznego scifi - ale niesamowicie męcząca. Nie trudna ani wymagająca, po prostu męcząca. Stephenson umie pisać, umie pisać wręcz genialnie, ale tutaj jakby chciał zrobić cyberpunkowego Pratchetta, ale wyszło słabo. 4/10

    Wilhelm - Gdzie dawniej śpiewał ptak
    SocjoSF w mocno klasycznym stylu. Doceniam, że zamiast tworzyć przez 200 stron bezsensowny background jak niektórzy autorka po prostu dala kilkanaście stron "no było tak, stało się to, a teraz słuchajcie co mam do powiedzenia". Dobra postapo powieść o indywidualizmie z mocno wyczuwalnymi nutami Ayn Rand, ale o wiele mniej pretensjonalna i pozbawiona obiektywistycznej koncepcji egoizmu i altruizmu, taki poprandyzm. Dobra, polecam, 8/10

    Teraz wałkuję Ogień nad otchłanią Vinge`a, bo podobno taki super, ale mam podobny problem co chyba z Kosmosem Sagana (sfory z resztą wydają się być tym inspirowane, jak cała konstrukcja) - ten drugi, biologiczny wątek strasznie mnie nuży. Drugi wątek super, ale gdzieś w połowie zholdowałem i wziąłem się za Dzień Kolumba, pierwszy tom Expeditionary Force, bo ostatnio na space operę mnie naszło. Nie jest zbyt ambitna a początek spoilera Pradawni budujący sieć tuneli nadprzestrzennych to chyba gdzieś już byli xD koniec spoilera , wręcz prymitywna, ale w sumie na razie bawię się dobrze.

    LINK
  • Biblioteczka

    Karaś 2022-03-30 14:18:04

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    W końcu sprawiliśmy sobie biblioteczkę zamiast upychać to wszystko po kątach wygląda całkiem ładnie stojąc sobie w pokoju biurowym

    https://i.imgur.com/HUrPEve.jpg

    I w pokoju kilka symbolicznych:

    https://i.imgur.com/rUIljf9.jpg

    Jest jeszcze parę kartonów, ale głównie same pierdółki z antykwariatów, gdzieś są jeszcze serie Campbella i jakieś inne pojedyncze, ale już się miejsce w Kallaxie skończyło i czekają na swoją kolej kiedyś tam itd

    LINK
  • Marzec: końcówka Wolfe`a, Guy N. Smith i Le Guin

    Shedao Shai 2022-04-01 09:32:32

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    W lutym napisałem: już planuję sobie marzec, który ma nie być w założeniu miesiącem jednego autora, tylko miesiącem nadrabiania nowości (z MAGa, nowego Wehikułu czasu, coś tam z Vespera).

    A wiec taki ch**, nowości z MAGa ani nie tknąłem, tak samo z Wehikułu i Vespera; z każdego za to zdążyły przyjść kolejne paczki i zaległości rosną xD Zatem ich nadrobienie to plan na kwiecień.

    To nie znaczy, że jestem niezadowolony ze swoich lektur w marcu - wręcz przeciwnie.

    Miesiąc zacząłem lekturą "Grzesznika" Artura Urbanowicza, czyli ostatniej brakującej mi dotychczas powieści tego autora. Lubię jego język, lubię to jak konstruuje fabułę. To książka lekka, ale ciekawa. Chyba najsłabsza z czterech czytanych przeze mnie powieści Urbanowicza, ale wciąż - fajna!

    Potem zabrałem się za dwutomowego omnibusa zbierającego powieści z cyklu Sabat autorstwa Guya N. Smitha, popularnego autora horrorów klasy B. Tu nie wiedziałem, czego się spodziewać. O ile w takich klimatach w wydaniu filmowym taplam się z ogromną radością, o tyle klasa B literaturze nigdy nie była moim konikiem; nawet te horrory z wyższej półki odbierałem najczęściej średnio. Nigdy też nie czytałem żadnej książki Smitha, autora popularnego przede wszystkim w pierwszej połowie lat 90., gdy pulpowe wydania jego książek trzaskano w setkach tysięcy egzemplarzy. Zatem odpadał u mnie element sentymentu właściwy dla większości kupujących tego omnibusa.
    Składa się na niego sześć powieści:
    Cmentarne sępy
    Handlarze krwią
    Kult kanibali
    Łącznik druidów
    Las Wistmana
    Powrót
    Pierwsze cztery zostały napisane w latach 80, ostatnie dwie - niedawno. Ich bohaterem jest Mark Sabat - były ksiądz i komandos SAS, obecnie egzorcysta na zlecenie, erotoman (chuć jest BARDZO ważnym elementem tej postaci), ogólnie niezbyt dobry człowiek, szybki do rozwiązań przemocowych, do tego opętany przez duszę swojego brata Quentina, jeszcze gorszego człowieka.
    Na przestrzeni sześciu książek Mark mierzy się z... właściwie tytuły mówią wszystko xD kultem nekromantów, nazistowskimi "wampirami", kanibalami, druidami... i tak dalej.
    Podobało mi się. Książki te w żadnym stopniu nie aspirują do miana dobrej literatury, autor z rozkoszą i beztroską tapla się w pulpowych klimatach, sięgając po proste i sprawdzone rozwiązania. Postacie są tu jednowymiarowe - mężczyźni to albo przyjaciele Sabata z lat minionych, albo jego wrogowie, a kobiety są tu po to, żeby być obiektem pożądania dla napalonego bohatera (spoiler alert, KAŻDA się z nim w końcu prześpi). Część kobiet mu pomaga, część jest przeciwko niemu, wszystkie się z nim prześpią.
    Nie jest to rodzaj literatury, który czytałbym na codzień, ale jako odskocznia po maratonie Gene`a Wolfe`a - weszło jak złoto. Fajna rzecz.

    Skoro o Wolfe`ie mowa, jeszcze na marzec przeszły mi dwie jego książki: Miasteczko Castleview i Śmierć Doktora Wyspy. Przyznaję, że już nieco je przemęczyłem, szczególnie tę pierwszą. Znam twórczość autora już dobrze, teraz czas na długi odpoczynek.
    A nie, wpadła jeszcze trzecia jego książka xD : An Evil Guest. Opowieść dość surrealistyczna, mix sci-fi i dramatu z nutką horroru. Całkiem spoko.

    Potem zabrałem się za realizowanie jednego z moich wielkich punktów na ten rok, czyli czwarty omnibus twórczości Ursuli Le Guin: "Wracać wciąż do domu". Składa się na niego trylogia "Kroniki Zachodniego Brzegu" (Dary, Głosy, Moce), tytułowe "Wracać wciąż do domu" oraz zbiór opowiadań "Międzylądowania". Na razie przeczytałem trylogię Kronik - bardzo dobra rzecz. Bez zaskoczeń. Le Guin można brać w ciemno. Reszta tego omnibusa to będzie pewnie pierwsza rzecz, którą poczytam w kwietniu.

    LINK
  • ten kwartał

    bartoszcze 2022-04-01 09:45:17

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Jeden z Wszechświatów

    1. Dokończyłem biografię Eastwooda pióra McGilligana.
    2. Dokończyłem "Bomby poszły" czyli propagandowy pamflet Steinbecka.
    3. Przeczytałem czeski odpowiednik "Sauny" Bajona, czyli "Czeski Raj" Jaroslava Rudisa.
    4. Oraz zbiór felietonów Szczygła o Czechach "laska nebeska"
    5. Jak również "Historię nowego nazwiska", czyli drugi tom cyklu neapolitańskiego Ferrante.
    6. Oraz "Uśmiech Angeliki", czyli jeden z niezliczonych kryminałów Camillieriego z komisarzem Montalbano.
    7-8. I dwa pierwsze tomy Expanse (serial wciąż lepszy IMHO).

    LINK
  • 01-03.2022

    Rusis 2022-04-10 12:40:30

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    Pierwszy kwartał był tym razem czytelniczo w moim wykonaniu bardzo słaby. Brak czasu sprawił, że książki ucierpiały najbardziej. Zyskała z uwagi na to krótsza forma, jaką są komiksy, ale o tym napiszę pewnie w osobnym wątku.

    "Upadek lewiatana" - James S.A. Corey
    Finałowy tom serii Expanse. Więcej o tym napisałem tutaj: /Forum/Temat/23422#806763

    "Niebiańska rzeka" - Dennis E. Taylor
    Czwarty tom Bobiverse w którym zaczynamy od śledzenia wątków, które pozostawiały jakąś opcję (wcale nie specjalnie dużą) na kontynuację po poprzednich tomach. Niestety mam wrażenie dla serii, że lepiej byłoby jakby autor zakończył na trylogii, która miała satysfakcjonujące i zamykające większość tematów. W tym tomie autor zmienił trochę konwencję. Przez większą część trylogii mogliśmy śledzić historię skacząc pomiędzy poszczególnymi Bobami, co dawało wrażenie większego i ciekawszego świata a jednocześnie jeśli któryś z wątków niespecjalnie mi się podobał to była pewność, że zaraz przeskoczymy na kolejny. Tu niby wciąż jest to zachowane, ale w o wiele bardziej ograniczonym stopniu. Tak na prawdę śledzimy przez większość czasu jeden wątek wokół jednego Boba - i to wątek, który nie wyszedł najlepiej. Nie wiem czy zabrakło pomysłu czy świeżości którą się początek serii cechował, ale mamy spadek jakości. Choć wciąż się czyta to dobrze.

    "Pętla" - Kamil Staniszek
    Bardzo dobry horror z cyklu tych w których to nie jakaś konkretna, często nienaturalna, rzecz ma budować klimat, ale jest on budowany wokół wielu z małych wydarzeń. Ciężki, ponury klimat powstający ze śledzenia beznadziejnej ścieżki, którą przechodzi bohater. Polskie horrory na prawdę w ostatnich latach przeżywają dobry okres.

    "Diabeł stróż" - Marek Krajewski
    Kolejny kryminał Krajewskiego, z akcją dziejącą się w przedwojennym Wrocławiu. Standardowo jeśli mówimy o świecie przedstawiony, jego realiach i klimacie to powieść stoi na dobrym poziomie. Tym razem jednak też po kilku słabszych tytułach autor wrócił do swojego standardowego poziomu jeśli chodzi o samą historię.

    "Mitologia nordycka" - Neil Gainman
    Niby jakies podstawy mitologii Nordyckiej miałem, ale nigdy nie zagłębiałem się w szczegóły - więc te podstawy raczej ograniczały się do tego co jest w popkulturze. Stwierdziłem, że najwyższy czas więc sięgnąć po coś co to pogłębi. I pod tym kątem jestem z książki mega zadowolony. Gainman przygotował zbiór mitów, które przedstawiają najważniejsze postacie i wydarzenia z mitologii Nordyckiej. Nie jestem co prawda fanem krótkich opowieści, ale mitów inaczej się poznawać nie da niż jako zbiór wielu historii. W każdym razie zdecydowanie polecam książkę każdemu, kto chciałby zgłębić temat.

    LINK
  • Qpr

    Karaś 2022-04-10 13:04:14

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    -Dzień Kolumba
    Craig Alanson
    Cykl:
    Expeditionary Force (tom 1)

    Ciężko mi jednoznacznie ocenić. Z jednej strony mamy wręcz niesamowicie prostą oś fabularną i prymitywne klisze oraz deus ex machina, masę powtórzeń, niepotrzebnych rzeczy, a z drugiej przez 600 stron cały czas coś się działo - i to mimo nietypowego jak na scifi odkrycia kart na pierwszych stu stronach. Dodatkowy punkt za Skippyego. Kiedyś sięgnę po kontynuację.

    Wszystkie te światy
    Dennis E. Taylor
    Cykl:
    Bobiverse (tom 3)

    Lubię tę serię, lubię Bobów, tom był przyjemny, ale strasznie jakby na pałę. Pierwsze dwa były super, ten to tylko kontynuacja, nic nowego nie wnosi, na szybko zamyka wątki w niesatysfakcjonujący sposób.

    Przestrzeń Objawienia
    Alastair Reynolds
    Cykl:
    Przestrzeń Objawienia (tom 1)

    Rozmach Diuny na małej przestrzeni. Konstrukcją też zbliżona (intryga w intrydze w intrydze), hard sf plus space opera, najlepsze połączenie. Elementy biologii, archeologii, mistyki, polityki, Ciemnego Lasu, miód.

    LINK
  • Peter F. Hamilton - Great North Road

    Shedao Shai 2022-04-13 12:09:13

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Napisałem ten tekst rok temu; pomyślałem że przekleję tutaj, może kogoś zainteresuje. Ta książka to mój top 1 zeszłego roku.

    „Great North Road” to powieść monumentalna. 1085 stron i takie bogactwo świata, tak potężna intryga, że inny autor rozbiłby to na trylogię i sprzedawał jako trzy 300+ stronicowe książki. Nawet są mniej więcej w odpowiednich miejscach punkty, w których jest dość spora zmiana kierunku fabularnego. Dałoby się. Jeden prosty trick dzięki któremu wydawcy go uwielbiają! [ZOBACZ JAK]
    Swoją drogą, wydawca egzemplarza który zakupiłem (Pan Books, imprint Pan Macmillan) chyba rzeczywiście nienawidził Hamiltona za cegłę, którą mu podrzucił do wydania, bo poległ w całej linii. Tak słabo wydanej książki jeszcze nie widziałem – Polskie wydawnictwa można krytykować za to czy tamto, ale nawet zintegrowane wydania Fabryki Słów odsadzają jakościowo tę książkę na kilometry. Miękka okładka, papier tak cienki że właściwie giął się pod samym dotykiem, grzbiet tak badziewny, że pomnik temu, kto to przeczytał bez wielokrotnego powyginania grzbietu.Prawdziwy „mass market paperback”. Przeczytać i wyrzucić. Jestem ostrożnym, uważnym czytelnikiem, ale ta książka po jednokrotnej lekturze wygląda jakbym dał ją psu do zabawy. No nic, pójdzie na gratis dla kogoś (np. pana śmietnika); zamówilem już sobie hardcovera który będzie wyglądał reprezentatywniej. Trochę pomarudziłem, ale ta książka mi dała nową perspektywę na to, jak źle może być.

    Mnie w każdym razie ta powieść wymęczyła. W bardzo pozytywny sposób, ale jednak wymęczyła. Tak muszą czuć się ludzie, którzy uprawiają sport, po intensywnym treningu Po dwustu stronach czułem się już, jakbym był na czwartym tomie epickiej serii książkowej. Gdzieś za siedemsetną odkryłem, że nie chcę, żeby ta podróż z bohaterami po świecie wykreowanym przez Hamiltona się kończyła . Teraz czuję pustkę i żal, że już się skończyło. Rzadko tak mam, więc tym bardziej ukłony dla autora. To była przygoda. Kosztowała mnie sporo czasu, ale było warto.

    „Great North Road” dzieje się w roku 2143, a podstawą jego fabuły jest zagadka detektywistyczna. Został zamordowany mężczyzna. Szybko okazuje się, że sprawa jest bardzo delikatna i zawiła. Zamordowany mężczyzna jest z rodu Northów – bogatej i wpływowej dynastii, której korzenie sięgają początku XXI wieku. Rod Northów jest o tyle specyficzny, że jego członkowie to klony. Wprawdzie założyciel dynastii już nie żyje, ale dwa z trzech klonów będących pierwszą linią udanych prototypów – już tak. I są patriarchami swoich części dynastii o ogromnych wpływach i osiągnięciach. Trzeci z tej linii został zamordowany dwadzieścia lat wcześniej, dokładnie w ten sam, specyficzny sposób, co niezidentyfikowany klon Northów, którego to zabójstwo rozpoczyna fabułę książki. Jest to dla władz o tyle problematyczne, że o tamto zabójstwo oskarżono jedną z dziewczyn z haremu zamordowanego, i od dwudziestu lat odsiaduje już wyrok w więzieniu. Sama oskarżona – Angela Tramelo – zawsze utrzymywała, że jest niewinna, a za rzeź (w jej wyniku zginął nie tylko klon, ale i kilkanaście innych osób z jego otoczenia) odpowiada potwór – bliżej niezidentyfikowany obcy. Oczywiście nikt jej nie uwierzył, a teraz władze z rozsnącym przerażeniem zmuszone są rozpatrzyć możliwość istnienia kolejnej wrogiej rasy obcych. Kolejnej, bo ludzkość już ma problem z tzw. Zanthswarm, niszczycielską siłą, przed którą w razie inwazji można w zasadzie tylko uciekać. Największym sukcesem w dotychczasowych potyczkach z Zanth było spowolnienie ich/jej inwazji na tyle, że straty w ludności cywilnej były sześciocyfrowe. Resztę udało się ewakuować z planety.
    Nie dziwi zatem, że oficjele z HDA (Human Defence Alliance) szybko wchodzą z butami w śledztwo prowadzone w Newcastle przez detektywa Sidneya Hursta, który od teraz musi manewrować między oczekiwaniami HDA, rodu Northów oraz własnych przełożonych. I to jego i jego współpracowników oczami patrzymy głównie na wątek dochodzenia toczącego się na Ziemi, w (w sumie dość lekko) futurystycznej Anglii.
    Z drugiej strony mamy wątek ekspedycji mającej odszukać potencjalną rasę nowych obcych, wysłaną przez HDA na planetę St. Libra. To tam właśnie zamordowano przed dwudziestu laty Bartrama Northa i to tam właśnie wydobywa się więcej niż połowę zużywanego bioilu, czyli podstawowego surowca energetycznego tamtych czasów. Członkiem ekspedycji jest również wypuszczona z więzienia Angela Tramelo, jako jedyna osoba która dotychczas rzekomo widziała obcego. Ludzie znów zaczynają ginąć. Wina Angeli, potwora, a może kogoś innego?

    Rozpisałem się tak, że wygląda to na streszczenie fabuły, a to tak naprawdę samo wprowadzenie do dwóch głównych wątków: śledztwa w Newcastle i wyprawy na St. Libra. Hamilton zabiera nas na dziką i zaskakującą przygodę, pełną emocji, zaskoczeń i fantazyjnych rozwiązań. Wątki robiły się coraz bardziej intrygujące, tajemnice coraz bardziej wielowarstwowe, aż do finału który... był w stu procentach sastysfakcjonujący. Nic tu nie zostało ani pospieszone, ani przegadane. Niektóre ujawnione fakty i rozwiązane tajemnice nieźle zlasowały mi umysł, pozostawiając go w mieszance szoku i satysfakcji z zapoznania się z tą doskonale przemyślaną fabułą.
    Pisałem to i, jak widać, będę pisał dalej: Peter Hamilton pisze idealnie pod mój gust. Co książka, to wspaniała przygoda, która może i wymaga sporo (przede wszystkim czasu), ale i daje wiele. Space opera w najlepszym wydaniu. Choć – co ciekawe – tutaj to może nawet nie do końca space opera; elementów space jest tu jak na lekarstwo. Pół książki to futurystyczna Ziemia (i to nie futurystyczna w sensie transhumanizmu, jak w trylogii Pustki, tylko raczej: ludzie tacy jak my otoczeni lepszą technologią), drugie pół to akcja na obcej, tropikalnej planecie. Gdzieś tam w tle są obcy, kolonizacja kosmosu i tak dalej, ale właśnie: w tle. Nie przeszkadzało mi to, ciekawa odmiana od Sagi Wspólnoty czy Świtu Nocy.
    Rzadko kiedy jedna książka wydaje mi się tak kompletna, spełniająca.
    10/10

    LINK
  • Kwiecień

    Karaś 2022-04-29 08:04:31

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Całkiem sensownie miałem czasu, to był dobry miesiąc.

    Dzień Kolumba
    Craig Alanson
    Cykl:
    Expeditionary Force (tom 1)

    Ciężko mi jednoznacznie ocenić. Z jednej strony mamy wręcz niesamowicie prostą oś fabularną i prymitywne klisze oraz deus ex machina, masę powtórzeń, niepotrzebnych rzeczy, a z drugiej przez 600 stron cały czas coś się działo - i to mimo nietypowego jak na scifi odkrycia kart na pierwszych stu stronach. Dodatkowy punkt za Skippyego. Kiedyś sięgnę po kontynuację.

    Wszystkie te światy
    Dennis E. Taylor
    Cykl:
    Bobiverse (tom 3)

    Lubię tę serię, lubię Bobów, tom był przyjemny, ale strasznie jakby na pałę. Pierwsze dwa były super, ten to tylko kontynuacja, nic nowego nie wnosi, na szybko zamyka wątki w niesatysfakcjonujący sposób.

    Przestrzeń Objawienia
    Alastair Reynolds
    Cykl:
    Przestrzeń Objawienia (tom 1)

    Rozmach Diuny na małej przestrzeni. Konstrukcją też zbliżona (intryga w intrydze w intrydze), hard sf plus space opera, najlepsze połączenie. Elementy biologii, archeologii, mistyki, polityki, Ciemnego Lasu, miód.

    Miliard lat przed końcem świata
    Strugaccy
    Mocno kafkowe klimaty, choć sam Proces aż tak mi nie przypadł, to jednak podobne absurdalne, niepokojące klimaty. Trochę też jak w Lokatorze. Niejednoznaczna, otwarta historia stawiająca pytania w nieco szaleńczym strumieniu świadomości.

    Czarnoksiężnik z Archipelagu
    Ursula K. Le Guin
    Cykl:
    Ziemiomorze (tom 1)

    Nie przepadam za fantastyką, czarami i tym podobnymi rzeczami, ale to napisana pięknym językiem baśń w duchu campbelliańskich, fizyka magii z prastarym substratem peformatywnym również (czym jest łódź?"), magią imion chyba tak starą jak ludzkość (Isis, Ra, YHWH itd.), walką z cieniem i jej nieco randystycznym rozwiązaniem (choć le Guin chyba nie cierpiała tych porównań))

    Nasze miejsce w Kosmosie
    Hélene Courtois
    Z gatunku 2/3 wprowadzenia podstaw dla czytelników, którzy trafili na tę książkę przypadkiem i 1/3 konkretów. Bardziej zaawansowanych astroczytelników może zainteresować ta trzecia część, całkiem sympatyczna i ciekawa historia odkrycia Laniakei, choć daty, nazwiska, miejsca można przeskoczyć, to jednak taka wspomnieniowa forma.

    Labirynt śmierci
    Philip K. Dick
    Całość jakby napisana jednym tchem, nie strumień świadomości, ale coś blisko. Wybitna powieść, jak sen, trochę na modłę Dziesięciu... Christie, pewna wariacja na temat zamkniętego pokoju, którego to Dziesięciu są najbardziej znanym przedstawicielem (choć nienajlepszym, polski film Show był lepszy), eksplorująca zakamarki ludzkiego umysłu i moralności, momentami absurdalnie zabawna, a całość ma mocno creepy senne vibe`y. Zakończenie rozczarowuje, zupełnie niepotrzebne zakotwiczenie (choć z pewną furtką)

    Ostatni brzeg
    Nevil Shute
    Przykra historia o bezsensie wojny i rozpaczliwym poszukiwaniu normalności w ostatnich dniach życia.

    Przez ciemne zwierciadło
    Philip K. Dick
    Jednocześnie wprost przygnębiająco przykra a momentami zabawna poprzez absurd rozkmin. Napisać że to o upadku człowieka pochłoniętego narkotykami to za dużo niedopowiedzieć, ale taka jest główna oś. Trochę w stylu Tortilla Flat Steinbecka ale z innymi narkotykami niż alkohol. Nie moralizuje, nie ocenia, nie usprawiedliwia, a raczej pokazuje skutki takich a nie innych decyzji. Paranoiczne teorie ćpunów mogą budzić ubaw i chyba taki poniekąd był zamiar - by czytelnika z jednej strony uderzyć realnością, zahipnotyzować immersję i powolnym szaleństwem, a z drugiej zostawić pewną furtkę pozwalającą na zasympatyzowanie z bohaterami i poczucie do nich empatii, co w kontekście Dickowego posłowia, że to hołd dla ludzi którzy tylko chcieli się dobrze bawić wydaje się być prawdopodobne.

    Poniedziałek zaczyna się w sobotę
    Strugaccy
    Próba połączenia magii z nauką, nieco pokraczna - Stephensonowi wyszło to lepiej , ale jego powieść powstała później (na pewno?). Gdzieś w jednej trzeciej mocno się rozjeżdża, ale trzeci akt jest wybitny. Ponadto, oprócz ogólnej kondycji stanu naukowego państw socjalistycznych, pewna drwina z łysenkizmu.

    Perturabo: Młot Olympii
    Guy Haley
    Moja pierwsza styczność z Warhammerem, który do tej pory kojarzył mi się z bitewniakami, nerdami, smokami, orkami i innymi takimi głupotami lat `90. Dość chaotyczna, duże przeskoki, patetyczne pierdoły podlane groteskową brutalnością, ale czytało się szybko.

    Wrota Abaddona
    James S.A. Corey
    Cykl:
    Expanse / Ekspansja (tom 3)
    Super. Bardzo mi się podoba kierunek tej serii. Pierwszy tom mnie nie porwał i zupełnie nic z niego nie pamiętam, dałem druga szansę - drugi był super, a ten jest jeszcze lepszy. Odejście od space opery w kierunku tajemnic i rozmachu. Super.

    Dzień tryfidów
    John Wyndham
    Klasyczne postapo z lat zimnej wojny, choć wczesnej. Pod warstwą fabularną kryje się dość mocna warstwa alegoryczna - to ludzie to stworzyli, ludzi to zaślepiło i stali się bezwolnymi pacynkami w rękach grup jaśnie oświeconych; jednych próbujących samodzielnie i dobrowolnie coś zbudować, drugich przemocą choć w dobrych zamiarsch, inni przemocą bo na tym polega państwo, i tak dalej.

    To, co da się wyczytać z tej powieści zapewne nie do końca odpowiada zamierzeniom autora, który bywał zestawiany z liberalnym Bradburym jako "mild authoritarian", podczas gdy Dzień Tryfidów to młot na dyktatury. Lepszy od Orwella, choć jego spotkał podobny los, gdy będąc socjalistą stworzył przed nim najbardziej znaną przestrogę.


    Na maj drugi tom Hyperiona, czwarty Expanse, Abercrombie i zobaczymy co dalej. Ostatnio przyszła mi paczka z różnymi astrofizycznymi pierdołami typu Michio Kaku, Feynman, Fabryka Planet, Peebles itd, więc też pewnie trochę tego poczytam.

    LINK
    • Re: Kwiecień

      Mossar 2022-04-29 10:03:46

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Wow, sporo przeczytałeś "Czarnoksiężnika z Archipelagu" też miło wspominam. Kiedyś muszę wrócić do LeGuin, ale nie zapowiada się to - za dużo innych książek do przeczytania.

      U mnie kwiecień dosyć "krótki", bo od 20-tego czytam Malazańską, a to 1100 stron i to małym druczkiem

      Korona Mieczy - Robert Jordan
      Dałem na goodreads 3/5 mimo, że fabularnie naprawdę fajnie się czytało. Obniżyłem o 1 punkt, bo mnie w tym tomie Jordan do szału doprowadzał z ciągłym zwracaniem uwagi na "pokaźne łono", "rowek między piersiami" i "duże... oczy". No ja pierdziu. Ja rozumiem, że Mat to jest babiarz, ale po pierwsze nie tylko w jego rozdziałach tego było pełno, a po drugie ileż można Robert!? Serio, wybijałem się z rytmu, całkiem fajnego rytmu fabularnego książki i wzdychałem widząc kolejne "łono". Poza tym fabularnie nieźle. Ciekawy wątek Randa, w Ebou Dar też dużo interesującego worldbuildingu.

      Samobójstwo Europy - Andrzej Chwalba
      Podobało mi się bardziej niż "Europa Walczy". Chwalba ciekawie opowiadał o tym jak doszło do WW1 i jak przebiegła ta wojna. Poza tym, że to po prostu udana monografia to jeszcze było sporo ciekawych wstawek z życia codziennego (np. Brytyjczyków podczas ostrzeliwań) albo przemyśleń samych żołnierzy biorących udział w wojnie. Rozwalił mnie chociażby fragment o wspólnie spędzonych świętach na froncie zachodnim - wydaje mi się, że już to słyszałem na lekcjach historii, ale wtedy mnie to nie interesowało.

      Zdrada (Dziedzictwo Mocy #1) - Aaron Allston
      Pisałem już w moim temacie o Legendach. Podobało mi się. Nie jest to wybitne SW, ale na pewno jedno z ciekawszych w Legendach. Jak znajdę drugi tom na OLX w sensownej cenie to chętnie będę czytał dalej.

      Czarodzicielstwo - Terry Pratchett
      Pierwsza połowa mnie niesłychanie bawiła, jak to zwykle u Pratchetta. Druga natomiast troszkę mnie wynudziła jak już fabuła skupiła się na walce magów. Nie dziwi mnie to, bo generalnie nie jestem jakimś fanatykiem podcyklu o Rincewindzie. Zdecydowanie wolę takie standalone`y jak Pomniejsze Bóstwa, Piramidy albo cykle o Śmierci, Straży czy Wiedźmach.

      Dywizjon 303 - Arkady Fiedler
      W sumie nie wiem czemu się zabrałem za tą książkę Chyba dlatego, że była króciutka i chciałem co nieco dowiedzieć się o tym dywizjonie. Nawet nie bardzo potrafię ją ocenić. Z tego co wiem to taka klasyka, kiedyś lektura (dalej lektura?), ale raczej mnie nie porwało. Niemniej jednak cieszę się, że wzbogaciłem nieco swoją wiedzę na ten temat.

      Wicher Śmierci - Steven Erikson
      Recka będzie w temacie do tego przeznaczonym. Zostało mi z trzysta stron do końca. Podoba mi się, ale to znowu trochę inaczej prowadzony tom niż poprzednie 6. W sumie jest to na swój sposób niesamowite jak Erikson różnie prowadzi tą historię.

      LINK
  • Kwiecień: MAG

    Shedao Shai 2022-04-29 11:19:58

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    U mnie kwiecień na skromnie. 6 pozycji, z czego dwie bardzo krótkie, a "Międzylądowania" w większości przeczytałem w marcu, no ale skończyłem 1 kwietnia, więc liczą się na ten miesiąc xD. Mało było czasu na czytanie, wyjazd do rodziny na święta, wieczory spędzane w inny sposób no i tak wyszło.

    Międzylądowania - Ursula K. Le Guin
    Urządzenie Centauryjskie - M. John Harrison
    Ptaki, które zniknęły - Simon Jimenez
    Czasomierze - David Mitchell
    W Kalabrii - Peter Beagle
    Slade House - David Mitchell

    Wszystkie książki uważam za warte uwagi, ale co się wybija z towarzystwa to książki Mitchella.
    Przygodę z twórczością Mitchella zacząłem właściwie przypadkiem. Dokoptowałem do któregoś zamówienia z MAGa "Slade House", bo ponoć horror. A do innego - "Czasomierze", bo ponoć jakoś powiązane. No i zabrałem się za te "Czasomierze", trochę niechętnie... i jak zwykle, okazało się, że moja niechęć pochodziła z d... i dobrze się stało, że finalnie jej nie posłuchałem.

    David Mitchell to świetny pisarz - od tego należy zacząć. Tak tka swoją opowieść, że nawet wątki potencjalnie nieciekawe u niego wciągają. Zresztą "Czasomierze" to powieść bardzo różnorodna, odchylająca czasem w obyczajówkę, czasem w fantasy, czasem w horror, aż do bardzo poruszającego epilogu zahaczającego o postapo. No właśnie, poruszającego - Mitchell nie tylko ciekawie opowiada, ale i tak dobrze konstruuje postacie, że nie sposób nie przejmować się ich losami.

    Narracja "Czasomierzy" skacze co kilkanaście lat, prezentując nam bohaterów na różnych etapach ich życia. Luki są czasem uzupełniane, czasem nie; bywa, że ważne informacje są wspomniane raz czy dwa i ktoś mógłby je nawet przegapić. Warto uważnie czytać.

    Była to dla mnie bardzo satysfakcjonująca lektura. Idąc za ciosem, przeczytałem już "Slade House" (mocno skręcający w kierunku horroru, również bdb), a za pozostałymi książkami zaczynam się rozglądać, choć widzę, że poza "Atlasem chmur" wydania są takie, że chyba wolałbym ebooki

    LINK
    • Re: Kwiecień: MAG

      Karaś 2022-04-29 14:09:06

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      Hm, ta nowa seria horrorów wygląda ciekawie, ale nigdy mnie do żadnego nie ciągnęło. Spróbuję po Twojej recce tego Mitchella i zobaczymy. Mam tylko nadzieję, że to nie jest tzw. literatura piękna, bo absolutnie jej nie znoszę, taki ze mnie prymityw

      A jak Urządzenie Centauryjskie? Do tej pory widziałem same negatywne opinie

      LINK
      • Re: Kwiecień: MAG

        Shedao Shai 2022-04-29 18:03:10

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Zamówiłem całą tę pakę horrorów z MAGa. Mają to być rzeczy ambitniejsze niż przeciętny Masterton czy King, i dość nieszablonowe. Zobaczymy. Jestem dobrej myśli.

        O Urządzeniu Centauryjskim pisałem tak:

        Mocno obawiałem się lektury tej powieści (trauma po "Drodze serca" wiecznie żywa), dlatego kiedy w końcu wziąłem się za nadrabianie zaległości z ostatnich dwóch paczek od MAGa, w ramach stawiania czoła własnym lękom, zacząłem właśnie od niej.

        I nie było tak źle, a nawet - wręcz przeciwnie. Widać Harrison oszalał dopiero na starość

        Książka ta jest krótka - ciut ponad 200 stron, dzięki czemu wizja autora jest zwięzła i prowadzi od A do Z bez zbędnych dłużyzn. A jest to wizja ciekawa, szczególnie biorąc pod uwagę rok powstania "Urządzenia Centauryjskiego" i rozmyślając nad tym, ile późniejszych dzieł mogło się nim zainspirować. Dla mnie najsilniejsza była tu nutka "Kowboja Bebopa", ale czuć tu było i twórczość Morgana, i Hamiltona... i tak dalej. Same dobre rzeczy, w każdym razie.

        Harrison meandruje między klimatami "scum and villany" a space operą, nigdy nie wpadając zbytnio w klisze tej drugiej (zresztą pamiętajmy, jakie to klisze space operowe były w 1975? Żadne?). Wikipedia nazywa tę książkę anty-space operą i myślę, że jest to dobre określenie. Autor dobrze bawi się tu z czytelnikiem, czy to w tym, jak prowadził akcję i gdzie pchał głównego bohatera, czy też w samej kreacji świata.

        Główny bohater zajmował się przemytem narkotyków, co ciekawie koreluje z ogólnym odbiorem książki, która sprawia wrażenie jednej wielkiej narkotycznej przygody - szybkiej i dynamicznej, w której postacie poboczne pojawiają się i znikają, ażeby za jakiś czas znowu gdzieś się przewinąć, ale jednak sednem jest podróż głównego bohatera - od A do Z, szybko! Mnogość wątków tu poruszonych czy postaci przewijających się przez drugi plan mogłaby zapełnić trylogię grubszych książek. To może pozostawić pewien niedosyt w tych, którzy chcieliby rozwinięcia tych wątków. We mnie nie pozostawiło; dostrzegam zamiar autora i akceptuję go.

        4,5/6

        LINK
  • coś tam poczytane zostało tu i ówdzie

    cwany-lis 2022-05-12 20:11:09

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Poza wysoką drogą & Śmierć Smoka - tom II i III sagi Cormyr. Tom pierwszy był, jak na ten typ literatury dosyć imponującym tomiskiem fantasy, pełnym rozmachu i przemyślanej prezentacji tej konkretnej cząstki uniwersum Forgotten Realms. Za dwie kolejne odpowiada Troy Denning, który być może uznał, że szkoda czasu marnować na "lore" bo fani doskonale już je znają i pora na akcję. 2/3 każdej z jego książek stanowią obrazowo opisane starcia z orkami i czymś na kształt przeklętych arystokratów-demonów. Dużo leje się krwi ludzkiej, dużo martwych koni, dużo magii, krzyków i błagania o litość. Autor ma specyficzny styl serwowania informacji, właściwie tego nie robi np. w pewnych momencie bohaterowie dowiadują się, jak pokonać głównie zagrożenie, ale czytelnik nie wie co to konkretnie za sposób. Dopiero śledząc akcję musi sam wyciągnąć wnioski i tłumaczyć sobie co to był za koncept. Ani to złe, ani to dobre, ale na swój sposób to ciekawa odmiana w tym grafomańskim światku klasycznej fantasy. Niestety dużo tu lania wody w postaci rozciągniętych na siłę opisów walk i tortur. Wystarczył jeden błyskotliwy dialog, jedna scena by uzmysłowić nam, jak okrutny jest jeden z demonów, ale Denning woli męczyć nas 20 stronami rzezi. Dochodzi do tak absurdalnych dłużyzn, jak ucieczka głównej bohaterki przez góry, stoki i lasy, która zajmuje 100 stron i nie prowadzi donikąd. Denning pisząc te powieści był praktycznie moim rówieśnikiem (34 lata), byłem zatem wielce zdziwiony mocno krindżowym poczuciem humoru, jakim operuje. Np. jedna z bohaterek woła do swych rycerzy "potrzebuję jednego z waszych mieczy!", zgłasza się jakiś ochotnik, oczywiście chodzi o patrol, ale jeden z napalonych młodzików wyskakuje z tekstem "Pani, wiedz, że mój miecz jest długi i solidny, w każdej chwili jestem na twe rozkazy" - co to ma być XD takich żenujących tekstów, pełnych podtekstów godnych spoconego boomera jest tu sporo.

    Niby dzieje się dużo, ale jednak mało, całość historii można by streścić w jednym tomie, ale pewnie kontrakt pisarza zobowiązywał do dwóch części, każda po minimum 320 stron. A pracować trzeba!

    Na szczęście Denning z biegiem lat wyrobił sobie swój styl, widoczny nawet w wzmiankowanych tytułach - czyta się je bez większych problemów, są idealne do relaksu, pod warunkiem, że darzy się sentymentem taki rodzaj fantasty.

    Jestem natomiast ciekaw, jak sobie pisarz radzi z kreacją świata przedstawionego w autorskich powieściach, gdzie nie może polegać na fanach danego uniwersum, którym nie trzeba wszystkie tłumaczyć. Czy też serwuje takie urywane sceny akcji z masą szczątkowych dialogów, zmuszając czytelnika do składania wątków i kojarzenia wątków? Pamiętam, że jego Gwiezdne Wojny były raz lepsze, raz gorsze. "Niezwyciężony" i "Gwiazda po Gwieździe" to jedne z moich ulubionych książek z serii. Ale z drugiej strony mamy i "trylogię Roju" ...

    Podsumowując: ocena końcowa - 3/10, nostalgia - 7/10 - razem 10/10


    LINK
  • Kroniki Arkham I: Szaleństwa Cthulhu i Obserwatorzy spoza czasu ...

    cwany-lis 2022-05-20 19:21:41

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Antologia zawierająca 16 opowiadań inspirowanych twórczością Lovecrafta? Pod redakcją legendarnego biografa S.T.Joshiego? Co może pójść nie tak?

    Otóż ... wszystko! A w zasadzie 80% owej publikacji. Motywem przewodnim pierwszego zbioru opowiadań jest historia "W górach szaleństwa", która również znajduje się w książce. Jest to jedno z najobszerniejszych opowiadań autora, tu zajmuje przeszło 1/3 wydania, gdzie tu sens, skoro po książkę sięgną fani, którzy na pewno mają ową historię na półce ...

    Resztę stron zajmują krótkie i krótsze historie, niby to mające powstać na mocy inspiracji ową wyprawą badawczą na Antarktydę ... guzik prawda, z 16 opowiastek może 4-5 faktycznie jest utrzymana w duchu opowiadań Lovecrafta i nawiązuje do tamtej wyprawy. Reszta stanowi jakiś nieudany, przerysowany pastiż, nietrafione SF, albo totalne nieporozumienia, rozmijające się z opowieściami grozy. I mam uwierzyć, że owe opowieści dobierał autor 1200 stronicowej biografii samotnika z Providence? Autor, który rozłożył na części pierwsze stan umysłu pisarza, jego słabości, kłamstewka i kompleksy. Który zwrócił uwagę na bogactwo jego wyobraźni i wizjonerstwo?

    No nie wierzę, mało tego czuję się trochę oszukany! Śmiem nawet zaaranżować stenogram z rozmowy agenta wydawniczego z jednym z pisarzy z tej antologii.

    Agent: załatwiłem ci zlecenie na krótkie opowiadanie do zbioru o Lovecrafcie, weź na asap coś do końca miesiąca ...
    Pisarzyna: co? czekaj, to ten od horrorów, jak King?
    Agent: no, weź w google doczytaj resztę i pamiętaj o terminie!
    Pisarzyna: ale co, mam napisać jak Lovecraft, czy mogę coś swojego, wiesz, coś z szuflady wyciągnę, skoro termin taki ważny ...
    Agent: no, no, stawka taka co zawsze, umowa zlecenie, nauuura!


    Jak na złość zdążyłem przed lekturą tej pozycji zamówić tom drugi Kronik pt. "Widma nad Innsomouth", które powtarzają błędy poprzednika i również zawierają wiele opowiadań niemających nic wspólnego z tematem. Trudno, przyjdzie mi na własnej, czytelniczej skórze zweryfikować opinie z sieci ...

    4/10


    Ale miłośnikom oryginału polecam z czystym sercem inną antologię "Obserwatorzy spoza czasu" - ta bazuje a niedokończonych tworach Lovecrafta, zredagowanych i dopieszczonych przez Augusta Derletha. Wadą może być monotematyczność i pewna powtarzalność historii - kilka opowiadań to modyfikacje notatek pisarza o przeklętym i opuszczonym domu oraz również przeklętym spadkobiercy z przeklętego rodu ... ale to 100% Lovecrafta, jak ktoś lubi jego twórczość i ma zrozumienie dla jego słabości warsztatowych to i te historie czytać będzie z olbrzymią satysfakcją.

    7+/10

    LINK
    • Re: Kroniki Arkham I: Szaleństwa Cthulhu i Obserwatorzy spoza czasu ...

      AJ73 2022-05-20 19:29:48

      AJ73

      avek

      Rejestracja: 2017-10-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Ponda EVIL Tower

      Mam zaczytaną aż do rozpadu książkę "Szepczący w ciemności". Czyli zbiór siedmiu opowiadań. Raz do roku wracam, bo to świetny zestaw - 100% Lovecrafta w Lovecrafcie

      LINK
      • Re: Kroniki Arkham I: Szaleństwa Cthulhu i Obserwatorzy spoza czasu ...

        cwany-lis 2022-05-20 19:48:41

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        Polecam z całego serca jego twórczość w przekładzie Macieja Płazy - odkryłem Lovecrafta na nowo, tłumaczenie może i momentami efekciarskie stylistycznie, ale przepiękne. Stare, grafomańskie przekłady opowiadań też mają swój urok, ale nie oddają nawet dziesiątej części specyficznego stylu Lovecrafta, który żył przeszłością i celebrował minione czasy, które znał tylko z historii, ale oczywiście w jego odczuciu na pewno były lepsze niż paskudne lata 20 ubiegłego wieku. Płaza znakomicie wykorzystuje bogactwo języka polskiego i wypełnia kultowe historie masą anachronizmów, znakomicie oddając słabość pisarza do klasycznego angielskiego białych panów i lordów XVIII wieku ...

        LINK
  • Maj 2022

    Mossar 2022-05-27 16:51:54

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Dobry miesiąc. Dużo fajnych książek, które sporo wniosły w moje hmm czytelnictwo, a może i życie.

    Wicher Śmierci - S. Erikson,
    Powrót Karmazynowej Gwardii - I. C. Esslemont,
    Myto Ogarów - S. Erikson



    Szczegółowe opisy w temacie z Malazanskiej, ale myślę że na tym etapie wkręciłem się w to uniwersum w pełni. W tym momencie wiem, że przeczytam wszystko co jest. No.. przynajmniej od Eriksona.

    Heroje Północy - Jerzy Ros

    Mam kilka takich kultur, które mi imponują bądź z jakiegoś mniej lub bardziej sensownego powodu lubię. Wspominałem już o samurajach (ci najmniej, ale wciąż coś w nich jest). Druga taka grupa to Indianie i chyba tu jest mi najbliżej z wielu powodów. Trzecia to Wikingowie. Uwielbiam glowny serial, podobała mi się Valhalla, przymierzam się do Upadku Królestwa. Chcę też przeczytać serie o Wikingach Cornwella. Wcześniej jednak sięgnąłem po klasykę czyli stary zbiór legend wikińskich różnego rodzaju z dodatkiem krótkiej historii Normanów. Coś pięknego. Kolejna książka, która pokazuje mi że fantasy to tylko początek i warto też czasami odbić w innym kierunku. W moim przypadku zaczyna to być historia, choć dalej nie wiem gdzie szukać.

    Eryk - Terry Pratchett

    Mega krótka, śmieszna, przyjemna książka z ŚD. Nie mam tu wiele do powiedzenia. Uwielbiam do ŚD wracać, choć tym razem to nie był powrót, bo Eryka dotąd nie czytałem.

    Kiksy Klawiatury - Terry Pratchett

    Śmieszno-poważny zbiór różnego rodzaju tekstów, przemów Mistrza. Czasem śmieszne, jak w jego książkach. Czasem pełne pasji, jak gdy opowiada o fantasy, o Sródziemiu, o swoim zadowoleniu z Nacji czy konwentów. No i na koniec też bardzo refleksyjnie, smutno i poważnie. Jest tu też coś czego zwykle u Pratchetta nie ma, czyli jego wkurzenie, bezsilność i zdenerwowanie na otaczający go świat - a dokładniej Wielką Brytanię. Tzn. myślę, że jest, ale opakowane w formie żartu albo światodyskowej historii, a nie w tak bezpośredniej formie.

    LINK
  • Maj

    Karaś 2022-05-29 09:15:21

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    -Lewa ręka ciemności
    Ursula K. Le Guin

    Pierwsza połowa świetna. Od momentu rozpoczęcia podróży traci impet i zdaje się mieć dużo zupełnie niepotrzebnych elementów. Czysto subiektywnie.

    Boskie równanie. W poszukiwaniu teorii wszystkiego
    Michio Kaku

    Bardzo przyjemna książka poruszająca zupełne podstawy teorii strun, ale na poziomie bardziej zaawansowanym. Nie jest to jakiś szczególny deep insight, ale przynajmniej czytelnik nie czuje się jak kretyn, a dość często popularnonaukowe dzieła są dość infantylne. Jedyny minus jest czysto subiektywny - kto już czytał dziela Kaku ten zna większość anegdotek, bo wiecznie powtarza je w kółko w chyba każdej swojej książce

    Nigdziebądź
    Neil Gaiman

    Stylistycznie Gaiman zawsze kojarzy mi się z Pratchettem, ale wykastrowanym z absurdalnego humoru, choć za to bardziej strawnym i lżejszym stylistycznie i fabularnie. Ciekawa bajeczka na dwa wieczory, wciągająca

    Zbrojni
    Terry Pratchett

    Pratchett w szczytowej formie.

    Nie licząc psa
    Connie Willis

    Pastisz kryminałów, Szekspira, science fiction, masa upchanych wątków, nazisci, podróże w czasie, kotki, Sokół Maltański, strzelby Czechowa, wybitna powieść.

    Na glinianych nogach
    Terry Pratchett

    Chyba najlepsza do tej pory część Dysku, którą czytałem. Doskonała w warstwie humorystycznej i tego co skrywa i wyśmiewa. Bonusowo wyszedł wcale niekiepski klasyczny kryminał. Do tego tyle poruszonych tematów I to w świetny, uszczypliwy, ale nie w pretensjonalny sposób.

    Upadek Hyperiona
    Dan Simmons

    Lepsza od pierwszego tomu będącego de facto zbiorem opowiadań, a tutaj pełnokrwistą historię intryg w intrydze pokroju Diuny w klimatach space teopery.

    Rekursja
    Blake Crouch

    Śmieszna sprawa, bo mam jakąś pulę książek, które domawiam do zamówień, bo akurat są w promocji, mają ładne okładki albo wybieram losowo. I dzisiaj losowo jedną z nich wybrałem z półki i znowu świetny był to strzał.

    To co tygryski lubią najbardziej - podróże w czasie, incepcja, zagłada, polityka, ambicja.

    Jakbym chciał to mógłbym powieści wiele zarzucić, ale po co, skoro bawiłem się tak dobrze, że łyknąłem w jeden wieczór

    Trudno być bogiem
    Arkadij Strugacki, Borys Strugacki

    Pewnie mi się oberwie ale to odkrywcze, ani ciekawe, w dodatku nużące. Strugackich stać na więcej. Sama koncepcja bogowania innym fajnie była przedstawiona w Bobiverse w wątku Deltan - jeśli ktoś odczuwa niedosyt po tej lekturze polecam

    Niebiańska rzeka
    Dennis E. Taylor

    A propos - czwarty tom Bobiverse. Pierwsze trzy to w sumie jedna powieść w trzech odcinkach, czwarty tom to epilog. Niektórzy twierdzą, że niepotrzebny, bo w trzecim tomie domknięto wszystkie wątki - choć imho trzeci tom był najsłabszy a te domykanie wątków było totalnie na pałę. Czwarty rozwija wątki dotyczące tego, czy przywary ludzi są ludzkimi czy wynikającymi z samego faktu posiadania świadomości. Już poprzednie części ciążyły ku libertariańskim wątkom, w tej części fabuła jest wręcz tego świadoma, z resztą pod koniec wprost się odwołując do tej koncepcji. Może sama altruistyczna zabawa w Bawbe nie do końca temu odpowiada, ale wystarczająco dużo było tych wątków - delikatna dystopia rzeki i niebezpieczeństwa państwa opiekuńczego - by powieść była finalistą Nagrody Prometeusza. Oprócz tego kilka świetnie wplecionych motywów jak problem spinacza, symulacji (matrioszkowej fabularnie ), całość lekka i przyjemna. Świetna seria. 18 kwietnia tego roku autor napisał, że zaczął prace nad piątą częścią i już nie mogę się doczekać.

    Zobaczymy co czerwiec przyniesie, na razie miałem przerwę od czytania w ostatnim tygodniu, jeździliśmy po Macedonii i Albanii i teraz jak ciepło i nie trzeba na granicach pokazywać żadnych dodatkowych bzdetów niż paszport to więcej się szykuje

    LINK
    • Re: Maj

      Mossar 2022-05-29 09:56:26

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Jeśli chodzi o serie o Straży Pratchetta to imo co tom to lepiej. Z tego co kojarzę to "Na glinianych nogach" nie jest moją ulubiona książka z tej serii. Ba, chyba kolejne trzy podobały mi się bardziej - ale mogę się mylić, bo już dokładnie nie pamiętam.

      Z tego co kojarzę najbardziej doceniam i lubię "Pomniejsze Bóstwa" i "Piramidy", ale tu dużo zależy od tego jakie się ma podejście do religii. Aaaale jesli nie odrzuca Cię pod tym względem Hyperion, to tu też nie będzie.

      Uwielbiam jeszcze serię o Śmierci, ale to dopiero zrewiduje za niedługo, bo bardzo dawno czytałem.

      LINK
      • Re: Maj

        Karaś 2022-05-29 10:01:20

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: София

        Ogólnie z Pratchettem poznałem się jakieś dziesięć lat temu albo więcej i zupełnie nie byłem w stanie przebrnąć przez pierwszy tom. Potem co jakiś czas sięgam, ale zanim sięgałem po następne to zapominałem kto jest kim. W sumie są napisane w taki sposób, że to nie ma znaczenia, ale jakoś zawsze były dość duże odległości czasowe pomiędzy tomami, więc i nie wczuwałem się za bardzo. Ostatnio zacząłem czytać więcej Dysku a tu cyk prenumerata.

        Zaprenumerowaliśmy do Polski i wraz z ogórkami kiszonymi co jakiś przychodzą do nas nowe tomy od rodziny i w sumie kolejność wydawania jest bardzo fajnie pomyślana - Dysk zapamiętałem jako straaaasznie nierówny - albo mi się dana książka bardzo podoba, albo męczę przez dwa miesiące.

        LINK
        • Re: Maj

          Mossar 2022-05-29 10:08:57

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd:

          Ja też tak mam, że jedne mnie zachwycają, a inne czytam bez większych przemyśleń. I to chyba wypadkowa podejścia, które przyjął sobie Pratchett. W każdym tomie bierze na warsztat inne tematy i wszystko zależy od tego na ile Cię one interesują.

          Dobry przykład to Maskarada. Nie będzie spoilerem, że jest światodyskową wariacją na temat Upiora w Operze. Dla mnie, osoby która z jakiegoś powodu uwielbia oryginał, to była świetna zabawa, ale wydaje się to zupełnie zrozumiałe, że jeśli ktoś nie chwyta tego kontekstu to może mieć poczucie, że to płytka lektura z dziwacznym humorem.

          Straż natomiast zaczyna się od dosyć prostych historyjek nawiązujących do baśni, a dopiero kolejne tomy zahaczają już o konkretne, bardziej codzienne tematy. No i z czasem świetnie się czyta o perypetiach Sama Vimesa i jego żony oraz machinacjach Vetinariego.

          LINK
        • Re: Maj

          bartoszcze 2022-05-29 10:30:09

          bartoszcze

          avek

          Rejestracja: 2015-12-19

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Jeden z Wszechświatów

          Więc ja z Pratchetta przeczytałem może z 10 tomów, przy czym nie zaczynałem od pierwszego, tylko dostałem randomowy pakiet raczej z drugiej połowy, i później strasznie kręciłem nosem nad słabością Koloru Magii.

          LINK
    • Re: Maj

      bartoszcze 2022-05-29 10:31:42

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Ale trochę mnie rozbawiło porównanie Strugackich sprzed 60 lat do powieści z zeszłej dekady

      LINK
  • MAJ

    cwany-lis 2022-05-31 23:09:26

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Oskar i Pani Róża - króciutkie opowiadanie, nowelka(?), w pewnych kręgach podobno kultowa, sam nie trawię takiego miksu coelho-ckliwie morały dla gospodyń domowych. Może przesadzam, ale inna książkę tego samego autora - Przypadek Adolfa H. bardzo sobie cenię i polecam. Alternatywna wersja wydarzeń - co by było, gdyby "on" dostał się na "asp", równolegle pisarz, dla kontrastu obrazuje niezwykle umiejętnie oficjalne kroniki wodza III Rzeszy.

    Myszy i Ludzie - jeszcze krótsza forma, ale pełna klimatu i atmosfery ameryki lat 30(?), solidnie napisana, na pewno sięgnę po inne książki Steinbecka, zwłaszcza te mające więcej niż 80 stron.

    Dramat na poloaniu - Czechow ponoć chciał sparodiować popularny za jego życia gatunek kiczowatych, grosikowych kryminałów. Może i chciał, ale wyszedł mu przedni przedstawiciel gatunku, Forma do dzisiaj się broni oryginalną narracją, co prawda łatwo się domyślić "kto zabił" ale nie to jest zaskoczeniem na sam koniec historii. I jak to jest napisane! Piękny, unikalny, lekki styl, aż kupiłem pozostałe opowiadania tego autora.

    Marzyciel - zapomniana nowelka Reymonta, aż szkoda, bo nie ustępuje "Chłopom", ani `"Ziemi Obiecanej". Losy Józia, kolejowego kasjera z upadłego szlacheckiego rodu są aktualne po dziś dzień. Ten marzyciel, chce czegoś więcej od życia, niż monotonnej, stabilnej pracy na dworcu. Kilka razy popada w zadumę, kilka razy daje upust swej fantazji i nadmiernej impulsywności. Popada w tarapaty, a czytelnik wsiąka w jego perypetie do samego końca. Niespełna 250 stron, pękło w dzień. Gratką dla miłośników XIX wieku jest szczegółowo opisana kultura pracy na kolei obfitująca w niezwykle towarzyskie życie jej pracowników. Reymont pracował na kolei kilka lat, dam sobie rękę uciąć, że większość scen z książki to jego własne perypetie.

    Obrona Łużyna Nabokova, również mocno zapomniana powieść, równie dobra co "Lolita". Niezwykle trafnie opisane stadium wyobcowania i fiksacji na punkcie gry w szachy, dziś z łatwością dostałoby łatkę autyzmu, albo Aspergera. Tytułowy Łużyn świata nie widzi poza grą, śledzimy jego młodzieńcze smutne losy, po czym autor przeskakuje kilkanaście lat do przodu i ... dole i niedole jego dorosłej osoby są jeszcze ciekawsze. Dosyć gorzka to historia, ale pełna literackiego wdzięku, czytałem na jednym wdechu.

    Martwe Dusze - klasyk Gogola, teraz już wiem dlaczego. Niespełna 245 stron, a czego tu nie ma! Solidna, ciekawa historia, krytyka carskiego, zasiedziałego drobnomieszczaństwa, krytyka biurokracji i korupcji przetaczającego się przez urzędy. Do tego fantastycznie opisane losy pewnego szlachcica w średnim wieku. Ten przybywa do pewnego miasteczka, szybko zjednuje sobie najbardziej prominentnych mieszkańców, po czym zaczyna zwracać się do nich z pewną prośbą ... Fabuła toczy się swoją drogą, ale to właśnie finał dosyć przewrotnie wywindował owy tytuł do miana klasyka. Pisarz zaserwował pewien twist, będący ponadczasową lekcją dla każdego.

    I jak to jest dobrze napisane! Po raz kolejny zachwycam się rosyjską klasyką, gdyby wojny toczono przy pomocy literatury to Federacja Rosyjska podbiłaby całą galaktykę, na szczęście tak nie jest, czego jesteśmy obecnie świadkami.

    Zmierzch Bogów - wspomnienia szwedzkiego ochotnika Waffen SS, czyta się jak dobrą powieść militarną, na niespełna 160 stronach dzieje się wiele, w skali mikro i makro. Autor solidnie spisał swoje losy, aczkolwiek trzeba brać na poprawkę jego wypaczony przez propagandę punkt widzenia na "pewne" sprawy. To jedno z pierwszych "wspomnień frontowych", jakie miałem przyjemność czytać, a historię zgłębiam od kilkunastu lat. Żałuję, że tak późno zabrałem się za taki rodzaj materiałów historycznych, sporo tu detali, nie spotykanych w monografiach.

    Wojna Krymska 1853-1856 - Ostatnia Krucjata - solidna monografia, dla miłośnika tematu. 1/3 publikacji to dosyć ciężkie i zawiłe losy państw zamieszanych w ten konflikt. Dosyć ciekawe, ale sam autor ostrzega, że pierwsze 200 stron to historia regionu i polityki, dopiero potem dostajemy "mięso" tzn. przeterminowane racje żywnościowe, które wykończyły tysiące brytyjskich żołnierzy. Dużo tu detali, ciekawostek i solidnie opisanych bitew. Bardzo plastycznie autor opisał wszelkie marsze, manewry i wymiany ognia. Dużo tu wojennego zamętu, chaosu i brutalizmu. Jedne z lepszych opisów z jakimi się spotkałem w publikacji historycznej. Jako suplement, albo lżejszą pozycję polecam [/b]Wojnę Krymską[b] Klimeckiego, skromna książeczka, ale dodatkowo zawiera wątki polskie. Bardzo przystępna.

    Przedwojenna Polska w liczbach - kubeł zimnej wody dla tych wszystkich miłośników magicznej II RP. Czytałem już kilka pozycji, w jakich to bólach odzyskiwano niepodległość i jak ciężkie było życie 95% mieszkańców Polski, ale i tak kilka rozdziałów mocno mnie zdziwiło. Same fakty, oparte o statystyki i chłodne wyliczenia. Momentami tych wyliczeń jest aż za dużo, kilka rozdziałów to istna wyliczanka, ale większa część książki to arcyciekawa lektura, sam pochłonąłem ją w jeden dzień. Widzę, że jest już dostępna kolejna pozycja, tym razem o okupowanej Polsce.

    Westerplatte - Komuda świetnie pisze, mimo, że czytałem ze dwie pozycje o tej placówce i fantastyczny komiks Załoga Śmierci, to i tak znane już mi losy obrońców wciągnęły mnie niezwykle. To zasługa stylu autora, bohaterowie wysławiają się tak jak powinni w czasach II RP, walki są pełen wiarygodnych komend i zwrotów, wymiany ognia, sposób w jaki strzelają, jak planują obronę i prowadzenie ostrzału, jak myślą dowodzący atakiem i obroną, coś pięknego, widząc tu solidne przygotowanie się do tematu. Jedyny minus, a właściwie zaskoczenie to "licentia poetica" względem Majora Sucharskiego, wiemy, że wzbraniał się przed przedłużaniem walki, miał ataki padaczki, może paniki, ale Komuda idzie dalej i czyni z niego początek spoilera zdrajcę i konfidenta, szantażowanego przez Abwehre zdjęciami jego miłosnych, homoseksualnych igraszek w Sopockim hotelu koniec spoilera. Przecież w zeszłym roku dokonano ponownej ekshumacji zwłok Majora, jego rodzina żyje, nikt nie złożył pozwu o zniesławienie? Czy minęło jakieś embargo na taką woltę w powieści historycznej? Nie mogę się zatem doczekać, aż autor weźmie na warsztat Powstanie Warszawskie ...

    LINK
    • Re: MAJ

      Karaś 2022-06-01 07:22:04

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      Przypadek Adolfa H bardzo spoko. Z takich klimatów spoko było jeszcze dość znane On wrócił. Film przerobili na komedię, ale książka była dość... ciekawa. Jeśli komuś nie podobał się film to nie powinien się nim zniechęcać i sięgnąć po nią. A jak podobał to tym bardziej.

      Ze Steinbecka bardzo mi się podobało Tortilla Flat. W moim headcanonie to bardzo dobra antytotalitarna dystopia, choć raczej nie o to chodzi autorowi

      LINK
      • Re: MAJ

        cwany-lis 2022-06-01 08:06:01

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        "On wrócił" czytałem, dobry koncept, mocno momentami żartobliwy, ale z drugiej strony finał jest mocno złowieszczy. W filmie zrobili to inaczej, ale równie ciekawie, chociaż trochę po łebkach.

        LINK
      • Re: MAJ

        bartoszcze 2022-06-01 18:00:43

        bartoszcze

        avek

        Rejestracja: 2015-12-19

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Jeden z Wszechświatów

        Steinbeck nie musi być długi. "Grona gniewu" są długie, ale "Ulica Nadbrzeżna", "Pastwiska niebieskie" czy wspomniane przez Mossara "Tortilla Flat" już nie. Prywatnie cenię też "Autobus do San Juan" i "Cudowny czwartek", ale to raczej jeśli te wcześniej wymienione siądą.

        LINK
    • Re: MAJ

      Mossar 2022-06-01 09:56:27

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Zapisuję sobie "Westerplatte" Komudy do przeczytania jako kolejną książkę historyczną z WW2 do przeczytania*. Dzięki! No i z tyłu głowy będę miał Steinbecka, trzeba by się też w końcu z nim zapoznać.

      * Choć przyznam, że korci mnie podejście bardziej całościowe. Nie wiem co by miało być do tego najlepszą formą, jakiś kanał na YT, seria książek, portal internetowy, nie wiem.. Coś co by mi pozwoliło poznać w skrócie CAŁĄ historię od początku do dzisiejszych czasów. Wiadomo, że najbardziej lubię formę książkową, ale w tym celu mógłbym zrobić wyjątek i ogarniać to w jakiś inny sposób.

      LINK
      • Re: MAJ

        Finster Vater 2022-06-01 15:59:07

        Finster Vater

        avek

        Rejestracja: 2016-04-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-25

        Skąd: Kazamaty Alkazaru

        Drobna uwaga, książka Komudy to jednak powieść, nie stricte "książka historyczna", z wieloma rzeczami znanymi od dawna i z częścią "faktów" powstałych tylkow w wyobraźni autora.

        LINK
      • Re: MAJ

        cwany-lis 2022-06-01 17:14:11

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        Są przekrojowe publikacje typu "Europa" Normana Daviesa - jeżeli dobrze pamiętam 1200 stron, całkiem dobrze mi się to czytało z 10 lat temu, ale wiele rozdziałów zupełnie mnie nie interesowało. Są też jakieś popularnonaukowe tytuły np. "Krótka historia ludzkości" (?) ale co można zmieścić na 200 stronach?

        Polecam wybrać interesującą epokę albo motyw i sprawdzić polecane tytuły. Ja uwielbiam XIX wiek, ale mam i słabość do Krucjat. Ale cała historia średniowiecza na razie mnie nie pociąga.

        LINK
        • Re: MAJ

          Mossar 2022-06-01 17:41:34

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd:

          No i właśnie problem polega na tym że nie mogę się zdecydować co mnie interesuje. Wiem że interesują mnie czasy podbojów Normanów.

          LINK
          • Re: MAJ

            Mossar 2022-06-01 17:42:48

            Mossar

            avek

            Rejestracja: 2015-06-12

            Ostatnia wizyta: 2025-01-17

            Skąd:

            Eh.. chciałem dopisać więcej. Wiem że interesuje mnie WW1&2, może częściowo 19 wiek, ale sam nie wiem do końca co z tego wieku jest warte lektury.

            Mógłbym sie też dowiedzieć więcej o Napoleonie. O Turkach. Sam nie wiem Stąd chciałem coś przekrojowo żeby się upewnić.

            LINK
  • Polskie young adult lgbt+

    cwany-lis 2022-06-03 21:36:52

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Takimi hasłami reklamowany jest "Fanfilk" Natalii Osińskiej - liczyłem na polskie realia, licealne klimaty i wątek "ideologii", który może ukaże mi punkt widzenia nastolatków popierających jej hasła.

    I srodze się zawiodłem, to prosta i wygodnie poprowadzona historia Tosi, która nagle dostrzega w sobie Tośka. Z dnia na dzień przestaje brać antydepresanty, bo nagle przestają być potrzebne. Rodzina i szkolne towarzystwo z marszu akceptują jej zmiany w ubiorze i zachowaniu, nie spotyka się z żadnym linczem, jest natomiast uczestnikiem kilku "krindżowych" sytuacji, które ewidentnie pisała autorka mająca maturę od kilku ładnych lat - pewne zwroty i słowa brzmią maksymalnie sztucznie w ustach licealistów.

    W dodatku za grosz tu polskich realiów, wszystko jest tu maksymalnie uniwersalne i płaskie, pada kilka modnych marek jak marvel, kilka musicali, ale liceum Tośka mogłoby znajdować się w Australii czy na Marsie. Może tak miało być, ale amerykański rynek jest zapchany dosłownie setkami takich powiastek pisanych wedle wzorca.

    A wspomniany bohater jest niemożliwie irytujący, rozkapryszony, impulsywny egoista, którego nie sposób polubić. Jego decyzje i poglądy są durne, myślałem, że to może moja wina i braku wyrozumiałości dla nastolatka, ale rówieśnicy Tośka na lubimyczytac.pl są równie bezlitośni w ocenie.

    Jedno muszę zaliczyć autorce na plus - momentami bezlitośnie punktuje ambiwalencję Tośka, w dodatku prezentuje punkt widzenia jego przepracowanego ojca. Może dzięki temu jakiś nastolatek inaczej spojrzy na swoich zapracowanych rodziców, może nie, ale to doskonały balans dla perypetii zblazowanego histeryka.

    O lgbt+ nie dowiedziałem się nic, wątpię by nastolatek zmagający się z własną tożsamością seksualną w naszym kraju miał tak prostą drogę, jak w "Fanfiku". To przyzwoicie napisana książka, ale zbyt infantylna i spłycająca temat. 3/10

    LINK
  • Maj: horrory od MAGa i czeski cyberpunk

    Shedao Shai 2022-06-07 09:29:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    O ile kwiecień w moim wykonaniu był skromny, tak w maju przycisnąłem i wycisnąłem satysfakcjonujące 13 książek. I to, co jeszcze bardziej mnie satysfakcjonuje, w większości naprawdę dobrych książek.

    Zygzakowata orbita - John Brunner
    Umierając żyjemy - Robert Silverberg
    Wilgość - Anna Maria Wybraniec
    Light Chaser - Peter F. Hamilton, Gareth L. Powell
    Odmieniec - Victor LaValle
    Biblioteka na górze Opiec - Scott Hawkins
    Dni ostatnie - Brian Evenson
    Ballada o Czarnym Tomie - Victor LaValle
    Słoneczny - Andrzej Wardziak
    Cisza - Marcin Majchrzak
    Pan Światła - Roger Zelazny
    Underground - František Kotleta
    Underground: Rebelia - František Kotleta

    Dominowała groza, plus trochę saj fajów. Brunner, Silverberg i Zelazny to część niekończącej się kampanii nadrabiania klasyki. Wszystkie trzy solidne (Brunner najmniej, po czterech książkach tego pana mam już uczucie nasycenia, więcej nie potrzebuję). "Light Chaser" to była taka przekąska (książka jest bardzo krótka), zakupiona w ramach kolekcjonowania bibliografii Hamiltona. Rzecz, mimo swojej małej objętości, naprawdę konkretna. Byłem ciekawy jak wypadnie, bo w końcu Hamiltona znam z dzieł monumentalnych, wielowątkowych, epickich i opasłych. Tu mała książeczka oparta na ciekawym koncepcie i dobrze poprowadzona ku satysfakcjonującemu zakończeniu. Autor jak zawsze nie zawiódł.

    Trzy nazwiska z polskiej grozy: Wybraniec, Wardziak i Majchrzak. I ponownie, trzy strzały w dziesiątkę (Rusis, jak to czytasz, to zamawiaj). Rzeczy klimatyczne, pomysłowe i dobrze napisane. Wybraniec to autorka dość trudna, specyficzna, mająca swój wyraźny styl, który nie każdemu podejdzie. Dwaj panowie to już rzeczy przystępniejsze, ale niemniej interesujące. "Słoneczny" przypomina mi założeniem "Pętlę" Staniszka - nie o fabułe tu chodzi, a o klimat. Natomiast zbiór opowiadań Majchrzaka to naprawdę równy, solidny tomik.

    Wydawnictwo MAG wystartowało z nową serią - nienazwaną, obejmującą szeroko pojętą grozę, new weird i tak dalej. Tzn. właściwie wystartowało jeszcze w zeszłym roku - pierwszym tomem "Księg krwi" Barkera i świetnym "Czerwonym drzewem" Kiernan, ale od tego czasu zdążyli przeprowadzić jakby restart wizualny. W pierwszym rzucie mamy pięć pozycji, ja się skusiłem na cztery, bo "Drooda" Simmons już miałem i drugiego wydania nie potrzebowałem. Co do reszty: LaValle x2, Evenson, Hawkins: fantastyczne rzeczy, mam wrażenie że MAG jednym posunięciem porozstawiał innych wydawców zagranicznego horroru po kątach. Tematycznie są bardzo zróżnicowane: "Odmieniec" to jakby mroczna baśń, "Dni ostatnie" to body horror z nutką czarnego humoru, "Biblioteka..." to mroczna wariacja nt. jakiegoś Umbrella Academy, a "Ballada..." to companion piece do "Zgrozy w Red Hook" Lovecrafta. Książki te uderzają w różne nuty, ale łączy je jedno: dobra jakość. Kolejna po Artefaktach i Uczcie Wyobraźni seria MAGa, którą trzeba obserwować. Ja w każdym razie będę brał ją w ciemno.

    Na koniec ciekawostka, czyli dwa tomy "Undergroundu" Frantiska Kotlety - czeskiego pisarza. Dość ciekawa wizja świata za jakieś blisko 100 lat, gdzie Czechy przegrały wojnę z Polską i się rozpadły (xD). Praga odgrodziła się od reszty kraju, i tak oto mamy wizję stolicy - przyszłościową, mroczną, ponurą i brutalną. W tym wszystkim śledzimy losy - a jakże - byłego gliny/żołnierza , augmentowanych prostytutek, hackerów, elit i nizin społecznych. Przypomina mi to nieco twórczość Richarda Morgana. Akcja, brutalność, seks, high tech. Tzw. męska lektura. Fajna.
    Ujęło mnie też to beztroskie szczucie cycem na okładkach obu książek (wygooglajcie sobie). Myślałem, że takie rzeczy dziś już nie przechodzą, a tu proszę xD

    Udany miesiąc.

    LINK
    • Re: Maj: horrory od MAGa i czeski cyberpunk

      Rusis 2022-06-07 19:35:45

      Rusis

      avek

      Rejestracja: 2004-02-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocław

      Shedao Shai napisał:
      Trzy nazwiska z polskiej grozy: Wybraniec, Wardziak i Majchrzak. I ponownie, trzy strzały w dziesiątkę (Rusis, jak to czytasz, to zamawiaj). Rzeczy klimatyczne, pomysłowe i dobrze napisane. Wybraniec to autorka dość trudna, specyficzna, mająca swój wyraźny styl, który nie każdemu podejdzie. Dwaj panowie to już rzeczy przystępniejsze, ale niemniej interesujące. "Słoneczny" przypomina mi założeniem "Pętlę" Staniszka - nie o fabułe tu chodzi, a o klimat. Natomiast zbiór opowiadań Majchrzaka to naprawdę równy, solidny tomik.
      -----------------------

      Namówiłeś mnie
      Choć na razie tylko dorzucam do listy, bo kolejne zamówienie dopiero w sierpniu puszczę. Jeszcze zostało mi kilka książek z poprzedniego zamówienia, a ostatnio nie idą mi tak szybko jakbym chciał.

      LINK
  • Evermeet - Wyspa Elfów

    cwany-lis 2022-06-09 08:49:32

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Fani Zapomnianych Krain określają ten tytuł odpowiednikiem "Silmarilliona" a złośliwy dodają, że jaki "lore" takie jego kroniki ... mniejsza z tym!

    To bardzo dobrze napisana, jedna z najobszerniejszych w serii FR powieść a właściwie zbeletryzowane losy tytułowej wyspy i jej mieszkańców na przestrzeni tysięcy lat. Losy Elfów są mocno inspirowane pomysłami Tolkiena, mamy tu wojny domowe, upadki królestw, rodów, zabawy z mocami, z którymi nie powinno się igrać, konsekwencje takich decyzji i przekleństwa. Do tego Smoki w hurtowej ilości, dużo monumentalnych bitew i nadmiar wartkiej akcji, dobrze spożytej w ciągłości opowiedzianych wydarzeń.

    Co kilka rozdziałów autorka przeskakuje z fabułą o kilkaset lat do przodu, zmieniają się bohaterowie dramatu - nie ma tu jednego głównego, ale całość jest spisana na wzór pracy naukowej autorstwa znanego barda. Co kilkadziesiąt stron czytamy też listy adresowane do niego od znanych elfich osobistości i mecenasów kultury, że tak pół żartem to nazwę.

    Bohater zbiorowy wcale nie przeszkadza, autorka bardzo zgrabnie rozpisała losy Elfów a pewne epickie wydarzenia nadają bieg historii dalszym pokoleniom, pewne decyzje wpływają na całe rody, mające setki lat tradycji itp. Dzieje się tu bardzo, ale to bardzo dużo, pewne rozdziały mógłby stanowić podstawę całego cyklu, fascynujące historie.

    Co ważne powieść nawiązuje też do innego cyklu pisarki "Pieśni i Miecze", zwłaszcza do pierwszego tomu - "Cień Elfa", warto go wpierw przeczytać, ponieważ w "Evermeet" równolegle do kronik toczy się wątek współczesny, nawiązujący do wydarzeń z tamtej książki.

    Przygoda Elaine Cunningham z Gwiezdnymi Wojnami zakończyła się niezbyt dobrze, ale w Forgotten Realms jest w czołówce pisarzy, którzy włożyli swe serca w tworzenie tego uniwersum. Bardzo udana książka, jestem niezwykle rad z lektury. W ramach gatunku literatury grafomańskiej mocne 8+/10

    LINK
  • Rozry

    Karaś 2022-06-11 23:44:35

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Od czasu do czasu zdarza mi się trafić na jakąś czysto rozrywkową pozycję, niestety zawsze przez przypadek a fajnie byłoby mieć coś na podorędziu, gdy najdzie ochota.

    Co byście polecili w klimatach:

    - Crouch Rekursja
    - Crouch Ciemna Materia
    - Stephenson Wzlot i upadek DODO
    - Collins Nie licząc psa

    Itd. Generalnie chodzi o takie lekkie thrillery wciągające na tyle, że połyka się je na raz, o jakichś podróżach w czasie, wymiarach równoległych, takie powieści-matrioszki, gdzie jedna decyzją coś zmienia, Fringe, no, kto miał do czynienia z powyższymi chyba wie o co chodzi odczuwam straszny niedosyt takich czytadeł

    LINK
  • czerwiec pod znakiem reportaży

    cwany-lis 2022-06-26 10:58:47

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -"Ballada o śpiącym lwie" - debiut autorki, wbrew pochwalnym, sponsorowanym recenzjom widać to momentami aż za mocno. Pierwsza połowa książki to losy Bytomia na przełomie XVIII i XIX wieku, dużo dobrego kontentu o wyzyskiwanej klasie robotniczej, specyfice tego regionu, pełnego takich właśnie miast-ośrodków przemysłowych. Dużo tu powtórzeń i dziwnej chronologii a właściwie jej braku, autorka skacze sobie po wydarzeniach i miesza wątki, jak żywo. Ale czyta się to dobrze, nawet bardzo. Zwłaszcza, że druga połowa książki to dosłownie zbiór krótkich raportów o postępującej, dosłownie - zapaści miasta i ekspertyzach o tym ile węgla można wydobyć spod samego centrum, w jaki sposób to zrobić by kamienice nie osunęły się pod ziemię. Autorka serwuje nam te dosyć nudne informacje w taki sposób, że śledzimy je z zaangażowaniem, spodziewając się finałowej tragedii. I w zasadzie tyle. Nie licząc epilogu liczącego kilka stron a dotyczącego tytułowej statuy lwa nie ma tu nic więcej. Cały reportaż węglem stoi, być może nic więcej w Bytomiu się nie dzieje. Oglądałem miasto via google maps i widok nie napawa radością, ale chętnie kiedyś je zwiedzę.

    "Łódź - miasto po przejściach" - to w zasadzie dwa reportaże, mamy tu mini-felietony z lat 90-tych jak takie sprzed kilku lat. Czego tu niema, opisy transformacji społecznej po upadku komunizmu - pamiętam te czasy z dzieciństwa, szczęśliwego, tu jednak losy bezrobotnych mrożą krew w żyłach. Dużo tu króciutkich wątków o historii miasta, ludziach, którzy je tworzyli i tworzą, którzy je okradają, którzy chcą z niego wyjechać i którzy za nim tęsknią, gardzą. Strasznie dobry, trochę pomieszany gatunkowo miks dziennikarstwa. Z zaciekawieniem sprawdzałem w google maps poszczególne ulice, które wspomina reportaż, raz niedowierzając ile tam brudu, czasem byłem zachwycony rewitalizacją a jako miłośnik XIX wieku nie mogłem momentami uwierzyć, że praktycznie cała zabudowa z tego okresu została nietknięta przez wojnę ... co jest w zasadzie przekleństwem dla współczesnej Łodzi i jej bezrobotnych mieszkańców. Bardzo dobry pozycja.

    "Poznań. Miasto grzechu." - dziwny dobór artykułów, mamy tu aferę poznańskich słowików, perypetie męskiej prostytutki, losy biskupa Paetza i bardzo śliskie relacje młodych mężczyzn (co ja gadam! chłopców!) z dużo starszymi "mentorami", przełożonymi i duchownymi. Potem kilka rozdziałów o specyfice poznańskiej kultury na przełomie lat, trochę o zapomnianych bohaterkach(?) miasta i ... tyle. Każdy rozdział z osobna jest przynajmniej dobry, solidny, ale brakuje mi tu części łączącej to wszystko w jakieś podsumowanie, ale może wcale nie taki był zamysł autora. To nie pierwszy bardzo dobry reportaż będący po prostu zbiorem kilkunastu/dziesięciu felietonów.


    Przeczytałem ponadto kilka książek z Warhammera 40 000, ale tam jak zawsze wojna, krew, amoralność, niesprawiedliwość i śmierć.

    Oraz "KULL: Banita z Atlantydy" Roberta E. Howarda - jest to niejako prekursor Conana, pod wieloma względami odmienny, ale można zauważyć, że pisarz wypróbował tu wiele wątków i schematów znanym z jego późniejszych prac.
    Wielką szkodą jest fakt, że nie licząc kilku skończonych opowiadań książka ta składa się z wielu niedokończonych historii albo wstępnych, niezredagowanych opowiastek, uciętych w połowie. Te cztery solidnie opowiadana mocno rozbudzają apetyt na więcej. Niestety Howard porzucił Kulla nie mając na niego pomysłu prawie sto lat temu i nie znalazł się żaden chętny na opracowanie większej historii z jego udziałem. A szkoda, bo świat przedstawionych jest tu w bardzo ciekawy sposób, mamy rozpadające się Imperia, umowną magię, wężowy lud rodem z Lovecrafta (panowie się znali i lubili, ale nie wiem czy podczas tworzenia się Kulla wymieniali się już listami. Opowiadania zawierają kilka nawiązań do pradawnych cywilizacji, które można interpretować, jako Przedwiecznych itp.), sam bohater jest niebanalny bo mimo imponującej muskulatury częściej wdaje się w filozoficzne dysputy aniżeli sięga po miecz. To było dla mnie największych zaskoczeniem - dużo tu treści, przemyśleń i dialogów - te pisane przez 20-latka czasem zaskakują przenikliwością, czasem są trochę "krindżowe" i płytkie, ale przepięknie podane czytelnikowi. Opisy krwawych walk rodem z pulpowych magazynów praktycznie nie maja miejsca, jeżeli dochodzi to krwawej walki na miecze to jest ona uzasadniona, prowadzi do jakiś wniosków i jest dobrze opisana. Bardzo miłe zaskoczenie literackie.

    LINK
  • Czerwiec: Długa Ziemia i około Lovecrafta

    Shedao Shai 2022-06-28 09:31:09

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Czerwiec w moim wykonaniu to 10 książek:

    Długa Ziemia, Długa wojna, Długi Mars - Stephen Baxter, Terry Pratchett
    Ćma - Jakub Bielawski
    Miasto i rzeka - Wojciech Gunia
    Coś spod spodu - S. T. Joshi
    Przeklęty rejs - Krzysztof Kowalski
    Ośmiornica I, II, III - Matt Shaw

    Pentalogia o Długiej Ziemi chodziła za mną już od kilku lat; udało mi się niedawno dorwać egzemplarz pierwszego, wyprzedanego tomu w dobrym stanie i dobrej cenie, co zmotywowało mnie do zakupu reszty i ruszenia z tematem. Wrażenia mam mieszane. "Długa Ziemia" naprawdę nie potrafiła mnie zainteresować. Fabuła jest miałka, skacze od sasa do lasa, a postacie niespecjalnie mnie zaintrygowały sobą. Innymi słowy, po prostu nudziłem się przez większość tomu. Z drugiej strony, im dalej w las, tym lepiej było widać, że na bazie opowiadanej historii autorzy mają coś do powiedzenia i to coś sprawiało, że nie chciałem porzucić lektury. Trochę rozważań naukowych, trochę socjologicznych, psychologicznych - to w moich oczach równoważyło niedostatki w warstwie fabularnej. Kolejne dwa tomy powielały zarówno zalety jak i wady pierwszego (innymi słowy: trzymały poziom). Między drugim i trzecim zrobiłem sobie przerwę na kilka książek; teraz, po trzecim, też raczej wezmę się za coś innego, bo do kolejnych dwóch jakoś mi się nie spieszy. 3/6

    Bielawski i Gunia to top polskiej literatury grozy, obie lektury to była czysta przyjemność (na tyle, na ile "przyjemnością" można nazwać książki skrajnie pesymistyczne i ponure).

    Reszta książek to klimaty około-Lovecraftiańskie. Nieustannie bawi mnie, jak wiele takowej pochłaniam, mimo że fanem Lovecrafta nie jestem i uważam go za autora mocno nużącego. Wynika to z tego, że rzeczy które zainspirowała jego twórczość nierzadko są ciekawsze niż ona sama. Tutaj mieliśmy trzy różne podejścia:

    "Coś spod spodu" zaczyna się mocno lovecraftowo. Bohaterka powracająca w rodzinne strony, żeby rozwikłać zagadkę śmierci ojca, tajemnicza kopalnia, zmowa milczenia lokalsów... Sądziłem, że Joshi - chyba najbardziej znany badacz twórczości Lovecrafta - w swojej prozie podąży tropem Derletha, czyli będzie starał się pisać jak najbliżej stylu Samotnika z Providence. Tymczasem nie - Joshiemu bliżej do podejścia Lee, który swoją twórczość okołolovecraftiańską mocno przyprószył gore i seksem. Nie powiem, nieco mnie zdziwiło, gdy bohaterka nagle zaczęła opowiadać o swoich seksualnych dokonaniach (w sposób bardzo szczegółowy). Co tych autorów tak kusi, żeby do nienazwanej grozy dodawać pornografię? O ile rozumiem to w przypadku Lee - którego cała tworczość opiera się na ktwi i spermie jego postaci, a który przy okazji jest fanem Lovecrafta, więc oddał mu honory pisząc parę książek nawiązujących do estetyki HPLa... dodając przy okazji swoją. O tyle w przypadku Joshiego, słynącego ze swoich publikacji o Lovecrafcie, a nie z dokonań na polu fikcji, taki skręt mnie zdziwił. Napisałem już przydługi akapit o tym moim zdziwieniu, więc chyba widzicie

    Sama fabuła już raczej niczym nie zaskakuje, jak ktoś czytał coś podobnego, to wie jak to się skończy. Z drugiej strony, nie ma nudy, dłużyzn, napisane sprawnie..

    Książka oprócz tytułowej noweli zawiera też trzy opowiadania:
    Incydent w Ferney - opowiadanie osadzone jest mocno w historii; jego głównym bohaterem jest Voltaire, poproszony o pomoc w kryminalnym dochodzeniu na francuskiej prowincji. Po moim doświadczeniu z tytułową nowelą zbioru, część mnie spodziewała się, że będzie prowadził to dochodzenie przy częstym użyciu swojego nabrzmiałego penisa , ale - o dziwo - tym razem Joshi powstrzymał się od wątków pornograficznych, stawiając na standardowe opowiadanie grozy. Niezłe.

    Jakiś błąd - tu widzimy w końcu Joshiego jako fana Lovecrafta. Opowiadanie jest sequelem "Widma nad Innsmouth" dziejącym się w dzisiejszych czasach. Klimat, stylistyka, fabuła - wszystko jest takie, jak spodziewałem się po Joshim. Przyjemna rzecz z interesującym rozstrzygnięciem.

    Jego ręką zapisane - tu już mamy Joshiego jako i fana i badacza Lovecrafta, a samo opowiadanie skupia się nie tyle na twórczości HPLa, co na samej jego osobie. To już bardziej zabawa konceptami niż fabularna opowieść; doceniam zamiar, ale mnie nie porwało.

    "Przeklęty rejs" Krzysztofa Kowalskiego to horror lovecraftiański w spojrzeniu polskiego autora. Szczęśliwie, nie poszedł on w seks i gore; nieszczęśliwie, poszedł w język stylizowany na ten używany przez Lovecrafta, przez co książka trąci myszką tak samo jak twórczość HPLa. Z drugiej strony, dla fanów HPLa powinien być to plus. "Przeklęty rejs" to po raz kolejny opowieść dość standardowa i niezaskakująca, bez ambicji sięgnięcia po więcej, ale w swojej kategorii wagowej będąca dziełem solidnym. No i nie powiem, wątki polskie w świecie Wielkich Przedwiecznych to coś co mi się podobało.

    Na koniec trylogia "Ośmiornica", czyli horror lovecraftiański pisany przez pryzmat horroru ekstremalnego. Skojarzenia z Lee? Bardzo trafne. Seks na wszystkie możliwe sposoby, gore, upodlenie, obrzydzenie. Lektura dla nielicznych. Ja mam już trochę dość tych klimatów.

    LINK
    • Re: Czerwiec: Długa Ziemia i około Lovecrafta

      cwany-lis 2022-06-29 21:28:30

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      Mam tak samo z Lovecraftem - ma sporo drewnianych opowiadań w swoim dorobku, których nie ratuje nawet barokowy przekład Pana Płazy, ale i tak czytam to z przyjemnością. Dlatego też wpisałem sobie na listę wymienione przez ciebie tytuły bo niebawem je kupię.

      Najbardziej lubię jego formułę opowiadania historii - bohater często jest jego alter ego samotnik/przegryw/incel/stulejarz pardon maj french, który nie jest w stanie ogarnąć tego kosmicznego zagrożenia psychicznie, ba, nie jest w stanie często ogarnąć spraw przyziemnych i praktycznie zawsze zaznaje porażki. Jego opowiadania są pełne uprzedzeń, staroświeckich dziwactw i nieżyciowych opisów życia codziennego, o którym pisarz nie miał pojęcia np. w "Widmie nad Innsmouth" bohater zamawia sobie na obiad puszkowane jedzenie i krakersy - Lovecraft nigdy nie był w restauracji, założył, że można sobie na miejscu spożyć własnoręcznie sporządzony posiłek. Joshi w epickiej biografii punktuje dziesiątki takich "ułomności" i ma to swój urok na swój sposób. A wątek narzeczonej? Obcowania z kobietą? To dosłownie góra lodowa, jeżeli chodzi o twórczości Lovecrafta.

      LINK
      • Re: Czerwiec: Długa Ziemia i około Lovecrafta

        Shedao Shai 2022-06-30 08:54:20

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Ano, ogólnie uważam, że jeśli się przeczytało ze trzy opowiadania Lovecrafta, to nie ma sensu czytać dalej, bo to już tylko powielanie tych samych schematów. Dużo ciekawszy jest cały nurt który zainspirował.

        Z tymi krakersami to dobre, nie wiedziałem xD

        LINK
  • Czerwiec 2022

    Mossar 2022-06-29 09:00:31

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    -Stonewielder - I. C. Esslemont
    Trzeci tom pierwszej serii Esslemonta z Malazanu. Zdecydowanie wolę Eriksona, ale Esslemont też ma swoje momenty i czekam z niecierpliwością na decyzję MAGa o wydaniu tego w polskiej wersji językowej. Coś więcej napisałem w temacie z Malazańskiej.

    Ciekawe Czasy - T. Pratchett
    Lubię ten tom serii o Rincewindzie. Już wcześniej pisałem, że akurat ta seria nie jest moją ulubioną i czekam bardzo na serię o Śmierci, o Moiście i kontynuację serii o Straży czy Wiedźmiach, ale mimo wszystko Ciekawe Czasy czytało mi się bardzo przyjemnie. Barbarzyńcy są śmieszni, Niewidoczny Uniwersytet jeszcze śmieszniejszy. No cóż, jak zwykle bawię się świetnie i zawsze z uśmiechem zasiadam do kolejnych tomów. Ostatnio w kolekcji głównie wychodzą tomy typowo śmieszkowe, ale to nie jest tak, że Świat Dysku to tylko humor. Im dalej w las tym więcej poważnych, istotnych wątków do refleksji - często podanych w formie humorystycznej, ale wciąż mocno zachęcających do przemyśleń na temat otaczającego nas świata.

    Stories of Jedi & Sith
    To nie jest jakaś najwybitniejsza antologia opowiadań, ale jest kilka bardzo fajnych (np. o Maulu) i generalnie jest to kolejny raz kiedy zbiór opowiadań SW mnie nie zawodzi. Polecam jak ktoś chce przeczytać coś lekkiego o znanych i lubianych Jedi i Sithach.

    Z Mgły Zrodzony, Studnia Wstąpienia - B. Sanderson
    W listopadzie kolejny tom, więc na discordzie robimy sobie reread. Wiele razy już pisałem, że jeśli chodzi o Cosmere to uważam serię Archiwum Burzowego Światła za lepszą pisarsko i bardziej złożoną, ale i tak genialnie było wrócić do Scadrialu. Sanderson może nie jest jakimś najbardziej wyszukanym autorem fantasy dzisiejszych czasów, ale dla mnie jest autorem, którego mogę pochłaniać w ilościach hurtowych bez zmęczenia materiału. A samo Cosmere, jego przyszłość, to co się w nim wydarzy w następnych latach to dla mnie najbardziej ekscytująca sprawa jeśli chodzi o jakiekolwiek fantasy. Myślę, że aktualnie Cosmere jest numerem 1 u mnie jeśli chodzi o uniwersa. Malazan jest blisko, bo akurat we wrześniu wychodzą finałowe tomy i jestem ultra ciekawy końcówki, ale patrząc szerzej to właśnie Cosmere jest mi najbliższe.

    Braterstwo Krwi - K. Traviss
    Swoje napisałem w moim blogu o Legendach. Podoba mi się ta seria i jestem ciekawy co będzie dalej. Nie wiem kiedy ostatnio dałem książce lub komiksowi SW ocenę wyższą niż 8/10*, ale tutaj to 8/10 w pełni zasłużone. Do wyższej oceny w ramach serii LotF brakuje jakoś mocniejszego pierdzielnięcia albo po prostu czegoś co mnie odpowiednio wzruszy, zachwyci, zasmuci. Póki co, po dwóch ksiażkach, mam świetnie zarysowany konflikt, fajnie rozwijane postacie.. i zobaczymy czy dalej bedzie z tego coś więcej.

    LINK
  • niewielkie jest prawdopodobieństwo

    bartoszcze 2022-06-29 21:42:39

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Jeden z Wszechświatów

    że skończę czytać którąś z zaczętych książek do jutra do północy, więc w zasadzie mogę podsumować drugi kwartał 2022

    Alicia Gimenez-Bartlett - "Milczenie krużganków", moja ulubiona hiszpańska autorka kryminalna tym razem wysłała inspektor Petrę Delicado i podinspektora Fermina Garzona do zabójstwa w żeńskim klasztorze, nie zawodzi

    James S.A. Corey - "Wrota Abbadona", czyli trzeci tom Expanse, wciąż wolę ekranizację

    Stanisław Lem - "Niezwyciężony", klasyk jak się patrzy

    Georges Filpo - "Pani komisarz nie znosi poezji", zachciało mi się francuskich klimatów, a dostałem paryską słabiznę

    Elena Ferrante - "Historia ucieczki", trzeci tom tetralogii, trzyma poziom

    Ota Pavel - "Bajka o Rasce i inne reportaże sportowe", Paaaaaaanie! tak się pisze!!

    Cormac Mc Carthy - "Droga", raczej dla miłośników postapo

    LINK
  • Czerwiec

    Karaś 2022-06-30 09:34:06

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Czasem widzę jakieś wyzwania w stylu 52 książki w rok. Z jednej strony nie wiem jaki sens ma czytanie na ilość, z drugiej może dla kogoś to motywator pozwalający utrzymać regularność. Tak czy siak, gdy sobie przeliczyłem, to wyszło mi że w tym roku właśnie stuknęły mi 52 książki.

    Czerwiec był dobrym miesiącem, choć czasem nie sięgałem po nic przez tydzień, a potem szły dwie dziennie. Dwie książki zapadną mi w pamięci na dłużej, co też uważam za miły wynik.

    Gorączka Ciboli
    Expanse 4

    Raczej stand-alone niż bezpośrednia kontynuacja, podejrzewam że podwaliny pod następne części po pierwszej trylogii. Nieco wytraca impet i gubi reynoldsowską tajemniczość z poprzedniego tomu, ale jako powieść o walkach na nowych światach - ze sobą, między sobą i z czynnikami zewnętrznymi - bardzo porządna. Nawet oklepany motyw złej korporacji udało się stonować i w sumie nie ma jednoznacznie złej strony.

    Mroczna Materia
    Blake Crouch

    Rekursja była super, ta część też. Podobnie jak w przypadku Rekursji jest sporo do czego można by się przyczepić, ale nie ma po co, bo to kawał dobrej, wciągającej rozrywki. Ale czemu dark matter przetłumaczyli jako mroczna a nie ciemna...

    Mówca umarłych
    O. S. Card

    Dotarcie do połowy zajęło mi dłużej niż się spodziewałem, ale od tego momentu wciąga na raz. Dobra, choć momentami pretensjonalna, opowieść o relatywizmie moralnym, o Innym (noszącym tu kilka stopni), człowieczeństwie i ludzkości jako kaganku galaktyki. Choć ostatnio coś zbyt często trafiam na powieści o ingerowaniu w kultury...

    SpecOps
    Craig Alanson
    Expeditionary Force 2

    Okej, literacko to nie jest 8/10 - masa głupot, nie tylko fabularnych, ale też językowych, powtórzeń, nieco płaskie postacie, ale... cholibka, to jest totalnie StarGate z Doctorem Who. Czilera, utopia, eksploracja, problemy, potężni obcy, plot armor, deus ex machina (doslownie), ale czyta się to tak dobrze i poniekąd sentymentalnie.

    Ludzie. Powieść dla ziemian
    Matt Haig

    Po sposobie pisania i pewnych dość konkretnych szczegółach odnoszę wrażenie, że jest tu pewna plaszczyzna autobiograficzna i dla autora była pewnym sposobem terapii, rozprawienia się z własnymi lękami, trochę jak u Dicka. Fabularnie coś między Travelers a On wrócił. Dość wciągająca, kilka fajnych momentów, ale nic szczególnie odkrywczego, do tego dość pretensjonalna. Plus nadal nie wiem dlaczego tak wiele osób w swoim zacietrzewieniu koniecznie musi ciągle gdzieś między wierszami stawiać chocholy typu "haha patrzcie gupi prymitywni ludzie nadal majom kapitalis i podziały klasowe" (sic)

    Zew Cthulhu
    Lovecraft

    Widzę, że ten zew nie tylko mnie dopadł w tym miesiącu Pierwsze spotkanie z Cthulhu, jakoś nigdy nie miałem okazji. Miłe zaskoczenie. Miałem w głowie jakieś durnowate fantasy z ośmiornicami, a dostałem bardzo klimatyczne i zróżnicowane opowiadania. Trochę nierówne, to fakt, i z zakończeniami zrobionymi czasem na pałę, ale całokształt porządny.

    Gry Nemezis
    Expanse 5

    Najsłabsza część do tej pory. Główna oś konfliktu jest bardzo sensowną konsekwencją poprzednich wydarzeń. Cała reszta - słabiutko. Począwszy od jakichś totalnych bzdetów i backstory bohaterów na przepustce, przez dziury fabularne, a przynajmniej taki rozwój, że wygląda na dziury, opowiadanie historii po łebkach, urywanie wątków, totalnie durne i naiwne działania i rozwiązania, po obdarciu z tajemniczości i zredukowania do słabej space opery. Źle się nie czytało, no ale seria przyzwyczaiła do czegoś lepszego.

    Wojownicy. Ucieczka w dzicz
    Erin Hunter

    Szybko się czyta. Przygodówka o kotkach. Brakuje jakiejś osi fabularnej poza biegniemy raz tu, raz tam. Raczej nie sięgnę po kontynuację.

    Gwiazdy moim przeznaczeniem
    Bester

    Dość specyficzna, w dużej mierze ze względu na epokę, w której została napisana. Ówczesna literatura jest dosyć teatralna. Plus bohaterowie mają niezłego bordera. Całość w porządku, wciąga, motyw zemsty, trochę hard sf I fantastyki, a ostatnie 1/3 to punkt bonusowy do oceny.

    Księga sądu ostatecznego
    Connie Willis

    Bardzo dobra. Podróże w czasie, epidemie. Swoją drogą jedno z najlepszych przedstawień współczesnej epidemii z czasów przedkowidowych - wtedy dominował zupełnie inny obraz, a tu - maseczki, brak papieru toaletowego... zdecydowanie zwycięzca tego miesiąca.

    LINK
  • Lipiec 2022

    Mossar 2022-07-30 19:02:05

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    No i kolejny miesiąc za nami.

    Shadow of the Sith - A. Christopher
    Pisałem już w temacie, solidna pozycja post ROTJ. Fabularnie takie 7-8/10, ale istotne jest to że w końcu ktoś w kanonie ruszył ten okres i ruszył Luke`a w swoim Mocowym rozkwicie. Za to propsy. I za to że odkopano wątki i postacie z 2015/2016.

    Dziedzictwo Mocy #3-5: Nawałnica, Wygnanie, Poświecenie
    O tym też już pisalem na blogu. Generalnie bardzo solidne pozycje, ciekawa historia, a powiedz zapraszam do bloga o Legendach.

    Bohater Wieków - B. Sanderson
    Reread serii Zrodzony z mgły. Podtrzymuję opinie że ABŚ jest lepsze niż Mistborn ale i tak uwielbiam klimat i postacie z Mistborn. Poza tym wyłapałem trochę smaczków, których wcześniej nie widziałem.

    Ostatni Kontynent - T. Pratchett
    Generalnie nie jestem jednak jakimś wielkim fanem serii o Rincewindzie. Pratchett i ŚD zawsze spoko, ale ta seria jest chyba przeze mnie najmniej lubiana. Mimo wszystko spoko książka. Dużo rozkmin związanych z podróżami w czasie, podanych w fajny humorystyczny sposób.

    Straż Nocna - T. Pratchett
    Matko, jeden z najmocniejszych Pratchettów i w ogóle chyba jedna z moich najulubienszych książek. Na tym etapie już rozumiem, uwielbiam, kocham, szanuję cała ekipę ze Straży a Vimes to w ogóle człowiek jakim chciałbym być mając czterdziestkę. Nie dość że Terry znowu bawi się podróżami w czasie to jeszcze jest multum emocji, złotych myśli podanych subtelnie w fabule. No złoto. Dla mnie 10/10.

    LINK
  • Lipiec

    Karaś 2022-08-01 08:36:03

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Gwiazdy jak pył

    Isaac Asimov

    Od czasu do czasu, co kilka lat, wracam sobie do Asimova, bo cykle Fundacji i Imperium mają w sobie coś takiego, że za każdym razem zauważa się w nich coś nowego. Teraz zacząłem sobie odświeżać Imperium, bardzo przyjemne, klasyczne polityczne sci fi z intrygami w intrydze.

    Wojna starego człowieka

    John Scalzi

    W swoim gatunku powieść ta jest niemalże doskonała. Militarne science-fiction z koncepcją wiecznej wojny jak u Haldemanna czy Heinleina ale podrasowane geriatrią, różnymi gatunkami, po których nie wiadomo czego się spodziewać - a każdy totalnie inny od ludzi - i delikatnie zahaczające o fizykę. Szczególnie ciekawa koncepcja napędu skokowego będącego twórczym rozwinięciem napędu z Autostopem przez galaktykę, ale z dodanym tłumaczeniem poprzez analogię do chmur elektronowych. Skaczą od planety do planety, owszem, ale na tym polega ta wieczna wojna. Z przyjemnością sięgnę po pozostałe dzieła, bo choć po militarne sci-fi sięgam dość rzadko, to od czasu do czasu lubię strzelankę w kosmosie, a taka, która oferuje dużo więcej od przeciętnego przedstawiciela gatunku, to już w ogóle miód.

    Dziewczyna z sąsiedztwa

    Jack Ketchum

    Oparta na prawdziwej historii z Indiany. Pokaz dehumanizacji i tego, do czego zwykły człowiek może być zdolny.

    Nie mam ust, a muszę krzyczeć

    Harlan Ellison

    Bardzo krótkie. Ciekawa powieść by z tego była. Choć to tez sztuka na 20 stronach zawrzeć tyle niepokojących treści.

    Miasteczko Salem

    Stephen King

    Kolejna po latach próba Kinga i znowu pstro. Mam z nim jakiś problem. Było kilka naprawdę fajnych momentów, ale dość często łapałem się na tym, że w ogóle nie wiem o czym były poprzednie strony. Prawie nic nie przykuwało uwagi. Fabularnie jakieś kocopoły o wampirach, nawet niepozostawiające miejsca na grozę czy dwuznaczność. Język dość pretensjonalny, w sumie dość śmiesznie wyszło niż strasznie.

    Polowanie na psy

    Mieczysław Gorzka

    Kiedyś sporo czytałem kryminałów, więc jakieś porównanie mam. Całkiem porządna. Trafia w niszę kryminałów dziejących się w PRL, niewykorzystany okres, a pozwala na pewne zabawy. Tak jak tu, choć PRLowi poświęcona jest może 1/3. Momentami autor pozwolił sobie na plot armor, a pod koniec trochę przesadził, ale całościowy odbiór jest pozytywny i pewnie sięgnę po inne dzieła.

    Wstrząsy wtórne

    Marko Kloos

    Ot, taka space opera nawiązująca fabułą do I Wojny Światowej i poczuciu klęski, więc można się domyślać, dokąd to ewoluuje. Na minus - tom pierwszy jest raczej prologiem i nie opowiada żadnej konkretnej historii. Dam szansę I drugiemu tomowi, bo czyta się szybko.

    Star Carrier: Pierwsze uderzenie

    Ian Douglas

    Kilka lat temu pewnie dałbym wyższą ocenę. Technicznie nie jest zła, ale niewiele oferuje. Postacie są płaskie, bez imienia nie mam pojęcia czyja to kwestia. Ciągle też gadanie o rankach wojskowych. Daleko tu też do militarnego scifi, nawet takiego lekkiego zbliżonego do Skywardu. Ot, mamy kosmos, kosmitów, pod koniec bitwa, co było przez 350 wcześniejszych stron ciężko powiedzieć i jak ta bitwa przebiegła również. Autor próbuje dość często przemycić coś z hard sf, ale to raczej tylko lakier, nie przekłada się to na jakieś wybitne pomysły, a raczej ma wprowadzić kosmiczną atmosferę. Nie sięgnę po kontynuację w dającej się przewidzieć przyszłości. Na plus zahaczenie o lingwistykę.

    Echopraksja

    Peter Watts

    Mam wrażenie, że autor wystrzelał się w Ślepowidzeniu. Wybitny pierwszy tom, podparty setką przypisów (ciężko o bardziej twarde sci-fi), nawet wampiry w kosmosie miały sens. Tutaj nie do końca wiadomo o co w ogóle chodzi. O pokazanie buntu? Krytykę teizmu? Jego pochwałę? Nie jest to szczególnie trudna książka, ale zupełnie jakby zgubiła główną oś fabularną, nawet nie myśl przewodnią, tylko zwyczajny sens. Nawet czysto fabularnie ciężko powiedzieć o czym była.


    Ogień nad otchłanią

    Vernor Vinge

    Doceniam kunszt, a ta część o Pladze, strefach była super.
    Natomiast 2/3 powieści to jakieś zupełne kucupały o psach? Wydrach? Kwiatach na wózkach? Lubię bioscifi również, ale aż głowa bolała. Jakby to były dwie powieści - część o Pladze oceniłbym na 8/10. Ale tu zwyczajnie, subiektywnie, bardzo mnie zmęczyła i wracałem do niej przez cztery miesiące.

    Paradise

    Craig Alanson


    Ta seria to jak granie na otwartym świecie w trybie sandboxu i do tego na cheatach. Bawię się świetnie z tym deus ex machina... ex puszka piwa. I rzadko się zdarza, by jakaś space opera została po paru miesiącach w głowie do tego stopnia, że nadal jestem w stanie wymienić postaci lub odróżnić fabułę. Czysty fun.

    Kłopoty na Paradise

    Craig Alanson


    Nie ma Skippy`ego, a i tak spoko. Taki krótki przerywnik. Przyjemny. Nie wiem czemu taki połowiczny tom robić, ale zdecydowanie wolę krótszą formę niż upychanie słów bez treści na siłę. Bardzo przyjemna seria.

    Równoumagicznienie

    Terry Pratchett
    Świat Dysku dopiero się tu zarysowywał, a nasza rzeczywistość wciąż często przenikała - np. Henryk VIII czy inne jeszcze bardziej wspolczesne nazwiska - nie jest to jeszcze satyra ani jazda bez trzymanki, znane z następnych, bardziej zakorzenionych i rozwiniętych części, ale taki trochę pastisz fantasy i motywu wybrańca. Całkiem przyjemne.

    Trzy wiedźmy

    Terry Pratchett

    Szósta część, a już fajnie rozwiniety Dysk. Nie jest to jeszcze ten poziom chaosu co np. w Ciekawych Czasach, ale już mnóstwo praczetowych spostrzeżeń i prztyczków.

    Black Ops

    Craig Alanson

    Seria ta wypełnia mi pustkę po SG1, Doctorem Who i tym podobnych serialach. Konwencja praktycznie niemożliwa do wyczerpania. Lekka space opera. Choć ten tom trochę przyhamował. Lepsza niż 6 na 10, ale oceniam w kontekście całej serii - nie była zła, była spoko, ale jednak widac trochę spowolnienie. Mam nadzieję że chwilowe bo super seria

    LINK
  • Lipiec: Halo? Haloooo!!!

    Shedao Shai 2022-08-02 11:16:41

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Pierwsza połowa miesiąca upłynęła mi na bloku czytelniczym spowodowanym kończeniem pięcioksięgu o Długiej Ziemi Pratchetta i Baxtera. Mówię tu o tomie 4 i 5, czyli Długiej Utopii i Długim kosmosie. Ani nie chce mi się już o tym pisać. Nudy.

    Potem natomiast nastąpiły moje urodziny i prezent w postaci czytnika ebooków, Mam nadzieję, że tego też nie rozwalę xD, ale póki co zabrałem się za realizowanie zamiaru który chodził mi po głowie już od dłuższego czasu. Zamiar ów to... Halo Expanded Universe. Tzn. taka nazwa nie funkcjonuje, ale na tym forum chyba jasno przekazuje, o co chodzi - książki osadzone w uniwersum Halo, które to jest w tym roku moim mięciusim punktem. Książek jest ok. 40, niespecjalnie mam ochotę je zbierać w formie fizycznej, bo szkoda mi i pieniędzy, i czasu poświęconego na szukanie kilkudziesięciu pewnie niezbyt szałowej jakości paperbacków. Co innego pościągać sobie ebooki... no więc zacząłem. Dalej właściwie nie ma sensu czytać, jeśli nie jesteście obeznani/zainteresowani uniwersum Halo.

    Na pierwszy ogień poszła trylogia o Forerunnerach autorstwa Grega Beara, którego Prawdziwi Fani Star Wars pamiętają jako autora jednej z najsłabszych książek SW (Planety życia). Jako swego rodzaju trivia powiem, iż czytałem jeszcze 3 książki pana Beara (dylogia Radio/Dzieci Darwina oraz Prom numer 6) i każda była nadzwyczaj nudna. Sądziłem, że moja przygoda z tym pisarzem dobiegła końca, a tu... właśnie jego wybrałem na początek. Ryzykowne? Tak, ale tematyka jaką poruszał w swoich książkach była dla mnie mega interesująca: przeszłość uniwersum Halo, wydarzenia w grach opisywane już jako legendarne, o których mało wiemy. Schyłek cywilizacji Forerunnerów, inwazja Flood, skonstruowanie wszystkich Halo, starożytna ludzkość i tak dalej. WOW! No i okazało się, że jak mnie wciągnęła lektura tomu pierwszego - Cryptum, tak przeleciałem jak burza przez Primordium i skończyłem Silentium zanim się obejrzałem xD Świetna lektura, prawdziwy info dump, gratka dla fana uniwersum. Jednymi z głównych bohaterów są Didact i Librarian, czyli ważne postacie z Halo 4; aż mnie śwędziło żeby znowu je zainstalować i pograć, szczególnie mając nowy pogląd na Didacta (poza "poje***y koleś który chce zabić Chiefa xD). Fantastycznie opowiedziana prehistoria Halo. WOW!

    Potem wziąłem się za coś mocno klasycznego, pierwszą wydaną książkę z serii, czyli Halo: The Fall of Reach Erica Nylunda. Jest to prequel pierwszej części gier, w którym poznajemy historię Master Chiefa oraz początku wojny z Covenantem. Kończy się tam, gdzie zaczyna się Halo: CE, czyli w momencie przybycia Pillar of Autumn do instalacji Halo 04. Rzecz dość standardowa, sporą część z przedstawionych tu wydarzeń znałem już z innych źródeł, ale...
    uwaga, werble
    MOŻE I NIE JEST TO WYSOKI POZIOM LITERACKI ALE LUBIĘ TO UNIWERSUM WIĘC FAJNIE BYŁO POCZYTAĆ
    <mic drop>

    Tak, zauważam coraz więcej paraleli między książkami Halo a SW; powiem więcej, chyba pierwszy raz od przeszło dekady czuję tę przyjemną ekscytację z zapoznawania się z kolejnymi pozycjami rozbudowującymi świat w który się wkręcam. Nie jest to literacki Olimp, ale to nieważne, jest frajda że hej.
    Początkowo zamierzałem przeczytać tylko kilka książek: te o Forerunnerach plus coś o konflikcie z Created Cortany i około-Halo Infinite (tam są spore luki), ale teraz już wiem, że przeczytam wszystko. Nawet to o słabej renomie. Nieważne. Oficjalnie można mnie już nazywać fanem Halo xD

    Dalej poszła trylogia o Rion Forge, kapitan statku scavengerów Ace of Spades oraz jego załogi. Akcja osadzona już po wojnie z Covenantem. Nie brzmi zbyt ciekawie, ale jest to też soft-sequel trylogii o Forerunnerach, tzn. rozwinięte są tu niektóre wątki, pojawiają się w pewien sposób niektóre postacie. Jako, że tamta bardzo mi się podobała i chciałem wiedzieć co jest dalej, po raz kolejny zaryzykowałem. No i opłaciło się. Przyjemne przygodówki o załodze statku próbującej poradzić sobie z kolejnymi wyzwaniami i piętrzącymi się problemami. W sumie miło było się oderwać od epickiego rozmachu książek Beara czy kozackich akcji Spartan i UNSC. Coś nowego w tym uniwersum. Spoko, podobało mi się.

    To tyle. Plan na sierpień to kolejne książki Halo xD

    LINK
    • Re: Lipiec: Halo? Haloooo!!!

      cwany-lis 2022-08-02 11:45:15

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      O, to czekam na twoje zdanie o książkach "naszej" Karen Traviss. To świetna pisarka, ale mogłaby częściej wychodzić z domu.

      LINK
    • Re: Lipiec: Halo? Haloooo!!!

      Mossar 2022-08-02 12:38:22

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Ja jestem w połowie ósmego tomu Koła Czasu i strzelam że Jordan jest absolutnym mistrzem w wodolejstwie. 200 stron opisywania strojów, min i łon kolejnych kobiet z Aes Sedai, Ludu Morza i Rodziny. No kurcze chyba z 200 się ich przewinęło.

      Z drugiej strony wydaje mi się że jego podejście do worldbuildingu w fantasy to podwaliny pod te wszystkie świetne serie fantasy które teraz można czytać. Chyba nikt tak jak on nie rozbudowywał swojego świata. Nawet jeśli nudno. Ale o tym za miesiąc.

      LINK
      • Re: Lipiec: Halo? Haloooo!!!

        Shedao Shai 2022-08-02 12:50:58

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Najgorszą częścią tego, że jesteś w połowie 8 tomu jest to, że przed Tobą są tomy 9-11 xD

        LINK
        • Re: Lipiec: Halo? Haloooo!!!

          Mossar 2022-08-06 19:12:40

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd:

          Ja widzę wg rankingów że 8-10 to totalne dno Jordana. Widać że Jordan buduje tu sobie różne wątki ale z jakiegoś tylko sobie znanego powodu uznał że warto poświęcać na rozbudowę i nic poza tym całe tomiszcza. Natomiast 11 tom jest zwykle oceniany wysoko. Nie wiem czy to taki hołd dla Jordana że to jego ostatni tom i stąd ludzie są bardziej akceptujący czy rzeczywiście to Knives of Dreams jest dobre.

          LINK
      • Re: Lipiec: Halo? Haloooo!!!

        Mitos 2022-08-02 22:16:40

        Mitos

        avek

        Rejestracja: 2021-04-01

        Ostatnia wizyta: 2025-01-15

        Skąd: Warszawa

        Tak, końcówka Jordana "troszkę" się dłuży... Ale warto, warto! Sanderson jakby resetuje styl pisania i normuje go.

        LINK
  • Spóźnione

    Rusis 2022-08-07 18:51:53

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    Miałem niby co kwartał wrzucać opis przeczytanych pozycji i z tego co widzę drugi kwartał zszedł bez mojego posta. Niestety tendencja z pierwszego kwartału się utrzymała i tych pozycji jest zdecydowanie mniej niż bym chciał. Może w drugiej połowie roku uda się nadrobić to co na półce zalega...

    Cykl Expanse Tom 10: Legion Wspomnień - James S. A. Corey
    Zbiór opowiadań wieńczących cykl Expanse, z każdym opowiadaniem rozgrywającym się w innym okresie czasowym. Jak nie przepadam zazwyczaj za opowiadaniami tak ten zbiór mi wszedł świetnie. Każde opowiadanie wnosiło ciekawą historię, która rozbudowywała postacie znane nam z cyklu i tłumaczyła/dodawała ich przeszłość, do której w samym cyklu nieraz nawiązywano bez większych szczegółów. Obowiązkowa pozycja dla każdego fana serii.

    Zgasić słońce - Robert J. Szmidt
    Kolejne książka z kategorii historii alternatywnych. Tym razem rzucani jesteśmy nad Japonię w 1905 roku, a walkę na niebie toczą gigantyczne statki powietrzne ze smokami. No ok, pomysł na początek może być. Gorzej wyszło z jego realizacją. Autor wrzucił nas w sam środek bitwy, która trwała 1/3 książki. Przez ten czas nie za bardzo wiedziałem do czego fabularnie dążymy, opisy jakich wiele,mniej lub bardziej efektowne ale ani trochę nie posuwające nas do przodu fabularnie. Później przechodzimy do rzeczywistej zawartości i dosyć szybko przez nią przelatujemy bo za dużo stron by wyszło.. Nie rozumiem co Szmidt chciał tu osiągnąć zapychając ponad 100 stron nijaką treścią, a później skacząć po fabule żeby szybko skończyć. Zdecydowanie jedna z jego słabszych pozycji.

    Kamieniarz - Camilla Lackberg
    Kolejny skandynawski kryminał Lackberg. Kolejny raz wykorzystane schematy zbrodni na dzieciach powiązanych ze starą historią. Czyta się dobrze, tak jak i poprzednie tomy ale schematyczność zaczyna mocno wychodzić.

    Demonomachia - Marek Krajewski
    Pierwsze podejście jednego z moich ulubionych pisarzy do tematyki horrorów (rozmawialiśmy kiedyś o tej pozycji Shedao). I niestety nie najlepsze podejście. To co było w tej książce najmocniejsze to sposób dojścia do odkrycia i rozwiązania problemu - tu Krajewski wykorzystał całe swoje doświadczenie z pisania kryminałów. Niestety słabszą częścią były same motywy horrorowe - nie potrafił jak dla mnie zbudować odpowiedniego napięcia i klimatu, zdecydowanie lepiej jakby przy kryminałach został.

    Mitologia Słowian - Jakub Bobrowski, Mateusz Wrona
    Po przeczytanej kilka miesięcy mitologii nordyckiej postanowiłem sięgnąć po coś bardziej swojskiego. Mitologia Słowian to krótka książka, która w formie kilkunastu kilkustronicowych opowiadań przybliża bogów i potwory słowiańskie. Napisane w przyjemny sposób i jak dla mnie ciekawa pozycja jeśli chce się trochę pogłębić znajomość naszej mitologii.

    Spowiedź Hana Solo. Byłem przemytnikiem w Indiach - Cezary Borowy
    Książka jest napisana jako cykl wspomnień i rozliczenia z przeszłością autora, który ponad 30 lat temu parał się przemytem elektroniki w Indiach. Przybliża cały proceder działających tam i specjalizujących się w przerzutach grup Polaków, jednocześnie opisując jak wyglądało wówczas życie w tamtej części Azji. Zdecydowanie ciekawa pod kątem zobaczenia jak to wyglądało, mimo iż ma się świadomość ją czytając, że autor jednak zwykły proceder przestępczy opisuje trochę jak przygodę. Śmiało mogę polecić ludziom lubiącym reportaże czy książki o życiu w Azji.

    LINK
  • Przenajświętsza Rzeczpospolita

    cwany-lis 2022-08-09 15:40:11

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    To moja pierwsza książka Piekary, może i nie będzie ostatnia - chciałbym kiedyś sprawdzić cykl o Inkwizytorze, ale obecnie czuję olbrzymią niechęć do samego pisarzyny, co zdarza mi się niezwykle rzadko (Wending, Wending ty ...)

    Mamy tu alternatywne losy naszego kraju, zdominowane przez kościół, korupcję, degenerację moralną etc. Kilku bohaterów, którzy do czegoś dążą ... albo o nie, zwykle służą za pretekst do ... obleśnych sytuacji. Politycy, duchowni, poeci co chwila oddają się drobiazgowo opisanym stosunkom z prostytutkami, w drodze do pracy, podczas negocjacji, po obiedzie, przed akcją, jak i w trakcie. Za grosz tu umiaru, niczym u patryka vegi mamy mnóstwo niepotrzebnej patologii i deprawacji, istnie żenujące fantazje zboczonego stulejarza. A żeby było śmieszniej mamy też tu wątek miłosny, gdzie bohaterowie wygłaszają tak napuszone kwestie, rodem z taniego romansu, które mogły się zrodzić tylko w głowie mężczyzny znającego kobiety z pornhuba. Autor jak sam przyznał na wstępie swej wizji RP nie traktuje poważnie, dużo tu pretekstowych sytuacji, scen rodem z matrixa, mądrości tłumów i taniego populizmu - ot, piekara koniecznie chce zapoznać czytelnika z własnym światopoglądem, kosztem całej powieści.

    Dużo tu też obleśnych i mających szokować samym swym istnieniem scen, papier jak widać wszystko udźwignie, nawet jedzenie z otwartych czaszek żyjących jeszcze dzieci (co?) albo głowę Karola Wojtyły, jako trofeum myśliwskie. Nie ma sensu się nad tym rozdrabniać, jest to pisarskie zero i makulatura godna pogardy. Bardzo toksyczna i brudna lektura, gardzę i pomiatam.

    LINK
    • Re: Przenajświętsza Rzeczpospolita

      Finster Vater 2022-08-09 16:00:38

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Nie wiem co Autor brał jak pisał, ale towar musiał być mocny i długo trzymać. Jeżeli na jednym biegunie polskiej S-F postawimy Zajdla i Lema, to Piekara będzie dokładnie po przeciwnej stronie (o ile w ogóle nie obrażam obu panów tym porównaniem).

      Z takich dystopijnych tematów to jednak dużo lepszy Xavras Wyżryn Dukaja czy też (nawet zabawne) "W leju po bombie" Sapka.

      LINK
      • Re: Przenajświętsza Rzeczpospolita

        cwany-lis 2022-08-10 07:53:32

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        Czytałem, a jakże. W podobnej tematyce jeszcze "Polska 2.O" Jacka Inglota zrobiła na mnie spore wrażenie - dwie wizje Polski w 2037 - jedna będąca mocarstwem od morza do morza, druga siedliskiem upadku i korupcji. Ładnie, merytorycznie, może i mało wiarygodnie, ale z sercem. Dlatego czytając opis książki Piekary liczyłem na coś podobnego.

        LINK
    • Re: Przenajświętsza Rzeczpospolita

      SW-Yogurt 2022-08-09 17:26:25

      SW-Yogurt

      avek

      Rejestracja: 2011-05-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocek

      Cykl Inkwizytorski jest, hmmm, taki sobie. Strasznie nierówny, niektóre tomy są koszmarnie napisane. Ogólnie można, ale nie trzeba. Zacząłem, to czasami brnąc, chciałbym dotrzeć do końca.
      Za to trochę przypadkiem kupiłem "Ani słowa prawdy" i to jest fajne czytadło. Szkoda, że bez kontynuacji.

      LINK
    • Re: Przenajświętsza Rzeczpospolita

      Rusis 2022-08-09 19:56:03

      Rusis

      avek

      Rejestracja: 2004-02-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocław

      cwany-lis napisał:
      To moja pierwsza książka Piekary, może i nie będzie ostatnia - chciałbym kiedyś sprawdzić cykl o Inkwizytorze, ale obecnie czuję olbrzymią niechęć do samego pisarzyny

      -----------------------

      Nie warto. Szczerze odradzam sięganie po cykl Inkwizytorski. I mówię to mając na półce 10 jego tomów, które swego czasu przeczytałem.
      Po pierwsze i najważniejsze ten autor jest niepoważny i nie szanuje w żaden sposób swoich czytelników. Ja rozumiem, że dla każdego (prawie) autora pisanie to sposób na zarobek, ale u niego to jest już kpina. Rozpoczął cykl, aby po czterech tomach zrobić cliffhangera i napisać, że kontynuacja niedokończonej historii będzie w przyszłym roku (to był rok 2006). Ale wpadł na pomysł, że przecież jak zamknie wątki to mniej osób kupi inne książki więc po dwóch latach wydał najpierw prequel, później jego kolejny tom, a następnie.. prequel do prequela. I kolejną miniserię. W efekcie rozgrzebał z 3 czy 4 miniserie w obrębie cyklu, porzucając główny wątek kompletnie i zwodząc przez lata czytelników, że już zaraz go dokończy. Nie, ani jednej złotówki dla tego typu autorów.

      Po drugie to poziom tych książek się sukcesywnie obniżał. Może i bym dalej kupował nawet pomimo punktu pierwszego, ale w pewnym momencie tego się nie dało już czytać.

      Po trzecie nawet na początku to nie były jakieś świetne pozycje. Bawiłem się przy nich dobrze te 15-20 lat temu, ale obecnie znalazłbym mnóstwo zdecydowanie lepszych pozycji.

      Na prawdę szkoda czasu.

      LINK
  • Steinbeck

    Mossar 2022-08-12 22:07:24

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Dobra. Wiem że już o tym chwilę gadaliśmy parę miesięcy temu ale chciałbym spróbować Steinbecka. Z dwóch powodów. Po pierwsze robię rewatch Lostow i Sawyer wspomina Myszy i Ludzie. Po drugie Prószyński ma piękną bialo-czarną oprawę.

    Co polecacie na początek? Myszy i Ludzie?

    LINK
    • ...

      X-Yuri 2022-08-12 22:12:44

      X-Yuri

      avek

      Rejestracja: 2004-12-22

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Mossar napisał:
      Dobra. Wiem że już o tym chwilę gadaliśmy parę miesięcy temu ale chciałbym spróbować Steinbecka. Z dwóch powodów. Po pierwsze robię rewatch Lostow i Sawyer wspomina Myszy i Ludzie. Po drugie Prószyński ma piękną bialo-czarną oprawę.

      Co polecacie na początek? Myszy i Ludzie?

      -----------------------

      Grona gniewu mają fajną żółwią scenkę.

      LINK
      • Re: ...

        Finster Vater 2022-08-13 00:07:25

        Finster Vater

        avek

        Rejestracja: 2016-04-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-25

        Skąd: Kazamaty Alkazaru

        Na początek "W wątpliwej bitwie" potem "Myszy i Ludzie" i na koniec "Grona Gniewu", bo trylogii nie powinno się zaczynać od "Powrotu Króla" 😉

        No i "Na wschód od Edenu" też koniecznie.

        I, to już od indywidualnych preferencji", większość twórczości ma bardzo fajne ekranizację - To szczególnie polecam "East of Eden" z Deanem., choć "Grona Gniewu" z 1940 też zacne.

        LINK
    • Re: Steinbeck

      cwany-lis 2022-08-12 23:02:28

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      Czytałem, polecam ale to zaledwie 50-80 stron zależnie od wydania, krótkie opowiadanie ale syte.

      LINK
    • Re: Steinbeck

      Kasis 2022-08-13 00:18:58

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Rzeszów

      Mossar napisał:
      Dobra. Wiem że już o tym chwilę gadaliśmy parę miesięcy temu ale chciałbym spróbować Steinbecka. (...)
      Co polecacie na początek? Myszy i Ludzie?


      Dopiero co przeczytałam. I jak najbardziej polecam. Nie wiem czy to najlepszy start, bo reszta przede mną. Chciałam zacząć od "Gron...", ale przyznaję, że zadecydowała objętość.


      Po drugie Prószyński ma piękną bialo-czarną oprawę.

      Mi tam wystarczył rozpadający się egzemplarz z biblioteki Miał świetny rozmiar do autobusu.

      LINK
    • Re: Steinbeck

      Mossar 2023-10-27 17:39:07

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Wracam tu z tym tematem, odkopuję, bo przeczytałem Myszy i Ludzie i bardzo mi się podobało. Teraz rzeczywiście Grona Gniewu czy może zupełnie co innego? Już któryś raz ktoś sugeruje też Tortilla Flat, co sądzicie?

      A może po prostu posprawdzać opisy i wybrać to co mi najbardziej pasuje umiejscowieniem, ogólnym settingiem?

      LINK
  • TM-Semic i Fandom

    cwany-lis 2022-08-20 08:44:05

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Nie licząc piętnastu reportaży o Polsce i Polakach z XIX/XX i XXI wieku przeczytałem też dwie publikacje, które są trochę związane z "naszym" hobby.

    "TM-Semic największe wydawnictwo lat dziewięćdziesiątych w Polsce" - rozbudowana wersja pracy magisterskiej, zaktualizowana do sytuacji z lat 2012-2013 (czyli obecnie mocno nieaktualna i tak), wydana w jakimś skromnym nakładzie 400 sztuk lata temu, teraz dostępna tylko w wersji cyfrowej. Ciekawa sprawa, zwłaszcza dla miłośników lat 90-tych i burzliwego okresu reform w naszym kraju. Kilka anegdot i historii zza kulis - co ciekawe opisy decyzyjności w sprawie tego co jest i będzie publikowane przypominają mi jak żywo perypetie poprzedniego wydawcy książek star wars ...

    "Historie fandomowe" Tomasza Pindla - równie ciekawy materiał, ale mocno skupiony na latach 80/90, sam autor przyznaje, że nie jest to szczegółowy opis całego zjawiska w Polsce ... i ma rację. Dostajemy kilkanaście anegdot autorstwa najbardziej znanych polskich pisarzy SF i już. Muszę przyznać, że nawet ten pobieżny przekrój tych wszystkich animozji, kłótni, zawiści i kompleksów mi wystarczył. Ego niektórych pisarzy jest kosmiczne, na dobre i na złe. Ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nie był świadkiem/uczestnikiem jakiejś dramatycznej kłótni na forum dyskusyjnym.

    Na sam koniec autor opisuje jeszcze obecne konwenty i to co się na nich wyprawia, ale pisze to już z perspektywy "starego dziada", który nie identyfikuje się z obecnymi trendami. Szkoda, przydałby się bardziej rozbudowany rozdział poświęcony ostatniej dekadzie a najlepiej kolejny tom reportażu. Najlepiej cała seria w stylu antologii Pana Szczygła! Taki jest potencjał w historii fanów SF i fantasy, ta książka daje zaledwie przedsmak ich historii, ale jest to bardzo dobra przystawka. Tylko dania głównego brak.

    LINK
  • Skończyłem serię o Straży

    Mossar 2022-08-22 13:11:47

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    I chciałem co nieco o niej napisać.

    Seria o Straży ze Świata Dysku to chyba najpopularniejszy z podcykli Świata Dysku i najczęściej polecany na początek. "Zacznij od `Straż! Straż!`" - sporo fanów Pratchetta kieruje takie słowa do tych, którzy chcą w końcu poznać to uniwersum. Ba, ja też często tak mówię, bo uważam, że w przypadku Świata Dysku warto od razu poznać centrum tego wszystkiego, czyli Ankh-Morpork, jego patrycjusza Vetinariego i rodzącą się Straż Miejską.

    Niemniej jednak, warto mieć świadomość (aczkolwiek jest to świadomość bazująca na moich odczuciach, a nie jakiejś prawdzie objawionej), że pierwsze tomy tego cyklu są stosunkowo prosto, humorystyczne, tworzą dopiero podwaliny pod ten piękny świat, a poważniejszych tematów i refleksji jest dużo mniej niż w późniejszych tomach Pratchetta.

    I właśnie to chciałem powiedzieć na zakończenie mojej przygody (powtórnej) z serią o Straży. Im dalej w las (a właściwie "im dalej w Ankh-Morpork), tym jest głębiej, dosadniej i, moim zdaniem, ciekawiej. Lubię pierwsze cztery tomy (od Straż! Straż do Bogowie, honor, Ankh-Morpork), ale to jest dla mnie ŚD, które określam jako "ŚD na poprawienie humoru i relaks". Potem sytuacja nieco się zmienia.

    Piąty tom to "Piąty Elefant", który może jeszcze nie jest tym co mnie ostatecznie urzekło, ale zaczyna się robić poważniej, unikalniej i bardzo klimatycznie. Na etapie piątego tomu jesteśmy już bardzo zżyci z całą ekipą Straży, szczególnie z Samem Vimesem i postaciami pobocznymi takimi jak Vetinari (choć cieżko go nazwać pobocznym), Dibbler czy chociażby Gaspode. "Piąty Elefant" jest taką przejściówką między tymi początkowymi i końcowymi książkami. W międzyczasie jest też "Prawda", zaliczana wg Wiki do tej serii - jest świetna, może nawet jedna z najlepszych, ale większy nacisk jest jednak na pana de Worde i jego azetę.

    Po tym zaczyna się dla mnie "wspaniałe ŚD", czyli trzy książki, które śmiało zaliczam do moich ulubionych, zarówno wśród ŚD jak i książek jako takich. "Straż Nocna", "Łups!" i "Niuch". I sam nie wiem, która z nich jest najlepsza. Pierwsza cechuje się nietuzinkową fabułą i świetną zabawą tematem podróży w czasie. Druga za to to świetny wątek detektywistyczno-historyczny z odpowiednią ilością refleksji, humoru i zabawy tym, co Pratchett sobie zbudował w dziesiątkach poprzednich książek. No i na koniec "Niuch", w którym najbardziej urzekło mnie to jak sprawnie autor wkomponował wątek niewolnictwa w ten dziki i chaotyczny świat. Widać tu jak na dłoni jak światopogląd i pewna bezsilność Pratchetta zaczęła przenikać do jego książek w dużo większym stopniu niż tylko gorzka prawda podana w formie żartu. Tutaj, poprzez Sama Vimesa i otaczający go bezlitośnie głupi świat, możemy poczuć jakie emocje chciał nam przekazać Pratchett.

    To oczywiście nie koniec mojej przygody ze Światem Dysku. Będę robił reread mojej ukochanej (za czasów gimnazjum) serii o Śmierci i przeczytam po raz pierwszy dalszy ciąg serii o Wiedźmach. Tak czy inaczej, Świat Dysku pozostaje w ścisłej czołówce moich ulubionych serii książkowych. I szkoda, że muszę nazywać ŚD "serią książkową", bo chciałbym móc się cieszyć choć w połowie tak mocno wychodzącymi filmami czy serialami.

    LINK
    • Re: Skończyłem serię o Straży

      bartoszcze 2022-08-22 13:43:02

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Dzięki za inspirację do sprawdzenia, co z Pratchetta jest dostępne w Legimi

      Będzie powtórka/uzupełnienie cyklu o Tiffany i zgłębienie cyklu o Straży. A potem się zobaczy...

      LINK
  • Sierpień 2022

    Mossar 2022-08-30 10:45:49

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Kolejny miesiąc. Tym razem mocno jednorodny.

    Ścieżka Sztyletów - R. Jordan
    Miałem trochę do powiedzenia o tej książce miesiąc temu, a teraz już nic nie pamiętam. Wiem, że fabularnie to tam się wiele nie wydarzyło. Czuję, ze te środkowe książki to będzie fabularne nic z paroma mocniejszymi momentami. I tak było tutaj. Były chyba jakieś spoko momenty związane z Randem, może Perrinem, ale kurczę nic nie pamiętam. Totalnie.

    Poświęcenie - K. Traviss,
    Piekło - T. Denning,
    Furia - A. Allston,
    Objawienie - K. Traviss

    Moje recenzje klasycznie są na moim blogu ( https://star-wars.pl/Forum/Temat/22827#812626 ), coś nikt nic nie komentuje ostatnio Z tych czterech tomów jeden słaby (Allstona), reszta świetna na poziomie 8-9/10. Czas na finał we wrześniu - muszę to skończyć póki jeszcze nie ma Malazanu i Wax&Wayne 4.

    Łups!, Niuch - T. Pratchett
    Po "Straży Nocnej" czas na dwie kolejne pozycje z serii o Straży. Pisałem o tym już wyżej, można sobie przeczytać. Dla mnie książki o wielkiej wartości jeśli jest się fanem Świata Dysku. Takie solidne 9-10/10.

    Siedem książek w sierpniu. Teraz czytam Morta, którego pewnie skończę za 2-3 dni. Na ten moment mam już 56 ksiązek przeczytanych, więc tempo rekordowe w moim przypadku. No ale na pewno to przystopuje, bo wrzesień/październik to ogromne tomiszcza Eriksona, Jordana i pierwsza Historia Śródziemia. Będzie się działo, ale już na spokojniej. Chcę się podelektować tym finałem Malazanu.

    LINK
  • Sierpień: Halo? Haloooo!!!, cz. 2

    Shedao Shai 2022-08-30 10:57:11

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Wsiąkłem totalnie xD

    W sierpniu przeczytane:

    Halo: The Flood - William C. Dietz

    Kolejne po Gregu Bearze nazwisko znane Prawdziwym Fanom SW. Dietz to autor trylogii o Kyle`u Katarnie. I przy okazji, jednej z książek z uniwersum Mass Effecta, która została tak źle odebrana, że potem zaklinano się, że wyjdzie wersja poprawiona, gdzie babole kanoniczne jakie wysadził Dietz będą naprawione xD
    Tutaj pan Dietz dostał szkielet, na którym mógł się oprzeć, bo "The Flood" to po prostu nowelizacja pierwszej z gier: Halo: Combat Evolved. I wywiązał się z tego zadania sumiennie - opisał początek przygód Master Chiefa i odkrycie pierwszego Halo. Jesli ktoś ma dwie lewe ręce i nie umie grać w gry, a chciałby się dowiedzieć o co chodzi z tym Halo, może przeczytać tę książkę. Nie jest zła. Ot, przeciętniak. Dietz robi co może, żeby rozbudować fabułę gry, która w końcu sprowadza się głównie do: piu piu z karabinka w kosmitów. Dodaje nam inne punkty widzenia (w grze mamy cały czas samotnego Master Chiefa i tyle): innych Marines, członków Covenantu. Niczym mnie nie porwał, ale i też specjalnie nie zmęczył. Czytanie o wydarzeniach które się już zna oznacza, że mój entuzjazm powyżej pewnego etapu nie podskoczy.

    Halo: First Strike - Eric Nylund

    Tutaj mamy natomiast most między Halo 1 (bądź, jak kto woli, The Flood) i Halo 2. Czyli co robił Chief po ucieczce z Instalacji 04, a zanim wrócił do sił UNSC. Mamy też kontynuację wątków z Halo: The Fall of Reach. Fajniutko, książka dość ważna fabularnie, ale niestety niezbyt ciekawa. Męczyłem się.

    Halo: Ghosts of Onyx - Eric Nylund

    Ponownie, kontynuacja niektórych wątków z poprzednich książek, głównie tych pobocznych: Chiefa tu nie uświadczymy, on w tym czasie walczy o Ziemię. Zobaczymy zamiast tego co w tym czasie robili inni Spartanie, Halsey, Mendez... Robili ważne rzeczy, ale mnie ta książka wymęczyła jak żadna inna. Nawet rozważałem rzucenię jej w cholerę gdzieś tam w trakcie. Spora jej część poświęcona jest dwóm najmniej interesującyn mnie aspektom: szkoleniu nowych Spartan oraz perspektywie Covenantu. No nie obchodzą mnie one ani trochę; nowi Spartanie to zazywyczaj Generyczny Żołnierz Numer Jeden różniący się od Generycznego Żołnierza Numer Dwa tylko imieniem. Zero charakteryzacji, zresztą o tą trudno w momencie, gdy mówimy o space marines szkolonych tak, żeby zdusić indywidualność. A co do Covenantu, jestem tu nieco zindoktrynowany przez dziesiątki godzin strzelania do nich; tym dla mnie jest Covenant - wrogiem do którego się robi piu piu, nie obchodzi mnie jaką mają kulturę czy przemyślenia xD
    Strasznie nudna książka, prawie przez nią wypadłem z mojego ciągu. Ogólnie te książki około-Halo:CE szału nie robiły, tak jak czułem. Zabrałem się za nie bardziej z obowiązku, bo taka jest kolejność czytania. Na szczęście potem nadeszły...

    Halo: Glasslands - Karen Traviss
    Halo: The Thursday War - Karen Traviss
    Halo: Moral Dictata - Karen Traviss


    Trylogia Kilo-Five autorstwa znów, doskonale znanej Prawdziwym Fanom SW Karen Traviss. Karen dała radę. Ta trylogia to kilka rzeczy: kontynuacja wątków z Ghosts of Onyx, epilog do Halo 3, prolog do Halo 4 oraz po prostu ciekawa historia szpiegowska. Karen poruszyła dużo ciekawych wątków, takich jak sytuacja na topie władzy w UNSC/ONI, wojna domowa Sangheli (i tu uwaga uwaga, okazuje się że to nie tak, że mnie nie obchodzi perspektywa Covenantu, trzeba po prostu ją umieć napisać), czy mroczniejsze strony projektu SPARTAN-II. Perspektywa ojca jednej z dziewczynek porwanych do programu treningowego Spartan to rzecz mocna, ciekawa i dająca interesujące spojrzenie na cały program, którego efekty są bezsprzecznie pozytywne, ale jednak korzenie ma bardzo nieciekawe (porywanie małych dzieci i poddawanie ich praniu mózgu, morderczemu treningowi, niebezpiecznym augmentacjom ciała). Z jednej strony ów ojciec to terrorysta pełen nienawiści do Ziemi i UNSC, z drugiej - doskonale rozumiemy jego motywację. Świetny wątek.
    Zresztą nadanie głębi Julowi` Mdamie wyszło Traviss równie dobrze. Widzimy krok po kroku jego radykalizację, wydarzenia i machinacje które popchną go ku założeniu swojego odłamu Covenantu, który był takim problemem w Halo 4.
    Bardzo dobra trylogia. Uważam ją obok trylogii Beara jako obowiązkową lekturę po przejściu gier.

    Plan na wrzesień to odpocząć trochę od Halo i ponadrabiać inne rzeczy, ale nie wiem czy uda mi się oderwać xD

    LINK
    • Re: Sierpień: Halo? Haloooo!!!, cz. 2

      Mossar 2022-08-30 11:06:41

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Hah, rozbawiło mnie, że wpadliśmy na post w tym temacie w dokładnie tym samym momencie Praca taka ciekawa, trzeba było zrobić sobie przerwę.

      LINK
  • SZEDAO PYTAM

    Karaś 2022-08-30 21:02:37

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    W sumie shedao brzmi jak imiesłów czasu przeszłego w języku serbskim. Pisao sam, radio sam, shedao shai...

    anyway, znalazłem na katedra.nast.pl Twoją recenzję antologii Sabat, w której piszesz, że Ci się nie podoba

    proszę o informację czy jest to słabe-nudne, czy słabe bo pulpa i prymitywne

    LINK
  • Sierpień

    Karaś 2022-08-31 20:01:37

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Detektyw Monk na kanapie
    Lee Goldberg

    Brakuje mi serialowego Monka, te kilkanaście powieści pomagają w tęsknocie. Zostały mi już tylko trzy

    Psychoza
    Robert Bloch

    Kilka lat temu obejrzałem Bates Motel na podstawie tej powieści. Wybitny serial, doskonale rozbudowane wątki z powieści bez niepotrzebnego rozlazenia się fabuły a wszelkie zmiany tylko ją polepszyły. Sama powieść krótka, wciągająca, gęsta.

    Dynastia Thrawna. Wyższe dobro
    Timothy Zahn

    Już dawno straciłem entuzjazm do Gwiezdnych Wojen, a literatura z tego uniwersum w większości jest poniżej przeciętnej. Perełki można na palcach rąk zliczyć, a Wyższe Dobro perełką nie jest, jest słabą space opera bez zupełnie niczego, co mogłoby te książkę wyróżnić na tle innych. Prawdopodobnie za miesiąc nie będę już niczego z niej pamiętał. Ale sila sentymentu to dodatkowy punkt. I aż taka zła nie była - nie miała klasycznej dla SW struktury 300 stron trzech wątków, kulminacja na 30 ostatnich podczas bitwy, ale cały czas coś jednak tam się budowało. Od czasu do czasu jakieś tam starłorsy przeczytam, ale jednak kilka lat zmarnowałem na czytanie głównie tego

    Bagno
    Przemysław Piotrowski

    Podczas pobytu w Polsce widziałem tę książkę w każdej księgarni wyeksponowaną i przykuwająca uwagę, więc kupiłem w ciemno. Nie żałuję. Żadne neonówki ani oczy prezesa, ocierające się o sok z buraka i prześlę, toporne żarty, ani wulgarne vegi, nie obnażają polityki jak Bagno. Poglądy autora są dość jednoznaczne i choć zapewne w wielu miejscach odległe od moich to świetnie sobie poradził z nabijaniem na pal każdej ze stron. Satysfakcjonująca na wielu poziomach.

    Dallas `63
    Stephen King

    Od czasu do czasu wracam do Kinga, choć nigdy mnie nie porwał. W Pod Kopułą, mimo świetnego socjologicznego aspektu przez kilkaset stron, zakończenie to chyba wylosowane. Cujo nie skończyłem. Miasteczko Salem na pograniczu kiczu i groteski, choc pewnie te 40 lat temu odbiór był inny i kwestia ducha czasu.

    Z Dallas jest inaczej, pierwsza powieść Kinga, która bardzo mi się spodobała.

    Mimo dość oczywistych poglądów Kinga nie robi z tego idee fixe próbując wpychać ją czytelnikom, jak wielu współczesnych autorów. Nie ma tu żadnych prób ideologicznego moralizatorstwa ani sztucznego symetryzmu, by uniknąć zarzutów o pierwsze. Postacie i ich poglądy są żywe i naturalne i nawet jeśli gdzieniegdzie wybrzmiewają poglądy autora to w bardzo przyzwoity sposób. W kwestii polityki, ciekawa sprawa, że część poglądów, które zostały ukazane jako podówczas skrajne, posiadane przez niezrównoważone i zdolne do morderstwa jednostki, dzisiaj przebiło się do mainstreamu.

    Ciekawie pokazane dylematy w stylu "czy można zabić Hitlera zanim popełni zbrodnie". Gdzieś na trzecim planie jest też subtelna polemika z Ayn Rand i jej koncepcją altruizmu i atlasów.

    Sama podróż w czasie jest tylko pretekstem do złożenia hołdu dla Steinbecka i jego barwnych powieści osnutych wśród zwykłych ludzi i ich problemów. Dla zabaw z czasem niedoścignionym wzorem jest dla mnie Wzlot I upadek D.O.D.O Stephensona i Connie Willis, ewentualnie Rekursja Croucha. Ale i tu jest jakaś przestroga przed grzebaniem w nim. Całe szczęście King uniknął typowych dla siebie kucupałów i bardzo dużo pozostawił w sferze domysłów wprowadzając postacie na wzór Obserwatorów z Fringe i na tym w gruncie poprzestając.

    Generalnie - piękny pejzaż Ameryki przełomu lat 50 i 60 z zaskakująco dobrą historią miłosną i paroma cięższymi tematami dla chętnych.

    Za błękitnym horyzontem zdarzeń
    Frederik Pohl

    Winda
    Tomasz Sablik

    Miewam czasem koszmary o windach. Wsiadam j wysadza mnie na złym piętrze, w innym bloku, pomija piętra, zawsze te sny mają specyficzny, eerie vibe z dziwnymi ludźmi. Dlatego zupełnie przypadkowo znalazłszy tę książkę kupiłem ją.

    Nie żałuję. Świetnie poprowadzona historia będąca zaczerpięciem najlepszych elementów z Psychozy Blocha, Lynchowskiej Zagubionej Autostrady, skandynawskiego Naboer i pewnie paru innych. Żadnej przesady, żadnej groteski, wszystko w głowie bohatera, ale podszyte odpowiednią ilością niedopowiedzeń.

    Generalnie pierwsza książka w życiu, po której bałem się iść siku. Super.

    Pustka: Sny
    Peter F. Hamilton

    Nie rozumiem tego trendu, by dwie de facto oddzielne powieści - jedna sci-fi, druga fantasy lub pokazująca bardziej prymitywne społeczeństwa - łączyć w jedną, a gdzieś od dwóch dekad jest dość popularny. Do tej pory naprawdę dobrze udało się tylko z Deltanami w Bobiverse czy z akademią w Red Rising, również w Hyperionie. Większość pozostałych wybija z rytmu, spowalnia akcję, której tu i tak jest mało, ale znow, nie mam nic przeciwko snuciu historii na kilkaset stron, jak np. u wspomnianego Simmonsa, ale tu no coś nie zaskoczyło. Takie zebranie paru elementów z Altered Carbon, albo szerzej cyberpunkowych, czy od Vinge`a. Szkoda, bo pierwsze sto stron bardzo zaintrygowało, ale ostatecznie bardzo męcząca i bynajmniej z powodu bycia wymagającą, a kilka dobrych pomysłów jej nie ratuje. Oczywiście czysto subiektywnie

    Prochy Babilonu
    James S.A. Corey

    Bardzo mocno straciło impet. Motyw protomolekuły, szachów 4D między frakcjami, wrót, pradawnych, Millera - to było świetne. Ale już tego nie ma. Nie ma niedopowiedzeń, mistycyzmu, tajemnic. W tej części brakowało snucia opowieści, brakowało akcji, brakowało jakiejkolwiek głównej osi fabularnej, na której mógłbym się skupić. Zupełnie nie interesowało mnie co będzie na następnych stronach a najczęściej i tak niczego tam nie było.

    Godzina zero
    Craig Alanson

    I znów bardzo fajne. Ciężka do wyczerpania koncepcja, cieszę się że seria ma aż piętnaście tomów, mam nadzieję, że wydadzą w Polsce całość. Powoli odkrywane sekrety, trochę Simmonsowo-Reynoldsowe, ale nadal lekki i przyjemny, przygodowa czytanka dla miłośników SG, ST, Doctora Who itd., z nawiązaniami do innych dzieł. Generalnie nadal jedna z ulubionych serii.

    Uderzenie
    Marko Kloos

    Bardzo dobra space opera. Motyw zemsty za przegraną w wojnie i rewizji jej wyniku, ciekawie poprowadzone historia, nieco vibe z Firefly. Potencjał nie tylko na trylogię, ale na całą serię.

    Grobowce Atuanu
    Ursula K. Le Guin

    Bardzo przyjemna opowieść. Ciekawe uniwersum i zasady magii.

    Aktualnie czekam na dostawę stu książek, coś tam mam jeszcze na czytniku, więc na zimę już gotów.

    LINK
    • Re: Sierpień

      Karaś 2022-08-31 20:02:34

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      Gatewaya pominąłem:

      Ciekawa sprawa. W pierwszym tomie bardzo dobre przedstawienie prywatnej eksploracji kosmosu. Odświeżające po tuzinach rządowych wojaży, tym bardziej zaskakujące, że autor był przecież członkiem organizacji komunistycznych, a nie da się wyczuc żadnego virtue signallingu ani niechęci. Albo był komunistą z braku alternatyw, albo zachował daleko idący profesjonalizm i uczciwość, której tak brakuje wielu artystom dziś wciskających swoje idee fixe gdzie popadnie, albo zwyczajnie kiedyś tzw. socjalisci byli bardziej umiarkowani od współczesnych... obstawiam wsystkie trzy. W końcu socjalizm zawsze był antypaństwowy, a faszyzujące państwo totalitarne zostało tam dodane dopiero na początku XX wieku na fali ogólnej statolatrii, by teraz ewoluować w daddy state.

      W drugiej wątki są kontynuowane, choć nacisk bardziej na eksplorację - w tym przypomina Spotkanie z Ramą, może Koniec Dzieciństwa. Dość dużo rozważań i zagadnień, masa tajemnic, stopniowo odkrywanych, ale nie na tyle, by utraciły czar. Podobało mi się nawet bardziej od pierwszego tomu, bardzo lubię eksploracyjne serie scifi, takie sandboxy

      LINK
  • Król w Żółci

    cwany-lis 2022-09-06 19:52:15

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Ten skromny zbiór opowiadań mocno przewartościował w moim odczuciu znaczenie Lovecrafta. Bardzo go lubię i cenię, to on zachwalał prace Chambersa i właśnie ta rekomendacja skłoniła mnie do lektury Króla ...

    Mamy pierwsze cztery opowiadania powiązane ze sobą tajemniczą księgą - każde na swój sposób oryginalne, sugestywne i pełne charakterystycznych motywów, tak dobrze mi znanych już z dorobku H.P. - tajemnicze moce, pradawne siły, koty, mityczne krainy, waleczni kawalerowie i szokujące treści! Nie siedzę aż tak mocno w temacie "werid tales" i pulpowych magazynach, także nie wiem czy to większa część schematu opowiadań grozy, ale te w wykonaniu Chambersa są warsztatowo o klasę lepiej napisane, a jak ktoś lubi barokowe opisy przyrody to nawet dwie klasy!

    Nie sprawdzałem kolejności wydań twórczości obu pisarzy, ale dużo tu, niepokojąco dużo wspólnych treści. Czyżby Lovecraft został zupełnie niesłusznie zapamiętany, wyłowiony z odmętów zapomnienia z morza/bagna/bajora bardziej uzdolnionych pisarzy? Zdecydował przypadek? Aura tajemnicy wokół dziwactw samotnika z Providence? Aż strach mi teraz sięgać po kolejnego, zachwalanego przez niego autora - Arthura Machena.

    LINK
  • Wrzesień 2022

    Mossar 2022-09-24 11:24:44

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:


    Niezwyciężony - Troy Denning
    Recenzja jest na blogu. Seria jak najbardziej wartościowa i na spory plus, ale mam mieszane odczucia co do finałowego tomu.

    Pył Snów - Steven Erikson
    Dziewiąty już tom za mną. Dzisiaj zabieram się za ostatni finałowy. A Pył Snów to taki wstęp do finału. Jak zwykle jest klimatycznie i ciekawie. Nie jest to mój ulubiony tom, ale wciąż jest to Malazańska której daje bez skrupułów 5/5 na goodreads

    Mort, Kosiarz - Terry Pratchett
    Przyszedł czas na serię o Śmierci. Tu podobnie jak w przypadku Straży Pratchett się rozkręca. Tzn. zarówno Mort jak i Kosiarz mają jeszcze strukturę, humor i fabułę wczesnopratchettową. I tego wczesnego Pratchetta też bardzo lubię, ale bardziej cenię te późniejsze książki. Wcześniej zachwycałem się Strażą Nocną, Łupsem i Niuchem i w przypadku serii o Śmierci podobnie pewnie będzie z Muzyką Duszy i Złodziejem Czasu. Co do Kosiarza, którego skończyłem przed chwilą to najbardziej lubię tę kameralną historię Billa Bramy i panny Flitworth. Zarówno jeśli chodzi o przemyślenia Śmierci jak i ich relację.

    LINK
  • Wrzesień: H...Halo? cz. 3

    Shedao Shai 2022-09-27 10:50:32

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Zajawki ciąg dalszy, choć w tym miesiącu znacznie biedniej. Tylko dwie książki. Raz, że były słabe - to i ciężko mi się je czytało; dwa, sporo wolnego czasu poświęciłem na granie... oczywiście w gry Halo xD, więc poszkodowane zostały książki... Halo xD może gdzieś tam istnieją rzeczy które nie są Halo, ale obecnie mnie one nie obchodzą

    Zatem owe książki to:
    Halo: Contact Harvest - Joseph Staten
    Halo: The Cole Protocol - Tobias Buckell

    Dwa prequele, przybliżające nam historię sierżanta Johnsona oraz kapitana Keyesa. Niezbyt mnie owe postacie interesują, nawet przed lekturą nie spodziewałem się cudów, a zabrałem się za nie tylko z obowiązku. Na szczęście już za mną, a kolejne powieści wydają się ciekawsze. W ogóle, mam już dość czasów pre-oryginalna trylogia; chętnie poczytałbym więcej o czasach późniejszych, szczególnie o wojnie z Created. Na szczęście, większość prequeli już zaliczyłem, więc te czasy nadchodzą. Choć raczej nie planuję na październik jakiegoś oszałamiającego tempa czytania, bo coraz bardziej nachodzi mnie ochota na replay głównej serii gier xD

    A nie, zaraz, zaraz - teraz sobie przeczytałem, że wpadła też trzecia rzecz:

    Itchy, tasty. Nieoficjalna historia Resident Evil - Alex Aniel

    - jest to zebrana historia powstawania gier Resident Evil, od początku marki po część czwartą. Alex przeprowadził sporo wywiadów z byłymi pracownikami Capcomu i ułożył ciekawą opowieść o świecie gamingu lat 90., ciężkich czasach Capcomu i tym, jak RE ich uratowało. Sporo nieznanych informacji i smaczków dla fanów gier. Fajna rzecz.

    LINK
  • trzeci

    bartoszcze 2022-10-01 11:00:09

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Jeden z Wszechświatów

    kwartał skończony, to można zrobić skromne podsumowanie

    Agnieszka Krzemińska - "Grody, garnki i uczeni", czyli trochę archeologiczne podsumowanie "polskiej" prehistorii, a trochę popularyzatorskie opowiastki o archeologii, poleca się ciekawskim

    John Grisham - "Góra bezprawia", standardowy grisham kupiony za dychę z kosza w markecie

    James A. Corey - "Gorączka Ciboli", chyba najmniejszy z dotychczasowych rozjazd odczuć między serialem a książką

    Dimitra Papagianni, Michael A.Morse - "Neandertalczyk odkryty na nowo", świetne przybliżenie neandertalczyka w świetle współczesnych badań, zbędny tylko finałowy rozdział o przedstawieniach neandertalczyka w kulturze

    jednego rozdziału mi zabrakło do skończenia kolejnej pozycji ale czytając na dobranoc łatwo przysypiam, a za dużo (relatywnie) czasu poświęcam na oglądanie

    LINK
  • Wrzesień

    Karaś 2022-10-02 19:35:52

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Wrzesień był dość dobrym miesiącem, chyba 20 pękło. Jak zwykle nie chce mi się rozpisywać, więc tylko ogólnie kilka słów. Potem tego żałuję, bo zapominam jakichś ciekawych faktów z danej książki, które odnajduję dopiero przy ponownym czytaniu - ostatnio też sięgam po coś sprzed kilku, kilkunastu lat i odkrywam na nowo. W sumie spoko, bo na każdym etapie życia dostrzega się inne rzeczy. Ale recenzji pisać mi się nie chce. Choć wtedy prawdopodobnie retencja byłaby większa. Generalnie zauważyłem, że mam większą retencję czytając na papierze niż czytniku i w ferworze zakupów zawaliłem całego kallaxa 200 pozycjami a przeczytawszy już połowę dorzuciłem jeszcze 300, które kiedyś tam do mnie dojdą... nie wiem gdzie ja mam to trzymać, ale wygląda ładnie.



    Jestem legendą
    Richard Matheson

    Ciekawe postapo, trochę jak u Wattsa z tymi naukowymi wampirami, wartka historia, brak niepotrzebnych zapychaczy. Filmu nie pamiętam za bardzo.

    Pieśń bogini Kali
    Dan Simmons

    Lekkość, z jaką Simmons potrafi skakać między gatunkami zachowując przy tym spójność narracji jest fenomenalna. Trochę horror, trochę kryminał, przygodówka, piękno brzydoty, plastyczne, samowizualizujące się opisy, napiętrzone wątki, niedopowiedzenia pozostawiające czytelnikowi wybór interpretacji, opowiedzenie historii w sposób tak gawędziarski, że mimo jej ciężaru nie sposób się oderwać, tak jak i bohaterom od ich własnej pieśni, przy tym bez niepotrzebnej utraty impetu ani niepotrzebnych dłużyzn oraz mocny ładunek emocjonalny i to dający cały gradient emocji. Świetna.

    1Q84 - t. 1
    Haruki Murakami

    Rzadko sięgam po tzw. literaturę piękną, ale tu całkiem interesujące i wciągające bajdurzenie.

    Człowiek z Wysokiego Zamku
    Philip K. Dick

    Czytałem kilkanaście lat temu, w gimnazjum. Po latach dostrzega się tu o wiele więcej. Ciekawe pokazanie dominacyj kulturowych (i kto naprawdę dominuje - ten kto kopiuje, czy ten, którego dzieła są kopiowane?), fascynację egzotyką od drugiej strony, walki frakcyjne. Z chęcią przeczytałbym kolejne części, choć niestety nigdy nie powstały. Za to serial Amazona jest wręcz wybitną adaptacją, przenoszącą na ekran historię, nie zatracając jej sensu, a czyniąc ją jeszcze lepszą.


    Rój Hellstroma
    Frank Herbert

    Biologiczna fantastyka poruszająca temat budowy "lepszego społeczeństwa" i ocierająca się o dość popularny motyw zamkniętej sekty z ukrytymi zamiarami podana jako przygodowy kryminał. Ale z jakiegoś powodu dość nużąca, bez jakby myśli przewodniej.


    Holocaust F
    Cezary Zbierzchowski

    W swoim gatunku - cyberpunk, transhumanistycznym scifi, jak zwał tak zwał - technicznie bezbłędna. Ale subiektywnie mnie dość wymęczyła, choć nie przez ciężar, bo poprzez strumien świadomości autor świetnie nadał rytmikę, ale ogólnie. Na pewno sięgnę po inne powieści Pana Zbierzchowskiego, bo warsztat ma fenomenalny.


    Szczypta nienawiści
    Joe Abercrombie

    Nie przepadam za klasyczną fantastyka - dla mnie to jedno i to samo, rycerzyki, królowie, krwawe bitwy, pełne patosu mowy i teatralne dialogi. Ale nie tu. Prawie 700 stron czystego funu, intryg, humoru, barwnych opisów, ale nie rozwlekłych, tylko takich trafiających w punkt by wykreować plastyczny obraz w głowie. Groza rewolucji i tego, co do niej prowadzi, bez opowiadania się po zadnej ze stron, żadnych antagonistów, protagonistów, po prostu postacie. Żywy język i podśmiechiwania z patosu. Wybitna pod każdym względem. Zafascynowany zamówiłem wszystko z tej serii co znalazłem

    Najdalszy brzeg
    Ursula K. Le Guin
    Cykl:
    Ziemiomorze (tom 3)

    Klasyczne, grzeczne fantasy o smokach, magach i małym wybrańcu.


    Adept
    Adam Przechrzta
    Cykl:
    Materia Prima (tom 1)

    Piknik na skraju drogi plus Lód Dukaja. Kilka ciekawych pomysłów na magię, przygodowe fantasy, zgrabnie poprowadzona narracja, ale do przeczytania kontynuacji w najbliższym czasie się nie przymierzam.


    Mavericks
    Craig Alanson
    Cykl:
    Expeditionary Force (tom 6)


    Wolałbym, żeby to były dwie osobne książki. Od mniej więcej 50 strony to kontynuacja Kłopotów na Paradise, a Wesoła Banda Piratów wraca dopiero w okolicach 450. Alanson żwawo i dobrze radzi sobie z innymi historiami niż Banda, ale jednak to Banda sprawiła, że to taka moja comfort seria. Ta stargejtowa lekkość, ciekawe uniwersum i ludzkość na czitach to nadal formuła ciężka do wyczerpania. Ogólnie bawiłem się dobrze i cieszę się, że jeszcze dziewięć tomów przede mną

    Pomniejsze bóstwa
    Terry Pratchett
    Cykl:
    Świat Dysku (tom 13)

    Bardzo dobra satyra w starym stylu, gdzie autor nie próbuje forsować swojego obłąkanego idee fixe by dostać lewakom / prawakom, ale robi wiwisekcję postaw. Atakuje religię, ale nie atakuje teizmu. Atakuje filozofię, ale nie atakuje chęci poznania. Jedynie nabija się z ludzkich przywar. Do tego zabawna

    Prądy przestrzeni
    Isaac Asimov
    Cykl:
    Imperium Galaktyczne (tom 2)


    Już mocniej lewicująca, ale w starym, dobrym, antypaństwowym stylu a nie dzisiejszym neofaszyzmie. Świetna intryga w intrydze, mocno w stylu Diuny (choć ta powstała kilkanaście lat później) - wzajemna wojna podjazdowa dominujących rodów o rzadki zasób itd. Ale najbardziej u Asimova lubię, że bez potrzeby rozwlekania się na tysiącu stron, potrafi zbudować gęstą fabułę i całe uniwersum z ogromnym rozmachem. Wybitny pisarz.


    Kamyk na niebie
    Isaac Asimov
    Cykl:
    Imperium Galaktyczne (tom 3)

    Jak zawsze - intrygi, rozmach, pomysły bez rozwlekania.

    Strach
    Jozef Karika

    Pierwsza z kilku powieści Kariki, które ostatnio sobie kupiłem. Pomysł i wykonanie jest w porządku - pierwszoplanowa historia opowiedziana mroźnej zimy w postkomunistycznym miasteczku. Jednak język, warsztat, narracja zupełnie do mnie nie trafiały. Wiecie, są tacy ludzie, którzy nadają na zupełnie innych falach i choćbyście nie wiem jak uważali na słownictwo to i tak dojdzie do nieporozumień i problemów w komunikacji. Tak samo czułem się tu. Nie wiem, czy to kwestia pisarza czy samego tłumaczenia. Fabularnie to jednak to, na co miałem ochotę i odczuwam satysfakcję z jej przeczytania, choć nie zachwyt.

    Głębia. Skokowiec
    Marcin Podlewski
    Cykl:
    Głębia (tom 1)

    Space opera na światowym poziomie. Leczy niedosyt po Ogniu w Otchłani Vinge`a i Pustce Hamiltona, operując pewnymi zbliżonymi motywami, ale na tyle wprawnie zaadaptowanymi, że nie czuć chęci kopiowania. Świetne zbudowany świat, elementy science-fiction wplecione na tyle umiejętnie, by nie przytłaczały ani nie sprawiały wrażenia lakieru, ale faktycznie mają sens w świecie przedstawionym.
    Ciekawa historia i wprawne pióro. Doczytam całą serię.

    Smętarz dla zwierzaków
    Stephen King

    Kingowi, królowi horrorów, z jakiegoś powodu najlepiej zdają się wychodzić niehorrory - socjologiczne Pod Kopułą, fascynujące Dallas itd. Smętarz jest pierwszym jego horrorem, który mi się naprawdę podobał. Do bólu amerykańska powieść, z Halloween, Świętem Dziękczynienia i indiańskimi tajemnicami, świetnie opowiedziana, bez kiczu, wciągająca i klimatyczna

    Dom na Wyrębach
    Stefan Darda
    Cykl:
    Dom na Wyrębach (tom 1)


    Podobało mi się. Umiarkowany horror, trochę przesadzony moment "przemiany", ale poza tym bardzo przyjemny. Zamknięty na trzystu stronach, doceniam, choć niektóre opisy przyrody czy ogólne bajanje zamieniłbym na nieco bardziej budujące klimat.

    Król w Żółci
    Robert W. Chambers

    Nieco teatralne i eksperymentalne, ale jak na coś, co powstało 125 lat temu, to udany eksperyment, choć mocno nierówny.

    Tehanu
    Ursula K. Le Guin
    Cykl:
    Ziemiomorze (tom 4)

    Poprzednie części były osadzone w dobrze zbudowamym świecie, ciekawe, nieco naiwne i jasełkowe, ale baśniowe. Ta była zwyczajnie nijaka i męcząca, bez jakiejś interesujacej osi fabularnej, najslabsza do tej pory.

    Niezwyciężony
    Stanisław Lem

    Pod lakierem klasycznego sci-fi, ot faceciki w kosmosie ryzykują życiem ugabuga wybuchy, kryje się druga warstwa. Czym jest życie, czym jest szczyt ewolucji, czy replikacja i dominacja są biologicznymi celami, czym jest efektywność biologiczna. Jedna z lepszych wariacji na temat bioscifi.

    Dobry motyw eksploracji i świetna polemika z Innymi - trochę jak w Spotkaniu z Ramą. Jak to u Lema, wiele rzeczy jest wskazanych niebezpośrednio i trzeba dość mocno bawić się w interpretację.

    Do tego absolutnie piękny język i warsztat.

    LINK
    • Re: Wrzesień

      Rusis 2022-11-13 17:17:23

      Rusis

      avek

      Rejestracja: 2004-02-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocław

      Karaś napisał:
      Smętarz dla zwierzaków
      Stephen King

      Kingowi, królowi horrorów, z jakiegoś powodu najlepiej zdają się wychodzić niehorrory - socjologiczne Pod Kopułą, fascynujące Dallas itd. Smętarz jest pierwszym jego horrorem, który mi się naprawdę podobał. Do bólu amerykańska powieść, z Halloween, Świętem Dziękczynienia i indiańskimi tajemnicami, świetnie opowiedziana, bez kiczu, wciągająca i klimatyczna

      -----------------------

      "Smetarz dla zwierzaków" był pierwszą książką Kinga jaką czytałem wiele lat temu i do tej pory wspominam ją chyba najlepiej ze wszystkich. Nigdy później, żadna jego pozycja nie była w stanie klimatem i akcją trzymać mnie z zaciekawieniem przy książce przez całą długość. King ma niestety w sobie coś co sprawia, że przynajmniej dla mnie jego książki są mocno nierówne - szczególnie przy grubszych pozycjach ciekawe i klimatyczne fragmenty przeplatane są 200-300 stronnicowymi częściami, które mnie nudzą. No, ale Smętarz był i dalej jest dla mnie świetną pozycją.

      LINK
      • Re: Wrzesień

        Karaś 2022-11-13 17:46:50

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: София

        Ja zacząłem od Pod Kopułą i do tej pory 2/3 powieści uważam za świetna wiwisekcję socjologiczną na temat tego, jak się zachowują ludzie zagnani w kąt, jak próbują walczyć, jakie mechanizmy powodują powstanie dyktatur - ale gdy myślę o końcówce to gnije niemiłosiernie xD

        LINK
        • Re: Wrzesień

          Rusis 2022-11-13 18:02:47

          Rusis

          avek

          Rejestracja: 2004-02-28

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Wrocław

          Pod Kopułą akurat nie czytałem. Oglądałem serial i do pewnego momentu był świetny pod kątem tego co piszesz. Ale.. z biegiem czasu poziom się na tyle obniżył, że ani nie skończyłem serialu, ani nie ciągnęło mnie, żeby książkę przeczytać.

          LINK
  • Październik 2022

    Mossar 2022-10-28 11:36:23

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Trochę mi się ten miesiąc posypał zdrowotnie i emocjonalnie, więc czytałem dużo mniej - czasem po prostu nie miałem ochoty siadać do czytania wiedząc, że nie będę umiał się skupić na historii bądź po prostu to doświadczenie czytelnicze będzie umniejszone.

    Okaleczony Bóg - Steven Erikson
    No i moja przygoda z Malazańską Księgą Poległych dobiegła końca i była to bardzo fajna przygoda. Nie wiem czy bardziej fascynuje mnie Cosmere czy MKP, ale obie serie choć inne to cenię bardzo wysoko. To jednak nie koniec, bo czeka na mnie jeszcze masa Esslemonta i innych książek Eriksona z tego świata.

    Path of Deceit - T. Gratton, J. Ireland
    Dobry książkowy start drugiej fazy Wielkiej Republiki. Większe wrażenie zrobił na mnie pierwszy zeszyt komiksu Scotta, ale tu też jest fajnie. Początek dosyć ślamazarny, ale finał wynagradza.

    Muzyka Duszy - T. Pratchett
    Uwielbiam ten tom serii o Śmierci. Nie jest to absolutna topka Pratchett, ale jest bardzo blisko. Dużo fajnych rozkmin, dużo dobrego humoru i MUZYKA. A tematy muzyczne w ŚD zawsze mi pasują.

    Eskadra Alfabet: Cena Zwycięstwa - A. Freed
    W ten sposób kończę reread tej serii. Alfabety wciąż pozostają moimi ulubionymi książkami SW z kanonu. Na fali Andora ciekawiło mnie tym bardziej, bo i klimat/ton jest podobny (sporo szarości, realizmu, refleksji na temat Imperium i Rebelii), nie ma klasycznego podziału imperium-źli, republika-dobrzy. Wszystko jest bardziej rzeczywiste. Freed jednoznacznie pokazuje, że i jedni i drudzy powodują śmierci cywilów, że i jedni i drudzy mają w swoich szeregach normalnych ludzi, którzy odczuwają, szukają jakiejś prawdy w tym wszystkim. Dla mnie ogromnym plusem jest to, że im dalej w las tym więcej jest perspektywy Imperium, a dokładniej Skrzydła Cienia. Poznajemy tych pilotów, mechaników, komandorów - wiemy co myślą, wiemy dlaczego kontynuują walkę, wiemy o nawiązywanych przez nich przyjaźniach i innego rodzaju relacjach. To nie jest seria, która istotnie skupia się na militariach i bitwach w przestworzach. Są oczywiście, są istotne, ale dużo większy nacisk jest na ludzi, ich ułomności i słabości. Tego typu podejście dało Freedowi ogrom mozliwości związanych z opowiadaniem historii. Nieraz przeskakujemy od perspektywy Alfabetów do perspektywy Skrzydła Cienia i widzimy jak te same wydarzenia odbierane są przez jednych i drugich. Z jednej perspektywy czytamy w krótkim zdaniu o zestrzeleniu TIE`a, a druga perspektywa pokazuje nam skutki tego wydarzenia na łamach kilku stron.

    To nie jest trylogia dla każdego. To są książki, od których wielu się odbije. Widać to choćby w ocenach na Bastionie. Średnia ocen pierwszego tomu 8.47/10 z dużą ilością 9 i 10, ale też 6 i 7, a niektórzy pewnie nawet nie doczytali, bo styl Freeda ich nużył. Chcesz klasycznej gwiezdno-wojennej przygody to nic tutaj nie znajdziesz. Chcesz humorystycznej i pełnej akcji historii o pilotach myśliwców jak w X-Wingach to też nie znajdziesz tutaj zbyt dużo dla siebie. Jednakże jeśli akceptujesz to, że Star Warsy mogą też być o złamanych ludziach z problemami i to na nich będzie skupiał się autor bez typowej baśniowej struktury to trylogia Alfabetu może być dla Ciebie.

    LINK
  • Październik 2022

    Karaś 2022-10-31 22:58:10

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Nie chce mi się rozpisywać tym razem, na 17 według lubimyczytac przeczytanych w pazdzierniku kilka zasługuje na wyróżnienie:

    - Battle Royale, wybitne i lepsze od Squid Game (które nie było jakoś super, ale inspirowane i jak się komuś podobało to to się spodoba tym bardziej)
    - Czerwone Koszule Scalziego, świetny pastisz (czy cokolwiek) science fiction klisz
    - wspomniany wyżej Sabat

    Poza tym kilka horrorów, klasyków, kryminał Gorzki, jakieś scifi, coś tam Lema i lecę od początku Autostopem przez galaktykę, bo dorwałem pięć tomów w fajnym wydaniu.

    Pewnie pod koniec roku zrobię jakieś dłuższe podsumowanie.

    LINK
  • najlepsze sci fi

    Karaś 2022-11-03 17:27:27

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Znalazłem taki zbiór 101 klisz sci-fi i w sumie jak się je czyta jedno po drugim to całkiem fajne głupotki wychodzą i czytałbym albo i oglądał a większość i tak już czytałem lub oglądałem choć w sumie jakby gdzieś to było wszystko na raz to byłoby jeszcze lepiej....


    1. Faster than light is the bread and butter of all space travel in science fiction. Breaking the rules of physics is often the best way to get your character from planet to planet.
    2. Techno Babble is speaking in high-tech tongues and it solves any problem the crew is currently having. ‘Reverse the polarity, the Glib-Glops are weak to theta radiation!’
    3. All artificial intelligences are evil. Especially the good ones.
    4. Chekhov’s Egg is like Chekhov’s Gun but directed by Ridley Scott. If you introduce an alien egg to the story it must hatch and eat someone by the third act.
    5. Alternative universes want to invade our own.
    6. Alternative universes contain evil versions of your characters.
    7. Alternative universes warn your universe of a devastating threat.
    8. Travelling to distant stars is very difficult and takes generations.
    9. Travelling to distant stars is very difficult and requires Cryosleep to get there.
    10. Travelling to distant stars is very difficult and is done by AI and robots while the humans sleep.
    11. Someone always wakes up to early from Cryosleep. Asteroids are usually involved.
    12. A ship is found with people who have been in Cryosleep for thousands of years adrift in space. Because they crashed into the asteroid.
    13. A ship is found where people have forgotten how their technology works and must be saved.
    14. The people who wake up are evil, but seem nice at first.
    15. The people who wake up are the last survivors of a once great civilisation and impart wisdom.
    16. The survivors of the once great civilisation die from the common cold before telling anyone the meaning of life.
    17. Space travel is very easy and takes no time at all.
    18. Space travel is very fast, but is very dangerous.
    19. Space travel is dangerous because it passes through an evil realm filled with monsters.
    20. Space travel requires a navigator to have magical powers to plot a course. Possibly, to avoid deadly asteroids.
    21. Space travel requires a navigator to take drugs to see the future. These drugs only come from one planet. Everyone is fighting over them.
    22. Space travel needs a special kind of computer or droid to plot a course and it takes time to calculate.
    23. Ships travel faster than light speed through real/normal space.
    24. Ships travel though hyper-space which is another dimension.
    25. Ships use Warp gates to travel through wormholes.
    26. Warp Gates were created by a long dead civilisation.
    27. Humans discover these gates and have adventures through them.
    28. Aliens are kind, intelligent push-overs and humans are destroying their worlds.
    29. Aliens are evil, brutal godlike beings trying to enslave humans.
    30. Aliens want to eat humans.
    31. Aliens want to lay eggs in humans.
    32. Aliens want humans to help them with a problem they are too ‘evolved’ to solve.
    33. It turns out humans were the aliens all along.
    34. Humans were the aliens all along but they evolved into a different species.
    35. Humans use technology to evolve into a post-human civilisation.
    36. Humans use technology to ascend to a state of pure energy.
    37. Humans use spiritual nonsense to become beings of pure light and love.
    38. Humans use psychic powers to become one godlike over-mind.
    39. Humans once had these great powers, but lost them when the war with the robots/aliens happened.
    40. They now live under a god emperor keeping them from evolving too fast.
    41. The god emperor was an alien all along and the humans must rebel!
    42. The god emperor was a super-computer the humans forgot they made and they must figure out why.
    43. The super-computer had to do whatever the humans wanted it to do all along.
    44. The super-computer was keeping them safe from aliens.
    45. The super-computer was built to keep aliens safe from humans.
    46. Two species of humans evolve and are at war.
    47. They are fighting over ancient crimes.
    48. They are fighting over philosophical points.
    49. One is racist.
    50. One eats the other.
    51. One is technological and the other is super-religious.
    52. Space is empty and humans are the first species.
    53. Space is empty and humans start filling up the galaxy.
    54. Humans make aliens.
    55. They must fight these aliens. Possibly because they didn’t do a good enough job making them.
    56. Space is filled with aliens.
    57. Most are like humans with funny ears.
    58. Most are horrible eldritch monsters humans can’t even begin to understand.
    59. Turns out the humans are the real monsters. The aliens were just trying to save our environment.
    60. Humans and aliens hate each other and do nothing but have never-ending wars. Usually for the god emperor’s glory.
    61. Humans and aliens live together, drink together and have mixed species children. He becomes the captain’s pointy-eared best friend.
    62. Humans are less advanced then other races and are treated like children.
    63. Humans resent aliens for treating them like children and start a galaxy wide genocide using the aliens own technology.
    64. Humans work hard to be as advanced as the other species and become accepted as part of them. Perhaps in some sort of commonwealth?
    65. Space is full of Pirates.
    66. And Smugglers. The Important difference is that smugglers make better anti-heroes.
    67. Space pirates are a plague and the heroes must fight them.
    68. Space pirates are cool and help the rebels fight the evil Empire.
    69. Humans use nano-technology to make very small useful robots that can do anything.
    70. Oh, No! They became sentient.
    71. They want to replicate, consuming all matter they come into contact with.
    72. They want to be more human and build human bodies and start pretending to eat avocado toast.
    73. The humans defeat them using an ancient weapon left by a long dead race.
    74. The humans program them to be nice and become friends.
    75. Humans make copies of their minds.
    76. Humans clone themselves.
    77. Humans put their minds in the clones to live forever.
    78. Something goes wrong. Humans can’t have children anymore because of too much cloning.
    79. They must find non-clone humans to fix this. But that was thousands of years ago.
    80. They need time travel to fix this.
    81. They go through a wormhole/black hole to go back to the past.
    82. They recalibrate the deflector dish to emit tachyons to travel back in time.
    83. They can only send their minds back in time.
    84. Going back in time cannot change the future and they can do whatever they want.
    85. Going back in time means they have to be careful not to change the future.
    86. They change the past and come back to a different future.
    87. They must go back and fix their mistake.
    88. The space senate has blockaded all time travel.
    89. The heroes must get past the blockade in a stolen ship.
    90. The stolen ship turns out to be alive.
    91. It’s also pregnant and needs their help to save its child.
    92. The heroes must argue about the ethics of what they are doing until they are forced to take action.
    93. They turn out to be right and everything works out.
    94. They are wrong and they just helped an evil space wizard start a galactic civil war.
    95. The heroes spend the whole show arguing about ethics and nothing happens.
    96. The heroes decide that other races have different ethics and they should not interfere.
    97. They say ‘Screw their ethics. Ours are better!’ and interfere.
    98. This fixes the problem and the space people are happy with their new American constitution.
    99. The space people start a holy war to kill all humans.
    100. The space people and the humans fight until they have destroyed each other and nobody left alive remembers what happened.
    101. The war between the space people and the humans turned out to be a cold war allegory all along. They eventually make up over some red space wine and a plate of gross space worms.

    https://www.writerswrite.co.za/101-sci-fi-tropes-for-writers/

    LINK
  • Październik: HALO!! cz. 4

    Shedao Shai 2022-11-08 09:26:29

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    U mnie bez zaskoczeń. Pięć pozycji Halo. Mało, ale wciąż mam zajawki na inne rzeczy niż czytanie.

    Dwie antologie: Halo: Evolutions oraz Halo: Fractures . Bardzo dobre rzeczy, wypełniające sporo luk w uniwersum (m.in. dopowiedzenie losów niektórych postaci z trylogii o Forerunnerach). Opowiadania zostały napisane po części przez autorów mających już na koncie powieści Halo, po części przez pracowników 343, po części przez nowych autorów. Prezentują w wiekszości równy, dobry poziom. Poza dziwactwami takimi jak np. wiersze xD

    Halo: Broken Circle - John Shirley

    Pierwsza część powieści opowiada nam o początkach Covenantu, druga dzieje się tuż po wojnie, a więc przeszło 2000 lat później. Dużo ciekawych informacji nt. Covenantu; właściwie skończywszy lekturę tej książki mogę powiedzieć, że o Covenancie wiem już wszystko - jak powstał, jak działał, jaka była w nim hierarchia, wreszcie co dokładnie i jak pchnęło go do wojny z ludzkością. Fajnie.

    Halo: Hunters in the Dark - Peter David

    To był dopiero czad. Łączona ekspedycja ludzi oraz Sangheili na Arkę, niedługo po wydarzeniach z Halo 3. Eksploracja środowiska Arki i jego Monitora to było coś świetnego. Trudna współpraca między ludźmi i ich byłymi wrogami - również.

    Halo: Envoy - Tobias Buckell

    W sumie tak jak powyżej, czyli kolejny aspekt niełatwego pokoju między ludźmi a Sangheili... czyli konflikty, relikty po Forerunnerach, powrót Gray Teamu Spartan i zagrożenie na większą niż zwykle skalę. Kolejna ciekawa lektura.

    Zgodnie z moimi przewidywaniami, książki które oderwały się już od wojny UNSC i Covenantu są dużo ciekawsze - bo i stan w jakim wówczas znalazła się galaktyka jest ciekawszy. Każdą z książek czytałem z nieskrywaną przyjemnością. Niepokoi mnie tylko, że zostało mi jeszcze tylko 12 książek Halo z czego 4 raczej pominę. Kończy się materiał aaaa xD

    LINK
  • Klasyki

    Karaś 2022-11-14 08:44:38

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Ostatnio sięgam sobie po bardziej klasyczne książki w gatunkach, które albo mnie ominęły, albo czytałem tak dawno, że nic nie pamiętam. I jestem pod takim wrażeniem jednej z nich, że aż zrobię osobnego posta

    Dziecko Rosemary - Ira Levin

    Niektóre książki starzeją się lepiej, inne gorzej, jak wszystko, ale to co tutaj się zadziało to jest chyba ta słynna ponadczasowość.

    Jest to świetny thriller. Uwielbiam akcje dziejące się w idyllicznych przedmieściach lub pojedynczych budynkach mieszkalnictwa masowego i stopniowe ujawnianie brudu. Chyba nigdy mi się ten motyw nie znudzi - Twin Peaks, Naboer, Winda Sablika i tym podobne.

    Nie ma tu ani jednego zbędnego elementu. Nie ma zombi, kiczu (choć pulpę w stylu Sabata też, jak się okazuje, lubię!), większość dzieje się w głowie głównej bohaterki i do samego końca nie wiemy co jest prawdą. Fenomenalnie zbudowane i poprowadzone napięcie. Łyknąłem na raz bo nie mogłem się oderwać.

    W sumie sięgając po starsze dzieła dopiero widać ile inspiracji czerpią wciąż z nich czerpią współcześni - np. anagram Lorda Voldemorta, Archive 81 to praktycznie współczesna ekranizacja itd...

    Gorąco polecam, filmu nie widziałem, obejrzę może kiedyś - choć Omen w wersji książkowej też mi się podobał bardziej od filmu, ale tam z innych powodów. Sam film klimatyczny, ale książkę napisał jego reżyser, scenarzysta, ogólnie twórca, więc mógł sobie pozwolić na więcej swobody, więcej przekazać, więcej zbudować.

    A Dziecko to jedna z tych książek, które na długo zapadną mi w pamięci

    LINK
  • b+m=cdl!

    cwany-lis 2022-11-26 06:51:11

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Wrzask Rebeliantów - historia geniusza wojny secesyjnej to dobre połączenie biografii Generała "Stonewall" Jacksona i ... monografii bitewnej(?).

    Mam słabość do tego konfliktu, jako dziecko oglądałem "Północ-Południe" oraz kultowy "Gettysburg". Na polskim rynku wydawniczym książek o tej wojnie jest zaledwie kilka(naście?) i każdy nowa pozycja wyróżnia się w zalewie pozycji o ss, AK i husarii.

    Autor jest docenionym dziennikarzem i to widać po lekkim stylu gawędziarza, który wie jak wciągnąć czytelnika w wir wydarzeń. Tam gdzie historyk ogranicza się do faktów i opisów dziejów, armii, dziennikarz podsuwa również masę ciekawostek rodem z brukowca - ten dowódca cierpiał na choroby weneryczne, ten miał romans z nastoletnią Indianką, tamten połowę rodziny zatrudnił w sztabie, a ten był zadłużony po same uszy.

    Co ważne i ciekawe, gdy jest taka potrzeba i chęć to wyjaśnia pewne niuanse epoki, które mogą być nie zrozumiałe dla europejczyka XXI wieku. Stara się też często tłumaczyć perspektywę i punkt widzenia danej osoby, tytułowego geniusza równie sumiennie karci za słabości, dziwactwa i niekompetencje co chwali za inicjatywę i odwagę. Autor tłumaczy też dosyć wnikliwie specyfikę tego konfliktu, dlaczego tak wyglądał a nie inaczej, dlaczego setki mężczyzn waliło do siebie z odległości 30-100 metrów stojąc w szeregach etc.

    S.C. Gwynne równie plastycznie opisuje bitwy Generała Jacksona, to jedne z lepiej opisanych z jakimi się spotkałem. Nadal wymagają pewnej dozy wyobraźni, znajomości terminów i ... cierpliwości podczas lektury, ale to najbardziej przystępna forma opisów bitew z jaką się spotkałem. Nie każdemu jednak przypadnie do gustu, ale taka to specyfika monografii właśnie.

    Wydawnictwo Czarne wydało również książkę autora o Indianach, pozbawioną już militarnego zadęcia, skupiająca się na upadku rodowitych mieszkańców Ameryki. W ogóle wszystko co wydaje to wydawnictwo w serii reportaży/literatury faktu to złoto, diamenty i platyna.

    "Wrzask" mogę polecić głównie miłośnikom historii i Wojny Secesyjnej, książka opisuje "tylko" część konfliktu, skupia się na bitwach Jacksona, tym samy stanowi ledwie wycinek całego starcia. Jak by ktoś chciał poczytać kompleksowo o całej tej awanturze to ma prosty wybór, a właściwie go nie posiada - w Polsce wydano "Battle Cry of Freedom" (wyd. Napoleon V), jedną z najlepszych pozycji w temacie.

    LINK
  • Listopad 2022

    Mossar 2022-11-27 18:09:44

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:


    Stop Prawa,
    Cienie Tożsamości,
    Żałobne Opaski - B. Sanderson

    Szybki reread drugiej ery Zrodzonego z Mgły. Bardzo lubię te książki. Nawet jeśli fabularnie nie są (początkowo!) aż tak istotne jak reszta cosmere, to ten okres na Scadrialu ma świetny klimat, a Sanderson świetnie wykorzystuje ten nowy setting. Poza tym udało mu się wykreować naprawdę ciekawe postacie. Lubię duet Wax & Wayne, ale dla mnie na uwagę zasługuje Steris, która po pierwszym tomie zupełnie się "nie zapowiadała", a naprawdę dużo daje tej historii.

    Rebel Rising - Beth Revis
    Na początku się nudziłem. Potem się wciągnąłem, koniec końców takie 7.5/10. Fajny suplement, nie tylko do Rogue One, ale też do Andora (szczególnie widać podobne rozwiązania w kwestii więzień). Słuchałem jako audiobook - w rezultacie czasem coś przelatywało mi jednym uchem i wypadało drugim.

    Niedokończone opowieści Śródziemia i Numenoru - J. R. R. Tolkien
    Niektóre historie lepsze, niektóre gorsze. Typowa pozycja dla fanatyków świata. Tzn. to już jest dla kogoś spragnionego, żeby dowiedzieć się więcej. Przyznam, że już niewiele pamiętam. Na pewno dobrze wspominam historię o marynarzu, część o palantirach i to o Istarich.

    Wiedźmikołaj - T. Pratchett
    Zabawna, klimatyczna powieść Pratchetta, którą idealnie by było czytać w święta. Jak zwykle świetnie mi się czytało i nawet trochę żałuję, że nie zostawiłem jej sobie na grudzień

    Quest for the Hidden City - G. Mann
    Najlepszy middle-grade z HR. Więcej w temacie do tego przeznaczonym.

    Złodziej czasu - T. Pratchett
    Ah, jedna z lepszych pozycji ze Świata Dysku. Już sama Susan robi tutaj świetną robotę, a jak dodać do tego Jeremy`ego Clocksona i świetny duet Lu-tze i Lobsanga to mamy świetną historię o czasie, zegarach i życiu bądź śmierci. Jest i sporo humoru i klimaciku i typowo pratchettowych podróży w kilku wymiarach. Na pewno dla mnie czołówka tego uniwersum.

    LINK
  • Listopad: HALOOOO!!! cz. 5

    Shedao Shai 2022-11-29 13:38:47

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Listopad upłynął mi pod znakiem twórczości jednego pana, skądinąd znanego wszystkim Prawdziwym Fanom Star Wars :

    Halo: Last Light - Troy Denning
    Halo: Retribution - Troy Denning
    Halo: Silent Storm - Troy Denning
    Halo: Oblivion - Troy Denning

    To pierwsze zetknięcie Troya z uniwersum Halo, ale nie ostatnie - jest jeszcze kilka książek, ogólnie obecnie to chyba autor który ma na swoim koncie najwięcej powieści ze świata Halo. No i nie dziwię się. Kto czytał jego stałorsy, ten wie czego oczekiwać. Lektura "Last Light" to była dla mnie nowa jakość książek Halo. Ich dotychczasową bolączką było to, że kazda opowiadała swoją własną historię, a więzi między nimi nie bylo praktycznie wcale. Tak, nawiązywano do gier, ale to tyle. Mało który autor pofatygował się, żeby odnieśc się też do innych książek. A tu wchodzi Denning, cały na biało, i od samego poczatku pokazuje nam, jak się buduje uniwersum - biorąc pod uwagę to, co już w nim jest. Weźmy takie "Silent Storm", gdzie mamy oddział złożony z dwunastu Spartan. Dowódca to oczywiście John, mamy też resztę Blue Teamu, ale i... Antona (Halo: First Strike), Naomi (trylogia Traviss*), Kurta (Halo: Ghosts of Onyx) czy Daisy (Halo Legends). Mistrz budowania uniwersum, oto on, Denning Najpiękniejszy <3 Oczywiście stworzył też swoich bohaterów, który przewijają się przez wszystkie cztery książki. Czuć, że jakby mu tu dać wolną rękę to zrobiłby swoje Denningverse xD

    Fabuła jest ciekawa, książki dobrze rozbudowują świat, jest świetnie. Nie mogę się doczekać kolejnych książek autorstwa Denninga.

    *Denning nawiązujący do książek Traviss, nie mogłem się czuć bardziej "w domu" XD

    LINK
  • Listopad

    Karaś 2022-12-01 09:25:47

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Dobry był to miesiąc. 23 lub coś koło tego.

    Inwazja porywaczy ciał Jack Finney
    Nie ma krwi, brutalności, a eksplorowana jest uncanny valley. Porządne horror sci-fi. Wyjątkowo niepokojące na wielu poziomach. Przemyślana i creepy.

    Nekroskop Brian Lumley
    Po opisie i okładce spodziewałem się wampirzej pulpy, a dostałem kawał porządnego dark fantasy w realiach zimnej wojny. ZSRR walczące z Zachodem wydziałem paranormalnym plus każdy walczący z każdym. Do tego reimaginacja wąpierzy. Złoto. Ale tłumaczenie śmieszne, "maniac" jako "maniak" albo "psychic healer" jako "psychiczny uzdrowiciel" xD

    Gałęziste. Wydanie poprawione, ilustrowane. Artur Urbanowicz
    Rzadki przykład, gdy autor po self-publishingu odniósł sukces. Już od paru lat się nosiłem z zamiarem przeczytania. Czytałem drugie wydanie, podobno poprawione i ulepszone względem pierwszego. Niewiele osób decyduje się na to, bo "skoro już raz wydane to przecież dopieszczone", nie mam też porównania z pierwszą wersją, ale wydaje mi się, że mniej więcej da się wyczuć które momenty uległy przeredagowaniu. Bo byly takie, przy których aż skręcało (głównie dialogi) I momentami balansowało na granicy naiwności.
    Całościowo to taki fantasy horror przygodowy. Postacie, sceneria, wydarzenia - mocno komiksowe. Dla mnie to plus. Dość popularny ostatnimi czasy motyw sięgania po przedchrześcijański folklor, choć tym razem Bałtów. Trzy sposoby interpretacji wyjaśnione trzema płaszczyznami mentalności w posłowiu. Dość sprawne lawirowanie między nimi, choć momentami mocne licentia poetica.
    Dobrze się czyta, powieść daje frajdę. Na minus ostatnie kilkadziesiąt stron, zakończenie dość na siłę plus poprzedzające ją łopatologiczne wyjaśnienia obdzierają z tajemniczości.

    Sprzedaliśmy dusze Grady Hendrix
    Kolejna styczność z Hendrixem i ponownie bardzo dobre. Nie tak dobre jak Poradnik..., ale wciąż bardzo dobre. Widać, że autor jest zakochany w latach osiemdziesiątych i sobie tą estetyką w swoich dziełach sprawnie żongluje. Klimatem przypominało trochę połączenie Tenacious D z Detroit Rock City. Momentami ocierało się o infantylność, ale z uwagi na podjęty temat (łaazaa awe szataan meetaal bruud to życie), ale dość sprawnie rozbrajał te miny, gdy nadchodziły. Wątek diabolicznego spisku uroczo naiwny, ale bardzo dobrze pasujący do konwencji i luźnego stylu. Poniekąd hołd w kierunku wymarłej już prawie subkultury metalowej poprzez sfabularyzowany popkulturowy miszmasz stereotypów podlanych bardziej współczesnymi akcentami.


    Na Zachodzie bez zmian Erich Maria Remarque
    To nie CK Dezerterzy ani Paragraf 22, ale brutalna opowieść o grozie wojny i jej bezsensie. Nikt jej nie chce, każdy walczy. Autor sam lata młodości spędził na froncie, więc wie o czym pisze.

    Podzwonne dla Instytutu Bartosz Popadiak
    Językowe science fiction jest wciąż mało wyeksploatowanym podgatunkiem, tak z głowy mogę wymienić Teda Chianga, Ambasadorię Mieville i ewentualnie niektóre elementy u Stephensona. Dlatego też przykuło moja uwagę.
    Całość mnie dość wymęczyła, czytałem długo. Nie przez samą dość ciężka w odbiorze treść, co samo w sobie nie jest zarzutem, ale tu zabrakło jakiegoś clue. Próba upchnięcia zbyt wielu elementów na za małej powierzchni, nie wiem czy Wydawca wymagał obcięcia, czy Autor posłużył się na ogół przydatną radą "nie ma takiego tekstu, który by nie zyskał na tym, że się go skróci o połowę", ale koniec końców wyszło chaotycznie i cokolwiek niezrozumiale, przy czym ta niezrozumiałość wynika właśnie z chaosu. Fabuła mocno się rozjeżdża.
    Sama idea języka kształtującego jest dobrym motywem, wykorzystywanym choćby przez Le Guin, ale znów jakby gdzieś w połowie watęk się urwał.
    Nie chcę być zbyt oschły, bo to debiut, ale zbyt wielu elementów mi tu brakowało.

    Coś John W. Campbell
    Nie lubię przegadanych historii, ale ta wiele by zyskała, gdyby zamiast nowelki została dociągnięta do pełnoprawnej powieści. Dużo elementów niedostatecznie wyeksploatowanych - wzajemne podejrzenia, groza, paranoja itd.
    Niemniej, dobra i przełomowa. Zgodnie z przedmową było to wielokrotnie przerabiane pulpowe opowiadanie na zlecenie z lat trzydziestych. A rzadko się zdarza, by pulpa wniosła taki wkład, tutaj przynosząc motyw zagrożenia z lodu - wykorzystany potem w Archiwum X, Doktorze Who i Stargate, a pewnie i gdzieś indziej. Pewnie też motyw zmiennokształtnych i imitujących ludzi stworów, wykorzystywany dziesiątki razy wszędzie, tutaj pojawił się jako jeden z pierwszych razy, choć ze względu na popadnięcie w zapomnienie tej powiastki raczej nie był bezpośrednią inspiracją, no ale na pewno swoje czasy wyprzedził.

    Adwokat diabła Andrew Neiderman
    Thriller prawniczy z klasycznym, satanistycznym motywem. Interesująca wariacja na ten temat. Satysfakcjonująca lektura.

    Przypadłość Tomasz Sablik
    Już "Winda" mnie urzekła, a "Przypadłość" równie dobra. Nie wiem jak autorowi udaje się stworzyć tak wybitnie uwierające i powalone postacie. Nie bezmyślnie pokręcone, jak w niektórych książkach czy filmach, "on był taki zły tak okrutny", ale autentycznie wnikające swoim charakterem w umysł czytelnika. Każdy ma ostro zryty beret. Nie tylko to co robią, mówią, ale nawet rytm i sposób formułowania przez nich zdań. I tym razem super, że całość nie tylko w trakcie trwania akcji, ale i później, pozostawia wiele niedopowiedzeń - w taki sposób, że czytelnik pozostaje nie z niedosytem, ale z pobudzoną wyobraźnią. I to, co się w nich dzieje, uderza w jakiś podskórny sposób, budząc niepokój wręcz atawistyczny, jakby doskonale wiedział co siedzi nam w głowach i jak na tym zagrać.
    Super autor, będę sięgał po resztę tego, co wyda.

    Wzlot Persepolis James S.A. Corey
    Expanse najlepsze było, gdy ocierało się o tajemnicze wątki - protomolekuła, wrota, zjawy. Potem zaliczyło porządny spad, choć nadal każda część jest dobrze, sensownie zazębiona w poprzednich i wydarzenia stanowią logiczne następstwo poprzednich wydarzeń. Czas zmian, domino puszczone w ruch, reperkusje, pokłosie i tak dalej.
    W tej części nareszcie mamy coś dobrego. Bardzo dobry opis powstania państwa - ot, na dane terytorium wpada kolejna grupa uzbrojonych osób, ale ich broń jest większa plus zasłaniają się moralną przewagą, więc oni są legalnym państwem, a ci słabsi to już przestępcy. Niepotrzebna wzmianka o "totalitarnym" rządzie, bo żadnego przymiotu totalitarnego wschodzące imperium nie ma, a wprost przeciwnie, autorom udało się uchwycić istotę imperium, jego elastyczność, multikulturowość, fasadowość i uznawanie za swoich obywateli wszystkich, czyli inkluzywność. No, ale to nie jest totalitaryzm, a wprost przeciwnie, to zwykły, oświecony rząd. I zgrabny sposób przedstawienia aparatu przemocy i jego wątpliwej legitymizacji spokojnie mógłby zagwarantować nominację do Nagrody Prometeusza - ale autorzy raczej mają zupełnie odmienne poglądy od tych lansowanych przez LFS, więc nominacja ta byłaby raczej przypadkowa.
    Mimo tego, niestety językowo wypada słabiej. Nie jest to raczej kwestia tłumaczenia, bo ten sam tłumacz, który świetnie sobie radził z poprzednimi częściami. Wiadomo, że to literatura rozrywkowa o piu piu w kosmosie, ale tutaj momentami aż męczył prymitywizm opisów i postaci.
    Koniec końców - dobra space opera, fabuła mi bardzo odpowiadała, i choć sposób pisania w tej części bywał dość nużący to jednak lepsza od paru poprzednich tomów.

    Kłopotliwy pokój Joe Abercrombie
    Pierwsza seria fantasy, która naprawdę mi się podoba. Żadnych smoków, wybrańców, patosu. Tylko brud, spisky, tętent kopyt i szczęk bitwy. Plus akcja u zarania epoki przemysłowej, ze wszystkimi tego możliwościami - luddystami, fanatycznymi komunistami, rozpaczliwie trzymającymi się wpływów feudałami. Super seria.

    Krwawa Bogini Guy N. Smith
    Niezłe kuriozum. Kucupały i klimat lat osiemdziesiątych. Oglądałbym pulpową ekranizację klasy B jak szalony, oczywiście na VHS.

    Życie, wszechświat i cała reszta Douglas Adams
    Autostopem przez Galaktykę to seria napisana przez Douglasa Adamsa, jednego z współtwórców Doktora Who. Trzeci tom to przerobiony niewykorzystany scenariusz o Krikkitach (z resztą wydany też potem pod logiem DW). Ford Prefect to z resztą wariacja na temat Doktora. I podobne kucupały, choć pozbawione elementów franczyzy. Co do zasady wolę Dirka Gently`ego od Autostopem, ale Autostopem to również bardzo dobra, śmiesznie napisana seria, w której diabeł raczej tkwi w szczegółach niż ogólnej fabule (ta z reguły jest dość chaotyczna).

    Przewodnik stada Connie Willis
    Jeszcze nie przeczytałem wszystkiego od Willis, ale do tej pory jeszcze nigdy się nie zawiodłem
    Kolejna świetna pozycja Willis. Zgubna pycha rozumu, owczy pęd, debilne pomysły korporacyj, biurokracja, niekompetentni ludzie, teoria chaosu. Super.

    Dziecko Rosemary Ira Levin
    Świetny thriller. Uwielbiam akcje dziejące się w idyllicznych przedmieściach lub pojedynczych budynkach mieszkalnictwa masowego i stopniowe ujawnianie brudu. Chyba nigdy mi się ten motyw nie znudzi - Twin Peaks, Naboer, Winda Sablika...
    Nie ma tu ani jednego zbędnego elementu. Nie ma zombi, kiczu (choć pulpę w stylu Sabata też lubię!), większość dzieje się w głowie głównej bohaterki i do samego końca nie wiemy co jest prawdą. Fenomenalnie zbudowane i poprowadzone napięcie. Lyknalem na raz bo nie mogłem się oderwać.
    PS sięgając po starsze dzieła dopiero widać ile inspiracji czerpią wciąż z nich czerpią współcześni anagram Lorda Voldemorta, Archive 81 itd...

    Cytoniczka Brandon Sanderson
    Trzeci tom młodzieżówki. Każdy z nich jest zupełnie inny, leitmotivem jest agresja bez agresji (dość ciekawe ujęcie dystopii), rasizm wobec ludzi i przede wszystkim strach przed innością. Cytoniczka to już jednak całkowite przygodowe space fantasy. Były fajne momenty, ciekawe spostrzeżenia, a całość wchodzi łatwo i przyjemnie, to jednak gdyby tak wyglądał pierwszy tom to nie sięgnąłbym po kolejne, ogółem, koniec końców, rozczarowanko.

    Piętno Przemysław Piotrowski
    "Bagno" kupiłem przez przypadek, bo spodobała mi się okładka, a zawartość spodobała mi się na tyle, że kupiłem wszystkie pozostałe tomy i zaczynam od początku. Powieść jest bezpardonowo brutalna, ale nie bezmyślnie i w granicach rozsądku. Styl pisania doskonale do mnie trafia. Fabularnie wciągające. Postać policjanta Brudnego na szczęście nie jest 2137 zgorzkniałym alkoholikiem, jakich na pęczki, ale o wiele lepiej zbudowana. Ogólnie - bardzo satysfakcjonująca powieść kryminalna.

    Poradnik zabójców wampirów klubu książki z południa Grady Hendrix
    Choć jest zupełnie inne, to poniekąd kojarzyło mi się z Santa Clarita Diet. Klimat ciążący ku latom osiemdziesiątym, ale z akcją osadzoną w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Chyba najlepsza do tej pory rzecz o wampirach, z którą miałem do czynienia. Do tego poruszonych wiele innych problemów, znieczulicy, zaślepienia, problemów, hipokryzji, ale bez żadnego moralizatorstwa ani robienia z tego idee fixe. Wciąga, sprawia frajdę, ma sens. Świetna.

    Nie wiesz wszystkiego Marcel Moss
    No nie było to za dobre. Zamiast thrillera dostałem obyczajówkę o problemach nastolatków, a raczej jak dorosły wyobraża sobie problemy nastolatków. Próba nawrzucania tylu patologicznych zachowań i robienia ofiar z tylu osób, ile się da. Dużo motywów zbliżonych do serialu Pod Powierzchnią, ale poprowadzonych w inny, absurdalny sposób. Narracja pierwszoosobowa ale wielu bohaterów. Dużo rzeczy na siłę. Całość jest naprawdę słaba.

    Renegaci Craig Alanson
    Kolejny tom Expeditionary Force. Nadal świetne, choć podryfowało w kierunku bardziej klasycznej space opery, to wciąż lekkie, zabawne i pomysłowe

    Bill, bohater galaktyki Harry Harrison
    Świetna satyra, pastisz, karykatura, tak militarnych space oper, jak i wojny w ogóle, wybitna w swoim gatunku.

    Kroniki Jakuba Wędrowycza Andrzej Pilipiuk
    Stary pierdziel alkoholik bawi się w Wiedźmina w Polsce B. Całkiem spoko, trochę zalatuje Sabatem, lekkie i przyjemne, sięgnę po resztę.

    Wehikuł czasu Herbert George Wells
    Jak na lata powstania - zaskakująco dobrze się czyta. Sci-fi dopiero raczkowało, ale autor już potrafił wykorzystać je jako pretekst do przedstawienia swoich przemyśleń. Krótkie, ale ciekawe, choć socjalistyczne wstawki zestarzały się bardzo źle. Bardzo ładne wydanie Vespera.

    LINK
    • Re: Listopad

      Mossar 2022-12-01 09:41:16

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      To ja jak mam 10 książek w miesiącu to się puszę przed rodziną, a Ty tu wyskakujesz z 23 o.0

      BTW muszę w końcu przeczytać kolejne części Do Gwiazd Sandersona, bo sobie niezobowiązująco kiedyś przeczytałem pierwszy tom i olałem. W sumie fajne to było, ale jednak wolę Sandersona z jego serii cosmere.

      LINK
    • Re: Listopad

      bartoszcze 2022-12-01 09:50:05

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Ja patrzę w notatki i 23 to mam od początku roku

      "Życie.." było dla mniej najbardziej męczącą częścią trylogii Adamsa i nie mam potrzeby wracać jak do Autostopem.. czy Restauracji...

      Tych tomów Expanse które są po serialu, na razie nie zamierzam dotykać - dopóki jest szansa na adaptację.

      LINK
    • Re: Listopad

      Mossar 2022-12-01 10:00:08

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      A i jeszcze co do Abercrombiego - nie czytałem, ale mam z tyłu głowy i planuję się za to zabrać po Meekhanie Wegnera. Generalnie fantasy idzie w takim kierunku i bardzo mnie to cieszy. Akurat moje ukochane cosmere, może nie jest tego przykładem, co prawda nie ma smoków, elfów i klasycznej magii, a coś bardziej oryginalnego i często opartego na czymś praktycznym (jak metalurgia), ale mimo wszystko taki Abercrombie to jest trochę inny podgatunek. Zaliczałbym do tego gatunku też Malazańską Eriksona (znak jakości Shedao i Mossara), ale tu jest dosyć nietypowo, bo właśnie masz te wszystkie smoki, elfo,trollo-podobne rasy, patetyzm, ale jednocześnie im dalej w las tym bardziej jest to brutalne, refleksyjne, filozoficzne, środowiskowe, a sam Erikson próbuje przełamywać bariery fantasy na okrągło. Nie każdemu się podoba, część osób odpada, ale na pewno jest to fantasy warte uwagi.

      LINK
      • Re: Listopad

        Karaś 2022-12-02 10:04:48

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: София

        Malazańską zacząłem czytać i jestem sobie gdzieś tam w połowie pierwszego tomu. Odpadłem z takich samych powodów co wcześniej z innymi fantasy. Kiedyś dam drugą szansę. Najpierw przeczytam Bóg nie jest chętny, bo też sobie kupiłem, a potem ewentualnie wrócę. Meekhana też gdzieś na zimę czeka pierwszy tom na mnie.

        LINK
  • Kroniki Arkham II

    cwany-lis 2022-12-05 22:07:25

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    "Widma nad Innsmouth" - dosyć miłe zaskoczenie, drugi tom antologii inspirowanej twórczością Lovecrafta okazał się lepszy od pierwszego. Przede wszystkim dlatego, że jest bardziej koherentny, pozbawiony żartobliwych opowiadań i opowiastek totalnie oderwanych od formuły prekursora.

    Co może również stanowić wadę a jest i zarazem punktem wyjścia całego zbioru opowiadań - wszystkie inspirowane są kultowym "Widmem nad Innsmouth" - w mniejszym lub większym stopniu nawiązują do dynamiki historii, jej konstrukcji, narracji, bohaterów itp. Niektóre stanowią jej kontynuację, wariację albo i spin-off. Poziom opowiadań jest przyzwoity, dwa są solidne, reszta to poziom dobry, może ze trzy-cztery z kilkunastu zasługują na określenie "phi!" albo "meh", ale są na tyle krótkie, że ich przeciętność nie zapada w pamięci.

    Jedynie wspomniana powtarzalna formuła może zmęczyć czytelnika, nawet miłośnika tematu. Może lepiej dawkować sobie poszczególne opowiadania, może to po prostu moje subiektywne wypalenie gatunkowe. To solidna antologia, ale równocześnie uświadamia mi, jak mocno rozmija się z moimi potrzebami literackimi. Twórczość Lovecrafta w zupełności mi wystarczy, jego pesymizm i mitologia dobrze wpasowały się we gusta, kopie, lepsze i gorsze są niczym niepotrzebny przetłuszczony bigos od babci - jak mnie najdzie to zjem poczęstowany, ale spokojnie mogę się bez niego obejść.

    Aczkolwiek po tom trzeci Kronik - "Akolici Cthulhu" raczejna pewno sięgnę, aczkolwiek wolałbym to posiadać w wersji cyfrowej.

    LINK
  • Dom Horroru

    Karaś 2022-12-11 15:28:02

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    W paczce trafiło mi się kilka książek z tego wydawnictwo, chyba głównie skupiającego się na debiutantach i pierwsze na tapet poszło "Fatum". Mniejsza na razie o samej książce, ale muszę powiedzieć, że poziom redakcji i korekty autentycznie poprawił mi humor.

    Jasne, zdarza się puścić do druku "nie normalny" lub przecinki w losowych miejscach, literwóki też są czymś zgoła tradycyjnym, szczególnie w mniejszych wydawnictwach. Może nie do końca w takich ilościach jak tutaj. Ale jednak puszczenie do druku:

    - dom był ruderom
    - był dobrym dyplomatom
    - spojrzał kontem oka



    To nie wiem jak przy tym nie śmiechnąć xD

    LINK
  • Trylogia Doliny Lodowego Wichru

    cwany-lis 2022-12-15 21:02:02

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Jestem zaskoczony, jak dpbrze "weszła" mi lektura tej klasycznej do bólu, podręcznikowo wręcz napisanej prostej fantasy. Jako nastolatek bardzo źle zniosłem lekturę, strasznie się wymęczyłem schematami, opisami wielu walk i ogólną prostotą. Pewnie byłem też zmęczony tanią fantastyką w której wtedy zaczytywałem się na kilogramy książek od wydawnictwa ISA (Forgotten Realms, Greyhawk), Zysku (Dragon Lance) i Copernicusa (Warhammer).

    A teraz doceniłem tą trylogię za to czym jest - dobrze i sensownie zaprezentowany fragment Zapomnianych Krain, zwłaszcza w tomie pierwszym. Potem mamy historię podróży do pradawnej twierdzy krasnoludów i wędrówkę przez cały kontynent - trochę za szybko ta podróż się toczy, autor nawet się nie sili na opis metropolii, (przecież wszystko jest w podręcznikach!) drużyna tylko przebija się z punktu A do B i C. Istny materiał pod grę video. Szkoda, że ostatnia produkcja sprzed dwóch lat okazała się tak tragicznie słaba, książki mają gotowy kontent do adaptacji pod action-rpg. Bohaterowie i ich wzajemne relacje to chyba największa zaleta trylogii - mamy tu klasyczne archetypy, rodem z podręcznika do gry, ale całość bardzo się klei, wchodzi w interakcje i bawi. Postacie są proste, prostackie wręcz, dialogi momentami naiwne i pełne patosu, ale ma to swój urok.

    To podręcznikowy przykład fabularyzowanej przygody z sesji rpg, coś jak Kroniki Smoczej Lancy, które bazowały na rozgrywanej przygodzie przy stole.

    Bardzo fajna lektura do relaksu, aczkolwiek nie każdemu przypasuje taka prostota. Także świat Zapomnianych Krain ma zwoje wady i zalety - to wysokie fantasy, w dodatku mocno osadzone w stanie umysłu lat 80/90-tych. Muszę też szczerze przyznać, że tom trzeci mocno mnie już zaczął męczyć pod koniec niezliczonymi opisami walk, które rozwlekły niepotrzebnie historię.

    Prędzej czy później zabiorę się za kolejne tomy i zrobię "reread" prequeli w postaci trylogii Mrocznym Elfie. Cała saga liczy sobie 20+ tomów. (w Polsce wydano 17+2 przetłumaczone przez fanów). Z tego co pamiętam z forum ISY to autor wałkuje pewne tematy w nieskończoność a liczba opisów walk przechodzi wszelkie normy. No cóż kiedyś to zweryfikuję, na razie jestem wcale zadowolony, moja chęć na klasyczne fantasy została na chwilę obecną zaspokojona.

    LINK
  • A. Krawczyk - Czyja jest Bośnia?

    Hialv Rabos 2022-12-16 00:17:51

    Hialv Rabos

    avek

    Rejestracja: 2005-10-30

    Ostatnia wizyta: 2025-01-13

    Skąd:

    Książka byłego ambasadora RP w Sarajewie, to nie lada gratka dla miłośników Bałkanów Zachodnich. Autor prowadzi nas przez dzieje nie tylko Bośni, ale i jej sąsiadów, których los nierozerwalnie łączy się, a może nawet spaja właśnie w Bośni i Hercegowinie. Kto za młodu śledził relacje z wojny domowej w byłej Jugosławii, a miał kłopot z rozeznaniem kto z kim i przeciw komu walczy, lub chce odświeżyć swoją wiedzę na ten temat, albo najzwyczajniej pogłębić ją, powinien skierować się ku książce A. Krawczyka. Dla mnie, to była uczta pełna informacji, podana w bardzo dobry sposób. Mnie ujęło, jak bardzo Austriakom zależało na BiH w XIX w. Możliwe, że bardziej niż obecnym gospodarzom.

    Do mankamentów zaliczył bym życzeniowe myślenie autora, kiedy pisze o europejskich aspiracjach BiH, mimo, że bardzo dobrze wie o występujących ograniczeniach ze strony trzech narodów. Inną wadą jest brak nazywania rzeczy po imieniu, że nienawiść w tym regionie jest przekazywana z mlekiem matki, a dokładnie wpajana od małego, o czym sam pisze, zaznaczając, że nie chce być posądzonym o rasizm. Taka nowomowa poprawności politycznej.

    Krawczyk odpowiedź na tytułowe pytanie pozostawia czytelnikowi, sam dostarczył mu kopalnię wiedzy, aby wyrobił sobie zdanie o Bośni i jej mieszkańcach. Polecam.

    LINK
  • 2022!

    Mossar 2022-12-27 14:59:36

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    No to zamykam 2022. 78 książek. Mój rekord, ale to tylko liczba. Po prostu dobrze mi się czytało. W tym roku głównie fantastyka, z niewielką ilością wyjątków. Alee najpierw grudzień.

    Orb Sceptre Throne,
    Blood & Bone — I. C. Esslemont


    Więcej oczywiście w temacie do tego stworzonym, ale tu tak krótko. Z początku te Esslemonty mi średnio podchodziły, ale jak już wdrożyłem się w styl tego autora to Malazan w jego wykonaniu zaczął mi się podobać. Oba tomy są na swój sposób bardzo fajne, choć tak różne od siebie. Wielka szkoda, że MAG nie planuje wydania tego po polsku, ale w pełni rozumiem dlaczego. Poza tym podczas lektury co chwilę nachodziła mnie myśl "czego oczekuję teraz od fantasy" i mam wrażenie, że to ewoluuje. Teraz potrafię docenić jakiś jeden unikalny element, np. coś czego jeszcze nie widziałem w fantasy albo coś co po prostu w ramach takiego nierzeczywistego świata ujmuje pewien temat inaczej, ciekawiej. U Esslemonta tak jest, że przez większość czasu może się to wydawać takim generycznym fantasy albo po prostu typowym Malazanem, który mógłby napisać jakiś najemny pisarz jak przy SW, ale raz na jakiś czas Essle czuje ten świat lepiej niż Erikson. Potrafi uchwycić to co ciekawe w tym świecie Grot i Ascendentów lepiej niż główny autor. Choć z tym "głównym" to nie przesadzajmy, bo oni są właściwie równie odpowiedzialni za ten świat. Erikson po prostu pisze istotniejsze historie. Może po prostu on zaczął i dlatego to on jest uznawany za ojca tego projektu, a Esslemont tylko za takiego, hmm, syna, który w weekendy pomaga ojcu.

    Convergence — Z. Cordova

    Ma swoje momenty, ale bez szału. Path of Deceit o wiele lepszym punktem startowym II fazy HR.

    Zaginiony Metal — B. Sanderson

    Co tu napisać bez spoilerowania Zrodzonego z Mgły dla przypadkowych forumowiczów.. No nic. Mogę tylko powiedzieć, że uwielbiam cosmere, uwielbiam czytać Sandersona, choć zdaję sobie sprawę, że to pisarsko prostsze fantasy. Ale to nie znaczy, że gorsze. Moim zdaniem na wielu płaszczyznach to najlepsze fantasy współcześnie powstające. Sandy już mówi, że prace Hollywood są na istotnym etapie, więc myślę, że za parę lat dużo większa część świata pozna jego historie. Mam nadzieje, że zostanie to ogarnięte lepiej niż TROP, Koło Czasu czy Wiedźmin. Oby. A Zaginiony Metal? Świetny finał świetnej drugiej ery Mistborn. Jaram się już na książki cosmere z 2023 roku.

    A na 2023 mam sporo planów. Może Malazańską dalej pociągnę, ale raczej skupię się na Wegnerze, ewentualnie jak nie podejdzie to Kres. W planach jeszcze takie oneshoty jak Tigana Kaya, jakieś SFy w stylu Simmonsa, Reynoldsa, Lema. Nie wiem co jeszcze. Kto wie, może spróbuję książkowej Ekspansji. Generalnie poza fantasy chciałbym liznąć trochę więcej SF.

    LINK
  • 2022

    Karaś 2022-12-29 18:23:33

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София


    Wspaniały był to rok, nie zapomnę go nigdy.

    Zamykam ze 158 książkami – około, bo goodreads i lubimyczytać pokazuje mi trochę inaczej, ale jednak sugeruję się LC, bo tam częściej aktualizuję, a goodreads raz na ukraiński rok. Do tego kilka(naście?) napoczętych i zostawionych z różnych powodów. Coś tam jeszcze czytam, ale już raczej nie skończę, a nawet jeśli, to bez znaczenia dla podsumowania.

    Czytałem hybrydowo – część na czytniku, część w papierze. Nakupowałem tego masę, część przyszła z Polski z paczkami od rodziny, część przywiozłem z Polski przy okazji wizyt (ciuchy można zawsze dosłać potem, co nie), większość zamawiałem z Polski do Bułgarii (empik, aros, bo akurat te oferują wysyłkę za granicę).

    Gatunkowo szeroko rozumiana fantastyka, z pominięciem fantasy, choć od czasu do czasu próbowałem (Le Guin spoko na przykład, Malazańska jest jedną z tych, którą zostawiłem w połowie, ale kiedyś z nią wygram). Czyli science-fiction i horrory (strasznie mnie na te horrory w tym roku wzięło), czasem jakiś kryminał, ewentualnie międzygatunkowe plus trochę popularnonaukowych. Zdarzało mi się sięgnąć po tzw. literaturę piękną (paskudne określenie swoją drogą) typu 1Q84 Murakamiego, Bradbury i coś tam coś tam.

    Nie mam jako takiej listy od 1 do 158, raczej kilkanaście miejsc, wśród których książki podobały mi się z grubsza na podobnym poziomie. Wymienię kilkanaście pozycji lub serii które najbardziej zapadło mi w pamięci. Nie chce mi się dopisywać autorów, po wpisaniu w google z łatwością je znajdzie i tak wykrzykniki to te, które urwały mi dżądra:

    Neal Stephenson – Wzlot i upadek D.O.D.O. (!!!)
    Battle Royale
    Simmons - Pieśń Bogini Kali (!!!)
    Winda / Przypadłość – Sablik
    Rekursja / Mroczna materia – Blake Crouch
    Księga Sądu Ostatecznego / Nie licząc psa
    Ostatnie dni Jacka Sparksa (!!!)
    Inwazja porywaczy ciał
    Tetralogia Bobiverse
    Szczypta nienawiści
    Ciekawe czasy, Na glinianych nogach
    Dziecko Rosemary, Egzorcysta
    Poradnik zabójców wampirów klubu książki z Południa
    Nekroskop
    Sabat
    Expeditionary Force
    trylogia coś tam nienawiści Abercrombie

    A propos autorów. Wychodzi na to, że najczęściej sięgałem po Craiga Alansona – osiem razy w tym roku, a każdy z nich to część serii Expeditionary Force Sześć razy po The Expanse, czterokrotnie po Dicka i Grady’ego Hendrixa, Lem zagościł pięć razy, Pratchett siedem, Connie Willis cztery, ale nie jestem w stanie ocenić które z nich to były reready, bo wszystkich znałem wcześniej oprócz Grady’ego Hendrixa.

    Z tym też ciekawa sprawa, bo okazuje się, że przeczytałem większość tego, co wydał w Polsce (Final Girls mi zostało tylko zdaje się). Najbardziej znany był chyba Horrorstor, wydany w formie katalogu ikeopodobnego, ale zdecydowanie najsłabszy do tej pory, choć było parę fajnych momentów. Mam trochę mieszane uczucia co do jego twórczości – z jednej strony czyta się to wszystko naprawdę dobrze, ale… no coś tam czasem zgrzyta. Raczej językowo, więc pewnie kwestia tłumaczenia. Pisze w dość specyficzny sposób, poniekąd hołduje horrorom klasy B i całej tej estetyce lat ochnasiątych, nieco je zazwyczaj uwspółcześniając, podejrzewam że dla niektórych mogłoby to być trochę czytanie ze zgrzytaniem zębów (choć znów nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego konkretnie) no ale mi się bardzo podoba. Poradnik zabójców wampirów do tej pory był chyba najlepszy, ten o kucach metalowcach trącił trochę kvltem i p0zerstwem, ale to chyba było celowe i za każdym razem gdy zaczynało być cheesy to autor zgrabnie z tego potarfił wybrnąć, więc to chyba można zrzucić na ogólny infantylizm tematyki brudactwa xD

    Liczę na piąty i następne tomy Bobiverse – ziomkowi, który zaczynał zresztą od self-publishingu (!) - udało się stworzyć chyba najbardziej otwarte uniwersum w ostatnim, bo ja wiem, od czasów Doctora Who może. Może sobie pozwolić absolutnie na wszystko i liczę, że tak właśnie będzie – że to będzie dwudziesto, trzydziestotomowa seria, bo ciężko wyczerpać taką koncepcję.

    Na polskim poletku coś mi do głowy uderzyło i wraz z jedną z paczek pozamawiałem pierdylion jakichś knig typu debiutant. Nie umiem na razie wymienić żadnej ale z ciekawości będę czytał dalej.

    Plus na pewno ciekawym odkryciem są dla mnie Przemysław Piotrowski i Mieczysław Gorzka. Odkryciem, bo nie siedzę w kryminałach od dawna, a polskich to już w ogóle (Mróz z Bondą brzmiało mi na początku jak akcja promocyjna 2137 książki Remigiusza tym razem w stylu Bonda, ale żeńskiego i… a zresztą, nieważne). Po Bagno Piotrowskiego sięgnąłem dlatego, bo w lipcu gdy byłem w Polsce wszędzie widziałem tę książkę i kupiłem nie wiedząc o niej nic. I była świetna w swoim gatunku. Gorzka pokazał mi się w powiązanych potem, przeczytałem Wściekłe Psy i również bardzo dobre. Tak więc kupiłem wszystko i tak sobie sięgam od czasu do czasu.

    I Sablik. Na trzy dotychczas wydane książki trzy świetne pozycje. Skupia się bardziej na rozpadzie ego pozostawiając resztę w sferze niedopowiedzeń, co jest dla mnie idealnym horrorem.

    No i w sumie tyle mam do powiedzenia na razie. Poznałem wiele świetnych historii, nadrabiam zaległości, patrzę na nowo na niektórych znanych mi już autorów i ich dzieła.

    Nie mam jako tako planów na przyszły rok, chcę tylko dalej czerpać frajdę z ciekawych historii. Mam oczywiście listę do przeczytania, ale jest ona na tyle dynamiczna, że pewnie za dwanaście miesięcy okaże się coś zupełnie innego. W tym roku na przykład nagle się okazało, że ciągle trafiam na książki o wampirach i tak mi się temat spodobał, że zacząłem czytać ich więcej i to nie tylko beletrystyki, ale nasprowadzałem sobie jakichś Demonologii, Upiorów Kozaka, Wampirów i Wilkołaków i tego co się udało w pdfie na archive.org znaleźć w temacie… także sytuacja jest dynamiczna.

    Ale obstawiam, że będzie to mniej więcej tak:
    - dokończenie The Expanse – zostały mi dwa tomy plus opowiadania
    - dalsze czytanie Expeditionary Force – złota seria, czysty fun, mam nadzieję, że Drageus będzie kontynuował wydawanie
    - lecenie dalej z Vesperem; kupiłem wszystko co było dostępne i sobie w dość szybkim tempie to pochłaniam
    - Guy N. Smith jako przerywnik, to książki na jeden wieczór z tego co na razie miałem do czynienia (niewiele), ale bardzo dobry odmóżdżacz, kolejnych piętnaście tomów już czeka, pewnie kiedyś dozbieram resztę
    - Nekroskop – nieironicznie wybitna seria, nie wiem ile doczytam, ale chciałbym od czasu do czasu wracać do tego świata (też ma chyba kilkanaście tomów?)
    - Simmonsowy Terror i Abominacja lub Piątka Kier, ewentualnie dokończenie tetralogii Hyperion/Endymion
    - nadrabianie Reynoldsa zgodnie z tym co Mag tam będzie wydawał
    - ze dwie pozycje Star Warsów (jestem zmęczony na samą myśl o tym), pewnie trzeci tom Jeszcze Nowszej Trylogii Thrawna plus Ronin, może Eskadra Alfabet
    - 7EW Stephensona i Cryptonomicon lub Peanatema
    - kontynuacja Świata Dysku; prenumeruję, ale do Polski, więc zamiast paczki co miesiąc mam co kilka miesięcy z uzbieranymi do tej pory. Gdzieś na przestrzeni lat kilkanaście już czytałem, więc część z nich to będą reready, ale podejrzewam że z dziesięć w następnym roku się uda.
    - Lem; sprawiłem sobie komplet z Wydawnictwa Literackiego i tak sobie od czasu do czasu sięgam.
    - dorwałem też Mistrzów Polskiej Fantastyki czterdzieści tomów za czterysta złotych, więc od czasu do czasu będę po coś sięgał
    - jakieś popularnonaukowe; mam całą półkę astronomii, astrofizyki, jakichś obcych planet, trochę folkloru i SPQR + Egipt Wilkinsona (ten drugi już sobie czytam), na pdfie Zapomniany świat Sumerów i Hieroglify ćwieka i fajnie byłoby je skończyć.

    Jak podliczyłem ostatnio ile mam tego w domu zakupionego w ciągu ostatnich dwóch lat to wyszło 612 pozycji + to co mam na czytniku, więc pewnie jak zwykle głównie będę brał losowe z półki i leciał przerywając od czasu do czasu czytnikiem.

    Choć może być też tak, że w przyszłym roku przeczytam pięć książek i elo

    LINK
    • Re: 2022

      Louie 2022-12-30 14:40:08

      Louie

      avek

      Rejestracja: 2003-12-17

      Ostatnia wizyta: 2025-01-15

      Skąd:

      Pomyślałem sobie wczoraj, że 33 przeczytane w tym roku, to naprawdę dobry wynik. Po czym wchodzę na Bastion i widzę, że Karaś przeczytał 158. xD ludzie złoci

      LINK
      • Re: 2022

        bartoszcze 2022-12-30 14:43:59

        bartoszcze

        avek

        Rejestracja: 2015-12-19

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Jeden z Wszechświatów

        Spokojnie. Kiedyś raz miałem 78, w tym roku walczę o 26, i nadal uważam to za niezły wynik.

        LINK
      • Re: 2022

        Mossar 2022-12-30 15:36:27

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Ja czytam tyle że mój 3-letni syn czasem mnie pyta "czemu nie czytasz teraz?" i mam 80 w tym roku. A tu wbija Karaś i wystukuje dwa razy tyle xd

        LINK
        • Re: 2022

          Karaś 2023-01-03 17:45:40

          Karaś

          avek

          Rejestracja: 2007-01-24

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: София

          Czytam średnio dwie godziny dziennie, poza weekendami, bo w te zazwyczaj jadę na wycieczkę lub coś robię innego. Jak tak patrzę to czytam mniej więcej tyle dziennie, ile przeznaczałbym na dojazdy do pracy gdyby nie home office

          LINK
          • Re: 2022

            Mossar 2023-01-03 17:53:28

            Mossar

            avek

            Rejestracja: 2015-06-12

            Ostatnia wizyta: 2025-01-17

            Skąd:

            Tzn. to też nie jest aż tak konkretne - porównywanie ilości przeczytanych książek. Ja czytam sporo tomów po 500-1000 stron a jak mam fazę na Pratchetta to wstukuję po 10 tomów na miesiąc.

            Koniec końców co to za różnica. Myślę że każdemu z nas bardziej zależy na podsumowaniu tego CO się przeczytało i JAK się podobało, a nie ILE.

            LINK
            • Re: 2022

              Karaś 2023-01-03 18:01:55

              Karaś

              avek

              Rejestracja: 2007-01-24

              Ostatnia wizyta: 2025-01-18

              Skąd: София

              Dlatego czytam te dwie godziny dziennie i wychodzi tyle ile wychodzi

              W 2020 przeczytałem dwie książki i też było super, ale wtedy trochę inaczej sytuacja w życiu wyglądała. W 2021 musiałem chodzić do biura, więc też średnio było kiedy, choć chyba z 60 wyszło. A 2022 to byłem w biurze kilka razy, najczęściej by podpisać aneksy do umowy itd. Facebook i inne pierdoły też mi zeszły do 15-20 minut dziennie. A wieczorami jeszcze seriale oglądam

              Ogółem home office to najlepsze co przyszło w ostatnich latach. Strasznie mnie denerwuje, że tyle firm od tego odchodzi, bo cośtamcośtam. Często to nawet nie konkretne firmy, ale menago "bo chce teambuilding" sratatata. Choć potem to już firmom się poprzewracało. Tu gdzie mieszkam była latem dosć duża próba zmuszenia do onsite i przez jakiś czas 95% ofert to bylo onsite.... no i chyba nie było komu pracować bo ludzie zaczęli masowo odchodzić z korpo, brać gap monthy, korpo pospadałby targety i teraz standardem jest hybryda. Nadal debilne musieć przychodzić te dwa dni do biura, BO TAK, ale mi się jeszcze udało załapać na full remote.

              Chociaż słyszałem, że w Polsce teraz każą dopłacać do prądu w przypadku home office i firmy już w ogóle wypinają się na remote, bo mało komu się chce w to bawić

              LINK
    • Re: 2022

      cwany-lis 2022-12-31 19:06:20

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      Dla mnie ten rok był byle jaki pod względem czytelniczym. Co prawda czytałem dużo, jak zawsze, myślę, że spokojnie 70-80 tytułów, ale to były same pojedyncze powieści, nowelki, reportaże ... dziesiątki reportaży. W sumie 2022 to lektura kilkudziesięciu reportaży o Polsce, ale często były one takimi rozmaitymi zbiorami artykułów, przedruków z gazet, że nie jestem w stanie nawet podać jakiś tytułów, które by mi mocno zapadły w pamięci.

      To było dużo dobrych historii społecznych, kryminalnych, historycznych etc. Ale takie artykuły są co tydzień w onecie, newsweeku czy gazecie polskiej (XD), czytało się to znakomicie. Ale to ciągle historie krótkie, dają ciekawy wgląd w nasze społeczeństwo, poszerzają horyzonty i być może czynią bardziej wrażliwym społecznie. Albo i nie.

      Poza tym tradycyjnie kilkanaście książek z serii Warhammer 40K, Gwiezdne Wojny i Forgotten Realms. Bardzo miło mi taka lektura "wchodziła" w tym roku, aczkolwiek stary kanon mocno mnie przygniótł warsztatem literackim (Trylogia Koreliańska ...) a i Zapomniane Krainy mocno torpedowały moją nostalgię do klasycznego fantasy. Tylko Mroczne 40 Millennium nie zawiodło i jak zawsze dostarczyło i dobre historie, i zwarte uniwersum.

      Do tego trochę klasycznych nowelek na początku roku i kilka publikacji historycznych, ale tych było tyle co kot napłakał. A ponad 80 tytułów czeka na regałach w kolejce ...

      W 2023 chcę ogarnąć przynajmniej jeden-dwa cykle fantasy/SF, które od lat chcę przeczytać - na pewno sagę Diuna doczytam do końca. Wrócę też do lektury historii na większą skalę. Mam jeszcze ze 30 reportaży na kindlu i dziesiątki tytułów z moich ulubionych cykli powieściowych.

      LINK
  • Najlepsze 2022

    Mossar 2022-12-30 15:50:02

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Czytałem sporo rzeczy które mógłbym z różnym powodów polecić, ale tym razem pomine oczywistości jak Cosmere czy Świat Dysku, bo w przypadku tych dwóch byłbym jak zdarta płyta.

    Silmarillion (Tolkien) - kurcze ale mi to siadło. Mam wrażenie że chyba nawet bardziej niż Władca. Sposób opisu z początku bardziej kreacjonistyczny, potem w stylu mitologii, ale tyle w tym przemyślanego lore, że głowa mała.

    Spellsinger (A. D. Foster) - nie dla każdego, zdecydowanie, ale polecam jak ktoś już się znudził klasyką, epickoscią. Tu znany starwarsowiczom autor robi coś niby w stylu Pratchetta, ale inaczej, niejednokrotnie śmiesznie w opór. Z zastrzeżeniem, żeby czytać w oryginale, bo tłumaczenie wiele wypacza.

    Malazańska Księga Poległych (S. Erikson + I. C. Esslemont) - ja wiem że ludzie się odbijają czasem od Ogrodów, ale dalej twierdzę że to nietuzinkowe, bardzo nieschematyczne fantasy, które lubuje się w posępności, brutalności, refleksji nad życiem, ale też celuje w humor, który raz zupełnie mi nie leży, a raz jest lepszy niż gdziekolwiek indziej.

    Kongres Futurologiczny (Lem) - świe tna ksią żka. Tyle.

    Z SW nie bardzo mam co polecić. Spróbujcie HR. Albo możecie sprobować od razu drugiej fazy od Path of Deceit, bo to trochę inne podejście do historii niż w Świetle Jedi. Bardziej kameralny wstęp, bardziej sekciarski, mniej efekciarski.

    LINK
    • ...

      X-Yuri 2022-12-30 19:46:56

      X-Yuri

      avek

      Rejestracja: 2004-12-22

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Mossar napisał:
      Spellsinger (A. D. Foster) - nie dla każdego, zdecydowanie, ale polecam jak ktoś już się znudził klasyką, epickoscią. Tu znany starwarsowiczom autor robi coś niby w stylu Pratchetta, ale inaczej, niejednokrotnie śmiesznie w opór. Z zastrzeżeniem, żeby czytać w oryginale, bo tłumaczenie wiele wypacza.

      -----------------------

      Z jeszcze jednym zaznaczeniem, że Foster tworzył serię zasadniczo równolegle do początków Pratchetta, więc to oryginalne Foster-style dzieło które jest w klimacie Pratchetta, nie twór kogoś kto na siłę starał się powtórzyć sukces Mistrza ; D

      LINK
  • 2022 zakończony

    bartoszcze 2022-12-31 20:02:09

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Jeden z Wszechświatów

    Godzina czytania popołudniu i osiągnąłem target "1 książka na 2 tygodnie" przy czym w ostatnim kwartale było tych książek ukończonych 7.

    1. Patrick McGilligan - Clint. Życie i legenda
    2. John Steinbeck - Była raz wojna/Bomby poszły
    3. Jaroslav Rudis - Czeski Raj
    4. Mariusz Szczygieł - laska nebeska
    5. Elena Ferrante - Historia nowego nazwiska
    6. James S.A. Corey - Przebudzenie Lewiatana
    7. Andrea Camillieri - Uśmiech Angeliki
    8. James S.A. Corey - Wojna Kalibana
    9. Alicia Gimenez-Bartlett - Milczenie krużganków
    10. James S.A. Corey - Wrota Abbadona
    11. Stanisław Lem - Niezwyciężony
    12. Georges Filpo - Pani komisarz nie znosi poezji
    13. Elena Ferrante - Historia ucieczki
    14. Ota Pavel - Bajka o Rasce i inne reportaże sportowe
    15. Cormac McCarthy - Droga
    16. Agnieszka Krzemińska - Grody, garnki i uczeni
    17. John Grisham - Góra bezprawia
    18. James S.A. Corey - Gorączka Ciboli
    19. Dimitra Papagianni, Michael A.Morse - Neandertalczyk odkryty na nowo
    20. Terry Pratchett - Wolni Ciut Ludzie
    21. Serhij Żadan - Internat
    22. Hendrik Groen - Mała niespodzianka
    23. Terry Pratchett - Kapelusz pełen nieba
    24. Ziemowit Szczerek - Via Carpatia
    25. Timothy Zahn - Dynastia Thrawna: Chaos
    26. Andrea Camillieri - Pomarańczki komisarz Montalbano

    Pratchettów (seria o Tiffany) ani Zahna przedstawiać nie trzeba. Szczerek jak to Szczerek, tym razem szlajał się po Węgrzech i okolicach, gdzie Węgrzy mieszkają. Groen dopisuje swoim bohaterom z domu starców przygody z młodo... lat nieco wcześniejszych, głównie drwiąc z systemu i społeczeństwa. Niewątpliwie najważniejszą lekturą tego ostatniego kwartału (jeśli nie roku, chwilowo pominę klasyfikacje) był Żadan i jego historia ze środka wojny w Donbasie, wprawdzie tej wcześniejszej, ale czytana teraz bolała do głębi.

    To był niezły rok, wciąż za dużo oglądam, żeby mieć czas na więcej czytania, jak czytam tylko w łóżku i przysypiając, to daleko nie zajadę.

    LINK
  • Grudzień: HALOOOO!!! cz. 6... ale nie tylko!

    Shedao Shai 2023-01-03 10:33:07

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Z niejakim niesmakiem przerwałem czytanie książek Halo od Denninga Najpiękniejszego <3, no ale tak wyszło, że wg. sekwencji zdarzeń następne w kolejkę powinienem wrzucić inne rzeczy. No to wrzuciłem.

    Halo: New Blood - Matt Forbeck
    Halo: Bad Blood - Matt Forbeck

    Onegdaj rozplanowując sobie kolejność czytania Halo, zastanawiałem się czy w ogóle czytać te książki. Traktują one o dalszych losach oddziału Alpha-Nine, czyli bohaterów Halo 3: ODST (czyli najmniej lubianej przeze mnie części gier). Koniec końców zdecydowałem że jak wszystko to wszystko, plus "Bad Blood" dzieje się już podczas wojny z Created która to bardzo mnie interesuje.
    I bardzo dobrze, że tak zdecydowałem. Te książki były świetne - ciekawe, klimatyczne - mroczne, skupiające się na ponurych stronach żołnierki i zmęczeniu tąże. "New Blood" tematycznie kojarzyło mi się z "Wieczną wojną", którą uwielbiam. Bardzo, bardzo udany sequel ODST (oraz, w przypadku "Bad Blood", Halo 5: Guardians).
    Ciekawostka: po raz pierwszy mamy tu do czynienia z autorem, którego mogą kojarzyć nie Prawdziwi Fani Star Wars, ale ci Nieprawdziwi. Matt Forbeck napisał bowiem też "Star Wars: Rogue One: A Junior Novel".

    Halo: Legacy of Onyx - Matt Forbeck

    Tu natomiast mamy sequel "Ghosts of Onyx" (oraz niektórych wątków z trylogii Traviss), a akcja powieści również dzieje się w trakcie wojny z Created. I ponownie, jest to bardzo dobra rzecz, bogato ukazująca nam kolejny element uniwersum post-wojna z Covenantem. Próby wspólnej egzystencji ludzi, Sangheili i Unggoy, eksploracja pełnego tajemnic i niebezpieczeństw świata Forerunnerów... ciekawe rzeczy.

    Halo: Shadows of Reach - Troy Denning

    To przez tę książkę zainteresowałem się w ogóle książkami Halo. Po przejściu Halo Infinite doczytywałem sobie co tam się właściwie odpier....o, i wyszło mi, że Shadows of Reach opisuje bardzo ważne wydarzenia, które warto by poznać. No a że po drodze zaliczyłem jeszcze 30+ innych książek, bywa xD
    I faktycznie jest to nadzwyczaj ważna książka, jednocześnie łącząca wątki z Halo Wars 2, wprowadzająca do Halo Infinite, pokazująca nam w jakim stanie jest obecnie Reach, oraz rozwijająca nawet trochę wątków z poprzednich książek Denninga (Castor, Veta Lopis). A przede wszystkim jest to po prostu świetna opowieść. Chyba najlepsza z wszystkich. Denningowi udało się stworzyć książkę zarówno ważną dla uniwersum, jak i po prostu ciekawą.

    Epifanie - Colin Insole

    No i tu ciekawostka, pierwsza od lipca książka nie-Halo i pierwsza od lipca przeczytana w papierze. Nie planowałem jej, ale po prostu dogorywając w łóziu w sylwestra stwierdziłem, że może dla odmiany poczytam coś w papierze... i skończyłem przed północą xD
    Jest to zbiór surrealistycznych, mocno onirycznych opowiadań osadzonych głównie w pierwszych trzech dekadach XX w. w krajach głównie centralnej Europy. Rzecz dość ciężka, ale wartościowa.

    Niedługo podsumowanie roku.

    LINK
  • Podsumowanie 2022

    Shedao Shai 2023-01-03 10:58:33

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    W 2022 przeczytałem 86 książek. Założenie na ten rok miałem takie, że nie stawiam sobie żadnych celów jeśli chodzi o liczby, po prostu czytam sobie i ile wyjdzie, tyle wyjdzie. W połowie roku zrewidowałem to założenie, bo zauważyłem że jestem na dobrej drodze do wykręcenia kolejnej setki, a przecież setka to taka ładna liczba. Po czym w drugiej połowie roku moje tempo czytania spadło i jednek zrezygnowałem.

    2022 to był też rok w którym nabyłem czytnik ebooków i częściowo przekonałem się do takiej formy czytelnictwa. 49 książek przeczytałem w papierze, 37 w ebookach. 38 było po angielsku, a 48 po polsku.

    Z highlightów:
    - na początku roku skończyłem Kroniki Thomasa Covenanta. Seria równie dobra co opasła,
    - przeczytałem sporą część bibliorafii Gene`a Wolfe`a, który to dotychczas był jedną z większych białych plan na mojej znajomości fantastyki,
    - odważyłem się w końcu zmierzyć z najgrubszym - czwartym - omnibusem Le Guin. Teraz powinno być z górki.
    - przemęczyłem cykl o Długiej Ziemi Pratchetta i Baxtera,
    - w połowie roku koncentrowałem się na nadrabianiu zaległości w MAGowych seriach (Artefakty, UW, seria grozy)
    - no i oczywiście Halo, które zdominowało totalnie u mnie drugą połowę roku. 28 książek. Czytam obecnie 29, kolejne trzy czekają w kolejce... i będę na bieżąco! :O Lekko mnie to przeraża, trzeba będzie czytać co innego xD

    Patrząc po założeniach sprzed roku, planowałem na 2022 re-read Malazańskiej, co nie wyszło. I na 2023 już takich planów nie robię - obecnie postaram się skoncentrować na czytaniu nowych rzeczy. Do nadrobienia mam (znów) sporo rzeczy ze zbieranych przeze mnie serii: cztery Wehikuły Czasu, cztery z serii grozy MAGa (a w styczniu dojdą kolejne dwa), ze dwa Artefakty, wypadaloby się też zabrać za Palmer z UW. To trochę zajmie. Do tego nowy Sanderson - będę musiał poczytać streszczenia poprzednich tomów, bo mało co pamiętam. Czekają też jakieś nowsze Vespery: Urbanowicz, Simmons... Z rzeczy większych, mam w planach zacząć (bo czy skończę, to nie wiem) sagę Vorkosiganów. Mam ją na czytniku, gdy skończę Halo planuję czytać ją równolegle do książek papierowych. Ciekawe jak mi się to będzie czytało za rok.

    Na koniec jeszcze: rzeczy najlepsze.

    Piąta głowa Cerbera - Gene Wolfe
    Ptaki, które zniknęły - Simon Jimenez
    Czasomierze - David Mitchell
    Slade House - David Mitchell
    Odmieniec - Victor LaValle
    Miasto i rzeka - Wojciech Gunia

    Jak widać, dominuje MAG. Ziobro zaskoczenia. Mój top 1 nie jest dla mnie tak oczywisty jak zeszłoroczny, ale wyróżniam tu - Czasomierze. Prześwietna książka.

    LINK
    • Re: Podsumowanie 2022

      Mossar 2023-01-03 11:47:44

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      A więc Czasomierze zapamiętuję sobie jako coś do przeczytania w tym roku Akurat nie miałem pomysłu na tegoroczne SF (poza Lemem czy kontynuowaniem ksiażek Simmonsa). Jeszcze na Zaginionej Bibliotece mi mignęło, że MAG wydaje Alastaira Reynoldsa, ale nie wiem czy to warte świeczki.

      LINK
      • Re: Podsumowanie 2022

        Shedao Shai 2023-01-03 12:07:19

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Bardzo warte, Reynolds to świetny pisarz, jeden z najlepszych w gatunku. Bardzo podchodzi mi jego estetyka. Akurat tych nie czytałem, ale kupuję i odkładam na półkę z zamiarem przeczytania. Traktuję to jako bezpiecznie zalożenie, że będzie co najmniej bdb.

        LINK
      • Re: Podsumowanie 2022

        Karaś 2023-01-03 15:40:34

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: София

        Jestem w trakcie tych Reynoldsów i jeśli przypasowały Ci np. Ślepowidzenie czy Upadek Hyperiona to jest to dość zbliżone stylistycznie. Kwieciste, rozbudowane sci-fi do sączenia.

        LINK
        • Re: Podsumowanie 2022

          Mossar 2023-01-03 17:54:21

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd:

          Upadek Hyperiona mi się bardzo podobał, więc w takim razie chyba sprobuję. Może sobie zamówię za parę dni

          LINK
    • Re: Podsumowanie 2022

      bartoszcze 2023-01-03 11:50:29

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Troszeczkę kwiknąłem z tym czytaniem streszczeń

      LINK
      • Re: Podsumowanie 2022

        Shedao Shai 2023-01-03 12:05:52

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Ale czemu?

        LINK
        • Re: Podsumowanie 2022

          bartoszcze 2023-01-03 18:07:44

          bartoszcze

          avek

          Rejestracja: 2015-12-19

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Jeden z Wszechświatów

          Może dlatego, że jeśli potrzebowałbym streszczeń poprzednich tomów, to miałbym wrażenie, że nie zapadło mi w pamięć?

          Z drugiej strony chyba nie czytywałem takich tasiemców fabularnych, gdzie bym nie pamiętał - jednak w Reacherach czy Wernicach znajomość wcześniejszych tomów była zbędna, bo każdy kolejny był standalonem, a z kontynuacją fabularną... kurczę, Pottery?

          LINK
          • Re: Podsumowanie 2022

            Shedao Shai 2023-01-04 14:13:59

            Shedao Shai

            avek

            Rejestracja: 2003-02-18

            Ostatnia wizyta: 2025-01-18

            Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

            Aaa, okej, już Cię rozumiem. W tym miejscu wypadałoby więc, żebym zaznaczył dwie rzeczy:
            1. Mam bardzo słabą pamięć. Pół roku po lekturze pamiętam już książkę piąte przez dziesiąte, po roku, dwóch, w najlepszym przypadku pamiętam ogólny zarys fabuły, w najczęstszym - pojedyncze sceny, postacie. Czasem - nic. Najczęściej nie ma korelacji między jakością książki a moim stopniem zapamiętania jej.
            2. Sanderson mocno operuje smaczkami, cameosami, takimi detalami które łatwo przeoczyć, bądź i wyłapać, ale - jeśli się nie pamięta do czego się odnoszą - ich nie zrozumieć. To gość którego warto jest mieć na świeżo, czytając kolejny tom jakiegoś cyklu, Zwłaszcza tych z Cosmere. Książka o której piszę to 4 tom drugiej ery Mistborn. Tomy 1-3 przeczytałem w 2017. To już przeszło 5 lat. Pamiętam z nich tyle, że główne postacie były ekstra a fabuła całkiem, całkiem. Zakończenie 3 bardzo mi się podobało. Zero szczegółów. Żeby moja lektura tomu 4 miała jakikolwiek sens, muszę albo przeczytać tomy 1-3 od początku - na co szkoda mi czasu - albo przeczytać streszczenia. Wybieram to drugie.

            LINK
            • Re: Podsumowanie 2022

              Mossar 2023-01-04 14:21:54

              Mossar

              avek

              Rejestracja: 2015-06-12

              Ostatnia wizyta: 2025-01-17

              Skąd:

              Niestety z Sandersonem powoli jest jak z MCU (tyle że Cosmere jest dużo lepsze), czyli trzeba mieć naprawde sporo przeczytanych książek z tej serii żeby w pełni rozumieć te najnowsze tomy.

              Dużo dadzą ci te streszczenia, ale imo absolutnym minimum będzie też przeczytanie opowiadanie Secret History (Tajemna Historia). A to że inne serie też mają znaczenie to już inna sprawa, ale to by od Ciebie wymagało poświęcenia paru miesięcy czytania pewnie.

              LINK
              • Re: Podsumowanie 2022

                mkn 2023-01-05 09:27:33

                mkn

                avek

                Rejestracja: 2015-12-26

                Ostatnia wizyta: 2024-10-17

                Skąd: Wlkp

                Ja pierwszą erę Mistborn z okazji wydania jubileuszowego powtórzyłem sobie w okresie wakacyjnym. Drugą erę czytałem listopad/grudzień i przed nią też przeczytałem streszczenie pierwszej ery z 17th Shard. I nawet w takim podejściu nie widzę nic śmiesznego ani dziwnego. To są rozbudowane książki jeśli chodzi o świat, bohaterów i system magii. Religia i mitologia w drugiej erze jest oparta na tym, co działo się w pierwszej (często znaczenie mają nawet detale), bohaterowie z drugiej ery są potomkami 2/3-planonowych postaci z pierwszej ery, jest też cała "główna fabuła" spinająca wszystkie cykle cosmere i jeśli ktoś chce ją odkrywać (a warto!!!) musi dosyć szczegółowo pamiętać co działo się we wcześniejszych książkach/innych seriach.

                Popieram Mossara jeśli chodzi o Tajemną Historię, imho lektura obowiązkowa po powtórzeniu/przypomnieniu pierwszej ery i 3 pierwszych książek drugiej. Bardzo też polecam przeczytać Duszę Cesarza (też nie za długie i jest w tym samym zbiorze "Bezkres Magii"). Obydwie nowelki i finał drugiej ery zyskują też sporo jeśli znamy Elantris.

                LINK
      • Re: Podsumowanie 2022

        Mossar 2023-01-03 12:08:30

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Spróbuj czytać w ciągu paru lat X serii po >15 tomów z których każdy ma więcej niż 500 stron, a nie raz 1000. Wtedy albo czytasz streszczenia albo masz niesamowitą pamięć albo robisz reready co parę lat

        LINK
  • Kane

    cwany-lis 2023-01-04 21:48:05

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Pajęczyna Utkana z Ciemności - Karl Edgar Wagner - ach, co za wyborny "reread" krótkiej nowelki z gatunku dark fantasy, która zrobiła na mnie spore wrażenie, gdy czytałem ją po raz pierwszy w drugiej gimnazjum.

    Książek o tytułowym Kane jest kilka, w Polsce wydano 5-6, w 2023 zamierza je wznowić Vesper. Każda to osobna historia albo zbiór opowiadań, ten czytany przez mnie to teoretycznie wprowadzenie do całej serii, ale zdaje się, że można ją czytać bez żadnej kolejności. Mam komplet to postanowiłem czytać je zgodnie z datą wydania w oryginale.

    To krótka historia, krwawa i brutalna, Kane da się lubić ponieważ nie popada w groteskę - jest zły, amoralny, mściwy, ale autor dosyć sensownie nakreśla jego długowieczność i tym samym jego zobojętnienie wobec śmiertelników. Sam świat przedstawiony jest krótko, ale rzetelnie, taka tam wariacja Bizancjum i trochę czarnoksięstwa, oraz inspiracja Lovecraftem.

    Minusem jest objętość książki, w oryginale jakieś 200 stron co wymusza wiele spłyconych wątków i gwałtowne zakończenie, pełne zgonów. To taki przedsmak całej serii, mroczne fantasy w wersji instant. Warsztat literacki jest dobry, Wagner trochę popada w dialogi ekspozycyjne, ale są one ciekawe, kilka przemyśleń bohaterów jest trafnych i intrygujących.

    Ot, taka ciekawostka z fantasy, trochę zapomniana, zobaczę co ze sobą przedstawiają kolejne tomy.

    LINK
  • No panowie

    Kasis 2023-01-04 23:11:09

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Rzeszów

    wpędzacie mnie w kompleksy
    Ja zakończyłam tamten rok z zawrotną liczbą - 14 przeczytanych pozycji. Czuję się przy Was jak analfabetka (właśnie zrobiłam literówkę w tym słowie, która ubawiła mojego męża i utwierdziła mnie, że chyba faktycznie nią jestem).

    A z innej beczki podoba mi się jak od pewnego czasu kilku z Was zrobiło z tego tematu swoisty prywatny klub czytelniczy Zaglądam do tych Waszych recenzji i wzdycham nad swoim czytelniczym stanem.

    Życzę ciekawych lektur i zawrotnych rezultatów w tym roku!

    LINK
    • Re: No panowie

      bartoszcze 2023-01-05 07:35:34

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Nie ma nic gorszego jak takie porównania

      Oraz, jak zauważył niedawno ktoś w podobnej dyskusji na TT, gdyby wliczyć książeczki czytane dzieciom na dobranoc...

      Jedni czytają (pomijam już tych którzy słuchają) po 100 książek rocznie bo mają na to czas i na tym się skupiają, inni czytają rzadziej, bo poświęcają się też innym rzeczom. Albo też np. tyle czytają w ciągu dnia nie-książek, że po pracy czytanie nie sprawia już takiej przyjemności, nawet na poziomie fizycznym (bo oczy zmęczone odmawiają współpracy).

      Zatem - 14 książek rocznie to bardzo dobry wynik, pewnie Top 1% w Polsce

      LINK
      • Re: No panowie

        Mossar 2023-01-05 07:50:55

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Ja na podobnej zasadzie wzdycham jak widzę ile czasu ludzie mają na bieganie, ile klepią kilometrów, ile razy startują itd., a dla mnie, taty z synem, łatwiej jest doglądać jak składa kolejkę, ogląda dinozaury i w tym czasie czytać książki. Nie ma co się porownywać, a już na pewno nie liczbowo bo to nie jest wyznacznik bycia lepszym, szczególnie że te ilości książek są sobie nierówne.

        Ale to z książkami na dobranoc to dobry pomysł! Tyle że ja codziennie czytam tą samą ksiazkę o Misiach i Mikołaju.

        LINK
  • Podsumowanie 2022

    Rusis 2023-01-06 19:00:23

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    Obiecałem pisać podsumowanie co kwartał, cóż... nie wyszło XD No nic, może w tym roku uda się co kwartał. Zanim przejdę do podsumowania roku najpierw więc książki z ostatniego półrocza.

    Słoneczny - Andrzej Wardziak

    Krótki, ale dobry horror który jest zapisem pewnej podróży pociągiem z Warszawy do Pragi. Siłą jego było to, że cały czas się prawie zastanawiałem na ile historia opowiedziana się dzieje, a na ile jest wytworem wyorbaźni bohatera w efekcie alkoholowych wizji.

    Indonezja itd. - Elizabeth Pisani

    Elizabeth Pisani wiele lat spędziła pracując w Indonezji, a książka jest zapisem jej podróży po tym kraju lata później - gdy już prywatnie wraca do niego chcąc się zagłębić jeszcze raz w Indonezję. Autorka podróżuje od wyspy do wyspy, przybliżając nam różne społeczności, kultury i problemy ich. Mamy możliwość zobaczenia z czym sobie radzić musi prowincja, jak działa aparat państwowy i jak żyją zwykli ludzie. Kilkaset stron reportaży z podróży, które w ciekawy sposób przybliżają ten jakże zróżnicowany kraj jakim jest Indonezja.

    Ofiara losu - Camilla Lackberg
    Niemiecki bękart - Camilla Lackberg

    Po trzecim tomie musiałem sobie zrobić dłuższą przerwę bo byłem już zmęczony książkami Lackberg. Nie wiem więc czy to kwestia przerwy czy 4 i 5 tom był lepszy po prostu ale czytało mi się to całkiem nieźle.

    Czas zdrajców - Marek Krajewski

    Kolejny tom w którym autor romansuje z wątkami szpiegowskimi, zostawiając standardowy kryminał niejako w tle. I mam wrażenie, że kolejny raz nie wychodzi to tak dobrze jak powinno - przekombinowane, momentami zbyt oczywiste. Zdecydowanie bardziej wolałem książki Krajewskiego, które były typowymi kryminałami.

    Karaibska karuzela - Wiesław A. Zdaniewski

    Jest to cykl reportaży z Ameryki Środkowej. Autor w teorii przeplata w nim swoją podróż po kolejnych krajach nutą historii, opowieści o przemianach, plutokracjach itd. Problem w tym, że jest to tylko teoria. Pierwsze zdanie z opisu brzmi Karaibska karuzela, skonstruowana w formie cyklu reportaży z siedmiu krajów, jest próbą opisania i zrozumienia Ameryki Środkowej. Nic bardziej mylnego.. Autor nawet nie stara się zrozumieć Ameryki Środkowej, podróżuje przez te kraje oddzielony od jej rzeczywistości poprzez szyby taksówek i turystycznych autobusów, jeżdżąc pierwszą klasą. W wielu miejscach z jego opisu przebija strach i nie ma nawet przestrzeni na porozmawianie i zrozumienie zwykłych ludzi. Ot, trochę zwiedzania, podszyte faktami skróconymi z wikipedii, udające cykl reportaży. Byłem w 5 z tych 7 krajów i śmiem twierdzić, że byłbym w stanie zdecydowanie więcej powiedzieć o życiu w nich niż autor, który napisał całą "książkę" o tym. Zdecydowanie odradzam sięganie po tę pozycję, bo jest to zmarnowany czas.

    Park Jurajski - Michael Crichton

    Sięgnąłem zachęcony przez znajomego po tę książkę i przyjemnie się zaskoczyłem. Bałem się, że znając film się zanudzę trochę, ale nic w tym stylu. Historia opowiedziana przez książkę mimo iż jest bardzo podobna do filmowej to różni się w wielu miejscach, a to sprawiało, że mogłem czytać ją z zaciekawieniem bo nie byłem pewien co się może wydarzyć. Jest również trochę mroczniejsza od filmu, a w wielu miejscach opisy dają dużo więcej szczegółów - papier zniesie rzeczy, które widza mogłyby zanudzić

    Gałęziste - Artur Urbanowicz

    Jest to mój drugi, po Inkubie, horror Urbanowicza, który przeczytałem. Mimo iż wiedziałem czego mniej więcej mogę się spodziewać to podobało mi się jak autor buduwał opowieść, przygotowując czytelnika do tego co się ma wydarzyć. Przez pierwszą połowę książki mamy bardzo powolne budowanie napięcia i poznajemy dwójkę głównych bohaterów wobec których mam bardzo mieszane odczucia. Nie byłem w stanie ich polubić, ale z ciekawością śledziłem co dalej. Gdy akcja weszła już na pełne obroty byłem zarówno zadowolony z tego co otrzymałem, ale i trochę zawiedziony bo brakowało mi zaskoczenia jakiegoś... początek spoilera o jakże się myliłem biorąc pod uwagę końcówkę koniec spoilera. Dobra pozycja, choć Inkub mi bardziej przypadł do gustu.

    W 2022 przeczytałem zdecydowanie mniej pozycji niż w poprzednim, bo tylko 19:
    Fantastyka / s-f: 5
    Kryminały: 5
    Horrory: 4
    Reportaże: 3
    Inne: 2

    Jeśli chodzi o plany na 2023 to na pewno przeczytać więcej Co do proporcji to wyjdzie pewnie podobnie jak w poprzednich latach - chyba, że wciągnę się ostro w jakąś serię (a powoli rozglądam się za czymś z s-f co pozwoliłoby się na jakieś 5 czy 15 tomów zagłębić w dane uniwersum).

    LINK
  • Kane`a ciąg dalszy

    cwany-lis 2023-01-11 22:37:52

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Pierścień z Krwawnikiem & Mroczna Krucjata - kolejne powieści o rudobrodym nieśmiertelnym, każda to osobna, niezależna historia. Krwawa, brutalna, pełna goryczy, ale dająca dużo satysfakcji czytelniczej, pod warunkiem, że mamy ochotę na dobre połączenie mitów Lovecrafta z Conanem.

    Po raz kolejny ujmuje mnie tytułowy bohater, autor oszczędnie serwuje nam jego myśli i spostrzeżenia, czasem w postaci kilku trafnych i bystrych dialogów, spostrzeżeń, często przez pryzmat wydarzeń i punkt widzenia innych bohaterów dramatu. Ci często pełnią równie ważną rolę w historii co Kane, ale skromne rozmiary książek nie pozwalają na bardziej szczegółowy opis i dylematy, wszystko jest tu rozpisane w dynamicznej, teledyskowej formie. W "Krwawniku" główny bohater daje się poznać od trochę makiawelicznej strony intryganta, jest również antagonistą całej fabuły, która toczy się wokół wojny dwóch zwaśnionych rodów i zapomnianych przez nomen omen boga ludzi ropuch w rozpadającej się świątyni. "Krucjata" to z kolei losy Kane`a stratega i dowódcy, który na potrzeby swych urazów i rywalizacji wdaje się w wojnę religijną opętanego przez pradawne "mackowate" bóstwo wodza, który pustoszy cały kontynent opętanymi hordami biedoty.

    Twórczość Wagnera miło dosyć krwaego, pełnego akcji motywu jest bardzo przyzwoicie przygotowana pod względem budowy świata. Autor czerpał inspiracje z historii, potrafi bardzo wiarygodnie nakreślić konflikt zbrojny, plastycznie opisuje bitwy i manewry podczas kampanii. Robi to szybko i konkretnie, bez wdawania się w szczegóły, cały czas pamiętając, że to "Dark Fantasy" w krótkiej formie.

    Dobre czytadła.

    LINK
  • Sajens Fikszyn

    Mossar 2023-01-17 22:39:52

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Ej słuchajcie bo mi ucieknie myśl. Właśnie obejrzałem sezon pierwszy Dark i tak sobie myślę, że przeczytałbym sobie jakieś SF które bawi się czasem. Jeśli chodzi o fantasy to jest obyty w towarzystwie, ale w SF jestem swiezynką. Macie coś to polecenia?

    LINK
    • Re: Sajens Fikszyn

      Kasis 2023-01-17 23:11:03

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Rzeszów

      Nie wiem czy wystarczająco bawi się czasem w taki sposób o jakim myślisz, ale do głowy przyszedł mi od razu "Cylinder van Troffa" Zajdla.

      W drugiej propozycji to w sumie spoilerem jest info o zabawach z czasem.
      początek spoilera To niekoniecznie takie stricte twarde s-f, ale zabawy z czasem w "Verticalu" Kosika wymagały ode mnie zrobienia sobie rozpiski koniec spoilera

      I jest zawsze klasyka - "Wehikuł czasu" Wellsa. Ale coś czuję (jedynie po zwiastunie do Dark), że o inne klimaty chodzi.

      LINK
      • Re: Sajens Fikszyn

        Mossar 2023-01-17 23:20:22

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Dzięki wielkie, sprawdzę te tytuły

        Sprostuję tylko że to nie musi być podobne do Dark. Fajny serial, ale nie wybitny, ale sam zabieg związany z czasem, podróżami w czasie bądź po prostu rolą czasu w opowiadaniu historii mi się podoba. To jest coś co większość współczesnych blockbusterow kładzie po całości, ale jak zrobić to dobrze to może być bardzo ciekawie.

        LINK
    • Re: Sajens Fikszyn

      Finster Vater 2023-01-18 13:10:34

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Jak zabawy z podróżami w czasie, to Wolfgang Jeschke. Niestety po polsku wyszly dwie ksiazki na krzyż, choć w tym jest "Ostatni dzień stworzenia", gdzie rewelacyjny pomysł został nieco stępiony przez wykonanie, ale i tak jest to solidne 7/10 dla całości.

      LINK
    • Re: Sajens Fikszyn

      Karaś 2023-01-18 17:11:45

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      1. Neal Stephenson - Wzlot i upadek D.O.D.O. Jedna z moich ulubionych, wybitna na wielu poziomach, czysta frajda.
      2. Blake Crouch - Rekursja, fajny thriller
      3. Cała seria o time travellersach Connie Willis: Nie licząc psa (choć polecam wcześniej przeczytać Jeromy Jeromego), Księga Sądu Ostatecznego (choć jest cięższa i mniej skupiona na podróżach, bardziej uwypukla zarazę ale przy tym robi to świetnie),

      Eweeentualnie:

      4. Dallas `63, ale to traktuję bardziej jako literaturę piękną i pejzaż Stanów tamtych lat, cała reszta jest dodatkami, choć no, motyw jest...
      5. Rzeźnia Numer pięć Vonneguta też cokolwiek
      6. Statki czasu Baxtera w sumie
      7. Autostopem przez galaktykę
      8. Hyperion

      Generalnie przede wszystkim te pierwsze trzy polecajki - chyba najbardziej będą odpowiadać temu, co szukasz, czyli coś ktoś gdzieś namieszał i potem rach ciach ciach tyłek zbity efekt motyla teoria chaosu blabla. Anglojęzycznych powieści o tej tematyce jest o wiele więcej, bo z jakiegoś powodu w Polsce to dość rzadko tłumaczony nurt fabularny, a dziwne, bo zdaje się być dość popularny i wdzięczny do eksploatacji.

      Mam jeszcze kilka innych na myśli, ale nie chcę ich spoilerować, bo tam ten wątek jest powiązany z fabułą w taki sposób, że zepsułby się odbiór

      I chętnie też poznam więcej, bo uwielbiam motywy strażników czasu, z resztą była taka kreskówka, moja ulubiona w dzieciństwie, i Doctora Who i odcinki stargate z czasem lubię...

      LINK
      • Re: Sajens Fikszyn

        Mossar 2023-01-18 17:23:53

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Dzięki za konkretną odpowiedź! Z tego czytałem tylko Hyperiona i m.in. właśnie przez zabawę czasem tak mi się podobało. To może tego Stephensona ogarnę, bo już wcześniej widziałem że wychwalałeś.

        Dzięki też innym którzy proponowali swoje tytuły. Btw kupiłem sobie Wehikuł Czasu, klasykę trzeba mieć

        LINK
    • Re: Sajens Fikszyn

      Shedao Shai 2023-01-19 09:38:55

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      Drzwi to lata Heinleina.

      LINK
  • Styczeń 2023

    Mossar 2023-01-30 20:28:13

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    To zaczynamy ten rok.

    Wehikuł Czasu - H.G. Wells
    Jednak zacząłem od klasyki. I czuję, że był to bardzo dobry pomysł, bo Wehikuł Czasu czyta się bardzo przyjemnie, szybko, autor z początku umiejętnie przedstawia w prosty sposób całą koncepcję, a pod koniec w interesujący sposób nawiązuje do tego jak w teorii mógłby ewoluować świat. Co prawda on odnosił to do XIX-wiecznego świata, ale okazuje się, że jego przewidywania nie były takie dalekie od prawdy. Nie jesteśmy może w 800-tys. roku, ale parę rzeczy Wells opisał dosyć trafnie.

    Assail - I. C. Esslemont
    Skończyłem też pierwszą serię Esslemonta z Malazanu i jestem nią pozytywnie zaskoczony. Nie przez cały czas była świetna, ale miała wystarczająco duzo świetnych momentów. A samo Assail miało świetny klimat i fajne zakończenia wątków wszelakich, poczynając od Karmazynowej Gwardii, a kończąc na starożytnych rasach.

    Potworny Regiment,
    Piekło Pocztowe,
    Świat Finansjery - T. Pratchett

    Powoli powoli zmierzam do końca. Tym razem trzy bardzo fajne tomy. Potworny Regiment to trochę taki odszczepieniec, bo to dosyć nietypowy tom jak na Świat Dysku. Czytałem go dobre 10 lat temu i mam wrażenie, że teraz dużo bardziej przemówił do mnie wątek feministyczny tej książki. Piekło Pocztowe to klasyka Pratchetta. Czytałem chyba drugi bądź trzeci raz, ale oglądałem jeszcze film i za każdym razem jest to bardzo przyjemne doświadczenie. Świat Finansjery też po raz drugi, ale zupełnie nic nie pamiętałem. Gorsze niż Piekło, przynajmniej jeśli chodzi o główny wątek, ale wszystko wokół bardzo fajnie wybrzmiewa. Szczególnie jeśli się zna Ankh-Morpork z innych książek.

    The Battle for Jedha,
    Ronin

    Weszło też trochę SW. TBfJ słuchałem w formie audiobooka i jak sama fabuła jest dosyć typowa jak na SW to realizacja tych audiobooków to jest top klasa. Słucha się tego wybitnie dobrze i za każdym razem gdy wypuszczają audiodramę to wiem, że będzie dobrze. Ronin mi nie bardzo podszedł. Na pewno jest to coś nowego, oryginalnego, nietypowego i wartego sprawdzenia, ale akurat nie pode mnie.

    Zew Kalahari - M i D. Owensowie
    Dostałem taką książkę przyrodniczą od taty na urodziny. W sumie spoko, dobrze się czytało. Może jeszcze sięgnę po coś z tego typu, ale raczej od czasu do czasu.

    LINK
  • Styczeń: Halooo! cz. 7... i ostania :O

    Shedao Shai 2023-01-31 11:33:46

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Stało się, przeczytałem wszystkie książki Halo. Czas ponadrabiać zaległości. Ale zanim to się stanie, to jeszcze kilka słów o tym, co w styczniu:

    Halo: Divine Wind - Troy Denning

    Już poprzednia książka Troya Najpiękniejszego była dla mnie ekstra - tu przeszedł już sam siebie. Ilość wątków, które tu kontynuował urywa głowę. Troy w mistrzowskim stylu powiązał swoje poprzednie książki z losami Spirit of Fire, a to wszystko na Arce, czyli jednej z najciekawych instalacji świata Halo. Wciągnąłem to na jednym dechu. Fantastyczna rzecz. Chcę kontynuacji!!!

    Halo: The Rubicon Protocol - Kelly Gay

    Najnowsza książka Halo, powiązana narracyjnie z Infinite. Dostajemy tu perspektywę oddziałów UNSC podczas pierwszych dni po zasadzc Banished na Instalacji 07. Mroczna, ponura, dynamiczna i ciężka książka. Niby podejrzewamy jak to się skończy (bo grałem w Infinite które się dzieje później), ale i tak... mocne. Pani Gay znowu dostarczyła kawał dobrej lektury.

    Halo: Battle Born - Cassandra Rose Clarke
    Halo: Meridian Divide - Cassandra Rose Clarke


    I ostatnie dwie książki. Nie chronologicznie, nie pod kątem kolejności wychodzenia. Po prostu zostawiłem je sobie na koniec, bo to dwie książki, co do których do końca wahałem się, czy chcę przeczytać. Bo to young adult, czyli coś co nie kojarzy się najlepiej. Niemniej - wszystko to wszystko...
    Pierwszy tom był naprawdę znośny. Ot, główni bohaterowie to paczka szesnastolatków. Tyle z tego YA. Ich planetę atakuje Covenant, więc kombinują jak tu przeżyć i uciekać. Wszystko ładnie w ramach świata prxzedstawionego, bez gwałcenia jego logiki. Dopiero na koniec zaczęło się robić nieco głupkowato, ale wciąż - znośnie. Drugi tom to niestety już to, czego spodziewałbym się po YA, czyli pompowanie bohaterów na kogoś nadzwyczajnego i wrzucanie ich w syutacje których nie mają prawa przeżyć. Końcówka drugiego tomu to już ostra przeginka. Miał być jeszcze trzeci, ale skasowali i nie będzie. Może i lepiej xD

    I tak oto nadszedł czas na wyjrzenie z komfortowej niszy Halo. Była lekka trema, w końcu siedziałem w niej pół roku. Ale jakoś ruszyło.

    Czekanie na smoka - John M. Ford

    Podchodziłem do tej książki jak pies do jeża. Opis fabuły zwiastował coś absolutnie, totalnie, zupełnie nie dla mnie. Biło mi od niego nudą i zmuszaniem się do przeczytania kolejnej strony. Gdyby książka nie wyszła w Artefaktach, nawet bym na nią drugi raz nie spojrzał (swoją drogą, wciąż uważam, że bardziej by pasowała do UW). Jednak wyszła w Artefaktach , a do tego nieraz już się przekonałem, że wyjście z własnej strefy komfortu się opłaca, bo ile to już razy myślałem, że coś jest nie dla mnie, a okazało się, że pochłonąłem to z fascynacją?

    Niestety, nie tym razem. Tu nos mnie nie zawiódł. Nie mówię, że książka jest zła. Po prostu jest tak bardzo "nie dla mnie", że nie umiałem się zaangażować. Mocne osadzenie w historii i zabawa tamtejszymi realiami - nie wiem, ilu rzeczy nie wyłapałem, jakie nawiązania i smaczki przegapiłem. Pewnie mnóstwo. Po kilkudziesięciu stronach, kiedy już przestałem sobie wmawiać że "rozkręci się, wciągniesz się", lektura zamieniła się w katorgę. Około 150 strony zadałem sobie pytanie: po co ja to czytam? Czy mnie obchodzi, co będzie dalej? Czy śledzę z uwagą losy postaci? Odpowiedzi to: nie wiem, zupełnie nie i nawet niezbyt dobrze je odróżniam. Książkę czytałem jakiś tydzień temu, a obecnie nie byłbym w stanie Wam powiedzieć o czym była, podać choćby jednego imiona bohatera. Nic we mnie z niej nie zostało. Książka w żaden sposób mnie sobą nie zainteresowała: ani fabułą, ani postaciami, ani światem przedstawionym. Porzuciłem lekturę i nie planuję wrócić. To książka specyficzna, na pewno nie dla każdego - jak widać.

    Tropem Cthulhu - August Derleth

    W pierwszym tomie opowiadań lovecrafitańskich Derleth właściwie imitował swojego mistrza. Napisał po prostu kilka krótkich historii, które w ślepym teście śmiało przypisałbym Lovecraftowi. Znaczy to, że trzymały one przyzwoity poziom, ale też nie przejawiały większych ambicji. Tutaj sprawa wygląda już inaczej - każde opowiadanie ma wprawdzie innego narratora, ale są one połączone narracyjnie, tworząc jedną wielką historię. To chyba pierwszy taki przypadek w mitologii Chthulhu, jaki znam. I dzięki temu autor mógł nieco rozwinąć skrzydła, nie ograniczać się w swoim koncepcie do kilkudziestu stron, tylko zbudować większą opowieść, zahaczającą o różne egzotyczne kierunki świata (oraz te klasyczne, amerykańskie, oczywiście). Mamy tu bohatera przewijającego się w każdym opowiadaniu, na swojej krucjacie mającej - a jakże - powstrzymać nadejście Chthulhu, Wielkich Przedwiecznych i tak dalej.
    Przyjemna lektura. Obecnie chyba wolę czytać Derletha niż Lovecrafta. Mam nadzieję, że IX pójdzie za ciosem i wyda kolejne tomy.

    Las ożywionego mitu - Robert Holdstock

    Ciekawa inicjatywa wydawnicza - gość tak lubił tę ksiązkę, że specjalnie założył wydawnictwo (Terminus), żeby ją wydać. Nie sposób nie szanować takiej pasji. Tym bardziej, że zrobił to dobrze - jakościowo. Kupiłem w ciemno w ramach docenienia inicjatywy. I to zaufanie mi się zwróciło, bo "Las ożywionego mitu" to ciekawa, oryginalna powieść. Mocno klimatyczna, tajemnicza, z potencjałem na wiele więcej (są kontynuacje). Fabularnie nieco kojarzył mi się "Kameleon" Kosika, a klimatycznie czułem tam echa "Domu z liści" Danielewskiego. Choć powinienem raczej napisać na odwrót, bo w końcu Holdstock tworzył wcześniej. Polecam się ainteresować, niech to się Terminusowi zepnie i niech wydadzą kontynuację.

    Ring Shout - P. Djeli Clark

    Odbiłem się od tej książki dość mocno. Zmęczyły mnie kwestie rasowe, które są jednym z jej filarów. Za dużo tego i nawet slasherowa otoczka nie ratowała tego w moich oczach. Rzecz krótka, a nużąca.

    Jedyni dobrzy Indianie - Stephen Graham Jones

    Tutaj również rdzeń powieści kręci się wokół kwestii rasowych, ale jest to podane w sposób bardziej naturalny i mniej nahalny. To po prostu dobra historia - bardzo ludzka, choć brutalna i bezwzględna. Nieszczególnie straszna ani oryginalna, ale dobrze opowiedziana, z ciekawymi postaciami.

    Martwy dżinn w Kairze i inne opowiadania - P. Djeli Clark

    Po "Ring Shout" miałem lekką czkawkę na myśl o kolejnej książce tego autora. Jakże miło się więc zaskoczyłem. Mamy tu trzy opowiadania dziejące się na początku XXw. w Kairze świata alternatywnego, gdzie pojawiła się magia, dżinny i anioły. Brzmi dziwnie? Ano. Ale to świetnie przemyślana wizja; na stu z hakiem stronach autor przemycił kilka naprawdę ciekawych konceptów. Po lekturze zdecydowanie chciałem więcej i cieszę się, że wyszła jeszcze powieść z tego świata.

    LINK
    • Re: Styczeń: Halooo! cz. 7... i ostania :O

      Karaś 2023-01-31 12:30:15

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      Ad vocem Clarka - jeśli od Ring Shoutu się odbiłeś to jestem ciekaw reakcji na Władcę Dżinnów.

      Świat przedstawiony mi się spodobał - powrót magii i magicznych stworzeń do świata rzeczywistego (Egipt, przeddzień I Wojny Światowej). Dałoby się z tego zrobić coś naprawdę dobrego. No, dobra, naprawdę bardzo mi się spodobał ten koncept. Choć jeśli białemu się podobają takie orientalne klimaty to podobno jest to cultural appropriation i fetyszyzacja

      Cała konstrukcja przypomina typowy serial kryminalny na TVN 7, zarówno fabularnie jak i w kwestii relacji między bohaterami. Nie jest to minus, ale wyglądało jak drugi sezon serialu - nawiązania do poprzednich wydarzeń, zdaje się że z opowiadań autora, nieźle je przy tym spoilerując. początek spoilera Choć koniec końców wyszło jak odcinek Scooby Doo (ściągnięcie maski i wszystko by się udało, gdyby nie te wścibskie dzieciaki...). koniec spoilera

      Ale jest to też świetny przykład, jak aktywizm - po jakiejkolwiek stronie - potrafi zepsuć całokształt. Idee fixe potrafi napędzać i inspirować, a potrafi też nieźle zacietrzewić. Znacie różne fanowskie wersje "uncheesy cut", np. Ataku Klonów, w którym durne momenty zostały wycięte początek spoilera inb4 nie było durnych momentów, to wybitny film koniec spoilera. Tutaj też by się to przydało.

      Całość sprawia wrażenie próby udowodnienia czegoś, choć nie do końca wiem czego. "Hej, można napisać powieść o silnych, niebiałych, niehetero kobietach, które wygrywają". No można, nawet trzeba, ale podkreślanie tego co kilka stron sprawia, że robi się to sztuczne i pretensjonalne. "Patrzcie, jestem facecikiem i napisałem coś takiego, pick me, pick me". No nie. Bardzo mocno wycieka tego rodzaju elementów, a moment, w którym początek spoilera cesarze się pobili, bo "biali Europejczycy ciągle walczą" koniec spoilerato poziom XIX wiecznych bajeczek o "brudnych ludziach z Afryki". Autor próbuje walczyć ze stereotypami samemu im hołdując, walczyć z cultural appropriation, samemu pisząc o Egipcie i robiąc kolejny początek spoilera "pierścień dający władzę i niszczący właściciela". koniec spoileraMało to oryginalne. Do tego nieco modnej ostatnio rasowej histerii, która w kraju doświadczonym narodowym socjalizmem jest obrzydliwa. No ale takie czasy.

      Generalnie - byłaby to bardzo dobra historia, gdyby nie tryhardyzm autora, by zrobić z tego banner swojego aktywizmu. I nie, nie chodzi o same poglądy, ale o sposób. Nie podobałoby mi się to niezależnie od tego jakie poglądy by miał autor, a ten ma, zdaje się, dość zbliżone do moich i tak.

      Sztuka zawsze była mniej lub bardziej zaangażowana społecznie i nie ma w tym nic złego. Trzeba to po prostu umieć, ale gdzieś po drodze zniknął humor i kunszt. Przykre, że sztuka tak cierpi na tej zachodniej wojnie kulturowej. A przecież da się zrobić coś świetnego, zaangażowanego, ale bez tej pretensjonalności.

      Doctor Who ciągle bił w Thatcher i konserwatystów, ale robił to z sensem. Pohl był komunistą, a napisał jedne z najlepszych sci-fi. Heinlein był libertarianinem, a pisał militarne space opery. Dick był antysowieckim kapitaluchem, a krytykował konsumpcjonizm (choćby w Ubiku). Pratchett wyśmiewał i punktował wszystko i wszystkich.

      Można? Można. Ale nie tutaj.

      LINK
  • Styczeń

    cwany-lis 2023-02-04 22:14:48

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Cień Anioła Śmierci & Wichry nocy - zbiory opowiadań o rudobrodym Kane autorstwa Karla Edwarda Wagnera. Tym samym przeczytałem wszystko co zostało wydane w Polsce, jestem "syty", to dobre fantasy, ale wyczekuję kompletnego wydania od Vesper, które ma pojawić się w tym roku. Zredagowane, z nowym przekładem, ilustracjami i w kolejności chronologicznej. Vesper jak zawsze wyda to w przepięknej oprawie.

    Same opowiadania są mocno urozmaicone, ale trzymają się formatu dark fantasy, jest tu miejsce na kryminalną zagadkę, dłuższą formę fantasy, trochę alegorii i brutalnej akcji. Nie przypominam sobie opowiadania słabego w ramach takiego formatu gatunkowego formatu. Każde miało dobre tempo, styl i dobre puenty.

    Powrót Kazimierza Orłosia - zbiór króciutkich opowiadań (+ dwie dłuższe nowelki), skusił mnie opis z tyłu książki, życie na mazurskiej wsi w latach 50-tych - faktycznie pierwsze kilkadziesiąt stron to kilka historii pełnych uroku wspomnień z lat dzieciństwa i letnich wakacji. Ale to zaledwie 15% książki. Potem dostajemy spory tematycznie misz-masz, którego się nie spodziewałem. Kilka równie udanych mikro-opowiadań o życiu na prowincji w otoczeniu przyrody ma swój urok, ale już opowiadania mocno nawiązujące do sceny politycznej sprzed kilku lat już mnie mocno irytowały. Opis książki mocno wprowadził mnie w błąd. Całokształt jest znośny, zwłaszcza pod względem warsztatu pisarskiego - to prosty, rzetelny styl bez zbyt wielu ozdobników. Niestety większość opowiadań jest zbyt krótkich, po kilka stron, nie zapadających w pamięci, poza jakimiś ogólnikami. Brakuje wspólnej myśli, przesłania. Autor wrzucił wszystko co publikował na przestrzeni kilkudziesięciu lat w magazynach i tyle.


    Pawilon szósty Antoniego Czechowa - wróciłem do czytania klasyki i na dzień dobry taka perła. Ponadczasowy klasyk dający do myślenia, mamy tu znudzonego i leniwego lekarza, który żyjąc w złotej klatce i strefie komfortu rozczula się nad wielkimi tezami mędrców i filozofów. Jeden z jego pacjentów wdaje się z nim w dyskusję odnośnie wartości takich "złotych myśli" w konfrontacji z prawdziwym doświadczeniem i zaznaniem cierpienia i niesprawiedliwości na własnej skórze. To krótkie opowiadanie (80 stron) ma kilka na prawdę celnych i życiowych mądrości może zachęcić czytelnika do wyciągnięcia swoich wniosków. Krótka forma, ale niezwykle treściwa i przystępna. Wydanie od MG zawiera również opowiadanie "Pojedynek" i dwa króciutkie opowiadania - łącznie niespełna 220 stron znakomitej lektury.

    Oprócz tego jak zawsze poczytałem ze dwie książki z Warhammera 40K i coś z Wojen Gwiezdnych.

    LINK
  • Księga Zaginionych Opowieści Część 1 - J. R. R. Tolkien

    Mossar 2023-02-07 10:38:33

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Historia Śródziemia to pewnie nie jest coś czytanego przez wielu, więc stwierdziłem, że powiem co nieco o pierwszym tomie - szczególnie, że teraz jest wydawana w ładnej oprawie przez ZYSK.

    Najpierw bezspoilerowo, bo zdradzenie co jest opisane w tej książkę zabiera pewnie większość zabawy. Z mojej perspektywy nie ma sensu tego czytać jeśli nie ma się za sobą Władcy, Hobbita i Silmarillionu. Cała "zabawa" to obserwowanie tego jak historia z Silmarillionu ewoluowała, czym była dla Tolkiena jeszcze w latach 20/30 i czym się stawała na dalszym etapie, kiedy Tolkien mierzył się z problemami wydawniczymi i pewnie własną autorefleksją na ten temat.

    Po pierwsze, nieraz fragmenty Silmarillionu sprowadzające się do ogólnikowych stwierdzeń w stylu "Yavanna coś tam coś tam zrobiła, pyk powstał Laurelin" w Historii Śródziemia są całymi rozdziałami. Tolkien miał sporo pomysłów na to jak powstawały drzewa, co się działo między Valarami, szczególnie tymi, którzy w Silmarillionie dostawali ledwie wzmianki. Jest też trochę odpałowych pomysłów, z których później Tolkien zrezygnował i przyznam, że sam nie wiem czy to dobrze czy źle. Przykładowo jest tam wydłużony fragment o tym jak początek spoilera Teleri (tutaj jeszcze nazywani Solosimpi) zostali na wyspach i na wszelkie sposoby byli tam "przetrzymywani" przez Ossego, który miał jakąś konkretną kosę z Ulmo. W Silmarillionie praktycznie już tego nie ma koniec spoilera. To jest akurat coś co chętnie zobaczyłbym w Silmarillionie, ale Tolkien zarzucił np. pomysł początek spoilera bardzo obszernego opisu jak powstawały drzewa Valinoru. I to jest akurat dobra decyzja, bo w Silm jest to dużo bardziej tajemnicze, a w Historii jest to trochę odarte z tej tajemnicy koniec spoilera.

    Największą jednak różnicą jest sama struktura opowieści. Silmarillion to pewien ciągły opis historii powstania świata, Pierwszej Ery i generalnie spin z Morgothem i perypetii elfów i ludzi. Tutaj jest inaczej. Z początku Tolkien początek spoilera planował obudować to historią Eriola, który wylądował w takiej "osadzie" elfów, którzy znają zamierzchłe czasy i opowiadają mu różne historie. W rezultacie mielibyśmy Silmarillion, który jest historią owego Eriola słuchającego bardzo różnych opowieści o Valarach, elfach, nadejściu ludzi, wielkich bitwach i wielkich konfliktach. Które podejście jest lepsze? Chyba jednak to zwięzłe, na które ostatecznie zdecydował się J.R.R. oraz przy publikacji jego syn, ale czytanie tej historii w formie opowieści przy ognisku też byłoby ciekawe koniec spoilera.

    Koniec końców, jak to zwykle bywa w przypadku takich opracowań, nie jest to niebywale pasjonująca lektura, ale raczej możliwość obserwowania jak to wszystko powstawało w głowie Tolkiena, jak się zmieniało. W rezultacie mamy książkę zdecydowanie nie dla każdego, a raczej dla zdeklarowanych fanów Śródziemia.

    LINK
  • Seria Kosmiczny Wilk

    cwany-lis 2023-02-19 16:33:43

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    I cyk! Kolejna seria doczytana do końca. Tym razem padło na 6 tomowe przygody Kosmicznych Marine z Zakonu Wilków osadzone w ponurym, krwawym i niesprawiedliwym uniwersum W40K.

    Ten cykl to ciekawe zjawisko od strony redakcyjno-światotwórczej, że tak niezbyt precyzyjnie to nazwę.

    Pierwsze 3-4 tomy powstawały w czasach, gdy włodarze licencji dopiero zaczynali inwestować w powieści. Nie było tu żadnego większego planu, ot, po prostu zatrudniano znanych pisarzy SF i fantasy na kontrakt, powieść, 320 stron. Ponad dwadzieścia pięć lat temu uniwersum W40K ciągle raczkowało w wielu aspektach. Tym samym pisarze na własną rękę kreowali pewne rozwiązania, które obecnie wśród fanów mogą budzić skrajne emocje. Od zażenowania, politowania, irytację, po ... nostalgiczną ckliwość.

    Ta seria jest usiana takimi "kwiatkami", niczym stare komiksy star wars marvela mogą dostarczyć rozrywki, ale i dają pogląd na pracę zespołów redakcyjnych, które zaczęły redagować powieści, prowadzić konsultacje z pisarzami, dostarczać im masę materiałów i wskazówek przy kreowaniu historii i założeń uniwersum w wielu aspektach i na wiele płaszczyznach. Ale to wszystko zaczęło mieć miejsce ... dopiero po finale tej serii.
    Pierwsze 4 tomy pisane przez Williama Kinga to perypetie Ragnara, weterana zakonu Kosmicznych Wilków. Dużo walk, brutalnych starć i życiowych lekcji. Śledzimy losy bohatera od czasów jego dzieciństwa po dośwadczonego wojną weterana. Klamrą kompozycyjną każdego tomu są wspomnienia Ragnara odnośnie kluczowych "przygód", które wpłynęły na jego losy. Wszystko się kończy walką i śmiercią tysięcy, wojna, wojnę pogania. Mnie, jako fana irytowały pewne uproszczenia w opisie walk i brak wyczucia względem zachowania się doświadczonych wojowników. Autor bardzo dobrze czuje się w klimatach fantasy, ale z militarnym dark SF gubi się w opisach bardziej złożonych starć w kosmosie, czy też na ziemi, w skali plutonu odpływa w bitki rodem z przeciętnych grafomańskich czytadeł. Jego bohaterowie pyskują, jak niesforni uczniowie, popełniają idiotyczne błędy a pewne rozwiązania fabularne są mocno naiwne. Ale czyta to się bezboleśnie, aczkolwiek z dużym niedosytem.

    Ostatnie dwa tomy, napisane po kilku latach są autorstwa Lee Lightnera. Ten trochę lepiej sobie radzi w militarnych opisach walk w mieście, widać, że jakiś tam research robił i jego opisy bywają dosyć dobre. Potrafi też nadać opowiadanej historii pewnej złożoności, ukazując kilka stron konfliktu, które pogrążają prężnie rozwijającą się metropolię i jej niewinnych mieszkańców w wojennej agonii. Tak, jego książki mają gorzki posmak, pasujący do klasycznych dogmatów uniwersum. Pan Lee kontynuuje również wątki zaczęte przez Williama i z uporem kończy je w ostatnim tomie. Serwując przy okazji kilka niedorzecznych założeń, jak widać seria nie ustrzegła się ich do samego końca. Debiutowała w czasach dzikiej wolty, na zasadzie marketingowego eksperymentu a domknięto ją tuż przed premierą wielkiego projektu "Herezja Horusa", gdy zaczęto już projektować założenia uniwersum i jego losów z dużym przywiązaniem do spójności i wiarygodności.

    Dla fana to ciekawa wyprawa w czasy staroedycyjnego Warhammera, coś jak wspomniane marvele czy złota era DC. Także Warhammer fantasy ma sporo takich powieści w swoim dorobku, bazujących na pierwszej edycji m.in. świetna trylogia Konrad Davida Ferringa.

    Nie polecam, nie odradzam, to takie tam, moje luźne przemyślenia.

    LINK
  • Luty: horrory od MAGa i Saga Vorkosiganów, cz. 1

    Shedao Shai 2023-02-28 15:29:22

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Wpadło 11 książek:

    Władca dżinnów - P. Djeli Clark

    Dobre rozwinięcie tomiku opowiadań; bardzo podoba mi się ten świat przedstawiony. Minusy opisane przez Karasia jakoś mi specjalnie nie przeszkadzały. Bawiłem się dobrze.

    Mapa wnętrza - Stephen Graham Jones

    Nie chce mi się opisywać tej książki. Ujdzie.

    Potwory północnoamerykańskich jezior - Nathan Ballingrud

    Po przygodach z S.G. Jonesem oraz przede wszystkim P.D. Clarkiem zacząłem odczuwać lekką niechęć wobec czytania kolejnych tomów z serii grozy. Zatem postanowiłem szybko ją przełamać i... wziąć się za kolejny tom. Padło na Ballingruda w myśl zasady "jak będzie kiepski, to przynajmniej jest krótki". Na szczęście, tym razem trafiłem w dziesiątkę.

    Ballingrud świetnie pisze - od tego chyba warto zacząć. Potrafi na kilkunastu stronach zmieścić naprawdę mocną, zapadającą w pamięć historię. To niełatwe opowiadania - ciężkie, ponure, jak celnie rzecze blurb: (...zbiór) "bada najmroczniejsze i najbardziej samotne zakamarki współczesnego amerykańskiego życia". Sto procent prawdy.

    Moim ulubionym opowiadaniem ze zbioru jest pierwsze - "Idziesz dokąd cię poniesie". Ból egzystencjonalny aż się z niego wylewa. Rzecz nadzwyczaj ciężka i nadzwyczaj dobra. Tyle emocji na kilkunastu stronach. Szacunek.

    Chętnie zobaczyłbym "S.S." rozwinięte w film pełnometrażowy. Ta końcówka urywałaby na ekranie tyłek.

    Ballingrud to bardzo dobry badacz mroczniejszych zakamarków ludzkiej psychiki i egzystencji. W tym kojarzy mi się nieco z naszym rodzimym Wojtkiem Gunią. W każdym razie, tym zbiorem opowiadań zdobył moje uznanie i zaufanie.

    Jeszcze kilka słów o serialowej adaptacji tego tomiku, czyli "Monsterland". Jak mówiłem kiedyś o tym serialu, miał on spore ambicje, zwłaszcza w warstwie psychologicznej - teraz już wiem, że pochodzą one z literackiego pierwowzoru. Serial sięga wysoko, ale niestety nie zawsze mu to wychodzi; za często razi nudą. Co nie dziwi, bo rozwinąć kilkunastostronicowe opowiadanie na pięćdziesięciominutowy odcinek... to kwestia problematyczna. To rozciągnięcie często było czuć. I też nie wszystkie opowiadania zaadaptowano - wręcz chyba jakoś z połowę, a reszta to radosna twórczość scenarzystów(?). W każdym razie, o ile opowiadania stawiam kilka stopni wyżej niż serial, to uważam że warto zapoznać się i z tym i z tym - ciekawie ze sobą korespondują. Klimat i ogólne przesłanie z opowiadań zostało dobrze przełożone na ekran.

    Domy na dnie morza - Caitlin R. Kiernan

    Kiernan w przedmowie opisuje jak wielkim zaszczytem są dla niej porównania do Lovecrafta. Zapewne przyjemnie by się jej zatem zrobiło, gdyby to przeczytała: w tym zbiorze opowiadań udało jej się zbliżyć do swojego mistrza, wręcz wiernie oddać różne aspekty jego twórczości.

    Niestety, w moich ustach nie jest to pochwała. Tak, Kiernan udanie naśladuje styl Lovecrafta, pisząc w sposób staroświecki, a więc i - nudny. Te opowiadania trącą myszką i są dość męczące, po prostu. Fabuła większości opowiadań jest również jakby sprzed stulecia, a więc - przewidywalna, oklepana, w żaden sposób nie interesująca. Czułem się jakbym czytał kolejny tom opowiadań Lovecrafta. Zatem jego fani zapewne odbiorą ten tomik odwrotnie niż ja.

    Kilka opowiadań po paru stronach porzuciłem, bo nie umiałem się przez nie przebić. Podchodziłem po nich po parę razy, ale jak już się zorientowałem, że po kilkukrotnej lektutrze nie jestem w stanie powiedzieć o czym są, bo mój mózg co chwilę odpływał w kontemplację ciekawszych rzeczy, dawałem sobie spokój. Część przeczytałem w całości, ale nie było warto.

    Zeby nie było, talent Kiernan czasem przebija się przez lovecraftiańskie mielizny. Część opowiadań możnaby uznać za interesujący dialog z twórczością HPLa, za pomysłowe rozbudowywanie jego konceptów, odważną grę utartymi schematami i tak dalej. Jednak jest tego za mało, plus jeśli już materiał wyjściowy nie urywa d..., to wariacje na jego temat też niekoniecznie.

    Opowiadań jest tu dużo - o wiele za dużo. Gdyby ten tom miał jakieś 150 stron, a nie blisko 500, to może i mój odbiór byłby lepszy, bo by mnie tak nie zmęczył. Lovecraft jest fajny - od czasu do czasu i w niewielkich ilościach. "Domy na dnie morza" dostarczyły mi dawkę która wystarczy mi spokojnie do końca roku.

    Zaznacżę jeszcze, że chętnie przeczytałbym jeszcze coś od Kiernan - mój entuzjazm do jej twórczości od czasu lektury "Czerwonego drzewa" płonie nieustannie, niezmącony lovecraftiańską przygodą. Jednak wolałbym, żeby była to jej autorska twórczość, a nie kolejny hołd dla HPLa (mam nadzieję, że ten temat już wyczerpaliśmy).

    Koko - Peter Straub

    Pomimo przeszło 600 stron objętości czytało mi się ją sprawnie i przyjemnie.

    Jest to książka znacznie przystępniejsza niż Jones, Ballingurd czy Clark. Nie trzeba się zastanawiać o co autorowi chodzi, bo ten wykłada nam kawę na ławę i po prostu snuje swoją intrygę. Nie jest to ani plus ani minus, po prostu obserwacja - choć jednocześnie stanowiło to miłą odmianę.

    A intryga jest dobra. Nie genialna, nie rzucająca na kolana, ale dobra. Z odpowiednią ilością twistów fabularnych, żeby moje przewidywania co do zakończenia zostały wywrócone do góry nogami kilkukrotnie. Bohaterowie są wiarygodni i całkiem interesujący, a całe realia powojenne, weterani z Wietnamu, ich wspomnienia i traumy - dają ciekawy, gęsty klimat. Podobało mi się.

    Jednak najważniejszym czytelniczo elementem lutego było dla mnie wieloletnio odwlekane rozpoczęcie Sagi Vorkosiganów autorstwa Lois McMaster Bujold. Jest to space opera skręcająca momentami w stronę poważniejszego sci-fi, choć z mocnymi naleciałościami też innych gatunków. W lutym udało mi się przeczytać sześć tomów:

    Strzępy honoru
    Barrayar
    Uczeń wojownika
    Gra
    Cetaganda
    Ethan z planety Athos

    Zostało jeszcze z 10, z czego wiekszość po ingliszu bo niestety w Polsce całość nie wyszła. Jest to mój główny cel na następne miesiące, ale nie jedyny jak w przypadku Halo, bo zamierzam Vorkosiganów przetykać innymi książkami.

    Ale czy w ogóle warto? Po fakcie, że jestem na tomie siódmym chyba już widać, że tak, bo inaczej dawno rzuciłbym to w cholerę. Bujold dobrze pisze, nie powtarza motywów, autentycznie rozwija swoje postacie i popycha fabułę do przodu. Książki są ciekawe, może nie powalające na kolana i niepozwalające się oderwać, ale ciekawe. Nie jest to nic wybitnego, ale w swojej kategorii stoi wysoko. Szukający dobrej space opery - znajdą ją tu. Kilka poziomów wyżej niż Zaginiona Flota Campbella czy jakaś tam makulatura od Drageusa. Czy Stałorsy xD

    Mamy zatem kosmos w dalekiej przyszłości, z koncentracją na jednej planecie - Barrayarze, ale nie tylko, bo w późniejszych tomach eksplorujemy i inne zakątki wszechświata. Mamy intrygi polityczne i przewroty pałacowe, starcia wojskowe i regularne wojny. Mamy bitwy kosmiczne, zagadki kryminalne, nawet trochę (w pierwszym tomie nawet niemało) romansu. To zróżnicowana seria. Polecam. Może nie jest to rzecz którą będę polecał w pierwszym szeregu, ale wciąż, uważam że warto, szczególnie wśród fanów podobnych klimatów.

    Jako ciekawostkę dodam, że to pierwszy w mojej czytelniczej historii przypadek, gdzie lepiej jest czytać książki wg. wewnętrznej chronologii wydarzeń, a nie wg. kolejności wydawania. Tak naprawdę jest lepiej i ma to więcej sensu, płynności, ciągłości fabularnej. Tak zresztą też zaleca sama autorka.


    LINK
  • Luty 2022

    Mossar 2023-02-28 17:07:01

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Luty był.. ciężki tak ogólnie, ale coś tam poczytałem.

    Dynastia Thrawna: Wyższe Dobro, Dynastia Thrawna: Mniejsze Zło - Timothy Zahn

    Skończyłem w końcu tę trylogię, którą już od jakiegoś czasu odkładałem ze względu na ilość stron. No i powiem tyle, Zahn to albo nie zauważył, że się kanon zmienił albo stwierdził, że jego to nie interesuje. Były takie momenty, że wydawało mi się jakbym czytał sequel Lotu Pozagalaktycznego. Szczególnie właśnie wybrzmiewa to w 3 tomie. Ogólnie seria naprawdę niezła. Dobrze się bawiłem, a ostatnio na książkowych SW jakoś wyjątkowo świetnie się nie bawię.

    Dancer`s Lament - I. C. Esslemont
    Więcej w temacie z Malazańskiej. Generalnie niezłe, fajnie poznać tą prequelową historię. Teraz to właściwie każda książka rozbudowująca lore tego świata mi się podoba

    Padawan - Kiersten White
    Nie porwało, ale na wzmiankę zasługuje to, że świetnie wykorzystuje HR. Słuchałem w formie audiobooka, ogólnie przyjemnie, ale bez szału. Oczywiście mam świadomość, że to książka luźniejsza dla młodszego czytelnika, ale były momenty, że się nudziłem.

    Para w Ruch - Terry Pratchett
    Chyba najgorsza z tych trzech tworzących podcykl, ale wciąż fajna. Nie muszę kolejny raz mówić, że co by nie było to Pratchetta czyta mi się świetnie, ale i tak to powiem! Tutaj najciekawszym punktem jest Harry Król, którego uznaję za jedną z najlepiej wykreowanych przez Terry`ego postaci.

    Wolni Ciut Ludzie - Terry Pratchett
    Spodziewałem się, że będzie luźna prosta historyjka dla młodszych, a wyszła luźna historyjka dla młodszych z masą klimatu, humoru, drugiego dna i emocji. Długo odkładałem serię o Tiffany Obolałej, ale wygląda na to, że się z nią polubię. Na pewno trzeba spodziewać się młodzieżowej historii, ale to wcale nie znaczy, że musi to być błahe i puste w środku.

    LINK
    • Re: Luty 2022

      Karaś 2023-02-28 18:35:31

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      Mi się w tych nowych Thrawnach nie podoba jego wygładzenie. Na początku, gdy wyszła nowa trylogia Thrawna, to przez chwilę miałem wrażenie, że Zahn chciał sobie Thrawna naprawić, wyłuskać z niego to co najlepsze, ale potem stwierdziłem, że to było mylne wrażenie i się myliłem; tzn. może i Zahn faktycznie tak próbował, ale nie uważam tego już za zaletę. Zrobił z niego jakiegoś Sherlocka, chyba nawet miał tam swojego Watsona, jasne, to prequele, da się wyjaśnić rozwojem postaci, ale cholibka, Thrawn nie był "dobry". To był kawał skurczybyka, tylko że nie był na tyle głupi, by się wikłać w wojny frakcyjne ani nie stosował przemocy, gdy mu się nie opłacało. A teraz mamy postać Thrawna, który jest mądry, dobry, powściągliwy, nie chcem z Imperium ale muszem, blablabla. Jakoś krótko po NTT przeczytałem sobie starą trylogię Thrawna i cholibka, nadal się broniłaby jako samodzielne dzieło, kawał dobrej space pory i Thrawn też dobrze zrobiony (te pretensjonalne momenty jakie się tam trafiają to raczej kwiatki właściwe epoce, więc nie poczytuję za minus)., taki, powiedzmy, nieociosany

      Na razie z Dynastii przeczytałem dwa pierwsze tomy i na dobrą sprawę niewiele z nich pamiętam, poza tym, że dla odmiany nie miały budowy 3x3 tj "3 wątki przez 300 stron kulminujące się na ostatnich 30 stronach" jak to było pewnie z setką książek starego kanonu. Nie były złe, ale nie broniły się niczym szczególnym. Trzeci tom mi niedawno dotarł, więc może w marcu albo w kwietniu się przemogę i przemęczę. Mam też Eskadrę Alfabet w planach, więc zależy od jej stopnia uciążliwości kiedy sięgnę po trzeci tom Thrawna

      LINK
      • Re: Luty 2022

        Mossar 2023-02-28 19:11:59

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        No te wygładzenie Thrawna jest stosunkowo dziwne ale już je zaakceptowałem na etapie poprzedniej trylogii więc teraz w ogóle nie myślałem o tym. Swoją drogą jeśli Thrawn pojawi się niebawem w live-action to spodziewam się znowu pójścia w bardziej brutalnego i złego Thrawna, co będzie znowu pewną niekonsekwencją. Choć kto wie, zobaczymy jak to wyjdzie.

        LINK
  • 16% roku

    Karaś 2023-02-28 18:22:52

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Minęło szesnaście procent roku i 34 pozycje za mną, a na razie żadnej nie czytałem z wypiekami na twarzy.

    Jasne, trafiały się perełki - Wampir z M3 Pilipiuka, całkiem udane przeniesienie na PRLowskie realia i pierwsza część trylogii na tyle fikuśna, że i resztę przeczytam. Wziąłem się za Gaimana, niektóre z nich to reready i owszem, podoba mi się, szczególnie Amerykańscy Bogowie. Od czasu do czasu przerywam jakimś kryminałem Gorzki lub Piotrowskiego, szczególnie Piotrowskiego serię z Brudnym lubię czytać, został mi tylko czwarty tom, zacząłem od piątego. I tak sobie systematycznie czytam Świat Dysku, Lema i inne stosiki np. z Vespera, które mi się uzbierały. Lśnienie Kinga mnie wymęczyło i znużyło, no w ogóle do mnie jego horrory nie trafiają, cokolwiek próbuję to się męczę. Z drugiej strony te książki, które nie są horrorami, uważam za świetne (Pod Kopułą, Dallas etc). Mam jeszcze na półce Stukostrachy i To, więc jeszcze dwie szanse Expanse zalicza dla mnie srogi zjazd, drugi i trzeci tom były fenomenalne, potem siódmy też dobry, ale większość to taka pisanina, jakby im płacili od znaków. Ryż był rozmokły, coś tam coś tam, zupełnie niepotrzebne i idiotyczne opisy tylko zaśmiecające książkę i przyznaję, że Gniew Tiamat od połowy czytałem od niechcenia i "szybkim czytaniem", bo chciałem po prostu dobrnąć do końca. Sięgnąłem po drugi tom space opery Szmidta i to jest kawał naprawdę świetnej literatury w tym gatunku. Żadnego militarystycznego przynudzania jak u Campbella, jest jakaś tajemnica, akcja, a nawet jak jej nie ma, to i tak ma się wrażenie, że coś się dzieje. Więc pewnie też doczytam całość. Wróć przed zmrokiem mi się spodobało, bo w tej konwencji jest to bardzo dobra powieść. Nie ma tu absolutnie niczego odkrywczego - ot, kupują nawiedzony dom, w którym straszy (albo nie), ale jest to na tyle umiejętnie napisane, że daję ósemkę. Autor zdaje się orientuje się w przedmiocie, na początku dał temu silny wyraz ale potem odpuścił, co też świadczy o umiejętności. Nic odkrywczego, ale na pewno dobra zabawa.Znalazłem też na półce zafoliowane Kroniki Amberu, które gdzieś kiedyś kupiłem i pemponiałem, zacząłem czytać, pierwszy tom za mną, vibe mocno taki, hm, Lucyferowy, Gaimanowy, pewnie jakby o tym poczytać to by się okazało, że inspiracja blabla. Takie akuratne na wieczór. W zbliżonej konwencji była Biblioteka na górze Opiec, tzn. takiej gaimanowo-współczesno-bosko-przygodowej. Illuminae to mocno epistolarna space opera, plus za nakład pracy w stworzenie tego i pomysłowość, ale jak wyłuskać z tej formy jakąś treść to mamy tylko głupkowate Young adult o złej organizacji i miłości. Było fajnych parę motywów, ale nie zachęciło do sięgnięcia po resztę. Expeditionary Force została mi już tylko Walkiria, a Drageus wciąż nie zapowiedział kolejnego tomu, więc zostawiam sobie go na razie, bo po angielsku czytać mi się nie chce. Zacząłem też trochę bizaretek tj. Mellicka i Bogusza i obie mi się nawet podobały - ciężko mi ocenić nurt na podstawie dwóch książek, ale jeśli to rodzaj horroru-przygodowych onirycznych wizji niespętanych żadną logiką, prawdopodobieństwem ani spójnością ze światem to nurt rokuje całkiem dobrze i z pewnością coś tam jeszcze w temacie ogarnę w tym roku. Polecam Upiora Kozaka, to taka bardziej popularnonaukowa o zjawisku upioryzmu i wampirów, nie wyczerpuje tematu, ale fascynująca, autor opiera się na wielu źródłach, dzieli swoimi przemyśleniami - mnie najbardziej zszokowało nie to, jak bardzo popkulturowe wampiry odpłynęły od oryginału, bo to wiadomo, ale jak często się zdarza, by autor czegoś trafił, przypadkowo lub nie, w jakieś elementy; nie mam tu na myśli Simmonsa, który jest pierońskim research writerem i ogólnie jednym z najlepszych współcześnie, ale np. Nekroskop Lumleya. Dobry Omen bardzo mi się podobał, taki świat dysku na ziemi. Serial mnie znużył z kolei, nawet nie dobejrzałem całości. Poławiacz Langana chyba właśnie wrzuciłbym do bizaretek, choć jasne, granice są płynne między gatunkami itd, nie ma co mnożyć bytów nad potrzebę, ale jednak jeśli wydzielać z horrorów jakiś podgatunek to chyba Poławiacz też by do niego wpadł. Dobry, gawędziarski w dobrym stylu, a nie przegadanym, trochę jak Upiorna Opowieść Strauba (jeszcze jej nie skończyłem co prawda, bo zapomniałem o niej w połowie ).

    A znacie to uczucie, gdy jakaś książka po przeczytaniu długo siedzi wam w głowie, gdzieś tam majaczy z tyłu i podoba się coraz bardziej? No to ja tak mam z Ostatnie dni Jacka Sparksa. Od paru miesięcy nie mogę się jej pozbyć z głowy i chyba będę musiał znowu ją przeczytać, mimo że czytałem w listopadzie.

    No, a w tym roku owszem, bywały fajne, bywały bardzo dobre, ale nadal nic, co by mi utkwiło w głowie. Szkoda, bo na te ponad 30 powinna się trafić jakaś prawdziwa perełka, a tu nope.

    Duch
    Arnold Bennett


    Lśnienie
    Stephen King


    Gniew Tiamat
    James S.A. Corey


    Cherub
    Przemysław Piotrowski


    W górach szaleństwa
    H.P. Lovecraft


    Kuzynki
    Andrzej Pilipiuk

    Ucieczka z raju
    Robert J. Szmidt

    Obcy
    Alan Dean Foster

    Golem XIV
    Stanisław Lem

    Pan światła
    Roger Zelazny

    Poławiacz
    John Langan

    Łącznik druidów
    Guy N. Smith

    Wampir z M3
    Andrzej Pilipiuk

    Wróć przed zmrokiem
    Riley Sager

    Gwiezdny pył
    Neil Gaiman

    Dziewięciu książąt Amberu
    Roger Zelazny

    Ostatni kontynent
    Terry Pratchett

    Dziewięć
    Mieczysław Gorzka

    Biblioteka na górze Opiec
    Scott Hawkins

    Eden
    Stanisław Lem

    Illuminae. Illuminae Folder_01 Amie Kaufman, Jay Kristoff
    Amie Kaufman, Jay K...

    Księga cmentarna
    Neil Gaiman

    Tęgoryjec
    Patryk Bogusz

    Upiór. Historia naturalna
    Łukasz Kozak

    Słowo las znaczy świat Ursula K. Le Guin
    Ursula K. Le Guin

    Władca dżinnów
    P. Djèlí Clark

    Ocean na końcu drogi
    Neil Gaiman

    Amerykańscy bogowie
    Neil Gaiman

    Maskarada
    Terry Pratchett

    Armagedon
    Craig Alanson

    Dobry omen
    Neil Gaiman, Terry Pratchett

    Głęboki sen
    Raymond Chandler

    Twierdza
    F. Paul Wilson

    Dom na ruchomych piaskach
    Carlton Mellick III

    LINK
  • Nie lubię piasku ... ale wydmy ...

    cwany-lis 2023-03-04 20:29:45

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    DIUNA - to dla mnie przykład, jak mocno może się zmienić gust i wrażenia z lektury na przestrzeni lat.

    Książka, która w dzieciństwie okazała się dla mnie kompletnie niezrozumiała i nudna, ale i zbyt "dorosła" (byłem dosyć porażony filmem Lyncha), książka która dziesięć lat temu koszmarnie mnie wynudziła mesjanizmem, ale i zaintrygowała światotwórstwem.
    Teraz mnie oczarowała zupełnie, aż nie mogę uwierzyć w to, jak ją odebrałem w 2012. Może to kwestia tego, że od wielu lat pasjonuję się również historią, interesują mnie kwestie społeczne i zjawiska, oraz procesy jakie zachodzą w naszej cywilizacji. A "Diuna" również porusza i takie wątki, autor kapitalnie przemyca sporo ekspozycji w dialogach i tak skonstruował fabułę powieści, że poprzez same wydarzenia sporo dowiadujemy się o świecie przedstawionym. Dużo tu złożonych i kompleksowych zagadnień, nawet motyw wybrańca jest bardzo sensownie uzasadniony i stanowi bardzo ciekawe zagadnienie związane z religią, tworzeniem się mitu, kultu i propagandy.

    Jest jest zaskakująco współczesny, brak tu lania wody, niepotrzebnych opisów, dużo tu klasycznego "show, don`t tell" w idealnej formie, która może uchodzić za wzór dla dzisiejszych pisarzy.

    Sama historia jest z jednej pełna akcji i rozmachu, ale imponuje też złożonością. Jestem bardzo ciekaw, jak wiele druga część filmu udźwignie materiału źródłowego, jak wiele zostanie pocięte i zmodyfikowane (ocenzurowane?). O ile brak postaci drugoplanowych jest dosyć zrozumiały to motyw kreowania mitu i wiary został w filmie ledwie zarysowany. Bardziej skupiono się na wizji "krucjaty", jako samospełniającego się proroctwa.

    No nic, jestem niezwykle usatysfakcjonowany z lektury, teraz biorę się za kolejne tomy.

    LINK
    • Re: Nie lubię piasku ... ale wydmy ...

      Rusis 2023-03-05 10:17:51

      Rusis

      avek

      Rejestracja: 2004-02-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocław

      cwany-lis napisał:
      No nic, jestem niezwykle usatysfakcjonowany z lektury, teraz biorę się za kolejne tomy.
      -----------------------

      Ciekaw jestem w takim razie bardzo jak po latach odbierzesz kolejne tomy, szczególnie te późniejsze. Bo z obecnym Twoim opisem pierwszego tomu się dosyć mocno zgadzam, ale też to był tom który mi się najbardziej z całej serii podobał.

      LINK
  • Nareszcie

    Karaś 2023-03-10 18:02:01

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Czterdziesta siódma pozycja w roku okazała się być tą wybitną.

    Urbanowicz - Inkub

    Powieść perfekcyjna.

    Mimo dość solidnej objętości w ogóle nie nuży. Nie ma przegadanych, zbędnych momentów i obcięcie czegokolwiek wcale by nie pomogło (a w wielu książkach ze sto stron lub więcej jest nadprogramowe, szczególnie tego kalibru).

    Autorowi udało się jednak bardzo zgrabnie ocalić historię od "syndromu kryminalnego" - wiecie, tej koncepcji wykorzystywanej w dziesiątkach seriali i tysiącach powieści, w której motorem napędowym historii jest najczęściej dwójka detektywów, którzy próbują rozwikłać zagadkę. Można to ubierać w różne formy - jak Doktor House, Detektyw Monk, Kości, Lucyfer (pierwsze sezony), ale szkielet jest ten sam.

    Owszem, tutaj mamy policjantów, ale motywacje bohatera są przekonujące. Dobrze zbudowane backstory i późniejsze wplątanie go w akcję sprawiło, że zamiast ścigać jakiegoś sokoła maltańskiego w pewnym momencie nawet nie ma wyboru, by działać dalej.

    Sama historia jest bezbłędnie wymyślona, dosłownie naszpikowana elementami pophorrorowymi - od nawiedzonych domów, przez demony, lovecraftiańskie artefakty, chrześcijańskie motywy, dużo by wymieniać, w dodatku mocno w Twin Peaksowym wydaniu - tak, wiem, te ciągłe porównania do Twin Peaks, którymi różni recenzenci się posługują, gdy tylko małe miasteczko nawiedzi zbrodnia są mało oryginalne, ale to zdecydowanie bardziej obrazowe porównanie niż "oniryczna atmosfera sennej mieściny" itd. Bo, tak jak w TP, i bohaterowie są dobrze napisani; nie są papierowi, każdego da się rozpoznać bez didaskaliów, a, co mi się bardzo podobało, autor potrafił wrzucić kogoś w środku tylko na jedną scenę i elo, a nie drążyć pięciu bohaterów przez siedemset stron, przez co tych bohaterów jest tu masa.

    Do tego mnóstwo strzelb Czechowa, ale nie kiczowatych, które potem strzelają pod koniec, tylko masa pozornie nieistotnych elementów i wzmianek, które za kilkaset stron mogą okazać się istotne. Christie nazywała to "uczciwym pisaniem", choć z samą uczciwością nie ma to wiele wspólnego per se, to jednak chodzi tu o rzucanie czytelnikowi podpowiedzi w taki sposób, by mógł sam się nagłowić nad rozwiązaniem zagadki, a nie być tylko biernym obserwatorem wydarzeń.

    Nawet to rozwiązanie języka niespodziewanego bohatera na końcu trochę z początku poraził infodropem, ale i z tego wybrnięto, że "cięcie etatów" (nie chcę spolerować, ale jak przeczytacie, to zrozumiecie o co chodzi) i że, w domyśle, to już nie to samo.

    Autor wspomniał w posłowiu, że historia lała się z niego i nie nadążał z pisaniem i to widać; ale w dobrym sensie, nie w takim, że coś mu nie wyszło, ale w takim, że ta historia jest tak... kolorowa, różnorodna, wieloraka. Pisał też, że warto ją przeczytać drugi raz i kiedyś tak zrobię - bo to jest za dobre, by czytać tylko raz w życiu i faktycznie poprzez ogrom zbudowanego świata nie wszystko zapewne się daje wyłapać w pierwszym czytaniu.

    Nie mam się do czego przyczepić. Niczego bym tu nie zmienił. Jest doskonała.

    LINK
    • Re: Nareszcie

      Rusis 2023-03-26 11:44:59

      Rusis

      avek

      Rejestracja: 2004-02-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocław

      Cieszę się, że Inkub podszedł. Każda kolejna książka wydawnictwa Vesper, która znajduje czytelników to sygnał na plus - może się utrzymają na rynku dłużej z tą swoją serią horrorów

      Mnie na Inkuba namówił Shedao i byłem bardzo zadowolony (gdzieś na forum jest moich kilka zdań o tym), później łyknąłem jeszcze tego samego autora "Gałęziste", a teraz czeka na swoją kolej "Deman". W każdym razie jak Inkub Ci podszedł to z czystym sumieniem też polecam Gałęziste.

      LINK
      • Re: Nareszcie

        Karaś 2023-04-04 18:16:23

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: София

        Gałęziste czytałem. I Grzesznika. Został mi Deman i Paradoks od Urbanowicza. Sablik też świetnie pisze, Lęk w pewnym sensie w podobnym stylu co ArtUr, z tymi dark fantasy, a Winda i Przypadłość to kolejne złota.

        A Vesper super, to prawda. Mam kilka osobnych półek tylko na nich, z ponad siedemdziesiąt sztuk tego będzie. Choć od 2024 z tego co widziałem przerzucają się na science-fiction.

        LINK
        • Re: Nareszcie

          Rusis 2023-04-04 21:00:59

          Rusis

          avek

          Rejestracja: 2004-02-28

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Wrocław

          Karaś napisał:
          A Vesper super, to prawda. Mam kilka osobnych półek tylko na nich, z ponad siedemdziesiąt sztuk tego będzie. Choć od 2024 z tego co widziałem przerzucają się na science-fiction.
          -----------------------

          Jak dla mnie mogą wydawać też i science-fiction i inne rzeczy Jakość wydań po prostu mi się mega podoba.

          LINK
  • sumplement do wydmy

    cwany-lis 2023-03-11 21:46:39

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Mesjasz Diuny - krótki epilog do Diuny, która mogła swym finałem uchodzić za dosyć szczęśliwe i sprawiedliwe zakończenie konfliktu. Oczywiście w powieści wspominano o potencjalnym fanatyzmie tubylców, protagonista miewał wizje wojennej pożogi, ale ostatecznie umowne "dobro" wygrywało nad dosyć jasno określonym "złym". Tak to też przedstawił film Lyncha (w mocno komicznym stylu, ale jednak) i podejrzewam, że druga część nowej ekranizacji uczyni to ponownie.

    "Mesjasz" natomiast jest gorzką pigułką. Frank Herbert kochał historię, służył w marynarce podczas II Wojny, był pozbawionym złudzeń dziennikarzem. Doskonale wiedział, że rozpad imperiów, drastyczna zmiana w stałym układzie sił doprowadzić może do eskalacji konfliktów. A zbyt szybkie zmiany i brak stabilnej władzy tylko potęgują chaos. Jałta, Wersal, Wiedeń, czy chociażby następstwa arabskiej wiosny - pewne procesy w historii zawsze mają miejsce i mogą przebiegać w podobny sposób, mimo upływu lat.

    I o tym jest drugi tom Kronik Diuny - kubeł zimnej wody dla osób spodziewających się jakiś szablonów fabularnych rodem ze space opery. Autor potrafi za pomocą kilku dialogów, albo pojedynczej sceny nakreślić napięcia w układzie sił tego uniwersum. W jednym z rozdziałów jeden ze spiskowców odbywa rozmowę z Fremenem, weteranem Muad`Diba, niezadowolonym z obecnego statusu społecznego. Jedna scena, kilka dialogów, kilkanaście stron, a my wiemy już wszystko o rosnących napięciach w społeczeństwie Arrakis. O tym, jak wielu tęskni za tradycją, jak obiecany raj psuje nowe pokolenie a nadmiar wody czyni je słabym. Zwycięstwo Paula Atrydy to również destabilizacja całego układu sił w galaktyce, proroczy Jihad miał miejsce, ale odbył się pomiędzy powieściami ( prawdopodobnie szerzej opisany jest w książkach Andersona i syna Herberta, z pewnością je przeczytam), ale ogrom jego ofiar jest tu tematem poważnych dyskusji. Bardzo dobrze nakreśla też kilka stron konfliktu i problemy z jakimi radzić sobie muszą cywilizacje w obliczu tak gwałtownych zmian, poważnie ingerujących w fundamenty organizacji, wierzeń i tradycji. Zmiany są bolesne, rosną rzesze niezadowolonych, każda decyzja, nawet poparta logiką i słusznymi racjami niesie ze sobą olbrzymie konsekwencje, które mogą zakończyć się otwartym i krwawym konfliktem. I to wszystko na niespełna dwustu stronach! Już dawno nie czytałem tak zwięzłego i konkretnego dramatu jednostki, której decyzje wpływają na miliardy. Aż chciałoby się więcej, co też niniejszym czynię, czytając obecne "Dzieci Diuny".

    LINK
  • Co za dużo przyprawy ...

    cwany-lis 2023-03-16 20:38:02

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Dzieci Diuny - tu już trochę się "zaspałem" literacko. W pierwszych dwóch tomach autor idealnie dozował ekspozycję, budował powoli naszą wiedzę o uniwersum i sensownie kreślił cele i dążenia poszczególnych postaci. Wszystko było klarowne i jasne, mimo motywu wybrańca i kilku wizji i przepowiedni, które przewijały się w fabule.

    Problemem trzeciej części Kronik Diuny jest to, że śledzimy losy bohaterów, którzy mają dostęp do pamięci i wspomnień swoich przodków. Czyni to ich decyzje nieprzewidywalnymi, zwłaszcza, że autor niewiele nam tłumaczy, czasem bohater ma dostęp do wiedzy np. swego ojca, czasem nie. Dziwnym tym samym wydaje mi się powrót Vladimira Harkomena, działa to na zasadzie deus ex machina.

    Być może nie wczytałem się w detale, nie przeczę, książkę czytałem często będąc zmęczonym po pracy, ale nawet dobra i mocna kawa nie pomogła mi w konfrontacji z nadmiarem wizji, przepowiedni i proroctw, jakie tu się przetaczają przez całą fabułę.

    Autor zupełnie zatracił poczucie balansu i odpowiednich proporcji przy budowaniu epickiej powieści. Co gorsze, serwuje momentami narracyjne błędy godne amatora tzn. mamy scenę ze spiskujacymi antagonistami, którzy jasno nakreślają swoje plany i cele do osiągnięcia. A kilka rozdziałów potem śledzimy przez 20 strony domysły bohaterów odnośnie tego, kto czycha na ich życie. Ale czytelnik już to wie! Co mnie obchodzi dedukcja jednego z Atrydów, skoro nie ma ona nawet znaczenia w dalszych wydarzeniach w powieści.

    Ale to nadal jest dobrze wykreowany świat. Początek intryguje, środek momentami jest męczący, ale ostatnie 15% znowu przykuwa uwagę i buduje ciekawe wprowadzenie do kolejnego tomu. Wielką szkodą jest tylko uciekanie autora w pseudo filozoficzne wywody, które momentami są ciekawe, ale zbyt często wprowadzają chaos fabularny. Kilka razy działy się tu pewne zdarzenie, które powinny zrobić na mnie wrażenie, ale kwitowalem to wszystko jednym " ...aha" nie wiedząc, czy to element czegoś większego w jednym z proroctw, wizji przyszłości, czy poboczny wątek, który zostanie potem porzucony przez autora.

    Brakowało mi klarownej fabuły, ta została przytłoczona tajemniczymi proroctwami i wizjami, które wzajemnie się często wykluczały. Sam pisarz pod koniec książki próbuje szybko się określić i pewne rzeczy tłumaczy mocno dosłownie. Trochę mi brakowało redaktora, który by "Dzieci Diuny" ogarnął kompozycyjnie. Ale kto wie, może taka miała być, istne 500 stron niedomówień i niedopowiedzeń.

    LINK
  • Kosiarze - kolejne YA które mi się spodobało

    Karaś 2023-03-17 17:38:53

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Kolejne young adult, które bardzo przypadło mi do gustu. Nie wiem co takiego jest w tym gatunku - bo akurat tym przedstawicielom, które zdarza mi się czytać, infantylizmu zarzucić nie można (może przez to, że czytam głównie te znańsze, niby lepsze), akcja z reguły jest wartka i wciągająca.

    Ale jeszcze bardziej mi się podoba to, co dzieje się za kulisami pozornie głównego wątku. Podczas gdy literatura dotykająca koncepcji utopii, dystopii, totalitaryzmu albo zamarła, albo zaczęła ciążyć ku patetycznemu, pretensjonalnemu moralizatorstwu - z resztą nie tylko taka, to dość powszechny trend - to w YA najczęściej, cokolwiek autor chce przekazać, ma właśnie tę lekkość - może nie tematyczną, bo to nie są lekkie tematy, więc może raczej zgrabność - właściwą np. Zajdlowi, Wnuk-Lipińskiemu, Asimovovi i tym podobnym autorom.

    Ostrożnie można stwierdzić, że YA powoli zaczyna wypełniać lukę po klasycznym socjologicznym science-fiction/fantasy - eksplorując zagadnienia związane z polityką, zachowaniami społecznymi, ekonomią; różni się głównie tym, że główni bohaterowie najczęściej są różnych płci, postawieni w krytycznej sytuacji i jakoś tam ku sobie ciągną.

    Cała reszta coraz częściej w przyjemny sposób eksploruje różne zagadnienia i podobnie jest w przypadku Kosiarzy.

    Teraz będą potencjalne spoilery; choć nie fabularne, to dotyczące koncepcji.

    Jesteśmy rzuceni w technokratyczny świat postniedoboru, kontrolowany przez sztuczną inteligencję; ani złą, ani dobrą, po prostu zaawansowaną, dzięki której ludzkość nie musi już rządzić. Jedyny element życia, który wciąż jest pod kontrolą ludzi, to umieranie - nie udało się skolonizować światów, więc ludzie gnieżdżą się na Ziemi, a że pokonali choroby i śmierć, bowiem zmarłego można ożywić, to borykają się z maltuzjańską bombą i jakoś muszą kontrolować. Dlaczego nie zastosowano kontroli urodzeń, która to jest pierwszą "linią obrony" przed jakimkolwiek prawdziwym lub nie o "przeludnieniem" - stanowi pewną lukę, bo niektórzy mieli i po trójkę dzieci, no ale jakoś maszynę fabularną trzeba było uruchomić, więc do wybaczenia. Zatem kontrolują ją kosiarze - ludzie zajmujący się ostatecznymi morderstwami, czyli redukowaniem populacji na podstawie określonych kwot, i tych przywrócić do życia już nie można. Powieść eksploruje różne sposoby - losowość, research, rzezie - oraz podejście kosiarzy - współczucie, radość, smutek. Człowiek może zatem żyć dziesięć lat, a może i tysiąc. W pewnym sensie żyją w ciągłym terrorze i strachu; różne reakcje też są przedstawiane, od strachu, przez przymilanctwo. Są i walki frakcyjne, zepsucie; doceniam też nazwanie tych zepsutych "szlachtą", bowiem szlachta też wyrosła z rycerstwa, które miało jakoby mieć wzniosłe rytuały, a mieli licencję na zabijanie... jak i kosiarze. Mniejsze zło, większe dobro, konieczność, poświęcenie, strach, religie, sekty, fanatycy, technokraci, korupcje - autor naszpikował historię tyloma elementami pobocznymi, że szok. Da się tego wychwycić mnóstwo oprócz powyższych.

    Podobało mi się.

    LINK
  • Pustynny dramat antyczny.

    cwany-lis 2023-03-25 15:01:36

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    - Bóg Imperator Diuny - tym razem byłem odpowiednio nastawiony do lektury - spodziewałem się dużej ilości pseudo filozoficznego moralizatorstwa i się nie zawiodłem. Tym razem autor zachowuje ciągłość fabularną, ale kosztem wątków pobocznych i złożoności historii. Mamy tu istny teatr telewizji, gdzie główny bohater przyjmuje kolejne osoby wdając się z nimi w wnikliwe dyskusje, pełne rozdmuchanych porównań i poetyckich określeń. Czasem są one trafne i intrygujące, często wymuszają wczytanie się w tekst i doszukiwanie się podtekstów, często też prowadzą do nikąd. Winę za to ponosi protagonista - Leto II - amoralny władca absolutny, zmęczony tysiącami lat rządów, popadający w stagnację, rutynę i osamotnienie. To jeden z ciekawszych motywów tej części Diuny, próba ukazania punktu widzenia boga, ale jej wykonanie jest momentami nudne i męczące przez wspomniane "dysputy".

    To także tom, którego akcja rozgrywa się ponad 3000 lat po "Dzieciach Diuny". Wszystkie rody, zależności między poszczególnymi frakcjami, cała ta złożoność tamtej epoki tu już nie ma żadnego znaczenia. Taki przeskok czasowy i mnogość zmian w wykreowanym świecie sprawiły, że często nie czułem tego charakterystycznego klimatu "średniowiecznej" space opery. To może mocno zniechęcić do lektury, co prawda nowe postacie i dylematy nowych sił galaktycznych, odkrywanie zmian w tym uniwersum itp. może zaciekawić, ale raz, że jest to tylko tło fabularne dla rozterek Imperatora, i to w dodatku szczątkowe. Autor niewiele mu poświęca uwagi, ledwie nakreślił interesy 3 frakcji i wraca do tych przeklętych monologów i debat.

    Odważny to zamysł ze strony Franka Herberta - porzucić solidne uniwersum na rzecz wyłożenia swoich poglądów. Odnoszę wrażenie, że w kilku momentach mocno odpływa od treści, wplata w wypowiedzi postaci swe przemyślenia i komentarze dotyczące wydarzeń politycznych i społecznych trendów z lat 70-tych. Niczym Sapkowski (XD) szuka pretekstu do prawienia morałów. Ale nie jest to na szczęście aż tak wysoki poziom miłości własnej.

    Wrażenia z lektury mam mocno mieszane, dobrze poprowadzony wątek główny, w sumie prosta historia, ale przepełniona ciężkimi dialogami, dużo egzystencjalnych rozterek kosztem bardziej rozbudowanej narracji. I ponownie finał zwiastuje kolejne ciekawe zmiany w uniwersum. Tym samym sięgnę po kolejną część, ale muszę w międzyczasie poczytać coś lżejszego.

    LINK
    • Re: Pustynny dramat antyczny.

      Karaś 2023-03-25 17:27:34

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      Z ciekawości - jak interpretujesz Złotą Drogę? Bo ilu czytelników, tyle interpretacji

      Dla mnie jest poniekąd szczytem cynizmu i złośliwości; człowiek, który był z grubsza dobry pod wpływem otaczającego go świata i ciążących na nim, prawdziwych lub zmyślonych, obowiązków zaczyna być pożarty własnym kompasem moralnym; skoro nie jest w stanie przedrzeć się przez mur intryg, przemocy i kłamstw, na których zbudowane jest społeczeństwo, postanawia zagrać w tę grę i dać im popalić. Jeśli ludzie jej chcą, to dać im jej tak mocno, aż popamiętają, a gdy już umrze, to by wspominali go ze strachem i by się ponownie zastanowili zanim zaczną budować coś podobnego wiedząc, do czego to prowadzi. Taka tyranny to end all the tyrannies.

      Choć może dzisiaj odebrałbym to inaczej, bo czytałem dalsze części z dekadę temu. Niemniej zawsze ciekawi jak inni to widzą.

      LINK
      • Re: Pustynny dramat antyczny.

        cwany-lis 2023-03-25 19:24:28

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        Złota Droga to jakaś ścieżka zdrowia dla ludzkości, która ma ją wynieść na wyższy poziom ewolucji. Ale muszę szczerze przyznać, że mocno irytowały mnie zdawkowe tłumaczenia tej idei w książce. Skoro Leto II planował przemianę w istotę będącą prekursorem nowej generacji czerwi to czy historia nie zatoczyłaby koła? Mało też dowiadujemy się o skutkach jego rządów - Imperator wymusza zakaz korzystania z szybkich środków transportu, izoluje planety i planetarne cywilizacje i tyle. Mamy akapit o likwidacji głodu, ale nawet nie wiemy, jaki jest zakres dobrobytu.

        W 3/4 powieści sam Leto II dochodzi do wniosku, że popełnił błąd zwalniając ludzkość z odpowiedzialności i możliwość dokonywania wyborów. A kult religijny jego osoby doprowadził do fanatycznego uwielbienia przez jego prywatną armię amazonek (to jest akurat mocno cringe, podobnie jak teorie o wyższości kobiecej armii nad męską) co ma tragiczne następstwa w finale. Kult religijny i rządy despoty zwalniają społeczeństwo z myślenia, co rzutuje ostatecznie na ich bierność. To są ciekawe koncepty, szkoda, że tak poszatkowane w dialogach. Trochę ten tom przypomina antyczną tragedię, bohater spodziewa się nieszczęścia, przeczuwa następstwa podjętych decyzji (tu w dodatku może je przewidzieć) i mimo ostrzeżeń dąży do tragicznego końca. Finał i wątek "miłosny" zrobił na mnie wrażenie. Muszę obejrzeć jakaś analizę na yt, pewnie coś mi umknęło. Polecam kanał:
        https://youtube.com/@QuinnsIdeas

        LINK
    • Re: Pustynny dramat antyczny.

      Rusis 2023-03-26 11:46:49

      Rusis

      avek

      Rejestracja: 2004-02-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocław

      Czytam z zaciewkawieniem Twoje opinie o kolejnych tomach, tak jak pisałem wcześniej staram się to odnieść do swoich wspomnień i wrażeń z tego jak sam czytałem Diunę. I prawdę mówiąc dosyć mocno to się pokrywa, co mnie trochę martwi. Szukam inspiracji, żeby wrócić do tej serii, ale chyba jednak jej nie znajdę

      LINK
      • Re: Pustynny dramat antyczny.

        cwany-lis 2023-03-26 20:51:52

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        A sprawdzałeś coś od syna & Kevina?

        LINK
        • Re: Pustynny dramat antyczny.

          Kathi Langley 2023-03-26 21:57:22

          Kathi Langley

          avek

          Rejestracja: 2003-12-28

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd: Poznań

          proszę cię, nie rób sobie tego.

          LINK
        • Re: Pustynny dramat antyczny.

          Rusis 2023-03-27 19:19:46

          Rusis

          avek

          Rejestracja: 2004-02-28

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Wrocław

          Nie, czytałem tylko podstawową serię i to nie całą. Skończyłem na Heretykach Diuny i nie miałem po tym już sił zabierać się dalej.

          LINK
        • Re: Pustynny dramat antyczny.

          SW-Yogurt 2023-03-27 23:42:02

          SW-Yogurt

          avek

          Rejestracja: 2011-05-19

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Wrocek

          Się wtrącę. ~ Póki co przeczytałem "Preludium Diuny", czyli trylogię rodów. Ładnych parę lat po głównym cyklu. Z jednej strony fajnie było wrócić do tego świata, z drugiej to dyrdymały. Nie jakieś straszne, bo dały się przeczytać, ale wiele po nich nie zostaje. ~
          IMHO nadaje się to do czytania w ramach przerwy w "brnięciu" przez kolejne tomy głównego cyklu.

          LINK
      • Re: Pustynny dramat antyczny.

        Mossar 2023-03-26 21:34:09

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Ja już spasowałem na Mesjaszu. No ale jednak planuję kiedyś wrócić i przeczytać chociaż z trzy tomy.

        LINK
  • Marzec 2023

    Mossar 2023-03-26 14:25:38

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Miałem taki trochę chorobowy ten marzec, więc było więcej czytania niż biegania. 7 książek, wiadomix, nie jest to poziom Karasia, ale generalnie i tak uważam, że sporo.

    Wzlot i Upadek D.O.D.O - N. Stephenson, N. Galland

    Najpierw pozytywy. Ta książka jest czymś czego zupełnie się nie spodziewałem. Zwykle SF jest pompatyczne, refleksyjne i filozoficzne, czasem dziwne, metafizyczne, czasem bardziej skupione na technologii. Tutaj.. no nie chcę zdradzać, bo poznawanie cech tej książki jest zabawą samą w sobie. Bawiłem się wybitnie przez 80% książki. Sam pomysł na fabułę jest świetny, ale pierwsze skrzypce gra moim zdaniem sama formuła i struktura książki. Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim i zdecydowanie polecam, żeby samemu wyrobić sobie opinię. Dla mnie bomba.

    Skoro napisałem "najpierw pozytywy" to znaczy, że są też negatywy. Pewne niezadowolenie dotyczy tylko i wyłącznie zakończenia. początek spoilera Od początku, może błędnie, spodziewałem się, że to zmierza do jakiegoś satysfakcjonującego końca. Autorzy budują w czytelniku to poczucie, że w 1851 coś się wydarzy. Bohaterka wróci czy nie wróci? Co się stanie z magią, D.O.D.O, itd. Tymczasem dla mnie zakończyło się to w najgorszy możliwy sposób.. cliffhangerem. Zapowiedzią, że historia będzie rozgrywała się dalej, w kontynuacji. Samo w sobie to nie jest wadą, ale ja zupełnie nie tego oczekiwałem. Stąd pod koniec moje rozczarowanie. koniec spoilera

    Nie zmienia to faktu, że to jedna z najbardziej oryginalnych książek jakie czytałem.

    Deadhouse Landing,
    Kellanved`s Reach - I. C. Esslemont


    Pisałem już w temacie Malazańskiej co sądzę. Na pewno seria dla fanów Malazanu, dla tych którym brakuje tego świata po przeczytaniu dziesięcioksiągu.

    Kapelusz Pełen Nieba,
    Zimistrz - T. Pratchett


    Kolejne tomy młodzieżowej serii o Tiffany, a ja wciąż jestem zaskakiwany tym jak sprawnie Pratchett potrafi wrzucać dojrzałe wątki do tej opowieści. W większości mamy czystą baśń, ale postacie i wątki są na tyle oryginalne, że czytanie tego to sama przyjemność. A kiedy znamy Pratchetta, jego przemyślenia na temat życia i śmierci, starości i przemijania to raz po raz widzimy jak wiele tego przenika do historii. Nawet pozornie tak prostych jak te z serii o Tiffany.

    Warkocz ze Szmaragdowego Morza - B. Sanderson

    O tej książce i generalnie o Brandonie piszemy sporo na Discordzie, wiec tutaj nawet nie mam za bardzo ochoty się powtarzać. Raczej jest to tom dla fanów cosmere - może i dałoby się to czytać bez znajomości cosmere, ale na tym etapie wydaje się to raczej nietrafionym pomysłem. Sama historia? Fajna, nawet bardzo fajna jeśli jarasz się tym uniwersum, ale raczej taki spinoff dla fanatyków. Inna sprawa, że ostatnio głośno jest o samym Sandersonie. Po jego ogromnym sukcesie finansowym na Kickstarterze modne zaczęło się krytykowowanie go, stawianie go w jednym szeregu z największymi grafomanami. Teraz pojawił się artykuł w serwisie Wired, gdzie dziennikarz przymyka oko na wszelkie zasady etyki dziennikarskiej i zwyczajnie w świecie go gnoi. Zaczynając od tego, że dużo gada, że jest nudno zwyczajny, nosi nerdowskie koszulki, a poza tym nie potrafi pisać.

    Ale spróbujmy spojrzeć na to trzeźwo, olewając na chwilę te pierdoły o ubiorze czy zachowaniu. Czy Sanderson to mistrz pióra, geniusz literatury? Oczywiście, że nie. Moim zdaniem jego zalety leżą gdzie indziej. A właściwie tylko w jednym miejscu. Stworzył książkowe uniwersum, które jak mało które potrafi zainteresować ogromną liczbę osób. Ponadto jest mistrzem w swoim własnym uniwersum - świetnie je rozbudowuje, rozszerza zachowując przy tym prostotę. To jest moim zdaniem największa zaleta. Trochę na podobnej zasadzie jak w latach 90 funkcjonowało SW. To był prosty ale bardzo chwytliwy koncept. Teraz czasy są inne, a i cosmere jest czymś innym niż SW, ale jego sukces wynika z podobnych powodów. A sam Sanderson pewnie pisze gorzej niż masa aktualnie piszących autorów fantasy. Koniec końców to jednak cosmere odnosi międzynarodowy sukces (i pewnie w ciągu następnych kilku lat rozszerzy się na gry i filmy), a nie książki pisane przez pisarzy, których można by określić jako lepszych pisarsko.

    Cień Królowej - E. K. Johnston

    Reread. No nie jestem fanem pani Johnston. Czytam, bo jestem ciekawy co dalej w tej trylogii o Padme. Słyszałem też, że jest powiązana z innymi książkami, które mnie ciekawią, ale od "Ahsoki" nie przepadam za fabułą kreowaną przez E. K. Johnston.

    LINK
    • Re: Marzec 2023

      Karaś 2023-03-26 18:03:41

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      Fajnie, że DODO się podobało. To u mnie ścisła czołówka

      LINK
    • Re: Marzec 2023

      mkn 2023-04-05 09:05:00

      mkn

      avek

      Rejestracja: 2015-12-26

      Ostatnia wizyta: 2024-10-17

      Skąd: Wlkp

      Mossar napisał:
      Trochę na podobnej zasadzie jak w latach 90 funkcjonowało SW.
      -----------------------
      Uuu panie, no to teraz pojechałeś po Mistrzu niczym ten pajac z WIRED


      Czy Sanderson to mistrz pióra, geniusz literatury? Oczywiście, że nie. Moim zdaniem jego zalety leżą gdzie indziej. A właściwie tylko w jednym miejscu. Stworzył książkowe uniwersum, które jak mało które potrafi zainteresować ogromną liczbę osób. Ponadto jest mistrzem w swoim własnym uniwersum - świetnie je rozbudowuje, rozszerza zachowując przy tym prostotę.
      -----------------------
      Wiadomo, że Sanderon super-wybitnym pisarzem nie jest, ale ze swoim Cosmere rozbił bank imho z kilku powodów:

      - Chcąc stworzyć mega-epicką historię zrezygnował z pisania jednego długaśnego cyklu składającego się z kilkunastu cegieł. Rozbił to wszystko na osobne serie, zróżnicowane pod względem objętości i stylu, dziejące się na różnych światach i połączył to wszystko jedną nadrzędną historią, której strzępki cały czas odkrywa i każda nowa książka daje chociaż troszkę nowych puzzelków.

      - Nadrzędna historia i połączenia oraz tajemnice są bardzo umiejętnie dawkowane. Nie są podane na tacy, trzeba dosyć uważnie czytać, ale satysfakcja z odkrywania jest ogromna. Czytamy, coś zaczyna nam świtać, wracamy do książki wydanej kilka ładnych lat temu, szukamy i wielkie WOW! On naprawdę już wtedy miał to wymyślone i tak szczegółowo to opisał. Dzięki temu cosmerowe książki świetnie wypadają podczas powtórek. Na discordzie stały tekst jaki pojawia się gdy ktoś z nas skończy lekturę, to: "Kurczę, ale mam teraz ochotę odświeżyć X albo Y z tą wiedzą, którą teraz posiadam".

      - Światy Cosmere są ciekawe i intrygujące, zdecydowanie się wyróżniają pośród zalewu innych pozycji, są dogłębnie przemyślane i pieczołowicie stworzone, ich "twarde" systemy magii nie mają sobie równych. Nie dziwię się, że tak wielu czytelników uwielbia odkrywać Cosmere i w nim przebywać, zwłaszcza, że w zwązku z pkt wyżej, często okazuje się, że każdy dialog, każdy opis, każdy bohater mogą mieć spore znaczenie.

      - Autor wybitnym pisarzem nie jest, ale nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Bohaterów da się lubić, nie są płascy, często świetnie ukazane są ich przemiany i rozwój. Same historie są po prostu ciekawe i świetnie się je czyta. Nie są banalne, ale też nieprzekombinowane, jest czas na powolną podbudowę, są miejsca gdzie akcja goni do przodu i co najważniejsze - twisty oraz zakończenia dają radę. A przecież zakończenia to bolączka wielu jak nie większości książek fantasy. Sanderson potrafi zawsze satysfakcjonująco i często też zaskakująco wszystko domknąć. Twisty są bardzo mocno osadzone w realiach i zasadach działanie świata. Po ujawnieniu wydają się czymś naturalnym i oczywistym i zastanawiamy się jak mogliśmy na to wcześniej nie wpaść. Jeszcze nigdy po lekturze jego książek nie miałem uczucia straconego czasu.

      - Sanderson jest otwarty, szczery i bardzo transparetny jeśli chodzi o jego twórczość. Myślę, że takie podejście przysporzyło mu tak wielu zagorzałych i oddanych fanów.

      LINK
      • Re: Marzec 2023

        Mossar 2023-04-05 09:51:23

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Ja się ze wszystkim zgadzam I też z tym "Autor wybitnym pisarzem nie jest, ale nie schodzi poniżej pewnego poziomu.". Nie chodziło mi o to, że jest słabym pisarzem, ale na farcie wykreował świetny świat. No to się jednak mimo wszystko łączy - nie da się zrobić takiego uniwersum pisząc jak lamus. Po prostu Sanderson ma taki styl, w którym nie sili się na bycie wirtuozem pióra. Ten jego stosunkowo prosty styl to też w pewnym sensie zaleta Cosmere.

        A co do porównania do SW to chodziło mi o filmy. Że te trzy filmy Lucasa wykreowały prosty świat z mieczami świetlnymi, statkami i masą różnych alienów, ale to było tak chwytliwe, tak przyjemne w odbiorze, że siadło na masową skalę. Ktoś kto nie zna Cosmere mógłby powiedzieć "ej no Mossar, nie porównuj jakiejś podrzędnej seryjki fantasy do SW". No cóż, to są książki, więc trochę inna podgrupa docelowa, ale Cosmere jest niesamowicie popularne. Wystarczy spojrzeć na te 42 miliony zarobione na Kickstarterze. Za kurczę 4 spinoffowe książki.

        LINK
        • Re: Marzec 2023

          mkn 2023-04-05 10:41:30

          mkn

          avek

          Rejestracja: 2015-12-26

          Ostatnia wizyta: 2024-10-17

          Skąd: Wlkp

          Spoko, myślę, że wszystko jest jasne i doskonale się rozumiemy Po prostu po Warkoczu miałem ochotę napisać laurkę dla Sandersona i uczepiłem się porównania do przeterminowanej makulatury

          LINK
          • Re: Marzec 2023

            Mossar 2023-04-05 10:46:29

            Mossar

            avek

            Rejestracja: 2015-06-12

            Ostatnia wizyta: 2025-01-17

            Skąd:

            No, Sanderson potrafi dbać o swoich największych fanów, bo powiedzmy sobie szczerze, Warkocz to nie jest jakaś przełomowa książka, którą będzie można czytać w oderwaniu od reszty. To jest tom dla fanów, którzy odnajdą tu sporo zabawy z szukania tych wszystkich nawiazań, cosmerowych nowości, itd. Takie tomy są nam potrzebne w oczekiwaniu na te większe historie jak przyszłoroczne ABŚ5.

            LINK
      • Re: Marzec 2023

        Shedao Shai 2023-04-05 12:42:43

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        mkn napisał:
        - Sanderson jest otwarty, szczery i bardzo transparetny jeśli chodzi o jego twórczość. Myślę, że takie podejście przysporzyło mu tak wielu zagorzałych i oddanych fanów.
        -----------------------

        To, zdecydowanie. Ten człowiek ma stronę internetową którą regularnie apdejtuje i jest z nim kontakt. Dwie rzeczy niby oczywiste, a jednak nie. Dziś spędziłem dobre pół godziny szukając jakichś informacji nt. tego, czy Glen Cook ma jeszcze jakieś plany wydawnicze (szczególnie z Czarnej Kompanii, ale nie tylko). Zero. Nie ma strony, nie ma fanpeja, ostatnie wywiady ok. dekadę temu, nawet przy premierze "Portu cieni" nic nie wyszarpano od autora. Na wiki wisi informacja o planowanym "A Pitiless Rain " - na podst. wywiadu... z 2006 roku. I takich autorów jest sporo. Na ich tle Sanderson wypada naprawdę bardzo pozytywnie. Wiemy co i kiedy, wiemy że nie poleci w ch... i nagle coś nie wyleci na świętego nigdy, jest dobrze i przejrzyście. Można sobie rozplanować lekturę.

        Z drugiej strony, rozmach Cosmere jest świetny jeśli jest się wielkim fanem, któremu chce się wracać do poprzednich książek, analizować, łączyć kropki nie tylko wewnątrz serii, ale i z innymi seriami. Dla mnie, gościa któremu się nie chce, stanowi to pewien problem. "Zaginiony metal" dalej czeka na półce, im więcej słyszę jakie to ważne dla Cosmere i jakie rzeczy tam się pojawiają wooo jaki czad, tym mniej mi się chce czytać. ABŚ leży dalej nietknięte; przez lata czekałem na domknięcie pierwszego pięcioksięgu - już jest na tyle blisko czasowo, że mógłbym się w sumie za nie wziąć, ale... jak patrzę na te cegły na półce, to mi się odechciewa. Czyli taki problem z wielkimi, nieukończonymi jeszcze cyklami - najpierw czekam, bo są niegotowe, a potem czekam, bo jest za dużo książek i mnie przytłacza xD

        LINK
        • Re: Marzec 2023

          Mossar 2023-04-05 12:52:54

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd:

          To ja bym na Twoim miejscu olał resztę Cosmere, olał nawet ten Zaginiony Metal i jak najdzie Cie po premierze ABŚ5 żeby wrócić do tego uniwersum to zacząć właśnie od Drogi Królów. To jest zdecydowanie najlepsze co zrobił Sanderson w ramach Cosmere i imo nie ma sensu czytać wszelkich pobocznych historii jeśli się nie przeczytało ABŚ. Tego świata nie trzeba poznawać od A do Z. Imo spokojnie można przeczytać Mistborn i ABŚ, koniec. Reszta już dla ludzi którzy właśnie chcą te kropki łączyć.

          LINK
        • Re: Marzec 2023

          mkn 2023-04-05 13:36:14

          mkn

          avek

          Rejestracja: 2015-12-26

          Ostatnia wizyta: 2024-10-17

          Skąd: Wlkp

          Shedao Shai napisał:
          Wiemy co i kiedy, wiemy że nie poleci w ch... i nagle coś nie wyleci na świętego nigdy, jest dobrze i przejrzyście. Można sobie rozplanować lekturę.
          -----------------------
          No i te tygodniowe update oraz procentowe wskaźniki postępu prac nad daną książką <3

          Shedao Shai napisał:
          Dla mnie, gościa któremu się nie chce, stanowi to pewien problem. "Zaginiony metal" dalej czeka na półce, im więcej słyszę jakie to ważne dla Cosmere i jakie rzeczy tam się pojawiają wooo jaki czad, tym mniej mi się chce czytać.
          -----------------------
          Takie głosy pojawiają się coraz częściej, bo kolejne pozycje przestają być tak zamknięte i coraz bardziej nawiązują do innych pozycji i do ogólnego cosmerowego lore. Z racji tego, że połączenia nie są tak łopatologiczne jak np. w SW możemy miejscami być lekko zagubieni nawet jeśli czytaliśmy wszystko, ale uleciały nam z pamięci pewne szczegóły - to może denerwować i zniechęcać. Osobiście nie mam z tym problemu, uważam, że poszczególne książki nadal się bronią w oderwaniu od innych serii i co najwyżej pewne postaci czy zdarzenia będą dla nas bardziej tajemnicze, ale oczywiście część czytelników będzie miała z tym problem i odpadną lub nawet nie zaczną.

          Miejmy tylko nadzieję, że Brandon się nie ugnie, będzie leciał według swojego planu, nie oglądając się na narzekających i serwując coraz więcej kropek do łączenia. Wydaje się, że są legiony fanów, którym to pasuje, dzięki którym bije rekordy i zarabia miliony, więc spokojnie może sobie na takie podejście pozwolić. A nawet jeśli się mylę i my - lubiący łączyć te kropki - nie jesteśmy wcale taką większością, to głównym celem Sandersona nie wydaje się rekordowa popularność czy góry hajsu, także jestem raczej spokojny, o przyszłość tego uniwersum.

          LINK
          • Re: Marzec 2023

            Mossar 2023-04-05 13:43:23

            Mossar

            avek

            Rejestracja: 2015-06-12

            Ostatnia wizyta: 2025-01-17

            Skąd:

            Ja myślę, że on to robi całkiem sprawnie. Moj kuzyn z tego co wiem czyta tylko ABŚ i mu się bardzo podoba. Jak ktoś postawi tylko na Zrodzonego z Mgły i ABŚ to też będzie dobrze. Dorzuci sobie Rozjemcę i Elantris to jeszcze lepiej. A cała reszta to już dla turbo fanów. Jasne, w takim "Zaginionym Metalu" jest pełno smaczków, ale to tez nie jest tak, że cztery tomy Waxa i Wayne`a nie opowiadają zamkniętej historii, którą można poznawać w oderwaniu od większego cosmere. Jest tam już sporo samej gadki inuniverse o cosmere, ale co z tego. Jak czytasz Malazańską to też gadają o Grotach, Chaosie, Ascendentach i też nie w wielu przypadkach nie wiesz o co im chodzi

            Myślę, że Sandersonowi całkiem nieźle wychodzi pisanie tego w taki sposób, żeby można było zacząć od dowolnej serii i się dobrze bawić do końca danej serii. To fani w social mediach robią z tego jakąś nierealną do ogarnięcia sieć powiązań. Jak tylko się pojawia kolejny tom to dzień po premierze mamy zapewnienia, że trzeba przeczytać, to, to i TO żeby w ogóle coś zrozumieć. Imo to tak nie działa.

            Niemniej jednak Shedao nie polecam Ci czytać teraz "Zaginionego Metalu". Skoro nie masz teraz zajawki na Cosmere, a poprzednie tomy czytałeś dawno to ja bym raczej olał. Dużo więcej wyciągniesz z tego jeśli kiedyś Ci ta zajawka wróci i sięgniesz po ABŚ. To jest mimo wszystko bardzo odrębna historia, którą można czytać nawet nie wiedząc, że istnieje coś takiego jak uniwersum cosmere.

            LINK
            • Re: Marzec 2023

              mkn 2023-04-06 07:45:47

              mkn

              avek

              Rejestracja: 2015-12-26

              Ostatnia wizyta: 2024-10-17

              Skąd: Wlkp

              Mossar napisał:
              Myślę, że Sandersonowi całkiem nieźle wychodzi pisanie tego w taki sposób, żeby można było zacząć od dowolnej serii i się dobrze bawić do końca danej serii. To fani w social mediach robią z tego jakąś nierealną do ogarnięcia sieć powiązań. Jak tylko się pojawia kolejny tom to dzień po premierze mamy zapewnienia, że trzeba przeczytać, to, to i TO żeby w ogóle coś zrozumieć. Imo to tak nie działa.
              -----------------------
              No masz rację. Jak widać po naszym discordzie czy reakcji Shedao, ta podnieta i pisanie o tych wszystkich połączeniach często tylko zniechęca potencjalnych czytelników, ale ja tak się tym jaram, że nie potrafię się powstrzymać i niestety przez to robię robię trochę taką krecią robote

              LINK
              • Re: Marzec 2023

                Shedao Shai 2023-04-06 09:26:45

                Shedao Shai

                avek

                Rejestracja: 2003-02-18

                Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

                Na polskiej grupie Sandersona ktoś bodajże wczoraj pytał o jakąś postać z "Warkocza ze szmaragdowego morza", implikując jej powiązania z Elantris i Mistbornem - trochę skisłem, bo miałem nadzieję że chociaż to sobie poczytam xDD

                Na obecną chwilę, po Waszych wypowiedziach, plan mam taki, że sobie poczekam aż mnie najdzie natchnienie i machnę sobie to ABŚ plus inne rzeczy z Cosmere, żeby nabrać lepszego rozumienia tego świata - tak raz na zawsze, a potem już na bieżąco czytać kolejne rzeczy. Ale to spory projekt, więc pewnie prędko nie będzie.

                LINK
                • Re: Marzec 2023

                  Mossar 2023-04-06 09:43:19

                  Mossar

                  avek

                  Rejestracja: 2015-06-12

                  Ostatnia wizyta: 2025-01-17

                  Skąd:

                  -
                  Na polskiej grupie Sandersona ktoś bodajże wczoraj pytał o jakąś postać z "Warkocza ze szmaragdowego morza", implikując jej powiązania z Elantris i Mistbornem - trochę skisłem, bo miałem nadzieję że chociaż to sobie poczytam xDD


                  No właśnie Warkocz i generalnie te Sekretne Historie to są takie książki dla ultrasów, nie widzę większego sensu, żeby je czytać bez reszty cosmere. Raczej u Sandersona powinno się wychodzić od tych większych a dopiero potem jak coś uzupełniać takimi spinoffami.

                  LINK
        • Re: Marzec 2023

          Melethron 2023-04-06 13:24:03

          Melethron

          avek

          Rejestracja: 2009-02-16

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd: Court of Gods

          Shedao Shai napisał:
          To, zdecydowanie. Ten człowiek ma stronę internetową którą regularnie apdejtuje i jest z nim kontakt. Dwie rzeczy niby oczywiste, a jednak nie. Dziś spędziłem dobre pół godziny szukając jakichś informacji nt. tego, czy Glen Cook ma jeszcze jakieś plany wydawnicze (szczególnie z Czarnej Kompanii, ale nie tylko). Zero. Nie ma strony, nie ma fanpeja, ostatnie wywiady ok. dekadę temu, nawet przy premierze "Portu cieni" nic nie wyszarpano od autora. Na wiki wisi informacja o planowanym "A Pitiless Rain " - na podst. wywiadu... z 2006 roku. I takich autorów jest sporo. Na ich tle Sanderson wypada naprawdę bardzo pozytywnie. Wiemy co i kiedy, wiemy że nie poleci w ch... i nagle coś nie wyleci na świętego nigdy, jest dobrze i przejrzyście. Można sobie rozplanować lekturę.
          -----------------------

          No to jest właśnie absolutnie świetne jeśli chodzi o Sandersona! Ja sobie lubię przywoływać przykład George`a Martina i jego nieudolność i puste zapowiedzi "Wichrów zimy". W tym czasie gadania Martina, Sanderson wydałby już z 10 książek.

          LINK
  • Panowie z dzielnicy

    Hego Damask 2023-03-26 17:03:43

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    Książka Goncalo Tavaresa to zbiór absurdalnych, czasem zabawnych, czasem filozoficznych historyjek, których bohaterami albo narratorami są panowie Kraus, Henri, Valery, Brecht, Calvino i Juarroz. Najlepsze są historie o Szefie (satyra na politykę i polityków, pana Krausa) a także opowiadania pana Brechta. Pan Henri jest wielbicielem absyntu więc jego historie sprowadzają się głównie do tego trunku. Calvino i Juarroz jakoś nudni są. Valery też jakoś mnie nie porwał. Ale i tak warto poczytać.

    LINK
  • I kwartał 2023

    bartoszcze 2023-03-30 19:32:57

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Jeden z Wszechświatów

    Prawdopodobieństwo że do jutrzejszej północy doczytam coś jeszcze, uważam za znikome, zatem można podsumować.

    1. George Orwell - W hołdzie Katalonii

    Nie opracowanie historyczne, ale materiał źródłowy, czyli zapiski z hiszpańskiej wojny domowej o tych miejscach, w których Orwell się znajdował, w momentach, w których się znajdował. Z możliwością dostrzegania pewnych prawidłowości i porównań względem naszych czasów.

    2. Terry Pratchett - Zimistrz

    Czy wspominałem już że jestem fanem cyklu o Tiffany? I kij komu w oko że to "młodzieżowe", "dorosłe" opowieści o Rincewindzie i magach nadal wydają mi się słabsze.

    3. Antti Tuomainen - Mała Syberia

    Ten kryminał był reklamowany jako najśmieszniejszy czy coś tam. Po przeczytaniu zapowiedzi te mogę skomentować jedynie tym memem, w którym Fin roześmiany, Fin zasmucony, Fin rozgniewany i Fin obojętny wyglądają tak samo (znaczy, totalnie obojętnie).

    4. David Graeber, David Wengrow - Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości

    Tu i ówdzie zapowiadano to jako coś epokowego - a dostałem tylko solidną porcję ciekawostek archeologicznych, antropologicznych, historycznych i socjologicznych, którymi autorzy bardzo starali się obalić jakieś ugruntowane ponoć poglądy w tych naukach. Znaczy nie wiedziałem że takie poglądy miały charakter ugruntowany, a same koncepcje autorów mocno trzeszczały w szwach.

    5. Marta Matyszczak - Sopot w trzech aktach

    Już wcześniej miałem wrażenie, że autorce skończyły się pomysły na intrygi kryminalne. W tej książce obchodziła ten problem idąc w kierunku powieści w zasadzie historycznej (pół książki to współczesna akcja, pół - historia). Sam piesek-narrator to za mało (choć nadal słodki).

    6. Terry Pratchett - Mort

    Zupełnie nie wykluczam że zostanę fanem serii o Śmierci. Ale z wnioskami zaczekajmy do kolejnych tomów.

    7. Fredrik Backman - Mężczyzna imieniem Ove

    Książka znacznie lepsza od amerykańskiej adaptacji (dość wiernej). Cały czas się zastanawiam jak by mi się ją czytało, gdybym nie wiedział dokąd książka zmierza. Film mnie nie zaskakiwał, czy udałoby by się książce? (choć nie sięgnąłbym pewnie gdyby nie film)

    8. Richard Rhodes - Jak powstała bomba atomowa

    Dopiero pod koniec zorientowałem się że ta monografia ma już ze 40 lat - co wpływa nieco na nastawienie autora, który pisał ją mając cały czas z tyłu głowy wizję wojny atomowej, przy której Hiroszima z jej okropnościami (opisanymi) to byłby pikuś. Zdecydowanie nie rzecz dla osób, które mdleją na widok zadań z fizyki.

    9. Gordon Thomas, Greg Lewis - Walczyły w cieniu mężczyzn

    Kupiłem w markecie za dychę w koszu z książkami i przez większość lektury zastanawiałem się czy nie przepłaciłem. Dopiero w końcowej, powiedzmy, tercji, zaczęło być naprawdę o działaniach agentek podczas II wojny światowej.

    10. John Steinbeck - Dziennik z podróży do Rosji

    Zacząłem tę książkę czytać w lutym zeszłego roku i musiałem przerwać po ruskiej napaści na Ukrainę (nie byłem w stanie czytać o Rosji). Wróciłem teraz i okazało się, że Steinbeck w tej podróży był też na Ukrainie, wspaniale malując jej odmienność od Rosji.

    11. Mick Herron - Kulawe konie

    Obejrzałem serial, sięgnąłem po książkę będącą jego podstawą. Cała wielkość w rękach ekipy realizacyjnej, nie mam przekonania że sięgnę po kolejne tomy (ten odpowiada pierwszemu sezonowi), w odróżnieniu od kolejnych sezonów.

    LINK
    • Re: I kwartał 2023

      Mossar 2023-03-30 19:47:08

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      -
      2. Terry Pratchett - Zimistrz

      Czy wspominałem już że jestem fanem cyklu o Tiffany? I kij komu w oko że to "młodzieżowe", "dorosłe" opowieści o Rincewindzie i magach nadal wydają mi się słabsze.


      Bo seria o Tiffany jest zaskakująco dojrzała jak na młodzieżówkę. Tzn. niewiele jest pozycji w ŚD dorównujących tej serii pod kątem przekazu związanego z starością, przyjaźnią, dobrocią i tego typu wartościami. I to mimo, że patrząc powierzchownie są to baśniowe historie z nieco głupkowatym humorem... ale ja uwielbiam Nac Mac Feegle ;D

      A książki o Rincewindzie rzeczywiście są chyba najgorsze w całym cyklu.

      LINK
      • Re: I kwartał 2023

        bartoszcze 2023-03-30 19:54:02

        bartoszcze

        avek

        Rejestracja: 2015-12-19

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Jeden z Wszechświatów

        Ja "przygodę z Pratchettem" zaczynałem od otrzymanego zestawu raczej późniejszych pozycji i wtedy Tiffany była zdecydowanie na plus, a Rincewind na minus.

        LINK
  • Marzec: Saga Vorkosiganów, cz. 2

    Shedao Shai 2023-03-31 09:36:45

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    W marcu 9 książek, ale jako że w lutym było 11, to utrzymuję wciąż stabilną średnią 10/miesiąc xD

    Mój marzec był zdominowany przez dalsze tomy Sagi Vorkosiganów, które siadły mi zaskakująco dobrze. Znaczy, wiedziałem że będzie fajnie, ale jest jeszcze fajniej niż myślałem. Jeśli szukacie fajnej space opery, czytajcie bez obaw. Ja już zaliczyłem wszystkie tomy wydane w Polsce i przeszedłem do tych ingliszowych.

    Granice nieskończoności
    Towarzysze broni
    Lustrzany taniec
    Stan niewolności
    Memory


    Moje wypady poza Vorkosiganów kończyły się niestety porażką:

    Deman - Artur Urbanowicz

    "Deman" to przykład powieści, która nie zapowiadała się za dobrze, ale ufam autorowi, więc dałem jej szansę. Niestety, po raz kolejny przekonałem się, że warto bardziej ufać swojemu przeczuciu.

    Książka jest strasznie rozwleczona (700 stron!!!), kreacja bohaterów dość sztampowa, fabuła przewidywalna. Efekt był taki, że na jakiś tydzień zablokowała mnie czytelniczo, bo na myśl o tym, że mam kontynuować "Demana" przechodziła mi ochota na lekturę.

    Jestem zdziwiony, bo i "Inkuba" i "Gałęziste" cenię, a "Paradoks"... w sumie też. Tu mamy powieść napisaną po nich, a więc - teoretycznie - przez autora bogatszego w doświadczenia z poprzednich książek, a jest jakby na odwrót. Jakby to był debiut autora z potencjałem, ale jednak wymagającego sporego oszlifowania (albo - najlepiej - jakiejś bliskiej osoby, która po przeczytaniu blurba podsumowującego fabułę powiedziałaby: nie pisz tych głupot, zajmij się czymś innym).
    Spore rozczarowanie, a w dodatku zanosi się, że to pierwsza książka Urbanowicza, która ma mieć sequel... ja już podziękuję i poczekam aż wróci w klimaty horrorowe. Tam wypada dobrze.

    Uderzenie wyprzedzające - Robert J. Szmidt

    Seria "Pola dawno zapomnianych bitew", prequelowa podseria "Bukowski" - tom drugi.

    O ile główna seria była całkiem przyjemnym, przygodowym piu piu w kosmosie z rozbudowanymi wątkami politycznymi i wojskowymi oraz rosnącą stawką, o tyle pierwszym tom prequela był dla mnie czymś równie niepotrzebnym co nieciekawym. Drugi tom niestety oceniłbym podobnie, choć należy z uznaniem kiwnąć głową w stronę autora za próbę zrobienia tu soft-rebootu, czyli odcięcia się dość grubą kreską od wydarzeń z pierwszego tomu i nieatrakcyjnego kierunku który wytyczył, oraz skierowania fabuły na inne tory. Lepsze, ciekawsze i wprowadzające do wydarzeń znanych nam ze wspomnień w głównej serii, ale wciąż - niezbyt mnie to wszystko ciekawiło. Główny bohater - Bukowski - jest mocno nijaki, ciężko mu kibicować czy w ogóle przejmować się jego losem. Na drugim planie jest już lepiej, ale niestety to główny bohater jest oczkiem w głowie autora, a reszta to tylko "tło z potencjałem".

    Na plus - jak zwykle lekki język autora, dzięki czemu czyta się bez bólu nawet gdy inne elementy powieści siadają.

    Nie bardzo jestem w stanie uzasadnić po co to jeszcze czytam; chyba tylko dlatego że "skoro już zabrnąłem tak daleko to wypadałoby do kończyć". Mam nadzieję, że na trzecim tomie prequelowa seria się zakończy. Ale patrząc na progres fabularny, szanse na to są malutkie.

    Czas jest najprostszą rzeczą - Clifford D. Simak

    Po prawdzie to nie do końca rozumiem, jak ta książka znalazła się w gronie klasyków sci-fi. Moim zdaniem jakościowo odstaje od dzieł, z którymi stawiana jest w jednym szeregu. Nie, żeby była zła - nie, po prostu... nie jest też w żaden sposób wybitna. Ot, całkiem przyjemne czytadełko o człowieku uciekającym przed organizacjami ścigającymi go. Czytadełko to okraszone jest około jednym ciekawym pomysłem (telepatia jako sposób ekslporacji kosmosu) oraz pewną dawką przesłania, które jednak obecnie nie jest zbyt odkrywcze; ot, ludzie są nietolerancyjni, boją się tego czego nie znają, strach przeradza się w agresję. No, dzięki, wiem. Może jednak w latach 60. komuś otworzyła oczy.

    A więc z jednej strony, nic specjalnego z tej książki nie wyniosłem. Z drugiej, czytało się przyjemnie, sekwencja zdarzeń spotykająca głównego bohatera potrafiła mnie zabawić na tyle, że nie powiem żeby lektura Simaka była zmarnowanym czasem. Było okej. Taka książka na raz. Około tydzień-dwa po lekturze zaczęła mi się już zacierać w pamięci (np. zupełnie nie pamiętam jak się skończyła); nie wątpię że za jakiś czas zapomnę o czym w ogóle była. 3,5/6

    Romans w Dunwich - Edward Lee

    Standardowy Lee, czyli prawdziwie plugawa książka pełna coraz to bardziej obrzydliwych aktów seksualnych i ostrej brutalności, przetykana lovecraftiańską fabułą. Było odpychająco i nieprzyjemnie, ubawiłem się dobrze. 2/6

    LINK
  • Piaskiem w oczy biednemu czytelnikowi!

    cwany-lis 2023-04-10 20:06:48

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    -Heretycy Diuny - tom V Kronik Diuny, niesamowite, ale powiela on wszystkie wady/cechy charakterystyczne poprzedniej historii i jeszcze dodaje sporo przewinień od siebie.

    Ponownie akcja skacze do przodu o szmat czasu - tym razem ponad 1500 lat. Wydarzenia z poprzedniej części obrosły już legendą, albo odeszły w zapomnienie. Losy znanych już bohaterów ponownie nie mają żadnego znaczenia. Śledzimy losy trzech wpływowych stronnictw chcących przejąć kontrolę nad kolejnymi "wybrańcami". Ponownie poznajemy nowy układ sił rządzących tą galaktyką, ale tym razem autor skąpi od ekspozycji przenosząc ciężar na niezwykle rozwlekłe sceny negocjacji i dialogi pełne niestrawnej terminologii. Dużo tu tak nielubianego przeze mnie wrzucania czytelnika na głęboką wodę. To tak jakbyśmy słuchali w pociągu rozmowy dwóch sprzedawców kryptowaluty/wędkarzy/miłośniczek thermomixa, czy innej dziedziny o której nie mamy pojęcia. Autor zarzuca nas religijnym dialektem "in-uniwerse", postacie dramatu ekscytują się a my w ogóle nie czujemy wagi wydarzenia przez totalnie położoną ekspozycję w tej części.

    Dlatego tym większe zdziwienie miałem czytając ostatnie 30% powieści. Bohaterowie próbują uciec z zasadzki a autor skrupulatnie opisuje ich zmiany kryjówek i przebrania. Jest jeszcze wątek zniewalania i podboju mężczyzn przy pomocy kompulsywnych, nieustannych serii orgazmów i umiejętności kontrolowania kilkudziesięciu mięśni pochwy ... tak to nadal jest seria Diuny, czytamy dalej! Tak więc bohaterowie jedzą, wędrują, spożywają posiłki i kopulują, nagle dostajemy ciekawe opisy kultury mieszkańców i sytuacji politycznej planety na której dzieje się większość akcji ...ale to nie ma już żadnego znaczenia, przecież w kolejnym tomie akcja ponownie przeskoczy o tysiąclecia i w żaden sposób ten wątek nie znajdzie rozwiązania. Możliwe, że wykorzystany zostanie pewien "deus ex machina", jaki ma tu miejsce tzn. jeden z bohaterów pozyskuje niezwykle potężne umiejętności zarezerwowane dla genetycznych wybrańców.

    Autor świetnie pisze sceny akcji, ale w tym tomie jest ich całe dwie i pół, żeby było śmieszniej wspomnianą nagłą ekspozycję urywa w szybkim finale a epickie starcie, jakie miało tam miejsce ... wspomina w jednym zdaniu! Cała ta książka to zaprzeczenie jakichkolwiek proporcji i wyważenia charakteryzujących dobrze rozpisaną historię. Odnoszę wrażenie, że składa się z dwóch sklejonych historii o zupełnie odmiennej tonacji. Pewne rozdziały, dialogi i sceny potrafią zaciekawić i wydać się intrygujące, ale jest ich jeszcze mniej niż przy poprzednim tomie.




    LINK
    • Re: Piaskiem w oczy biednemu czytelnikowi!

      cwany-lis 2023-04-10 20:48:38

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Sopot

      Przeglądam sobie opinie na lubimyczytac.pl i sporo pokrywa się z moimi zarzutami. Ta poniżej bardzo rzetelnie punktuje największe grzechy Heretyków, wrzucam, jako ciekawostkę.

      Teraz niestety Kroniki Diuny będą zaliczać tylko spadek jakości. Poza Duncanem Idaho nie powraca już absolutnie żadna postać, ani też nie mamy żadnych członków rodziny Atrydów (najwyżej bardzo odległych potomków),zamiast tego na pierwszym planie dostajemy głównie siostry z Bene Gesserit, czyli frakcji za którą nie przepadam. Próbowano tutaj nadać siostrom Bene Gesserit odrobinę wrażliwości i wątpliwości, ale nie było tego wystarczająco dużo, abym faktycznie poczuł z nimi jakąś więź - przez większość czasu budziły we mnie raczej niechęć, przez to że większość z nich protekcjonalnie podchodzi do reszty świata, ciągle kimś manipulują, analizują wszystko, odcinają się od ludzkich emocji.
      Frank Herbert już wprowadzał monologi toczące się w głowach bohaterów, ale w Heretykach Diuny przesadził. Sporo pojawia się tutaj długich dyskusji prowadzonych między Bene Gesserit, gdzie co chwila linijka dialogowa przeplatana jest krótką refleksją i analizą, co bardzo szybko robi się irytujące.
      Dlatego też jedyną nową postacią, jaką polubiłem był Teg Miles, który po prostu był lojalnym żołnierzem i charyzmatycznym przywódcą dbającym o swój lud. Z czasem stawał się też coraz bardziej cool i badass postacią, ale do samego końca miał jasne cele i zachowywał się jak człowiek z którym mogę się jakoś sympatyzować. Tylko jego wątek czytałem z zainteresowaniem od początku do końca, szczególnie że to w nim pojawiają się najbardziej dynamiczne i efektowne sekwencje.
      Książka Heretycy Diuny większą wagę przywiązuje do aspektu erotycznego, relacji damsko-męskich, siły seksu, ale w wielu momentach czytało mi się to niezręcznie, przez to jak bardzo dosłownie i chwilami pretensjonalnie było to opisane. Dalej gdzieś wybrzmiewa echo antymesjanizmu, zmian w przyrodzie i kulturze, ale nie jest już to na tyle świeże, czy pogłębione aby angażowało jak wcześniej.
      Tylko fragmenty z udziałem Duncana Idaho i Tega Milesa czytało mi się z jakimkolwiek zaangażowaniem (i początkowo może jeszcze wątek Siony) - cała reszta, skupiająca się na Odrade i pozostałych siostrach z Bene Gesserit wyłącznie mnie nużyła i liczyłem tyko ile pozostało kartek do końca.

      https://www.facebook.com/Szmyrgol/photos/a.149541089782650/701079757962111/

      LINK
  • Przenosiny

    Rusis 2023-04-16 13:42:01

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    Przenosiny do nowego wątku, bo ten nam się dosyć mocno rozrósł: /Forum/Temat/24824

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..