TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Literatura światowa

Co ostatnio czytaliście VIII

Rusis 2023-04-16 13:41:08

Rusis

avek

Rejestracja: 2004-02-28

Ostatnia wizyta: 2024-11-21

Skąd: Wrocław

Poprzedni wątek się dosyć mocno rozrósł więc czas na nową odsłonę.

Jak zwykle trochę spóźniony, ale udało mi się w końcu spisać książki przeczytane w pierwszym kwartale. Plan (2 / miesiąc) na razie wykonany z sukcesem.

"Na południe od Brazos" - Larry McMurtry
Ostatni raz kontakt z książkowymi westernami miałem za dzieciaka, gdy czytalem książki Karola Maya - choć to były bardziej przygodówki dziejące się na dzikim zachodzie niż prawdziwe westerny. Postanowiłem więc zmierzyć się z tematem i sięgnąć po książkę, która uchodzi za legendę tego gatunku.

"Na południe od Brazos" to epopeja. Dzieło ogromne, stworzone z rozmachem, które zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie - większe niż jakakolwiek książka w ostatnich latach. Akcja się dzieje u schyłku dzikiego zachodu, a bohaterami są klasyczni kowboje - czyli jak nazwa wskazuje chłopcy od bydła Początek jest dosyć powolny, przez pierwsze 150-200 stron prawie nic się nie dzieje, poznajemy natomiast wówczas powoli większość bohaterów z którymi przyjdzie nam spędzić resztę historii, zarysowuje się klimat i podwaliny pod nią. Dalsze ponad 600 stron to podróż ze stadem bydła - niespieszna, obfitująca w czasem lekkie przygody i problemy, czasem w niebezpieczeństwa i bardziej wartkie fragmenty akcji. Sielski, powolny klimat przeplatany jest realistycznymi i czasem brutalnymi opisami zmagań z którymi przyjdzie się zmierzyć ekipie - czasem zmierzyć z sukcesem, czasem przegrać. Autor daje w tym czasie przestrzeń na rozwinięcie i swoiste domknięcie historii prawie każdego z gromady którą śledzimy. A wśród nich mamy zarówno podstarzałych stróżów prawa, nieznających życia młodzików, karciarzy, prostytutki, przestępców czy farmerów - każda z osób ma swoją historię do opowiedzenia wplatającą się w całość. I chyba to przeplatanie się wszystkich historii na tle prerii jest największą mocą tej powieści. Z początku wydawało mi się, że mnie to znudzi, ale gdy z biegiem czasu te historie z pierwszego planu przechodzą trochę bardziej do tła ustępując akcji powieści to sprawia, że czyta się całość bardzo dobrze.

Autor pisząc książkę poszukał inspiracji w historii dzikiego zachodu. Wiele z opisanych wydarzeń, postaci i ich historii było zainspirowane prawdziwymi wydarzeniami i postaciami. Zmianie uległy imiona i nazwiska czy miejsca, wydarzenia zostały przemieszane i połączone fikcją, ale da się dojść do ich źródeł.

Na osobną uwagę zasługuje to wydanie z firmy Vesper. Książka zawiera olbrzymie posłowie dopisane przez wydawcę, przybliżające właśnie źródła powieści, a dodatkowo opatrzona jest zdjęciami ilustracyjnymi pochodzącymi z serialu sprzed 30 lat. Wydanie jest na prawdę piękne i epickie. Jedyny jego minus to format - przy prawie 900 stronnicowej powieści format zdecydowanie większy niż standardowy bo 165x235 jest zwyczajnie niewygodny w trzymaniu.

Ciekaw jestem w sumie czy ktoś z Bastionowiczów to czytał, bo ja jestem książką zafascynowany, a szybkie przeszukanie forum dalo wynik zerowy

"Era supernowej" - Cixin Liu
Kolejne już s-f, które czytałem od Cixina. Tym razem zalążkiem do fabuły jest promieniowanie, które ma wybić na ziemi wszystkich powyżej 13 roku życia, tym samym pozostawiając planetę we władaniu dzieci.
Pierwsza część książki pokazuje jak się społeczeństwa na to wydarzenie musiały przygotować, co należało w krótkim czasie poczynić, aby dzieci mogły sobie poradzić. I to jest dosyć ciekawie rozpisany fragment - choć mam wrażenie, że autor poczynił tu kilka założeń, które były mu potrzebne tylko do dalszego prowadzenia fabuły, a nie do końca były logiczne.
W drugiej części widzimy realizację tego - czyli co się dzieje w świecie dzieci. I tu początek spoilera bardzo fajnie wypada początkowa część opisująca wstępny chaos i to jak musiały dzieci sobie z tym radzić. Dużo gorzej wypada dalsza część w której rozpętuje się olbrzymia wojna między dziećmi. koniec spoilera Od cholery stron poszło na zbędne opisy pokazujące po raz wtóry ten sam problem tylko z innego punktu widzenia, z trochę innymi "zabawkami". Brnąłem przez to czekając już aż się skończy.
Mam wrażenie, że autor nie miał pomysłu na całą książkę, a jedynie na opowiadanie - gdyby to było dorzucone do jego poprzedniego zbioru opowiadań i zamknięte w jakiś 100-150 stronach to byłoby świetne - a tak wtórność goniła wtórność. Kolejny zawód to to, że po raz pierwszy w przypadku Cixina mi waliły po oczach kompletnie nielogiczne decyzje czy założenia fabularne. Jak na kogoś kto pisze hard s-f to ta książka to aż boli porównując do innych jego pozycji - szczególnie, że niektóre z tych rzeczy dałoby się naprawić dodając dosłownie jeden akapit zmieniający sens.
Pierwszy raz chyba radzę omijać jego pozycję.

"Chiny bez makijażu" - Marc Jacoby
Marc Jacoby jest sinologiem od wielu lat specjalizujący się w tematyce Chin. Książka jest podzielona na kilka części, przybliżając kraj, społeczeństwo, kulturę, religię, obecne problemy i relacje Chin światem (w tym w szczególności z Polską). Świetna pozycja jeśli ktoś chce sobie poszerzyć wiedzę o Chinach i lubiących reportaże.

"Powrotny z Wrocławia" - Artur Żurek
Kupiłem głównie z tego powodu, że akcja kryminału rozgrywa się we Wrocławiu Z początku wydawało mi się, że książka jest dosyć prosta, a jej finał mnie nie może niczym zaskoczyć i.. poniekąd tak było, ale nie do końca. Jak na kryminał "główny zły" jest niestety zbyt oczywisty, ale rozwiązanie historii potrafiło trochę zaskoczyć wprowadzając również rzeczy, których się nie spodziewałem. Krótka, przyjemna lektura - jak na kryminał przeciętna, ale duży plus za miejsce akcji.

"Błaganie o śmierć" - Marek Krajewski
Ostatnia ponoć książka Marka Krajewskiego, której bohaterem jest Eberhard Mock. Seria ma już 12 tomów, więc najwyższy czas był ją zamknąć, szczególnie, że pod koniec poziom jej raczej nie należał do najwyższych. Nie jest to domknięcie historii Ebiego, bo to dostaliśmy już dawno temu, ot kolejny kryminał pokazujący fragment jego życia. Tym razem jednak kryminał na całkiem niezłym poziomie, wyższym niż średnia z ostatnich książek Krajewskiego.

"Ucieczka z Festung Breslau" - Andrzej Ziemiański
I kolejna książka kupiona głównie z uwagi na miejsce akcji Lekka przygodowo, sensacyjna książka opisująca historię kilku osób z różnych służb, których losy się splotły u schyłku wojny we Wrocławiu. Mimo iż książka to nie jest fantastyka to jak to u Ziemiańskiego bywa, raczej trzeba się nastawić na sporo akcji, czasem zabawnej, często nierealnej, ale sprawiającej przyjemność w czytaniu. Kawałek dobrej przygody na wieczór do odstresowania się

LINK
  • Meekhan

    Mossar 2023-04-16 14:04:28

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    Skoro nowy temat to ja opowiem o moich odczuciach po lekturze pierwszych dwóch tomów Meekhanu Roberta Wegnera. Może kogoś zachęcę.

    Północ - Południe,
    Wschód - Zachód - Robert M. Wegner


    Najpierw w największym skrócie. Jak ktoś od fantasy oczekuje czegoś więcej, nie tylko ciekawie wykreowanego świata, ale też poruszających opowieści i kawału niezłego pisarstwa to Wegner będzie jak znalazł. Po części jest to zasługa tego, że pierwsze dwa tomy są podzielone na opowiadania. I od tego zacznę.

    Od samego początku ten podział na opowiadania skojarzył mi się z Wiedźminem Sapkowskiego. Różnica polega na tym, że tam podążaliśmy głównie tropem Geralta. Tutaj mamy cztery różne rejony świata i cztery różne glownepostacie/grupy postaci. Działa to świetnie. Po każdym rejonie myślałem że kolejne już na pewno nie dadzą rady sprostać fabularnie temu poprzedniemu i za każdym razem się myliłem. Jest świetnie. Mam parę typów jeśli chodzi o najlepsze z tych opowiadań, ale nie było ani jednego które mógłbym określić jako nudne albo nijakie. Wszystkie miały coś w sobie i to coś zwykle było klimatyczne, zaskakujące, czasem poruszające bądź epickie.

    Wegner w tych dwóch tomach bardzo spokojnie wprowadza czytelnika w świat Meekhanu. Nie spieszy się, powoli na różne sposoby buduje ten świat. Czasem północne opowiadania rozwijają jakiś wątek z wschodu, zachód nawiązuje do południa, południe do północy, itd. Wszystko się łączy ale w bardzo spojny i nienarzucający się sposób. Widać że Wegner traktuje setting fantasy jako tło, a nie cel sam w sobie. Liczą się u niego postacie i ich historie. Liczą się ludzie, ich przeszłość i emocje.

    Ja za parę dni zaczynam trzeci tom. Mam nadzieję że w formie powieści nadal będzie świetnie, ale Wegner wydaje się na tyle utalentowanym pisarzem, że raczej się o to nie martwię.

    LINK
  • Re: Co ostatnio czytaliście VIII

    cwany-lis 2023-04-16 14:35:25

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    "Na południe od Brazos" mam na półce od 5 lat, razem z kontynuacją, także ten ... przeczytam raczej w bliższej niż dalszej przyszłości, ponieważ me zaległości z szeroko rozumianej klasyki można policzyć na palcach jednej ręki.

    LINK
    • Re: Co ostatnio czytaliście VIII

      Rusis 2023-04-16 14:58:09

      Rusis

      avek

      Rejestracja: 2004-02-28

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Wrocław

      No za kontynuację, czyli "Ulice Laredo" właśnie się biorę

      LINK
    • Re: Co ostatnio czytaliście VIII

      bartoszcze 2023-04-16 15:22:55

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Jak zerkam na opis O CZYM to jest to póki co nie widzę perspektywy czasowej w której miałbym się za to zabrać. Zwłaszcza przy tej długości i epopeiczności. Książek nieprzeczytanych - na półkach i nie tylko - mam tyle, że...

      LINK
  • Nie lubię piasku, ale ...

    cwany-lis 2023-04-20 21:19:52

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    -Kapitularz Diuną - tom ostatni, mocno wymęczony lekturą zauważam co następujące: jest zły. Wyjątkowo jest to bezpośrednia kontynuacja, ale nadal powiela te same błędy przy konstrukcji powieści. Dostajemy ponownie bardzo podobne wątki fabularne i wykonanie, ponownie śledzimy losy kolejnego "klona" i kolejnego wcielenia Duncana (ta drugoplanowa postać z Diuny przewija się przez całe Kroniki, a to zaledwie jeden z wielu dziwacznych pomysłów autora ...), po raz n-ty czytamy, jak to odzyskują wspomnienia (tu poprzez dosyć brutalną inicjację seksualną ...) i konfrontują się z rzeczywistością. Dostajemy dobry wstęp, ciekawe wprowadzenie w sytuację polityczną i ...

    Ponownie! 80% powieści wypełnione zostaje ciężkimi, pseudo filozoficznymi dialogami, pełnymi wydumanych porównań i egzystencjalnych pytań. Jest to momentami nie do zniesienia, fabuła wlecze się niemiłosiernie a bohaterowie rozwlekają znane nam już od początku postanowienia i kwestie. Czytałem, że autor wydając tom drugi chciał kontynuować publikację takich mini ksiąg właśnie (Diuna właściwie składa się z takich trzech), ale spotkał się z olbrzymią krytyką fanów porównujących bezpośrednio tom drugi do epickiego pierwszego. Dlatego postanowił niestety pisać rozbudowane historie, ale z każdym kolejnym tomem kronik udowadnia, że wypalił się już przy trzecim ...

    Na uwagę zasługuje ostatnie 15% książki i kapitalnie opisana bitwa (cała jedna w książce ...), autor znakomicie pisze sceny akcji, ale dawkuje ją tak oszczędnie, jak Fremeni wodę na pustyni ...

    Co jednak najgorsze to dewastowanie swojego własnego dorobku i uniwersum poprzez kolejne dziwaczne pomysły fabularne. W "Kapitularzu" dostajemy wątek... ukrywających się Żydów i "Sekretny Izrael". Kontynuowany jest również wątek potęgi seksualnej i przejmowania władzy nad mężczyznami wyuzdanym seksem ... Autor burzy też czwartą ścianę w osobisty dla siebie sposób oddając hołd zmarłej żonie, ale zarazem totalnie dystansując się do powagi wykreowanego świata.

    I co najgorsza - to nie jest w żaden tom ostatni, zamykający w jakiejś formie historię, Frank Herbert zmarł nagle, zostawiwszy sporo notatek, tym samym może jego syn wespół z Andersonem wykreowali coś bardziej przyziemnego i bardziej czytliwego. Na pewno sprawdzę bo mimo wielu zastrzeżeń do Kronik nabrałem, jakiejś sympatii do tego uniwersum. To było ciekawe doświadczenie czytelnicze.

    LINK
  • Kwiecień 2023

    Mossar 2023-04-30 21:18:44

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    -Północ - Południe,
    Wschód - Zachód,
    Niebo ze Stali - Robert Wegner


    Pisałem już wcześniej jak świetnie i dojrzałe jest to fantasy, ale wtedy byłem przed trzecim tomem. Trzeci tom jest już pisany "normalnie", nie jest zbiorem opowiadań, ale wciąż jest świetnie. Moje serce chyba wciąż bardziej bije do tej formy opowiadaniowej, ale Niebo ze Stali też jest na wysokim poziomie. W szczególności finał mnie położył. Polecam to fantasy, w szczególności osobom które chciałyby świata fantasy, ale bez pompy i w dużo dojrzalszym wydaniu.

    W północ się odzieję,
    Zadziwiający Maurycy i jego edukowane gryzonie,
    Pasterska Korona - Terry Pratchett


    Pratchett jak to Pratchett, zawsze w moim sercu, ale "W północ się odzieję" to jeden z tych tomów Swiata Dysku, który skradł moje serce. Zdecydowanie najlepszy tom serii o Tiffany. Głęboki, poruszający, ciekawy, emocjonujący. Dla mnie zdecydowana czołówka tego 40-ksiągu. Pasterską Koroną zaś skończyłem czytać ŚD. Zacząłem w gimnazjum i tak się złożyło że wszystko przeczytałem dopiero teraz, po jakichś piętnastu latach. Łezka się w oku kręci trochę. Pewna era się zakonczyła, ale to nie znaczy, że do ŚD nie wrócę. Wrócę pewnie szybciej niż myślę.

    Quest for Planet X,
    Cataclysm

    Jedna to książka dla młodszych, ale całkiem fajna i przyjemna. Wchłonąłem w formie audio i było to całkiem przyjemne doświadczenie. Jeden z lepszych middle grade. Cataclysm to już jeden z finałów drugiej fazy i był ogień. Sporo Jedi, Mocy, emocji, śmierci, imo wypada lepiej niż Gasnaca Gwiazda koncząca pierwszą fazę. Jeszcze przede mną Path of Vengeance, autorem jest Scott więc powinien być ogień.

    Hunters: Battle for the Arena

    Nie miałem co robić na spacerach psem to sobie to odpaliłem. Recka w temacie. Pocieszne takie i dosyć interesujące jeśli chodzi o pomysł na to jak ująć taką arenowatą grę in-universe.

    33 książki za mną, czyli jestem na kursie na 100 w tym roku. Nie wiem nie wiem. Chyba nie chcę na siebie takiej presji nakladać. Nigdy nie planowałem 100 książek w rok a tu aż się prosi o taki challenge.. no ale nie będę dążył do tego. Zobaczymy ile będzie we wrześniu

    LINK
  • booker 2014

    cwany-lis 2023-05-01 19:56:25

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    - Ścieżki Północy - obsypana nagrodami, zachwalana przez Szczepana Twardocha powieść o więźniu japońskiego obozu w czasie II Wojny, jego miłosnych perypetiach i losach bohaterów drugoplanowych okazała się w mojej ocenie mocno ... OK.

    Może już po prostu nie mam cierpliwości do przeładowanych introspekcją opisów emocji, uczuć i afektów miłosnych, okraszonych dziesiątkami ozdobników i lirycznych porównań. Może źle zrobiłem zabierając się do tego typu powieści właśnie teraz, ale spodziewałem się czegoś bardziej ... zwartego literacko i bardziej konkretnego.

    Autor skacze z wątkami i zaburza chronologię wydarzeń co mocno rzutuje na to, jaką wagę mają pewne, wydawałoby się ważne wydarzenia. Już na samym wstępie dowiadujemy się, że protagonista przeżył wspomniany obóz jeniecki, kto w nim zginął i w jaki sposób. Wiemy też, że miał kilka kochanek i romansów co niejako wypacza wagę tej "wielkiej miłości" z opisu z tyłu okładki, która rzekomo pomogła mu przeżyć piekło niewoli. Autor skacze sobie w ciągłości wydarzeń historii, każąc nam śledzić rozbudowane opisy japońskiego bestialstwa i śmierci poszczególnych więźniów, ale znów - to wszystko "spoileruje" już w pierwszych rozdziałach. Bardzo mi takie odkrywanie napięcia przeszkadzało, psuło całą strukturę dobrze opowiadanej fabuły i zwyczajnie prowadziło do znużenia.

    W połowie książki zaczynamy dostawiać rozdziały poświęcone także oprawcom - japoński punkt widzenia jest arcyciekawy, także losy koreańskich strażników ukazują złożoność hierarchii agresora. Losy poszczególnych więźniów w trakcie niewoli i powojenne losy to trochę taka klasyka literatury obozowej, ale tu przemawia przeze mnie znużenie tematyką.

    Warsztat pisarski za to to ekstraklasa, mogę sobie nie lubić wątków romantyczno-obyczajowych, ale autor znakomicie operuje słowem, po prostu nie trafił do mnie tak rozłożony balans powieści, kładący nacisk na opis emocji i brak chronologii wydarzeń. Aczkolwiek jestem mocno zaskoczony "dziesiątkami" na lubimyczytac, dla mnie to mocna 7.

    LINK
  • Kwiecień: Saga Vorkosiganów, cz. 3 + Swanwick

    Shedao Shai 2023-05-05 09:27:28

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Kwiecień na skromniutko, bo tylko 5 pozycji. Na froncie czytnikowym - Vorkosiganowie trochę mi się chwilowo przejedli (to żaden diss na jakość serii, ta wciąż trzyma poziom, po prostu czytałem kilkanaście pozycji z serii pod rząd i trochę się zmęczyłem). Na froncie książkowym - wziąłem się za omnibus Swanwicka, który to ani lekki, ani szybki w czytaniu. Plus choroby, zmęczenie i jakoś tak wyszło.

    Kwietniowi Vorkosiganowie:

    Komarr
    A Civil Campaign
    Diplomatic Immunity


    Coraz bliżej końca. Wciąż dość entuzjastycznie polecam.

    Poza tym:
    Próżniowe kwiaty - Michael Swanwick
    Stacje przypływu - Michael Swanwick


    "Próżniowe kwiaty" mnie bardzo zmęczyły. Za ich podstawową wadę biorę fakt, że po prostu mnie nie interesowały. Świat przedstawiony niby na papierze miał ciekawe założenia, ale jakoś nie umiał mnie zaintrygować. Fabuła nużyła, a kreacja postaci była nijaka. Ktoś tam się snuł, coś robił i gadał, a mnie to nie obchodziło. Wszystko tu było właśnie jakieś takie nijakie. Niby nie złe, ale bez wyrazu. Musiałem co jakiś czas zatrzymywać się i cofać o kilka kartek, bo sobie uświadamiałem, że odpływałem myślami podczas lektury gdzieś indziej i nie wiedziałem o czym czytam. Chyba jednak nie lubię cyberpunka tak, jak myślałem. Pamiętam, że skończywszy tę powieść i mając jeszcze jakieś 700 stron Swanwicka przed sobą, zawyłem z bólu egzystencjalnego.

    I tu miła niespodzianka, bo "Stacje przypływu" to jakby książka napisana przez innego autora. Zwięzła, skoncentrowana fabuła - i co najważniejsze, interesująca. Główny bohater - choć bezimienny, to bardzo wyrazisty. Świat - planeta Miranda - to kolejny mocny atut. Uwielbiałem czytać jak Swanwick ją opisuje. Za tym wszystkim idzie jakaś Myśl, tak samo zresztą jak w "Próżniowych...", tylko tam utonęła w technobełkocie i wszechobecnej nudzie, a tu nie.
    Jako jedyny minus podałbym, że gdzieś w 3/4 powieści tempo trochę siadło, jakby autor się na chwilę pogubił. Ale potem nastąpiła piękna końcówka.
    Rzecz zdecydowanie warta lektury.


    Liczę, że w maju się poprawię - na co są szanse, bo dopiero 5, a ja już po trzech książkach. No ale zobaczymy.

    LINK
    • Re: Kwiecień: Saga Vorkosiganów, cz. 3 + Swanwick

      Mossar 2023-05-05 09:43:07

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Niby jak się choruje to się powinno więcej czytać, a u mnie jest zupełnie odwrotnie. Jak jestem chory to marnuję czas nawet nie wiem na co dokładnie, a po książki mi się nie chce sięgać na dłużej niż 15 minut. Za to jak się dobrze czuje to lecę z książkami jak szalony.

      LINK
      • Re: Kwiecień: Saga Vorkosiganów, cz. 3 + Swanwick

        cwany-lis 2023-05-05 22:57:05

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Sopot

        Ja nie byłem chory od ponad 20 lat to nawet nie wiem, jak by mi się czytało w takim stanie. Ale zauważyłem, że jak jestem wyspany to czytam x2. Ostatnio po pracy pozwalam sobie nawet na mini-drzemkę na 15-25 minut. Amerykański naukowcy mieli rację! Wciągam wtedy lekturę, jak Ewan McGregor kokainę w "Trainspotting".

        LINK
        • Re: Kwiecień: Saga Vorkosiganów, cz. 3 + Swanwick

          Shedao Shai 2023-05-06 10:14:23

          Shedao Shai

          avek

          Rejestracja: 2003-02-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

          Ja jak jestem chory to sobie zapodaję serial, max film. Czytanie mi w ogóle wtedy nie idzie, bo chce mi się spać i mam problemy z koncentracją. A w kwietniu to w ogóle, miałem zapalenie ucha, nic nie słyszałem na lewe, tak mnie to wybijało że ledwo egzystowałem a co dopiero sobie czytać xD

          LINK
          • Re: Kwiecień: Saga Vorkosiganów, cz. 3 + Swanwick

            SW-Yogurt 2023-05-06 19:05:03

            SW-Yogurt

            avek

            Rejestracja: 2011-05-19

            Ostatnia wizyta: 2024-11-20

            Skąd: Wrocek

            Ostatnimi razy, gdy ponoć byłem ofiarą pandemii, to faktycznie nic mi się czytać nie chciało. Obejrzałem dwie Olimpiady i Mistrzostwa LA, pewnie dlatego, że nic mi nie było, a mogłem siedzieć nocami. ~
            Za to dawno temu, przy 39+ świetnie mi się czytało listy Lema i Mrożka.
            Czyli czytanie w chorobie to sprawa indywidualna. ~

            LINK
          • Re: Kwiecień: Saga Vorkosiganów, cz. 3 + Swanwick

            Mossar 2023-05-06 19:09:53

            Mossar

            avek

            Rejestracja: 2015-06-12

            Ostatnia wizyta: 2024-11-17

            Skąd:

            Ja w tym sezonie przez to że syn poszedł do przedszkola i przynosił wszystkie zmutowane dzikie szajsy to miałem kilka razy takie przypadki. Jak to był tylko katar i kaszel to czytałem jak zwykle, ale w lutym miałem ból gardła absolutnie 10/10 w skali bolu gardlowego i nie miałem zupełnie ochoty czytać. Po prostu próbujesz skupić się na fabule, ale czujesz że to nie idzie bo myślisz o bólu.

            LINK
  • 100

    Karaś 2023-05-16 10:12:43

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Udało mi się dobić do setki i jak tak patrzę to tylko początkiem maja coś przeczytałem i od dwóch tygodni niczego nie skończyłem. Ciepło się zrobiło, urlopy, święta, człowiek weekendy spędza na wyjazdach, po pracy też się w końcu chce wychodzić i w sumie człowiek zwolnił z tą makulaturą. Na dobrą sprawę sezon wyjazdowy zaczął mi się w kwietniu wycieczką do Niszu i tak praktycznie co weekend plus urlopy do końca października. A że w podróży momentalnie zasypiam to czytać ciężko.

    Do tej pory najlepsze w roku przeczytane:

    - Inkub, o którym pisałem wcześniej
    - Na planecie zabutelkowanych mózgów. Świetna kontynuacja Billa, choć Niesmaczna rozkosz to już był czytelniczy terror.
    - Zaginiona Dziewczyna. Film widziałem dawno temu i podobał mi się, książka też świetna. Głównie przez to, ile emocji wywołała we mnie, bo denerwowała mnie każda postać.
    - Kroniki Marsjańskie, dość creepy
    - Mądrość Tłumu. Najlepsza część trylogii, fenomenalna. Trochę mi się kojarzyło z Batmanem z Banem

    Aktualnie męczę Babel. Czekałem dość długo, cena 100 złotych (ok, kupiłem taniej, ale still absurd) I... utknąłem gdzieś w 1/3. Niby literacko spoko, ale literatura kompleksów jakoś blokuje mi odczuwanie przyjemności z lektury. A te kompleksy momentami aż się wylewają. I to doslownie, bo autorka zarzuca przypisami, jakby czytelnik był zbyt glupi i musiał mieć podaną na tacy jedyną słuszną interpretację. No, zobaczymy co dalej. Utknąłem też z Nos4a2, może to bardziej zimowa lektura, ale na razie piekielnie męcząca. Pierwsza moja styczność z Hillem, więc może za wcześnie na takie wnioski, ale chyba będzie podobnie jak z jego ojcem - horrory męczące, ale to co nimi nie jest, jest super.

    Skończyłem polskie wydania Expeditionary Force i Drageus nie ogłosił jeszcze 10 tomu, więc pewnie sięgnę po oryginał. Szkoda, bo jak już przeczytam, to polskiej wersji nie kupię i kolekcja będzie wybrakowana. Teraz idzie druga część Kosiarzy i Upadek Lewiatana. Może do końca miesiąca skończę.

    LINK
  • Dwa klasyki ...

    cwany-lis 2023-05-16 10:27:59

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    -Zapomniany Żołnierz - wspomnienia niemieckiego żołnierza z II Wojny Światowej a dokładnie z wschodniego frontu. Klasyk, przepięknie napisany, bez ozdobników i poetyckiego zadęcia Remarque ale z bardzo precyzyjnymi opisami walki i żołnierskiej niedoli. Momentami byłem poruszony niektórymi scenami a myślałem już, że widziałem/czytałem już wszystko w takiej formule.

    Niektórym przeszkada bardzo wybiórczy punkt widzenia bohatera, sam nie miałem z tym problemu i nie wymagam od weterana Wehrmachtu w swych zapiskach jakiś refleksji odnośnie holocaustu, czy zbrodni wojennych. To osobiste zapiski jednostki a nie panorama historyczna albo literacka próba rozgrzeszenia w stylu Grassa (tu polecam przy okazji "Przy obieraniu cebuli"!). Podejrzewam, że Sojer pewnych rzeczy widzieć nie chciał, pewne mu umknęły a o pewnych siłą rzeczy wspomniał np. egzekucja "bandytów" w lesie. Jego postrzeganie niektórych wydarzeń może irytować, ale też z drugiej strony można dokładnie wczuć się w poziom jego frustracji. Żołnierz przegranej strony, który przeżył piekło, widział śmierć braci z jednostki, po wojnie musi się kajać i sypać głowę popiołem, będąc w cieniu zwyciężców i ich, wielokrotnie nagrodzonego poświęcenia. Obie strony walczyły za ojczyznę i praktycznie nie miały wpływu na historyczne decyzje i losy narodów.
    Z jego zapisków można dokładnie dowiedzieć się, jak w praktyce wygląda pion decyzyjny w armii, działania małych oddziałów na tle całego frontu, jak wygląda i jak porusza się cała dywizja, jak żyje taki zbrojny twór na froncie. Coś niesamowitego co powinien przeczytać każdy miłośnik historii, by mieć bolesną świadomość, że pod każdym symbolem jakiegoś korpusu armii w monografii historycznej tkwią prawdziwi ludzie, sikający w spodnie w strachu podczas szturmu, gnijący w głodzie i mrozie, cierpiący na czerwonkę i nerwicę frontową, ginący od artylerii i z głodu. Ta książka dobitnie to uświadamia, jak żadna inna. Polecam.



    Kroniki Amberu - naiwnie chciałem podczas urlopu wciągnąć cały cykl, ale odbiłem się już od pierwszego tomu. Każdy liczy sobie po 120-180 stron, także całość to ekwiwalent jednego Jordana albo Sandersona. Niestety jest to typ fantastyki, którego nie lubię. Magia może tu wszytko, można wyczarować sobie miecz, zmienić ubranie, do tego dochodzą równoległe światy i podróże między nimi. Całość spisana przystępnie, ale prosto. Kiedyś to przeczytam by zweryfikować status klasyka, na razie po niespełna stu stronach wstrzymuję się od oceny.

    LINK
    • Re: Dwa klasyki ...

      Finster Vater 2023-05-16 17:48:57

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Książkę Sajera fajnie się czyta, szkoda tylko że to jest militarne S-F oderwane od faktów, a sam Guy (na co wskazuje weryfikacja podanych w książce "faktów" nigdy w "Grossdeutschland" nie służył.

      Lepsza - choć mniej znana - jest "Gdzie byłeś Adamie" H Bölla.

      LINK
  • Maj: Saga Vorkosiganów, cz. 5, Orwell i inne takie

    Shedao Shai 2023-05-30 12:29:45

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    11 pozycji. Jest dobrze. Po pierwsze, skończyłem Vorkosiganów:

    Captain Vorpatril`s Alliance
    Cryoburn
    Gentleman Jole and the Red Queen
    Dreamweaver`s Dilemma/Winterfair Gifts/Flowers of Vashnoi


    Bardzo się cieszę, że się zabrałem za Sagę Vorkosiganów. To dobra rzecz. Długa seria, którą można czytać bez zażenowania, bez znaczących spadków formy. To ważne i rzadkie. To zróżnicowana saga, oferująca czasem porywającą fabułę, czasem przyjemne wyciszenie i spojrzenie na losy bohaterów w spokojniejszych czasach. Chyba nawet te tomy w których akcja zwalniała podobały mi się najbardziej. Skoro o bohaterach mowa, to są oni dobrze skonstruowani, mają potrzebną głębię, czytelnika obchodzą ich losy. Teraz, po zakończeniu, przykro mi że nie dowiem się już nic więcej o losach Milesa, Ivana, Gregora, mojego ulubieńca - Duva Galeniego, sióstr Koudelka, Marka... i tak dalej.
    Bujold eksperymentuje z gatunkami, nigdy nie katując jednego do znudzenia. Mamy na przestrzeni sagi sporo wojennych opowieści, politycznych intryg, zagadek kryminalnych, wątków mocno sajfajowych, jak i lżejszych, humorystycznych czy romansowych. Świat który stworzyła jest żywy, zróżnicowany i interesujący. Mógłbym o nim czytać dużo więcej niż te 16 książek i kilka opowiadań. Polecam.

    Opowiadania najlepsze - Michael Swanwick

    "Najlepsze opowiadania" dość zdecydowanie wpisuję na krótką listę zbiorów opowiadań wartych uwagi. Wprawdzie było tam kilka pozycji których nie zmęczyłem i kilka które oceniłbym jako "ujdzie", ale też znalazło się parę perełek. Do takowych zaliczylbym pierwsze dwa opowiadania: "Ucztę świętej Janis" oraz "Ginungagap". Mocne otwarcie. Na uwagę zasługuje też "Na brzegu świata" czy "Na północ od niby-niby". Umęczyło mnie natomiast długie "Jajo gryfa", a "Konia trojańskiego" nawet nie skończyłem. Ciekawostka to "Jako w maszynie pulsuje życie", które zostało zaadaptowane w jednym z odcinków trzeciego sezonu "Love, Death + Robots". Czytając, skojarzyłem fabułę z tym odcinkiem bez posiłkowania się internetem <duma>.

    Pawana - Keith Roberts

    Nie wiedziałem nic o tej książce. Ot, wyszedł nowy Artefakt to kupiłem. Postawiłem na półce i czekała na swoją kolej. Ta nadeszła, ściągnąłem ją z półki, przeczytałem blurba i prawie się popłakałem na myśl o tym, że mam czytać kolejną historię alternatywną. Trudno - pomyślałem - książka długa nie jest, a jak ją teraz odłożę, to już pewnie do niej nie wrócę.

    Wyszło tak sobie. Lepiej od "Czekania na smoka", ale jednak upewniłem się w przekonaniu, że nie jest to kierunek w którym chciałbym, żeby Artefakty szły. Książka nie była za ciekawa - to dla mnie jej podstawowy problem. Założenia konstrukcji świata były OK, tkanina fabularna jaką uplótł autor była OK, ale jednak koniec końców musiałem się zmuszać do kontynuowania lektury, niezbyt (to taki eufemizm na: "wcale") interesowało mnie co będzie dalej i dokąd zmierza fabuła. I to jest problem wokół którego nie mogę przejść obojętnie.

    Najlepiej oceniam pierwsze dwie części, czyli tę o Lady Margaret i samotnym sygnaliście. Miały one swój klimacik. Zaczął on się wykolejać (hehe) od trzeciej opowieści, tej o łódce, gdzie autor stracił moją uwagę i już raczej jej nie odzyskał. Trochę nie pasuje mi tam ta sekcja. Późniejsze opowieści - te o buncie, czyli o Johnie i Corfe Gate - były mocno standardowe, nie oferowały nic wyróżniającego się. To kolejny eufemizm na: były nudne. 3/6. Książka ma swoje ambicje, aczkolwiek w mojej opinii oferuje za mało.

    Pokój 415 / Co noc - Edward Lee

    1,5/6, ani mi się nie chce o tym pisać, więcej Lee nie kupię.

    Final Girls. Ostatnie ocalałe - Grady Hendrix

    Jakoś nigdy nie było mi po drodze z Gradym Hendrixem. Poprzednie książki wyglądały mi na ot, takie zwykłe czytadła, pewnie przyjemne, ale czy nie szkoda na nie czasu? Zawsze uznawałem, że szkoda. "The Final Girl Support Group" (bardzo nie chcę używać "polskiego" "tytułu") zachęciło mnie tematyką. Slashery to mój ulubiony gatunek filmowy, a tu mamy jeden wielki hołd im złożony. Szóstka kobiet uczęszczająca do tytułowej grupy wsparcia bardzo wyraźnie nawiązuje do ostatnich ocalałych z kanonu klasyki slasherów (Halloween, Krzyk, Teksańska masakra piłą mechaniczną, Piątek, trzynastego, Koszmar z Ulicy Wiązów, Cicha noc, śmierci noc). Ze względów - jak się domyślam - licencyjnych, nazwy i imiona są pozmieniane, ale jednak fani wiedzą o kogo chodzi. Już na tym etapie mamy sporo mrugnięć do czytelnika, bo np. ocalała z teksańskiej rzezi ma na imię Marilyn - w filmie była to Sally Hardesty, którą grała aktorka o imieniu... Marilyn. Alice z Camp Crystal Lake to tutaj Adrienne z Camp Red Lake (i chyba już zgadniecie, jak miała na imię aktorka grająca Alice w Piątku, trzynastego). I tak dalej. Mnie autor zainteresował na tyle, że dałem mu szansę.

    I faktycznie jest to książka spod znaku "przyjemnych czytadeł". O ile sama w sobie nie jest slasherem - przynajmniej przez większość powieści - to jest to miks, bo ja wiem, thrillera i kryminału? Ktoś morduje jedną z tytułowych ocalałych i wygląda na to, że zaczyna polować na pozostałe.

    Z jednej strony mamy zatem zagadkę fabularną - sprawnie poprowadzoną, zaskakującą, mnie satysfakcjonującą. Z drugiej, jest to przy okazji powieść wyraźnie feministyczna, poświęcająca sporo miejsca traumom kobiet ocalałych ze slasherowych rzezi, szukająca odpowiedzi na pytania takie jak: jak one odnajdą się w społeczeństwie potak okrutnych wydarzeniach? I co jest nie tak z ludźmi, że tak lubią oglądać krzywdę innych na ekranie? (odmawiam udzielenia odpowiedzi ). Nie jest to więc zwyczajne "ugabuga ktoś zabija, a kto??".

    Podobała mi się ta książka, była ciekawa, niosła ze sobą jakąś tam myśl - nie żałuję poświęconego jej wieczoru. 4/6

    Alektromanta i inne opowieści niesamowite - Christopher Slatsky

    Zbiór opowiadań new weird. Słyszałem o nim trochę dobrego, dałem szansę. Dobra decyzja.

    Slatsky dobrze operuje piórem, tworząc malownicze, niepokojące i sugestywne wizje. W odbiorze pomaga z pewnością świetne tłumaczenie Wojtka Guni (tak, tego Guni - to właśnie śledząc jego aktywność po raz pierwszy usłyszałem o tej książce). Jego przypisy to już w ogóle małe dzieło w dziele

    Czasem Slatsky opiera swoje opowiadania o motywy utarte, acz dalej działające na wyobraźnie. Czasem wręcz przeciwnie, popuszcza dziko wodze fantazji i czytelnik (w mojej osobie) musiał się nieźle nagłówkować, żeby ogarnąć swoim małym rozumkiem o co chodzi. Szacunek, lubię jak autor stawia przede mną wyzwania. Nie jest to rzecz dla ludzi stawiających na fabułę, tu pierwsze skrzypce gra klimat i granie na emocjach (głównie niepokoju).

    Nie każde opowiadanie mi podpasowało, czy to ze względu na tematykę, czy na zakończenie, czasem zbyt psychodeliczne. Niemniej wciąż to solidny zbiór opowiadań.
    4,5/6

    Folwark zwierzęcy - George Orwell

    Mierząc się z klasykami takiej rangi zawsze czuję lekką tremę: a co jak się nie spodoba? I trzeba to będzie jakoś uzasadnić? Czy na pewno to z książką jest problem?

    Na szczęście, nie tym razem. "Folwark zwierzęcy" to powieść zwięzła i interesująca, naszpikowana metaforami czytelnymi nawet dla znających tylko pobieżnie realia okresu w jakim Orwell żył i tworzył. Co świadczy jednak o sile książki, to jej aktualność dzisiaj. Ameryki nie odkrywam pisząc, że nawet wśród lektur znacznie młodszych niż "Folwark..." sporo jest takich, które nie zestarzały się dobrze, a określenie "trąci myszką" bywa wobec nich nadzwyczaj łaskawe.

    Tymczasem mamy tu taki "Folwark", opublikowany w 1945 roku, a jednocześnie - gdyby ktoś mi powiedział, że napisano go w 2023, to bym uwierzył. Nie stracił nic na swojej aktualności. To wciąż trafne studium społeczeństwa, polityki, manipulacji, postaw i mechanizmów powodujących powstanie i utrzymanie systemów totalitarnych. Rzeczy przedstawione w tej książce i dziś mają miejsce gdzieś na świecie (czasem wręcz niebezpiecznie blisko), jakby przeniesione 1:1 z jej stronic. I tu możnaby się zastanowić co to mówi o naszej rasie i jej rozwoju (a raczej braku, w niektórych ważnych aspektach) na przestrzeni ostatnich 80 lat. Ale chyba lepiej nie, bo wtedy wypadałoby się tylko zwinąć w pozycję embrionalną i płakać. Po co sobie psuć miły wtoreczek. Owce z Folwarku nie miały w końcu takich przemyśleń 8)

    I to wszystko na lekko ponad stu stronach. Mało takich książek. Pełny szacunek.
    6/6

    Rok 1984 - George Orwell

    Książka ta, podobnie jak "Folwark zwierzęcy", jest wciąż boleśnie aktualna i niesie ze sobą wiele lekcji, niby dziś już oczywistych, a jednak podanych w sposób na tyle mądry i atrakcyjny, że czytelnik nie wzdycha co chwilę ze znużeniem mrucząc pod nosem "no, wiem" (jak w przypadku np. "My" Zamiatina). To po prostu kawał dobrej, ponadczasowej literatury.

    Mechanizmy nacisku i manipulcji stosowane przez Partię możemy spokojnie zaobserwować wśród rządzących czy to kawałek za naszą wschodnią granicą (w większym natężeniu), czy też na naszym własnym podwórku (w mniejszym niż w Rosji, co jednak za wielkim osiągnięciem nie jest, a patrząc na to jakie ambicje ma nasza rodzima Partia - natężenie będzie rosło ). Dobra, już nie politykuję, podkreślam po prostu aktualność tekstu Orwella. Czytając tę książkę kilkakrotnie przemykało mi przez głowę "ku**a, to jak u nas". Chciałoby się, żeby kiedyś straciła ona na tej aktualności, ale szczerze w to wątpię.

    Fabuła i główny bohater są tu tłem dla prezentowanych idei i wzorców zachowań. Optymista powiedziałby pewnie, że to ostrzeżenie, ale wg. mnie to gorzki komentarz na ówczesną rzeczywistość, który - dzięki kiepskiej kondycji moralno-intelektualnej Człowieka - przetrwał w pełnej sile do dnia dzisiejszego. Orwell ma rację - nie ma dla nas nadziei.
    6/6

    LINK
    • Re: Maj: Saga Vorkosiganów, cz. 5, Orwell i inne takie

      Karaś 2023-05-30 18:09:44

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Hendrixa przeczytałem chyba wszystko co w Polsce wyszło, Final Girls akurat najsłabsze, ale jeśli Ci się podobało, to reszta tym bardziej powinna. Szczególnie polecam Poradnik zabójców wampirów klubu książki z Południa.

      LINK
    • Re: Maj: Saga Vorkosiganów, cz. 5, Orwell i inne takie

      Mossar 2023-05-30 20:46:33

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Rok 1984 czeka na półce na przeczytanie zaraz jak skończę Projekt Hail Mary. Też spodziewam sie że będzie to bardzo aktualne.

      LINK
      • Re: Maj: Saga Vorkosiganów, cz. 5, Orwell i inne takie

        bartoszcze 2023-05-30 21:11:18

        bartoszcze

        avek

        Rejestracja: 2015-12-19

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Jeden z Wszechświatów

        Przez lata wielu dałoby się pokroić za twierdzenie, że i Folwark... ,i Rok..., to po prostu antykomuna

        LINK
      • Re: Maj: Saga Vorkosiganów, cz. 5, Orwell i inne takie

        Karaś 2023-05-30 22:33:34

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: София

        Dobre za ukazanie kilku mechanizmów typu dwójmyślenie, wieczna wojna czy cancel culture, ale bardzo łopatologiczna. Jak cały Orwell. Np. Cała prawda o planecie Ksi to wrecz remake Folwarku, ale parokrotnie lepszy

        LINK
    • Maj: update

      Shedao Shai 2023-06-01 11:08:04

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      Trochę w tym momencie przymossarowałem , czyli wyrwałem z podsumowaniem przed końcem miesiąca. A tu się okazało, że wczoraj skończyłem jeszcze dwie(!) książki. Co gorsza, sam Mossar tym razem poczekał do 31. Ale wstyd

      Dobra, do rzeczy.

      Koncert nieskończoności - Greg Bear

      Fantasy które zaczyna się dość typowo (nastoletni chłopak przenosi się do innego świata), ale jednak zawiera interesująco nieszablonowe motywy - przede wszystkim kładąc spory nacisk na rolę sztuki (poezji, muzyki, tańca...). Brzmi dziwnie? Tak, ale to działa i daje czytelnikowi coś nowego. Bear całkiem umiejętnie operuje tu językiem, dobrze buduje nastrój, niepokój, uczucie zagrożenia. Fabularnie mamy tu sporo twistów, zaskoczeń. Całkiem interesująca rzecz.

      4,5/6

      Koniec wieczności - Isaac Asimov

      Normalnie w życiu nie skończyłbym jej wczoraj, ale tak mnie wciągnęła, że - a jednak. Opowieść o podróżach w czasie i konsekwencjach z nich wynikających. O organizacji nadzorującej linię czasu i dokonującej nieustannie zmian poprawiających jakość życia ludzkości. Dobrze się trzyma w roku 2023, gdy temat przeorano już na wszystkie strony - to dopiero jakie wrażenie musiała robić w 1955, kiedy wyszła. Szacunek. Ciekawa, pomysłowa. Piękny klasyk sci-fi.

      5/6

      LINK
  • Maj 2023

    Mossar 2023-05-31 18:47:53

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    -Projekt Hail Mary - Andy Weir
    Po około 300 stronach miałem rozkminę czy ta książka zasługuje na tak wysokie oceny i nagrody. Wstępna fascynacja tematyką i tym jak sprawnie i ciekawie można wykorzystać różne dziedziny nauki do budowania historii minęła około tej 300-tnej strony i momentami zaczęło mnie to nużyć. No ale poszedłem sobie na długi spacer z psem i zacząłem analizować tę książkę pod różnymi kątami.

    I doszedłem do wniosku, że nie wyobrażam sobie nic lepszego dla Mossara z czasów liceum czy studiów. Uczyłem się wtedy fizyki relatywistycznej, tych wszystkich fikuśnych przemian związanych z ciśnieniem, temperaturą i nijak nie ogarniałem jakie to ma przełożenie na życie. Tutaj mamy niemal idealną odpowiedź na ten problem. Praktycznie cała książka ukazuje proces badawczy głównego bohatera potrzebny do tego żeby, a jak, uratować świat. Tyle że nie jest to podane w formie historii które znamy z filmów takich jak Armageddon. Nie, bliżej temu do jakiejś potencjalnej historii o programiście który miał uratować świat przed buszującym AI i zamiast jakichś laserów, matrixów mamy kilka godzin pisania kodu przez tego programistę. Żadnych większych dramatów, walk na miecze świetlne z AI tylko czysty proces myślowy od początku do końca. Takie jest Projekt Hail Mary. I na swój sposób jest to piękne.

    Oszczędnego czarodzieja poradnik przetrwania w średniowiecznej Anglii - Brandon Sanderson
    Jeden aspekt (amnezji) niemal identyczny jak w Projekt Hail Mary, ale to chyba jedyne podobieństwo, bo ta książka Sandersona jest w głównej mierze skupiona na humorze i chaosie. Na uznanie zasługuje oprawa graficzna książki i geenralnie sama idea Sandersona, ale już fabularnie i stylistycznie nie bardzo mnie ta książka przekonała. Nie jest zła i nawet się dobrze bawiłem, ale raczej traktuję to jako taki przerywnik, o którym szybko zapomnę.

    Dooku: Stracony dla Jedi, Path of Vengeance, Światło Jedi

    Trzy starłorsiaki. Światło Jedi to start mojego rereadu HR, a PoV to świetny finał drugiej fazy. Tyle wystarczy, coś więcej pewnie pisałem w osobnych tematach.

    Pamięć Wszystkich Słów - Robert Wegner

    No cóż, Meekhan nie zawodzi. Kolejny świetny tom, nie ma sensu żebym streszczał co tu się działo skoro nikt poza mną tego nie czyta. Powtórzę się tylko że to wybitnie dojrzałe fantasy i jeśli kogoś odrzuca klasyczne fantasy albo specyficzne fantasy ala Malazańska to może właśnie Meekhan będzie dobrym pickiem.

    Długi Marsz - Sławomir Rawicz

    Kontynuuję w końcu swoje próby czytania literatury historycznej, choć tu akurat mamy historię mocno fabularyzowaną. Trochę wstyd przyznać, ale byłem zafascynowany pierwszą połową książki, gdy ekipa zmagała się z cierpieniem, torturami, zimnem Syberii, a potem jak już udało im się uciec to.. się nudziłem. Ale i tak jestem zadowolony ze sięgnąłem po tę książkę.

    LINK
    • Re: Maj 2023

      Shedao Shai 2023-06-01 10:44:13

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      Mossar napisał:
      Pamięć Wszystkich Słów - Robert Wegner

      No cóż, Meekhan nie zawodzi. Kolejny świetny tom, nie ma sensu żebym streszczał co tu się działo skoro nikt poza mną tego nie czyta. Powtórzę się tylko że to wybitnie dojrzałe fantasy i jeśli kogoś odrzuca klasyczne fantasy albo specyficzne fantasy ala Malazańska to może właśnie Meekhan będzie dobrym pickiem.

      -----------------------

      Ja w 2009 przeczytałem "Północ–Południe". Niesamowicie mi się podobało. Rok później wyszło "Wschód–Zachód" - nic już nie pamiętałem z poprzedniego tomu, więc zrobiłem sobie re-read. Również wrażenia top. Ale doszedłem do wniosku, że bez sensu czytać to na bieżąco, jak będę musiał sobie powtarzać w kółko poprzednie tomy. Stwierdziłem, że poczekam aż wyjdzie całość. No i jest 2023 a ja wciąż czekam xD #cierpliwyczlowiek

      LINK
      • Re: Maj 2023

        Mossar 2023-06-01 10:54:05

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Teraz była przerwa bo Wegner był chory, ale premiera 6 tomu już za niedługo niby. Ja myślałem że to w ogóle finałowy tom ale mądrzejsi ode mnie twierdzą że tych tomów docelowo ma być więcej. No więc jeśli będziesz chciał to przeczytać ciągiem całe to pewnie jeszcze dobre 5-10 lat czekania

        Ale imo warto. To też jest trochę inny typ fantasy niż te o których zwykle gadamy. Jak jeszcze da się znaleźć punkty wspólne z Eriksonem czy chociażby Diuną to już w odniesieniu do Sandersona ma się odczucia że to stylistyka i sposób tworzenia świata diametralnie inne.

        LINK
        • Re: Maj 2023

          Shedao Shai 2023-06-01 11:10:05

          Shedao Shai

          avek

          Rejestracja: 2003-02-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

          Spoko, nie spieszy się. Mam co czytać. Takie podejście ma też drugą stronę medalu - jak już wychodzi całość i jest dużo tomów, to się czuję przytłoczony i odkładam lekturę bo "za dużooo na raz" xDD ABŚ z półki już mnie przeraża, a czekam jeszcze na 5 tom. Z Expanse też tak czekałem - aż skończą, a jak skończyli, to teraz odkładam bo ojezuuu 10 tomów czytać xD nie dogodzisz

          LINK
          • Re: Maj 2023

            Mossar 2023-06-01 11:35:04

            Mossar

            avek

            Rejestracja: 2015-06-12

            Ostatnia wizyta: 2024-11-17

            Skąd:

            Ja w ogóle nie lubię czytać kilku dużych serii fantasy na raz. Dlatego z Wegnerem czekałem aż skończę Eriksona, a po Abercrombiego czy Kresa sięgnę dopiero po Meekhanie (no.. tych 5 tomach, ale to już w tym miesiącu bedzie koniec). Takie Koło Czasu odpuściłem zupełnie na dłuższy czas, bo była tak długa przerwa między wydawaniem kolejnych tomów, że zupełnie zapomniałem co tam się działo w fabule. W ogóle nie pamiętam gdzie wylądował Rand, Mat, Egwene i reszta postaci. Jakbym teraz zaczął czytać tom 9 to bym się czuł wybitnie niekomfortowo.

            LINK
            • Re: Maj 2023

              Shedao Shai 2023-06-01 11:53:01

              Shedao Shai

              avek

              Rejestracja: 2003-02-18

              Ostatnia wizyta: 2024-11-21

              Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

              Spokojnie, będziesz się czuł niekomfortowo czytając 9 tom tak czy siak

              Z Kresem czekam aż się wyjaśni sytuacja z ostatnim, niby nieukończonym tomem. Czyli jeszcze trochę to potrwa.

              Co do Abercrombiego, to przypomniałeś mi że czeka na mnie ta nowa trylogia. Tu znowu problem, bo słabo pamiętam poprzednie tomy xD

              Powoli się przełamuję do Forge of the High Mage, bo też od lektury Kellavend`s Reach minęło już kilka lat...

              LINK
        • Re: Maj 2023

          Burzol 2023-06-01 11:20:55

          Burzol

          avek

          Rejestracja: 2003-10-14

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Poznań

          Kurcze, przeczytałem meekhańskie ksiązki Wegnera, nawet kilka, na pewno więcej niż jedną, czytało się to bardzo dobrze...ale w tym momencie nie pamiętam, ani ile książek mam za sobą, ani co tam tak do końca się działo. W sensie, czytać na pewno warto, ale nie wiem czy metoda Shedała nie jest rozsądniejsza, bo o ile jest to fajne inne fantasy, tak łatwo o nim zapomnieć, jak jest się nieuważnym.

          LINK
          • Re: Maj 2023

            Mossar 2023-06-01 11:32:29

            Mossar

            avek

            Rejestracja: 2015-06-12

            Ostatnia wizyta: 2024-11-17

            Skąd:

            Bardzo łatwo zapomnieć, bo sporo się dzieje w tle. Tzn. na plus działa to, że te ksiażki są mocno nastawione na paru głównych bohaterów (tam na północy był np. Kenneth, ale generalnie tych głównych jest <10), więc jeśli bierzesz się za następny tom i w miarę pamiętasz tego Kennetha czy tam paru innych to można czytać, ale jak zupełnie się zapomniało o co chodzi z Yatechem, Kennethem czy chociażby Wozakami to wtedy lepiej od początku

            Wegner trochę wychodzi naprzeciw ze streszczeniami na swojej stronie: http://meekhan.com/streszczenia/

            LINK
  • Historia

    cwany-lis 2023-06-03 17:39:58

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    -Pancerz i Krew. Bitwa pod Kurskiem - bardzo podręcznikowa monografia o największej bitwie pancernej. Dobrze napisana, ale bez ikry. Bardzo długie wprowadzenie o wszystkim po trochu, kolejne 100 stron o działaniach na froncie pełne suchych raportów i rozwlekłe podsumowanie. Razem daje nam to 300 stron+ przypisy i wrażenie lektury pracy "cwanego" studenta, który dokonuje cudów by wypełnić magisterkę określoną ilością słów. Bardzo mało tu wspomnień żołnierzy, cytatów i wypowiedzi naocznych świadków, jakiś ciekawostek i żywej narracji, ale raczej nie powinienem tego wymagać po takiej monografii bitwy, której bliżej do pracy dyplomowej a nie literatury popularnonaukowej.

    Krzyżowcy. Epicka historia wojen o Ziemię Świętą - a tu z kolei mamy do czynienia z klasyczną pracą "gawędziarza". Poprzez losy poszczególnych tytułowych rycerzy śledzimy dzieje krucjat i karnych ekspedycji. Wszystko podane w ogólnym zarysie - na niespełna 500 stronach trudno o bardziej szczegółowe opisy, ale daje to jakiś pogląd na całokształt zjawiska. Dan Jones świetnie opowiada i cieszę się, że trochę w ciemno kupiłem wszystkie jego książki. Ten tytuł może stanowić znakomity dodatek do jakiegoś opracowania historycznego np. "Krucjaty. Wojna o Ziemię Świętą" Thomasa Asbridge, gdzie bardziej szczegółowo opisano przebieg poszczególnych konfliktów.

    LINK
    • Re: Historia

      Mossar 2023-06-08 11:25:16

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Przyznam że może nie komentuję ale regularnie patrzę na to co czytasz, bo tak jak wybrać coś z fantasy nie mam problemu, bo tym żyję, tak z książkami historycznymi mam spory problem. Niby mógłbym leciec po kolei to co jest w księgarniach czyli Davies, Chwalba itd. ale strzelam że perełki można znaleźć gdzie indziej. Ostatnio czytałem Długi Marsz Rawicza, a dosłownie przed chwilą kupiłem sobie Wschodzące Słońce o perspektywie Japonii podczas WW2.

      LINK
      • Re: Historia

        Finster Vater 2023-06-08 15:11:31

        Finster Vater

        avek

        Rejestracja: 2016-04-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-20

        Skąd: Kazamaty Alkazaru

        Te "Rising Sun" to Tolanda? Dobra rzecz, ale raczej o przyczynach niż perspektywach, gdyż tych Japonia nie miała Cytując "japonia nie rozumiała nowoczesn3j wojny i nie powinna w niej uczestniczyć".

        LINK
        • Re: Historia

          Mossar 2023-06-13 14:53:20

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2024-11-17

          Skąd:

          Tak tak, właśnie to czytam. Ja w sumie lubię takie książki. Wystarczyła mi jedna dwie książki które ogólnie opisywały WW1 i WW2 a teraz raczej próbuję podejść do tematu z różnych perspektyw. Rok temu nawet się zabrałem za audiobook o tych kilku latach przed zagarnięciem Czech przez Hitlera. Nie dosłuchałem do końca, ale przyznam że przyczyny są dla mnie ciekawsze niż skutki.

          A tak najbardziej ciekawią mnie historie ludzi, chciałbym poczytać coś więcej np. o WW2 z perspektywy jakiegoś konkretnego żołnierza/polityka/powstańca/skazańca/pilota ale nie wiem gdzie szukać czegoś dobrego.

          LINK
        • Re: Historia

          Mossar 2023-06-16 16:16:46

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2024-11-17

          Skąd:

          Potrzebuję wsparcia historycznego.

          Czytam sobie i ogólnie ciekawe opracowanie, nie wiedziałem że wojna ze strony Japonii to nic innego jak szereg błędów dyplomatycznych, gorącej krwi Japońców i olewactwa ze strony Stanów Zjednoczonych. Tak czy inaczej nie ogarniam historycznie sytuacji w Chinach. Jaka była tam sytuacja polityczna, że Japończycy traktowali ich walkę w Chinach jako pomoc w zwalczaniu

          LINK
          • Re: Historia

            Mossar 2023-06-16 16:17:41

            Mossar

            avek

            Rejestracja: 2015-06-12

            Ostatnia wizyta: 2024-11-17

            Skąd:

            ... bezprawia, komunistów i czego tam jeszcze.

            LINK
          • Re: Historia

            Finster Vater 2023-06-16 21:52:28

            Finster Vater

            avek

            Rejestracja: 2016-04-18

            Ostatnia wizyta: 2024-11-20

            Skąd: Kazamaty Alkazaru

            Tutaj trudno mówić o błędach dyplomatycznych, skoro za dyplomację wzięła się tam armia, a w zasadzie jej generalicja oderwana od rzeczywistości. Paradoksalnie, jeden z czołowych architektów japońskiego imperializmu i aneksji Mandzurii (o którejarmia raczyła poinformowaćrząd, jak już się dokonała), Kenji Ishiwara został odsuniety i zdymisjowany bo wykazał się odrobiną realuzmu w kwestii Chin.

            LINK
          • Re: Historia

            cwany-lis 2023-06-18 19:45:51

            cwany-lis

            avek

            Rejestracja: 2003-07-31

            Ostatnia wizyta: 2024-11-21

            Skąd: Sopot

            Jest taka pozycja "Gorzki triumf. Wojna chińsko-japońska 1937-1945" Jakuba Polita, ale obecnie to biały kruk tzn. 120 zł. na allegro albo 40 za ebook. Bardzo dużo o tym konflikcie jest też napisane w kompleksowym opracowaniu "II Wojna Światowa" Antony Beevora. Może coś jeszcze Kissinger napisał, ale książek o tej krwawej wojnie jest jak na lekarstwo na naszym rynku.

            LINK
            • Re: Historia

              Mossar 2023-06-18 20:01:55

              Mossar

              avek

              Rejestracja: 2015-06-12

              Ostatnia wizyta: 2024-11-17

              Skąd:

              Generalnie o Beevorze też myślałem ale nie wiem co z tych takich najczęściej sprzedawanych w księgarniach książek historycznych ma największy sens. Opinie na lubimyczytać są dosyć skrajne - tym mam na myśli wszelkich Daviesów, Beevorów którzy opisują tematykę bardziej ogólnie.

              LINK
              • Re: Historia

                cwany-lis 2023-06-18 20:50:10

                cwany-lis

                avek

                Rejestracja: 2003-07-31

                Ostatnia wizyta: 2024-11-21

                Skąd: Sopot

                Z takich ogólnych opracowań to polecam mocno reportażowe "I rozpętało się piekło" Hastingsa - 3 kilo wciągającej historii, 1200 stron, gdzieś w poprzednim temacie zachowałem ten tytuł.

                Beevor i Davies to już zawodowi historycy, piszą ciekawie, mają tam swoje słabości i poglądy, które forsują, ale ich książki są najbardziej przystępne z całej rzeszy tego typu literatury. Są regularnie krytykowani przez innych uczonych i internetowych fascynatów, ale też odnieśli największy komercyjny sukces ze względu na formę. Czytałem i "Europę Walczy" i praktycznie wszystko co napisał Beevor. Szczerze - guzik mnie obchodzi, czy w detalach mają odmienne zdanie od innych zawodowych historyków, to tak hermetyczna nisza, pełna zawistnych, zazdrośników, że nawet w polskim wydaniu tzn. internetowe bitwy autorów Historycznych Bitew Bellony na rozmaitych forach aż się proszą o reportaż tego patologicznego środowiska, albo jakąś historyjkę w stylu "mój ojciec wędkarz" Malcolma X.

                LINK
  • Amerykańskiego pejzaże

    Karaś 2023-06-08 10:58:48

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Ostatnio coś mnie tak wzięło i poczytalbym jakaś fajna cionszke z namalowanym w tle amerykańskim pejzażem. Coś jak McCammon, Dallas 63, Poradnik zabójców wampirów... gatunek dowolny, byle było amerykańsko w tle

    LINK
    • Re: Amerykańskiego pejzaże

      Rusis 2023-06-09 21:00:33

      Rusis

      avek

      Rejestracja: 2004-02-28

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Wrocław

      Pierwsze co to mi "Czwarty K" Mario Puzo przychodzi do głowy. Thriller polityczny, z alternatywną historią osadzoną w USA. Tylko to nie tyle jest pejzaż w tle co pierwszy plan.

      Wymieniłeś powyżej też Kinga to może coś jeszcze od niego? W wielu jego pozycjach mniejsze amerykańskie miasteczka są dosyć bogatym tłem do horroru. Może "Desperacja" - z małym, praktycznie opuszczonym stereotypowym miasteczkiem w Nevadzie?

      Kolejna pozycja to polecane gdzieś powyżej w tym wątku przeze mnie "Na południe od Bravos" - tam masz pejzaż amerykański, ale jeszcze z czasów westernu.

      LINK
    • Re: Amerykańskiego pejzaże

      Finster Vater 2023-06-11 01:36:59

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Z absolutnej klasyki to "Grona gniewu" Steinbecka i "Kotka na gorącym blaszanym dachu" Tennessee Williamsa. Z rzeczy nowszych to serie Toma Clancego szpiegowsko-polityczne "od agenta do prezydenta".

      A z rzeczy reportażowych to krajowa klasyka czyli "Asfaltowy salon" Łysiaka.

      LINK
  • Trochę literatury faktu - dla równowagi.

    Darth Rumcajs 2023-06-11 20:32:12

    Darth Rumcajs

    avek

    Rejestracja: 2003-06-01

    Ostatnia wizyta: 2024-11-16

    Skąd: Tarnów

    Pegasus - książka przedstawiająca kulisy międzynarodowego dziennikarskiego śledztwa. Mimo to trzyma w napięciu jak niejedna powieść Clancy`ego i jest dystopijna jak utwory Orwella.
    Pozaziemskie oceany - dla fanów s-f podstawową sprawą jest "czy ktoś tam jest". Książka przedstawia aktualny stan wiedzy o możliwości występowania życia poza naszą planetą, warunkach które (zdaniem naukowców) muszą być spełnione, aby zaistniało... Wbrew pozorom, okazuje się, że życie może być bardziej rozpowszechnione, niż sądzimy.

    LINK
  • Herve le Tellier - Anomalia

    Karaś 2023-06-19 19:16:17

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Z literaturą piękną na co dzień mi nie po drodze. Od czasu do czasu po coś sięgam, ale współczesna jest często przeżarta grafomańskim pseudointelektualizmem. Można się bawić w interpretacje, ale częściej wygląda to na zbiór losowych, górnolotnych frazesów, byle mądrze brzmiało, a ideologię dorobi się później. Ale może, jak pani Tokarczuk powiedziała, zwyczajnie jestem za głupi.

    Z Anomalią tego problemu nie miałem. Ba, zdaje się, że sam autor starał się uniknąć popadnięcia w taką grafomanię - albo zechciał dać prztyczka w nos współczesnym mu słowokletom - tworząc postać Victora, którego twórczość była dokładnie taka, jak postrzegam sporą część "pięknej literatury". Pewnie miało to być swego rodzaju alter ego pisarza, może pożegnanie z takim trendem, nie wiem - wszak autor od dekad jest prominentnym twórcą eksperymentalnych nurtów.

    Fabuła, nazwijmy to, główna, ta siła nośna historii, to science-fiction. Ale science-fiction najlepszych lotów, bo stanowiące jedynie pretekst do wystawienia na wierzch pewnych ludzkich zachowań. Poznajemy historie wielu ludzi, każdy z innej parafii, o innych motywacjach, charakterze, przeszłości i przyszłości, a następnie zderzamy ich z jakimś szokowym punktem zwrotnym i śledzimy ich losy. Nie tylko ich, ale też społeczeństwa.

    Autor świetnie manewruje między mozaiką ludzkich zachowań i mechanizmów społecznych lawirując od komedii po dramat. Ilość wątków, motywów, refleksji na drugim, albo i trzecim planie, jest oszałamiająca.

    Czytałem, że we Francji zarzucali mu wręcz "prostacki" język. Ale to tym lepiej świadczy o kunszcie autora, jeśli potrafi napisać coś tak dobrego, bez konieczności torturowania czytelnika bzdurnymi sformułowaniami. Co więcej, potrafi jednocześnie pobudzić wyobraźnię, umysł i emocje, zostawiając niedopowiedzenia tam, gdzie potrzebne i zaspokajając ciekawość czytelnika tam, gdzie niezbędne, by uniknął niepotrzebnej frustracji, pozwalając sobie czasem na nonszalancję, ale na tyle subtelną i rzadką, by sprawiały wrażenie pacnięcia czytelnika, "hej, jesteś tam jeszcze, to nie bezosobowa książka, ja to pisałem".

    Książka, która zostanie ze mną na długo, a kupiłem przez przypadek. Zasłużone nagrody.

    LINK
  • Smocza Lanca

    cwany-lis 2023-06-20 19:27:06

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Smoki Nowej Ery - taka tam trylogia z uniwersum Dragon Lance, wydana przy okazji nowej edycji rpg, która okazała się zbyt rewolucyjnym niewypałem. Jestem w połowie, czytam co miesiąc-dwa jedną z części jak mnie najdzie ochota na taki typ literatury. A ten w wydaniu Rabe Jeana jest mocno odtwórczą przygodą drużyny w dosyć umownej pod względem rozmachu podróży. Ot, w tle toczy się wojna, dużo smoków ale

    LINK
    • Re: Smocza Lanca

      cwany-lis 2023-06-20 19:36:15

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Sopot

      nasi bohaterowie przekraczają się opłotkami, by ukraść magiczne artefakty i siać zamęt na zapleczu sił ciemności. Ale najgorsze są "plot armory", to uniwersum zawsze było mocno umowne i komiksowe, zwłaszcza w porównaniu z Forgotten Realms, ale tu idzie się na rekord, jeżeli chodzi o wygodne zbiegi okoliczności. Kapitan statku okazuje się nagle wytrawnym szermierzem bez trudu pokonującym po kilku rycerzy wroga. W pewnym momencie drużyna znajduje 3 magiczne artefakty a potrzeba 4 do pewnego rytuału. Kapłanka-bogini, która przekazuje im trzeci w formie medalionu z zaskoczeniem zauważa, że ten w magiczny sposób multiplikuje się "jakoś" na jej szyi, "ale tylko raz, podświadomie czuła, że więcej razy ta sztuczka się nie uda" XD. A, że krótko potem owej kapłance przychodzi utracić życie w tragicznych okolicznościach to myk! i nasi bohaterowie mają już 4 magiczne przedmioty, potrzebne do questa. Poziom scenariusza trzeciego sezonu mando ...

      Ale czyta się to dosyć bezboleśnie do pewnego momentu.

      LINK
  • Podobno "kultowa" ...

    cwany-lis 2023-06-20 19:50:42

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Zrób mi jakąś krzywdę Żulczyka - teraz to już powieść retro, wydana po raz pierwszy w 2006, mocno reklamowana w prasie o grach video, opowiada taką sobie wakacyjną historię drogi, która mimo, że jest krótka to już w połowie wytraca sens i tempo. Ale ma swój urok, dużo tu odniesień do popkultury, do gier zwłaszcza - bohaterka podróżuje z konsolą nintendo a bohater - 25 letni student prawa i jego przemyślenia mogą śmieszyć, ale i wydać się mocno żenujące z powodu potwornej ilości przejaskrawionych porównań, pełnych hiperboli i młodzieżowych zestawień. W moim odczuciu Żulczyk nie przekracza granicy krindżu, już jako debiutant miał dobry warsztat, ale powieść bez tych "elo" ozdobników zwyczajnie cierpi na niedostatek treści. I finał rodem z tureckiej telenoweli.

    Chętnie bym coś poczytał podobnego tzn. o perypetiach studentów i wkraczających w dorosłość chłopakach, coś możecie mi polecić? Sam na razie znalazłem tylko "Trzy certyfikaty" Mrożka.

    LINK
    • Re: Podobno "kultowa" ...

      bartoszcze 2023-07-01 00:04:46

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Nie wiem czy kultowa, ale pamiętam że mi się podobała, zwłaszcza na tle zestawu "młodych" powieści który wtedy kupiłem.

      LINK
  • Piasek! Piasek, komu! Bo idę do domu!

    cwany-lis 2023-06-23 22:25:01

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    -Paul z Diuny - ależ się miło zdziwiłem, moje oczekiwania zostały spełnione aż nadto. Czytając Mesjasza Diuny, co chwilę łapałem się na tym, że powieść zaledwie w kilku zdaniach wspomina o wielu ciekawych wydarzeniach, które aż się prosiły o osobną, rozbudowaną historię. Niestety Frank Herbert miał manierę wywracać geopolitykę swego świata do góry nogami w każdym tomie a w kolejnym prezentować już nowy porządek, pomijając kompletnie burzliwe momenty.

    Dostajemy dwa wątki - ten poświęcony Dżihadowi Paula, oraz wojny asasynów poprzedzającej wydarzenia z Diuny. Pierwszy szczegółowo opisuje pierwsze lata rządów nowego Imperatora, jego próby konsolidacji władzy przy pomocy kija i marchewki, negocjacje, groźby, ludobójstwa i próby zabójstw. Mamy tu losy największych buntowników i zbrodni wojennych. Dużo uwagi poświęcono też barbarzyństwu fanatycznych zwolenników Muad`Diba, ci puszczają wszystko z dymem, jak dzikusy, paląc dorobek cywilizacji na setkach planet. Mordują w religijnym zapale z pieśnią na ustach co wzbudza olbrzymią niechęć do wybrańca w wielu regionach galaktyki. Z kolei wojna asasynów angażuje znanych nam bohaterów w scysję między szlacheckimi rodami, która doskonale wpisuje się w wielopokoleniowe waśnie między Atrydami a Harkonenami.

    Oba wątki są solidne rozpisane, dobrze komponują się z oryginalną Diuną i mogą dać dużą satysfakcję komuś kogo bardziej interesuje samo uniwersum a nie motywy przewodnie oryginału. Kevin J. Anderson ma bardzo przyjemny styl, jego dialogi są proste i bardziej przyziemne, pozbawione tego poetyckiego zadęcia Herberta, które z każdym kolejnym tomem stawało się bardziej niestrawne. Tu bohaterowie bardzo klarownie wypowiadają swoje myśli co osobiście przyjąłem z olbrzymią ulgą. Mimo takiej "prostoty" autorzy potrafią ukazać całą złożoność tego krwawego konfliktu i jego cenę. To świetny moment w tym uniwersum, chyba najciekawszy, pełen kosmicznych technologii i rodów rodem ze średniowiecza. Mamy spiski, walki na miecze, desanty i zabójstwa.

    Problemem może okazać się dla niektórych uzupełnianie uniwersum o nowe wątki i wyjaśnianie niedopowiedzeń. Coś co my fani EU znamy od lat. Tu dodatkowo nowe historie są prezentowane w formie zapisków księżnej Irulany, która na potrzeby propagandy modyfikuje niektóre fakty. Bliscy Paula, jak i sam Imperator zwracają jej w samej powieści uwagę na zakłamania odnośnie żywota Muad`Diba. Ma to niejako tłumaczyć pewne "retcony" kluczowe dla niektórych wydarzeń z wojny asasynów. To również działa w drugą stronę - ortodoksyjni fani oryginału, mogą uznać całą historię za kanoniczny fanfik.

    W ramach powieści rozrywkowej dałbym mocne 8.5/10, dostałem wciągającą, dobrze rozpisaną historię wypełniającą luki w historii uniwersum Diuny. Na pewno sięgnę po kolejne tomy pisane przez Andersona i syna Herberta.

    LINK
    • Re: Piasek! Piasek, komu! Bo idę do domu!

      Rusis 2023-06-25 13:26:38

      Rusis

      avek

      Rejestracja: 2004-02-28

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Wrocław

      Przyznaję, że zaintrygowałeś mnie. I o ile nie mam siły się zabrać za ostatni tom samej oryginalnej sagi, tak to mnie ciekawi. Szczególnie wątek poświęcony Dżihadowi mnie korci, bo podobnie jak Ty czytając Mesjasza miałem wrażenie, że aż prosi się to o osobną rozbudowaną historię.

      LINK
  • Czerwiec 2023

    Mossar 2023-06-30 19:01:54

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    Po pierwsze, zabrałem się za Zew Zajdla. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

    Trylogia Więzień Oswobodzony - Przemysław Duda
    Co ja właśnie przeczytałem. Z jednej strony nie chciałbym zabierać komuś tego szoku, że zabiera się za coś, a tu okazuje się, że jest to osadzone w kultowym uniwersum, do którego autor napisał pewnego rodzaju spinoff. Ale z drugiej strony muszę, bo się uduszę! No ale nie zdradzę o jakie uniwersum chodzi. Weźmy coś z czapy dla przykładu, powiedzmy niech to będzie Harry Potter. To nie jest Harry Potter, ale niech będzie taki przykład. Wyobraźcie sobie, że ktoś bierze Harry`ego Pottera i zaczyna pisać historię w 3 tomach o, dajmy na to, Hogsmeade. I tam w okolicy Hogsmeade się dzieją jakieś imby, intrygi, okazuje się, że to w ogóle Parszywek i Grindewald za wszystkim stoją. i w ogóle Hogsmeade się staje takim centrum magicznych wydarzeń, ale dokładnie w tym samym czasie Harry walczy z Voldemortem (7 tom, Insygnia Śmierci). i co jakiś czas pojawi się Voldi, Minister Magii, może Dudley, Zgredek i w ogóle Ignatius Peverell. No to taki jest właśnie Więzień Oswobodzony. Ja nie wiem czy autor w ogóle miał licencję na to uniwersum. Ja nie wiem czy on legalnie za to hajsy zbiera. Może jakąś lukę znalazł. Nie mam bladego pojęcia. SZOK. Absolutny szok przemieszany z nudą.

    Wschodzące Słońce - J. Toland
    Raz na jakiś czas czytam coś historycznego. Tym razem padło na perspektywę Dalekiego Wschodu w WW2, a główne skupienie jest na Japońcach. Pierwsza połowa bardzo ciekawa - bardzo wyczerpująco opisane przyczyny wybuchu wojny między Japonią a USA i to tak mocno z obu stron, tzn. nie ma tutaj tylko hejtowania Japonii czy USA. I jedna i druga strona popełniła błędy + między oboma stronami były ogromne różnice kulturowe i językowe. Druga połowa książki już dla mnie nudniejsza, bo opisy bitew w wydaniu Tolanda mnie jakoś wybitnie nie przekonały.

    Każde martwe marzenie - R. Wegner
    Ostatni tom Meekhanu. Piękna sprawa. Świetna seria, świetny autor. Kocham to uniwersum i czekam na następny tom. Zdecydowanie czołówka fantasy w moim prywatnym rankingu.

    W ciemność - C. Gray
    Reread. Ten tom wypada słabo pod kątem ponownego czytania. Nie ma tu prawie w ogóle foreshadowingu względem kolejnych tomów i drugiej fazy, no i samo czytanie po raz kolejny raczej nudzi. Na plus bohaterowie, bo to tutaj zaczynają moje ulubione postacie - Cohmac i Reath. Aktualnie czytam już Burza Nadciąga i tam foreshadowing do drugiej fazy HR jest taki, że głowa mała. A właściwie to nie jest foreshadowing fabularny (bo 2 faza jest wcześniej), ale widać, że autorzy na tym etapie wiedzieli już sporo na temat fabuły 2 fazy. Musieli, bo tu i w Świetle są takie rzeczy, że jak to czytałem w 2021 to nic mi nie mówiły, a teraz jak czytam to totalnie widzę w tym 2 fazę.

    LINK
    • Re: Czerwiec 2023

      Princess Fantaghiro 2023-06-30 19:12:20

      Princess Fantaghiro

      avek

      Rejestracja: 2016-05-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd: Posępny Czerep

      Mossar napisał:
      Każde martwe marzenie - R. Wegner
      Ostatni tom Meekhanu. Piękna sprawa. Świetna seria, świetny autor. Kocham to uniwersum i czekam na następny tom. Zdecydowanie czołówka fantasy w moim prywatnym rankingu.

      -----------------------

      Do pioruna i Neptuna! Trzeba się za to wziąć w końcu. 🤗Tyle dobrego o tym Meekhanie słyszę już od długaśnego czasu...

      LINK
    • Re: Czerwiec 2023

      cwany-lis 2023-07-01 08:37:06

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Sopot

      Trylogia Pana Dudy rozgrywa się w Śródziemiu? Tak sobie sprawdzam, że wprowadził sporo nazw własnych i nigdzie nie wspomina swych inspiracji.

      Ale było już coś takiego autorstwa Pierumowa, trylogia "Pierścień Mroku". Muszę ją w końcu dokończyć, pierwszy tom był ok.

      Polecam też "Ostatniego Władcę Pierścieni" Yeskova.

      LINK
      • Re: Czerwiec 2023

        Mossar 2023-07-01 08:40:55

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Ale jakim cudem.. tzn. jak pisał pierwszy tom to chyba nie było jeszcze takich zasad nałożonych przez Tolkien Estate ale teraz jasno jest napisane że nie można wykorzystywać nazw własnych, elementów tego uniwersum i czerpać z tego pieniędzy.

        LINK
        • Re: Czerwiec 2023

          cwany-lis 2023-07-01 09:42:05

          cwany-lis

          avek

          Rejestracja: 2003-07-31

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Sopot

          Ach, to tłumaczy brak wznowień wspomnianych przeze mnie książek. Może Duda lawiruje na granicy inspiracji/cwaniactwa i niskiego nakładu. Wydawnictwo Poligraf wydaje masę grafomańskich powieści pisarzy amatorów, często po kosztach, gdzie sam fakt publikacji stanowi dla autora 90% wynagrodzenia. Pewnie sami nie wiedzą, że ich trylogia fantasy może być prawnym kukułczym jajem.

          A w samych książkach padają konkretne nawiązania do Tolkiena? Możesz podać jakieś przykłady?

          LINK
          • Re: Czerwiec 2023

            Mossar 2023-07-01 09:49:58

            Mossar

            avek

            Rejestracja: 2015-06-12

            Ostatnia wizyta: 2024-11-17

            Skąd:

            No jest grubo.

            początek spoilera Jednym z głównych bohaterów jest Pallando, jeden z Błękitnych. Poza tym mamy tutaj Morgotha (np. Manwe odwiedza go w więzieniu ale poza tym w nie swojej postaci jest głównym złym serii). Jest też chwilowo Gandalf jako Olorin, cała rzesza Valarów, korsarze z Umbaru, Czarni Numenoryjczycy.. i wiele innych. koniec spoilera

            LINK
            • Re: Czerwiec 2023

              cwany-lis 2023-07-01 11:51:29

              cwany-lis

              avek

              Rejestracja: 2003-07-31

              Ostatnia wizyta: 2024-11-21

              Skąd: Sopot

              Haha, normalnie zacheciłeś mnie do lektury. Podejrzewam, że to niszowy temat dla wydawcy, jego pracowników zatrudnionych do korekty i redagowania tekstu. O ile tacy w ogóle brali udział przy powstawaniu tej trylogii. Pewnie dopóki w tekście nie przewinął się Sauron albo Gandalf nazwany po imieniu to nikt na resztę nie zwrócił uwagi. Zresztą te książki mają może ze 2000 egz. nakładu, pewnie mniej.

              LINK
              • Re: Czerwiec 2023

                Mossar 2023-07-01 12:28:04

                Mossar

                avek

                Rejestracja: 2015-06-12

                Ostatnia wizyta: 2024-11-17

                Skąd:

                Oczywiście że przewinęły się obie z tych nazw. I nawet samo Śródziemie, Silmaril i parę innych słów kluczowych.

                LINK
  • II kwartał 2023

    bartoszcze 2023-06-30 23:59:14

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Jeden z Wszechświatów

    Rzutem na taśmę dokończyłem

    Delia Owens - Gdzie raki śpiewają - przeczytałem bo ktoś nam sprezentował, a miałem potrzebę na coś lekkiego; ekranizacja w sumie lepiej weszła
    https://star-wars.pl/Forum/Temat/23560#812412

    Pierre Boulle - Planeta małp - szacowny klasyk, który sprawia wrażenie jakby go Verne pisał, a nie autor prawie współczesny (1963); niemniej puenta nigdy nie straci swojej siły

    Michaela Klevisova - Kroki mordercy - bardziej opowieść o ludziach niż typowy kryminał, pozytywne zaskoczenie jak na rzecz o której nic wcześniej nie słyszałem

    William Gibson - Neuromancer - kolejny szacowny klasyk, z którego zostanie w zasadzie tylko pierwsze zdanie, bo jakkolwiek wizja jest interesująca, to fabuła już zupełnie nie

    Peter Watts - Ślepowidzenie - reklamowano mi jako najlepsze twarde SF ostatnich dekad, i, nie przeczę, niezłe to było, ale osobiście na kolana mnie nie rzuciło

    Donna Leon - Pierwiastki śladowe - jak to Donna Leon, kolejny sympatyczna opowiastka kryminalna z życia weneckiego komisarza policji, na dziś sukcesem jest, że patrząc na tytuł wciąż sobie przypominam coś z treści, bo kryminałki Donny Leon są od siebie prawie nieodróżnialne, bardziej niż kolejne tomy przygód Jacka Reachera

    Ziemowit Szczerek - Siwy Dym - Szczerek jest bystrym obserwatorem i świetny kiedy drwi, ale na powieść to mało. Tu drwiąco snuje wizję Europy Do Której Zmierzamy, wplatając anegdotyczne pomysły, ale trip jako konstrukcja fabularna nie wystarcza. Wspaniałe momenty, ale całość męczyłem.

    Jonathan Wilson - Aniołowie o brudnych twarzach - monografia historii argentyńskej piłki nożnej na tle historii Argentyny, czy też historia Argentyny piłką pisana, w sumie co za różnica

    Antti Tuomainen - Najgorętsza plaża w Finlandii - ponownie potrzebowałem czegoś lekkiego i (mając w pamięci książkę recenzowaną w poprzednim kwartale) pozytywnie się zaskoczyłem, ta komedia ludzkich omyłek składająca się na intrygę kryminalną bardzo w porządku

    Truman Capote - Śniadanie u Tiffany`ego (i inne opowiadania) oraz Ostatni autobus (i inne opowiadania) - epifania; kiedyś w jakimś reportażu napisano "Wyciągnąłem tom opowiadań Trumana Capote i zaraz była Warszawa", dziś absolutnie to rozumiem, człowiek zatapia się we wspaniałości zdań napisanych przez Capote i nie wie czy wciągać kolejne jak w transie, czy przerwać i delektować się tymi, które właśnie przyjął

    LINK
  • kilka lektur z czerwca

    cwany-lis 2023-07-02 17:23:32

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    -Lato Leśnych Ludzi - klasyk Rodziewiczówny, idealny na wakacje, ponieważ traktuje o wakacyjnym pobycie w leśnej głuszy, jakiemu oddaje się trójka starych znajomych. W swe szeregi wtajemniczają nowego naturszczyka i razem przeżywają mnóstwo przygód. Fajnie się to czyta, trochę napuszony styl, ale pełen detali dotyczących bujnego życia lasu i jego mieszkańców. Dla mnie, osoby uwielbiającej wielokilometrowe wędrówki poprzez leśne knieje, otuliska ta książka to złoty gem. Dała mi mnóstwo nostalgicznej radości z lektury, momentami aż zazdrościłem bohaterom takiego spokojnego życia, pozbawionego technologii i wielkomiejskiego zgiełku ... ale to tylko nostalgia właśnie. Sama książka nie ucieka od opisu wielu zagrożeń, jakie czyhają na osoby nie znające praw natury, nie celebruje też sielanki, ukazuje również brutalność mieszkańców lasu i brutalne prawa przyrody. Na prawdę fajna lektura, aczkolwiek nie każdemu z pewnością przypadnie do gustu.

    Zimowe notatki o wrażeniach z lata - wydawnictwo MG na gwałt wydaje wszystko co napisał Dostojewski i co jest w domenie publicznej ... nawet takie chaotyczne, liczące niespełna 115 stron (!) pseudo-przemyślenia o wszystkim i o niczym. Połowa "książki" to jakieś dyrdymały, wyjęte z kontekstu, które sam autor nazywa "zupełnie zbytecznymi". Reszta to przemyślenia nt. Francuzów i Anglii, ale bez żadnego pomyślunku, ot luźne myśli, kilka ciekawych stwierdzeń i tyle. Zresztą najciekawsze zamieszczam poniżej, abyście, szanowni Bastionowicze nie musieli marnować czasu na tę kuriozalną pozycję.

    W Londynie można zobaczyć masy w takich rozmiarach i w takich warunkach, jak nigdzie na świecie. Opowiadano mi na przykład, że w nocy z soboty na niedzielę pół miliona robotników i robotnic wraz z dziećmi zalewa całe miasto, skupiając się specjalnie w niektórych dzielnicach, i przez całą noc, aż do piątej rano, święcą sabat, to jest obżerają się i upijają jak bydlęta - za cały tydzień. Wszyscy przepuszczają cały tygodniowy zarobek, zdobyty ciężkim, potępieńczym trudem... Wszyscy są pijani, ale nie na wesoło, lecz ponuro, ciężko i jakoś dziwnie milcząco. Wszyscy chcą jak najprędzej upić się do nieprzytomności. Żony nie pozostają w tyle, upijają się razem z mężami; dzieci biegają i pełzają pomiędzy nimi...

    Maska Cthulhu - zbiór kilku opowiadań Augusta Derletha, publikowanych w "Weird Tales", żadnemu nie mogę niczego zarzucić, solidne gatunkowo historie mocno osadzone w mitologii Lovecrafta i w jego stylu. Po prostu czytałem już takich kilkadziesiąt, ich formuła jest niezmienna i jak po sznurku prowadzi do pewnych klasycznych schematów i wzorców, które po prostu z czasem nużą. Podczas lektury miałem wrażenie, że już je czytałem, aż nawet sprawdziłem inną antologię autora by porównać tytuły opowiadań. Okazało się, że nie mam dubli, ale ciągle mam wrażenie, że niektóre różnią się po prostu tytułem właśnie i drobną redakcją tekstu. Ot, klasyczna formuła groszowych powieści grozy z początku ubiegłego wieku, kopiująca oryginalne opowiadania Lovecrafta, momentami w 90%, jak ktoś lubi, ma potrzebę to polecam, to jest dokładnie więcej tego samego. Ja już osobiście wyeksploatowałem temat do cna i poczytałbym bardziej rozbudowaną historię o kultystach Cthulhu.

    Fajnopolacy - taki tam reportaż o obecnych (tzn. z 2019 roku) polskich nawykach na różnych płaszczyznach życia. Mamy tu luźną krytykę stylowego życia na fb, jakieś rozważania o społeczeństwie i mentalności narodu, autobiograficzne wynurzenia o piciu alkoholu i zużywalności przedmiotów ... dobrze napisane, ale mocno osobiste, bez żadnych zestawień z aktualnymi sondami i badaniami na rzeczone tematy. Może tak miało być, ale takie o wszystkim i o niczym na niespełna 200 stronach czyni ten reportaż (?) taką lekturą do zapomnienia. W dodatku autor co rusz wspomina o swej poprzedniej książce i używa określeń, które tam stworzył, bez żadnego tłumaczenia ich czytelnikowi tej lektury. Co za chamstwo i bucowatość. Polecam tylko namiętnie czytających każdy, powtarzam KAŻDY reportaż, felieton, esej o naszym kraju.

    A teraz wracam do Warhammera 40 000.

    LINK
  • Czerwiec: Esslemont, Ender i Resident Evile!

    Shedao Shai 2023-07-04 12:23:12

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Czerwiec to 12 książek. Jest moc, jest siła! I to mimo tego, że na tydzień miałem wyłączony z użytku czytnik - bo go po raz drugi rozpier...em. 320 zł później, oto wrócił i pewnie z nowu rok mi podziała (daj Boże). Jak ktoś mi jeszcze będzie prawił o zaletach ebooków to mu sprzedam plaskacza w papę.

    Wężomag - Greg Bear

    Kontynuacja "Koncertu nieskończoności", dobra, ciekawa, epicka.

    Forge of the High Mage - Ian C. Esslemont

    https://star-wars.pl/Forum/Temat/24326#821896

    Równi bogom - Isaac Asimov

    No masz, nie spisałem swoich wrażeń z lektury i teraz nie bardzo umiem skonstuować coś więcej. Fajnie się zaczęło, potem było słabiej. Niezbyt ciekawe, dużo gorsze od "Końca wieczności". Nic wielkiego.

    3/6

    Żołnierze kosmosu - Robert A. Heinlein

    W "Żołnierzach kosmosu" śledzimy losy Johnny`ego Rico, młodzieńca który zaciągnął się do woja. Bez większej ideologii - ot, chciał zostać pełnoprawnym obywatelem (a bez służby jest to niemożliwe), kolega się zaciągnął... I tak możemy obserwować jak z cywila staje się żołnierzem, a w tle mamy wojnę ludzkości z kosmicznymi robalami. Tak mniej więcej wygląda fabuła książki - nie ma tu zbyt wielu zaskoczeń, ot, ciężki los wojaka jaki opisano już nieraz. Właściwie gdyby okroić kilka elementów, powieść działałaby również jako nie-fantastyka. Sceny szkolenia momentami mnie nużyły i nie pomagało tu dobre pióro Heinleina - po prostu było to coś, co przerobiłem już nieraz w formie czy to książkowej, czy filmowej. Niemniej jest to książka mądra, przemyślana, miejscami dziś potencjalnie kontrowersyjna. Poza obligatoryjnymi w takiej powieści tematami militarnymi, Heinlein rozmyśla tu nad istotą bycia obywatelem i wynikającymi z tego obowiązkami i przywilejami. Szczególnie obowiązkami. Tutejsza wizja świata jest specyficzna, z jednej strony - mocno zmilitaryzowana, zakrawająca na autorytarną, a z drugiej strony wręcz przeciwnie - nikt nie zmusza do służby w wojsku, wielokrotnie jest podkreślone, że chcą tam tylko osoby, które rzeczywiście chcą służyć, a ci, którzy się rozmyślili - mogą odejść bez problemów.

    Jako fan Halo, nie mogę nie dorzucić słowa uznania dla "Żołnierzy kosmosu" za spopularyzowanie konceptu wspomaganego pancerza. Tu wprawdzie w formie dość archaicznej, ale wciąż.

    Podobają mi się takie klimaty, więc nawet mimo miejscami nudniejszych (przez swoją oczywistość) fragmentów, książkę odbieram pozytywnie. Świat w niej przedstawiony jest interesujcy, ponury oraz brutalny; przedstawia wizję raczej nierealną i niezbyt kuszącą, ale... ciekawą. Plus też za niezbyt dużą objętość - autor wiedział kiedy skończyć i nie przeciągać. Spośród militarnego sci-fi "Żołnierze..." nie pobili u mnie "Wiecznej wojny", ale i tak to solidna lektura.

    4,5/6

    The Last Shadow - Orson Scott Card

    Doszedłem do wniosku, że nie ma co czekać na polskie wydanie, bo skoro minęły już prawie 2 lata od premiery a Prószyński ani się nie zająknął o tej książce, to już pewnie nie będzie. Zresztą tak samo cisza w temacie "The Hive" i "Children of the Fleet", ale o ile bez tych książek jakoś się obędę (szkoda trochę "The Hive", bo to drugi tom trylogii...), to "The Last Shadow" jest zakończeniem zarówno sagi Endera jak i sagi Groszka. Trochę słabo, że ostatniej książki nie doczekamy się na naszym rynku. Słabo, Prószyński, słabo!

    Niestety, książka też jest słaba. Odnoszę wrażenie, że lepiej by mi weszła gdybym ją czytał bezpośrednio po sadze Endera, tą o Groszku mając w miarę świeżo w pamięci. Tymczasem minęło wiele lat odkąd je czytałem i to było czuć. Pamiętam, że późniejsze tomy Endera, te na Lusitanii, dość mocno mi się nie podobały, nużyły, nie podobał mi się kierunek w którym Card poprowadził fabułę. Groszek był fajny dopóki dział się na Ziemi; "Ucieczka Cienia" była słabsza, ale jeszcze znośna. Niestety, wytyczyła kurs którym Card podążył w The Last Shadow (a który nie był dobry), a dodać do tego kontynuację nudnej Lusitanii...

    Tl;DR: mamy połączenie kiepskiego wątku z kiepskim wątkiem. Efektem jest kiepska książka

    Dalej będzie trochę spoilerowo.

    Dużym problemem tej książki są postacie. Albo są odpychające (wnuki Groszka), albo są nieciekawe (Miro), albo są... ech. Peter Wiggin II i ta jego żona Japonka(?) w ciele Valentine II - cóż za dziwaczny pomysł. Pamiętam, że w "Dzieciach umysłu" Card popłynął z jakimiś konceptami aiua (coś a la dusza), przenoszenia się do jakiegoś Poza, rekonstruowania dawno zmarłych ciał (Peter) albo i takich które żyją (Valentine), coś tam coś tam... straszny bełkot. Peter Wiggin II nie jest Peterem, jest jakimś konstruktem przywleczonym przez Endera z innej płaszczyzny egzystencji(?) z DNA Petera, ale z aiua Endera, więc jest w nim trochę Petera i trochę Endera. Serio xD I o takich postaciach musiałem czytać. Sami chyba widzicie.
    Z postaci tylko Jane w miarę się broniła.

    Fabularnie książka faktycznie zgrabnie łączy wątki sag Groszka i Endera, dając każdej z nich w miarę satysfakcjonujące zakończenie. Ale tylko tyle dobrego mogę o niej powiedzieć. Poza tym jest nudno, książka - mimo że niezbyt gruba - się dłuży i gdyby nie to, że to ostatni tom długiej serii, to bym ją gdzieś przed połową rzucił w cholerę.

    Enderverse odeszło w nienajlepszym stylu.

    2/6

    Gambit lisa - Yoon Ha Lee

    Będąc na stronie 60 byłem już przekonany, że chcę porzucić lekturę tej książki. Stwierdziłem, że dałem jej wystarczająco dużo czasu na poprawę, a skoro ta nie nastąpiła, to jest to już reprezentatywna próbka materiału. Niestety, popełniłem błąd taktyczny - to była jedyna książka jaką zabrałem na długą podróż pociągiem. Mając do wyboru brnięcie dalej, bądź tępe gapienie się w okno/telefon, wybrałem to pierwsze. No i skończyłem. W innych okolicznościach "Gambit lisa" dołączyłby do nie tak nielicznego klubu książek z UW, które rzuciłem w cholerę.

    Po pierwszych kilku stronach zastanawiałem się, czy czytam powieść napisaną przez człowieka, czy tekst wygenerowany przez ChatGPT, składający się z losowo dobranych słów. "Gambit lisa" naszpikowany jest technobełkotem przetykanym litanią nazw własnych, dając efekt porażająco odstręczający. Trzeba naprawdę dużo skupienia oraz swoistego studiowania świata przedstawionego w tej książce żeby rozumieć o co w niej chodzi. Pytanie tylko, po co? Czy warto? Czy pod technobełkotem kryje się coś więcej?

    Tak, kryje. Nie, nie warto. Yoon Ha Lee to autor z ambicjami. Tego nijak nie można mu odmówić. Swiat który skonstruował jest bardzo, ale to bardzo oryginalny. Mało kto umiałby coś takiego stworzyć. Tutaj ewidentnie autor poświęcił mnóstwo czasu oraz natchnienia aby stworzyć swoje uniwersum, po czym nonszalancko wrzucił w nie fabułę swojej powieści. Powiedzieć, że czytelnik jest rzucony na głęboką wodę byłoby sporym niedomówieniem. Lee wrzuca cię do oceanu i podtrzymuje pod wodą, żebyś przypadkiem nie wypłynął I ja to szanuję, ale niestety - sam fakt niecackania się z czytelnikiem nie wystarcza. Książka musi jednak koniec końców zainteresować i dostarczyć jakichś pozytywnych wrażeń. Zimna analiza pt. "obiektywnie patrząc ta książka ma wartościowe aspekty" nie pomaga, jeśli mimo tego brnięcie przez nią to katorga. Nigdy nie poczułem większego zainteresowania tym, co będzie dalej. Kilkakrotnie jeszcze kusiło mnie, żeby porzucić lekturę. Niestety, pociąg wciąż jechał...

    Fabuła nieustannie tonie w bełkocie, więc ciężko jest się nią na dłuższą metę ekscytować. Już jej szczegóły zacierają mi się w pamięci. I tu kolejna rzecz osłabiająca mój i tak lichy entuzjazm: gdyby kontynuacja wyszła za 2-3 miesiące, to bym ją rozważył. Później - nie ma sensu, już nic nie będę pamiętał, a jednocześnie zdecydowanie nie będę chciał poświęcić swojego czasu na ponowną lekturę. Więc po co czytać tom drugi?

    Zrobiłem sobie zdjęcie jednej kartki, żeby przepisać Wam tu jeden fragment, tak abyście sami zobaczyli o co mi chodzi:

    "Skanowanie wydało zdławiony okrzyk. Nieruchome, milczące serwitory wpatrywały się w Cheris pryzmatycznymi oczami.
    - Pracujemy nad zmodyfikowaniem młockarni progowych w sposób uniemożliwiający ich użycie w sferze oddziaływania heretyckiego kalendarza, musimy jednak odzyskać przyczółek w Sektorze Parasola i wedrzeć się w głąb Sektora Doboszów. Na przeszkodzie stoją nam działa amputacyjne. Wiemy jedną użyteczną rzecz na temat broni amputacyjnej: może być stosowana wyłącznie w formacji. Kalendarz heretyków wypełnia nieckę fazową, która, co niezwykłe, nie jest neutralna dla serwitorów. Jeżeli udałoby się nam dokonać potajemnego desantu serwitorów, moglibyśmy użyć ich w wielkich formacjach i w ten sposób zaskoczyć heretyków. Z pomocą doktryny udało mi się określić zbiór formacji, które chronią przed ogniem dział amputacyjnych. Jest bardzo prawdopodobne, że heretycy nie przewidzieli tej ewentualności. Zważywszy, że ich piechota nie została poddana kelskiej indoktrynacji, sami nie mogą posługiwać się formacjami."

    I tak cały czas, przez blisko 400 stron

    Potrafię zrozumieć, co może w tej książce ująć, może wręcz zachwycić. Jednak uważam, że targetem tej książki jest promil grona czytelniczego; będę bardzo zdziwiony jeśli sprzeda się dobrze (a tym bardziej drugi tom, bo przecież i ja pierwszy kupiłemm, a ludzie mogą reagować tak jak ja, czyli: więcej nie chcę). Na moje oko to najbardziej niszowa rzecz jaką MAG wydał od lat. Ja w tej niszy nie jestem.

    2,5/6

    Objawicielka - Daryl Gregory

    Najlepszą rzeczą w tej książce jest głębokie zanurzenie jej fabuły w klimacie amerykańskiej prowincji, co pozwala budować interesujący klimat nawet wtedy gdy inne elementy zawodzą.

    Odniosłem wrażenie, że książka mimo swojej przeciętnej objętości (304 strony) jest rozwleczona o jakieś sto. Tu nie ma tyle fabuły, żeby rozciągnąć ją na trzysta stron i nie przynudzać miejscami czytelnika. Autor chyba nie miał ambicji ani czytelnika przerazić, ani niczym zaskoczyć. Historia toczy się leniwie na dwóch płaszczyznach czasowych, nigdy specjalnie mnie nie porywając. Mamy tu przykłady standardowych przedstawicieli lokalnych społeczności Ameryki ze wszystkimi ich przywarami; ponownie - autor przy kreacji postaci trzymał się sprawdzonych torów równie mocno, co w innych aspektach. Ogólny zamysł na nadprzyrodzony wątek w powieści jest... OK, ale tak jak reszta - nigdy mnie nie porwał.

    Efektem tej zachowawczej postawy autora jest powieść przeciętna. Nie zła, Gregory swój warsztat ma, nie robi z czytelnika idioty, klimat nieco ratuje sytuację, ale też nigdy nie poczułem podczas lektury większego entuzjazmu wobec dalszego rozwoju fabuły. Ot, takie niewyróżniające się czytadło, które by zyskało gdyby było krótsze.

    3,5/6

    Chindōgu - Marta Sobiecka

    Wydaje mi się, że w porównaniu z "Algorytmem życia", tu Sobiecka nieco stonowała elementy sci-fi na rzecz aspektu detektywistycznego (główna bohaterka to w końcu policjantka). Te pierwsze wciąż są tu zauważalnie obecne, ale jednak sednem jest rozwiązywanie sprawy zaginionej kobiety. I wyszło to książce na dobre. Czytałem ją ze sporym zaciekawieniem, nie byłem w stanie przewidzieć zakończenia.

    Na osobne wspomnienie zasługuje strona obyczajowa "Chindōgu". Sobiecka bardzo dobrze skonstruowała swoje postacie. Nie są tylko imieniem i nazwiskiem mającym jakąś funkcję fabularną i robiącą rzeczy; czuć że te postacie "żyją", angażują czytelnika w swoje losy. To bardzo duże osiągnięcie, taki poziom zaangażowania odczuwam dość rzadko. Czytanie o interakcjach oficer Nakamury ze swoimi bliskimi sprawiało mi chyba jeszcze większą przyjemność niż śledzenie głównego wątku. Dobrze, że autorka zdecydowała się na te chwile oddechu, dzięki temu książka jest dobrze zbalansowana i zostaje po niej coś w czytelniku - coś więcej niż tylko przysłowiowe "kto był sprawcą".

    Nie znam się na kulturze japońskiej, ale wydaje mi się że autorka przedstawiła ją dobrze i wnikliwie - na tyle, na ile jestem w stanie ocenić. W ogóle - plus za osadzenie historii w futurystycznej Japonii, bo to zabieg ryzykowny, ale profitujący, jeśli się go dobrze przeprowadzi. Nadaje to "Chindōgu" pewnej oryginalności.

    Bardzo chętnie poczytałbym kolejne książki osadzone w tym świecie. Dalszą karierę Sobieckiej będę śledził z uwagą.

    5/6

    Wolny jak Hamilton - Romuald Pawlak

    Podarować niebo" w sumie było niezłe, "Pusty ogród" miewał momenty, ale ogólnie to na wieść o kolejnej książce Pawlaka wzruszyłem ramionami i nie miałem ochoty ciągnąć tej przygody. I przy premierze odpuściłem sobie jej zakup. Jednak kilka miesięcy później zdarzyło się tak, że robiłem zakupy w sklepie IX, a akurat były jeszcze ze trzy egzemplarze "Wolnego jak Hamilton" w twardej...

    I dobrze się stało, że się skusiłem. To zdecydowanie najlepsza rzecz z tej trójki. Pomijając sajfajowy krajobraz (obca planeta, statki kosmiczne, zaawansowana technologia), jest to przede wszystkim książka z tajemnicą do rozwiązania. Powieść prawie że detektywistyczna. Ziemski inspektor przylatuje na planetę Hamilton w poszukiwaniu zbrodniarzy wojennych z przeszłości. Rzekomo zmarli, ale czy na pewno? A może są ukrywani przez miejscowych kolonistów? Na miejscu czeka go dużo niechęci ze strony niezbt współpracujących tubylców. Kojarzy się wam ze "Stacjami przypływu" Swanwicka? Jeśli tak, to dobrze, bo po części obie powieści korzystają z podobnego punktu wyjściowego.

    Widać tu pewne nawiązania do chyba 2-3 opowiadań z "Pustego ogrodu" (które też działy się na Hamiltonie). Nie są one jednak konieczne do nadążania za fabułą - sam pamiętam je tak pi razy drzwi i nie czułem żeby mi coś umykało.

    Książka jest napisana sprawnie, główne postacie rozrysowano interesująco, a co najważniejsze - jest ona po prostu ciekawa. Nie nudzi, nie ma dłużyzn, potrafi zaskoczyć czytelnika, prowadzi do zaskakująco satysfakcjonującego zakończenia. To dobra, przemyślana książka - jedna z lepszych z naszego rodzimego rynku w ciągu ostatnich kilku lat.

    5/6

    Resident Evil: Zero Hour - S. D. Perry
    Resident Evil: The Umbrella Conspiracy - S. D. Perry
    Resident Evil: Caliban Cove - S. D. Perry


    Na residentowym głodzie wynalazłem sobie, że pod koniec lat 90. wyszlo siedem powieści z uniwersum RE. Pięć to adaptacje gier (od 0 do Code: Veronica), dwie to twórczość radosna autorki. A jest nią córka Steve`a Perry`ego - tak, tego od "Cieni Imperium". Zresztą to Steve`a początkowo chcialo zatrudnić, ale on powiedział: "mmmh... weźcie moją córkę" xD

    Nie są to, oczywiście, żadne dzieła literackie. Ciężko z takiego materiału bazowego byłoby takowe skonstruować. Siłą pierwszych RE nie jest fabuła (ta była dość szczątkowa), a klimat, uczucie zagrożenia, akcja, zagadki. Nie są to rzeczy łatwe do przeniesienia na papier. No więc mamy sobie książkę o tym, jak oddział STARS ląduje przy willi Spencera, jest atakowany przez zombie-psy i chroni się w posiadłości, którą następnie zaczyna eksplorować. Jest Chris, jest Jill, Barry, Rebecca, Wesker - słowem, cała ekipa z gier. "Zero Hour" to adaptacja RE0, czyli Rebecca i Billy oraz pociąg, podziemne laboratorium itd. Są to mocno wierne adaptacje, przez co oferują nie za wiele człowiekowi który już grał w gry. Autorka trochę rozbudowala wątki niektórych postaci, dostaliśmy np. spojrzenie na sprawę z punktu widzenia Weskera (fajnie), ale jednak wciąż - jest to tylko rzecz dla die-hard fanów.
    "Caliban Cove" to już rzecz ciekawsza, bo nieoparta na żadnej grze. Mamy tu losy pięciu ocalałych z incydentu w willi Spencera jeszcze przed wydarzeniami z RE2. Przynajmniej z początku, bo potem zostaje nam tylko Rebecca i nowy oddział STARS infiltrujący kolejne laboratorium Umbrelli. No i tu autorka niestety nie daje popisu umiejętności, całość czyta się jak fanfic - wszystko musi być bardziej, mocniej, szybciej (zombie z karabinami xD, jak wirus ucieknie to WSZYSCY UMRA i tak dalej). Pani Perry chyba lepiej żeby trzymała się ubierania w słowa tego, co wymyślili scenarzyści gier, niż kombinowała sama.
    Jej książki i tak są niekanoniczne (hehehe) względem oficjalnego kanonu RE. Tak jak mówiłem - rzecz dla zaciekłych fanów.

    LINK
    • Re: Czerwiec: Esslemont, Ender i Resident Evile!

      Mitos 2023-07-04 13:56:28

      Mitos

      avek

      Rejestracja: 2021-04-01

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd: Warszawa

      A myślałem, że sam dużo książek czytam...

      LINK
      • Re: Czerwiec: Esslemont, Ender i Resident Evile!

        Mossar 2023-07-04 14:10:47

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Aj Mitos Mitos, my to Shedao i Karasiowi to pod kątem ilości książek możemy buty czyścić.

        LINK
  • Drugi kwartał 2023

    Rusis 2023-07-09 11:47:50

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wrocław

    Tym razem trochę słabszy kwartał pod kątem czytania - planu 2 / miesiąc nie udało się osiągnąć, bowiem tylko cztery pozycje przeczytałem. Ale cóż.. zawsze z tym mam problem w kwartałach w których mam długi urlop.

    "Ulice Laredo" - Larry McMurtry
    Kontynuacja "Na południe od Brazos", która ma z poprzednią pozycją wiele elementów wspólnych, ale jednak równocześnie stara się być odmienna. Tym razem śledzimy losy Woodrowa Calla wynajętego do zabicia jednego z bandytów. Woodrow podróżuje w dużo mniejszym gronie niż było to w wyprawie w poprzednim tomie, ale pewne elementy są zachowane - mamy możliwość poznania historii osób, których szlaki się z nim przecinają jak i postaci, które poznaliśmy wcześniej. Książka jest zdecydowanie bardziej kameralna niż jej poprzedniczka - opowiedziana historia ma dużo mniej wątków pobocznych i bohaterów, a to się też przekłada na kilkaset stron mniej samej pozycji. To co natomiast pozostaje na pewno niezmienione to tempo akcji, które dalej pozwala nam leniwie podążać po krainach nie tak już dzikiego zachodu oraz poznawać historie poszczególnych bohaterów.

    To co natomiast najbardziej różni tę pozycję od poprzedniczki to nacisk na pewne tematy, który położył tu McMurtry. Poprzedni tom był już schyłkiem dzikiego zachodu, a tu - po kolejnych latach - widać już, że te czasy przeminęły. Czas kowbojów, szeryfów, bandytów czy wojowniczych indian się kończy - wszyscy są zmęczeni życiem, zderzeniem z rzeczywistością, a styl życia, który wiedli ewidentnie nie przystaje do obecnych czasów. O ile poprzedni tom był epopeją pokazującą trudy życia na dzikim zachodzie i jego schyłek, tak tu mamy coś co w posłowiu nazywane jest antytezą westernu - tego świata już nie ma, tylko nie wszyscy się z tym jeszcze pogodzili. Nie jest to rewolucja, ale raczej ewolucja podejścia bo już "Na południe od Brazos" sygnalizowało to dosyć mocno.

    Tak samo jak "Na południe od Brazos" jest to świetna historia, która mi bardzo przypadła do gustu i chętnie sięgnę po kolejne książki McMurtryego.

    "Syrenka" - Camilla Läckberg
    Kolejny kryminał Camilli Läckberg z sagi o Fjallbace. Tym razem byłem mocno zawiedziony historią. Mam wrażenie, że kryminał schodzi powoli na dalszy plan, a autorka zaczyna pisać dramaty do których zbrodnia jest tylko pretekstem. I nie byłoby to nic złego gdyby nie fakt, że sposób prowadzenia śledztwa, pozostawiane czytelnikom poszlaki i dochodzenie do rozwiązania przestaje być ciekawe i logiczne - a to jest prawdziwą zbrodnią dla kryminału. Mam wrażenie, że autorka wiedziała, że napisała bardzo słabą pozycję bo w końcówce sięgnęła po zabieg, którego do tej pory nie wykorzystywała - cliffhanger. Jeśli kolejny tom będzie taki sam to się pożegnam z serią.

    "Latarnik" - Camilla Läckberg
    No i niestety kolejny tom był bardzo podobny. Na szczęście autorka oszczędziła nam kolejnego cliffhangera, ale wszystkie zarzuty z poprzedniego tomu się powtarzają. Jak na kryminał za dużo dramatu, za mało sensownego śledztwa i dążenia do wyjaśnienia zbrodni. Postacie po tych siedmiu tomach są już mocno przewidywalne, sposób prowadzenia śledztwa również - a i same problemy z którymi się mierzą są powtarzalne i mało odkrywcze. Cóż.. kryminałów na świecie jest sporo, z tą serią czas się ostatecznie pożegnać.

    Po siedmiu tomach nie wiem na ile polecałbym komuś zagłębianie się w serię. Najlepiej byłoby sięgnąć po pierwszy tom i na nim zakończyć, bo on był rzeczywiście dobry - im dalej tym gorzej.

    "FC Bayern. Nieopowiedziane historie piłkarskiej superpotęgi" - Christian Falk
    Sięgnąłem po tę pozycję jako fan Bayernu, wiedząc, że Christian Falk jest najważniejszym dziennikarzem piszącym o klubie w ostatnich 2 dekadach. Książka nie jest książką historyczną, przybliżającą dokładnie losy klubu - to jest zbiór anegdot i historii, opowiedzianych z punktu widzenia dziennikarza, który towarzyszy klubowi i piłkarzom na przestrzeni lat. Dostajemy więc historie pewnych znanych wywiadów czy sesji zdjęciowych, opowieści ze zgrupowań i treningów, jak również elementy dziennikarstwa śledczego przy próbie odkrycia nowych transferów. Lekka, ciekawa pozycja skierowana tylko do fanów klubu, nikomu innemu nie poleciłbym.

    LINK
  • Podsumowanie półrocza

    Karaś 2023-07-10 13:51:25

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Podsumowanie półrocza.

    Styczeń: 14
    Luty: 20
    Marzec: 33
    Kwiecień: 27
    Maj: 17
    Czerwiec: 22


    133 książki jak dotąd.

    Najlepsze do tej pory:
    Le Tellier - Anomalia
    Urbanowicz - Inkub
    Harrison - Bill, bohater galaktyki
    Bradbury - Kroniki Marsjańskie
    Barker - Księgi krwi 1
    Gorzka - Krwawnica (a co!)
    Abercrombie - Mądrość Tłumu
    Pratchett - Ostatni Kontynent
    Flynn - Zaginiona Dziewczyna

    Oprócz tego systematycznie przebijam się przez Pratchetta, Lema, Le Guin i Kroniki Amberu. Po otrzymaniu kilkudziesięciu horrorów klasy B też sobie raz w tygodniu jedną strzelam, bo krótkie to i zabawne z reguły. Na razie zraził mnie tylko Koontz, choć w przedmowie pisał, że chciał napisać „fajne czytadło”, to fajnie mu nie wyszło, ani nawet czytadło. A jeszcze jedenaście tego mam. Czekają na swoją kolej… kiedyś tam. O Sabata Guya N Smitha kiedyś pytałem Szedała, zupełnie go nie znałem, ale się okazuje, że jednak ze Smithem miałem już kiedyś do czynienia, Szatański pierwiosnek, Szatan (o diable na Kremlu - też polecam!), ogólnie różnorodność i losowość jego twórczości daje czysty fun. Lubię czasem takie książki, bo najgorsze co może być, to nudna historia. Może być zła, śmieszna, ale nie nudna. I Smith w mój gust trafia. Masterton mniej, a James Herbert to jednak klasa wyżej, wydawanie go w stylistyce B jest nie do końca poprawne

    Trochę reportaży i tym podobnych też wpadło, np. Era dinozaurów, Bukareszt Kurz i Krew, Wolna dzieciństwo w Albanii, Albania - w szponach czarnego orła i tym podobne. To ostatnie, pani Nowek, mogę z czystym sumieniem polecić, bo skupia się na bardziej przyziemnych i codziennych sprawach zamiast smęcenia o historii przez dwieście stron, i nie znalazłem ani jednego przekłamania (w końcu z wykształcenia albanistą jestem to coś tam na te tematy kojarzę). A to się rzadko zdarza, bo zazwyczaj zwyczajne sprawy urastają do rangi sensacyj, tyle zgodnych z prawdą, co szokujących, więc oba wcale. A tu mamy piękny pejzaż albańskiego społeczeństwa z wieloma ciekawostkami podanymi w lekkostrawny sposób.

    Z polskich: został mi ostatni Urbanowicz, Sablika doczytałem, Piotrowskiego serię z Brudnym też (chyba najlepsze polskie kryminały obecnie), Gorzka napisał świetną Krwawnicę, ale jeszcze został Totentanz. Słynne Żmijewski Chmielarza już nawet nie pamiętam o czym było, ale dałem 4/10, więc chyba słabe. Mam te czterdzieści tomów Polskiej fantastyki które ktoś kiedyś wydawał i też czasem po coś sięgam i na razie tylko Pilipiuk wybił się in plus. Ale to zbyt mała próbka by więcej powiedzieć, bo z polską fantastyką, jak i fantastyką w ogóle, raczej nie było mi po drodze. Ale skończyłem Malowanego Człowieka Bretta i to akurat było fajne choć liczyłem na jakiś grim dark, to jednak coming to an age story z demonami też spoko, głównie przez gawędziarski i lekki styl pisania. No i trylogia Kapłana Kotowskiego, mimo masy dość, hm, upierdliwych błędów - nie tyle wydawniczych, co stricte pisarskich - bardzo fajna odskocznia. Jakieś tajne bractwa, kucupały, podobało mi się koniec końców, bo lubię takie rzeczy.

    Czy da się przechodzić przez ściany to chyba jedna z ciekawszych pozycji pop naukowych ostatnich lat, bo zamiast po raz kolejny przez trzysta stron wałkować te same tematy ooo ile tej czarnej energii tak dużo ze nie wiemy co to a gołębie narobiły na antenę i myśleliśmy ze to kupa a to mikrofalowe promieniowanie tła, to jednak porusza szereg naprawde ciekawych zagadnień, co prawda znów dla początkujących, ale w bodaj najfajniejszy i najciekawszy sposób z dotychczasowych.

    Upiór, historia prawdziwa Kozaka to tez czyste złoto. Bardzo ładna praca przekrojowa dotycząca zjawiska wampiryzmu, takiego prawdziwego, jak to ludzie postrzegali. Człowiek czasami się zastanawiał czytając, czy taki Lumley robił jakiś risercz czy też przypadkowo trafiał z niektórymi dość rzadkimi objawami wampiryzmu… everything is connected.

    Gaimana została mi tylko Mitologia Nordycka i zbiory opowiadań, bardzo przyjemne, Nigdziebadz mnie lata temu zniechęcił, a niesłusznie, bo świetna zabawa.

    Aktualnie utknąłem na długo wyczekiwanym Babelu Rebecci Kuang, aż mi żeby zgrzytają jak to czytam, a Ronin jest jeszcze gorszy. Ze Star Warsów przebrnąłem w tym roku tylko przez pierwszy tom Eskadry Alfabet. Niestety powrót do oklepanego schematu znanego z legend, więcej dygresji niż treści, jakby trzeba było nabić słów do arkusza. Parę wątków przez kilkaset stron, kulminacja po przeczytaniu 90% i krótki epilog. Były fajne momenty, jak rozliczanie przegranych, ale to lepiej wyszło Kloosowi w Wojnach Balladowych.

    Nadal czekam na następne tomy Expeditionary Force, tęsknię za Skippym!!!

    Pewnie każda książka zasługuje na dłuższą wzmiankę, ale to może pod koniec roku.
    Te 133 książki wydaje się sporo, ale jak posprawdzałem ile to wychodzi stron na dzień to około 200, co się równa dwóm godzinom (średnio, bo wiadomo, raz człowiek przeczyta 120, innym razem 60, zależy od gatunku, wydania, nastroju itd). Można godzinę dłużej pospać, więc spać można iść dwie godziny później…

    Także home office nadal dobrze służy, bo dwie godziny które byłbym przeznaczał na dojazdy przeznaczam średnio na czytanie. Jasne, bywają dni, gdy coś wciągnie i czytam dłużej, czasem wcale, ale uśrednia się w porządku. W lipcu jeszcze niczego nie przeczytałem. Byłem na urlopie, Korfu i Albania, Korfu polecam, Grecję zawsze omijałem z jakiegoś powodu niezrozumiałego. Na paru objazdówkach była co prawda w planach, Saloniki czy Ateny, ale jakoś koniec końców znikała. Pierwszy raz byłem na jedną noc w Kawali w październiku, w tym roku Korfu w Paleokastritsy i o jeju, jak tam cudownie, wszystkim polecam. Albanię już mniej, mimo że to już chyba czwarty czy piąty raz, to pierwszy tak typowo nad morze no i nie podobało się, plaże płatne 20-25 euro to ja podziękuję. W Sarandzie była publiczna, więc coś tam się pokąpał człowiek, w Kamilu raz zapłacił za Bora Bora to go ryby w stopy gryzły. Ogólnie piękny kraj, w Butryncie byliśmy, w parku narodowym, Syri i Kalter, Gjirokaster… język znam, więc dobra okazja do poćwiczenia tam od czasu do czasu pojechać, żeby zupełnie nie zapomnieć, ale na wakajki, no to nie, chyba że leżaki wykupione w cenie noclegu. Ale to w tym sezonie tak ich pomerdało, bo wcześniej 5 euro, góra 10 na najlepszych plażach, a teraz odlecieli.

    No, także teraz zbudowałem sobie lipcowy stosik i zobaczymy jak to będzie.

    Normalnie człowiek w Sofii tak od kwietnia mógł sobie po pracy wychodzić, a tutaj od kwietnia cały czas pada. Ale tak chamsko, że po 18 akurat. Raz mi się zdarzyło że zagrzmiało i lunęło dokładnie w sekundzie, gdy kliknąłem wyloguj. Trochę koncertów ostatnio było, Amon Amarth, Kreator, Hollywood Vampires, Pantera, ale chyba się już skończyło. Jeszcze Rome w listopadzie, Airbourne 17 lipca, jakiś pokaz magii też chyba w lipcu i parę wyjazdów. Trochę się rozpisałem, no ale nic.

    LINK
  • Szczuropolacy

    Karaś 2023-07-20 18:16:21

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Fragment ekranizacji - Wesołego Nowego Jorku - od parunastu lat lata po youtubie. Monolog Lindy, by Polacy "zrobili coś ze swoimi polskimi mordami" i "te nasze cmentarze, pomniki, wyburzyć, parkingi porobić, może by się wam w głowach rozpogodziło" zna wiele osób; sam film nieliczni, bo mimo gwiazdorskiej obsady przeszedł bez echa, a książkę jeszcze mniej. Sam od parunastu lat zabierałem się do lektury, ale nie mogąc znaleźć dopiero niedawno do mnie dotarła.

    Bo sam mieszkam na emigracji od paru lat. Nie jest to emigracja jak za komuny, czy krótko po niej - gdy jechało się na palę, nielegalnie, chwytało czegokolwiek. To jest zapis właśnie takiej emigracji. Smutno-gorzka historia o zderzeniu z american dream, o próbie przetrwania w U-Es-A, o problemach i codzienności.

    Forma mi się podobała. Żadnych opisów, same rozmowy bohaterów, bardzo dobrze, żywo napisane, nieraz w zabawny wręcz sposób (oddaj jajko!); okazjonalne didaskalia.

    Nie mogę się utożsamiać z bohaterami, bo moja emigracja była unijna, przeprowadzona w inny sposób, spokojny, mniej zarobkowa, co raczej przygodowa; ale taki przyziemny zapis - sam autor kiedyś wyemigrował do USA - jest dla mnie bardzo ciekawy.

    Ale są i tu rzeczy uniwersalne, z którymi jako emigrant sam się spotykam i które po emigracji przestały dziwić. Pierwsza to masowe wtrącanie do polszczyzny słów używanych w kraju mieszkalnym. Nie idę po "mięso mielone", ale po "kajmę". Nie płacę "rachunków", ale "smetki". To samo wchodzi i po paru latach przestałem się nabijać z Polaków z Czikago co to języka pozapominali, bo to się zdarza.

    Druga rzecz to właśnie te polskie twarze. Jest cały rozdział poświęcony rozkminom głównych bohaterów dotyczących tego, jak to się dzieje, że Polaka za granicą zawsze rozpoznasz, nawet jeśli ten się nie odezwie. To jest tak bardzo prawdziwe. Mieszkam w Sofii; tu jest może paręset Polaków, ale dzięki dogodnemu położeniu miasta bywam też dość często w miejscach bardziej uczęszczanych przez Polaków. Zdarza mi się powiedzieć do narzeczonej - lub jej do mnie - "patrz, to Polacy", by po chwili usłyszeć z ich strony jakieś polskie słowa. Ktoś nas mija na ulicy - mówię "pewnie Polacy", a oni odpowiadają "dzień dobry". To nie są incydentalne sytuacje, tylko masowe.
    I też nie jestem w stanie powiedzieć z czego to wynika, ale skuteczność naszego radaru jest bardzo wysoka; siłą rzeczy nie jest stuprocentowa, ale spokojnie 8 na 10 przypadków jest trafionych. Jest coś w postawie, wyrazie twarzy, ubiorze, bardzo odróżniającego Polaków jako naród. Ręce założone za plecami, niepewny chód, jakby z psem na spacerze, mimo że psa wcale nie ma, jakieś napięcie na twarzy... nie wiem. To się bardziej czuje niż widzi.

    Ale cóż, w przeciwieństwie do Lojera, ja nie jestem "po", bo nieraz Bułgarzy zamiast pytając "skąd jestem" od razu pytają czy z Polski, zanim się jeszcze odezwę...

    Ogólnie - dobra historia, interesująca, ciekawie napisana.

    Gudlak ewrybady!

    LINK
  • Lipiec 2023

    Mossar 2023-07-31 08:38:45

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    Kurczę muszę ostro cisnąć bo Zew Zajdla do końca sierpnia.

    Agla. Alef - Radek Rak
    Nie wiem czy zakochałem się w tej książce, ale na pewno a stylu autora i klimacie powieści, świata. Zdecydowanie autor zasłużył na nagrody który dostawał w zeszłych latach. Piękny sposób pisania i ogromna wyobraźnia. Polecam chociaż sprawdzić. Tu mamy połączenie owadów, ubecji, Krakowa i magii. Ciekawe połączenie.

    Tomek w krainie kangurów - A. Szklarski
    Ot taka sentymentalna podróż. Kurczę, trochę już zapomniałem jakie tę historie są proste i w sumie trochę nierealistyczne A może to po prostu nasze czasy się już nieodwracalnie zmieniły?

    Kołysanka dla czarownicy - M. Kubasiewicz
    Kolejna z Zewu i tym razem trochę slabiej. Zamiast Krakowa mamy Warszawę i magię, ale tutaj jest to rozwiązane słabiej bez polotu. Miło się czytało, ale raczej średniak.

    Forge of the High Mage - I. C. Esslemont
    W temacie z Malazanu. Świetny Esslemont!

    Burza Nadciąga - C. Scott
    Pośród Cieni - J. Ireland

    Dalej lecę z rereadem. O dziwo całkiem dobrze wyszło to Ireland, której zwykle nie trawię. A u Scotta jak zwykle pełno nawiazań i foreshadowingu.

    Mars - Rafał Kosik
    Niby fajnie, ale czegoś zabrakło. Na pewno na duży plus sama struktura książki czyli podział na trzy okresy. Przez to czytało się z większym zainteresowaniem. Niemniej zabrakło mi w tym SF jakieś takiego solidniejszego pier&-$-#& fabularnego.

    Do Gwiazd - B. Sanderson
    Reread bo już nic nie pamiętałem.

    Granty i Smoki - Ł. Kucharczyk
    Przezabawne, ale też bardzo proste więc pewnie szybko zapomnę. Tak czy siak polecam ludziom którzy mieli dużo wspólnego z fantastyką, D&D i chcą się posmiać.

    Yumi i Malarz Koszmarów - B. Sanderson
    Chyba mój ulubiony Sanderson od czasów.. dawnych. Raczej nie dlatego że jakoś dużo lepiej napisał tę ksiazkę. Po prostu setting, tematyka (zorientowana wokół malowania, romansu i Japonii) no totalnie były pode mnie. Sam Malarz też bardzo przypominał mnie z czasów szkolnych.

    LINK
    • Re: Lipiec 2023

      Karaś 2023-07-31 16:32:47

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Mars Kosika byl chyba jego debiutem. Całkiem przyjemny. Oniryczno-fantastyczna wizja terraformacją Marsa, w klimacie mocna inspiracja Kronikami marsjańskimi Bradbury`ego, w fabule czuć Diunę, w strukturze Fundację, zahaczając też o cyberpunk, szczególnie w trzecim akcie, z fatalizmem właściwym Battlestar Galactice. Jeden z ostatnich podrygów fali polskiego socjo sci-fi, choć i tu już te elementy socjologiczne były już bardziej tłem dla wizji, niż szkieletem powieści.

      LINK
  • Warhammer Herezja Horusa

    cwany-lis 2023-07-31 22:51:17

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Czytałem ostatnio kilka bardzo dobrych książek osadzonych w uniwersum W30K, w sumie cykl Herezja Horusa (liczący sobie ponad 60 powieści) poczytuję od kilkunastu lat, na dniach w UK wydadzą przedostatni tom, u nas z kolei jesteśmy w okolicach 40.

    Przypadkiem na youtube natknąłem się na n-tą wizualną kreację w wykonaniu AI ... i jestem zachwycony! Widziałem dziesiątki portretów Prymarchów, ale zwykle odbiegały one w detalach od opisów z powieści, często brakowało im pierwiastka boskości, wspólnych genów co rzutowało na podobne rysy twarzy, szlachetnej aparycji i bliskiej ideałowi urodzie wzbogaconej modyfikacjami genetycznymi. A tu "wjeżdża" jakiś chat gtp i na bazie fragmentów powieści generuje takie cuda:

    https://youtu.be/FI4NEO97f48

    Kto wie, może za 10 lat będzie możliwość generowania całych animacji.

    LINK
  • Bez Przypadku - Rafał Kosik

    mkn 2023-08-21 14:57:30

    mkn

    avek

    Rejestracja: 2015-12-26

    Ostatnia wizyta: 2024-10-17

    Skąd: Wlkp

    Książka nie jest niczym wybitnym, ale czyta się płynnie, wciąga, dzieje się, zwroty akcji, na koniec wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce, nie ma poczucia traktowania czytelnika jak idioty. Nie przesadzono z powiązaniami z grą czy anime, ale smaczków i połączeń dla obeznanych jest cała masa - ogólnie autor bardzo dobrze odnalazł się w cybrpunkowym świecie i fajnie obsadził w nim swoich bohaterów i całą intrygę. Tak mi się smutno trochę zrobiło po lekturze - czemu większość autorów SW tak nie potrafi?! Czy to takie k..wa trudne?

    LINK
  • Sierpniowe, urlopowe czytanki ...

    cwany-lis 2023-08-28 21:56:29

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Urlop zacząłem pod względem lektury od kompletnie nietrafionego wyboru - mianowicie od publikacji naukowych Krzysztofa M. Maja dotyczących światotwórstwa.

    Światotwórstwo w fantastyce. Od przedstawienia do zamieszkiwania oraz Allotopie. Topografia światów fikcjonalnych - są to wybitnie akademickie tytuły, kompletnie nieczytalne pod kątem "bawi i uczy". Totalnie zlekceważyłem klasyfikację tych pozycji, w swej ignorancji sądząc, że o "Worldbuildingu" można napisać ksiażkę li tylko przystępną i prostą. Mam nauczkę, prześlizgnąłem się przez oba tytuły z ciężkim, czytelniczym kacem i zgagą, wyławiając z tekstu kilka ciekawych spostrzeżeń i tyle.

    To samo miałem z Czarodziejska góra w literaturze polskiej. Ślady, interpretacje, nawiązania Katarzyny Bałżewskiej, ponieważ ta mocno odnosi się do konkretnych powieści, których nie czytałem, a które autorka siłą rzeczy streszcza i "spoileruje". Tym samym porównania do mej ulubionej powieści autorstwa Tomasza Manna na przykładzie innych lektur sprawiły jedynie, że dopisałem sobie kilka książek do przeczytania. Dobre i to.

    Ale potem zabrałem się już za literaturę stricte rozrywkową, zacząłem od krótkiego reportażu Zawód. Opowieść o pracy w Polsce. To o nas - kilka anegdot, mniej lub bardziej poruszających historii o młodych Polakach próbujących odnaleźć się na rynku pracy. Chyba każdy z nas zna podobne historie, dobrze się czyta ale za krótko, za mało i zbyt pesymistycznie. Ale może taki miał być wydźwięk całej książeczki, co ja tam wiem, pracuję w budżetówce

    Trzy Certyfikaty - "pierwsza polska powieść studencka", może i pierwsza, bardzo sprawnie napisana historyjka o klasycznych wojażach studenta jakiejś tam administracji, praktycznie studia dzienne w pigułce. Irytować mogą przemyślenia i mądrości życiowe głównego bohatera, ale z drugiej strony to punkt widzenia dwudziestoparolatka, który wkracza dopiero w dorosłość, wchodzi i odbija się od progu, próbuje wejść przez okno albo kuchennymi drzwiami etc. Styl jest dobry, nie popada w banał, dużo tu potencjalnej nostalgii, zależnie od naszych osobistych wspomnień z czasów studenckich. Do tego dosyć smutny i "gorzki" finał, który trochę mnie zaskoczył, ale z punktu widzenia kogoś starszego wydał się całkiem życiowym pstryczkiem w nosem, jakich doświadczamy na co dzień. Byłem bardzo kontent z lektury i w sumie polecam, podobnie jak:

    Lata powyżej zera Anny Cieplak - to perypetie bohaterki z mojego rocznika (87), autorka skupia się na latach dziewięćdziesiątych i początku tego wieku, osobiście wyłowiłem tu dużo wspólnych, pełnych nostalgii wspomnień, podobnych doznań i perypetii, jakże wspólnych dla pokolenia dorastającego w tych czasach. Autorka ma bardzo poczytny styl, ładnie balansuje z ekspozycją i wyliczanką kulturową, dobrze też prowadzi bohaterkę, trochę nadużywa przekleństw, ale taki to urok protagonistki. Ta może irytować swym chwiejnym charakterem i dosyć kompulsywnym zachowaniem, ale wspomniany warsztat pisarski sprawił, że znakomicie spędziłem czas na lekturze i chętnie sięgnę po inne, obyczajowe powieści tej autorki.

    Pokora Szczepana Twardocha - siadła mi znakomicie, może dlatego, że mam olbrzymią słabość do tego okresu historycznego, w dodatku perspektywa Ślązaków na tle Wielkiej Wojny i plebiscytów była dla mnie bardzo egzotyczna, zawsze to nowy punkt widzenia w zestawieniu z mitem niepodległej II RP. Do tego ciężka panorama społeczna klasy średniej i biedoty, sztywnych podziałów klasowych i bycia ich niewolnikiem, bez możliwości awansu - inaczej się o tym czyta w publikacji historycznej, inaczej w prozie, gdzie razem z bohaterem śledzimy jego pełne niedoli losy. Wszystko to spisane bardzo emocjonalnym, ale i precyzyjnym stylem tego znakomitego pisarza. Piękna to książka, może ten wątek miłosny trochę rozwiązany byle jak, ale czepiam się na siłę. Świetna książka.

    Ogień i pył. Ostatnia wiosna Mordechaja Anielewicza - napisane przez stricte historyka fabularyzowane dzieje powstania w getcie żydowskim są taką trochę udawaną powieścią. "Pisarz" nie trzyma się reguł powieści, przebija czwartą ścianę, zdradza nam na wstępie dalsze losy powstańców i katów, nie trzyma się żadnego formatu narracyjnego, nie buduje napięcia, finał jest w 3/4 książki a reszta stron to losy ocalałych z masakry, którzy przez całą historię są zaledwie wymienieni z nazwiska, styl jest mocno amatorski, dialogi suche i nieżyciowe, wszystko to pisane za prosto, czyta się bez bólu (co niekoniecznie stanowi zaletę, biorąc pod uwagę wagę opisywanych wydarzeń). Ktoś kto chce dowiedzieć się w przystępny sposób jakiś podstaw o tym tragicznym wydarzeniu, może sięgnąć, jeśli nie przepada za opracowaniami historycznymi. Ale jest to mocno przeciętna lektura, ta historia zasługuje na lepszy warsztat pisarski.

    LINK
    • Re: Sierpniowe, urlopowe czytanki ...

      bartoszcze 2023-08-28 23:58:43

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Wiedząc co wygaduje K.M.Maj to trzymałbym się z daleka na sam widok nazwiska.

      LINK
      • Re: Sierpniowe, urlopowe czytanki ...

        Lubsok 2023-08-29 04:17:28

        Lubsok

        avek

        Rejestracja: 2012-03-10

        Ostatnia wizyta: 2024-09-12

        Skąd: Białystok

        A co ten gość wygaduje?

        LINK
      • Re: Sierpniowe, urlopowe czytanki ...

        cwany-lis 2023-08-29 04:44:07

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Sopot

        Mam do niego podobny stosunek co do Cejrowskiego - obejrzę "Boso przez świat" z miłą chęcią, ale unikam jak ognia jego politycznych pogawędek. Maj ma ciekawe recenzje seriali, książek ale jak odpali się w temacie edukacji to aż się robi cały czerwony na twarzy, może ma rację, nie wiem, nie znam się, ale wygląda mi na takiego fanatyka wędkarstwa.

        LINK
        • Re: Sierpniowe, urlopowe czytanki ...

          Karaś 2023-08-29 20:36:34

          Karaś

          avek

          Rejestracja: 2007-01-24

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: София

          Napiszecie coś więcej? Przejrzałem jego Twittera do mają i w sumie wygląda w miarę zwyklacko. Jakaś pojedyncza spina o Mentzena i Stanowskiego, potem retweet Umarłych Statutów, całkiem sporo tematycznych rzeczy.
          Co wygaduje i o kim?

          LINK
          • Re: Sierpniowe, urlopowe czytanki ...

            bartoszcze 2023-08-29 20:51:57

            bartoszcze

            avek

            Rejestracja: 2015-12-19

            Ostatnia wizyta: 2024-11-21

            Skąd: Jeden z Wszechświatów

            Wygadywał typowe bzdury o tym że krasnoludy nie wytwarzają melaniny etc. I że wogle te seriale które mu się nie podobają to dno, beztalencie i kompromitacja.

            LINK
  • Sierpień 2023

    Mossar 2023-08-30 11:55:17

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    Ten miesiąc mocno pod znakiem Zewu Zajdla.

    Daraena - Marta Kładź-Kocot
    Najpierw myślałem, że to w sumie nic wielkiego, nawet byłem trochę zły na autorkę, że w taki sposób poprowadziła fabułę. Potem jednak zacząłem się zastanawiać nad tym trochę dłużej i doszedłem do wniosku, że to świetna książka. Serio, nie wiem kiedy ostatnio tak długo rozkminiałem książkę po jej zakończeniu. A z każdą kolejną myslą coraz bardziej ją doceniałem. Co tu mamy? Świat, który jest.. drzewem. I samo to już jest ciekawe, ale ciekawsze jest to tak autorka rozprawia się z archetypami, jak burzy wszelkie zasady rządzące fantasy czy baśnią. Polecam jako fantasy, które literacko jest na wyższym poziomie.

    Opowiadania nominowane do Zajdla
    Nominowane opowiadania zostały zebrane w formie antologii i czytałem to po prostu ciągiem. Z mojej strony najlepiej wypadło emocjonalne opowiadania "Zawsze" oraz "Ostatni Płatek" Kucharczyka. To pierwsze to bardziej klasyczne fantasy, ale skupione na emocjach bohaterów, ich relacji, bardzo mnie poruszyło. To drugie to SF, we wschodnim, wręcz rosyjskim klimacie, ale bardzo mi spasowało wizją i tym jak wykorzystywało współczesne elementy popkultury, kultury jako element przeszłości.

    Fuga. Powieść Polifoniczna - Magdalena Sakowska
    Eh. No to jest takie SF w stylu Igrzysk Śmierci. Fabularnie nawet mi to jakoś siadło, ale straszliwie nie pasował mi język. Po pierwszy każdy z bohaterów wypowiadał się tak samo, trudno było w ogóle wyczuć kto właśnie mówi, bo w ten sam sposób tworzyli zdania. Po drugie pełno tu takich zawołań w stylu "do stu bluskrinów"... i totalnie mi to nie leżało. Nic nie jest w stanie mnie przekonać, że w przyszłości będziemy w ten sposób klnąć ;D

    To nie jest kraj dla słabych magów - Katarzyna Wierzbicka
    Urban fantasy, w teorii raczej dla kobiet, ale też zaskakująco brutalne. Było parę fajnych elementów, ale generalnie nie dla mnie.

    Kompania Cieni - Przemysław Duda
    Strasznie słabe. Niemal przekartkowałem.

    Empuzjon - Olga Tokarczuk
    Świetnie mi się czytało. Tu niemal nie ma fabuły, ale klimat tego uzdrowiska jest niesamowity, a postacie intrygujące. Dużo przemyśleń na temat roli kobiety, Tokarczuk mocno rozprawia się z tym jak te 100 lat temu podchodzono do kobiet. Ktoś kto ma alert na taką tematykę to raczej odpadnie. Dla mnie było to świetnie poprowadzone, w szczególności, że te refleksje bohaterów na temat kobiet to w większości parafraza wypowiedzi taki autorów jak Schopenhauer, Nietzsche czy Tomasz z Akwinu.

    Gasnąca Gwiazda - Claudia Gray
    Reread.

    Puste Niebo - Radek Rak
    To nie jest ten sam poziom co jego "Agla", ale matko jak to jest pieknie napisane fantasy, niemal poetycko. Polecam sprawdzić. Tu czasem ktoś pyta o polecajki fantasy dla kogoś kto ma odruch wymiotny na high fantasy, elfy, magię itd. No to polecam Radka Raka, czyli dziwne klimatyczne fantasy w polskich wojennych realiach, gdzie z jednej strony mamy jakieś diaboły, a z drugiej partie robotnicze, rewolucje i Żydów. Serio. Jakbym w tym roku miał coś polecić to byłby to Meekhan Wegnera i cokolwiek od Radka Raka.

    Terry Pratchett, Życie z przypisami - Rob Wilkins
    No mógłbym napisać o tej biografii sporo. Powiem tyle, pod koniec się popłakałem.

    Cyberpunk 2077: Bez Przypadku - Rafał Kosik
    Nie grałem i generalnie to nie jest moja tematyka. Dużo bardziej mnie kręci takie weird fantasy jak u Raka. No ale Kosik jak to Kosik radzi sobie doskonale, fajnie prowadzi fabułę, jest intryga, jest akcja. Nie ma do czego się przyczepić. Może trochę za chaotycznie? Ale to chyba mus w świecie Cyberpunka.

    Dobra, to w takim razie jak oceniam książki nominowane do nagrody Zajdla?

    Trzecie miejsce goes to... Empuzjon Tokarczuk!
    Drugie miejsce goes to... Daraena Marty Kładź-Kocot!
    Iiiiii złoty meeeeedal dlaaaaa...

    Agla. Alef Radka Raka!!! Brawo! Można się rozejść.

    LINK
  • Lipiec: Mitchell, koniec Resident Evila i Heinlein cz. 1

    Shedao Shai 2023-09-19 11:25:27

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Kto jest przegrywem i nie opisał lipca w sierpniu, przez co musi robić to we wrześniu kiedy już gorzej pamięta? Ech...

    Lipiec to znów stabilna dziesiąteczka.

    Resident Evil: City of the Dead
    Resident Evil: Underworld
    Resident Evil: Nemesis
    Resident Evil: Code Veronica


    ...czyli kolejne książkowe adaptacje gier RE (poza Underworld, które jest radosną twórczością własną pani Perry). Rzecz prosta, toporna, przyjemna. Zresztą piszę to na forum gdzie każdy przeczytał min. kilkadziesiąt książek Star Wars, wiecie z czym to się je. Szkoda, że po Code Veronica porzucili obyczaj tworzenia adaptacji. Czytałnbym dalej.

    Oszczędnego czarodzieja poradnik przetrwania w średniowiecznej Anglii - Brandon Sanderson

    Ta książka to po trochu: akcja, epickość, humor. Jest bardzo filmowa, czasami miałem wrażenie, że czytam scenariusz - łatwo sobie wyobrazić poszczególne sceny na ekranie. To nie zarzut ani komplement.

    Nie trafiła ona w mój gust. Jest to bardzo lekka lektura, mocno machająca do "Autostopem przez Galaktykę", choć bez takiego czerstwego humoru. Ale i tak - humoru tu jest w ilości dla mnie niestrawnej. Dość szybko mi się przejadła; jeszcze nie dotarłem do połowy, a już koncentrowałem się na odliczaniu ile jeszcze stron przede mną (i czemu tak dużo). Jest kilka książek Sandersona, gdzie omawia on swój - dobry - pomysł na ok. stu stronach. I to działa pięknie, i w takiej formie też powinien wyjść ten "...Poradnik...". Stron blisko 400 to już zbytnie rozwleczenie pomysłu. Odkrywanie kolejnych kart z przeszłości głównego bohatera powinno angażować, a tak nie jest. Nie obchodziły mnie.

    Z jednej strony doceniam oryginalny pomysł i - jak zawsze - ciekawą, świeżą konstrukcję świata, z drugiej - osadził w nim nieinteresującą fabułę i bohaterów, których losami nie sposób się przejąć. O ile bohaterowie to u niego częsta bolączka, tak fabularnie oczekiwałbym czegoś lepszego. Rzecz tylko dla zagorzałych fanów autora.

    Na plus - bardzo ładne wydanie, kolorowe ilustracje. MAG zrobił dobrą robotę. Tłumaczka również.

    2,5/6

    sen_numer_9 - David Mitchell

    "sen_numer_9" nie jest najłatwiejszą lekturą - wymaga sporego skupienia, szczególnie z początku, kiedy czytelnik dopiero uczy się reguł narracji w tej książce. Mitchell udanie meandruje między rzeczywistością a fantazją, dostarczając sporo frajdy w próbach dojścia do tego, czy czytana aktualnie scena faktycznie miała miejsce, czy jest tylko wymysłem naszego bujającego w obłokach narratora. To dobrze napisana książka - co nie dziwi, Mitchell to bardzo uzdolniony pisarz.

    Niestety, nie wszystko w tej książce dobrze gra. Autor jak na mój gust zbyt często odpływa w dygresje, zbyt popuszcza wodze swojego gawędziarstwa. Bywa, że otrzymujemy w tej książce opowieść-w-opowieści, która trwa dość długo, a więzy z głównym wątkiem ma - na moje oko - żadne. Oczywiście, mogłem coś przeoczyć, ale bajka o antropomorficznych zwierzętach i fragmenty z dziennika niedoszłego kamikadze nic w mojej opinii nie wniosły. Ani mnie nie zainteresowały. Czułem, że tracę na nich czas - to jakbym musiał oglądać reklamy podczas seansu filmowego. No, wróćmy już do sedna - szybciej!

    Fabularnie bywa różnie, to senne meandrowanie potrafi niestey co jakiś czas przynudzić. Z drugiej strony, podobała mi się przypadkowość w jakiej autor pchał wydarzenia - nie sposób było przewidzieć dokąd to wszystko zmierza. Minęło kilka dni od lektury i wciąż nie jestem w stanie powiedzieć, czy zakończenie mi się podoba czy nie. Trochę dziwne.

    Na osobny akapit zasuguje okropne tłumaczenie Janusza Margańskiego. Podjął on nadzwyczaj kuriozalną decyzję o przekładaniu m.in. imion postaci - zapisując je tak, jak się je czyta. Dla przykładu, główny bohater - Eiji Miyake - u nas to... Eidżi Mijake. Jego siostra Anju - to Andżu. I tak dalej - chyba łapiecie. Co ciekawsze, brakuje mu konsekwencji i np. Claude Debussy został już w oryginale - a szkoda, bo czytanie o Klodzie Debusim mogłoby być niezłą przygodą No i szkoda że zostawił na okładce "Davida Mitchella" - Dejwid Miczel z pewnością wyróżniałby się na półce.
    Problem ten dotknął też np. nazw miejsc, stąd Yakushima stała się Jakuszimą. Skąd to się wzięło? Nie wiem. Może tłumacz uznał, że jesteśmy za głupi żeby umieć wymówić japońskie nazwy własne. Chyba nie chcę się zagłebiać w meandry tego rozumowania.

    Już za ten sam fakt tłumaczenie zasługuje na mocne 1/10, ale to nie koniec - przekład "zwykłego" tekstu też jest nienajwyższych lotów, nieraz zdarzało mi się wyłapać np. dosłowne przetłumaczenie związku frazeologicznego - jakby bez zrozumienia o co chodzi. Miałem wrażenie, że Wydawnictwo Literackie ma lepsze standardy. Nie wiem czemu. Już wiem, że tak nie jest. Kto to przepuścił w takiej formie do druku?

    Nie żałuję dania szansy tej książce - to interesująca, choć niepozbawiona wad przygoda. 3,5/6. Sądzę, że gdyby nie tłumaczenie, mogłoby być 0,5 wyżej.

    Widmopis - David Mitchell

    "Widmopis" zaczął się doskonale (opowieść Kwazara), kolejne trzy opowieści też trzymały poziom. Piąta była... dziwna, ale dobra, jak już się człowiek oswoił z nagłą zmianą reguł gry. Potem niestety było gorzej - opowieść o Margaricie trochę przynudzała, a te o Marco i Mo - mocno. Dziewiąta opowieść - o Dozorcy - to znów powrót do formy. Uznanie dla autora za to, że każda z opowieści napisana jest w innym stylu, narracja w każdej się w jakiś sposób zmienia (np. prawnik jest wulgarny, Margarita kompletnie pod butem swojego chłopaka, Satoru jest przeuroczo naiwny, rozdział z Dozorcą jest poprowadzony w całości poprzez dialogi).

    Tematycznie - mam wrażenie - jest podobnie co w "śnie_numer_9". Znów dużą rolę pełni tu losowość, przypadek, efekt motyla. Autor stawia dużo pytań, czasem nieoczywistych. Poszczególne opowieści są ze sobą połączone, ale lekko - niektóre nawiązania pewnie niejeden czytelnik przeoczył. Ja pewnie też coś przeoczyłem. Trochę zbyt luźne są elementy w tej mozaice, momentami miałem problem z zaangażowaniem się. Pod koniec to wszystko... nie, żeby się spinało, ale ukazuje nam się pewien ciąg przyczynowo skutkowy który sprawia, że książka nabiera drugiego dna. Sprytny zabieg, podnoszący ocenę. No i noncorpum jako pomysł teoretycznie spajający wszystkie opowieści - coś świetnego. Warto by kiedyś przeczytać tę książkę jeszcze raz, szukając powiązań pod tym kątem.

    Od razu po wzięciu książki do ręki pożałowałem, bo zobaczyłem że jej tłumaczem jest ta sama osoba co "snu_numer_9" - Janusz Margański. Moja cierpliwość była wystawiana na próbę już od samego początku (pan Kobajaszi, z drugiej strony - przywódca kultu znany jako Jego Serendipity. Ja wiem, że "serendipity" to nienajławiejszy termin do przetłumaczenia i wymaga nieco pogłówkowania, ale chyba od tego są właśnie tłumacze? Interesująca niekonsekwencja - zostawienie terminu angielskiego przy jednoczesnym spolszczaniu nazw japońskich...). Zacisnąłem jednak zęby i ciągnąłem ten wóz, aż doszedłem do momentu w którym, cytuję, "ktoś puścił jakąś wersję Rapsodii cygańskiej" - tak, chodzi o "Bohemian Rhapsody" Queen. Ściągnąłem ebooka w oryginale i ślubowałem, że więcej książki przekładanej przez Margańskiego nie tknę nawet kijem przez szmatę.
    Dopiero po zakończeniu lektury odkryłem, że drugie wydanie "Widmopisu" - od MAGa - miało nowy przekład: Marii Gębickiej–Frąc i Anny Reszki. No cóż, sam sobie jestem winien, że nie sprawdziłem; mogłem sobie oszczędzić trochę nerwów. Będę wiedział na przyszłość

    "Widmopis" dostarczył mi dość podobnych wrażeń co "sen...". Dostrzegam między nimi oboma sporo podobieństw. Dzielą też w większości te same zalety oraz wady, choć te pierwsze są tu wyraźniejsze. Czuję, że nie odkryłem wszystkiego co ta książka oferuje. 4,5/6

    Między planetami & Daleki patrol - Robert A. Heinlein

    W początkowym etapie swojej twórczości Heinlein stworzył tuzin młodzieżówek dla wydawnictwa Scribner`s. Spośród nich tylko trzy wyszły w Polsce: "Między planetami", "Daleki patrol" oraz "Wkładaj kombinezon i w drogę". Na razie przeczytałem pierwsze dwie.

    Są to klasyczne przygodówki w kosmosie. Książki o wchodzących w dorosłość młodzieńcach, szukających swojej roli w życiu i nawigujących pośród niesprzyjających im sytuacji. W przypadku "Między planetami" jest to wojna międzyplanetarna, a w przypadku "Dalekiego patrolu" - nowy ojczym, typowy patus, którego pojawienie się wywraca do góry nogami życie protagonisty i zmusza do opuszczenia domu rodzinnego.

    Obie książki czyta się przyjemnie i z zaciekawieniem; Heinlein przemyca tu trochę swoich przemyśleń, ale przede wszystkim mają to być lekkie czytadła - i to wychodzi. Są to więc książki lżejsze niż jego najbardziej znane klasyki. Żadna wielka literatura, ale dla kogoś poszukującego klasycznego przygodowego sajfaja - w sam raz. Dobrze napisane książki z dającymi się lubić bohaterami. Niekoniecznie coś, co trzebaby wznawiać na naszym rynku, chyba że w kilkutomowej serii omnibusów "Młodzieżówki Heinleina" zawierającej rzeczy dotychczas niewydane. Tylko kto by to kupił

    4/6

    Droga Bez Znaczenia - Ian McDonald

    "Droga Bez Znaczenia" ma strukturę mozaiki - obserwujemy początki tytułowego miasta, przyglądamy się poszczególnym postaciom mającym swój udział w jego rozwoju, jednak nigdy nie zatrzymujemy się na kimś specjalnie dłużej. Nie ma tu "głównego bohatera" - chyba żeby za takiego uznać właśnie samą Drogę Bez Znaczenia. Interesujący zabieg i spore ambicje autora.

    Do tego na plus zaliczyłbym książce beztroskę z jaką są tu zmieszane różne elementy, od sajfajowych poprzez obyczajowe po mistyczne. Autor odważnie ustanowił jedną zasadę: w tym świecie nie ma zasad odnośnie tego, co może się pojawić na kolejnej stronie. I to jest fajne, bo nieraz mnie zaskoczył, nie sposób było przewidzieć dokąd pójdzie fabuła. To nie jest wtórna ani przewidywalna książka.

    Z drugiej strony, podczas lektury zbyt często męczyłem się. Równowagą dla plusów tej książki był fakt, że przynudzała - w zbyt dużych ilościach. Gdzieś tak po 1/3 tekstu nie umiała mnie już zaintrygować rozwojem wydarzeń. Zabrakło mi tu ciekawej fabuły, tego uczucia że muszę wiedzieć co będzie dalej, jeszcze stronę, dwie, nim pójdę spać. Musiałem się przymuszać, żeby kontynuować.

    To uczucie do potęgi dziesiątej towarzyszyło mi podczas lektury "Ekspres Ares" - książki będącej drugą w tym omnibusowym pakiecie od MAGa. Tyle, że tu już nie czułem potrzeby przymuszania się, bo od samego początku niczym mnie ta książka nie zainteresowała. Po 60 stronach sobie odpuściłem. Totalna nuda.

    "Droga Bez Znaczenia" - 3/6, "Ekspres Ares" - 1/6. Coś mi nie po drodze z tymi ostatnimi Artefaktami.

    LINK
  • Sierpień: Heinlein cz. 2 i pozostałości Le Guin

    Shedao Shai 2023-09-19 11:34:46

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Ponownie dziesiątka, choć nieco wymęczona i naciągnięta (wierszesą krótkie a i nie wszystkie przeczytałem xD)

    Sierpień to u mnie 100% turboklasyki. Pięć Heinleinów, pięć Le Guin. Od Le Guin rzeczy już mocno niszowe, jak eseje czy wiersze.

    Malafrena - Ursula K. Le Guin
    Opowieści orsiniańskie - Ursula K. Le Guin

    "Cała Orsinia" zbiera wszystkie teksty osadzone w tytułowym świecie. Mamy tu więc powieść, sporo opowiadań oraz... trzy piosenki.

    Bliżej tej książce do obyczajówki historycznej niż do fantastyki. Jedynym elementem fantastycznym jest tu fakt, że kraj taki jak Orsinia nie istnieje. Możnaby akcję "Malafreny" oraz towarzyszących jej opowiadań osadzić gdzieś w Austrii, na Węgrzech czy w Czechach i właściwie nie byłoby różnicy. Taki zresztą był zamysł autorki.

    Powieść dzieje się na początku XIX wieku, natomiast opowiadania różnie - sięgają nawet czasów komuny. Czuć w tym jakąś ciągłość świata i konsekwencję w jego kreowaniu. Le Guin otwarcie pisze w przedmowie o swojej fascynacji Europą i czuć, że chciała dorzucić swoją cegiełkę do kreacji jej fikcyjnej historii. No, wyszło. Czytamy sobie o arystokracji, romansach, polityce...

    Nie powiem, żebym czytał tę książkę z zapartym tchem. Wręcz przeciwnie - jest to rzecz niszowa, trzeba lubić takie klimaty. Fabuła nijak nie umiała mnie zaangażować. Nie mówię, że książka jest zła, ale dobrze jest przed lekturą o niej poczytać i zastanowić się, czy to na pewno rzecz "dla mnie". Dostrzegam, czemu nie jest to jedna z tych bardziej znanych powieści Le Guin.

    Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne - Ursula K. Le Guin

    Książka jest podzielona na kilka części. Bardzo podobała mi się pierwsza, w której Le Guin rozmyślała sobie nad naturą starości. Interesujące spojrzenie na problem który mnie jeszcze nie dotyczy , a więc i nie rozmyślam nad nim zbyt intensywnie. Były to eseje poszerzające mój światopogląd.

    Na drugim biegunie stawiam te o Pardzie, czyli o kocie autorki. Rzecz zupełnie nieinteresująca i do pominięcia.

    A poza blokami tematycznymi, mamy też tu trochę pojedynczych esejów gdzie Le Guin pochyla się nad tym czy owym, co akurat wpadło jej w oko. Są to zazwyczaj rzeczy mądre i błyskotliwie przedstawione. Esej o jajku na miękko jest moim ulubionym i będę go polecał wszem wobec.

    Dobra rzecz, chętnie poczytałbym więcej w tym stylu.

    Dotąd dobrze - Ursula K. Le Guin

    Nie umiem czytać poezji i ten tomik nic w tej kwestii nie zmienił. Nic nie wyniosłem z tej lektury, starałem się, ale niestety.

    Brak oceny. Nie moja bajka. Przynajmniej ładnie wygląda na półce

    Księga drogi i dobra - Ursula K. Le Guin, Lao Tzu

    Tutaj podobnie jak z "Dotąd dobrze" - nie umiem czytać poezji, to była bezsensowna próba. Starałem się dać uczciwą szansę, przedmowa Le Guin w której tłumaczy jaka to ważna i mądra książka dała mi sporo motywacji, ale skończyło się tak, że mózg mi parował a ja dalej nic nie rozumiałem. Za krótki jestem na tę książkę. Może kiedyś pójdzie lepiej?

    Dubler - Robert A. Heinlein

    Polityk wysokiego szczebla został porwany, a jego brak na zbliżającej się ceremonii Marsjan może mieć poważne reperkusje. Jego współpracownicy postanawiają więc zatrudnić aktora, który po szybkim szkoleniu i charakteryzacji ma podszyć się pod zaginionego polityka na czas uroczystości. Tak zaczyna się ta krótka (160 stron), acz treściwa, powieść. Oczywiście nie wszystko dzieje się tak jak powinno, autor bezlitośnie stawia głównego bohatera przed kolejnymi problemami i wyzwaniami, aż ku mocno satysfakcjonującemu finałowi. Gdzieś tam po drodze mamy trochę rozważań o tożsamości i naturze człowieka, ale przede wszystkim to ciekawa książka, która przetrwała nienaruszona zębem czasu. Oldschoolowa, ale nietrącąca myszką. Zakończona we właściwym momencie, unikając rozwleczenia. Ze świetnie rozpisanym protagonistą. Przyjemna lektura.

    4,5/6

    Władcy marionetek - Robert A. Heinlein

    Od pierwszych stron lektury po głowie chodził mi film "Oni żyją". Nie tylko z powodu podobieństwa fabuły, ale też - a może: przede wszystkim - z powodu pulpowego charakteru opowieści. Innymi słowy, gdyby "Władcy marionetek" byli filmem, byliby jakimś kultowym klasykiem kina klasy B.
    Traktując tę powieść na poważnie, można się do niej szybko zniechęcić. Bohaterowie są przerysowani, fabuła toczy się swoim rytmem, nawet nie próbując udawać że taki ciąg wydarzeń mógłby mieć miejsce w naszej rzeczywistości. Heinlein poprowadził tę książkę nie przejmując się realizmem i dało to piękny efekt.

    Mamy zatem dość - obecnie - klasyczną opowieść o inwazji obcych, którzy w pasożytniczy sposób opanowują ciała ludzi i przejmują nad nimi kontrolę. Taki cichy podbój. Naszym głównym bohaterem jest członek tajnej agencji, która właśnie odkryła postępującą inwazję i usiłuje jej przeciwdziałać. Wraz z uczuciem zagrożenia rośnie paranoja (komu można ufać?), coraz większe połacie Stanów Zjednoczonych zostają opanowane podczas gdy bohaterowie naszej agencji usiłują przebić się przez polityczne utrudnienia i opór ze strony opinii publicznej.

    Jak na powieść z lat 50. przystoi, mamy tu klasyczne latające spodki i spojrzenie na politykę mocno przefiltrowane przez tamtejsze realia. USA i Sowieci odbudowali się już po wojnie nuklearnej i powrócili do stanu zimnej wojny, latające auta istnieją, a ludzie latają w kosmos i skolonizowali Wenus. Retro-fantastyka na pełnej. Zresztą kosmici są dość oczywistą metaforą na sowietów.

    Książka jest ciekawa, czyta się ją dobrze i bez chwili nudy. Pomimo przeszło 70 lat(!) na liczniku. Dobra rzecz.

    5/6

    Piętaszek - Robert A. Heinlein

    Powieść ta ukazała się na naszym rynku dwukrotnie. Najpierw w 1992 roku nakładem Phantom Press, pod tytułem "Piętaszek". Skąd taki przekład "Friday"? Tłumacz chyba zainspirował się "Przypadkami Robinsona Kruzoe", gdzie jeden z bohaterów to właśnie Friday, przełożony na nasze jako Piętaszek. Sens takiego zabiegu pozostawiam każdemu do oceny. Sam fanem nie jestem. W Albatrosie chyba też nie są, bo kiedy w 2010 zabrali się za reedycję tej powieści, to zostawili "Friday". Fanem takiego zabiegu również nie jestem. No cóż.

    Tyle o tytule. Nasza Piętaszek/Friday/??? jest odwróconym płciowo stereotypem męskiego macho-agenta, czyli: nadludzko silna, sprawna, sprytna i z wysokim libido. Ma to swoje wytłumaczenie fabularne, którego nie będę zdradzał, bo była to dla mnie lekka niespodzianka.

    Bardzo podobało mi się zróżnicowane tempo tej powieści i skakanie po różnych stylistykach. Zaczęło się dynamicznie i brutalnie, nieco komiksowo, aby potem nastąpił spory etap wyciszenia i skoncentrowania się na psychice Piętaszka jej relacjach z innymi ludźmi. Heinlein dba o to, żeby nie wymęczyć żadnego aspektu, dzięki czemu każdą częśc czytało mi się dobrze. Efekt końcowy jest taki, że główna bohaterka została świetnie rozpisana i przejmowałem się jej losami, a z drugiej strony - jest to książka ciekawa, którą czyta się lekko i z zainteresowaniem. Fragmenty z akcją są mocno dynamiczne, ale nie przytłaczają innych aspektów książki.

    Widzimy zatem jak Piętaszek nawiguje przez burzliwy okres w historii świata (raczej niezbyt odległej) przyszłości, gdzie Stany Zjednoczone rozpadły się na mniejszych państw, a megakorporacje są potężniejszymi graczami niż niejeden kraj. Często zdana na łaskę innych ludzi, bez pieniędzy i broni, na obcym i wrogim terytorium. Tematyka więzi międzyludzkich jest tu ważna - z jednej strony Piętaszek traci dotychczasowych bliskich (w różnych okolicznościach), z drugiej - zdobywa nowych. istotny jest też motyw szukania swojego miejsca w życiu - niejednokrotnie tu bohaterce wydartego.

    Dobra to była książka. Zróżnicowana, interesująca, stawiająca kilka pytań, ale przede wszystkim będąca dobrą zabawą.

    5/6

    Methuselah`s Children - Robert A. Heinlein

    Fabuła książki wyszła z założenia którego nie umiałem kupić i to niestety mocno rzutowało na moje wrażenia z lektury. Mamy tu bowiem do czynienia z grupą długowiecznych (nie nieśmiertelnych) ludzi, którzy swą długowieczność osiągnęli poprzez... właściwe krzyżowanie się. Znaczy się, jeśli twój dziadek żył długo i twoja babcia żyła długo, i dziadkowie twojej żony żyli długo, to twoje dzieci będą żyć jeszcze dłużej. Znalazł jeden sprytny sposób żeby twoi potomkowie żyli 200 lat [ZOBACZ MEMY].

    Akcja dzieje się w XXII wieku, kiedy to już eksperyment z doborem partnerów trwał kilkaset lat (jakoś od XIX w. bodajże). Długowiecznych są już dziesiątki tysięcy i podjęli decyzję o ujawnieniu się reszcie ludzkości. A oni... oczywiście nie wierzą, że to wynik odpowieniej krzyżówki, że muszą mieć jakiś sposób na przedłużenie sobie życia, tylko nie chcą się nim podzielić z innymi. Zaczynają się kłopoty.

    Heinlein zupełnie nie przejmował się naukową stroną prezentowanych tu tez (nie mówię tylko o długowieczności - potem dochodzą też podróże kosmiczne, odbywane na zasadzie fruuu i lecimy). Samo w sobie nie jest to złe, ale zabrakło mi w tej książce jakiegoś... osadzenia w rzeczywistości, odnosiłem wrażenie że fabuła kieruje się torami wytyczonymi przez autora i kierować się będzie, czy ma to sens czy też nie. W drugiej części powieści mamy podróże kosmiczne, obcych, inne kultury i tak dalej. Robi się lepiej, choć wciąż jest to bardziej baśń w kosmosie niż książka sci-fi. Zakończenie daje nam za to ładną klamrę; podobało mi się.

    Dziwna to była książka, czytało się w zasadzie dobrze, ale miała zbyt duże wady żebym mógł z czystym sumieniem polecić.

    3/6

    Beyond This Horizon - Robert A. Heinlein

    Tutaj zaś czułem jakby jakaś wyższa siła wysłuchała moich zarzutów wobec poprzedniej książki i stwierdziła: "Nie podoba ci się? To tu dostaniesz coś odwrotnego".

    Ponownie mamy świat z długowiecznymi ludźmi (brak powiązań fabularnych z "Methuselah`s Children", chyba po prostu na wczesnym etapie twórczości Heinleina interesowało to zagadnienie). Udane zarządzanie krzyzówkami genetycznymi doprowadziło do tego, że większość ludzkości jest piękna, zdrowa, mądra i tak dalej. Ludzie "niezmodyfikowani" są cenioną mniejszością. Pracować nie trzeba, ale można; mamy dobrobyt. Wszystko pięknie.

    Książka jest przesiąknięta nauką, tezami, pomysłami na to jak zmiana tego co oznacza być człowiekiem wpłynęło na społeczeństwo. Gdzieś w tym wszystkim zatraciła się fabuła i postacie; jest to lektura sucha jak podręcznik naukowy. Słowem: straszne nudy. I faktycznie koresponduje ciekawie z "Methuselah`s Children" - tam jest "fajna baja", tu "poważne ale nudne". Główny bohater... jest. Więcej o nim ciężko powiedzieć. Coś tam robi, myśli, dzieje się niewiele i wszystko to prowadzi do końca równie niesatysfakcjonującego co reszta książki. Autor przekazuje nam jakieś tam myśli, ale nic specjalnie w dzisiejszych czasach odkrywczego. Nie wiem, jak odbierano tę książkę w latach 40. Tak, czterdziestych - niezła ramotka, może nieco za wysoko ustawiłem poprzeczkę wymagań Ale już za późno. Nie podobało mi się.

    1,5/6

    LINK
  • Karika - Szczelina

    Karaś 2023-09-24 17:16:03

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Jedna z tych, które zasługują na osobnego posta

    Perfekcyjnie napisana historia, przeciekająca do rzeczywistości lub z niej się sącząca. Oparta na legendzie słowackiego "trójkąta bermudzkiego", rzekomo na podstawie relacji anonimowego człowieka, przeplatana prawdziwymi historiami. Autor dodaje przypisy oraz linki do artykułów i filmików nakręconych we wspominanych miejscach. Ciężko powiedzieć, gdzie się zaczyna prawda, gdzie kończy fikcja. Podobnie jak w Ostatnich dniach Jacka Sparksa mamy tu do czynienia z próbą zmierzenia się bohaterów ze zjawiskami na pozór paranormalnymi - choć tam głównym bohaterem był zagorzały sceptyk, a tutaj nie, to w obu robili to z chęci napisania czegoś poczytnego, a i tu nie zabrakło Scully, choć męskiej. Mamy też artefakt otwierający fabułę, jak w Martwym Złu czy u Lovecrafta, jednocześnie mogący ją zamknąć, ale wyjątkowo pomysłowy zdjęty z planszy.

    Majstersztykiem jest to, że na dobrą sprawę nie dzieje się tu nic strasznego w klasycznym tego słowa rozumieniu (no, prawie). Cała historia operuje na lękach, zaprzeczeniu normalności, ale w sposób niemożliwy do jednoznacznego zaszufladkowania, co znajduje też odzwierciedlenie w postaciach - foliarz stosujący metodę naukową oraz zacietrzewiony racjonalista ją odrzucający (znamy takich przypadków coraz więcej, co nie?). Można skrócić fabułę jako "grupa osób idzie w niskie góry", ale to byłoby niedopowiedzenie.

    Nie mam do czego się przyczepić, bawiłem się świetnie, niczym beletryzowany true paranormal, kawał wspaniałej roboty. 10/10

    LINK
  • Yellowface

    Karaś 2023-09-30 11:04:57

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Kupiłem sobie parę tygodni temu Legimi i odmieniło moje życie. Dostęp do nowości mam ograniczony mieszkając za granicą, ebooków kupować nie chcę, bo bez sensu, a ten abonament to złoto. No i teraz czytam jeszcze więcej, bo mogę sobie na telefonie i tablecie też kartkować. Szkoda, że limit do 10 na Kindla bo szybko się kończy, no ale wtedy przechodzę do innych.

    I zaraz po premierze sięgnąłem po hehe rzultom, która na całym świecie ma dość niezły marketing.

    Z tym to mam problem. Powieść mogłaby być postrzegana zarówno jako skrajnie lewicowa jak i skrajnie prawicowa.

    Z całą twórczością Kuang mam pewne zgrzyty. Jest bardzo zaangażowana w różnorakie tematy, a czytając fantastykę czy cokolwiek innego polityka mnie nie interesuje, chyba że wątki są wplecione umiejętnie, uzasadnione fabularnie a przede wszystkim - subtelne. Z subtelnością Kuang sobie zupełnie nie radzi - do tego stopnia, że Babel zasypała przypisami tłumaczącymi czytelnikowi dlaczego coś jest lub nie jest rasistowskie, na wypadek, gdyby sam nie był w stanie tego rozgryźć.

    Powieść jest raczej krytyką neonazistowskiej histerii rasowej. Po latach segregacji, hekatombie drugiej wojny i grozie apartheidu do dyskursu publicznego na Zachodzie już nie wracają, ale na dobre wróciły, zagadnienia rasowe. Rasa stała się orężem, cechą dystynktywną decydującą co komu wolno, a co nie. Jesteś biały, nie możesz pisać o innych. Jesteś Azjatą, powinieneś pisać o Azji. Nie jesteś czarnoskóry, nie możesz nosić warkoczy. Ani się opalać. I tak dalej.

    W tym szaleństwie już nie wiadomo kto jest kim, a o zaszufladkowaniu w jedną ze stron wojny kulturowej decydują raczej sympatie niż rzeczywiste poglądy.

    I to szaleństwo udało się Rebecce bardzo dobrze oddać. Mimo dość topornnego wyłożenia pewnych zjawisk, znów - zupełny brak subtelności - pokusiła się jednak o zupełne zachachmęcenie oraz równowagę w historii.

    Mamy świrów z lewa i z prawa. Faszoli wrzeszczących, że mając dany skóry należy się trzymać własnej "rasy", jak i alt-rightowców próbujących wybić się na fali dramy. Najbardziej sensowne przemyślenia ma bohaterka, ktora ma być z założenia negatywna. Obrywa się każdemu świrowi, jednym za usilne ograniczanie danych grup, drugim za ich tokenizację, a całości dopełnia bardzo ciekawy obraz rynku wydawniczego, który nie wątpię, jest inspirowany rzeczywistością.

    Nie ma tu bohaterów dobrych lub złych, wszyscy są niezbyt moralni, a ten brak jednoznacznego podziału świetnie oddaje tę współczesną rasową histerię. Przed premierą widziałem próby forsowania tej książki jako "młota na białą supremację", ale treść okazuje się zupełnie inna i Kuang ukazuje prawdziwą istotę tej śmiesznej wojny kulturowej. Rozdźwięk i wręcz agresja bijąca ze stron sprawiają, że wydaje się jakby autorka po publikacji Babelu została mimowolnie uwikłana w takie walki, a przynajmniej ktoś próbował to zrobić. A ta książka jest środkowym palcem w stronę takich ludzi.

    No i czytało się przyjemnie.

    LINK
  • Wrzesień 2023

    Mossar 2023-09-30 11:21:21

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    Trochę mniej, bo mam sporo rozgrzewane plus czytałem duzo opowiadań.

    Pół Króla - J. Abercrombie

    No niby fajne klimatyczne, ale jednak czuć, że to YA i fabuła taka dosyć prostolinijna. Tzn. wsiaklem w klimat, ale fabuła mnie zupelnie niczym nie zaskoczyła i przyznam, że raczej nie nastawiam się na czytanie kolejnych tomów. 6.5/10

    Dwie i pół duszy - J. Hankus

    Bardzo miłe zaskoczenie. Raczej nie czytam takiego folku a tu od poczatku do końca czytało mi się bardzo dobrze. Nie jest to może jakieś turbo dzieło sztuki, ale w fajny sposób prowadzone, sporo słowiańskiego folkowego klimatu, który nie męczy i przy tym wszystkim parę ciekawych postaci, choć tu nie o postacie chodzi. Miłe zaskoczenie bo nie sądziłem że taka stylistyka do mnie trafi. 8/10

    Fantazmaty tom III

    Były z dwa fajne opowiadanka, ale tak to jednak bardziej do mnie przemawiały te z Nowej Fantastyki czy innych zbiorów.

    Good Omens - T. Pratchett, N. Gaiman

    Może ciężko w to uwierzyć, ale nie znalem jak dotąd tej historii. Za radą znawcy, eksperta, szanownego człowieka postanowiłem czytać po angielsku i w sumie była to chyba dobra decyzja. No co mogę powiedzieć.. niby nadal wolę ten setting światodyskowy, ale tu też swietnie sie bawiłem. Czas na serial, chyba. 8.5/10

    Świerszcze w soli - Agnieszka Hałas

    Nie czytałem jeszcze zbioru opowiadań, ktory aż tak by mi podszedł. Setting związany z niebem i piekłem jako czymś biurokratycznym i działającym wg określonych zasad bardzo mi podszedł ale to nie z tego powodu tak siadły mi te opowiadania. Po pierwsze te opowiadanka są ze sobą ściśle powiazane i tworzą bardzo fajna całość, po drugie klimat absolutnie wymiata, po trzecie Hałas ma świetne pióro. Ode mnie 9/10.

    Trener Twojego psa - M. Dąbrowski

    W koncu skończyłem. Takie kompendium wiedzy o psiakach z perspektywy behawiorysty.

    Fantom - M. Ciszewski

    No nie.. nie podobało mi się. Tzn. z poczatku nawet byłem zainteresowany tym SF, ale potem fabuła poszła w kierunku który zupelnie mnie nie interesował. 5/10

    LINK
    • Re: Wrzesień 2023

      Karaś 2023-09-30 11:31:10

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Serial Good Omens mnie zmęczył, pomimo Tennanta. Potem sięgnąłem po książkę i dla mnie to 9/10. Czyste złoto, świat Dysku, ale na ziemi. Taki spin-off Świata Dysku, ale na Ziemi, Świat Globu - jest nawet ON. Całość oparta na pastiszu konwencji klasycznego katolickiego horroru z Antychrystem.

      Oprócz komediowych walorów to piękna opowieść o granicy między dobrem a złem, predestynacji i człowieczeństwie. Mimo, że obaj autorzy są zdeklarowanymi ateistami udało im się napisać powieść, która zamiast być bezmyślnie antyklerykalna lub agresywnie dawkinsonowska to jedynie korzysta z tego motywu dla innych celów. Niesamowicie kolorowa i optymistyczna historia, która używa bóstw jako zwierciadeł ludzi - odwracając "stworzył człowieka na swoje podobieństwo" na "i są podobni ludziom".

      Szkoda, że nie rozwinęli tego w odrębne uniwersum, np. Świat Globu

      LINK
      • Re: Wrzesień 2023

        Mossar 2023-09-30 12:09:52

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        O, i Bartoszcze też czytał we wrześniu

        Jedyny minus Good Omens jaki widzę to sporo brytyjskiego humoru i to sprzed lat. Tzn. generalnie brytyjski humor jest na plus, ale jak mija X lat to niektórych żartów bazujących na muzykach, aktorach, itd żyjących w czasach powstania książki po prostu nie rozumiesz. Przynajmniej ja tak miałem.

        Poza tym Gaiman + Pratchett to świetne połączenie. Dzieki temu ta książka od początku do końca nie nużyła i zaskakiwała. A fabularnie, mimo że mocno humorystyczna, to rzeczywiście w bardzo stonowany i ciekawy sposób podchodziła do apokalipsy i wszelakich motywów wrzucanych między wierszami.

        LINK
  • trzeci kwartał 2023

    bartoszcze 2023-09-30 11:31:36

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Jeden z Wszechświatów

    co prawda mam jeszcze niby 12 godzin do końca, ale jakoś wątpię żebym zdążył przynajmniej dokończyć którąkolwiek z zaczętych książek (tak, czytam po trochu i na przemian, chyba że trafi się page-turner, to wtedy potrafi lecieć do oporu)

    Patrick Leigh Fermor - Czas drogi - wspomnienia z pieszej podróży przez Europę (z Holandii do Turcji) w latach 30., mocno erudycyjne i pierwszoświatowe (wtedy!), ale w dobrym stylu; lojalnie uprzedzam że to jest tylko pierwszy tom (kończy się przejściem ze Słowacji do Węgier), może jakbym to wiedział, to kupiłbym coś innego (może dalsze kiedyś znajdę w Legimi lub bibliotece)

    Terry Pratchett, Neil Gaiman - Dobry omen - doskonale znam adaptację serialową, więc jak książka wpadła mi w ręce, to sprawdziłem zgodność (na dość wysokim poziomie); nazwiska autorów mówią wszystko co trzeba wiedzieć o tej historii z aniołem, diabłem i małym antychrystem

    Merryn Allingham - Morderstwo w księgarni - lekki i naiwny kryminałek, najciekawszy w nim jest obraz małomiasteczkowego angielskiego społeczeństwa na początku lat 50

    William Souder - Steinbeck. Wściekły na świat - biografia jak to biografia, przynajmniej oparta na solidnych podstawach (przypisy do listów Steinbecka idą co najmniej w setki), za to Steinbeck, *****! Kawał porządnego lewaka z niego był, choć żaden ideał.

    Bartosz Józefiak - Wszyscy tak jeżdżą - gdyby ktoś potrzebował zbiorku duszaszczipatielnych reportaży (w większości recyklowanych i na tematy przewałkowane) powiązanych jedynie motywem samochodów (czasem bardzo luźno). Jak dla mnie zmarnowany czas, a sięgnąłem głównie pod wpływem zachwytu medialnego i socialmediowego.

    Romain Gary - Lady L. - stary dobry Gary w opowiastce osadzonej w świecie anarchistów sprzed stu lat, przegrywających z wszystkim

    Joanna Kuciel-Frydryszak - Chłopki. Opowieść o naszych babkach - głównie zbiór indywidualnych historii o życiu kobiet wiejskich w I połowie XX wieku, nieraz wstrząsających (jak to się mówi: otwierających oczy), ale nie składających się w spójną całość oprócz tego że kiedyś było gorzej, na wsi jeszcze gorzej, a biednym kobietom na wsi to już w ogóle

    LINK
  • Deep state, intrygi

    Karaś 2023-10-03 19:06:15

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Przez to Legimi zacząłem czytać więcej tzw. literatury pięknej, po która do tej pory sięgałem od wielkiego dzwonu, ale po jakichś dwudziestu zdążyła mnie już zmęczyć.

    I teraz chciałbym sobie przeczytać to, co tygryski lubią najbardziej - thriller, spiski, deep state, intrygi. Coś jak Fringe, Archiwum X, Korporacja Konspiracja z telewizji, czy z literackich Trylogia Illuminatus, twórczość Croucha, trylogia Kapłana Piotrowskiego itd. Ciężko jest mi się dokopać do jakichś ciekawych pozycji w tych klimatach, a może akurat komuś z Was coś przyjdzie do głowy. Mogą być na poważnie, mogą być kucupały.

    LINK
    • Re: Deep state, intrygi

      Mossar 2023-10-03 19:15:19

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Ja nie mam nic do zaproponowania ale przyznam ze Legimi też mi trochę otworzyło horyzonty. Tzn. tu nie ma sie poki co czym chwalić, ale mignęło mi i wziąłem sie w koncu za Folletta, wcześniej czytałem jakieś folk noir i o dziwo też mi siadło. Dukaj już też czeka na swoją kolej.

      LINK
      • Re: Deep state, intrygi

        Karaś 2023-10-04 15:55:37

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: София

        To. Od czasu do czasu sięgało się po coś, wiadomo, ale to raczej od wielkiego dzwonu - kupowałem głównie te, które chciałem, czasem dorzucałem losowe, resztę jakoś się tam zdobywało, rzadko wpadało coś niszowego na polskie warunki. Ewentualnie trzeba było szukać, grzebać. A tu - kategorie, oo japonia, dwa klikniecia, cyk, można czytać.

        Pod tym względem Legimi już mi się zwróciło

        LINK
  • Literacki Nobel

    Karaś 2023-10-05 14:03:42

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    W tym roku trafia do Jona Fossego.

    Nie znam, nie ma na legimi ani empik go, więc nieprędko poznam

    Ktoś czytał, coś powie? Smętne bajdurzenie, wypociny gimnazjalistki czy może coś faktycznie ciekawego?

    LINK
  • Trzeci kwartał 2023

    Rusis 2023-10-05 19:32:17

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wrocław

    Trzeci kwartał za nami to czas na krótkie podsumowanie. Tym razem sześć pozycji, z czego dwie akurat dosyć krótkie.

    Ława przysięgłych - John Grisham
    Książka leżała u mnie na półce już kilka lat i czekała na swoją kolej (kiedyś dostałem, sam bym nie kupił), aż stwierdziłem, że czas sprawdzić co to. Było to moje pierwsze i zarazem ostatnie spotkanie z książkami Grishama. Pomysł na książkę całkiem fajny, ale wykonanie fatalne - miałem wrażenie jakbym czytał raport w którym autor mi przedstawia kolejne elementy, które wydarzyły się w historii i nie wzbudza we mnie żadnych emocji, zamiast czytać wciągającą fabułę z niezłą intrygą. Kompletnie mi nie podszedł styl autora, mimo iż filmy stworzone na bazie jego powieści lubię.

    Eksperyment - Grzegorz Kopiec
    Dosyć brutalny horror wobec którego mam mieszane odczucia. Z jednej strony podobał mi się pomysł na historię i przez większość książki nieźle mi się to czytało. Szczególnie, że spora jej część jest wymieszaniem kryminału i horroru. Z drugiej strony autor miałem wrażenie, że epatował brutalnością zbyt często czasem, aby osiągnąć.. w sumie nie wiem nawet co. Bo historię i tak przedstawił i nie raz i dwa mógł iść dalej z akcją, a zamiast tego wprowadzał kolejne nic nie wnoszące opisy. Także na prawdę fajny pomysł na historię i przeciętne wykonanie.

    Elantris - Brandon Sanderson
    Zachęcony Waszym zachwalaniem uniwersum Cosmere w końcu sięgnąłem po pierwszą książkę z niego. Podobało mi się, choć przyznaję, że po tylu "ochach i achach" spodziewałem się czegoś więcej. Niemniej jednak jest to przyzwoicie napisane fantasy, z historią która ma kilka wątków, które śledzimy. Po grubości powieści i zachwytach myślałem jednak, że intryga będzie bogatsza - a tu historia była dosyć prosta jednak. Niemniej jednak podoba mi się koncepcja świata, sposób przedstawiania bohaterów i styl autora. Więc na pewno sięgnę po więcej od Sandersona.

    Algorytm życia - Marta Sobiecka
    Chindōgu - Marta Sobiecka

    Dwie krótkie książki (czy też raczej zbiory opowiadań) Marty Sobieckiej w klimacie cyberpunka. Śledzimy w nich przygody Kaori Nakamury, która prowadzi śledztwa związane z cyberprzestępczością, a sama jest dosyć sceptycznie do wielu rozwiązań technologicznych nastawiona. Lekkie, przyjemne historie, które się błyskawicznie czyta. To co najlepsze w nich jednak to dobrze uchwycony klimat cyberpunka, w świecie jeszcze nie tak bardzo odległym czasowo i technologicznie od naszego. Polecam jako przerywniki między innymi pozycjami.

    Park Jurajski. Zaginiony świat - Michael Crichton
    Drugi tom Parku Jurajskiego i kolejny raz jestem bardzo zadowolony. Tym razem książka już bardzo mocno różni się od filmu. O ile w pierwszym tomie, znając wcześniej film, wiedziałem do czego dążymy tylko była kwestia różnicy w drodze do celu tak tu kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać. Jedynie pojedyncze motywy się z filmem pokrywały. Prawdopodobnie właśnie dzięki temu książka mi się tym bardziej podobała - bo mogła mnie zaskoczyć. Fajna historia, napisana w sposób który co prawda się lekko zestarzał, ale papier wybacza dużo więc czyta się dobrze. Polecam każdemu, komu podobały się filmy.

    LINK
    • Re: Trzeci kwartał 2023

      Karaś 2023-10-05 23:44:34

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Widzę Wydawnictwo IX wjechało. Super. Kibicuję im bardzo, też kupuję od czasu do czasu, teraz idzie nowa paka. Kawał świetnej roboty z wygrzebywaniem perełek sprzed stu lat. I z wydawaniem nowych też. Rozkręcają się nieźle.

      LINK
      • Re: Trzeci kwartał 2023

        Rusis 2023-10-06 15:44:33

        Rusis

        avek

        Rejestracja: 2004-02-28

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Wrocław

        Jak patrzę się na to co robi Wydawnictwo IX i Vesper to obu bardzo kibicuję. Dwa młode dosyć wydawnictwa, które zarówno tematyką jak i jakością wydań mocno wpisują się w to co lubię. Mam nadzieję, że utrzymają poziom na dłużej i za parę lat będę dalej chętnie sięgał po pozycje od nich tak samo jak od lat robię z wydawnictwami MAG i REBIS.

        LINK
        • Re: Trzeci kwartał 2023

          Mossar 2023-10-06 16:08:08

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2024-11-17

          Skąd:

          Ja obecnie najbardziej lubię Powergraph, no ale to wlasciwie sami polscy autorzy i trzeba lubić takie klimaty jakie oni wydają.

          LINK
          • Re: Trzeci kwartał 2023

            Rusis 2023-11-13 20:50:56

            Rusis

            avek

            Rejestracja: 2004-02-28

            Ostatnia wizyta: 2024-11-21

            Skąd: Wrocław

            Pierwszy Powergraph już za mną - Kosik ze swoim Cyberpunkiem. Książka mi się podobała, a i wydanie też dosyć dobre więc zerknę sobie szerzej na to co wydają.

            LINK
            • Re: Trzeci kwartał 2023

              Karaś 2023-11-13 20:59:47

              Karaś

              avek

              Rejestracja: 2007-01-24

              Ostatnia wizyta: 2024-11-21

              Skąd: София

              Kosika chyba niczego złego jeszcze nie trafiłem jak tak myślę.

              Mars dość mocno nawiązywał do Kronik Radbury`ego, Różaniec czyste zajdlowskie złoto, chyba został mi Vertical. No ale nie czytałem tych Feliksów, a podobno są już lekturami

              On nie jest aby właścicielem Powegraphu swoją drogą?

              LINK
  • Październik a nawet i wrzesień

    cwany-lis 2023-10-21 22:31:27

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Tradycyjnie oprócz kilku książek z serii Warhammer 40K i Star Wars czytałem też:

    Przegrywy - gdy myślałem, że jestem już po lekturze wszystkich reportaży o Polsce to premierowo trafił się taki poświęcony polskim incelom. Temat dla mnie nowy, podobnie jak społeczność wykopu i sam serwis. Kojarzyłem jakieś zabawne historyjki z tej strony, ale nie wiedziałem, że jest to tak rozbudowana społeczność. Sam reportaż opowiada o kilku młodych, nieszczęśliwych chłopakach, całość spisana przez dwie feministki - prowadzą bardzo wciągającą narrację, ale często serwują wpierw jakieś egzotyczne określenie a dopiero potem, w którymś z kolei rozdziale je tłumaczą. Nadużywają też slangu inceli, może dlatego, że przebywały z nimi na jednej z grup dyskusyjnych ponad rok. Ale momentami aż mrużyłem oczy od nadmiaru problemów, które wydawały mi się błahe a dla tej społeczności urastały do życiowych katastrof, której trzeba, każdej z osobna nadać jakieś anglojęzyczne określenie. Losy polskich przegrywów są bardzo tragiczne, praktycznie każdy zmaga się tu z problemami natury psychicznej i wykluczenia społecznego. Alenie można też zapomnieć o ciemnej stronie tej "społeczności" - nadmiar wulgarności, chamstwa i patologii. Jak po lekturze książki z ciekawości zajrzałem na wspomniany wykop i inne polskie strony poświęcone #incel to mi nawet ich nie żal teraz. Istne siedlisko dewiacji i samobiczowania się i proszenia o poniżenie. Bardzo ciekawy reportaż, polecam.

    Pogrom 1905 - pierwszy tom kryminału historyczno-społecznego(?) na bazie którego powstał wcale bardzo dobry serial "Polowanie na Ćmy" - losy warszawskich prostytutek, które padają ofiarą "false flag" Carskiej ochrany. Do tego losy kilku innych bohaterów, dziennikarzy, oficerów, arystokracji i śledczych. Bardzo gęsta, naturalistyczna wręcz panorama historyczna Warszawy na początku XX wieku. Polecam i serial i książkę.

    Dobry od Listopada - perypetie młodego cwaniaka podczas powstania Listopadowego. Jestem mile zaskoczony, ponieważ opowiedziana tu historia prowadzi wspomnianego bohatera przez wszystkie ważniejsze wydarzenia wojny polsko-rosyjskiej z 1830-31 roku, robi to całkiem umiejętnie i bez jakiegoś patriotycznego zadęcia. Dużo tu niepożądanych wątków i brudów tego konfiktu, niestety autor wyszedł z założenia, że czytelnik coś już o tym powstaniu wie, tym samym zupełnie nie tłumaczy tła historycznego i kontekstu niektórych wydarzeń. Nie przeszkadza to lekturze, ale z racji tego, że czytałem ze dwie pozycje historyczne o "Listopadzie" to widzę, jak lektura mogłaby zyskać, gdyby umieszczono chociażby przypisy, albo jakieś krótkie omówienie kampanii poprzedzające rozdziały. Ale książka i tak jest dobra, przyzwoicie napisana w dodatku. Polecam miłośnikom gatunku.

    Rok 1939. Od beztroski do tragedii - kupiłem w ciemno, skuszony bardzo ładnym wydaniem, pełnym zdjęć i estetycznie zredagowanego tekstu. Niestety sama treść to tematycznie jakaś pomyłka - warto zaznaczyć, że to książka wydawnictwa stricte religijnego a sami autorzy już na wstępie zaznaczają, że dobór ważnych ich zdaniem wydarzeń jest mocno osobisty i autorski. Szkoda, że nie uczynili tego na okładce książki, ponieważ wiedząc, że w publikacji mającej być jakaś kroniką tego tragicznego dla Polski roku nie spodziewałem się tylu akcentów katolickich. Notka biograficzna poświęcona jakiemuś biskupowi zajmuje trzy strony, podczas, gdy ta o Bitwie nad Bzurą to zaledwie dwa akapity! Pełno tu jakiś adnotacji kościelnych i wzmianek np. o tym, że "film znalazł się w top50 filmów promujących wartości chrześcijańskie". W dodatku autorzy zalewają czytelnika masą suchych haseł, rodem z wikipedii a przy życiorysach postaci rozpisują się daleko poza rok 39. Dużo tu bardzo hasłowego kontentu, praktycznie nie ma żadnych wspomnień zwykłych ludzi, jakiś społecznych ciekawostek, przedruków z gazet etc. Dostajemy za to nadgorliwie dużo informacji o przewinieniach żydów i Ukraińców w czasie wojny, jakieś ciekawostki związane z kościołami i świętymi miejscami w Polsce oraz masę suchych informacji odnośnie tego kto się w tym 39 roku urodził. Niech diabeł porwie taką lekturę. Zainteresowanym polecam "Rok 1939 Rozbiór Polski" z biblioteki Gazety Wyborczej.

    LINK
  • Empik Go

    Karaś 2023-10-23 19:02:40

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Wszedł nowy cennik i zlikwidowano unlimited Go Max za 45 złotych. Teraz jest... 8 książek na miesiąc za 50 złotych

    Podobno osoby mające już aktywny Max mogą go przedłużać, ale nie mogą dołączać nowi. Tak się złożyło, że w zeszłym miesiącu wykorzystałem kod na darmowy jeden miesiąc i mógłbym sobie ten unlimited za 45 złotych mieć. Pytanie czy ktoś korzysta i ma porównanie z legimi? Za legimi i tak mam zapłacone za rok z góry, ale mają tam nieco pozycyj których nie ma na legimi.

    LINK
  • Wrzesień: Heinlein cz. 3 i nowe Halo <3!!

    Shedao Shai 2023-10-24 10:45:37

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Wrzesień miesiącem potknięcia się w planie rocznym. Tylko 5 książek. Naprawdę nie chciało mi się czytać.

    Podkayne of Mars - Robert A. Heinlein

    Przez większość czasu jest to powieść właściwie obyczajowa, o dorastającej dziewczynie, z elementami sajfajowymi będącymi jedynie tłem (urodzona na Marsie, udaje się w podróż statkiem kosmicznym na Ziemię). Pod koniec nagle mamy transformację w thriller. Do książki powstały dwa zakończenia: jedno takie jak chciał Heinlein, drugie takie jakie wymusił na nim wydawca. Czytałem to drugie. Dobre, ale wydaje mi się że to oryginalne (nie czytałem, ale zapoznałem się ze streszczeniem) jest lepsze i dzięki niemu powieść wybrzmiewa znacznie lepiej. W moim osobistym kanonie to ono jest tym właściwym.

    Rzecz krótka, lekka i umiarkowanie przyjemna. Z początku bardzo mi się podobała, potem - gdy okazało się, że nie rozkręci się mocniej, tylko "już się rozkręciło", nieco się zawiodłem. Polubiłem główną bohaterkę i jej brata.

    3,5/6

    Time Enough for Love - Robert A. Heinlein

    Monumentalna opowieść. Długa, zawiła, ukazująca nam losy Lazarusa Longa w różnych okresach czasowych i okolicznościach. Ramowa narracja spajajca poszczeglne wątki jest taka: daleka przyszłość, Lazarus jest najstarszym człowiekiem we wszechświecie - właściwie już legendarnym. Ma już dość i chce umrzeć. Nieco wbrew własnej woli zostaje tymczasowo odratowany przez organizację zarządzającą rodzinami długowiecznymi (pojawiła się też w Metusaleh`s Children) i zawiera pakt z jej przewodniczącym (i jednocześnie swoim potomkiem): nie zabije się tak długo, jak ten będzie słuchał jego opowieści. Te opowieści to duża siła książki. Moja ulubiona to pierwsza - "The Tale of the Man Who Was Too Lazy to Fail". Swietna rzecz. Ale wszystkie trzymają poziom - dając nam wgląd w różne etapy życia Lazarusa. Gdzieś w połowie narracja przechodzi sporą rewolucję, której nie będe omawiał, bo byłby to już spory spoiler. Prowadzi ona w każdym razie fabułę w mocno niespodziewane dla mnie rejony, a ostatnia opowieść jest ze wszech miar dziwna (pozytywnie) i interesująca.

    W książkach Heinleina często pojawiają się kontrowersyjne idee. Tu też jest jedna: autor mocno pochyla się nad kazirodztwem i tabu z nim związanym. Mocno, dogłębnie, intensywnie Przyznaję, że o ile inne rzeczy łykałem bez popitki, tak tu zdarzyło mi się czasem unieść brew i mruknąć pod nosem: stary, co do ch...

    Czy trzeba znać "Metusaleh`s Children" przed lekturą "Time Enough for Love"? Nie, ale warto. Wydarzenia z MC są właściwie streszczone na początku książki, więc jak ktoś nie ma ochoty, a chce się zapoznać z "Time...", to może tamtą odpuścić. Wiele nie straci. Jednak uważam że warto, bo książka daje nam dobry kontekst i ustanawia parę rzeczy do których tu się nawiązuje.

    Uważam, że "Time Enough for Love" to jedna z lepszych powieści Heinleina. Dała mi dużo satysfakcji. Jej brak na polskim rynku to zaległość którą warto by nadrobić.

    5,5/6

    Orphans of the Sky - Robert A. Heinlein

    Powieść na którą składają się dwie nowele: "Universe" oraz jej kontynuacja - "Common Sense". O czym? Myślcie w kierunku "Non stop" Aldissa. Statek kolonizacyjny, kadra oficerska ginie w wyniku buntu, pasażerowie nie bardzo wiedzą co zrobić dalej, więc statek sobie leci, oni na nim, mija kilka pokoleń, fakty o rzeczywistości stają się mitami, sam statek staje się całym światem dla potomków oryginalnych załogantów, pojawiają się mutacje... i tak dalej.

    Obie nowele powstały w 1941 roku. Nie czuć tego podczas lektury i to spory plus. Tematyka może i została od tamtego czasu mocno przemielona przez późniejsze dzieła, ale książkę wciąż czyta się dobrze, postacie są interesujące, świat przedstawiony ma swój klimat. Kończy się też odpowiednio szybko Nic tu nie trąci myszką. Mamy też jeden ciekawy twist, którego nie będę spoilerował.

    Spójna i ciekawa rzecz.

    4,5/6

    Sixth Column - Robert A. Heinlein

    Książka znana też pod alternatywnym tytułem "The Day After Tomorrow", ukazała się też u nas w 1987 roku jako wydanie klubówkowe.

    Armia PanAzjatycka po wchłonięciu ZSRR i Indii przeprowadza inwazję na Stany Zjednoczone. Tajna placówka badawcza w górach Kolorado jest ostatnim znanym posterunkiem armii amerykańskiej. Naukowcy wynaleźli w niej technologię mogącą pomóc w przegonieniu najeźdźców, ale jest ich tylko sześciu. Postanawiają więc założyć... religię, mającą być ładnym frontem dla ich działalności i dobrym narzędziem rekrutacyjnym. Możemy zatem obserwować jak bohaterowie robią w konia Azjatów, powoli budując siły do powstania zbrojnego(?). Niezbyt mnie to wszystko urzekło. "Sixth Column" to pulpowa opowieść przetkana rozważaniami na temat rasy i rasizmu. Niestety, nie angażuje. Fabuła jest prosta, czasem dość zabawna, ale jednak nieciekawa, oczywista, prowadząca od punktu A do punktu B bez żadnych zaskoczeń. Ukazała się w 1941 roku, więc może w kontekście historycznym rezonuje lepiej, ale współczesnemu czytelnikowi ma do zaoferowania bardzo niewiele.

    2,5/6

    Halo: Outcasts - Troy Denning

    https://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/24710#826203

    LINK
  • Październik 2023

    Mossar 2023-10-30 16:38:14

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    Najpierw się pochwalę, że mam dostać od Wydawnictwa IX książkę do recenzji A teraz październik:

    Obca - Gabaldon

    Pierwszy tom wielkiej serii na bazie której powstał serial Outlander. Co mam powiedzieć? No w sumie to jest ta sama historia co w serialu i trudno mi ją teraz ocenić. Na niewielki minus końcówka, która w filmie jest, m.in. za sprawą aktora grającego Randalla, mega przytłaczająca, a w książce już tak nie ryje głowy.

    Tales of Light and Life

    Opowiadania dziejące się pomiędzy fazami High Republic. Jak to z SW, czasem totalne meh, czasem fajnie wzbogaca serię.

    Filary ziemi - Ken Follett

    Jeeeeny jakie to długie było. I fajne jednocześnie. Nie traktuję tego jako bezbłędnego dzieła sztuki, któremu należy się 10/10, ale na pewno jest to lektura wciągająca i ciekawa. W styczniu premiera nowego miękkookładkowego wydania i planuję wtedy przeczytać kolejne tomy. Największy minus tej książki to wiecznie wracający główny zły serii.. masakra, ja nie wiem, on wracał z jakimś chytrym planem niczym wilk z Kapturka co 50 stron. To mnie trochę denerwowało, ale poza tym naprawdę nieźle.

    Sprzedawcy Marzeń - Śląski Klub Fantastyki

    Taka śląska (i nie tylko) antologia opowiadań bazująca na dziełach Grzegorza Chudego. Moim zdaniem świetny zbiór, było parę prostych historyjek, ale kilka z nich to absolutne perełki - klimat, kreatywność, śląskość, posępność, refleksyjność, to wszystko było i czytało mi się świetnie. Polecam, szczególnie Ślązakom, bo jak się Ślązakiem nie jest, szczególnie takim mieszkającym blisko Katowic to pewnie trochę umyka.

    Tatrzańskie Opowieści - Mateusz Waligóra

    Dostałem w ramach współpracy. Ładnie wydane, ciekawe, pełne ciekawostek o górach, ale imo tylko dla fanów Tatr. Raczej nie wciągnie kogoś kto Tatr nie lubi albo zupełnie nie bawi się w chodzenie po górach.

    Księga Zaginionych Opowieści II - Tolkien

    Przyznam, że trochę wymęczyłem. Czasem Christopher tak mocno wchodzi w analizę różnych wersji opowieści, że zupełnie nie chce mi się tego śledzić. No ale poza tym fajnie poznać dodatkowe elementy tych historii, bo w Silmarillionie wszystkiego nie ma.

    Agla. Aurora - Radek Rak

    KURŁA, zarąbiste. Jestem wielkim fanem fantastyki Radka Raka i obecnie to autor, którego polecam w pierwszej kolejności. Drugi tom Agli jeszcze lepszy niż poprzednik. Radek pięknie pisze, posługuje się piękną polszczyzną + tworzy świat zupełnie unikatowy. Wyobraźcie to sobie: gnoza, łagry, ubecy, Goethe, teoria metamorfozy, katedry akademickie, kaci, steampunk. Dla mnie GE NIAL NE.

    Wiedźmy. Antologia

    Taki se zbiór opowiadań, ale parę perełek było. Szczególnie o wiedźmach bioracych udział militarnie w WW2 przeciwko Niemcom.

    Myszy i ludzie - Steinbeck

    Krótkie, ale poruszające. Bardzo mnie wzruszyło, zaciekawiło i na pewno będę jeszcze do Steinbecka wracał. W następnej kolejności "Grona gniewu" i "Na wschód od Edenu", choć myślę też o "Tortila Flat" w międzyczasie.

    Psy Pana - M. Świątkowski

    Kreacja świata ciekawa. Rzesza Niemiecka w XVII wieku. Humor też niczego sobie. Ale fabuła.. mehowa póki co. Zobaczymy co dalej, bo potencjał jest.

    LINK
    • Re: Październik 2023

      bartoszcze 2023-10-30 20:21:52

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Tych Sprzedawców marzeń muszę sobie zanotować, nie zauważyłem że coś takiego powstało. Chudy to znana sprawa.

      LINK
      • Re: Październik 2023

        Mossar 2023-10-31 08:36:08

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Ciężko dostać na papierze (a bardzo ładnie wydane) - mi się udało kupić w Rudzie Śląskiej na takich małych targach książki. No ale chyba można też ebooka kupić.

        LINK
    • Re: Październik 2023

      Karaś 2023-10-30 20:29:11

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Jeśli Rak Ci się podoba to polecam Starą Słaboniową i spiekładuchy - w klimatach Baśni o wężowym sercu, a podobne nieco do obu, choć bardziej satyryczne, są Listopadowe Porzeczki, wspaniały obraz zabobonej, estońskiej wsi na granicy rzeczywistości, jedną z lepszych jakie czytałem w tym roku.

      LINK
      • Re: Październik 2023

        Mossar 2023-10-31 08:40:58

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Jeśli chodzi o Raka to niekoniecznie chodzi mi o takie mocno słowiańskie, ludowe klimaty, choć to też lubię - Puste Niebo Raka takie jest i czytałem też Dwie i pół duszy, ale to bardziej takie wiejskie creepy noir w powojennej Polsce. U Raka podoba mi się jak operuje słowem, jak korzysta ze swojej wyobraźni bez żadnych ograniczeń narzuconych przez ramy gatunku. Nie wiem jak to wypada w Baśni o wężowym sercu, bo nie czytałem.

        Starą Słaboniową sobie zapisuję, bo też powinno mi spasować. Raz już jedną Twoją polecajkę przeczytałem (D.O.D.O) i było świetnie

        LINK
    • Re: Październik 2023

      Karaś 2023-12-29 22:45:28

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Widziałem u Manickiego na profilu. Ciekawe, jak zupełnie inaczej odebraliśmy Diabła - Tobie widzę zapadł w pamięci humor, dla mnie to była kartka z kalendarza budowniczych kolonii; nie tylko Muskami się buduje, ale przede wszystkim tytaniczną pracą i walką z przeciwnościami. Motyw górniczy był w Red Rising, ale tam bardziej bajkowo-fabularny, sporo walki o przetrwanie było chociażby też w Lunie, a tutaj coś pomiędzy. Też mi się podobało, ale to był jeden z nielicznych przypadków, gdy historia mogłaby zyskać na większej objętości - trzy akty były od siebie tak zupełnie różne, że z powodzeniem można by z tego zrobić trylogię.

      LINK
      • Re: Październik 2023

        Mossar 2023-12-30 08:34:44

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Też bym się zgodził z tą kartką z kalendarza. Ba, nawet było tam trochę refleksyjnych nut, ale jednak dla mnie to była głównie powieść humorystyczna, szczególnie w końcówce. I tak, trochę zabrakło objętości.

        Zresztą pisałem na Insta, że widziałbym więcej historii z tego świata, opowiadań może, z innych planet, innych miejsc.

        LINK
  • Warhammer: Trylogia Konrad

    cwany-lis 2023-11-03 17:24:44

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Konrad
    Zrodzony z cienia
    Ostrze

    W czasach szkolnych czytałem mnóstwo fantasy, ale to właśnie trylogia Konrada była moją pierwszą lekturą tego gatunku. Jeszcze przed Tolkienem, Martinem i Sapkowskim, zetknąłem się ze Starym Światem, który wtedy to był czystym dark fantasy pełnym mroku, krwi i niesprawiedliwości!

    Potem wielokrotnie czytałem te trzy tomy, nawet po dwa, trzy razy do roku, to chyba najczęściej czytane przeze mnie książki. Ale ostatni raz wertowałem je 10 lat temu. Przez ten czas trochę zmieniły mi się gusta literackie i gorzej już mi się czyta podręcznikowe fantasy. Ale ta trylogia nadal zdaje egzamin.

    Zaczyna się klasycznie od nastoletniego wieśniaka-sieroty, popychadła w karczmie, w zapomnianej przez wszystkich bogów wsi. Ale taka sprawdzona formuła szybko nabiera cech charakterystycznych tego uniwersum. Wieśniak przeistacza się w najemnego żołnierza fortuny, razem z ciekawie przedstawionymi kompanami próbuje żyć, zarobić i wyjaśnić m.in. swoje pochodzenie i tożsamość tajemniczego osobnika, który nadzorował zniszczenie jego wioski.

    Historia jest poprowadzona wartko, ale i sensownie, dzieje się dużo i treściwie, każdy tom to niespełna 180-220 stron. Pada tu kilka stwierdzeń, które w fedualnym landzie z pseudo XV wiecznego średniowiecza nie powinny się pojawić (sekundy, minuty, psychosomatyczny etc.), ale autor odrobił zadanie z historii i bardzo wiarygodnie przedstawił, na tyle ile było trzeba realia takiego ustroju. Bohaterowie płacą za korzystanie z dróg, kłaniają się możnym i lepiej sytuowanym, opłacają najemników, kowali czy herladykę. Czuć tu klimat "smutnego" średniowiecza. Książki ponadto bardzo dobrze wprowadzają w uniwersum klasycznego Warhammera, pierwszej edycji rpg, poznajemy najważniejsze miasta Imperium, jego największych wrogów (od człowieka począwszy) i historycznych wydarzeń. Z czasem gra fabularna i bitewna coraz bardziej kierowały się w stronę heroic fantasy, pełnego cudacznej magii, artefaktów i superbohaterów, dlatego wielu miłośników najmilej wspomina pierwsze "mroczne" edycje, które były bardziej stonowane i przyziemne.

    Czytałem kilkadziesiąt książek z Warhammera Fantasy,ale to właśnie trylogię Davida Ferringa poleciłbym, jako wprowadzenie, dobrze prezentujące esencję tej marki. Nie licząc mocno rozdmuchanego finału to bardzo dobra historia fantasy, mroczna, krwawa i mająca własny, solidny świat przedstawiony.

    LINK
    • Re: Warhammer: Trylogia Konrad

      Hardrada 2024-07-09 13:21:36

      Hardrada

      avek

      Rejestracja: 2011-01-01

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd:

      cwany-lis napisał:
      Czytałem kilkadziesiąt książek z Warhammera Fantasy, ale to właśnie trylogię Davida Ferringa poleciłbym, jako wprowadzenie, dobrze prezentujące esencję tej marki. Nie licząc mocno rozdmuchanego finału to bardzo dobra historia fantasy, mroczna, krwawa i mająca własny, solidny świat przedstawiony.

      -----------------------
      Namówiłeś, żeby dać szansę książce Warhammera, bo ogólnie lubię ten świat, i no... tak średnio bym powiedział. Zalety właściwie wymieniłeś - przedstawienie świata. Po tej książce ma się jako taki pogląd na podstawowych bogów Chaosu i nie tylko. Opisane parę ważniejszych miast Imperium, sporo o Zwierzoludziach, Skavenach i ich tunelach oraz poruszone kwestie spaczenia, mutacji, itd.

      Ale postacie i fabuła mnie nie porwały. Finał też mało satysfakcjonujący. A najbardziej drażniło ciągłe przypominanie wydarzeń z poprzednich tomów - jak na tak cieniutkie książeczki, nie było potrzeby.

      Domyślam się, że to trochę jak z książkami Star Wars - nie należy oczekiwać nie wiadomo jakiego poziomu, bo wiadomo - autorzy to najemnicy. Ale Legendy miały swoje przebłyski. Mam nadzieję, że w Warhammerze są jednak lepsze pozycje.

      LINK
      • Re: Warhammer: Trylogia Konrad

        cwany-lis 2024-07-09 14:43:15

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Sopot

        Są zdecydowanie lepsze książki, tu po prostu nostalgia mocno wpływa na mój odbiór tej trylogii.

        No i świat przedstawiony jest tym z pierwszej edycji rpg, który w wielu aspektach totalnie rozmija się z późniejszymi założeniami kolejnych edycji, które też idą mocniej w stronę heroic fantasy.

        LINK
  • Październik: Heinlein cz. 4, ale przede wszystkim BARKER!

    Shedao Shai 2023-11-07 11:19:41

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    13 pozycji, i to licząc 3 krótkie jako 1 (są za krótkie żebym czuł się komfortowo licząc je osobno). Jest moc, jest siła, zaległości prawie nadrobione! Wszystko dzięki fantastycznemu talentowi Clive`a Barkera, którego czyta się po prostu świetnie.

    Glory Road - Robert A. Heinlein

    To też wyszło u nas - jako "Szlak Chwały" nakładem Phantom Pressu w 1993 roku.

    I to dość ciekawy przypadek. Zaczęło się źle, żeby zrobić się tragicznie. Mamy zatem młodego człowieka, który nie bardzo wie co ze sobą zrobić, więc - jak to u Heinleina - zaciąga się do woja i zostaje wysłany na nieokreśloną bliżej wojnę gdzieś w Azji. Po zakończeniu swojego turnusu zatrzymuje się we Francji, gdzie podróżuje, odpoczywa, szuka swojego miejsca, aż w końcu odpowiada na ogłoszenie w gazecie i poznaje niejaką Star, która zabiera go na przygodę... W tym momencie robi się tragicznie. Owa przygoda ma miejsce w świecie alternatywnym; zaczynają się klimaty a`la fantasy. Smutek, szok, niedowierzanie, miliony pytań bez odpowiedzi, czemu ja to czytam? Gdzieś w połowie powieści układalem sobie już w głowie, jak uzasadnię tu swoją ocenę 1/6. Tymczasem Heinlein mnie zaskoczył, zastosował dwa niezłe zabiegi fabularne i poprowadził akcję w interesującym kierunku. Innymi słowy, przeprowadził udaną reanimację trupa. Zakończenie jest naprawdę dobre, zostaje w pamięci i zmienia spojrzenie na poprzednie wydarzenia. Ujęło mnie.

    Stąd też mała zagwozdka przy ocenie. Nieśmiało daję 3/6. Więcej być nie może, bo jednak za dużo się nudziłem w pierwszej połowie.

    Farnham`s Freehold - Robert A. Heinlein

    Książka zaczyna się jak typowe postapo. Wojna nuklearna wisi w powietrzu, chłop ma bunkier, bomby rzeczywiście spadają, chłop i jego bliscy chowają się w bunkrze i przeżywają. Już psychicznie nastawiłem się na pasjonujące czytanie o reglamentowaniu puszek z jedzeniem, kończącej się srajtaśmie i ogólnym och my biedni, kiedy Heinlein zrobił sporą woltę fabularną i poprowadził akcję w niespodziewanym dla mnie kierunku.

    Książka wyszła w 1964 roku i mentalnościowo jest produktem swojej epoki. Heinlein mierzy się w niej z rasizmem, ale robi to z perspektywy białego człowieka z lat 60., a więc nie wychodzi to najlepiej. Punkty za starania, ale z dzisiejszej perspektywy mogłyby być tu lekkie kontrowersje. Tak samo z ukazaniem i traktowaniem kobiet - noo, czuć że w tej materii się conieco pozmieniało

    Interesującym jest dla mnie, że brakuje tu jednoznacznie pozytywnej postaci. Zona bohatera jest egoistyczną alkoholiczką, syn okropnym dupkiem, córka i jej koleżanka... cóż, są i to musi wystarczyć czytelnikowi. Sam protagonista jest dość agresywny, nieco samolubny, jak sam przyznaje: ciężko się z nim żyje. No i kobiety traktuje tak, noo... jak któraś się za bardzo "wychyla" bądź "pyskuje", to pogrozi palcem że jej zaraz jebnie żeby się "uspokoiła" Ciężko tu kogokolwiek polubić, ale są to dobrze skonstruowane postacie.

    Fabularnie jest dobrze, ciekawie, czasem zaskakująco. Tu nie trąci myszką. I na tym poprzestanę, żeby nie pójść w spoilery. Po sferze obyczajowej widać, że to książka z zamierzchłej epoki, co jest o tyle ciekawe, że czytałem już ksiązki Heinleina starsze i o 20 lat, gdzie nie było tego tak mocno czuć.

    4/6

    I Will Fear No Evil - Robert A. Heinlein

    Stary a bogaty chłop załatwił sobie przeszczep mózgu do młodego ciała. Nie sprecyzował oczekiwanej płci, więc jak pojawiła się okazja, to wybrali ciało kobiety. Jego byłej sekretarki, której mózg został nieodwracalnie uszkodzony w wyniku napadu.

    Wyobraźcie sobie wszystkie klisze związane z motywem "stary znowu zaznaje młodości" - i one tu są. Dużo eksploracji własnej seksualności, z twistem w postaci męskiego mózgu w kobiecym ciele i rozkminami z kim właściwie powinien teraz sypiać xD A, żeby było ciekawiej, osobowość właścicielki ciała jakoś tam się zachowała i komunikowała się z nowym właścicielem.

    Nudne to było i nie za mądre. Co gorsza, strasznie długie - ok. trzykrotnie dłuższe niż przeciętny Heinlein. Wymęczyłem się przeokrutnie.

    1,5/6

    Księga krwi I - Clive Barker

    Moja znajomość z twórzością Barkera do tej pory ograniczała się tylko do "Imajicy", którą uwazam za najlepszą książkę z UW oraz jedną z najlepszych wydanych przez MAGa... a jakbym przysiadł i pomyślał, to nie wiem i czy czasem jedną z najlepszych jakie przeczytałem. Toteż "Księgami krwi" byłem mocno podekscytowany, choć nie zabrałem się za nie od razu po premierze - czekałem na drugi tom. Niestety, nie będzie, więc stwierdziłem, że nie ma co dłużej czekać.

    Tom I zawiera następujące opowiadania:
    "The Book of Blood"
    "The Midnight Meat Train"
    "The Yattering and Jack"
    "Pig Blood Blues"
    "Sex, Death and Starshine"
    "In the Hills, the Cities"

    (niestety nie mam pod ręką książki, więc musiałem wyszukać spis treści na necie, stąd angielskie a nie polskie tytuły).

    Nie będę udawał. Każde z tych 6 opowiadań to dla mnie istna petarda, popis dużego kunsztu literackiego Barkera. Czytałem je z wielką przyjemnością. Autor pięknie prezentuje to, co chce przekazać czytelnikowi, tworząc sugestywne obrazy i umiejętnie budując poczucie grozy. Język - top. Klimat - top. Pomysły - odjechane, oryginalne (nawet teraz, po blisko 40 latach), robiące wrażenie. Wszystko w tych opowiadaniach gra, śmiga i buczy tak jak powinno. Dla takich pozycji czytam książki. I już wiem, że Barker to autor z którego bibliografią zapoznam się wkrótce w całości - niestety, w większości w oryginale, bo choć w przeszłości trochę jego książek u nas wyszło, to od lat nie cieszy się on popularnością wśród polskich wydawców. Bardzo, bardzo źle. A brak drugiego omnibusu "Ksiąg krwi" to dla mnie będzie paląca luka na półce.

    6/6

    Powrót z piekła - Clive Barker

    W oryginale pod znacznie ładniejszym tytułem "The Hellbound Heart". Powieść krótka, praktycznie nowela. To na jej podstawie nakręcono pierwszego Hellraisera. Toteż poszła na pierwszy ogień w moim planowanym maratonie Barkera

    Autor po raz kolejny umiejętnie buduje klimat. Można go tu ciąć nożem. Konstrukcja postaci podobnie na wysokim poziomie - cztery bardzo różne od siebie osoby mierzące się z konsekwencjami rozwiązania łamigłówki kostki Lemarchanda przez jedną z nich. Jest krwawo, brutalnie i obrzydliwie, czyli tak jak w filmie (który jest całkiem wierną, a na pewno udaną adaptacją). Do tego nietuzinkowa historia i mamy bardzo ciekawą pozycję. Podobało mi się.

    5/6

    Potępieńcza gra - Clive Barker

    Faustiańska opowieść o mężczyźnie, który za młodu (ciekawostka: w Warszawie pod koniec wojny) zagrał w karty z niewłaściwym... powiedzmy, że człowiekiem Akcja książki dzieje się wiele lat później, a jej drugim głównym bohaterem jest Marty, były skazaniec, obecnie zatrudniony jako ochroniarz owego mężczyzny. Dużo tu tragedii, chęci ucieczki przed konsekwencjami, walki z samotnością. Jest to powieść ponura, mroczna i przede wszystkim - bardzo ciekawa.

    Księga krwi V - Clive Barker

    Dzieci krzyku
    Madonna
    W ciele
    Zakazany

    Wszystkie pozytywy jakie napisałem na temat pierwszego tomu są aktualne i tutaj. Ciekawostka: zaczynajc "Zakazanego" pomyślałem sobie: kurde, podobny klimat jak w Candymanie - opuszczone blokowiska, bieda, plotki o jakimś mordercy... hah, nawet główna bohaterka ma tak samo na imię - Helen... dopiero kiedy podano że morderca ma hak zamiast ręki, coś mi kliknęło w głowie XD - okazało się, że "Candyman" został nakręcony na podstawie tego opowiadania. No proszę, nie wiedziałem tego. Wersja literacka jest równie ciekawa, choć mniej rozbudowana.

    "Dzieci krzyku" wyróżniają się spośród dotychczasowych opowiadań - brakuje tu stylu typowego dla Barkera, to właściwie nie horror, tylko, hmm, kryminał? z nutką teorii spiskowych.

    Księga krwi VI - Clive Barker

    Cztery opowiadania plus krótki epilog łączący się z prologiem z pierwszego tomu.

    Krew grabieżców
    Ostatnia sztuczka
    Przy Jerusalem Street: Prolog
    Zmierzch w cieniu wież
    Życie Śmierci

    Na minus wyróżnia się tu "Zmierzch w cieniu wież", miraż opowieści szpiegowskiej i wilkołaków. Meh. Nie urzekła mnie też "Krew grabieżców", czyli banalna opowieść antykolonialna - źli europejscy najemnicy robią najazd na plemię indian i zostają przeklęci.

    "Życie Śmierci" za to to klasa sama w sobie, świetny klimat, bardzo dobry twist fabularny.

    Na uwagę zasługuje jednak przede wszystkim "Ostatnia sztuczka", czyli debiut postaci Harry`ego D`Amoura - detektywa, który przewinie się jeszcze w kilku innych dziełach Barkera. Opowiadanie to doczekało się w 1995 roku ekranizacji pt. "Władca iluzji" (fajna).

    Oba tomy oceniam wysoko, V chyba była równiejsza, więc ciutkę lepiej, ale wciąż - dobre lektury.

    Cabal: Nocne plemię - Clive Barker

    Na podstawie tej książki powstał film "Nocne plemię" z 1990. To takie dark fantasy, czasami zahaczające o horror, pewnie jest tu jakiś komentarz o wykluczonych grupach czy społecznościach. To też mi się podobało, choć nie umiem z siebie wycisnąć więcej słów opisu. Może już się zmęczyłem

    The Thief of Always - Clive Barker

    Tutaj natomiast mamy... baśń. Głowno bohater ma 11 lat i bardzo się nudzi. Przychodzi do niego niejaki Rictus, który zaprasza go do domu w którym marzenia się spełniają, słodycze nigdy się nie kończą, a w ciągu jednego dnia można doświadczyć wszystkich pór roku. Oczywiście jest haczyk, i to niejeden... Fabuła jest prosta, acz konkretna - jak to w baśniach. Kreacja postaci na wysokim poziomie - jak to u Barkera. Z początku podchodziłem z rezerwą (jedenastoletni protagonista...), ale było warto dać szansę. To ciekawa, klimatyczna opowieść z interesującym zakończeniem.

    Chiliad: A Meditation - Clive Barker

    Jedna z najnowszych rzeczy spod pióra Barkera. Fabuła jest tu tylko pretekstem dla rozmyślań nad naturą egzystencji, ludzkiego cierpienia, nad historią i... innymi uniwersalnymi tematami. Nie weszło mi za dobrze. W ogóle mam wrażenie, że Barker na stare lata stracił swojego pazura, a i talent już nie ten co kiedyś. I to widać świetnie tutaj, to takie przemyślenia starszego pana.

    Tortured Souls: The Legend of Primordium - Clive Barker
    Infernal Parade - Clive Barker


    To są dwie, hmm, nowele, ale omawiam je razem, bo charakteryzuje je to samo. Są to teksty napisane do... linii figurek. Barker zaprojektował sześć postaci do figurek, wyprodukowanych następnie przez McFarlane Toys. Następnie napisał nowelkę w której każda z postaci miała jakąś rolę. Fabuła, z racji skrótowości, jest niedługa, ale calkiem interesująca i oddziałowująca na wyobraźnię. Jak na dodatek do zabawek, wyszło naprawdę dobrze.

    Mr. Maximillian Bacchus And His Travelling Circus - Clive Barker

    Zbiór czterech połączonych fabularnie nowelek o trupie cyrkowej wędrującej do Xanadu. Napisane przez Barkera w latach 70., opublikowane w 2009. W sumie niepotrzebnie. Nie przepadam za takimi klimatami i to może wpłynęło na mój odbiór tej opowieści, ale zupełnie mnie nie wciągnęło. Są tu jakieś celne puenty i ciekawe pomysły (jak to u Barkera), ale jednak jako całość... po co to.

    Mister B. Gone - Clive Barker

    Powieść w formie dialogu z czytelnikiem. W "Mister B. Gone" zaklęty jest demon, który od samego początku prosi żeby dalej książki nie czytać, tylko ją spalić. Jako, że niedobry czytelnik nie słucha, tylko czyta dalej, demon zaczyna opowiadać mu swoją historię życia w nadziei, że uda mu się go/nas w końcu przekonać do zniszczenia książki.

    Ciekawa zabawa formą i narracją, dobry pomysł, interesująca kreacja głównego bohatera i fabuły. A to wszystko podane zwięźle i bez przynudzania.

    LINK
  • Expanse 04

    cwany-lis 2023-11-11 14:34:55

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Po dwóch latach przerwy postanowiłem wrócić do serii o której mam mocno mieszane odczucia.

    O ile dobrze pamiętam co się wydarzyło w tomie pierwszym, znośnie w drugim, to wątków z trzeciego nijak nie byłem w stanie sobie przypomnieć. Dopiero lektura czwartej książki z cyklu sporo mi przypomniała.

    Tu pierwsza połowa dosyć mnie zaintrygowała, ze względu na trochę bardziej kameralną atmosferę. Śledzimy losy kolonistów na nowo odkrytej planecie, autorom bardzo dobrze udało się nakreślić rosnące napięcia i eskalacje konfliktu. Mamy samozwańczych odkrywców, naukowców z ramienia oficjalnego rządu i pracowników korporacji, która chce zmonopolizować cały interes. Punkt widzenia każdej ze stron jest dobrze nakreślony, można się przekonać do ich argumentów i decyzji. W to wszystko miesza się bohater poprzednich części, ale jak poprzednio jest niemiłosiernie głupi i pompatyczny. Serio, gdyby to była "Gra o Tron w kosmosie", jak to czasem określano Expanse to Holden zostałby uśmiercony już w pierwszym tomie. Niestety, ale jego naiwne próby zaprowadzenia kompromisu pośród zwaśnionych stron udają się tylko w wyniku "plot armor" a nie logiki, czy też sprawiedliwej oceny.

    Ale wspomniany konflikt zmierza w ciekawą stronę, pojawiają się nowe problemy, dobrze pokazano, jak odległość, brak relacji z drugą stroną i różnice łatwo zachęcają do nienawiści oraz legitymizacji przemocy. Ale mam wrażenie, że całość kończy się zbyt wygodnie, chociaż to dopiero otwarcie nowych wątków.

    Dosyć dobry tom cyklu, na pewno sprawił, że prędzej czy później sięgnę po kolejny.

    LINK
    • Re: Expanse 04

      bartoszcze 2023-11-11 15:02:02

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Właśnie o ile pamiętam czwarty i piąty sezon serialu, to nieszczególnie chce mi się sięgać po piąty tom. Ale może się przemogę

      LINK
    • Re: Expanse 04

      Mossar 2023-11-11 15:05:27

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      A ja sobię słucham wlasnie pierwszego tomu

      LINK
    • Re: Expanse 04

      Karaś 2023-11-12 23:36:43

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Mi się najbardziej podobały tomy drugi i trzeci, jak szło klimatem w Reynoldsa. Czwarty był też całkiem ciekawy, z tymi frakcjami i walkami z czynnikami wewnętrznymi, zewnętrznymi, wiecznym przetasowaniem. Ale cała seria... meh. Było sporo fajnych momentów też później, ale dość nużące jak na space operę, jakby na siłę klepali te 600 stron nie mając już pomysłu, a jedynie zobowiązania liczone arkuszami wydawniczymi

      LINK
      • Re: Expanse 04

        cwany-lis 2023-11-13 04:19:57

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Sopot

        Mnie wykańczały drobiazgowe opisy rozterek emocjonalnych bohaterów z których często nic nie wynikało tzn. działania były podyktowane bieżącymi wydarzeniami a nie tym co sądzi sobie pan czy pani. W dodatku autorzy trochę są na bakier z relacjami partnerskimi w ogóle. Ich sposób przestawiania rosnącego uczucia albo, chociażby w tomie czwartym, fascynacji drugą osobą przypomina bardzo źle rozpisaną obyczajówkę. I nijak to się ma to powieści SF czy budowania fabuły. A sposób w jaki kreują Amosa "twardziela z miękkim sercem" - komedia momentami. Jak chłop chce wyjść w tornado by szukać cywilów a Holden próbuje go zatrzymać, ten mówi:
        - tam była mała dziewczynka
        - możesz zginąć!
        - mała dziewczynka
        Kino akcji klasy B normalnie.

        LINK
        • Re: Expanse 04

          Karaś 2023-11-13 17:06:19

          Karaś

          avek

          Rejestracja: 2007-01-24

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: София

          Tak, niestety cała seria jest zapchana takimi bzdurami w stylu "ryż był taki śmaki, lubiła ryż, ale nie taki ryż, bo ryż ten był inny niż pozostałe ryże" (to chyba z siódmego tomu). Nie mam nic do rozwlekłego pisania, i Simmonsa lubię, i McCammona, ale oni tworzą tym historię i obrazy a nie klepią literki

          LINK
  • Panowanie Smoka tom 1

    cwany-lis 2023-11-12 16:16:41

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Strasznie nieporęczny, ciężki ale bardzo ładnie wydany "skok na kasę". Rok temu kupiłem podczas ogólnoświatowej premiery, która ładnie się zgrała z premierą "Rodu Smoka" od HBO.

    Podtytuł tego ważącego 4 kilo albumu to "Ilustrowana Historia Dynastii Targaryenów" i faktycznie ilustracji jest tu sporo, właściwie co stronę raczeni jesteśmy obrazkiem, malowidłem a często i dwustronną panoramą. Poziom "malarski" jest względnie wysoki, ale mam wrażenie, że to kwestia gustu. Dużo tu eleganckich portretów, sporo też trochę niedbałych (?) ilustracji robionych chyba prostymi programami graficznymi, bo jak widzę co potrafi chatgtp to szczerze jestem zaniepokojony i podekscytowany jednocześnie. Spora tu różnorodność artystyczna co osobiście uznaję za minus - o ile różne style rysunku(?) , szkicu i kreski są ciekawe to boli mnie brak spójności w wizji artystycznej. Na jednym z obrazków rycerz Statków ma pełną zbroję płytową rodem z początku XVI wieku a na kolejnej stronie gwardziści królewscy noszą jakieś płytowe koszmarki rodem z Diablo/Warcrafta ...

    Sama treści to lekko przeredagowane teksty o Podboju Aegona i Tańcu Smoków, ktoś złośliwi mógłby powiedzieć, że po raz trzeci płacimy za to samo. Ale mi to nie przeszkadzało ... aż w takim stopniu, teksty pomijają niektóre fakty i ciekawostki z poprzednich publikacji a zarazem dostarczają swoje anegdoty i szczegóły. Niczym w różnych źródłach kronikarskich mamy różne interpretacje historii. Sama historia Targaryenów jest szalenie ciekawa, bardzo lubię takie "kroniki" w stylu historycznych publikacji, toteż ponownie dałem się porwać wydarzeniom, mimo, że "Świat Lodu i Ognia" czytałem 3 razy a oba tomiki "Ognia i Krwi" dwukrotnie. To ciągle kawał angażującej, dramatycznej i niezwykle dopracowanej historii.

    Niejako też lektura tych książek spoileruje kolejny sezony serialu, trudno, i tak będę oglądał z olbrzymim zainteresowaniem, będąc ciekaw, jak zekranizują te wszystkie epickie starcia i walki ...

    Polecam z pewnością fanom uniwersum Pieśni Lodu i Ognia. Ale ostrzegam, że pod względem treści to małe deja vu.

    LINK
  • Listopad 2023

    Mossar 2023-11-30 19:26:07

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    -Rumowiska - Wit Szostak
    Alez mi to siadło. Szostak pięknie pisze, mocno eksperymentuje z formą, sporo filozofowania, ale takiego mocno osadzonego w życiu. A przy tym sama historia pisana w ten sposób, że chciało się za nią podążać. Bardzo dobry tytuł.

    1984 - George Orwell
    Tak generalnie ten miesiąc mega mocny książkowo. Tu chyba nie mam co przedstawiać i właściwie nie ma co komentować, nie? Klasyka klasyk, aktualne jak zawsze. I przerażające momentami.

    Zło ze wschodu - A. Pilipiuk
    Tu trochę gorzej. Nie było to zle, nieźle się czytało, ale za dużo dobrych książek w tym miesiącu czytałem, żeby na tę antologię opowiadan Pilipiuka patrzeć przychylnym okiem.

    Diabel już tu nie mieszka - M. M. Manicki
    Polecam sprawdzić, bo to mega nietypowe SF. Zupełnie nie w obecnym nurcie, bo mamy tu nieco tarantinową komedię w klimacie futurystycznym, ale tez bardzo kameralnym, bo tematyka dotyka zapyziałej planety górniczej. Mi humor siadł, nie każdemu pewnie siądzie, ale warto sprawdzić, bo od wydawnictwa IX zawsze warto sprawdzać.

    Słoneczny mąż - B. Sanderson
    Sanderson jak to Sanderson, zawsze mi dobrze wchodzi, przynajmniej w ramach cosmere. Nie jest to najlepszy z Sekretnych Projektów i tak szczerze mówiąc Sekretne Projekty moim zdaniem nieco odstają np. Od Archiwum Burzowego Słońca, ale i tak uwielbiam czytać cosmere.

    The Eye of Darkness - G. Mann
    Imo mocny start ostatniej fazy Wielkiej Republiki. Jest hiperzaintrygowany jak to się rozwinie. Mann na pewno mnie nie zawiódł, zobaczymy jak wypadną kolejne pozycje autorów, których już tak starwarsowo nie cenię jak Manna.

    Dawno temu blask - Guy G. Kay
    Kay pisze magicznie, interesująco, melodyjnie wręcz. Jego fantasy to trochę takie historical fantasy, ale przyznam, że podoba mi się to podejscie. To nie jest pozycja polecana, zwykle poleca się Tiganę albo Fionavarski Gobelin. Sięgnąłem jednak po to i sie nie zawiodłem. Choć też nie jestem jakoś wybitnie podjarany fabułą, raczej fascynuje mnie prosta z jaką Kay potrafi pisać. Trochę w stylu Tolkiena.

    Przebudzenie lewiatana - James Corey
    Ja Wam powiem, że długo nie mogłem sie wkręcić i w sumie nadal nie jestem jakimś hiperfanem tego uniwersum, ale jest nieźle. Przyjemnie mi sie to słuchało na spacerach i aktualnie jestem już w polowie drugiego tomu.

    Z pewnego punktu widzenia
    Fajna fajna antologia. Jasne, są opowiadania nudne, są i generyczne, ale jest parę perełek dla ktorych warto przeczytać. Tym bardziej że nie ma potrzeby znania czegokolwiek z kanonu. Ot kupujesz na święta ten tom i sobie czytasz po Wigilii.

    A grudzień bedzie gruby. Nie wiem na co sie ostatecznie zdecyduję ale książki w szafce są takie że HOHO. Dukaj, Lem, Feliks Kres, antologia SF od IX, zastanawiam sie też nad antologią grozy i Lagrange Vizsvany`ego.

    LINK
    • Re: Listopad 2023

      Karaś 2023-11-30 22:24:01

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Lagrange bardzo dobry. Specyficzna lektura, ale zaspokoiła mój głód na spokojne, tajemnicze sci-fi o Innym. Czytam czasem jakieś polskie, bywają dobre space opery (Głębia Podlewskiego czy Szmidt), ale to jest złoto. Siedzi w głowie.

      LINK
      • Re: Listopad 2023

        Mossar 2023-11-30 22:43:19

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        O Lagrange słyszę właściwie tylko dobre opinie i to takie naprawdę dobre. Dlatego też jestem mocno zaintrygowany. Jeszcze mnie nurtuje od IXów to Zejście 49, też bardzo dobrze oceniane.

        LINK
        • Re: Listopad 2023

          Shedao Shai 2023-12-02 12:51:22

          Shedao Shai

          avek

          Rejestracja: 2003-02-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

          przeczytałem jakoś z tydzień temu 70 stron Lagrange`a i toczę ze sobą wewnętrzną dyskusję żeby do tego wrócić (problem: już zapomniałem o czym było), aczkolwiek dopuszczam możliwość że lektura mnie po prostu przerosła. Od dłuższego czasu nie czytałem hard sci fi.

          LINK
          • Re: Listopad 2023

            Karaś 2023-12-08 18:13:56

            Karaś

            avek

            Rejestracja: 2007-01-24

            Ostatnia wizyta: 2024-11-21

            Skąd: София

            No ja tak z Zejściem miałem, że utknąłem na jakiś czas. Ostatecznie skończyłem niedawno, ale wstrzymuję się od jakichkolwiek ocen czy opinii. Jest wymagającą, ale nie do końca w taki sposób, jaki lubię, choć ma też elementy jakie lubię, ale ta forma... eh, musi dłużej osiąść.

            LINK
            • Re: Listopad 2023

              Mossar 2023-12-08 18:20:23

              Mossar

              avek

              Rejestracja: 2015-06-12

              Ostatnia wizyta: 2024-11-17

              Skąd:

              Ja uwielbiam eksperymenty z formą w SF. Ostatnio np czytałem opowiadanie z Ku Gwiazdom, w którym fabuła prowadzona jest w czasie przyszłym i długo nie wiesz kto opowiada. Fajnie jak autorzy tak kombinują.

              LINK
              • Re: Listopad 2023

                Karaś 2023-12-08 19:20:30

                Karaś

                avek

                Rejestracja: 2007-01-24

                Ostatnia wizyta: 2024-11-21

                Skąd: София

                To Illuminae Krisroffa i Kaufman może Ci się spodobać.

                LINK
                • Re: Listopad 2023

                  Karaś 2023-12-08 19:38:56

                  Karaś

                  avek

                  Rejestracja: 2007-01-24

                  Ostatnia wizyta: 2024-11-21

                  Skąd: София

                  .... Mi tak średnio podeszło, ale jest do bólu epistolarna. Koncepcja fajna, fabuła oklepana, ale jakiś tam eksperyment jest.

                  LINK
                  • Re: Listopad 2023

                    Mossar 2023-12-08 21:10:02

                    Mossar

                    avek

                    Rejestracja: 2015-06-12

                    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

                    Skąd:

                    Mogę sprawdzić, ale może nawet nie doprecyzowałem o co mi chodziło. Lubię jak mnie fantastyka, SF zaskakuje i nie mam tu na myśli jakichś grubych plot twistów. Takie przykłady, które przychodzą mi do głowy poza tym opowiadaniem w czasie przyszłym:
                    - opowiadanie, gdzie narratorem jest latarnia morska (chyba szkocka)
                    - D. O. D. O, czyli właściwie wszystko co tam autorzy nawymyślali jeśli chodzi o ukazanie rozmów, wiadomości, ogłoszeń itd.
                    - kłamstwo jako element fabuły, którym zwodzi się czytelnika. Też czytałem jakieś opowiadanie, w którym w ostatnim akapicie narrator przyznaje się, że tę opowieść opowiadał w pubie wielokrotnie, czasem coś dodał, czasem przejaskrawił, czasem totalnie zmienił.
                    - Rumowiska Wita Szostaka, to akurat nie fantastyka, ale tam generalnie jest nietypowa forma narracji. Z tego co wiem to Szostak właśnie lubuje się w takim kombinowaniu z formą, czasem to wychodzi ponoć lepiej czasem gorzej.

                    LINK
                  • Re: Listopad 2023

                    Karaś 2023-12-08 22:07:47

                    Karaś

                    avek

                    Rejestracja: 2007-01-24

                    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

                    Skąd: София

                    A spoko, myślałem że właśnie o formę chodziło.

                    LINK
      • Lagrange

        Mossar 2024-02-02 19:41:15

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Przeczytałem, też zrobiło na mnie wrażenie. Taka próba wychodzenia poza to co wysławialne, trochę momentami jeśli chodzi o słowotwórstwo to zajeżdżało Dukajem (przyznam że nie wiem czy Dukaj to zaczął czy ktoś inny), ale jednak klimat był zupełnie inny.

        LINK
    • Re: Listopad 2023

      mkn 2023-12-11 09:01:09

      mkn

      avek

      Rejestracja: 2015-12-26

      Ostatnia wizyta: 2024-10-17

      Skąd: Wlkp

      -Mossar napisał:
      Słoneczny mąż - B. Sanderson
      Sanderson jak to Sanderson, zawsze mi dobrze wchodzi, przynajmniej w ramach cosmere. Nie jest to najlepszy z Sekretnych Projektów* i tak szczerze mówiąc Sekretne Projekty moim zdaniem nieco odstają np. Od Archiwum Burzowego Słońca, ale i tak uwielbiam czytać cosmere.
      -----------------------
      *Chciałbym tylko sprostować pomyłkę, która wkradła się do tekstu kolegi. Otóż jest to zdecydowanie i bezapelacyjnie najlepszy z Sekretnych Projektów. Ciekawy świat z fajnymi zasadami, wartka akcja oraz niesamowicie jarające połączenia do reszty cosmere i hinty odnośnie jego tajemnic/przyszłości. No może faktycznie trochę nie ten poziom co ABŚ czy Mistborn, ale i tak Brandon mistrz!

      LINK
      • Re: Listopad 2023

        Mossar 2023-12-11 09:06:32

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Nie no ;d Ja przy Sekretnych Projektach mam po prostu poczucie takich spinoffów i nie mam aż takiego zaangażowania w sobie jak w przypadku właśnie ABŚ.

        ALE! Jeśli już bym miał wybrać najlepszy SP to dla mnie jest to Yumi i malarz koszmarów i wiem, że tu mamy rozbieżne opinie i z Tobą i z Mitosem

        LINK
  • Expeditionary Force

    Karaś 2023-12-01 21:07:49

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Po rocznej przerwie, wczoraj wydano dziesiąty tom i na końcówkę stycznia zapowiedziano jedenasty. Seria miała mieć 15 części, niedługo 16 i ma być 18. Jak ktoś lubi kucupały w kosmosie to polecam, ulubiona space opera

    LINK
  • Ciemny Las & Koniec Śmierci

    cwany-lis 2023-12-02 17:41:12

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    O ile tom pierwszy - "Problem Trzech Ciał" nie do końca przypadł mi do gustu, był zwłaszcza pod koniec przeładowany naukowymi tezami i monologami a sama fabuła serwowała dziwaczne rozwiązania akcji (m.in. sofony) to wydał się dosyć ciekawą lekturą. Trochę męczącą alegoriami, ale na tyle dobrą bym dwa lat później w końcu sięgnął po ciąg dalszy ...

    I jak wielkie było moje zdziwienie, gdy "Ciemny Las" wciągnął mnie niczym czarna dziura! Spodziewałem się czegoś podobnego do pierwszej części, a zamiast naukowego SF otrzymałem ... "Fantastykę Społeczną"? Autor z rozmachem opisuje, na wielu płaszczyznach dzieje ludzkości, która przygotowuje się do odparcia inwazji obcych. I właśnie tu, pewne rozwiązania fabularne z tomu pierwszego rozwijają fabularne skrzydła i dają pole do popisu bardzo ciekawie rozpisanej fabule. Bo autor nie zapomina, że pisze powieść, mało tego, tym razem historia ma wydźwięk thrillera politycznego, pełnego świetnie uzasadnionych zwrotów akcji. Już dawno nie czytałem czegoś równie wciągającego. Może dlatego, że zawsze bardziej mnie interesowały takie przyziemne wątki społeczne właśnie a nie naukowe rozważania. Te występują również, ale w bardzo ograniczonej i przystępnej formie kilku rozdziałów.

    Ilość poruszonych tu zagadnień "społecznych" jest imponująca, praktycznie po każdym rozdziale siedziałem sobie w zadumie i dogłębnie analizowałem postawione przez autora tezy. Jego spostrzeżenia dotyczące zmian zachodzących w cywilizacji ludzkiej na przestrzeni lat, po tym jak wyruszymy w gwiazdy, jak zmienić się może nasza moralność, interpretacja wiary, jak przełomowe wydarzenia wpływają na państwa, stabilność gospodarczą i jakość życia obywateli. Jak postęp technologiczny modyfikuje wzorce męskości, kanony piękna, jak technologia czyni kolejne pokolenia ignorantami i ile kosztować może lekcja pokory. Niesamowita lektura, w dodatku tym razem poczułem w końcu jakiś orient chińskiego autora, chociażby fenomenalny wątek z "Patrzącymi w ścianę" i ich Burzycielami. 9/10.

    Tom trzeci z kolei to połączenie gatunkowe poprzednich, pierwsza połowa to równie ciekawe dalsze losy ziemskiej cywilizacji i konfliktu z obcą rasą. Ale potem fabuła nabiera mocno biblijnego rozmachu, daleko odchodząc od głównego wątku i w dodatku serwując mnóstwo naukowego kontentu. Muszę przyznać, że tu, czytając o drugim, czwartym i dziesiątym wymiarze, trochę mrużyłem oczy, historia za bardzo oddalała się od "życiowych" tematów. Ale też i rozumiem taką "klamrę kompozycyjną" jaką obrał sobie autor i szanuję ją.
    To była, ku memu zaskoczeniu bardzo satysfakcjonująca lektura a "Ciemny Las" to jedna z najlepszych książek jakie miałem przyjemność czytać w ostatniej dekadzie. Polecam, to będzie chyba klasyk SF.

    LINK
    • Re: Ciemny Las & Koniec Śmierci

      Karaś 2023-12-03 19:19:41

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Tak, ja w ogóle polecam traktować trylogię jako jedną książkę - sporo osób nahajpowanych zniechęca się po PTC, po pierwszym czytaniu też było dla mnie takie 6/10, ale po przeczytaniu całości to całość 10/10. Zazdroszczę, że pierwszy raz czytałeś - to jedno z tych nielicznych dzieł, które latami siedzi w głowie.

      LINK
  • Listopad: Heinlein cz. 5, Barker cz. 2 plus Residenty <3

    Shedao Shai 2023-12-08 09:44:05

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Listopad to był mocny miesiąc. 16 książek. Jest siła!

    Book of Blood: Volume IV - Clive Barker

    Czytana w oryginale z powodów podanych wyżej. Składają się na nią"

    The Body Politic
    The Inhuman Condition
    Revelations
    Down, Satan!
    The Age of Desire

    "The Body Politic" wyróżnia się na tle wszystkich dotychczasowych opowiadań w "Księgach...". Jest to opowiadanie humorystyczne, o buncie... rąk. Tak, dobrzze przeczytaliście. Był sobie człowiek, któremu zbuntowały się ręce. Miały dość swojego tyrana i zapragnęły wolności. Tak się zaczyna, a potem jest tylko absurdalniej. Kreatywna i zabawna rzecz.

    "Down, Satan!" też mi zapadło w pamięć. Gregorius, człowiek bardzo pobożny, zaczął czuć że Bóg go opuścił. Postanowił więc stworzyć Piekło na Ziemi, żeby przyzwać Szatana. Wierzył, że wtedy Bóg zainterweniuje żeby uratować swojego "ulubieńca". Pokręcona jazda bez trzymanki.

    "The Age of Desire" też opiera się na calkiem oryginalnym pomyśle i wykonaniu; "Revelations" już mniej, jest bardziej... zwyczajne, ale również trzyma poziom. Jedynie "The Inhuman Condition" było jakieś takie... przyziemne, no nie do końca porywające. Nie lubię kiedy głównymi bohaterami jest patologia, może to dlatego Ale to raczej opowieść jakich wiele. Najsłabsza w zbiorze.

    Tonight, Again: Tales of Love, Lust and Everything in Between - Clive Barker

    Zbiór opowiadań, a właściwie to opowiadanek. Takich po 1-5 stron. Bardziej eksploracja jakichś pojedynczych pomysłów niż zabawa fabułą. Większość z nich jest mocno zabarwiona erotyką. Część ewidentnie humorystyczna, część refleksyjno-nostalgiczna, część na poważnie. Przyjemna lektura, niektóre opowiadanka zostają w głowie, choć raczej nie są to rzeczy z gatunku "będę często wracał do...".

    Clive Barker`s First Tales - Clive Barker

    Zbiór zawierający opowiadanie "The Wood on the Hill" oraz nowelę "The Candle in the Cloud". Są to - jak sam tytuł zbiorku wskazuje - pierwsze rzeczy napisane przez Barkera. Obie mocno skręcają w stronę baśni, dark fantasy, jak zwal tak zwał. Klimatyczne, acz nie zwalające z nóg. Cieszę się, że autor zdecydował się pójść w swojej karierze innymi szlakami, ale jak na debiut - nie ma wstydu.

    Księga krwi II - Clive Barker

    Pięć opowiadań:
    Jacqueline Ess: Jej wola i testament
    Lęk
    Nowe morderstwa przy Rue Morgue
    Piekielna konkurencja
    Skóry ojców

    "Lęk" został w 2009 roku zekranizowany, pamiętam że mi się chyba podobał, ale to tyle. Muszę sobie odświeżyć. Opowiadanie powiedziałbym, że wybitne. Pięknie buduje uczucie grozy.

    "Piekielna konkurencja" opiera się na ciekawym koncepcie i jest równie dobrze opowiedziana. Dobra, przewrotna końcówka. Podobnie bym opisał "Jacqueline Ess...".

    "Nowe morderstwa przy Rue Morgue" to, oczywiście, uśmiech w strone E.A. Poe. Udany, choć bez takich fajerwerków jak w innych opowiadaniach.

    Kolejny dobry tom.

    Rocket Ship Galileo - Robert A. Heinlein

    Pierwsza z Heinleinowych młodzieżówek i zarazem poniekąd jego debiut powieściowy. Poniekąd, bo wiecie jak to było w tamtych czasach - tu coś wydali w odcinkach w jakichś magazynach, tam coś wydał pod pseudonimem gdzieś tam, coś napisał wcześniej... itd.

    W każdym razie - to cud, że po takim poniekąd-debiucie ktokolwiek dał temu człowiekowi kolejną szansę. Fabuła to: trzech nastoletnich chłopaków buduje sobie rakietę żeby polecieć na księżyc. Nie udaje im się, ale zaczyna im pomagać wujek jednego z nich - naukowiec. Budują lepiej i beng, lecą. Pierwszy lot ludzkości w kosmos, chałupniczą rakietą (nie statkiem kosmicznym - rakietą. Warto pamiętać jakiego w tamtych czasach używano słownictwa, dzięki temu trąci myszką jeszcze mocniej ). Na księżycu spotykają... nazistów. Tu opuszczę kurtynę i pozwolę żeby wasza wyobraźnia poszalała.

    Książka jest głupia, naiwna, czytało się ją jak relikt z czasów prehistorycznych. Dotychczas w mojej przygodzie z Heinleinem rzadko trafiałem na książki mocno skubnięte zębem czasu. Tu jest to bardzo mocne. Męczyłem się, nudziłem się. Książka nie oferuje nic. 1/6

    Space Cadet - Robert A. Heinlein

    Matt ma kilkanaście lat i właśnie dołączył do Kosmicznego Patrolu. Myślcie w kierunku: Starfleet ze Star Treka. Pokojowa organizacja nastawiona na eksplorację i pomaganie innym. Szkoli się, a potem lata na misje. Nic wielkiego, choć wielki przeskok w porównaniu z "Rocket Ship Galileo", bo przynajmniej nie jest głupie ani tak przestarzałe. Choć, niestety, również nudzi. Ciekawie za to koresponduje z "Zołnierzami kosmosu", którzy również są o młodym (choć ciutkę starszym niż Matt) chłopaku, który wstępuje do organizacji - tylko bardzo zmilitaryzowanej, nastawionej na konflikt i walkę. Tu jest przeciwieństwo tego. 2,5/6

    Red Planet - Robert A. Heinlein

    Mars skolonizowany od kilkudziesięciu lat, na nim - tubylcy, przyjaźni choć dziwni. Główny bohater - a jakże, młody chłopak - idzie do szkoły z internatem, zabiera ze sobą swojego pupila/przyjaciela Willisa - małą marsjańską istotkę o mniej więcej inteligencji dziecka. Rodzice ostrzegają, że będzie z tego kłopot, chłopak nie słucha bo Willis to jego ziomeczek i go nie zostawi. Niespodzianka, jest z tego kłopot. Książka zaczyna się powoli, ale rozkręca się, nabiera rozmachu, jest ciekawiej niż w poprzednich dwóch. Sporo konceptów zaprezentowanych tu zostanie potem wykorzystane w "Obcym w obcym kraju"; właściwie można zakładać że to ten sam świat.
    Pierwsza wersja książki została zmasakrowana przez redaktorkę, która mocno się napracowała żeby nie było tu elementów rażących bądź demoralizujących młodego czytelnika. Dopiero po śmierci Heinleina wydano taką wersję, jaką sobie zamierzył - i to ją czytałem. Jest tu też małe omówienie wprowadzonych zmian - włos się jeży na karku.
    Nie było źle. Może gdybym nie był tak zmęczony poprzednimi dwoma, odebrałbym lepiej. 3/6

    Farmer in the Sky - Robert A. Heinlein

    Opowieść o pionierach, kosmicznych kolonizatorach którzy wyruszają z przepełnionej Ziemi na Ganimedesa. Po drodze problemy, na miejscu problemy, koloniści są dzielni i stawiają im czoła. Klasyka. Czytało się dobrze. Glówny bohater udanie skonstruowany, podobała mi się jego relacja z ojcem. Fabularnie przyjemnie, acz obecnie nie jest to nic nadzwyczajnego. Jak to w młodzieżówkach Heinleina, w ostatnich 20% powieści akcja nagle mocno przyspiesza i wykręca w mniej oczekiwane tereny.

    Niezłe czytadełko. No i po swoich ocenach widzę tendencję wzrostową w jakości serii. 3,5/6

    Księga krwi III - Clive Barker

    Cień człowieka
    Kozły ofiarne
    Król trupiogłowy
    Pornografia i całun
    Syn celuloidu

    "Król trupiogłowy" to zdecydowany król tego tomu Krwawa, brutalna i trzymająca w napięciu opowieść o potworze terroryzującym miasteczko.

    "Pornografia i całun" to kolejne opowiadanie humorystyczne. O człowieku który po śmierci opętał swój całun. Wiecie, klasyczne: łuu, prześcieradło, idzie duch! Tu tak jest Fajnie się tym motywem Barker zabawił.

    "Cień człowieka" - ponura i zapadająca w pamięć historia. "Syn celuloidu" to mocna inspiracja kinem klasy B, przerysowana, trochę zabawna, trochę straszna. "Kozły ofiarne" to najsłabszy element zbioru, trochę nie podchwyciłem konceptu. Ale też nie było źle.

    I kilka słów podsumowania. "Księgi krwi" to świetna przygoda i świetna literatura. Chylę czoła przed Clive`em Barkerem, w swoim fachu jest mistrzem. To bardzo równe (na wysokim poziomie) zbiory opowiadań. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś jakoś gwiazdy ułożą się w taki sposób, że stanie się cud i MAG wyda tomy 4-6, bo zdecydowanie warto. Ale i sam pierwszy omnibus zawierający tomy 1-3 warto przeczytać. Opowiadania nie łączą się ze sobą. Gorąco polecam. W serii horrorów jest to w mojej opinii najlepsza pozycja.

    6/6
    Tłumacz - Brian Aldiss

    Wysokiej rangi funkcjonariusz galaktycznego imperium obcych zostaje wysłany na odległą planetę celem zrobienia na niej audytu. Pojawił się donos, że tamtejszy gubernator źle traktuje rdzenną ludność. Chodzi oczywiście o Ziemię, w dalekiej przyszłości gdzie daliśmy się pokojowo wciągnąć pod but owego imperium. Przyjemna intryga, w miarę ciekawa fabuła. Postacie wykreowane wyraziście. OK.

    4/6

    Siwobrody - Brian Aldiss

    Ludzie trochę przegięli z testami atomowymi na orbicie, przez co stali się bezpłodni. Akcja dzieje się kilkadzieścia lat później, kiedy najmłodsi ludzie na Ziemi mają po 50+ lat. To takie trochę postapo, cywilizacja się posypała, lokalnie ludzie usiłują utrzymać jakieś osady, no ale cofnęli się w wielu aspektach. I tak podróżujemy sobie z głównymi bohaterami po tym świecie. Trochę to się jednak różni od zwyczajowego postapo przez kwestię wieku. Eliminuje ona niektóre aspekty, niektóre wzmacnia, ludzie przede wszystkim są świadomi że są ostatnim pokoleniem i za jakieś 30-40 lat cywilizacja człowieka się skończy. Całkiem ciekawe i świeże spojrzenie. Podobało mi się.

    4/6

    Początek podróży - Dariusz Domagalski

    Pierwszy z sześciu tomów polskiej space opery. Moją uwagę zwróciła tematyka, trochę taki Battlestar Galactica vibe, a że to mój ulubiony serial, to jak coś ma jego vibe to się dwa razy nie zastanawiam

    Eksperyment oceniam jako nadzwyczaj udany. Domagalski stawia na akcję, nie nudzi, ale też robi to z talentem, dzięki czemu nie zaniedbał innych aspektów powieści. Postacie są wyraziste, szybko zaczynają się wyróżniać z tłumu i zaczęły mnie interesować ich losy. Jednocześnie nie przekombinował, nie zachłysnął się wspaniałością swojego protagonisty jak np. Weber czy częściowo też Campbell. To ludzie a nie supermeni.
    Fabuła jest ciekawa. Ale największą siłą tej książki jest kreacja świata, jego założenia - łatwo w space operze popaść we wtórność, Domagalskiemu udało się tak wymanewrować, że tej wtórności jest mało.

    Spośród tasiemców space operowych które czytałem/napocząłem w ostatnich latach: Weber, Campbell, Szmidt, pierwszy tom Domagalskiego wypada najlepiej. Jak się dalej jakoś epicko nie popsuje, to będzie dobrze.

    Ta książka dała mi to, czego potrzebowałem. Może i ma jakieś mankamenty, ale naprawdę nie mam ochoty się czepiać. Zapowiada się ciekawa przygoda w kosmosie.

    4,5/6

    Stacja pośrednia - Clifford D. Simak

    Ot, taka typowe czytadełko z lat 60. Postarzało się dość mocno, ale czyta się bezboleśnie i z pewną dawką przyjemności. Kończy się odpowiednio szybko zeby nie zamęczyć. Z drugiej strony, nie ma współczesnemu czytelnikowi za wiele do zaoferowania.

    To druga powieść autora jaką przeczytałem - po "Czas jest najprostszą rzeczą". Tamtej już nie pamiętam (a czytałem z rok temu, może prędzej); podejrzewam że z tą będzie podobnie. Simak chyba szału nie robi.

    Resident Evil: Genesis - Keith DeCandido
    Resident Evil: Apocalypse - Keith DeCandido
    Resident Evil: Extinction - Keith DeCandido

    Książkowe adaptacje filmów. M ł o d s z e pokolenie może nie pamiętać, jaki odpał miałem na punkcie tych filmów. Przeogromny. Aż szok, że dopiero teraz zabrałem się za książki. No i jak wypadło? Ano całkiem dobrze.

    W pierwszej najciekawsza jest pierwsza połowa książki będąca de facto prequelem do akcji z filmu. Poznajemy postacie, w tym przede wszystkim Lisę - siostrę Matta, która infiltrowała Hive i chciała zdobyć informacje obciążające Umbrellę. W filmie tylko mignęła. Dużo dowiadujemy się o Alice i Spensie. I o strukturze Umbrelli. Fajnie to wszystko rozbudowąlo historię. Druga połowa to nieco nuda - no, wiernie oddana fabuła filmu.

    W drugiej z ciekawostek mamy spore backstory Jill Valentine, większą rolę Terri Morales i LJa, perspektywę Matta w momencie kiedy przemierzał Raccoon City jako Nemesis. Końcówka jest nieco lepiej dopieszczona niż w filmie, dostajemy większą, hmm, otoczkę fabularną.

    Ale gdzie te adaptacje naprawdę lśnią - trzeci tom, Extinction. Między drugim a trzecim filmem mamy pierwszą (i niestety nie ostatnią) lukę, taką czarną dziurę fabularną gdzie zniknęło kilka elementów. Trójka zafundowała nam spory przeskok - zarówno czasowy (5 lat) jak i fabularny - w dwójce niszczymy Raccon City, wszystko niby OK - trójka to już świat postapo, zniszczony przez wirusa. No i największy ból, czyli zniknięcie Angie Ashford i Jill Valentine, do którego w trójce nijak się nie odnoszą. Tak, Jill wraca w epilogu czwórki, ale trójka totalnie pomija temat. A do wątku Angie nigdy już nie wracamy.

    I oto wchodzi caly na biało pan Keith DeCandido, który dzieli książkę na pół - mamy naprzemiennie rozdziały "before" - opowiadające o tym co działo się miedzy dwójką a trójką, oraz "after" czyli adaptację trójki. O ile "after" jest spoko, to jest to ot, kolejna adaptacja filmowych wydarzeń, nic wielkiego. Ale to "before"... zaczynamy od razu tam, gdzie skończyła się dwójka i śledzimy losy postaci (w tym Jill i Angie - tak, pojawiają się w książce!), widzimy co doprowadziło do tego że w filmie się nie pojawiły, dowiadujemy się jak wirus wymknął się z Raccoon City przed zagładą i obserwujemy powolny upadek cywilizacji. Pięknie! Taki pomost fabularny między dwójką i trójką. Czytało mi się to świetnie, te rozdzialy dodały wartości filmowi.

    Nie będę ściemniał, jak nie jesteście fanami RE to nie są to prawdopodobnie książki dla Was. Jeśli jesteście (i mówię tu o filmach, nie grach), to też może być różnie. Ale jeśli jesteście obsesyjnymi szalikowcami, jak ja, to jest to lektura obowiązkowa

    LINK
    • Re: Listopad: Heinlein cz. 5, Barker cz. 2 plus Residenty <3

      Karaś 2023-12-08 18:05:45

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Stacja Pośrednia to już końcówka lat `80, ale faktycznie mocno retro, zimnowojenna. Kawał dobrej socjo sf, w której elementy fantastyczne stanowią pretekst, są formą, a nie celem samym w sobie, napisane z lekkością właściwą young adult, zanim to w ogóle powstało.

      Każdy element przemyślany - początek spoilera nawet to, że był żołnierzem, bo dzięki temu dylemat ogłupienie vs. wojna był dla bohatera bardziej osobisty. Choć sama wojna jest wystarczającą głupotą. I o to też pewnie chodziło - że ten dylemat nie jest aż takim dylematem. koniec spoilera

      Całość utrzymana w dość ciepłym tonie, choć wydźwięk nihilistyczny - tak jakby świadome istoty nie potrafiły żyć w zgodzie bez uciekania się do jakichś nadnaturalnych elementów pozbawiających ich elementów wolnej woli.

      Można wyłuskać naprawdę wiele elementów, które autor chciał tu przemycić i jak na niewielką objętość - zawarł ich bardzo wiele.

      Dla mnie to było 9 na 10, "ot powiastka okresu zimnej wojny", ale miała bodaj wszystko, czego od takich powiastek oczekuję

      LINK
    • Re: Listopad: Heinlein cz. 5, Barker cz. 2 plus Residenty <3

      Karaś 2023-12-08 18:09:05

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      I fajnie, że zacząłeś Hajmdala. Mam to na liście, ale ze space operami mam tak, że jak już przeczytam jedną to mam dość na jakiś czas - podobnie jak z kryminałami - ale czasem zassie. Nie wiedziałem, że podobne do BG, jeśli tak to wpada na listę możesięudaprzedświętami i zobaczymy. Dla mnie BG to doznanie niemal metafizyczne xD oddziałowuje na mnie na tak wielu poziomach że nawet nie wiem, ale jeśli nawiązuje choćby klimatem to już ma head start.

      LINK
      • Re: Listopad: Heinlein cz. 5, Barker cz. 2 plus Residenty <3

        Shedao Shai 2023-12-09 10:14:12

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Tzn taki miałem vibe po przeczytaniu blurba, to mnie zachęciło. Po przeczytaniu pierwszego tomu - raczej to podtrzymuję. Jest wątek resztek ludzkości uciekającej na statku, jest jakaś tajemnica, spojrzenia na sprawę z wielu perspektyw: dowódcy, załogi mostka, pilotów, naukowców i innych cywili.

        PS. widzę, że w "Stację pośrednią" wgryzłeś się o wiele mocniej niż ja, szacun!

        LINK
        • Re: Listopad: Heinlein cz. 5, Barker cz. 2 plus Residenty <3

          Karaś 2023-12-11 17:45:44

          Karaś

          avek

          Rejestracja: 2007-01-24

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: София

          Okej, łyknąłem dziś pierwszy tom i o, o, o! Dokładnie tego oczekuję po przygodowej space operze. Bezpretensjonalnej historii o ludzkości (i innych stworzeniach) rozbijających się o bezmiar Kosmosu, okazjonalną batalistykę bez trepów deptających mi strony nudnymi militaryzmami, eksplorację Galaktyki, starożytne artefakty, wiszący nad historią duch Stellaris. I nawet kolejne złe jaszczury mi tego nie psują, wszystkie archetypy w odpowiednich proporcjach, więc sprawia frajdę.

          Uwielbiam Bobiverse, kocham Expeditionary Force; mam problem z wgryzieniem się w inne tasiemce, choć czasem jakiś tam Evan Currie, Campbell czy Ryk Brown wleci, ale chyba dopiero tu znalazłem kolejny do binge-readingu! Zobaczymy co dalej. Zaczęło się doskonale.

          LINK
          • Hajmdal

            Karaś 2023-12-15 12:12:18

            Karaś

            avek

            Rejestracja: 2007-01-24

            Ostatnia wizyta: 2024-11-21

            Skąd: София

            Właśnie skończyłem serię.

            Łyknąłem ją w pięć dni, a to też sporo mówi. Pierwszy tom podobał mi się najbardziej - ale dalej też nie jest źle i nie mogę mówić o rozczarowaniu ani niczym takim.

            Miałbym kilka uwag technicznych - początek spoilera syndrom małego podwórka, zbyt łatwe odkrywanie tajemnic przez ludzi - w dodatku najczęściej w formie monologów, dość częste powtórzenia (czytelnik nie musi śledzić każdego z nich, nawet jeśli to ukazanie perspektywy innej osoby, a przynajmniej nie za każdym razem) - koniec spoileraale bawiłem się dobrze.

            To prosta historia. Wciągająca. Każdy tom stanowił zamkniętą całość, epizod, odcinek, ale będącą częścią głównej historii. Ciągle coś się działo. Myślę, że mogłaby zyskać na rozwinięciu do kilkunastu tomów - albo chociaż paru więcej - bo przynajmniej część z powyższych zastrzeżeń wynika jakby z chęci ściśnięcia akcji.

            Ale serię czytało się dobrze, jak telewizyjny mini-serial. Tom końcowy 7/10, cała seria też 7/10. Lekka, przyjemna odskocznia, satysfakcjonująca. Nie wymagam niczego więcej od space oper i cieszy mnie, że nie było przynudzania.

            LINK
            • Re: Hajmdal

              Mossar 2023-12-17 09:15:22

              Mossar

              avek

              Rejestracja: 2015-06-12

              Ostatnia wizyta: 2024-11-17

              Skąd:

              Coś tak na koniec roku celujemy w te same klimaty. Ja w ramach przerwy od Expanse zacząłem sobie słuchać Algorytmu Wojny Michała Cholewy. Gość jest synem TEGO Cholewy, tzn. kultowego tłumacza Świata Dysku, ale istotniejsze jest to, że w tym roku wygrał za opowiadanie Zajdla i z tego co kojarzę nie jest to jego pierwszy wygrany Zajdel. Postanowiłem sobie sprawdzić jego 7-tomową serię, futurystyczna historia gdzie na świecie mocno już działa SI, ludzie zasiedlają kolejne planety i właściwie trwa nieustanna wojna, ale przyznam że jeszcze nie do końca wiem o co i miedzy kim. Na pewno jest Unia Europejska, Stany i chyba Chińczycy. Fajne, bo głównie z perspektywy szeregowych żołdaków. Zobaczymy czy dalej też mi się będzie podobać.

              LINK
  • Podsumowanie 2023

    Karaś 2023-12-30 11:08:40

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Wspaniały był to rok, nie zapomnę go nigdy. Nie tylko pod względem czytelniczym.

    Zamykam z 415 pozycjami. Patrząc wstecz nie mam pojęcia jak to się stało - ale fakt, że poświęcałem więcej czasu dziennie, zamiast dwóch godzin po cztery-pięć - praca zdalna, zamiast czterech odcinków serialu wieczorem, dwa, i tak dalej.
    Miałem poza tym życie Od kwietnia do października (w ciepłe dni czyli!) prawie codziennie dokądś wychodziłem, choćby na spacer, w weekendy nie czytałem, bo ciągle dokądś jeździliśmy lub się spotykaliśmy z kimś, na urlopach też nie, a odwiedziłem dziesięć krajów, niektóre parokrotnie.

    Także bardzo dobrze. Każdy z tytułów też pamiętam. Drugi covid z jakiegoś powodu poprawił mi pamięć - może wyzerował skutki pierwszego.

    Gdzieś tu wspominałem, że Legimi odmieniło nieco życie i fakt, oszczędność spora, mnóstwo dostępnych tytułów, co umożliwiło mi zapoznanie się z literaturą, po którą normalnie bym nie sięgnął - azjatycką na przykład (Tajfuny!), ogólnie klasyki (Śniadanie u Tiffany’ego, Buszujący w zbożu itd), czy „literatura piękna” (Tokarczuk - dobra, do niej akurat miałem kilka podejść już wcześniej, ale o takie srututu mi chodzi xD). Sporo z tego to książki o objętości do 200 stron albo i mniej. Jak przeliczam strony, to wychodzi, że przeciętna miała ich 305 - czyli gdzieś to tam się zrównuje. Jasne, strona stronie nierówna, jedna to drobnym makiem naciapane, druga interlinie 2,0 itd.

    Przeczytałem sporo fajnych historyj, ale paździerzy również nie brakowało. Głównie w obrębie „literatury pięknej” właśnie. Może Tokarczuk miała rację i jestem po prostu na nią za głupi. Wolę jednak, gdy historia coś opowiada, a smętna obyczajówka powinna być chociaż ładnie napisana. Lub ciekawa w inny sposób. Trochę też było rereadów.

    Na szczególną uwagę spośród przeczytanych w tym roku zasługują - z różnych względów, czy to literackich, czy wybitności w swoim własnym gatunku, albo po prostu zapadło mi w głowie lub sprawiło niemałą frajdę - i jednym zdaniem o nich, co by w tldr nie popadać (ale jak ktoś chce coś dodać to chętnie porozwijam myśli!)

    Le Tellier - Anomalia. Peak literatura piękna pod płaszczykiem science-fiction.
    Mrożek - Czekoladki dla prezesa oraz Artysta. Niesamowita zdolność ugniecenia tematyki w krótkiej formie, dowcipne, niebanalne, wybitne.
    Harrison, Sheckley - Bill, bohater Galaktyki. Na planecie zabutelkowanych mózgów. Jazda bez trzymanki, czysty chaos, momentami nieźle się uśmiałem, szczególnie z durnych dialogów. Świetna satyra, pastisz, jak zwał tak zwał, na science-fiction w szczególności, całkowita dekonstrukcja obecnych w nim motywów. Wspaniała. Choć tom pierwszy również świetny.
    Evenson - Dni ostatnie. Surowa forma, bez niepotrzebnych ozdobnikow ani bzdurnych opisów. Czytelnik jest wrzucony wraz z bohaterem w serię zdarzeń, z której nie może się uwolnić; bohater, bo jest bezradny, czytelnik, bo tak wciąga, spooky thriller.
    Lem - Dzienniki gwiazdowe. Niesamowity umysł, zachwyca różnorodnością, sci-fi w najlepszym wydaniu.
    Heuvelt - Hex. Wiedźmy, odcięte miasteczko, tajne służby, klątwy - technicznie i fabularnie bezbłędna w swoim gatunku.
    Urbanowicz, Sablik - wszystko co ci panowie piszą. Urbanowicz plecie doskonale komiksowe, kolorowe historie; Sablik potrafi nieźle zaniepokoić.
    Piotrowski - dalsza część z Igorem Brudnym. Zdecydowanie lepsze od większości kryminałów, spośród których czytając jeden, znasz już wszystkie
    Bradbury - Kroniki marsjańskie. Straszniejsze od większości horrorów. Zbiór powiązanych spooky opowiadań o kolonizacji Marsa.
    Gorzka - Krwawnica. Jest jakiś szał na tego autora ostatnio, seria kryminalna średnio mi podchodzi, to znaczy czyta się dobrze, ale tak jakoś dużo zgrzytów, a Krwawnica fajnie się gibie na granicy kryminału i horroru, świetne czytadło.
    Barker - Księga krwi 1. Świetne opowiadania.
    Jarosiński - Księgi niesamowite, pisarze niezwykli. Zawartość o wiele obszerniejsza niż tytuł, książki to tylko pretekst do przekrojowego omówienia zdarzeń niesamowitych wszelakich z naukowo-krytycznym drygiem, świetna.
    Kivirahk - Listopadowe porzeczki. Jedna z moich ulubionych - wspaniała bajka w gaimanowskim stylu, ale zamiast barwnej komiksowości dostajemy świetlikowski "listopad, prawie koniec świata” okraszony durnowatym humorem i drwinami z zabobonów (które nimi nie są). Top of the top.
    McCammon - Magiczne lata. Dała mi książkowego kaca. Doskonała pod każdym względem.
    Abercrombie - Mądrość tłumu. Godne zakończenie świetnej, brudnej, hobbseańsko-nihilistycznej trylogii. Odświeżające po próbach przebrnięcia przez fantasy z młodymi rycerzami w lśniących zbrojach.
    Gaiman - Ocean na końcu drogi. Peak osiągnięcie współczesnej baśni. Wielotorowa narracja, odbiór skrajnie zależny od czytelnika.
    Russell - Osa. Najlepsze socjologiczne science-fiction tego roku.
    Pratchett - Ostatni kontynent. Terry w najlepszej formie. Niesamowity stek bzdur.
    Boulle - Planeta małp. Świetna, wielopłaszczyznowa, zaskakuje poziomami narracji i ukrytymi znaczeniami.
    Karika - Szczelina. Większość jego książek jest dobra, ale ta chyba najlepsza. Doskonała wręcz.
    Kepnes - Ty. Serial jest ugrzeczniony. Naprawdę trzeba potrafić napisać tak denerwujące postacie - zboki, incele, creepy, toksyczne, atencjuszki, manipulantki… świetna.
    Flynn - Zaginiona dziewczyna. Tu podobnie, każdy zły i toksyk, horror pod wieloma względami - jak zniszczyć komuś życie oskarżeniami.
    Gaiman - Amerykańscy bogowie. O wiele lepsze od serialu.
    Bobroff - Czy da się przechodzić przez ściany? Na chwilę obecną to jedna z najlepszych dostępnych na polskim rynku pozycji wprowadzających do ciekawych zagadnień fizyki, żadnego zamęczania tymi samymi anegdotami po raz 2137 (typu myśleli, że gołębie narobiły na talerz a to było promieniowanie tła blabla), żadnego taniego szukania sensacyj i błędów czy wręcz kłamstw (kot Schroedingera jest jednocześnie żywy i martwy!!! Otóż nie do końca). Świetna.
    Pratchett, Gaiman - Dobry omen. Świat dysku, ale na Ziemi, ten sam poziom drwin i głupot.
    Shusterman - Kosiarze. Choć tylko pierwsze dwa tomy, trzeci już meh.
    Delgado, Galaxy - Kocie mojo. Bodaj najważniejszy podręcznik dla opiekunów kotów. Dopiero od parunastu last zmienia się postrzeganie tych pasożytów i ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę, że sucha karma jest trująca, że kot wcale nie jest płochliwy i nie powinien „chodzić swoimi ścieżkami”, a najlepiej w ogóle nie wychodzić z domu. Prezentuje najnowszy stan wiedzy behawioralnej o kotach. Niezbędnik, jeśli macie kota i chcecie by był szczęśliwy. Są też inne, ale ten jest najlepszy na razie z dostępnych na polskim rynku.
    Cat-Mackiewicz - Myśl w obcęgach. Bezpardonowa orka sowietów, a najbardziej podobała mi się zdolność obserwacyjna i interpretowania zjawisk z zaledwie niewielkich skrawków wyrwanych rzeczywistości.
    Backman - Mężczyzna imieniem Ove, Niespokojni ludzie. Obie pięknie napisane, w mocno skandynawskim stylu (typu Anders Thomas Jensen, czy Elling), rytmiczne, wzruszające, emocjonalne.
    Guy N. Smith - Szatan. Dość aktualna i bodaj jedyna, do której Smith się przyznał, że robił research xD
    Ogawa - Ukochane równanie profesora. Wzruszająca i piękna.
    Kozak - Upiór. Historia naturalna. Przekrojowa historia wampirów i upiorów, odczarowywanie mitów, prezentowanie faktów. Zaskakuje zbieżność niektórych zapomnianych - lub nieznanych - cech wampirzych, które potem wtórnie wyłaniały się w popkulturze. Polecam każdemu.
    Rogerson - Wespertyna. Jeśli Lockwood was rozczarował, ale spodobało się lore, to Wespertyna zaspokoi głód. Operuje na podobnym zamyśle - pewnego dnia duchy wszelakie zeszły na ziemię i denerwują ludzi. Zamiast jednak tworzyć zespół domorosłych ghostbusters, autorka posługuje się chrześcijańską terminologią dla zarysowania pewnych osób, artefaktów i działań. Potem bohaterkę opętuje demon... i jest już z górki.
    Sager - Wróć przed zmrokiem. Trochę w stylu Ostatnich dni Jacka Sparksa - główny bohater pisze książkę o tym jak bardzo w coś nie wierzy, a potem… Dwie jednocześnie prowadzone narracje, bardzo umiejętnie przeplatane i wpisujące się w "dom pamięta". Jak Amityville, ale o wiele lepsze, w ogóle hołd złożony historiom o opętanych domach, doskonale ujęta esencja.
    Żarów - Zaklinanie węży w gorące wieczory. Dokładnie o tym, co mówi tytuł - historia paru miesięcy życia warszawskiej seksworkerki, ocierająca się o erotyk, ale będąca przede wszystkim historią obyczajową o życiu w taki sposób, jaki się chce.
    Marasco - Całopalenie. Dom domaga się ofiary, a stare baby wiadomo co.
    Merka - Jestem egzaltowaną lentilką. Cudownie dekadenckie.
    Calvino - Jeśli zimową nocą podróżny. ie powiedziałbym, że to postmodernizm. Owszem, mamy pewną zabawę formą, ale nie jest to dekonstrukcja, a za formą idzie treść. Szkatułkowe osadzenie opowiadań jest spójne zarówno dla czytelnika, jak i bohaterów, którymi z resztą też są czytelnicy, mamy więc pewną metanarrację. Gatunkowy misz-masz, ale gładko przechodzący jeden w drugi, ocierając się nawet o dystopię: "Każda władza, nawet najbardziej despotyczna, utrzymuje się przy rządach w warunkach chwiejnej równowagi, i dlatego nieustannie musi dowodzić konieczności istnienia własnego aparatu przemocy, a zatem musi mieć coś, co tę przemoc usprawiedliwi”. Podobało mi się stworzenie fikcyjnych państw i problemów między nimi; pozwala to nabrać dystansu do śmiesznych wojenek. Te państwa były przecież równie zmyślone, jak wszystkie inne. Prędzej post-postmodernizm. Ale szufladka bez znaczenia, bo to po prostu dobra książka.
    Łańcucka - Stara słaboniowa i spiekładuchy. Już o niej wspominałem. Klimatyczna, dobrze napisana zabawa ludowymi zabobonami.
    Miller - Rodzinka. Wyjątkowo niepokojący slasher. Poza sprawnie napisanymi scenami gore udało się podszyć motywem socjologicznym - agresji psychicznej rodzącej fizyczną, wpływu rodziców na psychikę dzieci i alienacji.
    Adamaszwili - W tej powieści wszyscy umierają. Przemiał motywów, czwartej ściany i zawieszenia postaci znany choćby z Gniazda Światów Huberatha czy Czerwonych Koszul Scalziego ale w mocno postmodernistycznej odsłonie. Wiele nawiązań, swoisty hołd dla Douglasa, Pratchetta i tym podobnej twórczości, jak powyżsi na sterydach. Absurdalna, bzdurna podróż (choć druga połowa wytraca impet).


    Pełna lista (segregacja jest jaka jest i tytuły pourywane, ale da się domyślić).


    Alan Dean Foster Obcy
    Alastair Reynolds Arka Odkupienia
    Alex Scarrow Jeźdźcy w czasie
    Alexander Freed Star Wars. Esk...
    Amanda Lee Koe Ministerstwo m...
    Amie Kaufman, Jay K... Illuminae. Ill...
    Andrea Bajani Jeśli zachowas...
    Andrus Kivirähk Listopadowe po...
    Andrzej F. Paczkowski W grobie ci do...
    Andrzej Pilipiuk Kuzynki
    Andrzej Pilipiuk Wampir z M3
    Andrzej Pilipiuk Księżniczka
    Andrzej Pilipiuk Konan Destylator
    Andrzej Pilipiuk Wampir z MO
    Andrzej Pilipiuk Dziedziczki
    Aneta Jadowska Złodziej dusz
    Ango Sakaguchi W lesie pod wi...
    Anna Maria Wybraniec Wilgość
    Anna Musiałowicz Kuklany las
    Anna Sólyom Kocia kawiarnia
    Anne Rice Wywiad z wampirem
    Antoine de Saint-Ex... Mały Książę
    Antoine Laurain Kapelusz prezy...
    Antoni Lange Miranda
    Antoni Lange W czwartym wym...
    Arkadij Strugacki, ... Fale tłumią wiatr
    Arnold Bennett Duch
    Artur Urbanowicz Inkub
    Artur Urbanowicz Deman
    Artur Urbanowicz Paradoks
    Bae Suah Ten, którego s...
    Barbara Demick Światu nie mam...
    Barbara Mikulska Latarnia umarł...
    Beka Adamaszwili W tej powieści...
    Bianca Bellová Jezioro
    Blake Crouch Wayward Pines....
    Bora Chung Przeklęty królik
    Brandon Sanderson Oszczędnego cz...
    Brian Evenson Dni ostatnie
    Brian Lumley Psychomech
    Brian Lumley Nekroskop 2. W...
    Brian Lumley Zemsta Khai
    Brian Lumley Nekroskop 3: Ź...
    Bruno Schulz Sklepy cynamonowe
    Can Xue Ulica Żółtego ...
    Carlton Mellick III Dom na ruchomych piaskach
    Carlton Mellick III Nawiedzona wagina
    Carlton Mellick III Małpi szał
    Caroline Kepnes Ty
    Charles R. Tanner Tumitak z podz...
    Charles Yu Ucieczka z Chi...
    Chuck Palahniuk Fight Club. Po...
    Claire Keegan Drobiazgi taki...
    Clark Ashton Smith Kroniki Averoigne
    Clifford D. Simak Stacja pośrednia
    Clive Barker Księga krwi 1
    Clive Barker Księga Krwi 2
    Colin Insole Epifanie
    Cormac McCarthy Droga
    Craig Alanson Armagedon
    Craig Alanson Walkiria
    Daina Opolskaitė Piramidy dni
    Dan Simmons Endymion
    Dariusz Domagalski Początek podróży
    Dariusz Domagalski Księżyce Monarchy
    Dariusz Domagalski Bunt
    Dariusz Domagalski Więzy krwi
    Dariusz Domagalski Relikt
    Dariusz Domagalski Ostatnia bitwa
    David Bischoff, Har... Bill, bohater ...
    David Diop Bratnia dusza
    Dean Koontz Nocne dreszcze
    Dolki Min Nauka chodzenia
    Dominika Cosic Balkan Express
    Donald Antrim Głosuj na pana...
    Dorota Masłowska Paw królowej
    Douglas Adams Cześć, i dzięk...
    Douglas Adams W zasadzie nie...
    Edogawa Ranpo Gąsienica
    Edouard Louis Zmiana
    Edouard Louis Koniec z Eddym
    Edward Lee Domek dla lalek
    Edward Lee Diabelskie nas...
    Edward Redliński Szczuropolacy....
    Elizabeth Engstrom Czarna ambrozja
    Emil Cioran Na szczytach r...
    Eric Frank Russell Osa
    Evan Currie Król złodziei
    Evan Currie Odyssey One. R...
    Evan Currie Odyssey One. W...
    Ewa Białołęcka wiedźma.com.pl
    F. Paul Wilson Twierdza
    F. Scott Fitzgerald Wielki Gatsby
    Fabiane Guimarães Gdy gaśnie świ...
    Franz Kafka Przemiana
    Fredrik Backman Mężczyzna imie...
    Fredrik Backman Niespokojni lu...
    Gabriel García Márquez Rzecz o mych s...
    Gabriel García Márquez O miłości i in...
    Gabrielle Zevin Jutro, jutro i...
    Garth Nix Z Archiwum X: ...
    Georgi Gospodinow Schron przeciw...
    Gesualdo Bufalino Kłamstwa nocy
    Gillian Flynn Zaginiona dzie...
    Goran Vojnović Moja Jugosławia
    Grady Hendrix Final Girls. O...
    Graham Masterton Dżinn
    Graham Masterton Manitou
    Graham Masterton Kostnica
    Graham Masterton Sfinks
    Graham Masterton Studnie piekieł
    Graham Masterton Szpital Filomeny
    Graham Masterton Wybryk natury
    Gray Jolliffe, Terr... Kot w stanie c...
    Grzegorz Gajek Ciemna strona ...
    Grzegorz Kaliciak Bałkany. Rapor...
    Gu Byeong‑mo Piekarnia czar...
    Gustav Meyrink Golem
    Guy N. Smith Łącznik druidów
    Guy N. Smith Wyspa
    Guy N. Smith Szatan
    Guy N. Smith Dzwon śmierci
    Guy N. Smith Szatański pier...
    Guy N. Smith Noc krabów
    Guy N. Smith Trzęsawisko
    Guy N. Smith Kleszcze śmierci
    Guy N. Smith Obóz
    Guy N. Smith Czarna fedora
    Guy N. Smith Wistmans Wood
    Guy N. Smith Bestia
    Guy N. Smith Mania
    Guy N. Smith Neofita
    Guy N. Smith Przyczajeni
    Guy N. Smith Powrót krabów
    Guy N. Smith The Return
    Guy N. Smith Symptom
    Guy N. Smith Demony
    Guy N. Smith Wędrująca śmierć
    Guy N. Smith Fobia
    H.P. Lovecraft W górach szale...
    H.P. Lovecraft Zgroza w Dunwi...
    Hanna Krall Zdążyć przed P...
    Harper Lee Zabić drozda
    Harry Adam Knight Gen
    Harry Adam Knight Pochodnia
    Harry Adam Knight Carnosaur
    Harry Harrison Stalowy szczur
    Harry Harrison, Rob... Bill, bohater ...
    Helen Fielding Dziennik Bridg...
    Herbert George Wells Wyspa doktora ...
    Hervé Ghesquière Sarajewo. Rany...
    Hervé Le Tellier Anomalia
    Hiromi Kawakami Niedźwiedzi bóg
    Hua Yu Żyć!
    Ignacy Karpowicz Sońka
    Isaac Asimov, Rober... Nastanie nocy
    Istvan Vizvary Lagrange. List...
    Italo Calvino Jeśli zimową n...
    Ito Ogawa Kameliowy Skle...
    Ivan Čolović Bałkany – terr...
    Iwa Pezuaszwili Zsyp
    Izabela Janiszewska Niewybaczalne
    Izabela Nowek Albania. W szp...
    J.D. Salinger Buszujący w zbożu
    Jacek Dukaj Xavras Wyżryn ...
    Jacek Dukaj Wroniec
    Jacek Dukaj Starość aksolo...
    Jacek Dukaj Katedra
    Jacek Piekara Ja, inkwizytor...
    Jack Campbell Nieulękły
    Jakub Małecki Święto ognia
    James Herbert Księżyc
    James Herbert Nawiedzony
    James Herbert Ciemność
    James Herbert Włócznia
    James S.A. Corey Gniew Tiamat
    James S.A. Corey Upadek Lewiatana
    Jaroslav Hašek Historia Parti...
    Jarosław Grzędowicz Pan Lodowego O...
    Jaume Cabré Podróż zimowa
    Jay Anson Amityville Horror
    Jennifer L. Armentrout Krew i popiół
    Jennifer Lynn Barnes The Inheritanc...
    Jerzy Pilch Portret młodej...
    Jerzy Pilch Żywego ducha
    Jiří Březina Przedawnienie
    Joanna Łańcucka Stara Słabonio...
    Joanna W. Gajzler Necrovet. Usłu...
    Joe Abercrombie Mądrość tłumu
    Joe Abercrombie Ostrze
    Joe Hill NOS4A2
    Johanne Lykke Holm Strega
    John Brunner Telepata
    John Langan Poławiacz
    John Scalzi Brygady Duchów
    John Scalzi Upadające impe...
    John Steinbeck Krótkie panowa...
    John William Polidori Wampir
    Jon Fosse Drugie imię. S...
    Jonathan Carroll Całując ul
    Jonathan Carroll Kraina Chichów
    Jonathan Stroud Krzyczące schody
    Joseph Citro Nieznany
    Joseph Conrad Jądro ciemności
    Joseph Michael Stra... Tamta strona
    Jozef Karika Szczelina
    Jozef Karika Ciemność
    Jozef Karika Wiatr
    Jozef Karika Głód
    Józef Jankowski Historie niezw...
    Julien Bobroff Czy da się prz...
    Julius Throne Santa Clown
    Juliusz Kaden-Bandr... Przymierze ser...
    Kamil Staniszek Pętla
    Kanoko Okamoto Gorączka złoty...
    Karel Čapek Fabryka Absolutu
    Karol Irzykowski Spod ciemnej g...
    Katarzyna Michalczak Synu, jesteś k...
    Kazuo Ishiguro Klara i słońce
    Ken Kesey Lot nad kukułc...
    Kenneth Grahame O czym szumią ...
    Kenzaburō Ōe Osobiste doświ...
    Krzysztof Fedorowicz Zaświaty. Opow...
    Krzysztof Kotowski Kapłan
    Krzysztof Kotowski Modlitwa do Bo...
    Krzysztof Kotowski Czas czarnych ...
    Krzysztof Kotowski Trzech gości w...
    Kyūsaku Yumeno Piekło w butel...
    Laura Agustí Historia pewne...
    Lea Ypi Wolna. Dzieciń...
    Leigh Bardugo Szóstka wron
    Leopold Tyrmand Cywilizacja ko...
    Les Martin Piętno śmierci
    Lewis Carroll Alicja w Krain...
    Lewis Carroll, John... Alicja w zwier...
    Li Ang Żona rzeźnika
    Lin Carter, Robert ... Conan
    Linn Strømsborg Kurwa, kurwa, ...
    Lucie Faulerová Śmierteńka
    Łukasz Barys Kości, które n...
    Łukasz Kozak Upiór. Histori...
    Łukasz Majewski Ekstatyczna au...
    Łukasz Orbitowski Horror Show
    Maciej Głowacki Synowie ich ut...
    Maciej Żerdziński OPUŚCIĆ LOS RA...
    Magdalena Kozak Nocarz
    Magdalena Kozak Minas Warsaw
    Maja Lidia Kossakowska Ruda Sfora
    Malcolm XD Emigracja
    Małgorzata Rejmer Bukareszt. Kur...
    Małgorzata Żarów Zaklinanie węż...
    Marcin Bartosz Łuka... Moja martwa dz...
    Marcin Mortka Nie ma tego Złego
    Marcin Strzyżewski Rosja. Mocarst...
    Marcin Wicha Rzeczy, któryc...
    Marek Zychla Bezmiłość
    Margaret Atwood Opowieść podrę...
    Margaret Rogerson Wespertyna
    Marie Aubert Dorośli
    Marie Ndiaye Zemsta należy ...
    Marieke Lucas Rijne... Niepokój przyc...
    Mark Twain Przygody Tomka...
    Marko Kloos Pobór
    Marta Bijan Domy i inne duchy
    Marta Dzido Frajda
    Mateusz Górniak Trash Story
    Matt Haig Jak zatrzymać ...
    Mendal W. Johnson Zabawmy się u ...
    Michael James Sullivan Epoka mitu
    Michael McDowell Żywiołaki
    Michaił Bułhakow Fatalne jaja
    Michał Gołkowski Komornik
    Michał Lubina Chiński obwarz...
    Michał Michalski Gruby
    Michał Stonawski Paranormalne. ...
    Michel Houellebecq H.P. Lovecraft...
    Michel Houellebecq Serotonina
    Michel Houellebecq Cząstki elemen...
    Mick Herron Kulawe konie
    Mieczysław Gorzka Dziewięć
    Mieczysław Gorzka Iluzja
    Mieczysław Gorzka Krwawnica
    Mieczysław Gorzka Burza
    Mieczysław Gorzka Totentanz
    Mieczysław Gorzka Lilie
    Mieczysław Gorzka Poszukiwacz zwłok
    Mikel Maria Delgad... Kocie mojo, cz...
    Mikołaj Grynberg Rejwach
    Mikołaj Maria Manicki Diabeł już tu ...
    Motojirō Kajii Cytryna
    Nancy H. Kleinbaum Stowarzyszenie...
    Neal Shusterman Kosiarze
    Neal Shusterman Thunderhead
    Neal Shusterman Głębia Challen...
    Neal Shusterman Żniwo
    Neil Gaiman Ocean na końcu...
    Neil Gaiman Amerykańscy bo...
    Neil Gaiman Księga cmentarna
    Neil Gaiman Gwiezdny pył
    Neil Gaiman Chłopaki Anans...
    Neil Gaiman Mitologia nord...
    Neil Gaiman, Terry ... Dobry omen
    Nikos Kazantzakis Grek Zorba
    Olga Górska Nie wszyscy pó...
    Olga Tokarczuk Prawiek i inne...
    Olga Tokarczuk Empuzjon
    Oresta Osijczuk Morelowa księg...
    Orhan Pamuk Rudowłosa
    P. Djèlí Clark Władca dżinnów
    Pandelis Prévélakis Kronika pewneg...
    Patryk Bogusz Tęgoryjec
    Paulina Hendel Strażnik
    Paulina Świst Anyway
    Paulo Coelho Alchemik
    Paulo Coelho Weronika posta...
    Paweł Matuszek Zejście49
    Peter Straub Upiorna opowieść
    Peter V. Brett Malowany człowiek
    Petr Měrka Jestem egzalto...
    Philip K. Dick Słoneczna loteria
    Pierre Boulle Planeta małp
    Piia Leino Niebo
    Przemysław Piotrowski Cherub
    Przemysław Piotrowski Zaraza
    Radosław Jarosiński Księgi niesamo...
    Rafał Kosik Mars
    Ray Bradbury Kroniki marsja...
    Raymond Chandler Głęboki sen
    Raymond Chandler Żegnaj, laleczko
    Raymond Chandler Wysokie okno
    Rebecca F. Kuang Yellowface
    Rene Karabasz Zanim dojrzeją...
    Riley Sager Wróć przed zmr...
    Riley Sager Tylko ona została
    Robert A. Heinlein Drzwi do lata
    Robert David Chase,... Opętania. Hist...
    Robert Faulcon Widmo
    Robert J. Szmidt Ucieczka z raju
    Robert Marasco Całopalenie
    Robert McCammon Magiczne lata
    Robert McCammon Słuchacz
    Robert Shea, Robert... Oko w piramidzie
    Roger Zelazny Dziewięciu ksi...
    Roger Zelazny Pan światła
    Roger Zelazny Karabiny Avalonu
    Roger Zelazny Znak Jednorożca
    Roger Zelazny Ręka Oberona
    S.T. Joshi Coś Spod Spodu
    Sakunosuke Oda Wiwat małżeństwo
    Samuel Beckett Eleutheria
    Samuel Beckett Murphy
    Satoshi Yagisawa Moje dni w ant...
    Satoshi Yagisawa Moje miejsce w...
    Scott Cawthon, Elle... W pułapce
    Scott Hawkins Biblioteka na górze Opiec
    Sigríður Hagalín Bj... Święte słowo
    Simon Beckett Chemia śmierci
    Sławomir Mrożek Tango
    Sławomir Mrożek Artysta
    Sławomir Mrożek Czekoladki dla...
    Stanisław Cat-Macki... Myśl w obcęgac...
    Stanisław Lem Eden
    Stanisław Lem Golem XIV
    Stanisław Lem Dzienniki gwia...
    Stanisław Lem Pokój na Ziemi
    Stanisław Lem Pamiętnik znal...
    Stanisław Lem Katar
    Stefan Darda Czarny Wygon. ...
    Stephen Baxter, Art... Światło minion...
    Stephen Gallagher Ciała do wynaj...
    Stephen King Lśnienie
    Steve Brusatte Era dinozaurów...
    Suzanne Collins Igrzyska śmierci
    Tadeusz Miciński Niedokonany
    Tatiana Țîbuleac Lato, gdy mama...
    Terry Miles Rabbits
    Terry Pratchett Maskarada
    Terry Pratchett Ostatni kontynent
    Terry Pratchett Piramidy
    Terry Pratchett Mort
    Terry Pratchett Złodziej czasu
    Terry Pratchett Łups!
    Terry Pratchett Zadziwiający M...
    Terry Pratchett Zimistrz. Opow...
    Thomas Olde Heuvelt Hex
    Thomas Tryon Ten drugi
    Tim Miller Rodzinka
    Tomasz Kołodziejczak Czerwona mgła
    Tomasz Różycki Złodzieje żarówek
    Tomasz Sablik Lęk
    Tomasz Siwiec Przybłęda
    Tomasz Siwiec Owsiki
    Travis Baldree Legendy i Latte
    Truman Capote Śniadanie u Ti...
    Ursula K. Le Guin Słowo las znac...
    Ursula K. Le Guin Świat Rocannona
    Urszula Honek Białe noce
    Virginia Cleo Andrews Kwiaty na podd...
    Vladimir Nabokov Lolita
    Werner Herzog Zmierzchanie ś...
    Weronika Murek Uprawa roślin ...
    Wiktoria Bieżuńska Przechodząc pr...
    William Hjortsberg Harry Angel
    William Wharton W księżycową j...
    Witold Gombrowicz Kosmos
    Witold Gombrowicz Pornografia
    Witold Szabłowski Tańczące niedź...
    Włodzimierz Bełciko... Tajemnica wiec...
    Wojciech Chmielarz Żmijowisko
    Wojciech Gunia Miasto i rzeka
    Yasunari Kawabata Głos góry
    Yōko Ogawa Grobowa cisza,...
    Yōko Ogawa Ukochane równa...
    Zsuzsa Bánk Śmierć przycho...
    Zyta Rudzka Ten się śmieje...

    LINK
    • Re: Podsumowanie 2023

      Mossar 2023-12-30 12:12:42

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Ło panie, takiego wyniku to ja chyba jeszcze u nikogo nie widziałem o.0

      LINK
    • Re: Podsumowanie 2023

      Shedao Shai 2023-12-30 13:22:12

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      W rok przeczytałeś więcej niż losowych 10 osób przeczyta łącznie przez całe swoje życie xD Powiedzieć że szacun to jak nic nie powiedzieć, czytelniczo ascendowałeś na poziom niedostępny dla nas, zwykłych śmiertelników. Planujesz dalej utrzymywać takie tempo?

      LINK
      • Re: Podsumowanie 2023

        Karaś 2023-12-30 13:37:39

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: София

        Nie planuję, splot różnych wydarzeń doprowadził do tego, że mogłem na to poświęcać sporą część czasu wolnego w tygodniu - praca zdalna, narzeczona kończącą dwie godziny później, i tak dalej. Gdy akurat nie wychodzilem gdzieś ze znajomymi, a codzień też się nie da xD to nie miałem nic innego do roboty, a wolałem czytać niż oglądać seriale czy doomscrollować fejsa. Dość szybko też czytam. Zobaczymy co przyszły rok przyniesie, niczego nie planuję, jak będzie czas i będzie się chciało to będę sobie czytał, jak nie to nie tak długo, jak będzie sprawiało frajdę. I dopóki nie ma dziecka bo wtedy pewnie zapomnę co to literki xD

        LINK
        • Re: Podsumowanie 2023

          Mossar 2023-12-30 14:06:54

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2024-11-17

          Skąd:

          E tam, ja czytam więcej im więcej mam dzieci. Ale to nie jest Twój poziom, bo jak przed synem czytałem po 10 książek rocznie, przy synu już 50-80, a teraz 2023 z dwójką dzieci i wpada 102.

          Zresztą, ta 100tka to przyznam że mnie korciła, bo taka równa wartość, ale planuję trochę uspokoić to moje czytanie, niektóre z tegorocznych książek strasznie rushowałem. A na koniec roku miałem Inne Pieśni Dukaja i tego się nie dało rushować, więc czytałem na spokojnie, dłużej niż zwykle i myślę że w przypadku autorów takich jak Dukaj to chyba tak trzeba.

          LINK
        • Re: Podsumowanie 2023

          Shedao Shai 2023-12-31 12:20:56

          Shedao Shai

          avek

          Rejestracja: 2003-02-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

          Obstawiam, że wręcz przeciwnie. Jak będzie dziecko, to prędzej zapomnisz co to znajomi, a książek będzie więcej. Przynajmniej tak widzę w swoim przypadku i innych znajomych u których pojawili się dziedzice majątku. Książki rekordowo, filmy i seriale bardzo dobrze, życie towarzyskie... skrępowane przeprosiny i zapewnienia co pół roku że już niedługo się zobaczymy xD Szczególnie że Ty mieszkasz gdzieś w południowych demoludach, więc zakładam że z dala od rodziców. Pomoc dziadków to coś nieocenionego przy dziecku, szczególnie po etapie niemowlęcym kiedy już możnaby je np. zostawić na parę godzin w sobotę i samemu odetchnąć/porobić coś czego przy dziecku się nie da. Także obstawiam że będziesz szedł na wyniki czterocyfrowe xD

          LINK
  • IV kwartał 2023

    bartoszcze 2023-12-30 12:11:03

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Jeden z Wszechświatów

    Właśnie skończyłem czytać jedną zaczętą książkę i nie ma szans żebym do końca roku przeczytał choćby którąkolwiek z innych zaczętych

    Łukasz Orbitowski - Chodź ze mną

    Fantastycznie się czyta tę nieprawdopodobnie wyglądającą, choć tkaną na prawdziwych zdarzeniach, historię rodzinną z Gdyni. Tej PRL-owskiej i współczesnej równolegle.

    Łukasz Lamża - Trudno powiedzieć. Co nauka mówi o rasie, chorobie, inteligencji i płci

    Bardzo przystępne opracowanie popularno-naukowe rozwiewające wiele mitów. Także o 2137 płciach.

    Souvanhkam Thammavongsa - Jak wymówić knife

    Zbiór opowiadań o życiu ludzi z Laosu i uchodźców z Laosu osiedlonych w USA. Niezłe, przede wszystkim poszerzające perspektywę.

    Orhan Pamuk - Biały zamek

    Powiastka historyczna z wątkiem tożsamości. Czytałem lepsze książki Pamuka.

    Brian Aldiss - Cieplarnia

    W cyklu "nadrabianie szacownych klasyków". Urzekła mnie wizja świata przedstawionego, fabularnie jednak trochę słabowało. Może dlatego, że pierwotnie to było opowiadanie, później rozbudowane (czyli prawie oryginał i sequel w jednym).

    Dashiell Hammett - Sokół maltański

    W starym tłumaczeniu (w tym roku wyszło nowe). Wyskoczył na mnie z półki i stwierdziłem że chyba nie wypada żeby leżał nieprzeczytany. Bez szału.

    Terry Pratchett - Kosiarz

    Pomysły dotyczące Śmierci znakomite, ale całość jakoś się nie spinała.

    Jaroslav Rudiš - Stacja Europa Centralna

    Lektura obowiązkowa dla wszystkich mikoli (skrót od "miłośnik kolei"). Jest to bowiem książka - właściwie zbiór szkiców - o mikolach i mikolstwie, napisana przez pisarza-mikola. I to niezłego pisarza. Jak ktoś nie lubi kolei, to może się nudzić opowiastkami o pociągach, stacjach i restauracyjkach kolejowych.

    Podsumowując rok: 37 skończonych książek. Bywało lepiej, bywało gorzej - pewnie mogłoby być wiele lepiej gdybym mniej oglądał filmów i seriali oraz siedział w internecie (nie samym Bastionem żyje człowiek).

    LINK
  • Mossarok 2023

    Mossar 2023-12-31 10:35:53

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    Najpierw grudzień, bo hoho dobre książki wpadły na koniec roku.

    Inne pieśni - J. Dukaj
    Mój pierwszy kontakt z Dukajem i przyznam, że to był ten moment, kiedy czułem, że obcuję z wybitną fantastyką. To co mnie pasjonowało u innych autorów tj. Rak czy Cetnarowski, tu jest w pełnej okazałości - słowotworzenie, zabawa językiem, itd. Jedyne czego mi szkoda to fakt, że tak słabo znam antyczną historię, która tu by mi mocno pomogła zrozumieć kontekst.

    Północna granica, Król Bezmiarów - Feliks W. Kres
    Jej. Tylko zacząłem Księgę Całości to zapowiedzieli kolejny tom Kresa i to, że seria zostanie ukończona przez Arkadego Kresa. Super! A jak mi podeszły pierwsze tomy? Pierwszy tak pół na pół. Fajne, ale mocno jednowątkowe, trudno było wyciągnąć większe wnioski, bo właściwie książka była krótka i skupiona na jednej operacji militarnej. Drugi tom już dłuższy i dużo obszerniejszy jeśli mowa o rozbudowie świata. Jestem wkręcony, poki co nie tak jak w Meekhan, ale myślę że bedzie mi sie podobać.

    Ku gwiazdom 2023
    Ale super antologia opowiadań. Sporo z nich na naprawdę wysokim poziomie, zaś "Gwiezdny zwiastun" Cetnarowskiego uznaję za najlepsze opowiadanie tego roku. Polecam sprawdzić.

    Dinozauroid - J. Maszczyszyn
    Po bardzo fajnym opowiadaniu z antologii Ku gwiazdom, sięgnąłem po książkę tego autora. Jak widać po ocenach, bardzo niszową. No i juz w dłuższej formie nie byłem tak zachwycony, ale i tak szanuję za fajny steampunkowy świat, staropolski język i szeroką wyobraźnię. Jak dla mnie trochę za bardzo autor wchodzi w niezrozumiałe wątki naukowe. Za dużo tego, ale może to mój problem.

    Wojna Kalibana - J. Corey
    Kolejny tom Expanse. Fajnie sie słuchało ale chyba spasuję, aż tak mnie to nie fascynuje, a planów książkowych na 2024 mam spoko. Może po prostu obejrzę serial.

    Gambit - M. Cholewa
    Takie militarne SF, kurczę fabuła nie porywa, czesto mi ucieka koncentracja, ale polubiłem sie z bohaterami, więc poki co daję szansę.

    Arsene Lupin dżentelmen włamywacz
    Za bardzo nie wiem co o tym napisać, bo to taka bardzo klasyczna książka o elokwentnym, sympatycznym kuglarzu, złodzieju. Od czasów powstania tej przełomowej wtedy książki powstała juz masa filmów wykorzystujących ten motyw wynoszących go na wyższy poziom. Tu mamy taką bazę. Którą czyta sie przyjemnie, ale nie fascynowałem się lektura jakoś wybitnie, bo sporo z tych zagrań było już wykorzystanych w serialu "Lupin". Tak czy inaczej dobrze poznać oryginał.

    No to rok się kończy. 102 książki, jak na moje warunki to hiperdużo. W przyszłym roku powinno być duzo mniej, bo będę czytał różne cegły w stylu Lodu Dukaja czy ABŚ Sandersona. A w tym 2023 znowu dużo mniej SW, bo właściwie czytałem tylko Wielkie Republiki, za to dużo dużo wiecej SF, które w zeszłych latach pojawiało się sporadycznie. Najbardziej jednak wkręciłem sie w opowiadania, tych przeczytałem w sumie ponad 100 i nadal podtrzymuję, że krótka forma może być bardzo ciekawa. Myślę, że w przyszłym roku to właśnie tych opowiadań będzie jeszcze więcej i pewnie trend czytania mniejszej ilości SW będzie się pogłębiał.

    LINK
    • Dukaj

      rebelyell 2023-12-31 17:19:00

      rebelyell

      avek

      Rejestracja: 2009-12-01

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd: Kovir

      Dajesz Pan dalej Dukaja! Ale ostrożnie, bo od niektórych pozycji się odbiłem - chyba jestem na nie za głupi XD - ale zwłaszcza "Lód" oraz "Czarne oceany" (patrz moja sygnaturka) okazały się niesamowitym czytelniczym przeżyciem. W jego twórczości śmiało można znaleźć tematów na wiele sezonów "Czarnego lustra"

      LINK
  • Czwarty kwartał i podsumowanie roku

    Rusis 2023-12-31 13:45:49

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wrocław

    Książki którą obecnie czytam nie zdążę skończyć w tym roku, więc mogę już czytelnicze podsumowanie zrobić. Najpierw czwarty kwartał.

    "Folwark zwierzęcy" - George Orwell
    Zarówno za "Folwark zwierzęcy", jak i "Rok 1984" zabrałem się przed wyborami, w ramach podgrzewania atmosfery wyborczej. Krótka powieść (bardziej nawet opowiadanie) będąca pięknym ostrzeżeniem przed rządami totalitarnymi i pokazująca jak wypaczają one władzę i postrzeganie świata. Historię zna (prawie) każdy, więc przybliżać nie ma sensu. Natomiast to co mnie uderzyło to, że po latach czyta się ją dalej bardzo dobrze i wciąż jest adekwatna. Czasy się zmieniają, forma sprawowania władzy również, a problemy jakie były takie są dalej.

    "Rok 1984" - George Orwell
    Druga z moich przedwyborczych lektur. Tym razem allegoryczna krytyka komunizmu i ostrzeżenie przed tym do czego prowadzi tyrania i propaganda. Powieść, która do świata (i wielu późniejszych dzieł, również popkultury) wprowadziła wiele elementów znanych i wykorzystywanych do dziś. Podobnie jak w przypadku "Folwarku zwierzęcego" mógłbym powiedzieć, że czasy się zmieniają, ale dużo rzeczy pozostaje takich samych. Niemniej jednak jeśli chodzi o samo czytanie to czytało mi się tę książkę gorzej niż Folwark. Zawierała fragmenty, które mimo silnego przekazu zwyczajnie mnie nudziły i czekałem, aż przejdę nad nimi dalej (jak rozprawa Goldsteina). Fakt, że wiele elementów było wielokrotnie w ciekawszej formie wykorzystanych później w kulturze również nie pomagał w odbiorze. Tak czy inaczej uważam, że obie powyższe warto przeczytać.

    "Cyberpunk 2077: Bez przypadku" - Rafał Kosik
    Lekka, fajnie napisana książka w świecie Cyberpunka. Sięgnąłem po nią zaraz po zakończeniu "Widma Wolności", aby sobie przedłużyć klimat tego świata i byłem zadowolony. Powieść spokojnie nadaje się zarówno dla osób, które grały w grę jak i takich, które świata nie znają. Nawiązania są, ale głównie środowiskowe (wszczepy, gangi, subkultury, korporacje etc.) - bez konkretnych postaci. Całość jest dosyć lekkim s-f, które się szybko czyta. W porównaniu do klasyk w klimatach cyberpunkowych to sporo jest do nadrobienia, ale ludziom lubiącym takie klimaty powinno bardzo dobrze podejść.

    "Pasożyt" - Marek Krajewski
    Kolejny raz autor kontynuuje przygody komisarza Popielskiego na tle zmagań wywiadów. Dotychczas te książki były miksem kryminałów i powieści szpiegowskich, w których te wątki z mniejszym lub większym powodzeniem się przeplatały - nie byłem tego fanem, gdyż lepiej wg mnie wypadały typowe powieści kryminalne. Tym razem autor postanowił porzucić kompletnie wątki kryminalne i już w całości skupić się na wątkach wywiadowczych. I wyszło to na plus. Książka jest zdecydowanie bardziej zwięzła, z wartką akcją i ciekawą historią. Potwierdza to tylko, że Krajewski najlepiej wypada jak skupia się tylko na jednym aspekcie.

    "Kosmos" - Carl Sagan
    "Kosmos" Carla Sagana to klasyka literatury popularnonaukowej, napisana w tym samym czasie w którym astronom współpracował nad słynnym serialem o tym samym tytule. Spodziewałem się po tej książce dużo i... chyba przedobrzyłem z oczekiwaniami. Ponad połowa książki to zbiór historii i anegdot, które przybliżają nam jak dochodziło do przełomów w nauce i badaniach kosmosu, teoriach z tym związanych i wierzeniach. Możemy prześledzić co się działo w starożytności, średniowieczu i czasach współczesnych. Było to ciekawe, zobaczyć krok po kroku jak dochodzono do tego na czym stoi obecna nauka i nasza wiedza, ale.. nie do końca tego szukałem. Pod koniec mamy trochę więcej już zagadnień z samej astrofizyki, tylko, że ten temat był za to jak na mój gust zdecydowanie zbyt krótko opracowany. Ogólnie książka dobra, choć bardziej dla ludzi chcących zgłębić historię nauki niż wejść mocniej w same tematy astrofizyki.

    "Kwantechizm 2.0 Czyli, klatka na ludzi" - Andrzej Dragan
    A tym razem jest to popularnonaukowa książka naszego rodzimego profesora fizyki - Andrzeja Dragana. Dragan specjalizuje się w zagadnieniach kwantowych, a sama książka dzieli się na rozdziały z których każdy poświęcony jest innemu zagadnieniu naukowemu (niektóre z nich są bliżej fizyki, inne związane z tematami tak od niej odległymi jak np. hipnoza). Dragan ma niezwykłą umiejętność przekazywania ciężkich tematów z dużą dozą humoru. W każdym rozdziale więc przekazuje wiedzę, okrasza ją humorem i anegdotami, a i czasem odrobiną historii. Dopiero pod koniec robi się trochę ciężej, gdy już w pełni zagłębia się w tematykę mechaniki kwantowej. W życiu żadnej książki popularnonaukowej nie czytało mi się tak lekko i przyjemnie, zdecydowanie polecam.

    "Z mgły zrodzony" - Brandon Sanderson
    Powiedziało się "A" i przeczytało "Elantris" to trzeba i wypowiedzieć pozostałe litery alfabetu i dalej Cosmere drążyć. "Z mgły zrodzony" wypadł dla mnie lepiej niż "Elantris" - ciekawsze postacie i wątki, jak również ich sposób prowadzenia. Może też i dlatego, że tu poszczególne wątki były ze sobą od prawie początku dużo bardziej splecone dodając coś do siebie nawzajem, a nie tylko czekając na wielki finał. Podoba mi się również podejście do "magii" w tym świecie - nie jest to czysta magia czerpiąca z cholera wie czego jak to często w fantasy bywa, ale i nie jest to rozszerzona nauka - mamy elementy nauki, stopy metali, źródła magii i jawne ograniczenia jej użycia. A w tym wszystkim muszą się odnaleźć nasi bohaterowie. Dalej nie uważam, żeby ta seria warta była ochów i achów jakie widziałem na forum nad nią, ale czyta się naprawdę przyjemnie jako lekkie fantasy i odskocznię od innych rzeczy.

    "Studnia wstąpienia" - Brandon Sanderson
    Poprzedni tom przedstawił nam bohaterów i rozstawił pionki na planszy, więc tu mogliśmy z tego skorzystać. Świat się zmienił, ale życie nie okazało się takie proste jak się nasi bohaterowie tego spodziewali. Historia z jednej strony trochę bardziej kameralna - przez większość czasu śledzimy i oglądamy ją z perspektywy tylko dwóch osób oraz ograniczamy się do tylko jednej lokacji. Z drugiej strony Sanderson cały czas stara się utrzymać tu klimat epickiego fantasy z wielkimi wydarzeniami. Wydaje mi się, że to ograniczenie się do 2 głównych bohaterów i jednego miejsca wyszło powieści na dobre - jest bardziej zwięzła, dla mnie ciekawsza. Zdecydowanie na plus również wyszło budowanie wątków politycznych - były one obecne co prawda już w poprzednim tomie, ale z uwagi na jego bardziej rewolucyjny wydźwięk były bardziej ograniczone. Tu Sanderson chciał trochę więcej "szachów" wprowadzić w rozgrywce - wyszło dobrze, choć wciąż ta polityka jest mocno uproszczona. Kilka razy udało mu się mnie zaskoczyć (chyba najbardziej z wątkiem kandry), co też jest plusem i dotychczas się nie zdarzało. Na minus to momentami miałem wrażenie, że lekkie przegięcie jest z epickością jeśli o walki chodzi - wolałem chyba podejście z pierwszego tomu gdy bohater jednak nie jest wszechpotężny i musi dużo bardziej się nakombinować.

    No i teraz już ogólnie o podsumowaniu roku i planach na przyszły.

    Plan na ten rok zakładał 24 książki i udało się go zrealizować. 8 książek z fantastyki, 6 kryminałów, pozostałe kategorie po 1 lub 2 pozycje. Zdziwiło mnie trochę, że tylko 1 horror przeczytałem - w poprzednich latach tego więcej było, ale chyba lekki przesyt tematem czuję. Z jaśniejszych czytalniczo punktów tego roku był na pewno Larry McMurtry ze swoimi książkami o dzikim zachodzie oraz Brandon Sanderson dający mi czytelniczy cel na najbliższe lata. Miłe też cyberpunkowe spotkanie z Sobiecką i Kosikiem. Z rozczarowań John Grisham - niby uznany i świetnie sprzedający się pisarz, ale kompletnie mi nie podszedł jego styl.

    Jeśli chodzi o przyszły rok to plan podobny - 24 książki, czyli średnio 2 na miesiąc. Proporcje może trochę bardziej w kierunku fantastyki się przechylą tym razem bo pierwszy raz od dłuższego czasu mam jakiś konkretny plan na nią - czyli pociśnięcie Cosmere dalej. Na półce też już leży kolejny McMurtry i Krajewski oraz jakieś reportaże po które nie sięgnąłem w zeszłym roku. A co kolejne miesiące przyniosą to się okaże

    LINK
  • Grudzień: koniec Residentów, Hajmdal, świąteczny Dick

    Shedao Shai 2024-01-02 10:34:40

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Grudzień zamknąłem z wynikiem 9 książek. Jest dobrze. Cel roczny osiągnięty. Można świętować.

    Resident Evil: Retribution - John Shirley
    Resident Evil: The Final Chapter - Tim Waggoner


    Koniec mojej przygody z książkowymi Residentami. Książkowe adaptacje filmów numer 5 i 6. Tak - nie ma czwórki xD Po trójce Capcom zmienił wydawcę, czego skutkiem są:
    a) rezygnacja z usług pana DeCandido,
    b) brak adaptacji czwartego filmu i śmieszna luka, bo 5 i 6 już są. Napisane przez innych autorów, co ma swój skutek w tym, że o ile DeCandido kontynuował konsekwentnie jedną narrację, tak tutaj każdy autor za punkt odniesienia brał tylko film, a nie to co było wcześniej.

    Jak wyszło? Retribution OK, ale i tam nie było za wiele do popisu, filmowy pierwowzór mocno stawia na akcję, więc książka nie miała nawet za bardzo szansy żeby zabłysnąć. Autor dodał od siebie jeden subplot - nie wiadomo po co. Chyba żeby książka była grubsza a on mógł mówić, że zrobił więcej niż tylko przepisał scenariusz filmu.

    Znacznie ciekawszy natomiast jest "The Final Chapter". Niektórzy z Was może pamiętają jak załamany byłem po seansie tego filmu; to taki odpowiednik Disneyowskich SW w zestawieniu z prawdziwymi SW. Kompletny gwałt na marce, absolutny brak szacunku dla fanów, bądź po prostu dla ludzi którzy oczekują od filmowców, że nie będą traktowani jak debile. "The Final Chapter" to najgorszy film na świecie. Przy moich rewatchach Residentów pomijam go, poprzestaję na piątce i wyobrażam sobie że dalej nic nie było.

    Tak było do teraz, a od niedawna może będzie inaczej. Bo zamierzam znowu obejrzeć ten film, patrząc na niego przez pryzmat informacji z książki. Otóż pan Waggoner odebrał chyba film podobnie jak ja i postanowił zrobić co się da, żeby miał on ręce i nogi. Pierwsza połowa książki nie zajmuje się w ogóle fabułą filmu, tylko opowiada o tym co się działo między zakończeniem piątki a początkiem szóstki. Czyli między sceną w której Alice i reszta kompanii stoi na dachu Białego Domu osaczonego przez hordy mutantów, a sceną w której Alice się budzi w szczątkach tegoż i elo jaka bitwa, nie wracajmy do tematu, lecimy dalej xD Mamy zatem dokładnie pokazane co się działo, widzimy śmierć naszych bohaterów, dowiadujemy się na czym polegała zdrada Weskera, ogólnie: autor stanął na głowie, żeby nadać sens szóstemu filmowi i sprawić że nie jest to taki gwałt na fabule. I wyszło mu to. Mnie przekonał. Potem już leciał razem z filmem, dodając nieco scen (fajne), aż do końcówki którą... nieco zmienił. To wszystko są dobre zabiegi. Waggoner uzdrowił nieco ziejącą we mnie ranę jaką lata temu zadał mi seans tego filmu. Warto było to przeczytać <3

    Księżyce Monarchy - Dariusz Domagalski
    Bunt - Dariusz Domagalski
    Więzy krwi - Dariusz Domagalski
    Relikt - Dariusz Domagalski
    Ostatnia bitwa - Dariusz Domagalski


    Zapuściłem się z opisywaniem tego co przeczytałem no i masz babo placek, przeczytałem całą serię. To już nie będę się rozwodził nad każdym tomem z osobna, bo mają one podobny poziom, różnice w jakości są kosmetyczne. Napiszę za to podsumowanie całego "Hajmdala".

    6 tomów, każdy objętościowo po ok 300+ stron. Końcowo to... za mało. Przy ostatnim tomie miałem wrażenie zbyt mocnego przyspieszenia, jakby autor mający plan na dłuższą serię nagle stwierdził że trzeba kończyć. Trzeba mu oddać sprawiedliwość - pozamykał wszystkie wątki, jego sposób na zakończenie był dobry, tylko taki, no... zbyt skrótowy. Mając kilkadziesiąt stron do końca łapałem się za głowę - jak on to wszystko da radę zamknąć? No, dał, ale dodatkowe 100 stron albo lepiej - jeden tom - przydałoby się.

    "Hajmdal" to dobra seria w gatunku space opery. Ma wszystkie potrzebne elementy: interesujcą konstrukcję świata, ciekawą fabułę, postacie które zapadają w pamięć i na których czytelnikowi zależy. Nie jest to żaden traktat filozoficzny, snobom nie polecam, ale jeśli macie ochotę po prostu na wciągającą lekturę o kosmicznych walkach to jak najbardziej. Mi ta seria sprawiła sporo przyjemności. Załuję że nie ma więcej. I to chyba najlepszy komplement jaki mogę dać.

    4,5/6

    Lagrange: Listy z Ziemi - Istvan Vizvary

    Tyle dobrego o tej książce czytałem, że nieco nieśmiało i z niechęcią mówię, że mi się nie podobało. Ma ona typowe problermy książek hard sci-fi, czyli: interesujące koncepty i spore ambicje nie przykrywają nudy fabularnej. To nie jest zła książka i potrafię sobie wyobrazić, że niektorych może nawet zachwycić. Jest mrocznie, ponuro, autor nie bierze jeńców i realizuje swoją wizję. Tylko, no... nudziłem się jak cholera, zmuszałem się żeby czytać dalej xD

    2,5/6

    Czas poza czasem - Philip K. Dick

    Idźcie w kierunku "Truman Show". Główny zamysł fabularny opiera się na tym samym szkielecie. No i fajnie to działa. Mamy głównego bohatera, trochę dziwnego, żyjącego w dziwnym świecie. Robi się tym dziwniej im bardziej go kwestionuje. No bo nic nie jest takie, jak się wydaje - jak to u Dicka. To bardzo typowa dla Dicka powieść, porusza tematykę którą autor wałkował nieraz. Jest przystępna, ciekawa, nie za długa. Może nie w topce powieści Dicka, ale niedaleko za nią.

    4,5/6

    I tyle jeśli chodzi o grudzień. Siadam do pisania podsumowania roku.

    LINK
    • Re: Grudzień: koniec Residentów, Hajmdal, świąteczny Dick

      Karaś 2024-01-02 12:36:17

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Daj znać jak trafisz znowu na taką fajną space operę, bo co zaczynam pierwszy tom czegoś to są często jakieś smęty xD

      LINK
      • Re: Grudzień: koniec Residentów, Hajmdal, świąteczny Dick

        Shedao Shai 2024-01-02 12:44:45

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        OK, Ty też. A weź wymień może co uważasz za smęty, tak co bym się sam nie nadział

        LINK
        • Re: Grudzień: koniec Residentów, Hajmdal, świąteczny Dick

          Karaś 2024-01-07 09:51:50

          Karaś

          avek

          Rejestracja: 2007-01-24

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: София

          Wszelką space opera, w której główną treść stanowi facecik z karabinem i strzelanie dla samego strzelania, na przykład Zaginiona Flota Campbella, czy ogólnie cykl Floty. Jasne, zdarzają się perełki w stylu Wiecznej Wojny Haldemanna, Żołnierzy Kosmosu Heinleina czy Billa Harrisona (wszystko na H!), ale one jednak przyjmują militaryzm za środek, a nie cel sam w sobie i raz, że są dość wielowarstwowe, dwa, po prostu dobrze napisane. Minimalny poziom to np. Frontlines Kloosa, które choć do bólu trepiarskie to jednak Kloos bardzo dobrze pisze i czyta się to fajnie. O, albo Star Carrier - czytałem tylko Pierwsze Uderzenie ale dalej nieprędko sięgnę, ile można bełkotać o rangach wojskowych, odpowiedź brzmi: 350 stron bo musi zostać kilkanaście na finałowa bitwę xD

          Gdzieś tam Odyssey One próbuje czytać, na razie dwa tomy i choć technicznie w miarę, to nie porywa, z drugiej strony Star Rogue łyknąłem na raz.

          LINK
      • Re: Grudzień: koniec Residentów, Hajmdal, świąteczny Dick

        Mossar 2024-01-02 13:09:25

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Ja słucham Algorytm Wojny Michała Cholewy.. ale chyba jednak trochę smęt.

        LINK
    • Re: Grudzień: koniec Residentów, Hajmdal, świąteczny Dick

      Mossar 2024-01-07 16:26:23

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Ja się dzisiaj dowiedziałem że Istvan to Polak więc w końcu będę musiał przeczytać bo pewnie i tak wyląduje nominowany do Zajdla (patrząc na hype w sieci).

      LINK
  • Podsumowanie 2023

    Shedao Shai 2024-01-02 11:08:01

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Na początku roku nie stawiałem sobie żadnych celów ilościowych jeśli chodzi o przeczytane książki. Potem zauważyłem, że jakoś tak wychodzi, że czytam ok. 10 książek na miesiąc i pomyślełem, że fajnie byłoby takie tempo utrzymać. No więc postanowiłem. Potem był okres załamania (wrzesień) i okres mobilizacji (listopad) i finalnie się udało. Niekoniecznie miesiąc po miesiącu, ale jednak w skali roku wykręciłem ładną liczbę 123 przeczytanych książek. Jest satysfakcja.

    Ten rok to bylo dla mnie przede wszystkim kilka większych projektów:
    1. Cała saga Vorkosiganów Lois McMaster Bujold (17 książek + opowiadania)
    2. książki Roberta A. Heinleina - 19 sztuk. Czytam właśnie kolejną, niestety stało się już to nieco orką na ugorze - nie wszystko tego autora warto znać, jak się okazuje, a ja postanowiłem że przeczytam jego wszystkie powieści.
    3. domknięcie książek z uniwersum Halo - 5 sztuk, jestem na bieżąco. Kocham to uniwersum całym swoim sercem.
    4. Resident Evil - adaptacje gier (7), adaptacje książek (5). Dla fana na pewno fajna rzecz, żałuję że tyle lat zwlekałem z tym.
    5. Ursula K. Le Guin - nadgonienie omnibusów od Prószyńskiego, przebicie się przez te wszystkie listy, wiersze...
    6. książki Clive`a Barkera - sztuk 15.
    7. Hajmdal (6), którego omówiłem post wyżej.

    Reszta to były pojedyncze strzały, w sporej ilości z moich ulubionych serii wydawniczych (Artefakty/horrory MAGa/Wehikuł czasu).

    47 książek przeczytałem po angielsku, reszta po polsku. 80 w ebooku, 43 w papierze. I to już liczba która mnie szokuje, parę lat temu w życiu bym się nie spodziewał, że prawie dwukrotnie więcej przeczytam na czytniku.

    Jak czytam co planowałem sobie na ten rok, to wychodzi mi że plany zrealizowałem. Fajnie. Pobawię się zatem w planowanie na rok 2024:
    - dwa najmocniejsze plany to cykl solarny Gene`a Wolfe`a czytany równolegle z opracowaniami tegoż oraz Cosmere Sandersona. Zamierzam powtórzyć sobie część tego co czytałem (nie wiem czy będzie mi się chciało jeszcze raz brać za Elantris czy pierwszą erę Mistborna, ale drugą myślę, że tak). No i najważniejsze, czyli nadszedł czas na zmierzenie się z ABŚ. Plan jest taki, żeby być na bieżąco z Cosmere i wszystko tam ogarniać. Nie wiem, czy uda się całość w tym roku, ale na pewno zacznę.
    - chcę również kontynuować zapoznawanie się z bibliografiami Barkera i Heinleina. Szczególnie tego pierwszego, bo jest super. Heinlein... utknąłem na jego młodzieżówkach i trochę się męczę. Ale jest w planach. Chcę móc o obu panach powiedzieć, że przeczytałem wszystkie ich powieści. Jestem na dobrej drodze do tego.
    - komiksy! Minęło wiele lat odkąd ostatnio czytałem jakiś komiks. Chcę to zmienić. Przybyło mi ich na półkach mnóstwo, czasem kompletnych serii na które wydałem grube pieniądze. Wypadałoby poczytać xD
    - kontynuować zapoznawanie się ze space operami od Drageusa. Hajmdal dał mi tu dużo motywacji.
    - The Expanse - ciągle to nade mną wisi i mam nadzieję, że w tym roku uda się to zrealizować, ale tego punktu nie jestem taki pewny jak poprzednich. Najpierw chcę rewatch serialu i to mnie trochę blokuje.
    - Malazańska: temat re-readu za mną chodzi co najmniej od 2021. Na 2024 mam postanowienie takie, że go nie będzie. Poczekam aż MAG wyda sześcioksiąg Esslemonta - czyli co najmniej do 2025. A wtedy Steven może wypuści drugi tom Świadka albo trzeci Kharkhanas i będzie ogień.

    Nie stawiam sobie żadnych celów ilościowych i mam nadzieję, że w trakcie roku znowu mi się coś nie uje...e w głowie i nie wymyślę czegoś. Zero presji na liczby, koncentracja na rzeczach grubszych i takich które czytał będę wolniej.

    Najlepsze książki jakie przeczytałem w 2023:

    Księgi krwi (1-6) - Clive Barker
    Rok 1984 - George Orwell
    Folwark zwierzęcy - George Orwell
    Forge of the High Mage - Ian C. Esslemont
    Time Enough For Love - Robert A. Heinlein

    Jako top 1 wyróżniam Księgi krwi.

    LINK
    • Re: Podsumowanie 2023

      Mossar 2024-01-02 11:23:40

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Możemy się wstępnie umowic na reread Malazańskiej w 2025 Ja też mam taki plan, że zacznę reread jak Erikson ukończy Karkhanas... choć obawiam się, że to się może nie ziścić w 2025.

      LINK
    • Re: Podsumowanie 2023

      bartoszcze 2024-01-02 11:49:51

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Też kiedyś nie myślałem, że będę czytał więcej na czytniku (w moim przypadku to akurat po prostu tablet, czasem telefon), ale zwłaszcza w drogę wygodniej zabrać relatywnie nieduże urządzenie, niż stertę tomów
      Plus żeby mieć coś nowego do czytania nie trzeba iść do księgarni/biblioteki.

      Aczkolwiek właśnie napocząłem ciężkie tomisko w twardej okładce, znalezione pod choinką.

      LINK
      • Re: Podsumowanie 2023

        Karaś 2024-01-05 08:09:42

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: София

        Ostatnio właśnie zacząłem używać starego tabletu (Samsung Tab S2) dla Legimi, bo ta ma limit na Kindle, z resztą nie chce mi się podłączać co chwilę, a na tablecie dwa kliknięcia. No i jest przeskok, w sensie nie ma porównania tablet, choćby najlepszy, do dobrego epapieru. Zupełnie inny komfort na czytnikach. Ale to juz zależy co kto lubi, niektórzy w ogóle nie mogą się przekonać.

        LINK
    • Re: Podsumowanie 2023

      cwany-lis 2024-01-06 21:58:39

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Sopot

      Mi 2023 pod względem czytelniczym upłynął podobnie jak poprzedni tzn. dużo książek z serii Star Wars i Warhammer 40K oraz kilka innych fantasy/SF, do tego trochę historii, reportażu i obyczajówek. Łącznie coś w granicach 70-80 pozycji, ciężko mi dokładnie powiedzieć, czasem czytałem po 2-3 książki w tygodniu, kilka razy wertowałem jeden tytuł przez kilkanaście dni. W 2023 chciałem czytać po kolei duże cykle książkowe. Zacząłem od "Kane" Karla Wagera, któe w ramach Dark Fantasy było bardzo dobrą lekturą. Ale już kolejna seria - kultowa Diuna była jednocześnie zaskoczeniem i kompletnym rozczarowaniem. Kierunek jaki w dalszych tomach obiera autor okazały się dla mnie totalnie oderwane od rewelacyjnego fundamentu uniwersum stworzonego w dwóch pierwszych książkach. Dalsze były coraz to bardziej nużące, zwłaszcza, że uparłem się przeczytać je wszystkie po kolei, w przerwie między kolejnymi tomami czytając tylko jedną, inną książkę. To był błąd i tym roku już na żadne duże serie się nie skusiłem. Dokończyłem za to rożnie trylogie, kolejne tomy długich cykli i robiłem reready ulubionych lektur z młodości.

      W tym roku w końcu zabiorę się za Nową Erę Jedi - mój chronologiczny "reread" starego kanonu ma się dobrze i od prawie 4 lat tom za tomem skrupulatnie czytam moje ulubione EU. Kończę właśnie Młodych Rycerzy Jedi.

      Na pewno też 2024 będzie rokiem publikacji historycznych, gdyż pod sam koniec grudnia kupiłem ostatnie książki z tej kategorii, które mnie interesowały i jestem już bardzo zadowolony ze swoich zbiorów. W ogóle w tym roku nie zamierzam kupić ani jednej fizycznej książki! (nowości z Warhammera 40K się nie liczą!) A to dlatego, że po pierwsze nie mam już miejsca a po drugie - mam przeszło 120 albo i więcej tytułów historycznych do przeczytania (tych na kindle nawet nie liczę ...) , które muszę ogarnąć. Chciałbym chociaż połowę ale pewnie skończy się na 30-40 ...

      Poza tym będę na bieżąco z polskimi wydaniami Herezji Horusa, Warhammera 40 000 i nawet ebooki Star Wars od olesiejuka regularnie kupuję.

      LINK
  • Najlepsze książki wydane w 2023

    Mossar 2024-01-02 13:17:29

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    W sumie sporo przeczytałem nowości, szczególnie na polskim rynku. I parę mógłbym polecić:

    Agla. Aurora Radka Raka w klimacie łagru. Moim zdaniem lepsze niż pierwszy tom, mocno osadzone w gnozie, teoretycznie YA, ale imo warto.

    Ku Gwiazdom 2023 - zbiór opowiadań SF od Wydawnictwa IX. Kurde świetnie sie bawiłem. Plus fajny felietion na koniec o naszej tożsamości w realnym i wirtualnym świecie.

    Rumowiska Wita Szostaka. To nie fantastyka ale Szostak mnie kupił w 100%.

    Terry Pratchett: Życie z przypisami - kurczę, no na koniec praktycznie płakałem.

    LINK
  • Bolszewika goń, goń, goń!

    cwany-lis 2024-01-06 21:38:04

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Cały grudzień i początek stycznia upłynął mi - całkiem niespodziewanie - pod znakiem walki z czerwoną zarazą! A to wszystko z powodu arcykuszących promocji w empiku, gdzie za najnowszą książkę jednego z mych ulubionych autorów historycznych zapłaciłem 30% ceny okładkowej.

    Mowa o "ROSJA. Rewolucja i wojna domowa 1917-1921" Antonego Beevor`a - nie jest to najlepsza pozycja o tych wydarzeniach, ale stanowi doskonałe uzupełnienie do książek Pipesa i Figesa. Beevor jak zawsze pisze sprawnie, trochę w reporterskim stylu, nie przytłacza ilością faktów i detali, dozuje informacje i jednocześnie świetnie nakreśla całą panoramę zjawiska. Świetnie mi się to czytało, aczkolwiek czytałem momentami w bardzo żółwim tempie, po kilkanaście stron dziennie (a książka ma ich 600), zwłaszcza rano do śniadania, gdy najlepiej przyswajam tego typu literaturę, tak pełną informacji i faktów. A momentami rozdziały poświęcone poszczególnych stronnictwom w tym konflikcie potrafią doprowadzić do bólu głowy.

    W trakcie lektury tego historycznego tomiszcza, czytałem też dwie o wiele mniejsze pozycje, również traktujące o walce bolszewików.

    "Konarmia" Izaaka Babela to uchodzący za klasyk, lekko poetycki dziennik o walce z Polakami w czasie kampanii 1920 roku. Jestem zaskoczony, że tego typu książka została wydana jeszcze za czasów Lenina. Otwarcie krytykuje szabrownictwo i gwałty czerwonych kozaków (ale Polakom też się dostaje m.in. za wyzysk biednych chłopów na Wołyniu ...), ale i opisuje szorstkie żołnierskie życie kawalerzysty, oraz biednych markietanek i oficerskich żon. Szkoda, że tak krótka jest to nowelka, Babel ma przepiękny styl, pełen niedomówień, barokowych opisów i paraboli, ale wszystko to jest niezwykle strawne i przyziemne, może dlatego, że podane w takiej formie dłuższego opowiadania. Zdecydowanie zasługuje na miano literatury światowej.

    "Baśka Murmańska i Lwy Północy" - fragmenty wspomnień, pomieszane z fabularyzowanymi scenami i historycznymi adnotacjami - traktują o zapomnianym froncie na dalekiej, północnej Rosji. Polacy razem z Francuzami, Amerykanami i Białymi Rosjanami próbowali stawić opór Bolszewikom. Bardzo wciągająca forma narracji, będąca takim właśnie kolażem gatunków. Sam front dosyć egzotyczny, dużo tu detali odnośnie sposobów walki i problemów z jakimi zmagali się żołnierze piechoty oraz marynarka.

    LINK
  • Re: Co ostatnio czytaliście VIII

    Sifo-Dyass 2024-01-07 20:39:41

    Sifo-Dyass

    avek

    Rejestracja: 2015-09-29

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd: Tam gdzie wszystko się zaczęło...

    Skończyłem Hobbita i zaczynam Wyprawę pierwszą księgę, szczegóły Śródziemia u Tolkiena to prawdziwe cudo, choć człowiek to kiedyś czytał to za każdym razem niesamowicie wciąga.

    LINK
  • Kuang - Babel

    Karaś 2024-01-15 17:46:17

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Od czasu do czasu wrzucałem posty o książkach, które w taki czy inny sposób zwróciły szczególną uwagę, może będę to robił częściej. Nie wiem.

    Na razie... skończyłem Babel. W końcu! I to nie objętość była problemem - ale wszystko inne.

    Lingwistyczna fantastyka jest dość rzadkim gatunkiem - Ambasadoria Mieville`a, Śnieżyca Stephensona, New Arrival na podstawie opowiadania Chianga - czekałem na premierę, kupiłem krótko po niej, bombardowany przy okazji plakatami i zakrojoną na szeroką skalę akcją marketingową - doczytałem do dwusetnej strony i dałem na wstrzymanie. Teraz wróciłem.

    Performatywna siła języka sięga w kulturze Zachodniej czasów co najmniej Biblijnych: "słowo ciałem się stało" i tak dalej. Ten trop był potem wykorzystywany w wielu high fantasy, choćby w Ziemiomorzu Le Guin, gdzie "pradawny" język miał siłę kształtowania rzeczywistości. Na mniejszą skalę znajomośc imienia demona ma nieraz dawać nad nim władzę.

    Kuang poszła dalej - nie tylko język, ale tłumaczenie, tworzą pewne sprzężenia, dające specyficzne efekty w rzeczywistości.

    Nie zgodzę się z zarzutem, że "to tylko Anglia z jedną zmienną", jaki widziałem nieraz wobec worldbuildingu tutaj; najlepsze socjologiczne powieści, szczególnie science-fiction, operują motywem podmiany jednego elementu i dywagowaniem, co by było, gdyby. Ale...

    Przez całą powieść zieje niesamowita wręcz fiksacja na punkcie rasy. To już chyba znak czasów, że zatoczyliśmy koło i wracamy do lat trzydziestych - "rasie" A nie wolno X, bo "to należy do rasy B" (wtf!). Nie można nie lubić, nie można lubić, jedyny sensowny jest kulturowy apartheid, ale też nie zawsze.

    Fabuła z kolei nie trzyma się żadnych, sensownych powieściowych ram, ale nie jest też zabawą formą ani postmodernizmem. Tutaj mamy coś, co z początku sprawia wrażenie dark academia; wątek jednak szybko umiera, by potem przez jakieś trzysta stron bohaterowie przekrzykiwali się historycznymi anegdotami. Autorka zadbała, by przez przypadek czytelnik nie zrozumiał czegoś tak, jak nie powinien, więc bombarduje nas tuzinami przypisów tłumaczących, dlaczego coś jest rasistowskie. Jeśli pojawiła się postać miłośnika Chin, mecenasa jej kultury na Zachodzie, to - uwaga - jest przypis, że to było rasistowskie, bo coś tam. W międzyczasie motyw srebra na setki stron został zapomniany, mimo że pierwsza połowa jest głównie o tym.

    Problemem nie jest sama tematyka - takie Yellowface, napisane później, było jeszcze bardziej przesiąknięte tymi motywami, jednak tam Autorce udało się uzyskać nie tyle równowagę (choć to też, ale pisarz nie musi być obiektywny), co jednak wszelkie dygresje ubrać w formy fabularne mające realny wpływ na historię, bez uciekania się do tłumaczenia czytelnikowi, jak ma co rozumieć - a wręcz mu uniemożliwiając odbiór jakiejkolwiek postaci jako jednoznacznie pozytywnej lub negatywnej, niezależnie od jego własnych poglądów. A tutaj jest to jedna, wielka przemowa, fabuła nieistniejąca, i nawet masa językoznawczych, skądinąd poprawnych, wtrąceń i ciekawostek tego nie ratuje - a podejrzewam, że osoby nieinteresujące się tematyką również bardziej zniechęci, bo i one niewiele wnoszą do historii, jeśli cokolwiek. Co więcej, wszelka interpretacja jest zabroniona - jest przypis, autorka mówi, co "oczywiście" masz sobie myśleć na ten temat i koniec.

    Autorka na ponad siedmiuset stronach zabawiła się w moralizatorkę, a gdy w pisarzu kaznodzieja przejmuje władzę nad autorem, to otrzymujemy ciężką do przetrawienia papkę. Całość sprawia wrażenie jakichś antycznych dialogów, zbieraniny powiązanych esejów, nasączonych moralną histerią - przy tym nie dającej żadnej frajdy z czytania, nawet jako fantasy, bo to zostało zakopane pod stertą kazań, anegdot i zwyczajnej paniki.

    LINK
  • Styczeń

    cwany-lis 2024-01-21 21:56:18

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    -Królestwo Szczepana Twardocha to taka dosyć niepotrzebna kontynuacja "Króla", który swym mocnym zakończeniem dawał olbrzymią czytelniczą satysfakcję i sprawiał wrażenie dzieła kompletnego. Z drugiej strony pewne wydarzenia w finale właśnie zostały wspomniane tak przelotnie i zdawkowo, że aż się prosiło o ich rozwinięcie. I o tym jest "Królestwo" właśnie. Nieco wymuszone, momentami autor odpływa w dywagacje, rozpisuje wątki poboczne i losy postaci drugoplanowych, ale to nadal Pan Twardoch w najwyższej formie, jak ktoś ceni sobie jego styl to i tu będzie bardzo zadowolony.

    Bardzo ciekawa wydała mi się perspektywa bohaterów - Żydów mówiących praktycznie tylko po polsku, ale nie uznających się za Polaków właśnie, bardziej za Warszawiaków, problem tożsamości to jeden z głównych tu motywów. Do tego dużo goryczy polskiej kolaboracji, antysemityzmu, pogromów i odrobina kampanii wrześniowej. Osobiście uważam ten "sequel" za wielce udany, coś co mocno zapada w pamięć.

    Taśmy rodzinne - obyczajówka o dzieciństwie w latach 90-tych i czasach nam współczesnych, o tym jak dzieciństwo ojca rzutuje na jego własne rodzicielstwo i jak dobrobyt kształtuje, albo i nie, kolejne pokolenie. Bardzo sprawnie napisane, dużo tu nostalgii dla kogoś z tej epoki właśnie, w losach bohaterów można wyłapać mnóstwo przeżyć własnych, tak charakterystycznych dla tamtych czasów. Historia momentami smutna, trochę zabawna, bardzo dobrze się czyta.

    Zabliźnione serca Maxa Blechera, krótka nowelka w stylu sanatoryjnym, jak "Czarodziejska Góra" ale w formie dłuższego opowiadania właśnie. Losy młodego rumuńskiego studenta w Paryżu l, który choruje na uraz kręgosłupa i paraduje w nadmorskim kurorcie w gipsie. To nie przeszkadza mu wdać się w romans i zaprzyjaźnić się z innymi kuracjuszami. Taka sentymentalna, autobiograficzna historia, może urzec, zwłaszcza jak ktoś uwielbia dzieło Manna.

    LINK
  • Kilka najlepszych ze stycznia

    Karaś 2024-01-28 21:01:30

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    W tym miesiącu trafiłem ponadnormatywną liczbę prawdziwych perełek, poniżej kilka książek spośród przeczytanych, które mnie za-chwy-ci-ły.

    Wojciech Gunia
    Powrót


    Piękna proza, po której odechciewa się żyć. Ładunek emocjonalny porównywalny z Cioranem, albo nawet i większy, bo podany o wiele subtelniej, w formie spokojnej narracji, ale tak podskórnie niepokojącej, że aż ta skóra odłazi.

    "Wojna", "Bardzo długa była tylko ciemność" i "Spisek" to jedne z najlepszych opowiadań, jakie czytałem od dawna i zostaną ze mną na długo.

    Mistrzowski zbiór.

    Świt nowej Ziemi
    Robert Hugh Benson

    Napisana przed ponad stu lat szokuje przenikliwością. Oto mamy dystopię w ramach powieści alternatywnej na dekady przed Orwellem; I to chrześcijańską!

    Wielopłaszczyznowa narracja, pomimo jednowątkowości, wymaga dość dużego wysiłku w odbiorze, ale nie przez toporność czy coś takiego - wszystko napisane dobrym językiem - ale poprzez kompleksowość rozważanych spraw. Rekomendowana jest znajomość historii Kościoła i pewnych podstawowych założeń teologicznych; pewnie i wielu innych rzeczy, których nie udało mi się wyłapać.

    Na pierwszym froncie mamy tu historię science-fiction; Prałat trafia do alternatywnej rzeczywistości, w której Katolicyzm przejął władze nad światem. Nie wszystko mu się w nim podoba - przerażony jest karą śmierci, nawiasem, mamy tu bohaterów z wypranymi mózgami, idących na śmierć w imię idei - nie poświęcając się dla niej, ale rozumiejąc, że muszą być zabici bo zagrozili jej dominacji. Tu otwiera nam się druga warstwa, ale i trzecia - autor polemizuje tu z niepoprawnym wizerunkiem Inkwizycji, która gdy czyniła zło, to na użytek, wniosek, na rzecz Państwa; to nie Kościół zabijał, "Kościoł krwią się brzydzi", ale Państwo i nie za herezje sensu stricto, ale za zagrażanie porządkowi społecznemu - same gadanie herezji można było odwołać i potem klepać zdrowaśki lub inną pokutę i większość się na tym kończyła, lub na uniewinnieniu.

    Sama w sobie Inkwizycja chroniła jednostki przed pomówieniami rozjuszonego, zabobonnego tłumu i ciężko oszacować ilu osobom uratowała w ten sposób życie. Było to też jedno z pierwszych, postrzymskich postępowań sądowych, w których oskarżony miał realną szansę na wybronienie.

    Problem pojawiał się, gdy w grę wchodził interes warstwy rządzącej - wtedy "Inkwizycja skazywała", i z tym zdaje się głównie polemizować autor, nasączając też refleksjami na temat Kościoła Cierpiącego, modernizmu i masy innych rzeczy. Przenikliwy umysł autora przewidział powstanie sił lotniczych - pierwsze powstały we Francji w 1911, a więc w roku wydania książki, a także wielką wojnę w Europie w 1914 roku (!), która doprowadzi do upadku mocarstw i monarchii (!!), oraz krwawe, socjalistyczne rewolucje i antycywilizacyjne barbarzyństwo, które przyniosły pod płaszczykiem sojuszu intelektualizmu z biedniejszymi warstwami.

    Swoją drogą, bardzo dobrze się czytało futurologiczne rozważania z czasów przedwojennych, bez żadnych nawiązań do nazizmu, Hitlera itd.

    Sam autor był nawróconym katolikiem, co stwarza dodatkowe utrudnienia interpretacyjne, ale nadaje historii głębi, bowiem nie jest to łopatologiczne "autorytaryzm bad" jak u Orwella, ani współczesne kaznodziejstwo z umoralnianiem czytelników i wskazywaniem jak mają myśleć, ale skomplikowana opowieść, którą każdy powinien sam przemyśleć.

    Wybitna.

    Przygody kanoniera Dolasa
    Kazimierz Sławiński

    Absolutnie świetna, wybitna wręcz. Komedia pomyłek, o tyle inna od innych, że te pomyłki są przypadkowe; zazwyczaj wynikają one z działań bohaterów, tutaj - z zupełnego braku działań, Dolas jest nieco przygłupi (nie tak jak Bill, bohater galaktyki, ale koncepcja dość podobna!), bierny, umiarkowanie cwany, ale przede wszystkim ma szczęście.

    Perypetie, cięty język, humor, przygoda, nieprawdopodobieństwa, delikatne komentarze, wracanie parę rozdziałów później do czegoś, co działo się kilkadziesiąt stron wcześniej i pcha dalej historię. Świetnie wymyślona, doskonale napisana.

    Sama ekranizacja też zyskuje, bo jest taka, jaką lubię - to znaczy, nie jest mniej lub bardziej bezmyślnym przeniesieniem na ekran historii z książki, ale dość luźno inspirowaną, zupełnie nową historią.

    Pomoc domowa
    Freida McFadden

    Wspaniałe, zachwycam się. To najlepszy horror jaki ostatnio czytałem. Takiego ładunku niepokoju, stresu, zdenerwowania nie odczuwałem podczas lektury od czasu "Zaginionej dziewczyny". Wszystko jest tu perfekcyjne. Toksyczne relacje, BARDZO celnie opisane, sadyzm psychiczny, fizyczny, unde malum, nadzieja, romanse, intrygi, w dodatku doskonale poprowadzona narracja, w świetnym stylu. Autentyczny zachwyt.

    Ogólnie, jest to bardzo podobny motyw, co w "Za zamkniętymi drzwiami" B.A. Paris, które akurat też dzisiaj skończyłem, ale tam to była opowiastka z niedosytem, a tutaj potężna, mięsista historia.

    Niczego bym nie zmienił. Perfekcyjny human horror (choć niby thriller

    LINK
    • Re: Kilka najlepszych ze stycznia

      Mossar 2024-01-28 21:02:46

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Gunia jest ponoć swietny, też kiedyś planuję, ale póki co zamówiłem antologię opowiadań grozy zebraną przez niego od wyd. IX.

      LINK
  • Styczeń 2024

    Mossar 2024-01-30 20:09:06

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    Zamiast się powtarzać to wrzucam chociaż dla paru wycinki moich recenzji z Instagrama.

    Egipcjanin Sinuhe - M. Waltari
    Co ciekawe, "Egipcjanin Sinuhe" nie do końca poważną powieścią jest. Jasne, znajdziemy tu wiele uniwersalnych prawd o życiu podanych niejednokrotnie z użyciem pięknego słownictwa, sporo jest ludzkich tragedii, lecz zupełnym szokiem było dla mnie ile w tej książce jest humoru. Takiego, który najpierw we mnie dojrzewał, a potem już śmiałem się z każdej rozmowy z przyjacielem głównego bohatera, Kaptahem. Zresztą owy humor nie tkwi tylko w tej jednej postaci, ale też samych wydarzeniach dziejących się w Egipcie, Babilonie czy w końcu na Krecie.

    Myślę, że sporo zależy od tego jak się do tej powieści podejdzie. Czy będziemy szukać w niej opowieści o religii, nierównościach społecznych i władzy? Czy może to właśnie na humor będziemy zwracać naszą uwagę? Można też skupić się na tematyce miłości i pożądania, stosunku mężczyzn do kobiet i na odwrót bądź w końcu wojnie i wyniszczeniu. Myślę, że ja czerpałem po trochę wszystkiego, lecz to właśnie żart zapamiętam najbardziej — szczególnie w środkowej części książki, bo finałowe 200 stron ma już zupełnie inny wydźwięk.

    Grombelardzka Legenda. Serce gór - Feliks W. Kres
    Tu bez recenzji, kolejny świetny Kres, choć zaskakuje mnie jak bardzo pospolite historie się tu zawierają. Tzn jasne, czyta się to bardzo fajnie, ale nie ma tu typowych dla tego gatunku epickich finałów. I dobrze.

    Wygnani z raju - M. Szmajdzinski
    Dostałem takie postapo do zrecenzowania. Chyba debiut. Naprawdę solidne postapo, mocno polskie, nieco wschodnie. Trochę chaotyczne, trochę dziwaczne, ale dobrze się bawiłem.

    Stojąc po kostki w zapachu ryb
    Ale się dobrze bawiłem przy tym krótkim zbiorze opowiadań. Takich zabaw fantastyką powinno być więcej. Czytając tego rodzaju antologię nigdy nie wiesz czego spodziewać się po kolejnym opowiadaniu i samo to jest już ciekawym doświadczeniem. Mamy tu horror, komedię, steampunk, opowiadanie epistolarne, weird fiction i wiele innych podejść do motywu głównego, czyli zapachu ryb, a właściwie stania w nim po kostki.

    Dar anomalii - P. Zbroszczyk
    No nie mogę powiedzieć zeby to fantasy coś pozostawiło po sobie w mojej głowie.

    Arsene Lupin. Dzentelmen wlamywacz
    W sumie to nie bardzo mam pomysł co tu napisać. Dobrze mi się to czytało, niezły odstresowywacz, ale wiele więcej powiedzieć nie mogę.

    Za kamień i za ciemność - S. Korta, P. Dudek
    Mega dobry debiut fantasy. Ciężki, nieco eriksonowski klimat pustynnego świata, ale to nie pustynia gra tu pierwsze skrzypce, a świat pod ziemią, czyli kopalnie i wszystko co z nimi związane. Może i potem się trochę rozjechała historia, ale i tak było solidnie.

    Punkt cięcia, Forta - M. Cholewa
    Szału nie ma, ale dobrze mi się słucha tę polską space operę. Mocno taktyczna i militarna.

    LINK
  • Zmierzch

    Karaś 2024-02-02 18:09:25

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Ostatnio trochę się pozapoznawałem z popularnymi współcześnie romantasy young adult i tym podobnymi. Księgarnie tym zawalone, feedy zawalone, wszędzie tylko kolejne fantastyczne romanse, które da się poznać po okładce, albo po tym, że tytuł pozostaje po angielsku.

    Co tam się trafiło - Fourth Wing, Krew i popiół, Inheritance Games, jakieś tam jeszcze, ale no, nie podoba mi się żadne. Same romanse mi nie przeszkadzają, ale to są tak płytkie i niedorobione lektury, że szkoda gadać. Okej, w jednym są jeźdźcy smoków, w drugim jakieś rytuały ascendencji, w trzecim spadek (choć to nie jest fantasy, ale wrzucam do jednego wora, bo chyba target podobny). Ale jest słabo, autorzy często chyba sami nie wiedzą, co chcą napisać, ale są wystarczająco zdeterminowani, żeby nawet nie próbować okej, to się może podobać, jak wszystko, ale...

    No właśnie, ale. Paręnaście lat temu powszechna była drwina że Zmierzchu; obejrzałem wtedy film, był całkiem dobry. Nawet chodziłem do kina na kontynuacje.
    Książkę przeczytałem dopiero teraz. I to jest kawał porządnego romantasy. Bez infodropów, gimnazjalnych rozmyślań, akcja się spokojnie toczy, wydarzenia łączą się w logiczny ciąg zdarzeń. Językowo całkiem spoko, czyta się to naprawdę dobrze, no spodobało mi się xD może przez kontrast z innymi, nie wiem. A może po prostu "romantasy" po drodze straciło coś z literatury i stało się rzemiosłem. Pewnie tak.

    A, i przeczytałem pierwszy tom Star Force - Szedał, może to Ci się spodoba, dla mnie fantastyczny, losowy ziomek porwany, Battle royale, potem znowu każdy z każdym, zobaczymy co dalej, zachęciło bardzo.

    LINK
  • Styczeń: Heinlein, kosmos, zaczynam Wolfe`a!

    Shedao Shai 2024-02-06 10:42:27

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Wpadło 11 książek.

    The Rolling Stones - Robert A. Heinlein

    Nie, książka nie ma nic wspólnego z tymi Stonesami, wyszła 10 lat przed ich założeniem

    Kolejna z heinleinowskich młodzieżówek. Rzekomo ważna w tym względzie, że jedna postać pojawia się w jego późniejszych powieściach, Mars przedstawiony tu to prawdopodobnie też Mars z innych jego książek... i tak dalej.

    Fabuła... dwójka nastolatków chce sobie kupić rakietę w komisie i polecieć w kosmos. Tata nie chce dać kasy, stwierdza za to że kupią większą i polecą całą rodziną. No i lecą. Mają przygody a na Marsie kupują zwierzątko które szybko się rozmnaża (myślcie w kierunku: tribble ze Star Treka).

    Kolejna z książek spod znaku "ku pokrzepieniu serc, ku kosmosowi!", bez czegoś mądrzejszego do powiedzenia, no i bez specjalnie ciekawej fabuły. Ot, Robert po raz kolejny pokazuje nam jaka kiedyś może być przyszłość i że loty w kosmos będą fajne. Z perspektywy dzisiejszego czytelnika, nic godnego uwagi.

    Męczyłem się i znowu potrzebuję naładować baterie zanim zmierzę się z kolejną książką serii.

    2/6

    Qpa strachu - Iain Menzies Banks

    Przed zanurzeniem się w świat Kultury stwierdziłem, że zapoznam się z Banksem w krótszej formie - czyli dość krótkiej, samodzielnej książce niebędącej częścią żadnego cyklu. No i moje zanurzenie się w świat Kultury chyba jeszcze trochę poczeka

    W powieści mamy na przemian punkty widzenia czterech narratorów, których pozycja i funkcja w świecie o którym niezbyt wiele czytelnikowi wiadomo jest równie tajemnicza. Poskutkowało to tym, że długo moja główna refleksja z lektory to było "o ch** tu chodzi?". Kiedy autor przybliżył nam realia świata a mozaika zaczęła układać się w całość, byłem już tą lekturą na tyle zmęczony, że mnie to nic a nic nie obchodziło. Chciałem tylko dobrnąć do końca. A szkoda, bo okazuje się że to ciekawy świat, Banks zawarł tu niejeden dobry pomysł. Tylko jakoś tak nieumiejętnie to wszystko przekazał, a może to ja mam dość zbyt fantazyjnych realiów w książce? To niepierwsza w ostatnich latach książka co do której mój główny zarzut to: "zbyt odjechana". A więc podkreślam, że jest tu potencjał, żeby innym się spodobało. Ja się niestety umęczyłem. Nie pomagało, że narracja jednej z postaci spisywana była w sposób fonetyczny (przykładem tego jest chociażby tytuł), co dodatkowo sprawiało że musiałem poświęcać dodatkowe cenne zapasy energii na odszyfrowywanie jej zdań. Zabieg odważny, ale utrudniający lekturę, a nie wiem czy był odpowiednio mocno uzasadniony fabularnie.

    2/6

    PS. Książka ukazała się w Polsce tylko raz i to w kawałkach: w Nowej Fantastyce w numerach od 176 do 181 (1997 r).

    The Star Beast - Robert A. Heinlein

    Początek to opowieść rodem z Disney+ - nastoletni chłopak i jego przyjaciel/zwierzątko z kosmosu. Zwierzątko jest duże i niesforne i narozrabiało w mieście, więc przyjechała policja i chcą odebrać je chłopakowi. Mama się cieszy, bo w końcu się pozbędzie upierdliwego ciężaru. Chłopak, naturalnie, nie. No i się zaczyna kombinowanie jak w "Uwolnić orkę". Pod koniec mamy morał i trochę refleksji nad ludzkością, ale to jedyny heinleinowski ślad w tej bezwartościowej powieści.

    1,5/6

    Prawo do powrotu - Janusz Zajdel

    Lecą sobie ludzie rakietą, czy tam kosmolotem, czy jak to tam kiedyś nazywali statki kosmiczne. Ktoś zaczyna sabotować lot, wpędzać ludzi w śpiączkę i tak dalej. Mamy zatem kryminał w kosmosie. Nudny i z oczywistą fabułą. Książka mocno się postarzała, nie tyle nawet trąci myszką co jest po prostu archaiczna. Język powieści jest przestarzały, technologia jest z czasów ichniejszych, koncepty dawno straciły na aktualności. Bohaterowie latają w kosmos, a komputery programują dziurkowanymi kartkami. Słowem, to po prostu powieść sci-fi która nie przetrwała próby czasu. Zaden inny aspekt książki nie rekompensuje tego. To nie działa ani jako sajfaj ani jaki kryminał. Pod koniec autor sili się na nieco refleksji nad ludzkością (podobnie jak Heinlein powyżej i z praktycznie identycznymi wnioskami), ale wszystko to jest takie proste, oczywiste.

    Nie dziwi mnie, że ta książka nie była od lat wznawiana. Nie ma po co.

    1,5/6

    Tunnel in the Sky - Robert A. Heinlein

    Po ostatniej zapaści, Heinlein wraca z całkiem interesującą pozycją. "Sci" tu w sumie niewiele - o ile można tak powiedzieć o powieści w której głównym motorem napędowym dla fabuły jest teleportacja

    Grupa prawie-absolwentów szkoły dla przyszłych kolonizatorów zostaje poddana ostatniemu testowi - zostaje wysłana na planetę o której nic nie wiedzą, gdzie mają przetrwać ok. tygodnia. Coś idzie nie tak i są zmuszeni pozostać na niej dłużej, być może na zawsze. I tu zaczyna się wątek socjologiczny, czyli budowanie nowego społeczeństwa mając niewiele i nie będąc na to przygotowanym. Może nie brzmi jakoś wybitnie porywająco, ale czytało mi się dobrze, bez porównania z kilkoma poprzednimi Heinleinami. Książka jest zwięzła, ma niegłupie przesłanie, nie nudzi.

    4/6

    Cień kata - Gene Wolfe

    Mając jasną sytuację (nie ma co czekać na Księgę Długiego/Krótkiego Słońca), zabrałem się w końcu za ten cykl. Wrażenia z lektury pierwszego tomu mam takie, że jest to rzecz dobra, ale nie genialna. I jest to stwierdzenie którym opisałbym całą twórczość Wolfe`a - ten autor pada ofiarą moich zbyt wysokich oczekiwań. Zaczęcie znajomości z nim od "Pokoju" było błędem - ciągle oczekuję, że coś powtórzy sukces tej książki, a nigdy tak się nie dzieje.

    To nie znaczy, że jest źle. Jest dobrze, może nawet bardzo dobrze (naciągajc lekko). Największym atutem "Cienia kata" jest klimat, nieco nieuchwytny, tajemniczy. Mam takie wrażenie, że najciekawsze jest tu to, czego autor/narrator nam nie mówi. Fabuła toczy się w świecie rządzonym nie do końca jasnymi prawami, z historią zaginioną w mrokach dziejów. To daje ciekawy efekt, podtrzymując moje zainteresowanie nawet gdy nie dzieje się nic specjalnie wciągającego. Sama warstwa fabularna niczym nie porywa, natomiast jest nam interesująco przedstawiona (nierzetelny narrator zawsze na plus). Choć muszę przyznać, że oczekiwałem że będzie tu więcej drugiego dna w relacji Severiana do odkrycia. Na razie autor zarzuca haczyki, zostawia czytelnika z pytaniami. "Cień kata" to w mojej opinii nie samodzielne dzieło, tylko bardzo wyraźna pierwsza część większej historii. Liczę, że kolejne tomy bardziej dostarczą. Na razie jest potencjał, jest dobry warsztat, autor mnie zachęcił do kontynuowania lektury.

    4/6

    Miasto jadeitu - Fonda Lee

    Dawno nie wahałem się nad zakupem jakiejś serii tak, jak w przypadku Sagi o Zielonych Kościach. Raz byłem na tak, raz na nie, w końcu podjąłem nietypową dla siebie decyzję o zakupie tylko pierwszego tomu na próbę.

    Eksperyment wyszedł pozytywnie. To ciekawa książka. Element fantastyczny (jadeit) to tu właściwie tylko otoczka, dodatek bez którego ta powieść też by funkcjonowała. Sednem jest tu swoista "gra o tron", czyli walka o dominację na fikcyjnej wyspie pomiędzy dwoma największymi klanami. Śledzimy przede wszystkim losy rządzących jednym z nich - z rodziny Kaulów.

    Świat jest mocno oparty na kulturze azjatyckiej z wszystkimi tego konsekwencjami. Czyli dużo bredzi się o honorze, relacje są mocno obwarowane rytuałami i obyczajami.

    Najmocniejsza strona pani Lee to kreacja postaci. Te natychmiast zapadają w pamięć, nie sposób nie czuć w ich kierunku jakichś emocji. Fabularnie też jest dobrze. Może nie będzie to moja TOPka przeczytanych w roku, ale to ciekawa lektura i na pewno sięgnę po kolejne tomy.

    4/6

    Kurs na kolizję - Sławomir Nieściur

    Na fali entuzjazmu po sukcesie "Hajmdala" postanowiłem dać szansę kolejnej polskiej space operze od Drageusa. I odbiłem się ze sporymi obrażeniami

    Autor nie zadaje sobie trudu, żeby zainteresować czytelnika. A może po prostu nie umie. Nie wiem. Są jacyś obcy z którymi ludzie prowadzą wojnę. Wojna nie jest specjalnie zaciekła, raczej nie jest to poziom zagrożenia dla naszego gatunku. No ale czasem coś tam się gdzieś tłuką, i o tym jest ta książka. Okręt obcych atakuje jakiś kompleks kolonia/stacja/inne instalacje, akurat nie ma na miejscu większej floty, dzielni żołnierze z niewielkiej fregaty muszą sobie jakoś poradzić. No i radzą, na stacji też są jacyś, i tam sobie walczą, i... i potem to już kartkowałem, żeby zmęczyć do końca. Kreacja postaci jest na podobnym poziomie co świata przedstawionego. Nikt mnie tu nie obchodził. Ciąg wydarzeń jest zwyczajnie nudny, nie ma żadnej intrygującej tajemnicy, żadnych haczyków mających przytrzymać czytelnika na dłużej.

    To pierwszy tom z sześciu. Boję się myśleć co jest dalej; zdecydowanie nie zamierzam się przekonać. KARAŚ, OMIJAJ SZEROKIM ŁUKIEM xD

    1/6

    Cyberpunk 2077: Bez przypadku - Rafał Kosik

    Książka jest... okej. Przyjemne czytadełko. I zarazem to najsłabsza powieść Kosika. "Mars", "Vertical", "Kameleon", "Różaniec" - wszystkie oceniam bardzo wysoko. "Bez przypadku"... po prostu jest. Lektura nie boli, czyta się szybko i w miarę przyjemnie, ale też nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Ot, luźna, dość ponura przygoda w cyberpunkowym ubranku. Coś tam autor nam przekazuje, ale nie jest to nic oryginalnego. Swiat jest fajny, ale nie został wykreowany przez Kosika - on tylko z niego korzysta, właściwie nic nie dodając. Liczy się opowieść. A ona jest - jak już pisałem - przyjemna i w miarę ciekawa, ale nie jest to rzecz która pozostanie w pamięci na długo. Sądzę, że przefiltrowanie jej przez moją nowonabytą sympatię do Cyberpunka 2077 pomogło, gdybym czytał ją bez znajomości gry to mógłbym odebrać ją gorzej. Skoro już przy tym jesteśmy, bo pewnie niejeden z Was się zastanawiał czy warto w ogóle spoglądać w stronę "Bez przypadku" jeśli nie grało się w grę.

    Można, jak najbardziej. Znajomość fabuły gry nie jest w ogóle wymagana czy nawet przydatna. To książka napisana tak, żeby człowiek mógł wejść z ulicy do księgarni, kupić, przeczytać i nic mu tu nie brakowało. Co najwyżej znajomość świata pomaga szybciej zorientować się w nazwach i terminach własnych: korporacja Arasaki, wszczepy itd. Ale to też nie jest rocket science, w końcu każda książka ma jakieś elementy świata które trzeba poznać. Powiedziałbym wręcz, że "Bez przypadku" jest zbyt luźno powiązane z grą; przydałyby się jakieś smaczki, cameo, ciekawostki. Nie ma tego, albo jest ale w ilości homeopatycznej. To samodzielna opowieść.

    Podobne wrażenia miałem z animacją "Edgerunners". Fajne, ale bez szału, zaliczone i wypada z pamięci. I podobnie ponury klimat z pesymistyczną konkluzją. Jak do tej pory jedyną naprawdę godną uwagi pozycją z tego świata jest gra.

    "Bez przypadku" stoi ciut wyżej niż przeciętna "książka ze świata gry...", zapewne dzięki postaci utalentowanego autora, ale jednak to wciąż "książka ze świata gry..." za czym idą ograniczenia, których Kosik nie przeskoczył - i nawet nie próbował.

    3,5/6

    Wrota Anubisa - Tim Powers

    Całkiem ciekawie przemyślana podróż w czasie, XIX wieczny Londyn, poszukiwanie nieśmiertelności, odnajdywanie się w przeszłości, takie klimaty. Całkiem całkiem.

    4/6

    Doom - John Shirley

    Pamiętacie film "Doom" z 2005? Nakręcony przez Polaka, ekranizacja gry komputerowej o nakur... demonów na Marsie, z obsadą która dzisiaj skosiłaby miliony za swoje gaże i na pewno nie byłoby na nią stać twórców "Dooma" xD (The Rock, Karl Urban, Rosamund Pike). Podobał mi się ten film, ot takie typowe guilty pleasure.
    No więc wyszła książkowa adaptacja xD Napisana przez etatowego chałturnika od różnych franczyz, sam przeczytałem już autorstwa Shirleya dwie: Halo: Broken Circle i Resident Evil: Retribution (obie jedne ze słabszych w swoich seriach), a widzę że ma w swoim portfiolio jeszcze m.in. Constantine`a, Bioshocka, Predatora czy Watch Dogs. Nieźle.

    Szokiem chyba nie jest, żadne to dzieło literackie. Ot, adaptacja scenariusza, nic nie dodająca, nic nie ujmująca. Sam scenariusz dziełem literackim też nie jest, wręcz powiedziałbym że autor zwycięską ręką wyszedł z zaadaptowania na książkę fabuły składającej się w 80% z piu piu z karabinka. Czyta się szybko, nie męczy, nie jest długie. Nie wiem po co to przeczytałem, ale nie żałuję xD

    2/6

    LINK
    • Re: Styczeń: Heinlein, kosmos, zaczynam Wolfe`a!

      Mossar 2024-02-06 13:13:14

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Zgadzam się w pełni co do Kosika. Cyberpunk jest okej i nic więcej ani nic mniej. Nie było w tej historii ani jakiegoś pierdzielnięcia, ani porywającej tajemnicy, refleksji. Taka przygoda ze świata Cyperpunka.

      A Zajdla zaczynam w tym w miesiącu. Klasycznie od Paradyzji. Poza tym dostałem z Insta od kogoś Silverberga i Strugackich, więc powinno być ciekawie.

      LINK
      • Re: Styczeń: Heinlein, kosmos, zaczynam Wolfe`a!

        Shedao Shai 2024-02-06 13:19:11

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Spoiler do podsumowania lutowego: czytam właśnie drugiego Zajdla i powiem Ci, że przesunąłem już tego autora mentalnie na półkę "no zepnij poślady i przeczytaj, to klasyk, warto znać, nawet jak ci się nie podoba" xD

        LINK
        • Re: Styczeń: Heinlein, kosmos, zaczynam Wolfe`a!

          Karaś 2024-02-06 13:22:07

          Karaś

          avek

          Rejestracja: 2007-01-24

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: София

          Cylinder van Troffa!!!
          I Cała prawda o planecie Ksi - polski folwark zwierzęcy, ale o niebo lepszy

          No i jak Zajdel nie podejdzie to trylogię Apostezjonu Edmunda Wnuk-Lipińskiego, peak polskiego socjo sci fi

          LINK
        • Re: Styczeń: Heinlein, kosmos, zaczynam Wolfe`a!

          bartoszcze 2024-02-06 14:02:01

          bartoszcze

          avek

          Rejestracja: 2015-12-19

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Jeden z Wszechświatów

          Jeszcze chwila i mnie przekonasz do odświeżenia Zajdla

          Choć planetę Ksi czytałem jeszcze jako dzieciak i nie jestem wcale pewien czy chcę wracać.

          LINK
      • Re: Styczeń: Heinlein, kosmos, zaczynam Wolfe`a!

        Karaś 2024-02-06 13:21:02

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: София

        Ah, Strugaccy, Poniedziałek zaczyna się w sobotę zawsze w serduszku ❤️ a Silverberg zrobil kawał świetnej roboty z rozbudowaniem "Nastania nocy" Asimova do powieści.

        LINK
        • Re: Styczeń: Heinlein, kosmos, zaczynam Wolfe`a!

          Rusis 2024-02-06 19:03:56

          Rusis

          avek

          Rejestracja: 2004-02-28

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Wrocław

          Ja Strugackich uwielbiam przede wszystkim za "Lot na Almateę" i "Piknik na skraju drogi". Obie czytane co prawda z 20 lat temu, ale wciąż ciepłe wspomnienia wywołują

          LINK
          • Re: Styczeń: Heinlein, kosmos, zaczynam Wolfe`a!

            darth_numbers 2024-02-06 20:50:49

            darth_numbers

            avek

            Rejestracja: 2004-08-03

            Ostatnia wizyta: 2024-11-20

            Skąd:

            Rusis napisał:
            Ja Strugackich uwielbiam przede wszystkim za "Lot na Almateę" i "Piknik na skraju drogi". Obie czytane co prawda z 20 lat temu, ale wciąż ciepłe wspomnienia wywołują
            -----------------------

            Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie czytałem "Pikniku", który mam na liście chyba od 30 lat albo i dłużej. Książka od kiedy pamiętam ma niewiarygodnie kosmiczną (he he) reputację. Próbowałem obejrzeć STALKERa Tarkowskiego, nie dałem rady. Zbyt dziwne, wizualnie dla mnie odpychające. Ludzie w tym są najwyraźniej zakochani.
            Widziałem natomiast "ANNIHILATION", i od pierwszego trailera byłem przekonany, że to jest zrzynka z "Pikniku". Detale fabuły są znacząco inne, ale założenia - bardzo podobne. Film przyzwoity.
            Jest jeszcze jedna rzecz, która "Piknik" / STALKERa przypomina, której tytułu za Chiny Ludowe nie mogę sobie przypomnieć. Miałem zadać to pytanie już dawno temu i w końcu jest okazja
            Był jakiś serial, czy mini-serial, wyszło toto w ciągu ostatnich 15 lat chyba. Nie widziałem - czytałem na Wiki skrót fabuły tylko. Sprawa polega na tym, że jest jakieś miejsce, pokój w motelu czy coś takiego, gdzie przebywała jakaś trans-wymiarowa istota czy jakiś inny byt. No i w każdym razie to miejsce i pozornie zwykłe przedmioty nabyły kompletnie niezrozumiałych własności. Serial opowiada o poszukiwaniach tych artefaktów, czy próbie znalezienia tego miejsca "nawiedzenia". Czy ktoś może wie, co to było, jaki tytuł tego serialiku może być? (od razu mówię, że Tales From the Loop to nie to).

            LINK
            • Re: Styczeń: Heinlein, kosmos, zaczynam Wolfe`a!

              Rusis 2024-02-06 22:00:41

              Rusis

              avek

              Rejestracja: 2004-02-28

              Ostatnia wizyta: 2024-11-21

              Skąd: Wrocław

              darth_numbers napisał:

              Był jakiś serial, czy mini-serial, wyszło toto w ciągu ostatnich 15 lat chyba. Nie widziałem - czytałem na Wiki skrót fabuły tylko. Sprawa polega na tym, że jest jakieś miejsce, pokój w motelu czy coś takiego, gdzie przebywała jakaś trans-wymiarowa istota czy jakiś inny byt. No i w każdym razie to miejsce i pozornie zwykłe przedmioty nabyły kompletnie niezrozumiałych własności. Serial opowiada o poszukiwaniach tych artefaktów, czy próbie znalezienia tego miejsca "nawiedzenia". Czy ktoś może wie, co to było, jaki tytuł tego serialiku może być? (od razu mówię, że Tales From the Loop to nie to).

              -----------------------

              Hmm... Może to? https://en.wikipedia.org/wiki/The_Lost_Room

              LINK
  • Luty 2024: Kres, Zajdel, Lem

    Mossar 2024-02-29 14:52:47

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    -Lagrange. Listy z ziemi - I. Vizvany

    Pisałem co nieco wcześniej, teraz już jakoś nie mam weny... Po prostu świetne SF. Dziwaczne, trudne w odbiorze, ale dało mi to czego oczekiwałem od tego typu SF. Na pewno będę nominował do Zajdla.

    Nauka Świata Dysku I

    Tu podobnie, nie mam już tylu przemyśleń, co po przeczytaniu, ale bardzo przyjemna lektura. I dowiedziałem się sporo o powstaniu Układu Słonecznego, aż wstyd jak niewiele wiedziałem.

    Księga całości, tomy 4-6 - F. W. Kres

    Ajajajajajaj, ale dobrze mi się czyta to fantasy. Znowuż coś innego, Kres pisze inaczej niż Wegner, Erikson, Jordan czy Sanderson. I muszę przyznać, że to absolutnie najwyższy poziom. Każda książka jest inna, tu podobnie do Eriksona i każda mnie na swój sposób zachwyca. Cieszę się, że seria dostanie swoje zakończenie.

    Dzienniki gwiazdowe II - S. Lem

    1 tom czytałem dawno i to była jedna z najlepszych lektur SF jakie czytałem. Drugi tom jest może nieco słabszy, bardziej humorystyczny, ale i tak dostałem to co kocham w SF Lema. Niemniej jak tylko przeczytałem ten zbiór to zabrałem się za innego mistrza fantastyki naukowej...

    Paradyzja - J. Zajdel

    Krótkie, lecz bardzo treściwe. Świetna, klimatyczna historia. Zajdel ma taką lekkość opowiadania tego typu historii SF. Wszystko wydaje się być podane w prosty sposób, ale czyta się wybornie. Zaś sama fabuła wyprzedziła czasu, bo w teorii nawiązywała do czasów, w których żył Zajdel, ale teraz lepiej oddaje to co się dzieje w Chinach.

    Księstwo Różanego Krzyża - M. Świątkowski

    Czytałem 1 tom, był taki w miarę ok, ale bez szału. Ten też nie jest wybitny, ale widać, że się rozkręca. Warto śledzić, bo setting ciekawy. Głównie 17-wieczne Niderlandy. Sporo postaci historycznych, a poza tym magia, która wpisuje się perfekcyjnie w realia 17-wiecznej Europy.

    Czytałem jeszcze 3 zbiory opowiadań (np. Sny umarłych 2023 od IX), ale nie chce mi się o nich pisać (choć parę świetnych opowiadań tam jest). I Inwit Cholewy.

    LINK
    • Re: Luty 2024: Kres, Zajdel, Lem

      Finster Vater 2024-02-29 21:35:41

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      -Zaś sama fabuła wyprzedziła czasu, bo w teorii nawiązywała do czasów, w których żył Zajdel, ale teraz lepiej oddaje to co się dzieje w Chinach.

      Zajdel to podróżnik z przyszłości, już o tym pisałem. To nie tylko w Chinach, te punkciki za bycie "dobrym obywatelem", gdzie indziej też się do tego przymierzają. I ta nowomowa, żeby mówić nie wprost, bo ktoś może się poczuć urażony, więc trzeba się posługiwac aluzjami i paralelami, to też juz się dzieje.

      LINK
    • Re: Luty 2024: Kres, Zajdel, Lem

      Karaś 2024-03-01 11:26:08

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Szkoda, że Zajdel tak mało powieści napisał. Paradyzja czyste złoto. Cylinder van Troffa też genialny. Cała prawda o planecie Ksi to folwark zwierzęcy 2.0, ale lepszy. Limes Inferior chyba najbardziej znane, ale uważam, że słabsze od powyższych - choć akurat najczęściej krytykują "Kingowskie" zakończenie, to akurat to kontekstualnie pasuje świetnie. Jest jeszcze Wyjście z cienia, choć to sprawia wrażenie wersji beta Limes Inferior, ale bardziej skupione na byciu twórczym rozwinięciem myśli Etienne de la Boetie: "Tyrana nie musimy zwalczać ani zabić. Unicestwi się sam, byleby tylko kraj nie chciał mu dłużej służyć. Nie chodzi o to, by czegoś go pozbawić, ale o to, by niczego mu nie dawać" bo przecież "skąd bierze on oczy, które was szpiegują jeśli nie od was? Skąd bierze tyle rąk, aby was chwytać jeśli nie od was? A czy stopy, które depczą wasze miasta, nie są waszymi stopami? Czy ma nad wami władze, która nie pochodziłaby od was?".
      Problem w tym, że jest do bólu łopatologiczna, szczególnie na tle pozostałej twórczości, ale i tak dobra.

      Gdzieś mam zbiór opowiadań, ale nie udało mi się jeszcze skończyć, nie przepadam za zbiorami jako takimi.

      LINK
  • Luty, luty, podkuj buty!

    cwany-lis 2024-02-29 20:15:47

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Inna Dusza Orbitowskiego - trzech nastolatków, jeden zabija drugiego a trzeci się tego domyśla i żyje w latach 90-tych w Bydgoszczy. Bardzo dobra, gęsta historia (chociaż trochę rozwodniona pośrodku), pełna umiejętnie wplecionego "fanserwisu" tamtej epoki, momentami przytłacza i męczy stężeniem patologii. Ale zrobiła na mnie duże wrażenie, na pewno sprawdzę pozostałe książki autora.

    Pogrom 1906 & 1907 - ciąg dalszy losów polskich anarchistów, bojówkarzy pps-u i terrorystów. To znakomita panorama historyczna dla miłośników historii, bazuje na autentycznych wydarzeniach, wspomnieniach, dziennikach, listach itp. Ilość przeprowadzonego przez autora studium przytłacza, to kompleksowe, nieprawdopodobnie wręcz szerokie spojrzenie na Warszawską tkankę społeczną na początku XX wieku. Całość spisana w formie wciągającej historii na wzór thrillera politycznego. Mamy tu tyle punktów widzenia, szczegółowych opisów życia poszczególnych klas społecznych, pełne detali opisy zwykłego życia, jak i działań wywiadu, kontrwywiadu, bojówek, szpiegów, oficerów, prostytutek, lekarzy, fabrykantów, żydowskiej biedoty, czy arystokracji. Ta trylogia, jal mało które dzieło literackie daje dam tak szeroko zakrojone spojrzenie na ówczesne życie. Całkiem subiektywnie to moje jedno z największych odkryć literackich, które sprawiło mi olbrzymią radość z lektury. Żadna publikacja historyczna nie dała mi tylu informacji i immersji, kompletnie przewartościowała spojrzenie na polskie dążenia do niepodległości, jak i dało mocno do myślenia odnośnie cienkiej, cieniutkiej granicy między terrorem a partyzantką. Z marszu kupiłem też kilka pozostałych książek autora - Wacława Holewińskiego. Co za gość.

    LINK
  • Warhammer 40 000: Duchy Gaunta

    cwany-lis 2024-03-02 22:09:21

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Przedwczoraj miałem przyjemność przeczytać ostatni tom tego piętnastotomowego cyklu. Sprawa dla mnie była tym bardziej doniosła, że tom pierwszy czytałem po raz pierwszy w 2001 roku. Była to moja pierwsza lektura z tego uniwersum, pierwsza też z gatunku "military SF" i pierwsza tak mroczna, krwawa i brutalna powieść wojenna.

    Kilka lat potem sięgnąłem po kolejny tom, następnie upłynęła prawie dekada aż pozyskałem kolejne dwa, amatorsko (ale w pełni profesjonalnie) przetłumaczone przez zagorzałego fana, legendę działu W40K na forum.gildia.pl. Dopiero w 2017-18 wydawnictwo Copernicus odzyskało licencję na "czterdziestkę" i Herezję Horusa i od tego czasu regularnie, praktycznie co miesiąc prezentuje kolejne książki. Przez te kilka lat wznowili w ujednoliconym formacie pierwsze tomy, jak i powoli, z mozołem tłumaczyli kolejne, raz, dwa do roku. Sam, jako zagorzały fan polskich wydań na bieżąco kupowałem wszystko co wydawali. I tak spełniło się jedno z moich największych czytelniczych marzeń - mam całą serię na półce, w końcu poznałem losy tytułowej formacji i jej żołnierzy do samego końca. I było warto.

    Sam cykl to znakomite powieści militarne, poważnie, w żadnej innej powieści wojennej nie spotkałem się z tak dobrze opisanymi bitwami. I to na poziomie plutonu, kompanii, korpusu armii, jak i pojedynczego oddziału operatorów. Autor, podejrzewam, że na bazie dziesiątek publikacji historycznych i setek dzienników, wspomnień autentycznych żołnierzy wszedł w posiadanie olbrzymiej wiedzy na temat tego, jak wygląda wojna totalna, w tym uniwersum w dodatku podniesiona do apokaliptycznych rozmiarów. Dan Abnett potrafi te wszystkie wymiany ognia uczynić niezwykle prawdziwymi, poprzez drobne detale np. to w jaki sposób snajper kalibruje broń, jak stanowiska ogniowe koncentrują ostrzał i wstrzeliwują się w cel, jak żołnierze wcierają sobie tłuszcz z foki w twarz by nie dostać odmrożenia, jak weterani przekładają zużyte do połowy magazynki do drugiego pasa, by użyć w trakcie ostrzeliwania się itp. Takich detali, wynikających ze specjalistycznej wiedzy są w tym cyklu setki, tysiące. A nawet nie wspomniałem o opisie zmagań dywizji pancernych, eskadr myśliwskich, flot kosmicznych.

    Każdy tom to też inna specyfika frontu. Tytułowym Duchom z Tanith przyjdzie m.in. zmagać się w oblężeniu, odbijać zajęte przez wroga okręgi przemysłowe, zmagać się z tropikalnym klimatem, wojną na wyniszczenie, desancie z morza, desancie z powietrza, abordażu, walkach okopowych rodem z I Wojny Światowej, dywersji, głęboko za liniami wroga. Będą też walczyć ze stagnacją, korupcją, oraz zachowaniem jedności w samej formacji. Ta na przestrzeni walk nieraz poniesie krytyczne straty i poprzez lokalny pobór uzupełni swój stan co będzie prowadzić do konfliktów wewnętrznych między weteranami a nowymi żołnierzami, mającymi swoje tradycje i zwyczaje.

    Historię śledzimy poprzez losy poszczególnych żołnierzy i cywilnego personelu. Dan Abnett wywodzi się ze szkoły pisarskiej "pokaż a nie tłumacz" przez co obce mu lanie wody - potrafi doskonale scharakteryzować postać poprzez nadanie mu kilku charakterystycznych cech, zwykle osadzając go w jakiejś konkretnej scenie, która dużo nam mówi o naturze danego bohatera.

    W dodatku, jakby było mało autor fenomenalnie też wykorzystuje potencjał uniwersum Warhammera, w dodatku mocno go rozbudowując o charakterystyki poszczególnych legionów Armii Imperialnej czy też np. opisując dziwaczne zwyczaje wojsk Chaosu. Ileż tu fantastyczne wykreowanego kontentu, żeby gwiezdne wojny miały tak oddanych sprawie pisarzy na licencji!

    Podsumowując ten nieco przydługi materiał promocyjny - to znakomita seria, która wyróżnia się również na tle autorskich SF, znakomicie napisana, klimatyczna i wciągająca. Polecam, niech Imperator strzeże!

    LINK
  • Luty: Zajdel, Huberath, Wolfe cd.

    Shedao Shai 2024-03-05 11:20:21

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Znowu wpadło 11 ksiomżek. Jestem bardzo zadowolony z ich jakości, to był dobry miesiąc pod tym kątem.

    Pazur Łagodziciela - Gene Wolfe

    Drugi tom jest we wszystkich aspektach spójną kontynuacją pierwszego. Klimat i narracja robią robotę, poznawany świat robi się coraz bardziej intrygujący, coraz więcej wiemy - a zarazem pojawiają się kolejne intrygujące pytania. Co najważniejsze: czyta się to jak złoto. Sama przyjemność. Drugi rozdział tej opowieści wciąż jeszcze nie zasługuje na nazwanie go "genialnym", ale czuję że im dalej, tym będzie lepiej.

    5/6

    Miecz Liktora - Gene Wolfe

    Trzeci tom to jak trzeci rozdział tej samej opowieści. Kontynuuje w stylu, formie, wszystko co pisałem o poprzednich odnosi się też do tego. Akcja się coraz mocniej rozkręca, sajfajowe elementy stają się coraz wyraźniejsze, otrzymujemy odpowiedzi na tajemnice a w zamian pojawiają się nowe. Jest ciekawie i czyta się to świetnie. Coraz bardziej nie mogę doczekać się końca, bo przeczuwam że niejednym mnie zaskoczy.

    5/6

    Siedemdziesiąt dwie litery - Ted Chiang

    Mamy tu zebrane 11 tekstów, będących kompletnym zbiorem opowiadąń Chianga z lat 1990-2008. Podoba mi się takie solidne podejście do tematu przez wydawcę.

    Teksty są mocno zróżnicowane. Chiang czasem sięga po naukę w hardkorowym wydaniu, czasem po... religię, zawsze jednak coś rozważa, dokądś zmierza ze swoim tekstem. Zaglądamy w przyszłość, zaglądam w przeszłość, patrzymy na teraźniejszość, zahaczamy o steampunk, przypowieść biblijną, dużo zastanawiamy się nad wolną wolą, ewolucją człowieka... tu jest wszystko

    Moim faworytem jest chyba "Piekło to nieobecność Boga", chociaż chciałbym też wyróżnić "Historię twojego życia" (na bazie której Villeneuve nakręcił "Arrival") oraz króciutkie acz soczyste "Co z nami będzie". Ale tak naprawdę każdy tekst zasługuje tu na uwagę. To fantastyka najwyższej próby.

    6/6

    Cylinder van Troffa - Janusz A. Zajdel

    Gdybym miał na ślepo strzelać, obstawiłbym rok powstania na ok. 1950. Tymczasem jest to 1980. Czuć tu jakiś pomysł, ale nie jest to książka ani rewolucyjna ani ciekawa. Sądzę, że szkielet fabularny podszedłby mi lepiej gdyby został umiejętniej opisany, albo nieco unowocześniony. Czuć tu taki klimat lektury z czasów peerelu. Już pal licho te wszystkie gwiazdoloty, bo na to by się dało przymknąć oko. Ale ten naiwny optymizm - społeczeństwo podejmujące właściwe decyzje w czasach zagrożenia, opierając się na nauce i logice a nie emocjach i własnym interesie, nierzadko ku własnej zgubie, ale z poświęceniem dla kolejnych pokoleń/ogółu ludzkości... trochę mnie wykręcało. Główny bohater podróżuje przez świat 200 lat późniejszy niż jego czasy, a spotykane po kolei postacie łopatologicznie mu, znaczy nam, czytelnikom, wykładają co i jak. No, też bez szału. Kobieta jako właściwie rekwizyt fabularny, do którego główny bohater może sobie wzdychać, hmm... niezbyt chcę tu mówić, że kreacja ukochanej Nieśmiertelnego jest seksistowska, ale też nieco odstaje od dzisiejszego spojrzenia na kobiety. Powiedzmy po prostu, że czuć, że książkę pisał chłop i że nie powstała ona dzisiaj. Emocje może czułbym, gdybym sympatyzował z bohaterem; był mi natomiast zupełnie obojętny. Pomysł na świat i jego historię był... odważny, co nie do końca pokrywa się z "dobry". Ale jest to chyba największy plus powieści - widać że autor dobrze przemyślał sobie co i jak. Tylko, jak napisałem na początku, niezbyt dobrze to w mojej opinii opisał.

    3/6

    Time for the Stars - Robert A. Heinlein

    U niektórych bliźniaków odkrywa się więź telepatyczną. Książka eksploruje, co by było gdyby jednego takiego bliźniaka posłać w wieloletnią podróż kosmiczną, podczas gdy drugi zostanie na Ziemi i będzie przekazywał wieści od tego pierwszego. Pomysł fajny, wykonanie jeszcze lepsze. Dobre zakończenie. Satysfakcjonująca lektura. Ewidentnie późniejsze młodzieżówki wyszły Heinleinowi lepiej niż te wczesne.

    4,5/6

    Przeczytałem dwie książki Marka S. Huberatha i muszę powiedzieć, że dawno nie miałem tak rozstrzelonych wrażeń odnośnie dwóch dzieł tego samego autora.

    Druga podobizna w alabastrze - zbiór czterech opowiadań. No, to tytułowe to niby minipowieść i nawet dostało Zajdla w katerogii "powieść". Okrutny bełkot. Wg. Wiki to "historia alternatywna, opisująca świat, w którym cesarstwo rzymskie nie upadło, lecz rozwinęło się w wielki, złożony twór o granicach zbliżonych do imperium Aleksandra Wielkiego". Dobrze wiedzieć, po lekturze w sumie bym tego tak nie wywnioskował xD Kompletnie nie umiałem przebić się do tego tekstu, jego lektura to była prawdziwa męczarnia, nic mnie tu nie obchodziło. Autor bawi się w słowotwórstwo i zasypuje potem czytelnika wymyśloną terminologią w stopniu dla mnie niestrawnym. Nie cierpię takiego zabiegu. Ale to nie wszystko. Kilka dni po zakończeniu lektury już nie pamiętam jak się nazywał główny bohater, szczegóły tej minipowieści zacierają mi się w pamięci. Ciekawy jestem jakie było kryterium przy nagradzaniu tego; może jest tu jakaś gigaambitna warstwa która mi umknęła - jeśli tak jest, nie żałuję.
    W tomiku znajdują się jeszcze trzy opowiadania. Wybija się spośród nich "Absolutny powiernik Alfreda Dyjaka" - bardzo klimatyczna rzecz, bardziej new weirdowa niż sci-fi i to pięknie zadziałało. Niestety - pozostałe dwa porzuciłem po iluśtam stronach. Mój masochizm ma swoje granice.

    2/6

    Po tym doświadczeniu byłem już prawie pewien, że moja przygoda z Huberathem skończyła się tam gdzie się zaczęła, ale akurat na czytniku miałem nie za wiele po nim, więc trochę wbrew sobie postanowiłem jeszcze dać szansę Gwiazdu światów. No i wsiąkłem od razu. Pomysłowa kreacja świata, nieprzewidywalna fabuła - co najmniej dwa razy autor udowodnił mi, że to co sobie wyobrażam o tej książce jest zupełnie błędne. Zarazem jest to pozycja ponura i szczególnie w pierwszej części miejscami - przerażająca. Autor miał świetny pomysł i umiejętnie go opowiedział. Czytało się sprawnie i z zaciekawieniem. Nie umiem uwierzyć, że ten sam człowiek napisał to i "Drugą podobiznę...". To tak różne od siebie rzeczy, że no - nie umiem.

    5/6

    Cała prawda o planecie Ksi - Janusz A. Zajdel

    No i w końcu zaskoczył u mnie ten Zajdel. Dobra rzecz, ciekawe studium psychologii mas i manipulacji nimi. Do tego uroczo niedzisiejsza - bohaterowie otrzymują zadanie polepszenia życia mieszkańców Ksi bez stosowania przemocy. We współczesnej literaturze w 99% rozwiązanie problemu dyktatury na Ksi byłoby jedno - wywołać powstanie, zamieszki, tłum podburzyć, zlikwidować kilku z góry, straty poboczne akceptowalne, wjechała demokracja na pełnej, dziękujemy, do widzenia. U Zajdla próbują to osiągnąć w inny sposób i było to ujmująco fajne.

    4,5/6

    Drugie spojrzenie na planetę Ksi - Janusz A. Zajdel, Marcin Kowalczyk

    W planach była kontynuacja "Całej prawdy...", ale zmarło się mu, temu Zajdlu, no i nie wyszło. Zostawił po sobie konspekt i trzy rozdziały. I tak to sobie leżało, aż w końcu żona i córka przy wsparciu Supernowej ogłosiły konkurs mający wyłonić pisarza któremu zostanie powierzone zadanie dokończenia książki. Wygrał Marcin Kowalczyk - i muszę powiedzieć, że wybrano go idealnie. Swietnie wpasował się w styl Zajdla, właściwie nie umiałbym powiedzieć gdzie kończy się w "Drugim spojrzeniu..." Zajdel a zaczyna Kowalczyk. On nie tylko udanie emulował styl Zajdla, ale też jego mentalność, pomysły, sposób prowadzenia akcji. Efekt końcowy jest taki, że gdyby mi ktoś powiedział, że to książka w 100% Zajdla, to uwierzyłbym bez żadnych wątpliwości. Fabuła kontynuuje wątki zawiązane w "Całej prawdzie..." i prowadzi do satysfakcjonującego zakończenia. Pierwszy tom jak najbardziej można czytać jako stand-alone i jako taki on działa, ale wraz z kontynuacją sprawdza się jeszcze lepiej.

    4,5/6

    Paradyzja - Janusz A. Zajdel

    Krótka, zwięzła powieść o totalitarnej dystopii. Tematycznie mocno powielająca to, co na planecie Ksi. Ale to nie zarzut, bo jest to przemyślana i zręcznie poprowadzona opowieść. Zero rozwleczenia, samo gęste. Rzecz dobra i ważna.

    5/6

    Gambit - Michał Cholewa
    Dawno nie miałem takiego problemu z ocenieniem książki. Nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy mi się podobało czy nie.

    Zaczyna się bardzo dobrze. Odkrycie zaginionego statku, eksploracja, tajemnice, jednocześnie - zgrabne zarysowywanie świata przedstawionego, postacie z potencjałem. Niestety, to tylko prolog - potem autor przedstawia nam inną - chyba główną - grupę bohaterów, szeregowych żołnierzy robiących desant na planetę. I ze space opery skręcamy w czyste militaria. Książka jest na tyle krótka, żeby to nie zamęczyło na amen, niemniej momentami miałem już dość tej typowej opowieści o zgranym oddziale który przechodzi piekło na obcej planecie wobec przeważających sił wroga. Na szczęście, to nie jedyny wątek - narrację urozmaica bardziej tajemnicza i interesująca historia z bohaterem sił specjalnych z prologu.

    "Gambit" jest umiejętnie napisany. Swiat w jakim jest osadzony ma interesującą przeszłość, na której niestety autor się nie skupia. Bunt AI, jego przyczyny i skutki - o tym chętnie bym poczytał. O trepach błądzących po bagnach i budujących strategię na pokonanie wroga - niekoniecznie.

    Mamy tu zatem spory potencjał, którego autor decyduje się nie wykorzystać. To niby dobrze wróży na przyszłość. Czytało mi się to koniec końców nieźle. Nie powiem, żeby mnie zassało bez opamiętania, ale... zobaczymy co będzie dalej.

    3,5/6

    I jeszcze bonus, czyli książka której nie zaliczam do przeczytanych, ale chcę opisać swoje wrażenia.

    Punkt cięcia - Michał Cholewa

    Poległem gdzieś w 1/3 książki. To niezła sztuka, tak zamordować moje zainteresowanie, które po pierwszym tomie było całkiem, całkiem. Spoto z tego zajmuje nowy wątek - Chiński, którego czytanie było katorgą. Chińczycy przed każdym się krygują bo "nie wypada", jak ktoś popełnia błąd to mu nie zwracają uwagi, nie mówią wprost o co chodzi tylko kręcą, kombinują, bo przygniata ich cała sterta zasad, konwenansów, tradycji i tak dalej. W pewnym momencie człowiek zaczyna się zastanawiać, jak tak zarządzana flota w ogóle cokolwiek ugrała, bo powinna albo dawno zostać pokonana, albo implodować.

    Wątek dotychczasowy, czyli Wierzba i oddział porucznik Cartwright niestety przestał mnie interesować, zmuszałem się żeby dalej go czytać. Trzeci - o jakichś oficerach - juz tylko skubnąłem, po czym stwierdziłem że nie czytam tego za karę, a w gruncie rzeczy to zupełnie nie muszę. Więc odpuściłem. Zbyt dużo tu militariów, za mało sci-fi, space opery, ogólnie: kosmosu. Swiat przedstawiony mnie nigdy do końca nie kupił, brakowało mi tu też jakiejś większej tajemnicy czy motywu końcowego do którego dążyłaby fabuła.


    Podsumowując: Zajdel będzie czytany w komplecie, najpierw pozostałe powieści. Huberatha ostatnio wywaliłem z czytnika, zacząłem Vatran Auraio ale po kilku stronach wszystko naokoło mnie interesowało, tylko nie czytanie tego dalej. Może kiedyś. Cholewa męczy. Wolfe król. Powrót do Barkera był czymś przepysznym. Będą kolejne, niedługo.

    LINK
    • Re: Luty: Zajdel, Huberath, Wolfe cd.

      bartoszcze 2024-03-05 13:03:35

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Shedao Shai napisał:
      Kobieta jako właściwie rekwizyt fabularny, do którego główny bohater może sobie wzdychać, hmm... niezbyt chcę tu mówić, że kreacja ukochanej Nieśmiertelnego jest seksistowska, ale też nieco odstaje od dzisiejszego spojrzenia na kobiety. Powiedzmy po prostu, że czuć, że książkę pisał chłop i że nie powstała ona dzisiaj. .
      -----------------------

      Polscy twórcy SF en masse niestety nie słynęli ze szczególnego szacunku do kobiet, teraz i zawsze. A zwłaszcza wtedy.

      LINK
      • Re: Luty: Zajdel, Huberath, Wolfe cd.

        Mossar 2024-03-05 13:32:41

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Ja jak recenzowałem ostatnio na Instagramie Dzienniki Gwiazdowe to dostałem taką odpowiedź, że Lem był mizoginem. No i w sumie przyznam, że nie zwracałem dotąd na to uwagi (bądź umykało mi to śledząc szalone przygody Ijona Tichy`ego), ale tak generalnie pewne oznaki widać u wielu twórców SF z tamtych lat. Staram się to "bronić" w ten sposób, że "to były inne czasy", inna świadomość problemu i pewne żarty, które wtedy nie były w ogóle uznawane za coś nienawistnego czy pogardliwego, teraz zostawiają pewien niesmak. Z drugiej strony jeśli pod tym kątem mamy dojść do sensownego poziomu* to nie ma co na siłę tego bronić. Można przecież doceniać warstwę fabularną, wyobraźnię itd przy jednoczesnym zwracaniu uwagi na niefajny stosunek do bohaterek kobiecych. Dodam, że ja się póki co u Lema na coś jawnie mizoginistycznego nie natknąłem (może w Solaris coś było?), więc wnioskuję, że jeśli coś takiego jest to raczej na umiarkowanym poziomie.

        * Zrobiliśmy pod tym kątem duży postęp, ale są takie obszary, w których idealnie jeszcze nie jest.

        LINK
        • Re: Luty: Zajdel, Huberath, Wolfe cd.

          Shedao Shai 2024-03-05 13:48:37

          Shedao Shai

          avek

          Rejestracja: 2003-02-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

          Prawda to, co Ty i bartoszcze piszecie. To po prostu produkty swojej ery, kiedyś taki był ogólnie stosunek do płci pięknej. Kobiety były rekwizytami, albo narzędziami mającymi motywować prawdziwych bohaterów (mężczyzn). Tak samo u Heinleina, którego bardzo lubię (hej, w końcu cisnę całą jego bibliografię xD), ale światopoglądowo jest, noo, hmmmh, różnie, i nie mówię tu tylko o seksiźmie. Nie oznacza to, że nie jest to wartościowa literatura. Po prostu trzeba pamiętać, że to powstawało pół wieku temu jak nie dawniej.

          LINK
      • Re: Luty: Zajdel, Huberath, Wolfe cd.

        Finster Vater 2024-03-05 17:33:36

        Finster Vater

        avek

        Rejestracja: 2016-04-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-20

        Skąd: Kazamaty Alkazaru

        -Powiedzmy po prostu, że czuć, że książkę pisał chłop i że nie powstała ona dzisiaj. .

        Tak, ale gdzie wady?

        Polscy twórcy SF en masse niestety nie słynęli ze szczególnego szacunku do kobiet, teraz i zawsze. A zwłaszcza wtedy.

        Nie, to nie tak. Oni po prostu nawet wchodząc w strefy SF, oddawali otaczającą rzeczywistość, a nie wprowadzali heroin na siłę, drogę dzisiejszych tfu-rców. To jak w LOTRze - kobiet w dróżynie nie ma i nie grają pierwszych skrzypiec, ale to nie oznacza że jest źle i że trzeba tworzyć na nowo postać Galdrieli wszechmocnej w pierździonkach. Ale, co kto lubi. La wolę Gal z LOTR-a, a nie z "Rinks of Pała", wolę SF jak "Alien" niż "Marvels", nie uważam że trzeba robić rameke "Predatora" bo "kobiet brak",

        Ale ten naiwny optymizm - społeczeństwo podejmujące właściwe decyzje w czasach zagrożenia, opierając się na nauce i logice a nie emocjach i własnym interesie, nierzadko ku własnej zgubie, ale z poświęceniem dla kolejnych pokoleń/ogółu ludzkości... trochę mnie wykręcało.

        Niekoniecznie, tak się przecież dzieje (przynajmniej, w ogólnopojętej kulturze śródziemnomorskiej) - z perspektywy podróżnika, który rozpatruje rzecz w pokoleniach i dzieiesiątkach i setkach lat, a nie w krótkiej perspektywie. Jakby nie patrzeć, każdemu żyje się ogólnie lepiej niż 100 lat temu, a ludziom przyciśniętym do muru wraca rozsądek.

        LINK
    • Re: Luty: Zajdel, Huberath, Wolfe cd.

      Mossar 2024-03-05 13:07:34

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Mamy podobne odczucia co do Cholewy. Ja przemęczyłem 4 tomy i tak:

      Gambit: totalnie jak Ty. Zaczęło się bardzo intrygująco, polubiłem ekipę Wierzby, ale zabrakło umiejętnego poprowadzenia fabuły, bo w końcówce zamiast mieć efekt wow to miałem wrażenie jakby autor nie pisał końcówki książki tylko jakiś środkowy rozdział.

      Punkt cięcia: bardzo mnie wynudził.

      Forta: najlepszy tom. Od początku do końca mi się podobał, choć nie jest to książka bez wad i dłużyzn. Cholewa dostał za nią Zajdla.

      Inwit: znowu mnie wynudziło.. ale może za dużo na raz. Niemniej na pewno Forta ciekawsza.

      Echa: zbiór opowiadań. Zacząłem ale skonczyła mi się subskrypcja na Audiotece. Zamierzam wrócić za parę dni, bo wydaje mi się że ta seria ma potencjał opowiadaniowy. Zresztą, Cholewa generalnie lepiej sobie radzi w krótszej formie (w zeszlym roku Zajdel za opo fantasy w stylu wegnerowskim) gdzie zawiera tylko samo sedno swojej wyobraźni. Nie wiem dlaczego w powieściach tak bardzo wszystko rozwleka. Mam mu to trochę za złe bo widać że to autor z potencjałem.

      LINK
  • Początek roku

    Karaś 2024-03-12 20:14:25

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Zacząłem sobie w sumie dodawać przeczytane niegdyś książki na lubimy czytać, bo tak na bieżąco to od 2021 dopiero, wcześniej jakieś pojedyncze. Trochę się tego uzbierało, a końca nie widać. Dość topornie to działa, więc idzie jak po grudzie. Dopiero z początkiem marca po dodaniu setek się kapnąłem, że wszędzie dawałem daty przeczytania jako daty dodania, więc za parę lat pewnie pomyślę że ale naczytałem xD no, ale mniejsza.Ważne, żeby to jakoś śledzić, człowiek potem myśli o czym było, przeczyta dwa zdania, które napisał i już pamięta.

    Także nie wiem ile tam w tym roku naczytałem, ale jak już mam wybierać o czym wspomnieć, to zacznę od starłorsów.

    Trochę sobie poczytałem, nowy kanon mnie znudził strasznie (wspominałem w wątkach), wróciłem do EU. Trylogia Czarnej Floty to chyba jedna z najgorszych rzeczy, jakie wyszły w EU. Trylogie Hana Solo i Lando są lepsze, niż się spodziewałem.

    Przeczytałem całe X-Wingi. Pierwsze cztery tomy Stackpole`a - bardzo dobra, kosmiczna space opera, jest jakiś antagonista, rozmach, wartość dodana do historii galaktyki (co nie jest warunkiem koniecznym dla dobrej historii samym w sobie, ale tu akurat na plus), interakcje między bohaterami, lekkie, no fajoskie. Ale od piątego tomu, gdy pałeczkę przejął Allston to NUUUUUDA jak ja cię mogę. Mocno militarystyczno-bitewne smęty. Może się podać, czaję, ale nie mi

    No i wziąłem się za Nową Erę Jedi. Zacząłem od czwartego tomu, bo trzy pierwsze czytałem parokrotnie z zamiarem przeczytania całej historii i po raz kolejny to podziękuję. Nie wiem, co mi się uwaliło, ale przez lata byłem przekonany, że Anakin ginie w Podboju w jakiejś windzie, a Borsk w Ostatnim Proroctwie - moja mandolina, gdy przeczytałem Podbój, Odrodzenie, a gówniak nadal dycha. This is same bullsheet, jak Rezydent Alien by pedzioł. Zasadniczo nie byłem w pewnym momencie w stanie powiedzieć, które ostatecznie czytałem, a które nie, więc od tego czwartego tomu po prostu leciałem już po kolei, ewentualnie gdy pamiętałem fabułę to przyśpieszałem czytanie lub przeskakiwałem, bo czemu nie.

    No i w sumie tak: Agenci Chaosu to dylogia dość przeciętna, ale czyta się dobrze, lepiej niż wiele innych z uniwersum. Czuć groźbę wojny totalnej w powietrzu, sprawnie napisane, dobre przeskoki to na Yuuzhan, to na próbującego poradzić sobie ze stratą Hana, Konsorcjum Hapes fajnie wrzucone, zarysowana taktyta Yuuzhan z przyczółkami, atakowaniem strategicznych punktów, rozkminy czy Palpor wiedział - jako samodzielne się zupełnie nie bronią, są raczej interludium, ale na tle EU i w jej ramach to porządne pozycje.
    Punkt Równowagi też nienajgorszy, ot, kontynuacja.
    Ostrze Zwycięstwa wypada już gorzej, czytało się słabo, masa jakichś pseudointeligentnych wywodów, które chyba miały nadać głębi, a wyszło jak kuchnia molekularna małpie na wrotkach. Na plus sporo smaczków w postaci kolaborantów, szmalcowników, politycznych intryg.
    Gwiazda po Gwieździe to dla mnie szczytowy, kulminacyjny moment NEJki, objętości się nie odczuwa, przemyślana, dobrze napisana, wiele się dzieje. Kawał dobrego space dark fantasy, jedna z lepszych w uniwersum. Te wspomniane zgony to właśnie tutaj, wojna, upadki, wycofania, klęski, nadzieja, olaboga, bardzo dobre.
    Mroczna Podróż to bzdura tak denna, głupia i niepotrzebna, że szkoda w ogóle strzępić paluchy.
    W Liniach Wroga akcja zwalnia, ale to bardzo dobre kontynuacje historii. Zdrajcy przedstawiać nie trzeba, przeczytałem raz jeszcze, bo pamiętałem, że dobra, no i nadal się broni. Motyw łamania Jacena, jego współczucia dla niewolników, sokratejskie zagadki Vergere - wyszło bardzo dobrze. No i ma bardzo istotne znaczenie dla całego Dziedzictwa Mocy, na moje to bardziej prequel tej serii niż stricte NEJka.
    Szlak Przeznaczenia to kolejna perełka, choć trochę narracja buksowała, a Gwiazda po Gwieździe bardziej wciągała, tak dylematy, przed którymi stał każdy z bohaterów w tej książce, stanowią o jej sile. Luke i polityka, Cal i ludobójstwo, Nom Anor i bogowie, Jacen i światło, Jaina i mrok, Vergere i Jedi... na dobrą sprawę to właśnie dylematy są głównym bohaterem tej części. Świetnie napisana, fabularnie mocarna, pogłębiająca uniwersum, dającą frajdę, różnorodna i ciekawa.
    Trylogia Heretyk Mocy to kolejna bzdura. Postacie zupełnie wypadają z charakterów, fabuła praktycznie o niczym, nie pcha akcji do przodu, jedyne co z niej wynika to zmiana nazwy Nowej Republiki. Zhańbieni zachowują się żałośnie (a nie o to w nich chodziło), Nom Anor przygłup (serio?), ogólnie - zła lektura, napisana tak, jakby autor sam nie wiedział, o czym pisze. Bardzo słaba.
    No i dalej odpadłem xD Ostatnie Proroctwo czytałem jakoś w 2009 w Dziwnowie, nie mogę się zabrać do rereadu, bo po drodze łyknąłem Planetę Życia i byłem tak zażenowany, że aż mnie skręca na myśl o powrocie na Zonamę. Choć wspominam dobrze. Jednoczącej Mocy nigdy nie czytałem, no ale może w przyszłym miesiącu się doczłapię.

    Z innych rzeczy, o których wybrałem wspomnieć:

    Doczytałem Star Force do końca - tomy 1 do 9 to fajna, zła space opera, której można zarzucić tak wiele, że aż się świetnie bawiłem. Bywały gorsze momenty, jasne, ale to jest tak niezobowiązująca, głupkowata lektura, że aż fajna. Pierwszy tom był najlepszy, ale do 9 tomu trzymał poziom. Czytałem w opiniach, że ma wielu antyfanów xD i w sumie zrozumiałe, ale NIE JEST NUDNY, a czego oczekiwać od space opery. Za to tomy od 10 do 12 wyglądają, jakby dostał prikaz, „weź napisz coś poważniejszego”, dali mu drugiego typa do duetu i wyszły nudne smęty, w ogóle nie warto czytać po dziewiątym tomie, ma wszystkie wady poprzednich części, ale żadnej z ich zalet

    Doczytałem w końcu V. Pynchona. Utknąłem rok temu w połowie, ale jak już odpaliłem, to na raz.

    Coś tam poczytałem współczesnej literatury pięknej, ale szkoda w ogóle pisać co tam się wyprawiają za bzdury. Połowa historii jest zazwyczaj o genitaliach (np. Paradajs, Ten się śmieje kto ma zęby,
    UWAGA DODAJĘ CYTAT Z PRZEKLEŃSTWEM ALE TO NAGRODZONA DOCENIONA PRZEZ KRYTYKÓW LITERATURA PIĘKNA WIĘC BODE NIE MANUJ
    początek spoilera Łaziłam z dziewczynami do parku w sukience bez majtek, wietrzyłam pipę, ślepiłam starych dziadów, co zaraz wykitują na mój widok, jak im nożyce pokażę koniec spoilera
    początek spoilera Ręce mi się do niego rwały, cyce, piździocha. koniec spoilera

    Tak całą książkę i cyk dostała za to Nike XD Nie oburza mnie to, żeby mi ktoś mądry nie wyskoczył, że nie wiem, boję się silnych kobiet (czy tam osób kobiecych), ale no trend w literaturze jest mocno genitalny i za którymś razem to już nudzi, a wręcz śmieszy.

    Przeczytałem też 365 dni (bardzo, bardzo złe), Rodzinę Monet tom pierwszy - bo ciągle widzę, że ktoś się piekli, jagtotag dzieciom dawać to do czytania, podczas gdy powinni się pieklić jagtotag komukolwiek dać to do czytania. Redaktor chyba za karę dostał to do zredagowania, ale odwalił kawał dobrej roboty, to znaczy widać, że to zlepek różnych losowych myśli, scen i tak dalej, ale wycisnął z tego ile się da. Z ciekawości sięgnąłem tez po Barbarę Cartland, w sumie nienajgorszy, rozumiem, że mogą się podobać takie czytadła, ale Czas spełnionych marzeń Jane Christopher to chyba nawet na wattpadzie by nie przeszły XD

    Fredric Brown - Precz z Marsjanami
    Wspaniały pastisz / satyra na marsjańskie inwazje. Zamiast krwawych inwazji i space oper - banda złośliwych dupków. Bardzo orzeźwiające. Poza tym, podobnie jak w Twin Peaks czy Gnieździe Światów Huberatha, stajemy przed pytaniem "who is the dreamer”. Świetna.

    Witold Jabłoński - Dzieci Nocy
    Olaboga, czego tu nie było. Wampiry, janypawły, Wielka Rzeczpospolita, Watykan na Wawelu, piękne. Lubię takie losowe historie - jak Illuminatus, czy Rankin. Bardzo orzeźwiająca lektura.

    Greg Egan - Kwarantanna
    Ależ to była uczta! Niesamowita wyobraźnia Autora, potrzeba niemałego wysiłku, by nadążyć i choćby próbować wizualizować sobie, co miał na myśli, ale warto było. Część elementów wykorzystano potem, świadomie lub nie, w Doctorze Who, choć podejrzewam, że to przypadkowa zbieżność, ale fanom serialu może się spodobać (brak gwiazd - odcinki z Tardis-słońcem, rozmazanie, załamanie fali - Płaczące Anioły, etc., generalnie ten poziom wyobraźni).

Stylistycznie też świetnie - w konwencji thrillera, a nie cyberpunkowej niezrozumiałości, jak np. bywa u Stephensona. Może i niektóre elementy i tak niepotrzebne, ale co z tego, skoro to było tak zacne!

    Piotr Rutkowski - Piąta Siła
    Self-publishing kupiony z ciekawości - i wow, jaka perełka. 

Świetne jak na debiut i self-publish, bardzo dobre nawet i bez tego. 

Autor upchnął tu mnóstwo wątków - od zimnej wojny, przez apokalipsę, po pierwszy kontakt, kościół, społeczeństwo, zdziczenie, panspermię, Pradawnych, Demiurga, architektów... masa.

Gdzieniegdzie przebijały się też ogólne refleksje, dość libertariańskie - o państwie, rządach, pieniądzu fiducjarnym. Nienachalnie, w ramach postaci i fabuły, więc pasuje. 

Całość bardzo sprawnie napisana; tworząca raczej trzy tomy, ale układające się w spójną całość. Socjologizujące hard sci-fi, dość nihilistyczne i pesymistyczne, ale bez moralnej histerii. Odnalazłem tu to, co tygryski lubią najbardziej i podane w strawny, rześki sposób. 

Może ktoś kiedyś dostrzeże tę książkę, przeredaguje i wyda - bo zasługuje na to. A i redagowania bardzo niewiele tu zostało, raczej kosmetyka narracyjna, i bez tego jest w porządku.

Brawa dla Autora, dziwne, że przeszło zupełnie bez echa.

Swoją drogą, rzeczywista objętość jest mniejsza - mimo ponad 750 stron, mniej wiecej połowa kartki to marginesy, ale to już uwaga do wydawnictwa.

    Krzysztof Boruń - Jasnowidzenia inżyniera Szarka
    Ależ perełka! Okultyzm, podróże w czasie, futurospekcje, wszytko połączone intrygą w intrydze, przemyślane, do tego z fenomenalnym klimatem PRLu.

    Mimo pewnych zastrzeżeń narracyjnych pod koniec (monolog), polecam, bo w pełni na to zasługuje.

    Winston Groom - Forest Gump
    Wspaniała, i jakże inna od ekranizacji! Forrest decyduje się płynąć z prądem, "może jest kretynem, ale nie jest głupi", miejscami zabawna, by zaraz przytłoczyć smutkiem. Gdy raz lub drugi decyduje się podjąć samodzielną decyzję, wychodzi na tym źle (narkotyki, zapasy), ale dopóki nie robi niczego sam z siebie, sprzyja mu szczęście. Mocno zbliżona do Przygód kanoniera Dolasa. Bawi i wzrusza.

    Samuel R. Delany - Babel 17
    Esencja science-fiction! W dodatku historia oparta na lingwistyce, a to jeden z najrzadszych gatunków - przychodzi mi na myśl tylko Ambasadoria i Ted Chiang (z ekranizacją Arrival), ewentualnie Śnieżyca Stephensona i Babel Kuang (choć w tym ostatnim, mimo że językoznawstwo stanowiło jeden z głównych motywów, to jednak kaznodziejstwo było osią powieści). 

Nie tylko mamy tutaj fantastyczne dywagacje i twórcze rozwinięcia teorii Sapira-Whorfa, ale też gorzką refleksję nad zastosowaniami wynalazków (militarne), i space operowe tło (kosmici, wojna, okupacja). Do tego okraszone smaczkami, jak niecieleśni. 

To nie czytadło, to literatura!

    Svetislav Basara - Dziennik Marty Koen
    Do odbioru niezbędna jest jednak pewna wiedza dotycząca nie tylko historii Jugosławii, ale też stylistyki - vide alegoryczny film Bila jednom, jedna zemlja, czy traktujący o często poruszanym tu motywie represji i samobiczowania Otac na službenom putu - ale też ezoterycznej specyfiki bałkańskich (i postjugosłowiańskich) krajów. Tam są całe półki z tarotami, księgarniane półki uginają się pod wiedzą nietakjużtajemną, Baba Wanga jest bohaterką, a idąc po ziemniaki na targ można sobie zrobić zdjęcie aury lub zajść do wróżki, taki Astrokąt mam nawet pod blokiem.

Autor sprawnie lawiruje między fantazją, a rzeczywistością, mieszając oba w taki sposób, że w pewnym momencie czytelnik nie wie już, co zmyślił, co było naprawdę, a co przeinaczył. Stylistycznie nawiązuje więc do Undergroundu Kusturicy, zamiast onirycznego fantasy przyjmując jednak okultystyczny wymiar, wpasowując się w popkulturę regionu, jak pisałem wyżej.

Całość jest swego rodzaju próbą rozliczenia, opowiedzenia, o mentalności pewnej grupy ludzi pod fantastyczną otoczką. Niuansów jest masa i głównie na aluzjach ta historia się opiera; stąd też może niska ocena u polskiego czytelnika, który z powodu bariery kulturowej może nie potrafić zeskrobać wierzchniej warstwy narracyjnej - dziennikarskiego śledztwa w odmętach ezoteryzmu. A pod nią czai się autopsja całej Jugosławii, z naciskiem na żywioł serbski.

Dodatkowy bonus za porządne podjęcie tematu - zarówno w kwestii totalitarnej rzeczywistości komunistycznej Jugosławii, samokrytyk składanych przez działaczy, którzy nieraz naprawdę wierzyli, że zasługują na karę, krytyka samego komunizmu, ale nie kaznodziejska, a także w szczegółach takich jak wspomnienie, że przecież Malleus Maleficarum było potępione przez Kościół już kilka lat po jego wydaniu. 

Bardzo dobra historia, adresowana jednak bardziej do miłośników regionu.

    Iiiii last but not least, moje absolutne odkrycie roku, nie wiem jak mnie ominął przez tyle lat, ale bardzo się cieszę, bo dzięki temu mogłem go poczytać po raz pierwszy. Robert J. Sawyer!

    Futurospekcja - Jedna z tych książek, po których przeczytaniu wśród zachwytu pojawia się kompleks, że nigdy nie napiszę czegoś tak dobrego. Fenomenalna, wprost perfekcyjna historia w formie thrillera hard sci-fi, jednego z najtrudniejszych gatunków, bo musi jednocześnie zmuszać do myślenia, być mocno osadzona w realiach naukowych i je twórczo rozwijać, a przy tym trzymać w napięciu. Udało się doskonale. Przegląd reakcji społecznych - czasem w formie scen, czasem jako wpisy w internecie - ewentualnych efektów wejrzenia w przyszłość, na kanwie strachu przed eksperymentami w CERNie, rozważaniami o determinizmie, geopolityce, drugich szansach, wolnej woli, czego tu nie było! Doskonała.

    Trylogia Neandertalska Paralaksa: Antropologiczne science-fiction, czerpiąca z motywów alternatywnej ewolucji człowieka. W pierwszym tomie trochę drwin z wniosków badaczy, przedstawienie inności, co prawda nieco przegadane i na pewno dałoby się to zrobić lepiej, ale jest dość fascynująca, a autor podparł dywagacje badaniami i riserczem. Cała trylogia to kawał świetnej roboty. Pierwszy kontakt - ale z alternatywnymi ludźmi (vide Sliders, Planeta małp), będącymi zwierciadlem ludzkości, w których ta może się przejrzeć, przemycona masa ciekawych myśli i teorii, także biologicznych (CEMI!), momentami akcentowanie niemożliwości trafnej ekstrapolacji w archeologii i paleontologii (najwięcej w pierwszym tomie),wszystko podane we wciągający sposób z sensowną fabułą. Sporo smaczków typu dyskryminacja na uczelniach. Będę miło wspominał tę trylogię.

    Starplex - Kolejny, świetny popis wyobraźni Sawyera bazującego na hard sci-fi. Dość pesymistyczna w wymowie, nie tylko kosmiczna, ale lovecraftiańsko kosmicystyczna. Motyw "pleśni" doskonały. Szapoba za wciśnięcie w ten pełen rozmachu motyw nawet lingwistycznej próby nawiązania kontaktu z matmatami od zera, zgodnie z przyjętymi konwencjami (typu dodawanie etc) - niejeden autor wepchnąłby jakikolwiek magiczny translator, i tyle, a tu próba zrozumienia (jak w Arrival),ale nienachalna, ale dokładnie na tyle, by nadać ten "hardscifiowy" wymiar. A to tylko jeden ze smaczków. Bardzo dobra historia.

    Eksperyment Terminalny - Ależ złoto! Sawyer to bodaj jeden z najlepszych pisarzy science-fiction. Na tapet bierze tematy będące interesującymi - wejrzenie w przyszłości w Futurospekcji, pierwszy kontakt w Starplexie, alternatywna ewolucja ludzkości w Neandertalskiej Paralaksie - i prowadzi historię w taki sposób, by zadośćuczynić ciekawości, a jednocześnie naszpikować ją całą masą drwin, przemyśleń, twórczego rozwinięcia, futurologii, socjologii, emocji i zwyczajnie wyobraźni. Futurologia jest tak celna, że kilkakrotnie musiałem sprawdzać rok wydania - vide niepokoje na wschodniej Ukrainie czy encyklika Benedykta XVI (!). A książka z 1995 roku (sic!).

W Eksperymencie Terminalnym główny bohater próbuje uchwycić duszę; przedstawiono masę możliwych konsekwencji takiego działania, zarówno w osi fabularnej, jak i charakterystycznych dla Sawyera wycinkach prasowych, zawsze celnych, ukazujących różne perspektywy i możliwe ludzkie reakcje. Kiedy wychodzi, kiedy się pojawia, dokąd idzie... a to tylko część! Oprócz tego Autor zadaje pytanie "co czyni nas takimi, jakimi jesteśmy", względnie po prostu ludźmi: biologia, doświadczenia, połączenia nerwowe, czy właśnie dusza. Do tego sporo przemyśleń odnośnie sztucznej inteligencji, później swobodnie przechodzącej w wątek kryminalny, przewija się motyw nieśmiertelności na różne sposoby, czego tu nie było! A mimo dramatycznego przebiegu powieści, całość ma optymistyczny wydźwięk i jest BARDZO satysfakcjonująca. Mam nadzieję, że Sawyer wróci do łask wydawców w Polsce, bo niewiele go wydano.

    Sory jak się powtarzam, ale kopiuję notatki i tu wrzucam

    Świetny pisarz, który podejmuje ciekawe tematy nie szczując czytelników, ale po prostu zaspokajając ich ciekawość (np. Dusza krowy), w dodatku z porządnymi podbudowami teoretycznymi, i diablo dobrymi obserwacjami.

    Jak coś mi się przypomni jeszcze to dorzucę.

    Zobaczymy co następne miesiące przyniosą.

    LINK
    • Re: Początek roku

      Karaś 2024-03-12 20:20:37

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Olaboga, ile literówek i byków tu narobiłem, pozjadałem całe sylaby, popodmieniałem wyrazy (same na same), napowtarzałem się, sory, tak migreny na mnie działają że mi mózg takie głupoty odwala jak przy dysgrafii, mimo że piszę przecież na kompie xD

      LINK
    • Re: Początek roku

      Kathi Langley 2024-03-13 10:20:41

      Kathi Langley

      avek

      Rejestracja: 2003-12-28

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd: Poznań

      Karaś napisał:
      trend w literaturze jest mocno genitalny i za którymś razem to już nudzi, a wręcz śmieszy
      -----------------------
      tylko głupiec i kanalia lekceważy genitalia / bo najbardziej jest dziś modne reklamować części rodne

      LINK
    • Re: Początek roku

      Shedao Shai 2024-03-13 13:45:37

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      Tej, weź coś napisz o V Pynchona. Bo to se kupiłem jak mnie poniosło przy premierze, ale jak tak czytam o czym to i jakie to klimaty to już rozważam sprzedaż bez czytania xD

      LINK
      • Re: Początek roku

        Karaś 2024-03-13 14:15:40

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: София

        No, jakby mnie ktoś zapytał o polecajkę z "literatury pięknej" to bym mógł to polecić. Poszukiwanie tytułowej V. jest takim mcguffinem historii, służy pchaniu akcji do przodu, podróży bohaterów z miejsca na miejsce (część akcji dzieje się na Malcie, a bardzo mi się tam podobało, więc dodatkowy plus xD), co chwilę pojawiają się nowe postacie, wątki, nawiązania, autor maluje nawet nie pejzaż, ale jakiś kalejdoskop, którego jedynym wspólnym mianownikiem jest V. Mi konstrukcyjnie bardzo mocno przypominało Philipa K. Dicka - z tą całą pozorną losowością i rzucaniem czytelnika z wątku na wątek - ale mniej schizofreniczna, a bardziej, hm, kunsztowna xD

        Ale no trzeba mieć na to nastrój, jak wyżej, ciężko się było się wgryźć, ale jak juz porwało to do końca.

        LINK
        • Re: Początek roku

          Shedao Shai 2024-03-18 14:01:34

          Shedao Shai

          avek

          Rejestracja: 2003-02-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

          To mi się Twój opis kojarzy z Mitchellem (Widmopis, Sen_numer_9). Tamte weszły dobrze, ale akurat jechałem pociągiem do Lublina, a więc milion godzin, więc miałem czas żeby się skoncentrować i zero rozpraszaczy, gdybym przerywał lekturę i czytał w innych warunkach to by pewnie weszło gorzej. No nie wiem, no... na razie zostaje na półce, może kiedyś xD

          LINK
  • Marzec 2024 - Booker, Silverberg

    Mossar 2024-03-31 19:20:41

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    - Białe noce - U. Honek

    Kupiłem przed nominacją do Bookera. Zacząłem czytać i po 80 stronach dowiedziałem się że jest nominacja. Ciekawe doswiadczenie czytelnicze. Swoją drogą bardzo klimatyczne opowieści, posępne, smutne, ale klimatyczne i to mocno. A największa zaleta to sposób w jaki Honek łączy te historie w jedną całość.



    Umierając żyjemy - R. Silverberg

    Z jednej strony genialne SF o telepatii. Bardzo trafne, dosadne i idealnie trafiające w mój typ literatury tego typu. Z drugiej strony od opinii że to książka idealna dosyć mocno odsuwa mnie ilość segzu i cycków. Rozumiem że to naturalne i istotne dla zachowania naturalności. No bo hej, co w tym dziwnego, że nastolatek z telepatią ciekawy jest taki spraw i wykorzystuje swoją moc do "podgladania"? Mimo wszystko trochę mnie to wyrywało z takiej mocno refleksyjnej warstwy tej książki.

    Pociągnięcie pióra - T. Pratchett

    Kurczę, sporo takiego bardzo wczesnego Pratchetta. Momentami to było fajne, ale zwykle było to takie trochę średniawe. Warto jednak dla ostatniego opowiadania.. prawdziwe złoto dla fanów ŚD.

    Nieświat - M. Swierczek-Grybos

    Ależ to dziwaczne SF bylo. Kolonizacja Marsa, SI i takie tam. W bardzo specyficznym podejściu. Może odrzucić i to potężnie, ale mi się podobało.

    Czarne miecze - A. Saulski

    Dosyć prosta klasyczna historia fantasy w stylu japońskim. Całkiem ok.

    Porzucone królestwo - F. W. Kres

    Kolejny Kres i kolejny świetny tom. Taka przejsciowa historia. Myślałem że bedzie gorsza ocena, ale finał mi dużo wynagrodził.

    Echa - M. Cholewa

    W sumie Algorytm Wojny w wydaniu opowiadaniowym jest lepszy, tak mi się wydaje. Bez jakiegoś wielkiego szału, ale całkiem mi się podobało.

    Przenicowany świat - Strugaccy

    Bardzo dobre SF. Jedno z lepszych które ostatnio czytałem. Z początku jakoś mocno nie zażarło, ale im dalej tym bardziej byłem wkręcony w historię i pasował mi sposób w jaki autorzy ją prowadzili. Akurat czytam opowiadania Dicka i mam takie odczucie, że lepiej mi siedzi SF autorów z Polski i tych zza wschodniej granicy niż perspektywa amerykańska. Choć może jakiś inny Amerykanin to kiedyś odmieni. Na razie bez zachwytu Dickiem, ale muszę w końcu spróbować Ubika czy tej książki na której bazie powstał Blade Runner.

    LINK
    • Re: Marzec 2024 - Booker, Silverberg

      bartoszcze 2024-03-31 23:05:19

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Człowieka z Wysokiego Zamku czytałeś? Bo serial jest tylko na motywach.

      LINK
      • Re: Marzec 2024 - Booker, Silverberg

        Mossar 2024-04-01 10:14:33

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Totalnie nic nie czytałem. Tylko Ubika zacząłem z 10 lat temu.

        LINK
    • Re: Marzec 2024 - Booker, Silverberg

      Karaś 2024-04-01 11:51:19

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Ubik jest książką, po której przeczytaniu masz "bardzo dobre, 7 na 10" a potem na lata zostaje w głowie, zaczynasz dostrzegać pewne elementy w rzeczywistości i no osiada bardzo głęboko. Przynajmniej ja tak miałem.

      Dicka świetny jest też Labirynt Śmierci (mimo zakończenia, udaję że nie istnieje xD). Przez Ciemne Zwierciadło to taka schizofreniczno-narkotykowa Tortilla Flat. Peak Dick to też Druciarz Galaktyki i Cudowna Broń. W sumie ciężko trafić na coś naprawdę słabego, ale fakt, że czasem trzeba się nieco wgryźć w jego styl. Człowiek z wysokiego zamku to taka lektura "dla wszystkich", i choć bardzo dobra, to wyjątkowo spokojna jak na Dicka. Doktor Bluthgeld, Radio Wolne Albemuth, Świat Jonesa... te też są dość reprezentatywne.

      LINK
      • Re: Marzec 2024 - Booker, Silverberg

        Kathi Langley 2024-04-02 11:34:10

        Kathi Langley

        avek

        Rejestracja: 2003-12-28

        Ostatnia wizyta: 2024-11-20

        Skąd: Poznań

        ja z kolei najbardziej "Trzy Stygmaty Palmera Eldritcha".

        LINK
  • I kwartał 2024

    bartoszcze 2024-03-31 23:00:20

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Jeden z Wszechświatów

    Może to skutek sporego korzystania ze zbiorkomu w tym kwartale, ale całkiem niezły wzrost jak na ostatnie lata u mnie.

    Min Jin Lee - Pachinko

    Słyszałem sporo zachwytów, obejrzałem wcześniej świetną adaptację serialową - i dla kogoś, kto oglądał, lektura robi się prawie zbędna, jedynie warto środkową część pominiętą w adaptacji. Dla nieoglądających - świetny obrazek życia koreańskich migrantów w Japonii na przestrzeni wielu dekad.

    Mike Chen - Bracia

    Dostałem w prezencie, przeczytałem. Niestety zawierała Anakina i Obi-Wana, czyli to co mnie najbardziej odstrasza w Clone Wars.

    Dorota Masłowska - Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną

    KRÓLOWA. Nic lepszego od Niej w polskiej literaturze XXI się nie zdarzyło. Wciąż się zastanawiam, czy lepiej że czekałem dwie dekady z przeczytaniem i przeczytałem dojrzalszy, czy żałuję epifanii jakiej mógłbym doświadczyć gdybym przez te 2 dekady nie czytał gorszych prób innych twórców.

    Vlastimil Třešňák - To, co najistotniejsze o panu Moritzu

    Drobiazg o czeskich emigrantach w RFN. Nie, nie reportaż.

    Neil de Grasse Tyson - Kosmiczne zachwyty

    Tyson jest zgrabnym popularyzatorem, ale niewiele z tego wyniosłem. W sensie istotne rzeczy wiedziałem, wszystkich detali i tak nie zapamiętam.

    Neil Gaiman - Nigdziebądź

    Przyjemny klasyczek, ale Gaiman żadnym Wielkim Pisarzem jest. Muszę go chyba odfollować na BlueSky, znaczy jak nie zapomnę tam wejść.

    A.B. Strugaccy - Piknik na skraju drogi

    Wspaniała kreacja świata zony powstałej po upadku kosmicznego świństwa, plus celne sprowadzenie ludzkości do odpowiedniego wymiaru.

    Jerzy Haszczyński - Rzeźnia numer jeden i inne reportaże z Niemiec

    Jak w tytule, reportaże z bardzo współczesnych Niemiec. Jak dla mnie bardzo warto, chyba że ktoś nie lubi reportaży lub reportaży z Niemiec.

    A.B. Strugaccy - Ślimak na zboczu

    Kreacja świata przedziwna, trochę nie chciało mi się zastanawiać na ile to drwina z sowieckiego systemu. Ani sprawdzać.

    Andy Weir - Projekt Hail Mary

    Cała masa fajnych pomysłów, od narracyjnych (prawie jak pod serial, a jeszcze bardziej grę typu odkryj co się z tobą dzieje), przez naukowe (w końcu to SF) po fabularne (ok, tu może najsłabiej). Nauczyciele mogą się dowartościować

    Ziemowit Szczerek - Tatuaż z tryzubem

    Dla odmiany reportaże z Ukrainy przed wojną pełnoskalową, w niepowtarzalnym Ziemkowym stylu.

    Eduardo Galeano - Otwarte żyły Ameryki Łacińskiej

    To pewnie mogłaby być fascynująca książka o amerykańskim wpływaniu na politykę, ale jest głównie nudny rachunek krzywd popełniony w przekonaniu że gdyby nie ONI to Ameryka Łacińska byłaby rajem.

    Michael Herr - Depesze

    Niby reportaże z wojny w Wietnamie, ale tak naprawdę to opowieść o życiu korespondenta wojennego w Wietnamie.

    LINK
    • Re: I kwartał 2024

      Karaś 2024-04-01 12:00:22

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Projekt Hail Mary był bardzo dobrym czytadłem, ale poziom naukowości jak u Dana Browna pomieszanie z poplątaniem, nauka jako puder na kurioza, ale jak wziąć na to poprawkę, to fakt, można się dobrze bawić. Szczególnie dla miłośników pierwszego kontaktu. Raczej fantastyka, no ale ważne że sprawia frajdę

      LINK
      • Re: I kwartał 2024

        bartoszcze 2024-04-01 12:16:17

        bartoszcze

        avek

        Rejestracja: 2015-12-19

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Jeden z Wszechświatów

        Ale ciężko zaprzeczyć że pomysł na astrofagi wyglądał ŁADNIE

        No i to nawiązywanie relacji początek spoilera międzycywilizacyjnych koniec spoilera. A wiarygodność naukowa, jak w SW

        LINK
    • Re: I kwartał 2024

      darth_numbers 2024-04-02 17:08:14

      darth_numbers

      avek

      Rejestracja: 2004-08-03

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd:

      bartoszcze napisał:
      A.B. Strugaccy - Piknik na skraju drogi

      Wspaniała kreacja świata zony powstałej po upadku kosmicznego świństwa, plus celne sprowadzenie ludzkości do odpowiedniego wymiaru.

      -----------------------

      Mam toto na liście od prawie 40 lat (powaga! ) i coś mi się wydaje, że tam już zostanie


      Eduardo Galeano - Otwarte żyły Ameryki Łacińskiej

      To pewnie mogłaby być fascynująca książka o amerykańskim wpływaniu na politykę, ale jest głównie nudny rachunek krzywd popełniony w przekonaniu że gdyby nie ONI to Ameryka Łacińska byłaby rajem.

      -----------------------

      Nie czytałem ale z ciekawości w wiki zajrzałem i widzę że gośc książkę opiera na konfrontacji "dependency theory" z "modernization theory". I tak się zastanawiam, czy owe teorie to są poważnie teorie jak w makroekonomii czy coś, w sensie że model matematyczny, że można to nakarmić danymi, zobaczyć jak się przewidywania mają do rzeczywistości, czy to w ogóle jest falsyfikowalne. Czy może są to tylko jakieś historyjki czy opowieści, i że "na oko robią sens"

      LINK
      • Re: I kwartał 2024

        bartoszcze 2024-04-02 17:19:31

        bartoszcze

        avek

        Rejestracja: 2015-12-19

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Jeden z Wszechświatów

        To jest bardziej opowieść historyczna ("okradali na miliardy od konkwistadorów po inwestorów") niż analiza ekonomiczna

        LINK
        • Re: I kwartał 2024

          darth_numbers 2024-04-02 19:38:19

          darth_numbers

          avek

          Rejestracja: 2004-08-03

          Ostatnia wizyta: 2024-11-20

          Skąd:

          Tak bym się domyślał, ale jako że człowiek się starzeje, i czasu coraz mniej, ostatnio coraz bardziej zastanawiam się nad sensem czytania fikcji, która udaje, że fikcją nie jest Bo poważnie mam od dłuższego już czasu wrażenie, że bardziej "prawdonośne" (termin ukradziony Lemowi a użyty w stosunku do zaraz wymienionego PKD) będą chociażby utwory P.K. Dicka, albo takie "3 Ciała" a nie jakieś takie opowieści historyczne, czy reportaże np. Ale to oczywiście tylko moja opinia, a każdy taką ma, podobnie jak i "wiemy co"

          LINK
          • Re: I kwartał 2024

            bartoszcze 2024-04-02 20:12:46

            bartoszcze

            avek

            Rejestracja: 2015-12-19

            Ostatnia wizyta: 2024-11-21

            Skąd: Jeden z Wszechświatów

            Ciekawa prawda lepsza od słabo wymyślonej fikcji

            Aczkolwiek przy tym to kląłem wielokrotnie tego, kto mnie do tego przekonał. Znaczy mogłem być ja sam, już nie pamiętam

            LINK
            • Re: I kwartał 2024

              darth_numbers 2024-04-02 21:42:33

              darth_numbers

              avek

              Rejestracja: 2004-08-03

              Ostatnia wizyta: 2024-11-20

              Skąd:

              bartoszcze napisał:
              Ciekawa prawda lepsza od słabo wymyślonej fikcji
              -----------------------

              I tu wchodzimy na grząski grunt postmodernistycznej dyskusji nt. czym jest prawda i czy jest tylko jedna (matematycznie i logicznie TAK )

              Aczkolwiek przy tym to kląłem wielokrotnie tego, kto mnie do tego przekonał. Znaczy mogłem być ja sam, już nie pamiętam
              -----------------------

              Ja sie nauczyłem minimalizować straty. Słaby film? Wyłączam / wychodzę. Nędzna książka? Nie kończę. Teraz nawet nie zaczynam Nie przebijam się przez rzeczy niewarte tego. Nie należy "kupować dolara za więcej niż dolara".

              LINK
              • Re: I kwartał 2024

                bartoszcze 2024-04-02 21:49:37

                bartoszcze

                avek

                Rejestracja: 2015-12-19

                Ostatnia wizyta: 2024-11-21

                Skąd: Jeden z Wszechświatów

                Zaczętych książek mi leży trochę, wciąż nie wykluczam że do nich wrócę
                Filmu to teraz nie pamiętam kiedy przerwałem i nie dokończyłem (aczkolwiek przerywanie z różnych przyczyn się zdarza), może dlatego że bardziej segreguję przed. Seriale, inna sprawa.

                LINK
      • Re: I kwartał 2024

        Kathi Langley 2024-04-02 22:32:20

        Kathi Langley

        avek

        Rejestracja: 2003-12-28

        Ostatnia wizyta: 2024-11-20

        Skąd: Poznań

        darth_numbers napisał:
        bartoszcze napisał:
        A.B. Strugaccy - Piknik na skraju drogi

        Wspaniała kreacja świata zony powstałej po upadku kosmicznego świństwa, plus celne sprowadzenie ludzkości do odpowiedniego wymiaru.

        -----------------------

        Mam toto na liście od prawie 40 lat (powaga! ) i coś mi się wydaje, że tam już zostanie


        -----------------------

        No weś :<

        LINK
      • Re: I kwartał 2024

        Karaś 2024-04-03 10:31:33

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: София

        To nie są do końcamodele ekonomiczne, co próby wyjaśnień różnić w rozwoju poszczególnych miejsc. W skrócie, modernization theory zakłada zaistnienie pewnych mechanizmów, które spowodowały w danym miejscu i momencie i dziejów rodzaj przewagi umożliwiających wzbogacenie się. Może, gdyby Ameryki były "poziome", jak Europa, to oni by podbili te tereny. Albo wystarczyłoby odkrycie koła. Lub konia. Może, gdyby marksizm został wymyślony w Afryce, to nikt by się nim nie przejął i pół świata nie padłoby ofiarą. Chyba najbardziej znanym w jej ramach jest koncepcja Max Webera, że kraje protestanckie są bogatsze bo mają zakodowany jakiś etos pracy - choć idea często może mieć wpływ na efektywność pracy, tak dziś wiemy, że to było zbytnie uproszczenie.

        Dependency zakłada, że jedni są bogaci, bo eksploatowali drugich.

        Oba możesz "udowodnić". Wystarczy dobrać odpowiednie dane. Eksperyment zakłada powtarzalność, a eksperyment społeczny jedyne co ci powie, to fakt zaistnienia A w grupie X w czasie 1 i miejscu Z, w żaden sposób nie determinując fałszywości lub prawdziwości tezy. Choć można oczywiście uogólniać, ale, no właśnie tylko tyle - to nie nauki przyrodnicze. Jedni się wzbogacili, bo mieli kurde pomysła Halinka normalnie, drudzy są biedni bo ich okradli trzeci, czwarci mają to gdzieś.

        Niestety, większość badaczy zapomina że "rynek" to jedynie suma decyzji wszystkich ludzi, a ekonomia to system naczyń połączonych w taki sposób, że bez wszechwiedzącego Czegoś nie jest praktycznie możliwe jednoznaczne ocenianie wpływów (nawet w produkcji ołówka uczestniczą tysiące osob) A na B. Co najwyżej można je traktować jako modyfikatory, typu "działanie A powoduje wzrost bezrobocia" - ale jednocześnie może zadziałać czynnik C niwelujący ten niedoszły spadek. Dlatego wszelkie pierdu pierdu "patrzcie, tu minimalna nie wpłynęła na wzrost bezrobocia, patrzcie tutaj jest bezrobocie wysokie bo minimalna za wysoka" to o kant można rozbić.

        LINK
  • I kwartał 2024

    Rusis 2024-04-02 22:49:32

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wrocław

    Czytelniczo kwartał zaczął się dla mnie wyśmienicie. Pierwsze dwa miesiące to sześć książek, później przyszedł niestety marzec w którym kilka rzeczy odcisnęło swoje piętno na tym, że nie skończyłem nawet jednej książki... tak więc poniżej podsumowanie pierwszego kwartału i mam nadzieję, że w kolejnych miesiącach uda się powrócić raczej do tego jak wyglądał czytelniczo styczeń i luty, a nie marzec...

    "Ostra" - Marek Krajewski
    Nowy kryminał Marka Krajewskiego, który tym razem dzieje się w czasach współczesnych w bliżej fikcyjnym mieście w Polsce. Mamy dwie bohaterki kryminału, detektyw i jej przyjaciółkę panią adwokat. Byłem ciekaw jak sobie Krajewski poradzi z kompletnie nowym początkiem - bo od lat rozwijał głównie swoje dwie kryminalne serie osadzone w czasach już dawno minionych - ciężko więc będzie to ocenić bez porównywania. Najpierw o samym odbiorze i tym jak mi się to czytało. Długo się nie mogłem wciągnąć w książkę, dopiero mniej więcej w jej połowie akcja zaczęła mnie interesować i do końca już w miarę przykuwała moją uwagę. Mimo nowego tematu nie mogę zrzucić tego ciężkiego początku na potrzebę zagłębienia się w nowe środowisko, wielu pisarzy kryminałów potrafi przykuć uwagę bez 100-stronnicowego wstępu, a i Krajewski to do tej pory potrafił. Nie byłby to jednak największy problem jeśli reszta książki jako kryminał by była dobrze zbudowana - problem w tym, że w momencie gdy akcja się zagęszcza to dostajemy kilka razy wydarzenia, które ciężko fabularnie wytłumaczyć. Wygląda jakby coś musiało się w książce zadarzyć aby zrobić zwrot akcji czy popchnąć ją do przodu i bez większego uzasadnienia się dzieje.. bo tak. Gdyby to się zdarzyło raz to spoko, ale takich akcji było kilka co wypacza dla mnie realizm, a to w kryminałach jest dla mnie ważne. Całość okraszona wplecionymi infantylnymi wątkami romantycznymi, sztampowymi zachowaniami niektórych postaci.. To nie jest dobry kryminał, to nie jest dobra książka. Zdecydowanie największe rozczarowanie jeśli o Krajewskiego chodzi i jeśli napisze kontynuację to będę jej unikał. W retrokryminałach autor się sprawdzał, we współczesnych nie dał rady.

    "Bohater wieków" - Brandon Sanderson
    Brandon Sanderson zdecydowanie dowiózł finał pierwszej ery. Jakbym miał podsumować jednym słowem to bym stwierdził, że książka była satysfakcjonująca. Sanderson obiecał epickie zakończenie i tak zrobił. Podobało mi się, że mimo iż mamy finał trylogii to wciąż są w nim elementy, które mogą mnie zaskoczyć (jak rola Sazeda). Jest to również pierwsza książka z tej trylogii w której chyba bardziej mnie ciekawił wątek poboczny niż główny (mam tu na myśli kandry i TenSoona) ale nie oznacza to, że wątek główny był słaby. Bardziej pokazuje to, że autor potrafił dowieźć na wielu płaszczyznach pod koniec jeszcze rozwijając historię.

    "Szlak umrzyka" - Larry McMurtry
    Pierwszy prequel do "Na południe od Brazos" w którym poznajemy Gusa i Calla jeszcze jako młodych chłopaków. To co minie uderzyło na początku książki to trochę inny sposób prowadzenia narracji. Miałem wrażenie, że mimo iż jest to prequel więc powinniśmy bohaterów dopiero poznawać to autor nie poświęca ich wprowadzeniu tyle uwagi ile poświęcał wprowadzaniu bohaterów w "Na południe od Brazos" czy "Ulicach Laredo". Z drugiej strony jednak cała książka jest przecież takim wprowadzeniem..
    Ciężko było mi się też przyzwyczaić do Gusa i Calla w tym wydaniu - nie są starymi, doświadczonymi wyjadaczami tylko młodzikami popełniającymi mnóstwo błędów, uczącymi się, momentami irytującymi. Ale śledzenie ich przygód mocno to usprawiedliwiało bo widzimy wiele elementów, które wpłynęły na to jak zostali ukształtowani i to jak się na tej ścieżce zmieniali. Ciekawie się to czytało znając ich dalsze losy bo można było sporo smaczków odnaleźć.
    Książka jako całość dla osób którym spodobało się "Na południe od Brazos" moim zdaniem przypadnie do gustu, ale ogólnie jej poziom jest trochę niższy więc na pewno nikomu nie polecałbym bez znajomości późniejszych tomów.

    "Rowerem po Amazonce" - Piotr Chmieliński
    Piotr Chmieliński jest podróżnikiem, który prawie 40 lat temu przepłynął kajakiem Amazonkę. Teraz jest narratorem spisującym opowieść dwóch braci - Dawida Andresa i Huberta Kisińskiego, którzy postanowili Amazonkę przebyć rowerami (jadąc lub też płynąc, zmieniając je w specyficzne rowery wodne). Książka jest zapisem podróży po Amazonce, walce z przeciwnościami, ale też i samym sobą jako, że dla jednego z braci jest to też zapis wychodzenia z nałogu. Sporo przygód, poznawania nowych ludzi, tego jak żyją i z czym się można mierzyć na tym szalonym dla rowerzystów szlaku. Książka lekka i przyjemna do czytania jako zapis podróży jak i swoisty reportaż pokazujący rzekę i to co się z życiem przy niej wiąże.

    "Rozjemca" - Brandon Sanderson
    Pierwsza książka z Cosmere, która mnie nie kupiła kompletnie. Historia przez większość czasu nieciekawa dla mnie. Intryga robi się trochę ciekawsza pod koniec ale nie jest w stanie to nadrobić przeciętnej większości.

    "M*A*S*H" - Richard Hooker
    W ramach sentymentu po ponownym obejrzeniu serialu postanowiłem sięgnąć po książkę. I jest to ten jeden z niewielu przypadków w których jak dla mnie książka jest słabsza od jej serialowej lub filmowej adaptacji. Nie oznacza to, że książka jest słaba. Wciąż jest to dobra satyra wojenna, wciąż porusza wiele ważnych tematów, acz serial miał więcej przestrzeni na ich poruszenie i pogłębienie. Nie potrafię uciec od porównywania, a to co najbardziej chyba na korzyść serialu przemawia to bohaterowie i to jak zostali zagrani - tu chyba każda z postaci wyszła ciekawiej w serialu niż książce.
    Odnośnie samej książki już to każdy rozdział opowiada inną historię - na początku dostajemy kilka dosyć krótkich opowieści, które wypadają przeciętnie. Później mamy coraz dłuższe i poważniejsze momentami historie i to jest całkiem niezła część książki. Wydaje mi się, że całość lepiej by się sprawdziła właśnie w tej formie, dłuższych opowieści dających autorowi więcej przestrzeni na przedstawienie trudnych tematów w formie satyry.

    LINK
  • Władcy przestworz

    Adakus 2024-04-03 14:12:24

    Adakus

    avek

    Rejestracja: 2007-11-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Silesia

    -Władcy przestworzy - Donald L. Miller
    Staram się trzymać zasady - "pierwsza książka, później ekranizacja", tak też postąpiłem w przypadku niedawnego serialu wojennego pod tym samym tytułem od twórców dwóch poprzednich produkcji "Kompanii braci" i "Pacyfiku". Ta książka, w porównaniu do wcześniejszych oryginalnych źródeł z jakich czerpali twórcy seriali, jest znacznie grubszą i zajmującą pozycją. Treść skupia się na przedstawieniu losów amerykańskiej 8 Armii Powietrznej jako operowała na europejskim teatrze działań, z przewaga losów lotników z tzw. "Krwawej setki" czyli 100 Grupy Bombowej do której należeli głowni bohaterowie serialu. Opracowanie nie odbiega zbytnie od popularnonaukowych publikacji historycznych, dobrze się czyta, nie odczuwa się zmęczenia natłokiem niepotrzebnych danych. Nie spodziewałem się odkryć kilku ciekawostek, jak tych o gwiazdach Hollywood latających na pokładach B-17, filmach jakie opowiadały o przygodach lotników czy pilocie który prowadził bombowiec nad Hiroszimę lub pisarzu Kurcie Vonnegut, który był świadkiem nalotu na Drezno, czym inspirował się przy pisaniu "Rzeźni numer pięć". Najbardziej szukającym elementem w książce są zapisy i relacje świadków z bombardowanych miast, czy szerokiego wachlarza przypadków śmierci lotników.
    Historia bombardowań przez bombowce przez bardzo długi okres był dla mnie tłem z badaniu historii II wojny światowej, zawsze gdzieś o tym usłyszałem, ale nigdy nie tyle, by zainteresować się bardziej. Tym bardziej cieszy mnie fakt przeczytania książki i cieszenie się ponownie przy oglądaniu serialu.

    LINK
  • Marzec: czy znacie twórczość Gene`a Wolfe`a Wspaniałego?

    Shedao Shai 2024-04-08 12:28:39

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    W marcu wpadło 12 książek.

    Upłynął mi on przede wszystkim pod znakiem twórczości Wolfe`a. Dokończyłem Księgę Nowego Słońca, zacząłem Księgę Długiego Słońca, poczytałem trochę opracowań o tych książkach. Jeśli komuś się nie chce czytać dalej, to wersja TL; DR - jeśli mielibyście w tym roku przeczytać tylko kilka książek, to niech to będzie Księga Nowego Słońca. Genialna rzecz.

    Cytadela Autarchy - Gene Wolfe

    No i się skończyło. Nie tak do końca, bo jeszcze Urth, ale ten czteroksiąg jak najbardziej można traktować jako kompletne dzieło. I - co podkreślałem przy chyba każdym tomie - ocena każdej książki z osoba jest bez sensu, bo to de facto cztery rozdziały jednej dużej opowieści. Księgi Nowego Słońca. Opowieści inteligentnej, zakręconej, podstępnej, i jak najbardziej imponującej. To jedna z tych rzeczy, o których nie można powiedzieć "każdy by mógł to napisać". Tu nawet od strony odbiorcy ciężko to ogarnąć, a co dopiero coś takiego rozplanować i napisać.

    Wolfe dał nam zakończenie w którym zarazem satysfakcjonująco zamknął swoją opowieść, jak i wysadził mi mózg co najmniej jedną rzuconą właściwie nieco od niechcenia uwagą. Jak można się było spodziewać, znając autora, książki te dobrze byłoby przeczytać jeszcze raz, znając nowe fakty. Z pewnością kiedyś tak zrobię.

    Księga Nowego Słońca to świetna historia i (kolejne) świadectwo kunsztu pisarskiego Gene`a Wolfe`a. Nie jest to nijak typowe sci-fi ani fantasy (ma elementy obydwu), ale to rzecz która jak Malazańska Eriksona - nagradza po wielokroć za włożony wysiłek.

    5,5/6 dla Cytadeli, a dla całej Księgi zbiorczo 6/6.

    Urth Nowego Słońca - Gene Wolfe

    Mawiają, że to swoista coda dla Księgi Nowego Słońca i poniekąd mają rację, ale warto też wiedzieć, że to integralna część serii, dająca jej nowe warstwy i przede wszystkim odpowiedzi, wyjaśniając sporo z zagadnień które dotychczas pozostawały tajemnicze. Wolfe w satysfakcjonujący sposób zamknął opowieść o Severianie i Urth. Zrobił to w swoim stylu, czyli z jednej strony odpowiedział na większość pytań, wyjaśnił większość rzeczy, a z drugiej - zostawił spore pole do interpretacji i spekulacji. To dobrze, dzięki temu świat zostaje czytelnikowi w głowie i skłania do kombinowania jeszcze po lekturze. Osobiście nie mam ochoty porzucać jeszcze świata Urth. To była świetna przygoda. Niełatwa, naszpikowana niedomówieniami, symboliką, wymagająca od czytelnika skupienia... ale też wynagradzająca każdy wysiłek. Zyczyłbym sobie więcej takich.

    5,5/6

    Trzy opowiadania: "The Map", "The Cat", i "Empires of Foliage and Flower". Wszystkie osadzone w świecie Księgi Nowego Słońca. Nic specjalnie porywającego ani wnoszącego do całokształtu mozaiki.

    Gene Wolfe`s The Book of the New Sun: A Chapter Guide - Michael Andre-Driussi

    Fantastyczna rzecz. Autor rozdzial po rozdziale omawia nam poszczególne powieści składające się na Księgę Nowego Słońca. Czytałem tę książkę równolegle z pięcioksięgiem i dała mi ona bardzo dużo. Moja lektura z pewnością była dzięki niej znacznie bogatsza. Andre-Driussi z jednej strony wskazuje nam nawiązania do innych dzieł literackich, co akurat uważam za niespecjalnie porywające - ot, rzecz bardziej dla badaczy litratury niż zwykłych czytelników, ale też - przede wszystkim - wskazuje na co podczas lektury zwracać uwagę, co w danym rozdziale było... podejrzane. Interesujące. Dziwne. I tak dalej. Uczciwie przyznaję, że jakieś 90% takich rzeczy bym przeoczył. Nie wyobrażam sobie mojego odbioru KNS bez jednoczesnej lektury tej książki. Jeśli pierwsze czytanie jeszcze przed wami, to ja gorąco zachęcam do pójścia w moje ślady i zakupu tego oto przewodnika.

    Solar Labyrinth: Exploring Gene Wolfe`s BOOK OF THE NEW SUN - Robert Borski

    Tu niestety rozczarowanie. Książka zdecydowanie do czytania już po lekturze KNS. Autor snuje w niej różne swoje teorie, na podstawie których potem buduje kolejne teorie i kolejne... problem w tym, że ta bazowa teoria często wydawała mi się mocno naciągana, bezpodstawna. Toteż kolejne wnioski potem również nie przekonywały. Ja wiem, że Wolfe zbudował tu ogromną mozaikę pełną tajemnic do odkrycia, ale Borski w mojej opinii mocno się zagalopował i dostrzegł w różnych wątkach aspekty których tam zwyczajnie nie ma. I tak w każdym eseju. Słuchajcie, moim zdaniem X, a skoro X to potem Y, a potem Z i Q i D i F i O... tylko że mnie nie przekonał już na etapie X, więc pozostałe literki to już radosna nadinterpretacja. Borski stworzył sobie całe drzewo genealogiczne Severiana (nie tylko rodzice, ale i obie pary dziadków). Opieral się na tekście, podawał przykłady, cytaty, ale... no nie wiem, nie wiem. A to dopiero wierzchołek góry lodowej. Im dalej, tym budowana przez niego sieć zależności była bardziej zawiła i niewiarygodna. Nie usatysfakcjonowała mnie ta lektura.

    Ciemna Strona Długiego Słońca
    Jezioro Długiego Słońca
    Calde Długiego Słońca


    ... czyli 3/4 Księgi Długiego Słońca. Nauczony doświadczeniem z KNS, poczekam aż skończę, bo tu po raz kolejny poszczególne powieści to tylko kolejne etapy jednej wielkiej opowieści. Na razie powiem tyle: nie wciągnęło tak jak KNS na tym etapie, choć Jedwab to interesujący protagonista, świat przedstawiony jest tajemniczy w dobry sposób, a jego połączenia ze światem KNS na razie to mocna zagadka. Choć końcówka "Jeziora..." już rzuciła pierwsze sugestie, a Calde kolejne, także można mniej więcej sobie zbudować co tu się porobiło, ale jednak szczegóły wciąż pozostają tajemnicą. Z racji zmienionego sposobu narracji (z relacji pierwszoosobowej na tradycyjny, trzecioosobowy), przewiduję że nie będzie tu takich twistów jak w przypadku KNS. Ogólnie mam wrażenie, że to dużo łatwiejsze książki niż KNS, z mniejszą ilością warstw.

    Zejście49 - Paweł Matuszek

    Sporo o tej książce słyszałem dobrego. Po lekturze stwierdzam, że najlepsze w niej jest to, jak została wydana - oprawa graficzna to małe dzieło sztuki (zaufajcie mi, sam obrazek tego nie oddaje).

    Nie można odmówić Matuszkowi ambicji w kreacji świata. To też siła tej książki - odkrywanie kolejnych warstw tajemnicy. Niestety, gorzej jest już w warstwie fabularnej, która czasem zwyczajnie przynudza. Dałoby się na to przymknąć oko gdyby nie twist bliżej końca, który sprawił że wszystko inne stało się nieistotne. Do tego momentu mógł to być fajny, nieco ambitniejszy sajfajek. A wyszło, ech... ciężko tu coś więcej pisać bez zaspoilerowania. W każdym razie ręce mi opadły, autor zastosował zabieg jak początkujący scenarzysta myślący, że jeśli w ostatnim odcinku serialu powie że X, to widzowie pospadają z krzeseł z wrażenia i będzie super cool czadowo. Dajcie spokój.

    I dzięki temu twistowi nie wiem za bardzo co autor chciał nam powiedzieć, albo jaką historię opowiedzieć, bo wychodzi na to że odpowiednio: nic i nijaką.

    W książce mamy 49 przypisów, z których ok. 15 nadaje aktualnie dziejącym się wydarzeniom ciekawy kontekst, a reszta to bełkot marnujący czas czytelnika.

    3/6

    Citizen of the Galaxy - Robert A. Heinlein

    Stary żebrak kupuje na aukcji młodego chłopca - niewolnika. Zebrak na dobre serduszko (i nie jest zwykłym, prostym żebrakiem), więc dzieciaka wychowuje "jak swoje". Śledzimy losy młodego Thorby`ego, rzucanego przez koleje losu w różne środowiska i odnajdującego się w różnych "rodzinach" - w każdej zaś panuje jakaś forma ograniczenia wolności. W końcu odnajduje on swoją prawdziwą rodzinę i fabuła zalicza znaczący zwrot, którego nie będę zdradzał. Jest to w każdym razie interesująca przygodówka ze sporą dawką rozważań nad wolnością, moralnością i prawami człowieka. Czytało się to dobrze, zakończenie usaftysfakcjonowało mnie.

    4/6

    Have Space Suit—Will Travel - Robert A. Heinlein

    Ostatnia! Ostatnia! Ostatnia młodzieżówka Heinleina!!!

    Taka w miarę. Bywały lepsze, bywały gorsze. Chłopakowi marzy się podróż w kosmos. Dostaje więcej niż chciał - zostaje porwany przez latajcy spodek. Odwiedza Księżyc, Pluton, poznaje kosmitów - dobrych, złych... itd. Ot, taka przygodówka. Nic wielkiego, ale też nie bolało. 3/6

    Ogólnie - cieszę się, że przeczytałem wszystkie młodzieżówki Heinleina, ale nie polecam zabierać się za nie w całości, jeśli kogoś interesuje to najwyżej powybierać kilka najlepszych. Raczej tych poźniejszych, bo te pierwsze są najsłabsze.

    I tym samym - mam przeczytane wszystkie książki RAHa oznaczone na Wiki jako "early" i "middle". Zostało kilka z "late" no i nadchodząca (akurat na czas ) "Luna to surowa pani" od MAGa.

    Sakrament - Clive Barker

    Wydaje mi się, że Ryan Murphy przedawkował tę powieść pisząc 11 sezon American Horror Story (NYC), bo tematycznie i klimatycznie jest on jednym wielkim hołdem dla jednego z wątków "Sanktuarium".
    Książka została u nas wydana w 2006 roku przez... MAGa :o I cokolwiek wtedy skłoniło naszą MAGiczną ekipę do wydania jej, bardzo dobrze się stało, bo to solidna pozycja. Trochę to horror, trochę jakieś, ja wiem, dark fantasy. Mamy tu piękny wątek miłosny, a z drugiej strony dużo w tej książce samotności. I namiętności, jak to u Barkera. Fabuła jest ciekawa, świat przedstawiony jeszcze lepszy, ale największą jej siłą są wspaniale skonstruowane postacie. Wciągnęło mnie tak, że nie umiałem odłożyć, póki nie skończę.

    5,5/6

    Halo: Epitaph - Kelly Gay

    https://star-wars.pl/Forum/Temat/24710#830010

    LINK
    • Re: Marzec: czy znacie twórczość Gene`a Wolfe`a Wspaniałego?

      Mossar 2024-04-08 15:24:03

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Ja to zrozumiałem tak że skoro całość projektowana jest na wzór starych scifi na kasetach VHS to te przypisy można rozumieć jako przeskoki do innych POV. Tam nawet były takie momenty że ktoś rzuca onelinera i po tym jest półtora stronnicowy przypis z perspektywy "villaina" i mi to wyglądało właśnie jak takie typowe zabiegi jak ze starych filmów.

      LINK
    • Re: Marzec: czy znacie twórczość Gene`a Wolfe`a Wspaniałego?

      Karaś 2024-04-15 20:40:03

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Czekam na wrażenia z "Luna to surowa pani". Jedna z moich ulubionych, ale czytałem tak dawno, że boję się robić kolejne podejście, by się nie rozczarować. Ale sporo motywów było potem wykorzystywanych w innych seriach, nie wskazując palcem i w sumie nie jestem pewien jak bym dzisiaj odebrał postać profesora. Daj znać jak będziesz czytał, to też zrobię reread i porównamy wrażenia!

      LINK
  • Szczepan Twardoch

    cwany-lis 2024-04-13 10:09:32

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Zbiór opowiadań "Obłęd rotmistrza von Egern" i nowela "Sternberg" to wczesna twórczość Pana Szczepana, tworzona, gdy miał lat dwadzieścia parę. Warto o tym pamiętać, ponieważ znacząco odstają od jego najgłośniejszych powieści, ale i tak są ciekawą lekturą.

    Mam sentyment do tytułowego "Obłędu", które czytałem jeszcze, jako nastolatek w magazynie "Sciene Fiction" (chyba ...) i wtedy to złożoność konfliktu w jakimś uczestniczył dzielny huzar oraz barwne opisy krwawo stłumionej rebelii, gdzieś we wschodniej europie robiła na mnie wrażenie. Pozostałe opowiadania, jak i powieść "Sternberg" również rozgrywają się w tym samym uniwersum czasowym, czyli w alternatywnej wersji historii, gdzie to Austria ulega rewolucji społecznej pod koniec XVIII wieku i to głowy wiedeńskich szlachciców są ścinane jeszcze przed francuskimi markizami.

    I o ile w krótkiej formie młody Twardoch trochę rozczarowuje - pozostałe opowiadania to kopia "Pani Bovary" (no, trochę przesadzam) albo jakaś "dzika" zabawa z konwencją fabularną to już owa powieść jest solidnie nakreślonym thillerem polityczno-historycznym. Autor momentami niepotrzebnie rozwija nieistotne wątki, popada w jakieś moralizowanie i dygresje, ulega ekspozycji ( ale bardzo ciekawej, dotyczącej broni palnej z tamtego okresu!) , ale jak spbie pomyślę, że to wszystko napisał 24(?) letni młody autor to czapki z głów!

    LINK
  • Kwiecień 2024 - Dick, Skarby Ziemi, Asimov i Salik

    Mossar 2024-05-05 11:31:30

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    -Skarby ziemi - E. Convay

    Nieczęsto czytam ninfiction ale w tym wypadku warto. Sześć najważniejszych surowców na naszym globie. Otwiera głowę na to jak wygląda cały ten świat, jak bardzo powiązane są ze sobą poszczególne surowce i kraje. I jakie to jest cholernie trudne do ogarnięcia.

    Sente,
    Dzika karta - M. Cholewa


    Lecę z tym Cholewą. Notabene jestem na 80% finałowego tomu, który na audiobooku ma 32h przy 1.3 przyspieszeniu. Sente mnie wynudziło na maksa, choć jest tu hiper plot twist, dzięki któremu kolejne tomy są ciekawsze. I taka Dzika karta była już ciekawa - głównie dlatego że skupiała się głównie na działaniach naziemnych.

    Wściek - M. Salik

    Bez spoilerowania. Mamy tu ekofuturyzm z 2040. Dosyć nietypowa tematyka i powiedziałbym, że autorka częściowo chce zwrócić uwagę na problem jakim jest ekologia, a częściowo wyśmiać tych, którzy podchodzą do tego jak influ na TikToku. Specyficzna książka. Po części ja szanuję, po części mnie denerwowała. Polecam sprawdzić, ale niekoniecznie polecam jako świetną powieść.

    Świat robotów - Asimov

    Chciałem wiedzieć od czego zaczęła się ta cała robotyka. Przyznam szczerze, że bez zachwytów, choć parę opowiadań było ciekawych.

    Telewizor Orkisza - J. M. Dąbrowa

    Haha to było dobre. To jest SF z 1929 roku gdzie przedstawiona jest przyszłość w latach 40. Z perspektywy 21 wieku jest to nieco zabawne, ale poza tym to co uderza to fakt jak bardzo patriotyczni byli Polacy w dwudziestoleciu międzywojennym. Widać po stylu pisania autora, że naprawdę dumni byliśmy z odzyskania Niepodległości i dumni z samych siebie. Wierzyliśmy że możemy wszystko, co niestety po II WŚ się nieco zmieniło i nie powinno to dziwić.

    Żeglarze i jeźdźcy - F. Kres

    Kolejny fajny Kres. Tym razem opowiadaniowy. Nei będę zanudzał, bo co Was obchodzi któryś tam z kolei tom skoro nikt tu Kresa za bardzo nie zna.

    Opowiadania najlepsze - P. Dick

    Muszę przeczytać w końcu Ubika, bo tu było spoko, było parę świetnych opowiadań, ale też trochę sredniawych. Myślę, że najwyższy czas żeby zapoznać się z dłuższą formą tego autora. BTW wydaje mi się że już to wrzucałem do marca, ale nie pamiętam xD

    LINK
    • Re: Kwiecień 2024 - Dick, Skarby Ziemi, Asimov i Salik

      bartoszcze 2024-05-05 12:36:37

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      W marcu pisałeś że jesteś w trakcie

      LINK
    • Re: Kwiecień 2024 - Dick, Skarby Ziemi, Asimov i Salik

      darth_numbers 2024-05-05 18:20:12

      darth_numbers

      avek

      Rejestracja: 2004-08-03

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd:

      Mossar napisał:
      Świat robotów - Asimov
      Chciałem wiedzieć od czego zaczęła się ta cała robotyka. Przyznam szczerze, że bez zachwytów, choć parę opowiadań było ciekawych.

      -----------------------

      A inne rzeczy Asimova czytałeś czy to było pierwsze starcie?
      Wydaje mi się, że dziś większość czytelników może mieć problem z Asimovem. Jest w nim coś fundamentalnie niedzisiejszego, ciężko powiedzieć co. Nie chodzi o przeterminowanie się wizji technologicznej, ale, kurde, sam nie wiem o co.
      Mam wrażenie, że Asimova "czują" tylko pokolenia przedkomputerowe. Za dużo sie w społeczeństwie zmieniło po powszechnej "informatyzacji", żeby jego wizja była trwała. Ale co ja wiem.

      Muszę przeczytać w końcu Ubika, bo tu było spoko, było parę świetnych opowiadań, ale też trochę sredniawych. Myślę, że najwyższy czas żeby zapoznać się z dłuższą formą tego autora.
      -----------------------

      Moim zdaniem nie warto. Udziwnione na max, napisane dziwacznym stylem, momentami jakieś dziwaczne amerykańskie anachronizmy. Powstało ewidentnie "pod wpływem". Im starszy jestem, tym bardziej PKD widzę jako, niestety, ćpuna i schizofrenika samoleczącego się amfetaminą i LSD. Pomysły miewał fantastyczne, to prawda, ale z wykonaniem, bywa bardzo różnie. Moim zdaniem Dick jest kopalnią pomysłów i scenariuszy na adaptacje filmowe, albo na innego rodzaju "poprawki", które sprawią że jego twórczość jest bardziej strawna. Lem Dicka podziwiał, ale (wg samego Lema) za "prawdonośność" jego utworów, co jest jakąś dziwną Lemowską filozoficzną kategorią oceny prozy, a nie za jej popularnie pojmowaną "jakość".

      LINK
      • Re: Kwiecień 2024 - Dick, Skarby Ziemi, Asimov i Salik

        Mossar 2024-05-05 18:55:39

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Dobrze to ująłeś z tym Asimovem. Nie powiedziałbym że coś mi w tym nie gra. Chyba większy problem mam z tym, że połowa tych opowiadań działa wg tego samego schematu "jest jakiś robot, wykazuje jakieś nietypowe zachowanie i jedna z trzech przewijających się ludzkich postaci próbuje dociec dlaczego". I zwykle twist jest też na tej samej zasadzie, czyli robot w jakiś swój pozytronowy sposób inaczej interpretuje jedno z trzech praw robotyki.

        Choć ten pierwszy tom akurat był całkiem roznorodny, bo tam zaczyna się od opowiadań jeszcze nie do końca powiązanych z główną serią, wiec mamy robota- komputer, roboty-samochody, itd , a dopiero potem wchodzą trzy prawa robotyki i droga ku Imperium.

        Jestem ciekawy Fundacji i na pewno po nią sięgnę.

        LINK
        • Re: Kwiecień 2024 - Dick, Skarby Ziemi, Asimov i Salik

          darth_numbers 2024-05-05 20:55:48

          darth_numbers

          avek

          Rejestracja: 2004-08-03

          Ostatnia wizyta: 2024-11-20

          Skąd:

          Mossar napisał:
          I zwykle twist jest też na tej samej zasadzie, czyli robot w jakiś swój pozytronowy sposób inaczej interpretuje jedno z trzech praw robotyki.
          -----------------------

          Asimovowe skrzywienie matematyczne wychodzi. Trzeba pamiętać, że chłop miał korzenie w Hard Science. W sensie - wykształcony i naukowiec pełną gębą. Plus, jak sam mówił, był "zakochany, bez wzajemności, w matematyce"


          Jestem ciekawy Fundacji i na pewno po nią sięgnę.
          -----------------------

          Moja osobista opinia - Cykl Roboty jest lepszy i bardziej przystępny. I w ogóle jakiś bardziej "pozytywny" i ludzki. Fundacja jest jak jakby zimna i bezosobowa. Ale to tylko moje osobiste wrażenie. W ogóle Asimov chyba był najlepszy w tzw krótkich formach, może inne opowiadanka poza robocimi bardziej by Ci podeszły

          LINK
      • Re: Kwiecień 2024 - Dick, Skarby Ziemi, Asimov i Salik

        Kathi Langley 2024-05-06 11:04:49

        Kathi Langley

        avek

        Rejestracja: 2003-12-28

        Ostatnia wizyta: 2024-11-20

        Skąd: Poznań

        darth_numbers napisał:
        "prawdonośność" jego utworów, co jest jakąś dziwną Lemowską filozoficzną kategorią oceny prozy, a nie za jej popularnie pojmowaną "jakość".
        -----------------------
        ale `prawda` to jedyna kategoria w jakiej warto oceniać dzieła, jakiekolwiek xd

        LINK
        • Re: Kwiecień 2024 - Dick, Skarby Ziemi, Asimov i Salik

          darth_numbers 2024-05-06 17:27:30

          darth_numbers

          avek

          Rejestracja: 2004-08-03

          Ostatnia wizyta: 2024-11-20

          Skąd:

          Kathi Langley napisał:
          ale `prawda` to jedyna kategoria w jakiej warto oceniać dzieła, jakiekolwiek xd
          -----------------------

          Hehe Kathi no co ty, zlituj się nad "AŁTYSTĄ" który nie wie nigdy czy się śmiać czy nie
          Ta Lemowska "prawdonośność" zawsze mnie śmieszyła, w sensie termin zabawny i wieloznaczny. Co Lem dokładnie miał na myśli to pewnie tylko on wiedział. BTW dowiedziałem się o takiej opinii Lema o PKD z książki W. Orlińskiego p.t. "Co to są Sepulki?". Polecam. Fajny materiał.

          LINK
          • Re: Kwiecień 2024 - Dick, Skarby Ziemi, Asimov i Salik

            Kathi Langley 2024-05-07 15:14:22

            Kathi Langley

            avek

            Rejestracja: 2003-12-28

            Ostatnia wizyta: 2024-11-20

            Skąd: Poznań

            darth_numbers napisał:

            Ta Lemowska "prawdonośność" zawsze mnie śmieszyła, w sensie termin zabawny i wieloznaczny. Co Lem dokładnie miał na myśli to pewnie tylko on wiedział.

            -----------------------

            Ale to nie jest nic trudnego, pojęcie `prawdy` w kulturze jest często używane.
            ...Natomiast, gardzę pisaniną Orlińskiego :b

            LINK
        • Re: Kwiecień 2024 - Dick, Skarby Ziemi, Asimov i Salik

          Karaś 2024-05-06 18:20:00

          Karaś

          avek

          Rejestracja: 2007-01-24

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: София

          Dokładnie na odwrót, im więcej fikcji, tym lepiej!

          LINK
          • Re: Kwiecień 2024 - Dick, Skarby Ziemi, Asimov i Salik

            Kathi Langley 2024-05-07 15:19:22

            Kathi Langley

            avek

            Rejestracja: 2003-12-28

            Ostatnia wizyta: 2024-11-20

            Skąd: Poznań

            Karaś napisał:
            Dokładnie na odwrót, im więcej fikcji, tym lepiej!
            -----------------------
            Plot twist, fikcja jest świetnym nośnikiem prawdy :v

            LINK
      • Re: Kwiecień 2024 - Dick, Skarby Ziemi, Asimov i Salik

        Karaś 2024-05-06 18:21:45

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: София

        -Moim zdaniem Dick jest kopalnią pomysłów i scenariuszy na adaptacje filmowe

        To prawda, pomysły z przeciętnej książki Dicka wystarczyłyby na kilka książek innych autorów. Ale nie zgodzę się, że ciężko się czyta. Może to kwestia "rytmiczności", to znaczy jego styl bardzo dobrze rezonuje z moim.

        LINK
  • Kwiecień: Wolfe, Mitchell, Arnopp...

    Shedao Shai 2024-05-07 12:24:01

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Maj to 9 książek. Niby najmniej, ale Mitchell to była potężna bestia i wymagał sporo czasu.

    Exodus z Długiego Słońca - Gene Wolfe

    Zakończyłem Księgę Długiego Słońca. Muszę powiedzieć, że zupełnie się nie spodziewalem tego co dostałem. Jest to zupełnie inna opowieść niż Księga Nowego Słońca. Prostsza, przystępniejsza. Opowiadająca o wielkich wydarzeniach, a jednak kameralna. I przede wszystkim, niestety, mniej interesująca i dająca znacznie mniejsze pole do spekulacji i interpretacji. To, co było siłą KNS - tego tu nie ma.

    To nie tak, że jest źle. Nie jest. Po prostu nie jest wybitnie, a tego oczekiwałem Duży plus za konstrukcję bohaterów - Jedwab, Acalypha, Alka, Mięta, Krew, Marmur... i tak możnaby wyliczać - to wszystko są świetne postacie. Swiat przedstawiony również jest stworzony ze sporą dawką kreatywności. Fabularnie jest... OK. Miejscami nudno. Szczególnie, niestety, w ostatnim tomie, któremu bardzo przydałoby się odchudzenie o jakieś 100 stron. W ogóle, końcówka jest strasznie chaotyczna i poszarpana. Choć samo zakończenie nazwałbym satysfakcjonującym.

    Księga Długiego Słońca to opowieść znacznie bardziej... normalna od Księgi Nowego Słońca. I to jej największa wada. Mózg mi nie zapłonął, nie snuję żadnych teorii bo i właściwie nie ma o czym.

    4/6

    Dla ludzi zastanawiających się, tak jak ja się zastanawiałem: KNS i KDS są połączone... praktycznie wcale. Jest tu jedna cienka nitka fabularna, praktycznie niedostrzegalna i nieistotna. KDS to nie jest kontynuacja KNS, to nie jest nawet spinoff. Najlepiej traktować to jako dwie osobne opowieści, rzekomo w tym samym świecie, choć z tekstu książek to właściwie nie wychodzi. Jeśli przed lekturą KNS powstrzymywała Was świadomość, że MAG nie wyda KDS i KKS, to niech już nie powstrzymuje. KNS to zamknięta całość, a znajomość KDS nic do niej nowego nie wnosi.

    Mroczne lata świetlne - Brian Aldiss

    Skończyłem czytać tę ksiązkę 25 kwietnia, a chcąc ją dziś opisac musiałem sobie przypominać na internecie o czym była. I to chyba najlepsze jej podsumowanie. Jest to nadzwyczaj toporna krytyka ludzkiej mentalności, która odkrywa na innej planecie obcą rasę. Jest ona inteligentna, ale nie umie z nami się porozumieć, więc tępogłowi wojskowi część zabijają a ocalałych wywożą do ziemskiego zoo, gdzie obcy są więzieni, badani, torturowani i tak dalej. Tak, ludzie som źli i niszczom i krzywdzom i wogule.

    2/6

    Kryptozoik - Brian Aldiss

    Wiedziałem, że biorąc sobie na następną lekturę kolenego Aldissa sporo ryzykuję, ale i tak to zrobiłem. Kiedy zacząłem, a tu podróże w czasie i gość sobie siedzi i patrzy na dinozarły, prawie przestałem czytać , ale nie jestem mięczak i dobrze, bo potem było lepiej. Nie jakoś bardzo, po prostu zamiast hasania z dinkami dostaliśmy dość siermiężną wizję dystopii, krytyki totalitaryzmu... blebleble. Nie męczyłem się tak, ale też nic z tej książki nie wyniosłem. Pan Aldiss sobie jakiś czas ode mnie odpocznie, mam dość oczywistości.

    3/6

    Lalande 21185 - Janusz A. Zajdel

    Pierwsza powieść Zajdla, młodzieżówka. Możnaby ją wstawić gdzieś tak między pierwszą a drugą młodzieżówkę Heinleina i pasowałaby tam. Krótka i płytka opowieść o niczym, tzw. przygodówka o losach dwójki nastolatków w kosmosie i na jakiejś planecie. Wynudziłem się przemożnie. Autor niby ma tu coś do powiedzenia, ale nic odkrywczego. Ma szczęście, że po czymś takim wydawcy dali mu kolejne szansy. Chociaż może nastolatki w 1966 roku odbierały to lepiej. Z perspektywy dzisiejszego czytelnika jest to marnotrawstwo czasu.

    2/6

    Do ostatniej kropli krwi - Robert Szmidt

    Trzeci tom serii o Bukowskim... nie do końca jest już o Bukowskim, przynajmniej nie tylko, bo na pierwszy plan wypchnięto kilka innych postaci. Co jednak mnie zszokowało, to fakt, że ta książka mi się podobała. Pierwsze dwie książki czytałem siła rozpędu i oceniłem bardzo słabo. Tu natomiast nastapiła zwyżka formy, kierunek fabularny obrany przez autora zaczął mnie interesować, postacie jakby nabrały kolorytu. To niezła kosmiczna przygodówka. Jeszcze nie na etapie "polecam!", ale już nie powoduje we mnie introspekcji pt. "po co to sobie robię"

    3,5/6

    Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta - David Mitchell

    Książka wyszła u nas tylko raz, nakładem MAGA 2013 roku - niestety nie w UW, a szkoda, bo przydałoby się jej jakieś ładniejsze wznowienie.

    Czego w tej książce nie ma. Mitchell porusza tu tyle kwestii, że choćby myśl o wymienieniu najważniejszych mnie przytłacza xD Jest to powieść przemyślana, pięknie napisana i będąca zapewno efektem zarówno wielkiego talentu jak i ciężkiej pracy. Słowem, rzecz imponująca. Moim jedynym zgrzytem była część druga - o Enomoto, która momentami była aż zbyt spokojna i leniwa (innymi słowy, przynudzała). Część pierwsza to prawdziwa petarda, a i pod koniec książka odzyskuje jakość aż ku pięknemu finałowi.

    5/6

    Ostatnie dni Jacka Sparksa - Jason Arnopp

    Książka przeszła u nas bez echa, a szkoda. Z tego co widzę, jest to jeden z wcześniejszych wypustów Vespera, jeszcze w miękkiej okładce (też szkoda). Jest to dość nietypowy horror. Opowiedziany w dużej mierze w postaci relacji minionych wydarzeń, z bohaterem którego ciężko polubić, ale który na pewno zapada w pamięć i jest dobrze napisany. Arnopp zręcznie operuje horrorowymi motywami, unikając popadnięcia w sztampę. Gdyby streścić fabułę, nie brzmiałaby ona porywająco, a jednak została ona opowiedziana tak, że książkę czytałem z dużym zainteresowaniem. Perełka godna uwagi.

    PS. Tak, Karaś, to Twoja polecajka zwróciła moją uwagę na tę ksiązkę

    5/6

    Inwazja porywaczy ciał - Jack Finney

    Książka ta nie wzbudziła mojego zainteresowania w momencie premiery u Vespera, za to przy reedycji w Wymiarach wziąłem bez wahania. Ot, magia serii. I dobrze się stało, bo to fajna opowieść z nurtu "spokojnej inwazji". Czyli: podbijają nas obcy, zagrożenie jest wielkie, ale bohater(owie) robi(ą) co może/mogą, trochę się stresują, ale nie ma jakiejś wielkiej paniki i strasznych tragediii. W tym książka przypominała mi "Wojnę światów".

    Tematyka jest znana i ograna, czyli: obce organizmy podmieniają ludzi i ich imitują. Z początku nikt w to nie wierzy, potem już jest za późno i trzeba sobie radzić. Bohaterowie są dobrze rozpisani, ksiązka jest zwięzła i ciekawa, więc może to być propozycja na jeden dłuższy, przyjemny wieczór. Choc zastrzegam, że trzeba lubić te klasyczne, oldschoolowe klimaty.

    4,5/6

    Pętliczek - Piotr Brencz

    Książka krótka, zwięzła, bardzo osobista i emocjonalna - czułbym mocne inspiracje Charlesem Bukowskim nawet gdybym nie wiedział że autor jest jego fanem. Swietna rzecz. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że autor jest B A S T I O N O W I C Z E M, wprawdzie już dawno byłym (ostatnio się zalogowal w 2007 xD), ale wciąż.

    5,5/6

    LINK
  • Swiat Dysku

    rebelyell 2024-05-07 17:30:34

    rebelyell

    avek

    Rejestracja: 2009-12-01

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd: Kovir

    Zajęło mi to ok. 15 miesięcy, ale skończyłem "Świat Dysku" Pratchetta
    Cudowna seria, chyba najzabawniejsza, jaką czytałem, cykl, którego łączna wartość przewyższa sumę poszczególnych tomów!

    LINK
  • Wyznania Alfanabety

    darth_numbers 2024-05-11 12:44:09

    darth_numbers

    avek

    Rejestracja: 2004-08-03

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd:

    Ja prawie nic nie czytam i z podziwem patrzę na tutejsze listy. Respekt i szacun.
    Jakimś cudem udało mi się przeczytać 2 książki (krótkie), które zakupiłem prawie 20 lat temu (dokładnie 2008) i które przeleżały ten czas na półce, bo "zaraz je będę czytał".

    1.) THE ART OF WAR czyli słynna "Sztuka Wojny" autorstwa Sun Tzu, wydawnictwo Shambhala, tłumaczenie Thomasa Cleary. Starożytne dzieło filozofa-generała, moje wydanie zawiera komentarze do oryginalnego tekstu, poczynione przez późniejszych chińskich bohaterów, generałów, mistrzów kung-fu i innych Rycerzy Jedi. Tłumacz opatrzył dzieło konkretnym wstępem, kładąc poważny nacisk na taoistyczne podstawy oryginalnego tekstu, i wynikające z tego konsekwencje dla zrozumienia "co autor miał na myśli". Jak inne starożytne teksty rzecz jest dość poetycka i mimo malutkich rozmiarów, mamy wrażenie "głębi". Ciężko właściwie powiedzieć w skrócie, co tam się w tekście dzieje, ale najogólniej rzecz biorąc mamy obraz psychologii konfliktu, rozważania na temat energetycznego, systemowego podejścia do zachowania się organizacji ludzkich w konflikcie, nacisk na odmienność sytuacji konfliktowych na poziomie osobistym i "organizacyjnym". Z wszystkiego przebija bardzo silny duch determinizmu. Polecam, bo bardzo krótkie, może spodobać się zarówno fanatykom wojskowości, jak i osobom zainteresowanym mistycznymi, Dżedajowskimi klimatami.
    Ciekawostką jest że po lekturze tego tekstu widać gigantyczną różnicę kulturową pomiędzy starożytną chińską cywilizacją a dzisiejszymi komunistycznymi Chinami, tyle te państwa mają ze sobą wspólnego co Republika Rzymska u szczytu potęgi i dzisiejsze kraje Beneluxu.

    2.) THE MATRIX AND PHILOSOPHY wydawnictwo Open Court, zbiór esejów (opracowany przez Williama Irvina) na tematy (z braku lepszego terminu) "ogólno-filozoficzne", powstałych na fali zainteresowania Matryksem, czyli już prawie 25 lat temu. Autorzy są znanymi w branży naukowcami lub publicystami, teksty są (podobno) bardzo proste, na poziomie studenta pierwszego roku (czegokolwiek). Dla mnie osobiście już trudne, bądź bardzo trudne, co mówi dużo o moim poziomie intelektualnym. Książka jest częścią cyklu wydawanego w tamtych czasach, a zatytułowanego " (cośtam) AND PHILOSOPHY" , czyli Simpsonowie, Seinfeld etc etc. Cykl dotyczył relacji dzieł popkultury z filozofią i był podobno bardzo popularny. Polecam, niektóre tematy mogą być dla nas Starwarsowców bardzo ciekawe, ponieważ m.in. poruszany jest temat fikcji, oraz naszej relacji z nią, dlaczego fikcja jest dla nas tak bardzo ważna, i dlaczego wywołuje w nas takie emocje, mimo, że przecież wiemy, że "to nie jest prawda". Bardzo interesujące jeżeli ktoś chce grzebać w SW, czy ogólnie w popkulturze nieco głębiej.

    To by było na tyle

    LINK
  • coś tam czytam

    cwany-lis 2024-05-11 18:23:43

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Ostatnio zabrałem się za pozostałe mi do przeczytania fizyczne książki - "zalegają" na półce, niektóre kupiłem i kilka lat temu, trzeba w końcu je wszystkie "doczytać" i te nietrafione pogonić a zwolnione miejsce wypełnić ... książkami, które trzymam już w szafie i komodzie. Nie zmienia to faktu, że staram się jak najwięcej czytadeł przerabiać na kindlu, praktycznie już nie kupuję książek z papieru, takim największym ograniczeniem jest moje małe mieszkanko (teraz to się nazywa "pato-smart-apartment"[cytat]) ale i komfort psychiczny, po prostu dotarłem już do momentu, że nie chcę mieć więcej książek, bo już teraz nagromadzony księgozbiór mnie przytłacza. Nie jest tego znowu tak sporo - może z 800 tytułów, ale jest to maksymalna liczba, jaką mogę trzymać w kawalerce i utrzymać jakiś estetyczny kompromis. Poza tym i tak muszę zrobić jakąś kwerendę i pozbyć się ze 200-300 pozycji. Zwłaszcza niektóre tomiska historyczne są tytułami do których prawdopodobnie nigdy nie wrócę, no nic, jest to temat, który będzie mi zaprzątał głowę jeszcze przez długi czas. Ale trochę żałuję, że gdy jakoś tak z 10-12 lat temu wraz z przeprowadzką i zmianą pracy zostałem tylko z amazon kindle classic i może 15 fizycznymi tytułami to wraz z rosnącą stabilizacją finansową zacząłem znowu kolekcjonować literaturę, często kierując się nie swoimi potrzebami czytelniczymi a jakimiś dziwnymi (tzn. z obecnego punktu widzenia) kryteriami. Prenumerowałem wtedy magazyn "KSIĄŻKI" i byłem takim trochę czytelniczym snobem - kupiłem bardzo dużo klasyki m.in. wszystkie książki Dostojewskiego (w ogóle literatury rosyjskiej mam tyle co jakaś oczytana onuca), Prousta, jakieś burżuazyjne, prestiżowe albumy o sztuce i malarstwie, albumy historyczne, miałem też dużo laureatów tych wszystkich nike, bookerów i pultizerów - nie powiem lektura niektórych tytułów wybranych taką drogą byłą świetną decyzją, ale przy równie wielu się męczyłem niemożebnie. I tak przez kilka lat przerobiłem jakiś top100 klasyki, może i mam jakąś tam wiedzę na temat tej literatury, rozumiem jej przesłania, myśli przewodnie, jej interpretacje ... ale co z tego, skoro są to często skrajnie bezużyteczne refleksje, gdzie sama satysfakcja z lektury jest sprawą marginalną. Mało tego, sporo klasyków miała celne spostrzeżenia w czasach swego powstania, dziś jest już przestarzała, często niezrozumiała bez kontekstu historycznego i zwyczajnie nużąca. Ogólnie swój okres czytania literatury wysokiej i klasyki uważam za zamknięty, ciekawe doświadczenie, ale jak wszystko musi przeminąć.

    I tak oto wróciłem do literatury grafomańskiej - w tej odnajduję się najlepiej i najlepiej się relaksuję, może to też zasługa czytania na ultra lekkim Kindle Oasis. Serio, nie wyobrażam już sobie czytania jakiegoś tomiska na kolanach - a niestety kilka pozycji historycznym w takim formacie jeszcze posiadam. Zastanawiałem się mocno nad zakupem serii Conan i Kane od wydawnicwta Vesper, ale raczej się nie zdecyduję - są to przepiękne edycje, ale mam to wszystko w .mobi a perspektywa kupowania 1200 stronicowych książek tylko po to by stały na półce mija się oczywiście z celem.

    LINK
    • Re: coś tam czytam

      bartoszcze 2024-05-11 18:50:43

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Mnie od czasu do czasu ktoś prezentuje opasłe tomiszcze w twardej oprawie i potem męczę to.

      LINK
    • Re: coś tam czytam

      Karaś 2024-05-11 19:06:08

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Mnie od czasu do czasu też najdzie na "klasyki", ale zazwyczaj męczę się strasznie przy nich, no próbuje człowiek, duka te literki w głowie, a potem trzeba się odtruć jakimś Mastertonem lub podobnymi bzdurami. Nie wiem z czego to wynika, pewnie po części z tego, że wówczas nie było wielkiej konkurencji, poza ówczesnymi jarmarcznymi wydawnictwami, i jeśli ktoś napisał coś co miało ręce i nogi to łooo arcydzieło xD

      LINK
      • Re: coś tam czytam

        cwany-lis 2024-05-11 21:39:03

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Sopot

        No bywa różnie - tacy "Nędznicy" mają np. tak przerysowanych bohaterów, że sporo scen z ich udziałem jest niedorzecznych i ckliwych ponad miarę. Finał rozdmuchany ponad miarę i przeciągnięty o jakieś 150 stron!

        A "Wojna i Pokój"? Niedorzeczne analizy Tołstoja na temat wojny Napoleona z Rosją, naiwny wątek miłosny i bardzo męczące perypetie Nataszy, która znudzona biega po całym dworku.

        Ech, kiedyś nie wypadało też pisać bezpośrednio o wielu sprawach i nie powiem, czasem ma to swój urok. Ale z punktu widzenia współczesnego czytelnika sporo klasyków jest dosyć naiwna pod względem zachowania bohaterów, wręcz dziecinnie głupiutka i infantylna. Ale trzeba też mieć na uwadze ówczesne podziały społeczne, przecież szlachcic nie zniży się do poznania niedoli małorolnego chłopa albo tkaczki z manufaktury!

        Może to i moja wina - sporo klasyki przerobiłem pod kątem poznania XIX wieku, mojej ulubionej epoki historycznej. Ale klasyka nie jest pod tym względem dobrą nauczycielką, na zbyt wiele tematów milczy, zbyt wiele zamiata pod dywan, a nawet, gdy traktuje o ludzkiej niedoli to z użycie zbyt wielu gładkich określeń i niedopowiedzeń. Czasem ciężko się połapać jak wielkie draństwo panuje pośród bohaterów Dostojewskiego, gdy ten pisze o niedoli, upadku i zezwierzęceniu. Za mało detali, naturalistycznych opisów, jakie stały się popularne w późniejszej literaturze.

        LINK
        • Re: coś tam czytam

          Finster Vater 2024-05-11 22:39:24

          Finster Vater

          avek

          Rejestracja: 2016-04-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-20

          Skąd: Kazamaty Alkazaru

          Nie no, tak i Hugo, jak i u Tołstoja są perełki, tak Waterloo (u pierwszego) jak i Borodino (u drugiego) zasługują na nobla, tak samo jak frazy "zginęli z braku huraganu" (choć to z inbej knigi) czy też "powstrzymaliśmy Francuzów... na całe 5 minut"

          Oczywiście to wszystko blednie przy poezji - "in the nightmare of the dark, all dogs of Europe bark. And the nations wait, sequestered in its hate"

          Stare, ale ciągle aktualne.

          LINK
  • Kwiecień-Maj

    cwany-lis 2024-05-11 18:56:51

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    -Okruchy Dnia - kupiona przypadkiem, okazała się być niesamowitą lekturą, spokojnie mieszczącą się w moim top10 najlepszych książek. Tylko wspaniały warsztat pisarski Kazuo Ishiguro może sprawić, że perypetie podstarzałego angielskiego kamerdynera podczas dwutygodniowego urlopu od służby mogą porwać za serce, wciągnąć dosłownie w wir wydarzeń i po skończeniu lektury zostawić z ciężkim zamętem w głowie. Chyba dałbym subiektywne 10/10.


    Stanisław Rembek - dzieła zebrane. Tom 1 Dziennik 1920 i okolice, Opowiadania - byłem pod olbrzymim wrażeniem "Ballady o wzgardliwym wisielcu" i postanowiłem przeczytać pozostałe powieści tego "polskiego Remarque". Na szczęście PiW wydał w ostatnich latach przepiękną serię Rembeka zawierającą jego cały dorobek literacki. Tom pierwszy to jego dziecięce wspomnienia z czasów Wielkiej Wojny, nastoletnie, już z wojny z bolszewikami jako polski artylerzysta, oraz jego dorosłe perypetie w okresie II RP. To fantastyczne świadectwo historyczne, pełne detali, których na próżno szukać w publikacjach historycznych. Najobszerniejsze są wspomnienia z frontu bolszewickiego, stanowią też olbrzymią inspirację dla kilku opowiadań, które również znajdują się w tomie pierwszym. Wyłania się z nich obraz wojny o niepodległość o którym nie miałem aż takiego pojęcia jak mi się mogło zdawać, a czytałem na ten temat kilka książek. Przede wszystkim niedola piechura i artylerzysty, ilość "friendly-fire", korupcja i niezgoda polskiego wojska, chaos, słabe morale i brak jakiejkolwiek solidarności broni albo tej słynnej braterskiej frontowej przyjaźni ... Są za to tyłowi szabrownicy, rozkradający i wyżerający przesyłki dla żołnierzy na froncie, biurokracja, masa idiotycznych regulaminów, złośliwi i zawistni, socjopatyczni wręcz oficerowie, którzy nawet się dogadują między sobą odnośnie "ubicia" irytujących ich własnych żołnierzy, ci nie pozostają im dłużni i sami strzelają do znienawidzonych oficerów. Takie rzeczy zawsze miały miejsce, niby czytałem o nich w książkach o innych frontach i konfliktach (chociażby obecny front Ukraiński), ale jakoś naiwnie mnie wychowano w przekonaniu, że nasza walka o niepodległość była moralnie na trochę wyższym poziomie. A wspomnienia Rembeka mocno mnie sprowadziły na ziemię, dużo to - pardon - życiowego gó*na i ciężkiej, uniwersalnej żołnierskiej niedoli.


    Cień Elfa - tu dla odmiany jedna z moich ulubionych książek z Forgotten Realms. Fajna przygodna, ładnie poprowadzona, awanturnicza fabuła, bardzo sensownie wykorzystany "setting" tego uniwersum na rzecz budowania wiarygodnej i ważnej cząstki całego "lore" Zapomnianych Krain. Do tego kultowi już bohaterowie, będący ikonami całego uniwersum, fajnie zawiązane dynamiczne relacje między nimi, ot, świetna klasyczna fantasy.

    LINK
    • Re: Kwiecień-Maj

      Karaś 2024-05-11 19:13:48

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Jeśli podobał się Ishiguro i lubisz klimatyczne historie z Dalekiego Wschodu, zajrzyj do serii Tajfuny. Jest tam sporo perełek, jak Ukochane równanie profesora, Kameliowy sklep papierniczy czy W lesie pod wiśniami w pełnym rozkwicie.

      Moje dni w antykwariacie Morisaki też całkiem dobre, ale już z Kwiatów orientu i bardziej romans. PIW ma sporo też literatury azjatyckiej, ale większość z nich jest, hm, cięższa, niż takie snute, koronkowe historie jak wyżej, ale taka Ulica Żółtego Błota świetna.

      LINK
  • Komedyja

    cwany-lis 2024-05-24 20:06:42

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    -Crysis: Eskalacja - no jaja, jak berety. Oglądałem ostatnio na youtube bardzo fajne opracowanie fabularne całej trylogii i przypomniałem sobie, że od lat mam na kindlu książkę, która łączy wątki z dwójki, jedynki i jednocześnie wprowadza do części trzeciej.

    I co w tym śmiesznego? Otóż spodziewałem się jakiejś grafomańskiej sztampy pisanej na kolanie (chociaż za literacką adaptację drugiej gry odpowiada TEN Peter Watts od "Ślepowidzenia", to tak, jakby Tolkien napisał adaptację Baldur`s Gate, mało tego, scenariusz napisał twórca "Modyfikowanego węgla" Richard Morgan), a dostałem jakiś sprawnie napisany, bardzo brutalny, "toksycznie" męski, militarny dramat.

    A żeby było jeszcze śmieszniej to autor skupia się w dużej części na losach żołnierzy C.E.L.L - takiej złowrogiej korporacji, których przedstawicieli rozwalamy w hurtowych ilościach w Crysis 2 właśnie.
    I tu czytamy o tym, jak to są molestowani, jak tęsknią za córką, żoną, jak ciężkie mieli dzieciństwo i jakie to prostytutki lubią... XD
    O ile sama fabuła nie zapada w pamięci, jest krótka, podzielona na jeszcze krótsze rozdziały, bez żadnej chronologii to sama finezja by z takiej sztampowej strzelanki zrobić taką woltę fabularną to zarazem niezły trolling pisarza i ponadwymiarowe ambicje. Ale co ja tam wiem, może istnieją jakieś nowelki o biednych i uciskanych mieszkańcach piekła z Doom (chociaż, jak czytam co się fabularnie wyprawia w Eternal ...), orczym apartheidzie w Gothic 3 czy dążeniu do niepodległości Stroggów w serii Quake.

    Zresztą to nie pierwsze takie moje zaskoczenie książką na podstawie gry - "Battlefield 3:Rosjanin" - autor po prostu, tak bezczelnie wywalił 80% fabuły z gry i zaserwował świetnie napisany militarny akcyjniak. Inna sprawa, że fabuła gry była tak dziurawa i głupia, że zwyczajnie bez "amputacji" największych głupot scenariusza po prostu nie dało się tego przełożyć na prozę.

    LINK
  • Maj: Wolfe najlepszy, najwspanialszy a reszta się nie liczy

    Shedao Shai 2024-06-04 10:08:26

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    W maju 9 książek.

    Księga Krótkiego Słońca
    Na wodach błękitu / W dżunglach zieleni / Powrót na Whorla - Gene Wolfe

    O KDS pisałem tak: Księga Długiego Słońca to opowieść znacznie bardziej... normalna od Księgi Nowego Słońca. I to jej największa wada. Mózg mi nie zapłonął, nie snuję żadnych teorii bo i właściwie nie ma o czym.

    Odnoszę wrażenie, że sporo czytelników onegdaj miało takie wrażenia i przy pisaniu KKS Wolfe wziął sobie je do serca. Albo po prostu taki był zamysł: uśpić czujność fanów. W sumie, znając autora, wybieram tę drugą opcję - w tak misternie skonstruowanej łamigłówce nie ma miejsca na przypadkowość i zmiany pod wpływem oczekiwań innych. Bowiem KKS to rzecz tak poplątana, skomplikowana, nieliniowa i pełna niedomówień, że czapką przykrywa nie tylko inne powieści Wolfe`a. Przemyślałem sobie tę kwestię i czuję się komfortowo mówiąc, że ta trylogia to najtrudniejsze książki jakie czytałem. Niczego nie można być w nich pewnym, autor raz po raz wywraca do góry nogami to, co wiemy o toczącej się akcji, do punktu w którym nie jesteśmy nawet pewni czy narrator jest tą osobą za którą się podaje. A potem przestaje się podawać i przybiera nowe imię. A potem... trzeba sobie owijać mózg taśmą klejącą żeby nie eksplodował. Ustaliliśmy zatem, że narrator jest mocno nierzetelny, co już samo w sobie wprowadza ogromny element chaosu. Do tego - opowieść prowadzona jest nieliniowo, czasami miałem problem z ułożeniem sobie chronologii wydarzeń.

    Obecnie łatwo jest mieć wrażenie, że jesteśmy zasypywani książkami których autorzy mają czytelnika za idiotę. Prowadzą go za rączkę, starają się żeby ich książki były jak najbardziej przystępne. W niejednym przypadku wynika to pewnie nie (tylko) z chęci dotarcia do jak najszerszego grona czytelników, ale z faktu że sam autor do najbardziej światłych nie należy. Tu mamy dokładną odwrotność tego trendu. Wolfe zakłada, że jesteś inteligentny i że będzie ci się chciało myśleć podczas lektury i po jej skończeniu też. A raczej, nie tyle że będziesz myślał, co: twoja mózgownica będzie pracowała na pełnych obrotach.

    Bez żadnego wstydu przyznaję, że to lektura która mnie przerosła, w tym względzie że obowiązkowym potem było doczytanie w opiniach i teoriach innych rzeczy które sam przegapiłem. Jest tego mnogość, a wyłaniający się końcowo obraz daje nam mozaikę którą określić "imponującą" byłoby niedomówieniem. Księga Krótkiego Słońca to tak misterna konstrukcja, że nigdy już nie zwątpię słysząc jak Gene Wolfe nazywany jest mistrzem pióra. Zdecydowanie - jest. Tak wielowarstwowo i bogato interpretacyjnie nie pisze praktycznie nikt.

    Lyżka dziegciu - książki momentami bywały po prostu... nudne. Zdarzały im się męczące dłużyzny, szczególnie w drugim tomie (wątek Inclito). To książki o których lepiej myśli się po lekturze niż podczas niej.

    Podsumowując, Księga Nowego Słońca pozostaje moim faworytem. To po prostu arcydzieło. Krótkie Słońce również określiłbym tym mianem, ale Nowe było po prostu lepiej zbalansowane; jednak przystępniejsze i tam nie miałem ani chwili nudy.
    KKS w przeciwieństwie do KDS mocniej dba o nawiązania do KNS, nadając jej kolejnej intrygującej warstwy. Myślałem, że już wyobrażam sobie wszystko co mogę wyobrażać na jej temat. Wolfe znów udowodnił mi, że się mylę

    To była podróż niełatwa, ale nadzwyczaj nagradzająca. Są to powieści zdecydowanie warte uwagi fana jakościowej fantastyki, a sama KNS to lektura obowiązkowa, choć może nie na samym początku przygody

    A Chapter Guide for the Long Sun & the Short Sun - Michael Andre-Driussi

    Chapter guide Andre-Driussiego do Nowego Słońca to według mnie niezbędny dodatek do lektury tegoż; wnosi wiele. Tymczasem ten do Długiego i Krótkiego Słońca - nie. Nie umiem otrząsnąć się z wrażenia, że jest to książka napisana na odpier...l. Andre-Driussi streszcza nam poszczególne rozdziały, czasem dorzuca wytłumaczenie poszczególnych trudniejszych wyrazów i... tyle. Brakuje mi tu prób interpretacji, rozwiązywania zagadek, zaglądania za kurtynę tajemnic. To było w przewodniku do Nowego Słońca, a tu - zabrakło. A przydałoby się, szczególnie przy Krótkim Słońcu, które miało wiele niejasności, niedopowiedzeń, bywały takie momenty kiedy sięgałem po tę książkę żeby mi rozjaśniła jakąś kwestię, a ta... tego nie robiła. Trzeba było szukać na necie.

    Są też plusy: chronologiczna rozpiska wydarzeń z każdej książki i potem jedna wielka rozpiska łącząca wydarzenia z wszystkich tomów. To rzecz przydatna. Ale oczekiwałem więcej.

    Hellraiser: The Toll - Mark Alan Miller

    O ile seria filmowa Hellraiser rozrosła się znacznie bardziej niż powinna była, a marka odcisnęła swoje piętno również np. w komiksach, to książkowo mieliśmy tylko "The Hellbound Heart" Barkera, nowelkę która zapoczątkowała całą franczyzę. W 2015 roku, a więc prawie 30 lat po jej premierze, Barker napisał kontynuację - "The Scarlet Gospels". A w 2018 roku wyszło "Hellraiser: The Toll", również niezbyt wielkiej objętości opowieść osadzona fabularnie pomiędzy dwoma dziełami Barkera. Jej autorem został Mark Alan Miller, opierając się na opowiadaniu przerobionym później na scenariusz do filmu który nie powstał (xD), autorstwa Barkera. Zatem nie jest to fanciftion, tylko nowela powstała pod okiem i na szkielecie opowieści ojca uniwersum Hellraisera. Tyle w ramach kontekstu.

    Bohaterką "The Toll" jest Kirsty Singer, główna bohaterka "The Hellbount Heart". Teraz trzydzieści lat starsza, wciąż prześladowana przez wydarzenia z przeszłości. Pinhead oczywiście o niej nie zapomniał. Więcej pisał nie będę, bo z racji niewielkiej objętości tekstu musiałbym już zapuszczać się na terytoria spoilerowe. Jest to w każdym razie udana kontynuacja pierwszej noweli i interesujące wprowadzenie do "The Scarlet Gospels". Warto było.

    The Scarlet Gospels - Clive Barker

    Kontynuacja "The Hellbound Heart". Wprawdzie nie wraca Kirsty, ale w zamian mamy Harry`ego D`Amoura, czyli detektywa przewijającego się już przez wcześniejsze dzieła Barkera. I to biedny Harry będzie miał tym razem do czynienia z piekielnymi intrygami Pinheada. A te są w zupełnie innym klimacie i z innym rozmachem niż w "The Hellbound Heart". Tam było mocno kameralnie; tu mamy akcję z grubej rury, podróże przez Piekło i odkrywanie całego panteonu piekielnego od pomniejszych demonów po samego Lucyfera. Interesująca zmiana. Widzimy jakie miejsce w całej układance zajmuje Pinhead i obserwujemy jego działania mające zmienić to miejsce na lepsze . Jest jak zawsze u Barkera, czyli brutalnie i bardzo ciekawie. To dobra kontynuacja i dobre zamknięcie historii Pinheada i D`Amoura. Fajnie by było gdyby ktoś to u nas wydał.

    5/6

    Wyjście z cienia - Janusz A. Zajdel

    Zaatakowali nas obcy, ale przylecieli inni obcy i nas uratowali. Są tacy mili, że zostali i pomagają nam w rządzeniu nami samymi. Właściwie to nawet nie muszą robić za wiele, ludzie sami ich wyręczają w dyscyplinowaniu elementów problematycznych.

    Kolejna siermiężna krytyka systemów totalitarnych. Na szczęście krótka - lekko ponad 100 stron. Gdyby było więcej, porzuciłbym w trakcie. Tak, reżimy są złe; tak, da się je obalić, tak, sprytni ludzie zawsze znajdą sposób żeby się wyzwolić. Nie traćcie nadziei, komuna kiedyś upadnie. Hura. Współczesnemu czytelnikowi książka nie ma nic do zaoferowania; przekaz jest zmaltretowany do maksimum, a w innych aspektach (fabuła, postacie) autor chyba nawet nie próbował. Męcząca nuda.

    2/6

    Tak właśnie przegrywasz Wojnę Czasu - Amal El-Mohtar & Max Gladstone

    Przyjemna saj-fajowa, choć w sumie bardziej - romansowa - pigułka. Dobrze napisana, zwięzła, a przy okazji nietuzinkowa. Takich rzeczy życzyłbym sobie napotykać więcej.

    Kosmiczne wampiry - Colin Wilson

    Nie dajcie się zwieść tytułowi, okładce czy blurbowi... właściwie wszystko sugeruje tu, że będziemy mieli do czynienia z horrorem klasy B. Tymczasem ksiązce najbliżej jest do klasycznej sci-fi czasów minionych; spokojnie widziałbym ją w szeregach takigo Wehikułu Czasu. Miłośnicy pulpowych klimatów dostaną tu kilka scen seksu, ale nie są one specjalnie wyuzdane ani dokładnie opisane - jak możnaby oczekiwać po okładce

    Tytułowe kosmiczne wampiry to... tak naprawdę nie wampiry. To obce byty pasożytujące na energii żywych organizmów; w powieści określa się je jako wampiry energetyczne -jestem w stanie wyobrazić sobie wykorzystanie takiego samego konceptu zupełnie bez lekko mylącego skojarzenia z wampirami. Ale to tak właściwie w ramach ciekawostki.

    Książka zaczyna się fantastycznie. Eksploracja opuszczonego, ogromnego okrętu obcych w kosmosie jest opisana ciekawie, obrazy jakie odmalowuje autor są bardzo sugestywne i klimatyczne. Czułem, że odkryłem perełkę. Niestety, szybko akcja przenosi się na ziemię a sednem staje się śledztwo mające odszukać zbiegłe "wampiry" i odkryć ich naturę. Spory zawód. Końcówka znowu dostarcza, idąc w rozważania o moralności, rozwiązując akcję w sposób którego się nie spodziewałem (a który mi się spodobał). Znów czuć oldschoolowego sajfaja.

    Mamy zatem sinusoidę - dobrze się zaczyna, słabo rozwija i znowu dobrze kończy. Książka jest odpowiednio krótka (niby 326 stron, ale w wydawnictwie IX, więc w takim MAgu czy Rebisie byłoby to, ja wiem, ze 200?). Nie zdąży zatem znudzić czytelnika, te mniej interesujące elementy w środku mijają szybko i sprawnie. A może i innych nie będą wcale nudzić, ja po prostu bardzo nakręciłem się na początkowy klimat i żałowałem, że nie był on potem kontynuowany. Kwestia oczekiwań.

    Nie porwało, nie bolało. 3,5/6

    LINK
    • Re: Maj: Wolfe najlepszy, najwspanialszy a reszta się nie liczy

      Karaś 2024-06-04 10:31:28

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Wyjście z Cienia to dla mnie "wersja light" albo młodzieżowa Limes Inferior. Względnie szkic roboczy, który dopiero potem nabrał kształtów. Choć niby wyszło później...

      LINK
      • Re: Maj: Wolfe najlepszy, najwspanialszy a reszta się nie liczy

        Shedao Shai 2024-06-04 11:01:02

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        No właśnie jeszcze tylko Limes inferior zostało mi z powieści Zajdla. Wezmę się za to pewnie w tym miesiącu i zamykam temat tego autora, ma kilka bdb rzeczy ale jednak za dużo w jego twórczości kupsztali żebym się brał za opowiadania, to trochę jak kroczenie po polu minowym.

        inb4 "przeczytaj zbiór X, tam są super rzeczy": NIE, DZIEKUJE xD

        LINK
  • Czerwiec: Silverberg, horrory...

    Shedao Shai 2024-06-28 13:16:02

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Znów 9 książek. Nie idzie mi, nie mam powera do czytania.

    W ogóle, gdzie Mossar? Chyba nie umar, bo się dziś logował, ale ostatni post 5 czerwca, a więc dzień po premierze Akolity. Czyżby kolejny który umar, ale fanowsko? xD

    The Number of the Beast - Robert A. Heinlein

    Czwórka głównych bohaterów podróżuje po światach równoległych. Heinlein napakował tu odniesień od innych dzieł, jak np. Oz czy Barsoom. W ogóle - ta książka to taki list miłosny do twórczości Edgara Rice Burroughsa. Pomysł niezły, wykonanie znacznie gorsze - książka przynudza, jest zdecydowanie za długa. Na czytniku było to 510 stron - gdyby było 150 to by było całkiem spoko A tak... mocno przegadane, czasami przelatywałem wzrokiem całe paragrafy pier...nia o niczym. Przyjacielskie przekomarzanie się bohaterów, tak charakterystyczne dla Heinleina, jest fajne, ale nie w tak wielkiej ilości.

    Gdzieś w 2/3 zaczyna robić się ciekawiej. Pojawia się Lazarus Long (znany z innych powieści Heinleina) ze swoją obstawą, a później autor naprawdę idzie na całość i spotykamy postacie z jeszcze innych jego książek: m.in. "The Rolling Stones", "Podkayne of Mars", "Obcy w obcym kraju". Fajnie, ale jednak wcześniej na tyle mnie lektura umęczyła, że nie do końca umiałem to docenić, bardziej ze zniecierpliwieniem spoglądałem na ilość pozostąlych do końca stron. Byłoby znacznie lepiej, gdyby Heinlein był tu zwięźlejszy wzorem większości swoich wcześniejszych dzieł.

    2,5/6

    Limes inferior - Janusz A. Zajdel

    Ależ ten Zajdel to sinusoida. Na pożegnanie z jego twórczością trafiłem na jedną z lepszych jego książek. Ciekawa konstrukcja świata, niezłe pomysły. Nie powiem, żebym czytał z zapartym tchem, ale wizja świata Limes inferior spodobała mi się, a postawione przez Zajdla pytania ruszyły trochę moją mózgownicę.

    4/6

    Księga czaszek - Robert Silverberg

    Książka jedynie luźno zahacza o fantastykę - głównym motywem czwórki bohaterów jest poszukiwanie życia wiecznego. I tyle. Mamy powieść drogi ze sporym naciskiem na psychologię i kreację postaci. Wychodzi to bardzo dobrze. Właściwie ciężko tu kogokolwiek polubić... czyli Silverberg dobrze oddał charakter przeciętnego ok. dwudziestolatka Książka to zbiór naprzemiennych relacji czterech bohaterów. Każdy jest wyraźnie inny, wyróżmia się, autorowi dobrze wyszło takie "mówienie czterema głosami". Pomimo braku wartkiej akcji czy zwrotów fabularnych, czyta się sprawnie i przyjemnie. Jest nutka tajemnicy, do samego końca zastanawiałem się jakie rozwiązanie wybierze Silverberg. Wybrał satysfakcjonująco. Dobra rzecz, może nie z gatunku "zmieniających życie" (do tego nie aspiruje), ale w kategorii niegłupich i zwięzłych - jak najbardziej.

    Diabeł zabierze was do domu - Gabino Iglesias

    Klimatyczna opowieść o staczaniu się w dół spirali przemocy. Początek bardzo ciężki emocjonalnie - rozważałem odstawienie książki i to nie wcale z powodów jakościowych. Potem na szczęście autor trochę odpuszcza, choć i tak jest ciężko, wręcz przytłaczająco. Obiektywnie to oczywiście plus, tak zagrać na emocjach trzeba umieć.

    Fabuła jest prosta, ale to nie o nią tu chodzi. Tu celem jest sama podróż a nie jej koniec. I to działa bardzo dobrze. Mamy tu lekki sos fantastyczny, ale to tylko tło. Kreacja postaci - poziom najwyższy. Język, jakim książka jest napisana - dobry, sprawny, czyta się z przyjemnością (o ile takiego słowa można użyć wobec tak ponurej książki).

    Wobec ostatnich cięć w biblioteczce i w planach zakupowych, spoglądałem coraz bardziej złowrogim okiem na MAGową serię horrorów. LaValle i Iglesias przekonali mnie, że może powinienem patrzeć gdzie indziej

    5/6

    Samotne kobiety - Victor LaValle

    Nie brzmiała mi ta książka za ciekawie, ale mając w pamięci bardzo dobre doświadczenie z "Odmieńcem" zdecydowałem się spróbować. I mam nauczkę - LaValle`owi trzeba po prostu ufać; nawet jeśli zarys fabularny nie brzmi zbyt porywająco, to on opowie nam historię tak, że kartki będą się same przewracały. To po prostu bardzo dobry pisarz. W tej odpowiednio zwięzłej powieści odmalowal nam interesujcą wizję surowych realiów Ameryki sprzed przeszło stulecia. Mamy element nadprzyrodzony, bardzo wyraźny a jednak nietypowy i nieprzewidywalny. I na szczęście nieidący w stronę horroru psychologicznego i kwestionowania psychiki głównej bohaterki. Przyjemna historia z dobrze rozpisanymi postaciami.

    4,5/6

    Doom 3: Worlds on Fire - Matthew Costello
    Doom 3: Maelstrom - Matthew Costello


    Książkowa adaptacja gry Doom 3. Po co to przeczytałem? Nie wiem, ale mam ostatnio fazę na Dooma (dodatek do Eternal: Ancient Gods jest fantastyczny). Tutaj, no cóż. Trzeciorzędny pisarz próbuje jakoś ubrać w dwie książki fabułę której głównym sednem jest piu piu szczelamy w demony. Wiadomo, nie ma szału. Nie jest nawet przeciętnie. Pasza.

    W dół do ziemi - Robert Silverberg

    Książka równie klimatyczna co mądra, a na dodatek ciekawa. Słowem: klasyka, ale taka dobra, która z czasem się nie zestarzała i dalej oferuje czytelnikowi wiele. Świat Belzagoru wciąga od pierwszych kartek, zakończenie daje satysfakcję. Takie sajfajowe "Jądro ciemności", do którego to Silverberg wielokrotnie otwarcie się odnosi, a jeden z bohaterów ma na nazwisko Kurtz

    Warta uwagi jest ciekawa przedmowa Silverberga, w której opisuje co mu chodziło po głowie podczas pisania oraz dlaczego z początku uważał że to słaba książka. Dajew dobry kontekst do lektury. Posłowie Sokołowskiego - do pominięcia.

    5,5/6

    Rój - B.V. Larson

    Obce statki porywają i mordują ludzi, ale potem się okazuje że to właściwie dla ich dobra, bo te mordy to w ramach testów, a ludzie potem mogą sobie tymi statkami dowodzić. A potrzebują tego, bo przylatują drudzy obcy, tym razem naprawdę źle. No i trzeba się zorganizować i walczyć.

    Pierwszy z 12(!) tomów space opery od Drageusa... wiem, sam sobie to robię, ale nie ustaję w nadziejach, że któraś mi się spodoba Czy trafiłem? Nie, ale też nie jest to totalna pasza.

    Przede wszystkim, autor nie umie kreować postaci. Główny bohater to typowy Gary Stu; szybko przestaje mu się kibicować i zaczyna irytować. Wykładowca z amerykańskiego wypizdewia szybko staje się zarówno błyskotliwym strategiem bez którego ludzkość by wyginęła, jak i kozackim żołnierzem frontowym. Autor ewidentnie realizuje tu swoje fantazje. W tym momencie warto też wspomnieć o wątku miłosnym: na statku w wyniku porwania pojawia się również niejaka Sandra. Sandra to młoda studentka, która zresztą była zapisana na zajęcia naszego bohatera (tak, dzieli ich ok. 20 lat różnicy wieku). Jest piękna i dzielna, zarazem asertywna, i choć obraża się kiedy bohater ma w d... jej rady (za każdym razem), to szybko mu wybacza i pokornie daje buziaka czy tam wskakuje mu do łóżka. I tak to się kręci.

    Aspekt militarny zrobiony jest tak, noo, jakbym opisywał go ja. Czyli gość, który wie że jest armia i jest marynarka i siły powietrzne i są generałowie i pułkownicy i szeregowi żołnierze i jak się walczy to trzeba mieć jakąś strategię. Innymi słowy, autor wiedzę ma podstawową, co nie przeszkadza mu pisać książek z silnym aspektem militarnym xD Efekt jest taki, że nie trzeba być specjalistą, żeby czuć, że coś tu jest grubymi nićmi szyte.

    Czy jest zatem w książce jakiś pozytyw? Dla mnie jest, jeden dość mocny: zaciekawiły mnie tajemnice świata przedstawionego, to kim są obcy (jedni i drudzy), kto za nimi stoi, jak wygląda "większy wszechświat" tego uniwersum. I język autora - sprawny, zwięzły, czyta się to bez bólu. I wciąż trochę ze sobą walczę, ale chyba skuszę się na drugi tom, bo pierwszy zakończył się całkiem obiecująco. Choć nie mam większych nadziei, że będzie to jakieś moje guilty pleasure.

    2,5/6

    LINK
    • Re: Czerwiec: Silverberg, horrory...

      Mossar 2024-06-28 13:24:46

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Jeśli chodzi o SW to za bardzo się wkręciłem w czytanie SF i trochę mi przez to oklapło fanowanie SW. Acolyte ogląda mi się całkiem fajnie, na pewno lepiej niż Kenobiego, Ahsokę czy Bobę.

      A nie pisałem, bo byłem na urlopie, a jak wróciłem to mnie do gruntu przygniotła temperatura i nie potrafię sobie z nią poradzić xD

      LINK
    • Re: Czerwiec: Silverberg, horrory...

      Shedao Shai 2024-07-09 10:35:13

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      No i masz babo placek, strasznie zmossarowałem, tzn. wrzucilem podsumowanie za czerwiec 28 czerwca, a zdążyłem jeszcze do końca miesiąca przeczytać jedną ksiązkę xD no i trzeba zrobić erratę.

      Książką ową jest drugi tom serii Star Force, czyli Zagłada B.V. Larsona. Jak widać, skusiłem się na niego, baa... powiem wam spoilerowo, że już jestem na piątym tomie xD, ale to już w podsumowaniu lipca. Ciekawe jak daleko zabrnę. Seria to literacka pasza, główny bohater jest tragiczny, jego ukochana jeszcze gorsza, ale jednak jakoś się to ciągnie, jak już pisalem wyżej, świat przedstawiony to duży plus tej serii, jestem ciekawy co będzie dalej, więc zaciskam zęby, przymykam oko i cisnę. Nie polecam, ale czytam dalej xD

      LINK
      • Re: Czerwiec: Silverberg, horrory...

        Karaś 2024-07-09 11:38:47

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: София

        Gdzieś tam wyżej pisałem o Star Force, to jest tak złe, że aż dobre. Czysta frajda w kosmosie. Od dziesiątego tomu dorzucili mu wpsółpisarza, który chyba miał przytemperować te kucupały, ale wtedy seria straciła cały swój impet i jest po prostu nudna xD Ale 1-9 no nie mogę powiedzieć, ani że były dobre, ani że żałuję, bo było fajnie i wciąga.

        LINK
  • Maj i czerwiec 2024 -

    Mossar 2024-06-28 14:04:10

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    -Bajania - M. Medwid

    Interesujący zbiór fantastycznej grozy. Warto zwrócić uwagę na autora, bo w sumie dopiero zaczyna, ale jest potencjał. Ładnie pisze i nieźle snuje swoje historie.

    Świat robotow 2 - I. Asimov

    Drugi tom, w sumie chyba mocniejszy. Szczególnie końcówka, ostatnie opowiadanie o dwustuletnim człowieku.

    Gra o sumie niezerowej - M. Cholewa

    No i koniec. Finito. Niby średnia seria, ale jakoś mi jej brak. Czyli w takim razie dobra? Nie wiem.

    Poniewczasie - W. Szostak

    Dzikie to i może trochę bełkotliwe, ale kurczę, raz na jakiś czas potrzebuję takiej formy. Wszystko w formie dziennika — miałem poczucie, że to próba napisania dziennika wewnątrz dziennika, ale taka która pokazuje czytelnikowi proces myślowy autora. Na temat wykorzystania słów i w ogóle tego, jak można tworzyć historię mając tylko pojedyncze słowa.

    Zakazane szlaki, W zgliszczach, ...

    Trochę tych antologii przeczytałem, ale nie będę się jakoś doktoryzował na ten temat.

    Odyseja kosmiczna 2001 - Clarke

    Kurczę, no podobało mi się. Clarke pisze bardzo obrazowo. Można się zanurzyć w tą opowieść, widzieć to wszystko co opisuje autor. Sama historia nie jest jakaś wybitnie wyszukana, ale czuć skalę tego wszystkiego. I finał jest bardzo intrygujący, skrywa ukryte dna.

    Marsjanin - A. Weir

    Cóż, wolę film. Nie było źle, ale film oglądało mi się lepiej.

    Nigdziebądź - N. Gaiman

    Ale mi się to podobało!
    Z początku myślałem, że to taka mroczna baśń, ale im dłużej to trwało, tym więcej przesłania zauważałem. Po lekturze, po finale, byłem już zakochany w tej, właściwie bardzo smutnej historii.

    Katedra - J. Dukaj

    Oglądałem Bagińskiego wiele lat temu. Teraz padło na oryginał Dukaja. Zaskoczyło mnie to jak wiele Dukaj zostawia czytelnikowi. Wiem, że to jego cecha rozpoznawcza, ale właściwie nic w związku z Katedrą nie jest opisane jednoznacznie. Do wszystkiego musimy ustosunkować się sami. Podziałać własną wyobraźnią. Świetne.

    Tarcza Szerni - F. W. Kres

    Kres wciąż świetny. Jedna z lepszych serii fantasy w Polsce.

    Spotkanie z Ramą - Clarke

    Kolejny Clarke i znowu wspaniale napisane SF. Do końca życia zapamiętam tego Jimmy`ego na swojej Ważce płynącego wzdłuż osi Ramy.

    Vatran Auraio - M. S. Huberath

    Aaaale dziwaczne! Z jednej strony świetne, nietypowe, nieśpiesznie piękne, ale kurczę czegoś mi zabrakło. Może było to aż zbyt leniwe i niespieszne? Zabrakło jakiegoś jednego mocniejszego akcentu? Chyba tego mi brakowało.

    poznAI przyszłość - Powergraph

    Świetna antologia opowiadań o SI od Powergraphu. Takei nazwiska, że głowa mała. Gunia, Rak, Cetnarowski, Kosik, Salik. Dla mnie najlepiej wypadł Cyran, Gunia i Zielińska. Polecam, bo to bardzo nietypowe opowiadania o SI. Szczególnie właśnie wyżej wspomnieni napisali coś bardzo nieoczywistego.

    LINK
  • II kwartał 2024

    bartoszcze 2024-07-02 22:27:34

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Jeden z Wszechświatów

    Raz że byłem zbyt zmęczony wieczorami, a dwa że jedna cegła...

    Marian Duryasz - Moje podniebne boje

    Za dychę z kosza w markecie, wziąłem bo IIWŚ. Teraz myślę jak się pozbyć.

    Terry Pratchett - Muzyka duszy

    Fajne momenty, całość się nie skleja. Lubię Śmierć (POSTAĆ), ale jest eksploatowana trochę na siłę.

    Andrew H. Knoll - Ziemia. Cztery miliardy lat historii w ośmiu rozdziałach

    Znakomite przybliżenie historii życia na Ziemi zaczynając od czasów, kiedy go jeszcze nie było.

    Joseph Conrad - Jądro ciemności

    Nadrabianie szacownego klasyka. Bez szału.

    Liu Cixin - Problem trzech ciał

    Odświeżające, zarówno chińskim settingiem, jak i pomysłami. Fabularnie jednak nie porwało. Przed obejrzeniem serialu jeszcze powinienem zdążyć drugi tom.

    Patryk Pufelski - Pawilon małych ssaków

    Zapiski młodego polskiego Żyda pracującego w zoo. O zwierzętach, żydowskości i życiu. Ciekawe (choć jeśli ktoś nie lubi zwierząt...)

    Frank Herbert - Mesjasz Diuny

    Będzie cud jeśli po przeczytaniu tego obejrzę ten trzeci film Villeneuve`a. Lub przeczytam kolejny tom.

    Anna Brzezińska - Mgła

    Trochę baśń, trochę opowieść plebejska z włoskiego średniowiecza. Znakomite.

    A.B. Strugaccy - Trudno być bogiem

    Znowu quasi-historyczny sztafaż, ale jednak SF. Spoko.

    Claudia Salazar Jimenez - Krew o świcie

    Bardzo poetyckie - że tak powiem - przedstawienie rzeczywistości Peru z czasów Świetlistego Szlaku. Drastyczne.

    James Clavell - Shogun

    Strasznie długie te przygody Anjinsana. Przynajmniej przeczytanie oszczędzi mi czasu, jaki musiałbym przeznaczyć na obejrzenie nowej adaptacji.

    W sumie niewiele brakło do 1 książki na tydzień.

    LINK
  • Grabiński

    Karaś 2024-07-03 12:23:53

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Od paru miesięcy niczego nie czytałem, więc żadnej opinii, ale chciałem zwrócić uwagę na planowane wydanie wszystkich dzieł Grabińskiego przez Wydawnictwo IX. Ruszyła już przedsprzedaż na pierwsze cztery tomy. Polecam, to bardzo intrygujący pisarz, prekursor gatunku, jeden z najbardziej znanych polskich autorów za granicą - tłumacza go na angielski, hiszpański, serbski, bułgarski etc.


    https://wydawnictwoix.pl/produkt/stefan-grabinski-dziela_zebrane_promocja/?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR3aK_i9xZn2GCrj4d-kFGGREIcnIwHGfelS9ziltxDT4WblAmq78-znelE_aem_nCQAvC8IpYhQe_5kgw3R3g

    LINK
  • Drugi kwartał 2024

    Rusis 2024-07-03 20:35:58

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wrocław

    Drugi kwartał był bardziej wyrównany pod względem czytelniczym, poukładałem sobie pracę to i wróciłem do standardowego tempa.

    "Kraj niespokojnego poranka" - Roman Husarski
    Bardzo nierówny cykl reportaży o Korei (głównie Południowej, ale nie da się tego tematu poruszyć bez omawiania również Północnej). Z jednej strony sporo ciekawych informacji na temat życiu w kraju, przemian, kultury i ludzi. Z drugiej autor lubi popadać z dygresji w dygresję przez co zamiast w miarę zwięzłego przedstawienia jakiegoś tematy płynie aż sobie po iluś stronach przypomina o czym on ten reportaż zaczął, aby spiąć to klamrą. Mniej więcej połowę książki się ciekawie czytało, przez resztę brnąłem czekając aż autor dobije do brzegu i uchwyci myśl, która chciał przedstawić.

    "Faceci w gumofilcach" - Andrzej Pilipiuk
    Jakie to było złe... Na urlop postanowiłem zabrać tym razem zamiast książki jakiegoś audiobooka z opowiadaniami, tak aby móc raz na jakiś czas godzinę przesłuchać. Szukałem chwilę i wybór padł na nową książkę Pilipiuka. Daaaawno już nic od niego nie czytałem i wiedziałem, że będzie waliło grafomanią, ale no... urlop, 30-60 min okresy do przesłuchania na luzie, bez skupiania się, co może pójść nie tak? Przekonałem się dobitnie, że to już nie dla mnie. Może z 20 lat temu bym dał radę, ale po przesłuchaniu ponad połowy opowiadań dałem sobie spokój. Zbiór słabych żartów i opowiadań szumnie nazwany książką...

    "Przebudzenie zmarłego czasu t.2. Druga gemma" - Stefan Darda
    Sięgnąłem po tę książkę tylko dlatego, że nie lubię nie kończyć serii. Pierwszy tom był ok, ale nic szczególnego - po ponad dwóch latach dużo mi z niego uleciało ale nie wszystko. Drugi tom to niestety porażka. Przez całą książkę akcja bardzo niewiele pchnięta do przodu, odeszliśmy trochę w inne klimaty, aby do celu powrócić pod koniec i zakończyć... w sumie nie zakończyć. Będzie trzeci tom, ale tym razem powiem już pas. Nie warto.

    "Wiatr" - Marcin Ciszewski
    Całkiem niezły thriller Marcina Ciszewskiego, z akcją rozgrywającą się głównie na Kasprowym Wierchu. Jak w klasyce kryminałów - morderstwo w niewielkim gronie ludzi i tajemnica do odkrycia. Tu okraszone jeszcze sporą porcją dosyć intensywnej akcji, która nie pozwala się nudzić. Jak to u Ciszewskiego bywa jest tu przy okazji trochę historii alternatywnej, ale nie wprowadza ona takiego oderwania od rzeczywistości jak to było w jego serii www - jest bardziej subtelna, a przynajmniej w pierwszym tomie (przede mną 4 kolejne, acz są luźno powiązane tylko).

    "Stop Prawa" - Brandon Sanderson
    "Cienie tożsamości" - Brandon Sanderson
    "Żałobne opaski" - Brandon Sanderson

    Trzy z czterech tomów drugiej ery za mną. "Stop Prawa" był bardzo fajnym wstępem przesuwającym historię kilkaset lat na przód. Ciekawie się czytało jak świat się zmienił, w jakim kierunku poszedł i z czym się obecnie mierzą. Do tego coś co też fajnie zagrało czyli zobaczenie jak nauka i technologia powoli stają się dużo ważniejsze niż mistyczne umiejętności. Zarówno przy tym on jak i "Cienie tożsamości" były całkiem przyzwoicie napisanymi lekkimi kryminałami osadzonymi w świecie fantasy - czyli połączenie dwóch styli, które bardzo lubię. I zarówno "Stop Prawa" jak i "Cienie tożsamości" to są lekkie (tematycznie i objętościowo) książki, taka odskocznia trochę po pierwszej erze. Obie książki bardzo na plus. Z "Żałobnymi opaskami" mam natomiast większy problem. Widać, że z lekkiej serii autor zaczyna tu pchać trochę w kierunku bardziej epickiego fantasy, podnosząc wagę problemów - co nie jest złe, ale zmienia wydźwięk czegoś co działało całkiem nieźle i sprawia, że czytało mi się to trochę gorzej. Do tego największy zarzut jaki mam do "Żałobnych opasek" dotyczy sposobu prowadzenia postaci Wayne`a - bohater, który był w poprzednich tomach czasem comic reliefem tu staje się już męczący, za dużo błazenady, żartów powtarzanych po 15 razy... Na szczęście gdy się robi poważniej i on poważnieje, ale mimo wszystko pierwszą połowę tej książki się męczyłem w dużej mierze z uwagi na niego. Na pewno przed ostatnim tomem muszę sobie zrobić trochę dłuższą przerwę. Ale.. do zakończenia drugiej ery pozostał mi jeden tom, a już mogę stwierdzić, że jako całość wypada ona całkiem nieźle.

    LINK
    • Re: Drugi kwartał 2024

      Karaś 2024-07-03 21:28:43

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Z Dardą mam podobnie. Pierwsza część Domu na Wyrębach - świetna. Kolejne dwa... cóż. Czarny Wygon - świetny, kontynuację... cóż. Szkoda, że kolejna seria kontynuuje ten trend, bo bardzo lubię jego pierwsze tomy, mają w sobie pewien satysfakcjonujący ładunek opowiedzenia klasycznej, dobrej, zamkniętej historii, ale kontynuacjom zazwyczaj brakuje tego, co stanowiło o sile pierwszej części i skupiają się głównie na opowiedzeniu, no, co tam słychać u bohaterów, a nie jakiejś historii. Ale może mam błędne wrażenie.

      LINK
      • Re: Drugi kwartał 2024

        Rusis 2024-07-04 20:21:33

        Rusis

        avek

        Rejestracja: 2004-02-28

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Wrocław

        No niestety mam podobne wrażenia co do pozostałych wymienionych przez Ciebie pozycji. Przy czym Czarny Wygon się najdłużej bronił, Dom na wyrębach z każdym tomem miał spadek jakości.

        Ostatnio widziałem, że Darda planuje teraz kontynuację "Zabij mnie tato" i to od razu w formie 2 i 3 tomu... cóż, chyba nawet nie będę do tego podchodził bo to był w porządku kryminał, ale bez szaleństw. Kontynuacja w wykonaniu Dardy może wyjściu tu raczej tylko na gorsze.

        LINK
  • Trochę historii

    cwany-lis 2024-07-28 20:57:40

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Żydzi 2 - typowy Zychowicz, nawrzucał tu od groma swoich artykułów z "do rzeczy", kilka wywiadów i suplementów, spoto ciekawostek etc. Ale to książka o wszystkim i o niczym, za duży rozrzut tematyczny, a nawet jak trafi się ciekawy temat to jest ujęty w zbyt krótki rozdział. Dobrze się czyta, ale za duży niedosyt.

    Duch Króla Leopolda - reportaż o tym, jak to król Belgi na przełomie XIX/XX wieku pozyskał kolonie w Kongo i poprzez swoją chęć zysku walnie przyczynił się do śmierci 8-12 milionów tubylców i kolosalnych zmian w regionie, które rezonują po dziś dzień. Swego czasu głośna książka, bardzo kompleksowo opisuje sposób w jaki król wszedł w posiadanie Konga, jak sprytnie wykorzystywał prasę, opinie publiczną, lobbystów, sponsorów i dezinformację oraz fake newsy. Jego machinacje liczą sobie ponad 140 lat a sprawiają wrażenie współczesnych, zaskoczyło mnie to niezmiernie, że już wtedy kupowano wydawnictwa prasowe (dosłownie) by te pisały pochlebne artykuły, kompletnie zakłamując rzeczywistość. To na jakim poziomie tak rozległa manipulacja ma miejsce teraz? Bardzo ciekawie opisane zjawisko pozyskiwania obcego, dzikiego terytorium bez żadnego szacunku dla jego mieszkańców. Jak ktoś chciałby napisać powieść SF o planetarnych koloniach i złych korporacjach, tu ma cały proces podany na tacy. Mocna historia.

    Powstanie Spartakusa - łał, 3/4 książki to jedno wielkie wprowadzenie do tytułowej rewolty! O buncie tego gladiatora zostało zaskakująco mało informacji, autor, Paweł Rochala tym samym postanowił w pełnym zakresie opisać poprzedzające go inne powstania niewolników oraz bardzo szczegółowo omówić (przy okazji ) sposoby walki ówczesnych legionów i kohort rzymskich. Dla mnie, osoby która dopiero zaczyna zgłębiać dzieje starożytnego Rzymu były to bardzo ciekawe informacje, zwłaszcza, że bardzo przystępnie, anegdotycznie opowiedziane. Ktoś kto już w temacie trochę siedzi może poczuć się zirytowany takimi proporcjami prezentowanego tematu. Ale to bardzo ciekawie napisana książka, bez naukowego zadęcia, pisana przez pasjonata. Polecam, zaskoczyło mnie (ale tylko troszeczkę), że serial Spartacus praktycznie nijak ma się do rzeczywistości, nie licząc imienia bohatera. Bujda na resorach/sandałach!

    LINK
    • Re: Trochę historii

      Finster Vater 2024-07-28 22:27:57

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Zychowicza unikam od czasu jego pierwszej książki. I każdemu odradzam. Pisze pod wymyśloną tezę i jest odporny na argumenty. Pisać imie i dobrze się to czyta, ale co z tego?

      LINK
      • Re: Trochę historii

        darth_numbers 2024-07-31 17:19:58

        darth_numbers

        avek

        Rejestracja: 2004-08-03

        Ostatnia wizyta: 2024-11-20

        Skąd:

        O szkoda. Nie wiedziałem że facet ma takie "ustawienia". Ja czytałem tylko OBŁĘD`44 i mi się podobało. Nie mam kompetencji żeby ocenić zawartość merytoryczną ale czytało się bardzo dobrze. Inna sprawa że facet umie wywoływac emocjonalną reakcję u czytelnika, więc chyba za bardzo "naukowa" to taka literatura nie jest.

        LINK
        • Re: Trochę historii

          cwany-lis 2024-07-31 18:12:30

          cwany-lis

          avek

          Rejestracja: 2003-07-31

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Sopot

          Pisze bardzo przystępnie, ale naciąga fakty pod swoje tezy i bardzo często nadużywa zwrotów nieprzystających prawdziwemu historykowi m.in "na pewno", "z pewnością", "tak by było", "tak by się stało (i basta!)" - czyli wróżenie z fusów godne jasnowidza z Człuchowa a nie uczonego, analizującego dane, raporty i wnioski.

          Ale lubię jego książki tak jak książki nowego kanonu, czyta się dla relaksu i wio bardzo też sobie cenię jego czepialstwo i spopularyzowanie tematów, które pośród polskich amatorów histotii praktycznie nie istniały w świadomości m.in. bezsensowność powstania, czarne owce w AK, kolaboracje, czy mordowanie Żydów.

          LINK
  • Lipiec 2024

    Mossar 2024-07-30 10:14:57

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    -Opowiadania zebrane - G. Herling-Grudziński
    Jakie to było dobre.
    Nie spodziewałbym się, że opowiadania, które w znacznej mierze dotyczą bohaterów związanych z włoskim Kościołem tak bardzo mnie zainteresują i poruszą. Zasługa w tym tego, że Herling-Grudziński genialnie operuje słowem i świetnie komponuje pod kątem narracji swoje historie. Myślę, że z 4-5 opowiadań z tego zbioru to są takie perełki, że głowa mała: Wieża, Pożar w kaplicy Sykstyńskiej (to właściwie jest futurystyczna fantastyka), Ostatnia spowiedź egzorcysty, Dżuma w Neapolu. Tyle w tym emocji, dotykania sedna ludzkiej egzystencji, szczególnie samotności, doświadczenia zła, poszukiwania nadziei. No, jestem jednocześnie zaskoczony, że tak mi to siadło i oczarowany pisarstwem tego autora.

    Mgła - A. Brzezińska
    Zaraz po premierze przeczytałem z 20 stron i odłożyłem, bo miałem wrażenie, że to bełkot, a nawet jeśli nie, to zwyczajnie nie chciało mi się podążać z fabułą. Jak mi się podobało tym razem? Dużo bardziej, choć to szalenie trudna fantastyka, zdania na półtorej strony i taka trochę niefabularna fabuła. Ciężko za nią w ogóle podążać, ale jak się skupisz, to potrafi zachwycić.

    Maska - S. Lem
    Jak zwykle Lem w krótkiej formie powala (zresztą w długiej też), ale tu obawiałem się, że będę miał do czynienia ze słabszą wersją "Dzienników gwiazdowych", a w rzeczywistości dostałem coś zupełnie innego. Każde opowiadanie w innym klimacie i z inną narracją, a fabuła jak zwykle top klasa. Polecam.

    Prawiek i inne czasy - O. Tokarczuk
    No co mam powiedzieć, była to uczta czytelnicza, choć nie będzie to powieść, którą będę jednym tchem wymieniał wśród moich najukochańszych. Tokarczuk pisze przepięknie, magicznie, potrafi ciekawie wplatać fabułę w życie zwyczajnych ludzi, zachowując przy tym jakiś taki melancholijny wydźwięk. Bardzo dobra powieść.

    Najstarsza z potęg - Feliks W. Kres
    Chyba pierwszy tom tej serii, który mnie nie ujął. Ot, takie se. Niby jest ten sam klimat i ten sam styl autora, ale jakoś tak bez szału.

    Tarnowskie Góry Niesamowite
    Dostałem od W. Gunii. Dobrze mi się czytało, ale nie mogę powiedzieć, żeby to był mój ulubiony zbiór opowiadań polskich autorów fantastyki. Z dwa, może trzy opowiadania mnie jakoś mocniej ujęły, ale reszta raczej średnia.

    Antologia opowiadań nominowanych do Nagrody Zajdla 2023
    Bez szału w tym roku. Cztery opka, z czego jedno mnie przekonało i to nie jakoś mocno, tak na 7.5/10. Uważam, że w zeszłym roku było parę lepszych opowiadań, choćby z antologii Wydawnictwa IX.

    LINK
    • Re: Lipiec 2024

      Karaś 2024-07-30 11:48:13

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Ja niestety kwalifikuję się do tej głupszej części czytelników, do których proza pani Tokarczuk nie trafia. Próbowałem sporo, za każdym razem mam odczucia między nudą a wattpadem.

      Ale ze współczesnych jej podobnych pisarzy o podobnym targecie i klimatach, ale - subiektywnie oczywiście - o wiele przyjemniejszego w odbiorze, polecam bułgarskiego pisarza Georgiego Gospodinowa. Sporo tłumaczone na polski. Ostatnio "Schron przeciwczasowy" robi robotę. Choć wolę "Fizykę smutku" i "Powieść naturalną". Tłumaczenia są dobre.

      LINK
    • Re: Lipiec 2024

      bartoszcze 2024-07-30 12:30:59

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      U Brzezińskiej trzeba było złapać, że rozdziały są naprzemiennie z różnych planów czasowych, i wtedy wszystko zaczynało się składać.

      LINK
      • Re: Lipiec 2024

        Mossar 2024-07-30 16:04:16

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Mówisz o Mgle czy tak generalnie o jej książkach? Bo tak, były tam naprzemiennie dwie linie czasowe, ale myślę, że trudność z tej tekstem polega na tym, że pisze zdania wielokrotnie złożone (i to tak wielokrotnie wielokrotnie, bo bywają i takie zajmujące dwie strony) pełne porównań, dygresji, metafor. Co dla mnie, z początku, było nieco wkurzające, ale potem już mocno wszedłem w ten styl i formę.

        A jeśli czytałeś Mgłę to może mi powiesz początek spoilera jak interpretujesz postać smoka w tej historii? Ja mam pewne przemyślenia na ten temat, ale nie wszystko mi się spina do kupy koniec spoilera.

        LINK
        • Re: Lipiec 2024

          bartoszcze 2024-07-30 17:06:31

          bartoszcze

          avek

          Rejestracja: 2015-12-19

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Jeden z Wszechświatów

          O Mgle. Przy czym przyznam, że tę warstwę traktowałem na tyle baśniowo, że nie rozkminiałem co autorka mogła mieć na myśli

          LINK
    • Re: Lipiec 2024

      Shedao Shai 2024-07-30 17:58:02

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      O Mgle to słyszałem że to taki bełkot, że odpuściłem bez najmniejszego żalu.

      LINK
  • Lipiec 2024: Star Force na pełnej xD

    Shedao Shai 2024-08-06 11:23:42

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Lipiec to w moim wykonaniu 11 książek. Wziąłem się jednak za Star Force... i je skończyłem. Wprawdzie ostatni tom to już sierpień, ale omawiam go tutaj, no bo jak to tak, cała serię omawiać bez ostatniego tomu.

    Bunt, Podbój, Stacja bojowa, Imperium, Unicestwienie, Szturm, Martwe słońce, Wygnaniec, Zagubieni, Gwiazda Demonów - B. V. Larson (+w ostatnich trzech tomach współautor: David VanDyke)

    Głupie to jak but, ale konstrukcją świata i dynamiczną akcją autorowi udało się przykuć moją uwagę i utrzymać ją do końca. Głównego bohatera nie da się lubić, a jego ukochana jest jeszcze gorsza - to chyba najgorzej napisana postać jaką poznałem. Ale z drugiej strony mamy eksplorację kosmosu, Wielkie Zagrożenia, różne rasy kosmitów, walki kosmiczne - i to jest ciekawe. Ta seria to taki fast food przeciętnej jakości, tani kebab z budki, a ja lubię tanie kebaby z budki. Sprawiła mi więcej frajdy niż niejedna powieść `jakościowa". Chciałbym, żeby było więcej xD

    Luna to surowa pani - Robert A. Heinlein

    Opowieść o powstaniu niepodległościowym na Księżycu. Libertariańskie poglądy Heinleina aż się z niej wylewają. W ogóle, to jedna z bardziej kontemplacyjnych książek Heinleina, dużo tu rozważa, proponuje, stawia pytania. Nie dziwię się, że to jedna z jego bardziej uznanych powieści. Czyta się sprawnie, postacie są wyraziste, fabuła może nie rzucająca na kolana, ale spełnia swoją rolę.

    Ciekawostka: pojawia się tu Hazel Stone, znana z "The Rolling Stones", jak i z późniejszych dzieł Heinleina.

    Koncept bombardowania Ziemi asteroidami fajnie korelował mi z niedawno zakończonym maratonem The Expanse

    4,5/6

    Góra pod morzem - Ray Nayler

    Dawno nie czytałem takiego smakowitego, świeżego sci-fi. Fajnie, że jeszcze czasem coś takiego się u nas ukazuje. Nayler rozważa sobie przeróżne aspekty świadomości, inteligencji, ewolucji i komunikacji międzygatunkowej, jednocześnie nie wpadając w niszę hard-sajfajowego wprowadzania czytelnika w śpiączkę z nudów. Każdy wątek tutaj świetnie się sprawdza i ciekawie komponuje w większą całość. Bardzo dobra rzecz.

    Nie sposób nie pochwalić okładek (obu wersji). Wydania anglojęzyczne po raz kolejny nie mają nawet startu do naszych.

    5/6

    LINK
  • "Historia DnD"

    cwany-lis 2024-08-17 10:39:53

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    "Upadek Smoka - tajemna historia Dungeons & Dragons" to tytuł, który w naszym kraju wydano chyba przez przypadek. Ponad rok temu z okazji nadchodzącej premiery filmu "Złodziejski Honor" opublikowano kilka pozycji nawiązujących do systemu DnD, książek, przewodnik i komiksy.

    Wydano również tę książkę, ale dam sobie rękę uciąć, że osoba decyzyjna w "Zysk i S-ka" sugerowała się tytułem okładki, zupełnie ignorując opis z tyłu.

    Bo "Upadek smoka" to historia wydawnictwa TSR na nim skupia się 90% treści. Każdy kto chciał dowiedzieć się o kulisach powstawania samego D&D, jego poszczególnych edycjach i innych "settingach" tu obejdzie się smakiem i poczuje zawód. Owszem, najważniejsze momenty związane z systemem są wspomniane, ale są to zaledwie ogólnikowe, najważniejsze informacje.

    Motywem przewodnim całej książki są jednakże decyzje wydawnicze i procesy związane z zarządzaniem średniej firmy. I uwierzcie mi, to może być równie ciekawe co lochy i smoki.

    Tym samym śledzimy różne decyzje zarządu TSR, autor bardzo przystępnie wyjaśnia wszelkie zawiłości takiego biznesu co może stanowić ciekawą lekcję poglądową całego rynku wydawniczego i zarządzania popularną franczyzą. A jestem pewien, że wiele schematów zarządzania, błędów l, pomyłek finansowych przedstawionych na przykładzie TSR ma miejsce po dziś dzień. (Dałbym sobie rękę uciąć za podobną publikację dotyczącą naszego Lucasfilm i Disney).

    Jedyną wadą tej książki jest nieobecność głównej sprawczyni upadku, co jak sam przyznał autor zmusiło go w wielu momentach do spekulacji i domysłów. Niestety szefowa TSR odmówiła udzielenia wywiadu, co jest wielką szkodą, brakuje jej perspektywy, osoby decyzyjnej, która kierowała się tylko i wyłącznie zyskiem. Zamiast tego mamy tylko opinie i wspomnienia twórców, zaangażowanych również emocjonalnie w powstające systemy rpg i książki. Brakuje w tej historii balansu i chłodnego dystansu.

    To wielka szkoda, ponieważ historia kończy się wykupieniem TSR przez Wizard of the Coast. A to wydawnictwo krótko potem zostało wchłonięte przez Hasbro i również ma na swoim koncie serię nietrafionych decyzji biznesowych. Tu jawi się jako idealne środowisko pracy, bez skazy.

    Chciałbym przeczytać takich publikacji więcej, dają one jakiejś wyobrażenie o takim rodzaju biznesie i pułapkach licencyjnych. Osobiście kojarzyłem wiele nazwisk jakie przewijają się w czasie lektury, często byłem zaskoczony, jak wiele nieciekawych sytuacji w takiej firmie miało miejsce. Rozumiem też teraz, że firma może sprzedawać setki tysiące podręczników, miliony książek a nadal nie generować zysków, ze względu na specyficzne umowy dystrybucyjne i wydawnicze l. Coś absolutnie arcyciekawego, polecam.

    LINK
  • Sierpień 2024

    Mossar 2024-08-30 16:35:53

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    -Narrenturm,
    Boży bojownicy - A. Sapkowski

    Co tu dużo mówić... Jest świetnie. Sporo tu humoru, ale też znanych już z Wiedźmina poważniejszych tematów. Dawno do Sapkowskiego nie wracałem, więc Trylogia Husycka była idealnym rozwiązaniem, bo jej jeszcze nie znałem. Jaki research Andrzej tu zrobił, jeśli chodzi o XV wiek na Śląsku i w Czechach to głowa mała. Dawno się tak dobrze nie bawiłem, czytając.

    W pomrokach wiary,
    Na wzgórzu róż - S. Grabiński

    Archaiczny język, dzika, posępna fabuła — dla wielu pewnie nieprzystępne. Dla mnie literacka uczta. Co prawda pierwszy tomik podszedł mi tak pół na pół, ale już opowiadania z „Na wzgórzu róż” są świetnie napisane. I szokuje mnie, że na początku XX wieku ktoś w ogóle wpadł na pomysł, żeby pisać takie weird fiction.

    Król - S. Twardoch
    Ej czemu nikt nie mówił, że Twardoch tak ciekawie pisze. Już się na „Królestwo” nastawiam i może na tego całego Piontka.

    Las ożywionego mitu - R. Holdstock
    Naprawdę ciekawa sprawa. Polecam sprawdzić czy i wam spasuje. Autor tworzy na granicy realnego świata i tego mitologicznego, bawi się tym tematem, szuka odpowiedzi na to, co jest mitem a co prawdą. I poza tym jest cholernie klimatycznie.

    Sny umarłych 2019
    Nie jest to jakiś wybitny zbiór, ale bawiłem się dobrze. Parę perełek znalazłem, ale poza tym trochę zaznałem typowego, polskiego weirdu, nieraz osadzonego w realiach historycznych.

    Poza tym moje opowiadanie futurystyczne dostało się do wydania Fantastyka Socjologiczna magazynu Biały Kruk. Miło

    LINK
    • Re: Sierpień 2024

      AJ73 2024-08-30 16:42:13

      AJ73

      avek

      Rejestracja: 2017-10-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd: Strike Base XR-484

      A gdzie (i czy będzie) recka "Akolity" ?

      LINK
      • Re: Sierpień 2024

        Shedao Shai 2024-08-30 18:21:01

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        A po co?

        LINK
      • Re: Sierpień 2024

        Mossar 2024-08-30 21:09:15

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2024-11-17

        Skąd:

        Od czasów Thrawna z Ahsoki mam kryzys starwarsowy i, mimo, że Akolitę nawet nieźle mi się oglądało, to koniec końców go nie dokończyłem. Parę razy tak miałem, że był spokój w domu, syn w przedszkolu, żona gdzieś, i myślałem, żeby dokończyć, ale jak z regału łypał na mnie Sapkowski, Kres, Dukaj albo Clarke, to wolałem poczytać niż oglądać SW.

        Dobra, uznajmy to za recenzję.

        Andor jest serialem zrobionym w zupełnie inny sposób, moim ulubionym, i jego na pewno będę oglądał (tzn S2). Potem jest Mando, który sprawia mi dużo frajdy, bo postać Mando jest charyzmatyczna, podobnie jak parę innych postaci. Cała reszta seriali SW jest robiona na jedno kopyto. Wszystkie wyglądają tak samo pod kątem realizacji i podobnie ułożona jest w nich fabuła. Zmęczyło mnie już to, że widzę to samo podejście w każdym serialu. Takie, żeby na koniec powiedzieć: „dobra, od bidy mogę 7/10 dać, znajcie moje dobre serce”.

        Z pozytywów. Sol jest spoko postacią. I wiem, że jest jakiś twist z nim, nie wiem jeszcze jaki, ale tyle ile zobaczyłem, utwierdziło mnie w przekonaniu, że Koreańczyk fajnie się wpasował w tą rolę. Era, klimat HR oddany tak trochę na pół gwizdka. Niby pasuje, niby spoko, ale bez polotu, bez fajerwerków. Bo poza strojami, paroma nawiązaniami pomniejszymi nie czułem nic takiego, co powinienem odczuć jako osoba mocno związana z książkowo-komiksowym HR.

        LINK
    • Re: Sierpień 2024

      Karaś 2024-09-02 17:34:14

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Gratki za opowiadanie!

      LINK
  • Pol Trek

    Smok Eustachy 2024-09-02 00:23:14

    Smok Eustachy

    avek

    Rejestracja: 2017-02-13

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd: Oxenfurt

    „POL TREK. Na dobre i na jeszcze gorsze” przenosi nas w sferę Star Treka piórem autorki Luizy Dobrzyńskiej (dalej: Eviva) i nakładem wydawnictwa HM. Nie oszukujmy się – jest to parodia, w której bez trudu rozpoznamy bohaterów tej franczyzy, czy też uniwersum, czy też multiwersum. Chociaż multiwersum to tu akurat nie ma. Są za to nasi ulubieni bohaterowie, jak kapitanowie Kirk i Picard, niekapitanowie Data, Troi, Spock, Riker, Worf. Są gatunki takie jak Wolkanie, Romulanie, Ferengi. No i jest ta menda Q. Nie będę nawet pisał, jak się nazywają w książce, sprawdźcie sami. Jest USS Enterprise, występujący tu jako USS Superprice. W dalszej części mamy lekkie spoilery, które są, bo nie chce mi się rozkminiać czy coś tam mogę zapodać, czy też lepiej zataić. Są tu bowiem rzeczy, których nie ogarniam:

    Mamy Unię Planet i z opisów zapodawczych wynika, że Polska do niej nie należy. W książce jednak należy i jej bohater, statek PSS Społem [1], tj. pardon, PSS Hermasz jest częścią Gwiezdnej Armady. Czyli Gwiezdnej Floty. No i po co? Powinien być nasz i latać se gdzie chce. Sensem powieści jest bowiem zbudowanie przez Polskę gwiezdnego korabia, który ma nas reprezentować w Kosmosie. Wyszedł z tego twór pokroju ORP Ślązak w najlepszym razie (kto wie do czego piję to wie, a kto nie wie to niech się dowie o co poszło z Gawronem). W każdym razie mamy tu elementy produkcji takich jak Star Treki: TNG (Star Trek: The Next Generation, Następne pokolenie), TOS (Star Trek: The Original Series, Seria oryginalna), Voyager, DS9 (Star Trek: Deep Space Nine, Stacja Kosmiczna), Discovery. Czy jest coś z Enterprise?

    Nie ma natomiast niczego z Gwiezdnych Wojen co ogranicza potencjalny krąg odbiorców. Fandom startekowy jest u nas bowiem wątły i nieliczny, co innego ten drugi, znacznie bardziej rozbudowany. Gwiezdne wojny przeniosły się natomiast do Star Treka, gdzie są ciekawe bitwy w kosmosie. W Akolicie Disnej odwalił zaś taka manianę w tej dziedzinie, że głowa mała. Żenada.

    Fabuła jest prosta: nasz gwiazdolot PSS Hermasz (ewski się nie zmieściło) pomyka przez Galaktykę, spotykając Koo, czyli Q. Q to menda więc mocno komplikuje życie załodze, która i bez tego ma dość kłopotów sama ze sobą. Mamy tu z jednej strony parodiowanie Treka, a z drugiej nas. Fabuła jest – jak to często bywa w podobnych produkcjach – pretekstowa. Ma być śmiesznie i jest. Nie wszystkie żarty, dżołki i skecze wypalają, ale tych dobrych jest na tyle dużo, że można się dobrze bawić. Mamy bowiem kapitan Liliannę Zakrzewską, której towarzyszą takie osobistości jak Wojciech Cepowski czy ojciec Tadeusz Muchomorek. Są też przedstawiciele sił postępu. Jak pisałem niebagatelną rolę odgrywa komputer pokładowy statku. Sztuczny ów intelekt nie odstaje swym poziomem od reszty załogi. Załoga ta odstawia istny horror wśród gwiazd, głównym motywem jest, że każdy jest wodzem, mamy też stałe elementy, jak pędzenie bimbru w reaktorze. Mamy pokazany kontrast z spizowymi czasami kpt. Pikarda, który przeżywa coś na kształt załamania nerwowego. Głównym wątkiem fabularnym jest darcie ryja, przeplatane pyskowaniem i kacem.

    Czyta się to dobrze, są jednak pewne niedociągnięcia. I tak: skoro o. Muchomorek ma być reakcyjny to nie może być spowiedzi u zakonnicy. To największy zgrzyt fabularny. Sfera polityczna zestarzała się też dotkliwie, jak zakończenie „Sagi o Wiedźminie” Sapkowskiego. Sapkowski nie przewidział kierunku ataku w scenie śmierci Geralta. Ci co mieli się bronić atakują, a bronią się ci, co u Sapkowskiego mieli atakować. Zmieniło się nastawienie społeczeństwa, które chce CPK, nowoczesności itp. Polska powinna zatem przodować w Unii, staczającej się w otchłań degrengolady, występku i wszelakiej degeneracji. Przedstawicielka feminizmu słabo walczy z patriarchatem, uosabianym przez kapitan Liliannę. Postępowiec wymięka, acz startuje z dobrego poziomu. Jedyne co źle brzmi to feminatywy: ani to śmieszne, ani zabawne, ani nic. Dodatkowo mam ebooka więc nie wiem, jak jest to wydane, nie wiem nawet jakie jest grube. Niech ktoś napisze w komciu.


    Nie wiem na ile dzieło to jest atrakcyjne dla osób nie znających Treka, bo ja mam tu postrzeganie skażone wiedzą tematyczną. Może ktoś się wypowie w komciu. Z kolei każdy sympatyk fantastyki coś tam o ST wie. Autorka nie prowadzi własnego kanału na Yutubie, który nakręciłby popyt. Może wystąpi chociaż u Czerwia Fantastycznego, który też wydaje w Wydawnictwie HM. Wydawnictwo to znalazło sobie niszę i wypuszcza takie ciekawe rzeczy. Jakoś tam wychodzi na swoje. Tak naprawdę jeden człowiek to jest i jest łysy. Picard jest łysy i wydawnictwo też więc tu Piątek łączy strzałki i zagadka publikacji jest rozwiązane. Zastanawialiście się kiedyś, czemu Picard jest łysy? Przy takiej technice powinni mu stworzyć grzywę bez żadnych problemów. Ale nie. A widzieliście blondi na okładce? Ma błękitne białka (które nie są zatem białkami, tylko niebiełkami) ócz, jest zatem na Diunie. Nie ma szczelnego hełmu owa pani, jest dziura na dole. Jak zatem funkcjonuje i gdzie?

    O książce:

    https://wydawnictwohm.pl/produkt/pol-trek-na-dobre-i-na-jeszcze-gorsze-luiza-dobrzynska/

    To 2 część jest, ale funkcjonuje samodzielnie. Spoko możecie czytać na luzaka. Warto bo ciekawa jest. Na poziomie Lower Decka, lepsze od DS9 i Voyagera, od Orville słabsze. Od Discovery wszystko jest lepsze, poza Akolitą, który jest gorszy.

    Opis ze strony wydawnictwa:

    Wiek XXIII naszej ery. Cała Ziemia jest zjednoczona i żyje według praw Unii Planet, grupującej społeczeństwa najróżniejszych ras.

    Cała? Niekoniecznie.

    Jedno małe państwo wciąż opiera się dyktatowi powszechnej szczęśliwości i manifestuje to, budując własnym kosztem statek gwiezdny HERMASZ, obsadzony wziętą z łapanki załogą, śmiało zmierzający tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden Polak.

    Gdy dowództwo Gwiazdowej Armady napotyka poważne problemy, mówi o tym kapitan polskiego statku, dodając uczciwie, że zadanie jest śmiertelnie niebezpieczne lub zgoła niewykonalne.

    W odpowiedzi słyszy: „Tak? To potrzymajcie mi piwo”.

    Bohaterowie… Czyż trzeba ich przedstawiać?

    To ja. Ty. Każdy z nas.

    Przypisy:
    1. Społem, społem, ale wstołem.

    LINK
  • Tralala reportaże dwa!

    cwany-lis 2024-09-02 21:26:38

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    "Był dwór, nie ma dworu, reforma rolna w Polsce" - wcale ciekawy temat o tym, jak to odbierano majątki "burżuazji" i przekazywano je do parcelacji chłopom. Temat omawiany wieloaspektowo i ciekawie, podziały między dworakami (tzn. służbą na dworze Szlachcica) a chłopami, ich późniejsze zarządzanie teoretycznie własnymi hektarami, próby przekupstwa urzędników nowej władzy, wszechobecna korupcja, lepsze i gorsze losy szlachty po utracie niemalże wszystkiego.

    Dużo tu wypowiedzi obecnych emerytów, którzy wspominają poszczególne wydarzenia, niestety zachowano oryginalną pisownię i momentami ich bełkotu nie da się czytać, ciemny lud, w dodatku każdy wypiera się szabru na dworze Pana i zwala winę na sąsiadów - Polska w pigułce

    Niestety reportaż ogranicza się do Kielecczyzny i kilku majątków ziemskich - może i to lepiej, to przecież reportaż a nie publikacja historyczna.

    Zaskoczyło mnie to, że w czasie wojny chłopi pracowali bez większego zamętu, wszelkie zmiany frontu i okupanta przyjmowali ze stoickim spokojem i bez większego uszczerbku na życiu. Także nowa władza komunistyczna dawała możliwości składania odwołań, roszczeń i negocjacji. Dobra lektura, razem z reportażem "Wymazana granica, śladami II RP" stanowi bardzo ciekawy kontent historyczny, równie ciekawy co bitwy i aspekty militarne wojny.



    "Każda praca hańbi, wspomnienia z późnego kapitalizmu" - taki quasi biograficzny opis prac,. którymi się parał znany(?) w internecie Wiesławiec Deluxe. Ma dobry warsztat i potrafi przykuć uwagę nawet gdy opowiada o swojej zawrotnej karierze w fabryce kartonu. Też trochę pracowałem w szeroko pojętym "korpo" i wiele z jego przygód bardzo mnie rozbawiły, ale i dały mocno do zrozumienia, że nie jestem sam w swoich przemyśleniach, wprost przeciwnie chyba każdy eplojment z czasem rzuca taką robotę w cholerę i jedzie w Bieszczady. Bardzo poczytna lektura i polecam każdemu kto się interesuje pracą w Polsce, może sprawić, że bardziej docenimy naszą obecną, albo zachęci do zmiany zawodu.

    LINK
  • Sierpień: koniec Heinleina!

    Shedao Shai 2024-09-03 12:55:28

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Sierpień to 8 książek. Słabiutko, ale satysfakcjonująco, bo udało mi się pocisnąć i skończyć bibliografię Heinleina.

    Po pierwsze, ostatni tom Star Force, ale to już opisałem w poście z lipiec.

    Dalej:

    Kot, który przenika ściany - Robert A. Heinlein

    Zaczyna się jak typowy Heinlein. Jest mężczyzna - everyman, jest kobieta - bystra babka, jest spisek. Intryga szybko rwie do przodu, żeby gdzieś w połowie zafundować czytelnikowi serię twistów fabularnych, zmieniając drastycznie oblicze książki.

    W swoich końcowych dziełach Heinlein między innymi mocno budował swoje multiwersum, stawiając coraz śmielsze połączenia między swoimi książkami. I tak "Kot..." okazuje się kontynuacją zarazem "Luna to surowa pani", " The Number of the Beast" oraz "The Rolling Stones" a pojawiają się tu również postacie z "Time Enough For Love", "Obcego w obcym kraju" jak i - w mniejszych rolach - z kilku innych wcześniejszych książek. Znajomość tych wszystkich dzieł nie jest wymagana do zrozumienia powieści, ale z pewnością dużo pomaga i podsuwa sporo smaczków.

    Jakościowo książka wypada sprawnie, jak większość ze schyłkowej ery twórczości Heinleina. Widać, że lata kontemplacji konceptów ma już za sobą i na koniec skupił się na fajerwerkach fabularnych, robiąc to w dobrym stylu. Książka podobała mi się i polecam ją.

    4,5/6

    To Sail Beyond the Sunset

    Ostatnia powieść Heinleina wydana za jego życia. Kontynuacja, a zarazem zamknięcie, sagi o Lazarusie Longu i jego coraz bardziej rozrastającej się rodzinie. Tu główną bohaterką i narratorką jest Maureen Johnson, czyli matka Lazarusa. Opowiada nam o swoim życiu od lat najmłodszych (końcówka XIX wieku) po lata 80., a także o tym co było potem - po przeniesieniu w przyszłość przez Lazarusa i jego ekipę. Typowo dla późnego Heinleina, mamy tu od groma nawiązań do jego wcześniejszej twórczości: Maureen opowiada swoją wersję wydarzeń z "Time Enough for Love", siłą rzeczy ważną rolę odgrywają tu wydarzenia z "Metuselah`s Children", przewijają się też postacie z poprzednich tomów (jak w "Kocie, który przenika ściany").
    Z Heinleina na starość zrobił się ostry zbereźnik - dużą część wspominków Maureen zajmują jej seksualne przygody; autor kontynuował też eksplorowanie tabu kazirodztwa (intensywnie ).
    Książka jest ciekawa, dobrze napisana i stanowi eleganckie zakończenie przygód Lazarusa i jego rodziny, jak i również bibliografii Heinleina.

    4,5/6

    For Us, the Living: A Comedy of Customs

    Pierwsza powieść Heinleina - napisana w 1938. Wydana dopiero w 2003. Nie do końca nawet jest to powieść, raczej seria esejów opleciona lekką fabułą. Chłop se jechał autem, miał wypadek, budzi się w roku 2086. Nie wiadomo czemu. W rozmowach z niejaką Dianą poznaje świat przyszłości, ich dyskusje stanowią większą część książki, jest to pretekst dla autora do prezentowania swoich przemyśleń i poglądów. Sporo motywów użytych tutaj zostało potem "skanibalizowanych" w późniejszych dziełach Heinleina. Raczej ciekawostka dla fanów, nie poleciłbym ludziom dopiero wchodzącym w twórczość RAHa, ani tym siedzącym w niej mocniej. Ja się wynudziłem.

    The Pursuit of the Pankera

    Pod koniec lat 70. Heinlein napisał książkę "The Number of the Beast". Redaktorzy nie przyjęli jej za ciepło, zasugerowali mu szereg zmian, on je wprowadził i książka wyszła w 1980 roku. Osobiście uważam ją za jedną z najgorszych w jego bibliografii. Jakże fajnie zatem , że kilka-kilkanaście lat temu odkryto fragmenty wersji niepoprawionej, posklejano je w całość i wyszła z tego pełnoprawna książka. Jej pierwsze 1/3 dokładnie pokrywa się z "The Number of the Beast", a potem fabuła idzie w innym kierunku. Niestety, podobnie jak w "The Number..." mamy tu wiele słabych motywów - ok. kolejne 1/3 książki to jest fanfic osadzony w świecie Barsoom (dramat), potem autor wysyła swoje postacie m.in do Oz, świata Lensmanów E.E. Smitha (sprawdziłem, wydał to u nas Sedeńko), czy "Pyłka w Oku Boga" Nivena (wydanego w tym roku przez Vesper). Nawet nie brzmi to tak źle, ale wykonanie niestety jest ciężkie w przetrawieniu. Końcówka jest zupełnie inna, bo zamiast połączenia z uniwersum Lazarusa fabuła poszła w zupełnie inną stronę. W obu przypadkach końcowka to najmocniejszy element książki, ale co z tego, skoro wcześniejsze etapy to droga przez mękę.

    Podsumowując, nie wiem która wersja książki była gorsza, wymęczylem się na obu

    1,5/6

    Variable Star - Robert A. Heinlein, Spider Robinson

    Heinlein zostawił po sobie ośmiostronicowy konspekt powieści i trochę notatek na karteczkach samoprzylepnych. Gdzieś na początku obecnego stulecia, już po śmierci Heinleina i jego żony, zarządcy majątku powierzyli napisanie książki na podstawie tych wytycznych niejakiemu Spiderowi Robinsonowi. Pisarzowi oraz wielkiemu fanowi Heinleina. Konspekt w pewnym momencie się urywał, toteż zakończenie musiał dopisać sam.

    W mojej ocenie przyzwoicie wywiązał się z postawionego przed nim zadania. W książce czuć ducha heinleinowskiego, gdybym nie wiedział, to bym uwierzył że autorem był sam RAH. Fabuła trochę podobna do "Time for the Stars", powtarzają się też niektóre motywy. Mamy też wątek "osiemnastolatek zostawia swoją dziewczynę i leci w kosmos, dzięki dylatacji czasu podczas gdy on spędził na pokładzie rok, siedmioletnia kuzynka jego byłej dziewczyny ma już 19 lat i wychodzi za niego" XD czyli klasyk.

    Książka jest w miarę ciekawa, choć nie do przesady. Raczej przeciętniak zestawiając ją z resztą bibliografii Heinleina. Nie sięga jego najlepszych dzieł, ale też unika głupot z tych najgorszych. Rzecz raczej dla fanów autora.

    3,5/6

    Wojna o jadeit - Fonda Lee

    Drugi tom trylogii o jadeicie trzyma poziom, a może i nawet wchodzi na nieco lepszy, dostarczając czytelnikowi wciągającą lekturę. Świat przedstawiony ma tu ogromny potencjał, aż się dziwię że autorka nie odcina kuponów do upadłego, proponując nam prequele, sequele, sidequele i inne takie. Czytałbym.

    Jej jedyny właściwie minus to jej objętość - siedząc sobie od dawna wygodnie w niszy klasyki, gdzie książki mają po 250 stron, bycie rzuconym w cegłę liczącą sobie dwa razy tyle było dla mnie doświadczeniem nieco traumatycznym Odzwyczaiłem się już od tak długich książek i chyba odkryłem, że nie jestem fanem takich objętości. A trzeci tom jest jeszcze grubszy... przerażające. Choć uczciwie muszę przyznać, że Lee nie leje wody, nie rozdmuchuje wątków, książka jest tak gruba bo autorka miała po prostu do opowiedzenia długą, wielowątkową przygodę.

    Podtrzymuję swoje twierdzenie z opinii o pierwszym tomie - największym atutem autorki jest świetna kreacja postaci. Choć tu dochodzi drugi aspekt, w którym zwyciężyła - konstrukcja świata przedstawionego. Dalszej twórczości Fondy Lee będę się przyglądał z zainteresowaniem.

    5/6

    Obława na "Icarusa" - Timothy Zahn

    W 1998 roku Zahn skończył "Wizję przyszłości". Usiadł sobie i pomyślał: o czym napisać następną książkę? Może niech to będzie jakaś awanturnicza przygoda Hana Solo? I tak zrobił. Po czym wydawca powiedział mu, że jej nie wyda. Więc znowu sobie usiadł, przerobił imiona bohaterów, nazwy i cechy charakterystyczne ras kosmitów, parę innych kosmetycznych poprawek, żeby usunąć wszystkie powiązania z uniwersum SW, i tak oto powstała "Obława na >Icarusa<".
    Czy właśnie wymyśliłem tą powyższą historię? Ano tak, ale zupełnie możliwe, że tak było. Ta książka ma większego ducha gwiezdnowojennej przygody niż większość książek z tego świata. Mamy tutaj przemytnika, który zostaje zatrudniony przez tajemniczego mocodawcę do dostarczenia statku (tytułowego "Icarusa") z jeszcze bardziej tajemniczym ładunkiem na Ziemię. Okazuje się, że owym ładunkiem zainteresowanych jest sporo potężnych i wpływowych frakcji, więc rozpoczyna się istne polowanie. A i możliwe, że wśród załogi znajduje się zdrajca... Fabuła niby nie oryginalna, ale opowiedziana tak dobrze, jak można było ją opowiedzieć. Lektura wciągnęła mnie od pierwszych stron i trzymała w sporym zainteresowaniu do samego - satysfakcjonującego - końca.
    To była moja pierwsza książka Zahna od jakichś 20 lat i mojej starwarsowej fazy, i było to doświadczenie tak przyjemne, że w zestawieniu z dopiero co zakończonym maratonem Heinleina, coraz intensywniej rozważam kandydaturę Zahna na kolejnego "maratończyka"...

    5/6

    Książka wyszła w Polsce w 2000 roku, nakładem oczywiście wydawnictwa Amber. W 2022 roku ogłosił, że doczeka się ona kontynuacji w postaci sześciu powieści, nieco spinoffowych, ponieważ koncentrujących się na innej grupie bohaterów. Na razie wyszły bodajże 4, a pozostałe 2 mają wyjść do 2025. Szkoda, że nikt z polskich wydawców nie ma tego w planach, bo czuję że będzie to ciekawa, a przede wszystkim niegłupia i o dość niskim progu wejścia, seria. Już ruszam z drugim tomem.

    LINK
  • O Howardzie ileż cię cenić trzeba!

    cwany-lis 2024-09-08 16:23:42

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    -H.P. Lovecraft. Biografia - S.T. Joshi - 11 lat temu poddałem się na 150 stronie (autor szczegółowo omawia wszystkie opowiadania, streszczając je, wtedy jeszcze nie znałem całego dorobku Lovecrafta) by wrócić do niej w 2024 ... i po 400 stronach zrobić sobie przerwę na kolejne pół roku. Ale w ostatnim tygodniu dobrnąłem do końca.

    To licząca sobie 1200 stron szczegółowa biografia, pełna opracowań, analiz i spostrzeżeń na temat życia "mistrza grozy". Muszę przyznać, że mało która lektura przysporzyła mi tak skrajnych wrażeń. Niektóre rozdziały, zwłaszcza te dotyczące młodości pisarza, rynku pulpowych magazynów, oraz szczytu kariery Howarda chłonąłem z olbrzymim zaangażowaniem. Zarazem te poświęcone interpretacji filozoficzno-metafizycznej (?) dzieł zebranych oraz wszelkie rozważania religijno-humanistyczne autora biografii jak i samego Lovecrata to główne powody dla których odkładałem lekturę na potem. Jak widać, dla każdego coś miłego.

    Joshi mimo darzenia Lovecrafta nieskrywaną miłością potrafi bez żadnych skrupułów punktować jego wady i grzeszki - wylicza mu kłamstwa, butę, rasizm, słabostki charakteru oraz słabości warsztatu pisarskiego. Ale czyni to też w sposób niezwykle ciekawy i profesjonalny m.in. poprzez wykorzystanie "panoramy historycznej" prezentując ówczesne realia społeczne. Dzięki temu dostajemy m.in. szczegółowe opisy warunków mieszkaniowych Providence, Nowego Jorku oraz zależności klasowe na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Do tego szczegółowe przedstawienie rynku wydawniczego i prasy pulpowej. Momentami te na poły historyczne, reportażowe opisy są ciekawsze od losów samego pisarza.

    Rozmiary tej biografii to jednocześnie zaleta i wadą publikacji - niektóre wątki mogłyby ulec skróceniu, pewne tematy są rozdmuchane aż do przesady, interpretacje tekstów aż się proszą o osobną pracę. Ale z drugiej strony dochodzę do wniosku, że tak rozbudowana publikacja tylko zachęca do lektury poszczególnych rozdziałów. Sam przez niektóre prześlizgiwałem się po akapitach, książka jest rozpisana na tylu polach i płaszczyznach związanych z Lovecraftem, nie tylko jego żywotem, ale z marką, jaką stanowi po dziś dzień, że stanowi (nad)kompleksowe dzieło. Tyle i aż tyle.

    Polecam ją tylko i wyłącznie maniakom Lovecrafta, ja czułem się lekko przytłoczony, również wagą książki, której niestety nie ma w wersji cyfrowej. To niewątpliwie monumentalna biografia, która niemalże wyczerpuje temat do cna. Przyznaję, że losy pisarza w czasie czytania tej kolumbryny stały się mi bliższe i przez kolejne etapy jego żywota przechodziłem, strona po stronie z coraz większą troską i sympatią do tego oderwanego od rzeczywistości dziwaka. Nie mogę do końca, podobnie jak S.T. Joshi przeboleć jego braku zaradności i elastyczności w życiu codziennym, ale faktycznie te braki mocno wpłynęły na charakter jego opowiadań. Niestety również i przyczyniły się do problemów zdrowotnych i śmierci w młodym wieku.

    To była w większości ciekawa literacka podróż.

    LINK
    • Re: O Howardzie ileż cię cenić trzeba!

      Karaś 2024-09-10 17:12:17

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: София

      Joshiego czytałem zbiór opowiadań Coś spod spodu. Bardzo słaby, tylko pierwsze opowiadanie ujdzie, reszta nie broniła się nawet jako pulpa. W dodatku całkowicie rozminięte z Lovecraftem, np. rozbudowana erotyka, a tej HP nie tykał. Ja rozumiem poszerzanie uniwersum, ale no i tak cienizna. Biografii nie czytałem, choć gdzieś tam na liście jest, ale po tych opowiadaniach spadła daleko. Wiem, wiem, że ktoś może być świetnym kompilatorem, a pisarzem już nie, no ale...

      LINK
      • Re: O Howardzie ileż cię cenić trzeba!

        cwany-lis 2024-09-10 21:57:59

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Sopot

        Myślę, że niezłe z niego ziółko tzn. w biografii bez żadnej litości "wyjaśnia" pisarzy próbujących naśladować styl Lovecrafta, jedzie z nimi jak polonistka z ambicjami w konkursie literackim. Punktuje rozmaite błędy w konstrukcji historii, złego stopniowania napięcia etc. A żeby było śmieszniej to sam Lovecraft nie potrafił wcale tak warsztatowo budować grozy, może ze w trzech opowiadaniach mu ta sztuka wyszła.

        LINK
  • Wrzesień

    cwany-lis 2024-09-23 20:03:52

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    -Cień w środku lata Daniela Abrahama - ekonomiczne fantasy, tom pierwszy trylogii, jedyny wydany w Polsce przez MAG-a (to wydawnictwo miało dekadę temu taką okrutną manierę, ale nie ono jedno ...) a napisany przez 1/2 Jamesa S.A. Corey, czyli duetu twórców cyklu Expanse piszących pod pseudonimem właśnie.

    Jednego jestem pewien - jeżeli Abraham fizycznie pisze Expanse to albo musiał doszczętnie zmienić swą wrażliwość literacką, albo jego wkład jest marginalny. Bowiem "Cień (...) " charakteryzuje się o wiele bardziej estetycznym, zwartym i pełnym konkretnej treści stylem, nie pozbawionym jednak kilku ozdobników i "ładnego" prawienia morałów.

    Ale to po prostu dobrze napisana historia obyczajowa, niewiele mająca wspólnego z klasycznym fantasy. Jedynym mianownikiem dla tego gatunku jest tu odpowiednik "Dżina" którego przywołuje wykwalifikowany uczony. Aby takim się stać należy wykazać się uporem i nieszablonowym podejściem do nauk jakie wykłada się w pewnym klasztorze. Owa instytucja przygarnia wszelakich bękartów, szlacheckich synów uciekających przed krwawymi wojnami o władzę oraz sieroty i biedotę. Daje im wykształcenie, dyscyplinę oraz piętno, które definiuje ich przyszłość jako nisko opłacanych szeregowych rachmistrzów i urzędników. Tylko nieliczni są w stanie wyjść poza szablon i rościć nadzieję na awans społeczny. Tu zastajemy naszych młodych bohaterów.

    A co potrafi taki "dżin" - otóż potrafi m.in. zawrócić bieg rzeki, wywołać suszę, pożar, zmienić stan skupienia niektórych substancji i surowców. W tej powieści kluczowy jest przemysł bawełniany, który przy pomocy owych "czarów" drogą na skróty przyśpiesza cały proces przetwórczy. Zyskuje na tym jedno z nadmorskich miast kupieckich, stając się potęgą gospodarczą nieproporcjonalnie rozrasta się na kontynencie i zaczyna dyktować warunki jednemu z Imperiów. To mimo potęgi gospodarczej ma związane ręce ze względu na "dżina", który może wywołać klęskę głodu.

    Fabuła sprowadza się do intrygi mającej na celu usunięcie kapłana mającego wpływ na swego podopiecznego. To niby pierwszy tom ale i dosyć zamknięta historia. Niema tu scen akcji, ale i tak fabuła prężenie miesza ciekawe, ludzkie charaktery z zagadnieniami z przemysłu. Mamy tu też wątki obyczajowe, miłosny trójkąt, perypetie babci księgowej i trochę rozpraw etycznych na temat odpowiedzialności i bólów dorastania.

    Nie dziwię się, że George R.R. Martin to polecał, nie tylko dlatego, że autor adaptował jego książki na (bardzo przeciętne) komiksy i był jego redaktorem. To dobra i wyróżniająca się fantasy, dobrze opowiedziana historia. Chciałbym przeczytać kolejne tomy, może kiedyś ktoś to wyda ...

    Lokalsi - Nieoficjalna historia pewnego samorządu - taki tam reportaż o politycznym piekiełku w średniej wielkości mieście, tu na przykładzie Radomska mamy opowiedziane klasyczne przykłady nepotyzmu, niespełnionych obietnic wyborczych i różnego rodzaju układach, oszustwach finansowych. Ciekawe, ale autor momentami, zbyt szczegółowo opisuje radomskie walki o stołki do sejmiku powiatu czy rady miasta - kogo to obchodzi? Za mało szerszego spojrzenia na całość zagadnienia, za dużo lokalnej małomiasteczkowej zabawy w politykę, która nudzi.

    Łowcy z kotłowni. Dziki świat finansowych naciągaczy - rozbudowana wersja artykułu sprzed kilku lat o polskich wilkach z wall street, a raczej o patologii call center, która w Warszawie naciągała na inwestycje wysokiego ryzyka ludzi naiwnych ... i niezwykle pazernych na niedorzeczny wręcz zysk. To mnie zszokowało w tym krótkim reportażu najbardziej - gros klientów było niezwykłe chciwych, pazernych na zysk, niczym zahipnotyzowani ładowali swe wszystkie oszczędności w obietnice zysku rzędu 18-20% w skali kilku miesięcy! Rzecz się dzieje tuż po grubej aferze z Amber Gold obiecującej zaledwie 14% w skali roku! Ludzie są niereformowalni i głupi, pazerni i chciwi. Oczywiście wielu z nich to biedne ofiary cwaniaków, ale wielu chciało więcej i więcej i nawet nie wiedziało po co. Dobra historia z morałem, chętnie bym poczytał coś więcej o pracy w call w center, sam pracowałem "na słuchawce" przeszło 5 lat i mile wspominam tamte czasy, aczkolwiek dużo się działo, na dobre i na złe.



    Znikająca Polska - kolejny reportaż o transformacji, tym razem na przykładzie Włocławka, dużo klasycznych dla tego okresu przykładów tragedii, zmian społecznych, mentalnych itp. Bardzo ciekawie i solidnie napisana robota, pełna krótkich rozdziałów, polecam.

    LINK
    • Re: Wrzesień

      cwany-lis 2024-10-03 21:41:30

      cwany-lis

      avek

      Rejestracja: 2003-07-31

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Sopot

      Jeszcze trochę w wrześniu poczytałem:

      Wojna Totalna - grafomański koszmarek Ericha Ludendorffa, znakomitego dowódcy I Wojny Światowej. Jego zwycięstwa na froncie niestety nie gwarantują ani dobrego stylu ani wartościowych przemyśleń o tytułowym zagadnieniu. Te są błahe, pełne oczywistości i banału, oraz prostackich uprzedzeń, podręcznikowy dysonans poznawczy. Wydawnictwo Bellona mocno mnie oszukało wydając tę pozycję w serii "Klasycy myśli wojskowej", to żadna klasyka, tylko stek bzdur. Do pieca!

      Szpiedzy Kajzera - a to z kolei bardzo poczytny reportaż historyczny(?) o walce amerykańskich śledczych i detektywów z niemieckimi szpiegami podczas Wielkiej Wojny. To były niesamowite czasy, gdzie najpotężniejsze supermocarstwo nie miało żadnej agencji wywiadowczej, kontrwywiadu etc. A cały zespół, protoplasta CIA był pododdziałem saperskim liczących 4 ludzi. Mimo, że o I Wojnie przeczytałem kilkadziesiąt pozycji to owa walka z dywersantami była dla mnie zupełną nowością. Czego tu nie ma! Pierwsze próby użycia wąglika i wirusów w celu zdziesiątkowana koni wysyłanych w setkach tysięcy na drugą stronę oceanu, wybuchowe "cygara" na statkach transportujących amunicję, milionowe łapówki, fałszywe firmy, organizacje związkowe, internowani niemieccy marynarze, irlandzcy dokerzy, domy publiczne będące agencyjnym "hubem" itp. Co ciekawe wszystkie opowiedziane tu historie bazują na szczegółowo udokumentowanych sprawach, część z nich wygląda jak akcje rodem z kiczowatego, taniego kryminału, sporo tu niedorzecznych błędów ludzkich, pomyłek i idiotycznych wpadek, proza życia. Bardzo ciekawa lektura.

      O człowieku, który podpalił wiek dwudziesty, choć wcale tego nie chciał - wierzę, że komuś tak opowiedziana historia może się podobać, co zresztą widzę po pochlebnych recenzjach. Rozczarowałem się zbyt żartobliwą momentami narracją, momentami zbyt podniosłą, wydumaną formą, i często żenującą erotyką. Losy kierowcy Arcyksięcia Ferdynanda, który skręcił w złą ulicę co skończyło się zamachem i "drabiną eskalacyjną" w postaci Wielkiej Wojny są dobrze napisane, ale motyw przewodni całej historii jest dosyć wydumany przez ego pisarza i ckliwe sentymenty. To nie jest żadna powieść historyczna, co mnie bardzo zawiodło, miłośnikom realizmu magicznego może i bym polecił, coś w stylu "Blaszanego Bębenka" Grassa.

      LINK
      • Re: Wrzesień

        bartoszcze 2024-10-03 22:52:28

        bartoszcze

        avek

        Rejestracja: 2015-12-19

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Jeden z Wszechświatów

        Podzielam rozczarowanie tą ostatnią pozycją. Choć w sumie nie miałem w stosunku do niej żadnych oczekiwań, sprezentowano mi ją kiedyś to przeczytałem...

        LINK
  • III kwartał 2024

    bartoszcze 2024-10-01 20:40:59

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Jeden z Wszechświatów


    Jerzy Besala - W pajęczynie podsłuchów

    Będąc na wyjeździe do innego miasta, w drodze na pociąg napotkałem antykwariat, w którym za 3 zł kupiłem "tygryska" o hitlerowskiej służbie nasłuchowej (Forschungsamt).


    Alistair McLean - Na południe od Jawy

    Będąc na wyjeździe kupiłem w antykwariacie za 5 zł... Jeden z tych słabszych McLeanów, choć zapowiadało się jako odrobina realiów z wojny w Azji Południowo-Wschodniej.

    Gabriel Garcia Marquez - Widzimy się w sierpniu

    "Pośmiertne" dziełko mistrza (pisane i trochę zarzucone za życia, zatwierdzone do druku przez synów-spadkobierców). Zdania piękne jak zwykle, ale sprawia wrażenie braku większego pomysłu przy niechęci do zarzucenia tych mniejszych.

    Liu Cixin - Ciemny Las

    Tom drugi. Rozwija się nadal ciekawie, choć nadal bez szału.

    Stephen King - Cztery pory roku

    Zbiór czterech dużych nowel (czy też minipowieści) - w tym Skazani na Shawshank. Solidne.

    Jonathan Balcombe - Co wie ryba. Prywatne życie naszych podwodnych kuzynów

    Specjalista od ryb (i miłośnik tych zwierząt) opowiada o tym, jak rozwija się nasza wiedza o rybach i że coraz bardziej przypominają kręgowce bliższe człowiekowi, a nie bezmyślną amorficzną masę.

    Jan Mencwel - Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać

    Dużo lania wody i wylewania frustracji autora pod adresem Onych (wielkiego kapitału i elit). Miejscami interesujące ciekawostki, miejscami grafomania.

    Petra Klabouchova - Źródła Wełtawy

    Wzięty dla odreagowania kryminał, sprytnie pomyślany i skonstruowany (nawet jeśli założenia trochę naciągnięte). A do tego (może przede wszystkim) obrazek historycznej i współczesnej czeskiej Szumawy, z gryzącą krytyką czasów transformacji.

    LINK
  • Trzeci kwartał 2024

    Rusis 2024-10-06 13:02:51

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wrocław

    Trzeci kwartał znowu czytelniczo słaby. Tak samo jak w przypadku pierwszego kwartału znowu praca mi sporo planów popsuła i czasu na czytanie było dużo mniej niż chciałem... Cóż.. trzeba było coś z tym zrobić, więc w przyszłości powinno być lepiej

    "Szczury Wrocławia. Dzielnica." - Robert J. Szmidt
    Kolejna po latach kontynuacja naszej Wrocławskiej zombie-apokalipsy. Książka zaczyna się bardzo przeciętnie, przez pierwsze 150-200 stron nie mam wrażenia jakbym czytał czwarty tom serii, a pierwszy - bo dostajemy sporo nic nie wnoszącej podbudowy świata, która ma czytelnikowi uzmysłowić jak bardzo przerąbane mają mieszkańcy. Później jest na szczęście lepiej, dużo lepiej. Autor po poprzednim nic nie wnoszącym do historii tomie oraz początku tego tomu, w końcu zaczął iść w bardziej sprecyzowanym. Akcja nabiera sensu i tempa, wątki się łączą, historia zmierza do jakiegoś zakończenia. Druga połowa książki dzięki temu staje się dużo lepsza i poprawia odbiór nie tylko tej książki ale i całej serii.

    "Zaginiony metal" - Brandon Sanderson
    Ostatni tom drugiej ery Zrodzonego. Pierwszy raz odczułem to co mi tu koledzy czytający Sanderona zachwalali - że te światy się ze sobą łączą Mają za sobą Elantris i Rozjemcę tu zacząłem dostrzegać elementy z innych światów, pomysł na jakąś większą całość. Ciekawie, ciekawie... zobaczymy jak będzie dalej
    A co do samego finału drugiej ery to była dobra książka, choć mocno inna niż poprzednie 3 tomy. Tu z lekkiego kryminału-fantasy zrobiła się znowu epicka fantasy. Nie mam nic przeciwko, pasuje to do historii, choć chyba wolałbym aby cała druga era pozostała z takim lżejszym klimatem.

    "Śnieg" - Marcin Ciszewski
    "Upał" - Marcin Ciszewski

    Kolejne dwa kryminały Ciszewskiego osadzone w realiach współczesnej polskiej historii alternatywnej. Z tych dwóch pozycji "Śnieg" wypadł moim zdaniem lepiej - w nim, tak samo jak w przypadku "Wiatru" tytułowe warunki pogodowe odgrywały olbrzymią rolę i wpływały mocno na to jak się losy bohaterów toczą. W "Upale" natomiast ten koncept się zaczął gubić - no było gorąco, pot się lał ale nic z tego nie wynikało, na nic to nie wpływało. Ogólnie dwa kolejne lekkie kryminały.

    "Arsene Lupin. Dżentelmen włamywacz" - Maurice Leblanc
    Postanowiłem sięgnąć do klasyki gatunku i zaznajomić się z chociaż jedną książką o słynnym dżentelmenie włamywaczu. Ta pozycja to zbiór opowiadań, niektórych lekko łączących się ze sobą - innych całkowicie niepowiązanych (poza głównym bohaterem). Miałem świadomość, że jak to często z klasykami bywa starcie z książką może być ciężkie, ale o dziwo czytało mi się to bardzo szybko - nie wiem na ile to kwestia współczesnego tłumaczenia, które mogło ułatwić odbiór a na ile po prostu pióro Leblanca jest przystępne. Największym problemem jednak się okazał dla mnie nie sposób pisania, a to jak autor buduje suspens i przedstawia rozwiązania zagadek włamań - niestety na obecne czasy są to dosyć banalne historie, często proste. Do tego rozwiązanie podane zawsze mamy "na tacy" w formie rozmowy pod koniec każdego rozdziału. Cóż.. ciekawe spotkanie z klasyką, ale nie przemówiło do mnie, tak samo jak i nie przemawia do mnie Sherlock Holmes na papierze. Wracam do współczesnych kryminałów.

    LINK
  • Wrzesień: proszę państwa, oto... Timothy Zahn!

    Shedao Shai 2024-10-07 14:55:27

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Wrzesień to tylko 6 książek. Jak smutno, jak źle. No ale "Dziedzictwo jadeitu" zajęło mi sporo czasu, a wieczorami często robiłem inne rzeczy. Niestety, trend zwolnienia kontynuuje w październiku.

    Obława na "Icarusa" - Timothy Zahn

    W 1998 roku Zahn skończył "Wizję przyszłości". Usiadł sobie i pomyślał: o czym napisać następną książkę? Może niech to będzie jakaś awanturnicza przygoda Hana Solo? I tak zrobił. Po czym wydawca powiedział mu, że jej nie wyda. Więc znowu sobie usiadł, przerobił imiona bohaterów, nazwy i cechy charakterystyczne ras kosmitów, parę innych kosmetycznych poprawek, żeby usunąć wszystkie powiązania z uniwersum SW, i tak oto powstała "Obława na >Icarusa<".
    Czy właśnie wymyśliłem tą powyższą historię? Ano tak, ale zupełnie możliwe, że tak było. Ta książka ma większego ducha gwiezdnowojennej przygody niż większość książek z tego świata. Mamy tutaj przemytnika, który zostaje zatrudniony przez tajemniczego mocodawcę do dostarczenia statku (tytułowego "Icarusa") z jeszcze bardziej tajemniczym ładunkiem na Ziemię. Okazuje się, że owym ładunkiem zainteresowanych jest sporo potężnych i wpływowych frakcji, więc rozpoczyna się istne polowanie. A i możliwe, że wśród załogi znajduje się zdrajca... Fabuła niby nie oryginalna, ale opowiedziana tak dobrze, jak można było ją opowiedzieć. Lektura wciągnęła mnie od pierwszych stron i trzymała w sporym zainteresowaniu do samego - satysfakcjonującego - końca.
    To była moja pierwsza książka Zahna od jakichś 20 lat i mojej starwarsowej fazy, i było to doświadczenie tak przyjemne, że w zestawieniu z dopiero co zakończonym maratonem Heinleina, coraz intensywniej rozważam kandydaturę Zahna na kolejnego "maratończyka"...

    5/6

    Książka wyszła w Polsce w 2000 roku, nakładem oczywiście wydawnictwa Amber. W 2022 roku ogłosił, że doczeka się ona kontynuacji w postaci sześciu powieści, nieco spinoffowych, ponieważ koncentrujących się na innej grupie bohaterów. Na razie wyszły 4, a pozostałe 2 mają wyjść do 2025. Szkoda, że nikt z polskich wydawców nie ma tego w planach, bo czuję że będzie to ciekawa, a przede wszystkim niegłupia i o dość niskim progu wejścia, seria.

    The Icarus Plot
    The Icarus Twin


    Drugi i trzeci tom serii. Albo pierwszy i drugi, zależy czy "Polowanie..." liczyć jako pierwszy, czy jako prequel. Tak jak pisałem, inni główni bohaterowie, chociaż:
    - też fajni,
    - starzy też się pojawiają, i to nie w tak małej roli jak by człowiek się spodziewał.
    Poza tym: przygoda, spiski, intrygi, stare artefakty, korporacje, loty kosmiczne, łowcy nagród, gangsterzy, #starerasy... znaczy yy, no, różne rasy kosmitów i tak dalej. Jak tego nie kochać?

    Dziedzictwo jadeitu - Fonda Lee

    Pierwszy tom Sagi o Zielonych Kościach to taka intensywna pigułka. Akcja jest skondensowana na przestrzeni ok. roku i pokazuje nam eskalujący konflikt między klanami Bez Szczytów i Góry. Stąd zaczynając drugi tom byłem zdziwiony lekkim przeskokiem czasowym, jak i rozciągnięciem akcji na kilka kolejnych lat. Myślałem, że cała trylogia to będzie taki intensywny konflikt na przestrzeni krótkiego okresu. Tymczasem przy trzecim tomie Fonda Lee poszła jeszcze dalej i umieściła kilka niemałych przeskoków, dzięki czemu "Dziedzictwo Jadeitu" obejmuje łącznie dwadzieścia lat dziejów klanów z Janloonu. Powieść straciła przez to na intensywności, ale zyskała na, hmm... epickości. Do gry wchodzi nowe pokolenie, które w "Mieście jadeitu" najczęściej jeszcze nie było nawet w planach rodziców, widzimy też jak poszczególne decyzje i wydarzenia odcisnęły swoje piętno na świecie w dłuższej perspektywie. Przeskoki czasowe to była dobra decyzja.

    Książka jest jeszcze dłuższa niż drugi tom (720 stron!!), przez co lektura zajęła mnie na długo, ale było warto. Podobnie jak w przypadku poprzednika, duża objętość jest tu uzasadniona - autorka nie leje wody, po prostu ma dużo historii do opowiedzenia. Pod koniec funduje nam spory zwrot akcji, ale większość wydarzeń wyrasta organicznie na bazie tego, co stało się wcześniej. Nie ma chwili nudy.

    Podsumowując - Saga o Zielonych Kościach to rzecz bardzo udana, co doceniam tym bardziej, że nie jest to opowieść typowo w moim stylu. A jednak - siadło świetnie. W kategorii przyjemnego czytadła jest to ekstraklasa.

    5/6

    Okruchy jadeitu. Szlifierz z Janloonu - Fonda Lee

    Tomik zawiera pięć prequelowych opowiadań, przybliżających nam wcześniejsze losy niektórych z postaci z Sagi o Zielonych Kościach. Przede wszystkim zaś jest to przyjemna dawka "jeszcze trochę" w świecie wykreowanym przez Fondę Lee. Nie jest to też skok na kasę ani odcinanie kuponów; widać że pani Lee lubi tworzyć w tym świecie i miała jeszcze kilka niewielkich rzeczy do dopowiedzenia. Jak dla mnie - mogłaby mieć jeszcze dużo więcej. Gdyby zdecydowała się na serie sequelowe, prequelowe, interquelowe i cośtamquelowe, ja bym je chętnie czytał. Ten świat ma ogromny potencjał. Choć z tego co czytam, obecnie nie ma takich planów.

    Toteż póki co musi wystarczyć kilka opowiadań. Najciekawsze dla mnie było pierwsze - przybliżące nam przyjaźń młodej Ayt Mady i matki Andena oraz ostatnie, jako jedyne koncentrujące się nie na znanych z trylogii postaciach, a na nowej - uczniu szlifierza jadeitu. Bardzo dobre rzeczy. Pozostałe trzy to bardziej sentymentalny wgląd w młodość Lana, Hilo oraz Shae. Rzecz bardziej dla fanów.

    Nie jest to zbiór od którego powinno się zaczynać swoją znajomość z Sagą o Zielonych Kościach, ale sprawdza się doskonale jako swoisty epilog po niej - dla ludzi, którzy chcieliby poczytać coś jeszcze.

    4,5/6

    Olśnienie - Poul Anderson

    Gdzieś tam u podnóży tej książki leży ciekawy pomysł: co by było gdyby wszystkim mieszkańcom Ziemi nagle podniósł się poziom inteligencji. Niestety, wykonanie...
    Ludzie stają się inteligentniejsi (i to bardzo), co ma skutek taki, że cywilizacja upada. Bo ludzie są nagle za mądrzy, żeby wykonywać swoją pracę. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy autorowi tak naprawdę nie chodziło o OBNIŻENIE IQ. Tak to wyglądało. Poza tym - opisane po łebkach, nużący chaos. Nie wiem, czy ta książka kiedyś cieszyła się z jakiegoś powodu uznaniem czytelników i wpłynęła inspirująco na kogokolwiek, że znalazła się w serii klasyki... ale gdybym nie wiedział, to bym obstwawił że to jakiś samowydany paździerz z Wattpada.
    Plusy: książka jest krótka, nie zmęczyła mimo słabej jakości.

    2/6

    LINK
  • Ledwo październik się zaczął ...

    cwany-lis 2024-10-12 16:22:30

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    -Fu*k, fame & game. Co faceci robią w sieci beznadziejny reportaż, na niespełna 200 stronach, zlepek krótkich notek o wszystkim i o niczym, a już na pewno nie o tytułowym pytaniu. Zero statystyk, głębszego zbadania tematu, popartego analizą, badaniami, sondażami etc. Mamy za to jakieś życiorysy patoinfluencerów, jakieś dyrdymały o fame mma, fetyszystach, zboczeńcach i rycerzach chrystusa. Autorka prześlizguje się przez wszystko w krótkich notach, zupełnie jakby wrzuciła tu wszystkie swoje artykuły pisane przy innych okazjach. Nie mogę jej odmówić warsztatu, ale i sporego ego, np. nie może nie wspomnieć o tym, jak pochwalił ją niejaki stifler, któremu chyba w podzięce pisze taką laurkę, że nie mam słów. Poza tym mam wrażenie, że ze dwa razy w swoim "reportażu" dała się zwyczajnie "strollować" i zamieszcza niedorzeczne, niezwiązane z tytułem książki historie. Beznadzieja.


    Cięcia: mówiona historia transformacji - miks pracy naukowej i wspomnień pracowników kilku firm, na przełomie 10 lat transformacji. Bardzo ciekawie ujęty temat, dostajemy historię m.in. zakładów celuozy w Świeciu, Wedla w Warszawie, Fabrykę Samochodów Osobowych w Żeraniu. Kilku pracowników na stanowiskach kierowniczych i dyrektorskich opowiada swoje perypetie, co prawda główne wydarzenia dla danej firmy są identyczne co może nużyć podczas lektury, ale sama perspektywa Prezesa danego przedsiębiorstwa, jego spostrzeżenia a potem punkt widzenia np. kierownika niższego szczebla albo kadrowej prowadzą do ciekawych spostrzeżeń, zaprzeczających samym sobie, ot uroki poziomu odpowiedzialności i umiejętności zarządzania. W sumie bardzo ciekawa lektura dla osoby zainteresowanej latami 90-tymi.

    Apokalipsa 1939. Początek. - osobisty reportaż pełen znanych i nieznanych relacji z kampanii wrześniowej. Bardzo solidnie napisany, wciągający, pozbawiony patosu, ale i celebrujący odwagę zapomnianych żołnierzy i ich bohaterskich czynów. Autor równie dużo miejsca poświęca na piętnowaniu haniebnej postawy wielu dowódców poszczególnych armii i chaos w sztabie, paraliż decyzyjny oraz zwykłą głupotę otoczenia naczelnego wodza i jego samego. Dużo gorzkiej wody, ale i szczypta optymizmu i chwały. Świetny reportaż o wrześniu 1939.

    50 twarzy tindera - niby w serii reportaże, ale to bardzo osobiste, bardzo wylewne wspomnienia samej autorki ale nie jakiś przekrojowy opis całego zagadnienia, jakim jest korzystanie z serwisu randkowego. Autorka ogranicza się do swoich przygód czyli kompulsywnych, pełnych alkoholu i wyuzdanego seksu, mocno też wymyślonych randek w Warszawie, głównie z wykształconymi mężczyznami między 30 a 40 rokiem życia. Momentami nie wiedziałem co czytam, autorka ma rozbujałe ego, sporą wyobraźnię, często też zaprzecza sama sobie i jest bardzo wulgarna. Broni matek polek, ale dzieci nieustannie nazywa gówniakami, czuję się oszukana po kolejnym porzuceniu przez przelotnego partnera, ale z dumą opowiada o tym, jak rano robi to i tamto z Andrzejem by wieczorem dać sobie wsadzić to i owo Wojtkowi. Co chwilę też robi komuś loda, pije morze alkoholu i ma depresję. Pełno tu takiego zadęcia destrukcyjnej nimfomanki z roszczeniową panią domu z klasy średniej. Dużo osobistych wycieczek i czarno białych refleksji. Ale dobrze się to w sumie czyta, chociaż po lekturze czuję się brudny i jakbym zjadł zgniły owoc. Ciekawe doświadczenie literackie.

    LINK
  • kilka

    Karaś 2024-10-13 09:19:46

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Przez ostatnie pół roku nie mam wiele czasu ani chęci na czytanie, coś tam od paru tygodni sobie znowu czytuję, ale na razie nie chce mi się o tym rozpisywać. Wspomnę tylko o dwóch perełkach, które ostatnio przeczytałem:



    Pyłek w Oku Boga
    Larry Niven, Jerry Eugene Pournelle


    Wspaniała książka.

    początek spoilera

    Jest to świetna historia o pierwszym kontakcie, choć przede wszystkim o ludziach, a szerzej - o istotach posiadających świadomość. Pierwsza połowa to powolna akcja, odkrywanie, eksploracja i próba nawiązania kontaktu - na wzór Spotkania z Ramą, Pierścienia (tego samego pisarza) czy bardziej współczesnego Projektu Hail Mary.

    Druga połowa to już gorzka rozprawa nad naturą człowieka i ogólnie świadomych istot. Zamknięcie w cyklach zniszczenia, odrodzenia i skazanych na niepowodzenie "Szalonych Eddiech" - rewolucjonistów, wizjonerów, którzy próbują, próbują, ale wychodzi jak zwykle. Bardzo mi się podobał motyw. Potem mamy intrygę w intrydze, wzajemne okłamywanie, podchody, szachy 4D, trudne decyzje, im dalej w historię, tym więcej sekretów Motowie odkrywają, przechodząc od bezbronnych futrzaków, do krwiożerczych bestii. Narracja główna dostała paralelę w postaci zwierzątek na MacArthurze - ludzie mieli wszystkie wskazówki. Do tego masa smaczków, która była wystarczająco wyeksponowana, by dawać satysfakcję, ale nigdy nie była tłumaczona łopatologicznie. Na przykład, na początku, mimochodem została wspomniana dyrektywa pierwszego kontaktu, według której za rozumne istoty należy uważać zdolne do komunikacji i posługujące się narzędziami. Co się dzieje na statku kosmitów - ludzie siłą rzeczy są niezdolni do komunikacji, zostają zaprowadzeni do miejsca z narzędziami i większość zupełnie je ignoruje. "No fajnie, narzędzia", myślą bohaterowie. A to był test Motów - były nieprawidłowe i zadaniem ich było je naprawić (np. młotek o nieprawidłowym kształcie). Analogia ludzkiej dyrektywy, ale zaadaptowany do mentalności kosmitów-majsterkowiczów. I już czytelnik myśli, że ludzie nie zdali własnego testu. Wspaniała zabawa z czytelnikiem.

    Czytałem, że "dizajn kosmitów" się wielu nie podoba i jest "na siłę". No, ale to wszystko zostało potem wyjaśnione. Poza tym, obcy musiał być obcy, ale nie zupełnie niedostępny jak np. w Solarisie, bo to podobieństwo do ludzi stanowi jedną z głównych osi fabularnych.
    W ogóle większość zarzutów była wyjaśniona w samej książce i nie powinny były nigdy zostać podniesione. Na przykład, jeden z nich, jeszcze sprzed dekad - dlaczego Motowie nie stosowali inżynierii genetycznej. Raz, bo Szalony Eddie, dwa, było powiedziane, że to ludzie mają tę gałąź drzewa technologicznego lepiej rozwiniętą. Że szybko się nauczyli języka - czemu nie, od tysięcy lat dana klasa była hodowana do komunikacji, a jakoś trzeba było pchnąć akcję do przodu. Przykłady można mnożyć, praktycznie wszystko, co można jej zarzucić pod względem fabularnym, znajduje odpowiedź w treści książki.

    Konstrukcyjnie natomiast, zawiera wiele elementów, których dzisiaj się już nie stosuje, lub są źle widziane - jako pójście na skróty, archaiczne konstrukcje i tym podobne, na przykład chronologia na wstępie, prologi, epilogi. Nie wiem, skąd się takie przeświadczenie bierze. Jasne, prolog jest "pójściem na skróty" - i dlatego jest funkcjonalny. Oszczędza pisarzowi pisania, a czytelnikowi brnięcia przez dwieście stron backgroundu, w zamian jest od razu wrzucony w wir akcji. Wielu dzisiejszych autorów klepiących setki stron dla samej objętości mogłyby na tym skorzystać. Trzeba oczywiście umieć, by to miało ręce i nogi, a nie wyglądało na drogę na skróty, ale tak jest ze wszystkim. Tu wyszło bardzo dobrze. Okazjonalny drugi punkt widzenia, Motów, by coś naświetlić, ale niekoniecznie wytłumaczyć. Postaci faktycznie jest sporo i można się w tym pogubić i nie każda jest odpowiednio zarysowana, ale te, które miały być, zostały, a reszta jest albo wtórna dla historii, stanowią rekwizyty, albo to celowe zagranie - na przykład Renner, który przez kilkaset stron gdzieś się przewija, czytelnik prawie nie zwraca uwagi, a potem się okazuje, że "imperium istnieje, by mógł być turystą"...
    koniec spoilera
    Wielowątkowa, wielopłaszczyznowa, ale podana w formie BARDZO lekkostrawnej space opery. Wręcz idealna, wybitna, zachwyt.


    Najlepsze opowiadania
    Raphael A. Lafferty

    Przez tyle lat omijałem twórczość Lafferty`ego, i nie żałuję, bo mogę go teraz poznać. Ależ to było dobre! Niewielu autorom udaje się wydostać z okowów realizmu. Tworzone przez nich światy są fantastyczne, magiczne, niesamowite, ale zazwyczaj operują w jakichś ramach, mających je jednak zakotwiczyć w znanej nam rzeczywistości. Wyrwać się z "pułapki luki" jest niezmiernie trudno, udawało się to Dickowi, udało Kivirähkowi, udaje niektórym współczesnym pisarzom weird fiction (np. Carltonowi Mellickowi III),udało się też Lafferty`emu. Bezpretensjonalna, chaotyczna, na pozór losowa wyobraźnia, która jednak zaowocowała spójnymi opowiadaniami, zupełnie wymykającymi się zwykłej wyobraźni. Styl lekki, wręcz żartobliwy, akcja prze naprzód, z linijki na linijkę Autor bawi się z czytelnikiem, rzucając nieraz coś tak absurdalnego, że trzeba przeczytać ponownie, czy się nie przywidziało - podobnie jak ornamentyka w Świecie Dysku - ale tutaj czysty absurd i dekonstrukcja rzeczywistości jest nie tylko tłem, ale główną osią fabularną. Wybitne opowiadania, zostaną ze mną na długo.

    LINK
  • Legimi

    Karaś 2024-10-15 10:07:25

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Od miesięcy wiele wydawnictw znikało z Legimi, okazało się dlaczego, a przynajmniej jeden z zapewne kilku powodów: https://rynek-ksiazki.pl/aktualnosci/pdw-wyjasnia-dlaczego-wstrzymalo-dostep-do-publikacji-w-kanale-bibliotecznym-legimi/

    Dzisiaj Legimi rozesłało maila, że aby wypożyczyć książkę oprócz abonamentu trzeba jeszcze będzie płacić 15 złotych za sztukę przynajmniej w odniesieniu do pewnej, niemałej z resztą, listy wydawnictw.

    Szkoda, nie przedłużyłem bo zostały głównie kryminały i romansidła, no i jakieś pojedyncze literatury faktu które mogłyby zainteresować, i to była dobra decyzja. No ale nie żałuję, co w międzyczasie poczytałem to moje

    LINK
  • Wrzesień 2024

    Mossar 2024-10-18 09:36:52

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-17

    Skąd:

    Trochę mi się nie chce wszystkiego komentować, więc tak pokrótce:

    Impneurium. Sygnały z kosmosu - A. Miszczak
    Ciekawy pomysł związany z neurologią, działaniem mózgu i futuryzmem. Nie jest to idealna książka, ale na pewno warta uwagi.

    Pół sposobu, jak tanio ocalić świat - F. Topolewski
    Ale mnie ta książka zaskoczyła! Z początku wydawało mi się, że to będzie gniot, a potem autor mnie zaczął zaskakiwać zarówno elementami naukowymi, twistami i takim przekraczaniem czwartej ściany - co najsilniej mnie dowaliło, gdy jeden z bohaterów książki napisał do mnie na Instagramie o.0

    Olvido - K. Rewiuk
    Świetne opowiadania. Mój nr 1 na tegoroczną Nagrodę Zajdla.

    Cudze słowa - W. Szostak
    Szostak jak zwykle mnie nie zawodzi. Może nie najlepsza jego książka, ale wciąż bardzo mocna literatura piękna.

    Taniec gór żywych - A. Filimonowicz
    Specjalnie zostawiłem sobie tę książkę na pobyt w Tatrach, bo fabuła dzieje się właśnie tam, w towarzystwie górskich bożków i otoczeniu majestatycznej i zarazem niebezpiecznej górskiej natury.

    Niezwycieżony - S. Lem
    Cholera jasna, Lem, napisałeś Ty kiedyś coś słabego? Świetne.

    Tiffany Obolała. Jak być czarownicą
    Dostałem w ramach współpracy na IG. Nic wielkiego, ale fajna, sentymentalna podróż po serii o Tiffany.

    Demon ruchu - S. Grabiński
    Z każdym kolejnym tomem, S. Grabiński mnie jeszcze bardziej zdumiewa. Jak można było przed WW1 pisać tak porąbane weird fiction? To się wymyka mojemu zrozumieniu.

    nanoFantazje 3.0
    Zbiorek krótkich opowiadań od Fantazmatów. Parę było całkiem spoko.

    Ostatnio się chwaliłem opowiadanie futurystycznym w Białym Kruku. Teraz miałem jeszcze takie króciutkie, malutkie opowiadanie bizarro na stronie Niedobrych Literek i będę miał jeszcze publikację w Fantazmatach. Na razie to są takie rozchodniaczki, nic wielkiego, więc nawet nie chcę jakoś hardkorowo zachęcać do czytania... no ale się rozkręcam powoli, myślę, że za rok/dwa, o ile nadal mnie to będzie bawić, powinny się pojawiać jakieś ciekawsze opowiadania. Szczególnie, że to wymaga czasu - jest nabór przez parę miesięcy, potem parę miesięcy redakcji/korekty/składu i publikacja wypada dopiero po niecałym roku.

    LINK
  • rzutem na taśmę

    cwany-lis 2024-10-22 21:37:45

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Z racji, że zacząłem historyczną monografię "Cud nad Potomakiem" todo końca miesiąca niż innego czytać już nie będę w stanie. Ale zdążyłem jeszcze, rzutem na taśmę zapoznać się z dwoma tytułami.

    Kastor - kryminały czytam rzadko i tylko dla tła fabularnego, historycznego. To w postaci Krakowa w 1990 jest dosyć ciekawe dla miłośników dziejów transformacji, ale w połowie byłem już zmęczony generyczną fabułą, pełną archetypów męskich i żeńskich, z autora wylewa się jakiś żal do kobiet i pogoni za "prawdziwą miłością" przez co męczy czytelnika niezwykle kiczowatym wątkiem miłosnym. A ten kryminalny jest napisany znośnie, ale jest pełen wygodnych zwrotów akcji i dosyć pretensjonalnych zbrodni. Serio mam uwierzyć, że początek spoilera do wywłaszczenia kamienic w centrum Krakowa lepiej jest brutalnie pociąć ich właścicieli i zwalić winę na psychopatę, aniżeli zamarkować zwykłe samobójstwa? koniec spoilera. Czyta się do kotleta, średniak jakich pełno, 4+/10.

    Autoholizm. Jak odstawić samochód w polskim mieście - chyba najgorszy polski reportaż z jamim miałem doczynienia (a czytałem ich sporo!), moralizatorski, pełen osobistego spojrzenia i mnóstwa cytowanych wyliczeń i badań z których nic nie wynika. Serio, niespełna 150 stron i styl godny licencjata. Oczywiste oczywistości i brak obiektywizmu, że nie wspomnę o wieku uproszczeniach, przez całe zagadnienie autorka prześlizguje się na łyżwach ignorancji. Można by całość upiąć w artykuł na jakimś onecie/wp i tyle. 2/10.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..