TWÓJ KOKPIT
0

Imperiada XXXIV: Końwent Godzillowy :: Fandom

XXXIV Spotkanie Fanów Gwiezdnych Wojen we Wrocławiu: Końwent Godzillowy


„Z listów do czasopism młodzieżowych: Mój pierwszy raz oczami innych” vel „ Płonąca Godzilla” (by Taraissu)

Co tu dużo mówić...było gorąco, a przyczynili się do tego:

Taraissu: zagubiona w czasoprzestrzeni
Darth Kac: młody już uświadomiony(dzięki Leo!!)
Darth Fizyk: nosiciel Mocy i Pepsi
Otas: Godzilla napędzana Mocą
Godzilla: Otas w wersji HOT
Leonidas: jedyny prawdziwy czarny charakter i łowca Mocy z motyką
Malak: główny koordynator jednoosobowego Słonecznego Haremu Leonidasa
BSolar: kamerotechnik i burgerożerca
Chewie: szefowa kaskaderów w wersji dwukołowej
Lord Sidious: ojciec Director
Maquis Scorpio: Łowca Czarownic incognito
Słoneczko: zaniedbana ukochana

Ten pamiętny dzień rozpoczął się tym, że Taraissu wraz z Darthem Kacem przy nodze postanowiła, by tradycji stało się zadość, spóźnić się, ale oczywiście symbolicznie jedyne 2, 5 godziny. Wspaniałe trio: mocno nieletni , przyjezdny schwytany siłą zwany Fizykiem i tubylec(a konkretnie autochtonka) z wrodzonym brakiem orientacji w terenie, zgodnie z instrukcjami Sidiousa, zgubili się w okolicach stacji benzynowej (głupio nie skorzystać ze sklepu i lodówki). Gdy zagubieni zagubili się jeszcze bardziej z krzaków wyskoczył sam ojciec Director przedsięwzięcia, Leo- Masażysta Motyką, a z boku śmignęła Chewie w niebezpiecznym popisie kaskaderskim (zagrała własnego dublera)

Wśród Końwentowych klimatów wszyscy dotarli na miejsce zbiórki, które mieściło się u podnóża Grodu wczesnośredniowiecznego i mieściło pozostałych członków ekipy. Po zapoznaniu się, krótki potrząśnięciu dłońmi, głowami, tudzież innym częściami ciała, oddelegowano przymusowego ochotnika, Maquisa Scorpio, na wieżę obserwacyjną oddaloną możliwe jak najdalej i najwyżej w celu jak najszybszego powiadomienia ekipy o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Na ten dzień zapowiadano bowiem w telewizji regionalnej coś niesamowitego: z pobliskich moczarów wyłonić się miał potfffór nad potffforami, tej strefy klimatycznej zwany potocznie Godzillą. Niespodziewanie (po podwójnej zapowiedzi reżysera) z krzaków wyskoczył bohater popołudnia. Pan Godzilla we własnej osobie, ale jakim zaskoczeniem było gdy okazał się On niesamowicie podobny do Otasa (ach te tajemnice rodzinne). W milczeniu i nijakim przerażeniu spoglądaliśmy jak gwiazda dewastuje miasto*(* tu należy zaznaczyć , iż miasto było z kartonu ekologicznego i żadne drzewo nie ucierpiało w trakcie produkcji, a na pewno ani jedno nie było w stanie wnieść skargi).

Mury miasta zapłonęły na widok Godzilli, a jedyny obrońca- Wspaniałe Słoneczko (a właściwie „wspaniała” jak utrzymuje jej chłopak Leonidas), wyskoczyło by stoczyć bój z napastnikiem. Walczyło dzielnie jednak pazur gadziny był prawie dla niej zabójczy (na szczęście akcja resuscytacyjna i metody usta- usta sprawiły cud i statystka odzyskał przytomność ..na tyle na ile to było możliwe w jej pluszowym przypadku). Gdy tak miasto płonęło, jednoosobowa obsługa techniczna- osłaniał gwiazdy swoim ciałem i parasolem przed żarem z nieba, Chewie z błyskiem w oku przypiekała mrówki kaskaderki na wolnym ogniu (wszelkie próby ucieczki potrącając z pensji), a reszta raczyła się płynami, stało się coś niespodziewanego. Godzilla zapłonęła żywym ogniem. BSolar czując powołanie do filmów dokumentalnych- przyrodniczych postanowił jednak sfilmować bohaterskie wyczyny mrówek, lekceważąc rozgrywającą się nieopodal tragedię papierowego ogona. Niestety co piękne (rozszerzając ten termin do granic możliwości i o jeden metr bardziej) szybko się kończy, a prawdziwi bohaterowie muszą (niekoniecznie metaforycznie) odejść... Nadszedł czas gdy Godzilla, spragniona czegoś innego niż zapuszkowanej Mocy, postanowiła napić się wody z rzeki...dziwne opary nie bardzo jej przeszkadzały i to zlekceważenie okupiła największą możliwą ceną ..umarła i z wrażenia zgubiła kapelusz. (Chociaż w archiwum X podobno znajdują się ujęcia gdzie wyraźnie widać, że z Godzillą, chwilę przed śmiercią, obcował jedyny czarny charakter i władca jednoosobowego Słonecznego Haremu- Leo, skromnie przebrany za obsługę planu, nosiciel parasola, dorywczo: instruktor kamasutry na wesoło)

Gdy Otaso- Godzilla umarła w strasznych konwulsjach wszyscy wpadli w panikę i przy okazji na teren Grodu, siejąc przerażenie i zniszczenie (dosłownie i w przenośni: zaleca się nie wchodzenie do wieży nad wejściem, podłoga nie wytrzymała starcia z kawałkiem pnia). Skonsternowani bohaterowie postanowili, jak przystało na herosów, ukryć się w najdziwniejszych miejscach. (Ktoś nawet wskoczył do studni, ale źródła milczą na temat przydomku tego śmiałka). Gdy niebezpieczeństwo minęło, ale emocje jeszcze nie opadły (z wrażenia padła tylko kamera), Maqius Scorpio ukazał swe prawdziwe oblicze i zaproponował okolicznościowe pławienie Czarownicy. Główna zainteresowana kategorycznie jednak potwierdziła pogłoski o tym, iż jest naturalną blondynką (aczkolwiek świetnie zafarbowaną barwnikami naturalnymi) i dlatego pomysł upadł. Ponieważ zabawy z zapałkami zaostrzają apetyt, ekipa postanowiła, już w okrojonym składzie, spotkać Wielkiego Ptaka 2, zwanego potocznie Strusiem. Przed tym jednak część niezmotoryzowana: Łowca Czarownic, Lord Kac, Kamerzysta, Nosiciel barku na plecach i niedoszła Czarownica, udali się do centrum amerykanizacji i dystrybutora niezdrowego jedzenia w celu umyślnego zatrucia się (samobójstwo „Za wolne mrówki”- BSolar pozostanie zapewne na zawsze bohaterem tamtejszej mrówczej społeczności) lub pobrania pojemnika na Moc nadającego się do podróży MPK.

Dzielna Końwentowa Orda spotkała się w Strusiu na pizzy i raczyła się specjalnością tamtejszego zakładu: piwem z płatkami zapachowymi. Zgromadzeni, jako zwolennicy sportów ekstremalnych przy posiłku, oglądnęli niesmaczne sceny nakręcone kilka godzin wcześniej, po czym Mocno zdegustowani odprowadzili Fizyka na pociąg. Upewniając się, że na pewno do niego wsiadł i nie wysiadł. Pozostałe niedobitki ( Otas, Leonidas, Lord Sidious, Chewie, Taraissu i DarthKac) udali się do Cafe Uni. Rozgrzanych zmysłów nie ugasił nawet deszcz, dlatego jedynym ratunkiem okazały się napoje mrożone zapijane piwem. Spotkanie, na którym popełniono wiele, mniej lub bardziej sensownych rozmów, dobiegło końca po zmroku. W trakcie napisów końcowych wystąpił wehikuł Leonidasa wiozący 5 pasażerów. Ich tożsamości nie udało się ustalić do dziś (ciał także nie znaleziono).


TAGI: Fan Film (44) Relacja (301) Wrocław (69)
Loading..