Emocje opadły, uczestnicy wrócili do swoich zajęć, powoli event, jakim był konwent CorusCon odchodzi w niepamięć - choć grupa organizatorów ma nadzieję, że nie całkiem - i, biorąc pod uwagę pozytywny odbiór imprezy, postara się zrobić wszystko, co w ich MOCy, żeby przyszłoroczna edycja CC doszła do skutku i zgromadziła jeszcze większe i znakomitsze grono fanów SW z całej Polski.
Okiem (i piórem) może mało obiektywnym - bo w całości fanów z W-wskiego `Outlandera` - parę słów odnośnie przebiegu i organizacji imprezy, tytułem Raportu:
Odsłona pierwsza - Piórem (sic!) Kaczora:
Dzień pierwszy
Przybyłem na miejsce koło 15:00. Przed wejściem kłębiła się już grupka fanów, na szczęście po kilku minutach otworzono szkołę i mogliśmy ustawić się w kolejce do akredytacji. Przywitał nas portret Palpatine`a autorstwa FF oraz `lasertrapy`, masowo produkowane przez Falcona :) Po trochę dłużących się sprawach `papierkowych` rozlokowaliśmy się po salach i mogliśmy czekać na rozpoczęcie. Yako - co dziwne - tym razem nie przedłużał :P Po paru słowach wstępu (z obowiązkowym Alzheimerem), puścił słynny już filmik - zwiastun Alderaanu, postały wkrótce po tzw. Żenadzie 2004. Potem zaczęły się poszczególne punkty programu. Ja wybrałem spośród nich:
- Kurs kręcenia (fan)filmów... Cóż, miał trwać dwie godziny, skończył się po 40 minutach. Szkoda, że były problemy z kompem i nie zobaczyliśmy, jak się robi miecz (poza dwiema rolkami papieru toaletowego i pazłotka). Muszę przyznać jednak, że prowadzący przygotowali fajny `mini układ` pokazowej walki...
- Konkurs Pogięty, prowadzony przez Yako - trzy drużyny z zadaniami typu: wymyśl 10 skojarzeń - poczynając od Yody, do wafla kakaowego lub przedstaw scenkę z Trylogii (z tym, że tylko dwie osoby w drużynie mogły być aktorami, reszta to rekwizyty). Mieliśmy przyjemność obejrzeć sceny "Padme, jestem ojcem twoich dzieci!", "Luke! Jestem twoim ojcem!" oraz "Nie jesteś za niski jak na szturmowca?" Ogólnie niezły ubaw.
- `Modelinki` - brawa dla Joruusa i Otasa - świetna zabawa! :D
W nocy - oglądanie Trylogii (na tESB ludzie już posnęli...) Wcześniej wlaliśmy w siebie kilka procent z owych 100% bez alkoholu ;)
Dzień drugi
- Prezentacja Polish Outpost - głównie filmiki z Celebration III i zdjęcia z Premiery w Poznaniu. Szkoda, że prezentacja nie została przeprowadzona w strojach 501st - byłoby ciekawiej...
- `Czy GW to nowe pogaństwo?` - bardzo ciekawa prelekcja. Dr Krajski, wbrew pozorom nie jest aż takim oszołomem, a bardzo inteligentnym człowiekiem. Zaprezentował swój (tj. katolicki) punkt widzenia. Więcej zastrzeżeń ma i tak do Harrego Pottera niż do SW ;) Można było dowiedzieć się wielu ciekawych informacji o starożytności, manicheizmie itd. Szkoda, że osoby próbujące z nim polemizować nie miały przeważnie argumentów lub pomysłów, a już wielce żenująca była wkrętka o Vongach...
- `Mąderek Show` - tak można w skrócie nazwać kolejną prelekcję. Staszek sam przyznał, że fani wiedzą o wiele więcej od niego o efektach w Sadze, więc - ku naszej uciesze, skupił się na anegdotach z planu swoich produkcji. Gwoźdź programu - wkroczenie 501 legionu = zszokowana mina Mąderka :D. Gość jest po prostu rozbrajający ("jestem seksoholikiem").
- `Ulica Kenobiego` - nic, czego by nie było już dawno na ICO. No, może poza `ekskluzywnymi` filmikami :)
- `Co nowego w SW?` - w sumie, jako że rzadko ostatnio odwiedzam serwisy SW, mogłem sobie np. obejrzeć trailery gier, które nigdy-nie-pójdą-na-moim-sprzęcie, albo wysłuchać zapowiedzi książek i komiksów SW.
- `Mandalorianie` - FF była trochę `wczorajsza` i ogólnie wyszło trochę chaotycznie, ale było fajnie - co zapamiętałem: Właściwie prawie nic o Mandalorianach nie wiadomo ;)
- Konkurs Konstruktorski - super pomysł! Moja drużyna zbudowała w godzinę Gonka (power droida) z kartonu itp. śmieci. Dwie pozostałe drużyny włożyły o wiele więcej pracy - dłubali do późnych godzin nocnych - powstały X-Wing i Star Destroyer (dwa pierwsze miejsca, ex aequo ).
Wieczorem - nocny pokaz `Najgorszego FanFilmu Na Świecie`, czyli kultowej już "Krypty" - widziałem pierwszy raz i niemal zaliczyłem tzw. rotfla :D Potem leciał RotJ i chyba jeszcze RotS.
Dzień trzeci
Rano okazało się, że okradziono samochód ekipy z Gorzowa - wybito szybę i skrojono radio. Podczas pozostałych godzin uzbierano dobrowolne datki na nową szybę. Falcon zmontował substytut z pleksi - nie do odróżnienia :)
Z powodu niewyspania większości uczestników pozostałe punkty programu przesunięto o pół godziny, tak więc z opóźnieniem zaczął się:
- Konkurs Strojów - bez porównania z Aldkiem - dużo nowych, w większości profesjonalnych strojów. Kilku Jedi, Sithów, Vader, oficerowie imperialni, Padme, Mara Jade itp. Wygrała zasłużenie Ceta jako Guri.
- Gry 3D - dobry pomysł z pokazami gier z automatów, szkoda że było mało czasu.
- Konkurs Muzyczny - przeprowadzony trochę chaotycznie, ale wszystko się udało, zająłem 2 miejsce :D
Ostanie 3 punkty programu niestety już się nie odbyły. Po hucznych pożegnaniach, udaliśmy się do domów (oczywiście, poza organizatorami, którzy doprowadzali szkołę do stanu sprzed konwentu...)
Odsłona druga - Navar informuje:
Piatek: zabiegany, zalatany, wyciąłem dwóch szturmowców, złożyłem wraz z Falconem i Merridiusem akredytację, w wolnych chwilach pobawiłem się nawet w koordynatora - skoro takowego nie było :P - patrząc na wszystko z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że dzień był totalnym `uporządkowanym chaosem` i przeleciał mi przed oczami jak film przewijany na podglądzie. Tego dnia nie byłem też na żadnej prelce czy panelu. Jedynie zajrzałem na chwilkę, żeby sprawdzić, co się dzieje w salach - czy prelekcje się odbywają itp itd.
Sobota: tu historia będzie dłuższa. Posłuchałem troszkę panów Mike`a i Rifa (Polish Outpost), zaś potem udałem się na swoją prelekcję. Miałem w sumie czterech uczestników, więc poprowadziłem bardzo kameralny wykład - pan S. Krajski zabrał mi słuchaczy, czego mu nie wybaczę do końca galaktyki. :P :/
Później zajrzałem na prelekcję S. Mąderka, ale zważywszy, że już uczestniczyłem w tego typu punktach, przeniosłem się do sali obok, żeby dowiedzieć się, co mają do powiedzenia o obrządkach Sith panowie Abbs i Merridius. Tutaj bardzo się zdziwiłem, stwierdzając, że prowadzący całkowicie nie panują nad prelekcją (właściwie bardziej dyskusją) :| - bo takowa rozgorzała. Następnie zostałem sromotnie rozłożony na łopatki w Konkursie Wiedzy - chyba był to mój ostatni występ na tego typu imprezach (starość nie radość :/). Później, zważywszy, że nastąpił mały zgrzyt w programie i mały wypad na miasto w poszukiwaniu jakiejś `padliny`, ominęły mnie następne punkty programu. Końcówkę wieczoru spędziłem w konwentowej `kantynie`, na rozmowach i `czytaniu komiksów` ;).
Niedziela: Tego dnia nastąpiło totalne rozprężenie i chaos przejął kontrolę nad całym porankiem konwentowym. Aby to ogarnąć, trzeba było dokonać szybkich zmian w programie. Zaliczyłem Konkurs Strojów, później `Kalambury` - proszę następnym razem zmienić hasła, bo niedługo odpowiedzi będą padały z pamięci :P.
Nie wiem, co się stało z końcówką konwentowych punktów programu, bo zająłem się sprzątaniem obiektu.
Odsłona trzecia - Mefisto ogłasza:
Sobota, 12 listopada, godz. 22:03... eee
nie ta bajka...
Piątek, 11 listopada, godz. 14:01
Radośnie i z lekką ulgą wysiadłem z przeludnionego autobusu, po czym skręciłem w stronę bramy, za którą to kryło się miejsce konwentu - Szkoła Podstawowa (przynajmniej tak mówią) nr (a co za różnica?). Kiedy wyszedłem na wyniosłość wzgórza (jakiego wzgórza?), oczom mym ukazał się las... eee, tłum ludzi czekających, aż szkoła zostanie otwarta (co, jak na dzień wolny powinno zakrawać na kpinę :P ). Okazało się, wbrew wcześniejszym uzgodnieniom, że organizatorzy sami sobie sterem, żeglarzem i CorusConem, wobec czego Uczestnicy nie są mile widziani przez następną godzinę (co najmniej). Po przywitaniu się z tłumem, stwierdziliśmy (ja i tłum), że nie warto stać jak stado Banth, wobec czego wybraną grupką udaliśmy się na sztandarowe miejsce spotkań, czyli do SM (Starego Młynka - przyp. red.), który - o dziwo! - był otwarty. Tam miło spędziliśmy wspomnianą godzinę, dzieląc się obawami i nadziejami co do osławionego konwentu - legendy. Przy okazji Thon zanudził nas swoją opowieścią, jak to zaprzepaścił swą koszykarską karierę...
Gdy wybiła 15:00, udaliśmy się z powrotem na miejsce - tam zastaliśmy jeszcze większy tłum i wkrótce drzwi, pod naporem tegoż, zostały otwarte (jak się potem okazało - za wcześnie :P). Tu mogę rozeprzeć się dumą, gdyż jako pierwszy otrzymałem stosowny identyfikator, wraz z dodatkami (wszyscywiedząjakimi). Potem wskazano mi szatnię - i zaczęło się.... Ponieważ dzień pierwszy był stosowną rozgrzewką przed sobotą, toteż w programie nie znalazło się aż tyle ciekawych rzeczy, niemniej jednak kilka z nich było udanych. Zaczęło się od powitania i filmiku-legendy, a potem poszło już z górki. Udało mi się załapać na kurs kręcenia FanFilmów - czyli pierwszy punkt programu. Niestety, wg mojej skromnej osoby była to porażka, o czym niech świadczy fakt, że prelka, mająca trwać 2 godziny skończyła się po 30 minutach - ja jednak nie wytrwałem nawet tyle...
Potem, na krótką chwilę, udało mi się zajrzeć na konkurs Sabacca, gdzie przez pomyłkę zostałbym jednym z graczy i zapewne przegrałbym sromotnie. Na szczęście - stało się inaczej i - choć nie było sensu zostawać na całą rozgrywkę, to punkt ten uważam za udany. Jako następny w kolejce czekał mnie `Konkurs Pogięty`, który faktycznie był pogięty, choć chwilami za mało. Ogólnie było dużo śmiechu i chyba o to chodziło. Jeśli chodzi o piątek, był to niestety ostatni punkt programu, w jakim czynnie brałem udział - spóźniłem się na `Modelinki`, czego bardzo żałuję, jednakże w międzyczasie bratałem się z innymi uczestnikami konkursu w zaprzyjaźnionej `Naleśnikarni` (ktoś tam w ogóle choć raz zamówił naleśniki?). Wydarzenia nocne kontynuowały bratanie się oraz dobrowolne wspieranie ekipy akredytacyjnej przez cały czas, gdy było ciemno.
Niestety, już tego dnia nastąpił mały zgrzyt, który jednak pominę milczeniem, gdyż nie dotyczy on osób postronnych.
W tym momencie nastąpić powinna pauza, jednak dla mnie wciąż jest to czas ciągły, więc teraz stosowny napis:
Sobota, 12 listopada, godz. 10:00...
...gdyż właśnie o tej godzinie rozpoczęła się prezentacja Polish Outpost - prezentacja jak najbardziej udana, choć żałuję, iż podzielono ją na dwie części, gdyż ponoć ta druga, której już nie miałem okazji obejrzeć, była znacznie ciekawsza. Ale i tak było na co popatrzeć i czego posłuchać. Potem zaliczyłem słynny już chyba Abbsowo-Merridiusowy `Wstęp do obrządku historii Sith`, w którym to twórcy zrobili jeden zasadniczy błąd: wpuścili na salę t-pota i Khorne`a, w związku z czym Abbs się załamał, a Merridius nie wiedział, co tam w ogóle robi. W gruncie rzeczy, całość stała się na tyle chaotyczna, że opuściłem prelkę przed czasem, udając się na gwóźdź CC, czyli `heretyzmy Krajskiego` :P. O ile całość minęła szybko i obyło się bez burd i rzucania mięsem, to jednak przekonałem się, że człowiek ten żyje w swoim malutkim świecie, nie bacząc na to, co dzieje się wokół. I choć używał wielu mądrych słówek, to bynajmniej nie uważam go za jakiegoś mędrca - jak to niektórzy twierdzą. Tym bardziej wisi mi to, co człek ów sądzi na temat SW czy czegokolwiek. W związku z tym nie dziwi mnie również zerowy wynik dyskusji, gdzie nie tylko nikt nie przekonał drugiej strony do swoich racji, ale w ogóle mało co z tego wynikło, choć było (poza początkiem) dość ciekawie. Następnie czekał na nas Staszek "szybki jest" Mąderek - człowiek niezwykle zabawny i sympatyczny, choć z jego prelki poza filmikami i dowcipami niewiele wyniosłem. Nie udało mi się też zostać do końca (ominęły mnie też jego dodatkowe pozaprogramowe pogadanki) z przyczyn różnych.
Potem nastąpił Konkurs Wiedzy - tzn. eliminacje i konkrety. Sam konkurs był OK, jednakże z moją wiedzą i jakimś ogólnym marazmem zająłem ostatnie miejsce ]:-> Ponadto, konkurs zdawał się być ciut za długi, ale generalnie było dobrze i śmiesznie. Wieczorkiem zdołałem jeszcze zostać na całej prelce marchevkowej FF o Mandalorianach, którą - pomimo małego chaosu - uważam za udaną, choć stanowczo za krótką, gdyż niektóre dyskusje swobodnie dałoby się prowadzić jeszcze z godzinkę. W każdymbądź razie wiemy, że o Mandalorianach niewiele się zachowało i lepiej dla Lucasa, żeby to tak zostawił ]:->
CAPOEIRA !!! DAGOBAH-UTAPAU-TATOOINE !!!! CAPOEIRA !!!
Na koniec - Konkurs Konstruktorski, który dzięki trudowi i upartości ludzi trwał aż do 2 w nocy ;) Sam jednak nie byłem w nastroju, żeby coś spieprz... eee, zbudować, więc tylko przyglądałem się z podziwem, jak to skonstruowano Gonka, X-Winga i Niszczyciela w skali 1:do... (dużo). Ogromny respect dla drużyn i dla Falcona, jako prowadzącego. Potem w zasadzie mieliśmy powtórkę z piątku, czyli dalsze nieoficjalne bratanie się z resztą konwentowiczów, które - podobnie jak dnia poprzedniego, miało swoje dobre (w większości) i złe momenty, których można było uniknąć. To jednak również pozostawmy dla siebie.
Warto jednak nadmienić wczesny zgon kolegi Frankiego, który w dalszym stopniu rozkładu posłużył za rozkładówkę dla pisma `PlayWars`, gdzie równo chapał dzidę ]:-> Tego dnia udało mi się także kimnąć na dobre całe 2 godziny, budząc się niemal u stóp w/w Fanatyka ;) Wprawdzie, w międzyczasie obudził mnie jakiś kretyn, który zmiatał liście na ulicy o 6-tej rano, ale i tak był to jakiś sen. Zaczęła się...
Niedziela, 13 listopada, godz. plus minus 9:00
...czyli `the day after` - dla wielu moment kryzysu, dochodzenia do siebie, ogólnego chaosu i marazmu - zarówno orgów, jak i Uczestników. Do tego doszedł dość niemiły incydent z włamem do auta drużyny z Gorzowa, jednak organizatorzy, na czele z Falconem (raz jeszcze wielki respect) zaradzili temu w mig.
Trudno jednak nazwać ostatni dzień konwentu inaczej, jak dniem-jednej-atrakcji. Ponieważ wszystko było opóźnione o dobre pół godziny (co potem rozrosło się do godziny), a wszyscy byli jacyś tacy wyprani, toteż poza Konkursem Strojów trudno mówić o jakichś dobrych stronach.
Niestety, z powodów nadmienionych powyżej, jako jeden z nielicznych musiałem odpuścić sobie tenże konkurs i widziałem tylko początek. Mimo to, uważam, że jego organizacja, jak i sami uczestnicy znacznie przewyższyli pamiętny Aldek 2004 - czyli mówiąc krótko, było smerfastycznie.
W międzyczasie zawitała do nas prasa (ale sobie porę wybrali) i jeszcze kilka zagubionych duszyczek, chcących wykupić akredytkę od ledwo żywych ludzi. ]:->
Poza Konkursem Strojów, tego dnia zaliczyłem jeszcze Konkurs Muzyczny - z powodów takich, że byłem jego organizatorem. Wyszło nieco chaotycznie i trochę sennie - i nie obyło się bez wpadek typu:
("- Yako zapuść taki a taki numerek...
- Nie ma Yako"),
ale ponoć osoby uczestniczące wyszły z niego zadowolone, więc niech będzie, że to jeszcze jeden udany punkt programu tego dnia. Niestety, dla mnie był to także ostatni punkt, gdyż w związku z prowadzeniem (podziękówki dla Jaga, który niekoniecznie pomógł, ale dzięki niemu było śmieszniej ;) ) konkursu ominęły mnie zarówno Kalambury, jak i Origami, czego będę jeszcze długo żałował ;(. Natomiast ostatnie przewidziane punkty albo nie odbyły się, albo prostu mnie na nich nie było. Nie odbyło się także oficjalne zakończenie (albo nic o tym nie wiem), więc konwent skończył się w momencie, gdy ostatni uczestnicy wyszli - t.j. koło godziny 16-tej. Potem zaczęło się wielkie sprzątanie i dochodzenie do siebie po najlepszym jak dotąd konwencie SW... Konwencie-legendzie....
Na koniec WIELKIE DZIĘKI - zarówno dla ORGANIZATORÓW, jak i UCZESTNIKÓW, którzy pomimo tego, iż zapowiadała się `żenada`, przybyli tłumnie i bawili się dobrze. Dzięki nim będę miał co opowiadać wnukom w długie zimowe wieczory - przynajmniej do czasu następnego CorusConu ;).
PS. Autor nie daje gwarancji, że o czymś nie zapomniał ]:->
FF says: always put on a warm coat before you going... ee, yy... nom, right:
Jako, że dni i noce poprzedzające wiekopomną datę 11. 11. 2005 spędziłam dłubiąc, pisząc, poprawiając, rysując, planując i robiąc wiele innych ciekawych :P i czasochłonnych rzeczy, do punktu zbornego w dniu rozpoczęcia konwentu dotarłam raczej później, niż to sobie zaplanowałam - acz na miejscu od razu wciągnęłam się bez reszty w wir pracy koniecznej do realizacji części naszych planów związanych z udostępnieniem Szkoły fanom spragnionym wrażeń i takich inszych. Pomińmy milczeniem, co tam się działo, zanim pierwsze grupki dotarły (o dziwo! - bez większych problemów!) przed gmach budynku, acz rozpoczęcie doznało małej obsuwy ze względu na pewne problemy natury technicznej. Koniec końców - rozpoczęliśmy. Gwoli ścisłości - rozpoczął Yako, swym nieśmiertelnym żarcikiem o imć Alzheimerze i projekcją filmiku z Aldka `04, w zamyśle promującym nasz event (tak, tak - lato 2005 :P). Z tego, co zaobserwowałam - podobało się :)
Był to jeden z nielicznych punktów programu, w którym udało mi się uczestniczyć w całości - z uwagi na mnogość zajęć i spraw do załatwienia, choć tego dnia jeden z pierwszych punktów udało mi się również `zaliczyć`, z czego jestem bardzo zadowolona - chodzi mianowicie o `Modelinki`. Warsztaty te przeprowadzone zostały sprawnie i świetnie - zabawa była przednia, a każdy z uczestników - sądzę - jest dumny z efektu zajęć prowadzonych przez Joruusa i Otasa :)
Aha - byłabym zapomniała - wzięłam tego dnia również udział w Konkursie Pogiętym by Yako, który - mimo, że pogięty równo i po całości, jednak nie spełnił moich oczekiwań co do treści - trzeba natomiast nadmienić, iż zapoczątkował on serię sukcesów konwentowych ekipy Bydgoszcz (WYYYGRALIIŚCIEEE! :D - gratz ;))
I to na tyle, jeśli chodzi o część piątkową - z tego, co wiem, część ludu integrowała się później w jednej z konwentowych knajpek, zaś reszta rozeszła się po swoich sypialniach, tworząc grupki dyskusyjne :)
Poranek następnego dnia był nieco traumatyczny - i z różnych względów nie dane mi było nawiedzić żadnej z prelekcji, które stanowiły `gwoździe programu` konwentu - po małym zamieszaniu, powitaniu paru kolejnych gości konu, nakrzyczeniu na paru innych i przemyśleniu planu działania udałam się w ostępy komorowskie, celem zaopatrzenia się w materiały niezbędne do przeprowadzenia moich punktów programu oraz doprowadzenia się do `stanu używalności` :P. Na miejsce powróciłam akurat o czasie, by wraz z pędem wiatru wpuszczonego przez drzwi szkoły wpaść na salę prelekcyjną, gdzie przez najbliższą godzinę wraz z miłymi słuchaczami roztrząsaliśmy kwestie mandaloriańskie, łowcze i insze - jak już wam zapewne wiadomo z różnych źródeł - prela wypadła dość chaotycznie, acz mam nadzieję, iż wszyscy, którzy w niej uczestniczyli nie nudzili się i miło spędzili czas :) Kolejnym punktem, którego rozpoczęcie dane było mi obserwować był Konkurs Konstruktorski by FLC - który, mimo początkowych obaw - wypalił znakomicie - tu gratzy inwencji dla wszystkich biorących udział - efekty końcowe przeszły najśmielsze oczekiwania i przez cały następny dzień oczy uczestników konu cieszył X-Wing, Gonk oraz Gwiezdny Niszczyciel o wdzięcznej nazwie `Star Cow` :)
Znojna i obfitująca we wrażenia sobota zakończyła się w konwentowej `Naleśnikarni`, przy rotacji ekipy fanowskiej, rozmowach na tematy dziwne i śmieszne - było bardzo sympatycznie - tu również pzdr dla wszystkich, z którymi tego wieczoru dane mi było się pointegrować :)
Niedziela nastała zdecydowanie za wcześnie jak dla mnie - przez co wypełzłam ze śpiwora ciut później, niż planowałam :P. Tako też Konkurs Strojów, w którym miałam wziąć udział rozpoczął się z niewielką obsuwą (nie mówiąc o kolejnych punktach programu - w ferworze ustaleń przeoczyliśmy znamienny fakt, iż moje `Kalambury` miały odbyć się równo z Konkursem Strojów, prowadzonym przez `PO`, co automatycznie spowodowało kolejną obsuwę :) Sam Konkurs został przeprowadzony bardzo sprawnie i ładnie, zaś palma pierwszeństwa powędrowała tam, gdzie trzeba, mianowicie do Cety - tu jeszcze raz gratz stroju i wygranej :). Grazt również wszystkim osobom biorącym udział - stroje były wykonane profesjonalnie i robiły duże wrażenie. Oby tak dalej i więcej!
Po zakończeniu konkursu popędziłam prowadzić moje nieszczęśnie obsunięte Kalambury - tu dziękuję Uczestnikom za okazanie cierpliwości i wyrozumiałości - sam punkt programu odbył się z małym opóźnieniem, ale obfitował w kupę śmiechu i dobrej zabawy - mam nadzieję, że takie wrażenie odniosły również drużyny biorące udział.
Po małej przerwie odbyły się warsztaty Origami - j/w - przy wydatnej pomocy Mirax udało nam się przeprowadzić amatorów składania papieru przez wszystkie etapy tworzenia Sokoła Millenium i A-Winga. Było zabawnie, w trakcie powstało także parę dzieł o tematyce nieco odmiennej od SW ;).
Tak oto zakończyło sie nasze spotkanie z fanami, którzy postanowili nawiedzić w ten listopadowy weekend naszą stolicę celem integracji i zacieśnienia więzi fandomowych. Ci, którzy byli - sami wiedzą, jak było, zaś ci, co nie byli - niech gorzko żałują i poprawią się w przyszłym roku, nawiedzając CC `06 - jeśli tylko dojdzie do skutku.
With greetings 4 all of ya - FF
Wybrane zdjęcia pochodzą od róznych autorów, a także z zaprzyjaźnionego serwisu Imperial City Online.
Are you sure you want to get in? :> - Zapraszamy! (autor: Ceta)
Przepraszam, za czym ta kolejka? (autor: DantE)
'Raz, dwa, trzy - Imperator patrzy' (autor: Merridius)
`Aren’t you a little short for a stormtrooper?` ;) (autor: Ceta)
Kaczor dowiaduje się okrutnej prawdy o swoim pochodzeniu - Konkurs Pogięty :D (autor: Falcon)
Stadko-Wesołych-Zielonych-Plemników :D (autor: Pafawag)
A jednak - posiadamy dowód, że ktoś zamówił w ‘Naleśnikarni’ naleśnika! (brawa dla abbsa!) (autor: Merridius)
Baca wyprowadza stadko AT-AT na hale celem popasu :) (autor: Gith)
Jak powszechnie wiadomo, CorusCon zaszczyciła swą obecnością pewna Bantha wraz ze swym nieustraszonym Jeźdźcem :P (autor: Bolcio)
Nawet śnieżna zawierucha na Hoth nie zdołała przeszkodzić w uprawianiu sportów zimowych :P (autor: Merridius)
`Każdy konwentowicz na czas trwania eventu powinien zaopatrzyć się w gustowną deskę do prasowania` - Regulamin, pkt szebanasty :P (autor: Merridius)
Staszek Kontratakuje, Powraca czy Mści się? (autor: Merridius)
- A pucipuci, gligligli!!! - Jak widać Admirał N’L pozostaje w stosunkach dość... familiarnych z przedstawicielami Imperium ;) (autor: Pafawag)
- Jak to - nie ma kebabu z nerfa?! Proszę zawołać szefa! (autor: Falcon)
Panel Dyskusyjny n/t portali SW - ICO postanowiło pokonać konkurencję przewagą liczebną ;) (autor: Pafawag)
Kącik Integracyjny `Pod Szkolnym Sklepikiem` (autor: Merridius)
A teraz Guri zaśpiewa nam piosenkę pod tytułem ‘Podaruj mi trochę (Czarnego) Słońca’ ;) (autor: Pafawag)
Padme: ‘Ale najgorsze było, jak Nexu podarł mi bluzkę!’ (autor: Gith)
Lord Vader prezentuje specjalny image świąteczny :D (autor: Ceta)
Gonk w asyście Konstruktorów :) (autor: Ceta)
Prosto z Mlecznego Szlaku - Bydgoski Niszczyciel ‘Star Cow’! (autor: Pafawag)
‘- Proszę powiedzieć parę słów o sobie...’ - wywiad z rebeliancką maszyną ;) (autor: Jazzhira)
Wesoła Gromadka uczestników Konkursu Strojów zdominowana przez siły Imperium :P (autor: Kirtan)
Przemoc na terenie Konwentu? (autor: DantE)
... nieee, skądże znowu! :P (autor: Merridius)
Mandal Motors presents - zrób sobie A-Winga :P (autor: Pafawag)
Okiem (i piórem) może mało obiektywnym - bo w całości fanów z W-wskiego `Outlandera` - parę słów odnośnie przebiegu i organizacji imprezy, tytułem Raportu:
Odsłona pierwsza - Piórem (sic!) Kaczora:
Dzień pierwszy
Przybyłem na miejsce koło 15:00. Przed wejściem kłębiła się już grupka fanów, na szczęście po kilku minutach otworzono szkołę i mogliśmy ustawić się w kolejce do akredytacji. Przywitał nas portret Palpatine`a autorstwa FF oraz `lasertrapy`, masowo produkowane przez Falcona :) Po trochę dłużących się sprawach `papierkowych` rozlokowaliśmy się po salach i mogliśmy czekać na rozpoczęcie. Yako - co dziwne - tym razem nie przedłużał :P Po paru słowach wstępu (z obowiązkowym Alzheimerem), puścił słynny już filmik - zwiastun Alderaanu, postały wkrótce po tzw. Żenadzie 2004. Potem zaczęły się poszczególne punkty programu. Ja wybrałem spośród nich:
- Kurs kręcenia (fan)filmów... Cóż, miał trwać dwie godziny, skończył się po 40 minutach. Szkoda, że były problemy z kompem i nie zobaczyliśmy, jak się robi miecz (poza dwiema rolkami papieru toaletowego i pazłotka). Muszę przyznać jednak, że prowadzący przygotowali fajny `mini układ` pokazowej walki...
- Konkurs Pogięty, prowadzony przez Yako - trzy drużyny z zadaniami typu: wymyśl 10 skojarzeń - poczynając od Yody, do wafla kakaowego lub przedstaw scenkę z Trylogii (z tym, że tylko dwie osoby w drużynie mogły być aktorami, reszta to rekwizyty). Mieliśmy przyjemność obejrzeć sceny "Padme, jestem ojcem twoich dzieci!", "Luke! Jestem twoim ojcem!" oraz "Nie jesteś za niski jak na szturmowca?" Ogólnie niezły ubaw.
- `Modelinki` - brawa dla Joruusa i Otasa - świetna zabawa! :D
W nocy - oglądanie Trylogii (na tESB ludzie już posnęli...) Wcześniej wlaliśmy w siebie kilka procent z owych 100% bez alkoholu ;)
Dzień drugi
- Prezentacja Polish Outpost - głównie filmiki z Celebration III i zdjęcia z Premiery w Poznaniu. Szkoda, że prezentacja nie została przeprowadzona w strojach 501st - byłoby ciekawiej...
- `Czy GW to nowe pogaństwo?` - bardzo ciekawa prelekcja. Dr Krajski, wbrew pozorom nie jest aż takim oszołomem, a bardzo inteligentnym człowiekiem. Zaprezentował swój (tj. katolicki) punkt widzenia. Więcej zastrzeżeń ma i tak do Harrego Pottera niż do SW ;) Można było dowiedzieć się wielu ciekawych informacji o starożytności, manicheizmie itd. Szkoda, że osoby próbujące z nim polemizować nie miały przeważnie argumentów lub pomysłów, a już wielce żenująca była wkrętka o Vongach...
- `Mąderek Show` - tak można w skrócie nazwać kolejną prelekcję. Staszek sam przyznał, że fani wiedzą o wiele więcej od niego o efektach w Sadze, więc - ku naszej uciesze, skupił się na anegdotach z planu swoich produkcji. Gwoźdź programu - wkroczenie 501 legionu = zszokowana mina Mąderka :D. Gość jest po prostu rozbrajający ("jestem seksoholikiem").
- `Ulica Kenobiego` - nic, czego by nie było już dawno na ICO. No, może poza `ekskluzywnymi` filmikami :)
- `Co nowego w SW?` - w sumie, jako że rzadko ostatnio odwiedzam serwisy SW, mogłem sobie np. obejrzeć trailery gier, które nigdy-nie-pójdą-na-moim-sprzęcie, albo wysłuchać zapowiedzi książek i komiksów SW.
- `Mandalorianie` - FF była trochę `wczorajsza` i ogólnie wyszło trochę chaotycznie, ale było fajnie - co zapamiętałem: Właściwie prawie nic o Mandalorianach nie wiadomo ;)
- Konkurs Konstruktorski - super pomysł! Moja drużyna zbudowała w godzinę Gonka (power droida) z kartonu itp. śmieci. Dwie pozostałe drużyny włożyły o wiele więcej pracy - dłubali do późnych godzin nocnych - powstały X-Wing i Star Destroyer (dwa pierwsze miejsca, ex aequo ).
Wieczorem - nocny pokaz `Najgorszego FanFilmu Na Świecie`, czyli kultowej już "Krypty" - widziałem pierwszy raz i niemal zaliczyłem tzw. rotfla :D Potem leciał RotJ i chyba jeszcze RotS.
Dzień trzeci
Rano okazało się, że okradziono samochód ekipy z Gorzowa - wybito szybę i skrojono radio. Podczas pozostałych godzin uzbierano dobrowolne datki na nową szybę. Falcon zmontował substytut z pleksi - nie do odróżnienia :)
Z powodu niewyspania większości uczestników pozostałe punkty programu przesunięto o pół godziny, tak więc z opóźnieniem zaczął się:
- Konkurs Strojów - bez porównania z Aldkiem - dużo nowych, w większości profesjonalnych strojów. Kilku Jedi, Sithów, Vader, oficerowie imperialni, Padme, Mara Jade itp. Wygrała zasłużenie Ceta jako Guri.
- Gry 3D - dobry pomysł z pokazami gier z automatów, szkoda że było mało czasu.
- Konkurs Muzyczny - przeprowadzony trochę chaotycznie, ale wszystko się udało, zająłem 2 miejsce :D
Ostanie 3 punkty programu niestety już się nie odbyły. Po hucznych pożegnaniach, udaliśmy się do domów (oczywiście, poza organizatorami, którzy doprowadzali szkołę do stanu sprzed konwentu...)
Odsłona druga - Navar informuje:
Piatek: zabiegany, zalatany, wyciąłem dwóch szturmowców, złożyłem wraz z Falconem i Merridiusem akredytację, w wolnych chwilach pobawiłem się nawet w koordynatora - skoro takowego nie było :P - patrząc na wszystko z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że dzień był totalnym `uporządkowanym chaosem` i przeleciał mi przed oczami jak film przewijany na podglądzie. Tego dnia nie byłem też na żadnej prelce czy panelu. Jedynie zajrzałem na chwilkę, żeby sprawdzić, co się dzieje w salach - czy prelekcje się odbywają itp itd.
Sobota: tu historia będzie dłuższa. Posłuchałem troszkę panów Mike`a i Rifa (Polish Outpost), zaś potem udałem się na swoją prelekcję. Miałem w sumie czterech uczestników, więc poprowadziłem bardzo kameralny wykład - pan S. Krajski zabrał mi słuchaczy, czego mu nie wybaczę do końca galaktyki. :P :/
Później zajrzałem na prelekcję S. Mąderka, ale zważywszy, że już uczestniczyłem w tego typu punktach, przeniosłem się do sali obok, żeby dowiedzieć się, co mają do powiedzenia o obrządkach Sith panowie Abbs i Merridius. Tutaj bardzo się zdziwiłem, stwierdzając, że prowadzący całkowicie nie panują nad prelekcją (właściwie bardziej dyskusją) :| - bo takowa rozgorzała. Następnie zostałem sromotnie rozłożony na łopatki w Konkursie Wiedzy - chyba był to mój ostatni występ na tego typu imprezach (starość nie radość :/). Później, zważywszy, że nastąpił mały zgrzyt w programie i mały wypad na miasto w poszukiwaniu jakiejś `padliny`, ominęły mnie następne punkty programu. Końcówkę wieczoru spędziłem w konwentowej `kantynie`, na rozmowach i `czytaniu komiksów` ;).
Niedziela: Tego dnia nastąpiło totalne rozprężenie i chaos przejął kontrolę nad całym porankiem konwentowym. Aby to ogarnąć, trzeba było dokonać szybkich zmian w programie. Zaliczyłem Konkurs Strojów, później `Kalambury` - proszę następnym razem zmienić hasła, bo niedługo odpowiedzi będą padały z pamięci :P.
Nie wiem, co się stało z końcówką konwentowych punktów programu, bo zająłem się sprzątaniem obiektu.
Odsłona trzecia - Mefisto ogłasza:
Sobota, 12 listopada, godz. 22:03... eee
nie ta bajka...
Piątek, 11 listopada, godz. 14:01
Radośnie i z lekką ulgą wysiadłem z przeludnionego autobusu, po czym skręciłem w stronę bramy, za którą to kryło się miejsce konwentu - Szkoła Podstawowa (przynajmniej tak mówią) nr (a co za różnica?). Kiedy wyszedłem na wyniosłość wzgórza (jakiego wzgórza?), oczom mym ukazał się las... eee, tłum ludzi czekających, aż szkoła zostanie otwarta (co, jak na dzień wolny powinno zakrawać na kpinę :P ). Okazało się, wbrew wcześniejszym uzgodnieniom, że organizatorzy sami sobie sterem, żeglarzem i CorusConem, wobec czego Uczestnicy nie są mile widziani przez następną godzinę (co najmniej). Po przywitaniu się z tłumem, stwierdziliśmy (ja i tłum), że nie warto stać jak stado Banth, wobec czego wybraną grupką udaliśmy się na sztandarowe miejsce spotkań, czyli do SM (Starego Młynka - przyp. red.), który - o dziwo! - był otwarty. Tam miło spędziliśmy wspomnianą godzinę, dzieląc się obawami i nadziejami co do osławionego konwentu - legendy. Przy okazji Thon zanudził nas swoją opowieścią, jak to zaprzepaścił swą koszykarską karierę...
Gdy wybiła 15:00, udaliśmy się z powrotem na miejsce - tam zastaliśmy jeszcze większy tłum i wkrótce drzwi, pod naporem tegoż, zostały otwarte (jak się potem okazało - za wcześnie :P). Tu mogę rozeprzeć się dumą, gdyż jako pierwszy otrzymałem stosowny identyfikator, wraz z dodatkami (wszyscywiedząjakimi). Potem wskazano mi szatnię - i zaczęło się.... Ponieważ dzień pierwszy był stosowną rozgrzewką przed sobotą, toteż w programie nie znalazło się aż tyle ciekawych rzeczy, niemniej jednak kilka z nich było udanych. Zaczęło się od powitania i filmiku-legendy, a potem poszło już z górki. Udało mi się załapać na kurs kręcenia FanFilmów - czyli pierwszy punkt programu. Niestety, wg mojej skromnej osoby była to porażka, o czym niech świadczy fakt, że prelka, mająca trwać 2 godziny skończyła się po 30 minutach - ja jednak nie wytrwałem nawet tyle...
Potem, na krótką chwilę, udało mi się zajrzeć na konkurs Sabacca, gdzie przez pomyłkę zostałbym jednym z graczy i zapewne przegrałbym sromotnie. Na szczęście - stało się inaczej i - choć nie było sensu zostawać na całą rozgrywkę, to punkt ten uważam za udany. Jako następny w kolejce czekał mnie `Konkurs Pogięty`, który faktycznie był pogięty, choć chwilami za mało. Ogólnie było dużo śmiechu i chyba o to chodziło. Jeśli chodzi o piątek, był to niestety ostatni punkt programu, w jakim czynnie brałem udział - spóźniłem się na `Modelinki`, czego bardzo żałuję, jednakże w międzyczasie bratałem się z innymi uczestnikami konkursu w zaprzyjaźnionej `Naleśnikarni` (ktoś tam w ogóle choć raz zamówił naleśniki?). Wydarzenia nocne kontynuowały bratanie się oraz dobrowolne wspieranie ekipy akredytacyjnej przez cały czas, gdy było ciemno.
Niestety, już tego dnia nastąpił mały zgrzyt, który jednak pominę milczeniem, gdyż nie dotyczy on osób postronnych.
W tym momencie nastąpić powinna pauza, jednak dla mnie wciąż jest to czas ciągły, więc teraz stosowny napis:
Sobota, 12 listopada, godz. 10:00...
...gdyż właśnie o tej godzinie rozpoczęła się prezentacja Polish Outpost - prezentacja jak najbardziej udana, choć żałuję, iż podzielono ją na dwie części, gdyż ponoć ta druga, której już nie miałem okazji obejrzeć, była znacznie ciekawsza. Ale i tak było na co popatrzeć i czego posłuchać. Potem zaliczyłem słynny już chyba Abbsowo-Merridiusowy `Wstęp do obrządku historii Sith`, w którym to twórcy zrobili jeden zasadniczy błąd: wpuścili na salę t-pota i Khorne`a, w związku z czym Abbs się załamał, a Merridius nie wiedział, co tam w ogóle robi. W gruncie rzeczy, całość stała się na tyle chaotyczna, że opuściłem prelkę przed czasem, udając się na gwóźdź CC, czyli `heretyzmy Krajskiego` :P. O ile całość minęła szybko i obyło się bez burd i rzucania mięsem, to jednak przekonałem się, że człowiek ten żyje w swoim malutkim świecie, nie bacząc na to, co dzieje się wokół. I choć używał wielu mądrych słówek, to bynajmniej nie uważam go za jakiegoś mędrca - jak to niektórzy twierdzą. Tym bardziej wisi mi to, co człek ów sądzi na temat SW czy czegokolwiek. W związku z tym nie dziwi mnie również zerowy wynik dyskusji, gdzie nie tylko nikt nie przekonał drugiej strony do swoich racji, ale w ogóle mało co z tego wynikło, choć było (poza początkiem) dość ciekawie. Następnie czekał na nas Staszek "szybki jest" Mąderek - człowiek niezwykle zabawny i sympatyczny, choć z jego prelki poza filmikami i dowcipami niewiele wyniosłem. Nie udało mi się też zostać do końca (ominęły mnie też jego dodatkowe pozaprogramowe pogadanki) z przyczyn różnych.
Potem nastąpił Konkurs Wiedzy - tzn. eliminacje i konkrety. Sam konkurs był OK, jednakże z moją wiedzą i jakimś ogólnym marazmem zająłem ostatnie miejsce ]:-> Ponadto, konkurs zdawał się być ciut za długi, ale generalnie było dobrze i śmiesznie. Wieczorkiem zdołałem jeszcze zostać na całej prelce marchevkowej FF o Mandalorianach, którą - pomimo małego chaosu - uważam za udaną, choć stanowczo za krótką, gdyż niektóre dyskusje swobodnie dałoby się prowadzić jeszcze z godzinkę. W każdymbądź razie wiemy, że o Mandalorianach niewiele się zachowało i lepiej dla Lucasa, żeby to tak zostawił ]:->
CAPOEIRA !!! DAGOBAH-UTAPAU-TATOOINE !!!! CAPOEIRA !!!
Na koniec - Konkurs Konstruktorski, który dzięki trudowi i upartości ludzi trwał aż do 2 w nocy ;) Sam jednak nie byłem w nastroju, żeby coś spieprz... eee, zbudować, więc tylko przyglądałem się z podziwem, jak to skonstruowano Gonka, X-Winga i Niszczyciela w skali 1:do... (dużo). Ogromny respect dla drużyn i dla Falcona, jako prowadzącego. Potem w zasadzie mieliśmy powtórkę z piątku, czyli dalsze nieoficjalne bratanie się z resztą konwentowiczów, które - podobnie jak dnia poprzedniego, miało swoje dobre (w większości) i złe momenty, których można było uniknąć. To jednak również pozostawmy dla siebie.
Warto jednak nadmienić wczesny zgon kolegi Frankiego, który w dalszym stopniu rozkładu posłużył za rozkładówkę dla pisma `PlayWars`, gdzie równo chapał dzidę ]:-> Tego dnia udało mi się także kimnąć na dobre całe 2 godziny, budząc się niemal u stóp w/w Fanatyka ;) Wprawdzie, w międzyczasie obudził mnie jakiś kretyn, który zmiatał liście na ulicy o 6-tej rano, ale i tak był to jakiś sen. Zaczęła się...
Niedziela, 13 listopada, godz. plus minus 9:00
...czyli `the day after` - dla wielu moment kryzysu, dochodzenia do siebie, ogólnego chaosu i marazmu - zarówno orgów, jak i Uczestników. Do tego doszedł dość niemiły incydent z włamem do auta drużyny z Gorzowa, jednak organizatorzy, na czele z Falconem (raz jeszcze wielki respect) zaradzili temu w mig.
Trudno jednak nazwać ostatni dzień konwentu inaczej, jak dniem-jednej-atrakcji. Ponieważ wszystko było opóźnione o dobre pół godziny (co potem rozrosło się do godziny), a wszyscy byli jacyś tacy wyprani, toteż poza Konkursem Strojów trudno mówić o jakichś dobrych stronach.
Niestety, z powodów nadmienionych powyżej, jako jeden z nielicznych musiałem odpuścić sobie tenże konkurs i widziałem tylko początek. Mimo to, uważam, że jego organizacja, jak i sami uczestnicy znacznie przewyższyli pamiętny Aldek 2004 - czyli mówiąc krótko, było smerfastycznie.
W międzyczasie zawitała do nas prasa (ale sobie porę wybrali) i jeszcze kilka zagubionych duszyczek, chcących wykupić akredytkę od ledwo żywych ludzi. ]:->
Poza Konkursem Strojów, tego dnia zaliczyłem jeszcze Konkurs Muzyczny - z powodów takich, że byłem jego organizatorem. Wyszło nieco chaotycznie i trochę sennie - i nie obyło się bez wpadek typu:
("- Yako zapuść taki a taki numerek...
- Nie ma Yako"),
ale ponoć osoby uczestniczące wyszły z niego zadowolone, więc niech będzie, że to jeszcze jeden udany punkt programu tego dnia. Niestety, dla mnie był to także ostatni punkt, gdyż w związku z prowadzeniem (podziękówki dla Jaga, który niekoniecznie pomógł, ale dzięki niemu było śmieszniej ;) ) konkursu ominęły mnie zarówno Kalambury, jak i Origami, czego będę jeszcze długo żałował ;(. Natomiast ostatnie przewidziane punkty albo nie odbyły się, albo prostu mnie na nich nie było. Nie odbyło się także oficjalne zakończenie (albo nic o tym nie wiem), więc konwent skończył się w momencie, gdy ostatni uczestnicy wyszli - t.j. koło godziny 16-tej. Potem zaczęło się wielkie sprzątanie i dochodzenie do siebie po najlepszym jak dotąd konwencie SW... Konwencie-legendzie....
Na koniec WIELKIE DZIĘKI - zarówno dla ORGANIZATORÓW, jak i UCZESTNIKÓW, którzy pomimo tego, iż zapowiadała się `żenada`, przybyli tłumnie i bawili się dobrze. Dzięki nim będę miał co opowiadać wnukom w długie zimowe wieczory - przynajmniej do czasu następnego CorusConu ;).
PS. Autor nie daje gwarancji, że o czymś nie zapomniał ]:->
FF says: always put on a warm coat before you going... ee, yy... nom, right:
Jako, że dni i noce poprzedzające wiekopomną datę 11. 11. 2005 spędziłam dłubiąc, pisząc, poprawiając, rysując, planując i robiąc wiele innych ciekawych :P i czasochłonnych rzeczy, do punktu zbornego w dniu rozpoczęcia konwentu dotarłam raczej później, niż to sobie zaplanowałam - acz na miejscu od razu wciągnęłam się bez reszty w wir pracy koniecznej do realizacji części naszych planów związanych z udostępnieniem Szkoły fanom spragnionym wrażeń i takich inszych. Pomińmy milczeniem, co tam się działo, zanim pierwsze grupki dotarły (o dziwo! - bez większych problemów!) przed gmach budynku, acz rozpoczęcie doznało małej obsuwy ze względu na pewne problemy natury technicznej. Koniec końców - rozpoczęliśmy. Gwoli ścisłości - rozpoczął Yako, swym nieśmiertelnym żarcikiem o imć Alzheimerze i projekcją filmiku z Aldka `04, w zamyśle promującym nasz event (tak, tak - lato 2005 :P). Z tego, co zaobserwowałam - podobało się :)
Był to jeden z nielicznych punktów programu, w którym udało mi się uczestniczyć w całości - z uwagi na mnogość zajęć i spraw do załatwienia, choć tego dnia jeden z pierwszych punktów udało mi się również `zaliczyć`, z czego jestem bardzo zadowolona - chodzi mianowicie o `Modelinki`. Warsztaty te przeprowadzone zostały sprawnie i świetnie - zabawa była przednia, a każdy z uczestników - sądzę - jest dumny z efektu zajęć prowadzonych przez Joruusa i Otasa :)
Aha - byłabym zapomniała - wzięłam tego dnia również udział w Konkursie Pogiętym by Yako, który - mimo, że pogięty równo i po całości, jednak nie spełnił moich oczekiwań co do treści - trzeba natomiast nadmienić, iż zapoczątkował on serię sukcesów konwentowych ekipy Bydgoszcz (WYYYGRALIIŚCIEEE! :D - gratz ;))
I to na tyle, jeśli chodzi o część piątkową - z tego, co wiem, część ludu integrowała się później w jednej z konwentowych knajpek, zaś reszta rozeszła się po swoich sypialniach, tworząc grupki dyskusyjne :)
Poranek następnego dnia był nieco traumatyczny - i z różnych względów nie dane mi było nawiedzić żadnej z prelekcji, które stanowiły `gwoździe programu` konwentu - po małym zamieszaniu, powitaniu paru kolejnych gości konu, nakrzyczeniu na paru innych i przemyśleniu planu działania udałam się w ostępy komorowskie, celem zaopatrzenia się w materiały niezbędne do przeprowadzenia moich punktów programu oraz doprowadzenia się do `stanu używalności` :P. Na miejsce powróciłam akurat o czasie, by wraz z pędem wiatru wpuszczonego przez drzwi szkoły wpaść na salę prelekcyjną, gdzie przez najbliższą godzinę wraz z miłymi słuchaczami roztrząsaliśmy kwestie mandaloriańskie, łowcze i insze - jak już wam zapewne wiadomo z różnych źródeł - prela wypadła dość chaotycznie, acz mam nadzieję, iż wszyscy, którzy w niej uczestniczyli nie nudzili się i miło spędzili czas :) Kolejnym punktem, którego rozpoczęcie dane było mi obserwować był Konkurs Konstruktorski by FLC - który, mimo początkowych obaw - wypalił znakomicie - tu gratzy inwencji dla wszystkich biorących udział - efekty końcowe przeszły najśmielsze oczekiwania i przez cały następny dzień oczy uczestników konu cieszył X-Wing, Gonk oraz Gwiezdny Niszczyciel o wdzięcznej nazwie `Star Cow` :)
Znojna i obfitująca we wrażenia sobota zakończyła się w konwentowej `Naleśnikarni`, przy rotacji ekipy fanowskiej, rozmowach na tematy dziwne i śmieszne - było bardzo sympatycznie - tu również pzdr dla wszystkich, z którymi tego wieczoru dane mi było się pointegrować :)
Niedziela nastała zdecydowanie za wcześnie jak dla mnie - przez co wypełzłam ze śpiwora ciut później, niż planowałam :P. Tako też Konkurs Strojów, w którym miałam wziąć udział rozpoczął się z niewielką obsuwą (nie mówiąc o kolejnych punktach programu - w ferworze ustaleń przeoczyliśmy znamienny fakt, iż moje `Kalambury` miały odbyć się równo z Konkursem Strojów, prowadzonym przez `PO`, co automatycznie spowodowało kolejną obsuwę :) Sam Konkurs został przeprowadzony bardzo sprawnie i ładnie, zaś palma pierwszeństwa powędrowała tam, gdzie trzeba, mianowicie do Cety - tu jeszcze raz gratz stroju i wygranej :). Grazt również wszystkim osobom biorącym udział - stroje były wykonane profesjonalnie i robiły duże wrażenie. Oby tak dalej i więcej!
Po zakończeniu konkursu popędziłam prowadzić moje nieszczęśnie obsunięte Kalambury - tu dziękuję Uczestnikom za okazanie cierpliwości i wyrozumiałości - sam punkt programu odbył się z małym opóźnieniem, ale obfitował w kupę śmiechu i dobrej zabawy - mam nadzieję, że takie wrażenie odniosły również drużyny biorące udział.
Po małej przerwie odbyły się warsztaty Origami - j/w - przy wydatnej pomocy Mirax udało nam się przeprowadzić amatorów składania papieru przez wszystkie etapy tworzenia Sokoła Millenium i A-Winga. Było zabawnie, w trakcie powstało także parę dzieł o tematyce nieco odmiennej od SW ;).
Tak oto zakończyło sie nasze spotkanie z fanami, którzy postanowili nawiedzić w ten listopadowy weekend naszą stolicę celem integracji i zacieśnienia więzi fandomowych. Ci, którzy byli - sami wiedzą, jak było, zaś ci, co nie byli - niech gorzko żałują i poprawią się w przyszłym roku, nawiedzając CC `06 - jeśli tylko dojdzie do skutku.
With greetings 4 all of ya - FF
Wybrane zdjęcia pochodzą od róznych autorów, a także z zaprzyjaźnionego serwisu Imperial City Online.
Are you sure you want to get in? :> - Zapraszamy! (autor: Ceta)
Przepraszam, za czym ta kolejka? (autor: DantE)
'Raz, dwa, trzy - Imperator patrzy' (autor: Merridius)
`Aren’t you a little short for a stormtrooper?` ;) (autor: Ceta)
Kaczor dowiaduje się okrutnej prawdy o swoim pochodzeniu - Konkurs Pogięty :D (autor: Falcon)
Stadko-Wesołych-Zielonych-Plemników :D (autor: Pafawag)
A jednak - posiadamy dowód, że ktoś zamówił w ‘Naleśnikarni’ naleśnika! (brawa dla abbsa!) (autor: Merridius)
Baca wyprowadza stadko AT-AT na hale celem popasu :) (autor: Gith)
Jak powszechnie wiadomo, CorusCon zaszczyciła swą obecnością pewna Bantha wraz ze swym nieustraszonym Jeźdźcem :P (autor: Bolcio)
Nawet śnieżna zawierucha na Hoth nie zdołała przeszkodzić w uprawianiu sportów zimowych :P (autor: Merridius)
`Każdy konwentowicz na czas trwania eventu powinien zaopatrzyć się w gustowną deskę do prasowania` - Regulamin, pkt szebanasty :P (autor: Merridius)
Staszek Kontratakuje, Powraca czy Mści się? (autor: Merridius)
- A pucipuci, gligligli!!! - Jak widać Admirał N’L pozostaje w stosunkach dość... familiarnych z przedstawicielami Imperium ;) (autor: Pafawag)
- Jak to - nie ma kebabu z nerfa?! Proszę zawołać szefa! (autor: Falcon)
Panel Dyskusyjny n/t portali SW - ICO postanowiło pokonać konkurencję przewagą liczebną ;) (autor: Pafawag)
Kącik Integracyjny `Pod Szkolnym Sklepikiem` (autor: Merridius)
A teraz Guri zaśpiewa nam piosenkę pod tytułem ‘Podaruj mi trochę (Czarnego) Słońca’ ;) (autor: Pafawag)
Padme: ‘Ale najgorsze było, jak Nexu podarł mi bluzkę!’ (autor: Gith)
Lord Vader prezentuje specjalny image świąteczny :D (autor: Ceta)
Gonk w asyście Konstruktorów :) (autor: Ceta)
Prosto z Mlecznego Szlaku - Bydgoski Niszczyciel ‘Star Cow’! (autor: Pafawag)
‘- Proszę powiedzieć parę słów o sobie...’ - wywiad z rebeliancką maszyną ;) (autor: Jazzhira)
Wesoła Gromadka uczestników Konkursu Strojów zdominowana przez siły Imperium :P (autor: Kirtan)
Przemoc na terenie Konwentu? (autor: DantE)
... nieee, skądże znowu! :P (autor: Merridius)
Mandal Motors presents - zrób sobie A-Winga :P (autor: Pafawag)