TWÓJ KOKPIT
0

Raport z 63 Warszawskiego Spotkania Fanów Star Wars :: Fandom

Dzisiejszemu Raportowi patronuje Paradoks - Trauma i Pozytywne Wibracje w jednym

Nasza opowieść zaczyna się w momencie, kiedy FF ostrożnie wysiada z pociągu pospiesznego relacji Olsztyn-Biała Podlaska na stacji Warszawa Centralna i zerka podejrzliwie w lewo, zaś brat, zwany również Bratem, podchodzi i z kamienną twarzą człowieka, którego już nic nie zdziwi wręcza jej Clefairy - późniejszego uczestnika traumatycznych przejść...
Po przejściu paru... ee, przejść? ...przeszłam, nom... parę przecznic dalej i przez pasy i oto Młynek znów miał okazję zauroczyć mnie swym gustownym ogródkiem. Dziwnie, ach, dziwnie jakoś to wszystko wyglądało, serce ścisnęło mi się boleśnie, wątroba westchnęła z rezygnacją - Chaos (at all ;)), mało ludzi (ponoć część osób zmyła się przed moim przybyciem, za co mają krechę ewidentną i długą, jak stąd do Poznania, o, taką długą :>), parę osób męczyło Miniaturki (bez skojarzeń ;)), część pozorowała desant (co to 'desant', Cyber? Wypracowanie proszę! Szybko! :>) np Chiss, który straszył uparcie gotowym do odpalenia rocketpackiem, co też w końcu niestety wprowadził w czyn. Yako poszerzał swoją kolekcję minusików, zakładał nogawki od spodni, a to się gubił, a to znowu dla odmiany się znajdywał, ot - historii Yako za karę koniec na samym początku. Mefisto uraczył mnie Imieninową Namiastką Bongosa (właśnie odkryłam, że może on służyć również jako gustowny wazonik, mam tu na myśli bębenek, nie Mefista), Clefairy wywołał zagorzałą dyskusję związaną z umiejscowieniem kupy na jego czole/plecach, rozmowy na tematy stricte SW utknęły w momencie konieczności ustalenia, jak oznaczano toalety na pokładach Niszczycieli i po czym poznać, że Dice Ibegon to kobieta. Khorne wyciągnął skądsiś dziwną kartkę, na której miał jakiesiś dziwne rzeczy zapisane, Jag usiłował się koniecznie na kimsiś uwiesić, planowano zamachy na Bodze ducha winny kapelusz - wersję 'córka rybaka' (przynęty, paternoster, gumiaki i lightningi... ;)), zaś Io Nois cierpiał równolegle (a może prostopadle?) na ból głowy spowodowany zapewne niedoborem procentów ;) Po spożyciu Kamikaze (no to co z tą działką Kamikazenośną?) poinformowano nas, że musimy spływać, bo Młynarze postanowili udać się na spoczynek wyjątkowo wcześniej. Kiła i tandeta - widać na pierwszy rzut oka, że to zakrojona na dłuższy dystans taktyka, mająca na celu wykurzenie nasz z rzeczonego Lokalu :|
Ale, że twardziele jesteśmy, cwani jak śniegowe bałwanki, hu-ha!, to po przejrzeniu podstępu oraz po dokonanym przy dźwiękach Marszu Imperialnego ;) sprawnym ;) przegrupowaniu ;) szyku ;) w odwróconą ;) deltę, ruszyliśmy raźnym krokiem z czujnym wzrokiem w kierunku celu wstępnie określonego jako 'Olimpijczyk'. Droga była ciężka, kręta i długa, pełna niebezpieczeństw, zasadzki czyhały co krok i co róg, nie dało rady zmylić pościgu, za to Falcon zaimprowizował konkurs instant pt 'Jak ma na imię Killrah?', DantE straszył przechodniów parasolką, horyzont zaś jak na złość w parasolki nie obfitował :( ale było warto się poświęcić, bo jako efekt otrzymaliśmy tzw Wash&Go, czyli wszystko w jednym - i tradycyjny (e, jakiego to ja słowa niby nadużywam?) spacer na Starówkę, i Krowy (nie, nie przytoczę dywagacji n/t jak to się krowę obsługuje, ładuje i odpala ;)) i sławetną (czy niesławną?) '14-tka', gdzie mimo obaw wywołanych naszymi zeszłorocznymi ekscesami obsługa nas, no, obsłużyła. Po ogłoszeniu wszem i wobec przejścia Spotkania w tryb przyspieszono-imieninowo-Hannowo-Annowy, doszło do burzliwej wymiany poglądów. --->(Miejscownik - o kim? o czym?)<--- Temperatura niebezpiecznie wzrosła, przy czym Jagularowi przyznaję niniejszym medal z buraka, bo udało mu się wyprowadzić mnie z równowagi i stanu permanentnej i nieustającej nirwany X( (peace, maaaan!) Potem odnalazł się Zaginiony Prezio oraz Zaginiona Uliczka (nie w Barcelonie ;)), dołączyła do nasz Alassea, było szumnie, głośno, pieniście (i jeszcze parę ładnych przysłówków), Mrllsi zwany Marcinem (albo na odwrót) zdołał zwalczyć efekt Sluis Van umiejscowiony w okolicach przodomóżdża, wszyscy wygłaszali różne mądrości życiowe i prawdy głębokie, mieli również przyjemność (ee???) uczestniczyć w prezentacji fryzury a' la hrabia Dracula (do harcapu mi trochę brakuje, ale mogę już się zapleść :P), dokonaliśmy paru prób połączenia się za pomocą tego, co to niby Connectin' People z Handzią (eh, toasty... ), ale niekumata pani w telefonie za każdym razem mówiła co innego, plątała się w zeznaniach i w ogóle do kitu :(
Kuniec kuńców doszło do wprowadzenia w czyn powszechnie aprobowanego przeniesienia Imprezki na Uliczkę, do Uliczki znaczy, znaczy, jej siostry, która obchodziła urodzinki (...wyszło na jaw, że to jednak imieniny były - przyp. FF) :] na miejscu okazało się wiele rzeczy, m. in. że Mef po nietrzeźwemu pożąda z jakichś niejasnych powodów bliskiego kontaktu z huśtawkami, Khorne to nie to samo co Korn, zaś Fallin' away from me to za głośno, bo cisza nocna X( Pobawiliśmy się nieco w Konkurs (damnit, czy my umiemy się tylko konkursić? ;)) oraz po raz kolejny pojechaliśmy po paru pozycjach z dziedziny SF/Fantasy :] robiło się jasno i sennie, ale sympatycznie ogromnie było cały czas, za co miłej Gospodyni kłaniamy się w pas :D Desant nas ukoniecznił w godzinach porannych, zaś przygody FF, której o świcie zachciało się frytek (co zaowocowało rozmówkami angielsko-rosyjsko-polsko-tureckimi, traumą, oraz awanturą kanarową) można będzie przeczytać w poniedziałkowej Gazecie Wyborczej :P Około g 12:15 pm okazało się, że przespałam 4 godziny z puszką Żywca (pełną) pod poduszką, co jest dowodem na słuszność popularnego porzekadła, że wszystkim dobrze, gdy nas nie ma, wczoraj było gorzej, zaś nie czyń drugiemu, co możesz sam sobie, czego Wam życzy w trzeciej osobie
nieutulonawżaluponieskacowanym;)bilecie FF

Lista Przebojów:

Chiss
ponoć Chimpo (krecha)
Yako
Cyber (MegaKrecha)
Mirax (GigaKrecha)
Khorne
ponoć Loru (krecha)
DantE
t_pot
Io Nois
Navar
Mefisto
ponoć Stratos (krecha)
Falcon
Jag
Alassea
ponoć Zagubiony (krecha)
doniczka
Uliczka
Aiden (krecha za angielskie ulotnienie)
FF (krecha, bo pewnie zapomniała kogoś wpisać)
Clefairy (krecha za kakę)
Krowy
Baszty
przerażony obsługant w '14-tce'
lud na Imprezce UliczkowoSiostrowej
pan Cieć z Bloku Uliczkowego
osoby postronne straumatyzowane
obsługant 'Luksora' upierdliwy jak 115 (słownie stopiętnaście)
Kanar ze słusznymmegapoczuciemwiny czyli Serinus Canaria Wukadelis
Czy ktoś wie, czemu mam piasek we włosach
Osoby Nowe, które mialy być a ich nie było (UltraGigaTurbokrecha i kij w oko )


Podziękowania dla sponsorów oraz naszych kierowców Skód i osób postronnych, podstępnie wplątanych w misterną intrygę uknutą w celu zdemaskowania Fanów StarTreka. Przedstawiona wersja wydarzeń stanowi fikcję literacką, jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone

Ufff...

... a że FF deprawuje Outlandera i wpędza uczestników Spotkań w nałogi to kłamstwo wierutne. Nie mam z tym nic wspólnego


TAGI: Relacja (301) Warszawa (26)
Loading..