Gdy tylko bioinżynieryjne potwory Yuuzhan Vongów przebiły przeszkodę, jaką stanowiły dla nich kadłuby myśliwców, troje Jedi uaktywniło miecze świetlne. Trzy purpurowe ostrza rozbłysły w przestrzeni żyjących rękawów powietrznych okrętu wroga. Młodzi rycerze wykonali zgrabne cięcia mieczami, przecinając grutchiny w pół. Z otworów w kadłubie Yuuzhańskiego statku wyszli trzej wojownicy.
– Oho, mamy towarzystwo. – Powiedział Lino.
– Mało miejsca na walkę. – Zauważył Arhyn. – Postarajcie się szybko ich załatwić. Trójka Vongów zaczęła schodzić w dół rękawów wypełnionych powietrzem. Jan czekała tylko na dobry moment. Gdy wojownik znalazł się dostatecznie blisko, rzuciła się na niego, przebijając mieczem pancerz na jego torsie. Yuuzhanin zamarł w bezruchu, po czym jego twarz wykrzywił grymas agonii. Jan nie czekając dalej, dobiła przeciwnika tnąc od jego ramienia skośnym uderzeniem miecza. Odepchnęła się od ścian rękawa i poszybowała w górę. Arhyn również szybko poradził sobie z wrogiem, dekapitując go za pomocą miecza. Yuuzhanin atakujący Lino miał więcej szczęścia. Zablokował cios Tyffera swoim Amphistaffem - wężem o pancernej łusce używanym jako włócznia. Lino zadał cios z półobrotu, przeciwnik uniknął jednak cięcia. Świetliste ostrze przecięło ścianę rękawa powietrznego.
Tknięty impulsem mocy Lino, odepchnął się z całej siły od ścian rękawa, wyłączając jednocześnie miecz świetlny. Zdołał uchwycić się miejsca, z którego wyrastała organiczna odnoga Yuuzhańskiego statku. Jego przeciwnikowi nie udało się ocalić życia. Desperacko usiłował chwycić ścianę rękawa, jednak na darmo. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętał Lino przed utratą świadomości z braku tlenu, był wyraz twarzy Yuuzhańskiego wojownika wypadającego w próżnię.
Jan wydostała się na pokład Yuuzhańskiego okrętu. Spodziewała się co najmniej oddziału wojowników czekających na nią. Jednak stał tam tylko Yuuzhański kapłan z wyraźnie zaskoczoną miną. Nie czekając na jego reakcje, Jan sięgnęła palcem do włącznika miecza i dosłownie przecięła Vonga na pół.
– No, teraz tylko poszukać Lino i Arhyna. – Pomyślała, po czym pobiegła w kierunku, skąd mogliby przyjść jej przyjaciele.
Kiedy Arhyn wszedł na pokład, nie zobaczył tam niczego, z wyjątkiem pięciu Yuuzhan przyczajonych na niego z amphistaffami. Posługując się mocą, spróbował wyczuć umysły Jan i Lino. Obecność dziewczyny poczuł od razu – dość szybko się zbliżała. Ucieszyło go to, lepiej mieć kogoś do pomocy w walce. Gdy sięgnął umysłem ku Tyfferowi, spotkało go niemałe zaskoczenie, - nie czuł żadnych oznak obecności ucznia. Nie czekając ani chwili dłużej, włączył miecz świetlny i rzucił się na gromadę Vongów. Pierwszy z nich zupełnie nie spodziewał się ciosu. Gdy tylko rozległ się dźwięk miecza, Yuuzhanin padł na pokład z szyją tryskająca krwią. Pozostali wojownicy widząc to, rzucili się na Arhyna. Desperackimi ruchami miecza zdołał odbić większość ciosów. Jednak Yuuzhan było zbyt wielu. Jeden z nich zdołał zranić rycerza Jedi w ramię. Arhyn poczuł okropny ból, wspomagany jadem amphistaffa. Zdołał wykorzystać chwilę tryumfu przeciwnika i przebił pancerz na jego piersi. Miecz świetlny przeciął na wylot ciało Yuuzhanina. Pozostało nadal trzech przeciwników. Vongowie otoczyli Arhyna ciasnym kordonem. Nie mógł blokować naraz ciosów trzech wojowników. Gdy Yuuzhanin zaczęli zadawać pierwsze ciosy, do pomieszczenia wpadła Jan z włączonym mieczem świetlnym. Szanse zaczęły się wyrównywać.
Lino zaczął powoli odzyskiwać przytomność. Pierwszą rzeczą, jaką poczuł, był stan nieważkości, w którym się znajdował. Tyffer rozpaczliwie usiłował przypomnieć sobie gdzie jest. Rozejrzał się dokoła. Na ścianie rękawa powietrznego nie było ani śladu otworu, przez który wcześniej ulatywało powietrze. Na zewnątrz unosił się w przestrzeni trup Yuuzhanina. Lino zaczął odpychać się od ścian rękawa i brnąć do góry. Kiedy wszedł przez otwór do Yuuzhańskiego okrętu, nikt na niego nie czekał. Nagle doszły do niego odgłosy walki. Można było usłyszeć bardzo wyraźne pobrzękiwanie miecza świetlnego. Lino wytężył zmysły. Walka bez wątpienia odbywała się za ścianą. – Muszę się tam dostać! – Pomyślał Lino. – Problemem jest tylko jak. W pomieszczeniu, w którym się znajdował nie było ani śladu drzwi czy otworów wyjściowych. Jedi aktywował miecz i wbił klingę w ścianę. Ostrze miecza zaczęło bardzo powoli wsuwać się w ścianę korytarza. – Nie mam na to czasu! – Pomyślał Lino i gorączkowo zaczął obmacywać ściany w poszukiwaniu ukrytych przełączników. Już niemal stracił nadzieję, że cokolwiek znajdzie, gdy nagle natrafił na zgrubienie. Nacisnął wypustkę, a w ścianie natychmiast pojawił się otwór wychodzący na korytarz. Odgłosy walki nie ucichły. Lino pobiegł korytarzem w kierunku, z którego dobiegały dźwięki potyczki.
Jan tylko cudem uniknęła śmierci od ciosu wojownika. W ostatniej chwili Arhyn zblokował cios zmierzający ku dziewczynie. To zdezorientowało Yuuzhanina. Jan przykucnęła i wybiła się nogami celując czubkiem miecza w głowę przeciwnika. Ostrze miecza przebiło Yuuzhanina wbijając się prawie po rękojeść. Teraz walka była uczciwa. Dwóch na dwóch. Jan i Arhyn rozłączyli się i każdy zajął się swoim przeciwnikiem. Niespodziewanie, na sygnał Arhyna oboje skierowali miecze na Vonga walczącego z dziewczyną. Nie mógł spodziewać się czegoś takiego. Próbował odbić miecz Arhyna swym amphistaffem, lecz właśnie wtedy dziewczyna jednym cięciem przecięła jego zbroję, natrafiając na czuły punkt. Dwie połowy Yuuzhańskiego wojownika padły na ziemię. Ostatni przeciwnik zaczął desperacko bronić się przed parą Jedi. Defensywę Vonga przerwał jednak Lino, wyskakując z korytarza i przebijając mieczem kark Yuuzhanina.
– Uff, niezła walka. – Wyksztusiła Jan.
– Szkoda, że się spóźniłem. – Powiedział Lino.
– Lepiej późno niż wcale. I tak nam pomogłeś. – Rzucił Arhyn. – Przydałoby się rozejrzeć, a potem jakoś się stąd wydostać.
– Może uda się zalepić czymś włazy do naszych myśliwców. – Powiedziała Jan. – Poszukajmy czegoś przydatnego. Nagle całym statkiem zatrzęsło. Trójka Jedi została rzucona na ścianę, gdy Yuuzhański okręt przekroczył prędkość światła.
Po chwili młodzi rycerze Jedi zaczęli podnosić się z podłogi. Dopiero po paru sekundach zdali sobie sprawę z powagi sytuacji. Lino krzyknął w uniesieniu.
– Nasze myśliwce!!! – Dodał, gdy zorientował się, że nie mają, czym odlecieć z Yuuzhańskiego statku. Zresztą nawet gdyby mieli, to i tak okręt przemierzał nadprzestrzeń, więc wszelkie próby ucieczki były bezsensowne.
– Spokojnie, opanujmy się, trzeba się rozejrzeć po tym głazie i zobaczyć, dokąd lecimy. - Uspokoił go Arhyn.
– No dobra, idziemy na dziób, powinni tam mieć jakiś mostek, czy co oni tam budują na tych latadłach. Trójka Jedi weszła w najbliższy prowadzący do przodu korytarz. Jan, Arhyn i Lino, z gotowymi do ataku mieczami świetlnymi penetrowali statek metr po metrze.
Kiedy przeszli labiryntami korytarzy dobre pół godziny, usłyszeli głośna rozmowę dobiegającą z za rogu. Wyraźnie było słychać dwóch Yuuzhańskich mężczyzn rozmawiających w ojczystym języku.
– Powoli, na mój znak atakujemy. – Wyszeptał Arhyn. Jedi podkradli się pod ścianę korytarza. – Teraz!. – Rozkazał Arhyn. – Trójka Jedi wyskoczyła z za rogu włączając jednocześnie miecze świetlne. Korzystając z zupełnego zaskoczenia, Arhyn szybko zadał śmiertelny cios pierwszemu z wrogów. Zdziwiło go, że nie byli to wcale wojownicy. Arhyn Miał przed sobą dwóch kapłanów. Pierwszy z nich, konając złapał ręką nogawkę kombinezonu Arhyna. Ta chwila nieuwagi pozwoliła na działanie drugiemu z kapłanów. Szybkim ruchem ręki wytrącił miecz Arhynowi i przyłożył do jego szyi jeden z implantowanych palców dłoni, zakończony ostrym jak brzytwa kolcem.
– Nie ruszać się Jeedai, inaczej zabije waszego towarzysza! – Powiedział Yuuzhanin we wspólnym.
– Mogę wam zaproponować układ.
– Gadaj, co chcesz, byle szybko! – Rzucił Lino.
– Darujemy ci życie, jeśli pozwolisz nam się stąd wydostać. – Dodała Jan. Yuuzhanin zaśmiał się szyderczo.
– To ja dyktuję warunki! – Jedyne, co możecie otrzymać w zamian za moje życie to szybka śmierć. Nikt nie może się stąd wydostać. Dzięki mocy, jaką dała Yun-Haarla naszemu dovin-basalowi statek wyjdzie z nadprzestrzeni dopiero w sercu głównej planety systemu zwanego przez was Hapes. To nasza zemsta za przegraną. Niegodni zginą, nawet nie wiedząc, co ich zabiło.
– Teraz! – Krzyknął Arhyn uderzając kapłana łokciem w klatkę piersiową. Zaskoczony Yuuzhanin wypuścił Arhyna z chwytu. Lino i Jan niemal jednocześnie aktywowali swe miecze i zadali dwa szybkie ciosy Yuuzhaninowi. Przeciwnik padł martwy na podłogę.
– Cholera, chyba stąd nie wyjdziemy żywi. – Rzuciła Jan.
– Ja też mam złe przeczucia. – Powiedział Lino.
– Uspokójcie się wszyscy. – Stłumił uczniów Arhyn. – Jeśli to coś ma załatwić całą planetę, to musimy to zniszczyć, albo jakoś wyrwać z nadprzestrzeni. Znajdźmy punkt dowodzenia! Trójka Jedi pobiegła korytarzami Yuuzhańskiego okrętu. Ani razu nie natknęli się na wrogów. Po długich, bezowocnych poszukiwaniach, nie znaleźli mostka, ani niczego, co przypominałoby jakieś centrum kontroli.
– I co my tu teraz mamy zrobić?!? – Krzyknęła zrozpaczona Jan, gdy zmęczeni poszukiwaniami Jedi przystanęli w korytarzu.
– Spokojnie dziewczyno, trzeba ocenić sytuacje. – Powiedział spokojnym głosem Arhyn.
– Ocenić to ja ją mogę w skali od jeden do dziesięć. – Zaczął sarkać Lino. – W tym przypadku minus piętnaście. – Co mnie pokarało uczniem z poczuciem humoru Hana Solo? – Pomyślał Arhyn.
– Słuchajcie, wychodzi na to, że trzeba dojść do dovin basala tego statku i… Jakoś go zniszczyć. – Arhyn podzielił się swoim pomysłem z towarzyszami.
– Jedyny sposób to Moc. Eksplozja energii Mocy powinna zniszczyć statek
– Czyś ty oszalał??? – Krzyknęła zdziwiona Jan. –Kto niby miałby to zrobić?
– Ja. – Odparł Arhyn. – Wszelkie inne sposoby skończą się śmiercią nas wszystkich. Pójdziecie do kapsuły ratunkowej, wejdziecie do niej, a potem, gdy zniszczę dovin basala i statek przed wybuchem wyleci z nadprzestrzeni, wystrzelicie kapsułę.
– Nie, to niemożliwe, nie możesz tego zrobić! – Zaoponował Lino.
– Nie mamy czasu na kłótnie. Byliście naprawdę dobrymi uczniami.
– Tylko czysta energia Mocy, tylko czysta energia… - Powtarzał Jedi w duchu. W jednej chwili odrzucił cały swój mrok i otworzył się na ścieżkę dobra. Arhyn Dermyn zaczął zbierać w sobie siłę Mocy. Kiedy wydawało mu się, że energia zaczynała go przepełniać, poczuł ogromny ból. Jego organizm nie był w stanie znieść takiego ogromu energii. Powstrzymał krzyk i koncentrował się dalej. Po chwili poczuł, że to już koniec, że zaraz jego przeznaczenie się wypełni. Wyrzucił z siebie całą zgromadzoną energię. Przed oczami przemykały mu obrazy z całego życia. Zobaczył jeszcze oślepiająco biały błysk. Po chwili ujrzał inne światło. Tym razem łagodne…
Okręt Yuuzhan Vongów Wystrzelił z nadprzestrzeni. Z jego potężnego cielska wytrysnęła kula ognia. Świadkami tego dziwnego zdarzenia była załoga niewielkiej stoczni naprawczej, ukrytej w polu asteroidów. Od kadłuba Yuuzhańskiego statku oderwał się niewielki punkcik. W jego stronę natychmiast podążyły dwa stare Z-95 i jeden transportowiec. Okręt Vongów Przełamał się na pół. Jego dwie części eksplodowały na drobne fragmenty koralu Yorik. W organicznej kapsule ratunkowej Jan i Lino powoli budzili się z transu. Przez iluminator spostrzegli dogasające szczątki okrętu. W jednej chwili zrozumieli. Arhyn wprowadził ich w trans Jedi i doprowadził do kapsuły. Poświęcił się, ratując życie milionom na planecie Hapan. Po twarzach uczniów Korelianina płynęły strużki łez.
Arhyn szedł przed siebie, otoczony jasną poświatą. Przyglądały mu się dziwnie znajome sylwetki. Dopiero po chwili zorientował się gdzie jest. Zakapturzeni mistrzowie Jedi, dawno polegli, zaczęli odsłaniać twarze.
Dla Jedi był to czas zapłaty. Niezbyt dużej, lecz satysfakcjonującej…
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,40 Liczba: 10 |
|
Vissan2010-08-08 01:17:44
God forbids! Gdybym w wieku 15 czy tam 16 lat zdawał sobie sprawę z tego jak to opowiadanie się czyta mając 21 lat, to bym nie wyjmował z szuflady (pierwotna wersja powstała chyba jak miałem 13 wiosen), nie poprawiał, a przede wszystkim nie wysyłał na Bastion <lol> !!!one
Terry2006-05-27 15:24:47
niezłe ;)
vaderzysko2006-05-13 08:19:10
SUPER!!! Szybka i zwrata akcja!!! Naprawde dobre!!!
Adela2006-03-10 18:47:23
To jest... Brak mi słów!!! Bomba,super,cool!!!
Gadul2005-11-21 19:20:45
Bardz dobre, bomba, super.Dawno nie widziałem tak dobrego opowiadania.
Pix3022005-07-11 15:52:44
Świetne opowiadanie, wartka akcja, nie sposób znudzić się przy czytaniu. Bardzo mi się podobało, daję 9;)
Halcyon2005-06-29 12:18:53
całkiem fajne opowiadanie - podobało mi się :) dam 9
waldiego2005-06-29 12:03:31
uh! fajne szczególnie koniec, dobre dycha wg mnie jak nic.
Aquenral2005-06-29 07:49:33
Nawet ciekawe... Dam 9 bo są Yuuzhanie :)