Epizod XXII - część 1 – by Joylinda Hawks
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... no może nie tak dawno i nie tak odległej.
Czas i miejsce - 21 maja 2005r. - Centrum Katowic niby mało ważne, a jakże istotne.
Jako nowy członek SW braci skierowałam swoje kroki ku słynnej SW-wskiej kantynie o swojsko brzmiącej nazwie "Belka" Wchodząc w czeluście tegoż przybytku zastanawiałam się nad związkiem nazwy kantyny z ewentualnymi sympatii przebywających tam gości. A gości wchodząc zauważyłam niewielu. W sali bilardowej oprócz dwóch "elementów" oddających się niewątpliwie swej pasji - nie było nikogo.
Postanowiłam udać się na energiczne poszukiwania (co było nie lada wyzwaniem zważywszy na to iż byłam na spotkaniu po raz pierwszy) i w tym momencie - w przejściu prawie zderzyłam się z dzierżącą w swoich rękach dwa świetlne miecze cetą. Niezrównana Bogini bez problemu namierzyła przybyły wcześniej skład ekipy w osobach JORUUSa, Otasa i Raela siedzących w salce za salą bilardową. Po prezentacji i krótkiej debacie postanowiliśmy odetchnąć świeżym powietrzem w otoczeniu zieleni. Udaliśmy się do wewnętrznego ogródka i imperialnym zwyczajem zaanektowaliśmy największy stolik. Słońce prażyło niemal jak na Tantooine i to tak intensywnie że znajdujący się w ogródku zbiornik wody wyglądał jakby wyparował. Towarzystwo (nie licząc naszego) było niezłe - na dalszym planie siedziała ekipa wyglądająca na fanów "Star Treka" rzucająca nam niewątpliwie nieżyczliwe spojrzenia. O wiele sympatyczniejszy był pies - Husky - który po zafarbowaniu go na odpowiedni kolor - byłby wtedy niezłą imitacją Chewiego.
Ale wracając do tematu. Jak w zwyczaju to bywa miecze które przyniosła ceta poszły w ruch (chociaż wstyd się przyznać nie cały czas były używane zgodnie z przeznaczeniem). Biorąc pod uwagę materiał z którego były wykonane za dużej krzywdy nikomu by nie zrobiły. Zebrawszy się gromadą (nieliczną chociaż pora była już późna) zaczęliśmy wymieniać się spostrzeżeniami z emisji naszego ukochanego Epizodu III. Otas powiedział, że na bielskiej nocnej premierze - Zemsty - wybrańcy dostąpili zaszczytu konsumpcji w specjalnie przygotowanym bufecie, na dowód czego okazał zdjęcia. Katowicka ekipa w związku z powyższym poczuła się nieco urażona brakiem bufetu na premierze w Heliosie.
Na wszystkich druzgocące wrażenie zrobiło tłumaczenie, a konkretnie wpadki tłumacza filmowej wersji - salwy śmiechu wzbudziło określenie - droidy bzykacze (doprawdy nie wiem, i nie chcę wiedzieć co miał na myśli tłumacz tłumacząc ten tekst), natomiast poniektórzy z nas uważali że zwrot "My little green friend" świetnie by się nadał do reklamy pewnej marki piwa. Kolejną rzeczą nad która zaczęliśmy debatować to artykuły z gazet: piątkowej "Gazety Wyborczej" i wtorkowego "Dziennika Zachodniego" O ile "Gazeta Wyborcza" w miarę (nie licząc pewnej wpadki - uważajcie panowie dziennikarze - już nigdy nie udzielimy wam żadnego wywiadu) stanęła na wysokości zadania, to "Dziennik Zachodni" zupełnie się nie popisał. Tekst (przynajmniej w części) poświęcony Gwiezdnym Wojnom - powinien zapisać się w annałach historii SW. W szczególności odnosi się to do przedstawienia poszczególnych bohaterów sagi. Na pewno każdy z fanów chciałby wiedzieć jak naprawdę nazywa się Yoda - nie wiecie? - Yoda Fu. Dla mało zorientowanych, którzy nieuważnie oglądali film gazeta wyjaśniła, iż Hrabia Dooku zginął z ręki Yody. Natomiast Mace Windu został pożarty przez olbrzymią rybę (jest to kwestia dyskusyjna - może w czeluściach Coruscant żyją olbrzymie ryby czyhające tylko by pożreć szacownego członka Rady Jedi). Ale najlepsze było zdjęcie Generała Greviousa przetarłam oczy ze zdumienia i zastanowiłam się czy aby osoba pisząca widziała film – żeby za generała uznać MagnaGaurda – no i wierz tu człowieku dziennikarzom.
Po omówieniu tych niewątpliwie ciekawych osobliwości które wzbogaciły naszą wiedze o świecie SW zaczęliśmy dzielić się wrażeniami z Epizodu III. W międzyczasie do ekipy dołączyli spóźnialscy Ricky z Jaya, Kyle Kataran, Bolo oraz Klaudiusz.
Czas w miłym gronie upływał szybko i nieuchronnie zbliżała się godzina 16.00 - należało więc podjąć decyzję w jaki sposób trzeba się przemieścić do kina Helios - a konkretnie jakim środkiem transportu tu raczej wybór był niewielki. Po ożywionych dyskusjach jednogłośnie zadecydowano iż najlepszym rozwiązaniem będzie przemieścić się zmechanizowanym środkiem transportu. (samochód Bolo). Tak też postanowiono i gromadnie ekipa opuściła mury "Belki" udając się w kierunku samochodu. Pożegnawszy ekipę udającą się do kina - pozostali (połowa poprzedniego składu - słownie sześć sztuk) członkowie naszego grona - stanęli przed nie lada trudnym dylematem - co dalej? (a właściwie dokąd dalej?). Problem był na wagę galaktyczną, i z uwagi na tą niezmiernie ważną wagę nie został on szybko rozwiązany.
Krótko mówiąc staliśmy tak przed "Belką" wzbudzając zainteresowanie przechodniów udawaliśmy ze nic to nas nie obchodzi i że nasza tu obecność jest jak najbardziej na miejscu. Stojąc tak rozważaliśmy jak świetnie by było gdyby w Katowicach (tak jak w Grabowcu)nazwać ulice nazwami z gwiezdnowojennej sagi (np. Giszowiec to dzielnica Mandolorian). Z uwagi na bliskość pewnego miejsca obserwowaliśmy ten przybytek zastanawiając się czy jakbyśmy stanęli w kolejce do niego to czy załapalibyśmy się na darmowa zupkę.
Po jakiś 20 minutach stania w jednym miejscu i dyskutowaniu na ważne tematy postanowiliśmy zmienić pozycję, przesuwając się zgodnie ze wskazówkami zegara o parę stopni. Nadal jednak brak było koncepcji co dalej, tak więc upłynęło kolejne 15 minut (w międzyczasie zastanawialiśmy się czy nie podjeść do Cinema City i spróbować się wysępić darmowe plakaty z Yodą), po upływie których Ricky i Jaya stwierdzili że są głodni, ja natomiast stwierdziłam że muszę się zwinąć bo oczekuje na mnie w domu inwazja Yuuzhan Vongów (czyt. ekipy budowlanej) więc skierowaliśmy się ku dworcu PKP gdzie zahaczyliśmy o słynną dworcową księgarnię, Ricky kupił dwa precle które jeżeli by je odpowiednio umocować mogłyby nieźle imitować fryzurkę Padme jak i Leii. Z przykrością muszę jednak stwierdzić że w tym miejscu musiałam się pożegnać i tak też część pierwsza epizodudobiegła końca - lecz dla pozostałych nie był to jednakże koniec – ale to już inna opowieść.
Epizod XXII - część 2 – by JORUUS
BOLO znany również szerszej opinii publicznej jako Bolowbacca, gdy przyszedł czas na - Epizod III - wyjście do kina by po raz kolejny zobaczyć dopełnienie Sagi, zaproponował że podrzuci wszystkich [on sam, ceta, Kyle, Otas, Rael i ja] swoim lekkim coreliańskim frachtowcem. Niestety było nas za dużo o jedną osobę, ale jak na dobry frachtowiec przystało miał on schowki przemytnicze gdzie upchnęło się ekipę. Wookersi zasiedli z przodu: Bolo za sterami. Otas jako pierwszy nawigator wskazywał kurs.
Przed jak i w kinie na schodach rozegraliśmy szereg bitew na „lasery kaczora” z najciekawszych wymienię: ceta vs. Kyle, JORUUS vs. Kyle. Następnie dołączył do nas Saymon, kucia, Jacek, Gori, Misiek Zakupiliśmy bilety wstępu i zasiedli w fotelach. Rozpoczął się seans, były oklaski – ale krótkie bo reszta widownie nie chciała klaskać. Z najciekawszych smaczków filmu wymienię:
- ceta widziała YT-1300
- Otas się popłakał
- Kyle musiał korzystać z Żywej Mocy
- zobaczyłem DS w budowie [bo na premierze myślałem, że to taka romantyczna scena, gdzie Palpi ze swym pieskiem Vaderem oprowadzają się po mostku przy iluminatorach.]
- Reprezentant na Senatora Republiki, Bomba the General Jar Jar Binks miał kwestię mówioną w filmie.
Po sensie ekipa udała się na część 3 – Egipska opowieść.
Epizod XXII - część 3 – Egipska opowieść by Otas
Sfinx..... mistyczny potwór z legend, hybryda człowieka lwa i orła, w którym przy wielu stolikach ludzie szamają jakąś energetyczną papkę, a grupka fanów SW kontempluje żywą %Moc%...... what's tha fuck? ktoś spyta... co ten człowiek zeżarł? spyta inny... lecz powiem wam, że całe to wydarzenie jest prawdziwe i wydarzyło się całkiem niedawno, całkiem blisko, może nawet w pobliżu twojego domu?? .................
Wspaniała 5 + Bogini szt.1 ... tak by ich można było nazwać, fanów siedzących przy stoliku nr 3 w trzewiach mitycznego potwora. Ludzi i nieludzi, którzy po obejrzeniu Rots'a, postanowili porozmawiać na jego temat, podzielić się swoimi spostrzeżeniami a także pytaniami, na które nie znali odpowiedzi, z innymi, podobnymi sobie fanami. Kim są ci ludzie i nieludzie??.. podejdźmy bliżej do stolika: replikantka ceta, znana pośród fanów jako bogini Yun-ceta; JORUUS, znany z brutalności i przebiegłości oraz sprawnych rączek Imperialy Oficer; Otas, ogólnie uroczy bezwłosy wookie, jednak w rzeczywistości Rebel scum; Rael, hm.... nie przyznaje się oficjalnie do żadnego z ugrupowań lecz chce zostać Mnichem B'omarr; SaYmon, utajony fan SW, szerzący wiarę w Moc wśród grupy chłopaków, którym mama robi kisiel; QuiGon, nieznany wcześniej nikomu, wysłannik tajnej organizacji pararządowej (prawdopodobnie CBŚ lub Black Sun), jak się okazuje kolejny utajony fan. O czym tak głośno dyskutują?? dlaczego nieraz tłuką się po głowach dmuchanymi mieczami świetlnymi?? co wprowadza ich nieraz w głęboką zadumę?? .... pytania, pytania... to, czego każda rasa inteligentna ma pod dostatkiem. Tym razem mogę jednak zaspokoić waszą ciekawość, rozmawiają o swojej pasji, nieraz swojej miłości o ...... grze na perkusji i zespołach rockowych (kto to odgadł może w ciągu 2 minut odebrać nagrodę ufundowaną przez G.L z Rancza Skywalkera, a pozostali ... 3 bicze na gołą dupę). Lecz jak się okazuje jest to tylko wstęp, rozgrzewka przed trudnymi kilkugodzinnymi dyskusjami o Rots i ogólnie SW, które niedługo zaczną .... lecz cicho sza.... oni jeszcze o tym nie muszą wiedzieć, wiec im nie mówcie.... niech nie będą świadomi że będą wracać do domów koło północy lub nawet później, niech nie będą świadomi tego że pobliskie stoliki będą się w trakcie ich gorących dyskusji opróżniać a reszta osób w trzewiach potwora biedzie się na nich dziwnie patrzeć ... nie mówcie im, choć ... powiem wam, że oni to wszystko chyba wiedzą, to nie jest ich pierwsze spotkanie, to nie jest ich pierwsza emocjonująca dyskusja, to nie będzie ich pierwszy późny powrót do domu ... bo oni... oni są fanami ... nie, oni są kimś więcej, oni są ... Fanami Star Wars!!!
Filmiki z walkami na miecze:
- Joruus vs. Kyle przed Heliosem
- Ceta vs. Kyle na ruchomych schodach
- Otas vs. Joruus przed Heliosem
Lista obecnych:
Bolo
ceta
Ganner
immobilaiser
Jaya
JORUUS
Joylinda Hawks
klaudiusz
Kyle Katarn
Otas
QuiGon
Rael
Ricky Skywalker
Saymon
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... no może nie tak dawno i nie tak odległej.
Czas i miejsce - 21 maja 2005r. - Centrum Katowic niby mało ważne, a jakże istotne.
Jako nowy członek SW braci skierowałam swoje kroki ku słynnej SW-wskiej kantynie o swojsko brzmiącej nazwie "Belka" Wchodząc w czeluście tegoż przybytku zastanawiałam się nad związkiem nazwy kantyny z ewentualnymi sympatii przebywających tam gości. A gości wchodząc zauważyłam niewielu. W sali bilardowej oprócz dwóch "elementów" oddających się niewątpliwie swej pasji - nie było nikogo.
Postanowiłam udać się na energiczne poszukiwania (co było nie lada wyzwaniem zważywszy na to iż byłam na spotkaniu po raz pierwszy) i w tym momencie - w przejściu prawie zderzyłam się z dzierżącą w swoich rękach dwa świetlne miecze cetą. Niezrównana Bogini bez problemu namierzyła przybyły wcześniej skład ekipy w osobach JORUUSa, Otasa i Raela siedzących w salce za salą bilardową. Po prezentacji i krótkiej debacie postanowiliśmy odetchnąć świeżym powietrzem w otoczeniu zieleni. Udaliśmy się do wewnętrznego ogródka i imperialnym zwyczajem zaanektowaliśmy największy stolik. Słońce prażyło niemal jak na Tantooine i to tak intensywnie że znajdujący się w ogródku zbiornik wody wyglądał jakby wyparował. Towarzystwo (nie licząc naszego) było niezłe - na dalszym planie siedziała ekipa wyglądająca na fanów "Star Treka" rzucająca nam niewątpliwie nieżyczliwe spojrzenia. O wiele sympatyczniejszy był pies - Husky - który po zafarbowaniu go na odpowiedni kolor - byłby wtedy niezłą imitacją Chewiego.
Ale wracając do tematu. Jak w zwyczaju to bywa miecze które przyniosła ceta poszły w ruch (chociaż wstyd się przyznać nie cały czas były używane zgodnie z przeznaczeniem). Biorąc pod uwagę materiał z którego były wykonane za dużej krzywdy nikomu by nie zrobiły. Zebrawszy się gromadą (nieliczną chociaż pora była już późna) zaczęliśmy wymieniać się spostrzeżeniami z emisji naszego ukochanego Epizodu III. Otas powiedział, że na bielskiej nocnej premierze - Zemsty - wybrańcy dostąpili zaszczytu konsumpcji w specjalnie przygotowanym bufecie, na dowód czego okazał zdjęcia. Katowicka ekipa w związku z powyższym poczuła się nieco urażona brakiem bufetu na premierze w Heliosie.
Na wszystkich druzgocące wrażenie zrobiło tłumaczenie, a konkretnie wpadki tłumacza filmowej wersji - salwy śmiechu wzbudziło określenie - droidy bzykacze (doprawdy nie wiem, i nie chcę wiedzieć co miał na myśli tłumacz tłumacząc ten tekst), natomiast poniektórzy z nas uważali że zwrot "My little green friend" świetnie by się nadał do reklamy pewnej marki piwa. Kolejną rzeczą nad która zaczęliśmy debatować to artykuły z gazet: piątkowej "Gazety Wyborczej" i wtorkowego "Dziennika Zachodniego" O ile "Gazeta Wyborcza" w miarę (nie licząc pewnej wpadki - uważajcie panowie dziennikarze - już nigdy nie udzielimy wam żadnego wywiadu) stanęła na wysokości zadania, to "Dziennik Zachodni" zupełnie się nie popisał. Tekst (przynajmniej w części) poświęcony Gwiezdnym Wojnom - powinien zapisać się w annałach historii SW. W szczególności odnosi się to do przedstawienia poszczególnych bohaterów sagi. Na pewno każdy z fanów chciałby wiedzieć jak naprawdę nazywa się Yoda - nie wiecie? - Yoda Fu. Dla mało zorientowanych, którzy nieuważnie oglądali film gazeta wyjaśniła, iż Hrabia Dooku zginął z ręki Yody. Natomiast Mace Windu został pożarty przez olbrzymią rybę (jest to kwestia dyskusyjna - może w czeluściach Coruscant żyją olbrzymie ryby czyhające tylko by pożreć szacownego członka Rady Jedi). Ale najlepsze było zdjęcie Generała Greviousa przetarłam oczy ze zdumienia i zastanowiłam się czy aby osoba pisząca widziała film – żeby za generała uznać MagnaGaurda – no i wierz tu człowieku dziennikarzom.
Po omówieniu tych niewątpliwie ciekawych osobliwości które wzbogaciły naszą wiedze o świecie SW zaczęliśmy dzielić się wrażeniami z Epizodu III. W międzyczasie do ekipy dołączyli spóźnialscy Ricky z Jaya, Kyle Kataran, Bolo oraz Klaudiusz.
Czas w miłym gronie upływał szybko i nieuchronnie zbliżała się godzina 16.00 - należało więc podjąć decyzję w jaki sposób trzeba się przemieścić do kina Helios - a konkretnie jakim środkiem transportu tu raczej wybór był niewielki. Po ożywionych dyskusjach jednogłośnie zadecydowano iż najlepszym rozwiązaniem będzie przemieścić się zmechanizowanym środkiem transportu. (samochód Bolo). Tak też postanowiono i gromadnie ekipa opuściła mury "Belki" udając się w kierunku samochodu. Pożegnawszy ekipę udającą się do kina - pozostali (połowa poprzedniego składu - słownie sześć sztuk) członkowie naszego grona - stanęli przed nie lada trudnym dylematem - co dalej? (a właściwie dokąd dalej?). Problem był na wagę galaktyczną, i z uwagi na tą niezmiernie ważną wagę nie został on szybko rozwiązany.
Krótko mówiąc staliśmy tak przed "Belką" wzbudzając zainteresowanie przechodniów udawaliśmy ze nic to nas nie obchodzi i że nasza tu obecność jest jak najbardziej na miejscu. Stojąc tak rozważaliśmy jak świetnie by było gdyby w Katowicach (tak jak w Grabowcu)nazwać ulice nazwami z gwiezdnowojennej sagi (np. Giszowiec to dzielnica Mandolorian). Z uwagi na bliskość pewnego miejsca obserwowaliśmy ten przybytek zastanawiając się czy jakbyśmy stanęli w kolejce do niego to czy załapalibyśmy się na darmowa zupkę.
Po jakiś 20 minutach stania w jednym miejscu i dyskutowaniu na ważne tematy postanowiliśmy zmienić pozycję, przesuwając się zgodnie ze wskazówkami zegara o parę stopni. Nadal jednak brak było koncepcji co dalej, tak więc upłynęło kolejne 15 minut (w międzyczasie zastanawialiśmy się czy nie podjeść do Cinema City i spróbować się wysępić darmowe plakaty z Yodą), po upływie których Ricky i Jaya stwierdzili że są głodni, ja natomiast stwierdziłam że muszę się zwinąć bo oczekuje na mnie w domu inwazja Yuuzhan Vongów (czyt. ekipy budowlanej) więc skierowaliśmy się ku dworcu PKP gdzie zahaczyliśmy o słynną dworcową księgarnię, Ricky kupił dwa precle które jeżeli by je odpowiednio umocować mogłyby nieźle imitować fryzurkę Padme jak i Leii. Z przykrością muszę jednak stwierdzić że w tym miejscu musiałam się pożegnać i tak też część pierwsza epizodudobiegła końca - lecz dla pozostałych nie był to jednakże koniec – ale to już inna opowieść.
Epizod XXII - część 2 – by JORUUS
BOLO znany również szerszej opinii publicznej jako Bolowbacca, gdy przyszedł czas na - Epizod III - wyjście do kina by po raz kolejny zobaczyć dopełnienie Sagi, zaproponował że podrzuci wszystkich [on sam, ceta, Kyle, Otas, Rael i ja] swoim lekkim coreliańskim frachtowcem. Niestety było nas za dużo o jedną osobę, ale jak na dobry frachtowiec przystało miał on schowki przemytnicze gdzie upchnęło się ekipę. Wookersi zasiedli z przodu: Bolo za sterami. Otas jako pierwszy nawigator wskazywał kurs.
Przed jak i w kinie na schodach rozegraliśmy szereg bitew na „lasery kaczora” z najciekawszych wymienię: ceta vs. Kyle, JORUUS vs. Kyle. Następnie dołączył do nas Saymon, kucia, Jacek, Gori, Misiek Zakupiliśmy bilety wstępu i zasiedli w fotelach. Rozpoczął się seans, były oklaski – ale krótkie bo reszta widownie nie chciała klaskać. Z najciekawszych smaczków filmu wymienię:
- ceta widziała YT-1300
- Otas się popłakał
- Kyle musiał korzystać z Żywej Mocy
- zobaczyłem DS w budowie [bo na premierze myślałem, że to taka romantyczna scena, gdzie Palpi ze swym pieskiem Vaderem oprowadzają się po mostku przy iluminatorach.]
- Reprezentant na Senatora Republiki, Bomba the General Jar Jar Binks miał kwestię mówioną w filmie.
Po sensie ekipa udała się na część 3 – Egipska opowieść.
Epizod XXII - część 3 – Egipska opowieść by Otas
Sfinx..... mistyczny potwór z legend, hybryda człowieka lwa i orła, w którym przy wielu stolikach ludzie szamają jakąś energetyczną papkę, a grupka fanów SW kontempluje żywą %Moc%...... what's tha fuck? ktoś spyta... co ten człowiek zeżarł? spyta inny... lecz powiem wam, że całe to wydarzenie jest prawdziwe i wydarzyło się całkiem niedawno, całkiem blisko, może nawet w pobliżu twojego domu?? .................
Wspaniała 5 + Bogini szt.1 ... tak by ich można było nazwać, fanów siedzących przy stoliku nr 3 w trzewiach mitycznego potwora. Ludzi i nieludzi, którzy po obejrzeniu Rots'a, postanowili porozmawiać na jego temat, podzielić się swoimi spostrzeżeniami a także pytaniami, na które nie znali odpowiedzi, z innymi, podobnymi sobie fanami. Kim są ci ludzie i nieludzie??.. podejdźmy bliżej do stolika: replikantka ceta, znana pośród fanów jako bogini Yun-ceta; JORUUS, znany z brutalności i przebiegłości oraz sprawnych rączek Imperialy Oficer; Otas, ogólnie uroczy bezwłosy wookie, jednak w rzeczywistości Rebel scum; Rael, hm.... nie przyznaje się oficjalnie do żadnego z ugrupowań lecz chce zostać Mnichem B'omarr; SaYmon, utajony fan SW, szerzący wiarę w Moc wśród grupy chłopaków, którym mama robi kisiel; QuiGon, nieznany wcześniej nikomu, wysłannik tajnej organizacji pararządowej (prawdopodobnie CBŚ lub Black Sun), jak się okazuje kolejny utajony fan. O czym tak głośno dyskutują?? dlaczego nieraz tłuką się po głowach dmuchanymi mieczami świetlnymi?? co wprowadza ich nieraz w głęboką zadumę?? .... pytania, pytania... to, czego każda rasa inteligentna ma pod dostatkiem. Tym razem mogę jednak zaspokoić waszą ciekawość, rozmawiają o swojej pasji, nieraz swojej miłości o ...... grze na perkusji i zespołach rockowych (kto to odgadł może w ciągu 2 minut odebrać nagrodę ufundowaną przez G.L z Rancza Skywalkera, a pozostali ... 3 bicze na gołą dupę). Lecz jak się okazuje jest to tylko wstęp, rozgrzewka przed trudnymi kilkugodzinnymi dyskusjami o Rots i ogólnie SW, które niedługo zaczną .... lecz cicho sza.... oni jeszcze o tym nie muszą wiedzieć, wiec im nie mówcie.... niech nie będą świadomi że będą wracać do domów koło północy lub nawet później, niech nie będą świadomi tego że pobliskie stoliki będą się w trakcie ich gorących dyskusji opróżniać a reszta osób w trzewiach potwora biedzie się na nich dziwnie patrzeć ... nie mówcie im, choć ... powiem wam, że oni to wszystko chyba wiedzą, to nie jest ich pierwsze spotkanie, to nie jest ich pierwsza emocjonująca dyskusja, to nie będzie ich pierwszy późny powrót do domu ... bo oni... oni są fanami ... nie, oni są kimś więcej, oni są ... Fanami Star Wars!!!
Filmiki z walkami na miecze:
- Joruus vs. Kyle przed Heliosem
- Ceta vs. Kyle na ruchomych schodach
- Otas vs. Joruus przed Heliosem
Lista obecnych:
Bolo
ceta
Ganner
immobilaiser
Jaya
JORUUS
Joylinda Hawks
klaudiusz
Kyle Katarn
Otas
QuiGon
Rael
Ricky Skywalker
Saymon