=Dzisiejszy Raport sponsorują literki M jak Moc oraz T jak Tradycja=
Stare indiańskie przysłowie głosi, iż wena jest zjawiskiem płochliwym i kapryśnym i ma głupi zwyczaj gnębienia bogu ducha winnych ofiar tzw. ‘syndromu dnia następnego’. I dobrze głosi, w związku z czym nie pozostaje mi nic innego, niż kefir i żmudny proces tworzenia Raportes z los Spotkanios del Compadres y Fanes Guerre de la Stelle numeros 60 pod przykrywką którego Dante obszedł urodziny.
CZAS: 14. 05. 2005 g. 16:30 - ?
MIEJSCE: Tajna Baza Kombatantów o kryptonimie ‘Stary Młynek’; Al. Ujazdowskie ileśtam; okolice; ponoćOlimpijczykaletaknaprawdętoniewiadomo
Choć zdarza się to niezmiernie rzadko, udało mi się dotrzeć do ‘Młynka’ w miarę wcześnie i niemal punktualnie. Ku mojemu zdumieniu, ludzi było już trochę, acz większość przybyła celem odebrania biletów tudzież koszulek premierowych i opuściła lokal dość szybko, w związku z czym nie dane mi było części poznać/rozpoznać/zapoznać/skoordynować nicki z tożsamością. Jako że tradycyjna Sala Tylna była ponoć zarezerwowana przez Kombatantów (ustalono z dużym prawdopodobieństwem, że była to próba sabotażu Spotkania przez działających w podziemiu fanów Star Treka) część ekipy ulokowała się w ogródku pod gustowną zieloną parasolką i sprawnie przeprowadziła akcję dywersyjną zakończoną przejęciem wszystkich stolików. Część mniej żądna świeżego powietrza, słońca, śpiewu ptaków i szumu krzaków gnuśniała w Sali Przedniej na kanapie i okolicach. Gnuśnieniu towarzyszyła obowiązkowa lektura ilustrowanych magazynów kolorowych tematycznie i klimatycznie Starwarsowych, przyniesionych przez Kaczora oraz omawianie i obmawianie różnorakich zjawisk medialnych poprzedzających zbliżającą się wielkimi krokami (Aaaaaa!!!) Premierę E3 (Aaaaaaaaa!!!). Z magazynów dowiedzieliśmy się m. in., że założycielem Zakonu Jedi był Kaja? Kaju? Kai? jakimśtam i że Hayden musiał przytyć do roli Anakina 11 kilogramów. Jakiś czas później, gdy ochłonęliśmy po tych wstrząsających rewelacjach, wszystkim udało się pomieścić w obrębie opanowanego przez agentów Rebelii, Imperium, Łowców Nagród i przedstawicieli ras wszelakich ogródka. Pojawiło się kilka osób, pojawiły się frytki (ale na bardzo krótką chwilę - jak zwykle, za to wzbudzając szczery entuzjazm, nieskrępowaną radość i zainteresowanie wszystkich) pojawił się nawet sam Andaral; fani oddali się tradycyjnym fanowskim zajęciom polegającym na wrzucaniu sobie nawzajem do kufli różnych rzeczy, rzucaniu się mniej lub bardziej latającymi samolocikami z papieru, przerzucaniu się – AAAAAAaaaaaaa!!! – spoilerami – Aaaaaaaaaaaaaa!!!, pomysłowej i pouczającej zabawie figurkami do bitewniaka, zmasowanym ataku na herbatę Navara i kontemplacji aspektu Mocy w ujęciu Kufli. Yako dostał napadu histerii, w związku z czym marną przyszłość mu przepowiadam – kiedyś się Yako, tak tak, zapowietrzysz. Marną przyszłość przepowiadam również Yako w związku z rosnącą liczbą minusów za notoryczne złośliwości czynione pod moim adresem. Tak tak, Yako – też cię lubię ;). Na szczęście tym razem odbyło się bez kaftana, zastrzyków, interwencji Straży Miejskiej, relanium, geranium i składania ofiar na tacę i na paterę.
Wokół budynku i wśród pobliskich chaszczy chyłkiem przemykała zamaskowana brygada doborowych komandosów pod wodzą walecznego Mrllsi Io Noisa, zdaje się, że pod przykrywką manewrów RPG-owych tropili zdradzieckich i podstępnych fanów Star Treka. Czas mijał błogo acz nieubłaganie, przechodnie rzucali nam płochliwe i pełne lęku spojrzenia zza barierki którą dla bezpieczeństwa i na szczęście dla wzmiankowanych przechodniów byliśmy odgrodzeni od chodnika; stopniowo nas ubywało, choć pojawiło się także parę nowych osób, m. in. Damekki, która dla zachowania jako takiej równowagi płci na Spotkaniu wraz z Mirax dzielnie wspierała swą obecnością pierwiastek kobiecy i to wspierała go długo, godnie i w tradycyjnej Jedi robe; pojawił się również TDC oraz nasz naczelny fotoreporter – John W. zwany Kelnerem. Tradycji stało się zadość i tradycyjny niebieski napitek który pasował mi do paznokci został tradycyjnie spożyty przy wzniesieniu tradycyjnego eee tradycyjnie toastu. Bardzo tradycyjnie się zrobiło, bez kwitł sobie tu i ówdzie (zapewne również pachniał) ptaszki świergoliły, Moc złociście szumiącym, leniwym strumieniem niosła radość i ukojenie skołatanym głowom fanów, autobus 107 wjechał w fasadę pobliskiej ambasady dając co poniektórym pretekst do entuzjastycznego galopu na miejsce wypadku i próby pstryknięcia sobie fotki z uczestnikami, którzy jednak nie byli chętni do współpracy. Na szczęście obyło się bez poważniejszych obrażeń. Rozmowy koncentrowały się wokół czynienia zadość tradycji oraz potencjalnej formy niniejszego Raportu jaki to on ma być fajny, urozmaicony i zabawny. Pogłoski niniejszym dementuję, usprawiedliwiając się kiepską kondycją intelektualną i katarem (nie mylić z Katarnem, KotORem ani Katańską).
Dante uzupełniał rekwizyty niezbędne do spełniania toastów urodzinowych i pozaurodzinowych, sprawdziliśmy odporność jego aparatu na fotografowanie Mefista – nie popsuł się, znaczy wytrzymały i pancerny bardzo jest; Alejami Ujazdowskimi mknęły radiowozy na sygnałach, autobusy tzw. ‘ogórki’, bojówki fanów Star Treka przebranych za kombatantów oraz dawcy nerfów... am... nerek.
Zrobiło się – choć trudno w to uwierzyć - jeszcze bardziej tradycyjnie, w związku z czym poczęliśmy snuć chytre plany dotyczące masowego najazdu na Spotkania Fanów odbywające się na innych planetach i podboju tychże, podstępnego udania się na Rondo de Gaulle’a w celu podstępnego odsłonięcia pomnika de Gaulle’a tudzież tradycyjnej wyprawy na Stare Miasto w celu poszukiwania sensu życia lub zamaskowanych fanów Star Treka. Ekipa uszczuplona o parę osób podjęła na nowo dyskusję tematów tradycyjnych, mianowicie książek, komiksów, spędów fanów, wpływu lodowca na pokrywę włosową białych myszek, for dyskusyjnych, problemów natury translacyjnej i fonetycznej oraz inszych fantazysajensfikszynów. Młynarstwo zapędziło nas do środka tłumacząc fakt koniecznością uprzątnięcia stoliczków i krzesełek ze ślicznymi zielonymi szybkami (które - jak odkrył Kaczor - kręciły się!), tak więc resztę wieczoru (poniekąd) spędziliśmy tradycyjnie molestując obsługę i kontynuując dyskusję. Nieuchronnie nadeszła pora opuszczenia Młynka, więc po krótkim spacerku zacumowaliśmy w lokalu, który podobno zwał się Olimpijczyk, aczkolwiek informacja ta wymaga sprawdzenia. Rekordu Trwania Spotkań co prawda nie pobiliśmy, lecz ogródek rzeczonego lokalu okupowaliśmy skrzętnie, burzliwie i stopniowo coraz senniej nawet po zamknięciu. Widać nasze szczere twarze i uczciwe wejrzenia nieszkodliwych maniaków i głodnych spanieli wzbudziły zaufanie obsługi, która poszła sobie precz. Na uwagę zasługuje poczynione przeze mnie o godzinie późnej nocnej odkrycie, iż NAPRAWDĘ rozmawiamy o Gwiezdnych Wojnach, więc Fani z nas są tacy, że hej, ojej i cacy.
Ogólnie było bardzo tradycyjnie, tryb letni Spotkań sprawdza się znakomicie alles gut. Danke schon, ja wohl aufwiedersehen volkswagen und Natalie Herschlag :). Do listy płac można dopisywać się w środy i piątki między 16:15 a 18:30.
Lista płac:
Yako cholerne bobry
Navar kosmoport Wołomin
Cyber niach niach
Dante urodzinowy
Freedon ekhem, Raport, ekhem
Chimpo i cipesy
Xian zostaw ten cukier
Kaczor magazyny ilustrowane
Mirax ostoja pierwiastka żeńskiego Spotkań nr 1
Damekki ostoja żeńskiego pierwiastka Spotkań nr 2
TDC lepiej późno niż wcale
Herbu pstryk i znikł
Io Nois błądzący chaszczami
Hox Reek chyba późno i na moment
Mefisto stygmaty czy astygmatyzm
Andaral dawno nie widziany
T Pot również owszem był
FF czemu na zdjęciach mam zielony sweter
Chiss jako on sam
Stratos Stratosie powodzenia na WOS-ie
Khorne prosto z Cannes
Waiter zza obiektywu
Kun ponoć również chyba też azali ręki uciąć sobie nie dam bo i po co
Aiden wziął i zwiał
Jag jag wyżej
Handzik duchem acz jej brak jest odczuwalny zawsze :(
Krzychu Zagubiony acz z drugiej strony może właśnie odnaleziony ;)
Frytki szybko unicestwione
Koszulki RotS o numer większe moja s-ka jest do pół uda
Obsługa Młynarze Umysłów
Mrówki w plecaku Cybera
Kombatanci Wojen Klonów i Jaworów
Koszmar z Ulicy Wiązów
Sandcrawler i dziewięciu Jawów
Papa Lucasa
Magyar? :D
Amen.
Stare indiańskie przysłowie głosi, iż wena jest zjawiskiem płochliwym i kapryśnym i ma głupi zwyczaj gnębienia bogu ducha winnych ofiar tzw. ‘syndromu dnia następnego’. I dobrze głosi, w związku z czym nie pozostaje mi nic innego, niż kefir i żmudny proces tworzenia Raportes z los Spotkanios del Compadres y Fanes Guerre de la Stelle numeros 60 pod przykrywką którego Dante obszedł urodziny.
CZAS: 14. 05. 2005 g. 16:30 - ?
MIEJSCE: Tajna Baza Kombatantów o kryptonimie ‘Stary Młynek’; Al. Ujazdowskie ileśtam; okolice; ponoćOlimpijczykaletaknaprawdętoniewiadomo
Choć zdarza się to niezmiernie rzadko, udało mi się dotrzeć do ‘Młynka’ w miarę wcześnie i niemal punktualnie. Ku mojemu zdumieniu, ludzi było już trochę, acz większość przybyła celem odebrania biletów tudzież koszulek premierowych i opuściła lokal dość szybko, w związku z czym nie dane mi było części poznać/rozpoznać/zapoznać/skoordynować nicki z tożsamością. Jako że tradycyjna Sala Tylna była ponoć zarezerwowana przez Kombatantów (ustalono z dużym prawdopodobieństwem, że była to próba sabotażu Spotkania przez działających w podziemiu fanów Star Treka) część ekipy ulokowała się w ogródku pod gustowną zieloną parasolką i sprawnie przeprowadziła akcję dywersyjną zakończoną przejęciem wszystkich stolików. Część mniej żądna świeżego powietrza, słońca, śpiewu ptaków i szumu krzaków gnuśniała w Sali Przedniej na kanapie i okolicach. Gnuśnieniu towarzyszyła obowiązkowa lektura ilustrowanych magazynów kolorowych tematycznie i klimatycznie Starwarsowych, przyniesionych przez Kaczora oraz omawianie i obmawianie różnorakich zjawisk medialnych poprzedzających zbliżającą się wielkimi krokami (Aaaaaa!!!) Premierę E3 (Aaaaaaaaa!!!). Z magazynów dowiedzieliśmy się m. in., że założycielem Zakonu Jedi był Kaja? Kaju? Kai? jakimśtam i że Hayden musiał przytyć do roli Anakina 11 kilogramów. Jakiś czas później, gdy ochłonęliśmy po tych wstrząsających rewelacjach, wszystkim udało się pomieścić w obrębie opanowanego przez agentów Rebelii, Imperium, Łowców Nagród i przedstawicieli ras wszelakich ogródka. Pojawiło się kilka osób, pojawiły się frytki (ale na bardzo krótką chwilę - jak zwykle, za to wzbudzając szczery entuzjazm, nieskrępowaną radość i zainteresowanie wszystkich) pojawił się nawet sam Andaral; fani oddali się tradycyjnym fanowskim zajęciom polegającym na wrzucaniu sobie nawzajem do kufli różnych rzeczy, rzucaniu się mniej lub bardziej latającymi samolocikami z papieru, przerzucaniu się – AAAAAAaaaaaaa!!! – spoilerami – Aaaaaaaaaaaaaa!!!, pomysłowej i pouczającej zabawie figurkami do bitewniaka, zmasowanym ataku na herbatę Navara i kontemplacji aspektu Mocy w ujęciu Kufli. Yako dostał napadu histerii, w związku z czym marną przyszłość mu przepowiadam – kiedyś się Yako, tak tak, zapowietrzysz. Marną przyszłość przepowiadam również Yako w związku z rosnącą liczbą minusów za notoryczne złośliwości czynione pod moim adresem. Tak tak, Yako – też cię lubię ;). Na szczęście tym razem odbyło się bez kaftana, zastrzyków, interwencji Straży Miejskiej, relanium, geranium i składania ofiar na tacę i na paterę.
Wokół budynku i wśród pobliskich chaszczy chyłkiem przemykała zamaskowana brygada doborowych komandosów pod wodzą walecznego Mrllsi Io Noisa, zdaje się, że pod przykrywką manewrów RPG-owych tropili zdradzieckich i podstępnych fanów Star Treka. Czas mijał błogo acz nieubłaganie, przechodnie rzucali nam płochliwe i pełne lęku spojrzenia zza barierki którą dla bezpieczeństwa i na szczęście dla wzmiankowanych przechodniów byliśmy odgrodzeni od chodnika; stopniowo nas ubywało, choć pojawiło się także parę nowych osób, m. in. Damekki, która dla zachowania jako takiej równowagi płci na Spotkaniu wraz z Mirax dzielnie wspierała swą obecnością pierwiastek kobiecy i to wspierała go długo, godnie i w tradycyjnej Jedi robe; pojawił się również TDC oraz nasz naczelny fotoreporter – John W. zwany Kelnerem. Tradycji stało się zadość i tradycyjny niebieski napitek który pasował mi do paznokci został tradycyjnie spożyty przy wzniesieniu tradycyjnego eee tradycyjnie toastu. Bardzo tradycyjnie się zrobiło, bez kwitł sobie tu i ówdzie (zapewne również pachniał) ptaszki świergoliły, Moc złociście szumiącym, leniwym strumieniem niosła radość i ukojenie skołatanym głowom fanów, autobus 107 wjechał w fasadę pobliskiej ambasady dając co poniektórym pretekst do entuzjastycznego galopu na miejsce wypadku i próby pstryknięcia sobie fotki z uczestnikami, którzy jednak nie byli chętni do współpracy. Na szczęście obyło się bez poważniejszych obrażeń. Rozmowy koncentrowały się wokół czynienia zadość tradycji oraz potencjalnej formy niniejszego Raportu jaki to on ma być fajny, urozmaicony i zabawny. Pogłoski niniejszym dementuję, usprawiedliwiając się kiepską kondycją intelektualną i katarem (nie mylić z Katarnem, KotORem ani Katańską).
Dante uzupełniał rekwizyty niezbędne do spełniania toastów urodzinowych i pozaurodzinowych, sprawdziliśmy odporność jego aparatu na fotografowanie Mefista – nie popsuł się, znaczy wytrzymały i pancerny bardzo jest; Alejami Ujazdowskimi mknęły radiowozy na sygnałach, autobusy tzw. ‘ogórki’, bojówki fanów Star Treka przebranych za kombatantów oraz dawcy nerfów... am... nerek.
Zrobiło się – choć trudno w to uwierzyć - jeszcze bardziej tradycyjnie, w związku z czym poczęliśmy snuć chytre plany dotyczące masowego najazdu na Spotkania Fanów odbywające się na innych planetach i podboju tychże, podstępnego udania się na Rondo de Gaulle’a w celu podstępnego odsłonięcia pomnika de Gaulle’a tudzież tradycyjnej wyprawy na Stare Miasto w celu poszukiwania sensu życia lub zamaskowanych fanów Star Treka. Ekipa uszczuplona o parę osób podjęła na nowo dyskusję tematów tradycyjnych, mianowicie książek, komiksów, spędów fanów, wpływu lodowca na pokrywę włosową białych myszek, for dyskusyjnych, problemów natury translacyjnej i fonetycznej oraz inszych fantazysajensfikszynów. Młynarstwo zapędziło nas do środka tłumacząc fakt koniecznością uprzątnięcia stoliczków i krzesełek ze ślicznymi zielonymi szybkami (które - jak odkrył Kaczor - kręciły się!), tak więc resztę wieczoru (poniekąd) spędziliśmy tradycyjnie molestując obsługę i kontynuując dyskusję. Nieuchronnie nadeszła pora opuszczenia Młynka, więc po krótkim spacerku zacumowaliśmy w lokalu, który podobno zwał się Olimpijczyk, aczkolwiek informacja ta wymaga sprawdzenia. Rekordu Trwania Spotkań co prawda nie pobiliśmy, lecz ogródek rzeczonego lokalu okupowaliśmy skrzętnie, burzliwie i stopniowo coraz senniej nawet po zamknięciu. Widać nasze szczere twarze i uczciwe wejrzenia nieszkodliwych maniaków i głodnych spanieli wzbudziły zaufanie obsługi, która poszła sobie precz. Na uwagę zasługuje poczynione przeze mnie o godzinie późnej nocnej odkrycie, iż NAPRAWDĘ rozmawiamy o Gwiezdnych Wojnach, więc Fani z nas są tacy, że hej, ojej i cacy.
Ogólnie było bardzo tradycyjnie, tryb letni Spotkań sprawdza się znakomicie alles gut. Danke schon, ja wohl aufwiedersehen volkswagen und Natalie Herschlag :). Do listy płac można dopisywać się w środy i piątki między 16:15 a 18:30.
Raport niebacznie popełniony przez Fault_Fett
Lista płac:
Yako cholerne bobry
Navar kosmoport Wołomin
Cyber niach niach
Dante urodzinowy
Freedon ekhem, Raport, ekhem
Chimpo i cipesy
Xian zostaw ten cukier
Kaczor magazyny ilustrowane
Mirax ostoja pierwiastka żeńskiego Spotkań nr 1
Damekki ostoja żeńskiego pierwiastka Spotkań nr 2
TDC lepiej późno niż wcale
Herbu pstryk i znikł
Io Nois błądzący chaszczami
Hox Reek chyba późno i na moment
Mefisto stygmaty czy astygmatyzm
Andaral dawno nie widziany
T Pot również owszem był
FF czemu na zdjęciach mam zielony sweter
Chiss jako on sam
Stratos Stratosie powodzenia na WOS-ie
Khorne prosto z Cannes
Waiter zza obiektywu
Kun ponoć również chyba też azali ręki uciąć sobie nie dam bo i po co
Aiden wziął i zwiał
Jag jag wyżej
Handzik duchem acz jej brak jest odczuwalny zawsze :(
Krzychu Zagubiony acz z drugiej strony może właśnie odnaleziony ;)
Frytki szybko unicestwione
Koszulki RotS o numer większe moja s-ka jest do pół uda
Obsługa Młynarze Umysłów
Mrówki w plecaku Cybera
Kombatanci Wojen Klonów i Jaworów
Koszmar z Ulicy Wiązów
Sandcrawler i dziewięciu Jawów
Papa Lucasa
Magyar? :D
Amen.