Imperiada XII: Przeminęło z Wiatrem
15 stycznia 2005
20th Centrury Blox presents
A report by Lord Sidious
Co-Produced by Ki Adi Mundi
Cinematography by Kim Bo
Starring:
- Leonidas – bohater romantyczny
- BSolar – słynny wrocławski deprawator. Namówił brata by dołączył do masonerii. Chce w domu otworzyć melinę
- Krzysiek 1 – brat BSolara
- Pijana Wiedźma – w sumie gościnnie, bo tylko na chwilę
- Jenth23 aka SithLady – zgubiła się w Empiku
- Rusis – załamany poziomem swojego zakonu
- Sky – wandal i słynny imprezowicz, zwłaszcza jak nie ma rodziców w domu
- Krzysiek 2 – kuzyn Skya – nie wiedział jak się znalazł na spotkaniu i nie wiedział, że na nim był
- Mroczna Elfka – Fizyk wykręcił jej wredny numer (0-700?? - przyp. Fizyk)
- Kim Bo – kolejna ofiara Rusisa, jakoby chciał robić salta
- Calach Aep Dwyvar – nie ma wyrzutów sumienia by ukraść świeczkę, ale bilet kupuje na przystanku przed wysiadaniem
- Vengar – szedł w ślady mistrza. Wszystko ma mniejsze :P. Ale biletu nie kupił.
- Agnes – znów skusiła Pax na Ciemną Stronę.
- Pax – nie uczysz się?
- Ki Adi Mundi – słynny wrocławski szermierz
- Unonosasara – bohaterka wątku romantycznego
- ooryl – kolejna ofiara Fizyka
- Alum Tauk – kierujący się Mocą
- Misiek Ex Machina – dostał nagrodę im. Fizyka za kręcenie
- Gothmog – opowiadający o Oolvie
- Oolv – zdradzający sekrety z życia Gothmoga. Wyśmiał Fizyka
- Iza – przyszła zabrać Oolva do domu
- Szuki – zajmował się problemami z OpenGL
- Chewie – hmm... hmm... nie zdradzajmy szczegółów.
- Adon – hmm. hmm.. patrz Chewie
- Gollum – statysta w finalnej bitwie
- Miami – przyszedł zbierać materiał dowodowy przeciw Imperiadom
- Baucent – Wielkie Wejście w stylu Deus Ex Machina
- – opis sponsorowany przez Master Food Poland
- twardy – nowy fan Raymonda E. Feista
- Darth Fizyk – podobno się rozchorował, ale na wyprawę z Szukim sam na sam, miał zdrowie
- oraz Lord Sidious – skorzystam z piątej poprawki do konstytucji USA*
Leonidas miał spokojne życie. Do czasu, aż pewnego dnia, dwóch zwyrodnialców – niejaki Darth Fizyk, co kręcił i dodatkowo Lord Sidious, który go podpuszczał, by kręcił jeszcze bardziej, nie wpadli na pomysł by zorganizować spotkanie fanów SW we Wrocławiu. Skromny udział w zniszczeniu życia Leonidasa (czyli pomocy w realizacji tego pomysłu) mieli też Rusis i Calach („To wszystko przez Fizyka” – przyp. Rusis). Leonidas przez poprzednie raporty miał już różne problemy z rodzicami, policją, Bractwem Mrocznych Jedi, prawem a nawet piwem (czyżby mu ktoś dosypał cukru do piwa, jak pilnował komiksów? – przyp. Kim Bo). Tym razem Leonidasa spotkało kolejne nieszczęście. Dosięgła go strzała Amora (chyba Anora? – przyp. Oolv)(Anor rzuciłby go ślimakiem – przyp. Misiek)(Skąd wiesz? – przyp. Fizyk)(Zamknijcie się!! – przyp. Pijana Wiedźma). Na to nie można już nic poradzić. Strzała się złamała i wbiła wprost w serce biednego DJa. A wszystko za sprawą Ki Adi Mundiego (To przez Fizyka – przyp. Ki Adi Mundi). To właśnie on natchnął Unonosasarę, aby swą skromną osóbką zrobiła małe zamieszani na Forum. Od razu wpadła Leonidasowi w oko. To była miłość, od pierwszego wyjrzenia. Leo wkrótce dostał jej GG i cały w skowronkach, co dnia wysyłał jej setki wiadomości zawierających następujące ikonki:
Tego dnia, mieli się spotkać, po raz pierwszy w życiu. Zobaczyć w realnym świecie i kontynuować ich miłość. Dotychczas głównie platoniczną. Ale co mogło im stanąć na drodze??
Rusis jak zwykle postanowił rozbić spotkanie i kosztem trudu pozostałych organizatorów zorganizować sobie zjazd Jedi Order. Nie wiadomo, kto był potem bardziej zażenowany, czy inni uczestnicy – widząc tylu Jedi w jednym miejscu (szkoda, że nie miałem ze sobą termodetonatora – bym zrobił tam porządek – przyp. Gothmog), czy sam Rusis – patrząc na Jedi, którzy kradli, gwałcili (co? Czemu się nie załapałem? – przyp. Adon) i okazywali brak szacunku kulturze wysokiej (nie moja wina, że pomnik ma cokół!! – przyp. Calach). Tak, Inwazja Złowrogich Jedi mogła zaszkodzić miłosnym planom Leonidasa. (To była Inwazja barbarzyńców – przyp. Oolv)(chyba motomyszy z Marsa – przyp. Fizyk)(Fizyk nie kręć!! – przyp. sponsorowany przez Master Food Poland)
Mogła też zrujnować przyszłość Leonidasa. Ale...
Co ciekawe, już koło 11:40 większość miejsc w Alladin’s była zajęta. O 12:00 już na górze nie było gdzie siedzieć. Dostaliśmy też informację od personelu, żeby nie rozrabiać, bo antresola może się zawalić na innych klientów.
Spotkanie zaczęło się jak to zwykle bywa od części poświęconej handlowi wymiennemu (czyżby większość bywalców nie wiedziała, co to są pieniądze? – przyp. twardy). Była to dość owocna część np. dla , Chewie czy Ki Adi Mundiego, który wydał 400 PLN na piracką kopię (słabej jakości) Star Wars Episode VII Holiday Special. Tym samym pobił dotychczasowy rekord Leonidasa. (Swoją drogą ciekawe za ile Lord SWHS kupił? – przyp. twardy). Potem zaczęło się kręcenie, otóż Misiek z Fizykiem mieli rozdawać Medstary i wydawać resztę, ale zanim doliczyli się 6 książek (bo jedną wziął Fizyk a drugą Misiek, więc dwóch brakowało). Generalnie ustalenie, kto zabrał te dwie książki, zajęło im koło godziny. Co gorsza o ile Fizyk przyznał się, że jedną zdefraudował, o tyle Misiek twierdził, że on by tego nie zrobił. Potem przypadkiem okazało się, że ktoś mu ją podrzucił do teczki i wysmarował miodem. (zdanie to zasługuje na przechodnią nagrodę im. Fizyka za kręcenie – przyp. Ki Adi Mundi).
Kiedy już antresola się zaczęła uginać, po schodach wszedł schludnie ubrany jegomość i zapytał się: „Który to Lord Sidious”. Misiek już się cieszył, że to koleś z ABW, ale okazało się, że to był Baucent, co oczywiście nie wyklucza tego, że mógł pracować dla ABW. Baucent przedstawił się ładnie, przeczytał kto jest na liście obecnych i zszedł na dół, by porozmawiać ze znajomymi. Rozpoczęło się od drobnego zgrzytu, otóż Adon z Alumem prawie się nie pobili, tym bardziej, że Alum udawał, że nie jest w Jedi Order (ciekawe dlaczego – przyp. Jenth23), jakoby testując Adona. Dopiero gdy się okazało, ze to jego mistrz, Adon nagle zaczął gadać o Warhammerze.
Tu doszło do jednego z pierwszych, poważnych incydentów. Podczas gdy Ki Adi Mundi dawał Chewie płyty z Monty Pythonem, połowę GWIZDNĄŁ Calach. Taki skandal na spotkaniu! I to w dodatku był mistrz Jedi!!
W międzyczasie po schodach na górę weszła długowłosa blondynka i wszyscy ją zauważyli, poza Leonidasem, który rozrabiał i myślał o Unonosasarze. Unonosasara była na tyle nieśmiała, że tylko lekko spoglądała w stronę Leonidasa, widząc na jego kolanach bukiet róż oraz pudełko czekoladek w kształcie serca, więc czekała. Nie chciała z nikim rozmawiać, bo przyszła tu tylko dla jednego osobnika, Leonidasa. Niestety ów Mroczny Jedi w ogóle jej nie zauważył. Po godzinie czekania, Unonosasara wyszła ogarnięta smutkiem, zawiedziona jak Leo ją potraktował. Kilka minut później, Leonidas poszedł do Ki Adi Mundiego zapytać, co z tą Unonosasarą, czy w końcu przyjdzie, czy nie. I wtedy wyszła prawda na jaw. Unonosasara wyszła już z Alladin’sa. Dla Leonidasa był to cios, z którego ledwo się nie podniósł. Inną sprawą jest to, że przewrócił się o kulę Chewie (Chewie była kobietą – przyp. Pax). Leo chwycił bukiet i wybiegł z Alladin’s w poszukiwaniu miłości swojego życia. twardy również błyskawicznie zareagował, jak tylko Leo znikł za drzwiami wyjął pudełko czekoladek, które Leo zostawił pod stołem i zaczął, niczym dobry samarytanin wszystkich częstować (chyba Robin Hood – przyp. Alum)(raczej Rabin Hood – przyp. Fizyk).
Tymczasem spotkanie toczyło się własnym tokiem. Tym razem dwu torowo, bo nie dało się inaczej rozmawiać. Oczywiście na klasyczne pytanie „Kto przeczytał Cestusa?” – odpowiedzi jak zwykle były wymijający – w stylu „Podobno twardy”(Ki Adi Mundi), „Może Misiek?” (Kim Bo), „Chyba Rusis” (Agnes), „A ty?”(Pax) a nawet „Na pewno nie ja” (Szuki). Wkrótce okazało się, że nikt w moim kącie nie przeczytał żadnej nowej książki SW z ostatnich trzech lat.
Chwilę później na chwilę przyszedł Pijana Wiedźma. Jak zobaczył, że nie ma miejsca do siedzenia, to sobie poszedł do domu, oddając jedynie książkę, która chwilę później znalazła nowego adoratora. w tym czasie propagował swój nowy pomysł – zrobić Alladin’s Mod do Battelfronta, Misiek zobowiązał się przyjść następnym razem z centymetrem, miarką i suwmiarką, by dokładnie pobrać wymiary. Niestety plan ten został nikczemnie zniweczony.
Potem okazało się, że ludzie już się nie mieszczą, więc ooryl i Mroczna Elfka zasiedli na dole. Fizyk zlitował się nad nimi i zszedł na dół do nich, a wraz z nim Szuki. Pięć minut później, okazało się, że Fizyk z Szukim wyszli gdzieś spotkać się na osobności w wiadomym tylko sobie celu (jakie to romantyczne – przyp. Leonidas)(oni poszli kręcić – przyp. twardy). Dopiero jak Lord zszedł i zobaczył ten obraz nędzy i rozpaczy (no nie, ale po oorylu i Mrocznej Elfce pojechał – przyp. Fizyk)(Fizyk nie obracaj kota ogonem! Obraz nędzy i rozpaczy to było, to jak zostawiłeś ooryla i Elfkę na pastwę losu – przyp. Lord Sidious).
Interwencja Lorda spowodowała, że część towarzystwa zeszła na dół, w tym Gothmog i Oolv. Zrobił się tam kącik mega spoilerowy, mimo jawnych protestów Mrocznej Elfki, która nie chciała słuchać o tym jak Palpatine został członkiem Rady Jedi i jakim cudem to Agen Kolar zgłosi wespół z Jar Jarem ustawę o likwidacji Republiki na rzecz Imperium. Potem Oolv zaczął opowiadać o tranfsormersach i ich bóstwach. Na chwilę musiał gdzieś wyjść, w tym czasie pojawił się Fizyk z Szukim, który kupił sobie książkę do OpenGLa, ponieważ będzie mu potrzebna do zrobienia drugiej części gry „Star Wars: Rebelion”. Pewnie w ten marny sposób będzie się tłumaczył w lutym, że nie przeczytał Medstara. Oczywiście Oolv stwierdził, że cóż to za wyzwanie, co innego, gdyby zrobił II część KOTORa II, skrzyżowanego z Battlefrontowym modem a i megaencyklopedią Transformersów. Fizyk twierdził, że grał w drugą część Herosów, a Lord, że zrobił kiedyś drugą część Sapera oraz trzecią Tetrisa. Zdegustowany przechwałkami Oolv przypomniał, że nie realizujemy programu, więc wróciliśmy do Gwiezdnych Wojen. Ale okazało się, że Oolv w swoim programie miał ciekawą zagrywkę. Otóż planował on publicznie wyśmiać Fizyka. Stanął naprzeciw krętacza i zaczął się z niego głośno śmiać. Wkrótce okazało się, że reszta również nie może się pohamować, więc dół ryczał gromkim śmiechem, a najbardziej słychać było doniosły głos Gothmoga, zdławiony Szukiego oraz zachrypnięty kelnerki. Tymczasem wrak człowieka, znaczy się Leonidas wrócił na spotkanie. Przychodził on na nie w różnych stanach (np. upojenia alkoholowego, płynnym albo Alaska – przyp. Sky). Tym razem serce Leonidasa, prawie pękło, a smutek, gdyż nie udało mu się dogonić Unonosasary, wypełnił jego mroczne serce. Leonidas załapał się na sesję zdjęciową, którą robił Kim Bo. Ale jak to mówią, serce nie sługa, więc Leo nie miał zbytnio ochoty na Gwiezdne Wojny, piwo, grę w TCG. Poszedł na górę, gdzie Jedi natychmiast zaczęli się z niego nabijać. W tym czasie Rusis, którego coraz bardziej kusi Ciemna Strona zaczął knuć próby przejęcia władzy nad Imperiadą. Wpierw chciał podburzyć resztę za pomocą zauszników z zakonu, by zaatakować Wrocław. Gdy okazało się, że siły Wrocławskie są większe, niż siły przyjezdnych, postanowiono zrobić jeszcze jeden rokosz. Zaczęło się liczenie członków Jedi Order, a przy tym nabijanie się z tych, którzy nie poddali się indoktrynacji. Zrozpaczony bohater romantyczny, miał zupełnie gdzieś takie problemy, więc tylko rzekł: „Jak ci to zrobi różnice, to możesz mnie policzyć jako członka..... [Jedi Order]”. Rusis w tym czasie zaczął snuć własne plany galaktycznego podboju. Wyjął więc mapkę z serwisami internetowymi, gdzie już rebeliancką sfastyką (czy jak ich godło się tam nazywa) zaznaczał podbite terytoria. twardy ze zdziwieniem spojrzał na mapę i tylko rzekł: „Bastion, Holonet. Co chcesz jeszcze.... Wyborczą?”.
Tymczasem w drugim kącie stołu Adon próbował walczyć z Chewie. Niestety wookie nie mogła mu wyrwać rąk, gdyż miała pokiereszowane nogi. Niektórzy twierdzili, że próbowała sobie je wyrwać, ale ktoś z tłumu miał teorię (podobno był to Ki Adi Mundi - przyp. Leonidas)(ta insynuacja zasługuje na nagrodę im. Fizyka - przyp. Ki Adi Mundi), że „Wookie rozmnażają się przez pączkowanie”, czego efektem jest to, że „Wookie lubią wyrywać kończyny”. W każdym razie, po kilku godzinach opowiadań, na temat przygód przeżytych w RPGach, Adon na chwilę zasnął. W tym czasie Vengar z Alumem opowiadali sobie o swoich miłosnych podbojach, pewnie by dokopać Leonidasowi. Ich rozmowa wyglądała tak „Podrywasz laski na Calacha?” zapytał Alum, a na to Vengar stwierdził „Nie, wyrywam na twardego”. Nagle Adon poczuł, że coś dotyka jego nogi. Gdy się zorientował, że to noga Chewie krzyknął „A wookie położyła mi na kolanach nogę!! Boje się wookie!”. I nagle czar bohatera o tysiącu twarzy (najczęściej chaosu) rozprysł się równie szybko jak jego legendarna odwaga. Adon bardzo szybko się zmył z Alladin’s jakoby pod pretekstem wyjścia na pizzę. I tak oto skończył się drugi wątek ROMANTYCZNY. Niestety Adon był za słaby, aby go pociągnąć do końca i uciekł, aż się za nim kurzyło.
Dokładnie w tym samym czasie, po przeciwległej stronie stołu BSolar zaczął zachwalać swój nowy pomysł. Fantastyczna Melina [to skrót od filMowa Enklawa Lucasa I kiNa fAntastycznego] – bo tak ma się on nazywać, będzie czymś więcej niż zwykłe Bagno (dla niewtajemniczonych jest to impreza związana z robieniem maratonu Gwiezdno-Wojennego z ang. SWAMP) („Nie ma jak to libacja alkoholowa” – przyp. Oolv)(Takie sugestie odrzucam wraz z proponującym – przyp. BSolar). Otóż nowa inicjatywa być organizowana raz w miesiącu u BSolara („Nie ma jak libacja alkoholowa” – przyp. Calach)(No to mamy już dwóch zbanowanych – przyp. BSolar), podczas której będą puszczane dwa filmy z kina fantastycznego, co nie oznacza bynajmniej, że zawsze będzie to fantastyka (Nie ma jak to libacja alkoholowa – przyp. Adon)(Kolejny skreślony z listy – przyp. BSolar). Wstęp na jeden seans kosztuje 15 PLN, na dwa 28 PLN. Karnet roczny do nabycia w sklepach Pewexu lub Baltony za 30 USD. By udowodnić, że impreza ma być poważnym przedsięwzięciem kulturalnym, BSolar przyszedł z bratem Krzyśkiem. Teraz nikt nie mógł mówić, że kulturą jeśli już to interesują cię co najwyżej trzy... niepijące... osoby (BSolar, i Lord Sidious). Teraz były cztery, bo Krzysiek nie dość, że nie pije, to jeszcze interesuje się kulturą.
REKLAMA
Na dole natomiast trwał wielki pojedynek na wyciąganie sobie brudów pomiędzy Gothmogiem a Oolvem. Oolv obiecał, że następnym razem ujawni płyty które nagrywał Gothmog, przyniesie logo zespołu „Gothmog” a także pokaże teledysk do jednej z piosenek tego zespołu. Gothmog natomiast stwierdził, że on ujawni, kto ten teledysk zrobił. W między czasie jacyś dziwni kolesie zaczęli fotografować Oolva, Lorda, Fizyka i Gothmoga. Podobno byli z ABW. Robili zdjęcia na mikrofilmach, tajnym aparatem, który mógł swobodnie fotografować przez szyby i ściany.
Niestety zainteresowanie ze strony ABW spowodowało, że detektyw Crockett, znaczy się Miami, musiał opuścić szybko lokal. Inne źródła mówią, że skończyła mu się kaseta, a nie mógł jej od tak wymienić na następną i by nie popsuć sobie śledztwa. Swoją drogą ciekawe, kogo aresztuje na następnej Imperiadzie.
Przez chwilę przycichł konflikt między Gothmogiem i Oolvem, bo rozpoczęła się dyskusja w czyjej autobiografii powinien zagrać rolę główną Johny Depp. Dopóki kandydatów było trzech: Gothmog, Oolv i Lord Sidious, była to jeszcze dyskusja. Gdy nagle Fizyk zaproponował, by nakręcić jego autobiografię, wszyscy zaczęli się śmiać i zaraz potem konflikt między Gothmogiem i Oolvem odżył na nowo.
Gothmog nie mogąc poradzić sobie z Oolvem, zastosował broń ostateczną. Zadzwonił po Izę, która przyszła i zabrała Oolva do domu. Tymczasem Fizyk powiedział, że musi znów gdzieś wyjść z Szukim. I więcej ich nie zobaczono.
Wtedy wszyscy przenieśli się na górę, bo tam zrobiło się miejsce. Misiek nagle z znanych tylko sobie przyczyn, zaczął opowiadać, że Jedi Order jest zaślepione. A mistrz Rusis jest nieustannie kuszony przez Mrocznego Lorda Sithów imieniem Darth Sidious. Podobno ów Darth Sidious skusił Rusisa i Miśka do poważnego naruszenia kodeksu Jedi i bezpardonowego ataku z wykorzystaniem Ciemnej Strony, na niespodziewające się niczego ofiary. Od razu zadano Miśkowi tylko jedno pytanie, czy opowiada „Ścieżkę Terroru” i tu się Ex Machina zająknął. Prawie natychmiast powstała kapituła Przechodniej Nagrody im. Fizyka za kręcenie, którą natychmiast dostał Misiek. („Śmierć jednostki to tragedia, śmierć miliona to statystyka – J. Stalin” – przyp. Gollum)(Hmm i co teraz nie ja kręcę – przyp. Fizyk)
W pewnym momencie Skya wzięło na zwierzenia. Okazuje się, że wyrodny syn oszukuje swoich rodziców. Opowiedział im między innymi historie, jak bardzo udany był Alderaan 2004 i że koniecznie chce pojechać w przyszłym roku na kolejną edycję. Dodał też, że w LARPie, w którym skakali przez ogień i rzucali się toporami, nie ma nic niebezpiecznego.
Potem zaczął się największy niesmak tego wieczoru. Otóż okazało się, że wspólna kasa się nie zgadza i trzeba było robić zrzutkę, na kogoś kto nie zapłacił (napiwek przewidziany normalnie nie wystarczył).
Wychodząc z Alladin’s Lord zbił szklankę (w przypływie furii – przyp. Fizyk)(Fizyk nie pisz o czymś, o czym nie masz zielonego pojęcia – przyp. LS)(„Huligani, po prostu chuligani” – przyp. Sky, pisownia oryginalna). Na dodatek Leonidas wyładowywał swoje smutki nad Yodą, a Fizyk się nad nim po prostu znęcął. Okazało się, że to dzięki nim Yoda w TESB jest pozbawiony miecza i ma oklapłe ucho.
Gdy opuściliśmy Alladin’s od razu poczuliśmy ulgę. Wiatr, powietrze czy lekki, acz orzeźwiający mrozik zadziałały kojąco na wszystkich. No prawie, na wszystkich, bo Leonidasowi duchota w Alladin’s w ogóle nie przeszkadzała, gdyż jego myśli koncentrowały się nie na tym, co jest tu i teraz, ale na złotowłosej Unonosasarze. Powoli zaczęliśmy zmierzać w kierunku parku Słowackiego, gdzie miała się rozegrać finalna bitwa tego wieczoru.
Ale po drodze spotkaliśmy – jak to Misiek określił – „Żelazną Bestię na czterech kołach”. Od razu się na nią rzucił w ferworze walki, ale gdy twardy zorientował się, że to jego bryka, stanął w szranki z Miśkiem. Byłby to pierwszy, ale i najkrwawszy pojedynek, jednak dzięki pomysłowości Vengara, nie doszło do tego. Otóż Vengar oderwał lusterko z tego samochodu i w tym momencie twardy rozpoczął Eksterminację Jedi. Z pewnego punktu widzenia, oczywiście. Admirał wyrwał Leonidasowi kij (twardy kij, kij złamany – przyp. Ki Adi Mundi) i rzucił do Lea tekstem „Chłopie, ale masz piękną pałę”, by upokorzyć Mrocznego Jedi i pogonił za Vengarem. Dobrze, że Leonidas miał przy sobie klej i szybko naprawił samochód, więc udało się powstrzymać rozlew krwi.
Powoli zaczęliśmy zmierzać w kierunku rynku, ale po drodze wstąpiliśmy do knajpy na więziennej (znanej już z poprzedniego raportu). Tam Rusis postanowił zamknąć 4 osoby – Calacha, Vengara, Ki Adi Mundiego i Lorda Sidiousa. Co ciekawe im to bynajmniej nie przeszkadzało. Od razu Vengar z Calachem wyciągnęli swe miecze i zaczęli ze sobą walczyć. Nie ma to jak schizma wśród Jedi.Tak przynajmniej opisałby to każdy zawodowy komentator sportowy. Prawda niestety była inna, był to zwykły sport, w dodatku ćwiczenie szermierki. Zupełnie nic ciekawego, a już na pewno pozbawionego emocji, dlatego lepiej brzmi, że była to krwiożeracza walka na śmierć i życie, między zbuntowanym mistrzem i jego uczniem (lub na odwrót). W każdym razie Ministerstwo Zdrowia zaleca uprawianie sportów, zwłaszcza po systych posiłkach w knajpach pokroju Alladin's. Szermierka jest doskonałym sportem, bo wymaga koncentracji a także pozwala rozruszać większość mięśni. Dopiero Leonidas otworzył bramę i czwórka uwięzionych zaczęła zbierać się do opuszczenia dziedzińca. Ponieważ nad wejściem do knajpy stały świeczki, by było klimatyczne wejście Calach postanowił sobie zabrać jedną. (Podkuszono mnie – przyp. Calach)(Czyżby siła woli Jedi była, aż tak słaba? – przyp. Leonidas). Jego uczeń – Vengar poszedł w ślady swojego nauczyciela, tyle, że wziął mniejszą świeczkę. I stało się wtedy prawdziwe stwierdzenie z drugiej księgi Necrosheepa, że padawan musi mieć wszystko to samo, co mistrz, tylko mniejsze.
Vengar nie przeszedł próby ognia, która polegała na tym by donieść światełko na rynek. Najpierw zepsuł świeczkę, a potem ją zgubił (tak naprawdę to podrzuciłem komuś wybijając szybę w samochodzie – przyp. Vengar)(Vengar!! W przypisach dogaduje się innym nie sobie! – przyp. Rusis)(A może okazał skruchę i powiedział prawdę? – przyp. Lord Sidious)(no co ty? Jedi? – przyp. Fizyk)(Niektórzy nie kręcą jak Ty - przyp. Unonosasara)(Mojaś Ty, dobrze, że Cię choć w przypisach widzę! - przyp. Leo). Calach wszedł na Rynek przynosząc tam Światło. Co ciekawe Sky i Leonidas od razu poszli szukać straży miejskiej, jak poradził im Lord Sidious. Nie można przecież tolerować takiego bandytyzmu. Calach zgasił świeczkę i pobiegł do śmietnika, gdzie ją wrzucił, ale wtedy zorientował się, że nie zgasił jej do końca. Więc gdy odchodził od kosza, zaczęło się z niego dymić. Calach znalazł butelkę z tanim winem, napoczętą, więc zabrał ją i zaczął z nią po rynku łazić, przedstawiając osobom postronnym obraz nieortodoksyjnych Jedi.
Niebawem wszyscy zaczęli czekać na Adona, który miał wrócić, więc wszyscy poza Lordem i Rusisem weszli do Empiku – bo po, co czekać w widocznym punkcie. Gdy w końcu zaczęli wyłazić, okazało się, że zgubiła się Jenth23. W misję ratunkową wyruszył Sky, ale gdy i on przepadł bez wieści, na ratunek udała się Agnes. W końcu udało się wszystkich wyciągnąć z Empiku. Niektórzy nawet wołali Adona, ale nie wiedząc jak się go przywołuje krzyczeli „Plum! Plum!”.
Dalej czekaliśmy na Adona, który miał przyjść za 3 minuty, tyle, że 20 minut temu. Po kolejnych 10 minutach czekania, zdegustowani Jedi postanowili nie czekać na Adona i ruszyli w kierunku parku Słowackiego. Tylko Leonidas został, ale chwilę później jednak Adon przyszedł i przyprowadził nowego kolegę – Golluma. Gollum liczył, że przyjdzie na kulturalne spotkanie fanów Gwiezdnych Wojen, a tu był już o tej godzinie zjazd Jedi Order (nie związanych z JO było tylko LS, twardy, Sky, i Jenth23 oraz Leonidas – ale sam stwierdził, że jeśli komuś to sprawi różnice, można liczyć go jako członka JO). Jenth23 nie wytrzymała tego towarzystwa i po tym jak próbowała, celowo zgubić się w Empiku – zgubiła się – celowo – po drodze do parku, ale tym razem nikt jej nie znalazł.
W parku Słowackiego od razu przystąpiono do musztry. Na plac boju w ramach pierwszego pojedynku wyszli Lord Sidious i Ki Adi Mundi. Walka była wyrównana. Dla niektórych jak Pax, Agnes czy twardy jednak byłą zbyt brutalna, więc wraz z Rusisem poszli sobie coś do picia kupić. Pewnie ciągnęłoby ich tam, nawet gdyby nie uznali walki za zbyt brutalną. Misiek widząc jak się walczy, również wolał się wycofać. Na placu boju pozostali właściwie tylko Sky, Leonidas, Lord Sidious, Vengar, Calach, Ki Adi Mundi, Adon i Gollum.
Wtedy rozpoczęła się globalna sieczka i starcie, chyba każdego z każdym. Jakiś pijak, który grzebał w śmietniku, widząc co się dzieje, uciekł gdzie pieprz rośnie.
Przerywnik Edukacyjny
Pieprz jest rośliną z rodziny pieprzowatych, składającej się z ponad 700 gatunków różnych drzew, krzewów i bylin, występujących najczęściej w obszarach tropikalnych i subtropikalnych, w większości w Ameryce. Mają drobne kwiaty, zebrane w gęste kwiatostany, oraz owoce z pestkami lub jagody. Większość z nich ma dużą zawartość olejków eterycznych i alkaloidu piperyny, nadającego pieprzowi ostry, palący smak. Najbardziej znanym przedstawicielem tej rodziny jest pieprz czarny (Piper nigrum) pochodzący z Indii (to tak daleko koleś uciekł? – przyp. Fizyk), ale obecnie jest szeroko uprawiany w wielu krajach świata, a jego owoce są używana jako popularna przyprawa (chodzi o melanż? – przyp. twardy). Inne rodzaje pieprzu to pieprz betelowy (Piper betle), którego liście używa się przy produkcji środków pobudzających, podobnie działa pieprz metystynowy (Piper methisticum).
By uzyskać pieprz czarny, ziarenka zrywa się, gdy najczęściej są jeszcze niedojrzałe i suszy. W ten sposób powstaje kolor, czarny. Na 100 gramów pieprzu czarnego mamy średnio koło 304 kcal (hmm – chyba przestanę używać pieprzu – przy. Mroczna Elfka), 11,5 gram protein (to dobrze włosom robi – przyp. Oolv), 6,8 gram tłuszczu (w takim razie nie warto się odchudzać pieprzem – przyp. Miami), 214,9 gram błonnika (a Mocy!! – przyp. Baucent), 460 mg wapna (Cu – przyp. Fizyk)(Nie spadaj jeszcze – przyp. Misiek), oraz 12,4 mg żelaza (o nie, to mi ładnie obrzydziliście pieprz – przyp. Kim Bo) a także 171 mg mganezu (ciekawe czy metal przyciąga – przyp. Ki Adi Mundi)
Koniec sekcji edukacyjnej (Nasz Sith wygląda na oświeconego :P – przyp. Calach)
Jedi byli rządni krwi, Lord Sidious najchętniej by przekuwał swych oponentów, a Sky się tylko patrzył. Leonidasowi nie zależało na wygranej, walczył jakby chciał, dać się zabić. Potem Vengar z Calachem postanowili na chwilę odpocząć i podeszli do pomnika Słowackiego, który ... (Urząd Cenzorski RP wyprasza sobie takie teksty jakie zostały tu wpisane. Ponowne naruszenie prawa będzie karane pozbawieniem wolności do lat 3 - przyp. Komitet Obrony Moralności). Jakby mało było takiej żenady, to jeszcze Jedi wymyślili sobie nową zabawę – rzut butelką w głowę Słowackiego. Jak Adon rzucił, to pomnikowi oderwał się nos. Potem Sky wdrapał się na pomnik, by go znieczulić (chyba zbezcześcić – przyp. Leonidas)(pożałujesz tego Leo!! – przyp. Sky), znaczy markerem zamalować dziurę po nosie. W tym czasie walka Ki Adi Mundiego i Lorda Sidiousa weszła w finalną odsłonę. Miecze śmigały tak szybko, że nawet gdyby świeciły, nikt nie byłby w stanie dostrzec gdzie teraz jest ostrze (ciesz się, że ten kij nie świeci na czerwono – przyp. Adon). Trzeba było walczyć korzystając z Mocy. Ostrza były tak gorące, że w momencie zderzenia iskrzyły. W końcu jeden z nich pękł, zabijając osoby postronne. Nie osłabiło to jednak zaciekłości walczących przeciwników. W końcu Ki Adi Mundi wykonał podstępny cios i jednym zwodem chciał odciąć rękę Lordowi, ale ten sparował ów cios swym pokiereszowanym mieczem. Wtedy Lord przeszedł do ofensywy i zajął się planem dekapitacji Ki Adi Mundiego. Ten jednak miał małą szyję starannie ukrytą pod kurtką. Zepchnięty do defensywy Ki Adi, tylko się wycofywał, wiedział, że jeśli czegoś nie zrobi, przegra walkę. Próbował więc przeciąć Lorda, ale nie udał mu się. Ledwo musnął jego drugą rękę, ale Sith bez większych problemów walczył tylko prawą. Ki Adi Mundi, który był już prawie zepchnięty na ulicę, postanowił odsłonić się i postawić wszystko na jedną kartę. Liczył, że przyniesie mu ona jakąś ranę kutą na klatce piersiowej. Jednym ruchem zaatakował od góry, ale cios ten został sparowany. Ki Adi Mundi znów się zaczął wycofywać i nagle jednym ruchem przeleciał Lordowi po nogach. Sith upadając odskoczył i przeciął Ki Adi Mundiego w pół. Tym samym wygrał trwający prawie 2 godziny, zabójczy pojedynek. Głównie dlatego, że go przeżył. Tu trzeba dodać, że wszystkie pozostałe pojedynki Ki Adi Mundi wygrał - a walczył prawie z wszystkimi, w tym także Leonidasem. Ale pokonać Leonidasa było dość łatwo, gdyż Sky załatwił go dwiema szyszkami, które przywiózł sobie jako pamiątki z Alderaanu 2004.
Trzeba przyznać, że Ki Adi Mundi przyswoił sobie coś z Chewie - a mianowicie, atakował przeciwników pozbawiając ich najczęściej kończyn.
W między czasie Gollum dostał w głowę od Adona i ze znanego tylko sobie powodu, zaczął skakać po ławkach. Adon w tym czasie zajął się gonieniem za Vengarem, który zgubił swój miecz. Adon chciał mu koniecznie przyłożyć, więc Vengarowi zostało jedno – ucieczka. Nie mając z kim walczyć, Calach postanowił zaatakować znienacka Lorda i Ki Adi Mundiego, którzy walczyli od nowa. Tym razem walka ta była nie rozstrzygnięta i kiedy Calach się do niej dołączył, zdziwił się nagle, gdy musiał walczyć z dwoma przeciwnikami. Mimo, że Calach ma czarny pas i walczy w sekcji od dziesięciu lat (co? I wciąż taki cienki? – przyp. Vengar), okazało się, że nie mógł sobie poradzić z połączonymi siłami Sitha i coraz bardziej bliskiemu Ciemnej Stronie Ki Adi Mundiemu. Pojedynek trwał wyjątkowo krótko. Ki Adi Mundi odsłaniając się, przyblokował broń Calacha, a w tym czasie Lord walnął go z całej siły w plecy, tak, że Calach krzyknął z bólu, wypadła mu broń i w ten sposób był już bezbronny. Wtedy to Ki Adi brutalnie go dobił rozcinając jego głowę na dwie części.
W sumie została by jeszcze walka z Adonem i Gollumem, ale tak się złożyło, że wrócili wszyscy ze sklepu i postanowiliśmy odpocząć sobie gdzieś w knajpie.
Tylko jakiej? Bo Alladin’s został zdewastowany.
Drużyna postanowiła skierować się do rynku. Po drodze, Sky, który korzystał z tego, że rodzice wyjechali i postanowił wrócić ostatnim dziennym do domu (bo nocne do niego nie jeżdżą), poszedł pod kościół Dominikański i z tablicy ogłoszeń zerwał kilka kartek. Nikt nie zwrócił na to uwagi, myśląc, że to zwykły akt wandalizmu, który i tak jest mało szkodliwy, w porównaniu z tym, co zrobili co poniektórzy Jedi. Ale Sky miał w tym ukryty plan. Potem okazało się, że Sky jest … znawcą knajp Wrocławskich.
Na Rynku pierwszy knajpy poszedł szukać twardy. Niestety nie powiodło mu się. Wtedy Rusis, Leonidas i Lord oraz Misiek spróbowali czegoś poszukać, niemniej jednak i ich próby były nie udane. Gdy prawie wszyscy się poddali, Lord montował kolejną ekipę na poszukiwanie knajp. W tym czasie, Sky podszedł do Leonidasa i wręczył mu ulotkę, na której było napisane „Szukasz sensu życia? Jak się odnaleźć w kapłaństwie, zakonie czy życiu w samotności”. Było to za wiele, dla Leonidasa, który cierpiał straszliwie z powodów sercowych. Leo zniknął po angielsku, odchodząc ze smutkiem we mgle, będąc pogrążony w myślach o swej miłości Unonosasarze… Tym samym wypełniło się kolejne proroctwo Necrosheapa, który przepowiedział, że nawet Sky dokopie Leonidasowi.
Nowa ekipa Poszukiwaczy Zaginionych Knajp składała się z trzech osób – Lorda Sidiousa, Ki Adi Mundiego oraz Skya. Wyruszyli oni w groźną i niebezpieczną misję. Do połowy knajp do których wchodzili, Skya i Ki Adiego nie wpuszczono ze względu na wiek, więc Sith wchodził sam. W końcu odnaleźliśmy pub „Jaś i Małgosia”. Ki Adi, pod wpływem Ciemnej Strony, zepchnął Skya do piwnicy, a tam się okazało, że jest nie tylko dużo miejsca wolnego. Znalazła się też dość spora komnata. Lord kazał Skyowi polecieć po resztę, a tymczasem z Ki Adi Mundim postanowili, dwie osoby, które przypadkiem w tej sali były, delikatnie mówiąc „wyrzucić” (ew. wyprosić lub zwindykować ich miejsce). O ile Lord zaczął działać podstępem, o tyle Ki Adi Mundi nie wytrzymał i prawie rzucił się na kolesia. Lord powstrzymał burdę, ale przemienił ją w sprzeczkę, dwójki zakochanych osób, które wcześniej zajmowały tę salę. Dziewczyna wybiegła z płaczem, a chłopak widząc barczystego Ki Adi Mundiego, u którego przez mięśnie nie było widać szyi, postanowił się wycofać.
Tymczasem grupa już zaczynała się niecierpliwić i zbierać do domu, gdy nagle pojawił się Sky z informacją, że poszukiwacze znaleźli knajpę.
Knajpa okazała się być w miarę sensowna, gdyż nie tylko mają coś do żarcia, dużą salę, to jeszcze sprzedają Pepsi. Wkrótce sala zapełniła się i kontynouwano dalej spotkanie. Okazało się, że Sky od razu zaczął werbować kolejnych ludzi na spotkanie – a było już po 22!! Przyprowadził swojego kuzyna Krzyśka – musiał z nim wypić, by rodzice Skya nie dowiedzieli się o jego eskapadzie. Adon zaczął opowiadać jak to miło jest być orkiem, generałem Chaosu i jak mu się popsuł telewizor. Zaczęto też wspominać spotkanie i spisywać złote myśli.
Potem okazało się, że w podziemiach nie działają komórki, ale jakimś dziwnym cudem Alumowi udało się nas odnaleźć. Wszedł mówiąc „Nazywajcie to jak chcecie, ja to nazywam Mocą.” Niestety było to kolejne szalbierstwo, ze strony Jedi, gdyż Calach wyszedł po niego, machnął mu kitą i komórką, a potem delikatnie zniknął. Alum odczekał i wszedł do komnaty niby w pełni chwały. Następnie Alum zaczął rzucać mięsem w stylu: „brak sieci – bardzo inteligente” czy „Myślicie, że łatwo zadzwonić na komórkę do kogoś, kto siedzi w piewnicy?”. Potem ludzie zaczęli się wykruszać. Rusis, twardy i Sky nie wytrzymali napięcia i poszli do domu.
Wtedy rozpoczęła się druga faza pojedynków. Najpierw planowano tłuc się pod bazyliką mniejszą, ale ze względu na kamery zrezygnowano z tego pomysłu. Wróciliśmy do parku Słowackiego i koło wpół do pierwszej w nocy zakończono spotkanie. A do końca zostali Calach, Vengar, Adon, Misiek Ex Machina, Golum, Alum i Lord Sidious. Powoli każdy rozjechał się w swoją stronę. Calach i Vengar jak typowi Jedi jechali na gapę, dopiero Lord wiedząc, że w nocy kontrolerów prawie nigdy nie ma, skusił Calacha, by kupił bilet.
* Piąta poprawka do konstytucji gwarantuje, że nie trzeba składać zeznań obciążających samego siebie.
Na koniec prezentujemy galerię fotosów filmowych:
(K-)Pax
Adon szykuje argumenty ręczne na Ki Adi Mundiego, Vengara albo
Wzór jedynego słusznego ręcznika obowiązującego w BOTS, prezentuje SithLady
"Pamiętajcie, wychodząc niszczymy antresole!", tłumaczył Lord Sidious
Fizyk próbuje się wkręcić w towarzystwo BSolara, Krzyśka i Unonosasary
Szuki podpiłował lampę i czeka kiedy spadnie (może na Miśka, może na Rusisa)
Yodowy berek
Cloned have I been.
Na Spotkaniu nikt się nie nudzi (a zwłaszcza Alum, Chewie, Jenth23 i Adon)
Agnes i Pax wykazują się zaciekawieniem i zaangażowaniem
Leo czeka na Unonosasarę, a Kim Bo cieszy się, że ona już poszła
Dobre te czekoladki, co Leonidas kupił - rzekł twardy
Oolv udaje Gothmoga, a Gothmog Oolva
Kupa Yody... Znaczy się Kupa Yód
Ciekawe co jest w tym zamaskowanym kubku
Calach idzie wojować z kulturą wysoką
Oolv eksponuje swoje walory (chodzi o włosy)
Iza przyszła, Oolv próbuje się chować
Impra na całego, wszyscy się bawią i nikt nie podsypia
Obiad w spokojniejszej atmosferze
Fizyk oświadczył się Mrocznej Elfce, a potem wyszło, że kręci. Na szczęście Elfka nie uwierzyła.
Szukiemu przypomniał się kawał o OpenGLu
ooryl deprawuje Oolva... albo na odwrót
Pax z łyżeczką w ręku. No dobra z lizakiem...
"O Mocy, siedzę obok Vengara!!" - "A niech to siedzę obok Ki Adi Mundiego" - a w skrócie "Bo pizza była za słona"
"Nigdy bym nie zdradził Unonosasary, ale ..."
twardy wygrał z Rusisem w trzech ruchach (dwa zastrzaszenia i jedno oszustwo)
Ładna szklanka ... pełna .... herbaty
"Młody, wykształcony, kulturalny, pozana panią..."
Zespół "Gothmog" - Raktywacja
Kto to komu rogi przyprawia
Szuki w sosie własnym
"Kręcić z Fizykiem"
"Kręcić jak Fizyk"
Czy ktoś się znęca nad Yodą??
Chwalmy się tym, co mamy najlepsze