TWÓJ KOKPIT
0

Raport z IX spotkania fanów Gwiezdnych Wojen we Wrocławiu :: Fandom



Raport z IX spotkania fanów GW we Wrocławiu


Imperiada IX (11 listopada 2004): „Upadek”


In den hauptrolen:
Leonidas – rozkradający Empik
SithLady aka Jenth23 - spóźniona
Rusis - zawiedziony
Sky - roztargniony
Ki Adi Mundi - zagubiony
Misiek Ex Machina - zamyślony
Oolv - stłamszony
Iza - zdziwiona
twardy - rozradowany
Andrzej Żyto vel LordJarJar - znudzony
und Lord Sidious – zapamiętujący i spisujący ów raport


Nowe faszystowskie logo Imperiad Miejsce dramatu:
Celtic, Rejs, Empik Cafe, kolejki w kinie Helios & Rynek

Przebieg:


Listopadowe wczesne popołudnie było dość chłodne, niebo było zachmurzone, a miejscami można było znaleźć ślady mgły. Pierwszy do punktu zbornego dotarł kapitan (Hauptman) Oolv wraz z kapral (Unteroffizier) Izą. Potem pojawiłem się ja (cywilny zwierzchnik sił zbrojnych), Andrzej Żyto (kolaborant), Misiek (gruppenfuhrer), twardy (Grossadmiral z Kriegsmarine) , Rusis (Generalfeldmarschall), Ki Adi Mundi (Kommodore), Leonidas (Generalleutnant z Luftwaffe), Jenth23 (z Abwehry, funkcja nieznana) i Sky (Oberstleutnant). (To wymienianie przypomina wyliczanki w Pełnomocniku Sprawiedliwości [1]). Około 14:00 wyruszyliśmy do kina, by kupić bilety na „Upadek”.

Zmówiliśmy się wcześniej, żeby się przebrać wybierając na ten film. Prawie wszyscy to zrozumieli, Rusis wyglądał jak Gestapowiec, twardy jak Grossadmiral, Ki Adi Mundi jak szeregowiec III Rzeszy a Leonidas jak członek SS. Nawet Sky miał czerwoną przepaskę z białym kułkiem a na nim czarnym znaczkiem. Ja miałem białą przepaskę z dwoma niebieskimi trójkącikami. Ale i tak najgorzej wypadł Misiek, który nie wiadomo dlaczego przebrał się za Sowieta. Twierdził, że musiał tak zrobić, bo bał się Młodzieży Wszechpolskiej (do której podobno należy - przyp. Sky)(Nie należę, tylko chodzę na ich spotkania - przyp. Misiek)(Nie należysz, bo nie masz kasy na składki - przyp. Lord Sidious)(A ty masz? - przyp. Misiek Ex Machina)

I tu okazało się coś czego nie do końca przewidzieliśmy. Otóż część osób, która przyszła na spotkanie, nie miała zamiaru iść do kina. Część chciała iść na inne filmy „Obcy kontra Predator” (o tym jak faszystowscy obcy walczą z nazistowskimi predatorami), „Bridget Jones: W pogoni za rozumem” (o tym jak kobieta ma problem, czy zakochać się w faszyście (Hugh Grant) czy naziście (Colin Firth)), „Iniemamocnych” (których nie grano, bo ponoć zbyt faszystowskie), a nawet na „Rybki z Ferajny” (na których część osób już była, ale tylko część bo nazistowskie). Mało tego, okazało się, że bilety na „Upadek” są tylko w pierwszym rzędzie. W rezultacie pomysł z „Upadkiem” upadł. A miało być tak pięknie. Oolv wraz z Izą postanowili dopiąć swego i poszli na „Bridget Jones”. Tak więc ekipa już się zmniejszyła.

W tym momencie rozpoczęło się rozpaczliwe poszukiwania knajpy. Rusis z twardym poszli do Empiku kupić twardemu „Shreka 2” (na pocieszenie - przyp. Oolv)(to dla ojca było - przyp. twardy)(Rydzyka? - przyp. Sky), tymczasem Misiek zaczął opowiadać o tym, że dopatrzył się w „Strumieniach Srebra”, powieści R.A. Salvatore’a wątków patriotycznych w postaci Grunwaldu na mapie. Potem zastanawialiśmy się, czy Krzyżacy zapisaliby się do NSDaP. Potem ktoś wpadł na pomysł, że Krzyżacy byli zakonnikami uzbrojonymi w miecze i że nie mogli się żenić. Zupełnie jak Jedi. Czy Krzyżacy są protoplastami Jedi? Tego nie stwierdziliśmy, gdyż trzeba było dorzucić do rozważań także i Templariuszy, ale ci, już nie byli niemieccy, więc darowaliśmy sobie tę pogawędkę.

Łażąc po knajpach okazało się, że wiele z nich jest zamkniętych, w innych nie ma miejsca. Weszliśmy nawet do Alladin’s (syjonistyczna knajpa?), ale i tam wszystkie miejsca były pozajmowane. Może następnym razem. W końcu dotarliśmy do Celtica (prawdziwa aryjska knajpa). Gdzie było na tyle miejsca, by usiąść i pogadać.

Złączyliśmy dwa stoliki. Ki Adi Mundi wyjął swoje modelinki. W między czasie Leonidas, Misiek, Rusis i Żyto zamówili sobie piwo, natomiast drugi – spokojniejszy stolik – czyli ja, twardy, Sky i SithLady zamówiliśmy sobie kawy lub herbaty. Misiek opowiadał yuuzhańskie kawały [2]. Próbował też opowiadać rodzinne kawały, ale mu nie wyszło.

W dysputach nie zabrakło wspomnień Galaktycznych podbojów, zwiastuna zajwkowego, spoilerowania o Epizodzie III. Sky obiecał, że prace nad „Pogawędkami” ruszą niebawem. Misiek oddał Leonidasowi koszulkę z napisem „Revenge of the Sith”, zapakował ją jak nówkę.

Potem twardy pożegnał się z nami, bo pojechał odwieźć Miśka na dworzec. Już nie wrócił. (Tak naprawdę był to tylko pretekst, by pójść do kina na „Porządek musi być!” (Muxmauschenstill) – prawdziwy aryjski film, którego akurat we Wrocławiu nie grano, a mnie zostawił na lodzie, bo nie miałem szans już zdążyć na autobus – przyp. Misiek Ex Machina ). W między czasie SithLady poszła do ubikacji i potknęła się po drodze, co wywołało niesamowitą euforię i radość u LordaJarJara [3]. W między czasie zamówiliśmy też jedzenie – Żyto lazanię, Ki Adi Mundi i Jenth23 pieczony ser, Rusis gulasz, ja lody a Leonidas piwo. Potem uznaliśmy, że warto by pójść spróbować kupić bilety na „Upadek” na 18:45, ale wpierw pożegnaliśmy się z Żytem. Nawet już staliśmy w kolejce, gdy okazało się, że biletów już nie ma.

Szukając knajp trafiliśmy do „Rejsu” w którym był plakat z SW, a także z "The Blues Brothers". Tam trochę pogadaliśmy o windykacji i egzekucji długów [4]. Próbowaliśmy rozmawiać także o Star Warsach, ale w tym gronie jakoś nam nie wychodziło. Tym bardziej, że ktoś doszedł do wniosku (chyba Sky), że „Gwiezdne Wojny” nie są aryjskie i nikt nie wiedział, co mu na to odpowiedzieć. Sky tym pytaniem zabił całą gwiezdno-wojenną dysputę i dopiero jak już się z nim pożegnaliśmy w ogóle zaczęliśmy próbować ją reaktywować.

Potem znów zmieniliśmy knajpę, na Cafe Empik, acz tam dotarliśmy w jeszcze bardziej okrojonym składzie, bez Skya i Jenth23. Tam rozprawialiśmy o książkach. Zastanawialiśmy się czy Imperium było nazistowskie czy też nie. W pewnym momencie nawet postanowiliśmy odwiedzić Bastion, by sprawdzić, czy aby tam nie ma hitlerowskich flag w przypadkowo wybranym dziale, wiec skorzystaliśmy z neta. Weszliśmy do działu Książki, i okazało się, że nie ma, więc spokojnie wróciliśmy na miejsca, ale niebawem musieliśmy opuścić lokal, bo go zamykano.

Wychodząc ochrona złapała Leonidasa, który wynosił koszulkę. Tu był podstęp Miśka, który zamontował w niej ślimaka, z nadajnikiem, który wyjął ten nadajnik, dopiero gdy Leo wychodził z Empiku, więc wszedł bez pipczenia, ale wychodząc, Leonidas włączył alarm. Ach ta Yuuzhańska technologia.

Wkrótce spotkanie zakończyło się.

Reasumując, było to wzorcowe spotkanie zrobione według zasady Ordnung muss sein. Tyle, że ten Ordnung nam trochę padł, bo nie można było pójść do kina, na prawdziwy niemiecki film. „Upadek” zobaczymy raczej już osobno, a nie grupą, a dyskusje o nim będą (i są) toczone na forum.



Przypisy

[1] – zdanie sponsorowane przez Miśka Ex Machinę

[2] – zdanie sponsorowane przez Leonidasa

[3] – zdanie sponsorowane przez Andrzeja Żyto

[4] – zdanie sponsorowane przez Lorda Sidiousa



Regie: Lord Sidious




Prawdziwa niemiecka pocztówka -
(tu musiałem nocować - przyp. Misiek Ex Machina)


Komentarze na temat spotkania można wyrażać / przeczytać tu:
tutaj, tutaj, tutaj lub tu.



TAGI: Relacja (301) Wrocław (69)
Loading..