Preludium.
W pierwszy weekend listopada (6 i 7), we wrocławskim Media Markt II w Auchonie na Bielanach, miała miejsce impreza o nazwie „Galaktyczne Podboje”. Jej organizatorami były przede wszystkim dwie firmy – Media Markt oraz wrocławskie Centrum Gier „Bard”, przy współpracy Wrocławskiego Fanklubu Gwiezdnych Wojen. W oba dni impreza miała trwać od 10 do 18, ale jak to zwykle bywa trwała dłużej.
Interludium I: Sobota
Senna, dżdżysta, jesienna pogoda nie może być przeszkodą dla galaktycznego wojownika. I nie była. Tuż przed 9 rano, w sobotę podjechała pode mnie bryka Leonidasa. Prawdziwy Sokół Polonez Millennium „Caro” z Gonkiem na pokładzie. A w środku, prócz kierowcy, rozsiadł się Misiek Ex Machina, który podobno wrzucił ślimaki do baku Leonidasowi, stąd mu samochód gasł (stary yuuzhański sposób), oraz stłamszony z tyłu Fizyk, który robił za pilota. W sumie sprawnie by mu to szło, gdyby lepiej znał miasto i umiał odróżnić prawą stronę od lewej. Podobno w Nowej Soli nie ma różnicy, czy się skręca w lewo czy prawo, zwłaszcza na rondzie, stąd te nawyki. Leonidas wywiózł nas aż do Jawora, ale w końcu udało się nam dotrzeć do Media Markt. Misiek się tylko dziwił, że taki duży sklep i że można biegać po nim. Zresztą sam też trochę biegałem, zwłaszcza goniąc Miśka, który w pewnym momencie miał atak berserkera.
W Media Markt czekał na nas już Pijana Wiedźma, a także zaczęli pojawiać się ludzie z Barda, później pojawił się twardy z Rusisem.
Nie obyło się bez poślizgu, acz nie z naszej strony, choć coś już się działo od dziesiątej, to całość sensownie ruszyła dopiero koło dwunastej. W tym czasie dostaliśmy swój stolik, przy którym siedliśmy w siedem osób, zaczęliśmy gadać, a także twardy rozpoczął naukę TCG. Do nas dołączyli Kaldam i Ooryl. A potem dołączyli do nas także Grzesiek czyli Ki Adi Mundi, oraz Sky.
Szczerze mówiąc humory trochę nam się pogorszyły, ale początki były trudne. Dodatkowo dostaliśmy ulotki do roznoszenia, cóż wkrótce mogliśmy poznać jak się to ludziom wciska, jak ludzie reagują na Sithów, Mrocznych Jedi i Jedi. Akcja promocji MM polegała na napadaniu na staruszki, terroryzowaniu ich, by wzięły ulotki, wciskaniu ulotek dzieciom, a także namawianiu co poniektórych by kupowali ulotki. Oczywiście najszybciej schodziły przedstawicielom Ciemnej Strony Mocy. Niektóre dzieciaki, nawet się pobiły o ulotki, bo z rodzeństwa dostało jedno. Cóż nie ma jak to działanie CSM.
Tymczasem w innych częściach Auchona wyświetlano filmy SF – w tym trylogię oraz Obcego. W innych miejscach włożyli się przedstawiciele barda ze swoimi grami figurowymi, w tym „Władcą Pierścieni” a także Warhammerem 40,000. Można też było wziąć udział w malowaniu takowych figurek, czy nauce gry. Do każdego ze stanowisk (nawet do naszego) można było przyjść, zapytać się, zainteresować i pogadać, a nawet spróbować zagrać.
W końcu udało uruchomić się komputer podłączony do dużego płaskiego telewizora. Rozpoczęliśmy puszczanie zwiastunów i wtedy pojawili się pierwsi zainteresowani ludzie. Zapytali nas czy mamy już zwiastun „Zemty Sithów” i gdy zaczął lecieć, ponad czterdzieści osób zebrało się przed ekranem i wpatrywało w wulkaniczne obrazy okraszone muzyką Clinta Mansella, a także ludziki Lego, Leonardo DiCaprio czy w końcu „Back In Black” oraz kultowe już „Rise” w wykonaniu Iana McDiarmida.
Cieszyła nas ta wyjątkowo liczna i pozytywna reakcja publiki. Mieliśmy jednak wrażenie, że nie do końca podobało się to prezenterom, ale już zupełnie nie podobało się panu, który obsługiwał sprzęt JVC, ale mu się nawet konferansjerzy nie podobali. Gdy tylko zbyt dużo ludzi zajęło się oglądaniem naszych prezentacji, bądź pokazom i konkursom braci Meyerów, zawsze pogłaśniał muzykę lecącą ze sprzętu dźwiękowego JVC zamontowanego w samochodzie, by nikt nic, poza tą muzyką nie słyszał. Szczerze powiedziawszy, powiem wprost, dla mnie to właśnie ten pan od JVC był największym minusem całej imprezy. Jeśli miała to być reklama tej firmy, była dość nachalna i natarczywa, by mogła poskutkować. Firmie JVC radzę zmienić speców od reklamy.
Nasza zabawa zaczęła się na dobre od konkursu rysunkowego. W między czasie pojawił się Calach na chwilę, gdyż wpadł tu wraz z ojcem na zakupy, a zaraz po nim Jenth23.
Konkurs plastyczny nie był zbyt oblegany pierwszego dnia. Pojawiły się osoby, które rysowały dziwne stworki, niekoniecznie z „Gwiezdnych Wojen”. Tego dnia przyznaliśmy dwie nagrody. Drugą za fragment X-Winga oraz miecze świetlne dostał Ki Adi Mundi, a pierwszą Michał, głównie za Obi-Wana oraz zastęp rycerzy Jedi. Otuchy ludziom dodawał Leonidas, który już z pamięci rysował Vadera.
Dodatkową atrakcją była możliwość rysowania na lodówce, ale z tego w sumie skorzystało mniej osób, niż się spodziewaliśmy. Pierwszy lody w rysowaniu po lodówce przełamał Sky. Mając w pamięci, to że Prabab ostatnio na VIII Imperiadzie, wygrał rysując Sidiousa, więc Sky nie mógł być gorszy. I narysował Sidiousa na drzwiach do lodówki. Potem Leonidas rysował tam Vadera. Reszta nie popisała się już taką wykwintnością. W końcu doszło do rysowania adresów WWW – np. www.gwiezdne-wojny.pl/wroclaw, www.jediorder.prv.pl czy www.sith.pl.
Następnie odbyło się wręczenie nagród zwycięzcom, tu przy okazji zapytano Rusisa od jak dawna jest Sithem, ale nie umiał odpowiedzieć. Cóż dopiero potem pan Anderson (bo za niego był przebrany jeden z konferansjerów) zorientował się, że to Jedi.
Potem rozpoczął się konkurs wiedzowy, tu pałeczkę przejął Rusis, który tym razem to poprowadził. Ja tylko stałem i starałem się podpowiadać, lub zasłaniać tych, którzy podpowiadali, a potem musiałem załatwić nagrody. Przyznaliśmy aż cztery, dwa trzecie miejsca, drugie (znów Ki Adi Mundi – to był jego szczęśliwy dzień), a pierwsze Ooryl. Cieszę się bardzo, że nie prowadziłem tego konkursu, tylko Rusis, bo w sobotę rano stwierdziłem, że Ooryl wygra. I tak się stało. Tak, byłoby, że ustawiłem konkurs.
Następnie rozdano nagrody, a Fizyk został nadwornym DJem, który puszczał fanfilmy na zmianę z zwiastunami.
Z bardziej fanklubowych rzeczy, warto wspomnieć, że udało nam się nawiązać kontakty z Bardem, rozpocząć rozmowy na temat „Wrocławskich Dni Fantastyki”, a także rozpoznać nowe osoby, w tym właśnie Ooryla, Kaldama czy Ki Adi Mundiego. Dodatkowo z kilkoma osobami rozmawialiśmy o naszych spotkaniach, gdzie nas znaleźć i co robimy. Co ciekawe pojawiło się trochę osób zainteresowanych TCG. W tym także Sky i Ooryl.
Zakończyliśmy swoją działkę, przed dziewiętnastą. Przekazaliśmy swoje uwagi odpowiedzialnemu za całą akcję Tomkowi Koperze. Wracaliśmy w podobnych składach, tyle, że Leonidas wziął ze sobą jeszcze Ki Adi Mudniego, a twardy Pijaną Wiedźmę i SithLady.
Interludium II: Niedziela
Drugiego dnia, powtórzyliśmy motyw z przyjazdem. Tym razem znów Leo pokazał nam kawałek Wrocławia, ale tym razem miast zwiedzać Aleję Piastów, oglądaliśmy ulicę Żwirki i Wigury.
Jednak w niedzilę to my byliśmy w MediaMarkt II w Auchon pierwsi. Dopiero potem przyjechał twardy z Rusisem, a na samym końcu Pijana Wiedźma. Sky pojawił się dość wcześnie, podobnie jak Ki Adi Mundi (który i tak był zdyskwalifikowany w konkursach, więc pocinał głównie w Battlefronta).
DJ Fizyk, zabrał się za wgrywanie zwiastunów i fanfilmów (pojawiła się tam także „Żarówka”, a także zwiastuny z Indiany Jonesa, a także zwiastun „Tripping the Rift 2” i „Star Trek: Nemezis”). Okazało się jednak, że spece z MM poszli po rozum do głowy i dograli do Mediaplayera coś takiego jak lista odtwarzania. Minęło trochę czasu (w tym dwa zawieszenia komputera), zanim Fizyk nauczył się tego obsługiwać.
Tym razem ustawiliśmy sobie aż cztery stoły, nieopodal miejsca gdzie odbywała się nauka malowania figurek, a tuż obok nauka gier bitewnych. Początkowo zajęliśmy się karcianką TCG. Tym razem za szkolenie wziął się Pijana Wiedźma i Sky – który został bez wątpienia mistrzem tego dnia i oponentem większości. Choć wcześniej mnie nawet Rusis próbował nauczyć, nic nie skumałem. Dopiero grając przeciw Skyowi, z pomocą Wiedźmy udało się nauczyć mnie podstawowych zasad tej gry. Cóż tego dnia, przyszło mi potem z niej szkolić.
Konkurs plastyczny był bardziej oblegany, ale i był dłuższy. I choć nie było lodówki, to że był bardziej dostępny, spowodowało, że więcej osób wzięło w nim udział. Drugą zmianą, poza stanowiska, było to, że on trwał i trwał. Już przed dwunastą można było coś zacząć rysować, a konkurs trwał praktycznie do piętnastej. Miał trwać jeszcze dłużej, ale konferansjerzy zadecydowali inaczej. Tym razem nagrodzono trzy pierwsze miejsca. Wygrała Kasia, która narysowała portret Vadera tyłem.
W międzyczasie odbył się turniej na intergalaktycznego kuriera, przemytnika Hana Solo. Poproszono mnie, Rusisa i Leonidasa o to, byśmy pomogli w tych zmaganiach. Polegały one na tym, że ustawiono nas na środku, niczym kolumny i zawodnicy na czas, musieli na hulajnodze jeździć między nami i przewozić piłeczki.
W innym miejscu wciąż trwały ciągle pokazy i nauczanie TCG. Twardy został oddelegowany by rozpoznać system nowej karcianki Wars. Niestety ma ona jedną podstawową wadę, brak w niej znajomych z SW twarzy, więc była to dla nas jedynie ciekawostka. W tym czasie Misiek Ex Machina stawiał swe kroki na polu TCG.
Po szesnastej rozpoczął się konkurs wiedzowy, tu ostateczna walka była ciężka między dwoma fanami ze większym stażem, niż trzeci miał lat. Batalia między Arturem a Mateuszem o pierwsze miejsce została rozstrzygnięta o włos, pewnie trwałaby dłużej, gdyby nas nie pogoniono, żeby już kończyć, bo wyniki trzeba ogłosić.
Dalej mieliśmy szansę trochę poobserwować co się działo pod sceną, gdzie odbywał się konkurs na Obi-Wana Kenobiego. By zostać Obi-Wanem wystarczyło mieć najdłuższą brodę, którą robiono z jakiejś pianki. Z boku śmiesznie to wyglądało, ale osobiście wolałbym nie brać w tym udziału i wcale bym się nie zdziwił, gdyby rodzicom tych dzieciaków to też się nie spodobało. A po osiemnastej powoli wszyscy zaczęli się zbierać.
Płyty ze zwiastunem „Star Trek: Nemezis” nie otrzymałem z powrotem. Cóż, Fizyk zawsze dziwnie na ST reagował, więc pewnie płytkę tę unicestwił.
Również i tego dnia udało nam się porozmawiać z kilkoma osobami. Jakie będą tego efekty, zobaczymy. Mam nadzieję, że ktoś z tych osób, pojawi się któregoś pięknego dnia u nas na spotkaniach.
Postludium
Cały czas można było pograć w Battlefronta. Cztery stoiska z nim były mocno oblegane, tak więc ani mnie, ani twardemu, nie udało się nawet na chwilę tam usiąść by zobaczyć jak się w to gra.
Już po zakończeniu rozmawialiśmy przez chwilę z Tomkiem Koperą z Media Markt. Mamy nadzieję, że im również się to podobało, tak jak nam. Tym bardziej, że frekwencja dopisała i udało się przebić wrześniowe „Bitwy Śródziemia”.
Z naszej strony trzeba przyznać, że jesteśmy zadowoleni z takiej akcji. Pomijając wszystko inne, jest to bardziej bezpośredni kontakt z ludźmi. Faktycznie na konwentach fantastycznych, jak Szederiada, czy „Wrocławskie Dni Fantastyki”, przychodzi więcej osób zainteresowanych bardziej Sagą. Na akcje takie jak „Galaktyczne Podboje” przychodzi więcej przypadkowych osób, ale prawda jest taka, że to właśnie tutaj wielu osobom łatwiej się przełamać i pojawić po raz pierwszy. Z drugiej strony, to właśnie przypadkowe osoby o nas w ogóle nie słyszały, bo bywalcy konwentów fantastycznych zazwyczaj czegoś gdzieś się dowiedzieli.
By Lord Sidious
Wątek na Forum.
W pierwszy weekend listopada (6 i 7), we wrocławskim Media Markt II w Auchonie na Bielanach, miała miejsce impreza o nazwie „Galaktyczne Podboje”. Jej organizatorami były przede wszystkim dwie firmy – Media Markt oraz wrocławskie Centrum Gier „Bard”, przy współpracy Wrocławskiego Fanklubu Gwiezdnych Wojen. W oba dni impreza miała trwać od 10 do 18, ale jak to zwykle bywa trwała dłużej.
Interludium I: Sobota
Senna, dżdżysta, jesienna pogoda nie może być przeszkodą dla galaktycznego wojownika. I nie była. Tuż przed 9 rano, w sobotę podjechała pode mnie bryka Leonidasa. Prawdziwy Sokół Polonez Millennium „Caro” z Gonkiem na pokładzie. A w środku, prócz kierowcy, rozsiadł się Misiek Ex Machina, który podobno wrzucił ślimaki do baku Leonidasowi, stąd mu samochód gasł (stary yuuzhański sposób), oraz stłamszony z tyłu Fizyk, który robił za pilota. W sumie sprawnie by mu to szło, gdyby lepiej znał miasto i umiał odróżnić prawą stronę od lewej. Podobno w Nowej Soli nie ma różnicy, czy się skręca w lewo czy prawo, zwłaszcza na rondzie, stąd te nawyki. Leonidas wywiózł nas aż do Jawora, ale w końcu udało się nam dotrzeć do Media Markt. Misiek się tylko dziwił, że taki duży sklep i że można biegać po nim. Zresztą sam też trochę biegałem, zwłaszcza goniąc Miśka, który w pewnym momencie miał atak berserkera.
W Media Markt czekał na nas już Pijana Wiedźma, a także zaczęli pojawiać się ludzie z Barda, później pojawił się twardy z Rusisem.
Nie obyło się bez poślizgu, acz nie z naszej strony, choć coś już się działo od dziesiątej, to całość sensownie ruszyła dopiero koło dwunastej. W tym czasie dostaliśmy swój stolik, przy którym siedliśmy w siedem osób, zaczęliśmy gadać, a także twardy rozpoczął naukę TCG. Do nas dołączyli Kaldam i Ooryl. A potem dołączyli do nas także Grzesiek czyli Ki Adi Mundi, oraz Sky.
Szczerze mówiąc humory trochę nam się pogorszyły, ale początki były trudne. Dodatkowo dostaliśmy ulotki do roznoszenia, cóż wkrótce mogliśmy poznać jak się to ludziom wciska, jak ludzie reagują na Sithów, Mrocznych Jedi i Jedi. Akcja promocji MM polegała na napadaniu na staruszki, terroryzowaniu ich, by wzięły ulotki, wciskaniu ulotek dzieciom, a także namawianiu co poniektórych by kupowali ulotki. Oczywiście najszybciej schodziły przedstawicielom Ciemnej Strony Mocy. Niektóre dzieciaki, nawet się pobiły o ulotki, bo z rodzeństwa dostało jedno. Cóż nie ma jak to działanie CSM.
Tymczasem w innych częściach Auchona wyświetlano filmy SF – w tym trylogię oraz Obcego. W innych miejscach włożyli się przedstawiciele barda ze swoimi grami figurowymi, w tym „Władcą Pierścieni” a także Warhammerem 40,000. Można też było wziąć udział w malowaniu takowych figurek, czy nauce gry. Do każdego ze stanowisk (nawet do naszego) można było przyjść, zapytać się, zainteresować i pogadać, a nawet spróbować zagrać.
W końcu udało uruchomić się komputer podłączony do dużego płaskiego telewizora. Rozpoczęliśmy puszczanie zwiastunów i wtedy pojawili się pierwsi zainteresowani ludzie. Zapytali nas czy mamy już zwiastun „Zemty Sithów” i gdy zaczął lecieć, ponad czterdzieści osób zebrało się przed ekranem i wpatrywało w wulkaniczne obrazy okraszone muzyką Clinta Mansella, a także ludziki Lego, Leonardo DiCaprio czy w końcu „Back In Black” oraz kultowe już „Rise” w wykonaniu Iana McDiarmida.
Cieszyła nas ta wyjątkowo liczna i pozytywna reakcja publiki. Mieliśmy jednak wrażenie, że nie do końca podobało się to prezenterom, ale już zupełnie nie podobało się panu, który obsługiwał sprzęt JVC, ale mu się nawet konferansjerzy nie podobali. Gdy tylko zbyt dużo ludzi zajęło się oglądaniem naszych prezentacji, bądź pokazom i konkursom braci Meyerów, zawsze pogłaśniał muzykę lecącą ze sprzętu dźwiękowego JVC zamontowanego w samochodzie, by nikt nic, poza tą muzyką nie słyszał. Szczerze powiedziawszy, powiem wprost, dla mnie to właśnie ten pan od JVC był największym minusem całej imprezy. Jeśli miała to być reklama tej firmy, była dość nachalna i natarczywa, by mogła poskutkować. Firmie JVC radzę zmienić speców od reklamy.
Nasza zabawa zaczęła się na dobre od konkursu rysunkowego. W między czasie pojawił się Calach na chwilę, gdyż wpadł tu wraz z ojcem na zakupy, a zaraz po nim Jenth23.
Konkurs plastyczny nie był zbyt oblegany pierwszego dnia. Pojawiły się osoby, które rysowały dziwne stworki, niekoniecznie z „Gwiezdnych Wojen”. Tego dnia przyznaliśmy dwie nagrody. Drugą za fragment X-Winga oraz miecze świetlne dostał Ki Adi Mundi, a pierwszą Michał, głównie za Obi-Wana oraz zastęp rycerzy Jedi. Otuchy ludziom dodawał Leonidas, który już z pamięci rysował Vadera.
Dodatkową atrakcją była możliwość rysowania na lodówce, ale z tego w sumie skorzystało mniej osób, niż się spodziewaliśmy. Pierwszy lody w rysowaniu po lodówce przełamał Sky. Mając w pamięci, to że Prabab ostatnio na VIII Imperiadzie, wygrał rysując Sidiousa, więc Sky nie mógł być gorszy. I narysował Sidiousa na drzwiach do lodówki. Potem Leonidas rysował tam Vadera. Reszta nie popisała się już taką wykwintnością. W końcu doszło do rysowania adresów WWW – np. www.gwiezdne-wojny.pl/wroclaw, www.jediorder.prv.pl czy www.sith.pl.
Następnie odbyło się wręczenie nagród zwycięzcom, tu przy okazji zapytano Rusisa od jak dawna jest Sithem, ale nie umiał odpowiedzieć. Cóż dopiero potem pan Anderson (bo za niego był przebrany jeden z konferansjerów) zorientował się, że to Jedi.
Potem rozpoczął się konkurs wiedzowy, tu pałeczkę przejął Rusis, który tym razem to poprowadził. Ja tylko stałem i starałem się podpowiadać, lub zasłaniać tych, którzy podpowiadali, a potem musiałem załatwić nagrody. Przyznaliśmy aż cztery, dwa trzecie miejsca, drugie (znów Ki Adi Mundi – to był jego szczęśliwy dzień), a pierwsze Ooryl. Cieszę się bardzo, że nie prowadziłem tego konkursu, tylko Rusis, bo w sobotę rano stwierdziłem, że Ooryl wygra. I tak się stało. Tak, byłoby, że ustawiłem konkurs.
Następnie rozdano nagrody, a Fizyk został nadwornym DJem, który puszczał fanfilmy na zmianę z zwiastunami.
Z bardziej fanklubowych rzeczy, warto wspomnieć, że udało nam się nawiązać kontakty z Bardem, rozpocząć rozmowy na temat „Wrocławskich Dni Fantastyki”, a także rozpoznać nowe osoby, w tym właśnie Ooryla, Kaldama czy Ki Adi Mundiego. Dodatkowo z kilkoma osobami rozmawialiśmy o naszych spotkaniach, gdzie nas znaleźć i co robimy. Co ciekawe pojawiło się trochę osób zainteresowanych TCG. W tym także Sky i Ooryl.
Zakończyliśmy swoją działkę, przed dziewiętnastą. Przekazaliśmy swoje uwagi odpowiedzialnemu za całą akcję Tomkowi Koperze. Wracaliśmy w podobnych składach, tyle, że Leonidas wziął ze sobą jeszcze Ki Adi Mudniego, a twardy Pijaną Wiedźmę i SithLady.
Interludium II: Niedziela
Drugiego dnia, powtórzyliśmy motyw z przyjazdem. Tym razem znów Leo pokazał nam kawałek Wrocławia, ale tym razem miast zwiedzać Aleję Piastów, oglądaliśmy ulicę Żwirki i Wigury.
Jednak w niedzilę to my byliśmy w MediaMarkt II w Auchon pierwsi. Dopiero potem przyjechał twardy z Rusisem, a na samym końcu Pijana Wiedźma. Sky pojawił się dość wcześnie, podobnie jak Ki Adi Mundi (który i tak był zdyskwalifikowany w konkursach, więc pocinał głównie w Battlefronta).
DJ Fizyk, zabrał się za wgrywanie zwiastunów i fanfilmów (pojawiła się tam także „Żarówka”, a także zwiastuny z Indiany Jonesa, a także zwiastun „Tripping the Rift 2” i „Star Trek: Nemezis”). Okazało się jednak, że spece z MM poszli po rozum do głowy i dograli do Mediaplayera coś takiego jak lista odtwarzania. Minęło trochę czasu (w tym dwa zawieszenia komputera), zanim Fizyk nauczył się tego obsługiwać.
Tym razem ustawiliśmy sobie aż cztery stoły, nieopodal miejsca gdzie odbywała się nauka malowania figurek, a tuż obok nauka gier bitewnych. Początkowo zajęliśmy się karcianką TCG. Tym razem za szkolenie wziął się Pijana Wiedźma i Sky – który został bez wątpienia mistrzem tego dnia i oponentem większości. Choć wcześniej mnie nawet Rusis próbował nauczyć, nic nie skumałem. Dopiero grając przeciw Skyowi, z pomocą Wiedźmy udało się nauczyć mnie podstawowych zasad tej gry. Cóż tego dnia, przyszło mi potem z niej szkolić.
Konkurs plastyczny był bardziej oblegany, ale i był dłuższy. I choć nie było lodówki, to że był bardziej dostępny, spowodowało, że więcej osób wzięło w nim udział. Drugą zmianą, poza stanowiska, było to, że on trwał i trwał. Już przed dwunastą można było coś zacząć rysować, a konkurs trwał praktycznie do piętnastej. Miał trwać jeszcze dłużej, ale konferansjerzy zadecydowali inaczej. Tym razem nagrodzono trzy pierwsze miejsca. Wygrała Kasia, która narysowała portret Vadera tyłem.
W międzyczasie odbył się turniej na intergalaktycznego kuriera, przemytnika Hana Solo. Poproszono mnie, Rusisa i Leonidasa o to, byśmy pomogli w tych zmaganiach. Polegały one na tym, że ustawiono nas na środku, niczym kolumny i zawodnicy na czas, musieli na hulajnodze jeździć między nami i przewozić piłeczki.
W innym miejscu wciąż trwały ciągle pokazy i nauczanie TCG. Twardy został oddelegowany by rozpoznać system nowej karcianki Wars. Niestety ma ona jedną podstawową wadę, brak w niej znajomych z SW twarzy, więc była to dla nas jedynie ciekawostka. W tym czasie Misiek Ex Machina stawiał swe kroki na polu TCG.
Po szesnastej rozpoczął się konkurs wiedzowy, tu ostateczna walka była ciężka między dwoma fanami ze większym stażem, niż trzeci miał lat. Batalia między Arturem a Mateuszem o pierwsze miejsce została rozstrzygnięta o włos, pewnie trwałaby dłużej, gdyby nas nie pogoniono, żeby już kończyć, bo wyniki trzeba ogłosić.
Dalej mieliśmy szansę trochę poobserwować co się działo pod sceną, gdzie odbywał się konkurs na Obi-Wana Kenobiego. By zostać Obi-Wanem wystarczyło mieć najdłuższą brodę, którą robiono z jakiejś pianki. Z boku śmiesznie to wyglądało, ale osobiście wolałbym nie brać w tym udziału i wcale bym się nie zdziwił, gdyby rodzicom tych dzieciaków to też się nie spodobało. A po osiemnastej powoli wszyscy zaczęli się zbierać.
Płyty ze zwiastunem „Star Trek: Nemezis” nie otrzymałem z powrotem. Cóż, Fizyk zawsze dziwnie na ST reagował, więc pewnie płytkę tę unicestwił.
Również i tego dnia udało nam się porozmawiać z kilkoma osobami. Jakie będą tego efekty, zobaczymy. Mam nadzieję, że ktoś z tych osób, pojawi się któregoś pięknego dnia u nas na spotkaniach.
Postludium
Cały czas można było pograć w Battlefronta. Cztery stoiska z nim były mocno oblegane, tak więc ani mnie, ani twardemu, nie udało się nawet na chwilę tam usiąść by zobaczyć jak się w to gra.
Już po zakończeniu rozmawialiśmy przez chwilę z Tomkiem Koperą z Media Markt. Mamy nadzieję, że im również się to podobało, tak jak nam. Tym bardziej, że frekwencja dopisała i udało się przebić wrześniowe „Bitwy Śródziemia”.
Z naszej strony trzeba przyznać, że jesteśmy zadowoleni z takiej akcji. Pomijając wszystko inne, jest to bardziej bezpośredni kontakt z ludźmi. Faktycznie na konwentach fantastycznych, jak Szederiada, czy „Wrocławskie Dni Fantastyki”, przychodzi więcej osób zainteresowanych bardziej Sagą. Na akcje takie jak „Galaktyczne Podboje” przychodzi więcej przypadkowych osób, ale prawda jest taka, że to właśnie tutaj wielu osobom łatwiej się przełamać i pojawić po raz pierwszy. Z drugiej strony, to właśnie przypadkowe osoby o nas w ogóle nie słyszały, bo bywalcy konwentów fantastycznych zazwyczaj czegoś gdzieś się dowiedzieli.
By Lord Sidious
Wątek na Forum.