Coruscant, A.D. 2004-07-10
Dnia 10.07.2004 Coruscant zostało oblężone przez Fanatyków Star Wars, wszystko zaczęło się polach Mokotowskich, gdzie przybysze rozbili obóz i delektowali się przywiezionymi trunkami, co spowodowało przybyciem służb porządkowych planety (Szturmowiec + Straż Miejska.)
Tym czasem w okolicach swojej głównej kwatery miejscowi Fanatycy obserwowali przybyłych , jak degustują stołeczne trunki. Powoli zaczęli napływać do swej siedziby. Na holonecie pojawiły się pogłoski o złych zamiarach przybyszy, ale okazały się one wierutnym kłamstwem. Fani z wielu planet położonych w koło centrum Coruscant przybyli na Spotkanie z Fanatykami ze Stolicy.
Po przybyciu na spotkanie zamurowało mnie, to co zobaczyłem ogarnęło mnie najpierw paniką, a następnie wielką Mocą – tylu fanatyków w jednym miejscu, tego jeszcze nie było. Wiele konwentów może pozazdrościć takiego skupiska Mocy. Zachwycony, z zapartym tchem, usiadłem przy odległej sali i patrzyłem z zachwytem na ten widok, upajałem się nim jak piękną nagą kobietą lub wspaniałym obrazem, np. 6x Ostatnia Wieczerza, bo tylu ich było, lub nawet więcej. W te pędy poleciałem i zamówiłem dwie Perły, aby ochłoną, z minuty na minutę, miejscowego czasu, powiększało się grono pięknych fanek oraz wspaniale umięśnionych fanów . Cóż to był za widok, ślinka ciekła, wiec trzeba się ochłodzić kolejną Perłą, i tak dalej.
Po jakimś czasie przybyła grupa łowców, którzy przynieśli ... i tu uwaga, kask Lorda Vadera, zwinęli go, gdy przebywali na jakiejś odległej plaży, gdzie wypoczywał w otoczeniu pięknych pań na wakacjach Darth Anakin. Takiemu to dobrze. Każdy z przybyłych z podziwem oglądał zdobycz, kilku nawet wpadło na pomysł, że również skoczą do lawy, aby otrzymać takie wdzianko jak ma Ciemny, tfu, Mroczny Lord Ani. Ja osobiście również mierzyłem to cudo i też zapragnąłem być Anakinem po transwestytysci czy może transformacji, cholera to wie.
Z minuty na minuty, atmosfera zaczęła przypominać jedną wielką spartakiadę kto będzie większym smakoszem Perły. Wielu zaczęło się zbliżać ku sobie i wymieniać swoje spostrzeżenia związane oczywiście z wojnami, gwiezdnymi czy też klonów. Było kilku weteranów, którzy je pamiętali. Perła lała się strumieniami, wielu opuszczała Moc(z) – to wszystko przez to wydarzenie. Kilku nawet udało się polec w starciu z Tyską Perło, ale nie tylko z nią.
Jeden z fanów przebywających na gościnnych występach, zwany Frankim przybył w obstawie pięknej bodygard oraz ze swym nieodzownym rekwizytem, jakim jest mieczem świetlnym –0 fajne cudeńko, ale ponoć było wykorzystywane do zbereźnych celów na polach Coruscant, a fuuu, wstyd, ponoć ktoś wkładaj komuś go w d...., no własnie, ale można było wziąć do łapy. Był to drugi gadżet Mrocznego Lorda, który zapodział go podczas jakiejś akcji w bajzlu czy innej planecie. Ja nawet zrobiłem sobie fotkę z nim, na pamiątkę, ponoć w Holo podają o takiej sobie nawiśli między nami, ale to tylko plotki, wierutne kłamstwa. Qrde no !!
Po wylaniu. Oczywiście w gardła sporej ilości „wspaniałej” Perły, nadszedł czas pożegnania gości z odległych rubieży. Były całusy, długie namiętne pocałunki pomiędzy fanami i oczywiście fankami, ale to przy okazji.
Gdy się pożegnaliśmy zaczęliśmy ogarniać wzrokiem pole „bitwy”. Powiem tak, to był straszny i przerażający widok. Same puste qfle. Wszystko wypili do dna. Postanowiłem zatopić swój smutek w prycie, wspaniałym winie owocowe Małgoś (100% siary) – nazwa adekwatna do jakości.
Po kilku kolejkach rozpoczęły się tajne rozmowy na temat wyjazdu na Alderaan, tej planety, gdzie będzie odbywał się II Konwent Miłośników Gwiezdnych Wojen. Padło kilka uszczypliwych uwag pod adresem kierownictwa i jego pomysłów, ale zapewne w pewnym procencie zostaną wdrożone w życie, a co, po kiego tyle czasu myślałem i męczyłem się nad tymi pomysłami. Został np. przyjęty z dziką radością, pomysł dotyczący koszulek reprezentacyjnych Warszawskiego Fan Klubu Star Wars, mogę zapewnić że będą one mniodne i wszyscy będziemy tak ładnie ubrani, że hey !! A niech inni wiedzą, że Coruscant Rulez.
Po burzliwych dyskusjach i wywaleniu kolejnej beczki z Perłą, rozpoczęto nas powoli przepraszać, ponieważ załoga Starego Młynka chciała iść do swoich domków położyć się spać i od stresować się. Hmm, ciekawe po czym i dlaczego??
W drodze na Rynek Starego Coruscant, zaatakowaliśmy jakiś dziwny lokal zwany Indeksem – straszna dziura, muza fatalna, popaprany Didżej – tragedia, można dostać poj.. mózgu – o ile ktoś takowy posiada – a co to takiego ?? Po zakończeniu oblegiwania w/w speluny wydostaliśmy się na świerze powietrze wyższych poziomów stolicy, uffffff, co za ulga i tu stwierdziłem że, chyba wrócę już do swojego apartamentu, ale nie sam, a co, pryta i perła jest, więc można powalczyć jeszcze, ale już inkoguto w miłym toważystwie. I na tym FINITO.
Dnia 10.07.2004 Coruscant zostało oblężone przez Fanatyków Star Wars, wszystko zaczęło się polach Mokotowskich, gdzie przybysze rozbili obóz i delektowali się przywiezionymi trunkami, co spowodowało przybyciem służb porządkowych planety (Szturmowiec + Straż Miejska.)
Tym czasem w okolicach swojej głównej kwatery miejscowi Fanatycy obserwowali przybyłych , jak degustują stołeczne trunki. Powoli zaczęli napływać do swej siedziby. Na holonecie pojawiły się pogłoski o złych zamiarach przybyszy, ale okazały się one wierutnym kłamstwem. Fani z wielu planet położonych w koło centrum Coruscant przybyli na Spotkanie z Fanatykami ze Stolicy.
Po przybyciu na spotkanie zamurowało mnie, to co zobaczyłem ogarnęło mnie najpierw paniką, a następnie wielką Mocą – tylu fanatyków w jednym miejscu, tego jeszcze nie było. Wiele konwentów może pozazdrościć takiego skupiska Mocy. Zachwycony, z zapartym tchem, usiadłem przy odległej sali i patrzyłem z zachwytem na ten widok, upajałem się nim jak piękną nagą kobietą lub wspaniałym obrazem, np. 6x Ostatnia Wieczerza, bo tylu ich było, lub nawet więcej. W te pędy poleciałem i zamówiłem dwie Perły, aby ochłoną, z minuty na minutę, miejscowego czasu, powiększało się grono pięknych fanek oraz wspaniale umięśnionych fanów . Cóż to był za widok, ślinka ciekła, wiec trzeba się ochłodzić kolejną Perłą, i tak dalej.
Po jakimś czasie przybyła grupa łowców, którzy przynieśli ... i tu uwaga, kask Lorda Vadera, zwinęli go, gdy przebywali na jakiejś odległej plaży, gdzie wypoczywał w otoczeniu pięknych pań na wakacjach Darth Anakin. Takiemu to dobrze. Każdy z przybyłych z podziwem oglądał zdobycz, kilku nawet wpadło na pomysł, że również skoczą do lawy, aby otrzymać takie wdzianko jak ma Ciemny, tfu, Mroczny Lord Ani. Ja osobiście również mierzyłem to cudo i też zapragnąłem być Anakinem po transwestytysci czy może transformacji, cholera to wie.
Z minuty na minuty, atmosfera zaczęła przypominać jedną wielką spartakiadę kto będzie większym smakoszem Perły. Wielu zaczęło się zbliżać ku sobie i wymieniać swoje spostrzeżenia związane oczywiście z wojnami, gwiezdnymi czy też klonów. Było kilku weteranów, którzy je pamiętali. Perła lała się strumieniami, wielu opuszczała Moc(z) – to wszystko przez to wydarzenie. Kilku nawet udało się polec w starciu z Tyską Perło, ale nie tylko z nią.
Jeden z fanów przebywających na gościnnych występach, zwany Frankim przybył w obstawie pięknej bodygard oraz ze swym nieodzownym rekwizytem, jakim jest mieczem świetlnym –0 fajne cudeńko, ale ponoć było wykorzystywane do zbereźnych celów na polach Coruscant, a fuuu, wstyd, ponoć ktoś wkładaj komuś go w d...., no własnie, ale można było wziąć do łapy. Był to drugi gadżet Mrocznego Lorda, który zapodział go podczas jakiejś akcji w bajzlu czy innej planecie. Ja nawet zrobiłem sobie fotkę z nim, na pamiątkę, ponoć w Holo podają o takiej sobie nawiśli między nami, ale to tylko plotki, wierutne kłamstwa. Qrde no !!
Po wylaniu. Oczywiście w gardła sporej ilości „wspaniałej” Perły, nadszedł czas pożegnania gości z odległych rubieży. Były całusy, długie namiętne pocałunki pomiędzy fanami i oczywiście fankami, ale to przy okazji.
Gdy się pożegnaliśmy zaczęliśmy ogarniać wzrokiem pole „bitwy”. Powiem tak, to był straszny i przerażający widok. Same puste qfle. Wszystko wypili do dna. Postanowiłem zatopić swój smutek w prycie, wspaniałym winie owocowe Małgoś (100% siary) – nazwa adekwatna do jakości.
Po kilku kolejkach rozpoczęły się tajne rozmowy na temat wyjazdu na Alderaan, tej planety, gdzie będzie odbywał się II Konwent Miłośników Gwiezdnych Wojen. Padło kilka uszczypliwych uwag pod adresem kierownictwa i jego pomysłów, ale zapewne w pewnym procencie zostaną wdrożone w życie, a co, po kiego tyle czasu myślałem i męczyłem się nad tymi pomysłami. Został np. przyjęty z dziką radością, pomysł dotyczący koszulek reprezentacyjnych Warszawskiego Fan Klubu Star Wars, mogę zapewnić że będą one mniodne i wszyscy będziemy tak ładnie ubrani, że hey !! A niech inni wiedzą, że Coruscant Rulez.
Po burzliwych dyskusjach i wywaleniu kolejnej beczki z Perłą, rozpoczęto nas powoli przepraszać, ponieważ załoga Starego Młynka chciała iść do swoich domków położyć się spać i od stresować się. Hmm, ciekawe po czym i dlaczego??
W drodze na Rynek Starego Coruscant, zaatakowaliśmy jakiś dziwny lokal zwany Indeksem – straszna dziura, muza fatalna, popaprany Didżej – tragedia, można dostać poj.. mózgu – o ile ktoś takowy posiada – a co to takiego ?? Po zakończeniu oblegiwania w/w speluny wydostaliśmy się na świerze powietrze wyższych poziomów stolicy, uffffff, co za ulga i tu stwierdziłem że, chyba wrócę już do swojego apartamentu, ale nie sam, a co, pryta i perła jest, więc można powalczyć jeszcze, ale już inkoguto w miłym toważystwie. I na tym FINITO.