IV Imperiada:
Twardy Dezinformacja
Przemierzałem przez rynek zmierzając wprost do jaskini Fizyka – knajpy „Alladin’s”. Miałem na sobie czarne ubranie, koszulkę z bohaterem Imperium (Jar Jar) oraz mroczne okulary (z ang. „dark glasses” tł. A. Syrz…). Kiedy mijałem fontannę na rynku, obok przemknął jakiś ojciec z może pięcioletnim dzieckiem. Dziecko wskazało mnie palcem i krzyknęło:
- Tata, Jedi!
Dalsze losy obydwu nie są znane i zapewne już nie będą.
Z prywatnego bloga Lorda Sidiousa
Zaczęło się to wszystko jakieś 4 miesiące temu, ostatniej Soboty Lutego, a tu proszę, połowa Czerwca i już IV za nami... No, ale, czas włączyć neurowyzwalacz wspomnień i spisać raport z tego, co było, nie będzie i nie wróci więcej. Oczywiście, przeczuwając, że Imperiada znowu nam zajmie cały dzień, pierwsze, co zrobiłem po zjedzeniu śniadania, to zakupy, znaczy się kupiłem chleb, bo mi się skończył. Potem już ze spokojnym sercem mogłem iść na Spotkanie, w tym celu wsiadłem w prawidłowy prom zatrzymujący się przy stanowisku komunikacji publicznej i poleciałem w kierunku miejsca spotkania. Z ulgą stwierdziłem po drodze, że korków na szlakach powietrznych nie ma i doleciawszy na miejsce wysiadłem z promu i skierowałem się na miejsce spotkania naszej supertajnej organizacji, czyli Informacyjno-Metodycznego Planowania Ewidentnych Reakcyjnych Imperialnych Aliantów Dezinformujących Admirała, w skrócie I.M.P.E.R.I.A.D.A, a w jeszcze większym, Imperiada. Tak, więc może przytoczę tu listę obecności, zwanej dla niepoznaki od zawsze Dramatis Personae, tak, więc:
Dramatis Personae:
• Leonidas - w plecaku mu coś brzęczało, jakby łyżeczki
• Misiek – (pijak, zupełnie jak Stackpole) jak wiadomo, lub nie, zmienia ksywkę, zamiast końcówki ‘z LO’, będzie ‘NEJangelista’
• Calach – przedstawiciel pro imperialnych Jedi z Kłodzka
• Vengar – dzielny podajwan Calacha
• Rusis – Wmawiający wszystko wszystkim Mistrz Calacha i Vengara (przyniósł książkę z NEJ)
• Andrzej z LO2 – kontynuator tradycji nickowych Miśka
• Jedi Neon – na konkursie sypał nazwami jak z rękawa (w tym z gier)
• Rodian – Najmłodszy uczestnik spotkania. W konkursie podobnie jak brat, Jedi Neon
• Sky – inicjator dyskusji i mini-fanfilmie
• Adi Galla – przyniosła Jabłko, i wszystkich kusiła.
• Jenth23 – Dawniej znana pod imieniem SithLady, niestety, musiała zmienić tożsamość, w związku z Akcjami Kontrwywiadu (przyniosła encyklopedię z hasłami z NEJ)
• LSF – LSF to skrót, od Lord Sith Freejack. Trochę się spóźnił na konkurs.
• Lord Sidous – z niewiadomych przyczyn okrzyknięty tytułem Jedi, przez jakąś rodzinę. Cenzor tego raportu, dostawca pizzy, zawadiaka, listonosz, szelma, sprzedawca ksiażek, założyciel klanu Huttów, a także poprzednik Woźnego w pewnym podrzędnym Liceum. (przyniósł książkę z NEJ)
• I Ja, Fizyk, znaczy się Darth Fizyk – zupełnie niewiadomo, kto i skąd, prawdopodobnie urwał się z choinki. W każdym razie prawdziwa gwiazda spotkania. (przyniósł książkę z NEJ)
O, ale czas zrelacjonować przebieg. Tak, więc z Lordem Spotkaliśmy się tuż po 11 pod „Alladin’s”. Pierwszy chwyt za klamkę, i było zamknięte, trochę się pośpieszyliśmy. Więc poszliśmy kawałek ulicą, gdy pięć minut później wróciliśmy, wszystko już było otwarte, więc weszliśmy i zajęliśmy stoliki. Gdy tak siedzieliśmy popijając bliela, skradając się wszedł do lokalu Misiek, a zaraz po nim Leonidas. Wkrótce lokal zmienił się w bibliotekę. To ważny punkt spotkania, gdyż biblioteki mogą jeszcze odegrać ważną rolę np. w życiu Miśka.
Gdy już się nas się trochę zebrało, zaczęliśmy rozmawiać. Najpierw każdy pochwalił się swoimi „dziełami”, czy to literackimi (proza i liryka), czy też grafika. Misiek przyniósł nawet okładki swoich e-booków, z których na jednej było widać Jacena Solo z brodą. Tłumaczył się, że widocznie czymś pobrudził, ale nikt mu nie chciał uwierzyć. Tak więc po rozdaniu wydruków, rozpoczęliśmy grę w Państwa-Miasta, który trwał ładnych kilka godzin, z przerwą na obiad. Walka była zażarta, w powietrzu krzyżowały się nazwy, rasy, postacie, planety, myśliwce, zwierzaki, rośliny, droidy i tytuły. Na szczęście nikt nie ucierpiał i nie trzeba było wzywać 2-1B razem z FX-7 i zbiornikiem bacty. Mając ściągi na kolanach, zespół Miśka był bezkonkurencyjny i zajął pierwsze miejsce. Ostatnie miejsce zajęła jednoosobowa drużyna LSFa, który przyszedł w połowie konkursu i tym samym zniweczył plany mojej drużyny na zajęcie wyżej wspomnianego, najbardziej prestiżowego, ostatniego miejsca [przypis Lorda Sidiousa Widzę, że Fizyk powoli przejmuje niektóre z moich zwyczajów i pojmuje pewne rzeczy, czyli po żydowsku. Pierwsze miejsca w Synagodze to zawsze miejsca przy drzwiach.]. Generalnie trzeba powiedzieć, że były następujące zespoły:
- Misiek, Calach & Vengar – oszuści, którzy pod ławką mieli przewodniki, a Misiek w WAPowej wersji encyklopedii Vitasa sprawdzał wszystko. Misiek jako typowy wróg NEJ zawsze podawał z niej hasła. Jako jedyny w zwierzętach na „O” wpisał ooglitha.
- Jenth23, Neon & Lord Sidious – ledwo zajęli drugie miejsce, nie dość, że KOTORem lecieli, to jeszcze hasła wymyślali – o np. planeta na „U” – Utapau
- Leonidas, Andrzej & Sky – już, żeby nie płakali, to im walkowerem oddaliśmy trzecie miejsce (niepewne jak Epizod III). Ich wiedza o SW była tak marna, że statek na „F” to u nich był Flagowy (a nie np. Falcon Millenium)
- AdiGalia, Rodian & Darth Fizyk – drużyna mistrzów, zajęliśmy najlepsze miejsce. Czwarte, jak czwarty epizod, który na głowę bije prequele (miejsca 1-3).
- LSF – tego nikt nie chciał zastopować. Na dodatek jako jedyny przy planetach na „B” podał Bastion, więc pozwolono mu dopisać sobie więcej punktów.
Po konkursie była krótka rozmowa na temat X-Wingów, kto przeczytał, kto nie, kto wszystkie ma, a których nie czytać, które czytać, które zostaną wydane a kiedy i dlaczego. Rozmowy nie trwały zbyt długo, jako że przeczytał wszystkie tylko LS, a kończył czytać Misiek. No jeszcze Jenth23 przeczytała, ale po angielsku, więc nie wiedziałą nic o tym, że Nawara Ven jest kobietą, ani tym bardziej o "Zyg, zyg komandorze".
Za to wszyscy ochoczo włączyli się do dyskusji o wyjeździe na Alderaan, no, prawie wszyscy, ponieważ nie wszyscy się nań wybierają. Padły propozycje, zgłoszenia, zdjęcia, pociągi, porwania samolotu, czy nawet wpakowania się całą ekipą do samochodu Anora, a w końcu stanęło na tym, że trzeba zebrać założenia, co do transportu i wtedy tegoż transportu szukać.
Rozmawialiśmy także o mini-fanfilmie, jakiejś śmiesznej historyjce przeniesionej na bity komputerowego wideo. I będzie to prawdopodobnie ekranizacja Pogawędek przy Koreliańskim. O Komiksach podobnie jak o X-Wingach za dużo nie porozmawialiśmy, za to wszyscy jakiś przeczytali (na spotkaniu oczywiście, bo było w czym wybierać), wszyscy, oprócz Jenth23, która zajęła się czytaniem radosnej twórczości fanów, między innymi mojej (ech, żeby jeszcze dostać jakieś komentarze, lub oceny... można to zrobić np. tu albo tu lub tu), i chyba wszystko przeczytała. Lwią część owej twórczości wyniósł cichaczem Sky, gdy szedł do domu.
Leonidas też coś wyniósł ze spotkania, a był to nóż i widelec. Pani, która obsługiwała, nie zorientowała się i gdy Leonidas poprosił o jeszcze jedną parę (tym razem do jedzenia w knajpie, brudnych do domu nie będzie brał), podała mu je.
Oczywiście dostaliśmy jak zwykle i cukierki, i ciasteczka, i nawet nie powiedziano nam, żebyśmy więcej nie przychodzili. (Choć Lord stwierdził, że prawdziwy przeciwnik NEJ to by rozwalił bar w poszukiwaniu Yuuzhan i Misiek już się prawie zdecydował). Po przeczytaniu Listu dobrych i złych wiadomości, wykłóceniu się, kto, co i za ile zamówił, opłaciliśmy List, opiewający na 146 kredytów dodając dodatek tak zwany, naMOCnik. Tym razem byliśmy jednak sprytniejsi i nie wyszliśmy od razu po zapłaceniu. W pewnym momencie rozmowa działa się w dwóch obozach w słusznym (Rusis, Fizyk, Calach i Vengar) oraz służebnym (Misiek, Lord Sidious, Leonidas i Sky). Myśmy rozmawiali o Star Warsach, SW RPG. A oto wycinek z rozmów drugiego zespołu.
Otóż Misiek powiedział, że jak mu nie wypalą inne kierunki studiów to pójdzie na bibliotekoznawstwo. Potem ma zamiar pracować w bibliotece Uniwersytetu Jagielońskiego i potajemnie podmieniać książki. Generalnie plan jest prosty. Wszystko zostanie zamienione na Pełnomocnika Sprawiedliwości, Finalny Skok lub „Ścieżkę terroru”. Misiek obiecał, że nie odpuści żadnym starodrukom. A do nowelek wrzuci podziękowania. Z oryginalnych książek zostaną jedynie okładki. Oczywiście ponieważ się już wydał, musiał przekupić resztę, by pozwolili mu dokonać tego niecnego czynu (tak naprawdę chodzi o to, żeby za 1000 lat wszyscy uznali, że do roku 2050 głównym pisarzem w całej historii ludzkości był Misiek i kilku znajomych. Reszta rzeczy ma zniknąć, pozostaną tylko tytuły). I tak oto Lord dał się przekupić obietnicą, ze w okładce The Final Prophecy znajdziemy Poskromienie Woźnego, bo ono też jest o przepowiedniach. Potem padały pomysły, czy Shrek mył zęby Yuuzhańkim wynalazkiem, bo ta „pasta” w pierwszej części była żywa.
Duch admirała twardego był obecny jak nigdy. W większości były to kawały o nim, ale to szczegół.
Ucięliśmy sobie ciekawą rozmowę z panią kelnerką, która się dziwiła, czy my poza Gwiezdnymi Wojnami niczym innym się nie interesujemy (np. ślimakami syberyjskimi lub baletem mongolskim).
Gdy już wyszliśmy z Kantyny „Alladin’s” skierowaliśmy swe kroki do rynku, a było nas pięciu, z każdym z nas była Moc. Na rynku było dużo ludzi, pomimo dość chłodnej pory roku, jaką jest lato. W dodatku padało. Mi padł telefon, a Misiek padał ze śmiechu. Leonidas miał specjalny samolocik, niestety, nie rzucił go żadnym dziewczynom, i tak przeszliśmy przez rynek. Samolocik był podstępem, otóż było na nim napisane „Czy lubisz Gwiezdne Wojny”. Poszliśmy pod trzy teatry (Operę w której środku z obecnych był tylko Lord – ciekawe ile on ma lat, skoro od połowy lat 80. ją remontują, Kameralny - lub raczej scena Kameralna Teatru Polskiego – Lord twierdzi, że to jego ulubiony teatr, nic dziwnego skoro grają jedną sztukę. Wystarczy raz pójść i koniec, był też Teatr Lalek, w którym jakoby występował Misiek ze swoją sztuką „NEJ w 30 sekund”. Nie odwiedziliśmy Teatru Współczesnego – ulubiony teatr Józefa Kiszki) i wróciliśmy na przystanek tramwajowy. Po przejechaniu jednego przystanku, wysiadł Rusis z Leonidasem, a po dwóch kolejnych wysiadł Misiek. Wysiadając, Misiek przy okazji zdradził się. Już wiemy, czemu tak nie cierpi Nowej Ery Jedi, otóż jest on jednym z Yuuzhan, a seria go demaskuje. Skąd to wiadomo? Stanął przed drzwiami promu i czekał, aż się otworzą, widocznie jeszcze nie odzwyczaił się od żywych statków, które same się otwierają.
A i jeszcze podczas rozmów na rynku, Rusis i Lord zostali pouczeni, by nie lecieć do pierwszych panienek, które zobaczą, chyba, że będzie ich pięć. Leonidas próbował panienki na samolocik podrywać, ale też nie wyszło. Misiek przyznał się, że 1 maja zorganizował w Jeleniej Górze demonstrację przeciw NEJ. Poparła go Liga Polskich Rodzin, tylko przynieśli złe transparenty, bo mieli „Precz z Unią”, a tylko Misiek miał „Precz z NEJ”.
Podsumowując można to supertajne spotkanie supertajnej organizacji I.M.P.E.R.I.A.D.A zwanej w większym skrócie Imperiada uznać za jedno z 4 najbardziej udanych i za najdłuższe z odbytych do tej pory.
Swoje opinie (ew. prawdziwe wersje raportu, a także głosowanie nad wersjami) można wpisać tutaj.