Tytuł oryginału: Routine Valor Scenariusz: Randy Stradley Rysunki: Doug Wheatley Tusz: Mark Pennington Kolory: Ronda Pattison Okładka: Sean McNally Tłumaczenie: Maciej Drewnowski Wydanie PL: Egmont w SWK #4/2014 Wydanie USA: Dark Horse Comics 2006 |
Recenzja Onomy
„Rutynowe męstwo” to krótki, tylko 10-stronicowy komiks wydany z okazji Free Comic Book Day – stąd też od razu można przewidzieć, że nie ma tu zbyt rozbudowanej czy intrygującej fabuły. Dlatego autorzy nawet nie starali się tu takowej stworzyć.
Komiks opowiada o ataku na bazę Separatystów na Sarrish w sektorze Vensens. Głównym bohaterem jest komandor Cody, który ma tu swój popisowy moment, dowodząc oddziałem i potykając się z droidami nie tylko na odległość, ale i np. wręcz. Prawie cały komiks ukazuje po prostu przebieg bitwy, w sposób dosyć dokładny – latają kanonierki LAAT/i, klony wspinają się po naturalnych barierach terenowych, trwają ostrzały. Nieco humorystyczne okazuje się zakończenie komiksu, gdzie Cody melduje Obi-Wanowi o przebiegu bitwy – choć ta końcowa myśl, nawiązująca do tytułu komiksu, daje też na chwilę do myślenia – nie tylko o tym, co przed chwilą się przeczytało, ale i kontekście tej historii.
Rysunkowo mamy tu to samo, co w nadchodzącej wtedy serii „Mroczne Czasy” - czyli fotorealistyczne szkice Douga Wheatleya (bez tuszy) oraz nieco matową kolorystykę Rondy Pattison. Wheatley świetnie sobie radzi z kadrowaniem tak dynamicznej bitwy, oraz dobrze, nieco kinematograficznie, one oddają jej brud i kurz. Prawie każdy kadr jest swoistym małym dziełem komiksu. Jeśli komuś nie pasuje bardzo ograniczona zawartość fabularna, to po komiks warto sięgnąć choćby dla wspaniałych ilustracji.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 9/10 Rysunki: 10/10 Kolory: 10/10 Opis świata: 5/10 |