Autor: Gantoris (2004)
Co się Wam... przepraszam NAM kojarzy gdy słyszycie słowa Polski Fandom Star Wars? Spotkania przy piwie, wymiany i wzajemne pożyczanie sobie książek, płyt, komiksów i wszelkiego innego tak zwanego „stafu”. Bardzo to miłe prawda? Nowe znajomości, nowe telefony i e-maile zapisane w notesie, nowi ludzie. To wszystko dzieje się na coraz liczniejszych spotkaniach fanów. Zanim jednak do nich dojdzie, wcześniej są wielogodzinne dyskusje przez gadu-gadu, na czatach, oraz wymiana zdań na różnych Forach dyskusyjnych. Wymienię tylko dwa największe – Holonet i Forum Bastionu, ale nie ma co ukrywać że jest masa mniejszych, powstałych przy innych stronach internetowych. Fani mają własną grupę usenetową, oraz oczywiście kanał IRC – #starwars-pl.
Internet stwarza tak ogromne możliwości, że istnienie Polskiego Fandomu Gwiezdnych Wojen wydawało by się niemożliwe. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że to właśnie dzięki tej światowej pajęczynie, zainteresowanie SW, oraz wszelkie zwyczaje fanowskie, dotarły do Polski i się tutaj rozpowszechniły. To jednak nie tylko Internetowi fandom zawdzięcza swój dzisiejszy wygląd. Fandom nad Wisłą to przede wszystkim ludzie. Ale ludzie podzieleni i nie zjednoczeni. Nie mam tu na myśli Oficjalnego Fanklubu, mającego „błogosławieństwo” Lucasa, bo z tego co wiem, zrealizowanie takiej idei jest na razie u nas niewykonalne. Koncentruję się na „Tu i Teraz”. To co jest, z jednej strony jest piękne i wspaniałe, ale z drugiej strony są jakieś zgrzyty. Coś nie gra. W powietrzu wyczuwa się czasem wrogość między ludźmi, których łączy wspólna pasja. Nie da się ukryć, że istnieją w Polsce trzy grupy fanów. Ściśle związani z jedną z Polskich stron internetowych, Inni – z drugą, a trzecia grupa to ci, którzy są pomiędzy. Ja nie jestem przekonany o wyższości żadnej z nich, ale już samo to, że wysłałem swój tekst do Yako z Bastionu, może mnie sytuować w jednej z grup. Niestety. Każdy ma swoje ulubione rzeczy, które na jednej stronie są, na drugiej nie. Tego się nie przeskoczy. Tak samo, jak jedni korzystają z WP, a inni z Onetu. Nie to jednak mam na myśli. Czasem pomiędzy fanami czuje się pewną wrogość, choć, o dziwo, znika ona, lub cichnie tylko, przy osobistych spotkaniach. To jest bardzo dziwne... Nie sądzicie? Pomiędzy stronami, których cały czas nie wymieniam z nazwy występują rzecz jasna jakieś „zgrzyty” ale są one spowodowane normalną na rynku konkurencją, co w przypadku jednej z nich wiąże się bezpośrednio z pieniędzmi. Niedopuszczalne są tylko pewne „ciosy poniżej pasa”, a do takich jak wiem dochodziło. Nadal bez nazw i bez przykładów.
Konkurencja miedzy witrynami nie zmienia jednak faktu, że Fani powinni być razem. Takie jest założenie, ale do jego realizacji potrzeba zainteresowania tych, o których tutaj mowa. O tych, co zakochani są w świecie SW.
Mam nadzieję, że tym malutkim apelem otworzę choć kilka fanatycznych oczu i pewne postawy zmienią się. Czego sobie i Wam życzę.
Co się Wam... przepraszam NAM kojarzy gdy słyszycie słowa Polski Fandom Star Wars? Spotkania przy piwie, wymiany i wzajemne pożyczanie sobie książek, płyt, komiksów i wszelkiego innego tak zwanego „stafu”. Bardzo to miłe prawda? Nowe znajomości, nowe telefony i e-maile zapisane w notesie, nowi ludzie. To wszystko dzieje się na coraz liczniejszych spotkaniach fanów. Zanim jednak do nich dojdzie, wcześniej są wielogodzinne dyskusje przez gadu-gadu, na czatach, oraz wymiana zdań na różnych Forach dyskusyjnych. Wymienię tylko dwa największe – Holonet i Forum Bastionu, ale nie ma co ukrywać że jest masa mniejszych, powstałych przy innych stronach internetowych. Fani mają własną grupę usenetową, oraz oczywiście kanał IRC – #starwars-pl.
Internet stwarza tak ogromne możliwości, że istnienie Polskiego Fandomu Gwiezdnych Wojen wydawało by się niemożliwe. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że to właśnie dzięki tej światowej pajęczynie, zainteresowanie SW, oraz wszelkie zwyczaje fanowskie, dotarły do Polski i się tutaj rozpowszechniły. To jednak nie tylko Internetowi fandom zawdzięcza swój dzisiejszy wygląd. Fandom nad Wisłą to przede wszystkim ludzie. Ale ludzie podzieleni i nie zjednoczeni. Nie mam tu na myśli Oficjalnego Fanklubu, mającego „błogosławieństwo” Lucasa, bo z tego co wiem, zrealizowanie takiej idei jest na razie u nas niewykonalne. Koncentruję się na „Tu i Teraz”. To co jest, z jednej strony jest piękne i wspaniałe, ale z drugiej strony są jakieś zgrzyty. Coś nie gra. W powietrzu wyczuwa się czasem wrogość między ludźmi, których łączy wspólna pasja. Nie da się ukryć, że istnieją w Polsce trzy grupy fanów. Ściśle związani z jedną z Polskich stron internetowych, Inni – z drugą, a trzecia grupa to ci, którzy są pomiędzy. Ja nie jestem przekonany o wyższości żadnej z nich, ale już samo to, że wysłałem swój tekst do Yako z Bastionu, może mnie sytuować w jednej z grup. Niestety. Każdy ma swoje ulubione rzeczy, które na jednej stronie są, na drugiej nie. Tego się nie przeskoczy. Tak samo, jak jedni korzystają z WP, a inni z Onetu. Nie to jednak mam na myśli. Czasem pomiędzy fanami czuje się pewną wrogość, choć, o dziwo, znika ona, lub cichnie tylko, przy osobistych spotkaniach. To jest bardzo dziwne... Nie sądzicie? Pomiędzy stronami, których cały czas nie wymieniam z nazwy występują rzecz jasna jakieś „zgrzyty” ale są one spowodowane normalną na rynku konkurencją, co w przypadku jednej z nich wiąże się bezpośrednio z pieniędzmi. Niedopuszczalne są tylko pewne „ciosy poniżej pasa”, a do takich jak wiem dochodziło. Nadal bez nazw i bez przykładów.
Konkurencja miedzy witrynami nie zmienia jednak faktu, że Fani powinni być razem. Takie jest założenie, ale do jego realizacji potrzeba zainteresowania tych, o których tutaj mowa. O tych, co zakochani są w świecie SW.
Mam nadzieję, że tym malutkim apelem otworzę choć kilka fanatycznych oczu i pewne postawy zmienią się. Czego sobie i Wam życzę.