Do Disneylandu jechałem głównie po to, żeby zobaczyć X-Winga, bo slyszałem, że takowy tam się znajduje... Na początku, jak dojechaliśmy na miejsce, wystraszyłem się, bo była straszna mgła... Jednak po dwóch godzinach mgła się ulotniła i dobrze... Ale zacznę od początku :D
Jak przekroczyłem bramy Disneylandu pomyślałem jedno - inny świat. Szczerze mówiąc atrakcje nie mają wiele wspólnego z Disneyem, a i wystrój pozostawia sporo do życzenia (Nie chodzi o to, że jest brzydko, tylko ze mogłoby być bardziej Disney'owo). Dostałem mapkę i szukałem X-Winga... Od razu go odnalazłem na mapce i ruszyłem na poszukiwania (Koledzy zgodzili się, żeby zwiedzanie zacząć od Star Wars), doszedłem do X-Winga i zrobiłem sobie z nim fotkę, obok ujrzałem sklepik, na którym było napisane czcionką Star Wars - "Star Traders". Wszedłem do niego, ale nic ciekawego nie zobaczyłem. Wyszedłem ze sklepu i ruszyłem na zwiedzanie Disneylandu... Po ok. 3 godzinach spotkaliśmy znajomego z grupy, który się mnie zapytał, czy byłem na atrakcji zwanej "Star Tours", odpowiedziałem, że nie, na co on odpowiedział, ze to symulator, jeśli w nim siedzisz, symuluje atak na Gwiazdę Śmierci. Od razu tam poszedłem. Kolejka do atrakcji znajdowała się w pewnym korytarzu w którym byłą niesłychana ilość rzeczy związanych z Gwiezdną Sagą. Był C-3PO, R2-D2, Admirał Ackbar, a na ścianie wisiała mapa galaktyki(!!). Niestety było ciemno i zdjęcia mi nie wyszły :(... Ale wracając do atrakcji - wszedłem do symulatora, na początku instrukcji, jak się zachowywać udzielał nam z ekranu admirał Ackbar, a Chewbacca demonstrował, jak to ma wyglądać... potem usiedliśmy w fotelach i rozpoczęła się podróż. Na wielkim ekranie był pokazany widok z okna myśliwca, a fotele poruszały się tak, żebyśmy wzięli to za rzeczywistość. Podczas skoku w nadprzestrzeń wgniatało w fotel, kiedy zostaliśmy trafieni przez TIE, oraz kiedy zniszczyliśmy DS strasznie nami trzęsło... Niesamowite przeżycie.
Po tym symulatorze postanowiłem wrócić do sklepu "Star Traders". Wszedłem i od razu zauważyłem pokoik, nad którym było napisane "Star Wars". Wszedłem do tego pokoiku i o zobaczyłem... Coś niesamowitego - dwie ściany były całe w figurkach, z których może dwie się powtarzały, na jednej ścianie były sztuczne ręce, a na jednej - koszulki... Pokoik był mały, ale mi w zupełności wystarczał...
Potem udałem się na dalsze zwiedzanie Disneylandu, ale nie chcę was nim zanudzać, bo ze Star Wars miało ono niewiele wspólnego.
To, co zobaczyłem w Disneylandzie przerosło moje oczekiwania, chciałbym tam wrócić z większą kasą i kupić sporo figurek (jedna figurka - ok.12 euro). Wszystkim polecam wyjazd do Disneylandu, jeśli chce się zobaczyć tylko atrakcje związane ze Star Wars to ok. 2-3 godziny wystarczą (licząc kolejkę do atrakcji), a jeśli ktoś chce się zabawić, to tylko i wyłącznie bilet całodzienny... i tak jest mało czasu !!