Raport według KaeSz
Z moich tajnych źródeł dowiedziałam się, iż dnia 20 września w mieścinie o nazwie Tosh’eek odbędzie się zjazd fanów SW. Jako żądna sensacji i skandali reporterka postanowiłam przeniknąć do rzeczonej organizacji i ujawnić światu, jakie perwersje mają miejsce na takich zjazdach. Pełna obaw, ale i podekscytowana rozpoczęłam działania.
Aby zyskać zaufanie zaproponowałam że mogę kogoś podwieść na miejsce spotkania moim maluchem (jak to zwykli mówić fani SW – śmigaczem :) I tutaj mój pierwszy sukces - na transport zadeklarowali się niejaki Jagedd Fel oraz kobieta o pseudonimie Ceta. Jak się później okazało nie lada szycha w półświatku gwiezdnowojennym – pani prezes PLS (Polskiej Ligi Sabacca). Podjechałam po Ceta do Bytomia, o dziwo Ceta była punktualnie !!!! (kolejny sukces) lecz przeraziłam się bagażem jaki miała ona ze sobą. Tyle broni naraz to ja jeszcze nie widziałam: jakieś pistolety miotacze, nawet rewolwer. Już wtedy wiedziałam że jestem na tropie wielkiej afery przemytniczej.
Na miejsce dotarliśmy jako pierwsi ok. 10.10, miałam więc czas na krótki rekonesans. Teren rzeczywiście urokliwy i ku memu rozczarowaniu nie zauważyłam żadnych podejrzanych rzeczy...na razie...Korzystając z chwili wolnego czasu udaliśmy się po prowiant do sklepiku, gdzie od razu Ceta zajęła się demolowaniem lodówki z napojami. Jednakże szybko opanowaliśmy sytuacje nawet bez większych szkód. Następnie udaliśmy się na ławkę na rynek, gdzie ku memu przerażeniu zbliżał się następny fan, ortodoksyjny fan –JORUUS. I nawet nie on sam był tak przerażający lecz to co niósł ze sobą: kije – całe szczęście nie bejsbolowe. Po pewnym czasie przybyła następna ekipa – tym razem aż z Poznania. Niejaki Anor wraz z Kolarzem przyjechali do Tosh’kaa zahaczając po drodze o Wrocław i przywożąc stamtąd następnych degeneratów: Lorda Sidiousa oraz twardego. Długo nie musieliśmy czekać gdy nadjechał następny samochód – tym razem fani z Zabrza: FatBantha, młoda Patafianka...znaczy padawanka Elf oraz Coran Horn i Ganner. W międzyczasie przyjechał Raul i pozostało jedynie czekać na banitę (pseudonim mówi sam za siebie) oraz na Kyle. Byli oni bardzo wyczekiwani, gdyż jak słyszałam przywieść ze sobą mieli jakieś ogórki. Niestety nie zdołałam dowiedzieć się cóż kryje się za owymi ogórkami, podejrzewam ze jakieś grzybki halucynogenki, ale nie mam na to żadnych dowodów – że tak powiem – dowody zostały zjedzone. Gdy już wszyscy przybyli mogliśmy zabrać się do akcji.
Teraz dopiero zaczęła się jazda. Wszyscy fani bezwstydnie zajęli miejsce na murku w środku ruin zamku Tosh’eeckiego, wyciągnęli napoje oczywiście procentowe, sięgnęli po Moc i rozpoczęli tworzenie scenariusza. Natchnieni napojami alko...tfu Mocą stworzyli dzieło genialne aczkolwiek takie które dopuszczone do oglądania może być jedynie po 23.00. Rozpoczęły się charakteryzacje aktorów. Szczególnie dotyczyło to JORUUSa i Lorda Sidiousa, który dzięki temu mogli w końcu pokazać swoje prawdziwe oblicze. Wspomniany już Anor przejął kontrole nad wszystkim, spisywał scenariusz rozdzielał role a następnie jako reżyser i operator rozpoczął realizację filmu. Nie muszę dodawać że sama zastałam wciągnięta w ów niecny proceder, ale czego się nie czyni dla idei.
Sam film jest skandaliczny: ta brutalność. Jeszcze przed pierwszym ujęciem popłynęła krew. Młoda padawanka złamałaby nos koledze !!! Co to się działo! A scena na kocyku, a ujęcia pani prezes w krótkiej spódniczce jak stoi na murku, przyglądanie się jak Kyle się stacza, sceny w kantynie – perwersja. Niestety pomimo moich prób sabotażu film został nakręcony do końca. Teraz należy tylko z obawą oczekiwać jego premiery.
Ostatnim fanem SW jaki dołączył do tej bandy był jakiś boss z Krakowa, mówili do niego Ozymadias. Jego przybycie nie zaskoczyło mnie szczególnie, wiem że fani SW mają swoją siatkę w całej Polsce, także w Krakowie.
Wszyscy po tak wyczerpującej pracy jaką jest kręcenie filmu udali się na zasłużony posiłek na pizze. Osobiście bałabym się jeść w takim towarzystwie – nigdy nie wiadomo co komu dosypią do jedzenia lub picia, ale że także zmęczyłam się odgrywaniem mojej roli, szczególnie trzykrotnie powtarzanej sceny mojej śmierci (oni to lubują się w makabrycznych ujęciach), postanowiłam coś zjeść. Pomimo ze jakiś Sith musiał mieszać im tam w kuchni, bo bardzo długo czekało się na pizze, jadło się w bardzo miłej atmosferze rozmawiając o sprawach nie tylko dotyczących SW. Niestety zaczęło się ściemniać. Jako osoba ostrożna wolałam się już stamtąd zbierać, nigdy nie wiadomo co fani SW robią po zmroku. Czekał nas wszystkich jednak jeszcze jeden kulminacyjny punkt programu. Zebrawszy się wszyscy wręczyliśmy twardemu prezent pożegnalny. Bowiem fani SW rozszerzają swoje pola wpływów, wysyłają nawet swoich ludzi daleko aż do Australii, aby tam rozwijać swoje ciemne interesy. Siatka fanów SW rozszerza się po całym świecie! Pożegnanie twardego odbyło się w bardzo przyjemnej atmosferze (jak na fanów SW), otrzymał on także prezent – poduszkę ze swoim zdjęciem oraz naszymi podpisami dookoła. Bardzo miła i wzruszająca chwila, ale wg mnie cos się za tym kryje...W tej poduszce na pewno coś się kryło na przemyt, jakieś drogocenne rzeczy, narkotyki albo co gorsza halucynogenne grzybki Banity. Niestety już nigdy nie dowiemy się prawdy....
Po tym ostatnim punkcie programu zaczęliśmy się rozjeżdżać do domów. Ja mając już i tak wiele wrażeń z tego dnia opuściłam towarzystwo pierwsza, jak już pisałam nie wiadomo co by się działo nocą. Z informacji jakie zdołałam jeszcze zebrać wynika ze wszyscy szczęśliwie dotarli na swoje planety. I tak zakończyła się przygoda w Tosh’kuu. Miejmy nadzieję powtórzy się za rok.
KaeSz
Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela – tfu Anora...
No, może nie do końca. Raport ten przedstawia wszystko w dość jednostronny sposób, pomijając kilka ważnych faktów. Mało kto wie, ale na zjazd w Toszku zadeklarował się ewenement na skalę światową – Andrzej Żyto. Anor nawet bagażnik przyszykował (na ewentualne straty). Niestety LordowiJarJarowi wypadła w piątek niespodziewana impreza. Generalnie poinformował on swojego znajomka – Lorda, iż jak wróci o ludzkiej godzinie – do 2 w nocy, do domu i się wyśpi, to rano pojawi się w punkcie zbornym. Jakież było zdziwienie Lorda i twardego, gdy AŻ faktycznie się tam pojawił. Niestety jego stan pozostawiał wiele do życzenia. Była godzina 9:30, a on właśnie wracał z imprezy i musiał się gdzieś przespać. Poznawszy Anora i twardego, pożegnał się i poszedł odsypiać.
To nie jest koniec wrocławskich incydentów. Warto też wspomnieć, że wieczorem po powrocie, Kolarz, twardy, Anor i Lord Sidious – zorganizowali sobie na Rynku mini spotkanie. Potem odwieziono Lorda do najdalszego zakątka od radosnego centrum Wrocławia, a Anor pojechał demolować twardemu wszystkie bluźnierstwa. Kolarz podobno pomagał. Zdegustowany twardy postanowił wyemigrować.
Na koniec zapraszamy do Galerii gdzie znajdują się zdjęcia, a także Selecty z produkcji filmu "Bitwa o Tosh'eek".
Z moich tajnych źródeł dowiedziałam się, iż dnia 20 września w mieścinie o nazwie Tosh’eek odbędzie się zjazd fanów SW. Jako żądna sensacji i skandali reporterka postanowiłam przeniknąć do rzeczonej organizacji i ujawnić światu, jakie perwersje mają miejsce na takich zjazdach. Pełna obaw, ale i podekscytowana rozpoczęłam działania.
Aby zyskać zaufanie zaproponowałam że mogę kogoś podwieść na miejsce spotkania moim maluchem (jak to zwykli mówić fani SW – śmigaczem :) I tutaj mój pierwszy sukces - na transport zadeklarowali się niejaki Jagedd Fel oraz kobieta o pseudonimie Ceta. Jak się później okazało nie lada szycha w półświatku gwiezdnowojennym – pani prezes PLS (Polskiej Ligi Sabacca). Podjechałam po Ceta do Bytomia, o dziwo Ceta była punktualnie !!!! (kolejny sukces) lecz przeraziłam się bagażem jaki miała ona ze sobą. Tyle broni naraz to ja jeszcze nie widziałam: jakieś pistolety miotacze, nawet rewolwer. Już wtedy wiedziałam że jestem na tropie wielkiej afery przemytniczej.
Na miejsce dotarliśmy jako pierwsi ok. 10.10, miałam więc czas na krótki rekonesans. Teren rzeczywiście urokliwy i ku memu rozczarowaniu nie zauważyłam żadnych podejrzanych rzeczy...na razie...Korzystając z chwili wolnego czasu udaliśmy się po prowiant do sklepiku, gdzie od razu Ceta zajęła się demolowaniem lodówki z napojami. Jednakże szybko opanowaliśmy sytuacje nawet bez większych szkód. Następnie udaliśmy się na ławkę na rynek, gdzie ku memu przerażeniu zbliżał się następny fan, ortodoksyjny fan –JORUUS. I nawet nie on sam był tak przerażający lecz to co niósł ze sobą: kije – całe szczęście nie bejsbolowe. Po pewnym czasie przybyła następna ekipa – tym razem aż z Poznania. Niejaki Anor wraz z Kolarzem przyjechali do Tosh’kaa zahaczając po drodze o Wrocław i przywożąc stamtąd następnych degeneratów: Lorda Sidiousa oraz twardego. Długo nie musieliśmy czekać gdy nadjechał następny samochód – tym razem fani z Zabrza: FatBantha, młoda Patafianka...znaczy padawanka Elf oraz Coran Horn i Ganner. W międzyczasie przyjechał Raul i pozostało jedynie czekać na banitę (pseudonim mówi sam za siebie) oraz na Kyle. Byli oni bardzo wyczekiwani, gdyż jak słyszałam przywieść ze sobą mieli jakieś ogórki. Niestety nie zdołałam dowiedzieć się cóż kryje się za owymi ogórkami, podejrzewam ze jakieś grzybki halucynogenki, ale nie mam na to żadnych dowodów – że tak powiem – dowody zostały zjedzone. Gdy już wszyscy przybyli mogliśmy zabrać się do akcji.
Teraz dopiero zaczęła się jazda. Wszyscy fani bezwstydnie zajęli miejsce na murku w środku ruin zamku Tosh’eeckiego, wyciągnęli napoje oczywiście procentowe, sięgnęli po Moc i rozpoczęli tworzenie scenariusza. Natchnieni napojami alko...tfu Mocą stworzyli dzieło genialne aczkolwiek takie które dopuszczone do oglądania może być jedynie po 23.00. Rozpoczęły się charakteryzacje aktorów. Szczególnie dotyczyło to JORUUSa i Lorda Sidiousa, który dzięki temu mogli w końcu pokazać swoje prawdziwe oblicze. Wspomniany już Anor przejął kontrole nad wszystkim, spisywał scenariusz rozdzielał role a następnie jako reżyser i operator rozpoczął realizację filmu. Nie muszę dodawać że sama zastałam wciągnięta w ów niecny proceder, ale czego się nie czyni dla idei.
Sam film jest skandaliczny: ta brutalność. Jeszcze przed pierwszym ujęciem popłynęła krew. Młoda padawanka złamałaby nos koledze !!! Co to się działo! A scena na kocyku, a ujęcia pani prezes w krótkiej spódniczce jak stoi na murku, przyglądanie się jak Kyle się stacza, sceny w kantynie – perwersja. Niestety pomimo moich prób sabotażu film został nakręcony do końca. Teraz należy tylko z obawą oczekiwać jego premiery.
Ostatnim fanem SW jaki dołączył do tej bandy był jakiś boss z Krakowa, mówili do niego Ozymadias. Jego przybycie nie zaskoczyło mnie szczególnie, wiem że fani SW mają swoją siatkę w całej Polsce, także w Krakowie.
Wszyscy po tak wyczerpującej pracy jaką jest kręcenie filmu udali się na zasłużony posiłek na pizze. Osobiście bałabym się jeść w takim towarzystwie – nigdy nie wiadomo co komu dosypią do jedzenia lub picia, ale że także zmęczyłam się odgrywaniem mojej roli, szczególnie trzykrotnie powtarzanej sceny mojej śmierci (oni to lubują się w makabrycznych ujęciach), postanowiłam coś zjeść. Pomimo ze jakiś Sith musiał mieszać im tam w kuchni, bo bardzo długo czekało się na pizze, jadło się w bardzo miłej atmosferze rozmawiając o sprawach nie tylko dotyczących SW. Niestety zaczęło się ściemniać. Jako osoba ostrożna wolałam się już stamtąd zbierać, nigdy nie wiadomo co fani SW robią po zmroku. Czekał nas wszystkich jednak jeszcze jeden kulminacyjny punkt programu. Zebrawszy się wszyscy wręczyliśmy twardemu prezent pożegnalny. Bowiem fani SW rozszerzają swoje pola wpływów, wysyłają nawet swoich ludzi daleko aż do Australii, aby tam rozwijać swoje ciemne interesy. Siatka fanów SW rozszerza się po całym świecie! Pożegnanie twardego odbyło się w bardzo przyjemnej atmosferze (jak na fanów SW), otrzymał on także prezent – poduszkę ze swoim zdjęciem oraz naszymi podpisami dookoła. Bardzo miła i wzruszająca chwila, ale wg mnie cos się za tym kryje...W tej poduszce na pewno coś się kryło na przemyt, jakieś drogocenne rzeczy, narkotyki albo co gorsza halucynogenne grzybki Banity. Niestety już nigdy nie dowiemy się prawdy....
Po tym ostatnim punkcie programu zaczęliśmy się rozjeżdżać do domów. Ja mając już i tak wiele wrażeń z tego dnia opuściłam towarzystwo pierwsza, jak już pisałam nie wiadomo co by się działo nocą. Z informacji jakie zdołałam jeszcze zebrać wynika ze wszyscy szczęśliwie dotarli na swoje planety. I tak zakończyła się przygoda w Tosh’kuu. Miejmy nadzieję powtórzy się za rok.
KaeSz
Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela – tfu Anora...
No, może nie do końca. Raport ten przedstawia wszystko w dość jednostronny sposób, pomijając kilka ważnych faktów. Mało kto wie, ale na zjazd w Toszku zadeklarował się ewenement na skalę światową – Andrzej Żyto. Anor nawet bagażnik przyszykował (na ewentualne straty). Niestety LordowiJarJarowi wypadła w piątek niespodziewana impreza. Generalnie poinformował on swojego znajomka – Lorda, iż jak wróci o ludzkiej godzinie – do 2 w nocy, do domu i się wyśpi, to rano pojawi się w punkcie zbornym. Jakież było zdziwienie Lorda i twardego, gdy AŻ faktycznie się tam pojawił. Niestety jego stan pozostawiał wiele do życzenia. Była godzina 9:30, a on właśnie wracał z imprezy i musiał się gdzieś przespać. Poznawszy Anora i twardego, pożegnał się i poszedł odsypiać.
To nie jest koniec wrocławskich incydentów. Warto też wspomnieć, że wieczorem po powrocie, Kolarz, twardy, Anor i Lord Sidious – zorganizowali sobie na Rynku mini spotkanie. Potem odwieziono Lorda do najdalszego zakątka od radosnego centrum Wrocławia, a Anor pojechał demolować twardemu wszystkie bluźnierstwa. Kolarz podobno pomagał. Zdegustowany twardy postanowił wyemigrować.
Na koniec zapraszamy do Galerii gdzie znajdują się zdjęcia, a także Selecty z produkcji filmu "Bitwa o Tosh'eek".