Recenzja Lorda Sidiousa
Niestety wiele gwiezdnowojennych komiksów cierpi na swego rodzaju kompleks względem książek. To niektóre książki (i filmy) stworzyły legendę sagi, a komiksy, choć obecne od prawie samego początku, nie cieszyły się aż taką popularnością. To książki wprowadziły w świat sagi takie postaci jak Thrawn, Mara Jade, Guri czy Xizor. Te dwie ostatnie oczywiście w książce Steve’a Perry’ego – Cienie Imperium.
Cienie Imperium to książka wobec której nie można przejść obojętnie, a mało jest powiedzieć, że to jedna z lepszych pozycji. To jedna z tych powieści, które zmieniły oblicze Gwiezdnej Sagi, nie tylko przez dodanie nowych postaci, ale może przede wszystkim przez fenomenalne wpasowanie się w intrygę i stworzenie własnej marki.
Na tej marce jechał pierwszy komiks. Co tu dużo mówić, pozostawiał on wiele do życzenia, był dodatkiem, który nie wykorzystał potencjału fenomenalnej książki. Mało tego, zabrakło tam Steve’a Perry’ego. I właśnie ten brak nadrabia Evolution. Nie jest to bynajmniej uzupełnienie komiksu, a raczej kontynuacja książki. I to był właśnie strzał w dziesiątkę.
W formie komiksu trochę trudno stworzyć fabułę równie imponującą jak powieść, tak wielowątkową, z punktami zwrotnymi, wciągającą. Steve’owi Perry’emu się to udało. Po części kontynuował wątki z powieści, a także wyjaśnił wiele jej niedopowiedzeń. A do tego wszystkiego stworzył całkowicie nową i niezapomnianą historię.
Czy pozbawioną wad? Z tym akurat bym się nie zgodził. Wad jest kilka. Jedną z nich jest sama specyfika komiksu, Perry chyba chciał powiedzieć za dużo, miał za dużo wątków, nadał temu wszystkiemu wręcz szaleńcze tempo. Ale kto wie, to może być dla niektórych zaleta, brak koncentracji na sprawach mniej ważnych. Drugim moim zarzutem jest Luke Skywalker i jego gromadka. Na szczęście pojawiają się dopiero gdzieś w połowie, ale w praktyce nic nie wnoszą. Ślęczą i nudzą, a na końcu ich rola sprowadza się do suchego moralizatorstwa. Acz i tu nie wszystko jest jednoznacznie złe. Han Solo przypomina bardziej Hana Solo niż w niejednej powieści. To wielki plus.
Ale w porównaniu z poprzednim komiksem nie tylko treść się poprawiła. Znacznie polepszone są rysunki i kolory. Ron Randall i Tom Simmons stworzyli jeden z lepszych (tych, które miałem okazję przeczytać, komiksów z cyklu Gwiezdne Wojny). Guri jest po prostu śliczna, a główni bohaterowie przypominają siebie. Nie tak jak w adaptacji komiksowej cieni, gdzie Chewie wyglądał jak niewiadomo co.
Podsumowując, chciałbym aby ten komiks kiedyś pojawił się w polskim wydaniu, on na to jak najbardziej zasługuje. To jeden z lepszych komiksów Gwiezdnowojennych.
A na koniec jeszcze co nieco o samej treści. Gdy zginął Imperator, Imperium nie umarło. A gdy zginął Xizor? Co się stało z Czarnym Słońcem? Ono też nie umarło, lecz pogrążyło się w chaosie. Mało tego, replikantka Guri także przeżyła, lecz tym razem postanawia znaleźć swojego stwórcę i poprosić go o to, by wykasował jej złe wspomnienia. By mogła żyć jak „normalna” osoba, a nie mechaniczny zabójca. Tyle, że Guri wzbudza zainteresowanie wielu, w tym siostrzenicy Xizora – Savan, która nie cofnie się przed niczym, byle tylko rządzić odrodzonym Czarnym Słońcem...
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 9/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 8/10 Opis świata SW: 10/10 Opis Walk: 10/10 Rysunki: 9/10 Kolory: 9/10 |
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,47 Liczba: 19 |
|
Hagan2018-04-04 11:22:04
Kupiłem i przeczytałem. Stare dobre Legendy, to się nie wróci... Komiks lepszy od wypocin Disneya, zarówno TFA jak i TLJ. Guri nie zginęła w eksplozji Skyhooka Fallen`s Fist, bo jej tam nie było. Tuż przed wybuchem pałacu Xizora na Coruscant wzięła lotnię i odleciała. Jak dla mnie najlepszym kadrem jest ten ze znikającą twarzą Xizora. Wielu z nas ma wspomnienie, które prześladuje nas na każdym kroku, a którego chcemy się pozbyć, zapomnieć. Guri dostała taką szansę, zyskała też poczucie humoru "...połączenie z tym numerem nieaktualne :)" A zakończenie historii - SUPER!!! Tylko jak to było możliwe? Ja tłumaczę sobie to tym że "TA OSOBA" miała na statku ulepszony hipernapęd, który automatycznie aktywuje się przy groźbie zderzenia. Tylko szkoda że nie doszło do spotkania TEJ OSOBY z Hanem Solo.
Wolf Sazen2012-07-06 18:35:22
Kontynuacje wielkich projektów często robione są na siłę, bez pomysłu i tylko po to aby wyciągnąć jeszcze trochę kasy bazując na sukcesie oryginału (patrz TFU 2). Podobne obawy miałem wobec tej pozycji. Jednak okazało się, że jest to naprawdę godna kontynuacja. Główną bohaterką jest Guri, która jak się okazuje przetrwała eksplozję Skyhooka swojego pana, księcia Xizora. Jednak nie chce już być maszyną do zabijania. Postanawia znaleźć swego stwórcę i wymazać sobie pamięć. Taki pomysł w naszym uniwersum jest czymś świeżym i interesującym. Na myśl przychodzi oczywiście "Łowca androidów", który chyba najlepiej ukazuje "duszę" maszyn. Jednak Steve Perry również odwalił kawał dobrej roboty przy okazji wprowadzając wątek walki o władzę w pozostałościach "Czarnego Słońca". Dostajemy też naszą kochaną gromadkę, która na szczęście ma tylko małą rolkę do odegrania. Bardzo ładne są również rysunki, zwłaszcza postacie kobiece nabrały pełniejszych kształtów co było typowe dla amerykańskich komiksów tamtych lat. Panowie będą zadowoleni a i panie powinny nacieszyć się ładnymi kadrami. 8/10
Joliet Jake2012-04-05 11:43:34
Uczłowieczenie androida... Hm, taka tematyka wprost wzięta z klasycznego sci-fi... wydaje mi się, że w SW rzadko to się zdaża. A szkoda, bo możnaby w SW częściej przemycić jakieś ciekawe przemyślenia.
Komiks nie jest zły, ale też bez rewelacji. Tytuł trochę sugeruje, jakby to byla normalna kontynuacja wielowątkowego SotE, a tu właściwie nie ważą się już losy "ogolnogalaktyczne", lecz jedynie losy Guri. Uważam, więc, że powinni zrobic "Evolution" jako taki spin-off, tak jak "Shadow Stalker" (który w tytule nie ma 'SotE', a jedynie logo napisane tą samą czcionką). Więc niepotrzebnie wrzucili tu Luke i jego zgraje, na siłe starając się 'powiększyć' tą historię i stworzyć więcej przeplatających się wątków. Na siłe, bo oni wlasciwie kompletnie nic nie wnoszą, a jedynie się przewijają. Mogłaby to być w miare niezalezna historia o pieknie tu narysowanej Guri
cwany-lis2009-06-12 20:02:52
szczerze się zawiodłem licząc na historię na poziomie poprzednika, 5/10 - typowy średniak z tytułem mającym dobrą markę
Luke S2009-04-23 12:40:25
MIODZIO,bo kocham SOTE!!!!!!
Nestor2005-12-30 13:02:36
To typowy komiks dla dzieci, dużo obrazków a mało tekstu... 6/10
Kyp Durron2004-11-15 11:11:21
Nie wiem co zauroczyło Sidiousa w tym komiksie. Rysunki to kompeltny niedbały syf, fabułą do dupy, niczym wzięta z Marvela lat
70, bohataerowie kompletnie plastikowi a Sidious się zachwyca jakby to było cudo na miarę Karmazynowego Imperium. Dla mnie to jeden z największych gówien jakie czytałem, tylko Union jest gorszy, ale Union to przecież supergówno.