Tytuł oryginału: Darth Vader and the Ninth Assassin Scenariusz: Tim Siedell Rysunki: Stephen Thompson Ivan Fernandez Tusz: Mark Irwin, Denis Freitas, Drew Geraci, Jason Gorder Litery: Michael Heisler Kolory: Michael Atieyeh Okładki: Ariel Olivetti Tłumaczenie: brak Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 2012- 2013 Wydanie USA zbiorcze: Dark Horse Comics 2013 Wydanie PL: brak |
Recenzja Lorda Sidiousa
Historia Dartha Vadera zmieniła swojego autora. Tym razem to już nie Haden Blackman, który przez większość czasu miał specyficzne podejście do Mrocznego Lorda. Przede wszystkim tym razem Vader jest naprawdę głównym bohaterem tego komiksu, nie tylko tym tytułowym, wokół którego wszystko się kręci, ale głównym, który popycha akcję do przodu. A to już coś.
Sama historia dotyczy przede wszystkim zemsty i prób pozbawienia życia Dartha Vadera przez kolejnych zabójców. O ile ośmiu nie stanowi praktycznie żadnego problemu, o tyle ten dziewiąty to już jest wyzwanie. Nie dlatego, że jest lepszy od Vadera, tu nie mamy wątpliwości, kto jest mistrzem, ale dlatego, że jest sprytny i nie daje się od razu załatwić. Mało tego stoi za nim cała potężna sekta, która równie dobrze mogłaby zawładnąć galaktyką zamiast Sithów. Więc robi się ciekawie. Oczywiście tak w ramach sprostowania, tych ośmiu, którzy nie stanowią problemu jest jedynie wspomnianych w bardzo fenomenalnym kadrze. Świetnie to ukazuje pozycję Vadera, o którym jeszcze mało kto wie, co to właściwie jest. Tych ośmiu stanowi wyjątkowo klimatyczne preludium.
To co najbardziej rzuca się w oczy to fakt, że w przeciwieństwie do wcześniejszych (bez Ghost Prison) komiksów Blackmana to Vader tutaj niemotą nie jest. Niestety właściwie szybko wchodzimy w zupełnie inny schemat – „Vader zabija”. Zabija na śmierć. Zabija zarazki i co tam ma pod ręką. Dochodzimy do kuriozum, w którym jakby pominąć tło akcji, to Vadera można by zamienić na jakiegokolwiek Jedi, który także rozwala złych i nie sprawia mu to najmniejszego problemu. Z antybohatera, dostaliśmy bohatera, który tu jest dobry, mimo, że normalnie jest zły. Najdziwniej to w ogóle wygląda w chwili, gdy Vader staje przed wyborem, czy ma pozostać wierny Imperatorowi, czy spróbować go obalić z niecnych pobudek. Tu Vader wybiera „jasną” stronę i zostaje z Imperatorem, ale właściwie z komiksu nie wiadomo dlaczego. Skoro przeciwników i tak sam obalił, to równie dobrze mógł ich wykorzystać przeciw Palpatine’owi, byłoby to bardzo fajne w zestawieniu z „Imperium kontratakuje” i „Powrotem Jedi”, gdzie próbował wpierw przekabacić Luke’a a potem nie był w stanie podnieść miecza na swojego mistrza. Coś się szybko pogubiło. Tak jak właściwie gubi się w tym komiksie dość szybko ten dziewiąty skrytobójca, który jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Więc może chodziło o coś innego.
Graficznie dostaliśmy przeciętny komiks z kilkoma szkaradziejstwami, na szczęście wynikającymi z tego, co autorzy chcieli osiągnąć, a nie dlatego, że inaczej nie potrafią, więc nie jest źle.
Podsumowując, podobnie jak poprzednie komiksy Blackmana o Vaderze tak i ten został wydany w twardej okładce. Wyróżnia się on z serii innym podejściem, chyba bliższym temu jakiego Vadera chciałem widzieć. To plus. Minus to przeciętne wykonanie, taki komiks na jeden raz.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 5/10 Rysunki: 6/10 Klimat: 5/10 Rozmowy: 4/10 Opis Świata SW: 7/10 |
Temat na forum
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 6,91 Liczba: 11 |
|
Louie2022-02-25 11:26:14
A no dokładnie tak, kolejny komiks, w którym ktoś chce zabić Vadera. Mroczny Lord wyrusza na wyprawę, coś go zaskakuje, ostatecznie jednak udaje mu się go pokonać, a finalnie czytelnik dowiaduje się, że to manipualcja Palpatine`a. xD Ależ oryginalne.
Szkoda, komiks miał (minimalny) potencjał - miałem nadzieję na większą rolę Straży Imperialnej, która się pojawia (niestety spore rozczarowanie, służyli jako mięso armatnie), czy omówienie wątku tego kultu (nie tym razem), czy tytułowego dziewiątego zabójcy (a no jest zabójcą). Przeczytałem, leci na półkę, można zapomnieć. xD 5/10
Wolf Sazen2020-10-13 01:41:17
Kolejny tom z serii "Darth Vader i..." tym razem jest chyba nieco gorzej niż ostatnio. Mniej tu zagłębiania się w psychikę bohatera, więcej akcji i choć na pierwszy rzut oka plan dziewiątego zabójcy jest dziwny to po głębszym zastanowieniu ma on dużo sensu. Szkoda tylko, że podczas lektury nie może on zabłysnąć pełnym blaskiem. Rysunki wypadają dobrze, jedynie twarze czasem zawodzą. 6/10
Dark Count2019-05-03 22:22:49
Na wstępie już zaznaczę, że nie mógłbym bardziej niezgodzić się z recenzją Lorda, ale wszystko po kolei...
Uważam że ta krytyka Blackmana jest nieco wyolbrzymiona. Miał świeży pomysł na jedną z najważniejszych postaci w uniwersum SW, spróbował, nie udało się, więc wyciągnął wnioski z własnych błędów, napisał "ghost prison" czyli prequel do "zdrady" który okoazał się być bardzo dobrym komiksem i nadał tej serii nowy ton. Zresztą, jak Luceno robi z Vadera męczennika to jest ok, a jak Blackman to już nie ?
No ale wracając do komiksu. Ogólnie z komiksami z Vaderem jest trudno, bo albo robi się z niego terminatora jakim powinnien być, tylko że wtedy wszystko jest nudne, albo próbuje się czegoś innego, wtedy może wyjść jak w "lost command". "Purge" wyszło z tego obronną ręką, bo tam Vader jednak wygrywał, ale były to zwycięstwa pyrrusowe. W "ninth assassin" Vader jest terminatorem, wiadomo że wszystko ujdzie mu na sucho. Dużym osiągnięciem jest wobec tego przekonanie czytelnika że jednak coś mu się może stać i to się komiksowi udaje. Vadera ściga tytułowy dziewiąty zabójca i to jest właśnie jego imię, - dziewiąty zabójca. Brzmi klimatycznie ? Jeszcze jak. A sceny wejściowej, w której ów zabójca jawi się jako jeszcze okrutniejszy niż Vader, może mu pozazdrościć sam Boba Fett. Cały komiks ze swoją kreatywnością do tworzenia nowych światów/ras/mitów jest bardzo klimatyczny. I udaje mu się to bez popadania w śmieszność, jak to miało miejsce przy rasie-dinozaurów w "the price of power" w serii Empire. Szczególnie początek jest klimatyczny. Vader trafia na kult "bezgłowich węży", czyli takich zombie-kanibali, którzy chcą doprowadzić galaktykę do chaosu, więc proszą Vadera żeby zabił imperatora, tak jak wcześniej zabił jedi i mianują go swoim przywódcą, zgodnie z ustaloną przez nich przepowiednią. Wątek przepowiedni ukazującej mroczną przyszłość Vadera sam w sobie nie jest niczym nowym, mieliśmy go clone wars Tartakovskiego i nowym CW, z tymże tutaj jest to bardziej satyra przepowiedni o "wybrańcu" i jak można ją "na opak" zrozumieć. Bardzo mi się to podobało, sam Vader sensownie przyznaje w komiksie, że to "szaleństwo" i decyduje się wybić ów kult, a przy okazji całą planetę. Nie pasuje to zupełnie do planu naszego zabójcy, który myślał że Vader pójdzie zabić imperatora i narazi się przy tym na ostrzał. Nie pomaga też fakt że Vader przeżył masarkę kultu bez żadnego zadrapania. Wszystko to pokazuje wszakże głębię intelektu naszego zabójcy, który wszystko dokładnie przemyślał i nie, nie stoi za nim sekta, jak to Lord nadmienił w recenzji, zabójca jedynie połączył pożyteczne dla siebie fakty, tym większe brawa dla niego. Dialogi najwyżej średnie, ale nie kłują w oczy, a finałowy dialog jest do potęgi -entej epicki. Szata graficzna mi się bardzo podobała, dawno nie widziałem tak dobrze narysowanego imperatora, rysunki są szczegółowe, pasują do bogactwa otaczającego świata. Nie wiem jak można na nie narzekać, no ale znajdują się też tacy co narzekają na impresjonizm Chinga, bo Duurdema rulez i w ogóle... a na kopiowane kadry Legacy już patrzeć nie mogę.
Czy Vader jest tu postacią pozytywną ? Czy wypada niewiarygodnie ? Zdecydowanie nie, Vader po prostu zabija konkurentów Imerium, robił to w innych komiksach robi i teraz. Przy okazji fajnie widać rozwój tej postaci, Vadera który tuż po ROTS jest lojalny Imperatorowi i "wdzięczny" za uratowanie życia, a Vadera pre-TESB który intryguje przeciwko Sidiousowi. W ogóle ta seria, wraz z "cry of shadows" świetnie obrazuje powagę galaktyki post-rots, czyli jedną z moich ulubionych "epok". W porównywalnym stopniu robiły to tylko wybitne "dark times". Szkoda że seria została tak szybko skasowana przez Disney i do dzisiaj pozostaje niedoceniana przez niefortunne "lost command".
Ode mnie solidne 8/10, bo komiks pozytywnie mnie zaskoczył.
D.L.Vader2014-08-04 15:04:42
No niezłe, niezłe...