Witaj, Toby. Grałeś Jabbę w Powrocie Jedi. W jaki sposób dostałeś tę rolę?
Toby Philpott: W latach 70. pracowałem w teatrze alternatywnym w Londynie, interesując się szczególnie sztuką cyrkową (żąglerka i akrobacje), teatrem wizualnym (maski i pantomima) oraz magią. W 1980 roku mój nauczyciel pantomimy zaproponował mi, abym udał się na przesłuchanie do filmu Ciemny kryształ, który miał zostać wyprodukowany przez twórcę Muppetów, Jima Hensona, lecz miał zawierać dziwne stwory bardziej związane z animatroniką niż klasycznymi kukiełkami. Musisz pamiętać, że pracownia stworów na ten moment wykonała już np. Yodę, a ten film miał być eksperymentem i pokazem dla takich postaci. Dostałem angaż i pracowałem miesiącami nad różnymi stworzeniami, a kiedy ten film został już nakręcony, jednym z kolejnych filmów, które miały trafić do Elstree Studios, był ściśle tajny projekt, którym okazał się być Powrót Jedi. Niektórzy z gości z pracowni stworów byli zamieszani w tworzenie Jabby i Dave Barclay zaproponował mnie jako swojego „drugiego pilota” wewnątrz Jabby. .
Teraz pytanie o pracę z Lucasfilmem i reżyserem filmu – Richardem Marquandem. Czy była to miła współpraca?
Toby Philpott: Dogadywaliśmy się z Richardem Marquandem naprawdę dobrze, choć nie widywaliśmy się za często twarzą w twarz! Dave, Mike i ja spędzaliśmy większość dnia wewnątrz Jabby, komunikując się przez słuchawki radiowe. John Coppinger lub jeden z konstruktorów Jabby był na zewnątrz, na planie i był w stanie bezpośrednio porozmawiać z Richardem o tym, co mogliśmy, a czego nie mogliśmy zrobić. Aby podtrzymać tę postać, poprosiliśmy, żeby Richard zawsze traktował Jabbę jako aktora, a nie jakąś ekipę od efektów specjalnych, a on odegrał to wystarczająco udanie. Traktowanie marionetek jak prawdziwych ludzi pomaga zarówno reżyserowi, jak i pozostałym aktorom, ponieważ rozmawianie z oddzielnymi „kawałkami Jabby” zepsułoby iluzję. Pamiętaj, że Jabba był pełnowymiarową istotą (w przeciwieństwie np. do rankora) i zajmował tą samą przestrzeń, co aktorzy (żadnych efektów z green screenem) – i sądzę, że na filmie wciąż wygląda to tak, jakby miał prawdziwą wagę i był naprawdę obecny. .
Czy miałeś jakiekolwiek problemy z odgrywaniem Jabby?
Toby Philpott: Mieliśmy kilka problemów technicznych, ale całościowo był on na tyle dobrze zaprojektowany i zbudowany, że nie spowodowaliśmy wielu opóźnień na planie. Jednym z naszych sporych problemów była niemożność zobaczenia tego, co robiliśmy! W Ciemnym krysztale czasami musieliśmy pracować na ślepo (np. jako Garthim czy Mystics), ale przez większość pracy z lalkami wokół planu były ekrany, pokazujące obraz z kamery przedstawiający to, co w rzeczywistości kręcono (bo cały film był skupiony wokół pracy z marionetkami). .
Ponieważ Jabba nie był jedyną postacią w tych scenach (a z Leią, Lukiem i Hanem na scenie daleko nam było do najważniejszych bohaterów), musieliśmy sobie radzić z dość ziarnistym ujęciem z kamery przemysłowej, który pokazywał Jabbę jedynie z pewnego dystansu. Przy obecnej technologii moglibyśmy mieć kryształowo czyste minikamery i słuchawki, ale w 1982 roku ta technologia po prostu nie istniała, niezależnie od wielkości budżetu. .
Czy masz jakieś pamiątki z filmu?
Toby Philpott: To był bardzo dobrze chroniony plan i musieliśmy zwracać nawet nasze ponumerowane strony ze scenariusza (nikt z nas nigdy nie miał go w całości). Aparaty były zakazane, więc nie mam żadnych zdjęć z planu ani żadnych namacalnych pamiątek. Mam kilka planów pracy zdjęciowej (dostaje je każdy z ekipy filmowej i nakreślają one, co jest planowane na następny dzień kręcenia), ale nie jest to nawet ich pełen zestaw. Na tamten czas nie myślałem o tym, żeby je zatrzymywać. .
Jaki jest Twój ulubiony moment w filmach gwiezdnowojennych?
Toby Philpott: Pracowałem tylko nad tym jednym filmem, i pod tym względem właściwie nie jestem fanem Gwiezdnych Wojen. Nie dostałem pracy ze względu na bycie fanem, ale ponieważ byłem profesjonalnym artystą do zatrudnienia. W istocie musiałem specjalnie wybrać się zobaczyć pierwsze dwa filmy oryginalnej trylogii, kiedy zaoferowano mi pracę – dla rozeznania się. Do tego czasu ich nie oglądałem!
Tak więc widziałem je wszystkie tylko parę razy. Chyba nie do uniknięcia jest to, że lubię oglądać sekwencje z pałacu Jabby tylko dlatego, że uważałem je za naprawdę udany i satysfakcjonujący kawał roboty. Lubię Jabbę, jest raczej typem łotra i pirata (tak jak Han Solo) niż czymś bezpośrednio związanym z walką pomiędzy Dobrem a Złem.
Jaki jest najbardziej pamiętny moment w Twoim życiu związany z sagą Gwiezdnych Wojen? .
Toby Philpott: Sądzę, że wyjście przed 2000 osób na Celebration III w Indianapolis i odegranie wraz z paroma innymi artystami tego, co właściwie robiliśmy w pałacu Jabby, ukryci (bo wszysycy byliśmy) wewnątrz kukiełek, kostiumów i masek.
Co sądzisz o Mrocznym widmie w 3D? Czy byłeś lub zamierzasz pójść na to do kina? I czy czekasz na konwersję do 3D jakiegoś innego epizodu?
Toby Philpott: Nie widziałem jeszcze żadnych współczesnych filmów 3D. W starych czasach oferowano nam 3D wraz z czerwono-zielonymi okularami, ale pozostało to gadżetem lub nowinką. Tym razem jest możliwe, że 3D może pozostać na dłużej – ale jeszcze tego nie doświadczyłem, abym mógł powiedzieć, co o tym sądzę. .
Kręcenie filmów specjalnie dla 3D wydaje się być innym procesem niż przekształcanie materiału w 2D w obrazy 3D już po fakcie. Mogę się co do tego mylić, ale podejrzewam, że wygląda to inaczej, jeśli ujęcia nie zostały rozplanowane z wzięciem 3D pod uwagę.
Brakowało mi 3D w oryginalnej wersji 2001 (jeszcze w latach 60.) i obejrzałem ją tylko w CinemaScope, ale to wraz z odpowiednią dozą wyobraźni sprawiło, że wyglądało to dla mnie trójwymiarowo. Nie oglądaliśmy wtedy filmów w telewizji. Wszystkiego doświadczało się na dużych ekranach kinowych. Nowa nadzieja wydawała się całkiem imponująca na wielkim ekranie, z dźwiękiem Dolby Surround i w ogóle. O ile lepiej może być?
Czy czytasz nowe komiksy lub książki gwiezdnowojenne? Jeśli tak, które lubisz najbardziej?
Toby Philpott: Jak powiedziałem, tak naprawdę nie jestem fanem, więc wiem stosunkowo niewiele o Expanded Universe. Wiem, że istnieje, ale nawet jeszcze nie dorwałem kopi Jabba the Hutt: The Art of the Deal, choć nie mogę się tego doczekać! .
A jak wyglądają Twoje relacje z fanami Gwiezdnych Wojen? Czy często spotykasz się z nimi na konwentach Star Wars?
Toby Philpott: Przez 20 lat nawet nie wracałem myślą do tych nielicznych tygodni pracy nad RotJ. Dopiero kiedy w 1999 roku wszedłem do internetu, usłyszałem o konwentach fanów itp. - i zdałem sobie sprawę z tego, że ludzie wciąż chcieli porozmawiać z kimkolwiek, kto pracował nad tymi filmami.
Przez kilka lat byłem zapraszany na konwenty w Europie kontynentalnej (mieszkam w Wielkiej Brytanii), a nawet w USA, ale sądzę, że większość ludzi, którzy chcą mnie spotkać lub zdobyć autograf już to zrobiło. Jako że dorabiam w pracy, nie mam tak dużo wolnego czasu aby uczestniczyć w tych wydarzeniach, ale wciąż jestem dostępny i uwielbiam przygody. Kiedy później w tym roku odejdę ze swojej pracy, mogę spróbować pojechać na parę kolejnych wydarzeń.
Tymczasem mnóstwo ludzi odnajduje mnie w internecie, na Facebooku, moich stronach i blogach.
Wywiad przeprowadził Master of the Force.