Tytuł PL: Dziedzictwo tom 11: Wojna Tytuł oryginału: Legacy - War #1-6 Tytuł TPB: Legacy Volume #11: War Historia: John Ostrander i Jan Duursema Scenariusz: John Ostrander Rysunki: Jan Duursema Tusz: Dan Parson Litery: Michael Heisler Kolory: Brad Anderson Okładki: Jan Duursema Tłumaczenie: Jacek Drewnowski Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 2010-2011 Wydanie USA zbiorcze: Dark Horse Comics 2012 Wydanie PL: Egmont Polska 2013 |
Uwagi: Miniseria zamykająca cykl Legacy.
Recenzja Lorda Sidiousa
Komiksowe „Dziedzictwo” w końcu się kończy. „War” to ostatni rozdział, zamykający część spraw, w sposób pozytywny, acz nie powalający. Niedosyt pozostał, jednak chyba zmalała też moja chęć ujrzenia kontynuacji serii. Może za parę lat w innym wydaniu.
Część elementów fabuły jest mocno przewidywalna, ale i właściwie wyczekiwana. Czeka nas bowiem ostatnie, tym razem już bez cienia wątpliwości ostateczne, starcie z Imperium Dartha Krayta, które sypie się w posadach. Frakcje moffów i Sithów tylko czekają, by sobie coś uszczknąć. Imperium Fela, Sojusz Galaktyczny i Jedi walczą ramię w ramie, już jako jeden twór. Ale czy tego właśnie nie oczekiwaliśmy? Zatem czeka nas kolejna walka o Coruscant, od której zależy przyszłość galaktyki. Ona musi zostać rozstrzygnięta. Nie będzie dalszego przedłużania. I dobrze. Tego akurat po tej opowieści się spodziewamy. Mocnego uderzenia i uporządkowania spraw.
Cieszy również fakt, że w całej tej historii, Ostrander nie zapomniał o jednym, zmyłkach i nowych wątkach. Choćby rozwiązanie kwestii Imperatora Fela. Komiks ma też kilka naprawdę silnych momentów, jak Krayt rozprawiający się ze zdrajcą Wyyrlokiem. Dalej już tylko i wyłącznie mamy formowanie się wielkiego sojuszu, wobec którego Krayt ostatecznie nie ma szans. Tu Ostrander nie zaskakuje, daje nam happy end, taki jakiego można było się spodziewać. Choć wcześniej bohaterowie muszą się trochę nagimnastykować, i dobrze, bo przynajmniej nie jest nudno.
Nie wszystkie wątki zostają rozstrzygnięte definitywnie. Mnie bardzo podoba się rozwiązanie kwestii Sithów, którzy znajdują swoje miejsce w nowej rzeczywistości, czekając na lepsze czasy. Ostrander i Duursema zostawiają sobie otwartą furtkę, tak jak zrobili to wcześniej z Vosem. Muszę przyznać, że oni dwoje lubią i potrafią komplikować akcję, ale niezbyt im wychodzą mocne zakończenia. Chyba za bardzo się zżywają z postaciami. Cóż może w następnej serii będzie lepiej.
Na koniec warto poświęcić kilka słów Jan Duursemie. Ona w tej serii była kimś więcej niż tylko rysownikiem, brała też aktywny udział w tworzeniu. Z jednej strony to dobrze, bo artystka się rozwija. Z drugiej niestety moim zdaniem straciła już tytuł pierwszego rysownika Gwiezdnych Wojen. Trochę eksperymentuje z różnymi technikami, wciąż jednak widać jej rękę. Jednak dziś to Scalf się wyróżnia, Duursema pozostaje trochę w tyle. Myślę, że podobnie jest z Ostranderem.
Jeśli miałbym porównać tę serię do „Republic” to chyba faktycznie „Dziedzictwo” zostało trochę przekalkulowane. Świat który stworzono jest wielki i ciekawy, ale samym twórcom nie udało się go wykorzystać. Po tym komiksie ja chcę już odpocząć od „Dziedzictwa”. I to chyba jest najlepszą oceną tego dzieła. Szału nie ma, trzęsienia ziemi też nie, nie jest źle, ważne jednak, że to już koniec. Dalej lepiej tego nie ciągnąć.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Klimat: 7/10 Rozmowy: 7/10 Rysunki: 8/10 Kolory: 9/10 Opis świata SW: 9/10 |
Temat na forum
Temat na forum (polskie wydanie)
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,12 Liczba: 17 |
|
SW-Yogurt2019-12-28 23:29:10
Każda seria, i krótka, i długa, musi się kiedyś skończyć. Dziedzictwo też musiało. W całej opowieści były kawałki gorsze od "Wojny", ale były też znacznie lepsze. Całość ogólnie na plus. ~:)
Koniec pięćdziesiątego czwartego DeA.
Dark Count2019-08-17 22:05:12
No i "wojna" zaliczona. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się wiele, a już na pewno nie tego że jedna miniseria naprawi błędy całego Legacy. Choć trzeba przyznać że zaczyna się obiecująco, krótka retrospekcja Krayta do wojen klonów, ciekawa rozprawka Cade`a o własnych motywach działania, która trochę porządkuje rozgardiasz zaserwowany nam w "skrajnościach", powrót klimatycznych postaci takich jak np. Darth Maladi i cały wątek użycia trucizny z nią związany, powrót Krayta na tron, dekonspiracja Moff Calyxte i ponowne jej spotkanie z synem i parę innych. Problem w tym, że to wszystko co najlepsze kończy się stosunkowo szybko a na koniec dostajemy epicką bitwę, która nie jest epicka bo nie za bardzo obchodzi mnie śmierć Bacty albo Tra`Syy których to postaci widziałem zaledwie na paru stronach innych komiksów. Sam finał jest miałki, a finałowa batalia i sposów w jaki ginie Krayt ponownie rozczarowuje. Sceny silące się na tragizm, jak np. odwrót z ukrytej świątyni, śmierć imperatora Fela etc. w ogóle mną nie ruszyły. Niektóre wątki, np. ten między Darco a księżniczką nie zostały należycie domknięte, sprawa ocalałych sithów też jakby wisiała w przestrzeni. Cały sposób w jaki rozprawiono się z sithami jest trochę niesmaczny i naciągany, przypomina finał trzeciej części matrixa, tylko tak jakby w złym wydaniu, bo tam Neo naprawdę się poświęca, a tutaj Cade przechodzi na emeryturę jakby nigdy nic. Zmarnowany potencjał wylewa się z tego komiksu, wojna domowa sithów jakby grzęźnie w martym punkcie, wszystkie ciekawe wątki szpiegowskie mogłyby trwać o wiele dłużej i być lepiej rozpisane. Nawet te dosyć udane wątki jak ten z Maladi która obiecuje pomóc imperium w walce z sithami mają dziury logiczne, - Imperator nie domyślił się podstępu po tak łatwej negocjacji z Maladi ? Cade który od zawsze miał zdanie Luke`a gdzieś nagle zaczyna się go słuchać i decyduje się żyć dalej ? Choć akurat w tym przypadku daje mały plusik za prowokatywny cytat; "może jego głos też jest tylko w twojej głowie ?" Takie kruche wzloty to w sumie jedyne co ten komiks może zaoferować.
6/10
Całemu Legacy daje 6,5. Nadal jest to poziom wyżej od nowego kanonu, ale jednak blednie przy arcydziełach tkich jak dark times, późnych republiców, kotorów i wielu innych. Po dobrym wektorze seria straciła pomysł na siebie.
Louie2015-04-20 22:23:06
No i po wielu latach wreszcie zakończyłem czytanie Legacy. "War" to całkiem przyzwoita seria, choć zważając na to, że jest to finał wielozeszytowej serii, to troszkę zawodzi. Wynika to, w mojej opinii, że z jakiegoś powodu dosyć pospiesznie zamykali tą serie. Kilka dodatkowych zeszytów mogłoby rozwiązać problem. Na pewno ta miniseria mi kilka mocnych momentów, takich jak powrót Krayta, krótka wojna domowa w szeregach One Sith, zwieńczona świetną śmiercią Wyyrloka. Ogólnie większość akcji z Sithami w roli głównej wychodzi nieźle. Śmierć kilku innych postaci również w niezłym stylu, choć troche boli, że większość jednak przeżyła. Tzn ja wiem, że kończąc Legacy, w planach było jeszcze Legacy vol 2 (gdzie niestety chyba się nie pojawiają te postaci) i prawdopodobnie jeszcze pare innych kontynuacji, gdzie mogłyby zostać wykorzystane, ale z racji skasowania EU i pozamykania serii, jest to troche smutne. Akcja galopuje do przodu za szybko. Zdecydowanie. Śmieszne troche jest to, że Jedi ponoszą klęske w Ukrytej Świątyni i w ciągu chwili dokonują sojuszu i pokonują Imperium Sithów. Ja wiem, utnij głowe, a ciało umrze, ale... bez przesady? Niezwyciężone Imperium Sithów zostało pokonane i zepchnięte do podziemia w jednej bitwie? Serio? Dodatkowo boli fakt, że odrodzony Krayt wrócił "silniejszy", a tak naprawde ta cała jego armia dosyć szybko idzie w zapomnienie. Pojedynek z Cadem też wyszedł słabo - zwłaszcza jeśli porównać go ze świetnym starciem z "Claws of the Dragon". Ale poza tym jego wąek domknięty całkiem nieźle. Jesli chodzi o Cade`a to też całkiem sympatycznie domkniętego jego wątek. Pojednanie z Morrigan wyszło bardzo dobrze; podoba mi się również, że w końcu zdecydował, że jest Jedi. Trwało to 56 zeszytów, ale stało się. Cud. :D
Podsumowując miniserie nie jest ona na pewno zła, ale mogło być dużo dużo lepiej. Ciężko to uznać za finał serii, bo za dużo wątków pozostaje otwartych, co wynika z racji ogromu świata, jakie trzeba było stworzyć na potrzeby tej historii. Mam nadzieje, że czytając Legacy vol. 2 będę usatysfakcjonowany podomykaniem niektórych spraw. Na chwile obecną uznaje jednak, że Legacy to była seria głównie o Cadzie Skywalkerze i Kraycie. Ich wątki pozamykano definitywnie, więc jako tako jestem zadowolony.
Całą miniserie oceniam na 7/10.
Całe "Legacy" to twór niezły, do którego mam dosyć duży sentyment, zwłaszcza przez znakomite "Claws of the Dragon" i "Vector", ale momentami strasznie marnowano jego potencjał. W efekcie całej serii wystawiam 7 z dużym minusem. Czas chyba zaopatrzyć się w "Legacy vol. 2" :)
Buczyfer2014-04-06 19:57:34
Mi się bardzo podobała ta seria, Krayt był świetny i nie mogę się doczekać aż zobacz€ Nihila w roli nowego bossa Sithów :)
BJK2012-02-06 06:24:50
te okładki zaje... mi się podobają:)