Łukasz 'Cread' Słowiński
Być może ten tekst już na początku będzie odpychał z uwagi na prowokujący charakter postawionej tezy w temacie, gdyż kanoniczny Jedi widziany oczami idealistów jest czysty niczym łza. To, czy korzysta z usług Mocy (dzielonej na Ciemną i Jasną Stronę) jest chyba kwestią drugorzędną w stosunku do tego z jakich pobudek to czyni. Wkraczają tu pojęcia takie jak dualizm (choć Yoda zaprzeczył równości obu stron Mocy) oraz pewien relatywizm (to ja wybieram, co jest dobre; liczy się intencja, co było myślą przewodnią w aspekcie Jednoczącej Mocy). Pewien Jedi powiedział, iż nie liczy się to, czy korzysta się z Mocy, liczy się to, jakim użytkownik tej mistycznej siły jest w swoim wnętrzu. I tu właśnie wkrada się kolejny aspekt, który będzie poruszany w tej rozprawie. Mianowicie czy Jedi bez Mocy pozostaje Jedi? Czy gdyby wyzbył się korzystania z niej, to czy nie zostałaby w nim naruszona, bądź pozbawiona pewna część jego jestestwa? I w końcu – czy mrok (o ile jest) w użytkowniku Mocy pozwala na korzystanie przez niego z aspektów Jasnej Strony?Na początku należałoby przyjąć pewną normę – czy Moc jest podzielna, czy też nie? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Bo mamy tu do czynienia z jednej strony z niematerialnym aspektem rzeczywistości (to tak jakby chcieć podzielić ducha), z drugiej strony mamy element postrzegania rzeczywistości, czy też raczej sięgnięcia do niej poprzez intuicję, która jest zawsze jakoś ograniczona z uwagi na materialność użytkownika Mocy. Podziału na Jasną i Ciemną Stronę Mocy dokonali Jedi w zamierzchłej przeszłości po tym, jak ich „koledzy po fachu” zaczęli wykorzystywać swoje nadnaturalne zdolności do celów egoistycznych, przyczyniając się do cierpienia i śmierci dzięki swoim eksperymentom. Czy chodziło tu o rzeczywisty podział Mocy? Czy też tylko podzielili się użytkownicy Mocy?
Ważne jest tutaj patrzenie z „pewnego punktu widzenia”. Relatywizm jest widoczny nie tylko w relacjach Jedi – Sith, lecz także między całkowitym postrzeganiem i usprawiedliwianiem swoich poczynań poprzez wszystkich użytkowników Mocy. Chociażby kwestia prawdy – kłamstwa. Można swoje działanie usprawiedliwić sowim punktem widzenia, jak to uczynił Anakin Skywalker, czy też Obi-Wan Kenobi. Jakkolwiek Luke Skywalker był wręcz oburzony takim traktowaniem prawdy, później (zgodnie z zapowiedzią Kenobiego) przekonał się, iż wiele prawd zależy wyłącznie od punktu widzenia (z jego punktu widzenia Kyp Durron działał pod wpływem Exara Kuna jak zniszczył Caridę i zasługuje na odkupienie, natomiast reszta galaktyki widziała w Kypie ludobójcę). I w ten sposób powracamy do kwestii podziału Mocy, czy też jej postrzegania. Korzystanie z Mocy w sposób egoistyczny, oparty na emocjach, związany z pasją jest widziane jako kroczenie ścieżką Mroku. Natomiast postawa bierności, wyciszenia, spokoju ma ukazać drogę ku Jasności. I tak jak np. technika błyskawic Mocy była kojarzona wyłącznie z ciemnymi Jedi czy też z Sithami, tak leczenie było domeną Jedi będących zdecydowanie po Jasnej stronie Mocy. Warto sobie zadać pytanie, czy Mroczny Lord mógłby kogoś uleczyć, a Jedi byłby w stanie posłużyć się Mocą do zranienia kogoś, czy też nawet do zabójstwa?
W tym momencie chciałbym wtrącić dygresję, poruszając kwestię dotyczącą idei Jednoczącej Mocy, gdzie liczą się intencje, natomiast samo korzystanie z Mocy, jej techniki, aspekty nie mają większego znaczenia. Liczy się tylko to, dlaczego i w jakim celu użytkownik Mocy sięga po tę mistyczną siłę.
Wracając do powyższego wątku – czy zabicie kogoś z premedytacją bądź w obronie życia różni się jakoś? Wiadomo, że tak, bo każdy ma prawo do obrony swojego życia. Jednak to nie zmienia faktu, iż zostało odebrane inne życie. Starożytni Jedi doskonale to rozumieli i dlatego nie urządzili rzezi swoich „byłych braci”, którzy wybrali ścieżkę Mroku, tylko ich wygnali. Późniejsi Jedi nie byli już tacy wspaniałomyślni. Anakin Skywalker zdawał się to rozumieć, gdyż nie chciał początkowo zabić Dooku, tylko wziąć go do niewoli. Natomiast Jedi Windu po walce z kanclerzem Palpatine'em (czyt. Darthem Sidiousem), nie miał podobnych wątpliwości – chciał zlikwidować zagrożenie będące w jednym człowieku. Tak na marginesie albo ukazała się w tym momencie słabość Jedi, którzy obawiali się jednego Sitha, albo ukazała się potęga Mocy, którą uosabiał Sidious.
I ponownie pojawia się problem relatywizmu – okazuje się, że tak naprawdę liczy się tylko intencja. Jedi zabija, bo musi, a Sith (albo ciemny Jedi) zabija, bo chce. Ale by przeżyć to Sith/ciemny Jedi także musi zabić.
Dochodzi kolejna kwestia – konieczność. Wybór ukierunkowany poprzez jakiś wewnętrzny nakaz. Objawia się tutaj także pewna kwestia, iż każdy Jedi ma w sobie pewien Mrok, gdyż jest zdolny do pozbawienia istoty żywej życia, natomiast w każdym ciemnym Jedi czy też Sithu jest coś, co może pozwolić na odnalezienie w nim odrobiny dobra.
Światło i Mrok obecne w każdym z użytkowników Mocy. Czy Mistrz Jasnej strony jest zupełnie odcięty od aspektów Ciemności? I odwrotnie – czy Mistrz Mroku ma zamknięte drzwi do tzw. dobrych mocy? Każdy z Mistrzów Jasnej i Ciemnej strony ma w sobie coś z tych aspektów. Dlaczego tak jest? Może dlatego, iż Moc jest niepodzielna? A może to tylko kwestia wyboru? Być może wystarczy tylko (albo aż) ciągle, przez całe życie dokonywać wyboru odnośnie postępowania. I tutaj dochodzimy do kolejnej kwestii, mianowicie decyzji o całkowitym zaprzestaniu korzystania z Mocy. Może jest to dziwne, może śmieszne. Taką postawę zaprezentował Jacen Solo podczas wojny z Yuuzhan Vongami. Jednak czy wyrzekniecie się korzystania z Mocy definiuje Jedi? Czy Ulic Qel-Droma kiedy został pozbawiony Mocy przestał być Jedi? Kim był, kiedy on sam zjednoczył się z Mocą ciałem i duszą, czego mogli dokonać tylko najpotężniejsi mistrzowie Mocy? Wygnana Jedi, kiedy zagłuszyła w sobie Moc, możliwość korzystania z niej, kim wtedy była? Zwykłą kobietą? Czy to, czy ktoś korzysta z Mocy czyni go Jedi? Fakt, dochodzi tu jeszcze sprawa uczynków i intencji. Jednakże czy sam fakt korzystania z Mocy, bądź bycie jej pozbawionym jest wystarczający, by istota taka była Jedi? Widzieliśmy na przykładach Ulica i Wygnanej Jedi, iż nie trzeba Mocy, by być Jedi.
Podsumowując – Jedi nie jest sobą poprzez korzystanie z Mocy, ale dzięki codziennym wyborom. Choć jest obecny w nim Mrok, to nie on decyduje o tym, że jest się złym. Zły może być wybór. Jedi jest się dzięki wyborom, które dążą do wzrostu życia, dobra. Być może ciemni Jedi są po to, by ciągle przypominać tym dobrym w jakim kierunku nie powinni iść. Inna jest kwestia, co zrobić z tymi złymi.
Zapytacie pewnie, co z tymi, którzy jak twierdzą, są po stronie „szarości”, którzy nie chcą kroczyć ani po ścieżce Mroku, ani po drodze Jasności. Ich wybór jest zupełnie odmienny. Ale to już inna opowieść.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 6,78 Liczba: 9 |
|
Qui-gonpl2011-03-23 15:48:26
Temat strasznie "polizany". Przecież o tym można by pisać długie dziesiątki stron. Tak na prawdę nie usłyszeliśmy niczego nowego, nie przeczytaliśmy ciekawych argumentów. W dodatku są pewne nieścisłości (Cade Skywalker trochę by namieszał w Twoich argumentach).W dodatku praktycznie nigdy nie usłyszeliśmy "za" i "przeciw", a jedynie pytania, na które... Chyba sami mami sobie odpowiedzieć. A sprawa szarości jest dość spójna z tematem i to NIE JEST inna opowieść. Ogólnie szykowałem się na przeczytanie długiego, ciekawego artykułu. A tu dostałem parę sugestii i parę wspomnień, chaotycznie porozrzucanych i... coś jeszcze? Może zrób porządny plan i napisz coś na kształt rozprawki, zaczynając od ustalenia, jakie sporne kwestie trzeba wziąć pod uwagę i na jakich konkretnych przykładach możesz oprzeć swoje teorie.
Darth Eve2011-03-23 15:19:10
Artykuł był w miarę okej, ale wychodzi na to, że jeśli ktoś podejmuje właściwe wybory, jest Jedi, jeżeli złe i egoistyczne- Sithem. Coś tu nie pasi...
Według mnie, najważniejsze cechy Jedi to: Moc, medytacja, poświęcenie, miecz świetlny, walka o wyższe dobro. A dopiero potem sposób myślenia i inne cechy: rozsądne wybory, przekładanie dobra innych nad swoje własne itd.Jednak, by być Jedi, trzeba posiadać wszystkie ( o ile to możliwe) z tych cech.
Grievous na przykład, miał miecze świetlne, pojedynkował się, ale czy był Jedi lub Sithem? Nie. Brakowało mu Mocy i takiego SPECYFICZNEGO myślenia użytkowników Mocy: to, co powiedział, o ile dobrze pamiętam, Tarkin, że Moc to coś w rodzaju starożytnego wierzenia, religii.Albo wierzysz i stosujesz, albo nie i traktujesz to z taką pogardą, jak facio, którego Vader podduszał w " Nowej Nadziei".
Cread2011-03-23 11:32:54
Jeśli sprowadzimy szkolenie Jedi do samego posługiwania się Mocą (bo tak zrozumiałem Wasze komentarze), to Jedi nie różnią się w niczym od Sithów :) bo oni też uczą się korzystania z Mocy. Przykład - szkolenie Luke'a. Co za różnica w takim razie, kto by go nauczył korzystania z Mocy - Imperator czy Yoda? Ważniejszy (i to było odczuwalne w trylogii) jest sposób w jaki się Moc wykorzystuje. Czy Ulic mógłby czegokolwiek nauczyć córkę Nomi gdyby nie zostało w nim nic z Jedi?
Sida2011-03-23 07:01:56
Bez dodatkowych uściśleń teza nie jest prawdziwa, np. czy nie-jedi bez Mocy, który dąży do celów jedi (dokonując takie, nie inne wybory) jest jedi?
I uzupełnienie: "Jedi jest się dzięki wyborom, które dążą do wzrostu dobra _w ocenie jedi_ (bo w ocenie sithów dobro jest czym innym)
Adakus2011-03-23 05:02:37
Nie zgodzę się w pełni z twierdzeniem, że codzienne wybory decydują o tym kto jest Jedi, a kto nie. Są istotne, jednak nie jest to co czynni Jedi wyjątkowym. By nim być, musisz być przede wszystkim użytkownikiem mocy, i to jest fakt najważniejszy. Dopiero jako drugie w kolejności są podejmowane decyzje i czynny. Jedi bez mocy, to jak żołnierz bez karabiny, że użyje takiego porównania.
Ulic i Wygnana nie byli już Jedi w momencie, gdy stali się głusi na Moc. Przez swoje uczynki, sami pozbawili się kontaktu z nią (lub zostali jego pozbawieni).
Później, może coś więcej napiszę.