Recenzja Lorda Sidiousa
Tom Taylor (Luke Skywalker and the Treasure of the Dragonsnakes czy Invasion: Refugees najwyraźniej się ostatnio rozpisał. Choć niekoniecznie musi to oznaczać lepszy poziom, ale w porównaniu z poprzednim tomem cyklu Star Wars Adventures jest dużo lepiej, więc może jednak wraz z tempem wzrastają też umiejętności.
Autor tym razem wziął na tapetę Vadera i trzeba przyznać, że ten pozornie łatwy temat, jest dla wielu twórców nie lada wyzwaniem. Taylorowi udało się z tego wywinąć obronną ręką, miał pomysł. Ukazał Mrocznego Lorda Sithów w konfrontacji z wolną wolą, lub też jej brakiem. Tyle, że w największej sile komiksu tkwi jednocześnie największa słabość. Gdyby taka opowieść powstała dziesięć lat temu, zapewne inaczej bym ją odebrał. Lepiej. A teraz? Zastanawiam się tylko gdzie jest zasada dwóch, w której to uczeń pragnie władzy? Gdzie sprawa ze Starkillerem, tajnym uczniem? Te rzeczy kapitalnie zgrywają się z kuszeniem Luke’a na Bespinie, ale Taylor zostawia je gdzieś z boku. Stara się nas przekonać, że Vader jest tylko pionkiem w grze i nikim więcej. Poniekąd ma rację, przynajmniej z pewnego punktu widzenia. Pamiętamy przecież, co się stało z Dooku, i co miało się stać z Vaderem na Drugiej Gwieździe Śmierci. Ale jednocześnie ogranicza tym samym samego Lorda Sithów, sprawia, że on faktycznie jest popychadłem, choć wyjątkowo użytecznym i potężnym. Można by złapać się za głowę i się załamać, ale na szczęście nie jest tak źle. Nawet z tej z pozoru trudnej sytuacji, Tom Taylor potrafił się wybronić. Wystarczy stworzyć nową postać, która znajduje się w centrum opowieści. Zawadiackiego, rozgadanego przemytnika Lucę, przez którego pryzmat obserwujemy Vadera. Nie znamy jego myśli. Widzimy tylko tajemniczą postać, która potrafi stanąć w bezruchu na całą noc. Popychadło? Czy coś więcej? Całość właściwie pozostaje do interpretacji. Mnie osobiście podoba się wizja, w której Vader przedstawiony jest takim jakim widzi go Luca. To nawet fajny pomysł, by ktoś kto jest trybikiem, zwykłym szaraczkiem w Gwiezdnych Wojnach mógł spojrzeć na postać pierwszego planu właśnie jak na zwykłą istotę. I stwierdzić, że wbrew pozorom, wcale ta postać tyle nie może. W pewien sposób Luca rozczarowuje się Vaderem i to jest piękne. Jednak jest to tylko i wyłącznie moja własna interpretacja, która wymaga pewnego selektywnego spojrzenia na komiks. A raczej uznania, że to, co jest przedstawione nie jest obiektywne. Inaczej, cóż dzieło się raczej nie broni, zwłaszcza, że cała fabuła podąża za głównym pomysłem. Zresztą o ile część związana z pomysłem jest intrygująca, o tyle sama opowieść bywa denerwująca. Z jeden strony mamy niby dwie postaci, które są skazane na siebie, które muszą sobie zaufać. Przypomina się trochę komiks Rozbitkowie, niby klimat podobny. Z drugiej bawimy się w zdrady, jak w trzeciej części Piratów z Karaibów. Czego jednak by o tym filmie nie mówić, to jego scenarzyści są zdecydowanie lepsi niż Tom Taylor. Jestem w stanie znieść wiele, ale mimo wszystko lubię, gdy twórcy trzymają się logiki. A na pytanie czemu Vader nie wyciągnął odpowiedzi z głowy Lucy a potem go zabił, scenarzysta nie potrafił odpowiedzieć. Przyjął to jako fakt.
Kolejna sprawa to rysunki Briana Koschaka. To, czego w nich brakuje to tła i szczegółów. Wszystko jest lekko zarysowane. To wystarcza, choć w przypadku sprzętów, pojazdów, ba nawet postaci, dostajemy tylko i wyłącznie uproszczenie. Kilka szczegółów, byle szybko dalej. Osobiście nie lubię tego typu komiksów, tym razem nie jest źle, ale czuje się ubogość warstwy wizualnej. Druga sprawa to już raczej uwaga do Taylora i projektowania kadrów. Pomysł, by umieścić obok siebie dwa lub trzy, które różnią się tylko szczegółem już wcześniej nie przypadł mi do gustu. Tu się to niestety powtarza, jest to dość denerwująca maniera. Rozumiem, może to i jest śmieszne, inne niż normalne komiksy, ale nie wpływa pozytywnie ani na klimat ani na akcję, więc zostaje pytanie: „po co to?”.
Prawdę mówiąc jestem pozytywnie zaskoczony tym komiksem. Nie mówię, że jest dobrze, jest średni i wymaga trochę dobrej woli ode mnie, by kupić pomysł. Ale gdy zobaczyłem Lucę i jego zachowanie i pamiętałem kto pisał scenariusz, bałem się, że wyjdzie dużo gorzej. Jest co najmniej o klasę lepiej niż w przypadku nieszczęsnego Luke’a Skywalkera, ale lepiej niż dno czy pomyje to chyba nie jest powód do radości.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 5/10 Klimat: 5/10 Rozmowy: 4/10 Rysunki: 6/10 Kolory: 8/10 Opis świata SW: 6/10 |
Oficjalny temat na forum
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,50 Liczba: 4 |
|
Bossk2010-11-24 18:52:34
Recenzja spx, komiks już nie tak bardzo xD. Czy u was tylko redakcja może pisać recenzję?
Master of the Force2010-11-21 21:32:43
dobry komiks, moim zdaniem najlepszy z całego swa. niedługo 5. tom z fettem ( znowu...).
Nestor2010-09-29 19:50:57
To był chyba jeden z najlepszych Adventures. Ogólnie lubię tego typu komiksy zamknięte: szybkie i zwarte, operujące na wąskim paśmie fabularnym. Trochę inna kreska i by było 8 lub 9 ode mnie.