Tytuł oryginału: Chewbacca #1: Mallatobuck, or: A Wookie Romance Scenariusz: Darco Macan Rysunki: Brent Anderson Tusz: Willie Blyberg Kolory: Nathan Eyring Tłumaczenie: Maciek Drewnowski Wydanie PL: Egmont 2010 w Star Wars Komiks #6/2010 Wydanie USA: Dark Horse 2000 w Chewbacca |
Recenzja Lorda Sidiousa
Śmierć Chewbaccy to był wspaniały pomysł na mocne otwarcie Nowej Ery Jedi. Tyle, że nie wszyscy fani go pochwalali. Wielu z nich uznało, że to już zbytnie odstępstwo od sagi, w zamyśle rodzinnej opowieści. Krok za daleko, droga w niewłaściwa stronę. Niejako ku pokrzepieniu ich serc powstała seria komiksów o Chewbacce. I tu chyba jedna ważna rzecz, komiks składał się z rozdziałów, które razem prezentowały pewne, rzewne wspomnienie o wookiem, niestety Egmont uznał, że można je wydać jako osobne historyjki. Owszem można, tylko zmienia się trochę ich odbiór. Z antologii, ukazującą postać z filmów w pewnym tonie, dostajemy osobne historyjki, które same z siebie się raczej nie stanowią dzieł wybitnych. Na obronę polskiego wydawcy można jedynie dodać, że dwa pierwsze rozdziały faktycznie znalazły się razem, jak w oryginalnym wydaniu zeszytowym.
Pierwsza historia, to opowieść żony Chewbaccy, czyli Mallatobuck. Dostajemy tu prawie klasyczną historię miłosną, rozpoczynającą się od poznania i pierwszej fascynacji. Oczywiście nie jest to „Love Story”, a raczej miłość do bohatera, przypominająca trochę średniowieczne romanse, lub raczej to, co się o nich myśli, może wypaczone trochę przez „Don Kichota”. Oto Malla, prawie jak Dulcynea, bezradnie wzdycha do swego bohatera, ale on zupełnie nie zwraca na nią uwagi. To nie jest ani Don Kichot, ani Sancho Pansa. Tylko właśnie prawdziwy, twardy bohater. Oczywiście Malla próbuje podejść Chewbaccę sztuczką, która będzie wymagała wzajemnego iskania futra. Ciekawa sprawa, jeśli chodzi o kulturę wookiech, przynajmniej w pewien sposób nawiązuje do zwyczajów naczelnych zwierząt futerkowych. Plan jednak się sypie na panewce, a jeszcze pojawiają się Trandoshańscy łowcy niewolników. Wtedy Chewie budzi się z letargu i wkracza do akcji, ratuje swą przyszłą żonę i tak oto rodzi się między nimi uczucie. Choć przyznam, że jest tu jeszcze drugie dno, pewne elementy raczej sugerują szkolny romans znany z amerykańskich seriali młodzieżowych.
Szczerze, czytanie historyjki o tym jak wspaniały i dobry był Chewie, stawianie mu pomnika, po tym jak się go zabiło, mnie nie przekonuje. W dodatku warstwa wizualna, też zbytnio nie przykuwa oka. Żałuję, że wcześniej, przed NEJ nikt właściwie nie miał pomysłu jak ukazać go w komiksach i książkach. Drugi pilot Sokoła Millennium zazwyczaj był tłem, albo nawet chodzącym dywanem. Szkoda, że tak późno sobie o nim przypomniano. Dla mnie większość z tych opowieści jest pisana na siłę, ta jednak daje radę. Może dlatego, że jest opowieścią o początku miłości, która nie mogła się zbytnio rozwijać, ze względu na nieobecność Chewiego na Kashyyyku. Więc do końca pozostała niespełniona.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Klimat: 6/10 Rozmowy: 5/10 Rysunki: 4/10 Kolory: 5/10 Opis świata SW: 7/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,00 Liczba: 15 |
|
SW-Yogurt2019-11-17 16:05:59
DeA przywróciło właściwy porządek rzeczy i cały "Chewbacca" wydany jest w jednym kawałku, w tomie "Akademia Jedi".
Opowieść Malli właśnie taka powinna być, a w dodatku jest porządnie narysowana.
Vergesso2010-07-18 19:11:54
Ciekawa historia o zwyczajach miłosnych Wookiech i przgodzie Chewiego z tym związanej. Dodatkowo okraszone porządnymi rysunkami. 7/10