Tytuł oryginału: Star Wars Tales #19: The Lost Lightsaber Scenariusz: Andrew Robinson, Jim Royal Rysunki: Núria Peris Tusz: Kris Justice Litery: Steve Dutro Kolory: Tom Smith Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz Wydanie PL: Egmont 2010 w Star Wars Komiks #3/2010 Wydanie USA: Dark Horse 2003 w Star Wars Tales 19 |
Recenzja Lorda Sidiousa
Seria „Star Wars Tales” bardzo długo odpychała mnie od siebie właśnie takimi historyjkami jak „Zaginiony miecz”. Szczerze mówiąc, szkoda mi dla nich czas, tak kiedyś, jak i teraz. Głównie dlatego, że w praktyce nic nie wnoszą do sagi, ba nawet nie usiłują być śmieszne. Może fajnie byłoby na nie spojrzeć w kategorii legendy, która zawiera część prawdy i mnóstwo zmyślonych elementów, jednak jakoś nie czuję się na siłach by to robić. Od historii w świecie Gwiezdnych Wojen oczekuję zakorzenienia jej w tym, co już stworzono, poszanowania dorobku innych, ciągłości wydarzeń. „Zaginiony miecz” to historia, która nawet nie próbuje nam sugerować swoją alternatywność ( jak np. Infinities: A New Hope), tylko przedstawia pewną swoją wersję. Bez żadnych uśmieszków, niczego, co by sugerowało, że nie jest to niekanoniczna opowieść.
Może zacznę od samej historii miecza Anakina Skywalkera. Jak doskonale pamiętamy, w „Nowej nadziei” dostał go Luke Skywalker, a potem stracił wraz z ręką na Bespinie. Od tego momentu mamy rozdział – kanoniczną wersję, gdzie w trylogii Zahna, miecz dzierżył klon Luke’a Skywalkera, a potem dostała go Mara, jak i tę przedstawioną w komiksie. Tu miecz początkowo wpada w łapy łowców nagród, by w końcu stać się obiektem wspomagającym Ciemną Stronę. No i jeszcze pojawia się Ben (ale zaraz, czy Luke’a sklonowano tylko z ręki? I wiedzieli, że to jego?). Gdyby chociaż wykorzystano tu możliwość wykreowania innej wizji rozwoju uniwersum. Niestety, skończyło się na stworzeniu opowieści, która jest prawie kanoniczna, prawie się wszystko zgadza z resztą, z wyjątkiem małego, drobnego szczegółu, jakim jest historia miecza. A niestety to na nim osnuto całą opowieść.
Graficznie jest całkiem znośny, fajnie przedstawiono zwłaszcza kadry początkowe z obrządkiem Mrocznych Jedi, no i śmiesznie ukazano walkę Luke’a z Vaderem. Nie zmienia to jednak mojej oceny. Opowieść o losach przedmiotu, to niezły pomysł, szkoda tylko, że twórcy nie pokusili się o to, by wkomponować to w całość sagi, bądź podejść do tego, jeśli nie alternatywnie to dużo bardziej humorystycznie, tak jak zrobiono to choćby w Secret Story of Luke’s Hand.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 4/10 Klimat: 4/10 Rozmowy: 4/10 Rysunki: 7/10 Kolory: 7/10 Opis świata SW: 2/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 2,95 Liczba: 20 |
|
plokon2010-11-11 19:24:57
niedobry
Carth Onasi2010-05-22 23:46:17
A czy to ważne, Verg? Komiks i tak jest niekanoniczny. I chwała za to tym z Lucasfilmu!
Vergesso2010-05-22 18:05:44
4/10, bo zaintrygowali mnie ci wojownicy ciemnej strony. Kto to? Jacyś Sithowie, Mroczni Jedi, inni Adepci ciemnej strony?
00rex002010-04-07 18:57:56
dla mnie 2 ciekawy pomysł ale idiotycznie zrobiony
Onoma2010-03-30 19:29:33
Jak dla mnie 1/10