Tytuł oryginału: Star Wars Tales #7: Outbid But Never Outgunned Scenariusz: Beau Smith Rysunki: Mike Deodato, Jr. Tusz: Neil Nelson Litery: Steve Dutro Kolory: Dave McCaig Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz Wydanie polskie: Egmont 2010 w SWK 1/2010 Wydanie USA: Dark Horse 2001 w Star Wars Tales 7 |
Recenzja Lorda Sidiousa
Bezwzględny, brutalny, bezlitosny, a przy tym zawzięty i skuteczny. To właśnie Boba Fett w kolejnej opowieści. Pozornie nie różni się ona wiele od mnóstwa innych, no może z wyjątkiem tego, że miast dżentelmena widzimy prawie wprost, że to damski bokser, lub niewiele mu brakuje. Może jednak za mandaloriańską zbroją kryje się coś jeszcze? Poszukajmy.
Czytając ten komiks odkryjemy, że Fett to nie tylko łowca, który poświęca cały swój czas swemu zajęciu, ale też człowiek, który gdzieś tam, coś czuje. Jasne pamiętamy tego dzieciaka z „Ataku klonów”, który przytula się do hełmu ojca, to piękna i emocjonalna scena, choć jednocześnie tak chłodna i beznamiętna. Pamiętamy też Fetta z Dziedzictwa. Jednak jaki on jest w kwiecie wieku? W tej opowiesci rysuje się nam jako skryty, zamknięty w sobie, pragnący zachować dystans. Tak jest bezpieczniej, zwłaszcza dla takiego twardziela, przecież nie może się rozmiękczyć. Świetnie to oddaje finalna scena, gdy Boba zostawia ranną kobietę, nie byle jaką, nie obcą, a poniekąd ważną dla niego, będąc przekonanym, że ona sobie poradzi. Każdy normalny, pewnie wpadłby w panikę, ale nie on. Każdy inny pewnie by pomógł, ale nie taki twardziel. Trochę to smutne, ukazuje też łowcę zupełnie z innej strony.
Zresztą sam początek pokazuje nam Fetta jako osobnika bezserca, któremu nie wolno ufać. Nie ma, co się z nim układać, gdyż jak diabeł omamia kłamstwem i półprawdami. I to też jest ważne, gdyż zazwyczaj takiego Boby się nie pokazuje. Najczęściej przecież walczy z szumowinami, ba nawet Imperium, tu jednak o ściganym nie wiemy nic, ponad to, jak bardzo pragnie przeżyć. Łowca go nie zabija, ale doskonale wie, że zostawia swą ofiarę w śmiertelnej pułapce. Niby szansa na ucieczkę i przeżycie jest, a że prawie zerowa, to już nie jego problem.
Z jednej strony to niby kolejny komiks o słynnym Mandalorianinie, z drugiej faktycznie poznajemy jego inne oblicze. Istoty przedziwnej, wrażliwej, acz samotnej i kto wie, czy nie poznajemy jego lęku, lęku przed stratą. Może właśnie dlatego miast pomóc, odchodzi. A że każdy miał szansę przeżyć, to znaczy, że musi być tylko wystarczająco twardy. Jak Boba. Z trzeciej zaś mamy przeciętną opowieść, której celem jest tylko ukazanie aspektów charakteru głównej postaci w dodatku w średniej oprawie graficznej. Nie wiem, czy to każdego zadowoli i każdemu wystarczy. Ja odczuwam niedosyt.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Klimat: 8/10 Rozmowy: 8/10 Opis świata SW: 6/10 Rysunki: 6/10 Kolory: 7/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,38 Liczba: 26 |
|
Vergesso2010-05-10 13:24:04
Dobra historia o Bobie, pokazująca pewną ważną rzecz z życia łowcy. Przyznam, że jak się dowiedziałem o tym po raz pierwszy(nie, nie z tego komiksu) to mnie zdziwiło, po prostu nie pasowało mi to do Boby. Rysunki też są porządne 7/10
Resvain2010-01-24 12:39:19
niezły, ale rozmowy (nie licząc kwestii Fetta) były IMO beznadziejne. 7/10
00rex002010-01-20 21:43:39
Jeden z nielicznych komiksów o Bobie który bardzo lubię.Ostatnia scena daje do myślenia.