Relacja z trzeciego dnia Polcnonu 2008 okiem Nestora:
Polcon 2008 zorganizowano w winnym grodzie – Zielonej Górze. Sam konwent zlokalizowano w budynkach miejscowego uniwersytetu. Zielona Góra to pięknie położone miasto, gdzie dba się o infrastrukturę, zabytki i tradycje żużlowe. Jest w tym wszystkim jednak jeden feler – dojazd. Jedyne wygodne połączenia kolejowe dochodzą do Zielonej góry z Poznania i Gorzowa Wielkopolskiego. Znacznie gorzej jest od strony południowej: Wrocław i Głogów. Poza tym Zielona Góra mieści się na zachodnim krańcu Polski, dla niektórych dojazd na imprezę to prawdziwa wyprawa. Na szczęście na miejscu organizacja była sprawna i dobrze rozplanowana. Konwent rozplanowano pomiędzy budynkami uniwersytetu, tak więc każdy blok miał sporo miejsca dla siebie. Niedaleko uniwersytetu mieściło się kilka restauracji i fastfoodów, dzięki czemu o ciepły posiłek trudno nie było. Większych problemów nie mieli przyjeżdżający na kilka dni, gdyż baza noclegowa była rozbudowana i usytuowana blisko terenu konwentu.
Blok Star Wars był na Polconie 2008 niestety bardzo ubogi. To za sprawą braku fanklubu Gwiezdnych Wojen w Zielonej Górze. Na odsiecz przybyły jednak posiłki z w dużej mierze z Gorzowa Wielkopolskiego i Wielkopolski, czyli 501st Legion Polish Outpost i fani z SWFSW. Na konwencie nie było też wielu fanów poza samymi organizującymi blok, co jest bardzo przykre, w końcu Polcon to impreza dużego formatu. Główną atrakcją bloku Star Wars był jednak przyjazd Richarda LeParmentiera – odtwórcy roli admirała Mottiego w „Nowej nadziei”. Richard rozdawał autografy przed swoim „występem”, wiele osób stało w kolejce do niego, wielu też się z nim fotografowało. Był to dowód, że Gwiezdne Wojny nie były wcale, aż tak słabe na Polconie, przynajmniej ich filmowa część. Spotkanie z Richarda LeParmentiera było fantastycznym przeżyciem. Aktor opowiadał o swojej roli w Gwiezdnych Wojnach, pokazując kawałek po kawałku jego występy przy okazji komentując je. Nie zabrakło sporej dawki humoru w wykonaniu Richarda. Przybyli na spotkanie – a była to bardzo spora gromadka – dowiedzieli się jak zachowywał się George Lucas w czasie kręcenia zdjęć do „Nowej nadzei”. W sali czuć było ekscytację, w końcu nie często zdarza się słuchać o wydarzeniach z 1976 roku od kogoś kto był na miejscu. Spotkanie prowadził Miagi, lub jak kto woli Łukasz z Torunia.
Dla fana Star Wars poza spotkaniem z aktorem i widokiem szturmowców Imperium nie było niestety zbyt wiele do roboty. Kilka prelekcji nie było w stanie wypełnić nawet jednego dnia, a co dopiero całego programu konwentu. Polcon 2008 dla osoby, która poza Star Wars nie tyka nic więcej z fantastyki, nie był niestety udanym konwentem. Chociaż myślę, że spotkanie z admirałem Mottim rekompensuje wszystkie niedogodności. Tym bardziej, że była to dopiero druga wizyta aktora z Star Wars w Polsce.
A oto kilka zdjęć oddających klimat trzeciego dnia Polconu 2009:
Polcon 2008 zorganizowano w winnym grodzie – Zielonej Górze. Sam konwent zlokalizowano w budynkach miejscowego uniwersytetu. Zielona Góra to pięknie położone miasto, gdzie dba się o infrastrukturę, zabytki i tradycje żużlowe. Jest w tym wszystkim jednak jeden feler – dojazd. Jedyne wygodne połączenia kolejowe dochodzą do Zielonej góry z Poznania i Gorzowa Wielkopolskiego. Znacznie gorzej jest od strony południowej: Wrocław i Głogów. Poza tym Zielona Góra mieści się na zachodnim krańcu Polski, dla niektórych dojazd na imprezę to prawdziwa wyprawa. Na szczęście na miejscu organizacja była sprawna i dobrze rozplanowana. Konwent rozplanowano pomiędzy budynkami uniwersytetu, tak więc każdy blok miał sporo miejsca dla siebie. Niedaleko uniwersytetu mieściło się kilka restauracji i fastfoodów, dzięki czemu o ciepły posiłek trudno nie było. Większych problemów nie mieli przyjeżdżający na kilka dni, gdyż baza noclegowa była rozbudowana i usytuowana blisko terenu konwentu.
Blok Star Wars był na Polconie 2008 niestety bardzo ubogi. To za sprawą braku fanklubu Gwiezdnych Wojen w Zielonej Górze. Na odsiecz przybyły jednak posiłki z w dużej mierze z Gorzowa Wielkopolskiego i Wielkopolski, czyli 501st Legion Polish Outpost i fani z SWFSW. Na konwencie nie było też wielu fanów poza samymi organizującymi blok, co jest bardzo przykre, w końcu Polcon to impreza dużego formatu. Główną atrakcją bloku Star Wars był jednak przyjazd Richarda LeParmentiera – odtwórcy roli admirała Mottiego w „Nowej nadziei”. Richard rozdawał autografy przed swoim „występem”, wiele osób stało w kolejce do niego, wielu też się z nim fotografowało. Był to dowód, że Gwiezdne Wojny nie były wcale, aż tak słabe na Polconie, przynajmniej ich filmowa część. Spotkanie z Richarda LeParmentiera było fantastycznym przeżyciem. Aktor opowiadał o swojej roli w Gwiezdnych Wojnach, pokazując kawałek po kawałku jego występy przy okazji komentując je. Nie zabrakło sporej dawki humoru w wykonaniu Richarda. Przybyli na spotkanie – a była to bardzo spora gromadka – dowiedzieli się jak zachowywał się George Lucas w czasie kręcenia zdjęć do „Nowej nadzei”. W sali czuć było ekscytację, w końcu nie często zdarza się słuchać o wydarzeniach z 1976 roku od kogoś kto był na miejscu. Spotkanie prowadził Miagi, lub jak kto woli Łukasz z Torunia.
Dla fana Star Wars poza spotkaniem z aktorem i widokiem szturmowców Imperium nie było niestety zbyt wiele do roboty. Kilka prelekcji nie było w stanie wypełnić nawet jednego dnia, a co dopiero całego programu konwentu. Polcon 2008 dla osoby, która poza Star Wars nie tyka nic więcej z fantastyki, nie był niestety udanym konwentem. Chociaż myślę, że spotkanie z admirałem Mottim rekompensuje wszystkie niedogodności. Tym bardziej, że była to dopiero druga wizyta aktora z Star Wars w Polsce.
A oto kilka zdjęć oddających klimat trzeciego dnia Polconu 2009: