Skutki wojny:
- zwycięstwo demokracji
- utrzymanie spójności państwa
- w 1865 zniesiono prawo stanów do wystąpienia z Unii; uznano też zwierzchność prawa federalnego, co było jawnym narzuceniem swojej woli przegranym
- zniesiono niewolnictwo, choć na południu Ku-Klux-Klan, który prześladował Murzynów i inne mniejszości
- wojna ukształtowała obecny wizerunek i spory zakres praw prezydenta, jako głównodowodzącego i strażnika niepodzielności państwa
- doprowadziła do utrwalenia się w USA dwupartyjnego systemu politycznego; bardzo istotną rzeczą jest to, że jakiś czas potem doszło do przewartościowania tych partii, tak że w chwili obecnej Partia Republikańska w większości jest popierana właśnie na Południu, gdyż reprezentuje tradycyjne, konserwatywne wartości; Demokraci natomiast królują na Północy i są kojarzeni raczej z liberalnymi poglądami
- w praktyce zmiotła z życia publicznego wielkich właścicieli ziemskich - plantatorów; potężna siła, która w pewien sposób kształtowała kraj, nagle przestała istnieć
- szala przechyliła się na stronę izolacjonizmu, który zaczął się objawiać także jawnie rzucanymi hasłami w stylu "Ameryka dla Amerykanów".
- była to pierwsza wojna ideologiczna, w której zwycięstwo militarne zmieniło panujący porządek
- nastąpiły zmiany w przemyśle
- na Południu zaczęły wybuchać bunty
Patrząc na to, można już znaleźć wiele analogii do "Gwiezdnych wojen". Naturalnie po części wynikają one z podobieństw wojen domowych, ale po części widać inspiracje historyczne. Oczywiście trzeba odpowiednio dobrać i wywarzyć klucze. Część rzeczy została w scenariuszach zmieniona z powodów fabularnych, a część, ponieważ filmy są w sumie krótkie i trzeba jak najwięcej pokazać.
Pierwszą rzeczą jest kwestia przemysłu na Południu. Nie zapominajmy, że rolnictwo, obszarnictwo bazujące na niewolnictwie było wtedy potęgą i liczącą się siłą, która bardziej dbała o swoje interesy, niż jedność państwa. Ruch abolicjonistyczny pojawił się później. Pierwsze ważne głosy, acz nie jedyne, co do zniesienia niewolnictwa, były głosami przemysłowców z Północy, którzy widzieli w tym swą szansę na rozwój. W "Mrocznym widmie" mamy bardzo podobną sytuację, gdzie olbrzymie konsorcja, jak Federacja Handlowa, nagle stoją w obliczu próby ograniczenia ich działalności, przez wprowadzenie nowych podatków.
Niewolnictwo to sprawa, która obrosła w legendę podczas Wojny Secesyjnej. Cały czas krążyła wokół, ale zwłaszcza w pierwszym etapie wojny była błahostką. Co ciekawe motyw ten bardzo wyraźnie pojawia się u Lucasa w "Mrocznym widmie", aczkolwiek potem zostaje zarzucony. Być może pojawi się w Epizodzie III, w którym Imperium zniesie niewolnictwo... ras inteligentnych (np. ludzi). Z drugiej strony, jednak coś takiego istnieje. Niewolnicy byli tanią i całkowicie nie szanowaną siłą roboczą. Zauważmy, że przemysł Konfederacji Systemów Niezależnych opiera się w dużej mierze na droidach. Taniej i nie szanowanej sile roboczej.
Chęć oderwania się i stworzenia własnego państwa, które rządziłoby się interesem secesjonistów - cóż trudno uznać to za wyjątkową inwencję Lucasa. Mniej więcej tak właśnie wyglądają wszystkie wojny secesyjne. Niemniej jednak fakt podobieństwa jest. Podobnie zresztą jak negocjacje, by zachować spójność, kompromisy... ale też potajemne zbrojenie się, zwłaszcza Konfederatów (i w SW, gdzie produkują droidy, i w Ameryce).
Zaostrzanie się sytuacji, bójki, zamachy, morderstwa. Tak wyglądały Stany w przededniu wybuchu Wojny. Lucas obrazuje podobną sytuację zamachem na Padme, na samym początku "Ataku klonów". Niby nie jest to wielkie powiązanie, ale jednak jest.
Zbrojenie się i szukanie sojuszników. W Ameryce polegało to na osadnictwie. Zarówno Unia, jak i Konfederacja koniecznie chciały przyłączyć nowe stany do swoich dziedzin, tak by zyskać przewagę. Dooku lata po galaktyce i werbuje nowe systemy. Można przypuszczać, zwłaszcza po powieści "Nadchodząca burza", że Republika robiła to samo.
Kolejna sprawa, to przywódca Konfederatów - prezydent Jefferson Davis, który przez prawie dziesięć lat sprawował urząd ministra wojny, ale odszedł z Waszyngtonu. A kimże jest Dooku, jak nie prominentnym Jedi, na pewno nie politykiem, czy członkiem Rady Jedi, ale zawsze, był jednym z bardziej szanowanych. Czy to tylko przypadkowa zbieżność?
Fort Sumter, mały spokojny forcik, bez większego znaczenia militarnego, gdzieś na uboczu granicy Północy i Południa. Zostaje zaatakowany, co budzi kontrowersje i oburzenie, oczywiście w pewnym stopniu wywołuje wojnę. Oficjalnie jest jej początkiem, ale nie wywołuje dalszych zmagań wojennych. Wbrew wszelkiej logice, sytuacja, jeśli chodzi o wszelkie bójki, niepokoje społeczne, po tym ataku była przez pewien czas nawet spokojniejsza niż przed nim. I Naboo, mała planetka, bez większego znaczenia ekonomiczno-handlowego. Wpierw zarządzona zostaje jej blokada, a potem inwazja. Szybko wszystko wraca do normy, na pierwszy rzut oka.
Następnie jest blokada portów południowych, która w praktyce jest konsekwencją ataku na Fort Sumter. Nie przynosi ona jednak żadnych skutków. Sio Bibble stwierdza w pewnym momencie filmu, że Nute Gunray, szef Federacji miał 4 procesy i żaden nie przyniósł skutku.
Zwrotnym elementem Wojny Secesyjnej było przemówienie prezydenta Lincolna w Kongresie, na którym zaakceptował powołanie 500-tysięcznej armii z poboru. Była to armia w praktyce znikąd, która nagle się pojawia i zmienia sytuację Konfederacji, liczącej na to, że groźba użycia siły wymusi na Północy ustępstwa. Prawie tak samo wygląda Wojna Klonów. W pewnym momencie Kanclerz Palpatine w Senacie akceptuje powołanie armii klonów (nawet specjalnie większa nie jest), armii znikąd. Armia klonów zaskoczyła Separatystów i doprowadza do zaostrzenia konfliktu, a w rezultacie wybuchu wojny. Oczywiście wszyscy wiemy co robił Palpatine. Nie można oskarżyć Lincolna, o to, że pomagał powstać Konfederacji. Tu należy odróżnić wątek fabularny od wątku wojenno-historycznego. W każdym razie, w obu przypadkach, przywódcy deklarują utworzenie armii, która zmienia stosunek sił, armii znikąd. Tym sposobem obaj rozpętują wojny, mimo, że robią to dla ochrony. Wygląda tylko, że cele mieli inne. Problem w tym, iż właśnie ta akceptacja armii znikąd, historycznie jest jedną z wyjątkowych rzeczy w Wojnie Secesyjnej.
Wkrótce Unia atakuje i szybko dochodzi do wniosku, że nie będzie błyskawicznego zwycięstwa. Lincoln według zapisów historycznych obwieścił tę nowinę koło 21 czerwca (niebawem po tym jak powołał armię i rozpętał wojnę). W "Gwiezdnych wojnach" po bitwie o Geonosis podobne słowa wypowiada Yoda. Oczywiście ten wątek to znów raczej zbieżność, niż plan, choć kto wie...
Inna ciekawostka to sam sposób walki. Klony w "Ataku klonów" walczą dość prymitywnie, patrząc na współczesne techniki wojskowe. To praktycznie szturm wojsk napoleońskich, które biegną prosto z bagnetami na wroga. Żadnego krycia się, żadnych okopów. Nic. Wojna Secesyjna była jedną z ostatnich wielkich wojen, w których ten sposób walki był normą. Co ciekawe już w "Imperium kontratakuje" mamy dokładne okopy i bardziej nowoczesne style walki. Błąd Lucasa, czy może zamierzony efekt? Cóż, tę taktykę powoli zaczęła zmieniać właśnie Wojna Secesyjna, więc zobaczymy jak to będzie wyglądać w Epizodzie III.
Bardzo ciekawym aspektem Wojny Secesyjnej była bitwa Merrimaca i Monitora - zupełnie nowych jednostek, pancerników, które zmieniły oblicze walk na morzu. W Epizodzie I i II walki gwiezdne praktycznie nie istnieją. A przecież to "Gwiezdne wojny"! To Wojna Secesyjna wymusiła postęp w rozwoju tego typu jednostek. Czy tak będzie z Wojną Klonów? Wiele na to wskazuje. Nie trzeba być geniuszem, by stwierdzić, że w filmie pojawią się nowe jednostki.
Bitwa pod stolicą. To też raczej endemiczna ingrediencja amerykańskiej wojny domowej. Może nie aż tak endemiczna, ale w przypadku wojen domowych bitwy pod stolicą zazwyczaj kończyły się zwycięstwem w wojnie stronie separatystycznej. Zwłaszcza po zajęciu stolicy. W Wojnie Secesyjnej, pod stolicą - Waszyngtonem - odbyło się kilka bitew i żadna nie zagwarantowała wygranej Konfederatom. Bitwa pod stolicą Skonfederowanych Stanów, skończyła się ich szybkim upadkiem, czyli tym, co zwykle bywa. To już jest w praktyce norma. Zastanówmy się nad jednym, czy Konfederaci podejdą pod Coruscant? A jeśli tak to z jakim skutkiem. Wiemy tylko, że przegrają ostatecznie wojnę.
Bitwa przesądzająca wynik wojny. Znów trudno to uznać, za typowy element Wojny Secesyjnej, w końcu wiele wojen ma swoje punkty przełomu. Można mniemać, że to będzie ostatnia bitwa Wojen Klonów, bitwa na początku Epizodu III. Nawet jeśli będą dalej wspomniane inne, to raczej ich wynik będzie tylko mówił o tym, jak długo Konfederacja będzie się bronić, a nie czy ma jeszcze szansę wygrać. Swoją drogą, ciekawe czy Lucas zdecyduje się na bitwę pod stolicą, czy na przesądzającą wynik wojny. Chyba, że je połączy... Pamiętajmy tylko, że bitwa taka, to w dużej mierze wykrwawienie się jednej ze stron. Po części doszło dzięki temu do anihilacji armii Południa. Co się stanie z armią Separatystów?
Propozycja ugodowa - ze strony Konfederacji Amerykańskiej była i nie doszła do jakiegokolwiek skutku. Tu możemy przypuszczać, że tego nie zobaczymy w filmie. Z prostej przyczyny, sprawą propozycji pokoju ma zająć się książką "Yoda: Dark Rendevous".
Pas spalonej ziemi. Wojna totalna. Tu sugestie padały już w "Ataku klonów", że nie było takich wojen od powstania Republiki. Wojny Klonów, nawet jeśli w filmie to nie zostanie pokazane, zniszczą wiele światów do cna. To już wiemy, choćby z EU. Np. Caamas - planeta zniszczona całkowicie podczas Wojen Klonów. W dodatku, wiemy, że nie jedyna.
Poddanie się Południa. Cóż, swoją drogą ciekawe czy Lucas pójdzie w tę stronę, czy raczej rozszerzy drugą - anihilację armii. Armia Południa została bardzo szybko rozwiązana i zlikwidowana. Zresztą, co tu dużo mówić, w wielu bitwach, w znacznej mierze się wykrwawiła. Zobaczymy którą drogę wybierze Lucas, może połączy obie, a może nie?
Dalej zostają nam już głównie skutki, które bardzo ładnie prezentują się przy połączeniu tego co znamy z EU, z tym co znamy z Imperium. Pogrupujmy je razem - zwiększenie uprawnień prezydenta (Palpatine dostał specjalne uprawnienia i wiemy, że obwołał się Imperatorem; po Wojnie Secesyjnej także uprawnienia prezydenta były większe, niż przed - ale tu jeszcze raz powtarzam, że to nie było zamysłem Lincolna)
- rasizm, niechęć wobec obcych, także na Północy - Imperium propagowało rasizm, mimo że nie było to celem Palpatine'a, a raczej był to fragment doktryny Tarkina.
- zmiana nastawienia społecznego - pewna niechęć wobec władzy; Lucas mocno uwypukla ten wątek w "Nowej nadziei", gdzie Luke tak naprawdę zniewolony jest przez wuja, a nie przez Imperium, ale i tak nie lubi systemu - hegemonia władzy federalnej - w Stanach, Waszyngton zagwarantował sobie zwierzchność, Imperium zrobiło podobnie; za każdą próbę przeciwstawienia się mocno karało
- rządy wojskowych - Lincoln w wielu momentach wojny powierzał wojsku rządy prawie całkowicie, by zastępowały go tu, lub tam. Co ważniejsze, wojsko objęło też rządy na ziemiach zdobytych przez Unię; jeśli można tak stwierdzić, to "reżim" Unii opierał się na armii i niczym więcej; czyż nie podobnie było z Imperium? Zobaczymy
- bunt na Południu; powstanie Ku-Klux-Klanu - oczywiście stwierdzenie Ku-Klux-Klan = Rebelia byłoby chyba nie na miejscu, ale nie zapominajmy, że Klan nie był jedyną formą przeciwstawienia się rządowi w Waszyngtonie; generalnie Rebelia powstawała już w czasie zdobywania Południa, tyle że nigdy nie objawiła się z pełną siłą. Czy w Epizodzie III zobaczymy powstawanie Sojuszu Rebeliantów?
- pomieszanie ról - Republikanie, którzy dowodzili Północą, z czasem stali się konserwatystami z Południa, czyli tym, z czym Lincoln walczył; stali się zaprzeczeniem samych siebie. A Demokraci? Obecnie są w dużej mierze liberałami. Już można przypuszczać, że coś podobnego zrobi się w Epizodzie III, gdzie interesy się rozminą, Republika zamieni się w Imperium, stanie się tym z czym walczyła. A Konfederaci? Ci, którzy pozostaną, z pewnością będą wspierać Rebelię, czyli historyczne pomieszanie. Znów dziwne podobieństwo...
Na tym kończę zabawę z historią i prequelami. Myślę, że ciekawie będzie zajrzeć do tego tekstu jeszcze raz, po premierze Epizodu III i porównać ile rzeczy się spełniło, a ile nie.
- zwycięstwo demokracji
- utrzymanie spójności państwa
- w 1865 zniesiono prawo stanów do wystąpienia z Unii; uznano też zwierzchność prawa federalnego, co było jawnym narzuceniem swojej woli przegranym
- zniesiono niewolnictwo, choć na południu Ku-Klux-Klan, który prześladował Murzynów i inne mniejszości
- wojna ukształtowała obecny wizerunek i spory zakres praw prezydenta, jako głównodowodzącego i strażnika niepodzielności państwa
- doprowadziła do utrwalenia się w USA dwupartyjnego systemu politycznego; bardzo istotną rzeczą jest to, że jakiś czas potem doszło do przewartościowania tych partii, tak że w chwili obecnej Partia Republikańska w większości jest popierana właśnie na Południu, gdyż reprezentuje tradycyjne, konserwatywne wartości; Demokraci natomiast królują na Północy i są kojarzeni raczej z liberalnymi poglądami
- w praktyce zmiotła z życia publicznego wielkich właścicieli ziemskich - plantatorów; potężna siła, która w pewien sposób kształtowała kraj, nagle przestała istnieć
- szala przechyliła się na stronę izolacjonizmu, który zaczął się objawiać także jawnie rzucanymi hasłami w stylu "Ameryka dla Amerykanów".
- była to pierwsza wojna ideologiczna, w której zwycięstwo militarne zmieniło panujący porządek
- nastąpiły zmiany w przemyśle
- na Południu zaczęły wybuchać bunty
Patrząc na to, można już znaleźć wiele analogii do "Gwiezdnych wojen". Naturalnie po części wynikają one z podobieństw wojen domowych, ale po części widać inspiracje historyczne. Oczywiście trzeba odpowiednio dobrać i wywarzyć klucze. Część rzeczy została w scenariuszach zmieniona z powodów fabularnych, a część, ponieważ filmy są w sumie krótkie i trzeba jak najwięcej pokazać.
Pierwszą rzeczą jest kwestia przemysłu na Południu. Nie zapominajmy, że rolnictwo, obszarnictwo bazujące na niewolnictwie było wtedy potęgą i liczącą się siłą, która bardziej dbała o swoje interesy, niż jedność państwa. Ruch abolicjonistyczny pojawił się później. Pierwsze ważne głosy, acz nie jedyne, co do zniesienia niewolnictwa, były głosami przemysłowców z Północy, którzy widzieli w tym swą szansę na rozwój. W "Mrocznym widmie" mamy bardzo podobną sytuację, gdzie olbrzymie konsorcja, jak Federacja Handlowa, nagle stoją w obliczu próby ograniczenia ich działalności, przez wprowadzenie nowych podatków.
Niewolnictwo to sprawa, która obrosła w legendę podczas Wojny Secesyjnej. Cały czas krążyła wokół, ale zwłaszcza w pierwszym etapie wojny była błahostką. Co ciekawe motyw ten bardzo wyraźnie pojawia się u Lucasa w "Mrocznym widmie", aczkolwiek potem zostaje zarzucony. Być może pojawi się w Epizodzie III, w którym Imperium zniesie niewolnictwo... ras inteligentnych (np. ludzi). Z drugiej strony, jednak coś takiego istnieje. Niewolnicy byli tanią i całkowicie nie szanowaną siłą roboczą. Zauważmy, że przemysł Konfederacji Systemów Niezależnych opiera się w dużej mierze na droidach. Taniej i nie szanowanej sile roboczej.
Chęć oderwania się i stworzenia własnego państwa, które rządziłoby się interesem secesjonistów - cóż trudno uznać to za wyjątkową inwencję Lucasa. Mniej więcej tak właśnie wyglądają wszystkie wojny secesyjne. Niemniej jednak fakt podobieństwa jest. Podobnie zresztą jak negocjacje, by zachować spójność, kompromisy... ale też potajemne zbrojenie się, zwłaszcza Konfederatów (i w SW, gdzie produkują droidy, i w Ameryce).
Zaostrzanie się sytuacji, bójki, zamachy, morderstwa. Tak wyglądały Stany w przededniu wybuchu Wojny. Lucas obrazuje podobną sytuację zamachem na Padme, na samym początku "Ataku klonów". Niby nie jest to wielkie powiązanie, ale jednak jest.
Zbrojenie się i szukanie sojuszników. W Ameryce polegało to na osadnictwie. Zarówno Unia, jak i Konfederacja koniecznie chciały przyłączyć nowe stany do swoich dziedzin, tak by zyskać przewagę. Dooku lata po galaktyce i werbuje nowe systemy. Można przypuszczać, zwłaszcza po powieści "Nadchodząca burza", że Republika robiła to samo.
Kolejna sprawa, to przywódca Konfederatów - prezydent Jefferson Davis, który przez prawie dziesięć lat sprawował urząd ministra wojny, ale odszedł z Waszyngtonu. A kimże jest Dooku, jak nie prominentnym Jedi, na pewno nie politykiem, czy członkiem Rady Jedi, ale zawsze, był jednym z bardziej szanowanych. Czy to tylko przypadkowa zbieżność?
Fort Sumter, mały spokojny forcik, bez większego znaczenia militarnego, gdzieś na uboczu granicy Północy i Południa. Zostaje zaatakowany, co budzi kontrowersje i oburzenie, oczywiście w pewnym stopniu wywołuje wojnę. Oficjalnie jest jej początkiem, ale nie wywołuje dalszych zmagań wojennych. Wbrew wszelkiej logice, sytuacja, jeśli chodzi o wszelkie bójki, niepokoje społeczne, po tym ataku była przez pewien czas nawet spokojniejsza niż przed nim. I Naboo, mała planetka, bez większego znaczenia ekonomiczno-handlowego. Wpierw zarządzona zostaje jej blokada, a potem inwazja. Szybko wszystko wraca do normy, na pierwszy rzut oka.
Następnie jest blokada portów południowych, która w praktyce jest konsekwencją ataku na Fort Sumter. Nie przynosi ona jednak żadnych skutków. Sio Bibble stwierdza w pewnym momencie filmu, że Nute Gunray, szef Federacji miał 4 procesy i żaden nie przyniósł skutku.
Zwrotnym elementem Wojny Secesyjnej było przemówienie prezydenta Lincolna w Kongresie, na którym zaakceptował powołanie 500-tysięcznej armii z poboru. Była to armia w praktyce znikąd, która nagle się pojawia i zmienia sytuację Konfederacji, liczącej na to, że groźba użycia siły wymusi na Północy ustępstwa. Prawie tak samo wygląda Wojna Klonów. W pewnym momencie Kanclerz Palpatine w Senacie akceptuje powołanie armii klonów (nawet specjalnie większa nie jest), armii znikąd. Armia klonów zaskoczyła Separatystów i doprowadza do zaostrzenia konfliktu, a w rezultacie wybuchu wojny. Oczywiście wszyscy wiemy co robił Palpatine. Nie można oskarżyć Lincolna, o to, że pomagał powstać Konfederacji. Tu należy odróżnić wątek fabularny od wątku wojenno-historycznego. W każdym razie, w obu przypadkach, przywódcy deklarują utworzenie armii, która zmienia stosunek sił, armii znikąd. Tym sposobem obaj rozpętują wojny, mimo, że robią to dla ochrony. Wygląda tylko, że cele mieli inne. Problem w tym, iż właśnie ta akceptacja armii znikąd, historycznie jest jedną z wyjątkowych rzeczy w Wojnie Secesyjnej.
Wkrótce Unia atakuje i szybko dochodzi do wniosku, że nie będzie błyskawicznego zwycięstwa. Lincoln według zapisów historycznych obwieścił tę nowinę koło 21 czerwca (niebawem po tym jak powołał armię i rozpętał wojnę). W "Gwiezdnych wojnach" po bitwie o Geonosis podobne słowa wypowiada Yoda. Oczywiście ten wątek to znów raczej zbieżność, niż plan, choć kto wie...
Inna ciekawostka to sam sposób walki. Klony w "Ataku klonów" walczą dość prymitywnie, patrząc na współczesne techniki wojskowe. To praktycznie szturm wojsk napoleońskich, które biegną prosto z bagnetami na wroga. Żadnego krycia się, żadnych okopów. Nic. Wojna Secesyjna była jedną z ostatnich wielkich wojen, w których ten sposób walki był normą. Co ciekawe już w "Imperium kontratakuje" mamy dokładne okopy i bardziej nowoczesne style walki. Błąd Lucasa, czy może zamierzony efekt? Cóż, tę taktykę powoli zaczęła zmieniać właśnie Wojna Secesyjna, więc zobaczymy jak to będzie wyglądać w Epizodzie III.
Bardzo ciekawym aspektem Wojny Secesyjnej była bitwa Merrimaca i Monitora - zupełnie nowych jednostek, pancerników, które zmieniły oblicze walk na morzu. W Epizodzie I i II walki gwiezdne praktycznie nie istnieją. A przecież to "Gwiezdne wojny"! To Wojna Secesyjna wymusiła postęp w rozwoju tego typu jednostek. Czy tak będzie z Wojną Klonów? Wiele na to wskazuje. Nie trzeba być geniuszem, by stwierdzić, że w filmie pojawią się nowe jednostki.
Bitwa pod stolicą. To też raczej endemiczna ingrediencja amerykańskiej wojny domowej. Może nie aż tak endemiczna, ale w przypadku wojen domowych bitwy pod stolicą zazwyczaj kończyły się zwycięstwem w wojnie stronie separatystycznej. Zwłaszcza po zajęciu stolicy. W Wojnie Secesyjnej, pod stolicą - Waszyngtonem - odbyło się kilka bitew i żadna nie zagwarantowała wygranej Konfederatom. Bitwa pod stolicą Skonfederowanych Stanów, skończyła się ich szybkim upadkiem, czyli tym, co zwykle bywa. To już jest w praktyce norma. Zastanówmy się nad jednym, czy Konfederaci podejdą pod Coruscant? A jeśli tak to z jakim skutkiem. Wiemy tylko, że przegrają ostatecznie wojnę.
Bitwa przesądzająca wynik wojny. Znów trudno to uznać, za typowy element Wojny Secesyjnej, w końcu wiele wojen ma swoje punkty przełomu. Można mniemać, że to będzie ostatnia bitwa Wojen Klonów, bitwa na początku Epizodu III. Nawet jeśli będą dalej wspomniane inne, to raczej ich wynik będzie tylko mówił o tym, jak długo Konfederacja będzie się bronić, a nie czy ma jeszcze szansę wygrać. Swoją drogą, ciekawe czy Lucas zdecyduje się na bitwę pod stolicą, czy na przesądzającą wynik wojny. Chyba, że je połączy... Pamiętajmy tylko, że bitwa taka, to w dużej mierze wykrwawienie się jednej ze stron. Po części doszło dzięki temu do anihilacji armii Południa. Co się stanie z armią Separatystów?
Propozycja ugodowa - ze strony Konfederacji Amerykańskiej była i nie doszła do jakiegokolwiek skutku. Tu możemy przypuszczać, że tego nie zobaczymy w filmie. Z prostej przyczyny, sprawą propozycji pokoju ma zająć się książką "Yoda: Dark Rendevous".
Pas spalonej ziemi. Wojna totalna. Tu sugestie padały już w "Ataku klonów", że nie było takich wojen od powstania Republiki. Wojny Klonów, nawet jeśli w filmie to nie zostanie pokazane, zniszczą wiele światów do cna. To już wiemy, choćby z EU. Np. Caamas - planeta zniszczona całkowicie podczas Wojen Klonów. W dodatku, wiemy, że nie jedyna.
Poddanie się Południa. Cóż, swoją drogą ciekawe czy Lucas pójdzie w tę stronę, czy raczej rozszerzy drugą - anihilację armii. Armia Południa została bardzo szybko rozwiązana i zlikwidowana. Zresztą, co tu dużo mówić, w wielu bitwach, w znacznej mierze się wykrwawiła. Zobaczymy którą drogę wybierze Lucas, może połączy obie, a może nie?
Dalej zostają nam już głównie skutki, które bardzo ładnie prezentują się przy połączeniu tego co znamy z EU, z tym co znamy z Imperium. Pogrupujmy je razem - zwiększenie uprawnień prezydenta (Palpatine dostał specjalne uprawnienia i wiemy, że obwołał się Imperatorem; po Wojnie Secesyjnej także uprawnienia prezydenta były większe, niż przed - ale tu jeszcze raz powtarzam, że to nie było zamysłem Lincolna)
- rasizm, niechęć wobec obcych, także na Północy - Imperium propagowało rasizm, mimo że nie było to celem Palpatine'a, a raczej był to fragment doktryny Tarkina.
- zmiana nastawienia społecznego - pewna niechęć wobec władzy; Lucas mocno uwypukla ten wątek w "Nowej nadziei", gdzie Luke tak naprawdę zniewolony jest przez wuja, a nie przez Imperium, ale i tak nie lubi systemu - hegemonia władzy federalnej - w Stanach, Waszyngton zagwarantował sobie zwierzchność, Imperium zrobiło podobnie; za każdą próbę przeciwstawienia się mocno karało
- rządy wojskowych - Lincoln w wielu momentach wojny powierzał wojsku rządy prawie całkowicie, by zastępowały go tu, lub tam. Co ważniejsze, wojsko objęło też rządy na ziemiach zdobytych przez Unię; jeśli można tak stwierdzić, to "reżim" Unii opierał się na armii i niczym więcej; czyż nie podobnie było z Imperium? Zobaczymy
- bunt na Południu; powstanie Ku-Klux-Klanu - oczywiście stwierdzenie Ku-Klux-Klan = Rebelia byłoby chyba nie na miejscu, ale nie zapominajmy, że Klan nie był jedyną formą przeciwstawienia się rządowi w Waszyngtonie; generalnie Rebelia powstawała już w czasie zdobywania Południa, tyle że nigdy nie objawiła się z pełną siłą. Czy w Epizodzie III zobaczymy powstawanie Sojuszu Rebeliantów?
- pomieszanie ról - Republikanie, którzy dowodzili Północą, z czasem stali się konserwatystami z Południa, czyli tym, z czym Lincoln walczył; stali się zaprzeczeniem samych siebie. A Demokraci? Obecnie są w dużej mierze liberałami. Już można przypuszczać, że coś podobnego zrobi się w Epizodzie III, gdzie interesy się rozminą, Republika zamieni się w Imperium, stanie się tym z czym walczyła. A Konfederaci? Ci, którzy pozostaną, z pewnością będą wspierać Rebelię, czyli historyczne pomieszanie. Znów dziwne podobieństwo...
Na tym kończę zabawę z historią i prequelami. Myślę, że ciekawie będzie zajrzeć do tego tekstu jeszcze raz, po premierze Epizodu III i porównać ile rzeczy się spełniło, a ile nie.