Oryginalny tytuł: Star Wars: The Clone Wars: Watch out for Jabba the Hutt Autor: Simon Beecroft Zdjęcia: Lucasfilm Wydanie PL: --- Wydanie USA: Dorling Kindersley Limited 2008 Przekład: --- Stron: 34 |
Recenzja Lorda Sidiousa
DK od lat stara się wcielić w życie maksymę „uczyć zabawą”, której błogosławieństwo dał też George Lucas (vide Lucas Learning). Właśnie dzięki współpracy z naukowcami powstała metodologia według, której tworzą swoje książeczki podzielone na pięć poziomów. Poziom 1 to początkujący czytelnik, poziom 4 to zaawansowany, jest jeszcze dodatkowy poziom dla osób, które dopiero zaczynają swoje przygody z literkami.
„Watch out for Jabba the Hutt” to książeczka z pierwszego poziomu. Najlepiej scharakteryzować ją opisem z okładki. Poziom pierwszy to proste zdania i ograniczone słownictwo, skrócony spis treści i obrazki wyjaśniające słówka. Wskazana jest też pomoc kogoś dorosłego. No cóż tu zdania na prawdę są prościutkie w stylu „Anakin to dzielny Jedi”. I tak przedstawiane nam są postaci z filmu i serialu. Oczywiście kończy się to podziałem na dobrych, którzy mogą cię ochronić i złych, przed którymi należy uciekać. Najzabawniejszy w tym wszystkim jest Jabba, który z jednej strony jest przedstawiony jako ten najgroźniejszy i najbardziej zły, z drugiej nagle pojawia się Rotta, który kocha swego ojca. I co z tym fantem zrobić? Może Jabba nie jest do końca taki zły? W każdym razie Anakin radzi aby na wszelki wypadek go unikać.
Ten podział na dobrych i złych, ważny dla młodego czytelnika niestety w pewien sposób wprowadza zamęt. I to nie chodzi mi o jakikolwiek relatywizm, tylko stwierdzenia, że Jedi nas obronią przed wszystkim (i do tego obrazek Plo Koona, każdy kto widział ROTS od razu sobie przypomni jego śmierć), ale jeszcze dziwniej wychodzi, gdy sytuacje są niejednoznaczne. Jak choćby przy wspomnianym ojcostwie Jabby, ale też nie wiadomo jak określić Padme? Simon Beecroft pozostaje przy stwierdzeniu, że jest to wieloletnia znajoma Anakina. I tyle. W końcu dzieciakom nie jest potrzebne nic więcej. Choć tu warto jeszcze wspomnieć o błędach a mianowicie o jednym uznaniu Jabby za wujka Ziro, podczas gdy Jabba jest bratankiem Zira. Ale może to było za trudne słowo.
Warto jeszcze poświęcić uwagę stronie wizualnej. Ta stoi na bardzo wysokim poziomie, przede wszystkim kredowy papier, zdjęcia dobrej jakości i do tego jeszcze twarda okładka. Robi to estetyczne wrażenie.
Gdy się pamięta, do kogo ta książeczka jest skierowana, to cała reszta właściwie już nie ma znaczenia. Ta książka ma przede wszystkim uczyć czytać a przy okazji pomaga propagować Gwiezdne Wojny. Z czasem dzieciak i tak wyrobi sobie o wszystkim własne zdanie, więc na prawdę wystarczające jest to, ze będzie odróżniał droidów od Jedi.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 6/10 Jakość zdjęć: 9/10 Jakość informacji: 4/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 5,00 Liczba: 2 |
|
Vaknell2008-11-04 07:52:10
Dobry pomysł. Jak już w dzieciństwie zaczną czytać SW to może wyrośnie nowe pokolenie fanów :P
Dave2008-10-18 12:24:11
Dobrze, że są takie inicjatywy :)
Najmłodsi fani mają szanse nauczyć się pisać i czytać(ktoś o mnie mówi xD)