Recenzja Lorda Sidiousa
No i przyszła kolej na drugą serię fotokomiksów, tym razem z klasycznej trylogii. I prawdę mówiąc mogę powiedzieć tylko jedno, im dalej w las, tym więcej drzew i coraz trudniej dostrzec blask słońca. O ile na początku do serii podchodziłem dość entuzjastycznie, o tyle po następne zeszyty raczej sięgnę z obowiązku niż ciekawości. Po czwartym mam serdecznie dość.
O pewnych błędach, czy rzeczach, które mi się nie podobają pisałem już trzykrotnie (TPM, AOTC, ROTS), tym razem niestety chyba dostaliśmy najgorszy z możliwych zeszytów. Pominę skrótowość, która niejako musi istnieć w tej formie, ale to co najbardziej po oczach bije to niektóre zdjęcia podczas wybuchów. Np. na Tantive IV, widzimy zdjęcie w czasie eksplozji – C-3PO na korytarzu i wszystko jest różowe... Podobnie jest na lądowisku w Mos Eisley. Czemu Han i szturmowcy są na różowym zdjęciu, nie mam pojęcia, w każdym razie wygląda to głupio. Rozumiem, że to ma ukazywać wybuch, ale wygląda masakrycznie głupio. Zresztą ten kolor jest w ogóle bardzo wyraźny w tej pozycji, nie mam pojęcia dlaczego. Właściwie to cała kolorystyka pozostawia wiele do życzenia, całość niby bazuje na trylogii w wydaniu DVD... I może w tym tkwi największy problem. Bo część zdjęć jest faktycznie trochę stara i przez to ma słabszą jakość, a część z nich komputerowo poprawiona, tylko, że niestety nie w całości, a jedynie we fragmentach. I to prezentuje się w tym wydaniu fatalnie. Choćby atak X-wingów na Gwiazdę Śmierci, kolorystyka kosmosu i pojazdów jest ciemna, mroczna, a silniki to jakiś wściekły różowy. To niestety powoduje, że jedna z podstawowych zalet tej pozycji – to jest zdjęcia – tu po prostu nie istnieje. Właściwie równie dobrze mogłoby ich nie być.
O skrótowości i wybiórczości tych pozycji chyba nie ma większego sensu pisać, choć tu nie jest tak źle jak bywało wcześniej. Jest i scena z Jabbą, jest też scena w kantynie, w której ciekawie rozwiązano sprawę, kto strzela pierwszy. Z zdjęć tego nie widać, ale jest podpis, mówiący, że Greedo zamierzał zabić Hana, ale ten odpowiedział mu ogniem... I teraz znów można sobie tylko interpretować te słowa, podpinając do własnej wersji.
To co na prawdę ratuję te pozycję to bonusy. Nie licząc przedstawienia bohaterów, na prawdę ciekawe są cztery strony małych, średniej jakości zdjęć z poza planu. Niektóre z nich jak choćby David Prowse w prototypowej masce Vadera, to na prawdę ciekawe ujęcia, które nie są powszechnie znane. Jakość informacji obok pozostawię bez komentarza.
Powiem tak, o ile Egmontowskie Gwiezdne Wojny oceniłem dość słabo, to i tak uważam, że prezentują się lepiej niż ten komiks. Być może odzwierciedlenie fabuły nie wypadło tu najgorzej, ale jej prezentacja właściwie przekreśla wszystko.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 3/10 Klimat: 4/10 Jakość zdjęć: 3/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 6,50 Liczba: 2 |
|