Raport z 47. SWFSW – okiem świeżaka-wyjadacza
Planeta: Ziemia,
baza docelowa: Poznań, klub Corner/Kolokwium,
początek operacji: 12:00 czasu lokalnego.
Przed godziną 12:00 lekko przerażony pojawiłem się w punkcie zbornym pod poznańskimi krzyżami na placu wieszcza. Uzbrojony w koszulkę z rzucającym się w oczy wymownym napisem Star Wars dołączyłem do… 3 ludzi prowadzących dyskusje wszelakie w blasku południowego słońca. Nestor zagadujący rozmową dwóch zacnych gości z zaprzyjaźnionego Wrocławia – Lord Sidioius i Rusis (w późniejszej części spotkania przy liczniejszej już grupie uprawiali przesympatyczną propagandę zachęcając do wizytacji na Dniach Fantastyki). Po odczekaniu akademickiego kwadransa naszym oczom ukazał się Heavy Metal Mando. Ostatecznie gdy wskazówka pokazała 12:15, zwarci, silni i gotowi w poczuciu obowiązku sumiennego wypełnienia programu spotkania w liczbie pięciu gwiezdnych zapaleńców wyruszyliśmy ku Cornerowi.
Odważnie rzeknę, iż spotkanie rozkręciło się na dobre około godziny 14:00 kiedy to skład personalny zarówno w liczbie był już całkiem spory, zaś w zacności pozwalał podejrzewać kapitalną zabawę. Kolejno schodzili się: Harpoon, nasz weteran Zax, Burzol, Raptor, Marta (nasz najnowszy nabytek!) z wizytą wpadł także Darth GROM, aby wszystkim zabić kolekcjonerskiego ćwieka przyniósł dwa klasery z kartami kolekcjonerskimi z filmów, które wzbudziły powszechny zachwyt. Dowódca spotkania Nestor dzierżący odręcznie spisany plan podany wcześniej na łamach Bastionu starał się opanować rozgardiasz i gwar rozmów. Główne palące dyskusje w jakże ukochanej przeze mnie formie panelu dotyczyły wizji SW po premierze Clone Wars, każdy (kto czytał ma się rozumieć) wtrącił swoje trzy grosze na temat Posłuszeństwa – nowej powieści Timothego Zahna. Znalazła się również chwilka na PYRKONOWE wspominki z marca, wciąż żywe w Mocy, zaś nieśmiertelny towarzysz Franki z pewnością dostał gigantycznej czkawki, zaś uszy musiał mieć czerwone jak pancerz Imperila Guard’a.
Nestor wraz Burzolem aktywnie wojowali słowem w temacie podsumowania komiksowej serii KOTOR Vector. Następny punkt planu, który z każdą chwilą nerwowego ściskanego, składanego oraz miętoszonego przez Nestora stawał się nieodczytywany, podejmował wątek ulubionej postaci z Expanded Universum. Z czujnej obserwacji sithańskiego skryby wynotowałem w pamięci nazwisko Mara Jade, jako padające najczęściej. Nestor wedle wszelakich mych przypuszczeń wygłosił słów kilka na temat Gillarda Pellaeona, gdy kolejna doszła do Burzola liczyliśmy na radosną piosenkę Ewoka lecz nasz komiksowy fanatyk nie postawił w tle poletka do złośliwych endorowych docinków. Przyznam z uczciwości, iż padło kilka postaci, które nigdzie mimo wysilania umysłu przypiąć nie zdołałem. Słówkiem przyzwoitości nadmieniono również o relacji/raporcie z Majówki na ulicy Obi-Wana Kenobiego (która priorytetowo zaważyła o przysunięciu spotkania na 3 sobotę miesiąca). Dalszym punktem galaktycznych polemik, prócz licznych tematów pobocznych (od bitwy poglądów Lekt’a z Darth’em GROMEM na temat Assassin's Creed, przez namiętne oglądanie gazetki poświęconej nowej części sagi profesora Indiany, po Lekt’ową opowieść o bytności w Brotherhood of the Sith. Koło godziny 15, „3 Otwarty Turniej Spotkań Wielkopolskich Fanów Star Wars w Sabacca czas zacząć” – oficjalną inaugurację obwieścił Zax jako mentalny ojciec-dyrektor posiedzenia. Kilka pierwszych rozdań było czysto rozgrzewkowych, na tzw. wczucie oraz pokazanie zasad zielonym szulerom niczym Yoda – jak choćby mnie. Gdy rozdano z puli banku kredyty rozpoczęła się gra. Ludzie popijający różnego rodzaju trunku wokół zajmowanego przez nas miejsca z ogromnym zaciekawieniem zaglądali cóż znaczy, gdy któryś z graczy krzyczy: SABACC! Wywołało to u mnie spore rozbawienie a także niekłamaną dumę! [sędzia turnieju edit: zawody były bardzo profesjonalne, zarówno na poziomie organizacyjnym jak i sportowym] Najwięcej kredytów zgarniał przez dłuższy czas Heavy Metal Mando, siedzący obok udającego niezainteresowanie Zaxa – wszyscy podejrzewali, iż protekcja fal Mocy Zaxa spływała na Heavy Metal Mando, którego kupka kredytów rosła z rundy na rundę. Najszybciej z turnieju odpadła nowa fanka - Marta, bardzo mocno pochłonięta atmosferą i klimatem spotkania – przekroczyła ona podwójnego Sabacca. Drudzy w nie chwale odpadli stronnicy Sith – Death oraz Lekt grający w jednej drużynie, a podejrzewani o romans [Zax edit: nie tylko podejrzewani, ale też widziani!]. Sithańskie gruchanie korribańskich gołąbków zakończyło się wrzuceniem do puli ostatniego kredyta i ogłoszenie sabbacowego bankructwa. Niestety sędzia główny nie pozwolił na zastawianie planet czy statków. Bacznym okiem Nestora okrzyknięci żartobliwie jako: zakochani w dalszej części spotkania prowadzili zażartą dyskusja na temat BOTS, przenosząc się w tylko sobie znane regiony magii Krathów i esencji Ciemnej Strony.
Ostateczna klasyfikacja 3 Otwarty Turniej Spotkań Wielkopolskich Fanów Star Wars w Sabacca
1. miejsce – Raptor
2. miejsce – Heavy Metal Mando
3. miejsce – Sith Dream Team (Death & Lekt)
4. miejsce – Marta
Wieńczącym punktem spotkania przed którym fani zaczęli się wykruszać głownie zmierzając na pociąg ku macierzystym planetom były zapisy na koszulki z logiem Wielkopolskiego Fandomu oraz omówienie planów na przyszłe spotkania. 50-ąte urodzinowe nadchodzi wielkimi krokami, mam cichą nadzieję przyczynić się aktywnie do stworzenia ciekawego programu, tym bardziej iż wakacyjna pora spotkanie powinna zaowocować liczniejszym przybyciem Wielkopolskich fanów.
Obecnością na 47 spotkaniu zaszczycili nas także nowi fani: Otis – twórca cartoonwarsblog.blogspot.com, Matra (regularna bastionowa czytelniczka) oraz w swej gadziej skromnej osobie ja – były kronikarz School of LoreKeeper, Protector Brotherhood of the Sith – Lekt Ridan II (jedyne czego teraz żałuję to fakt posiadania aparatu w plecaku i ŻADNEJ PRÓBY użycia owego urządzenia – na 48 spotkaniu obiecuję poprawę!).
Podsumowując 47 SWFSW posługując się zamieszczonymi już na forum wypowiedziami, spotkanie uważamy za niezwykle udane. Pogoda dopisała, do 18:00 rozmowy toczyły się w ogródku pubu. Spotkanie jak podejrzewam toczyło się dalej po dokonaniu przeze mnie akcji dywersyjnego powrotu ku domostwu. Do zobaczenia już za miesiąc, tym razem zgodnie z prawidłowym tokiem w drugą sobotą czerwca.
Wasz kronikarz
Lekt Ridan II
* * *
--- 'Pride, Honour and Ambition' ---
Planeta: Ziemia,
baza docelowa: Poznań, klub Corner/Kolokwium,
początek operacji: 12:00 czasu lokalnego.
Przed godziną 12:00 lekko przerażony pojawiłem się w punkcie zbornym pod poznańskimi krzyżami na placu wieszcza. Uzbrojony w koszulkę z rzucającym się w oczy wymownym napisem Star Wars dołączyłem do… 3 ludzi prowadzących dyskusje wszelakie w blasku południowego słońca. Nestor zagadujący rozmową dwóch zacnych gości z zaprzyjaźnionego Wrocławia – Lord Sidioius i Rusis (w późniejszej części spotkania przy liczniejszej już grupie uprawiali przesympatyczną propagandę zachęcając do wizytacji na Dniach Fantastyki). Po odczekaniu akademickiego kwadransa naszym oczom ukazał się Heavy Metal Mando. Ostatecznie gdy wskazówka pokazała 12:15, zwarci, silni i gotowi w poczuciu obowiązku sumiennego wypełnienia programu spotkania w liczbie pięciu gwiezdnych zapaleńców wyruszyliśmy ku Cornerowi.
Odważnie rzeknę, iż spotkanie rozkręciło się na dobre około godziny 14:00 kiedy to skład personalny zarówno w liczbie był już całkiem spory, zaś w zacności pozwalał podejrzewać kapitalną zabawę. Kolejno schodzili się: Harpoon, nasz weteran Zax, Burzol, Raptor, Marta (nasz najnowszy nabytek!) z wizytą wpadł także Darth GROM, aby wszystkim zabić kolekcjonerskiego ćwieka przyniósł dwa klasery z kartami kolekcjonerskimi z filmów, które wzbudziły powszechny zachwyt. Dowódca spotkania Nestor dzierżący odręcznie spisany plan podany wcześniej na łamach Bastionu starał się opanować rozgardiasz i gwar rozmów. Główne palące dyskusje w jakże ukochanej przeze mnie formie panelu dotyczyły wizji SW po premierze Clone Wars, każdy (kto czytał ma się rozumieć) wtrącił swoje trzy grosze na temat Posłuszeństwa – nowej powieści Timothego Zahna. Znalazła się również chwilka na PYRKONOWE wspominki z marca, wciąż żywe w Mocy, zaś nieśmiertelny towarzysz Franki z pewnością dostał gigantycznej czkawki, zaś uszy musiał mieć czerwone jak pancerz Imperila Guard’a.
Nestor wraz Burzolem aktywnie wojowali słowem w temacie podsumowania komiksowej serii KOTOR Vector. Następny punkt planu, który z każdą chwilą nerwowego ściskanego, składanego oraz miętoszonego przez Nestora stawał się nieodczytywany, podejmował wątek ulubionej postaci z Expanded Universum. Z czujnej obserwacji sithańskiego skryby wynotowałem w pamięci nazwisko Mara Jade, jako padające najczęściej. Nestor wedle wszelakich mych przypuszczeń wygłosił słów kilka na temat Gillarda Pellaeona, gdy kolejna doszła do Burzola liczyliśmy na radosną piosenkę Ewoka lecz nasz komiksowy fanatyk nie postawił w tle poletka do złośliwych endorowych docinków. Przyznam z uczciwości, iż padło kilka postaci, które nigdzie mimo wysilania umysłu przypiąć nie zdołałem. Słówkiem przyzwoitości nadmieniono również o relacji/raporcie z Majówki na ulicy Obi-Wana Kenobiego (która priorytetowo zaważyła o przysunięciu spotkania na 3 sobotę miesiąca). Dalszym punktem galaktycznych polemik, prócz licznych tematów pobocznych (od bitwy poglądów Lekt’a z Darth’em GROMEM na temat Assassin's Creed, przez namiętne oglądanie gazetki poświęconej nowej części sagi profesora Indiany, po Lekt’ową opowieść o bytności w Brotherhood of the Sith. Koło godziny 15, „3 Otwarty Turniej Spotkań Wielkopolskich Fanów Star Wars w Sabacca czas zacząć” – oficjalną inaugurację obwieścił Zax jako mentalny ojciec-dyrektor posiedzenia. Kilka pierwszych rozdań było czysto rozgrzewkowych, na tzw. wczucie oraz pokazanie zasad zielonym szulerom niczym Yoda – jak choćby mnie. Gdy rozdano z puli banku kredyty rozpoczęła się gra. Ludzie popijający różnego rodzaju trunku wokół zajmowanego przez nas miejsca z ogromnym zaciekawieniem zaglądali cóż znaczy, gdy któryś z graczy krzyczy: SABACC! Wywołało to u mnie spore rozbawienie a także niekłamaną dumę! [sędzia turnieju edit: zawody były bardzo profesjonalne, zarówno na poziomie organizacyjnym jak i sportowym] Najwięcej kredytów zgarniał przez dłuższy czas Heavy Metal Mando, siedzący obok udającego niezainteresowanie Zaxa – wszyscy podejrzewali, iż protekcja fal Mocy Zaxa spływała na Heavy Metal Mando, którego kupka kredytów rosła z rundy na rundę. Najszybciej z turnieju odpadła nowa fanka - Marta, bardzo mocno pochłonięta atmosferą i klimatem spotkania – przekroczyła ona podwójnego Sabacca. Drudzy w nie chwale odpadli stronnicy Sith – Death oraz Lekt grający w jednej drużynie, a podejrzewani o romans [Zax edit: nie tylko podejrzewani, ale też widziani!]. Sithańskie gruchanie korribańskich gołąbków zakończyło się wrzuceniem do puli ostatniego kredyta i ogłoszenie sabbacowego bankructwa. Niestety sędzia główny nie pozwolił na zastawianie planet czy statków. Bacznym okiem Nestora okrzyknięci żartobliwie jako: zakochani w dalszej części spotkania prowadzili zażartą dyskusja na temat BOTS, przenosząc się w tylko sobie znane regiony magii Krathów i esencji Ciemnej Strony.
Ostateczna klasyfikacja 3 Otwarty Turniej Spotkań Wielkopolskich Fanów Star Wars w Sabacca
1. miejsce – Raptor
2. miejsce – Heavy Metal Mando
3. miejsce – Sith Dream Team (Death & Lekt)
4. miejsce – Marta
Wieńczącym punktem spotkania przed którym fani zaczęli się wykruszać głownie zmierzając na pociąg ku macierzystym planetom były zapisy na koszulki z logiem Wielkopolskiego Fandomu oraz omówienie planów na przyszłe spotkania. 50-ąte urodzinowe nadchodzi wielkimi krokami, mam cichą nadzieję przyczynić się aktywnie do stworzenia ciekawego programu, tym bardziej iż wakacyjna pora spotkanie powinna zaowocować liczniejszym przybyciem Wielkopolskich fanów.
Obecnością na 47 spotkaniu zaszczycili nas także nowi fani: Otis – twórca cartoonwarsblog.blogspot.com, Matra (regularna bastionowa czytelniczka) oraz w swej gadziej skromnej osobie ja – były kronikarz School of LoreKeeper, Protector Brotherhood of the Sith – Lekt Ridan II (jedyne czego teraz żałuję to fakt posiadania aparatu w plecaku i ŻADNEJ PRÓBY użycia owego urządzenia – na 48 spotkaniu obiecuję poprawę!).
Podsumowując 47 SWFSW posługując się zamieszczonymi już na forum wypowiedziami, spotkanie uważamy za niezwykle udane. Pogoda dopisała, do 18:00 rozmowy toczyły się w ogródku pubu. Spotkanie jak podejrzewam toczyło się dalej po dokonaniu przeze mnie akcji dywersyjnego powrotu ku domostwu. Do zobaczenia już za miesiąc, tym razem zgodnie z prawidłowym tokiem w drugą sobotą czerwca.
Wasz kronikarz
Lekt Ridan II
* * *
--- 'Pride, Honour and Ambition' ---