Gwiezdnych Wojen we Wrocławiu
15 Marca 2008 r.
autor: Taraissu
***
Trzeci miesiąc panowania Boga Cesarza Imperatora Klina, „Pod Zieloną Latarnią”
Jak to mawiają, klin klinem trzeba wybijać. Tak też się stało. I oto nowy panujący nakreślał gwiazdozbiorom jak wędrować po nieboskłonie. Cesarz nieśpiesznie przechadzał się wśród swych zasobów ludzkich. Na początek omówiono pławiąc się w glorii miłosiernie panującego sprawy dyplomatyczne jak wizyta w Pyrlandii, krainie ziemniakiem płynącej, a także poruszono sprawy nowych mundurów i organizacji operacji DeeF. Po krótkiej przerwie przybył poseł Mando niosąc ze sobą FXowe oświecenie. W międzyczasie dla rozkręcenia atmosfery niedźwiedziowo-malaczny duet postanowił wspomóc usługującą przy stole Boga Cesarza komsomołkę i dokonał włamu na zaplecze przez magiczne wrota zwane oknem DJ’a, w poszukiwaniu piwa oraz włącznika. Gdy zbrodnia została dokonana w świetle zielonego miecza za cenę większą niż jego długość, po wymianie pozdrowień i (nie)uprzejmości mandaloriański Jedi zaczął zabawiać dworaków konkursem, w którym trzeba było białymi kredkami narysować marsz imperialny, a potem ulepić Yub N00ba z plasteliny, w czym łącznie okazał się najlepszy rav-demon o zzieleniałych oczach. Gdy wnętrze latarni wypełniła muzyka uczestnicy biesiady bez skrępowania oddali się zabawom wszelkiej maści. Zmęczeni wyruszyli na polowanie. Posileni powrócili strzępić języki w dyskusjach tak mijał im czas, aż sen ich zmorzył..„Imperia upadają”, pomyślał Bóg Cesarz Imperator Klin radując się widokiem nieskrępowanych pląsów języków i ciał. Albowiem umiłowawszy ich postanowił obdarować swą mądrością i rozdał „Nowe Szaty Cesarza” każdemu z osobna. Uspokojony widokiem szczęśliwych dworaków pozostawił ich los w rękach świętego Dźwiedzia z Łosiowej Góry i ruszył smakować szczęście w zaciszu wypieków. Takie to były czasy, gdy trwała epoka kosmicznego ładu, karimaty Ki Adiego wyścielały mandaloriańskie wiadra z antenkami, a elitarny legion Dartha Vadera sam wyrabiał zapiekanki.
***
chcących być obecnymi i niechcących takowymi być.
Zatem słów kilka przez pryzmat zakrzywień czasoprzestrzeni.
Oto historia, która udowadnia, że w życiu jak w SW
są pewne motywy, które powracają wciąż, i wciąż, i wciąż,
choć nikt sobie tego nie życzy.
Na początku był chaos. Chaos lub MOC. Niektórzy twierdzą, ze jednak fistaszki, ale umówmy się, że jednak chodziło o chaos.
Z czarnego punktu, zawieszonego gdzieś w międzygwiezdnej pustce, wyskoczył statek. Przez chwilę zamigotał, gdy przenosił swoją obecność z nadprzestrzeni do normalnego wymiaru, po czym zaczął spokojnie sunąć, z towarzyszącym mu światłem pobliskich gwiazd. Gdy jednak ujrzał, co się szykuje zniknął tak szybko i niespodziewanie jak się pojawił. A potem z czarnego punktu, zawieszonego gdzieś w międzygwiezdnej pustce, wyskoczył statek. Przez chwilę zamigotał, gdy przenosił swoją obecność z nadprzestrzeni do normalnego wymiaru, po czym zaczął spokojnie sunąć, z towarzyszącym mu światłem pobliskich gwiazd, potem znowu z czarnego punktu, zawieszonego gdzieś w międzygwiezdnej pustce, wyskoczył statek. Przez chwilę zamigotał, gdy przenosił swoją obecność z nadprzestrzeni do normalnego wymiaru, po czym zaczął spokojnie sunąć, z towarzyszącym mu światłem pobliskich gwiazd. Ale, że to nie jest relacja z Dnia Świstaka i próba wytłumaczenia jak wygląda pętla czasowa, zatem przejdziemy z tym do porządku dziennego, że z czarnego punktu, zawieszonego gdzieś w międzygwiezdnej pustce, wyskoczył statek. Przez chwilę zamigotał, gdy przenosił swoją obecność z nadprzestrzeni do normalnego wymiaru, po czym zaczął spokojnie sunąć, z towarzyszącym mu światłem pobliskich gwiazd.
Zima przybyła (uwierzcie, że ona też zrobiła to raz a potem kolejny, kolejny i kolejny...) bez mrozu i śniegu, ale za to z wichurami, które do tej pory można było zobaczyć jedynie na ekranie telewizorów. Niestety, nic nie zmieniło się na lepsze w sprawach związanych z polityką, gospodarką i tego typu rzeczami, które wciąż frapują maluczkich. No i stało się – nastał czas wojen i niepokojów, czas pogardy, czas krwi i niezgody. (Żeby to pierwszy raz). Generalnie plan na 53. Spotkanie był prosty, trochę towarzyskich pogaduszek, trochę szklanic różnych trunków, ale jak to zwykle bywa rzeczy najprostsze stają się najbardziej skomplikowane, zwłaszcza takie jak realizacja planu spotkania. Aż prosi się żeby zacytować fragment żywota pewnego mędrca „Chcesz rozśmieszyć Moc? Opowiedz Jej o swoich planach. Tak się składa, iż prawdziwość tej nauki aż nadto często dawała nam się we znaki, zwołanie znamienitego zgromadzenia czyniąc niepodobnym.” Tym razem spotkanie było udane, ale kto zagwarantuje, że tak będzie zawsze? A racja, powtarzalność motywów. Pozostawmy ją samej sobie i wróćmy do wypadków, jakie miały miejsce „Pod Zieloną Latarnią”, a może to było gdzie indziej i kiedy indziej? W innym miejscu i czasie, a może wcale nie było? W każdym razie tajni korespondenci, donieśli, iż udało się(Hahahahahahahaha, a jednak czas przeszły!) w końcu zdemaskować najniebezpieczniejszych spośród współcześnie działających sekt, o zasięgu ogólnoświatowym. (Podajemy za gazetą „Fuck(t)”: „Aktorzy niskobudżetowych filmów, a zarazem fani Gwiezdnych Wojen poszukując legendarnej krypty żony Exara Kuna są tak głęboko zażenowani tym, co robią, iż postanowili masową stworzyć sobie kostiumy, które ukryją ich prawdziwe twarze i zapewnią pełną anonimowość.” (Taaaaaaaaa i w ten sposób nikt się nie domyśli, że są fanami SW).
Ekolodzy apelują: „Spotkania fanów SW, zwłaszcza w Polsce, gdzie jak wiadomo wszelkie normy są notorycznie łamane, mogą negatywnie wpływać na prądy morskie i tym samym przyczyniać się do topnienia czap lodowych na biegunach, co może prowadzić do wyginięcia pingwinów i przerost koralowców, które na dnie oceanu budują wysoko rozwiniętą cywilizację, a tym samym doprowadzić do ich inwazji.”
Anonimowy naukowiec, zażenowany poziomem wypowiedzi kolegów po fachu, relacjonuje: „Nie znamy dowodów, które potwierdzałyby istnienie takich zjawisk. Choć istnieje dowód na potencjalne zagrożenie dla czap lodowych płynące z zewnątrz, jak na razie żaden raport nie potwierdził tego. Nie badamy dokładnej natury każdego z przypadków. Wierzymy w racjonalne wyjaśnienia, jak np. obserwacje świateł samolotów lub zjawisk naturalnych.”
Jak jest naprawdę? – takie oto pytanie korespondenci „Fuck(t)u” stawiają na końcu swojego artykułu. My także tego nie wiemy, a tymczasem z czarnego punktu, zawieszonego gdzieś w międzygwiezdnej pustce, wyskoczył statek. Przez chwilę zamigotał, gdy przenosił swoją obecność z nadprzestrzeni do normalnego wymiaru, po czym zaczął spokojnie sunąć, z towarzyszącym mu światłem pobliskich gwiazd.
UWAGA! Ministerstwo Zdrowia apeluje o nieczytanie raportów z Imperiad i imprez pochodnych. Nie stwierdzono, co prawda, że wywołują raka płuc, gruźlicę czy zgąbczenie mózgu, ale mogą wywołać silne wstrząsy psychiczne, zwłaszcza wśród osób piszących i/lub czytających raporty.
UWAGA2!: Podobieństwo do osób, wypowiedzi i realiów lub ich braku, a także podobieństwo motywów jest zamierzone z premedytacją. Po pełen wykaz przypisów należy zadzwonić do najbliższej Pierogarni.
UWAGA3!: Każdy mógł być uczestnikiem. Mógł być nim posępny kierowca starego forda, niczym niewyróżniający się z pozoru pasażer autobusu, zrzędliwy sąsiad, a nawet Ty sam! Poszukiwani żywi lub martwi:
1) Wedge - Bóg Cesarz Klin
2) Jenth23 - Łowca Wrażeń
3) Morthal - przyszły Darth Malak
4) Alex Verse Naberrie - Lady In Purple
5) Olorin - The One In The Corner
6) Sinus - Moro
7) Estel - młodszy skryba
8) Rav - zielonooki Yub Nub
9) Wes - giermek Imperatora
10) Azerius - Mistrz Miecza
11) Obiwan - Pasterz
12) Mały Yoda - Owieczka
13) Sev - Gamesroom
14) Misiek - Poborca Podatków
15) Barrahh - Odnaleziony
16) Malak - przyszły Exar Kun
17) Agata - Kobieta-Płaszcz
18) YangObi - Tusken Raider
19) Skrzat - Gorzowski Ambasador
20) Taraissu - Zębatka
21) Ki Adi - Facet z Wiadrem
22) Luke Skywalker - Paparazzi
23) Fizyk - przyszły Moff Tarkin
A poniżej dowody zbrodni (resztę znajdziecie tutaj):
Początek był niewinny – oto święta ręka Boga Cesarza Wedge’a obwieściła zebranym ich przeznaczenie oraz misję dziejową. Kazania wysłuchali od lewej: Rav, Mały Yoda, Wes, czubek głowy Olorina, Jenth, Obiwan, Barrahh, Azerius i pół Seva
Dalej było jednak gorzej, bowiem nadciągnął Ki Adi
Piękniejsza część imperiadowiczów w składzie Taraissu, Alex oraz Jenth od razu popadła w marazm i apatię
Wedge zdawał się tym nie przejmować, i w towarzystwie swego wiernego giermka Wesa postanowił zbratać się z mandaloriańskim najeźdźcą
Zrozpaczony Malak pod patronatem Morthala postanowił powtórzyć swój stary numer i wziąć zakładników – tym razem padło na Rava
W obronie zebranych stanął człowiek na tyle odważny, by jako pierwszy w historii założyć płaszcz Ki Adiego i przeżyć – Azerius
Tymczasem Obiwan radził kółku młócenia się kijami jak tłuc, by się nie roztłuc – słuchaczami byli od lewej: Azerius, Olorin, Barrahh i Agata
W końcu Estel, Sinus, Misiek, Wedge i Taraissu ogłosili rozejm, którego symbolem była filiżanka herbaty z prądem i czajnik Sithów
Dla przypieczętowania pokoju rozpoczęło się rysowanie Marszu Imperialnego…
…choć niektórzy mieli problem z opanowaniem obsługi kredek.
Stworzone prace oceniało poważne jury w składzie: brat Malaka, kufel Miśka, zimny łokieć Wesa, Estel w roli skryby oraz płaszcz Ki Adiego z wkładem w postaci Agaty
Dzieła imperiadowiczów wyglądały mniej więcej tak
Z powodu wyrównanego poziomu doszło do dogrywki w postaci lepienia Yub Nuba z plasteliny, choć niektórzy chyba pomylili bajki…
Inni zaś wprawili swą plastyczną biegłością zgromadzonych fanów Ewoków w nabożny podziw
Po zakończeniu konkursu jego pomysłodawca mógł w świętym spokoju zanurzyć trąbkę w coli…
…a Estel stworzył zwiastun kolejnego odcinka sagi imperiadowiczów – powrotu Dartha Malaka!
Oficjalny temat na forum