TWÓJ KOKPIT
0

Rycerze Starej Republiki: Noce gniewu :: Komiksy


Tytuł oryginału: Knights of the Old Republic #16-18: Nights of Anger
Tytuł TPB: Knights of the Old Republic Volume 3: Days of Fear, Nights of Anger
Scenariusz: John Jackson Miller
Rysunki: Harvey Tolibao, Brian Ching
Litery: Michael Heisler
Kolory: Michael Atiyeh
Okładki: Colin Wilson
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 2007
Wydanie USA zbiorcze: Dark Horse Comics 2008
Wydanie PL: Egmont Polska 2010


Recenzja Lorda Sidiousa

Serialu ciąg dalszy. Już przy poprzedniej miniserii mówiłem, że powoli zaczyna nam zanikać linia historyczna opowieści z cyklu KOTOR, tym razem John Jackson Miller zdaje się iść jeszcze bardziej w tym kierunku. Nie byłoby to złe, gdyby nie fakt, że praktycznie zaniedbał trochę wojnę. Nie pociągnął najlepszej części tego klimatu, który udało się stworzyć w Days of Fear. Odnosi się wrażenie, jakby opowieść ta była albo zwykłym zapychaczem, albo kolejną przejściówką, która ma uporządkować to, co działo się dotychczas.

Całość można podzielić właściwie dwie części. Pierwsza dotyczy historii Campera i Jarael, która w pewien sposób urwała się w poprzedniej opowieści. Tu nie tylko mamy kontynuację, ale to oni grają pierwsze skrzypce. Poznajemy ich rodzinną planetę Arkanię, i nową postać Lorda Adascę, który już teraz staje się o tyle nie banalną postacią, że nie wiadomo, czy jest dobry, czy zły. Owszem Gryph był swego rodzaju łotrzykiem, ale Adasca to postać innego kalibru. Mało tego, poznajemy także i historię Campera, a przynajmniej jej część, co zdecydowanie rozbudowuje psychologię postaci. Problem w tym, że poza końcówką póki, co niewiele z tego wynika. Inna sprawa, że koniec komiksu to klasyczny cliffhanger i to jeszcze prowadzaną w ten sposób, że gdyby ktoś tego nie zauważył to dostaje informację, że ciąg dalszy nastąpi.

Pozostała część komiksu to właściwie krótkie wstawki o innych postaciach. Przede wszystkim gdzieś miga Zayne Carrick, który był praktycznie w centrum bitwy. No i zupełnie zapomniani ostatnio mistrzowie z tajemniczego Przymierza. Prawdę mówiąc niewiele byśmy stracili, gdyby ich historie przełożono w inne miejsce. To jedynie wstawki, owszem coś tam wnoszą, ale jakoś trudno je powiązać z głównym wątkiem Nights of Anger.

Niestety ponownie mamy zgrzyt jeśli chodzi o rysowników. Z jednej strony część z nich robił Brian Ching, a cześć Harvey Tolibao. Owszem zdaję sobie sprawę, że czasem nie może wszystkiego zrobić jedna osoba, ale w KOTORze problem ten staje się nad wyraz wyraźny, także z powodu specyficznej kreski Chinga. Zaiste jest ona ładna, ale oczopląs w jednej krótkiej historii skutecznie zniechęca do dalszego czytania. W tym momencie czytelnik niestety jest wyrywany i musi na nowo rozpoznawać postaci, to w tym wszystkim jest najgorsze. Nie wiadomo czy to jest Lord Adasca, czy może mistrz Lucien, zwłaszcza gdy pojawiają się na hologramie, gdy brakuje im barwnych strojów, które ich rozróżniają. Ten problem jest o wiele szerszy, bo dotyczy nawet głównych postaci. O ile można w jednej historii zmieniać stylistykę, o tyle takie podejście jak w KOTORze umniejsza zdecydowanie przyjemność czytania, wytraca klimat ale i tempo. Na dodatek widać dokładnie różnice między kolejnymi oryginalnymi zeszytami, co w dobrych komiksach (jak np. Path to Nowhere) praktycznie nie ma miejsca, bo czyta się je jednym tchem.

Reasumując powiem tylko tyle, że ta pozycja mnie rozczarowała. Gdy zdawało się, że KOTOR nabiera wiatru w żagle, znów zwalnia i znów pojawia się największy błąd serii z rysownikiem. Mało tego, wciąż pojawiają się nowe wątki, z których obecnie nic nie wynika. Wierzę, że w pewnym momencie zaczną się ze sobą łączyć, ale coraz bardziej wiara ta jest nadwyrężana. Dodatkowo dobijana graficznymi zmianami. Cóż pozostaje mieć nadzieję, że autorzy lepiej się przyłożą, bo potencjał jest, ale coraz bardziej go nadwyrężają.


Ocena końcowa
Ogólna ocena: 6/10
Klimat: 6/10
Rozmowy: 7/10
Rysunki: 4/10
Kolory: 7/10
Opis świata SW: 8/10


Okładka polskiego wydania:

Okładki wydań zbiorczych:

Pełne okładki:


OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 7,00
Liczba: 23

Użytkownik Ocena Data
Zawisza97 10 2018-08-31 16:27:27
Darth Edziaszka 10 2016-11-01 00:43:10
Vergesso 9 2010-12-03 12:42:28
Melethron 8 2022-03-20 12:53:45
Adakus 8 2018-02-12 20:37:34
Kyle_Evorn 7 2024-11-06 01:20:32
Crystiano02 7 2018-01-13 20:42:32
San Holo 7 2016-12-31 20:02:22
weird.vector 7 2016-07-01 22:38:40
Donmaślanoz14 7 2014-08-31 20:06:44
Onoma 7 2014-05-17 16:07:26
Reviusz 7 2012-01-09 17:15:45
X-Yuri 7 2010-08-02 11:28:40
Pepcok 7 2009-05-26 12:04:11
Abe 7 2008-05-05 21:26:54
Mistrz Seller 7 2008-03-10 17:01:42
Dark Count 6 2016-01-25 02:01:12
RafSwi7 6 2012-06-27 21:05:45
smajlush 6 2012-04-19 20:28:40
Lord Sidious 6 2008-02-25 07:13:56
Louie 5 2010-10-20 14:15:35
Nadiru Radena 5 2010-10-08 22:56:38
Nestor 5 2008-02-25 21:12:27


TAGI: Brian Ching (50) Colin Wilson (21) Dark Horse Comics (602) Egmont Polska / Story House Egmont (848) Harvey Tolibao (10) John Jackson Miller (68) Michael Atiyeh (71) Michael Heisler (129) Rycerze Starej Republiki (Knights of the Old Republic) (41)

KOMENTARZE (5)

  • SW-Yogurt2019-03-12 23:03:27

    Zwolniło, zakręciło w innym miejscu, ciekawie, ale...

    Koniec czternastego DeA.

  • Dark Count2016-01-25 02:01:07

    Dziwny komiks. Początek bardzo dobry. Przedstawienie problemów Tey i sytuacji na Arkanii zasługuje na uwagę. Poznajemy zwyczaje panujące na planecie i przeszłość naszych bohaterów. Do tego fani tales of the jedi (ze mną włącznie) dostają miły smaczek :D
    Ale im głębiej w las, tym więcej drzew. Wątek Campera i Jarael zostaje podzielony na mniejsze i niepotrzebnie rozciągnięty. Ok, sam zamysł intrygi nawet ciekawy, ale niewiele z tego wynika. Scena z Lucienem np. niewiele wniosła. Ogólnie wszystko traci pęd.
    Resztę dobijają okropne rysunki Talibao. Chciano nadać Kotorowi bardziej baśniową otoczkę... nie udało się wcześniej, nie uda się teraz. Do tego te szkice... Camper to posiwiały wrestler, Lord Adasca to kopia Lucena... eh.

    Komiks jest na pewno lepszy niż Reunion, ale nie dużo lepszy.
    6/10 Można przeczytać, można pominąć.

  • Louie2010-10-20 14:15:21

    Komiks niestety mnie wynudził, jedyna fajna scena, to początek, kiedy to Tey ma wizję padawanów z mieczami.

    5/10

  • Pepcok2009-05-26 12:04:02

    No coraz cieawsze intrygi się zawiązują i coraz bardziej poznajemy przeszłość bohaterów. Według mnie dużo lepsze niż Reunion i polecam ten komiks. Historia pokazuje jakimi istotami są Arkanijczycy (dobrze odmieniłem?) oraz czego się nie robi podczas wojny.
    7/10

  • Nestor2008-02-25 21:12:19

    Podobnie jak poprzednio 5/10.

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..