Recenzja Nestora
27 numer serii Marvel Comics Star Wars kontynuuje wątek łowcy nagród Valance’a, rozpoczęty w numerze 16. Były szturmowiec prowadzi swoją krucjatę przeciwko Lukowi Skywalkerowi, którego uznaje za miłośnika droidów, których ten szczerze nienawidzi.
Składeczka bardzo jest przejrzysta i prosta. Znajdują się na niej 3 główne postacie tego zeszytu: C-3PO, Luke Skywalker i Valance. Luke i droid stoją na pierwszym planie, a twarz łowcy cyborga wisi nad nimi jak widmo zagłady. Młody Jedi dzierży miecz świetlny, o czerwonej klindze i wymyślnej rękojeści, z goła innej niż ta, którą dostał w filmie. Taki urok kanoniczności Marveli. Twarz łowcy nagród jest w połowie odkryta, pół ludzka, pół cybernetyczna. Trochę wieje grozą i zapowiada spektakularny pojedynek między dwoma „gigantami” galaktyki.
Luke Skywalker szuka części zamiennych do naprawy R2-D2, wraz z C-3PO leci na planetę Junction. Nie dolatuje na nią bez problemu, w formie Imperialnego Krążownika. Na szczęście daje radę, co jest trochę przesadzone. Mały transportowiec w pojedynku z Niszczycielem wychodzi bez zadrapania, wywijając się sztuczką Hana Solo. Luke powoli staje się niezwyciężonym dominatorem i to nie tylko na płaszczyźnie pilotażu. Ciekawy był wątek szpiega Dartha Vadera, którym jest Kubazem, bliźniaczo podobnym do Garindana. Jak widać Archie się nie wysilił i skopiował pomysł z filmu. Pomijając jednak to wszystko, głównym elementem komiksu jest pojedynek między Lukiem, a Valance’m. Jest to bardziej walka ideologii, którą prowadzi łowca. Tak bardzo nienawidzi robotów, że pragnie zniszczyć każdego i tych, którzy traktują je na równi z ludźmi. Skywalker jako przyjaciel C-3PO i Artoo jest ucieleśnieniem nienawiści Valence’a. Toteż konfrontacja jest nieunikniona. Końcowy pojedynek między nimi jest świetny, nie brakuje w nim fajerwerków fajerwerków zwrotów akcji. Samo tempo niesamowicie przyspiesza na ostatnich stronach, co buduje dobrą atmosferę. W dodatku fenomenalne zakończenie, dające w szanse, że w przyszłości jeszcze wiele się zdarzy. Jednym słowem, cud miód.
Nie wiem czy słusznie, ale zauważyłem pewien renesans w rysowaniu twarzy postaci przez duet Infantino & Waicek. Trochę gorzej wypada na tym tle Imperialny Niszczyciel, niby klasa odpowiada tym filmowym, ale są pewne różnice w budowie obu okrętów. Świetny Treepio i Leia, ta co prawda jest tylko na kilku planszach, ale wprowadza pozytywne odczucia. Kreska i kolory komiksu stoją na dobrym poziomie, co bardzo cieszy oko, a w połączeniu z ciekawą fabułą daje świetny efekt.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 6/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 5/10 Rysunki: 5/10 Kolory: 4/10 Opis walk: 6/10 Opis świata SW: 4/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 6,60 Liczba: 5 |
|
SW-Yogurt2018-12-11 21:52:58
Tym razem Łowca taki se. A mógł zakończyć historię C-3PO już w `79... ~;)