Recenzja Nestora
25 numer serii Marvel Comics Star Wars opowiada o oblężeniu twierdzy Rebelii na księżycu Yavin IV. Osobiście muszę przyznać, że był długo przeze mnie wyczekiwany zeszyt. Wiele słyszałem na temat tej bitwy i w końcu przyszła chwila, żeby zweryfikować wszystkie informacje.
Na okładce Luke Skywalker i Leia Organa, ubrani są w kombinezony próżniowe, „próbują” walczyć z myśliwcami TIE. Młody Jedi strzela do nich z blastera, a była senatorka przerażona całą sytuacją szykuje się do ucieczki. TIE atakują Rebeliantów swoimi działkami laserowymi. Cała akcja rozgrywa się na jednym z księżyców Yavina, który nie ma własnej atmosfery. W tle góruje gazowy gigant o miedzianej barwie. Jak na przesadzoną akcję z komiksu, okładka prezentuje się dobrze. Na pewno pozostawi szczyptę napięcia w czytelniku, aż do momentu rozwiązania tej sceny.
Baza Rebeliantów jest stale atakowana przez chmary myśliwców TIE. Piloci X-Wingów odpychają każdą falę przeciwnika, ale ich siły słabną. Generał Dodona szuka sposobu, by odnaleźć źródło takiej ilości maszyn w systemie. Tymczasem Luke i Leia, wraz z droidami, kupują statek by dostać się do układu Yavina. Po wyjściu z nadprzestrzeni trafiają na miny. Do akcji wkracza dodatkowo misterny Baron Tagge, właściciel firmy wydobywczej, mistrz walki mieczem świetlnym. Wyobrażałem sobie ten komiks trochę inaczej, dlatego też bardzo miło mnie zaskoczył. Nie był łatwy do przewidzenia. Ale jeszcze na wiele pytań nie poznaliśmy odpowiedzi, co zapowiada bardzo dobrze następny numer serii. Bardzo jestem ciekaw, czy dojdzie do pojedynku na miecze świetlne, pomiędzy Tagge, a Lukiem. Byłby to świetny pomysł. W końcu nie mieliśmy jeszcze takiej walki w komiksie. Ciekawostką jest kolejny pocałunek Lei i Skywalkera. Ewidentnie kreowani są na parę. Jak wiemy ich znajomość poszła w nieco innym kierunku, niż sugerują to twórcy Marveli. Brakuje mi w tym wszystkim obecności Hana Solo. Z pewnością, kiedy dołączy do pozostałych, wątek miłosny rozwinie się bardziej.
Kiedy przeczytałem obsadę rysowników w tym numerze, to krew zaczęła płynąć mi szybciej. Obawiałem się fatalnej kreski, bo jednym z twórców jest Gene Day. Po jego poprzednich wyczynach, stałem się jednym z jego największych krytyków. Tym jednak razem zawiodłem się pozytywnie. O dziwo! Widocznie pan Eugenie zasymilował się z twórczością Infantino i w końcu jego praca nie odstrasza. Jest to zdecydowany plus i dobra prognoza na przyszłość.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 5/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 3/10 Rysunki: 5/10 Kolory: 4/10 Opis walk: 4/10 Opis świata SW: 4/10 |
SW-Yogurt2018-12-10 22:10:12
Powrót do głównej linii, z przytupem. Sympatyczny koreliański stateczek. ~:)
Bolek2011-05-28 21:37:53
Nie podoba mi się wizerunek barona Tagge, no i sama obrona Yavina jest strasznie poplątana w kanonie. Jednak komiks daje radę. Marvele potrafią zaskoczyć ;)