Tytuł oryginału:The Bounty Hunters: Kenix Kil Scenariusz: Randy Stradley Rysunki: Javier Saltares Tusz: Chistopher Ivy Kolory: Digital Broome Liternictwo: Amador Cisneros Okładka: Doug Wheatley, Dave McCaig Tłumaczenie: Maciek Drewnowski Wydanie PL: Egmont 2012 w SWK #3/2012 Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 1999 Wydanie USA TPB: Dark Horse Comics 2000 The Bounty Hunters TPB |
Recenzja Lorda Sidiousa
Kolejna opowiastka o łowcach nagród, niestety jako jedyna z serii nie ukazała się na polskim rynku (w ramach czasopisma Gwiezdne Wojny Komiks). A czy zasługiwała? Oto właśnie największe pytanie, bo z jednej strony nie można powiedzieć, aby była super rewelacyjna, z drugiej zaś jest ona przedłużeniem serii Karmazynowe Imperium, a dokładniej jest praktycznie wstępem do Karmazynowego Imperium II: Rada we krwi.
Nie zdradzę wielkiej tajemnicy, że główną postacią tym razem wcale nie jest łowca nagród (swoją drogą w Łajdackich potyczkach Lando też nie jest łowcą), a dokładniej były gwardzista Kir Kanos. Tyle, że jest on ścigany przez łowców, więc postanawia w pewien sposób z zwierzyny stać się łowcą i sam zamienia się w łowcę nagród imieniem Kenix Kil. Z tym, że nie będzie tak łatwo, ląduje na Baramorrze i musi się rozprawić z lokalnym watażką i jego świtą. I to jest właśnie największy minus komiksu, bo historia zatacza tu pewno błędne koło, jest odtwórcza (zwłaszcza w porównaniu z Łajdackimi potyczkami, jest wiele rzeczy, które wyglądają mocno podobnie). Najgorsze jest to, że cały potencjalny ładunek związany z Kanosem stającym się łowcą nagród został tu niewykorzystany. Sam pomysł na prawdę pozostawiał wielkie pole do popisu, do stworzenia niebanalnej historii, może niestety trudnej do zrealizowania w jednostrzałowcu, ale odniosłem wrażenie, że twórcy, a dokładniej Randy Stradley tym razem poszedł po najmniejszej linii oporu. Zwłaszcza, że sam początek to właściwie mini streszczenie pierwszej części Karmazynowego Imperium. Dalej gdzieś tam przewijają się nawiązania do kolejnej części, pewne przygotowania i w dodatku trzeba było upchnąć gdzieś jakąś historyjkę, więc po prostu opowiedziano coś bardzo prostego. Ogólnie rzecz ujmując, to w moim przypadku ratuje komiks sympatia do Karmazynowego Imperium, ale gdyby nie ono, cóż pewnie potraktowałbym całość o wiele gorzej.
Natomiast rzeczą szalenie ciekawą jest grafika. Rysunki są bardzo specyficzne, z jednej strony mi się bardzo podobały, są ostre, tła dość realistyczne (jak na lata 90.), klimatyczne. Z drugiej strony postaci, które doskonale wpasowują się w ten klimat tylko... no właśnie nie zawsze można poznać czym są. Choćby Jahnar-Kooda, czyli Koodan (przypomina się komiks Polowanie na Bar-Koodę), wygląda zupełnie inaczej niż w innych inkarnacjach tej rasy. Prawdopodobnie po rysunku nie zakwalifikowałbym go do niej, gdyby nie okładka, na której (ale już przez Weasleya) jest on narysowany w sposób o wiele bardziej klasyczny. Dzięki temu niestety wiele smaczków, takich jak ten, po prostu ucieka.
Całość praktycznie nie ma racji bytu bez Karmazynowego Imperium. Mało tego wypada blado jak się czyta całego TPB pod rząd, jednak gdy się bawimy tylko tą historyjką, to na prawdę szkoda, że nie została ona wydana przez Egmont, choćby dlatego, że dla niej samej nie warto bawić się w ściąganie zza granicy, ale jednocześnie wzbogaca świat Kira Kanosa, a to trudno będzie przepuścić wielbicielom Karmazynowego Imperium.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 5/10 Klimat: 6 Rozmowy: 610 Rysunki: 4/10 Kolory: 7/10 Opis świata SW: 6/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 6,72 Liczba: 18 |
|
CommanderWolffe2012-04-03 18:18:44
7
Darth Kamil2010-03-06 13:21:35
Oh, jaka szkoda, że tak późno dowiedziałem się o tym komiksie. Mnie się jak najbardziej podobał - mimo, że jest dosyć proty. Bardzo miłe nawiązania do Karmazynowego Imperium no i oczywiście Kir Kanos w roli głównej. Szkoda, że nie ma o nim więcej komiksów.
Nestor2008-01-09 17:14:48
Klimat Karmazynowego Imperium to jest to!