TWÓJ KOKPIT
0

Star Wars #14: The Sound of Armageddon! :: Komiksy


Tytuł oryginału: Marvel Comic Star Wars #14: The Sound of Armageddon!
Scenariusz: Archie Godwin
Rysunki: Carmine Infantino i Terry Austin
Litery: Denis Wohl
Kolory: Janice Cohen
Okładka: Carmine Infantino
Tłumaczenie: brak
Wydanie PL: brak
Wydanie USA zeszytowe: Marvel Comics 1978


Recenzja Nestora

„The Sound of Armageddon” jest czternastym zeszytem serii Marvel Comic Star Wars. Kończy przygody Luke’a Skywalkera i jego przyjaciół na „wodnym świecie” i zapowiada ostateczną rozgrywkę pomiędzy Hanem Solo a kapitanem Crimson Jackiem.

Okładka tego zeszytu jest dość nieprzeciętna. Widzimy na niej wszystkich bohaterów Rebelii. Każdy z nich trzyma w ręku broń, oczywiście poza robotami. Z luf broni wydobywają się błyski, przypominające bardziej łuny po kulach niż boltach laserowych. Tak samo ma się karabin Hana Solo, bardziej szturmowy niż blasterowy. Luke ma w lewej dłoni miecz świetlny… z czerwoną klingą. A Chewbacca ma za długie wąsy i włosy na brodzie, przez co wygląda jak przerośnięty człowiek przebrany za niedźwiedzia.

Luke’owi i droidom udaje się obezwładnić Wookieego, który zostaje pojmany przez ludzi gubernatora Quarga. Księżniczka Leia podziela los Chewbacci. Han Solo tymczasem zostaje uratowany przez Smoczych Lordów, z którymi podejmuje współpracę w celu odzyskania Sokoła Millennium. Zagłuszasz soniczny wykorzystywany przez „rozbitków” doprowadza smoki bojowe do szału. W podobny sposób zadziałał na Chewbaccę i to on jest powodem problemów z funkcjonowaniem statków kosmicznych. Trochę mnie ten komiks przenudził. Niby jest decydujące starcie i walka o „wodny świat”, niby Luke jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, ale to i tak mało. W dodatku bardzo przewidywalne. Jedynie sam pomysł koegzystencji wielkich morskich smoków i ludzi zasługuje tutaj na pochwałę. Reszta, jakoś taka mało wyrazista, bez zadziwiających zwrotów akcji i niespodzianek. Nawet Luke celujący do Hana nic ciekawego nie wprowadza, skoro dwie plansze dalej siedzą razem uśmiechnięci i współpracują.

Styl rysowania Infantino i Austina już mi się opatrzył. Jest nawet dość dobry, czuć w nim klimat klasycznej kreski. Ten duet rysowniczy popełnia jednak za dużo gaf. Pomijając wygląd Chewbacci, który jest głównym problemem całej serii, to broń dziwnie się zachowuje jak na uniwersum Star Wars. Jak na okładce, bardziej przypomina pistolety i karabiny na pociski, niż blastery. Wookiee wygina „strzelbę” jednemu z ludzi Quarga, a ona wystrzeliwuje… Nie postarano się również w przedstawieniu wybuchu zagłuszacza sonicznego, widnieje tylko plansza z wybuchem i dopisek od narratora. Leia ma bardzo symetryczną fryzurę. Wygląda jakby była rysowana przy pomocy linijki i cyrkla. Nie są to jednak na tyle rażące błędy, by komiks mógł zniechęcać. Na tle pozostałych wypada jako przeciętniak, których w Marvel Comic Star Wars nie brakuje.


Ocena końcowa
Ogólna ocena: 3/10
Klimat: 10/10
Rozmowy: 2/10
Rysunki: 3/10
Kolory: 3/10
Opis walk: 3/10
Opis świata SW: 4/10

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 3,80
Liczba: 5

Użytkownik Ocena Data
Adakus 5 2023-12-07 01:37:13
Bolek 4 2014-05-30 13:52:04
Burzol 4 2014-05-17 23:11:53
Onoma 3 2012-12-14 22:12:19
Nestor 3 2007-10-21 12:28:26


TAGI: Archie Goodwin (53) Carmine Infantino (44) Marvel Comics (382) Star Wars (1977) (91)

KOMENTARZE (3)

  • SW-Yogurt2018-11-22 20:17:20

    Myśl przewodnia odcinka: "Kim jest człowiek walczący bez broni ze wściekłym Wookieem?"
    "Trupem" - stary żart z Kantyny.
    Nie, nie Bastionowej; Marvelowej. ~:)
    Akcja, emocje i zwroty jak w TLJ. Trup ścieli się gęsto, a na koniec opuszczamy wszechocean zostawiając smoki i ich Władców w symbiozie.

  • Burzol2014-05-17 23:11:20

    Dużo akcji, i warto zauważyć technikę narracji: komiks wrzuca wszystkich głównych bohaterów w różne skrajne sytuacje, dzięki czemu czytelnik może śledzić wszystkie strony konfliktu.

  • Onoma2012-12-14 22:12:13

    Ciężko mi się czytało ten zeszyt. Kreska nie jest tragiczna (choć archaiczna nawet jak na marvelowe SW), ale Infantino chyba nie wie jaki komiks mu przyszło rysować. Postaci w ogóle nie przypominają siebie, jak Luke zobaczył Hana w kombinezonie, to początkowo nie wiedziałem z czego on się cieszy. Aha, że to niby Han ma być. No i ten niszczyciel... Przez takie błędy w ogóle nie czułem klimatu SW.
    Poza tym akcja była jakaś taka mało ciekawa, bohaterowie dość banalnie wychodzą ze wszystkiego. Nie było tu jakichś zwrotów akcji, tylko liniowe przewidywalne dążenie do końca. 3/10

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..