Recenzja Nestora
Numer siódmy serii Marvel Comic Star Wars jest pierwszym komiksem, który wyszedł poza granice filmu. Nie jest to już adaptacja, ale prawdziwe rozwijanie świata. Ma to swoje tak plusy, jak i minusy. Owe rozwijanie jest dość chaotyczne, a osobom które przywykły do czytania komiksów Dark Horse’a mogą się nie spodobać. Obcy są bardzo zróżnicowani i raczej trudno ich podpiąć pod wszelkie znane nam rasy.
Moją uwagę przy oglądaniu okładki przyciągnął jeden mały szczegół. Jest to list gończy, wysłany za Hanem i Chewbaccą. Wiąże on się bezpośrednio z tym, co dzieje się w komiksie. Na pierwszym planie widzimy Solo, strzelającego z blastera. Za nim Wookiee powalający dwóch obcych. Całość dobrze wykonana i jak przystało na Marvela, z dobrymi kolorami.
Han Solo i jego kudłaty kompan Chewbacca wyruszają spłacić dług Huttowi Jabbie. Po drodze napadają ich piraci. Niejaki Crimson Jack, kapitan pirackiego statku, zabiera przemytnikom wszystkie fundusze przeznaczone na spłatę długu. Nasi bohaterowie są przez to zmuszeni do wprowadzenia w życie planu B. Chcą wylądować na zapomnianej przez wszystkich planecie i odczekać jakiś czas. Lądują na Abuda-3 i od razu wplątują się w kłopoty, jak na prawdziwych zawadiaków przystało. Zauważyć można zmiany, jakie zaszły w Hanie Solo. Nie jest to już człowiek myślący wyłącznie o sobie. Wspomina Rebelię i żałuje, że nie może się do niej przyłączyć. Pomaga potrzebującemu i walczy uczciwie w swojej obronie.
Komiks jest jednak rysowniczą porażką. Howard Hyakin trzyma swój poziom, ale powrót do palety kolorów z adaptacji „Nowej Nadziei” zupełnie zabija jego pracę. Chewbacca z „Planety Małp” i fryzura Hana Solo, rewolwero-blaster to elementy, które obniżają poziom komiksu, którego fabuła w dużej mierze przypomina nam początek „Siedmiu Wspaniałych”. Odstraszać może też rysowanie obcych. Są oni przeróżni i trudno dostrzec, którzy są rdzennymi mieszkańcami Abudy-3. Ich kolorystyka pozostawia wiele do życzenia. Rażące jest także umieszczenie banthy w komiksie. Autorzy nie wykorzystali w pełni potencjału, jaki posiada komiks. Przy możliwości stworzenia nowych form życia, oni wybrali stary pomysł. W dodatku nietrafny. Jest jeszcze jedna gafa twórców. Kiedy Han i Chewie wylatują z Yavina IV, Korelianin zamiast powiedzieć Tatooine, mówi Dantooine. Oczywiście w pisowni różnica jest niewielka i laik mógłby jej nie wyczuć, ale w komiksach tego typu nie powinno być miejsca na takie błędy/niezgodności. Może to tylko odstraszać.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 3/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 2/10 Rysunki: 3/10 Kolory: 2/10 Opis walk: 2/10 Opis świata SW: 5/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 3,75 Liczba: 8 |
|
SW-Yogurt2018-11-18 22:04:11
Trykociarze kontratakują! ~;) Karmazynowy Jack i Jolli w berecie (hmmm, czyżby inspiracja HK-47?), Borg (~:D) i panienki w knajpie. Gwiezdnych Wojen tu tyle, ile w Trylogii Lando. ~:P
Burzol2014-05-17 23:02:37
Rozpoczynamy przygodę pozafilmową! Zwróciliście uwagę jakie dziwne pojazdy mija Sokół, zaraz na początku komiksu? Bardzo idiotycznie wygląda Karmazynowy Jacek, choć do imienia w sumie pasuje. Za to pozostali kosmici już super. Mimo poczucia staroci, komiks ma w sobie klimat gwiezdnowojenny.
Bolek2011-05-10 23:35:05
Pierwszy element EU <3