Tytuł oryginału:X-wing Rogue Squadron #17-#20: Requiem for a Rogue Opowieść: Michael A. Stackpole Scenariusz: Jan Strnad i Mike W. Barr Rysunki: Gary Erskine Tusz: Gary Erskine Kolory: Dave Nestelle Okładka: Kevin Ryan, Stuart Hiner Litery: Annie Parkhouse Tłumaczenie: Maciek Drewnowski Wydanie PL: Egmont 2013 w SWK WS #2/2013 Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 1997 Wydanie USA TPB: Dark Horse Comics 1999 oraz 2007 w X-wing Omnibus 2 |
Recenzja Lorda Sidiousa
To na prawdę przełomowy komiks dla serii, i to nie tylko graficznie, przede wszystkim sam scenariusz, który jest na prawdę inny, niż to, co dotychczas prezentowano.
Przede wszystkim sam wróg tym razem nie jest namacalnym imperialem, który próbuje przejąć władzę. Tym razem historia dzieje się na pewnej, mało cywilizowanej planecie Malrev 4, na której rozbija się liniowiec z bothańskimi turystami. Eskadra Łotrów próbuje ich uratować, ale niestety nie będzie to zbyt łatwe przede wszystkim ze względu na ataki tubylców – dziwnej rasy Irrukiine, a także przez samych bothan, którzy wcale nie są turystami, a na dodatek okazuje się, że za atakami Irrukiine’ów stoi osobnik, który proklamował siebie Lordem Sithów. Wedge i jego drużyna staje przed trudnym zadaniem, rozwiązania tej zagadki i nie obejdzie się bez poświęceń.
Muszę przyznać, że zacząłem czytać komiks z pewnym znużeniem i niepokojem. Po kilku misjach Łotrów miałem wrażenie, że wchodzimy w utarty schemat, a gdy dostałem opowieść o ratowaniu rozbitych turystów, bałem się, że dostaniemy kolejny pean na cześć Rebelii. Jednak tym razem chylę czoła ku pomysłowości Stackpole’a, bo ostatecznie udało mu się wyjść z całej opowieści obronną ręką. Przede wszystkim dzięki niebanalnym zwrotom akcji. To jest podstawowa siła tego komiksu.
Druga rzecz to przede wszystkim kolorystyka, ta w porównaniu z poprzednimi tomami zmieniła się najbardziej, komiks jest bardziej żywy, a świat staje się głębszy i co za tym idzie ciekawszy. Może nie jest to jeszcze oszałamiający poziom Rouge Leader, acz przyznam, że całość robi (w porównaniu z poprzednimi X-wingami) bardzo dobre wrażenie. Zmiana grafika wyszła serii bardo na plus, szkoda tylko, że dotyczyła jedynie tej miniserii.
Myślę, że jest to zdecydowanie najlepsza historia z całej dotychczasowej serii, warta przeczytania, właśnie ze względu na swoją nie szablonowość. To wspaniała historia o obowiązku, zdradzie, oszustwie, żądzy i poświęceniu, na którą zdecydowanie warto poświęcić czas i pieniądze.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 9/10 Klimat: 9/10 Rozmowy: 810 Rysunki: 9/10 Kolory: 9/10 Opis świata SW: 8/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 6,47 Liczba: 17 |
|
Louie2023-09-16 10:45:15
Traktując tę serię z przymrużeniem oka jest w porządku. Lubiłem zawsze te magiczne aspekty ciemnej strony/Sithow. Ładne kolorki.
6/10
SW-Yogurt2020-01-27 17:56:49
A! Racja, koniec pięćdziesiątego siódmego DeA.
SW-Yogurt2020-01-27 17:56:15
Jak dla mnie trochę na siłę i popychane patykiem, ale ogólnie zjadliwe.
Stele2012-06-18 14:43:26
Mocny, oryginalny i ładny, oraz nie pozbawiony dawki humoru, ale nie koniecznie tego typu historii oczekuję po X-wingach. Koncept deprawującej świątyni jest oklepany we wszelkich jedi knightach i tam jak najbardziej się sprawdza, ale w opowieściach o bohaterskich pilotach miejsca na Moc nie widzę. Do tego nagle dwoje łotrów okazuje się być lekko mocnych. Niby normalne, że elitarna jednostka takich przyciąga, ale niesmak pozostaje. No i będzie mi brakować Dllra. Plus za wiele zwrotów akcji.
Nestor2007-11-25 13:26:45
bardz mocny komiks, oryginalne zakonczenie