Autor: Freedon Nadd
Na podstawie serialu "Clone Wars" Genndy'ego Tartakovsky'ego
Autorzy oryginalnych scenariuszy:
Bryan Andrews
Mark Andrews
Darrick Bachman
Paul Rudish
Genndy Tartakovsky
George Lucas
Redakcja i korekta: Wedge
Bastion Polskich Fanów Star Wars, Stopklatka i autorzy
nie czerpią żadnych dochodów z opublikowania poniższych treści.
Adaptacja jest wykonana przez fanów dla fanów.
O D C I N E K
18
Dwa ostrza mieczy świetlnych, jedno błękitne, drugie czerwone, skrzyżowały się w mroku wydając przeciągły syk. Asajj Ventress spojrzała ze złością na swojego przeciwnika – Anakina Skywalkera i wyprowadziła kolejne cięcie z prawej strony. Młody Jedi jednak zrobił unik i zaatakował jej nogi dolnym sztychem. Asajj odbiła cios i zaczęła napierać na Anakina obydwoma mieczami na raz. Laserowe klingi co chwila skwierczały, odbijając się od siebie.
Walka coraz bardziej oddalała się od polany, na której swój żywot zakończyły statek transportowy szturmowców-klonów i myśliwiec Skywalkera – „Lazurowy Anioł”. Nad płonącymi wrakami obydwu jednostek nadal unosiła się chmura gryzącego dymu, jednak wiatr zaczynał powoli ją rozrzedzać i przenosić ponad najwyższymi drzewami dżungli czwartego księżyca gazowego giganta Yavina na wschód, w kierunku wznoszących się na horyzoncie starodawnych świątyń.
Zrobiło się chłodniej, a wilgotność powietrza spadła. Zmiana pogody wydawała się wręcz wyczuwalna. Wszystkie dzienne stworzenia, zamieszkujące niższe partie lasu, pochowały się w dziuplach lub norach, które uważały za swoje schronienie. Na powierzchni pojawiały się istoty nocne, z pozoru wyglądające strasznie, nie stanowiące jednak zagrożenia dla doświadczonego Padawana.
„Zbiera się na burzę”, pomyślała Asajj odpychając Anakina na pień jednego z mniejszych drzew. „Muszę jak najszybciej to zakończyć i złożyć raport Dooku.”
Ostrza mieczy Ciemnej Jedi przecięły pień w miejscu, gdzie ułamek sekundy wcześniej stał Skywalker. Asajj popatrzyła za siebie, gdzie Anakin właśnie wykonywał salto, lądując zgrabnie kilka metrów za nią. Ruszyła, by spotkać się z przeciwnikiem, słysząc za sobą huk przewracającego się drzewa. Coraz bardziej zaczynały zaskakiwać ją umiejętności młodego Jedi. Na początku myślała, iż potyczka z nim będzie niczym walka z jakimś niedoświadczonym, nie posiadającym żadnej techniki walki Padawanem. Teraz zaś zaczynała sobie uświadamiać, że Skywalker jest jej równy, jeśli nawet nie przewyższa jej umiejętnościami. Asajj coraz bardziej obawiała się, iż ten pojedynek może skończyć się na jej niekorzyść. Czyżby jednak Dooku miał rację, gdy na Rattataku powiedział, że wyczuwa w niej dużo strachu? Sithowie przecież nie znają strachu – a więc jeszcze nie mogła uważać się za prawdziwego Sitha. Jeszcze nie.
Ventress doskakując do przeciwnika spojrzała mu w oczy. Dostrzegła w nich wiele złości, a co najgorsze zimną pewność siebie. Przez moment zawahała się i Skywalker, nie czekając na zaproszenie, potraktował ją potężnym pchnięciem Mocy. Zaskoczona Asajj w ostatniej chwili zastosowała blok, dzięki czemu została pchnięta tylko na kilka metrów w tył, w dodatku nie tracąc równowagi. Anakin w tym czasie wyskoczył w górę, przygotowując się do potężnego cięcia znad głowy. Asajj posłała w jego kierunku kilka połamanych gałęzi, które młody Jedi z łatwością odbił mieczem. Jednak dzięki temu jego atak załamał się i Skywalker wylądował kilka metrów od Ciemnej Jedi, co dało jej wystarczająco dużo czasu na koncentrację. Posłała w jego kierunku jeszcze kilka leżących nieopodal większych pni, będących najprawdopodobniej pamiątką po ostatniej burzy. Anakin robił przed nimi uniki, kilka nawet przeciął mieczem, jednak jeden z kawałków trafił go, rzucając o najbliższe drzewo.
Skywalker odepchnął przygniatający go pień, ze złością patrząc w stronę Ventress. Asajj zaczęła napierać na Anakina swoimi mieczami, sprawiając, że Jedi coraz bardziej cofał się w głąb lasu.
Pomyślała, iż właśnie teraz nadarzyła się znakomita sytuacja do zakończenia tego pojedynku. Jedyne, co musiała zrobić, to zmęczyć przeciwnika swoją ofensywą i zmusić go do ciągłego cofania się. Pomysł ten jednak nie okazał się taki łatwy do wprowadzenia. Anakin Skywalker najpierw wytrącił jeden miecz z prawej ręki Ventress, a następnie zgrabnym ruchem ostrza zrobił to z drugim. W momencie, gdy cięcie przez klatkę piersiową miało zakończyć walkę, a tym samym życie Asajj, Ciemna Jedi wykorzystała wszystkie swoje umiejętności do wyskoczenia w górę, na jedną z gałęzi gigantycznego drzewa massassi rosnącego ponad ich głowami.
Ventress przywarła plecami do grubego pnia, starając się złapać oddech. Poniżej zobaczyła Skywalkera, dokładnie lustrującego korony drzew ponad nim, oraz dwie błyszczące rękojeści swoich mieczy świetlnych. Natychmiast zaczerpnęła siłę z Mocy, przyciągając obydwa zakrzywione cylindry – to była jej jedyna szansa przeżycia tej walki. Anakin odprowadził wzrokiem unoszące się rękojeści, a następnie wyskoczył w górę, lądując na pobliskiej gałęzi. Asajj musiała przyznać w duchu, że skok ten wyszedł mu znacznie lepiej, niż jej.
Ciemna Jedi obserwowała otaczający ją las, pozostając równie nieruchomą jak drzewa, którym się przypatrywała. Słońce, zasłonięte przez gazowego giganta, nie dawało żadnego ciepła. Burzowe chmury przesuwały się wolno po niebie księżyca, a słabe światło, odbite od powierzchni giganta, nadawało im lekko krwistą barwę. Asajj zastanawiała się, czy właśnie te chmury nie zwiastują nadejścia jakiegoś nieszczęścia. Słyszała kiedyś od pewnego starca, że natura potrafiła współodczuwać zło. Do niedawna uznawała to za brednie, ale na tym ponurym księżycu, pamiętającym jeszcze czasy najpotężniejszych Lordów Sithów, wszystko wydawało się możliwe. Asajj miała nadzieję, że zgromadzona na tym księżycu dzięki pradawnym Sithom energia Ciemnej Strony wspomoże ją w walce z Jedi.
Jeszcze przed odlotem z Rattataku Darth Sidious powiedział, że jej umiejętności walki oraz władania Mocą są obiecujące. Teraz jednak musiała przyznać sama sobie, iż do wygrania pojedynku ze Skywalkerem będzie musiała ich użyć w pełni.
Uspokoiwszy oddech znów zaczerpnęła z Mocy. Wyczuła słaby punkt konaru, po którym stąpał Anakin, a następnie złamała go, wykonując przy tym lekki gest uniesioną dłonią. Młody Jedi zaczął spadać w kierunku ziemi, lecz po chwili złapał się liany, którą dzięki Mocy odczepił od ułamanej gałęzi. Liana zaczęła naprężać się pod jego ciężarem, jednak wytrzymała, spowalniając spadek. Anakin, uczepiony rośliny, zaczął pędzić w kierunku konarów znajdującego się nieopodal gigantycznego drzewa massassi.
Asajj włączyła jeden z mieczy i rzuciła się w kierunku Skywalkera. Opadając wykonała szybkie cięcie i liana pękła kilka metrów nad głową zawieszonego na niej Jedi. Zachował on jednak zimną krew, z gracją lądując na gałęzi w niższej partii drzew. Ventress włączyła drugi z mieczy i zeskoczyła w dół, lądując naprzeciwko chłopaka.
Przeciwnicy przez chwilę mierzyli się wzrokiem, w końcu jednak Asajj ruszyła przed siebie zwinnie przeskakując z jednej gałęzi na drugą. Biegła tak dalej, wspomagając swoje skoki Mocą. W miejscach, gdzie odległość była zbyt duża nawet na taki skok, pomagała sobie wszechobecnymi lianami. Cały czas czuła obecność Anakina, który starał się dotrzymać jej kroku i biegł równolegle do niej. W końcu wylądowali na tej samej gałęzi jednego z gigantycznych drzew. Ventress atakowała obydwoma mieczami, a Skywalker parował jej ciosy – nie zdołał jednak wybronić się od kopnięcia z półobrotu, zadanego mu prosto w nogi. Stracił równowagę i ponownie runął w dół, chwytając się po drodze liany. Rozbujała go ona na tyle, że Jedi prawie roztrzaskał się o pień masywnego drzewa. W ostatniej chwili jednak odbił się od niego nogami i zaczął opadać niżej. Będąc jeszcze w locie natknął się na miecze podążającej za nim Ventress. Odbił ostrza swoją błękitną klingą i wylądował na jednym z konarów. Prawie w tej samej chwili Asajj wylądowała na gałęzi obok.
Potyczka zaczynała stopniowo przenosić się coraz bardziej w głąb dżungli – przeciwnicy co chwila przeskakiwali z jednego drzewa na drugie i, wykonując salta, ścierali się w powietrzu. W końcu wylądowali na przewróconym pniu potężnego massassa. Miał on około pięciu metrów średnicy, więc Jedi bez problemu mogli na nim utrzymać równowagę, kontynuując tym samym pojedynek. Cały czas wymieniali ciosy rozjaśniającymi ciemności mieczami świetlnymi. Raz w natarciu znajdował się Anakin, a Asajj tylko parowała jego ciosy, chwilę później jednak sytuacja ulegała odwróceniu.
Walka wydawała się bardzo wyrównana, jednak Ventress zaczynała wyczuwać coraz większą potęgę Ciemnej Strony, znajdującą się nieopodal – wręcz na wyciągnięcie ręki. Dało jej to nadzwyczajną pewność siebie – zaczęła więc ze zdwojoną siłą atakować młodego Jedi, mając nadzieję na szybkie zakończenie tej potyczki. W końcu zablokowała jego ostrze swoimi mieczami, uskoczyła w tył, i pchnięciem Mocy wyrzuciła Skywalkera w gąszcz krzaków rosnących kilka metrów dalej.
Uśmiechając się tajemniczo sama do siebie, podążyła za nim.
Anakin uderzył plecami o coś twardego i zimnego. Było to naprawdę duże zaskoczenie, gdyż jeszcze chwilę wcześniej znajdował się w samym środku dżungli. Wstając na nogi zorientował się, że znajduje się na czymś w rodzaju kamiennego pomostu, prowadzącego na duży plac.
Nie miał jednak dużo czasu na dokładne zapoznanie się z nowym otoczeniem, gdyż zza osłony drzew wyskoczyła nagle Ciemna Jedi. To, że toczył walkę ze znanym sobie przeciwnikiem tylko wzmagało jego wściekłość. Asajj odpowiadała ze śmierć i okaleczenie wielu dobrych Jedi, jego przyjaciół. Zaskoczyła go podczas bitwy kosmicznej nad planetą Muunilist, niszcząc całą eskadrę pilotowanych przez klony myśliwców V-19. Potem nagle uciekła na ten księżyc, a Skywalker czuł jakąś wewnętrzną potrzebę podążenia za nią – nawet wbrew wyraźnym rozkazom Obi-Wana. Jego mistrz posłał mu zresztą oddział klonów na pomoc, ale cóż z tego, skoro wszyscy oni byli już martwi?
Teraz tylko od niego zależało rozwiązanie tej zagadki.
Zastanawiał się, co usłyszy od Obi-Wana po powrocie. Zapewne będzie to kolejne kazanie na temat posłuszeństwa wobec swojego mistrza i innych starszych stopniem Jedi. Miał ich dosyć – nie był już dziewięcioletnim chłopcem i sam mógł decydować o swoim losie. Ale Obi-Wan chyba jeszcze tego nie rozumiał. Anakin nie mógł się doczekać aż wreszcie zostanie poddany próbom, które uczynią go pełnym Jedi. Wtedy w końcu będzie mógł się stać niezależny. Ale... biorąc pod uwagę ignorancję Kenobiego na jego coraz to większe umiejętności zapewne nie doczeka się ich nigdy.
Anakin spojrzał z rezygnacją na zbliżającą się przeciwniczkę i podążył w jej kierunku. Jednak w momencie, gdy znalazł się na tyle blisko, by wymierzyć poziome cięcie z prawej strony, wyskoczyła ona w górę, lądując na szczycie stromych schodów, kończących pomost na którym tkwił Skywalker. Pobiegł on w ich stronę i także wyskoczył, lądując naprzeciw Ciemnej Jedi.
Stała ona z opuszczonymi, lecz włączonymi mieczami świetlnymi, wpatrując się w niego tajemniczo. Anakin zastanawiał się, o czym może ona teraz myśleć – ale po chwili uznał, że nic by mu nie dała ta wiedza.
Gdy ruszył w jej kierunku, wyczuł impuls Mocy i po chwili z kamiennego podłoża zaczęły odrywać się kamienne płytki, które od razu ruszyły w jego stronę. Anakin przyspieszył, starając się odbić je wszystkie mieczem. Jednak mimo starań kilka z nich dotarło do celu, strącając go z kamiennego podestu na wilgotną trawę.
Ciemna Jedi spojrzała na niego jeszcze z góry i, używając Mocy, przeciągnęła leżącego Jedi po podłożu.
Skywalker podniósł się, ze złością patrząc na przeciwniczkę. Stała ona ciągle w tym samym miejscu, jednak teraz jej twarz wykrzywiał złośliwy półuśmieszek, którym najwyraźniej chciała zadrwić z Anakina. Jedi uniósł miecz i czekał na jej pierwszy ruch. Najwyraźniej ona czekała na to samo, gdyż nadal nie zmieniała pozycji.
Miecz Anakina zaskwierczał – to pierwsza kropla nadchodzącej ulewy uderzyła w jego klingę zamieniając się tym samym w parę wodną. Skywalker nie zwrócił na to najmniejszej uwagi, wpatrując się ciągle w stojącą kilka metrów przed nim postać. Po chwili ulewa rozszalała się na dobre i ostrza mieczy świetlnych zaczęły parować niczym przegrzane. Skywalker był coraz bardziej zniecierpliwiony – nie dość, że był cały brudny, posiniaczony i miał porwane ubranie, to jeszcze teraz zaczął padać ten ciepły tropikalny deszcz. Zastanowił się, jak Obi-Wan wybrnąłby z tej sytuacji, gdyby był tu razem z nim. Zapewne o wiele mniej porywczo, niż zrobił to Anakin – ale w końcu wszystko co robił, robił dla Republiki i dla zakończenia tej przeklętej wojny.
Znów spojrzał w górę na Ciemną Jedi. Nic się nie zmieniło – czekała...
A Anakin Skywalker nie znosił czekania...
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,83 Liczba: 18 |
|
Mroczna Jedi2008-04-11 18:19:11
w porządku - 8
mace windu 19962008-01-08 18:10:56
naprawde świetne
mgmto2007-03-04 11:50:30
Darth Manshoon -> Ja również żałowałem :)
the chosen one2007-02-28 19:35:03
krótkie
Carth Onasi2007-02-27 12:59:26
Całkiem niezłe. Tylko to wtrącenie myśli Asajj o nadchodzącej burzy jakoś mi nie pasowało.
Ocena 8/10
Darth_Chazz2007-02-27 08:04:52
Rewelka... Opis walki bardzo dobry... Opowiadanie na 9,75... Ale i tak dam 10 :P ...
Darth Manshoon2007-02-27 07:49:35
Bardzo dobry odcinek :D:D ^^
aż żałowałem jak się skończyl xD...
9
dualsaber2007-02-26 21:13:11
niezłe, szkoda że ten odcinek był taki krótki... czekam na następny!
Hego Damask2007-02-26 20:42:17
no dosyć dobre :)