Premiera „Ataku klonów” to zarazem pierwsza ogólnoświatowa premiera filmu. Już nie trzeba było czekać długo na seans jeśli nie mieszkało się w USA. O tym, że premiera II Epizodu była niezwykła możecie przeczytać więcej w tym newsie, natomiast w tym przyjrzymy się temu, jak ona właściwie wyglądała.
Jak to zwykle bywa, był i czerwony dywan, i szturmowcy, i oficjalne pokaz z udziałem aktorów oraz twórców. Pomimo ogólnoświatowej premiery, która miała miejsce 16 maja 2002 r., pierwsze seanse odbyły się kilka dni wcześniej. 12 maja film pokazano m.in. podczas inauguracyjnej edycji Tribeca Film Festival w Nowym Jorku. Wszystkie pieniądze z tego pokazu zostały przekazane na rzecz dzieci, które ucierpiały w wyniku zamachu z 11 września 2001 r., a obecni na tej premierze byli m.in. Natalie Portman i James Earl Jones. Zyski z innych przedpremierowych pokazów również przekazano na cele charytatywne. Jeden z tych pokazów odbył się tego samego dnia w Los Angeles w Grauman’s Chinese Theatre, tym samym kinie, w którym Gwiezdne Wojny debiutowały w 1977 r. W Hollywood po czerwonym dywanie spacerowali Ewan Mcgregor i Samuel L. Jackson. Natomiast w San Francisco pojawił się George Lucas. Charytatywny pokaz miał miejsce tego samego dnia również w Toronto w Kanadzie, gdzie film promował Hayden Christensen pochodzący z tego kraju.
Następnie huczna premiera odbyła się w Londynie 14 maja, a następnie, 16 maja, film trafił już do kin na całym świecie i został pokazany poza konkursem na festiwalu w Cannes (tutaj swoje najnowsze dzieło reprezentował George Lucas).
Poniżej możecie obejrzeć kilka zdjęć z czasów gdy Natalie Portman i Hayden Christensen mieli zaledwie po 21 lat, a sir Christopher Lee wciąż był wśród nas.
Dodatkowo zapraszamy do obejrzenia poniższych materiałów telewizyjnych z tamtego okresu. W pierwszym z nagrań poświęcono trochę miejsca fanom czekającym w kolejkach i przewidywaniom, że w dniu premiery wiele osób "zachoruje na Gwiezdne Wojny" i nie pojawi się w pracy.
A czy Wy byliście wtedy w kinie? Poszliście na nocny pokaz premierowy? Jak wspominacie to wydarzenie?
Jutro, czyli w niedzielę, 26 lutego, o 21:35 w TVN zostanie wyemitowana „Zemsta Sithów”. Powtórka w poniedziałek, 27 lutego, o 23:35. W obu przypadkach film będzie także wyświetlany w TVN HD.
Lata po rozpoczęciu wojen klonów Sithowie ujawniają tysiącletni spisek, Republika rozpada się, a z popiołów wyrasta złowrogie galaktyczne Imperium. Potwierdzają się najgorsze obawy mistrza Jedi, Mace Windu (Samuel L. Jackson) - skuszony mocą Sithów Anakin Skywalker (Hayden Christensen) przechodzi na ciemną stronę, by przeobrazić się w rezultacie w Dartha Vadera - nowego ucznia Imperatora. Jedi zostają zdziesiątkowani, a Obi-Wan Kenobi (Ewan McGregor) i Mistrz Jedi, Yoda, muszą się ukrywać. Jedyną nadzieją dla Galaktyki są dzieci Anakina - bliźnięta, chłopiec i dziewczynka...
Trzeci chronologicznie film z 2005 to ostatni obraz w cyklu wyreżyserowany przez George’a Lucasa, kończący jego dzieło nad sagą. W pozostałych rolach występują: Natalie Portman, Frank Oz, Ian McDiarmid, Anthony Daniels, Ahmed Best, Kenny Baker, Bruce Spence, Jimmy Smits i Christopher Lee.
Za tydzień TVN zacznie emisję klasycznej trylogii.
KOMENTARZE (41)
Po Mrocznym widmie, czas na „Atak klonów” na TVN. Drugi Epizod zobaczymy już jutro, czyli w niedzielę 19 lutego o 21:30. Powtórka we wtorek, 21 lutego o 0:25. Jednocześnie w tym samym czasie film można oglądać też na TVN HD.
Minęło dziesięć lat od ataku na Naboo. Anakin Skywalker (Hayden Christensen), teraz dwudziestoletni, jest uczniem rycerza Jedi, Obi-Wan Kenobiego (Ewan McGregor). Galaktyka stoi na skraju wojny domowej. Senator Padmé Amidali (Natalie Portman), byłej królowej Naboo, grozi śmierć. Anakin zostaje przydzielony do jej ochrony. Młody Jedi zakochuje się w Padmé i jednocześnie odkrywa swoją mroczną stronę. Anakin, Padmé i Obi-Wan Kenobi zostają wciągnięci w sam środek narastającego galaktycznego konfliktu, zapoczątkowującego Wojny Klonów.
Drugi chronologicznie film z 2002, który ponownie wyreżyserował George Lucas. Scenariusz pomagał mu pisać Jonathan Hales. W pozostałych rolach występują: Frank Oz, Ian McDiarmid, Samuel L. Jackson, Anthony Daniels, Ahmed Best, Kenny Baker, Temuera Morrison, Daniel Logan, Pernilla August, Jimmy Smits i Christopher Lee.
W niedzielę 17 stycznia o 20:00 TVN wyświetli trzecią część „Gwiezdnych Wojen”, czyli „Zemstę Sithów”. Powtórkę zobaczymy tydzień później (24 stycznia) o 11:30. W obu przypadkach film będzie także wyświetlany w TVN HD.
Lata po rozpoczęciu wojen klonów Sithowie ujawniają tysiącletni spisek, Republika rozpada się, a z popiołów wyrasta złowrogie galaktyczne Imperium. Potwierdzają się najgorsze obawy mistrza Jedi, Mace Windu (Samuel L. Jackson) - skuszony mocą Sithów Anakin Skywalker (Hayden Christensen) przechodzi na ciemną stronę, by przeobrazić się w rezultacie w Dartha Vadera - nowego ucznia Imperatora. Jedi zostają zdziesiątkowani, a Obi-Wan Kenobi (Ewan McGregor) i Mistrz Jedi, Yoda, muszą się ukrywać. Jedyną nadzieją dla Galaktyki są dzieci Anakina - bliźnięta, chłopiec i dziewczynka...
Trzeci chronologicznie film z 2005 to ostatni obraz w cyklu wyreżyserowany przez George’a Lucasa, kończący jego dzieło nad sagą. W pozostałych rolach występują: Natalie Portman, Frank Oz, Ian McDiarmid, Anthony Daniels, Ahmed Best, Kenny Baker, Bruce Spence, Jimmy Smits i Christopher Lee.
KOMENTARZE (21)
W niedzielę 10 stycznia o 20:00 TVN wyświetli drugą część „Gwiezdnych Wojen”, czyli „Atak klonów”. Powtórkę zobaczymy tydzień później (17 stycznia) o 11:30. W obu przypadkach film będzie także wyświetlany w TVN HD.
Minęło dziesięć lat od ataku na Naboo. Anakin Skywalker (Hayden Christensen), teraz dwudziestoletni, jest uczniem rycerza Jedi, Obi-Wan Kenobiego (Ewan McGregor). Galaktyka stoi na skraju wojny domowej. Senator Padmé Amidali (Natalie Portman), byłej królowej Naboo, grozi śmierć. Anakin zostaje przydzielony do jej ochrony. Młody Jedi zakochuje się w Padmé i jednocześnie odkrywa swoją mroczną stronę. Anakin, Padmé i Obi-Wan Kenobi zostają wciągnięci w sam środek narastającego galaktycznego konfliktu, zapoczątkowującego Wojny Klonów.
Drugi chronologicznie film z 2002, który ponownie wyreżyserował George Lucas. Scenariusz pomagał mu pisać Jonathan Hales. W pozostałych rolach występują: Frank Oz, Ian McDiarmid, Samuel L. Jackson, Anthony Daniels, Ahmed Best, Kenny Baker, Temuera Morrison, Daniel Logan, Jimmy Smits i Christopher Lee.
KOMENTARZE (11)
2015-12-08 20:38:09
Lord Bart
Historia życia wielkiego człowieka
Witam wszystkich czekających tak długo na mój kolejny tekst! Tym razem sytuacja jest dość specyficzna, nostalgiczna i w ogóle. Nie będzie sceptycyzmu, logicznych rozważań, tylko wspomnienie. Wspomnienie pochwalne wielkiego aktora i niesamowicie ciekawego człowieka.
Mowa o Sir Christopherze Lee. Wczoraj bowiem minęło pół roku od jego śmierci. Zdaje mi się, że uczciłem go godnie - na Forum avatarem i cytatem ze Scaramangi. W życiu - ponownym obejrzeniem kilkunastu z jego filmów, łącznie z dokopaniem się do naprawdę zapomnianych klasyków.
Sir Christopher Lee (w dalszej części tekstu pozwolę sobie skrócić do SCL) był dla mnie, szczerze powiem, wspaniałym aktorem, chociaż pewnie nie zmieściłby się w osobistej Złotej Piątce. W TOP10 pewnie tak, ale moje ciepłe wspomnienie o nim nie zawiera się wyłącznie w charakterystycznych rolach, ale również w podziwie dla tego co przeżył. Ktoś bardzo trafnie ujął te 92 lata w formacie "achievement-mana", człowieka-osiągnięcie, zapewne odwołując się do popularnej terminologii gier video.
Mam dokładnie to samo odczucie. Im więcej poznawałem faktów z życia SCL, tym bardziej kręciłem z niedowierzaniem głową i tym bardziej jest mi przykro, że nie ma go już wśród nas. Dlatego, wspomnieniowo, dedykuję mu ten tekst, przybliżający wybrane przeze mnie "ciekawe przypadki".
So what I told you was true, from a certain point of view.
A certain point of view?
Luke, you're going to find that many of the truths we cling to depend greatly on our own point of view.
― The spirit of Obi-Wan Kenobi and Luke Skywalker, on Dagobah, Episode VI Return of the Jedi
Ciekawy przypadek Sir Christophera Lee
* Matką SCL była Estelle Marie Carandini di Sarzano, podobno piękność epoki edwardiańskiej. Z pewnością coś było na rzeczy, gdyż za muzę malarską wybrali ją Sir Johna Lavery’ego czy Oswalda Birleya, a także rzeźbiarka Clare Sheridan. Jednak nie zachowały się przekonujące dowody, ale wg niektórych tak mogła wyglądać na obrazie Lavery’ego "A Long Lady At Rest"
* Pierwszą rolą w życiu SCL był występ w adaptacji baśni braci Grimm „Rumpelstilzchen” (polska wersja to Rumpelsztyk). Miał wtedy 5-6 lat, jego rodzice byli w separacji, a on sam przebywał z matką w Szwajcarii. Oczywiście w sztuce odgrywał tytułową rolę złowrogiego karła/skrzata/krasnoluda, postaci z germańskiego folkloru ludowego. Biorąc pod uwagę jego przyszłe "dorosłe" wcielenia – zaczynał właściwie ;)
* Po rozwodzie i powrocie do Londynu matka wyszła ponownie za mąż za Harcourta George'a St-Croix Rose, wuja Iana Fleminga. Tym samym SCL został przyrodnik kuzynem twórcy postaci Jamesa Bonda.
* W tym samym czasie SCL został zaprezentowany Księciu Feliksowi Feliksowiczowi Jusupowowi i Wielkiemu Księciu Dymitrowi Pawłowiczowi Romanowowi, znanym z udziału w zabójstwie Grigirija Rasputina. Jak możecie się domyślić – po latach Lee zagrał właśnie owego "mnicha", faworyta rodziny cesarza rosyjskiego Mikołaja II.
* SCL starał się o stypendium w Eton College, gdzie rozmowę kwalifikacyjną prowadził między innymi Montague Rhodes James, legendarny twórca tzw. ghost stories. Lee, w związku ze swoimi słabymi ocenami z matematyki, zajął jedenaste miejsce, a stypendium przyznawano wyłącznie pierwszej dziesiątce. Również i tutaj historia zatoczyła koło, bowiem 60 lat później SCL odegrał rolę M.R. Jamesa w spektaklu BBC.
* Latem 1939 roku SCL wyjechał wraz z siostrą na wakacje na Lazurowe Wybrzeże. Podczas podróży zatrzymali się w Paryżu, gdzie Lee był świadkiem egzekucji Eugena Weidmanna, ostatniej osoby straconej publicznie w tym kraju, słynną rewolucyjną gilotyną.
* Wkrótce po wybuchu II wojny światowej Lee zgłosił się na ochotnika do fińskiej armii, by walczyć w wojnie zimowej. Wraz z innymi brytyjskimi ochotnikami nie brał udziału w walce, pełniąc służbę wartowniczą.
* W 1941 roku zgłosił się ochotniczo do Royal Air Force, ukończył szkolenie i został przeniesiony do Afryki. Tam jego kariera lotnicza uległa dramatycznemu zakończeniu, gdyż podczas przedostatniej sesji treningowej przed solowym lotem doznał uszkodzenia nerwu wzrokowego.
* W kampanii afrykańskiej, pracując dla wywiadu RAFu, przeżył m.in. bombardowanie lotniska oraz sześciokrotną malarię. Tak, dokładnie – był chory sześć razy w ciągu jednego roku.
* W kampanii włoskiej, w ramach wymiany oficerskiej, służył z Gurkhami w ramach 8 Dywizji Piechoty Indyjskiej, podczas bitwy o Monte Cassino. Z pewnością nie miał problemów z aklimatyzacją – SCL znany był z multi-językowych zdolności: znał (w różnym stopniu) angielski, hiszpański, francuski, niemiecki, włoski, szwedzki, rosyjski i standardowy język chiński.
Podczas finalnego natarcia na Monte Cassino śmierć ponownie zaczaiła się na SCL. Pozostający na tyłach oficer potknął się bowiem o zgubioną bombę lotniczą, która odpadła od rozbitego przy starcie bombowca. Pozostała jednak niewypałem.
* Podczas przepustki w Neapolu, w marcu 1944 r., SCL wspiął się na Wezuwiusza. Wulkan oczywiście nie mógł przejść obojętnie obok takiego spotkania i trzy dni później doszło do erupcji, po ćwierć wieku ciszy i spokoju. Stacjonująca najbliżej 340-ta Grupa Bombowców amerykańskiej armii straciła trwale lub na skutek uszkodzeń 78 z 88 maszyn.
Lee, nie niepokojony przez nikogo, wrócił z przepustki cało.
* Podczas działań wojenny SCL był przydzielany do Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE) oraz do Pustynnych Grup Dalekiego Zasięgu (LRDG), prekursorów SASu. Aktor jednak konsekwentnie unikał ujawniania jakichkolwiek szczegółów na temat tamtej działalności. Robił to zawsze z wielką klasą, pytając osób, którym udzielał wywiadu „Czy umiesz dochować tajemnicy?”. Po odpowiedzi twierdzącej uśmiechał się i mówił „Ja również.”
Nie trzeba jednak wielkiej wiedzy historycznej żeby wiedzieć iż „chłopcy z SOE” nie byli grzecznymi i taktownymi Brytyjczykami. Nie na darmo określano tą organizację mianem Ministerstwa Wojny Nie-Dżentelmeńskiej Winstona Churchilla.
* Tu pozwolę sobie zaburzyć dotychczasową chronologię i zrobić mały wtręt, dotyczący pewnego epizodu podczas kręcenia "Powrotu Króla" przez Petera Jacksona. Otóż, jak wszyscy wiemy (chociaż nie wszyscy to pochwalają), PJ adaptował Tolkiena na swój specyficzny sposób. Dotyczy to również sceny, w której Grima (Żmijowy Język w jednym z tłumaczeń) pozbawia Sarumana życia. W oryginale podrzyna mu gardło, ale oczywiście PJ chciał to zrobić po swojemu i pokazać scenę sztyletowania.
Jednak napotkał tutaj dość duży opór SCL, któremu nie pasowało odegranie dźgniętego w sposób, który zaproponował reżyser. Padły wtedy znamienne słowa „Masz pojęcie, jaki dźwięk wydaje człowiek, gdy ktoś dźgnął go w plecy? Ponieważ ja tak.” Możecie to zobaczyć na nagraniu poniżej:
Czy zatem SCL znał to z autopsji? Czy może tylko widział kolegów z SOE, którzy w ten sposób likwidowali żołnierzy Osi? Wg moich źródeł pisanych brytyjscy komandosi raczej jednak stosowali inną metodę, znacznie hmmm drastyczniejszą tj. chwytali jedną dłonią twarz ofiary, zasłaniając mu usta by nie mogła krzyknąć. Drugą wbijali nóż w podstawę czaszki, jednocześnie przekręcając go kilkukrotnie, co prowadziło do rozbełtania mózgu i wnętrzności.
Jednak swoją tajemnicę SCL zabrał do grobu, choć niewątpliwie, jak chyba większość jego życiowych doznań, pomogła mu ona w aktorskim kunszcie. Sama scena znajduje się w dodatkach do tego filmu, ale możecie zobaczyć ją tutaj (od 01:55 najciekawsze):
* Debiut SCL na wielkim ekranie nastąpił w 1947 roku, w gotyckim romansie "Corridor od Mirrors", w reżyserii Terence’a Younga. Twórcy pierwszy przygód Jamesa Bonda :)
Znamienne jest to, że postać, którą odgrywał CL, wypowiada w całym filmie tylko jedno zdanie.
* Na początku swojej kariery SCL grywał role drugo- i trzecioplanowe, jednak zawsze czymś się wyróżniał. W 1951 roku otrzymał propozycję zagrania hiszpańskiego kapitana statku w "Captain Horatio Hornblower R.N.", w reżyserii Raoula Walsha. Dlaczego? Ponieważ reżyser poszukiwał kogoś kto zna hiszpański i jednocześnie sztukę fechtunku. Lee posiadał obydwa te talenty i tak oto rodowity Brytyjczyk nie zagrał brytyjskiego dowódcy, ale Hiszpana.
* Przełomowym momentem w życiu aktorskim SCL był rok 1957 i pierwszy film dla legendarnej stajni Hammer Film Productions tj. "The Curse of Frankenstein", w reżyserii Terence’a Fishera. Lee zagrał tam rolę The Creature/Stwora, natomiast Barona Victora von Frankensteina… niejaki Peter Cushing. Fani SW powinni trochę go kojarzyć.
CL i PC znali się już wcześniej, ale ten film i ponad 20 innych umocniło tylko ich przyjaźń, nie mówiąc o tym, że stali się najsłynniejszym duetem ery horrorów.
* A już totalnie na tronie króla horrorów osadziła SCL rola Księcia Draculi, w 1958 r., w filmie "Dracula", również autorstwa Terence’a Fishera. Łącznie, przez 15 lat, Lee zagrał tego kultowego wampira 7 razy. Jednak już po dwóch częściach chciał zrezygnować, z racji tego iż jego bohater nie wymawiał ani jednego zdania, a poza tym producenci nie pozwalali mu nawet na tych kilka skromnych kwestii, napisanych przez Brama Stokera.
W końcu jednak SCL godził się na granie po tym jak właściciele studia Hammer powiedzieli mu, że bez jego udziału w tych filmach nie będzie takiej widowni, a przez to wielu ludzi straci pracę. Urocze.
* Wrzucając jeszcze do jednego worka starych znajomych to SCL z Hammer FP i Fisherem połączyły jeszcze m.in. "The Mummy" (1959r., oczywiście w roli tytułowej), "Rasputin, the Mad Monk" (1966, wspominany wyżej, tytułowa rola) oraz postać Sir Henry’ego Baskerville’a w "The Hound of the Baskervilles" (1959, Peter Cushing jako Sherlock Holmes). Wszystkie warte obejrzenia nawet dzisiaj.
* SCL ma swój mały udział również w filmie pornograficznym. Od razu spieszę sprostować, że jest to tylko softcore (:P) a aktor został poproszony o bycie narratorem, chociaż nie miał pełnej świadomości w czym bierze udział, ponieważ powiedziano mu, że chodzi po prostu o scenariusz oparty o markiza de Sade. Lee spędził jeden dzień w Hiszpanii, z ludźmi w ubraniach, a po jakimś czasie znajomy zapytał go czy wie, że jego nazwisko występuje w filmie wyświetlanym w kinach dla dorosłych w londyńskim Soho, przy Old Compton Street.
W jednym z wywiadów, dość zabawnie (przynajmniej dla mnie), SCL opisuje swoją wizytę w takim kinie, w czarnych okularach i owinięty szalikiem. Nie mógł uwierzyć, że ci wszyscy ubrani, na czas jego wizyty, aktorzy zrzucili ciuchy zaraz po jego wyjeździe. A film można znaleźć w otchłaniach Internetu, chociaż imo to strata czasu – "Eugenie" (1970), w reżyserii Jessa Franco.
* Przygoda SCL z Jamesem Bondem mogła zacząć się dużo wcześniej, gdyż Ian Fleming zaproponował mu tytułową rolę w "Dr. No" (1962), ale okazało się, że producenci wybrali już Josepha Wisemana. Co się odwlecze… Dwanaście lat później Lee zagrał zabójcę o trzech sutkach, Francisco Scaramangę, w "The Man with the Golden Gun" (1974 r.). Sam aktor tak opisał swoją postać „W powieści Fleminga Scaramanga to tylko karaibski zbir, ale w filmie jest czarujący, elegancki, zabawny i śmiertelnie niebezpieczny. Zagrałem go jako ciemną stronę Bonda.”
Pewnie dla tego jest to mój ulubiony villain serii...
* SCL zagrał Sarumana w filmowej adaptacji "The Lord of the Rings". Zawsze uważał, że powinien przyjąć rolę Gandalfa, ale również obiektywnie podszedł do limitów jakie wyznaczył mu jego wiek - mając 78 lat, podczas kręcenia pierwszej części, nie uważał by jego sprawność była wystarczająca dla wielu forsownych scen (tak przy okazji Sir Ian McKellen miał wtedy 61 lat).
Ciekawe co powiedziałby na to sam J.R.R. Tolkien, którego oczywiście Lee poznał osobiście? Jako jedyny z ekipy pracującej nad filmami.
* Mam takie wrażenie, że niewiele osób zdaje sobie sprawę z wokalnych zdolności SCL. Oczywiście z pewnością kojarzycie jego charakterystyczny operowy bas, ale Lee używał go nie tylko na ekranie kinowym czy podkładając głos np. pod Jabberwocky'ego w "Alice in Wonderland" Tima Burtona. SCL wydał 4 solowe płyty, a trzecia z nich była pierwszą czysto metalową! Charlemagne: By the Sword and the Cross okazał się chyba dobrym albumem (nie znam tego gatunku) ponieważ na ceremonii Metal Hammer Golden Gods Awards w 2010 roku otrzymał nagrodę "Spirit of Metal", którą Lee odebrał osobiście z rąk gitarzysty Black Sabbath.
* 30 października 2009 roku Christopher Lee dostąpił zaszczytu pasowania na rycerza i odebrał tytuł szlachecki z rąk Księcia Walii Charlesa.
* Osiągnięciem wszystkich osiągnięć był wpis do Księgi Rekordów Guinnessa (a SCL bywał tam częściej) z 2007 roku, uznający Lee za najczęściej występującego na liście płac aktora wszechczasów. Oznaczało to ni mniej, ni więcej największą ilość występów na ekranach kinowych i telewizyjnych, na tamten czas w liczbie 244 tytułów.
Is it possible to learn this power?
Not from a Jedi.
Aż chciałoby się użyć tego cytatu, prawda? Niezwykle pasuje. A ja tyle właśnie wybrałem. Pewnie całą masę pominąłem, o sporej ilości jeszcze nie wiem, dlatego na rok 2016 planuję zdobyć którąś z jego auto/biografii. Niestety, żadna do tej pory nie została wydana na polskim rynku.
Jak już wspomniałem SCL był dla mnie wspaniałym aktorem i niesamowitym człowiekiem, jednak nie zaliczałem go do ulubionych, do ścisłego grona. To pewnie dziwnie brzmi, ale... u Lee brakowało mi tylko jednego - wyrazistych ról po hmmm Jasnej Stronie Mocy. Jego warsztat złoczyńcy jest niepodważalny, nie było i nie ma drugiego takiego artysty, który Ciemną Stronę potrafi oddać bez słów (patrz - Dracula). Szkoda, że nie miał takiej szansy, nawet jeśli uważam że naprawdę wybitne kreacje aktorskie tworzone są w oparciu o złych.
Śmierć i wspominanie SCL niechętnie nasuwają mi myśli o moich dwóch innych ulubieńcach, którzy jednak również nie są w ścisłej czołówce. No, może jeden z nich. Chyba, dawno nie zaglądałem do TOP5.
Mówię tutaj o Sir Seanie Connerym (obecnie lat 85), który od 2007 jest na aktorskiej emeryturze i o wciąż aktywnym Clincie Eastwoodzie (również 85). To już, niestety, jest ten wiek. A bez nich kino będzie miało jeszcze mniej uroku, mniej tego czaru, który mną zawładnął.
Ale wróćmy na koniec do Christophera Lee i Gwiezdnych Wojen, w końcu to portal tematyczny o SW :P Dla mnie SCL był dla Nowej Trylogii tym czym Sir Alec Guinness dla Starej. Przy bandzie dzieciaków-świeżaków w głównych rolach, ten wybitny interpretator Shakespeare'a dodawał (nie oszukujmy się) fantastycznej/s-f space operze poziomu, znaczenia i klasy. "Star Wars" (1977), pomimo nowinek i eksperymentów Lucasa, mogły się równie dobrze zakończyć totalną klapą i nikt by dzisiaj o nich nie pamiętał. A jednak, stało i dzieje się inaczej, wg mnie dzięki sporemu wkładowi Sir Guinnessa.
Nowa Trylogia, na miarę naszych czasów (cokolwiek to oznacza), dała nam aktorski gwiazdozbiór o dużo większej skali. Nie będę dyskutował czy wyliczał kto był bardziej medialny, kto utalentowany, a kto zawalił w tym projekcie. Ale pomimo wszystko - Christopher Lee stanął na wysokości zadania, czyli na swoim normalnym poziomie.
Mógłbym też dużo powiedzieć o roli Dooku, właściwie o rozpisaniu jej przez Lucasa, zwłaszcza o skandalicznym zakończeniu, ale nie ten czas i nie to miejsce. Zresztą i tak SCL pozamiatał resztę, zrobił co należało zrobić.
A teraz najważniejsze, o zbliżającej się tuż tuż przyszłości. Zerknijcie jeszcze raz na samą górę, o grafikę tytułową, na słowa SCL o byciu aktorem nawet w kaszance. Czyż to nie jest piękne i trafiające w punkt? Aż chce się krzyknąć do analogicznych no-name'ów (JJ Abrams chyba bardzo wziął sobie do serca początku Lucasa) z "The Force Awakens" - bierzcie i grajcie z tego wszyscy! Film może być jak "Mroczne Widmo", ale może być jak "Imperium Kontratakuje". Nie liczcie jednak na to, ale na siebie. Dajcie coś widzom, jeśli potraficie.
Bo tym razem nie ma już nikogo pokroju rycerzy Guinnessa i Lee. Niby mieliby ich zastąpić "seniorzy" Hamill, Ford i Fisher. Ja w to nie bardzo wierzę, chociaż do kina pójdę właśnie dla nich. Tylko, że w tym wypadku nie dla jakości aktorskiej, ale po prostu z nostalgii za czymś utraconym.
Tyle. Christopher Lee na zawsze zostanie w mojej pamięci kinomaniaka.
Autorem przemyśleń i treści zawartych w tekście jest Lord Bart. Bastion Polskich Fanów Star Wars nie ponosi żadnych konsekwencji ani odpowiedzialności w związku z publikacją. Przy pisaniu tekstu korzystałem z Wikipedii, fragmentów przedruku auto/biografii Lee, wywiadów z nim oraz bastionowej notki biograficznej autorstwa JORUUSA Wszystkie grafiki nie są moją własnością i zostały wykorzystane jedynie w celu zobrazowania moich niecnych i pokrętnych myśli ;) KOMENTARZE (5)
Dziś dzień zaduszny, w naszej tradycji poświęcamy go pamięci tych, którzy odeszli. Ostatni rok nie oszczędzał też twórców „Gwiezdnych Wojen”.
Christopher Lee (27 maja 1922 - 7 czerwca 2015), aktor, odtwórca roli hrabiego Dooku.
Richard Bonehill (zm. 4 lutego 2015), statysta i aktor. Odtwórca szturmowców, żołnierza Rebelii, Niena Numba i jednego z Mon Calamari w „Powrocie Jedi” i „Imperium kontratakuje”.
Khan Bonfils (1972 – 7 stycznia 2015). Aktor grający Saesee Tiina w „Mrocznym widmie”
Richard Graydon (12 maja 1922 –22 grudnia 2014). Kaskader z „Nowej nadziei”.
Już jutro na stacji AXN trzecia część maratonu „Gwiezdnych Wojen”. W ramach przygotowania się do „Przebudzenia Mocy” zobaczymy „Zemstę Sithów”. Seans rozpocznie się dokładnie o 22:00. Film ponownie wyreżyserował Geroge Lucas na podstawie własnego scenariusza.
Kilka lat po wybuchu Wojen Klonów szlachetni rycerze Jedi przewodzą gigantycznej armii klonów w walkach toczonych w całej galaktyce. Gdy na jaw wychodzi przygotowywany od tysiąca lat spisek, dzięki któremu złowrodzy Sithowie mają rządzić galaktyką, Republika upada, a na jej zgliszczach tworzy się Imperium Galaktyczne. Skuszony przez ciemną stronę mocy młody Jedi, Anakin Skywalker, zostaje nowym uczniem Imperatora - Darthem Vaderem. Rycerze Jedi zostają zdziesiątkowani, a Obi-Wan Kenobi i mistrz Yoda muszą rozpocząć nowe życie w ukryciu. Jedyna nadzieja galaktyki tkwi w potomkach Anakina - parze bliźniąt, których przyjście na świat utrzymywane jest w ścisłej tajemnicy. Ta dwójka dorośnie i wykaże się niezwykłym bohaterstwem.
To na razie ostatnia aktorska, kinowa odsłona „Gwiezdnych Wojen”. Miała swoją premierę ponad dziesięć lat temu w maju 2005. W rolach głównych występują: Ewan McGregor, Natalie Portman, Hayden Christensen, Anthony Daniels, Kenny Baker, Ahmed Best, Christopher Lee, Samuel L. Jackson, Jimmy Smits, Matthew Wood, Bruce Spense, Frank Oz i Ian McDiarmid.
Epizod III będzie w AXN powtarzany parę razy. Na razie pierwsze projekcje kształtują się następująco:
15 października (czwartek) 22:00 na kanałach AXN i AXN HD
17 października (sobota) 21:00 na kanałach AXN i AXN HD
18 października (niedziela) 13:35 na kanałach AXN i AXN HD
19 października (poniedziałek) 19:15 na kanale AXN White
20 października (wtorek) 23:05 na kanale AXN Black
21 października (środa) 16:20 na kanale AXN White
Za tydzień na AXN zobaczymy zaś „Nową nadzieję”.
Warto przypomnieć, iż „Atak klonów” jest emitowany na kanałach AXN od początku miesiąca. Kolejne emisje:
16 października (piątek) 1:25 na kanale AXN White
16 października (piątek) 21:00 na kanale AXN White
Już jutro na stacji AXN kolejna część maratonu „Gwiezdnych Wojen”. W ramach przygotowania się do „Przebudzenia Mocy” zobaczymy drugi film z cyklu, czyli „Atak klonów”. Seans rozpocznie się dokładnie o 22:30. Film wyreżyserował Geroge Lucas, scenariusz pomagał mu pisać Jonathan Hales.
Dziesięć lat po inwazji na Naboo galaktyka jest na krawędzi wojny domowej. Pod wodzą zdrajcy Jedi, Hrabiego Dooku, tysiące układów słonecznych grożą Republice Galaktycznej separacją. Po nieudanej próbie zamachu na życie senator Amidali, dawnej królowej planety Naboo, jej bezpieczeństwa ma chronić dwudziestoletni uczeń Jedi, Anakin Skywalker. W trakcie misji Anakin zakochuje się w Padmé, ale i odkrywa w sobie ciemną stronę. Wkrótce Anakin, Padmé i Obi-Wan Kenobi zostają wciągnięci w sam środek konfliktu wywołanego przez separatystów. Rozpoczynają się Wojny Klonów.
Dzieło to miało swoją premierę w maju 2002. Warto dodać, że jest to film przełomowy z dwóch względów. Po pierwsze była to pierwsza globalna premiera na taką skalę. Po drugie jest to pierwszy wysoko budżetowy film kręcony kamerą cyfrową (choć premierę miał jako drugi). W rolach głównych występują: Ewan McGregor, Natalie Portman, Hayden Christensen, Anthony Daniels, Kenny Baker, Ahmed Best, Christopher Lee, Daniel Logan, Temuera Morrison, Pernilla August, Jimmy Smits, Frank Oz i Ian McDiarmid.
Epizod II będzie w AXN powtarzany parę razy. Na razie pierwsze projekcje kształtują się następująco:
8 października (czwartek) 22:30 na kanałach AXN i AXN HD
10 października (sobota) 21:00 na kanałach AXN i AXN HD
11 października (niedziela) 14:45 na kanałach AXN i AXN HD
12 października (poniedziałek) 19:15 na kanale AXN White
13 października (wtorek) 23:05 na kanale AXN Black
14 października (środa) 16:15 na kanale AXN White
Za tydzień na AXN zobaczymy zaś „Zemstę Sithów”.
Warto przypomnieć, iż „Mroczne widmo” jest emitowane na kanałach AXN od początku miesiąca. Kolejna emisja:
9 października (piątek) 21:00 na kanale AXN White
Zaczynamy od wspomnień, przede wszystkim po Christopherze Lee. Geroge Lucas napisał o nim:
– Christopher był wielkim brytyjskim aktorem starej szkoły. Prawdziwym połączeniem z dawnym kinem i prawdziwym dżentelmenem. Będzie nam go brakowało. Kathleen Kenendy także dodała coś od siebie.
– Christopher wniósł grację i powagę do wielu ról, które odgrywał podczas swej bogatej i długiej kariery. Jego występ w roli hrabiego Dooku w Epizodach II i III to jeden z najlepszych w całej sadze „Gwiezdnych Wojen”, a my mieliśmy przywilej i honor, by traktować go jako członka naszej rodziny. Christopher był bardzo pokorny i szczerze uwielbiany przez fanów, a my będziemy za nim bardzo tęsknić.
George Lucas skomentował także śmierć Jamesa Hornera, kompozytora z którym współpracował przy „Willow”, „Kapitanie EO” czy „Pradawnym lądzie”. Horner zginał w wypadku awionetki.
– Poza tym, że był wspaniałym kompozytorem, był też cudowna istotą ludzką.
Przechodzimy do normalnego trybu. Felicity Jones skończyła już prace nad „Inferno” Rona Howarda. Wygląda na to, że miało to miejsce w poprzednim tygodniu. Inny aktor występujący w tym filmie, Irrfan Khan, opublikował 4 lipca na swoim twitterze zdjęcie z ostatniego dnia na planie z Felicity. Trochę się to kłóci z doniesieniami o rozpoczęciu zdjęć do Rogue One ale może tam dopiero zaczęła prace druga ekipa.
Za to Samuel L. Jackson będzie walczył z kosmitami. A dokładniej z Blobem. Będzie to remake klasycznego już horroru SF pt. „Blob – zabójca z kosmosu”. Jackson zagra profesora biochemii walczącego z tytułowym obcym. Zdjęcia rozpoczną się jesienią, za kamerą stoi Simon West.
Trwają też pracę nad filmem „Miss Peregrine’s Home for Peculiar Children” Tima Burtona. Prócz Samuela występują tam także Eva Green, Asa Butterfield, Judi Dench, Terence Stamp, Rupert Everett. Za scenografię odpowiada Gavin Bocquet.
Simon Kinberg wciąż mocno trzyma się „X-Menów”. Na tapecie pojawił się nowy projekt, który wyprodukuje. To „New Mutants”, spin-off serii. Obecnie wiadomo, że reżyserią zajmie się Josh Boone, który będzie też współautorem scenariusza. Fox na razie nie zdradził kiedy ruszyłyby zdjęcia do projektu.
Liam Neeson już oznajmił kiedy zamierza skończyć z kinem akcji. Dał sobie na to dwa lata, jeśli oczywiście zdrowie i inne czynniki pozwolą. Póki co wchodzi w następny projekt – „A Willing Patriot”. Prace nad filmem z różnym szczęściem trwają już prawie dziesięć lat, więc jest to kolejna przymiarka. Reżyseruje Martin Zandvliet. Jest to historia Jasona Kellera, agenta federalnego wysłanego pod przykrywką do Argentyny, Brazylii i Paragwaju, gdzie ma rozbić siatkę terrorystyczną.
Natalie Portman wcieli się w kolejną postać historyczną. Tym razem będzie to Jacqueline Kennedy. Film będzie opowiadał o żonie zamordowanego prezydenta w okresie między jego zabójstwem a pogrzebem. Film produkuje Darren Aronofsky, reżyserią zajmie się Pablo Larrain. Sama Natalie niedawno promowała swój debiut reżyserski „A Tale of Love and Darkness” w Cannes. Film wyprodukował Ram Bergman. Aktorka ponadto podobno zagra także w filmie „Planetarium”. Partnerować ma jej córka Johnny’ego Deppa. Szczegóły są trzymane w tajemnicy. Film wyreżyseruje Rebecca Zlotowsky.
Za to ruszyła promocja kolejnego obrazu w który zaangażowana jest Portman. Pisaliśmy o nim parę razy, mowa tu o „Dumie i uprzedzeniu i zombie”. Premiera w USA zapowiedziana jest na 5 lutego 2016. Na razie pojawiają się pierwsze zdjęcia.
Będzie szansa zobaczyć Natalie Portman w Polsce. Jest ona gościem specjalnym 10. Plenery Film Spring Open, które organizuje Sławomir Idziak (pracował przy debiucie reżyserskim Natalie). Na razie odbywają się zapisy na te warsztaty. Odbędą się one od 26 września do 5 października.
Harrison Ford natomiast być może powróci do kolejnego sequela „Ściganego”. Na razie robione są pewne przymiarki. „Ścigany”, będący adaptacją starego serialu telewizyjnego, to jeden z większych sukcesów Forda w latach 90. Już raz nakręcono drugą część – „Wydział pościgowy”, koncentrując się jednak na roli Tommy’ego Lee Jonesa. Film nie odniósł już takiego sukcesu, nic dziwnego, że przy kolejnej części pojawiają się pomysły by jeszcze raz ścigać Forda.
Przy okazji Forda warto wspomnieć o piątym „Indiana Jonesie”. Doszły do nas dwie sprzeczne informacje. Jedna podobno bliższa Disneyowi. Jakoby piąty film jest planowany na grudzień 2018. Drugą sprzeczną podał Frank Marshall, jeden z producentów a przy okazji też mąż Kathleen Kennedy. Twierdzi on, że na razie nie ma żadnych konkretnych planów czy rozmów w temacie. Nie ma też scenariusza i nie wiadomo, kto mógłby się wcielić w postać archeologa. Tu żadne rozmowy nie były prowadzone.
Steven Spielbrg zakończył zdjęcia do filmu „The BFG” („Wielkomilud”) na podstawie powieści Rolanda Dahla. Premiera jest planowana na 1 lipca 2016. Za scenariusz odpowiada Melissa Mathison, była żona Harrisona Forda i autorka „E.T.”. Za produkcje podobno jest odpowiedzialna znów Kathleen Kennedy i jej mąż Frank Mashall. Zdjęcia robił Janusz Kamiński, a muzykę wciąż podobno ma napisać John Williams. Następny film Spielberga, „Most szpiegów” (oficjalny polski tytuł) wejdzie na nasze ekrany 16 października. Co będzie kolejnym projektem reżysera? Na razie nie wiadomo. Ale warto zauważyć że w sieci pojawiły się szkice koncepcyjne z „Robocalypsy”. Może Steven wróci do tego tytułu? Szkice można obejrzeć choćby tutaj.
Zaczęły się zdjęcia do trzeciego „Star Treka”. Ma on roboczy tytuł „Star Trek Beyond”. Scenarzystą jest Simon Pegg wcielający się także w rolę Scotty’ego. Produkują między innymi J.J. Abrams i Bryan Burk. Cała wspomniana trójka być może pojawi się w jeszcze jednym wspólnym projekcie. Choć „Mission: Impossible – Rogue Nation” jeszcze nie weszło na ekrany kin, a już mówi się o szóstym filmie z cyklu. Znów zagra Tom Cruise, który będzie też jednym z producentów. Producentami pewnie znów będą Abrams i Burk. Zobaczymy, czy w szóstym filmie znów powróci Pegg?
Oscar Isaac wykorzystuje swój czas, zagra w historycznym melodramacie „The Promise” Terry’ego George’a. Nad scenariuszem reżyser współpracuje z Robinem Swicordem. Film ma być historią miłosnego trójkąta w czasach upadku Imperium Osmańskiego. Isaac zagra młodego studenta medycyny, który będzie wzdychał do Any (rola nie obsadzona). Drugim absztyfikantem będzie Christian Bale.
Dawno nic nie było o Bai Ling. Tym razem aktorka zabrała się za to za co powinna, czyli granie, a nie brylowanie. Dołączyła niedawno do obsady „Maximum Impact” Andrzeja Bartkowiaka. Film jest historią rosyjskich i amerykańskich agentów, który muszą współpracować, by uratować porwaną przez azjatyckich gangsterów córkę sekretarza stanu USA. Scenariusz napisał Ross LaManna („Godziny szczytu”). W filmie występują Eric Roberts, Tom Arnold, Kelly Hu i Eddie Griffin.
Sofia Coppola porzuciła ostatecznie projekt nowej wersji „Małej syrenki”. Szczegóły nie są znane, ale oficjalna wersja mówi o różnicach artystycznych. Nad filmem pracowała od ponad roku, obecnie nie wiemy jaki będzie jej kolejny projekt.
Charakteryzator Rick Baker, który pracował przy „Nowej nadziei” oficjalnie ogłosił, że przechodzi na emeryturę. Ma już 64 lata, ale to nie wiek czy stan zdrowia jest powodem tej decyzji. Baker przyznał, że jego zdaniem branża trochę zwariowała, za bardzo liczy się teraz czas i pieniądz, a nie sumienność wykonanej charakteryzacji. Zwłaszcza, że wiele elementów potem i tak poprawia się komputerowo. Dlatego stwierdził, że nie chce tak pracować i woli odpocząć.
Roger Christian postanowił zrealizować pełnometrażową wersję filmu „Black Angel”. Zamiast szukać studia, postanowił poprosić internautów o pomoc i zbiera pieniądze na film w sieci. Można go wesprzeć jeszcze przez parę dni. Chciał uzyskać 100 tysięcy USD, ma już ich więcej.
Jasona Isaacsa już nie usłyszymy jako Inkwizytora, ale będzie szansa go zobaczyć w horrorze „A Cure for Wellness”, gdzie ma zagrać to co mu wychodzi najlepiej, czyli czarny charakter. Za reżyserię filmu zabrał się Gore Verbinski (trzy pierwsze części „Piratów z Karaibów”). Będzie to historia młodzieńca przybywającego do górskiego pensjonatu należącego do pewnego arystokraty. Leczył się tu szef młodzieńca, ale zniknął bez śladu w podejrzanych okolicznościach. Arystokrata zaś ma niecne plany wobec jednej z pacjentek.
Na sam koniec mały wywiad w formie filmu dokumentalnego z Garrickiem Hagonem czyli Biggsem w roli głównej. „Blast it Biggs! Where are you?!” można obejrzeć za darmo na serwisie Vimeo. Zawiera sporo ciekawostek.
KOMENTARZE (0)
Nie żyje Sir Christopher Frank Carandini Lee. Zmarł w niedzielę 7 czerwca w szpitalu, gdzie przebywał od kilkunastu dni z powodu niewydolności serca i układu oddechowego. Tam też spędził swoje 93. urodziny (27 maja). Wiadomość o jego śmierci została podana później na prośbę rodziny, przede wszystkim żony aktora Gitte Lee i córki. Z Gitte byli małżeństwem ponad 54 lata.
Christopher Lee to człowiek legenda. Aktor charakterystyczny i pracowity, mający na swoim koncie ponad 280 ról w filmach czy serialach. Zdecydowanie najlepiej kojarzony z rolą hrabiego Drakuli, w którego wcielał się wielokrotnie. Przez lata współpracował z wytwórnią Hammer specjalizującą się w horrorach, był jej jedną z największych gwiazd, symbolem świetności. Nie grał tylko w filmach o wampirach, warto też przypomnieć sobie „Mumię” czy „Przekleństwo Frankensteina”. Pomimo wieku Lee nie przestawał być aktywny zawodowo, także jego późniejsze role na trwałe zapisały się w historii kina jak i pamięci młodszego pokolenia. Przede wszystkim chodzi o rolę Sarumana w trylogiach „Władca Pierścieni” i „Hobbit”, a także bliską nam rolę hrabiego Dooku / Dartha Tyranusa w „Ataku klonów” i „Zemście Sithów”. Jeśli chodzi o J.R.R. Tolkiena to Lee nie tylko przyznawał się do bycia fanem twórczości jednego z ojców fantastyki, ale także mógł się poszczycić osobistą znajomością autora. Znał też autora Jamesa Bonda, Iana Flemminga (byli kuzynami). Lee początkowo miał się wcielić w rolę doktora No w pierwszym filmie z cyklu, ostatecznie zagrał jednak Francisco Scaramangę w „Człowieku ze złotym pistoletem”. Grał też główną rolę w serii filmów o Fu Manchu. W ostatnich latach inaczej dobierał swoje role, tak by nie wymagały od niego dużo wysiłku, jednak praktycznie do ostatnich swych dni pozostał aktywny zawodowo. Film „Angels in Notting Hill” wciąż czeka na dystrybucję, Christopher zaś miał jeszcze wystapić w filmie o zamachach na World Trade Center (zdjęcia jeszcze się nie rozpoczęły).
W swoim dorobku ma pracę z wieloma wybitnymi reżyserami, dla których często sam był wielką legendą. Współpracował choćby z Georgem Lucasem, Stevenem Spielbergiem, Martinem Scorsese, Johnem Hustonem, Josephem Loseyem, Orsonem Wellesem, Billym Wilderem Johnem Landisem, Timem Burtonem czy Peterem Jacksonem. Można go zobaczyć w takich filmach czy serialach jak „1941”, „Hugo i jego wynalazek”, „Jan Paweł II” (gdzie zagrał kardynała Wyszyńskiego), „Jeździec bez głowy”, „Gremliny 2”, „W 80 dni dookoła świata” (z 1989), „Kroniki młodego Indiany Jonesa”, „Aniołki Charliego” (serial), „Kosmos: 1999” czy „Karmazynowy Pirat”. Grywał też różne role w kilku wersjach „Sherlocka Holmesa”. Przez lata blisko współpracował z innym aktorem, Peterem Cushingiem, wystąpili razem w ponad 20 filmach.
Aktorsko udzielał się także w radiu i teatrze. Śpiewał, także w operze, której był wielkim wielbicielem. Pasjonował go także heavy metal, pojawiał się na koncertach cięższej muzyki, żartowano sobie z niego, że jest jednym z jej najstarszych fanów. Lee jednak się nie poddawał i samemu spróbował swoich sił śpiewając początkowo razem z grupą „Rhapsody” a potem nagrywał już sam. Pod koniec zeszłego roku nagrał trzeci mini album z kolędami heavy metalowymi.
Był człowiekiem wielu talentów. Władał biegle kilkoma językami, w tym angielsku, francusku, włosku, hiszpańsku czy niemiecku, porozumiewał się też dobrze po szwedzku i rosyjsku. Walczył w II wojnie światowej. Dwukrotnie trafił do księgi rekordów Guinnessa. Raz jako najwyższy aktor grający rolę pierwszoplanową (miał 1,96 m), a potem jako aktor z największą ilością zagranych ról. Był powszechnie szanowany, a jego wkład w rozwój kultury światowej doceniono. 30 października 2009 książę Karol (w imieniu królowej Elżbiety) nadał mu tytuł szlachecki, nagrodzono go także Orderem Imperium Brytyjskiego.
Ciepło wypowiadał się też o prequelach, które mu się podobały. Mówił, że lubił pracę z Lucasem, bo to reżyser, który odpowiadał na pytania aktorów. Lee nie potrzebował by go prowadzono, bardziej zależało mu na zrozumieniu postaci i takie dyskusje z Georgem prowadził przy okazji „Ataku klonów”, gdzie miał zagrać charyzmatycznego separatystę jak pierwotnie określono publicznie tę rolę. Wiele razy wspominał też, że chciał zobaczyć jak ostatecznie będą wyglądać „Gwiezdne Wojny” czy „Władca Pierścieni” w których grał. Co mu się udało.
Swoimi wspomnieniami na temat Christophera Lee możecie się podzielić z innymi fanami na forum,
KOMENTARZE (30)
Kończąc powoli tydzień „Zemsty Sithów” warto się skupić chwilę na ciekawostkach okołofilmowych. Doskonale wiemy, iż nazwa „Zemsta Sithów” dość mocno nawiązuje do tytułu „Revenge of the Jedi”, jak początkowo reklamowano VI Epizod. Jednak po raz pierwszy „Revenge of the Sith” zostało użyte w 1986 i to nie przez Lucasfilm. Pod takim tytułem w fanzinie ukazała się fanowska powieść Ellen Randolph. Akcja fanfica działa się jakieś 40 lat po „Powrocie Jedi” i co ciekawe była to druga powieść z trylogii.
Wiele jest historii o inspiracjach twórców i wcześniejszych wersjach. Wśród pomysłów, których ostatecznie George Lucas nie wykorzystał warto szczególnie wspomnieć o dwóch. Pierwszy ukazywał prawdę o ojcu Anakina. Palpatine w którymś momencie filmu miał mu powiedzieć, że jest jego ojcem z pewnego punktu widzenia, bo wpłynął na midi-chloriany. Ostatecznie to podchodziło już za bardzo pod autoparodię więc zostało wycięte z filmu. Fragmenty scenariusza można znaleźć choćby w The Making of Star Wars: Revenge of the SithJ.W. Rinzlera. Innym pomysłem miało być pojawienie się młodego Hana Solo na Kashyyyku, o czym zresztą kiedyś już pisaliśmy. Z tego także zrezygnowano, ale w filmie pojawił się „Sokół Millennium”.
Gdy Lucas po raz pierwszy mówił o Mustrafar, wychodził z założenia że ma to być jego wizja piekła. Pewne elementy pozostały, a na wulkanicznej planecie wciąż widać eksplozje lawy. Sam pomysł walki nad jeziorem lawy jednak jest starszy i pochodzi jeszcze z czasów klasycznej trylogii. Pierwotnie miał być wykorzystany w Powrocie Jedi.
Pierwsza zmontowana wersja filmu, oczywiście jeszcze robocza, trwała cztery godziny, z czego całą godzinę zajmowała bitwa początkowa i ratowanie Palpatine’a.
Podczas bitwy o Coruscant Anakin miał mieć numer kodowy „Czerwony pięć”, a Obi-Wan „Lider czerwonych” (to akurat słychać w filmie). Na niektórych figurkach te oznaczenia pozostały.
Steven Spielberg miał duży wkład w film. Formalnie jest wymieniany jako asystent reżysera, jednak jako przyjaciel Lucasa służył mu pomocą w wielu kwestiach. George miał mnóstwo pomysłów, więc chciał czasem by ktoś obiektywny pomógł mu je ocenić, tym kimś był właśnie Steven. Zresztą pomagał też w stworzeniu ostatecznego kształtu choćby scen pojedynku Anakina i Obi-Wana. Nie wszystkie pomysły Stevena znalazły się w ostatecznej wersji filmu. Lucas wyrzucił do kosza choćby sekwencję pościgu Obi-Wana za Grievousem na skaczącej po Utapau Bodze. Animatyczną wersję tego, co wymyślił sobie Spielberg można obejrzeć na dodatkach wydania Blu-ray.
Liam Neeson twierdził przez pewien czas, że nagrał scenę do „Zemsty Sithów”. Rick McCallum zdementował to, twierdząc, że faktycznie pojawienie się Qui-Gona było planowane, ale ostatecznie nie zostało nagrane z Neesonem. Zdecydowano, że Qui-Gon pojawi się jedynie jako głos. Ben Burtt zmontował scenę z wcześniejszych dialogów Neesona. Ostatecznie scenę jednak zarzucono. Ukazywała ona Yodę, który komunikuje się z duchem Jinna, pewne pozostałości można znaleźć na wydaniu Blu-ray.
Christopher Lee był zajęty „Władcą pierścieni” i nie mógł pojawić się na planie, gdy kręcono z nim sceny walki. Jego udział dograno później. To co widzimy na ekranie to najczęściej nałożona komputerowo twarz Lee na jego dublera. Dooku w filmie wypowiada tylko cztery kwestie.
Na długo przed premierą filmu Pablo Hidalgo sugerował upiorny wygląd postaci, którą grał Bruce Spence czyli Tioda Meddona. Redaktor oficjalnej nie przesadzał, ale ta upiorność wcale nie musiała oznaczać straszności. Bardziej chodziło o nawiązanie. Tworząc zarządcę Utapau trochę inspirowano się filmem F.W. Murnaua „Nosferatu – symfonia grozy” z 1922. Ale to nie było jedyne nawiązanie do horrorów czy klasyki kina. Scena, gdy Vader wstaje po raz pierwszy w zbroi i zrywa łańcuch jest nawiązaniem do „Frankensteina” Jamesa Whale’a z 1931. Kommandor Cody to nawiązanie do serialu przygodowego „Commmando Cody” (były też filmy z nim). Scena przylotu na Polis Massę to z kolei ukłon w stronę „2001: Odysei kosmicznej” Stanleya Kubricka, zwłaszcza sekwencji lądowania na księżycu. Niektórzy doszukują się też nawiązań do „Tarzana”, gdy wookiee na lianie wpadają na czołg Separatystów, czy „Terminatora” Jamesa Camerona, zwłaszcza sceny gdy ten już pozbawiony nóg próbował dotrzeć do Sary Connor. Więcej jednak jest inspiracji filmami Francisa Forda Coppoli. Scena powstania Imperium i przerwania jej wymordowaniem Separatystów podobno została zainspirowana montażem „Ojca chrzestnego” i sceny chrztu. Natomiast pojazd Baila Organy naśladuje Tuckera z filmu „Tucker – konstruktor marzeń”, wyprodukowanego przez Lucasa dla Coppoli. Oficjalnie George przyznał się do jednego nawiązania, do „Siedmiu samurajów” Kurosawy. Chodzi o sposób w jaki Yoda łapie się za głowę gdy myśli, kopiuje tym samym gesty Kambeia.
Wśród gości na planie, poza Stevenem Spielbergiem, Liamem Neesonem, Francisem Fordą Coppolą znalazł się także Peter Jackson, Elijah Wood, Robert DeNiro oraz Dean Devlin (producent „Dnia niepodległości” czy „Patrioty”).
Dział kostiumów miał trochę mniej do roboty niż zwykle. Wszystkie hełmy klonów, podobnie jak większość ich zbroi, wygenerowano komputerowo. Jeśli korzystano z jakiś elementów to były one stworzone przed Epizodem III. Za to kostiumy wookieech unowocześniono, tak by zamontować w nich wentylację. Zresztą bitwa na planecie wookiech to kolejne nawiązanie do pierwszej wersji scenariusza oryginalnej „Nowej nadziei”.
Wnętrze „Tantive IV” to jedyna scenografia w żaden sposób nie poprawiana i montowana komputerowo. Lucasowi zależało by odtworzyć ją najwierniej jak się da.
Ewan McGregor i Hayden Christensen ćwiczyli do walki przez dwa miesiące. Hayden w dodatku musiał przytyć do filmu 11 kilogramów, jadł sześć posiłków dziennie.
Ewan McGregor chciał też założyć kostium gwardzisty imperialnego i tak zagrać w filmie. Niestety nie wiadomo, czy ostatecznie mu się to udało.
Póki co jest to najbardziej brutalny z wszystkich filmów. Niektórzy naliczyli, że na ekranie można zobaczyć w sumie 115 ciał, widzimy też jakieś 40 zabijanych istot. Więcej osób oczywiście zginęło w wybuchach Alderaanu czy obu Gwiazd Śmierci, ale tam nie widać ich ciał na ekranie.
Zielone tło w niektórych scenach odbijało się w lśniącym kostiumie Anthony’ego Danielsa, więc C-3PO musiał być potem komputerowo poprawiony.
George Lucas wpadł na pomysł, by w rolę Tarkina ponownie wcielił się Peter Cushing. Tyle, że aktor nie żył już prawie od dziesięciu lat. Flanelowiec chciał wykorzystać archiwalne nagrania z Cushingiem z różnych filmów. Wówczas zrobienie tego w sposób satysfakcjonujący George’a okazało się być nieosiągalne. Tarkina zagrał Wayne Pygram, odpowiednio ucharakteryzowany. Sam pomysł kręcenia filmów z nieżyjącymi aktorami jednak nie umarł i Lucas próbował do niego jeszcze wrócić.
Chyba jednym z najdziwniejszych smaczków filmu jest Nowy Jork, który w jednym ujęciu zastępuje Coruscant. Dokładnie jest to w scenie gdy Anakin siedzi samotnie w komnatach rady Jedi i czeka. Za oknem widać Coruscant, ale w jednym ujęciu (1:09:24) daleko w tle widać Nowy Jork. Potem wszystko wraca do normy.
Na sam koniec zaś smaczek, którego wielu szukało. Nawiązanie do „THX 1138”. Trudno by go nie było. Tym razem są właściwie dwa. Pierwszy to pełny numer komandora Bacary, brzmi on CC-1138. Niestety numer nie pada w filmie. Za to podczas bitwy o Utapau można zobaczyć droida z numerem. Nie jest to co prawda 1138, ale wygląda dość podobnie.
Więcej o smaczkach trzeciego epizodu pisaliśmy tutaj, tutaj i tutaj. Epizod III obiecał też jakąś postać z EU, skończyło się na retconie.
Zaczynamy od małego podsumowania na temat „Strange Magic” Gary’ego Rydsotrma. Mówiąc wprost animacja nie radzi sobie najlepiej. Dotychczas w USA zarobiła jakieś 12 milionów USD i właściwie na tym się skończy. W kinach w USA właściwie już dogorywa, choć ten weekend i tak był lepszy niż ostatni. Niestety nie wiemy ile tak naprawdę kosztował ten film, przez to trudno stwierdzić na ile to jest to zadawalający wynik. Niestety zainteresowanie filmem było niewielkie, więc nie wiadomo jak będą wyglądać jego dalsze losy w kontekście premier międzynarodowych.
George Lucas i Mellody Hobson, a także Sir Elton John zostali nagrodzeni na 13 corocznej „Backstage at the Geffen”. Impreza ta jest organizowana w charytatywnym teatrze Geffena, który utrzymuje się z dotacji darczyńców, a gdzie młodzi artyści nie tylko mogą stawiać swoje pierwsze kroki, ale też uczyć się zawodu. Lucas zgodnie z tym co obiecał, wciąż pompuje pieniądze w edukację.
Z końcem roku 2014 rozpoczęła się promocja filmu „Angels in Notting Hill” Michaela Pakleppy z Christopherem Lee. Nie wiadomo właściwie czy i kiedy ten film trafi do szerokiej dystrybucji, zwłaszcza, że powstawał od dawna. Zdjęcia kręcono w 2012 i 2013 w restauracjach i kafejkach w Notting Hill. Odpowiada za niego ekipa, która normalnie zajmuje się filmami dokumentalnymi. Aktorzy poza Lee w większości są amatorami bądź początkującymi, ale w rolach drugoplanowych występują też bardziej doświadczeni twórcy. To historia o ludziach, aniołach i aniołach w ludziach. Lee gra szefa wszechświata, który wysyła jedną młodą niedoświadczoną anielicę do pracy w Notting Hill.
Billy Dee Williams znów zagrał w filmie. Niestety rola nie jest duża. Chodzi o film „The Man in 3B” Treya Haleya. Daryl Graham wprowadza się do mieszkania na Jamaice (dzielnica Nowego Jorku, znana głównie dlatego, że mieszkają tam Afroamerykanie). Początkowo wszystko mu się układa z sąsiadami do momentu, w którym zostaje popełnione morderstwo.
Na Berlinale w lutym miał swą premierę film „Knight of Cups” Terrence’a Mallicka, w którym jedną z ról gra Natalie Portman. Film był jedną z najbardziej oczekiwanych premier festiwalu, ale podzielił publiczność. Podobno, część widzów nie dotrwała o końca filmu. Ci, którzy zostali po projekcji byli podzieleni na tych, co klaskali i na tych, co wybuczeli obraz. Jedni zarzucają mu nadmierny patetyzm z marnymi dialogami, drudzy uznają go za arcydzieło egzystencjalnej wagi. Amerykańska premiera jest zapowiedziana na 11 grudnia 2015, więc z pewnością o filmie jeszcze usłyszymy.
Jakiś czas temu pojawiła się plotka, że nowym Indianą Jonesem zostanie Chris Pratt. Steven Spielberg bardzo szybko zareagował i oznajmił, że jest gotów wyreżyserować 5 film z serii lub reboot, w zależności co tam decydenci w Lucasfilm i Disneyu sobie wymyślą. Oczywiście na razie kolejny „Indiana Jones” ma dokładnie ten sam problem co wcześniej, czyli brak scenariusza. Inną sprawą jest to, że Chris Pratt przyznał niedawno, że plotka plotką, ale nikt się z nim w tej sprawie nie skontaktował. Kto wie, może faktycznie wróci jeszcze Harrison Ford?
Znamy już oficjalny tytuł filmu Spielberga o zimnej wojnie, który był kręcony między innymi we Wrocławiu. Brzmi on „Bridge of Spies”. Potwierdzono też coś, co właściwie było praktycznie pewnikiem, John Williams skomponuje do niego muzykę. Będzie to 27 wspólne dzieło Spielberga i Williamsa.
Steven zaś znów zaczyna szukanie nowego projektu i znając życie pewnie trochę to potrwa. Jak zwykle na horyzoncie widać nowe. Tym razem jest to „It’s What I Do: A Photographer’s Life of Love and War”, który ma być ekranizacją wspomnień cenionej fotoreporterki Lynsey Addario. Rozpoczęła ona swoją karierę po 11 września 2001, gdy otrzymała zlecenie by relacjonować amerykańską interwencję w Afganistanie. Potem robiła zdjęcia w Iraku, Darfurze, Kongo i Haiti. W 2011 została porwana wraz z czteroma innymi dziennikarzami przez libańską armię, ostatecznie wszystkich uwolniono. W rolę Lynsey miałaby się wcielić Jennifer Lawrance („Igrzyska śmierci”).
Harrison Ford jednak wraca do roli Ricka Deckarda. Zdjęcia do sequela „Łowcy androidów” ruszą latem 2016. Scenariusz bazuje na pomyśle Ridleya Scotta, a napisali go Hampton Fancher (współscenarzysta oryginału) i Michael Green. Reżyserią zajmie się Denis Villenueve („Labirynt”). Akcja ma się dziać kilkadziesiąt lat po oryginale, ale nie wiadomo które z zakończeń filmu zostanie uznane za kanoniczne. Samego Forda zobaczymy w maju w „Wieku Adaline”. Niedawny wypadek Forda nie powinien mieć wpływu na jego pracę.
Trwają zdjęcia do filmu „A Monster Calls” z Liamem Neesonem w roli potwora. Premiera filmu jest zaplanowana na drugą połowę 2016. Według obecnych informacji będzie to historia o tym jak chłopiec prosi trzy potwory o pomoc, gdyż jego mama jest śmiertelnie chora. W roli mamy wystąpi Felicity Jones (być może zobaczymy ją w spin-offie). W pozostałych rolach zobaczymy Sigourney Weaver, Geraldine Chaplin, Toby’ego Kebbella.
Obecnie pojawiają się w sieci zdjęcia do filmu „Nocny pościg” (Run All Night), który w polskich kinach będziemy mogli oglądać już 17 kwietnia.
Gary Whitta dostał zielone światło na napisanie kolejnego scenariusza. Zobaczymy, czy tym razem coś z tego wyniknie, bo projektów ostatnio miał sporo, ale są problemy z ich domknięciem. Tym razem ma to być remake filmu SF „Ostatni gwiezdny wojownik” z 1984.
Simon Pegg dołączy do grona scenarzystów „Star Trek 3”. Scenariusz będzie pisany praktycznie od początku, Pegg podobno dostał wskazówki od J.J. Abramsa. Na razie dowiedzieliśmy się za to, że Pegg miał jeszcze większą rolę w piątym „Mission: Impossible” i tym razem brał udział też w scenach akcji. Zwiastun i promocja filmu powinna rozpocząć się niebawem.
J.J. Abrams natomiast został producentem biografii Thomasa Edisona dla Paramountu. Temat na Edisona jest ostatnio modny, więc nie jest to jedyne podejście do tematu. Na razie nie wiadomo, czym będzie się on różnił od innych. Poza Abramsem prawdopodobnie udział w projekcie będzie brać Bryan Burk i Bad Robot. Zresztą projektów wspólnych będzie więcej Paramount przedłużyło umowę o współpracy z Bad Robot.
Domhnall Gleeson pracuje na planie „The Revenant” nagrodzonego w tym roku Oskarem Alejandro González Iñárritu. Jest to luźna adaptacja powieści Michaela Punke’a, której akcja rozgrywa się w XIX wieku. Hugh Glass (w tej roli Leonardo DiCaprio) podczas polowania zostaje zaatakowany i poważnie raniony przez niedźwiedzia. Wynajmuje dwóch mężczyzn by mu pomogli wrócić do domu, ci jednak widząc, że Glass niedługo umrze, okradają go i zostawiają na pastwę losu. Tyle, że Glass nie umarł i potem się mści. W filmie występują też Tom Hardy i Will Poulter.
Joel Edgerton natomiast był brany pod uwagę do roli Ricka Flagga w „Suicide Squad”, ostatecznie jednak rola ta przypadła Joelowi Kinnamonowi.
Rose Byrne dołączyła do obsady „X-Men: Apocalypse” z Oscarem Isaaciem w tytułowej roli. Byrne wcieli się w rolę Moiry MacTaggert, którą grała już wcześniej w „X-Men: Pierwsza klasa”. Za scenariusz i produkcję odpowiada między innymi Simon Kinberg. Rose powróci też w sequelu „Sąsiadów”, których premiera została zapowiedziana na 13 maja 2016.
Kinberg wraz Joshem Trankiem zaczyna też promować „Fantastyczną czwórkę”. Otóż obaj przyznali, że mocno zainspirowała ich twórczość Davida Cronenberga (niedoszły reżyser „Powrotu Jedi”).
Los uśmiechnął się też do Sama Witwera (Galen Marek, Darth Maul w „Wojnach klonów”). Jest obecnie jednym z kandydatów do głównej roli w nowej wersji „Kruka”.
Ruszyły zdjęcia do filmu „90 Minutes in Heaven” z Haydenem Christensenem w roli głównej. Film napisał i reżyseruje Michael Polish, jest to adaptacja książki Dona Pipera, który miał wypadek samochodowy. Stwierdzono zgon, jednak po półtorej godziny Don wrócił do życia mając wspomnienia życia pozagrobowego, Nieba. Hayden wcieli się w rolę Pipera.
Kiedyś pisaliśmy o tym, że Ewan McGregor ma zagrać w Amerykańskiej sielance (American Pastoral) w reżyserii Philipa Noyce’a. Okazuje się, że Noyce wypadł z projektu, a jego miejsce zajął McGregor. Będzie to jego debiut reżyserski. Poza McGregorem w filmie grają Dakota Fanning i Jennifer Connelly.
Póki co mamy pierwsze zdjęcia z filmu „Last Days In the Desert”, gdzie Ewan grać będzie zarówno Szatana jak i Jezusa.
Samuel L. Jackson natomiast negocjuje rolę w filmie Tima Burtona „Osobliwy dom pani Peregrine”. Spekuluje się też, co dalej z rolą Nicka Fury’ego w filmach Marvela. Podobno Jacksonowi zostały jeszcze dwa zakontraktowane występy. Czy będzie nowy kontrakt z Jacksonem, czy wymiana aktora, czy śmierć postaci, póki co nie wiadomo. Obecnie trwają zaś zdjęcia do „The Hateful Eight” Quentina Tarantino, w którym Jackson gra jedną z ról.
Mel Brooks w „Kosmicznych jajach” żartował sobie, ze nakręci kiedyś sequel „Spaceballs 2: The Search For More Money”. Reżyser próbował potem choćby serialu, ale w końcu po latach wygląda na to, że na poważnie myśli o drugiej części serii. Na razie brak szczegółów, ale podobno zależy mu na ściągnięciu jak największej ilości osób z oryginalnej obsady. Czy projekt wyjdzie poza spekulacje, nie wiadomo?
Raczej nie piszemy tu o serialach, zwłaszcza animowanych, tym razem jednak chyba trzeba zrobić wyjątek. Otóż Disney tym razem postanowił nie przerabiać Lucasfilmu na modłę Marvela, ale zrobić dokładnie na odwrót. Po sukcesie oglądalności „Rebeliantów” zdecydowano zrobić serial animowany „Guardians of the Galaxy”, w formie oczywiście podobnej do „Rebeliantów”. Jeszcze ciekawsza jest obsada bo to Kevin Michael Richardson (Jabba i kilka innych ról w „Wojnach klonów”) jako Grot, Vanessa Marshall (Hera) jako Gamora oraz James Arnold Taylor jako Yondu i Cosmo.
KOMENTARZE (0)
Dziś na naszych ekranach oficjalnie pojawiają się dwie premiery z ludźmi ze Starwarsówka. Pierwszy z nich to muzyczna komedia „Annie” w reżyserii Willa Glucka. Jest to adaptacja komiksu „Little Ophran Annie” Harolda Graya z lat 20. XX wieku, który nie raz był już adaptowany na potrzeby kina, po raz pierwszy jeszcze w 1932. Dotychczas najbardziej znana wersja pochodziła z 1982, grał w niej między innymi Tim Curry. W nowej wersji zobaczymy Rose Byrne. W pozostałych rolach występują: Jimmy Foxx, Quvenzhané Wallis, Bobby Cannavale i Cameron Diaz. Film wyświetlany jest z polskim dubbingiem.
Annie mieszka w domu dziecka, jednak pewnego dnia zostaje wybrana by spędzić trochę czasu u bogacza Benjamina Stacksa, oschłego i zimnego człowieka. Mężczyzna jednak przy dziewczynce przechodzi przemianę i postanawia jej pomóc w odnalezieniu rodziny...
Druga produkcja to zwieńczenie kolejnej trylogii Petera Jacksona. „Hobbit: Bitwa Pięciu Armii” (The Hobbit: The Battle of the Fives Armies), będąca luźną adaptacją powieści J.R.R. Tolkiena. W filmie jedną z głównych ról gra Richard Amitage (statysta z „Mrocznego widma”), pojawiają się w nim także Christopher Lee, natomiast reżyserem drugiego zespołu jest Andy Serkis. Film można oglądać w różnych wersjach, z napisami i dubbingiem, 3D i jeszcze czasem z większą ilością klatek. Przedpremierowo był już wyświetlany u nas od jakiegoś czasu.
Erebor został wyzwolony, ale smok zaatakował Esgaroth. To nie jest jednak koniec kłopotów, na Samotną Górę rusza armia orków, którą będą musiały powstrzymać zjednoczone wolne ludy Śródziemia...
No i przypominamy, że z zgodnie z zapowiedziami przed wszystkimi filmami, które wchodzą do kina dziś ma być wyświetlany zwiastun zajawkowy „Przebudzenia Mocy”. A dziś na naszych ekranach pojawiają się jeszcze „Pani z przedszkola” i „Królowa Śniegu 2”. Jutro zaś pojawią się kolejne filmy – „Droga krzyżowa” i „Noc w muzeum: Tajemnica grobowca”, niestety nie wiemy czy przed nimi również pojawi się zwiastun.
KOMENTARZE (6)
Z okazji świąt Bożego Narodzenia Christopher Lee nagrał świąteczne kolędy. Wszyscy wiemy jednak, że nie będą to zwykłe, tradycyjne utwory, a raczej ich heavy metalowe wersje. Sir Christopherowi przy tym singolwym albumie pomagał gitarzysta Hedras Ramos, ale uwaga, nie jest to pierwsze podejście aktora do metalowych kolęd, a trzecie. Wszystkie single można kupić na iTunes, Amazonie i Google Music. Fragmentów zaś możecie posłuchać poniżej.
Obecnie seria składa się z następujących mini-albumów: „A Heavy Metal Christmas” (2012), „Jingle Hell” (2013) i „Darkest Carols, Faithful Sing” (2014).
O: Tytuł ten jest dziedziczny i pochodzi od rodziny Dooku. Sam mistrz Jedi jest hrabią swojego rodzinnego świata – Serenno, a przy tym bardzo bogatym człowiekiem. Ale ponieważ Jedi nie przywiązują wagi do materialnego powiadania, pieniądze i tytuł zostały, a Dooku odzyskał je po opuszczeniu zakonu.
K: W starym EU w komiksie Agent of the Empire: Hard Targets pojawił się kolejny hrabia Dooku z Serenno, który przejął ten tytuł po tym filmowym. Swoją drogą warto zauważyć też, że Christopher Lee przed „Gwiezdnymi Wojnami” i „Władcą Pierścieni” szerokiej publiczności był chyba najlepiej kojarzony jako hrabia Drakula (o czym pisaliśmy niedawno). Nie wiadomo tylko w którym momencie powstawania „Ataku klonów” postać Dooku stała się hrabią. Prawdopodobnie jednak było to jeszcze na długo za nim zaangażowano Christophera do tej roli, ale czy Lucas myślał o nim wcześniej? Tego chyba nigdy się nie dowiemy.
KOMENTARZE (8)